• Nie Znaleziono Wyników

Widok W stronę optymalizacji słownikowego objaśniania znaczeń

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Widok W stronę optymalizacji słownikowego objaśniania znaczeń"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

objaœniania znaczeñ

WOJCIECH CHLEBDA (Opole)

Zarówno samo definiowanie, jak i teoretyczna refleksja obejmuj¹ca istotê defi-nicji, jej przedmiot, funkcje i role, jej typy wreszcie, maj¹ bardzo d³ugi rodo-wód, siêgaj¹c czasów staro¿ytnych i nie s³abn¹c w czasach nam wspó³czesnych (zob. Kublikowski 2013). Wszelkie rozwa¿ania dotycz¹ce mechanizmów budowy teorii naukowych, w³aœciwoœci naukowych narracji i, szerzej, stylu naukowego, systemów pojêciowo-terminologicznych, jêzykowo-pojêciowych interpretacji rzeczywistoœci, nie wspominaj¹c ju¿ o dociekaniach metaleksykograficznych i zagadnieniach leksykografii praktycznej, musz¹ siê w tej czy innej formie od-wo³aæ do problematyki definiowania. We Wprowadzeniu do teorii terminu Stani-s³aw Gajda wi¹¿e rozwa¿ania o definicjach z rozwiniêt¹ refleksj¹ o naturze i ro-dzajach pojêæ (Gajda 1990: 16–27). Wyró¿niaj¹c takie podstawowe formy poznawczej reprezentacji rzeczywistoœci, jak kompleksy pojêciowe, pojêcia natu-ralne i pojêcia matrycowe, Gajda z metanaukowego punktu widzenia powœci¹g-liwie ocenia zdolnoœæ definicji do pe³nej, wyczerpuj¹cej prezentacji pojêæ: „Co-raz czêœciej pojêcia to nie zbiór kilku cech, lecz z³o¿ona struktura wielu s¹dów, której nie da siê przedstawiæ w najbardziej nawet rozwiniêtym okreœleniu. Defini-cje okazuj¹ siê œrodkiem prezentacji pojêæ zbyt twardym” (Gajda 1990: 23).

Leksykograf – tak¿e ten, który podziela zdanie o pojêciach jako „z³o¿onej strukturze wielu s¹dów” – jest definicjom bardziej przychylny choæby z tego wzglêdu, ¿e dla leksykografii opisowej definiowanie i definicje s¹ racj¹ jej bytu. Problem – w³aœnie wobec „z³o¿onej struktury wielu s¹dów” – stanowi nato-miast o p t y m a l i z a c j a definicji, tj. taka praca nad ich struktur¹, morfologi¹

(2)

i mechanizmem oddzia³ywania na odbiorcê, by definicja odzwierciedla³a budo-wê i zawartoœæ danego pojêcia w sposób najbardziej adekwatny. Rzecz dotyczy przy tym nie tylko samych pojêæ, branych pojedynczo czy oddzielnie: dla ca³ych poni¿szych refleksji1 przyjmujê za³o¿enie, ¿e w postaci definicji powi-nien ostatecznie daæ siê zapisaæ wynik ka¿dej lingwistycznej operacji poznaw-czej na obiektach pojêciowych. Definicja – niezale¿nie od jej typu – jest swego rodzaju relacj¹ z postêpowania badawczego prowadzonego od kategorii ogól-nych do ustaleñ szczegó³owych i, by tak rzec, „rematyczogól-nych”; jest tych ustaleñ œwiadectwem i kondensacj¹, w której nie ma miejsca na zdobnictwo s³owne, tu-szowanie luk, skrywanie sprzecznoœci. Definicje w ogóle, a zbiory definicji w szczególnoœci mo¿na uznaæ nie tylko za interpretacje wycinków i obszarów rzeczywistoœci, ale za weryfikatory s³usznoœci (resp. niesprzecznoœci) tez i kon-cepcji lingwistycznych2.

Istnieje d³uga i silna tradycja, w której definicje s¹ opisami s a m y c h rze-czy, obiektów, zjawisk, i to z naukowego jedynie czy racjonalistycznego punktu widzenia. Tymczasem s³ownik jêzykowy, jeœli nawet mówi o rzeczywistoœci fi-zycznej czy obiektywnej, to dopiero w drugim rzêdzie, poœrednio. W pierw-szym rzêdzie, bezpoœrednio, s³ownik jêzykowy powinien bowiem mówiæ o jê-zyku, w którym deponowana jest ludzka wiedza o œwiecie: s³ownik jest z za³o¿enia metawypowiedzi¹ o tak rozumianej rzeczywistoœci jêzykowej. A poniewa¿ jest to rzeczywistoœæ w wysokim stopniu z³o¿ona i wieloaspektowa, da siê o niej sformu³owaæ n-t¹ liczbê komplementarnych wypowiedzi (narracji), z których ka¿da jest podmiotow¹ interpretacj¹ tej rzeczywistoœci3. Nawet „jedna i ta sama” rzeczywistoœæ, za któr¹ mo¿na tu przyj¹æ umownie „wspó³czesny jêzyk polski”, w ujêciu „jednych i tych samych”, wydawa³oby siê, s³owników defini-cyjnych mo¿e wyjawiaæ swe zasadniczo odmienne aspekty, jeœli s³owniki te

1Tekst, który teraz nastêpuje, jest znacznie zmodyfikowan¹ wersj¹ referatu wyg³oszonego 21 listopada 2012 r. na VI konferencji Konwersatorium EUROJOS w Warszawie i nieoddanego wówczas do druku. Praca zosta³a wykonana w ramach projektu „Metody analizy jêzykowego obrazu œwiata w kontekœcie badañ porów-nawczych” (grant nr 0132/NPRH2/H12/81/2012).

2Por.: „Od wielu lat twierdzê, ¿e semantyka jako dyscyplina naukowa musi «sprawdziæ siê» na polu lek-sykografii. Leksykografia potrzebuje jêzykoznawstwa i jêzykoznawstwo potrzebuje leksykografii [...]” (Wierzbicka 2006: 293).

3Ka¿dy s³ownik uwa¿am za konstrukt o charakterze podmiotowym, i to w dwojakim sensie: po pierwsze, poprzez dany jêzyk etniczny (obiekt opisu s³ownikowego) dochodzi do g³osu dana wspólnota etniczna jako okreœlony podmiot zbiorowy, interpretuj¹cy doœwiadczan¹ rzeczywistoœæ; po drugie, leksykograf (podmiot indywidualny) swymi decyzjami interpretuje w s³owniku zastane przez siebie zasoby owego jêzyka, doko-nuj¹c podmiotowej „interpretacji interpretacji”. Szerzej na ten temat zob. w: Chlebda 2010: 13–14.

(3)

skonstruowane bêd¹ na fundamencie odmiennych koncepcji pojmowania jêzyka i sposobów jego opisu, jak to ma miejsce w zestawieniu np. S³ownika jêzyka

polskiegopod red. Mieczys³awa Szymczaka i Innego s³ownika jêzyka polskiego

pod red. Miros³awa Bañki. Inne rodzaje s³owników – np. s³owniki zorientowane etnolingwistycznie – wnosz¹ do tego obrazowania rzeczywistoœci jêzyka jesz-cze inne perspektywy jej ogl¹du i inne narracje o niej.

