• Nie Znaleziono Wyników

Ewolucja państwa wczesnofeudalnego na Pomorzu Zachodnim

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ewolucja państwa wczesnofeudalnego na Pomorzu Zachodnim"

Copied!
43
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

JERZY DOWIAT

Ew olucja państw a w czesnofeudalnego

na Pomorzu Zachodnim

i

H istoriografia burżuazyjna cofała się przed zadaniem rekonstrukcji u stroju politycznego państw a zachodnio-pomorskiego w XI i początkach X II wieku. Nie znajdowała ona wystarczającego na to m ateriału źródło­ wego. Najwcześniejszym źródłem inform ującym o stosunkach w ew nętrz­ nych na Pomorzu Zachodnim były dla niej żywoty Ottona Bam berskie- go 1. Na ich podstawie próbowano odtworzyć organizację państw ow ą Po­ morza z okresu jego chrystianizacji, nie sięgając w badaniach monogra­ ficznych wstecz. N ajsum ienniejszy badacz zagadnienia — K. W a c h o w ­ s k i 2 — nie wypowiedział w ogóle opinii o ustroju Pomorza w czasach poprzedzających podróże m isyjne Ottona. Schem aty rozwoju państw o­ wości pomorskiej spotykane w syntetycznych zarysach dziejów Pomorza Zachodniego grzeszą ogólnikowością i całkowitym oderw aniem od źró­ deł 3. Na ogół historycy w ybierali dość dowolnie jedno z dwóch przekonań: albo sądzili, że odczytywany z żywotów O ttona ustrój księstw a zachodnio­ pomorskiego uform ował się znacznie wcześniej i wobec tego dane żywo- ciarzy można przenosić swobodnie wstecz na XI wiek, zwłaszcza jeśli uda się znaleźć hipotetycznych poprzedników W arcisława 4, albo też widzieli

1 Die P rüfeninger V ita des Bischofs O tto vo n Bam berg, ed. A. H o f m e i s t e r , Greifswald 1924; Ebonis V ita O ttonis Episcopi Bam bergensis,. ed. P. J a f f é, Berlin 1869; H erbordi Dialogus de V ita O tton is Episcopi B abenbergensis, ed. G. H. P e r t z , H annover 1868.

2 K. W a c h o w s k i , S łow iań szczyzn a Zachodnia, wyd. II, Poznań 1950. Por. też W. B o g u s ł a w s k i , D zieje S łow iań szczyzn y północno-zachodniej t. II, Poznań 1889 oraz O. B a l z e r , O kształtach p a ń stw p ie rw o tn ej S ło w ia ń szczyzn y zachodniej,

Pism a pośm iertn e t. III, Lw ów 1937. Zagadnień ustroju politycznego dotykał m ar­

ginesowo tylko w sw ych pracach pomorzoznawczych K. T y m i e n i e c k i (Lud­

ność w iejsk a w krajach połabskich i pom orskich w w iekach średnich, „Slavia Occi-

dentalis“ t. I, 1921; P odgrodzia w półn ocn o-zach odniej S łow iań szczyźn ie i p ie rw sze

lokacje m ia st na p ra w ie niem ieckim , „Slavia O coidentalis“ t. II, 1922; P om orze za B olesław ów , „Roczniki H istoryczne“ t. III, 1927; S połeczeń stw o S łow ian Lechickich,

Lwów 1928).

3 Np. M. W e h r m a n n , G eschichte vo n Pom m ern t. I, wyd. II, Gotha 1919. s. 31. A także ogólnikowe: J. M i t k o w s k i , Pom orze Zachodnie w stosun ku do Polski, Poznań 1946, s. 16 nn. oraz P om orze Zachodnie, w yd. zfoiorowe pod red. J. D e r e ­ š i e w i с z a, Poznań 1949, s. 79 n.

4 Z nich St. Z a k r z e w s k i , M ieszko I jako bu dow n iczy p a ń stw a polskiego, Warszawa 1921, s. 150—154 oraz Z. W o j c i e c h o w s k i , Jeszcze o M ieszku, „Zapiski

(3)

4 6 0 JER ZY D O W !AT

w okresie m isji dopiero początki m onarchii i w związku z tym w yrażali wątpliwość co do istnienia państwowości pomorskiej o kilkadziesiąt lat wcześniej 5.

Obydwa te poglądy, słabo lub wcale nie podbudowane źródłowo, nie w ydają się słuszne. Pierw szy z nich neguje ewolucję ustrojow ą i zamyka oczy na tak w yraźnie czytelny w żywotach O ttona fakt, jakim jest sła­ bość wpływów księcia na Pom orzu przedodrzańskim ®, co w skazuje na to, że władza m onarchiczna nie zdążyła się tu jeszcze ustabilizować, a zatem jej m etryka była świeżej d a ty 7. Pogląd drugi je st znów nieprawdopo­

•T. N. w Toruniu“ t. VII, 1936, zesz. 7 i P olska n ad W isłą i O drą w X w ., K atow ice 1939, w ypow iadali się za; p iastow skim pochodzeniem dynastii zachodnio-pom orskiej. N ow sze badania siln ie podw ażyły tę hipotezę, obalając jej głów ne przesłanki; por· K. M y ś l i ń s k i , B ogusław I książę Pom orza Zachodniego, Bydgoszcz — Gdańsk — Szczecin 1948, s. 53 nn. Mimo to w ypow iedział się ostatnio za nią w szikicu popular­ n ym R. K i e r s n o w s k i , W olin i S zczecin jako głów ne ośrodki Pom orza Zachod­

niego w e w c zesn y m średniow ieczu , S zczecin i W olin w e w c ze sn y m średniow ieczu,

