Jerzy Bajda
Antropologia moralności
Studia Theologica Varsaviensia 14/1, 254-259
2 5 4 O M Ó W I E N I A [12]
le k u la rn ej, a le r ó w n ież ich w p ro w a d zen ie w co d zien n e życie, przy z a ch o w a n iu B ożego p orząd k u m oraln ego u .
S te fa n K ornas
A N T R O PO L O G IA M O R A LN O ŚC I
W ydana na p ra w a ch sk ry p tu k siążk a ks. S. W i t k a pt. Teologia m oralna fu n d a m e n ta ln a , cz. 1. A n tropologia m oralności, L u b lin 1974 K U L, ss. 213 jest p ierw szą częścią p ierw szeg o to m u p od ręcznika, k tó ry m a lic z y ć cztery tom y. C hociaż w ię c n ie d y sp o n u jem y je szcze m a te r ia łem , n a p o d sta w ie k tó reg o m ożna b y ocen ić ca ło ść p od ręcznika, to jed n ak n ie n ależy n ie d ocen iać zn a czen ia tego, co ju ż zo sta ło o p u b lik o w a ne. P o d sta w y a n trop ologiczn e b o w iem rzu tu ją d ecyd u jąco na sen s w szy stk ich tw ierd zeń teo lo g iczn o m o ra ln y ch i n a ch a ra k ter u zasad n ień ety czn y ch . W olno za tem na p o d sta w ie ogłoszon ego dotąd tek stu p okusić się o sfo rm u ło w a n ie p rób n ej p rzyn ajm n iej, o góln ej ocen y p odręcznika, zw łaszcza że sam au tor p od k reśla fu n d a m en ta ln e zn aczen ie a n trop olo g ii dla całej d ok tryn y teologiczn om oraln ej. Co w ięcej, w iz ję teologii m oraln ej S. W itk a m ożna sch a ra k tery zo w a ć jako isto tn e i fo rm a ln ie an trop ologiczn ą. T eologia ta p ragn ie u w zg lęd n ić w sz y stk ie a sp ek ty czło w ie c z e ń stw a , w s z y stk ie r e la c je m a ją ce o p a rcie w b y c ie lu d zk im oraz w ta k i sposób u jm o w a ć i w y ja śn ia ć norm y, ab y z a w sze m ieć na u w a dze p rzed e w sz y stk im ich lu d zk i sens. Ma to b y ć w ię c ety k a g ru n to w n ie i is to tn ie an trop ologiczn a, n ie p rzesta ją c b y ć zarazem teologiczn ą. O m aw ian a p raca m a, w e d łu g autora, od p ow iad ać treścio w o d aw n ym p rin cip io m z tra d y cy jn y ch p od ręczn ik ów . T y tu ł c a łe g o to m u brzm i jed nak: T eologia m oraln a fu n d a m en ta ln a . U ży cie teg o ty tu łu oznacza n ie ty lk o w p ro w a d zen ie n o w eg o słow a, le c z w y ra ża n o w e sp o jrzen ie na r o lę p rin cip ió w w ca ło ści m oraln ej d ok tryn y, a w ła ś c iw ie n o w y , p o sz e rzon y i zin teg ro w a n y sposób p o jm o w a n ia p o d sta w te o lo g ii m oralnej. D a w n ie jsz e p rin cip ia za w ie r a ły o g ó ln e za sa d y n o rm a ty w n e, słu żące n a stęp n ie do o k reśla n ia norm szczegółow ych . N a to m ia st p ra w d y fu n d a m e n ta ln e z a w iera ły się w w y k ła d z ie B ib lii, d o g m a ty k i czy filo zo fii. A n trop ologia b y ła z a w a rta w w y k ła d z ie dogm atu o stw o rzen iu , o ła sce, o u p adku i od k u p ien iu , a tra d y cy jn a teo lo g ia m oraln a w z ię ta w od e rw a n iu od ty c h założeń b y ła m ało zrozum iała. W n a szy ch czasach p ró b u je się p rzen osić o w e założen ia do sam ego w y k ła d u te o lo g ii m oraln ej, ro zb u d ow u jąc w te n sposób p ierw szą, ogóln ą część i n ad ając jej zara
12 Por. S. G e e r t s , Eugenietica, K a th o liek A irtsenblad 48 (1969) s. 378 nn.; P. S p o r к e n, D arf die M ed izin w as sie kann? P roblem e der m ed izin isc h en E th ik , D ü sseld o rf 1971 s. 111 n.
