• Nie Znaleziono Wyników

Tytuł oryginału: Kostolanys Börsenpsychologie. Vorlesungen am Kafeehaustisch

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tytuł oryginału: Kostolanys Börsenpsychologie. Vorlesungen am Kafeehaustisch"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

Tytuł oryginału:

Kostolanys Börsenpsychologie. Vorlesungen am Kafeehaustisch

Redaktor naczelny: Wojciech Głuch Przekład: Mirosław Ilski

Opracowanie redakcyjne: Stanisław Lejda Konsultacja translatorska: Marcin Słychan Korekta: Anna Kurzyca

Przygotowanie do druku: Piotr Sieradzki, Studio MAK sp. z o.o.

Projekt okładki: Jan Paluch

Zdjęcie na okładce: Ingrid von Kruse / SZ-Photo / Forum

Copyright © by Ullstein Buchverlage GmbH, Berlin. Published in 1990 by Econ Verlag.

Copyright © 2021 for Polish edition by Epilog.

All rights reserved.

Poznań 2021

Niniejsza publikacja stanowi przedruk książki Psychologia giełdy. O pieniądzach, życiu i sukcesie – słynne wykłady przy kawiarnianym stoliku (Europa, 2008).

ISBN: 978-83-962037-0-0

Księgarnia Maklerska.pl ul. Konopnickiej 6 62-040 Puszczykowo tel. 513 160 320

e-mail: ksiegarnia@maklerska.pl www.maklerska.pl

(4)

S³owo wstêpne 10

Wyk³ad inauguracyjny

Ostatnio spotka³em siebie z lat m³odoœci 13

Wyk³ad pierwszy

Gie³da sk³ada siê w 90 procentach z psychologii 16

Wyk³ad drugi

O zafascynowaniu pieniêdzmi 23

Trzeba mieæ gotówkê 27

„Wróg pañstwa” Kostolany 33

„Ani s³owa wiêcej o pieni¹dzach i procentach” 40

D³u¿nicy i ¿ebracy 43

Wyk³ad trzeci

Wiêkszoœæ nie ma racji 51

Logika gie³dowa nie jest to¿sama z logik¹ dnia codziennego 56 Inwestorzy przychodz¹, gdy ceny na gie³dzie rosn¹,

gdy ceny spadaj¹, inwestorzy odchodz¹ 66

Spis treœci

(5)

Wyk³ad czwarty

Wielki krach – pouczaj¹cy przyk³ad z zakresu

psychologii t³umu 71

„Hossa Gorbaczowa” 78

Czy komputery pomagaj¹ spekulowaæ? 82

Wyk³ad pi¹ty

O prorokach, profesorach i innych guru 90 Fa³szywa semantyka:

obligacje œmieciowe w krajach wysokiego ryzyka 92 Czytelniku, nie ufaj ¿adnemu guru bez wzglêdu

na to, co ci obiecuje! 97

Zak³adam szko³ê optymistów 102

Wyk³ad szósty

Gie³da i reszta œwiata 107

Najpierw spekulacja, póŸniej muzyka 108

Politykuj¹ca gie³da 110

Czerwony rower 115

Gdy o gie³dzie mówi¹ wszyscy 117

Wyk³ad siódmy

O psychologii Niemców 121

Apelujê do pana Pöhla 123

Ka¿dy kraj ma takich gie³dziarzy, na jakich zas³uguje 127

Wyk³ad ósmy

Moje gie³dowe zoo 130

Byki i niedŸwiedzie 132

Szczególny typ cz³owieka: spekulant 137

Wyk³ad dziewi¹ty

Przedsiêbiorcy, klienci i inni spryciarze 141

(6)

Wielcy przedsiêbiorcy i ja 143

Historie o wielkich przemys³owcach 149

Klient, a wiêc wróg 152

Wyk³ad dziesi¹ty

Ma³a psychopatologia gie³dy:

przes¹dy, fetyszyzm, na³óg grania 161

Gie³da czy ruletka – graczami s¹ wszyscy 165

Wygraæ mo¿na, przegraæ trzeba! 168

Gie³domania 171

Wyk³ad jedenasty

G³upota jest wieczna 176

Przem¹drzalcy 177

Istniej¹ tak¿e uczeni g³upcy 180

Moje kontakty z funduszami IOS – rozdzia³ o historii

ludzkiej g³upoty 182

Wyk³ad dwunasty

Gie³da gie³dzie nierówna 192

Kolokwium koñcowe

Moje trzy kariery 203

¯ydowskie dziedzictwo 209

Muszka i monokl 213

Nie trzeba byæ bogatym, lecz niezale¿nym 215

(7)

Moje gie³dowe zoo

Istnieje zabawna definicja gie³dy – jest ona „Monte Carlo bez muzyki”. Przeciwko temu muszê zaprotestowaæ. Latem czêsto mieszkam na Riwierze Francuskiej, kilka minut drogi od Monte Carlo. Ale kiedy czasami mam ochotê pooddychaæ trochê gie³- dow¹ atmosfer¹, wtedy na pewno nie jadê do Monte Carlo.