Ka¿da z definicji – w jakiejkolwiek konwencji sformu³owana – jest wyni-kiem eksploracji rzeczywistoœci jêzyka jako sfery, w której dokonuje siê konce-ptualizowanie œwiata, i pe³ni wobec niej funkcjê poznawcz¹; tym samym defini-cja s³u¿y celom badawczym. Ale definidefini-cja (jak i ca³a leksykografia) pe³ni tak¿e funkcjê ogólnospo³eczn¹: leksykografiê uwa¿am za s p o ³ e c z n ¹ i n s t a n -c j ê o d w o ³ a w -c z ¹, która sank-cjonuje pewne jêzykowe status quo i mo¿e tworzyæ czynnik rozstrzygania w¹tpliwoœci i sporów (Chlebda 2008a). Szerego-wy u¿ytkownik jêzyka, jeœli w ogóle siêga po s³ownik definicyjny, chce siê albo dowiedzieæ, czy siê wyrazi³ poprawnie, albo uzyskaæ odpowiedŸ na pytanie „co to znaczy?”: „co znaczy x?”, a nawet po prostu „co to jest x?”. Dlatego nie-d³ugie, jednozdaniowe, przejrzyste konstrukcyjnie i encyklopedyczne w formie definicje s³owników jêzyka polskiego, które nie zadowalaj¹ np. etnolingwistów, przeciêtnemu Polakowi na jego prywatny u¿ytek zdaj¹ siê w zupe³noœci wystar-czaæ (powiedzmy umownie, ¿e s¹ to definicje doraŸnie u ¿ y t k o w e z funkcjo-nalnego punktu widzenia). Dla tego¿ Polaka rozbudowane, wielopiêtrowe i wie-lomodu³owe (wielofasetowe) definicje kognitywne, które tworzy siê w ³onie etnolingwistyki, definicje b a d a w c z e, których czytania trzeba siê nauczyæ, s¹ paradoksalnie ma³o czytelne i ma³o informacyjne (albo informacyjnie rozpro-szone), w ka¿dym razie rozmijaj¹ siê z nawykami, przyzwyczajeniami i oczeki-waniami odbiorcy. Nie s¹dzê, abyœmy te nawyki i oczekiwania mogli lekcewa¿yæ; warto natomiast zadaæ pytanie, czy mo¿liwe s¹ jakieœ dzia³ania aproksymacyjne czy akomodacyjne, które by, zachowuj¹c badawcz¹ (poznawcz¹) zawartoœæ de-finicji etnolingwistycznych, dostosowa³y je do odbiorczych przyzwyczajeñ, a nawet do czysto objêtoœciowych standardów s³owników ogólnych4.

Z³otym œrodkiem wydawa³o siê opracowanie Innego s³ownika jêzyka

polskie-go pod red. Miros³awa Bañki. U¿ytkowników tego s³ownika poci¹ga zwartoœæ, 4Raz jeszcze odwo³am siê do s³ów Anny Wierzbickiej: „[...] s³owniki powinny byæ stosunkowo wyczer-puj¹ce [...]. Poniewa¿ powinny byæ tak¿e u¿yteczne i dobrze siê sprzedawaæ, jednym z pierwszych pytañ, na jakie musz¹ sobie odpowiedzieæ ich autorzy, jest to, jak pogodziæ owo d¹¿enie do wyczerpuj¹cego opisu lek-syki z praktycznym wymogiem zachowania niezbyt du¿ych rozmiarów dzie³a” (Wierzbicka 2006: 293).

(4)

wrêcz lapidarnoœæ jego eksplikacji i ich narracyjna prostota (jak to okreœli³ sam Bañko, „jasnoœæ i naturalnoœæ” ich metajêzyka). Równoczeœnie zaœ autorzy

In-nego s³ownika przyjmuj¹ w definiowaniu punkt widzenia przeciêtnego

u¿ytko-wnika jêzyka (o „œwiadomoœci potocznej”), zak³adaj¹ programow¹ nieencyklo-pedycznoœæ5 i preferencjê dla tzw. naiwnego postrzegania œwiata. Cechy te wyraŸnie zbli¿aj¹ definicje kontekstowe Innego s³ownika6 do etnolingwistycz-nych eksplikacji kognitywetnolingwistycz-nych, tyle ¿e bez nadmiernego rozbudowywania tych obszarów definicji kognitywnych, które czyni¹ z nich w etnolingwistyce narzê-dzia poznania naukowego. Mimo to, zdaniem Miros³awa Bañki, eksplikacje

In-nego s³ownika s¹ nie tylko u¿ytkowe, ale jednoczeœnie warte stosowania

„w s³ownikach, które maj¹ ambicje byæ naukowym opisem jêzyka, a nie tylko praktycznym poradnikiem” (Bañko 2001: 101).

Chocia¿ we w³asnych dociekaniach semantycznych odwo³ujê siê do Innego

s³ownikaregularnie, trudno mi siê z powy¿szym przekonaniem zgodziæ

bezdys-kusyjnie. Sam Bañko przyznaje siê do rezygnacji z „otwartego przypisywania” w definicjach „cech kojarzonych z danym pojêciem, a nie przys³uguj¹cych mu obiektywnie” (ISJP 1: XXIII); jest to, innymi s³owy, rezygnacja z dawnego ju¿ postulatu Jerzego Bartmiñskiego, by leksykograficzne („nie encyklopedycz-ne!”) definicje wyrazów typu koñ uwzglêdnia³y takie jego cechy, jak np. „oka-za³y” i „wartoœciowy”, gdy¿ cechy takie, co prawda nierelewantne zoologicz-nie, s¹ jednak czêœci¹ wiedzy potocznej o koniu i znajduj¹ potwierdzenie w jêzykowych i tekstowych poœwiadczeniach wyrazu koñ. „Redukcja cech po-dawanych w definiensie do niewielkiego zespo³u cech dyferencjalnych nie tylko nie jest celowa – pisze Bartmiñski – lecz wrêcz wydaje siê niedopuszczalna” (Bartmiñski 2006a: 40). Tymczasem pewna czêœæ definicji Innego s³ownika

5Rozumienie pojêæ „encyklopedycznoœæ” i „nieencyklopedycznoœæ” s³ownikowych eksplikacji znaczeñ domaga siê odrêbnego i obszernego omówienia. Tu odnotujmy jedynie, ¿e w metaleksykografii i etnolingwi-styce kulturowej definicje „encyklopedyczne” zwykle uto¿samia siê z definicjami „naukowymi” b¹dŸ „takso-nomicznymi” i przeciwstawia je definicjom „zdroworozs¹dkowym”, „naiwnym”, „potocznym” itp. Inne po-dejœcie proponuje Przemys³aw £ozowski, który pisze: „Mo¿na encyklopedyzm ró¿nie rozumieæ, ale zawsze bêdzie mia³ on zwi¹zek z tym, co siê wie o przedmiocie realnym, a nie z tym, co wynika z systemu jêzykowe-go, z opisem rzeczy, a nie z opisem wyrazów” (£ozowski 2015: 137). Kryje siê za tym raczej przeciwstawie-nie definicji realnoznaczeniowych i „definicji” wywodzonych z systemowojêzykowego statusu danej jednost-ki (np. definicji strukturalno-znaczeniowych, synonimicznych itp.).

6Wed³ug Miros³awa Bañki, „definicj¹ kontekstow¹ jest zdanie, w którym definiowana jednostka wystêpu-je w naturalnym dla siebie kontekœcie, w s¹siedztwie innych wyrazów, i objaœniana wystêpu-jest w relacji do nich” (Bañko 2001: 92). Wczeœniej pojêciem definicji kontekstowej pos³ugiwa³ siê w zbli¿onym znaczeniu Tadeusz Paw³owski: „W definicji kontekstowej wyra¿enie definiowane nie wystêpuje po lewej stronie samo, lecz w ty-powym dla tego wyra¿enia kontekœcie” (Paw³owski 1986: 13–14).