O M Ó W I E N I A 2 5 5
zem now ą n azw ę. R ó w n ież S. W itek p oszerzył zak res treści od p ow iad a jącej d aw n ym p rin cip iom , co z p ew n o ścią trzeb a o cen ić p o z y ty w n ie tak ze w z g lęd ó w m eto d o lo g iczn y ch jak i d yd ak tyczn ych .
J a k ie są w stę p n e za ło żen ia i c e le p rzy św ieca ją ce au torow i? T eologia m oralna m a b y ć n o w y m op racow an iem starych , tra d y cy jn y ch za g a d nień tej d y scy p lin y . P o trzeb a ta k ieg o u jęcia zo sta ła n arzucona przez dw a fa k ty : S obór W a ty k a ń sk i II oraz p rzem ia n y m y ś li k a to lick iej w ram ach jej p osob orow ego rozw oju. T en n o w y s ty l u p ra w ia n ia te o lo g ii m oraln ej m a w p ra k ty c e p o leg a ć na „ m o żliw ie szerok im w y k o rzy sta n iu trzech za sa d n iczy ch źródeł te o lo g ii m oraln ej: te k s tó w P ism a św ięteg o w rozu m ien iu p o g łęb io n y m przez rozw ój n au k b ib lijn ych , d ok tryn y Soboru W a ty k a ń sk ieg o II i n o w szy ch w y p o w ie d z i p ap iesk ich oraz osią g n ięć n au k w sp ó łczesn y ch zw ła szcza a n tro p o lo g iczn y ch ” (s. 5). Z godnie z p o w y ższy m i p o stu la ta m i au tor tw o rzy now ą, w ła sn ą d e fin i cję te o lo g ii m oraln ej: „teologia m oralna jest to n au k a o za ch o w a n iu się czło w ie k a w u k ład ach rela c y jn y ch rzec z y w isto śc i stw ó rczo -zb a w czej” (s. 13). W d efin icji tej w id o czn e są b liższe, b ezp o śred n ie założenia a u tora. M ian ow icie p rzed m iotem teo lo g ii m oraln ej je s t n ie ty lk o „dzia ła n ie lu d z k ie ” (actus hum anus) w sw o im k la sy czn y m zn aczeniu, lecz d ziałan ie p o ję te szerzej, jak o w ogóle za ch o w a n ie się człow ieka. Za ch o w a n ie to p rzyb iera fo rm ę p ew n y ch ty p ó w , zesp ołów , d ających się ująć całościow o jak o f u n k c j e , k tó re tw orzą treść o k reślon ych r e- 1 а с j i. T e o sta tn ie z n a tu ry rzeczy fu n k cjo n a ln e, od p ow iad ają z kolei relacjom stru k tu ra ln y m , m ającym sw e op arcie w sam ym b ycie. C zło w ie k jako p od m iot fu n k c ji jest w ła śc iw y m o g n isk iem w sz y stk ic h r e la cji i w ła śc iw y m p u n k tem o d n iesien ia ca łej tr e śc i p ozn aw czej (teologicz- n om oraln ej) czerp an ej z „ak tu aln ej rzeczy w isto ści stw ó rczo -zb a w czej”. T eologia m oralna zatem chce być nauką o czło w ie k u „jako ta k im ” (tj. w se n sie c a ło ścio w y m , w ła śc iw y m i w y łą czn y m ), a ty m sam ym jej te z y są isto tn ie an trop ologiczn e. P on ad to zak ład a się, że p om iędzy p ra