Biedne Monte Carlo, smutny obrazek: kilkuset starszych pa- nów i starszych dam, którzy za parê sztonów usi³uj¹ wygraæ swój codzienny ko³acz. Jak¿e to smutne, kiedy pomyœlê o milionach akcji, którymi ka¿dego dnia handluje siê na gie³dzie nowojorskiej.

To prawda, ¿e wielu graczy na Wall Street obchodzi siê ze swo- imi pieniêdzmi, tak jakby gie³da by³a ogromnym kasynem gry;

takie lekkomyœlne podejœcie nie usprawiedliwia jednak nieumie- jêtnoœci odró¿nienia 37 czerwonych i czarnych liczb na zielonym stole ruletki od gie³dowej cedu³y.

Gra na gie³dzie wprawia kapita³ w ruch. Podnieta wygranej przy- ci¹ga do nowych ga³êzi przemys³u oraz do nowych projektów naukowych zarówno miliony najbogatszych kapitalistów, jak i gro- sze uciu³ane przez mikrokapitalistów. Czy istnia³yby koleje ¿ela- zne XIX wieku, samochody XX wieku, przedsiêbiorstwa elektro- niczne, komputerowe i wiele innych rewolucyjnych przedsiêwziêæ, gdyby spekulacje gie³dowe nie dostarczy³y potrzebnych na te cele miliardów? A jeœli nawet dzikie spekulacje gie³dowe prowadz¹ cza- sami do monumentalnych krachów, to na ich gruzach zawsze po-

wyk³ad ósmy

(8)

wstaje jakaœ wspania³a nowa ga³¹Ÿ przemys³u. Mówi¹c krótko, spe- kulanci, owe paso¿yty gospodarki, odgrywaj¹ swoj¹ specyficzn¹ rolê w liberalnym kapitalizmie.

Niedawno znów mia³em okazjê rozkoszowaæ siê tym barwnym towarzystwem ³owców szczêœcia na gie³dzie, i to nie w Monte Carlo, lecz podczas pewnego wieczornego przyjêcia w Pary¿u, we fraku, muszce i lakierkach.

Na jedno z takich pe³nych blasku przyjêæ paryskiego sezonu w Bois de Boulogne zaproszonych zosta³o 700 graczy i spekulan- tów. Jedna z najbardziej powa¿anych firm maklerskich z Wall Street œwiêtowa³a stulecie swego istnienia. Bal otworzy³ przyby³y z No- wego Jorku wspólnik-senior na pocz¹tku pozdrowi³ œmietankê paryskich spekulantów. Gie³dziarze obojga p³ci tañczyli przy dŸwiêkach trzech orkiestr a¿ do bia³ego rana. Bawi³em siê naprawdê dobrze: kawior à gogo (jedzony ³y¿eczk¹), lej¹cy siê strumieniami szampan w najlepszym gatunku, egzotyczne owoce, przepiêkne kosze kwiatów, lokaje w bia³ych perukach. Wszystko dobre, piêk- ne i drogie. Jednak jakie znaczenie mo¿e mieæ tak wystawne przy- jêcie, jeœli siê pomyœli, jakiej wielkoœci prowizje zgarniaj¹ codzien- nie maklerzy. Zebra³o siê tam ca³e zoo: wszystkie typy i wszystkie gatunki – gracze operuj¹cy z dnia na dzieñ, spekulanci wielkiego formatu i zarz¹dcy ogromnych funduszy inwestycyjnych. Pomiê- dzy sto³ami kr¹¿y³y wskazówki, kursy gie³dowe, cyfry bilansów;

wymieniane by³y argumenty.

Tu pewna m³oda dama usi³uje w blasku diamentów wydobyæ od swojego s¹siada przy stoliku jak¹œ cenn¹ wskazówkê, aby na nad- chodz¹ca zimê zamówiæ sobie nowe futro z norek; tam jakiœ gru- by jegomoœæ z cygarem omawia swoje pomys³y z koleg¹ i myœli ju¿ o basenie p³ywackim, na który bêdzie móg³ sobie pozwoliæ dziêki wygranej. „Mojemu nowemu jachtowi nada³em imiê „Bo- eing” – mówi mi stary znajomy – poniewa¿ sfinansowa³em go z zy- sków na „Boeingu”. Gdybym sprzeda³ te akcje kilka miesiêcy póŸ- niej, jacht móg³by byæ dwa razy wiêkszy”. Mówiono wszystkimi

Moje gie³dowe zoo 131

(9)

132

jêzykami, zgromadzili siê tu przedstawiciele wszystkich nacji:

Anglosasi, Ormianie, Rosjanie, czy te¿ chiñscy uciekinierzy, któ- rzy uchodz¹ na Wall Street za najbystrzejszych i odnosz¹cych naj- wiêksze sukcesy specjalistów. Przyjêcie to by³o najlepszym sym- bolem pokojowego wspó³¿ycia pod znakiem dolara; by³o bardziej zabawne i kolorowe ani¿eli Monte Carlo. By³a to po prostu „gie³- da z muzyk¹”.