(5)

okazuje siê przy bli¿szym wejrzeniu powtórzeniem definicji tradycyjnych jedy-nie przybranych w szatê kontekstow¹; pokazywa³em to jedy-niegdyœ (Chlebda 2007) na przyk³adzie definicji frazeologizmu tyle co kot nap³aka³ (i kilku innych):

(1) ‘bardzo ma³o, odrobinê’ (SFJP 1, 351) (2) ‘bardzo ma³o, odrobinê’ (WSFJP, 325) (3) ‘bardzo ma³o, odrobinê’ (PSWP 17, 406) (4) ‘bardzo ma³o’ (WSF PRRP, 141)

(5) ‘Jeœli czegoœ jest tyle, co kot nap³aka³, to jest tego bardzo ma³o’ (ISJP 1, 692)

Z wyj¹tkiem obudowy kontekstowej („Jeœli czegoœ jest..., to...”) semantyczny rdzeñ tej definicji (‘bardzo ma³o’) niczym nie ró¿ni siê od zawartoœci definicji tradycyjnych. A przecie¿ sam Bañko twierdzi³, ¿e „definicji klasycznych nie mo¿na po prostu «przestylizowaæ» na kontekstowe, gdy¿ te ostatnie wymagaj¹ podania wiêkszej liczby informacji, które w klasycznych definicjach s¹ nieobec-ne” (Bañko 2001: 40). Moim zdaniem, znaczenie tego frazeologizmu nale-¿a³oby opisaæ raczej fraz¹ ‘Mówimy, ¿e czegoœ jest tyle, co kot nap³aka³, kiedy ¿a³ujemy, ¿e czegoœ jest tak ma³o i/lub kiedy chcemy, ¿eby tego by³o wiêcej’.

Podsumowuj¹c ten wywód w najwiêkszym i upraszczaj¹cym skrócie, powie-dzia³bym, ¿e definicje kognitywne s¹ bardziej badawcze ni¿ u¿ytkowe, definicje kontekstowe – bardziej u¿ytkowe ni¿ badawcze, a definicje klasyczne, jakkol-wiek informacyjne i w tym sensie u¿ytkowe, przechodz¹ niejako obok nich, przynosz¹c informacjê, by tak rzec, faktograficzn¹, ale nie metajêzykow¹. Po-wstaje pytanie, czy mo¿liwa jest jakaœ synteza tych trzech odmian definicji, ³¹cz¹ca w ca³oœæ najlepsze cechy ka¿dej z nich, co m.in. oznacza mo¿liwoœæ wykorzystania definicji syntetycznej w celach badawczych, ale równoczeœnie mo¿liwoœæ wprowadzenia jej do ogólnego s³ownika jêzyka polskiego.

Próba odpowiedzi na to pytanie wymaga przyjêcia za³o¿enia, ¿e struktura se-mantyczna ka¿dej jednostki jêzyka stanowi nie tylko, ¿e tak to okreœlê, czysty zbiór mno¿ników semantycznych: w strukturze znaczenia kondensuje siê tak¿e ca³a historia ukonfigurowania siê tych sk³adników w taki w³aœnie a nie inny konglomerat z takich w³aœnie a nie innych przyczyn. Cz³owiek pos³uguje siê jê-zykiem z a w s z e w jakiejœ sytuacji – co oznacza, ¿e zawsze wobec kogoœ, z ja-kichœ przyczyn, w jakimœ celu, z jak¹œ intencj¹ i z jakimiœ skutkami; oznacza to te¿, jak s¹dzê, ¿e jakieœ parametry typowych u¿yæ jednostek jêzyka musia³y siê w ich strukturach treœciowych po latach u¿ywania od³o¿yæ. Jeœli tak – to para-metry te powinny znaleŸæ swoje – choæby poœrednie – odzwierciedlenie w eks-plikacjach odnoœnych znaczeñ. Dlatego te¿ punktem wyjœcia w eksplikowaniu

(6)

znaczeñ wszelkich jednostek jêzyka (jedno- i wielowyrazowych) powinna byæ uwa¿na analiza ram sytuacyjnych, w których zachodz¹ akty wypowiadania siê: ram, w których jakiœ cz³owiek zwraca siê do innego cz³owieka (grupy ludzi) z pewn¹ intencj¹, z jakimœ nastawieniem i w jakimœ celu; to w takich ramach przecie¿ dokonuje siê werbalizacja sytuacyjnie uwarunkowanych sensów.

Aby owa „uwa¿na analiza ram sytuacyjnych” nie by³a dzia³aniem ¿ywio³o-wym i nieskoordynowanym i aby prowadzi³a do efektów jednorodnych (resp. porównywalnych), za podstawê definiowania przyj¹³em schemat, który nazwa³em „ramk¹ pragmatyczn¹”7, a który jest zestawem pytañ obrazuj¹cych mechanizm naszych zachowañ dyskursywnych, a w³aœciwie szerzej: wszelkich ludzkich chowañ komunikacyjnych, i to niezale¿nie od materii semiotycznej, w jakiej za-chowania te s¹ realizowane. Zaza-chowania owe wpisuj¹ siê w ogóln¹ ramê: „Mó-wimy tak a tak, kiedy chcemy uzyskaæ to a to” lub „Jeœli ktoœ mówi tak a tak, to chce / nie chce, aby by³o tak a tak”; w ujêciu najbardziej ogólnym – „Mówimy X, aby osi¹gn¹æ Y”. Pomys³ podobnej ramy wywodzi siê z prac Della Hymesa, w którego koncepcji etnografii mówienia cz³owiek, jak wiadomo, nie tyle „mówi”, ile „zwraca siê (do drugiego cz³owieka)”, a struktura wypowiedzi zale-¿na jest od szeregu (u Hymesa a¿ 16) czynników kontekstowych (nale¿¹ do nich m.in. miejsce i czas aktu mowy, role i dzia³ania nadawcy i odbiorcy, ich cele i ambicje, u¿yte gatunki i style, spo³eczne regu³y zachowania itp.; Hymes 1980). W polskiej lingwistyce – w pracach Stanis³awa Grabiasa (1994), Ewy Miczki (2002), Jerzego Bartmiñskiego – mechanizm owego „zwracania siê” wyznacza³a ró¿na liczba czynników; Jerzy Bartmiñski pod koniec lat 90. wyli-cza³ ich piêæ (KTO – Z KIM – GDZIE – KIEDY – PO COsiê porozumiewa), dodaj¹c nastêpnie element szósty: JAK (zob. Bartmiñski 2006b: 239). W moim ujêciu ramka pragmatyczna obejmuje dziewiêæ sk³adników w nastêpuj¹cym uk³adzie:

7Okreœlenie to nale¿y odró¿niaæ od wyra¿enia „rama pragmatyczna”, którego Miros³aw Bañko u¿ywa dla zaznaczania, ¿e w danej definicji kontekstowej mamy do czynienia z wyk³adnikiem implikacji („Je¿eli mówi-my, ¿e ..., to mamy na myœli to, ¿e ...”; zob. Bañko 2001: 90).

(7)

Ramka taka, jak wynika z pierwszych przeprowadzonych weryfikacji, mo¿e mieæ wielorakie zastosowanie. Po pierwsze, sk³adniki ramki odnosz¹ siê do ka-¿dego indywidualnego aktu wypowiedzi w pewnym konkretnym jednorazowym „tu i teraz”. Po drugie, jeœli komponenty [KTO] i [DO KOGO] potraktowaæ jako

podmioty zbiorowe, ramka stanie siê odwzorowaniem mechanizmu komunikacji wspólnotowej, modeluj¹c sytuacyjne uwarunkowania dyskursu pewnej wspólnoty w pewnym miejscu i czasie (np. „Polska lat 90. XX wieku”). Po trzecie, ramka obejmuje tak¿e kategorie jeszcze szersze, wykraczaj¹ce poza historyczne „tu i teraz” danej wspólnoty. Tak to, jak s¹dzê, rozumia³ Jerzy Bartmiñski, kiedy swój ci¹g „KTO – Z KIM – GDZIE – KIEDY – PO CO – JAKsiê porozumiewa” traktowa³

jako wyró¿nik szeœciu fundamentalnych zagadnieñ badawczych etnolingwisty-ki:KTO– to wyró¿nik sposobu okreœlania podmiotu zbiorowego i jego to¿samo-œci; Z KIM – to wyró¿nik sposobu ujmowania innych; gdzie – sposobu konce-ptualizacji przestrzeni; kiedy – sposobu koncekonce-ptualizacji czasu wspólnotowego;

