• Nie Znaleziono Wyników

Zasada konstytutywna wartości moralnej w etyce św. Tomasza z Akwinu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zasada konstytutywna wartości moralnej w etyce św. Tomasza z Akwinu"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Feliks Wojciech Bednarski

Zasada konstytutywna wartości

moralnej w etyce św. Tomasza z

Akwinu

Studia Philosophiae Christianae 25/1, 59-78

1989

(2)

Studia Philosophiae Christianae ATK

25(1989)1

FELIKS WOJCIECH BEDNARSKI

ZASADA KONSTYTUTYWNA WARTOŚCI MORALNEJ W ETYCE SW. TOMASZA Z AKWINU

1. W yjaśnienie term inów : „zasada konstytutyw na”, „Wartość m oralna”. 2. Dobroć ontyczna czynności jako podłoże czynności m oralnej. 3. Do­ broć m oralna postępowania to zgodność jego z n a tu rą ludzką, a tym samym z w ym aganiam i rozumu i przedm iotwym celem ostatecznym życia ludzkiego. 4. Szczęśliwość w znaczeniu doskonałości życia ludz­ kiego stanow i podmiotowy cel ostateczny człowieka. 5. Aprioryczno- -em piryczne spraw dzanie ocen i norm, odnoszących się do wartości m oralnych.

WSTĘP

K o rzy stając z zaproszenia, by z okazji 70-lecia ks. prof. T a­ deusza Ślipko napisać jakiś a rty k u ł dla Studia Philosophiae

Christianae, m im o że toczę z n im sp ó r o rozum ienie pew nych

zagadnień etycznych, p rag n ę podkreślić jego w y b itn y w kład do e ty k i chrześcijańskiej w Polsce, a zwłaszcza w A kadem ii Teologii K atolickiej przez swe w y k ład y w n iej i w y danie w ie­ lu rozp raw z zakresu filozofii m o raln ej. Mój spór z nim . jak m i się w ydaje, w y n ik a z odm iennych p u n k tó w u jm ow ania n iek tó ry ch zagadnień oraz z u żyw an ia ty ch sam ych słów, ale w różnych znaczeniach. Tak też sp raw a się m a, gdy chodzi o zogadnienie zasady k o n sty tu ty w n e j w artości m o ralny ch w etyce św. Tom asza.

1. WYJAŚNIENIE TERMINÓW

W n in iejszy m a rty k u le p rag n ę ustosunkow ać się do tw ie r­ dzenia ks. prof. T. Ślipko, że: „św. Tom asz nie staw iał zagad­ n ien ia n o rm y m oralności tak, jak się to dziś zw ykło czynić. P rzed e w szystkim nie rozróżniał on w yraźnie zagadnienia k o n ­ s ty tu ty w n e j zasady w artości m o ralny ch od zagadnienia k ry ­ te riu m dobra m oralnego i dlatego częściej m ów ił o rozum ie słusznym , k tórego z uw agi na ob iektyw ną o rientację sw ojej e ty k i nie od ry w ał od podłoża ontycznego i stąd jego w zm ianki o n a tu rz e rozum nej. Jednakow oż nie staw iając sobie zagad­

(3)

nienia tw órczej zasady dobra m oralnego, nie rozw inął szerzej idei n a tu ry rozum nej i dlatego spór na tem a t stanow iska w tej spraw ie w y d aje się zupełnie bezcelowy. W obecnym rozw oju e ty k i bardziej celow e w y d aje się w yjść poza m yśl Tom aszow ą przez staw ianie now ych zagadnień i szukanie dla nich odpo­ w iednich rozw iązań” *.

Otóż w y d aje się mi, że te tw ierd zen ia ks. prof. T. Ślipko są słuszne, jeśli się przy jm ie jego określenie „zasady k o n sty ­ tu ty w n e j” w artości m oralny ch : „Zasadą k o n sty tu ty w n ą obiek­ ty w n y ch w artości -m oralnych jest n a tu ra osoby ludzkiej in te ­ g raln a i u p o rząd k o w an a”, dodając zaraz po te j definicji: „W etyce tom istycznej te rm in te n oznacza jakiś podstaw ow y c zynn ik czy też zespół czynników , k tó re k s z ta łtu ją i tw orzą w łaściw ą w artościom m o raln y m specyficzną rzeczyw istość m o­ raln ą, dzięki k tó re j p rzy słu g u ją im cechy pow szechności i n ie ­ zm ienności” 2.

Ale m ożna przez „zasadę k o n sty tu ty w n ą ” rozum ieć to co stan ow i o czymś, w naszym w y p ad k u o w artości m oralnej, 0 ty m co ją istoczy, co stanow i jej „rację fo rm a ln ą ” , — a o ty m św. Tom asz m ów i o w iele w ięcej, niż niejed en ety k w spółczes­ ny, choć nie p o słu g u je się w yrazam i p rin cip iu m c o n stitu tiv u m an i c rité riu m ale używ a w y razu ratio nie ty lk o w znaczeniu rozum u, ale najczęściej tego co w yraża treść jakiegoś pojęcia, stanow iąc o tym , że d an a rzecz je s t ty m czym jest; nie po­ sług uje się w etyce w yrazem valor ty lk o rzeczow nikiem bo­

n u m lub bonitas na w yrażen ie w artości pozytyw nej lu b m a lu m

n a w yrażenie zła jako b rak u w artości, a więc dobroci, k tó ry m postępow anie człow ieka pow inno się odznaczać. Oczywiście św. Tom asz nie zgodziłby się z poglądam i M arii Ossow skiej, że „Słow o «m oralność» należy tra k to w a ć jako nazw ę pozor­ n ą ” s, skoro m oralność to dobroć, w zględnie jej b ra k w p ostę­ pow aniu ludzi, gdyż ta k a dobroć to pew na rzeczyw istość, a brak jej byw a też rzeczy w isty w bycie rzeczyw iście 'istnie­ jącym .

Ks. prof. T. Ślipko pisał: „Przez w artości m o raln e rozum ieć będziem y ogólne w zory, czyli id eały postępow ania (np. sp ra ­ w iedliwość, obowiązkowość, praw dom ów ność, mdłość), odnoszą­ ce się do poszczególnych k ateg o rii działania ludzkiego (...) 1 w y rażające doskonałość, k tó ra nie ty lk o odpow iada ty m dzia­

1 Ks. Tadeusz Ślipko S.J., Etos chrześcijański. Z arys e ty k i ogólnej, W ydawnictwo Apostolstwa Modlitwy, K raków 1974, 183—184.

2 Tam że, 176.

(4)

łaniom i w nich się urzeczyw istnia, ale u rzeczyw istniając się w nich, doskonali rów nocześnie człow ieka jako osobę; dzięki tem u w zory te stanow ią w yłącznie człow iekow i w łaściw e ro ­ dzaje dóbr, staw iane w yżej nad inne dobra, a ty m sam ym cenione” 4.

K ażdy tom ista m ógłby się zgodzić z ta k im określeniem , jeśliby w nim w yrażenie „ogólne w zory czyli id eały p ostępo­ w a n ia ” zastąpiło b y się np. w y razem „cechy”, „w łaściw ości” itp , przy zn ając słuszność ta k w y b itn em u tom iście jakim był O. Ja ce k W oroniecki O.P., k tó ry pisał: „w etyce now ożytnej ty le gadania o ideałach z konieczności nieosiągalnych, bo oder­ w ane w zory to m ają do siebie, że zawsze zostają poza re a li­ zacją, a ta k m ało w n iej słychać o k o n k retn y c h celach, k tó re są k resem czynów i jako tak ie m ogą i w in n y być osiągnięte. Id eały to drogow skazy, a drogow skazy w skazują tylk o drogę prow adzącą do celu, ale sam e przez się pobudką do działania nie są i im p u lsu do czynu nie dają. K to żadnego celu sobie nie postaw i, k to go nie zapragnie, nie u siłu je i nie postanow i go osiągnąć, dla takiego drogow skazy nie m ają znaczenia, n a ­ w et n a nie nie spojrzy; tak iem u p raw ić o ideałach, to ty le co m łócić p u stą słomę. Jak że c h a ra k te ry sty c z n y m dla m oralistów i różnych m oralizatoró w ostatnich w ieków było to ciągłe pero- w anie o ideałach, ju k n u d n e i bezpłodne, a jednocześnie za­ pom inanie o żyw ych celach... Zasłaniać celów ideałam i nie n a ­ leży: w dziedzinie m yśli id eały są pierw sze, — ale w dziedzi­ nie czynów — cele” 5.