W rocław 1954, s. 15, n ie przytaczając jednak żadnych now ych argumentów. Inny kierunek reprezentował L. K o c z y , K ilk a u w ag o n ajstarszych dziejach Pomorza, „Roczniki H istoryczne“ t. VIII, 1932, który próbował rekonstruować genealogię War­ cisław a I, zbierając p iln ie w szelkie wzm ianki źródłowe o w cześniejszych książętach, których można .by związać z terytorium zachodnio-pom orskim . N iektóre z jego su ­ gestii przyjął K. M a l e c z y ń s k i , B olesław K r zy w o u sty , K raków b. r., s. 91 n., który w ystąpił rów nież z koncepcją początkowej jedności państw owej Pomorza Za­ chodniego i W schodniego pod w spólnym księciem . Do krytyki tej niczym nieuza­ sadnionej tezy v id e J. D o w i a t, Pochodzenie d yn a stii zachodn io-pom orskiej

i u kszta łto w a n ie się te ryto riu m k się stw a zachodnio-pom orskiego, „Przegląd H isto­

ryczny“ t. XLV, 1954, zesz. 2—3, s. 241-4. Tam że w yw iedziono W arcisława I od lo­ kalnych p anów Uznamia i zakw estionow ano zasadność poszukiw ania przodków W arcisława na stolcu wielkoksiążęcym . D yskusja nad tym u jęciem trwa. Por. R. K i e r s n o w s k i , W spraw ie p o ęzą tk ó w organizacji p a ń stw o w ej na Pom orzu Z a­

chodnim , „K w artalnik H istoryczny“ 1954, nr 4, oraz J. D o w i a t, O re w izję p oglą­ dów na d zie je w czesnośredniow ieczn ego Pom orza, „K wartalnik H istoryczny“ 1956,

nr 1.

s Tak przede w szystk im K. T y m i e n i e c k i , P om orze za B olesław ów , s. 29: „organizacja całego kraju jest w tym czasie bardzo luźna, a zastępuje ją spontaniczna łączność ludności w obec przeciw ników “. (Podobne poglądy w ypow iad ał także po wojnie,

por. P ie rw sza K on feren cja M etodologiczna H istoryków Polskich 1.1, Warszawa 1953,

s. 226 n. N aw iązują do tego poglądu rów nież niektórzy inni historycy. I tak H. Ł o w m i a ń s k i , P o d sta w y gospodarcze k szta łto w a n ia się p a ń stw słow iańskich, Warszawa 1953, s. 202, m ówi o ustroju „plem iennym “ Pomorza Zachodniego, kładąc zakończenie procesu kształtow ania się państw ow ości zachodnio-pom orskiej dopiero na X II w iek. Podobne poglądy w ypow iada G. L a b u d a , S łow iań szczyzn a p ie r w o t­

na, M ateriały źró d ło w e do h istorii P olski epoki feu dalnej, Warszawa 1954, Wstęp,

s. 10; M. S c z a n i e c k i , G łów ne linie ro zw o ju feudalnego p a ń stw a zachodn io-po­

m orskiego, „Czasopismo Praw no Historyczne“ t. VII, 1955, zesz. 1. Pod cytow anym i

na w stęp ie przypisu słow am i prof. T y m i e n i e c k i e g o podipisał się rów nież au­ tor niniejszych uw ag w jednej ze sw ych w ypow iedzi (Pochodzenie dyn astii, s. 244), rozum iał jednak przez nie n ie zaprzeczenie istnienia państwa zachodnio-pom orskiego lecz podkreślenie słabej jego centralizacji. N iejasność zajętego w ów czas stanow iska słusznie w ytknął R. K i e r s n o w s k i , W spraw ie p oczątków , s. 162.

0 Tak cała dotychczasow a literatura specjalna. Por. K. W a c h o w s k i , op. cit., s. 251 n; M. S c z a · n i e c k i , op. c it , s. 56. Z odrębną ciekawą sugestią w ystąpił ostatnio S. T r a w k o w s k i , „Kwartalnik Historii K ultury M aterialnej“ 1955, nr 2, s. 4R0, przyp. 3.

7 Por. J. D o w i a t , Pochodzenie dyn astii, s. 237, 244 279; M. S c z a n i e c k i , op·

cit·, s. 56 nn. Odmiennego poglądu broni R. K i e r s n o w s k i , W spraw ie p o czą t­

ków , s. 162 n, lecz argum entacja jego dowodzi istnienia w X I w ieku jednolitego

państw a w czesnofeudataego na Pomorzu Zachodnim, nie zaś jego monarchicznego charakteru.

(4)

PA Ń STW O W C Z ESN O FEU D A LN E NA PO M O RZU ZA C H O D N IM

4 6 1

dobny, zarówno w zestawieniu z zaawansowanym rozwojem społeczno- gospodarczym Pomorza Zachodniego, jak i z jego poważną siłą politycz­ no-m ilitarną, w ykazaną w starciach z państw em p o lsk im 8.

Źródłem takich poglądów pomorskiej historiografii przedm arksistow - skiej są trzy jej braki podstawowe. Pierw szym z nich jest oderw anie za­ gadnienia ustroju państw a od zagadnienia bazy społeczno-gospodarczej, na której to państwo wyrosło, a co za tym idzie: obojętny stosunek do pro­ blem u typu klasowego badanego państw a i w ynikających stąd jego za­ dań. D rugim błędem metodologicznym je st pogląd o niezmienności zasad­ niczych form ustrojow ych poszczególnych państw we wczesnym śred­ niowieczu. Tak więc Wachowski przyjm ował, że Słowiańszczyznę nadbał­ tycką charakteryzow ała różnorodność form ustrojow ych, sprowadzająca się jedynie do równoległego w ystępow ania dwóch form zasadniczych: monarchicznej i republikańskiej. Jedne ludy m iały podlegać zawsze w ła­ dzy jednostki, inne zaś hołdowały — jakoby również „zawsze“ — ustrojo­ wi republikańskiem u 9. Pomorze Zachodnie uważano za państw o m onar- chiczne mimo stw ierdzenia na jego terenie form „republikańskich“ w tzw. — w edług term inologii Wachowskiego — „ustrojach niższego rzę­

du“ 10. Poza B a l z e r e m nie próbowano na ogół znaleźć w tym śladów odbywającej się ewolucji ustrojow ej 11. Trzecim wreszcie brakiem badań nadr ustrojem Pomorza Zachodniego było ograniczanie się do tej samej wciąż, bardzo szczupłej podstawy źródłowej, jaką były żywoty Ottona.

