• Nie Znaleziono Wyników

Przeciw nacjonalizmowi w badaniach naukowych nad przeszłością stosunków polsko-niemieckich : (w związku z książką Bernarda Piotrowskiego, O Polskę nad Odrą i Bałtykiem. Myśl zachodnia i badania niemcoznawcze Uniwersytetu Poznańskiego (1919-1939), Instytut

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przeciw nacjonalizmowi w badaniach naukowych nad przeszłością stosunków polsko-niemieckich : (w związku z książką Bernarda Piotrowskiego, O Polskę nad Odrą i Bałtykiem. Myśl zachodnia i badania niemcoznawcze Uniwersytetu Poznańskiego (1919-1939), Instytut"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Przeciw nacjonalizm ow i w badaniach naukow ych

n ad przeszłością stosunków polsko-niemieckich

(w związku z k s ią ż k ą B e rn a r d a P i o t r o w s k i e g o , O P o lskę n a d O drą i B a łty ­

kiem. M yśl za c h o d n ia i b a d a n ia n ie m c o zn a w c ze U n iw e rsy te tu P oznańskiego (1919—

1939), I n s ty tu t Z ac h o d n i, P o z n a ń 1987, ss. 439)

Książka z n a n eg o h is to ry k a z P o z n a n ia s k ła d a się ze w stę p u , dziew ięciu rozdzia­ łów, zakończenia, b ib lio g ra fii, n iem ieckiego stre sz c z e n ia o raz in d e k su osób.

We w stę p ie p r z e d s ta w ia a u to r p rzy czy n y , k tó re sk ło n iły go do p o d ję cia te m atu . Były to: b r a k o d p o w ied n ieg o o p ra c o w a n ia w lite r a tu r z e p o lsk iej i jednocześnie jego ; dnienie w h is to rio g ra fii za ch ó d n io n ie m ie c k ie j (przy czym to o statn ie, p ió ra F ra n k a G o l c z e w s k i e g o , m a — ja k p o d k re śla B. P i o t r o w s k i — c h a r a k te r te n d e n ­ cyjny, gdyż „ h is to ry k ów d o k o n ał se le k c ji m a te ria łu w te n sposób, ab y w ykazać antyniemiecki to n i w ro g ie N iem com tre n d y rozw ojow e p o lsk iej histo rio g rafii, a szczególnie o ś ro d k a p o zn a ń sk ie g o po zo stająceg o p o d w p ły w am i n aro d o w ej dem o­ kracji i P olskiego Z w ią z k u Z ach o d n ieg o ”). G olczew ski z a rz u c a ł uczonym z U n iw er­ sytetu P o zn ań sk ieg o , w ty m zw łaszcza M ik o łajo w i R u d n ic k ie m u i Jó zefo w i K o strzew - skiemu, „sze rz en ie u czu ć i a s p ira c ji re w a n ż y sto w sk ic h , rew izjo n isty czn y ch i ek sp an - sjonistycznych, ta k w te k s ta c h n a u k o w y c h ja k i p u b lic y sty c zn y c h ” . N ależało w ięc zbadać rzecz od n o w a w p e łn i o b ie k ty w n ie.

Piotrow ski s łu s z n ie ro zp o c zął od k ró tk ie g o szkicu o p o cz ątk ac h U n iw ersy te tu Poznańskiego (s. 15—27), a b y w d ru g im ro zd z iale p rz e d sta w ić sy lw e tk ę T eodora T yca jako pioniera i rz e c z n ik a p o lsk ie j m y śli za ch o d n iej (s. 28—50). T yc u ro dzony w M ona­ chium w ro d z in ie p o lsk o -n ie m ie c k ie j, m im o iż w o k re sie I w o jn y św iato w ej k ie ro ­ wa! się — ja k sa m p is a ł — n ie n a w iśc ią do N iem iec, d o strze g ał doskonale, że pom im o antagonizmów p o lsk o -n ie m ie c k ic h , m a ją c y c h z re sz tą zu p e łn ie in n y c h a r a k te r w średniowieczu n iż w X IX w ., P o lac y n ie m ogą z a p rz e sta ć k o rz y sta n ia z ogrom nego dorobku k u ltu r y n ie m ie c k ie j, k tó re j żyw otność i różnorodność m łody h isto ry k bez wątpienia p o d ziw iał. P o d a w a ł — m y m zd a n ie m słu szn ie — że liczne zw ycięstw a n ie ­ mieckie n a d p le m io n a m i sło w ia ń sk im i i b a łty js k im i w śred n io w ieczu tłu m aczy ć •rzeba c y w iliz a c y jn ą p rz e w a g ą Z achodu.