Ks. prof. Slipko nie zasłania celów ideałam i, owszem pośw ię­ cił celow ości p raw ie 100 stro n w sw ym p odręczniku e t y k i ’, chodzi ty lk o o to, czy w artości m oraln e n ależy zwać ideałam i, k tó ry m p rzy zn aje cechę n ieo siąg aln o ści7, uznając jed n ak ich obiektyw ność. Tom izm p rzeciw staw ia się subiektyw izm ow i za­ rów no em ocjonalnem u (A. J. A y e r’a, В. R usell’a, L. W ittg en - ste in ’a), jak i subiektyw izm ow i in tu icjo n isty czn em u (G. E. Mo- o re ’a czy A. Ross’a), głoszącem u, że w artość m o raln a jest w łas­ nością u jm o w aln ą przez in tu icję o ch ara k te rz e pozaem pirycz- nym . T ym bardziej tom izm przeciw staw ia się eudajm onizm o- w i w postaci hedonizm u, u ty lita ry zm u , czy n a w e t p erfekcjo - nizm u. T aki bow iem eudajm onizm głosi, że doskonałość jest

4 Ks. T. Slipko, dz. cyt., 186.

5 O. Jacek Woroniecki O.P., Katolicka etyka wychowawcza, Wyd. K at. Uniw. Lub. T. I, 65.

6 Ks. T. Slipko, dz. cyt., 67—112 i na innych stronach tego dzieła. 7 Tamże, 168.

(5)

ty lk o n ajw iększym dostosow aniem danej rzeczy do celu, do jakiego służy, i o ty le w łaśnie doskonałość m o raln a jest czym ś dobrym , o ile tw o rzy postać życia n a jle p ie j przystosow anego, które, w edług Spencera, jest n ajp rzy jem n iejszy m .

2. DOBROĆ ONTYCZNA CZYNNOŚCI MORALNEJ

Sw. Tom asz w sw ej nauce o dobru w ogóle, czyli o dobru ontycznym , też tw ierdzi, że „coś jest dobre w m iarę jak jest doskonałe. W szystko bow iem pożąda sw ej doskonałości. Do­ skonałym zaś jest coś w m iarę swego urzeczyw istnienia. ...Stąd jasne, że dobro i b y t rzeczowo uto żsam iają się, z ty m jednak, że pojęcie dobra w y raża pożądalność, czego nie w y ­ raża pojęcie b y tu ”8.

J e st znam ienne dla św. Tom asza, że do podstaw ow ej w a r­ tości, jak ą jest dobro, zalicza nie ty lk o praw dziw ość °, ale także piękno, jako h arm o nię p raw d y i dobra: „Piękno utożsa­ m ia się z dobrem . Różnią się jed n a k m yślnie. D obrem bow iem jest to, czego w szystko pożąda. P rzeto pojęcie dobra w yraża to, co zaspokaja pożądanie. Pojęcie zaś p ięk na w y raża rów nież to, co zaspokaja pożądanie, ale przez oglądanie przedm iotu pięknego, w zględnie przez inne poznanie. T ak więc pojęcie piękna dodaje do pojęcia dobra stosunek do w ładzy poznaw ­ czej: dobrem m ianow icie jest to co w p ro st w zbudza pożąda­ nie, a p iękn em to czego poznanie w zbudza pożądanie” 10. Oczy­ wiście, że nie odw rotnie: nie w szystko to, czego poznanie w zb u ­ dza pożądanie jest piękne, bo „piękno w ym aga trzech rzeczy: po pierw sze, scalenia i doskonałości, po drugie, w spółm ier- ności czyli harm o nijn eg o układu, i po trzecie, jasności i stąd to co m a barw ę odznaczającą sę blaskiem , uchodzi za p ięk ­ n e ” n . C hyba słusznie pow iedział Wł. T atarkiew icz „Tom asz z A kw inu nie ty lk o nie n ap isał tr a k ta tu o pięknie, ale n aw et

8 Sw. Tomasz z Akwinu, Sum m a theologiae I, q. 5, a. 1. Przekład polski O. Piusa Bełcha, Wyd. Kat. Ośr. Wyd. Veritas, Londyn, T. I, 114.

8 „Bonum quodnam verum est, sed et ipsum verum est quodnam bo­ num .” Sum m a theologiae, I, q. 82, a.3 ad 1.

10 „Pulchrum dicitur id cuius apprehensio placet.” Sum m a th eolo­ giae, I—II, q. 27, a. 1 ad 3. W przekładzie o. Feliksa W. Bednarskiego, Sum a teologiczna, t. 10, Wy w. Kat. Ośr. Wyd. Veritas, Londyn, T. I, 55.

11 Sw. Tomasz z Akwinu, Sum m a theologiae, I, q. 39, a. 8; II—II, q. 145, a. 2, q, 180, a. 2 ad 3. Cf, arty k u ł O. Feliksa W. Bednarskiego, O ku ltu rze piękna moralnego. Filozofia polska na obczyźn ie, Londyn 1987, 125—146.

(6)

osobnego rozdziału w żadnym ze swoich pism p iękn u nie po­ święcił; za to w drob n ych uw agach pow iedział nam w ięcej, niż inn i w oddzielnych k siążk ach ” 12. Życie m oralne też pow inno urzeczyw istniać piękno duchowe.

D obrą, praw dziw ą i pięk n ą może być nie ty lk o jakaś rzecz, np. góra, rzeka, roślina, czy jakiś żyw y b y t np. zw ierzę lub człowiek, ale tak że czynność, np. śpiew , m uzyka, taniec, poezja. Poznanie tak ich czynności może wzbudzać upodobanie i pożądanie. W praw dzie czynności nie stanow ią b ytó w sam oist­ nych, nie są su bstancjam i, niem niej są rzeczyw istościam i, jeśli nie fizycznym i to psychicznym i, odnoszącym i się już to do rze ­ czy zew nętrznych, już to do ciała w łasnego, już to do piękna duchowego, do p raw dy , do dobra m o ra ln e g o 1S. Co stanow i o tym ?

3. ZGODNOŚĆ Z NATURĄ I PRZEDMIOTOWYM CELEM OSTATECZNYM ŻYCIA

N a tu ra sam a przez się jest dobrem ontycznym , a nie m o ral­ nym , jeśli nie u jm u je się jej jako przed m io tu odniesienia po­ stępow ania ludzkiego, a m ianow icie jego zgodności lub n ie ­ zgodności w łaśnie z „in teg raln ą i u p o rząd ko w an ą” , a więc ro ­ zum ną, n a tu rą człow ieka. J a k uczy św. Tom asz: „dla każdego b y tu dobrem jest to co odpowiada m u ze w zględu n a jego fo r­ m ę (czvli na to, co go istoczv), a złem je s t to co sw snrzeciw ia tem u stosunkow i” u . D oskonale u ją ł to ks. K aro l W ojtyła (dziś Ojciec św.): „Dla isto ty rozum nej, jak ą jest człowiek, n a tu ra l­ ne czyli zgodne z n a tu rą jest prag n ien ie tego i dążenie do te ­ go, co rozum uzna za dobre. W tak im tylk o dążeniu, w tak im odniesieniu do dóbr w yraża się i realizu je praw dziw a dosko­ nałość isto ty rozum nej, osoby. ...P un k t w idzenia całej ety k i A rystotelesa oraz św. Tom asza jest z g ru n tu p erfek cjo n isty cz­

n y co zresztą zgadza sie z zasadnicza o rien tacia Ew angelii, w yrażoną w znanych słow ach: „Bądźcie doskonałym i... (Mt 5, 48V’ 15. Ja k w ielką wagę św. Tom asz p rzy zn aw ał zgodności po­ stępow ania z rozum ną n a tu rą człow ieka św iadczy jego tw ie r­

18 W ładysław Tatarkiewicz, H istoria estetyk i, T. I, 12, Wrocław 1962.

18 Sw. Tomasz zaznacza, że „także obraz doskonale przedstaw iający rzecz brzydką może być piękny”. Sum m a theologiae, I, q. 5 a. 4 ad 1.