Byki i niedŸwiedzie

Od siedemdziesiêciu lat ¿yjê w tym ogrodzie zoologicznym zamieszkiwanym przez ró¿nych przedstawicieli rodzaju ludz- kiego. Mia³em wielu przyjació³: herbowych szlachciców, inte- lektualistów, drobnych paskarzy i wielkiego formatu z³odziei – jednym s³owem ludzi bogatych niczym Krezus i biednych jak mysz koœcielna. A na gie³dzie? Nie ka¿dy, kto siê tam porusza jest „spekulantem” (myœlê, ¿e nie nale¿y nadu¿ywaæ tego pojê- cia). Gracze gie³dowi s¹ tacy i owacy. Jest wœród nich doktor sztuki gie³dowej i gracz graj¹cy z dnia na dzieñ, a nawet z godzi- ny na godzinê. S¹ amatorzy i pó³amatorzy, s¹ pok¹tni spekulan- ci, i tak dalej.

A poza tym istnieje jeszcze ca³a armia ludzi obs³uguj¹cych gie³dow¹ infrastrukturê: bankierów ze swoimi urzêdnikami, ma- klerów, reemitentów, agentów i subagentów, pozbawionych œrod- ków do ¿ycia doradców inwestycyjnych, których profesja bar- dziej przypomina sprzedawców odkurzaczy ani¿eli zarz¹dców maj¹tku oraz ca³ej rzeszy ludzi ¿yj¹cych wy³¹cznie na gie³dzie i z gie³dy; z komisowego, prowizji, op³at za poœrednictwo, i tak dalej.

Do najwa¿niejszych postaci nale¿¹ jednak „niedorajdy graj¹ce na hossê”, „sêpy graj¹ce na bessê” oraz inne dziwaki. Zaludniaj¹ oni ten œwiat, na którym poruszam siê od siedemdziesiêciu lat.

Wyk³ad ósmy

(10)

133

Po up³ywie tak d³ugiego czasu mogê sobie chyba trochê podrwiæ z tego gie³dowego zoo, z którego sam siebie nie wykluczam. Przy odrobinie szczêœcia m³odsi ode mnie mog¹ nawet czerpaæ z tego korzyœci.

Gie³da jest barwnym œwiatem, jest pewnego rodzaju d¿ungl¹, w której silniejszy po¿era s³abszego. Vae victis!* Wœród profesjo- nalistów trwa nieustanna walka w ramach najlepiej nadaj¹cego siê do tego systemu dwupartyjnego. S¹ graj¹cy na zwy¿kê, jak i gra- j¹cy na zni¿kê albo, jak to w malowniczy sposób okreœlaj¹ An- glosasi, bulls and bears (byki i niedŸwiedzie).

Byk jest symbolem spekulanta, który atakuje z przodu i swymi rogami ciska wszystko w górê, w pierwszej kolejnoœci oczywiœcie kursy. Spekulant graj¹cy na zni¿kê jest myœliwym, który sprzeda- je skórê na niedŸwiedziu. Mo¿e mu siê bowiem zdarzyæ, ¿e nie trafi w niedŸwiedzia i sprzedan¹ przedwczeœnie skórê bêdzie musia³ odkupiæ ze strat¹.

Na wszystkich gie³dach na œwiecie byki nie lubi¹ niedŸwiedzi, tak jak i niedŸwiedzie nie lubi¹ byków. Ich sposób myœlenia jest tak diametralnie ró¿ny, ¿e nie istnieje ¿adne wydarzenie politycz- ne czy gospodarcze, na temat którego mieliby takie samo zdanie.

Spekulant graj¹cy na zni¿kê ka¿d¹ wiadomoœæ komentuje pesy- mistycznie, natomiast graj¹cy na zwy¿kê – optymistycznie.

Po dziesiêciominutowej rozmowie z jakimkolwiek graczem gie³dowym potrafiê powiedzieæ, czy jest on spekulantem graj¹- cym na zwy¿kê, czy te¿ na zni¿kê i to nie wspominaj¹c ani s³o- wem o gie³dzie. Moja doraŸna „psychoanaliza gie³dowa” zaczyna pracowaæ natychmiast. Kiedy bowiem spotkaj¹ siê dwaj gie³dzia- rze, to nie pytaj¹: „Co u pana s³ychaæ?”, lecz: „Co myœli pan o gie³dzie?”