Jak T. T y co w i t a k i Z y g m u n to w i W o jciech o w sk iem u p ośw ięcił B. P iotro w sk i samodzielny ro z d z ia ł (V, s. 174— 208). Ic h bo w iem u z n a ł on za „głów nych te o re ty k ó w myśli zach o d n iej w p o z n a ń sk im śro d o w isk u a k a d e m ic k im i n a u k o w y m ”. Z asługą Wojciechowskiego, k tó r y b a rd z o w cz eśn ie zw ią za ł się z e n d e c ją i p o zo staw a ł zaw sze częściowo h is to ry k ie m częściow o p o lity k ie m , było w y p ra c o w a n ie k o n cep cji tzw . m a­ cierzystych ziem P o lsk i. Ic h zasięg p o k ry w a ł się m n ie j w ięcej z o b szarem p ań stw a Pierwszych P ia stó w . W o jcie ch o w sk i p o jm o w a ł n a u k ę czysto p ra g m a ty c z n ie — h isto ria siużyć m ia ła z a w sz e te ra ź n ie jsz o śc i. Je g o id e ą , ja k R. D m ow skiego, było pań stw o autorytarne, a n a r ó d „ z w a r ty i g o to w y ”. P o d o b n ie też ja k D m ow ski W ojciechow ski

(3)

3 2 0 J A N P I S K O R S K I

odnalazł początkow o w ideologii narodow o so cjalisty czn ej „w y razy nowoczesnej myśl; n a ro d o w e j”.

Jeszcze je d e n ro zdział tr a k t u je o m yśli zachodniej w h isto rio g ra fii (VI, s. 209— 289). T u ta j znaleźli się inni ów cześni historycy, głó w n ie K. T ym ieniecki, J. Widaje- w icz, B. D em biński, L. Koczy, A. S kałkow ski, K. G órski, A. W ojtkow ski, S. Bodniak. W iększość z nich zajm o w ała się je d n a k n ie ty le „m yślą za ch o d n ią”, ile ewentualnie h isto rią ziem zachodniosłow iańskich, nie s ta ra ją c się n a ogół łączyć je j bezpośrednio z bieżącym i p o trz e b a m i polityki. D ostrzegł to ju ż w ok resie m iędzyw ojennym wybit- n y sla w ista i h isto ry k z G ra zu H. F. S chm id, p o p u la ry z u ją c w y n ik i p ra c Tymieniec­ kiego w śród h isto ry k ó w niem ieckich. S pokojny to n p ra c n au k o w y c h Tymienieckiego, bez w ą tp ie n ia tw ó rcy p olskiej h isto rio g ra fii ziem zachodniosłow iańskich, podkreśla! też później in n y zn ak o m ity h isto ry k n iem ieck i H. L u d a t h

E tn o g rafii i socjologii P o lsk i zachodniej pośw ięcił a u to r rozdział ósmy (s. 335- 365). W śród etn o g ra fó w n a czoło w y d o b y te zostały zasługi Bożeny Stelmachowskiej, k tó re j ścisłe p ow iązanie z N arodow ą D em o k ra cją spow odow ało — ja k pisze Pio­ tr o w s k i— „zrozum ienie dla tzw. o rie n ta c ji zachodniej w n a u c e p o lsk iej”. Swymi b a d a n ia m i o b ję ła ona p rze d e w szy stk im K aszubszczyznę o raz częściowo Prusy W schodnie, gdzie za in te re so w ała ją zw łaszcza g ru p a m a z u rsk a „sztucznie oderwana" od „M acierzy”.

Socjologow ie F lo ria n Z n an ieck i i jego uczeń Jó zef C h a ła siń sk i n ie angażowali się w politykę. P ew n ie d lateg o zaw dzięczam y p ie rw sz em u z n ic h z n a k o m itą rozprawkę 0 genezie i p rzeb ieg u k o n flik tu polsko-niem ieckiego n a p rz y k ła d z ie Pom orza, nato­ m ia st d ru g iem u ob iek ty w n e u ję cie a n tag o n iz m u polsko-niem ieckiego n a Górnym Ś ląsku.