w d a m i teo lo g iczn y m i a an trop ologiczn ym i, jak te ż m ięd zy ty m i o statn im i a k o sm ologiczn ą p łaszczyzn ą p ozn an ia (em p iry czn o -zja w isk o - w ą) is tn ie je p ew n a n a tu ra ln a ciągłość. P o zw a la ona zrozu m ieć czło w ie k a tak że w k ategoriach k osm ologiczn ych oraz u m o żliw ia poznanie całego porządku r e la c ji nad p rzyrod zon ych poprzez k a te g o r ie an trop olo giczn e. P rzy jm u je się w ię c p od w ójn y k ieru n ek o św iecen ia teo lo g iczn o - -m oraln ego: od góry, tj. od B oga — p rzez J eg o sło w o i od dołu, — tj. od n a jb liższy ch u k ład ów , rela c ji i fu n k c ji w ew n ą trzśw ia to w y ch . P rzy czym sp o tk a n ie się obu k ieru n k ó w od b y w a się n a w szy stk ich szczeb lach d rab in y poznania. N ie jest jed n ak ja sn y ch arak ter sy n tezy obu tych praw d: p ozn an ie an trop ologiczn e
i
teo lo g iczn e p rzed staw ia się w p ew n y m se n sie jak o sum a treści p ozn aw czych czerp an ych z obu źródeł (por. s. 35).2 5 6 O M Ó W I E N I A [ 1 4 ]
U kład m a teria łu (w trzech k o lejn y ch rozdziałach) z o sta ł dokonany w ed łu g zasad y „ w stę p u ją c e j”, w p ro w a d za ją cej (in -d u cere). W ychodząc od ele m e n tó w n a tu r y p oprzez re la c je dochodzim y do teleo lo g ii. D o m i n u je tu w ię c sp o jrzen ie em p iryczn e, k tó re u jm u je n a jp ierw czą stk o w e a sp ek ty p raw d y lu d zk iej, ab y p oprzez ich sc a le n ie dostrzec w ła śc iw y czło w ie k o w i sen s d ziałania. A utor od cin a się św ia d o m ie od „ in telek - tu a listy c z n y c h ” u jęć n atu ry lu d zk iej (s. 41). P u n k tem w y jśc ia dla zro zu m ien ia czło w ie k a jest n ie jego form aln a jed n ość, le c z „złożoność i d w u b ieg o w o ść” (tam że). A u tor o d b iega w te n sposób od d efin icji p rzyjętej w filo z o fii k la sy czn ej, p rzyjm u jąc jed n ość czło w ie k a jako „jed n ość dw óch r o d za jó w b y tu ”, co ła tw o m oże b yć zrozu m ian e w se n sie d u alizm u o n tologiczn ego. A u tor ch ce uk azać czło w ie k a w całości jeg o sy tu a cji, z jeg o za k o rzen ien iem w św ie c ie m a teria ln y m i b io lo g icz n y m oraz z u w a ru n k o w a n ie m p rzez d yn am izm y p o za -św ia d o m e, tj. z ca ły m zesp o łem czy n n ik ó w o k reśla ją cy ch m y ś le n ie i ch cen ie c z ło w ie ka, w y k ra cza ją cy ch d alek o poza a u to -r e fle k s ję i a u to -d eterm in a cję (s. 42). C hce p ok azać c zło w ie k a w ca ły m jeg o w y m ia r z e e g zy sten cja ln eg o sta w a n ia się w h isto r ii i tran scen d en cji.