Spekulant graj¹cy na zni¿kê jest osobliwym dziwakiem, które- go motywy postêpowania wywodz¹ siê z ró¿nych Ÿróde³.

* Vae victis! – ³ac. biada zwyciê¿onym! (okrzyk galijskiego wodza Brennusa po zwyciê- stwie nad Rzymianami w 390 r. p.n.e.). – przyp. t³um.

Moje gie³dowe zoo

(11)

134

Typowym przedstawicielem „intelektualnego spekulanta gra- j¹cego na zni¿kê” by³ niejaki Victor Lyon, w krêgach gie³dowych powszechnie nazywany „krwiopijc¹”. Stara³ siê on zawsze uzy- skaæ poufne informacje o wysokoœci kredytów pobranych na in- westycje gie³dowe.

Jeœli dowiedzia³ siê, ¿e w spekulacje na hossê zaanga¿owane by³y setki milionów czy nawet miliardy, wówczas gra³ oczywiœcie na bessê. Lyon powtarza³ nieustannie, ¿e decyduj¹cy jest stan tech- niczny rynku; jeœli wszystkie papiery trzymane s¹ przez „s³abe rêce”, wtedy musi nast¹piæ krach. I zawsze mia³ racjê. Victor Lyon zwyk³ mówiæ: „Podczas jednego dnia bessy zarabiam wiêcej pie- niêdzy, ani¿eli w ci¹gu trzydziestu dni wzrostu kursów”.

Poza „intelektualistami”, którzy opieraj¹ swoje spekulacje na przemyœleniach, istniej¹ tak¿e graj¹cy na bessê spekulanci „psy- chologiczni”. Typ ten nie ma najmniejszego pojêcia o tym, czy papiery s¹ niedowartoœciowane, czy te¿ przewartoœciowane i wcale siê tym specjalnie nie przejmuje.

Jego decyzja, aby staæ siê spekulantem graj¹cym na zni¿kê, ma pod³o¿e wyraŸnie indywidualnopsychologiczne, np. przywi¹zy- wanie zbyt du¿ej wagi do pieniêdzy, które trzyma w kieszeni w po- staci gotówki (jak ju¿ wczeœniej pisa³em, sam by³em kiedyœ przed- stawicielem takiego gatunku). Tak¿e ktoœ, kto cierpi na dolegli- woœci ¿o³¹dkowe i z tego powodu zawsze znajduje siê w z³ym nastroju, nigdy nie stanie siê spekulantem graj¹cym na zwy¿kê cen akcji.

Moim pierwszym klientem, jakiego w ogóle mia³em na gie³- dzie, by³ taki w³aœnie „psychosomatyczny” spekulant graj¹cy na zni¿kê. By³ nim cz³onek rady gie³dy Gustav Hofmann – dobry przyjaciel mojego ojca. Wprawdzie sam siebie okreœla³ mianem bankiera, ale jego jedynym klientem by³ prawdopodobnie on sam.

Hofmann gra³ g³ównie na zni¿kê. Pewnego dnia przyjecha³ w od- wiedziny do Pary¿a. Aby wyjaœniæ mu co nieco, zabra³em go z sob¹ na gie³dê. Kursy akcji by³y bardzo stabilne. Zapyta³, jaka jest cena

Wyk³ad ósmy

(12)

135

akcji „Paris-Bas”. Kiedy poda³em mu kurs, powiedzia³ spontanicz- nie: „To za wysoko! Ta cena jest wrêcz nieprzyzwoita”.

Byki i niedŸwiedzie stoj¹ naprzeciw siebie tak¿e wtedy, gdy chodzi o interesy materialne. Wynik ich walki nie zale¿y jednak od ich si³y, lecz – jak pisa³em – od wielu czynników politycznych, gospodarczych i psychologicznych, od wszelkiego rodzaju im- ponderabiliów. Byki nie potrafi¹ sobie nawet wyobraziæ, ¿e kursy mog¹ tak¿e spadaæ.

Wydaje im siê, ¿e wzrost kursów jest zjawiskiem normalnym i oczywistym, natomiast gwa³towny spadek uwa¿aj¹ za niemo¿li- wy. Jednak niedorajdom graj¹cym na hossê o wiele ³atwiej jest pogodziæ siê ze stratami, gdy kursy akcji na gie³dzie spadaj¹ ani-