14 Sum m a theologiae, I—II, q. 18, a. 5. W przekładzie O. Feliksa W. Bednarskiego, Sum a teologiczna, T. IX, Wyd. K at. Ośr. Wyd. Ve­ ritas, Londyn, 299—300.

15 Ks. biskup K arol W ojtyła, Miłość i odpow iedzialność. S tudium etyczne, Wyd. Znak, K raków 1962, 159.

(7)

dzenie, nieraz pow tarzane, że „cokolw iek sprzeciw ia się n a tu ­ ra ln e j skłonności jest grzechem , gdyż sprzeciw ia się p raw u n a tu ra ln e m u ” 16.

J e s t dopraw dy dziw ne, że etycy, n a w e t tom iści, w sw ych roztrząsan iach, dotyczących w artości m o ralny ch i p raw a m o­ ralnego, ta k m ało uw zględ n iają tak ie ich źródło, jak im są skłonności n a tu ra ln e człow ieka, czyli takie, k tó re są zgodne z jego n a tu rą , z n iej w y nik ają, jej p otrzeb y urzeczy w istniają podług w ym agań rozum u w łaściw ie ustosunkow anego do p ra w ­ dziwego celu życia ludzkiego. N atom iast św. Tom asz w y bitn ie p odk reślił znaczenie skłonności n a tu ra ln y c h dla życia m o ral­ nego: „Poniew aż dobro jest celem , a zło jest jego przeciw ień­ s tw e m /d la te g o w szystko to, ku czem u człow iek m a n a tu ra ln ą skłonność, rozum w n a tu ra ln y sposób p o jm u je jako dobro i dlatego uw aża, że należy czynnie k u niem u dążyć, a przeci­ w ieństw o jego u zn aje za zło i n ak azu je unikać go. O dpow ied­ nio więc do p o rządku n a tu ra ln y c h skłonności istn ieje porzą­ dek p raw a natu raln eg o . T ak po pierw sze, istn ieje w człow ieku skłonność ku dobru odpow iadającem u n atu rze, k tó rą m a w spól­ nie z w szystkim i jestestw am i. Chodzi m ianow icie o to, że k aż­ de jestestw o p rag n ie zachow ania swego b y tu stosow nie do sw ej n a tu ry , i jeśli chodzi o tę skłonność, do praw a n a tu ra ln e g o należy to w szystko, co służy u trz y m an iu człow ieka w istn ie ­ n iu oraz o ddalaniu tego, co się tem u sprzeciw ia. Po drugie, istn ieje w człow ieku skłonność ku tem u, co jest bliższe jego gatu nk o w i, a m ianow icie k u tem u, co jego n a tu ra m a w spól­ nie z in n y m i zw ierzętam i. ...Po trzecie, istn ieje w człow ieku skłonność k u dobru odpow iadającem u jego rozum nej n atu rze, k tó ra jest m u sw oista; ta k np. człow iek m a n a tu ra ln ą sk ło n ­ ność do tego, by poznać p raw dę o Bogu, b y żyć w społeczności i dlatego do p raw a n a tu ra ln e g o należy w szystko to do czego ta skłonność odnosi się, a więc, b y człow iek w y strzeg ał się n ie ­ u ctw a, żeby nie obrażał tych, z k tó ry m i m a obcować, itp .” 17. Oczywiście z ty m poglądem św. Tom asza nie zgodziłby się E. K an t, k tó ry u znaw ał pow inność sp ełnienia obow iązku za czynność dokonyw aną w b re w skłonności. „W jego sty lu m yśli obow iązek m usiał być rzeczą tru d n ą , a nie b y łb y tru d n y , gdy­

16 Sum m a theologiae, II—II, q. 133, a. 1; ci, I—II, q. 63, a. 1.

17 Tamże, I—II, q. 94, a. 2. W polskim przekładzie O. Piusa Bełcha,

(8)

by szedł po linii skłonności” — jak słusznie zauw ażyła M. Ossowska 1S.

N a tu ra człow ieka to nie tylko ciało, ale zespół ciała z tym co je ożyw ia i zasadniczo w yróżnia go pośród w szystkich in n y ch jestestw , czyli z duszą, zasadniczo zdolną do rozum n e­ go m yślenia, rozum nego chcenia i rozum nego postępow ania, gdy jego sy stem n erw o w y nie jest zablokow any w sk u tek n ie­ dorozw oju, ch oroby psychicznej, snu lu b choćby a ta k u n a m ię t­ ności. W jakim znaczeniu m ożna uznać ludzką n a tu rę za k o n­ s ty tu ty w n ą zasadę w artości m oralnych, jęd rn ie w y raził ks. k ard . K aro l W ojtyła w p rzekonaniu, że: „czyn i m oralność, w arto ści m oralne, fu n k cjo n u ją nie ty lk o przedm iotow o w zna­ czeniu, jakie świadom ość odzw ierciedla, ale fu n k cjo n u ją ró w ­ nocześnie na w skroś podm iotow o w przeżyciu, k tó re ta św ia­ domość bezpośrednio w a ru n k u je ” 19 — stw ierdza: „iż pom ię­ dzy działaniem a działaczem zachodzi sw oista spójność. S pój­ ność ta nie pozw ala się u jąć i w yrazić inaczej jak w łaśnie przez n a tu rę . N a tu ra to nic innego jak podstaw a isto tn ej spój­

ności pom iędzy ty m k to działa (lub też ty m co działa —■ jeżeli

działającym nie jest człow iek) a jego działaniem . Szerzej i ściślej: n a tu ra to podstaw a istotow ej spójności pom iędzy pod­ m iotem dynam izm u a całym dynam izm em tego pod m io tu” 20. W obec tego: „owo staw an ie się, fie ri człow ieka pod w zględem m oralnym , fieri najściślej zw iązane z osobą, przesądza o re a li­ stycznym ch ara k te rz e sam ego dobra i zła, sam ych w artości m oralnych. Nie są one żadną m iarą treściam i sam ej św iado­ mości, są treściam i ludzkiego osobowego fieri. Człowiek nie ty lk o je przeżyw a, ale dzięki nim staje się rea ln ie dobrym lub też realn ie złym jako człowiek. M oralność jest rzeczyw istością, k tó ra wchodzi w rzeczyw istość ludzkich czynów jako rzeczy­ w iste fie ri człow ieka — fie ri najgłębsze, n ajisto tn iejsze zw ią­ zane zarów no z jego n a tu rą czyli człow ieczeństw em , ja k też z faktem , że jest on osobą” 21, bo „będąc spraw cą czynu, czło­ w iek rów nocześnie spełnia w nim siebie” 22, gdyż „ in te g ra l­ ność człow ieka to nie ty lk o obecność w n im w szystkich sk ład­ n ików w sferze som atyki i psychiki, ale tak że system w zajem ­

18 M aria Ossowska, P o d sta w y nav!ki o m oralności, W arszawa 1947, 302.

19 K ardynał K arol Wojtyła, Osoba i czyn, Polskie Towarzystwo Teolo­ giczne, K raków 1969, 50. 20 Tam że, 84. 21 Tam że, 104. 22 Tam że, 104. 28 Tam że, 215. 5 — S t u d i a P h i l o s o p h i a e C h r i s t i a n a e n r 1/89

(9)

n y ch u w aru n k o w ań , k tó re um ożliw iają fu n k cje jed n ej i d ru ­ g ie j” 23.

Ale skoro to jest ty lk o n a tu ra ln e dla człow ieka co jest zgod­ ne z w ym ag an iam i rozum u, a zasadniczym w ym aganiem ro ­ zum u odnośnie postępow ania jest jego celowość (bo to co jest bezcelow e jest nierozum ne), trz e b a uznać, że: „pośród czyn­ ności, k tó re człow iek w ykonuje, te tylko są w ścisłym z n a­ czeniu ludzkie, k tó re są w łaściw e człow iekow i jako człow ie­ kow i. D latego te tylko czynności zwą się w łaściw ie ludzkim i, k tó ry c h człow iek jest panem . Człowiek zaś jest panem sw ych czynów dzięki rozum ow i i woli. ...Nie ulega zaś w ątpliw ości, że w szystkie czynności, k tó re pochodzą od jak iejś w ładzy (psychicznej), w y n ik ają z n iej stosow nie do jej przedm iotu. P rzed m io tem zaś w oli jest cel i dobro. D latego w szystkie czynności ludzkie po w inny być dla celu ” 24.