S p rób u jm y jeszcze k ró tk o p rzed sta w ić n a jw a ż n ie jsz e p ojęcia i tw ie r dzenia autora, ro zp oczyn ając od p o jęcia n atu ry. N atu ra zo sta je w y ja ś niona n a jp ierw przez re la c ję od stw o rzen ia (s. 41). W d alszych jed n ak rozw ażan iach p o jm u je się ją jako „sam ą w so b ie”, g łó w n ie w ś w ie tle jej w e w n ą trz-k o sm o lo g iczn y ch elem en tó w . A sp e k t tra n scen d en tn y n a tu ry lu d zk iej w tym u jęciu p olega (s. 43) n a p ozn an iu i m iłości, które cech u je p ew n a nieogran iczon ość. C złow iek n ie je s t n igd y czym ś g o to w y m (s. 44); jeg o n atu ra jest h istoryczn a, co „ w yn ik a z ograniczonej sa m o istn o ści czło w ie k a w o b ec w ła sn e g o jego św ia ta oraz m o żliw o ści p o d ejm ow an ia w o ln y ch ro zstrzy g n ięć” (s< 45). N atu ra ta u jaw n ia str u k tu rę w a rstw o w ą . N atu ra lu d zk a d zięk i sw ej d u ch o w o ści o trzym u je k o n sty tu c ję osobow ą (s. 73). C h arak terystyczn e je s t jed n ak , że w żadnym ty tu le rozd ziału czy p a ra g ra fu n ie p o ja w ia się term in „osoba”. W ża d n ych też o cen ach p o jęcie osob y n ie sta n o w i p u n k tu w y jśc ia dla d a lsz e go w n io sk o w a n ia ; p rzeciw n ie — je s t ono je d y n ie p u n k tem dojścia a n a lizy d u ch ow ej stru k tu ry czło w iek a . D op iero w w a r stw ie d uchow ej i osob ow ej od w raca się d o ty ch cza so w y k ieru n ek p rzy czy n o w o ści w a ru n k u jącej stru k tu rę czło w ie k a : ju ż n ie św ia t k sz ta łtu je czło w iek a , lecz „z tej sa m o św ia d o m o ści w sto su n k u do sie b ie i w o ln o śc i w ła sn ej d e c y zji w y ła n ia się „p osiad an ie czegoś i p a n o w a n ie nad in n y m i o ta cza ją cy m i n a s b y ta m i” (s. 73 n.). P ro w a d zi to do p ew n ej em an cyp acji czło w ie k a w stosu n k u do n atu ry (s. 76), p rzy czym m ech an izm tej e m a n cy p a cji p rzed sta w io n y został p rzez au tora raczej w sen sie p s y - ch o lo g isty czn y m n iż oso b o w o -tra n scen d en tn y m .
[ 1 5 ] O M Ó W I E N I A 2 5 7
J«dnym z cen tra ln y ch p o jęć pod ręczn ik a jest p ojęcie r e la c ji cz ło w ie ka. O gólne o k reślen ia rela c ji p od an e p rzez au tora n ie zab ezp ieczają go jed n ak w y sta rcza ją co przed w ielozn acznością. W p raw d zie autor zgodnie z k lasyczn ą trad ycją w ią że porządek rela c ji z porządkiem b ytów , p od k reśla jed n a k fa k t p rzyp ad k ow ości i ogran iczon ości b y tó w jako p o d sta w ę porządku k osm osu. O czyw iście, ca ły ten porządek n ie p rzestaje być porząd k iem stw orzon ym , w k tórym p o jęciem sta n o w ią cy m ogniw o sp ójn e jest p o jęcie stru k tu ry. S p ecy ficzn y sposób w id zen ia rela c ji w om aw ian ej k sią żce p o leg a na tym , że sam o d zia ła n ie (czynność), przez k tó re n ieja k o a k tu a lizu je się rela cja fu n k cjo n a ln a , z o sta je pojęta rów n ozn aczn ie z „ fu n k cją ”. P rzy ty m autor o d w o łu je się do n au k o w ego, m a tem a ty czn eg o sp osob u rozu m ien ia „ fu n k cji”, ch ociaż zastrzega się słu szn ie, że do c zło w ie k a p o jęcie to od n osi się ty lk o w znaczeniu an alogiczn ym . Z p ow yższą p opraw ką sto su je to p o jęcie zarów no do jed n o stk o w eg o jak i sp ołeczn ego d ziałania. P o jęcia t e (relacja, fu n k cja, struktura) n ap row ad zają n a s na sposób poznania n orm p raw a Bożego: popyzez p o d sta w o w y porządek bytu czło w iek m oże o d czy ta ć w olę Bożą w yrażon ą w stosu n k u do niego. J a k k o lw iek czło w ie k sw o ją godnością p rzerasta św ia t, to jed n ak jest od niego zależny: ro zw ija się i realizu je przez ro zw ija n ie w a r to śc i św ia ta (s. 105— 108). M yśl o w sp ó łza leżn o ści istn ieją cej m ięd zy czło w ie k iem a św ia tem jest dość m ocno i w ie lo k r o t n ie , a k cen to w a n a (s. 108— 114).