PO CO– sposobu wyra¿ania deklarowanych i faktycznych wartoœci;JAK–

stylo-wych i gatunkostylo-wych œrodków wyrazu. Analogicznie mo¿na traktowaæ czynniki wprowadzone przeze mnie do schematu dziewiêciosk³adnikowego:O CZYM– to

okreœlenie rodzaju rzeczywistoœci, o której siê mówi, kontekstu, do którego od-nosi siê wypowiedŸ (tak¿e kontekstu spo³eczno-historycznego);Z JAKICH PRZY-CZYN – mo¿e byæ wyjaœnieniem wszelkich onomazjologicznych mechanizmów nazywania, a tak¿e szerszych spo³ecznych (kulturowych, historycznych) uwarunko-wañ pobudzaj¹cych wspólnotê do takich a nie innych zachouwarunko-wañ komunikacyj-nych;Z JAKIM SKUTKIEM– to (w wersji „mikro”) daj¹ce siê zawrzeæ w definicji

okreœlenie perlokucyjnego efektu danej wypowiedzi, w wersji „makro” jednak to wejœcie w sferê spo³ecznych skutków „dzia³ania jêzykiem”, np. spo³ecznych efektów utrzymywania siê w polskim dyskursie wspólnotowym tego „paradyg-matu romantycznego”, którego zmierzch wieszczy³a niegdyœ Maria Janion (2000).

Potrzebne jest sporz¹dzenie wielu setek eksplikacji próbnych, by ustaliæ, czy k a ¿ d a definicja znaczenia k a ¿ d e j jednostki jêzyka powinna zawieraæ w so-bie odpowiedzi na k a ¿ d e z pytañ ramki pragmatycznej8. Zapewne zale¿y to od rodzaju definiowanego obiektu mentalnego, innych odpowiedzi oczekujemy bowiem na pytanie o pojmowanie sto³u, innych – o istotê nacechowanych kultu-rowo pojêæ kuku³ki czy bociana, jeszcze innych – o istotê wielce z³o¿onych

po-8Próbne definicje z odniesieniem do ramki pragmatycznej (niegdyœ jeszcze siedmiosk³adnikowej) for-mu³owa³em g³ównie dla polskich frazeologizmów pochodzenia biblijnego w zwi¹zku z projektowanym przez PWN wydaniem s³ownika takiej frazeologii (zob. Chlebda 2008b; projekt nie zosta³ zrealizowany).

(8)

jêæ, wrêcz konceptów honoru czy europejskoœci. „Nie wszystkie kategorie [...] s¹ pojêciami matrycowymi9 – pisa³ Stanis³aw Gajda, odwo³uj¹c siê do Lakoffa i Johnsona. – Istniej¹ tak¿e otwarte kategorie, tj. pojêcia naturalne o prototypo-wej strukturze wykorzystuj¹ce podobieñstwa rodzinne. Ich cechy [...] nie tworz¹ zbioru, lecz raczej zorganizowany gestalt, wyposa¿ony w wymiary wy-wodz¹ce siê w sposób naturalny z naszego doœwiadczenia” (Gajda 1990: 22). Pogl¹d ten znajduje wspó³czeœnie analogiê w przeciwstawieniu c e r t y z m u (koncepcji poznania naukowego, w której przekonania „nie wymagaj¹ ju¿ dal-szego uzasadniania, czyli s¹ nierewidowane, niezmienne, niekorygowalne, nieobalalne, nieomylne, oczywiste, niepow¹tpiewalne i ca³kowicie pewne”) a f a l -l i b i -l i z m u – podejœcia gradua-listycznego, w którym „przekonania mog¹ byæ akceptowane jako prawdziwe z mniejsz¹ lub wiêksz¹ pewnoœci¹ i uzasadniane nie w sposób ostateczny, lecz dopuszczalna jest ich rewizja” (Kublikowski 2013: 81). Dla rozwa¿añ nad istot¹ definicji rozró¿nienie to ma istotne znacze-nie, gdy¿ „zachodzi zwi¹zek miêdzy fallibilnoœci¹ metod naukowych i wiedzy naukowej uzyskiwanej przy ich zastosowaniu. St¹d równie¿ definicje – na-le¿¹ce do metod naukowych – mog¹ byæ uznane za fallibilne, tzn. podlegaj¹ce rewizjom i zmianom” (Kublikowski 2013: 85).

Zarówno wiêc wszystkie rodzaje znaczeñ – potencjalne obiekty definiowania – jak i definicje s¹ zawarte w swoistej przestrzeni miêdzy biegunem sztywnoœci, kategorycznoœci, swego rodzaju nienaruszalnoœci a biegunem elastycznoœci, otwartoœci na modyfikacje i uzupe³nienia. Gdyby uda³o siê ustaliæ generaln¹ ty-pologiê pojêæ w perspektywie potrzeb i mo¿liwoœci ich eksplikowania, pewnie by siê okaza³o, ¿e i ramka pragmatyczna powinna byæ stosowana elastycznie: s¹ w ramce pytania obligatoryjne, s¹ te¿ pytania fakultatywne (chocia¿ trudno by³oby wyobraziæ sobie definicjê, która by nie uwzglêdnia³a podmiotowego

KTO, sytuacyjnego KIEDY i GDZIE oraz intencjonalnego PO CO). Nie chc¹c

przes¹dzaæ w tej chwili kwestii obligatoryjnoœci, wola³bym ramkê pragma-tyczn¹ traktowaæ na razie jako ogóln¹ zasadê organizuj¹c¹ myœlenie leksy-kografa i program steruj¹cy jego postêpowaniem eksplikacyjnym. Tak¿e w pro-cesie tworzenia definicji syntetycznych10, o których bêdzie teraz mowa.

9Matrycowymi – czyli konstytuowanymi przez „zespó³ skoñczonej liczby cech, przys³uguj¹cy w jedna-kowym stopniu wszystkim desygnatom i tylko desygnatom tego pojêcia” (Gajda 1990: 16).

10W recenzji wydawniczej niniejszego tekstu zawarta zosta³a s³uszna uwaga, ¿e okreœlenie „definicja syn-tetyczna” wchodzi w nieuzasadnion¹ opozycjê z maj¹cym ju¿ d³ug¹ tradycjê terminem „definicja analityczna”. Pozwalam sobie jednak pozostaæ przy okreœleniu „syntetyczna” z kilku powodów: jest to, po pierwsze,

(9)

Dla leksykografa „materialnym” punktem wyjœcia jego pracy definicyjnej jest has³owa jednostka jêzyka: wyraz, frazeologizm, przys³owie. Eksplikacyj-nym natomiast punktem wyjœcia jest uœwiadomienie sobie semantycznej z³o¿o-noœci tej jednostki, realnej struktury jej znaczenia. W s³owniku wszak definio-waniu podlega nie tyle jednostka jako taka – nie wyraz, frazeologizm czy przys³owie – ile okreœlone z n a c z e n i e wyrazu, frazeologizmu czy przy-s³owia, okreœlony (w rosyjskiej tradycji terminologicznej) „wariant leksykalno-semantyczny” danej jednostki. Nie wykluczam sytuacji, kiedy struktura znacze-niowa pewnej jednostki jêzyka oka¿e siê z³o¿ona w takim stopniu, ¿e dla wy-eksplikowania jednego z jej znaczeñ („wariantów”) najbardziej przydatna bêdzie definicja klasyczna, dla drugiego – definicja kontekstowa, dla trzeciego – definicja kognitywna b¹dŸ te¿ sytuacji, w której ka¿de ze znaczeñ jednej i tej samej jednostki bêdzie na tyle z³o¿one, ¿e adekwatne oddanie ich istoty bêdzie wymaga³o pos³u¿enia siê „szlachetnym eklektyzmem eksplikacyjnym”: po³¹czeniem w jednej eksplikacji najlepszych cech tych trzech rodzajów definicji. D e -f i n i c j a k l a s y c z n a mo¿e daæ jasn¹ taksonomiê w kategoriach naukowego spojrzenia na œwiat, wyraŸnie zarysowane granice kategorii, konieczne cechy ró¿nicuj¹ce (wyró¿niaj¹ce) definiowany obiekt mentalny; d e f i n i c j a k o n -t e k s -t o w a najlepiej oddaje pragma-tyczn¹ sy-tuacyjnoœæ, dyskursywne uwa-runkowanie, wektor i si³ê oddzia³ywania jednostek jêzyka (zw³aszcza frazeo-logizmów i przys³ów); d e f i n i c j a k o g n i t y w n a ustala szersze kategorie: punkt widzenia danego podmiotu zbiorowego i zwi¹zan¹ z nim perspektywê ogl¹du rzeczywistoœci, której wycinek podlega definiowaniu, aspekty tego ogl¹du, ich hierarchiê i uk³ad.