¿eli z przegapionymi zyskami, gdy kursy bez ich udzia³u pn¹ siê w górê. NiedŸwiedŸ natomiast charakteryzuje siê perwersyjn¹ niemal chêci¹ zadania bólu drugiemu cz³owiekowi. Pewien gie³- dowy poeta okreœli³ go takimi oto rymami: „Pan Bóg gardzi gra- czem, co stawia na bessê, gdy¿ gracz ten ma chrapkê na cudz¹ kiesê!” To prawda, poniewa¿ gracz ten mo¿e wygraæ tylko wtedy, gdy inni na skutek spadku cen swych akcji ponosz¹ stratê. Tym- czasem graj¹cy na zwy¿kê czerpie zyski ze wzrastaj¹cych kursów dziêki rozwojowi firmy, nie szkodz¹c przy tym innym. Graj¹cy na zni¿kê tryumfuje wtedy, kiedy inni siê u¿alaj¹, albowiem – jak pokazuje doœwiadczenie – na stu profesjonalistów gie³dowych przypada zaledwie piêciu graj¹cych na zni¿kê. A kiedy ju¿ nast¹- pi krach, na który niedŸwiedŸ liczy, wtedy bêdzie móg³ siê œmiaæ razem z Wilhelmem Buschem: „To fatalnie! – Schlich powiada.

– Lecz nie dla mnie – dla s¹siada”*.

Dziwaków gie³dowych natomiast nie interesuje to, co robi¹ byki i niedŸwiedzie. ¯yj¹ oni w swoim w³asnym œwiecie. Nale¿¹ do nich na przyk³ad gracze teoretycy.

Co prawda przedstawiciele tego gatunku kupuj¹ i sprzedaj¹ ak- cje, ale jedynie w myœlach. Zyski i straty ksiêguj¹ tylko w g³owie,

* Cytat z bajki Wilhelma Buscha Plich i Plum – przyp. t³um.

Moje gie³dowe zoo

(13)

136

ich portfele nic z tego nie maj¹. Gracze ci czuj¹ siê jednak szczê- œliwi, gdy uda im siê zrealizowaæ owe teoretyczne zyski.

Istniej¹ tak¿e gracze weekendowi, którzy kupuj¹ papiery wy-

³¹cznie w pi¹tki, i tylko wtedy, gdy gie³da jest silna, co bierze siê z ich przekonania, ¿e po optymistycznym zakoñczeniu tygodnia inwestorzy przyst¹pi¹ w poniedzia³ek do zakupów. Wœród nich nie spotka³em jeszcze ani jednego milionera.

S¹ te¿ i tacy, którzy zajmuj¹ siê wy³¹cznie spó³kami znajduj¹- cymi siê na krawêdzi bankructwa. W ¿argonie gie³dowym mówi siê o nich „mokre nogi”. Wydaje im siê, ¿e zdarzy siê jakiœ cud.

Co prawda, tu i ówdzie zdarzy³ siê on naprawdê: ale przewa¿nie takie akcje stanowi³y jedynie przys³owiowy „kwiatek do ko¿u- cha” w inwestycyjnym portfelu.

Profesjonaliœci ró¿ni¹ siê tak¿e w kwestii apetytu. S¹ wœród nich osoby skromne i przezorne, które uwa¿aj¹, ¿e „lepiej za du¿o ostro¿noœci ni¿ za ma³o” oraz ¿e „ma³e zyski nikomu jeszcze nie zaszkodzi³y” i – zadowoleni z dziesiêcioprocentowego zysku – uciekaj¹ z gie³dy.

Oprócz tego istniej¹ tak¿e spekulanci ambitni, którzy wierz¹ w swój wielki los, powiadaj¹c: „Kto zbyt ceni grosz swój drobny, ten milionów jest niegodny”. I maj¹ racjê. Jeœli ju¿ ktoœ zabiera siê za spekulacje gie³dowe, to powinno mu siê to przynajmniej op³acaæ. W ten sam sposób myœleli ju¿ pobo¿ni ¯ydzi: „Jeœli ju¿

mam jeœæ wieprzowinê, to niech ocieka ona t³uszczem”.

Jednak najczêœciej spotkaæ mo¿na szczêœciarzy, którzy zawsze mieli racjê. Gracze ci maj¹ brzydk¹, niestety, cechê chwalenia siê dooko³a ze wzrostu cen swoich papierów o kilka procent; prze- chwalaj¹ siê zyskami, natomiast straty przemilczaj¹. Potrafi¹ prze- widzieæ ka¿d¹ sytuacjê i powtarzaj¹: „A przecie¿ ci mówi³em!”

Zawsze kupuj¹ po cenie najni¿szej, sprzedaj¹ po najwy¿szej i w ogóle uwa¿aj¹ siê za geniuszy. Uwa¿am ich za k³amców.

Jeœli chodzi z kolei o maklerów, to wielu z nich staje siê blagie- rami niejako ze wzglêdu na reklamê. ¯yj¹ oni na wysokiej stopie,

Wyk³ad ósmy

(14)

137

wydaj¹ mnóstwo pieniêdzy (tak¿e na toalety dla swych pañ), aby pokazaæ ca³emu œwiatu: Patrzcie, jak mi siê powodzi!