Ostatnio próbę syntetycznego spojrzenia na rozwój państw a zachod­ nio-pomorskiego przedstaw ił M. S c z a n i e c k i , po raz pierw szy w h i­ storiografii wychodząc świadomie z założeń m arksistow skich12. Zrozu­ mienie przez Sczanieckiego związku między bazą społeczno-gospodarczą a nadbudow ą państw ow o-praw ną w yraża się przede wszystkim w kon­ strukcji jego pracy, w której omówienie u stro ju państw a poprzedzane jest system atycznie szkicem „ustroju społecznego i gospodarczego“ w da­ nym okresie. Dla okresu pierwszego, zamkniętego prowizorycznie latam i 1121-22, przyjm uje Sczaniecki wysoki stan sił wytwórczych, daleko po­ sunięte zróżnicowanie społeczne ludności i istnienie wielkiej własności ziemskiej jako gospodarczej podstawy feudałów oraz znaczny rozwój miast, w szczególności portow ych 13. N iestety jednak z tej popraw nej cha­ rakterysty ki społeczeństwa pomorskiego i jego podstaw gospodarczych nie robi należytego użytku przy określaniu charakteru ówczesnego państw a (czy państw) na Pomorzu Zachodnim. Zdaniem Sczanieckiego poza kil­

s Słusznie -wskazał na to R. K i e r s n o w s k i , loc. cit.

0 К. W a c h o w s k i , op. cit., s. 260 nn. Jedynie O. B a l z e r , op. cit., s. 43 n, wyrażał pogląd, że ustroje „republikańskie“ poprzedzały monarchię, nie w yciągnął jednak w szystkich konsekw encji z tego stanowiska.

10 K. W a c h o w s k i , op. cit., s. 253 i passim.

11 O. B a l z e r , loc. cit. Mimo w ypow iedzenia w ielu słusznych m yśli n ie m ógł Balzer przedstaw ić poprawnie tej ew olucji, gdyż w ychodząc z fałszyw ych założeń m etodologicznych hołdował form alistycznej klasyfikacji form ustrojowych. W szcze­ gólności podkreślić należy m ieszanie przez niego form tzw. „demokracji w ojskow ej“ z niem onarchicznym i państw am i 'wczesnofeudalnymS. Por. krytyczne uw agi M. S c z a n i e c k i e g o , op. cit., s. 60.

12 M. S c z a n i e c k i , op. cit·, s. 49. 13 Tamże, s. 54 n.

(5)

4 6 2 JER ZY D OW IAT

koma okręgami, które kw alifikuje jako „republiki feudalne“ 14, reszcie Pomorza Zachodniego właściwy jest wówczas ustrój „przedfeudalny“ ls.

Miałem okazję parokrotnie już protestow ać przeciw w prowadzaniu ukutego przez J u s z k o w a pojęcia „państw a przedfeudalnego“ 16. W tej części Europy, która ominęła form ację niewolniczą, form acja feudalna by­ ła historycznie pierwszą form acją klasową, klasa feudałów — pierwszą klasą panującą, a co za tym idzie: pierw szym typem państw a było państwo feudalne. W pojęciu „państw a przedfeudalnego“ mamy więc contradictio

in adiecto. Świadomość tego jest już coraz powszechniejsza, jej w yrazem

jest choćby opatryw anie przez Sczanieckiego term inu „przedfeudalny“ w cudzysłów 11. Inni polscy historycy państw a i praw a zarzucili ten te r­ m in całkowicie, lansując natom iast pojęcie „państw a półpatriarchalnego- półfeudalnego“ 18. I ten term in nie jest jednak lepszy, jego używ anie za­ kłada bowiem istnienie jakiegoś „państw a patriarchalnego“, co jest sprzeczne z samym pojęciem państw a jako aparatu klasowego ucisku. Błąd koncepcji zwolenników Juszkowa tkw i w m eritum zagadnienia i dlatego koncepcja ta nie da się uratow ać przez „popraw ienie“ term inu. Polega on na bezpodstawnym przeciw stawieniu jednego z etapów rozwoju państw a wczesnofeudalnego, dla którego poszukują oni odrębnej nazwy, etapom następnym 19.

M arksistowska teoria państw a feudalnego jest jeszcze w powijakaca. Oczekuje ona m ateriału do uogólnień od historyków i konstruow ana przez nią system atyka form państw ow ych nie może wyprzedzać konkretnego badania historycznego rozwoju państw a feudalnego. W przeciw nym razie

popadalibyśmy w beznadziejny schematyzm. Do badań nad państw em

feudalnym przystępować więc należy ze świadomością prowizorycznego charakteru w ypracow anych dotąd w tym zakresie kategorii pojęciowych i odpowiadającej im terminologii. K lasyfikacja form państw a feudalnego jest sprawą trudną, ponieważ obserwowane przez nas różnice między po­ szczególnymi modelami tego państw a nie zawsze są różnicami tego sam e­ go rzędu.

11 Tamże, s. 60. Ja.k w ynika z rozważań na stronicy 57, m iałyby to być: Szcze­ cin, Kołobrzeg, Pyrzyce, Dymin, W ołogoszcz i Wolin.

15 Tamże, s. 61. N ie jest jasne, czy do tych tw orów zaliczono również Kam ień i Choćków, o których autor stwierdza (s. 57), że nie m iały ustroju republikańskiego. 16 J. D o w i a t , O re w izję p o g lą d ó w . s. 119. Por. też ,.Kwartalnik H istoryczny“, 1954, n,r 3, s. 344, gdzie sprawozdanie kronikarskie n ie oddaje jednak ściśle intencji mej w ypow iedzi, w której kw estionow ałem słuszność term inu: „państwo przedfe- udalne“, a n ie przym iotnika „przedfeudalny“ w e w szelkim kontekście.

17 M. S c z a n i e c k i , op. cit., s. 61.

18 Por. H istoria p a ń stw a i p ra w a polskiego, część I- (Do p o ło w y X V w ieku ). W e­ dług w ykładów prof, dra Juliusza B a r d a c h a przygotowali M. P i e t r z a k , W. R o s t o c k i i St. R u s s о с ki , Warszawa 1955, s. 19. Jak w ynika z uw agi na stro­ n ie 18 termin „półpatriarchalny-półfeudalny“ jest adekwatny używ anem u przez in­ nych autorów term inowi: „przedfeudalny“.

10 Toteż zw olennicy term inu „państwo półpatriarchalne-półfeudalne“ są w isto­ cie w yznaw cam i teorii J u s z k o w a m im o odrzucenia jego terminologii. Bezzasad­ n ie powołują się oni przy tym na B. D. G r e k o w a, gdyż ten ostatni wprowadził tylko pojęcie „okresu półpatriarchalnego-ipółfeudalnego“, charakteryzującego się przejściow ym stanem stosunków produkcyjnych, był zaś daleki od wprowadzania tego terminu jako nazw y jakiegoś etapu w rozwoju państwa. Różnica pozornie tylko drobna, w gruncie rzeczy zaś zasadnicza. Por. B. D. G r e k ó w , Ruś K ijo w sk a , tłum. polskie, Warszawa 1955, s. 121.