W syntezie tych narzêdzi (definicja jest wszak narzêdziem: narzêdziem po-znawczym) widzê m.in. mo¿liwoœæ realizacji postulatu, który z gór¹ 20 lat temu sformu³owa³em pod has³em „dwuocznego postrzegania œwiata”, pisz¹c: „Ludz-ka wizja œwiata jest jakby rozpiêta miêdzy biegunem wyobra¿eñ «racjonal-nych», «scjentycznych» – i biegunem wyobra¿eñ nieracjonalnych, potocznych, zdroworozs¹dkowych, obejmuj¹c wszelkie stadia poœrednie miêdzy nimi. Skala ta w ca³oœci stanowi osi¹gniêcie myœli ludzkiej, w ca³oœci jest dokumentem jej

termin czysto roboczy, stworzony na u¿ytek w³asnych jedynie refleksji leksykograficznych, po drugie, u¿y-wam go tak¿e w innych swoich tekstach (w tym – w przyjêtych ju¿ do druku, wymienionych dalej w przypisie 17; zmiana tutaj tego okreœlenia na inne wprowadzi³aby do tej grupy tekstów niepo¿¹dane zamieszanie), po trzecie – o czym piszê tu dalej – okreœlenie „syntetyczna” jest uzasadnione treœciowo: „definicja syntetyczna” jest prób¹ syntezy innych rodzajów definicji, a jej tworzenie jest oparte na syntezie baz materia³owych bêd¹cych podstaw¹ jej budowania.

(10)

pracy poznawczej, jej rozwoju – w ca³oœci wiêc powinna byæ utrwalana przez leksykografiê, bez wybiórczego wstêpnego dzielenia nazw i ich znaczeñ na «ra-cjonalne», a wiêc po¿yteczne, i «niera«ra-cjonalne», czyli [w s³owniku] zbêdne [...]. Mia³oby przy tym, jak s¹dzê g³êbszy sens, gdyby owe «racjonalne» i «nieracjo-nalne» znaczenia by³y zestawiane ze sob¹ w ramach jednego artyku³u has³owe-go, a nie na przyk³ad w oddzielnych s³ownikach. Tak zestawiony artyku³ has³owy by³by zatem prób¹ rekonstrukcji naszego ogólnoludzkiego «dwuoczne-go» ogl¹du œwiata w jego praktycznej wielowymiarowej wizji polskiej” (Chleb-da 1993: 201–202)11. Ku pomys³owi temu zwróci³ siê Miros³aw Bañko – nie ty-lko w swojej monografii Z pogranicza leksykografii i jêzykoznawstwa (zob. Bañko 2001: 134–135), ale te¿, co mo¿e wa¿niejsze, w Innym s³owniku jêzyka

polskiego, zapowiadaj¹c we Wstêpie: „W sytuacjach, gdy naukowy

(encyklo-pedyczny) i potoczny (jêzykowy) obraz jakiejœ rzeczy s¹ jednakowo znane, po-dajemy dwie definicje, formu³owane z dwóch punktów widzenia” (i dodaj¹c: „Takich «dwuocznych» definicji mog³oby byæ znacznie wiêcej, lecz niestety powiêkszy³oby to objêtoœæ s³ownika”; ISJP 1: XXIII).

Syntetycznoœæ definicji mo¿e byæ tak¿e rozumiana jeszcze inaczej: jako syn-teza baz materia³owych, które s¹ podstaw¹ ustalania struktury i wyprowadzania treœci definicji. Dociekanie zawartoœci pojêæ powinno byæ poprzedzone utwo-rzeniem materia³owego fundamentu, na którym wznoszona bêdzie architektura eksplikacji; w tradycji lubelskiej szko³y etnolingwistycznej tworz¹ ten funda-ment dane systemowe (w tym s³ownikowe), dane tekstowe (pochodz¹ce z eks-cerpcji rêcznej oraz z korpusów), wreszcie dane wywodz¹ce siê ze Ÿróde³ wy-wo³anych (ankiet, kwestionariuszy, wyników badañ opinii publicznej i spo³ecz-nej). Ka¿da z tych baz sama przez siê, niejako z racji swej natury narzuca pe-wien k¹t ogl¹du materia³u i ju¿ wstêpnie profiluje dane pojêcie. Jednak defini-cja w ogóle, a syntetyczna w szczególnoœci nie jest miejscem prezentacji takich perspektyw profilowych: jej baza powinna mieæ charakter holistyczny, stano-wi¹c wstêpn¹ syntezê danych pozyskanych z poszczególnych baz.

Szkicuj¹c zarys definicji syntetycznej, zwracam jeszcze uwagê na ten frag-ment mojego cytowanego wczeœniej tekstu, który mówi, ¿e ludzkie postrzeganie œwiata obejmuje „wszelkie stadia poœrednie” miêdzy racjonalnym i potocznym

11Za³o¿enie tej koncepcji jest zbie¿ne z tendencj¹ do dowartoœciowywania œwiadomoœci potocznej jako „najg³êbszej warstwy ka¿dej kultury ludzkiej. Teoretyczne formy poznania mog¹ racjonalizowaæ, wzbogacaæ wiedzê potoczn¹, ale nie mog¹ jej zast¹piæ. [...] W filozofii pojawia siê dziœ przekonanie, ¿e wiedza potoczna jest takim samym naturalnym stadium wiedzy spo³ecznej, jak wiedza naukowa” (Gajda 1990: 24).

(11)

punktem patrzenia, a nie tylko same te bieguny, i ¿e „osi¹gniêciem myœli ludz-kiej, dokumentem jej pracy poznawczej” jest c a ³ a ta skala punktów widzenia, w³¹cznie z owymi „stadiami poœrednimi”. Chcê bowiem zwróciæ uwagê na nie-bezpieczeñstwo zbyt ³atwego operowania dychotomizmem poznawczym i igno-rowania czy lekcewa¿enia p e r s p e k t y w m i e s z a n y c h, ³¹cz¹cych w sobie w ró¿nych proporcjach pierwiastki scjentyczne i zdroworozs¹dkowe (czy jakie-kolwiek inne), które to mieszanie wydaje siê chlebem powszednim ludzkiego ogl¹du œwiata12. Mówiê o tym dlatego, ¿e w³aœnie w definicji syntetycznej – œci-œlej: w pewnej szczególnej jej odmianie – widzê mo¿liwoœæ utrwalania takich efektów pracy poznawczej, które wymykaj¹ siê wygodnej dychotomii scjenty-cznoœci i potoscjenty-cznoœci. To idea kognitywnej d e f i n i c j i o t w a r t e j – otwartej w nieco innym sensie, ni¿ to niegdyœ zaproponowali Jerzy Bartmiñski i Ryszard Tokarski13. Otwartoœæ, któr¹ tu bêdê mia³ na myœli, bierze swój pocz¹tek w ar-tykule Jadwigi Puzyniny poœwiêconym definicji z³o¿onego pojêcia naród. Uczona ujê³a to pojêcie jako fenomen „bli¿ej charakteryzowany przez cechy ró¿nie dobierane przez u¿ytkowników z nastêpuj¹cego otwartego ich zbioru: a) ..., b) ..., c) ...”, przy czym pod a) zbierane s¹ cechy najczêœciej wymieniane przez u¿ytkowników jêzyka („aktywne”), pod b) – cechy s³abiej uœwiadamiane przez mówi¹cych („bierne”), ale istotne, pod c) zaœ – cechy ma³o lub wcale nieskonwencjonalizowane (Puzynina 1998: 269–270). Chocia¿ mówi siê tu o „otwartym zbiorze cech”, zastrzec siê trzeba natychmiast, ¿e nie jest to otwar-toœæ absolutna, nieograniczona: ograniczaj¹ j¹ uwarunkowania historyczno--spo³eczne, konwencje wypowiadania siê, nastawienia podmiotów mówi¹cych. Tak wiêc konfigurowanie cech sk³adowych jest w poszczególnych u¿yciach s³owa co prawda ró¿ne – ale ramy tych konfiguracji s¹ sytuacyjnie i spo³ecznie okreœlone i daj¹ siê zweryfikowaæ tekstowo.