P ra w ie połow a k sią ż k i P io tro w sk ieg o t r a k t u je o „ o rie n ta c ji za chodniej” w bada­ n ia ch archeologicznych J. K ostrzew skiego (III, s. 51—105), językoznaw czych M. Rud­ nickiego (IV, s. 106—173), g eograficznych S ta n isła w a P aw ło w sk ieg o (VII, s. 290—334' 1 antro p o lo g iczn y ch K aro la S to janow skiego (IX , s. 366—393). T e c z te ry rozdziały obfi­ tu ją w p ra w d z iw e bogactw o m ało dotychczas zn an y ch m a te ria łó w , z k tó ry ch znaczna część w y d o b y ta została p rze z a u to ra z A rc h iw u m U n iw e rsy te tu Poznańskiego, a także z lo k a ln ej p rasy , zw łaszcza endeckiego „ K u rie ra P o znańskiego” . M a teria ły t e dobitnie unao czn iają, ja k „gorący” b y ł k ró tk i o k res m iędzy I a II w o jn ą św iatow ą; okres, w k tó ry m u w ielu b adaczy n ie łatw o b y łoby znaleźć g ran ic ę m iędzy n a u k ą a polityką, up rze d zen iam i i k o m p le k sa m i narodow ym i. D la m n ie są to jednocześnie rozdziały n a jb a rd z ie j o dkryw cze i n a jb a rd z ie j pouczające. P rz e k o n a ły m n ie one, że nacjona­ lizm i szow inizm n arodow y, a ta k ż e s k ra jn y n ie k ie d y ek sp an sjo n izm , n ie były obce w ró w n e j m ie rze uczonym n iem ieckim , ja k i polskim , zw łaszcza zw iązanym z Naro­ dow ą D em o k ra cją , k tó r a n ie g rzeszyła n a d m ia re m to le ra n c ji, szczególnie w spojrze­ n iu n a p ro b le m a ty k ę narodow ościow ą.

N iestety, i to zapisać trz e b a n a m in u s te j n ie zw y k le in te re su ją c e j książki, nie u d ało się P io tro w sk iem u zachow ać niezbędnego d y sta n su do opisyw anych wydarzeń, k tó re p rze d staw io n e zostały ch y b a n az b y t je d n o stro n n ie. A u to r w yszedł z milczącego założenia, że „złą” s tro n ą w ów czesnych d y sk u sja c h b y li zaw sze i wyłącznie N iem cy. W obec tego nie d o strzeg a on n a jro z m aitsz y ch p rze jaw ó w polskiego nacjo­ n alizm u a lb o tr a k t u je go ja k o „n au k o w o ” lu b „h isto ry cz n ie” uzasadniony. Zupełni« inaczej p o stę p u je w o d n iesien iu do n a u k i niem ieck iej — n iem al k aż d y je j głos pole­ m iczny, n a w e t je że li b y ł to głos M. V asm era, A. H o fm eistern lu b H. L ud ata, uznaje o n z góry za rozm y śln y a t a k n a p o lsk ą n a u k ę i w ogóle n a p a ń stw o polskie.

1 P or. tu m ój a rty k u lik p t. K a z im ie rz T y m ie n ie c k i w opiniach historyków nie­ m ieckich (w d ru k u w m a te ria ła c h z se sji pośw ięconej K . T ym ienieckiem u).

(4)

Stronie n iem ieckiej p rzy św iecały w b a d a n ia c h n a u k o w y c h głów nie cele poli­ tyczne, do k tó ry ch dostosow yw ano tw ie rd z e n ia n a u k o w e 2. Spod p ió r uczonych p o l- ikich wychodziły n ie m a l zaw sze rzeczow e i d ogłębnie u za sa d n io n e p raw d y , k tó ry c h tródlem była obiek ty w n a w iedza. S tan o w isk o n ie m ie ck ie było zaw sze s k ra jn ie n a c jo ­ nalistyczne, rew izjonistyczne, rew an ży sto w sk ie, n ie n au k o w e itp. Co innego z pog lą­ dami uczonych polskich. B yły one z za sa d y spokojne, ta k to w n e , rzekom o n ienaukow e, rzekomo upolitycznione itd. W łaściw ie gdyby b ad a cz e niem ieccy n ie b y li n a s tro je n i •krajnie n ac jonalistycznie i rew iz jo n isty c zn ie to u zn a lib y ch y b a — ta k sądzić by można w każdym raz ie n a p o d sta w ie om aw ian ej k sią ż k i — poglądy uczonych polskich ta swoje w łasne.