(6)

PA Ń STW O W CZESN O FEU D A LN E NA PO M O RZU ZA C H O D N IM 4 6 3

Wielką zasługą Sczanieckiego jest, że pierwszy bodaj zwrócił na ten problem uwagę, proponując w pew nym miejscu dystynkcję między „for­ mą państw a jako form ą rządu“ a „form ą państw a jako form ą budowy pań­ stw a“ 20. Chociaż nie takie rozróżnienie uważam za najistotniejsze i cho­ ciaż przeciw próbie przeprow adzenia tego rozróżnienia przez Sczaniec­ kiego na konkretnym m ateriale Pomorza i Śląska można mieć wiele za­ strzeżeń 21, to jednak sama myśl podstawowa, że form a formie nierówna, zasługuje na podjęcie i rozwinięcie. Należałoby chyba sięgnąć do bez porów nania bardziej rozw iniętej teorii państw a nowożytnego — burżu- azyjnego i socjalistycznego — i zużytkować wprowadzone przez nią od­ różnianie fazy rozwoju państw a danego typu 22, form y państw a i technicz­ nych szczegółów w organizacji mechanizmu państwowego.

Słuszna obserw acja Sczanieckiego, iż różnice form między państw am i nie zawsze są różnicami tego samego rzędu, w ystąpiła dopiero przy oma­ wianiu przez niego okresu rozdrobnienia feudalnego. Badając państwo zachodnio-pomorskie w okresach wcześniejszych Sczaniecki nie próbował stosować tego rodzaju rozróżnień i oderwał w praktyce swe rozważania praw no-ustrojow e od poprzedzającej je ·—■ popraw nej, acz bardzo ostroż­ nej — charakterystyki bazy. M alując typow ą bazę wczesnofeudalną powi­ nien był Sczaniecki wyciągnąć logiczny wniosek o wczesnofeudalnym cha­ rakterze odpowiadającego jej państw a. Zam iast tego w ysunął hipotezę o istnieniu na przełomie XI i XII w ieku na Pomorzu Zachodnim dwóch innych form nadbudow y politycznej: prym ityw nej „przedfeudalnej“ oraz — w innych ośrodkach — feudalnej republiki miejskiej, choć ■—■ jak sam zauważa — ta ostatnia form a „kształtow ała się w ram ach rozwinię­ tego u stroju feudalnego w okresach upadku władzy centralnej i pogłębia­ jącego się rozdrobnienia feudalnego“ 23.

Niewystarczająco też przeciw stawia się Sczaniecki drugiem u błę­ dowi starszej literatu ry , tj. niedostrzeganiu przez nią ewolucji wczesno­ średniowiecznych form ustrojow ych. Daleki jest oczywiście od wyzna­ w ania poglądu o ich niezmienności. Przeciwnie, staw ia sobie za zadanie pokazanie szeregu kolejnych form państw a zachodnio-pomorskiego. W y­ odrębnia „okres kształtow ania się feudalnych republik m iejskich“, na­ stępnie okres m onarchii wczesnofeudalnej i okres rozdrobnienia feudal­

20 M. S c z a n i e c k i , op. cit., s. 85.

21 M. S c z a n i e c k i , op. cit., s. 68, w ypow iada opinią, że w X III w. Pomorze Za­ chodnie i Śląsk jako księstw a dzielnicow e b yły częściam i rozdrobnionego państwa polskiego z zastrzeżeniem, że „państwo rozdrobnienia feudalnego“ oznacza jedynie form ę budowy ów czesnego państwa; formą rządu księstw a zachodnio-pom orskiego jak i m onarchii H enryków Śląskich m iałaby być nadal monarchia wczesnofeudalna. W ydaje nam się, że Sczaniecki form alizuje tutaj, staw iając znak rów ności między m arksistow skim pojęciem rozdrobnienia feudalnego a znanym historiografii bur- żuazyjnej pojęciem rozbicia dzielnicowego. Jesteśm y zdania, że podział na dzielni­ ce n ie jest konieczną cechą państw a rozdrobnienia feudalnego i że istota tego ostat­ niego tkw i w łaśn ie w specyficznej form ie rządu, m ianow icie w w yzbyw aniu się przez w ładzę centralną jej uprawnień na rzecz lokalnych feudałów . Charakter m o­ narchii H enryków śląskich poprawnie w yjaśnia J. B a s z k i e w i c z , P ow stan ie z je ­

dnoczonego p a ń stw a polskiego na p rzełom ie X III i X IV w ., Warszawa 1954.

22 P ojęcie to w prow adził J. S t a l i n , Zagadnienia leninizm u, tłum. polskie, War­ szawa 1950, s. 604—605, analizując rozwój radzieckiego państw a socjalistycznego.

(7)

4 6 4 JERZY DOWI AT

n e g o 24. Przy tym jednak traci z oczu samą w łaśnie ewolucję. W ykład autora składa się z trzech statycznych i nie powiązanych ze sobą obrazów. W szczególności Sczaniecki nie próbuje wyjaśnić, jak z suponowanych republik miejskich i „ustrojów przedfeudalnych“ w yrosła względnie jed­ nolita monarchia wczesnofeudalna W arcisława I. Ogólne, teoretyczne ra ­ czej, uzasadnienie konieczności jej pow stania „rozwojem stosunków feu­ dalnych, w zrostem własności ziemskiej i zainteresow aniem klas p anują­ cych mocnym aparatem państwowym, który by ułatw ił im uzależnienie w iejskich mas ludow ych“ 25 ani nie może zastąpić naszkicowania choćby konkretnego procesu historycznego, ani nie daje odpowiedzi na narzuca­ jące się pytanie, czemu potrzeba jednolitej m onarchii w ystąpiła na Pomo­ rzu Zachodnim w łaśnie w dwudziestych latach X II wieku.