Ale dowodząc, że działanie dla celu jest w łaściw ością ro­ zum nej n a tu ry człow ieka, św. Tom asz podkreśla, że: „do w y ­ k o nan ia jakiegoś określonego sk u tk u konieczne jest skierow a­ nie do czegoś określonego co m iałoby c h a ra k te r celu. Takie zaś skierow anie w rozum nej n a tu rz e dokonuje się dzięki p rzy ­ rodzonej skłonności um ysłow ej, zw anej wolą; w in n y ch zaś stw orzeniach dokonuje się dzięki n a tu ra ln e j skłonności zw anej pożądaniem zm ysłow ym . N ależy jed n ak wziąć pod uw agę, że jak aś istota w sw oim działaniu, czy w swoim ruchu , dw ojako może dążyć do celu: po pierw sze, zw racając siebie sam ą do niego, jak to m a m iejsce u człow ieka; po drugie, dążąc do celu n a sk u tek poruszenia ze stro n y in n ej isto ty , np. strzała dąży do określonego celu na sk u tek w praw ien ia jej w ru ch przez Strzelca, k tó ry sw ą czynność skierow ał do celu” 2δ.

A le człow iek może dążyć do jakiegoś celu także n ierozum ­ nie, ta k w tedy, gdy stosuje niew łaściw e środki do jego osiąg­ nięcia, ja k i w tedy, gdy cele podrzędne nie podporządkow uje nad rzęd n em u celowi życia ludzkiego. Np. rozum n akazuje człow iekow i spożyw anie pokarm ów , by był zdrow y i m ógł p ra ­ cować. A le gdy człow iek ta k się objada, że potem ch oruje lub sta je się niezdolny do pracy, działa, w b rew w ym aganiom rozu­ m u, by działać celowo, i ty m sam ym działa w b rew sw ej w łaś­ ciw ej g atun ko w ej n a tu rz e isto ty rozum nej.

K ażd y człow iek dąży do zaspokojenia w szystkich sw ych po­ trz e b w m iarę sw ych możliwości. Stan, w k tó ry m w szystkie p o trzeb y życia ludzkiego są zaspokojone tak , że niczego m u nie b ra k u je pośród ty ch rzeczy, k tó ry c h człow iek pożąda zgod­ nie z w ym ag an iam i rozum u, zwie się doskonałością i szczęśli­

(10)

wością, będącą n astęp stw em tak ie j doskonałości. Całe życie ludzkie jest jak b y łańcuchem środków i celów podporządko­ w an ych te m u celow i zaspokojenia w szystkich p o trzeb życia ludzkiego, czyli szczęśliwości, choć ludzie, dążąc do tego celu, nie zawsze zdają sobie spraw ę z tego. To też św. Tom asz uczy:

„Człow iek w szystkiego pożąda dla celu ostatecznego, a to dla dw ojakiego pow odu: po pierw sze, bow iem pożąda w szy st­ kiego ze w zg lęd u na dobro. Otóż to dobro, jeśli nie jest pożą­ dane jak o doskonałe, czyli jako o stateczny cel, to z koniecz­ ności pożąda się go jako czegość, co zm ierza do dobra dosko­ nałego. ...Po drugie, ostateczny cel m a się do pożądania ta k , jak pierw sze źródło ru ch u w stosu n ku do inn y ch poruszeń. Otóż jest rzeczą oczyw istą, że przy czy n y w tó rn e ru ch u p o ru ­ szają ty lk o m ocą ru ch u otrzym anego od pierw szej przy czy n y ruchu. ...(jak w pociągu: m o to r lokom otyw y w p raw ia w ru ch złączone z nim w agony — dopisek tłum acza). Z araz jed n a k św. Tom asz zaznacza, że: „nie p o trzeba zawsze m yśleć o osta­ tecznym celu, gdy się czegoś pożąda lub coś się robi; moc bo­ w iem pierw szego zam ierzenia, k tó re zostało zw rócone do celu ostatecznego, pozostaje w k ażdy m pożądaniu jak iejk o lw iek rzeczy, chociażby w danej chw ili nie m yślało się o tym celu. Podobnie, gdy k to ś idzie drogą, nie m usi m yśleć o celu p rz y staw ianiu każdego k ro k u ” 2δ.

Skoro w szyscy ludzie dążą św iadom ie lu b nieśw iadom ie do zaspokojenia w m iarę m ożliwości w szystkich sw ych potrzeb, a więc do doskonałości w znaczeniu trw ałe j szczęśliwości, w te j szczęśliwości w idzą swój podm iotow y cel ostateczny. Ale ja k uczy św. Tom asz: „m ów iąc o celu ostatecznym , m ożna brać pod uw agę już to jego istotę, już to tę rzeczyw istość, k tó ­ ra ów cel spełnia. Otóż, gdy chodzi o to co jest isto tn e w celu, w szyscy są zgodni w pożądaniu celu ostatecznego, gdyż w szyscy p rag n ą osiągnąć swą doskonałość, k tó ra stanow i istotę tego celu (a więc w znaczeniu zaspokojenia w szystkich p o trzeb — dopisek tłum acza). Nie w szyscy jed n ak są zgodni co do tego, w czym zn ajd u je się ów ostateczny cel. N iektó rzy bow iem po­ żądają bogactw jako dobra ostatecznego, in n i rozkoszy, a in n i jeszcze innych rzeczy” 27.

24 Sw. Tomasz z Akwinu, Sum a teologiczna, I—II, q. 18, a. 1. W prze­ kładzie O. F. Bednarskiego, Wyd. Veritas, T. 9, 21.

22 Tamże, a. 2, 23—24. 26 Tamże, a. 7, 34—35. 27 Tamże, a. 7, 36.

(11)

Otóż ani bogactw o, a n i rozkosz, ani sław a czy w ładza, ani żadne dobro doczesne nie m ogą zaspokoić w szystkich p ra w ­ dziw ych potrzeb, zwłaszcza duchow ych, życia ludzkiego tak jednostkow ego jak i społecznego, choćby dlatego, że są n ie ­ trw ałe , nie w y k luczają w szelkiego zła, nie są w arte, by m iło­ w ać je dla nich sam ych. N ie m ogą więc stanow ić doskonałości życia ludzkiego ani uszczęśliw iać je w całej pełni, a ty m sa­ m ym nie m ogą być praw d ziw y m celem ostatecznym człow ie­

ka, an i stanow ić zasady n o n sty tu ty w n e j w artości m o raln ej ■—

w b rew teoriom u ty lita ry z m u czy hedonizm u — a to dlatego, że żadne z ty ch dóbr doczesnych an i ich zespół nie jest w spół­ m ie rn y z p rzed m io tem ludzkiego u m y słu i lud zkiej woli, bo te dw ie w ładze psychiczne, w przeciw ieństw ie do zm ysłów tak z ew n ętrzn y ch jak i w ew n ętrzn y ch , nie m ogą zaspokoić n a j­ bard ziej isto tn y ch p o trzeb życia ludzkiego dobram i cząstko­ w ym i i niedoskonałym i, skoro przed m io tem u m ysłu jest p ra w ­ da pow szechna, a nie ty lk o przygodna, a p rzedm iotem woli jest nie ty lk o jakieś dobro w zględne, częściowe i u tra c aln e ale przede w szystkim dobro doskonałe pod k ażdym w zględem , a ta k ą P ra w d ą i tak im D obrem , a rów nocześnie Pięknem , jako h arm o n ią nieskończonej P ra w d y i najw yższego Dobra, jest ty lk o P a n Bóg, ja k dowodzi św. Tom asz: „Szczęście czło­ w iek a nie może polegać na jakim ś d obru stw orzonym (czyli doczesnym ). Szczęście bow iem jest dobrem doskonałym , cał­ kow icie zasp o k ajający m pożądanie. Nie by łoby bow iem celem ostatecznym , jeślib y po jego osiągnięciu zostało jeszcze coś do pożądania. P rzed m io tem zaś woli, czyli pożądania ludzkiego, jest dobro pow szechne, podobnie ja k przedm iotem u m y słu jest p raw d a pow szechna. Jasn e więc, że nic nie może zaspokoić w oli człow ieka poza dobrem pow szechnym , k tó re nie zn ajd u je się w dobru stw orzonym (czyli doczesnym ) ale ty lk o w Bogu, gdyż każde stw orzenie posiada ty lk o cząstkow ą dobroć. A więc ty lk o Bóg może zaspokoić wolę człow ieka”