12Zbli¿on¹ myœl odnajdujê dzisiaj u Przemys³awa £ozowskiego: „œwiadomoœæ kulturowa przeciêtnego Polaka zdeponowana w jêzyku polskim nie jest jednorodna lub, jak my chcemy to nazywaæ, jest asymetrycz-na, i ten brak jednorodnoœci, spójnoœci czy symetrii w definicjach jest po¿¹dany, jeœli definicje maj¹ oddawaæ realne mentalnoœci” (£ozowski 2015: 144).

13Zob. Bartmiñski, Tokarski 1993. Istotê definicji otwartej Ryszard Tokarski opisywa³ póŸniej nastê-puj¹co: wykracza ona „poza ograniczony, zamkniêty zestaw cech koniecznych i wystarczaj¹cych i uwzglêd-nia równie¿ komponenty semantyczne okreœlane zazwyczaj jako cechy konotacyjne czy asocjacyjne, cechy bêd¹ce pochodnymi oddzia³ywania na jêzyk rozmaitych czynników kulturowych (systemów wartoœci, kon-wencji stylowych i gatunkowych), a nawet indywidualnej, subiektywnej wra¿liwoœci twórcy. [...] Definicja otwarta zak³ada zatem otwartoœæ w dwojakim sensie: uwzglêdnia wieloœæ mo¿liwych typów racjonalnoœci, ale te¿ nie zamyka wszystkich mo¿liwych interpretacji s³owa w ostro zakreœlonych granicach, poza którymi nie istniej¹ konotacje o mniejszym stopniu jêzykowego utrwalenia” (Tokarski 2013: 311–313).

(12)

Przywo³ujê ideê kognitywnej definicji otwartej, gdy¿ zawarty w niej diale-ktyczny zwi¹zek otwartoœci i ograniczonoœci pozwala, w mojej opinii, na wyj¹tkowo adekwatne odzwierciedlenie mechanizmu werbalizowania treœci w dyskursie spo³ecznym, czyni¹c definicjê c z ê œ c i o w o d y n a m i c z n ¹. Odwo³ujê siê zaœ do tych cech na podstawie w³asnych doœwiadczeñ z analiz¹ u¿ywania przez Polaków w dyskursie publicystycznym wyrazów z pola europe-jskoœci: Europa, Europejczyk, europejski i europejskoœæ. Analiza ta (opubliko-wana w innym miejscu; zob. Chlebda 2008c) pokazuje, ¿e na odnoœne pojêcia sk³adaj¹ siê zarówno proste i jednoznaczne odniesienia referencjalne (np. do kontynentu, do Unii Europejskiej), jak te¿ zbiory cech dobieranych i konfiguro-wanych w zasadzie swobodnie – jednak do granic, jakie wyznacza nie tylko sy-tuacja mówienia, ale i przynale¿noœæ do tej a nie innej wspólnoty dyskursywnej (w ramach jednej i tej samej wspólnoty etnicznej). Z³o¿onoœæ podobnych pojêæ wymaga, moim zdaniem, pos³u¿enia siê ram¹ definicji syntetycznej, w której jest miejsce i dla elementów definicji klasycznej, i dla otwartej definicji kogni-tywnej w podanym tu sensie, wszystko zaœ wyra¿one jest w konwencji definicji kontekstowej. Przytaczam poni¿ej dwie takie definicje, zwracaj¹c przy tym uwagê, ¿e s¹ one od siebie zale¿ne (pierwsza wprost odwo³uje siê do drugiej), ilustruj¹c wypowiedzian¹ na pocz¹tku tezê, ¿e wobec rzeczywistoœci jêzyka rolê poznawcz¹ graj¹ nie tylko definicje same w sobie, ale tak¿e z b i o r y d e -f i n i c j i – zbiory wielkie, czyli s³owniki, ale tak¿e mikrozbiory w postaci kil-ku definicji wzajemnie siê warunkil-kuj¹cych.

A oto syntetyczne definicje wyrazów europejskoœæ i Europa14:

EUROPEJSKOή

Kiedy mówimy europejskoœæ albo europejskoœæ czego lub kogo, dobieramy odpowiednio do sytuacji zespó³ cech z otwartego zbioru, do którego nale¿¹ w szczególnoœci:

1. zwi¹zek z kontynentem europejskim (ca³ym lub jego czêœci¹ zachodni¹), z przyrod¹, re-gionem, krajami, pañstwami nale¿¹cymi do tego terytorium: pochodzenie, zamieszkiwanie, wystêpowanie (zw³aszcza czêste i typowe);

2. zwi¹zek z instytucjami, polityk¹, dzia³alnoœci¹ Unii Europejskiej;

3. wyró¿niaj¹ca siê kultura, og³ada, polor w harmonijnym po³¹czeniu z nowoczesnoœci¹, zaawansowaniem technologicznym i wysokim statusem materialnym;

4.1. poszanowanie dla z³o¿onej historii, tradycji, kultury Europy 4.1. i podzielanie wartoœci tworz¹cych to pojêcie;

4.2. zwi¹zek z zespo³em wartoœci dezaprobowanych, a tworz¹cych pojêcie Europa 4.2. 14Gwoli œcis³oœci trzeba dodaæ, ¿e ich syntetycznoœæ (w podanym wczeœniej sensie) nie jest pe³na, wyjœcio-wa baza materia³owyjœcio-wa tych definicji nie objê³a bowiem danych ankietowych. Obie definicje pochodz¹ z tekstu: Chlebda 2008c: 175–176 i 172–173.

(13)

EUROPA

1.1. Mówimy Europa, kiedy mamy na myœli kontynent geograficznie nam najbli¿szy, nie-bêd¹cy dla nas ani Azj¹, ani Afryk¹, ani Ameryk¹, ani Australi¹.

1.2. Mówimy Europa, kiedy chcemy wskazaæ na kraje/pañstwa le¿¹ce na kontynencie na zachód od Polski poczynaj¹c od Niemiec i zwane inaczej Europ¹ Zachodni¹ lub Zachodem.

2.1. Mówimy Europa, kiedy mamy na myœli instytucje, organizacje, politykê i dzia³alnoœæ Unii Europejskiej. Wyraz u¿ywany z aprobat¹ lub dezaprobat¹, wymiennie stosowany z na-zwami Bruksela, Unia (Europejska).

2.2. U¿ywamy (rzadko) wyrazu Europa dla nazwania modelu ponadnarodowej struktury tworzonej przez pañstwa, które spe³niaj¹ okreœlone warunki kulturowe i organizacyjne wypra-cowane w ³onie Unii Europejskiej.

Stopieñ bliskoœci ocenianego stanu rzeczy wzglêdem Europy 2.1. lub Europy 2.2. mo¿-na okreœlaæ, ³¹cz¹c wyraz Europa z wymiernikami typu du¿o/ma³o, wiêcej/mniej itp. 3. Potocznie mówimy o czymœ z aprobat¹: (prawdziwa, istna) Europa, kiedy chcemy pod-kreœliæ jego (szczególnie) wysoki poziom i status materialny, nowoczesnoœæ, elegancjê i za-awansowanie w ró¿nych dziedzinach ¿ycia. Wyraz czasem dodatnio przeciwstawiany pojê-ciom Afryka, Azja i Polska.