Odpowiedź na wiele dręczących nas pytań uniemożliwił sobie Scza­ niecki rezygnując z próby rozszerzenia bazy źródłowej. W prawdzie cyto­ w ana praca napisana jest w formie konspektu i au to r celowo pominął w aparacie powoływanie się na w ykorzystane źródła przytaczając jedy­ nie literatu rę przedm iotu 2e, ale zarówno dobór tej ostatniej jak i w ycią­ gane wnioski zdają się świadczyć, że rekonstrukcja ustro ju wczesnofeu- dalnego Pomorza także i w tym ujęciu opiera się na tradycyjnym zespole źródeł, to znaczy przede wszystkim na żywotach Ottona z Bam bergi z niejakim może uwzględnieniem szczupłego zresztą m ateriału archeo­ logicznego.

Rozprawa Sczanieckiego w pew nym sensie pionierska i będąca od­ biciem w stępnych dopiero badań autora, nie mogła oczywiście rozwią­ zać zadowalająco wszystkich, nie prostych bynajm niej, zagadnień. Stano­ wi ona jednak ważny etap w historii studiów nad wczesnośredniowiecz­ nym państw em zachodnio-pomorskim. Toteż analiza jej braków pozwala skuteczniej jeszcze niż krytyka historiografii burżuazyjnej dojść do sfor­ mułowania nowych postulatów metodologicznych.

Pierw szym z nich musi być rozpatryw anie zagadnień u stro ju politycz­ nego w ścisłym powiązaniu z bazą. Każe to nam odrzucić panującą do niedawna tezę, jakoby Pomorze Zachodnie w raz z całym obszarem pół­ nocno-zachodniej Słowiańszczyzny było poważnie opóźnione w rozwoju w stosunku do Polski. Przekonanie takie wynikało bowiem z jednostron­ nej obserwacji zjaw isk nadbudowy: polityczno-praw nej (stosunkowo póź­ ne uform ow anie się silnej władzy monarchicznej) oraz ideologicznej (dłu­ gotrw ałe pozostawanie w pogaństwie). Nie ma jednak podstaw, by kate­ gorycznie twierdzić, że silna władza monarsza w tych stosunkowo drob­ nych terytorialnie tw orach politycznych jest tak samo koniecznym w y­ nikiem postępującej feudalizacji, jak w w ielkich państw ach, takich jak Polska lub Ruś. Co się zaś tyczy pogaństwa, to już dziś dalecy jesteśm y od rozumienia każdej jego form y jako nadbudow y stosunków rodowo- plemiennych. Zdajem y sobie sprawę, że pogaństwo zorganizowane tak, jak

24 M. S c z a n i e c k i , op. cit., s. 49 (dyspozycja pracy). 25 Tamże, s. 58.

(8)

PA Ń STW O W CZES N O FEU D A LN E NA PO M O R Z U ZA C H O D N IM 4 6 5

widzimy je np. na Rugii, jest już form ą nadbudow y feudalnej27. O dręb­ ności nadbudow y nie mogą więc uzasadniać przekonania o zapóźnieniu rozwojowym Słowiańszczyzny połabskiej i nadbałtyckiej. Bardziej dla nas instruktyw na obserwacja stanu sił wytwórczych, a i samej bazy, pogłę­ biona przez badania archeologiczne prowadzi do wniosku, że chronologia i intensyfikacja feudalizacji tych ziem nie odbiegała zasadniczo od chro­ nologii i intensyfikacji tegoż procesu w Polsce centralnej 28. Zadowalającą charakterystykę stosunków społecznych na Pomorzu Zachodnim w okre­ sie poprzedzającym chrystianizację k raju nakreślił zwięźle Sczaniecki. W ystarczy postawić teraz „kropkę nad I“ określeniem, że były to typowe stosunki wczesnofeudalnfer-^ _

Stw ierdzenie to musi z kolei prowadzić do odrzucenia tezy o późnej m etryce państwowości na tych terenach. W czesnofeudalny charakter bazy każ;ę uznać znane ze źródeł tw ory polityczne na tych ziemiach z X—XII wieku za państwa, co potw ierdzają relacje kronikarskie, jak choćby rela­ cja Thietm ara o W ieletach na przełomie X i X I wieku, w której można odczytać ch arak ter instytucji Wieleckich jako ap aratu przym usu w ręku możnych 29.

O kreślenia form y tych państw nie można oczywiście dokonywać

a priori. Konieczne jest przed tym szczegółowe zbadanie m ateriału źród­

łowego. Można natom iast (i będzie to pożyteczne) zdać sobie już na w stę­ pie spraw ę z fazy rozwoju, w jakiej znajdowały się te państwa, gdyż główną przesłanką takiego ustalenia będzie nasza znajomość ówczesnej bazy i jej tendencji rozwojowych. Poszczególne fazy rozwoju państw a danego typu charakteryzują bow iem — zgodnie z użyciem tego term inu przez teorię państw a — określone zadania państw a w stosunku do jego bazy, a więc np. budowa określonego system u stosunków wytwórczych, ich utrw alanie, czy wreszcie ich obrona. Naszym zdaniem bazie wczesno- feudalnej odpowiada pierwsza faza rozwoju państw a typu feudalnego,, którą najwłaściw iej będzie nazywać państw em wczesnofeudalnym. Dla fazy tej charakterystyczne jest, że stale w zmacniająca się klasa feuda- łów w ykorzystuje w tedy władzę polityczną w celu przyspieszenia będą­ cego w toku procesu feudalizacji, upowszechniania feudalnych stosun­ ków produkcji, likwidacji układów przedfeudalnych 30.

27 Por. uw agi J. B a r d a c h a , „K wartalnik H istoryczny“, 1953, n r 4, s. 210 w re­ cenzji pracy T. G r u d z i ń s k i e g o , U w agi o genezie rew o lu cji w Polsce za K a z i­

m ierza O dnow iciela, Toruń 1953; A. G i e y s z t o r a , Geneza p a ń stw a polskiego w św ie tle n ow szych badań, „K wartalnik H istoryczny“, 1954, nr 1, s. 134 n. i przy­

pis 224.

28 R. K i e r s n o w s k i , op. cit., s. 163 n.

20 T h i e t m a r , ed. J e d l i c k i , VI 25. W najnowszej literaturze państw ow y charakter organizacji politycznej Pomorza Zachodniego w om awianym okresie (i — jak należy przypuszczać — całego Połafoia) podkreślaja: J. B a r d a c h , „Kwartal­ nik H istoryczny“, 1953, nr 1, s. 206 n. w recenzji z niejasno staw iającej tę k w estię pracy H. Ł o w m i a ń s k i e g o , P o d sta w y gospodarcze kszta łto w a n ia się p a ń stw sło­

w iańskich, W arszawa 1953, oraz R. K i e r s n o w s k i , op. cit., s. 161 nn.