T ak więc o w artości m o raln ej postępow ania ludzkiego roz­ strz y g a ostatecznie jego zgodność z ty m n ap raw d ę ostatecz­ n y m celem życia ludzkiego jakim jest zjednoczenie z P an em Bogiem na wieczność. A le o ty m jak to zjednoczenie jest m oż­ liw e i jak ono uszczęśliw ia człow ieka poucza nas nie filozofia ale teologia na podstaw ie O bjaw ienia Bożego. A le już P la to n o ty m m arzył, gdy pisał: „Ten kto, oglądając w p raw dzie ko­ lejn e stopnie piękna, już dobiega do końca drogi miłości. I oto

(12)

odsłania się przed nim cud: P iękno samo w sobie, ono w sw ej istocie. O tw iera się przed nim to, do czego szły w szystkie jego tr u d y poprzednie i ogląda on P ięk n o w ieczne, k tó re nie pow staje i nie ginie i nie rozw ija się an i nie w iędnie, an i jest z jed n ej stro n y piękne, a z dru g iej szpetne, ani raz takie, a raz odm ienne. ...i nie ukaże się m u to P ięk n o n ib y tw a rz albo ręce jakie lu b jak akolw iek cząstka cielesna, ani jako sław a ni w iedza jakakolw iek, ani jako cecha jakiegoś stw orzenia, ani ziemi, ani nieba, ani czegokolw iek innego, ty lk o P iękn o samo w sobie, niezm ienne i wieczne. W szystkie inne piękn e p rze d ­ m io ty uczestniczą w N im poniekąd, podczas gdy one pow stają i giną, ono an i pełn iejszy m się staje, an i uboższym , ani go w ogóle żadna zm iana nie d o ty k a ” 29.

i. DOSKONAŁOŚĆ JAKO PODMIOTOWY CEL OSTATECZNY

Św. Tom asz u zn ał w idocznie zagadnienie celu ostatecznego za klucz ta k dla ety k i filozoficznej jak i dla teologii m o raln ej, skoro pośw ięcił m u 25 pierw szych a rty k u łó w w Ii-e j części sw ej S u m y , om aw iającej w artości m o raln e ta k ogólnie (w I— II) jak i szczegółowo (w II— II) w 1541 a rty k u łac h , badając około 40 cnót, a na m arginesie n a u k i o nich około 60 w ad, k tó re p rzeciw staw iają się dobrym spraw nościom m oralnym , czyli cnotom , będącym sk ładn ik am i doskonałości życia ludzkiego. We w szystkich jed n a k a rty k u ła c h św. Tom asz p rzestrzega za­ sady obiektyw izm u sw ej ety k i ale rów nocześnie w ystrzega się u ty lita ry sty c z n eg o u jm o w an ia w arto ści m oralnych, uznając, że: „w czynności ludzkiej trzeb a uw zględnić czw oraką dobroć: a) rodzajow ą, ze w zględu n a sam ą czynność, gdyż czynność jest dobrą w m iarę jak jest czynnością i bytem , b) g a tu n k o ­ wą, k tó ra zależy od w łaściw ego te j czynności przedm iotu, c) okolicznościową, k tó ra zależy od tow arzyszących jej okolicz­ ności, będących jej przypadłościam i, d) zależną od celu (pod­ m iotowego) jako p rzy czyny dobroci” 30.

A k w in ata nie utożsam ia ani celu przedm iotow ego ani celu podm iotow ego działania z jego sk u tk iem (ja k to czynił J. D e­ wey) podkreślając, że choć dobro i zło czynności ludzkiej za­ leży od przedm iotow ego celu działania, n iem n iej zaznacza, że: „nie zawsze przed m io t czynności ludzkiej jest przedm iotem czynnej w ładzy psychicznej, gdyż w ładza pożądaw cza jest po­

29 Platon, Uczta, Przekład W. Witwickiego, Lwów 1924, 111—112. 30 Sum a teologiczna, I—II, q. 18, a. 4. W przekładzie O. F. Bednar- kiego, Wyd. V eritas T. IX, a. 4. 297.

(13)

n iek ą d odbiorczą, skoro jej p rzedm iot pobudza ją do działa­ nia; niem n iej jed n a k jest źródłem czynów ludzkich. Nie zaw ­ sze też przed m ioty czynnych w ładz są skutkam i; są nim i w te ­ dy» gdy u leg ły zm ianie pod w pływ em ty ch czynności; ...Cho­ ciaż więc dobroć czynności nie pochodzi od dobroci sk u tk u , n iem n iej czynność dlatego byw a dobrą, że może w yw ołać do­ b re skutki. T ak więc sam a w spółm ierność czynności do sk u tk u stan o w i o jej dobroci” 81. J a k widać z powyższego tek stu , w e­ dług św. Tom asza, sk u tk i nie stanow ią o w artości m o raln ej postępow ania, jeśli nie są zam ierzone, choć m ogą stanow ić spraw dzian n iek tó ry ch ocen m oralnych.

A ni przedm iotow y, an i n a w e t podm iotow y cel ostateczny życia ludzkiego w nauce św. Tom asza nie m a c h a ra k te ru ego­ centrycznego, a ty m b ard ziej nie p o m ija m o raln ej w artości bezinteresow nego działania dobrego na rzecz bliźnich czy spo­ łeczności. Słusznie Em. K an t, a za nim M. Scheler, N. H a rt­ m an, M. B u b er odrzucali tak i eudajm onizm , k tó ry uznaje je ­ dynie szczęśliwość osobistą jako zasadę k o n sty tu ty w n ą w a r­ tości m o raln y ch albo p o jm u je a k ty m oralne i tak ie przysposo­ bienia do nich, jak spraw ności m oralne, czyli cn o ty — jed y ­ nie jako środki do osiągnięcia osobistej szczęśliwości. Szczęśli­ wość życia ludzkiego i jego doskonałość nie ogranicza się do życia jed n o stek ale pow inna obejm ow ać całą rodzinę ludzką poprzez podporządkow anie działań jed n ostek dobru ogółu. W nauce św. Tom asza cnoty, jako spraw ności m oralne, są sk ład n ik am i doskonałości ch rześcijańskiej, a czynności cn o tli­ we w praw dzie m ogą i pow in n y być środkam i do jej osiągnię­ cia ale tak że są p rzejaw am i dynam izm u cnót, jako jej sk ład ­ ników . Sam a zaś doskonałość życia ludzkiego to w artość nie ty lk o poszczególnych osób, k tó re ją zdobyli, ale jest w artością poniekąd całej ludzkości, k tó re j przed m io to w ym celem osta­ teczn y m jest urzeczyw istnienie „królestw a Bożego” przez zjednoczenie się z N im osób, stanow iących ją, gdyż:

„K ażda istota, będąca częścią, ze sw ej n a tu ry , bardziej m i­ łu je w spólne dobro całości, niż sw oje w łasne. U jaw nia się to w działaniu: naczelną skłonnością każdej istoty, będącej czę­ ścią, to przyczynian ie się do w spólnego p ożytku całości. Ta skłonność u jaw n ia się w cnotach politycznych, dzięki k tó ry m , g dy zajdzie potrzeba, obyw atele pośw ięcają swe m ajątk i, a n a ­

31 Tamże, a. 2, ad 3, 293—294.

32 Tamże, II—II, q. 26, a. 3. W przekładzie ks. A. Głażewskiego, Kat. Ośr. Wyd. Veritas, T. 16, 80.

(14)

w et swe życie dla dobra społeczności” 32. Jeszcze b ardziej św. Tom asz pod k reśla konieczność podporządkow ania się dobru ogólnem u, om aw iając n iek tó re cnoty, składające się na dosko­ nałość życia ludzkiego, np. gdy pisze: „ten k to służy jakiejś społeczności, służy w szystkim ludziom , k tó rz y w n iej żyją. Otóż spraw iedliw ość z isto ty sw ej m oże odnosić się ta k do jednostek, jak i do ogółu. Ja sn e zaś, że wszyscy, k tó rz y żyją w jak iejś społeczności, m ają się do niej tak , jak części do ca­ łości. W ty m znaczeniu dobro k ażd ej cnoty, zarów no takie, k tó re w prow adza ład w człow ieku do siebie samego, jak i ta ­ kie, k tó re ów ład w prow adza w jego stosunkach do inn y ch pojedynczych osób, da się odnieść do dobra wspólnego, k u k tó ­ rem u zw raca nas spraw iedliw ość, skoro dobro części m ożna podporządkow ać dobru całości” 33, gdyż „każda pojedyncza osoba m a się ta k do całej społeczności jak część do części” .