4.1. U¿ywamy wyrazu Europa, kiedy aprobuj¹co lub ze zrozumieniem odwo³ujemy siê do otwartego zespo³u wartoœci, w tym zw³aszcza:

4.1.1. do tradycji (judeo)chrzeœcijañskiej, rzadziej bizantyjskiej, i jej ci¹g³oœci w czasie, do dorobku kultury i demokracji greckiej, do kultury i prawa rzymskiego, do ruchów myœlowych renesansu i oœwiecenia;

4.1.2. do praw cz³owieka, w tym wolnoœci s³owa, myœli i sumienia, prawa do w¹tpienia, sceptycyzmu i negowania ustalonych kanonów, tolerancji wobec pogl¹dów innych; w tych znaczeniach wyraz bywa ³¹czony z okreœleniem prawdziwa i przeciwstawiany pojêciom Azja i Afryka, rzadziej Ameryka;

4.1.3. a tak¿e do z³ych doœwiadczeñ historycznych: nietolerancji, wojen, totalitaryzmów i uzasadniaj¹cych je ideologii, które wspó³kszta³towa³y ¿ycie mieszkañców kontynentu.

4.2. U¿ywamy wyrazu Europa, kiedy odwo³ujemy siê do otwartego zespo³u wartoœci dez-aprobowanych przez mówi¹cego, w tym zw³aszcza:

4.2.1. do liberalizmu filozoficznego, ekonomicznego i obyczajowego, wolnoœci wyznanio-wej (szczególnie ateizmu i agnostycyzmu, rzadziej ekumenizmu), praw rozmaitych mniejszo-œci do równego traktowania;

4.2.2. do pierwiastka ¿ydowskiego, niemieckiego lub amerykañskiego rozumianego jako Ÿród³o zagro¿eñ cywilizacyjnych;

4.2.3. do zjawisk uogólnianych pod nazw¹ „cywilizacja / kultura œmierci” i rozumianych jako zagro¿enie pañstwa polskiego, narodu polskiego i polskoœci. Wyraz czêsto ujemnie prze-ciwstawiany pojêciom Polska i (prawdziwa) polskoœæ15.

15„Encyklopedycznoœæ” tych definicji (w rozumieniu bliskim ujêcia £ozowskiego), a wiêc ich szczególne-go rodzaju „realnoznaczeniowoœæ” („to, co siê wie o przedmiocie realnym”), wyklucza jednoczeœnie, a przynajmniej powa¿nie ogranicza stosowanie w tego typu definicjach rygorystycznie pojmowanego metajê-zyka Anny Wierzbickiej z³o¿onego z indefinibiliów (w tym kontekœcie zob. Krzy¿anowski 1993: 394–398).

(14)

Istnieje pokusa16, by dla subdefinicji 4.2. u¿yæ okreœlenia „niektórzy ludzie”, wprowadzonego do metajêzyka leksykografii przez Annê Wierzbick¹ (2006: 95–98). Nie wydaje mi siê to w³aœciwe. Wykorzystanie dla 4.1. zbiorowego („wiêkszoœciowego”) u¿ywamy, a dla 4.2. – „mniejszoœciowego” niektórzy ludzie

u¿ywaj¹ z domyœlnym w³¹czeniem (siê) leksykografa do pozytywnie

nacecho-wanej wiêkszoœci by³oby, jak s¹dzê, przyk³adem wk³adania w rêce leksykografa instrumentu poprawnoœci politycznej. Zespo³y wartoœci zawarte w subdefini-cjach 4.1. i 4.2. s¹ istotnie przeciwstawne, przy czym jako cz³owiek istotnie opowiadam siê ca³kowicie po stronie zespo³u wartoœci typu 4.1., nie ma to jed-nak dla definicji d¹¿¹cej do utrwalenia pewnego realnego status quo ¿adnego znaczenia: oba przeciwstawne zespo³y wartoœci s¹ równoprawne – jak równo-prawnie istniej¹ w ramach j e d n e j wspólnoty etnicznej (polskiej) dwie prze-ciwstawiaj¹ce siê sobie wspólnoty dyskursywne. Pozostawienie w obu subdefi-nicjach, 4.1. i 4.2., tego samego podmiotowego u¿ywamy ma wiêc znaczenie: ‘tak jak s¹ ludzie, którzy odwo³uj¹ siê do cech 4.1., tak te¿ s¹ ludzie, którzy odwo³uj¹ siê do cech 4.2.’ (tê sam¹ funkcjê spe³nia³oby u¿ycie w o b y d w u subdefinicjach okreœlnika niektórzy ludzie: ‘niektórzy ludzie odwo³uj¹ siê do cech 4.1., niektórzy ludzie odwo³uj¹ siê co cech 4.2.’). Zachowanie tej samej formu³y dla obu przeciwstawnych znaczeñ tej samej jednostki jêzyka ma g³êbo-ki sens (w swojej istocie – spo³eczny), a dla definicji typu syntetyzuj¹cego wy-daje siê mieæ wagê pryncypialn¹.

W przywo³anych tu definicjach zawarte s¹ nie tylko zbiory i podzbiory kon-kretnych cech – zapewne dla u¿ytkownika s³ownika najbardziej interesuj¹ce – ale te¿ pewien schemat definiowania (interesuj¹cy bardziej dla leksykografa), który mo¿na by nazwaæ „ram¹ definicyjn¹” i wykorzystaæ do eksplikowania za-wartoœci analogicznych pojêæ z³o¿onych. Stawiaj¹c sobie za zadanie zdefinio-wanie w bliskiej przysz³oœci – po wyekscerpowaniu z baz materia³owych odpo-wiednich zbiorów cech – treœci z³o¿onego konceptu polskoœæ17, przewidujê wykorzystanie do tego celu ramy definicyjnej, obecnej ju¿ w modelu definicji

16Na wspomnianej konferencji w dyskusji po wyg³oszeniu mojego referatu explicite wyartyku³owa³ j¹ prof. Aleksy Judin z Uniwersytetu w Gandawie.

17Swoisty program tego przedsiêwziêcia przedstawi³em w dwóch referatach – Czy polskoœæ jest (s³owni-kowo) definiowalna?oraz Bocian a sprawa polska: na tropach polskoœci w jêzyku – które uka¿¹ siê w

mate-ria³ach dwóch konferencji: „Polska/polski/polskie/polskoœæ. Warianty (narodowej) to¿samoœci”, zorganizowa-nej przez Instytut Slawistyki PAN, Instytut Kultury Polskiej UW i Fundacjê Slawistyczn¹ (Warszawa, 12–13 czerwca 2015 r.), oraz „Wspó³czesne kreacje to¿samoœci spo³eczno-kulturowych”, zorganizowanej przez Uni-wersytet Marii Curie-Sk³odowskiej w Lublinie (Baranów Sandomierski, 16–19 czerwca 2015 r.).

(15)

narodu Jadwigi Puzyniny i w moich syntetycznych definicjach Europy i

europej-skoœci, która przybra³aby nastêpuj¹c¹ postaæ:

POLSKOή

Kiedy mówimy polskoœæ albo polskoœæ czego lub kogo, dobieramy odpowiednio do sytuacji zespó³ cech z otwartego zbioru, do którego nale¿¹ w szczególnoœci:

– odniesienia do terytorium, jêzyka, historii, kultury, obywatelstwa i/lub:

– odwo³ania do zespo³u wartoœci aprobowanych przez mówi¹cego, w tym zw³aszcza do a), b), c) ...

– odwo³ania do zespo³u wartoœci dezaprobowanych przez mówi¹cego, w tym zw³aszcza do a), b), c) ...