Aby nie być gołosłow nym i unaocznić, ja k ró żn e m ia ry p rz y k ła d a a u to r do oceny , swoich” i „obcych”, przy to czę p a r ę w y b ra n y c h przy k ład ó w . A rcheolog p o lsk i „z p o ­ dziwu godną w y trw a ło śc ią” b ro n ił tezy o p rasło w ia ń sk im c h a ra k te rz e k u ltu ry łużyc­ kiej (s. 103). Z archeologiem n iem ieckim , k tó ry te j tezy n ie ak cep to w ał, n ie p o d e jm u je autor polemiki, sta rc z a m u p a rę ep itetó w , ja k „ p ru sk i ju n k ie r-n a u k o w ie c ” (s. 88), „niemiecki b a ro n z p ółfaszystow skim i p o g lą d am i” (s. 89), k tó ry u p ra w ia ł „p isan in ę” ■s. 92).

Szczecińskiemu archeologow i O. K u n k elo w i czyni się za rzu t, że szczególnie po 1933 r. tra k to w a ł archeologię ja k o n a u k ę zaan g ażo w an ą p o lity czn ie (s. 75). Co innego w w y p ad k u badaczy polskich, k tó rzy pogląd te n w p ełn i podzielali (s. 61 n., 72, 81), tyle że — ja k d o d aje P io tro w sk i (s. 150) — „w geograficznym u sy tu o w a n iu Polski upraw ian ie »czystej nauki« było niem ożliw e [a] w p oznańskiej placów ce naukowej dobrze to ro zu m ian o ”. P o lsk i uczony m ia ł „szlachetne cele” (s. 96), n a w e t jeśli pisał, że P o łab ie i P ru sy W schodnie sta n o w ią ziem ie rd z e n n ie polskie, szcze­ gólnie w aspekcie histo ry czn y m (s. 82 n.).

Badacz polski m ógł sw obodnie kw estionow ać p o w ersa lsk ie g ran ic e P o lsk i n a zachodzie (s. 325, 391). W olno m u b yło n a w e t w y m ach iw ać szabelką. „ Jed n o je st pewne" — czytam y w „K u rie rz e P o zn ań sk im ” z 1919 r. (!) — „że n a sz n a ró d w spół­ braci niewyzwolonych n ig d y się n ie w yrzecze i n ie zapom ni. M ożem y chw ilow o nie mieć siły i m ożności odzyskania nie p rz y z n an y ch n a m ziem kresow ych, a le dążenie do połączenia ich z M acierzą będzie św ię ty m p rzy k a z a n ie m każdego P o la k a i p rz y j­ dzie czas, że z b ro n ią w rę k u upo m n im y się o k re sy u tra c o n e ” (s. 58). O w e „k resy utracone” rozciągały się — ja k k o n k rety z o w ali in n i — aż po Ł ab ę iu b tro c h ę dalej. Zamieszkiwały ta m bow iem m iliony zgerm anizow anych S łow ian, k tó rz y w p ra w d zie przyjęli język n iem ieck i i n ie m ie ck ą o rie n ta c ję p olityczną, a le n ie było to ró w no­ czesne z „p rzem ianą k rw i”. N ależało w ięc „ re w in d y k o w a ć” P ru s y W schodnie i ziem ie „słowiańskie” po Ł abę, ab y n a stę p n ie p rz y stą p ić do re sla w iz a c ji zam ieszk u jącej ta m ludności, na czym z re sztą zyskać m ia ła „rów now aga p sychiczna N iem iec” (s. 114, 148, 377 n., 393). P rz y m u so w a resla w iza cja ty c h „sło w iań sk o -g e rm a ń sk ic h ” m a s była możliwa do p rze p ro w ad z en ia , p oniew aż — ja k p isa ł założyciel I n s ty tu tu Z achodnio- -Słowiańskiego — „dorzecze O d ry (i d alej) je s t zu p e łn ie św ieżo i pow ierzchow nie zgermanizowanym k ra je m , głów nie śro d k a m i p o lic y jn o -a d m in istra c y jn y m i” (s. 156).