N iem niej św. Tom asz p rzestrzega: „człow iek nie jest pod­ porządkow any całkow icie i pod każdym w zględem społeczności politycznej i dlatego nie k ażdy jego uczynek w stosunku do niej zasługuje n a k a rę lub nagrodę. Ale w szystko to czym człow iek jest, co może i co posiada, należy podporządkow ać B ogu” u .

By zrozum ieć w jakim znaczeniu w edług św. Tom asza cel postępow ania ludzkiego jest zasadą k o n sty tu ty w n ą w artości m oralnych, trzeb a uw zględnić jego n a u k ę o przedm iocie w e­ w n ętrzn ej czynności woli czyli chcenia ·— oraz czynności ze­ w n ę trz n e j: „Czynności ludzkie to takie, k tó re są dobrow olne. W dobrow olnym zaś uczynku trzeb a odróżnić dwie czyn­ ności: w ew n ętrzn ą czynność woli i czynność zew nętrzną. Otóż obie te czynności m ają swój przedm iot. P rzed m io tem w e­ w n ę trz n e j czynności woli jest w łaściw ie cel; p rzedm iotem zaś z ew n ętrznej czynności jest to, do czego czynność ta odnosi się. Podobnie więc jak czynność zew n ętrzn a zawdzięcza swe zróż­ nicow anie gatunkow e tem u przedm iotow i, do którego się od­ nosi, np. do zab ran ia rzeczy cudzej, ta k zróżnicow anie g a­ tu n ko w e czynności w ew n ętrzn ej a więc woli, pochodzi od celu, jako od w łaściwego jej przedm iotu. Otóż to, co stanow i p rze d ­ m iot woli, jest czynnikiem fo rm aln y m (czyli istoczącym ) w stosun k u do przedm io tu czynności zew n ętrzn ej, gdyż w ola po­ sługuje się (czynnościam i) ciała i jego członkam i jako n a rz ę ­

53 Tamże, q. 58, a. 3. W przekładzie O. F. W. Bednarskiego, Kat. Ośr. Wyd. Veritas, T. 18, 35.

(15)

dziam i w działaniu; zew nętrzne czynności rów nież o ty le m ają c h a ra k te r m oralny, o ile są dobrow olne. D latego cel fo rm aln ie (czy istocząco) nad aje zróżnicow anie gatu nkow e uczynkom ludzkim , n a to m ia st przed m io t czynności zew n ętrzn ej różnicuje gatunkow o uczynki m ate ria ln ie (czyli tw orzyw ow o). Z tego pow odu Filozof (A rystoteles) pow iedział, że kto k ra d n in e po to by scudzołożyć, jest zasadniczo bardziej cudzołóżcą, niż zło­ d ziejem ” 85.

W św ietle te j n a u k i A k w in aty trzeb a oceniać w artość m o­ ra ln ą postępow ania ludzkiego, k tó re pow oduje sk u tk i dobre i złe, jak to w yjaśn ia sam św. Tomasz, pisząc o sam oobronie człow ieka wobec n ap astn ik a: „Ta sam a czynność może mieć dw a sku tki, w ty m jed en zam ierzony, a d ru g i nie zam ierzony. Otóż zróżnicow anie gatu n ko w e czynności m o ralnych zależy od tego co się zam ierza, a nie od tego co jest w b rew zam ierze­ n iu , gdyż to jest d la n ich czym ś przygodnym . Z sam oobrony zaś może w yniknąć dw ojaki sk utek : zachow anie w łasnego ży­ cia oraz zabicie n ap astn ika. T ak więc czynności, w k tó ry ch zm ierza się do ocalenia w łasnego życia, nie są w zbronione, gdyż dla każdego jestestw a jest rzeczą, n a tu ra ln ą , by w m iarę m ożności broniło swego życia. Może jed n a k zdarzyć się, że czyn, pochodzący z dobrego zam iaru, będzie niedozw olony, a m ianow icie, gdy będzie n iew sp ó łm iern y z celem . Je śli więc ktoś w obronie w łasnego życia używ a większego gw ałtu, niż trzeb a, będzie to niedozw olone. Dozwolona jest n ato m iast obrona siebie samego, w k tó re j ktoś w sposób um iark o w an y odpiera gw ałt, gdyż wolno siłę odeprzeć siłą, jednakże „w m ia­ rę konieczności n iezaw inio n ej” 3e.

5. APRIOR YCZNO -EMPIRYCZNE SPRAW DZANIE OCEN I NORM MORALNYCH

N iekiedy zarzuca się tom izm ow i zbyt a b stra k cy jn e i ap rio ­ ryczne ujm ow anie zagadnień m oralnych. W stosu nku do n a u ­ k i św. Tom asza tego rod zaju zarzu t m ija się z p raw d ą, jeśli przez ap rio ry zm rozum ie się w ygłaszanie tez oraz ich u zasad­ nianie bez pow oływ ania się na dane dośw iadczenia, a przez em piryzm czy aposterioryzm rozum ie się w ypow iadanie zdań, w zględnie ich uzasadnianie w yłącznie na podstaw ie dośw iad­ czenia (jeśli to w ogóle możliwe!). Św. Tom asz u zn aje w p ra w ­

35 Tamże, I—II, q. 18, a. 6. W przekładzie O. Bednarskiego, Kat. Ośr. Wyd. Veritas, T. IX, 302.

86 Tamże, II—II, q. 64, a. 7. W przekładzie O. F. Bednarskiego, Kat. Ośr. Wyd. Veritas, T. 18, 119—120.

(16)

dzie oczywistość n iek tó ry ch zasad, jakich uzasadnienie w ym a­ ga ty lko zrozum ienia słów, w y rażający ch je, ale nie w ym aga odw oływ ania się do sądów spostrzegaw czych. Taką najogól­ niejszą zasadą w etyce jest w tom izm ie zasada: „należy czynić to co dobre, a nie czynić tego co złe” . Oto jak św. Tom asz u jm u je istn ien ie zasad oczyw istych:

„W dw ojaki sposób jest coś jasne sam o przez się: po p ierw ­ sze, gdy jest jasne sam o w sobie; po drugie jest jasne dla nas. To zdanie jest· jasne sam o w sobie, któ reg o orzecznik zaw iera się w pojęciu podm iotu. Z darza się jednak, że k to ś nie ro zu­ m ie tego co w yraża podm iot zdania i w te d y tak ie zdanie nie będzie d lań jasne sam o w sobie. Są zdania, k tó ry c h w y razy są w szystkim jasne, np. że każda całość jest w iększa od swoich części. ...N iektóre zaś zdania są jasn e sam e w sobie tylko... dla ty ch , k tó rz y p o jm u je znaczenie w yrazów owych zdań, ...Otóż pierw sza zasada, jak ą k ie ru je się rozum p rakty czny , o piera się na pojęciu dobra, ...zatem p ierw sze przykazanie p ra ­ w a n a tu ra ln e g o brzm i: dobro należy czynić i dążyć doń, a zła u nikać. N a te j zasadzie opierają się w szystkie inne przyk azania p raw a n atu raln eg o : ta k m ianow icie, by do przy k azań jego n a ­ leżały te w szystkie n ak azy czynienia i unik ania, k tó re rozum p ra k ty c zn y u zn aje w n a tu ra ln y sposób za dobre w zględnie złe dla człow ieka. A poniew aż dobro jest celem , a zło jest jego przeciw ieństw em , dlatego to w szystko, ku czem u człow iek m a n a tu ra ln ą skłonność, rozum w sposób n a tu ra ln y p o jm u je jako dobro i dlatego, że należy czynnie k u niem u dążyć, a przeci­ w ieństw o jego uzn aje za zło i każe go u n ik a ć ” 87.