Problemem pozostaje – i pewnie pozostanie – rozmiar definicji syntetycznej, który wielokrotnie przekracza zwyczajow¹ objêtoœæ definicji tradycyjnych. Tak¿e jednak do definicji syntetycznej wypada odnieœæ proste a trafne zdanie, które Miros³aw Bañko (2001: 87) odniós³ do definicji kontekstowej: „definicje konte-kstowe nie mog¹ byæ krótsze od tradycyjnych, gdy¿ przekazuj¹ wiêcej informa-cji”. Wydaje siê, ¿e definicje syntetyczne przekazuj¹ ich jeszcze wiêcej. Wykaz skrótów

ISJP Inny s³ownik jêzyka polskiego, t. 1–2, red. M. Bañko, Warszawa 2000.

PSWP Praktyczny s³ownik wspó³czesnej polszczyzny, t. 1–50, red. H. Zgó³kowa,

Poznañ 1994–2005.

SFJP Skorupka S., S³ownik frazeologiczny jêzyka polskiego, t. 1–2, Warszawa 1967–1968.

WSFJP Müldner-Nieckowski P., Wielki s³ownik frazeologiczny jêzyka polskiego, Warszawa 2003.

WSF PRRP Wielki s³ownik frazeologiczny polsko-rosyjski, rosyjsko-polski, red. J. Luk-szyn, Warszawa 1998.

Literatura

Bañko M., 2001, Z pogranicza leksykologii i jêzykoznawstwa. Studia o s³owniku

jed-nojêzycznym, Warszawa.

Bartmiñski J., 2006a, Definicja leksykograficzna a opis jêzyka. – Ten¿e, Jêzykowe

(16)

Bartmiñski J., 2006b, Koncepcja jêzykowego obrazu œwiata w programie

slawistycz-nych badañ porównawczych. – Ten¿e, Jêzykowe podstawy obrazu œwiata, Lublin.

Bartmiñski J., Tokarski R., 1993, Definicja semantyczna: czego i dla kogo? – O

defini-cjach i definiowaniu, red. J. Bartmiñski, R. Tokarski, Lublin.

Chlebda W., 1993, S³ownik a „dwuoczne postrzeganie œwiata”. – O definicjach i

defi-niowaniu, red. J. Bartmiñski, R. Tokarski, Lublin.

Chlebda W., 2007, „Ramka pragmatyczna” w procesie weryfikowania i tworzenia

s³ow-nikowych definicji frazeologizmów. – Jêzyk. Cz³owiek. Dyskurs, red. M. Hordy,

W. Mokijenko, H. Walter, Szczecin.

Chlebda W., 2008a, Leksykografia w aktach i procesach autoidentyfikacji narodowej. –

To¿samoœæ a jêzyk w perspektywie slawistycznej, red. S. Gajda, Opole.

Chlebda W., 2008b, O pewnej perspektywie s³ownikowego opisu biblizmów, „Studia i Szkice Slawistyczne”, t. IX, s. 67–83.

Chlebda W., 2008c, Europejskoœæ w najnowszym polskim dyskursie politycznym. –

Jê-zyk polski w europejskiej przestrzeni kulturowo-jêJê-zykowej, red. S. Gajda, Opole.

Chlebda W., 2010, W poszukiwaniu jêzykowo-kulturowego obrazu œwiata S³owian. –

Etnolingwistyka a leksykografia. Tom poœwiêcony Profesorowi Jerzemu Bartmiñ-skiemu, red. W. Chlebda, Opole.

Gajda S., 1990, Wprowadzenie do teorii terminu, Opole. Grabias S., 1994, Jêzyk w zachowaniach spo³ecznych, Lublin.

Hymes D., 1980, Socjolingwistyka i etnografia mówienia. – Jêzyk i spo³eczeñstwo, red. M. G³owiñski, Warszawa.

Janion M., 2000, Zmierzch paradygmatu. – Ta¿, Do Europy – tak, ale razem z naszymi

umar³ymi, Warszawa.

Krzy¿anowski P., 1993, O rodzajach definicji i definiowaniu w lingwistyce. – O

defini-cjach i definiowaniu. red. J. Bartmiñski, R. Tokarski, Lublin.

Kublikowski R., 2013, Definicje i rozwój wiedzy. Od Arystotelesa do Putnama, Lublin. £ozowski P., 2015, W poszukiwaniu kultury realnej: definicja realnoznaczeniowa

w „Wielkim s³owniku jêzyka polskiego”. – Cz³owiek. Zjawiska i teksty kultury w ko-munikacji spo³ecznej, red. M. Karwatowska, R. Litwiñski, A. Siwiec, Lublin.

Miczka E., 2002, Prototyp w lingwistyce tekstu. – Gatunki mowy i ich ewolucja, t. 1:

Mowy piêkno wielorakie, red. D. Ostaszewska, Katowice.

Paw³owski T., 1986, Tworzenie pojêæ w naukach humanistycznych, Warszawa. Puzynina J., 1998, Struktura semantyczna „narodu” a profilowanie. – Profilowanie

w jêzyku i w tekœcie, red. J. Bartmiñski, R. Tokarski, Lublin.

Tokarski R., 2013, Œwiaty za s³owami. Wyk³ady z semantyki leksykalnej, Lublin. Wierzbicka A., 2006, Semantyka. Jednostki elementarne i uniwersalne, prze³. A. G³az

(17)

Towards optimization of meaning descriptions in dictionaries

In this paper, the author puts forward the following general hypotheses as a starting point for further enquiry: 1. Definitions and sets of definitions are developed on the basis of the results of exploration of linguistic reality and therefore they constitute meta-statements about certain fragments of linguistic reality; 2. Various types of definitions emphasize different aspects of linguistic reality and examine the reality from different perspectives; 3. Definitions and sets of definitions constitute cognitive tools used in any research endeavour; 4. Definitions and sets of definitions enable one to verify consistency across various scientific concepts.

With this general background in mind, the author poses a specific question, namely whether it is possible to, first, synthesize various types of definitions and, second, to introduce such a synthetic definition into a new explanatory dictionary of the Polish language. The author argues that the proposed synthetic definition should be based on classical (taxonomic) definitions, cognitive definitions (used extensively by ethno-linguists), and contextual definitions. Also, the synthesis of three types of data, that is, systemic, textual and survey data, should provide a resource base for the development of the synthetic definition. The author argues that such a definition should be half-open, that is, it should include a set of features chosen by language users when performing particular speech acts. This way the synthetic definition is of dynamic character, which stands in stark contrast to static taxonomic definition.

In short, this paper presents, first, a general framework for development of a synthetic definition, and, second, certain examples of definitions developed on the basis of the proposed framework.

Keywords: taxonomic definition, cognitive definition, contextual definition, synthetic

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jemiołuszka to ptak zimujący w Polsce, który objęty jest ścisłą ochroną gatunkową.. Można je spotkać nie w samych karmnikach, lecz w

Nazwisko i Imię

Burmistrz Skarszew przedkłada Radzie Miejskiej w Skarszewach projekt budżetu gminy na 2016 rok w celu dokonania analizy i oceny oraz wypracowania przez komisje

a) zdanie z wynikiem pozytywnym wewnętrznego egzaminu, b) uzyskanie zaliczenia z praktyki zawodowej. Słuchacz, który spełnił wszystkie powyższe warunki, uzyskuje

Jeżeli wybrana powietrzna pompa ciepła spełnia wymagania minimum klasy A++ dla temperatury zasilania 55°C, inwestor kwalifikujący się do podstawowego

ULICE: Cybulskiego, Jankego nr nieparzyste od 1 - 13, Kalinowskiego, Kiepury, Kolejowa nr nieparzyste od 1 - 53, Kościuszki nr nieparzyste od 193 - 229, Kłodnicka,

Doradztwo audytorów oraz nadzorowanie procesu certyfikacji w okresie realizacji inwestycji mieszkaniowej przez audytora jest usługą dodatkowo płatną, a koszty

 Indyk pieczony serwowany na sali przez kucharza, podany z sałatką, gorącym pieczywem i sosem czosnkowym dla ok.. Oferta weselna obowiązująca w 2022r.. Oferta weselna