Czterech b adaczy poznańskich, z k tó ry c h p ra c n au k o w y c h i pub licy sty czn y ch pochodzą w ym ien io n e p rzy k ła d y , naw o ły w ało w ięc ja w n ie do re w iz ji g ra n ic p o w er- salskich, po Ł a b ę lu b nieco d alej, z czym w iązałoby się zm niejszenie o b szaru N iem iec

2 Ciekawa w ty m k o n te k ście m oże być sp ra w a re a k c ji A lb e rta B ra c k m a n n a n a zalecenie M in isterstw a K u ltu ry R zeszy z 1934 r., w k tó ry m postu lo w ało ono — w związku z p odpisaniem u k ła d u polsko-niem ieckiego — w yciszenie w ypow iedzi a n ty ­ polskich w p ra c a c h n aukow ych. B ra c k m a n n o ficjaln ie za p ro testo w a ł p rze ciw ow em u zaleceniu, u z n a ją c je za n ie dopuszczalną in g e re n c ję czynników rząd o w y ch w b ad a n ia naukowe.

(5)

322 J A N P I S K O R S K I

0 około połow ę, gro ziło z re a liz o w a n ie m te g o z a m ia ru , c h o ć b y i siłą w przyszłoś· p rz e w id u ją c p rz y ty m p rz y m u so w ą re p o lo n iz a c ję lu b r e s la w iz a c ję m ilionów NV ców. N iek tó rz y z n ic h p ro p o n o w a li p r z e jś ć od r a z u do r e a liz a c ji ty c h zamier«· żą d a ją c n a p o cz ątek p rz e sie d le n ia N iem có w p o lsk ic h z te re n ó w p o granicznych w glj: p a ń s tw a (s. 314).

P o dobnie n a c jo n a listy c z n e i e k s p a n s jo n is ty c z n e w y p o w ie d z i b ad a cz y niemiecki: od d aw n a n az y w am y po im ieniu. T a k sam o p o stę p o w a ć p o w in n iś m y względem s*-. jego w łasnego „ p o d w ó rk a ”. N ie m o ż n a — ja k są d z ę — n ie m ie c k ie j o dm iany rewizjo- n iz m u o k reślać, ja k o p ro p a g a n d o w e j d z ia ła ln o śc i n a rze c z zn isz c z e n ia powersalskic; rea lió w polity czn y ch , je ż e li p o lsk ą o d m ia n ę re w iz jo n iz m u n a z y w a ć się będzie działa;, nością n a rzecz z in te g ro w a n ia k r e s ó w za c h o d n ic h z M a cie rz ą, co u zasad n iały jakob n a jro z m a itsz e p ra w a „ h isto ry c z n e ”, „a rch e o lo g ic z n e ”, „ e tn o g ra fic z n e ” itp . (s. 10,17, й 1 passim ). Do czego p ro w a d zić b y m o g ła tzw . a r g u m e n ta c ja h is to ry c z n a pokazał j- w X V III w . F e lik s Ł oyko, p o le m iz u ją c z „ h isto ry c z n y m ” u z a s a d n ie n ie m pierwszy, ro zb io ru P o ls k i8.

M yślę nota bene, że k to ś o r ie n tu ją c y się le p ie j w n a jn o w s z y c h badaniach na: etno- i topogenezą S ło w ian i n a d ich w ę d ró w k a m i u p ro g u śred n io w ie cz a nie szafo­ w a łb y p e w n ie ta k im i a rg u m e n ta m i ja k cho ćb y „ciąg ło ść k o lo n iz a c y jn a ” (i?) ludno.ć sło w iań sk iej n a Ś lą sk u od n e o litu (s. 65). N ie w sz y s tk ie te ż te o rie u czonych niemiec­ k ic h zasłu g iw ały b y w te d y n a o k re śle n ie ich ja k o „ h a sła p ro p a g a n d o w e ” niemieckie n au k i, w k tó ry m to k o n te k śc ie w y m ie n ia się m .in. te z ę o za m ie szk iw a n iu Śląski p rzez g e rm a ń sk ic h S ilin g ó w o ra z h ip o te zę (m .in. M. V a sm e ra ) w y prow adzającą Sic- w ia n z „b ło t” n a d P ry p e c ią , do czego s k ła n ia się d z isia j n ie m a ła część polskie· archeologów , że w sp o m n ę zw łaszcza o K a z im ie rz u G o d ł o w s k i m 4.