Nie zawsze jed n a k skłonności człow ieka są n a tu ra ln e , czyli zgodne z jego n a tu rą jako isto ty zasadniczo zdolne do ro zum ­ nego m yślenia, rozum nego chcenia i rozum nego postępow ania, np. skłonność do p ijań stw a, do lenistw a, do sam ogw ałtu, czy do cudzołóstw a. By ocenić czy dane postępow anie jest rozum ­ n e i czy należy je urzeczyw istnić, nie zawsze w ystarczą zasa­ dy sam e przez się oczywiste, ale najczęściej trzeb a oprzeć się n a danych dośw iadczenia, a zwłaszcza na fak tach, stw ierd za­ ny ch przez psychologię em piryczną, socjologię, a niekied y n a ­ w e t przez biologię, m edycynę itp. n au k i em piryczne, k tó ry ch tw ierd zen ia w y rażające dane dośw iadczenia, m ogą stanow ić przesłan ki pośrednio em piryczne, bo nie koniecznie m uszą się opierać na u p rzed nim przeżyciu w yobrażeń spostrzegaw czych

37 Tamże, I—II, q. 94, a. 2. W przekładzie ' O. P. Bełcha, K at. Ośr. Wyd. Veritas, T. 13, 55.

(17)

danej osoby, ale także n a uogólnieniach, stw ierd zany ch przez owe nau k i, choć owe uogólnienia n iekied y m ogą okazać się niedokładne i dopuszczające w y jątk i. D latego nie m ożna uznać w szystkich ocen i no rm m o raln y ch za bezw zględnie niezm ien­ ne, zawsze i wszędzie obow iązujące, bezw arunkow e i k ateg o ­ ryczne. Św. Tom asz p raw ie zawsze swe oceny opiera na uogól­ n ieniach pośrednio em pirycznych, gdy chodzi nie o zasady ogólne ale o ich stosow anie p rak ty czn e w k o n k re tn y c h oko­ licznościach, jeśli przez uogólniennia pośrednio em piryczne ro ­ zum ie się zdania, w k tó ry ch orzecznik nie zaw iera się w p o ję ­ ciu podm iotu lub odw rotnie, i k tó ry c h praw dziw ość m ożna uzasadnić przez pow ołanie się na dane dośw iadczenia, po­ w szechnie stw ierd zaln e 3S.

O m aw iając więc zagadnienie pow szechności zasad p raw a n atu raln eg o , jako pod staw y no rm m oralnych, św. Tom asz roz­ różnia: „Jeśli chodzi o pierw sze ogólne zasady, to praw o n a ­ tu r y jest to sam o w e w szystkich, ta k co do praw ości (quoad

rectitud inem ), jak i ich znajom ości. N atom iast jeśli chodzi

0 szczegółowe rozw iązania (w tekście: ad quaedam propria), k tó re są jak b y w nioskam i w yprow adzonym i z ogólnych zasad, to w większości w ypadków praw o n a tu ry jest to samo we w szystkich: ta k co do praw ości jak i co do znajom ości. W m n ie j­ szości jed n ak w ypadków może zawodzić ta k co do praw ości ja k i co do znajom ości. D zieje się ta k dlatego, że rozum n ie­ k tó ry c h ludzi jest zniepraw io ny w sk u tek nam iętności, złego n aw y k u lub złego przysposobienia n a tu ry . T ak np. jak podaje J u lju sz Cezar, daw ni G erm anie nie u w ażali zbójectw a za n ik - czemność, chociaż jest w y raźn ie przeciw praw u n a tu r y ” 39.

Stosując tę zasadę do zagadnienia zm ienności p ra w n a tu ra l­ nych, św. Tom asz rozróżnia: „W dw ojaki sposób m ożna ro zu ­ m ieć to, że praw o n a tu ra ln e ulega zm ianie: po pierw sze tak, że ono ulega zm ianie w sk u tek dodania czegoś do niego, — 1 w te n sposób nic nie stoi na przeszkodzie, żeby praw o n a ­ tu ra ln e ulegało zm ianie. Zarów no bow iem praw o boskie, jak i praw o ludzkie dorzuciło do p raw a n a tu ra ln e g o w iele poży­

38 Dokładniej o tym : F. W. Bednarski, D eduzione delle norm e m orali generali dalla legge naturale, Instituto degli Studi Ecclesiastici, Roma 1971. Tegoż autora : L ’expérience dans l’éthique eudém oniste, Studia Univer. S. Thomae, Roma 1971; La verifica delle norm e m orali, A nge- licu m 47/3, 371—384; La v é rité des norm es de l’éthique eudém oniste,

Angelicum 59, 1982, 571—601.

39 Sw. Tomasz z Akwinu, Sum a teologiczna, I—II, q. 94, a. 4. W prze­ kładzie O. P. Bełcha, Kat. Ośr. Wyd. Veritas, T. 13, 60.

(18)

tecznych rozporządzeń. Po drugie tak, że praw o n a tu ra ln e uleg a zm ianie przez jego zniesienie, m ianow icie w ty m zn a­ czeniu, że to co było z praw a n atu raln eg o , p rzestaje n im być. Otóż w te n sposób, gdy chodzi o pierw sze zasady, praw o n a ­ tu ra ln e w cale nie może ulegać zm ianie. N atom iast g d y cho­ dzi o w tó rn e przyk azania, a więc o szczegółowe w nioski, w y ­ snu te z pierw szych zasad, to praw o n a tu ra ln e nie zm ienia się aż tak , żeby w większości w ypadków nie było słuszne to, co ono n akazuje. Może jed n ak ulec zm ianie, ale w jak iejś osobli­ w ej spraw ie i w m niejszości w ypadków , a to z pow odu jakichś szczególnych przyczyn, przeszkadzających w zachow aniu ta ­ kow ych p rzy k a z a ń ” 40.

Skoro w artość środków jako środków zależy od ich p rz y ­ datności do osiągnięcia zam ierzonego celu, a w artość celów podrzędnych od ich zgodności z o statecznym celem życia lu dz­ kiego, jest jasne, że podstaw ą uzasad n ian ia i spraw dzania w a r­ tości postępow ania ludzkiego jest jego stosunek zgodności z ty m celem , a w ięc z doskonałością życia ludzkiego. Ten sto ­ su n e k może być u jm o w an y już to d ed u k cyjnie przy pom ocy przesłanek filozoficznych, ap rio ry czn y ch i o c z y w isty c h 41, już to przez w nioskow anie z p raw d objaw ionych przez P a n a Bo­ ga (w teologii), już to n a podstaw ie przesłan ek em pirycznych o p a rty c h na dośw iadczeniu bezpośrednim , np. przez in tu icję w stosunku do p raw d oczyw istych, albo pośred nim na p o d sta­ w ie o bserw acji zew n ętrzny ch sk utk ó w czy n a stę p stw danego ty p u postępow ania oraz jego i ich sto su nku do doskonałości życia ludzkiego. U zasadnianie przez odw oływ anie się do po ­ tocznego przekonania, czy spraw dzanie na te j drodze, jest czę­ sto zaw odne, podobnie jak opieranie się na in tuicji, bo in tu i­ cje m ogą być różne w różnych okolicznościach lub u różnych ludzi. P ow oływ anie się na to, że coś jest u w ażane za dobre, nie dowodzi, że to jest n ap raw d ę dobre, ale jednego też może być dobre, a dla drugiego złe.

Nie znaczy to jednak, by w rażliw ość na w artości etyczne nie m iała w artości, gdyż, jak p isał ks. k ard . K. W ojtyła, „czło­ w iek, k tó ry zdałby się w swoim odniesieniu do w artości w y ­ łącznie na bieg swoich uczuć czy odczuć, p ozostaw iłby siebie jakoś w k ręg u tego co w nim ty lk o się dzieje, a nie byłb y w pełn i zdolny do sam ostanow ienia... W rażliw ość sam a jest

40 Tamże, a. 5, 62.

41 A utor opracował tak ą dedukcję w rozprawie: Deduzione delle nor­

me morali generali dalla legge naturale, Roma 1971, stosując logikę

(19)

w ielkim posagiem n a tu ry ludzkiej, w ielkim jej bogactw em . ...Aby jed n ak tra fn ie oszacować to bogactw o, trzeb a uw zględ­ nić stopień p rzeniknięcia praw dziw ością. To też jest m iarą in te g ra c ji osoby, k tó ra ty m pełniej p a n u je sobie i ty m do jrza­ lej siebie posiada, im p raw dziw iej odczuwa w szelkie w artości, im gru n to w n iej w przeżyw aniu w artości odzw ierciedla się ten porządek, jak i w śród n ich zachodzi w rzeczyw istości” i2.