Jednak w ostatecznym rozrachunku ca³e to gie³dowe zoo mo¿na sprowadziæ, o czym ju¿ wczeœniej by³a mowa, do dwóch podsta- wowych grup:

– Pesymiœci, ludzie o duszy lichwiarza, typy w rodzaju Harpa- gona (sknery), wszyscy o z³ym usposobieniu i cierpi¹cy na cho- roby ¿o³¹dka, s¹ urodzonymi graczami spekuluj¹cymi na zni¿kê.

– Optymiœci, œmia³kowie, ludzie lubi¹cy przygody, a tak¿e mar- notrawcy, lekkoduchy oraz nie znaj¹cy ¿adnych granic romanty- cy – którzy jednak mog¹ straciæ swoje pieni¹dze – znajduj¹ siê zawsze poœród graczy spekuluj¹cych na zwy¿kê.

Szczególny typ cz³owieka: spekulant

Graj¹cy na hossê i na bessê, byki i niedŸwiedzie – obydwa te typy mog¹ staæ siê spekulantami. Jednak¿e tylko nieliczni godni s¹ tego okreœlenia. S¹ to gracze gie³dowi, którzy ca³y swój maj¹- tek zdobywaj¹, albo trac¹, na gie³dzie. Poszukuj¹ oni przygód, ryzykuj¹c przy tym w³asn¹ skórê.

Rzeczywiœcie, zawód spekulanta nie jest zawodem dla typowe- go mieszczucha. Jest raczej powo³aniem. Stoj¹c na s³u¿bie wol- nego rynku, znajduje on swoje gospodarcze uzasadnienie, pomi- mo i¿ nie wnosi ¿adnego wk³adu we wzrost produktu krajowego.

Ma swoje miejsce gdzieœ poœrodku, pomiêdzy inwestorami a gra- czami gie³dowymi, bêd¹c pewnego rodzaju mieszank¹ tych dwoj- ga: inwestorem wyró¿niaj¹cym siê nieodzown¹ elastycznoœci¹, który nieustannie dopasowuje swoje lokaty do cyklicznych wa- hañ cen i kursów.

Có¿ to za dziwny cz³owiek, ten homo speculator. Rodzi siê on spekulantem, podobnie jak mo¿na urodziæ siê filozofem, choæby tylko minifilozofem. W stopniu wiêkszym ni¿ inni posiada on

Moje gie³dowe zoo

(15)

138

idee, pomys³y i wizje, nieustannie rozwa¿a wszystkie za i przeciw tych spraw, które napotyka; wyci¹ga wnioski i kupuje lub sprze- daje dowolne akcje. Jeœli jego przemyœlenia by³y s³uszne, wtedy otrzymuje (od gie³dy) wynagrodzenie; jeœli jednak by³y fa³szywe, p³aci (gie³dzie) karê pieniê¿n¹. Oto ca³a esencja spekulacji.

Pod pojêciem wizji rozumiem jak¹œ niezwyk³¹, nonkonformi- styczn¹ ideê, która z pocz¹tku wydaje siê wprawdzie nieprawdo- podobna i wystawiona na poœmiewisko publicznoœci gie³dowej, ale która z czasem jednak okazuje siê s³uszna.

Spekulantowi potrzebne jest doœwiadczenie, aby przywo³ywaæ sobie na pamiêæ ró¿ne analogiczne sytuacje. Wielki wynalazca, Thomas Edison, zwyk³ mawiaæ: „Ka¿dy wynalazek sk³ada siê w dziesiêciu procentach z inspiracji i w dziewiêædziesiêciu pro- centach z transformacji”, co w odniesieniu do gie³dy oznacza, i¿

sk³ada siê ona w 90 procentach z doœwiadczenia, które trzeba w po- cie czo³a uzyskiwaæ latami. Spekulant dodaje, mno¿y i odejmuje zupe³nie nieœwiadomie. Podobnie jak pisarz pracuje nad sw¹ po- wieœci¹, a muzyk nad swoj¹ melodi¹, tak samo spekulant pracuje nad swoj¹ ide¹.Po znalezieniu odpowiedniej melodii, muzyk na- daje jej formê, harmonizuje j¹ i instrumentalizuje. I tak jak dyry- gent odtwarza gotow¹ ju¿ symfoniê, tak samo bankier realizuje transakcje swojego klienta-spekulanta.

Co spekulant powinien wiedzieæ, aby wykonywaæ swoje rze- mios³o? Edouard Herriot* powiedzia³ kiedyœ: „Kultur¹ jest to, co pozostaje, gdy wszystko inne ju¿ siê zapomni”. Podobnie jest z wiedz¹ gie³dow¹: jest ni¹ to, co pozostaje, gdy uda siê komuœ zapomnieæ szczegó³y, bilanse, dywidendy, roczne sprawozdania i statystyki – ca³¹ tê wiedzê komputerow¹.