зо W ydaje się, że podobnie rozumie p aństw o w czesnofeudalne A. G i e y s z t o r , gdy kwestionuje np. zasadność term inu „państwo plem ienne“ (Geneza p a ń stw a p o l­

skiego, s. 123) i m ówi o „w czesnofeudalnym państw ie W iślan“ — H istoria P olski

(9)

4 6 6 JER ZY DOW IAT

Tak pojęte państwo wczesnofeudalne może mieć różne postacie, prze­ byw a ono ciągłą ewolucję i w łaśnie owa ewolucja zachodnio-pomorskie­ go państw a wczesnofeudalnego ma być przedm iotem naszych badań.

Ewolucji tej niesposób uchwycić na podstawie samych tylko żywotów O ttona Bamberskiego. Trzeba zrobić użytek z metody porównawczej i rozpatrzyć łącznie m ateriał źródłowy dotyczący całej północno-zachod­ niej Słowiańszczyzny nadbałtyckiej, a więc prócz pomorskiego także m a­ teriał Wielecki, rugijski i obodrzyęki. Upoważnia do tego zarówno ich bliskość etniczna — w w ypadku Pomorza Zachodniego i Wieletów naw et identyczność 31 — ja k i dające się odczytać w zajem ne ich związki poli­ tyczne, a wreszcie podobieństwo losów, które pozostawiły te k raje w za­ sadzie poza terenem kształtow ania się wielkich m onarchii wczesnofeu- dalnych.

W związku z tym w ydaje nam się, że należy ustalić inny, niż dotąd ogólnie przyjmowano, obraz przeplatania się u stro ju „republikańskiego“ i monarchicznego na ziemiach północno-zachodniej Słowiańszczyzny. Wi­ dzimy w tych dwóch form ach ustrojow ych nie ustroje właściwe różnym krajo m lecz dwa różne etapy ewolucji państwa. Złudzenie, że jest inaczej, tłum aczym y ubóstw em m ateriału źródłowego, odnoszącego się bezpośred­ nio do u stro ju politycznego poszczególnych państew ek. Przew ażnie dy­ sponujem y dla każdego z tych państew ek tylko jedną relacją dotyczącą ustroju, a że relacje te pochodzą z różnych czasów, nic dziwnego, iż dają odmienne obrazy. Po prostu poszczególne państew ka na tym terenie po­ znajem y w niejednakow ych m om entach ich ewolucji. Tłumaczenie takie zwalnia od konieczności przyjm ow ania metafizycznego założenia, jakoby „duch“ ustroju pobratym czych państew ek słowiańskich był zasadniczo różny.

II

Aby uzyskać obraz ewolucji ustrojow ej północno-zachodniej Słowiań­ szczyzny, uszeregujem y przekazy źródłowe dotyczące ustroju politycz­ nego poszczególnych jej państw w kolejności od najbardziej „republi­ kańskich“ do posiadających coraz więcej elementów monarchizmu.

Rozpoczniemy zatem od rozpatryw anych już opisów Thietm ara. We­ dług niego władzę naczelną u W ieletów dzierżył wiec. Brał w nim udział, być może, ogół ludności, czego jednak nie można tw ierdzić na pewno, gdyż w relacji Thietm ara lud w ystępuje na wiecu nie w sytuacji typowej, lecz w w arunkach szczególnych, podczas w o jn y 32. Analogia z później­ szym wiecem pomorskim pozwala dopuszczać uczestnictwo ludu w wiecu ale bez głosu decydującego. Jego rola ogranicza się do w ysłuchiwania uchw ał starszyzny i do zatw ierdzania ich przez aklamację. Właściwym zgromadzeniem rządzącym jest natom iast, zarówno u Wieletów, jak póź­

31 Por. J. D o w i a t , Pochodzenie dyn astii, s. 265 nn, oraz prace językoznawców: T. L e h r - r S p ł a w i ń s k i , O narzeczach Słow ian nadbałtyckich, Toruń 1934; t e n ­

ż e , Zachodnia granica ka szu b szczyzn y w w iekach średnich, „Slavia Occidentalis“

t. XVI, 1937; t e n ż e , Plem iona słow iań skie na półn ocn o-w sch odnim pograniczu N ie­ miec, K atow ice 1939; T. M i l e w s k i , Zachodnia granica pom orskiego obszaru j ę ­ zy k o w eg o w w iekach średnich, „Slavia O ccidentalis“ t. X, 1931.

(10)

PA Ń STW O W C Z ESN ^F EU D A LN 'E N'A PO M O R Z U ZA CH O D N IM

4 6 7

niej w Szczecinie, rada możnych, starszyzna, priores. Gdy podczas w oj­ ny 1017 roku wśród wojowników Wieleckich zaczęły b rać górę tendencje do zerwania przym ierza z cesarzem H enrykiem II, sprzeciwiła się temu starszyzna i jej zdanie na wiecu zadecydowało 33. Istnienie dwóch części składowych wiecu Wieleckiego: obradującego koła możnych i aklam ują- cego tylko zgromadzenia ogólnego, zdaje się potw ierdzać również druga wzmianka Thietm ara o wiecu. Według kronikarza uchw ały wiecu zapa­ dają jednomyślnie. W tym samym jednak zdaniu Thietm ar inform uje, że sprzeciwiający się uchwałom są na wiecu karani chłostą 34. Pozornie mamy tu do czynienia ze sprzecznością. Jeśli bowiem były sprzeciwy, to nie było jednom yślnej uchwały; skoro zaś uchw ała nie zapadała jedno­ myślnie, to w ogóle nie była ona prawomocna, a tym samym nie było podstaw do karania oponentów. Sprzeczność ta zniknie jednak, skoro przyjm iem y, że poza zgromadzeniem ogólnym istniała rada możnych. Podporządkowanie się jej uchwałom było właśnie wymuszane w sposób opisany przez kronikarza.

Wnioski, które w ysnuw am y z relacji Thietm ara, potw ierdza relacja Ibrahim a ibn Jakuba, który podaje, że W ieletowie byli rządzeni przez starszyznę35. Starszyzna ta skupiała się zapewne w Radogoszczy, głów­ nym grodzie Redarów. Zarówno przewodnictwo Redarów w Związku Wieleckim, jak stołeczną rolę Radogoszczy poświadcza Adam Bre­ meński 36.