Pod w pływ em teo rii E. K an ta, że czyn jest m oralnie dobrym przez to, że jest zgodny z nakazem rozkazodaw cy (choćby nim b y ł rozum sam ego spraw cy), w ielu ety k ó w w p rak ty c e ogra­ nicza m oralność do pow inności, u jm o w an ej w nakazach i za­ kazach, w y rażających absolutną, k ategoryczną, bezw arunkow ą i niezm ienną konieczność jakiegoś postępow ania, a przez „u p ra w n ie n ie ” (jeśli o n im w spom inają) — rozum ieją: „bez­ w aru n k o w ą m ożność (należność) spełniania określonych ak tów dobrych przez podm iot ro zu m n y czyli w o ln y ” 4S. Otóż w etyce tom istycznej n o rm y m oraln e m ają swą podstaw ę w ocenach, w y rażający ch zgodność, w zględnie niezgodność, d anej czyn­ ności z w ym aganiam i rozum u w łaściw ie ustosunkow anego do praw dziw ego celu ostatecznego życia ludzkiego; a ta zgodność to nie ty lk o konieczność danego postępow ania do osiągnięcia owego celu, ale także jego przydatność, choćby nie było ko­ nieczne; niezgodność zaś z ow ym celem oznacza albo sprzecz­ ność postępow ania z nim , gdy um ożliw ia jego osiągnięcie, — albo ty lko jego niep o trzeb ne u tru d n ie n ie w dążeniu do n ie ­ go, w zględnie stosunek obojętności, gdy ani nie pom aga ani nie przeszkadza w dążeniu do praw dziw ego celu ostateczne­ go, jak to m a m iejsce w czynnnościach niedobrow olnych. N ie­ m niej są różne czynności, iktóre nie są konieczne do m oralnej doskonałości, ale m im o to doskonalą życie ludzkie pod w zglę­ dem m o ralny m , np. nieobow iązkow y post, p o d jęty celem usp raw n ien ia się w cnocie u m iarkow ania, skoro dośw iadczenie stw ierdza, że to u łatw ia je.

E m piryczne ujm o w an ie ocen etycznych u św. Tom asza u ja w ­ n ia się w łaśnie w uznaw aniu rów nież tak ich dobrych ale nie obow iązkow ych czynności, k tó ry c h w artość m oralna zależy w w ysokim stopniu od okoliczności, poznaw anych em pirycznie, bo „każdy jednostkow y uczynek m usi m ieć jakąś okoliczność,

42 Kard. Karol Wojtyła, Osoba i czyn, Polskie Tow. Teol., K raków 1969, 253.

48 Ks. T. Slipko, Etos chrześcijański, Wyd. Apostolstwa Modlitwy, 1974, 253.

(20)

k tó ra pociągnie go k u dobru lub z łu ” u . Zw łaszcza w szczegó­ łow ej części teologii m o raln ej (II— II) św. Tomasz, om aw iając spraw ności m oralne, zw iązane z czterem a cnotam i k a rd y n a l­ nym i: roztropnością, spraw iedliw ością, m ęstw em i u m iark o ­ w aniem , doskonalącym i: rozum , wolę, popęd do w alki czyli zdobyw czy (vis irascibilis) i popęd do dóbr p rzy jem n y ch (vis

concupiscibilis) — pod k reśla rolę celu podm iotow ego jako

czynnika istoczącego (fo rm a lis) w stosunku do czynności ze­ w n ętrzn ej, ucząc, że: „zróżnicow anie gatu nko w e w ew n ętrzn ej czynności woli pochodzi od w łaściw ego jej p rzed m io tu ” 45.

T ak więc św. Tom asz obszernie opracow ał (szczególniej w 31 a rty k u ła c h I— II, q, 18— 21 S u m y Teologicznej) zagadnienie „zasady k o n sty tu ty w n e j w artości m o raln y ch ” w znaczeniu te ­ go czynnika, k tó ry istoczy dobro w zględnie zło m oralne, czyli stanow i o tym , czy dane postępow anie jest dobre czy złe pod w zględem m oralnym , u stalen ie zaś tego czynnika jest rów no­ znaczne z w skazaniem k ry te riu m dobra m oralnego w znacze­ n iu spraw dzianu, pozw alającego oceniać praw dziw ość oceny m o raln ej, a pośrednio przez owe oceny, praw dziw ość zdań n o r­ m aty w n ych . T ym czynnikiem jest nie n a tu ra ludzka in te g ra l­ na i uporządkow ana, ontycznie p o jęta, ale zgodność postępo­ w ania ludzkiego z w ym aganiam i n a tu ry ludzkiej w łaściw ie uporządkow anej, a ty m sam ym z w ym agan iam i rozum u w łaś­ ciw ie ustosunkow anego do praw dziw ego celu ostatecznego ży­ cia każdego człow ieka, a tak ie u stosunkow anie i uzgodnienie postępow ania z ow ym praw d ziw y m celem ostateczn ym jest w łaśnie zasadniczym uporządkow aniem n a tu ry ludzkiej.

LE PRINCIPE CONSTITUTIF DES VALEURS MORALES DANS L’ETHIQUE S. THOMAS D ’AQUIN

Résumé

L ’auteur s’efforce de prouver que saint Thomas d’Aquin a bien ex­ posé la question du principe constitutif de la valeur morale, c’est-à-dire, de la bonté reelle du com portem ent hum ain; tandis que le m al est plutôt une privation de la valeur, laquelle n ’est pas un idéal hors d’atteindre mais une réalité accessible. La nature hum aine, integrale et ordoné, est le fondem ent de la valeur m orale et non son principe constitutif. P a r contre la conformité du com portem ent hum ain à la nature de l’homme en accord avec les exigences de la raison bien

44 Sum a teologiczna, I—II, q. 18, a. 9. W przekładzie О. F. W. Bed­ narskiego, Kat. Ośr. Wyd. Veritas, Londyn, T. IX, 310.

(21)

orientée a la vraie fin dernière de la vie hum aine — voila vraim ent le principe constitutif de bonté morale, parce que la rationalité est la distinction spécifique de la natu re hum aine, m ais la conduite hum aine n ’est raisonnable que dans la concordance avec la finalité de la vie humaine, et en conséquence quand les moyens sont ordonnés à la fin et les fins secondaires subordonnées à la vraie fin dernière de l’homme.

Mais on doit bien distinguer la fin dernière objective et subjective. La fin dernière objective c’est Dieu lui-même. La fin derniere subjec­ tive c’est la perfection de la vie humaine, c’est-à-dire, de la vie sans défauts et de la satisfaction de tous les besoins de la vie vraim ent hum aine, parce que tout homme cherche à apaiser ses besoins. Mais la raison dit que cette perfection n ’est possible que p ar l’union a l’Ocean infini de la perfection, c’est-àdire, à Dieu lequel est aim able p a r Lui- -même et non seulem ent parce qu’il peut rendre l’homme heureux.

On exprim e la valeur m orale dans l’appréciation et dans les normes dont la valeur logique, c’est-à-dire, la véracité, est vérifiable à travers l’exam en de la conformité de leux contenu avec la perfection de la vie humaine: p ar l’application des principes généraux et des prémisses empiriques.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na podstawie wszystkich zgromadzonych danych sporządzono mapę stanu bie- żącego, na której uwzględniono uśrednione czasy wykonywania poszczególnych operacji podczas

Verb: haver (auxiliary) (de fazer) Tense / Verb form: simple past perfect Modal frame:

The second paper deals with the view on scientific modelling by the physicist Sir Rudolf Peierls whose taxonomy of scientific models exhibits points of convergence with

Trudno przy tym stwierdzić, czy osoby poświęcające się powierz- chownym interakcjom w świecie wirtualnym, w realnym życiu poszukują „prawdziwych przyjaźni”, czy też

Pisząc o języku holenderskim znajdującym się podczas brytyjskiej aneksji Transwalu (1877-1881) „w poniewierce” oraz o tym, że również w Kolonii Przylądkowej, choć „był

But it is quite possible that the loss of the manifestation and perceptibility of borders and border areas due to the removal of border control means a chance for

Prognozy wyznaczono na podstawie modeli, dla których pier­ wiastek błędu średniokwadratowego ex post przyjmuje wartość minimalną, czyli wyznaczona prognoza

The drain current of , which is the output of the minimum selector, flows through and steers the class-AB amplifier The class-AB amplifier regulates the signals at the gates of