C elem u n ik n ię c ia n ie p o ro z u m ie ń do d ać m uszę, ż e w ty m w szy stk im , co wyże; napisałem , n ie chodziło b y n a jm n ie j o u s p ra w ie d liw ie n ie ów cz esn e j n a u k i niemiec­ kiej. Je j „grzech y ” są i m n ie d o sk o n a le znane. U czciw ie te ż p rzy z n ać trzeba, u do sta rc za ją ich coraz częściej uczeni niem ieccy. T y m b a rd z ie j z a te m n ie powinniśmy udaw ać, że p ew n e p ro b le m y n a s n ie d otyczyły, że n ie było — j a k w n aszy m konkret­ n y m p rz y p a d k u — p o lsk iej o d m ia n y re w iz jo n iz m u i szo w in izm u . N a tendencyjne » znacznej m ie rze sp o jrze n ie p o lsk iej n a u k i n a p rze szło ść sto s u n k ó w polsko-niemiec­ kich w sk az ała ju ż z re sz tą w 1950 r. podczas w ro c ła w sk ie j k o n fe re n c ji historyki« m a rk sisto w sk ic h E w a M a l e c z y ń s k a i je j w y w o d y do d ziś n ie straciły пг a k tu a ln o ś c iB. P rz e d e w szy stk im n ie m a m y się czego w sty d z ić, g dyż n au k a polski ja k o całość zachow ała w o k resie m ię d z y w o je n n y m zd e c y d o w a n ie w iększą dozę obiektyw izm u niż b ad a cz e niem ieccy, choć i w śró d n ic h n ie b r a k b y ło chlubnych w y jątk ó w , zasłu g u jący c h w zw iązk u z ty m n a szczególne u zn a n ie .

Nie sądzę zresztą, a b y B. P io tro w s k i św ia d o m ie u k ry w a ł n ie d o m a g a n ia polskie; n a u k i m iędzyw ojennej. Z k a r t jego k siążk i, ja k ró w n ież z p r a c w ie lu in n y c h badaczy

8 P or. t u G. L a b u d a , P o czą tk i p a ń stw a p o lsk ie g o w h isto rio g ra fii polskiej

i nie m iec kie j, [w:] S to s u n k i p o lsk o -n ie m ie c k ie w h isto rio g ra fii t. I, Poznań 1974

s. 152; J. T o p o l s k i , Poglądy n a rozbiory P o lski, ta m ż e , s. 419 n .; A. F. G r a b s k i

M yśl histo ryczn a polskiego O św iecenia, W a rsza w a 1976, s. 107 nn., 139 n n . W pracach

ty c h dalsza lite ra tu ra .

4 K. G o d 1 o w s к i, Z u r Frage d e r S la w e n sitze v o r d er g ro ssen Slawenwan­

derung im 6. J a h rh u n d e rt, [w:] G li S la v i o c c id e n ta li e m e rid io n a li nelV alto m e d io e w

(= S e ttim a n e di studio del C entro ita lia n o di stu d i s u l’ alto m edioevo t. XXXI Spoleto 1983. Tę i in n e p ra c e n a te n te m a t o m ów iłem k ró tk o w a r ty k u le Najstarsza

i w czesne dzieje S ło w ia ń szc zy zn y w n o w y m u ję c iu n a u k i c z e sk ie j, „ S la v ia A ntiqua' t. X X X I, 1988, s. 287 nn.

5 E. M a l e c z y ń s k a , P roblem p o lsk o -n ie m ie c k i w d o ty c h c za so w e j historio­

(6)

-.iIskÎeh, jednoznacznie w y n ik a, że to h ek a to m b a , ja k ą N iem cy u rzą d zili n a ziem iach

^lskich w toku I I w o jn y św iatow ej, n arz u ciła n a m p ew ie n sch em at m yślow y, od rttórego tak tru d n o n am się wyzwolić. J e s t to je d n a k proces konieczny, gdyż tra g e d ia »•ojenna nie pow inna służyć za u n iw e rsa ln e rem ed iu m , za k tó ry m m ożna by było skrywać naw et praw dę.