Faktyczna rola kierownicza Radogoszczy w Związku Wieleckim, która w ynikała z przewagi tam tejszych możnych, była form alnie uzasad­ niona względami religijnym i. Jeszcze w okresie w ojny domowej między „plemionami“ Związku Wieleckiego, której w ynikiem b y ł rozpad tego państwa, starszyzna redarska powoływała się na fak t posiadania najzna­ komitszej św ią ty n i37. Chociaż bowiem także inne ośrodki W ieleckie po­ siadały własne świątynie, w których oddawano cześć bóstwom lokal­ nym, to jednak poszczególne bóstwa były w pojęciu W ieletów podpo­ rządkow ane bóstwu stołecznej Radogoszczy, Sw arożycow i3S. Owa hie­ rarchia bogów była oczywiście odbiciem stosunków politycznych, a mia­ nowicie zależriości poszczególnych ziem Związku Wieleckiego od Re­ darów.

W drugiej połowie XI wieku, w czasie Wieleckiej w ojny domowej, k u lt Swarożyca prawdopodobnie upadł, skoro jego siła jednocząca nie odegrała większej roli. Być może, że nowe imię tego bóstwa, które no­ tuje Adam Brem eński — R adogost39 — było w yrazem faktu, że trak to ­

33 T h i e t m a r VII 64: Tam m ało om inę residu i dom ům ven ien tes a servicio cae-

saris se m aloru m in stin ctu abalienare n itu ntu r; sed h abito p o st com m uni suimeû

placito a prioribus suis corw ertuntur. 34 T h i e t m a r VI 25.

35 R elacja Ibrahim a ib n Jakuba, ed. T. K o w a l s k i , MPH, nova series, t. I, s. 50. 36 A d a m B r e m . , ed. S c h m e i d l e r , II 21; In ter quos m edii e t p o ten tissim i

om nium sunt Retharii, civita s eorum vu lgatissim a R ethre, sedes ydolatriae. Tamże

III 51 ... in m etropoli S clavorum R eth re ...

37 H e l m o l d I 21: ... R iaduri ... p ro p te r an tiqu issbn am u rbem e t celeberrim um

illud fanum, in que sim ulachrum Radigast ostenditur, regnare uolebant ...

38 T h i e t m a r VI 25.

“ T h i e t m a r VI 23 w ym ienia Swarożyca, natom iast A d a m B r e m e ń s k i II 21 i H e 1 m о 1 d I 2, 23, 25 — Radogosta. To drugie im ię uw ażał za pom yłkę kro­

(11)

4 6 8 JERZY D O W iAT

wano je już nie jako naczelnego boga Wieletów, lecz jako lokalne bóstw a Radogoszczy, której hegemonii przeciw stawili się Czrezpienianie. Pół w ieku wcześniej, w czasach Thietm ara, k u lt ten jednak był żywy. W Wieleckim Panteonie, którem u królował Swarożyc, składano znaki w ojenne z w yobrażeniem bóstw, wynoszone stąd tylko na wojnę, gdzie strzegły ich specjalne doborowe drużyny 40. Podczas wiecu zwoływanego do Radogoszczy zasięgano w spraw ach dyskutow anych rady b ó stw a 41. W ynik wróżby decydował o podejm owanych uchwałach, gdyż woli Swa- rożyca lu d podporządkowywał się posłusznie, „ze sm utkiem rezygnując“ z niezaakceptow anych przez bożka p ro je k tó w 42.

Tak w ielki w pływ w ierzeń na ludność czynił z kultu Swarożyca oręż o w ielkim znaczeniu w ręku grupy rządzącej, a z organizacji kultow ej — niezwykle ważną część aparatu państwowego. Organizację tę stanowili kapłani. Niewiele o nich wiemy. K ilka wierszy tylko poświęca im skąpa relacja Thietm ara. W ynika z niej w każdym razie, że kapłani ci byli otoczeni szacunkiem, przysługiw ały im honorowe przyw ileje, podczas ze­ brań związanych z kultem wolno im było bowiem siedzieć, podczas gdy wszyscy inni uczestniczyli w ceremonii stojąc. K apłani nie tylko strzegli św iątyni i składali w im ieniu ludu ofiary bogom, ale też pełnili funkcję wróżbitów, m ając przez to decydujący w pływ na w ynik wróżby, a tym samym na podejm owane pod jej w pływ em decyzje wiecu 43. Okoliczności te spraw iają, że w ydaje się mało prawdopodobne przypuszczenie, by kapłani mogli rekrutow ać się nie spośród możnych. Musieli oni stanowić sobą nie tylko narzędzie grupy rządzącej, ale w prost wchodzić w jej skład. Narzuca się więc hipoteza, że kapłani byli członkami koła możnych stanowiącego kierowniczy , organ wiecu.

Tyle można wydobyć ze źródeł opisujących ustrój i obyczaje w Związ­ ku Wieleckim. Z kolei przejdziem y do Ranów. Na pozór ustrój Rugii różnił się zasadniczo od u stro ju innych państew ek słowiańskich. Jedyne dotąd dzieło syntetyzujące naszą wiedzę o ustrojach Słowiańszczyzny północno-zachodniej przeciw staw ia państwo Ranów sąsiadom jako pań­ stwo rzekomo teokratyczne 44. Postaram y się skontrolow ać tę tezę.

Już piszący w drugiej połowie XI w ieku A dam Brem eński wie o istnieniu na Rugii „króla“ 45, Tekst ten trak tu je się przy ty m jako w ska­ zanie na specyfikę stosunków rugijskich z podkreśleniem, że jedni tylko Ranowie m ają króla. O wiek później, w okresie opisywanych przez Saxo G ram atyka wojen rańsko-duńskich, na Rugii panuje dynastia książęca,

nikarzy A. B r ü c k n e r , M itologia słow iańska, Kraków 1918, s. 9 — naszym zda­ niem niesłusznie. Za wiarogodne uważa obydwie relacje S. U r b a ń c z y k , Religia

pogańskich Słow ian, K raków 1947, s. 19.

40 T h i e t m a r VI 23: V ex ilia eorum , nisi ad expedition is necessaria e t tiinc per

pedites, hinc n ullatenus m oven tur. Por. także T b i e t m a r VII 64.

łl T h i e t m a r VI 24.