W o d n iesien iu do sfery lu d zk iej p o d staw ow ą k a teg o rią jest „sp ołe cz e ń stw o ”. J e st ono śro d o w isk iem czło w ie k a i w ła śc iw y m jego u s y tu ow an iem , p o czą w szy od p od sta w o w eg o p rocesu u człow ieczen ia aż do n a jw y ższy ch form życia sp o łeczn o -relig ijn eg o (s. 115 n). O sobę jednak w k o n tek ście sp o łeczn y m określa p rzez „ja” in d y w id u a ln e, a w ięc p o daje w y ja śn ie n ie raczej p sych ologiczn e niż filo zo ficzn e. W tej stru k turze jed n ostk ow ej św ia d o m o ści m a się za w iera ć k lu cz do p ra w d ziw e go u sp ołeczn ien ia, k tó re ob ja w ia się jako „ otw arcie się na innych lu dzi” (s. 124).
Z agad n ien ie r e lig ijn e (w ciąż na p ła szczy źn ie n atu raln ej) u jęte jest w trzech p lan ach : relig ijn o ść a środ ow isk o lu d zk ie, r elig ijn o ść a osoba ludzka, religia jako dialog czło w ie k a z B ogiem . Z arów no autonom ia czło w iek a jak św ię to ść i tran scen d en cja B oga zostają w p ełn i zach o w an e i to w ła śn ie sta n o w i gw a ra n cję dla sam ej w a r to śc i etyczn ej (s. 138). N adprzyrodzoność oznacza — w ed łu g au tora — „ p ojaw ien ie się n ow ych rela c ji n atu ry lu d zk iej, k tóre w y k ra cza ją poza w ła śc iw e jej m o żliw o ści stw o rzo n e” (s. 139).
Z agad n ien ie sen so w n o ści życia lu d zk ieg o rozw aża au tor n ajp ierw z pu n k tu w id zen ia p o stu la tu szczęścia p o w szech n eg o (s. 154 nn.), nie p od zielając jed n ak eu dajm onizm u. Z agad n ien ie sen su jest, zdaniem a u tora, przed e w sz y stk im teo retyczn e, stąd d!a w y ja śn ie n ia lu d zk ieg o
2 5 8 O M Ó W I E N I A [ 1 6 ]
ła n ia sto so w n ie jsz e jest p o jęcie celu , jako za w iera ją ce w sobie asp ek t p rak tyczn y. O k reślając p o jęcie celu autor n a w ią zu je w y ra źn ie do tr a d y cy jn ej d o k try n y (s. 184— 187). O d stron y m a teria ln e j (treściow ej) c e l o sta teczn y p o leg a na b u d ow aniu k ró lestw a B ożego przez w łą cza n ie się w jed n ość C iała C h ry stu so w eg o (ludu B ożego). T em u ce lo w i są p od p o rząd k ow an e w s z y stk ie in n e w a r to śc i (s. 205).