Obiektywizm n ie je s t n am d a n y p rzez Boga. J a k w szystkiego, ta k i tego trz e b a

uczyć. Pewnego ro d z a ju le k a rstw e m n a nasze u p rze d zen ia m oże być śledzenie literatury litew skiej, k tó ra częstokroć — i k u n aszem u o b u rze n iu — zarzu ca n am podobne cechy ja k m y N iem com . L itw in i z niep o k o jem p a trz ą n a — ja k sa m i rsówią — polski k u lt W ilna, a n a w e t n a w iszące w polskich d om ach i kościołach obrazy Matki B oskiej O stro b ra m sk ie j. T ra k tu ją to ja k o p rz e ja w y polskiego re w a n -

:yzmu, podobnie ja k sam o w spom nienie o w ileń sk ich oddziałach A rm ii K ra jo w e j, które oni uw ażają za b arb a rz y ń sk ie , a m y ża b o h atersk ie . Nie w n ik a ją c tu ta j głę­ biej w tę p ro b lem aty k ę w a rto ją je d n a k zasygnalizow ać, ja k o m a te r ia ł d la p rz e ­ myśleń nad p ew nym i p a ra lela m i. S koro bow iem u zn a je m y za n a sz e p ra w o k ry ty k o ­ wanie jakiegoś h isto ry k a lu b p isa rz a litew skiego za to, iż p ro p o n u je litu a n iz a c ję polskiej m niejszości n a L itw ie, k tó ra nota bene n ie zaw sze je s t lo ja ln a w obec L itw i­ nów, to m usim y u znać to p ra w o ró w n ież w odniesieniu do N iem ców .

J. C hałasiński ub o lew ał w 1935 r., że an tag o n iz m p o lsk o -n iem ieck i n a Ś ląsk u ,nabrał cech dziejow ego fata liz m u , n ie u c h ro n n e j konieczności p o d y k to w an e j przez prawa n a tu ry ”. M it w rogości w s tre fie pog ran icza językow ego ciągle n a ra sta ł, uniemożliwiając ja k iek o lw iek prpcesy asy m ilacy jn e, ta k w je d n ą ja k w d ru g ą stronę. W tej strefie, a zaliczyć trz e b a do n iej rów n ież zach o d n ią W ielkopolską w ra z z Poz­ naniem oraz P om orze, rodziły się n a jb a rd z ie j a n ty n ie m ie c k ie w sw ej w ym ow ie opinie społeczeństwa polskiego i b ęd ą ce j jego częścią p o lsk iej n au k i.

Nie pow inno też dziw ić, że to sam o środow isko w ydało n a jb a rd z ie j żarliw y ch nacjonalistów w śró d badaczy niem ieckich w Polsce, że w sp o m n ę zw łaszcza o K u rc ie Liicku, którego p ra c e m a ją zn aczn ą w a rto ść m a te ria ło w ą (odnośnie je d n e j z n ic h dostrzegł to ostatn io T om asz S z a r o t a w sw ej św ie tn ej książce o niem ieckim Michelu), lecz nie m n iejszą d aw k ę antypolskości. W 1939 r. s ta n ą ł o n z re sztą n a czele komisji niszczącej p o lsk ie książki, k tó ry c h lis tę sam opracow ał. In n y b ad a cz n ie ­ miecki z W ielkopolski — geograf i h isto ry k W a lte r M aas, p o sta ć w żad n y m w y p a d k u nie tak sztandarow a ja k pop rzed n ia, ty m n ie m n ie j rów nież zarażona cho ro b ą a n t a ­ gonizmu (co zauw ażył ju ż p rze d w o jn ą H. F. Schm id), był — ja k się dow iedziałem z książki P iotrow skiego — uczniem S. P aw łow skiego, k tó ry p o stu lo w a ł rew iz ję granicy polsko-niem ieckiej i p rzesied len ia N iem ców polskich. W ynikiem ta k ie j współpracy mogło być co n ajw y ż e j k o n se rw o w an ie przeciw ieństw .

Jakie p rzyczyny legły u p o d sta w k o flik tu polsko-niem ieckiego n a Ś ląsku, w Wielkopolsce i n a P om orzu n ie tru d n o odpow iedzieć. N a te re n a c h p o g ranicza językowego m ia ła m ie jsc e ciągła w a lk a dw óch p rze ciw sta w n y ch i p rze k o n an y ch dogłębnie o sw ej r a c ji żyw iołów : niem ieckiego i polskiego. Ich sy tu a c ja w w y n ik u wojny i odrodzenia się P o lsk i u leg ła odw róceniu. U ciskani w cześniej P olacy s ta li się I teraz panam i ty c h ziem , w y k o rz y stu ją c p o części s ta re u sta w o d aw stw o pru sk ie,

I opracowane z m yślą o w alce z P o lak am i, dla o g raniczenia ro li N iem ców w Polsce,

dla cofnięcia zm ian b ęd ący ch w y n ik ie m p o n ad stu le tn ie j p o lity k i zaborcy. Z kolei przyzwyczajony do rząd zen ia, w y ra źn ie w cześniej p re fe ro w a n y żyw ioł niem iecki sta ł się obecnie stosunkow o nieliczną, ja k n a polskie w a ru n k i, m niejszością n arodow ą, co z psychologicznego p u n k tu w idzenia n ie było n a pew no sy tu a c ją ła tw ą i m usiało budzić re se n ty m e n ty za sta ry m i d o b ry m i czasam i, za u tra c o n ą pozycją.