Pewne wêgierskie powiedzenie, które odnieœæ mo¿na tak¿e do spekulanta, brzmi: „Dobry ksi¹dz uczy siê do koñca swoich dni”.

* Edouard Herriot (1872-1957) – francuski polityk, pisarz i publicysta; w latach 1924–25 i 1932 premier; przewodnicz¹cy Zgromadzenia Narodowego, cz³onek Akademii Francu- skiej – przyp. t³um.

Wyk³ad ósmy

(16)

139

Spekulant nie musi byæ chodz¹c¹ encyklopedi¹. Powinien je- dynie we w³aœciwej chwili rozpoznaæ wszystkie zale¿noœci i od- powiednio dzia³aæ. Nie musi wiedzieæ du¿o, ale rozumieæ musi po prostu wszystko. Krótko mówi¹c, musi byæ myœlicielem. Có¿

to za ksi¹¿êcy zawód! ¯adnych pracowników, ¿adnego szefa, ¿ad- nych wymuszonych uœmiechów, nieustannych targów, nerwowych klientów, jakich maj¹ bankierzy i maklerzy. To prawdziwy szlach- cic, swobodnie dysponuj¹cy swym czasem. Spowity w dym cyga- ra zastanawia siê, siedz¹c wygodnie w fotelu, z dala od spekula- cyjnej wrzawy. Jego narzêdziami s¹: telefon, telewizja, radio i gazety, które, rzecz jasna, potrafi czytaæ miêdzy wierszami.

Niech jednak nikt nie mówi, ¿e spekulant jest czarodziejem ufaj¹cym jedynie w³asnej intuicji. John Maynard Keynes, niew¹t- pliwie najwiêkszy ekonomista naszych czasów, który podniesio- ny zosta³ do godnoœci lorda, by³ tak¿e namiêtnym spekulantem.

Podczas œwiatowej wystawy Expo ’67 w Montrealu, w angielskim pawilonie, obok portretów najwiêkszych synów Wielkiej Bryta- nii – Shakespeare’a, Isaaca Newtona, Francisa Bacona, rz¹d bry- tyjski poleci³ umieœciæ jego portret z nastêpuj¹cym podpisem:

„J. M. K., ten, któremu uda³o siê bez pracy zdobyæ maj¹tek”.

Trudno o wiêkszy komplement dla zawodu spekulanta. Nic zatem dziwnego, ¿e u wielu ludzi wzbudza on uczucie zazdroœci, a nawet nienawiœci.

Ta anglosaska sk³onnoœæ do spekulowania, któr¹ oczywiœcie nie gardz¹ tak¿e narody romañskie, ma u Niemców ci¹gle jeszcze nie najlepsz¹ opiniê.

Gie³dê traktuje siê w Niemczech jedynie jako rynek akcji, a nie jako œwi¹tyniê spekulacji, aczkolwiek gie³da pozbawiona mo¿li- woœci spekulacji nie jest godna swej nazwy. Ludzie o z³ych jêzy- kach uwa¿aj¹, ¿e wymyœli³ j¹ diabe³, aby udowodniæ cz³owiekowi, i¿, podobnie jak Bóg, tak¿e i on mo¿e stworzyæ coœ z niczego.

Nieprawda. To nie diabe³ wymyœli³ gie³dê. Powsta³a ona sponta- nicznie, gdzieœ pod drzewem, na rogu ulicy, albo w kawiarni, a¿

Moje gie³dowe zoo

(17)

wreszcie wprowadzi³a siê do pa³acu, w którym ustalone zosta³y zwyczaje i regu³y zawierania transakcji.

W analogiczny sposób powsta³ zawód spekulanta. Sta³o siê to mniej wiêcej tak, jak niekiedy jakaœ niewinna dziewczyna zaczy- na zajmowaæ siê najstarszym zawodem œwiata: pocz¹tkowo przez ciekawoœæ, póŸniej dla przyjemnoœci czy nawet z namiêtnoœci, a na koniec pozostaje ju¿ tylko chciwoœæ. Ja sam znajdujê siê, na szczêœcie, dopiero w tej drugiej fazie. Dla mnie gie³da jest jeszcze ci¹gle namiêtnoœci¹.

Wyk³ad ósmy 140

(18)

Książki wydawnictwa Maklerska.pl

Giełda. PoczątekTomasz Trela

Proces budowy profesjonalnego portfolio inwestycyjnego: od analizy sprawozdań firm, przez ich kompleksową wycenę, aż po dobór odpowiednich proporcji i budowę solidnego systemu zarządzania ryzykiem. Idealna lektura na początek

giełdowej przygody!

Zarządzanie wielkością pozycji Tom Basso

Ustalanie odpowiedniego rozmiaru pozycji podczas otwierania transakcji oraz w trakcie jej trwania, bazując na wielkości stop lossa, zmienności, wymaganych

depozytach zabezpieczających oraz całkowitym ryzyku portfelowym.