J a k n a leży o cen ić całą k siążkę? G łów n ą za letą jest to, że p rób u je od p ow ied zieć na w sp ó łczesn e p rob lem y życia lu d zk ieg o i p ragn ie p rze m a w ia ć języ k iem zb liżon ym do d zisiejszych pojęć. W p o d ejściu do z a g ad n ień n a w et dość ogóln ych w id a ć ży w e od czu cie h istorii, a zarazem zrozu m ien ie w sp ó łczesn o ści. A utor p ra g n ie zad ośću czyn ić a k tu a ln y m w y m agan iom czasu, ju ż to p rzez p oszerzen ie sam ego zak resu badań teolo·· giczn om oraln ych , ju ż to p rzez p rzejęcie w du żym stop n iu język a i m e tod m y ślen ia w ła śc iw y c h obecnej epoce. W yraźn ie zryw a z d otych cza sow ą „ h erm ety czn o ścią ” te o lo g ii m o ra ln ej i o tw ie r a ją n a ca łą d zie dzinę „n atu ry i k u ltu r y ”, p o stu lu ją c sta ły rozw ój d ok tryn y teo lo g iczn o - m oralnej. To szero k ie o tw a rcie d ok tryn y m oraln ej p olega przede w sz y st k im na ro zszerzen iu d o ty ch cza so w eg o p rzed m iotu tej nauki. M a b y ć n im ju ż n ie ty lk o d ziałan ie lu d zk ie w se n sie ścisły m (sum a św ia d o m ych d ecy zji czło w iek a ), a le całość działań czło w ie k a jako jed n ostk i i jako sp o łeczeń stw a , w ra z z ich w y m ia rem h isto ry czn y m i w szy stk im i u w a ru n k o w a n ia m i on tologiczn ym i; cz y li to w szy stk o , co m oże b yć n a zw an e „ fu n k cjo n o w a n iem ” czło w ie k a w św iecie. W ten sposób teologia m oraln a p o k ry w a się z in teg ra ln ą an trop ologią, ogarn iając n ie ty lk o p ra w d y o g ó ln o filo zo ficzn e, a le p ełn ą p ra w d ę o czło w ie k u w św iecie. T a k iem u p oszerzen iu przed m iotu m a teria ln eg o od p ow iad a p oszerzen ie p e r sp e k ty w y fo rm a ln o -p o zn a w czej, p o n iew a ż o góln olu d zk a w ied za o ch a rak terze em p iryczn ym , fen o m en o lo g icz n y m czy w o g ó le h u m a n isty cz n ym u zy sk u je w y so k ą ran gę jako sk ła d n ik p ozn an ia teo lo g iczn o -m o ra l- nego. T ym p rzed m io to w y m a sp ek tom od p ow iad a ta k że w id zen ie p o d m iotu lu d zk iego, m ia n o w ic ie tra k to w a n ie go in teg ra ln ie, z św iad om ością w za jem n y ch w ię z i łą czą cy ch p oszczególn e sfe r y lu d zk ieg o bytu. A u tor broni n iero zd zieln o ści ży cia u czu ciow ego od d u ch ow ego, a k ty w n o śc i w o - lity w n e j od in te le k tu a ln e j, p od k reśla w ię ź m ięd zy osobą a religią, m ię dzy m oraln ością a św ięto ścią , sen sow n ością a szczęściem , lo sem i e g z y sten cją a w ieczn y m p rzezn aczen iem czło w iek a . J e st to n a p ew n o a m b itn a próba b u d ow an ia m o stó w m ięd zy tra d y c y jn ie w id zia n y m i tezam i a n trop ologiczn ym i a tzw . d ośw iad czen iem człow ieka.