W Łodzi, gdzie antagonizm po lsk o -n iem ieck i n ie n a b ra ł ta k ic h rozm iarów , ponieważ b y ł to te re n zw artego o sad n ictw a polskiego z n iem ieck ą w y sp ą językow ą,

(7)

324 J A N P I S K O R S K I

w ychow ał się O sk ar K ossm ann, k tó reg o p ra c e — zarów no p rz e d - ja k i powojenne - uznać trz e b a za spokojne w tonie.

K ończąc n aszą rec en zję z c e n n e j— r a z jeszcze p o w tó rzm y — pracy Bernarda P iotrow skiego, k tó ra znaleźć się w in n a w śród le k tu r obow iązkow ych każdego poi. skiego h isto ry k a , niech m i w olno będzie — ja k to je s t w zw yczaju ■— sprostować drób- ne b łędy lu b o m yłki w tekście, co p rzy d a ć się m oże p rzy k o le jn y m w ydaniu książki R ozpraw a d o k to rsk a T. T yca pośw ięcona była n ie „kolonizacji m iejskiej...”, lecz jak sam a u to r d alej pisze kolon izacji w iejsk ie j (s. 46). S an to k u n ie nazw ano „już »· ty tu le ” znanej p ra c y z 1936 r. „grodem niem ieck im n a W schodzie” (s. 68), lecz po p ro stu grodem n a niem ieckim w schodzie (Zantoch, ein B u rg im deutschen Ostem H isto ry k z G re ifs w a ld u — H o fm eister m ia ł n a im ię A dolf, n ie A lb e rt (s. 74). Erich K ey ser nie był archeologiem (s. 80), podobnie ja k K rzy w o u sty n ie zaliczał się do dw óch o sta tn ic h P ia stó w polskich (s. 193). Z n an y język o zn aw ca V asm er nosił imię M ax, a n ie K a r l (s. 438). N ie w y d a je m i się też, a b y fo rm a „p rehistoria”, stale uży w an a przez a u to ra , by ła p o p raw n a, ja k o że archeologia z a jm u je się okresem p rah isto ry c zn y m , p radziejow ym , a n ie przed h isto ry czn y m . F o rm ę tę stosowano pow szechnie w ok resie p rzed w o jen n y m , później została o n a słu szn ie zarzucona.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Koncepcja stosunków polsko-niemieckich w publicystyce Obozu Narodowego w latach 1922-1939 71.. giem powodzeń, nie przestały działać i stanowią dostateczną podstawę do

Dzięki energicznym działaniom władz polskich, znacznej aktywności różnych grup i warstw społeczeństwa polskiego oraz pomocy radzieckiej administracji wojskowej do

Pierwszy rok pracy w parafii i dekanacie Dąbrowa Białostocka był pełen różnych akcji duszpasterskich, motorem których był przeważnie ks.. Zadaniem tego zlotu było uaktywnienie

W części tej omawiam także tradycje naukowe Poznania, historię starań o uzyskanie uczelni wyższej dla miasta a ostatecznie historię powstania Wszechnicy Piastowskiej

W państwach skandynawskich szczególną popularność zdobyła idea współrządzenia sieciowego (network governance). Jak zaznacza Torfing, jeden z prekursorów badań nad tą

Próby przeciwstawienia się negatywnym reperkusjom interpretacji ultram ontanizm u w potocznej opinii publicznej podejm ow a­ ne przez katolików nie przyniosły

stresu na stan psychiczny człowieka, związane z nim negatywne skutki po- wodujące znaczne zaburzenia w jego dobrostanie, w tym szczególnie za- grożenia dotyczące funkcjonowania

Przed podjęciem próby wykazania, że w odniesieniu do wszystkich pow ołanych przepisów formułujących domniemania zwrot „domniema- nie" i zwrot „domniemywa