Analiza price action: odwroty Al Brooks

Szczegółowy przewodnik, w jaki sposób należy wykorzystywać analizę price action w celu czerpania zysków z rynkowych odwrotów.

Niezwykłe złudzenia i szaleństwa tłumów Charles Mackay

Holenderska Tulipanomania, Kompania Mórz Południowych i Afera Missisipi, czyli trzy najstarsze i najlepiej opisane kryzysy finansowe. Historyczny

esej z 1841 roku.

Trader Vic Victor Sperandeo

Podstawy ekonomii, polityka banków centralnych, metody transakcyjne, ryzyko oraz psychologia oczami mistrza Wall Street, który przez osiemnaście kolejnych

lat osiągał średnioroczną stopę zwrotu na poziomie 72%, a w 1987 roku przewidział Czarny poniedziałek.

Zwykłe akcje, niezwykłe zyski Philip A. Fisher

Absolutny klasyk poruszający tematy inwestowania w wartość oraz w spółki wzrostowe.

Najważniejsza rzecz Howard Marks

Najważniejsza rzecz w inwestowaniu to…? No właśnie,

co to jest? Gratka dla długoterminowych inwestorów skupionych na wartości.

Zawód inwestor giełdowy. Nowe ujęcie dr Alexander Elder Kompendium inwestowania: psychologia, narzędzia transakcyjne, kontrola

ryzyka, zarządzanie pozycją.

(19)

Świece japońskie i analiza wykresów cenowych Steve Nison Klasyk Steve’a Nisona. Opisy formacji, analiza skuteczności i ich łączenie

z narzędziami klasycznej analizy technicznej.

Analiza techniczna rynków finansowych John J. Murphy Absolutny klasyk. Nie do pominięcia dla zwolenników analizy technicznej.

Sekrety tradingu krótkoterminowego Larry Williams

Trochę statystyki i podejście do tradingu Larry’ego Williamsa, zwycięzcy World Cup Championship of Futures Trading w 1987 roku z zawrotną stopą

zwrotu 11 376%.

Analiza price action: trendy Al Brooks

Price action w najczystszej postaci. Czytanie wykresu świeca po świecy z perspektywy rynków trendujących.

Day trading Joe Ross

Esencja doświadczenia Joe Rossa. Formacja 1-2-3, haka Rossa, wąskiej półki czy koncepcja Traders Trick Entry.

Inside bar Maciej Goliński

Jedna z najpopularniejszych dwubarowych formacji rozłożona na czynniki pierwsze.

Psychologia skutecznego tradingu Steve Ward

35 strategii z zakresu psychologii oraz organizacji własnego tradingu, które pomogą poprawić osiągane wyniki.

Geometria Fibonacciego. Nowe ujęcie Paweł Danielewicz Połączenie trzyfalowych układów korygujących z analizą zniesień Fibonacciego,

czyli układy ABCD oraz XABCD.

Artyści rynków Michael McCarthy

Zapisy rozmów z ludźmi, którzy kreują oblicze świata finansów.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wtedy mogła się jednak przygotować i połknąć przed lotem dwie tabletki xanaxu, a mimo to przez wiele godzin po wylą- dowaniu miała nogi jak z waty.. Dziś nikt jej nie

Liczne wspólne dyskusje przyczyni³y siê do lepszego zrozumienia dostêpnych wyników badañ i wnios- ków ich autorów oraz sformu³owania w³asnych hipotez na temat

Intencje piszącego, jego myśli, wątpli- wości, pragnienia i przekaz – widzi się to wszystko tak wyraźnie, jakby się było samą świecą, rzucającą blask na kartkę, po

Chyba coś się gdzieś popieprzyło… – dodał i wybuchnął obłąkańczym śmiechem, który przestraszył ją bardziej niż wszystko, co zrobił do tej pory. – Dziecko

Ukra i ñcy wydaj¹ siê doskona³ym przyk³adem oby wa teli pañ stwa nie na le¿¹cego do Unii Euro pe j skiej, któ rych stra te gie odnaj dy wa nia siê na pol skim rynku

zain tere so wa nie po zna niem pol skie go przez wiê kszoœæ mie sz ka ñ ców oœro d - ków jest ni skie, oso by, któ re rze czy wi œcie chc¹ na uczyæ siê pol skie go, czê sto

Wydaje się jednak, że mieszkańcy Leżajska bardzo szybko zapomnieli o nad−.. przyrodzonych wydarzeniach, chociaż początkowo bardzo byli zainteresowani tymi

Wpływ różnych wariantów obróbki wstępnej przed przemiałem na wyciąg mąki i zawartość otrąb dla ziarna żyta wilgotności początkowej 10, 12, 14 i 16%.. Figure