T a śm ia ła próba n ie je s t w sza k że w o ln o od b rak ów . W toku le k tu r y k sią żk i n arasta w r a ż e n ie b rak u sy n tezy ś c iśle teo lo g iczn ej i m etod olo g iczn ej, braku jed n o ści organ iczn ej w k om op zycji dzieła. P o szczeg ó ln e tw ierd zen ia i an alizy są raczej z e sta w ia n e i su m ow an e n iż w e w n ę tr z n ie sca la n e na p ła szczy źn ie p raw dy. P ra w d y zaś n ie da się zsu m ow ać,
[ 1 7 ] O M Ó W I E N I A 2 5 9
n ie fe ist ona b o w iem w ielk o ścią m atem atyczn ą: p raw d a je s t czym ś je d n ym i n iep o d zieln y m . Ta n iesy n tety czn o ść d zieła u ja w n ia się w y m o w n ie w sam ym sposobie, a ja k i autor p o słu g u je się te k sta m i P ism a św . i M a gisteriu m K ościoła. Sp osób ten n ie g w a ra n tu je d osk on ałego k on tak tu m ięd zy treścią o b ja w ien ia a treścią w ła sn eg o w y k ła d u . N a stęp n ie n ie jest zu p ełn ie jasn e, w ja k i sposób zasad a a n a lo g ii fa k ty c z n ie zap ew n ia jed n ość poznania n a tu ra ln eg o z nadprzyrodzonym . W reszcie sam e k a tegorie, w k tórych au tor w id zi rzeczy w isto ść lu d zk ą (struktury, r e la c je itd)., su geru ją raczej p ew n ą p od zieln ość, złożoność, zróżn icow an ie, u kazują b y t czło w ie k a bardziej w p rzekroju ilo ścio w y m n iż w osob o w ym zin teg ro w a n iu , w jed y n o ści i n iep o w ta rza ln o ści n a tle struktur św ia ta m a teria ln eg o . G łó w n y m p rob lem em , ja k i p o ja w ia się w ła śn ie na tle w sp ó łczesn ej sy tu a c ji człow ieka, jest p otrzeb a zag w a ra n to w a n ia tożsam ości lu d zk iej czło w ie k a i jego osob ow ej tra n scen d en cji, jego o n tyczn ej n iesp ro w a d za ln o ści do elem en tó w św ia ta . K osm os który jest ty lk o ró w n a n iem m a tem a ty czn y m i czło w ie k , k tó ry jest ty lk o cyfrą i n u m erem — to je d y n ie dw a ogn iw a w ła ń cu ch u rozu m ow an ia, k tó rego k on k lu zją jest a n n ih ila cja człow iek a. N ie w y d a je się, aby p o d ręczn ik d aw ał d zisiejszem u czło w ie k o w i sk u teczn ą broń przed groźbą od człow ieczen ia.
D la teo lo g iczn ej a n tro p o lo g ii o w ie le słu szn iejszy m p u n k tem w y jścia b yłab y u k a za n ie ob ja w io n ej ta jem n icy czło w ie k a n iż ty lk o em p iryczn e stw ierd zen ie to żsa m o ści czło w ie k a ze św ia te m m a teria ln y m . W ydaje się, że k a teg o ria fu n k cji, m ająca w y ja śn ić sen s działan ia lu d zk ieg o w św iecie, jest raczej n iea d ek w a tn a dla u sta len ia w ła śc iw e g o p rzed m iotu badań teo lo g iczn o m o ra ln y ch czy dla u sta le n ia sp e c y fik i działań lu d zk ich w św ie c ie , p o n iew a ż tę sp ecy fik ę ca łk o w ic ie zam azu je. D la teg o te ż budzi zastrzeżen ia d efin icja te o lo g ii m oraln ej p od an a przez autora. T rudno się zgodzić, ab y od p ow iad ała ona te j w iz ji ch rześcija ń sk iej m o raln ości, jaką ro zw in ą ł Sob ór W atyk ań sk i II. P o d o b n ie d y sk u sy jn y ch arak ter p osiada szereg k on cepcji, a n a w et p oszczególn ych t w ie r dzeń, k tó ry ch n ie sposób tu w y licza ć . N iek o n ieczn ie te g o rodzaju d y sk u sy jn e tezy m u szą b yć od razu b łęd n e, a le n a leży się zastan ow ić czy są p o trzeb n e w p od ręczn ik u p rzezn aczon ym dla c zy teln ik ó w , k tó rzy dopiero b u d u ją w sw o jej św iad om ości p o d sta w y teo lo g iczn ej sy n tezy. Czy taką b u d o w ę n a leży k on ieczn ie zaczyn ać od p od aw an ia m a teria łu k on tro w ersy jn eg o ? B y ło b y m oże b ard ziej u ży teczn e pokazać w sk a li h istoryczn ej p o w sta w a n ie i n arastan ie p ew n y ch p rob lem ów na tle jasno ok reślon ych i n iek w estio n o w a n y ch p o d sta w d ok tryn aln ych , sta n o w ią cy ch zarazem p u n k t w y jśc ia do ro ztrząsan ia p rob lem ów n o w y ch i trudnych.