42 Tamże: Si in dudbus hiis rebus par om en apparet, faclis com pletur; sin autem,,

a tristib u s popu lis hoc prorsus o m ittitu r.

43 T h i e t m a r VI 24: A d haec curiosa tu en da m in istri sunt specia liter ab in d i­

gents con stitu ti. Qui cum hue idolis im m olare ... conveniunt, seden t hii d u m ta x a t c a e te ris. astantibus.

44 K. W a c h o w s k i , op. cit.,. s. 264. Podobnie W. B o g u s ł a w s k i , op. cit., t. II, s. 478 n.

45 A d a m B r e m . IV 18, scholia 121 (117): Reune insula est Runorum ... qui soli

(12)

PA Ń STW O W CZESNO FEU D A LN 'E NA PO M O RZU ZA CH O D N IM 4 6 9

której przedstaw iciela — Ciesława, a potem jego brata, Jarom ira —■ znam y już z im ie n ia 48. Władza książęca jest jednak bardzo ograniczona, co stw ierdzała także dawniejsza historiografia 47.

Obok księcia, a właściwie ponad księciem, istniał u Ranów wiec. W spominają o nim kilkakrotnie niezależni od siebie kronikarze: Helmold i Saxo. O spraw ach państw ow ych zasadniczej wagi decydował nie książę lecz wiec. Duńczycy prow adzili p ertrak tacje nie z księciem lecz z wie­ c e m 48. Książę w ykonywał tylko wolę wiecu, był — jak pisze Wachow­ ski —· „tłumaczem woli wiecu wobec cudzoziemskiego posła“ 49.

Nie dysponujem y bezpośrednimi relacjam i o organizacji wiecu u Ra­ nów. Je st jednak oczywiste, że — podobnie jak u W ieletów —· nie ma tu już mowy o równości. Źródła nieraz' w skazują na w ybitną rolę moż­ nych. U kład o poddaniu się A rkony zaw ierają Duńczycy z rańską nóbi-

lita s 50. W arstw ę tę zna zarówno Saxo, jak i H elm old31. Przewodziła ona

niew ątpliw ie na wiecu 52, tworząc zapewne również osobne koło.

Dużą rolę w życiu publicznym Ranów grał k u lt religijny. Rano wie posiadali różnych bogów i wiele św iątyń 53. Ani jednak bogowie, ani świą­ tynie nie były sobie równe. Bóstwem naczelnym był Świętowit, a główną św iątynią — św iątynia w Arkonie 54. Tam przechowywano znaki w ojen­ ne 55, tam też znajdował się skarb państw ow y 56. D aniny i podatki płacone były bóstwu, a więc w pływ ały do skarbca w A rkonie 57. Cześć Swiętow ita wykraczała poza granice Rugii 58, obejmowała zapewne te ziemie słowiań­ skie, które popadły w zależność od Ranów.

K ult Swiętow ita był również związany z wyrocznią. Podobno naw et spoza Rugii zwracano się do słynnego bożka o przepowiednie. Służył do nich ■—■ podobnie, jak u W ieletów — poświęcony bóstw u siwy k o ń 59. R ady bóstwa zasięgano przede w szystkim w spraw ach politycznych i w oj­

skowych, trak tu jąc ją jako bezwzględnie obowiązującą w ytyczną po­ stępowania 60.

Z hierarchii bóstw i św iątyń wywodziła się hierarchiczna organizacja kapłańska, czy przynajm niej zróżnicowanie kapłaństw a. K apłani drugo­

40 S a x o G r a m m a t i c u s , ed. J. O l r i k et H. R a e d e r, lib XIV, с. 39 § 35. 47 W. B o g u s ł a w s k i , loc. cit., K. W a c h o w s k i , op. cit., s. 205.

48 S a x o G r a m m., lib. X IV с. ЗО § 2-3. 49 К. W a c h o w s k i , loc. cit.

50 S a x o G r a m m . , liib. XIV с. 39 § 35.

51 H e l m o l d II 13; S ervieru n tqu e regt Danorum sub trib u te , et accepit filio s n obïliu m obsides e t a b d u x it eos secum in terra m suam.

52 Tegoż zdania je st К. W a c h o w s k i , op. cit·, s. 198.

53 Po zdobyciu R ugii Duńczycy zburzyli m. in. w Karencji trzy św iątynie i posą­ gi różnych bóstw. Por. S a x o G r a m m . , lib. X IV с. 39 § 38-39. Por. też przypis 61.

54 S a x o G r a i m m., lib. XIV, с. 39 § 9; Helm old I 6, И 12. 55 S a x o G r a m m., lib. XIV с. 39 § 15.

36 Wynika to z relacji H e l m o l d a 1 3 8 .0 w zięciu stąd złota na okup żądany przez Henryka Obodrzyckiego. Pośrednio św iadczy o tym rów nież w yliczenie znaj­ dujących się tu bogactw przez S a x o G r a m m . , lib. X IV с. 39 § 5-7.

37 S a x o G r a m m · , lib. XIV, с. 39 § 7; H e l m o l d I 36, II 12.

58 H e l m o l d I 6. De om nibus quoque pro vin ciis S clavoru m illie responsa potu n -

tu r e t sacrificiorum exh iben tu r annue solutiones.

59 S a x o G r a m m - , lib. XIV, c. 39 § 9.

(13)

4 7 0 JER ZY DOW I AT

rzędnych św iątyń mieli mniejsze znaczenie niż kapłani A rk o n y 61. W szczególności rola polityczna tych ostatnich była niepom iernie w ięk­ sza. W ątpić natom iast można, czy rzeczywiście — jak skłonny jest przy­ puszczać Wachowski — między A rkoną a kapłanam i innych św iątyń

istniał stosunek ścisłej zależności i podporządkow ania62. Tytuł arcy­ kapłana, jaki nadają obce źródła opisowe kapłanowi Swiętowita w A r- konie, nie m usiał być ty tu łem rzeczywiście używanym. Mogło to być po prostu własne określenie kronikarza, który w ten sposób chciał podkre­ ślić różnice między dostojeństwem kapłanów A rkony a św iątyń drugo­ rzędnych. Nie ma też w źródłach dostatecznych danych, by rozstrzyg­ nąć, czy jeden był tylko „arcykapłan“, czy też było ich kilka. Rozliczne funkcje, jakie pełniła św iątynia w Arkonie, w ymagały niew ątpliw ie wie­ loosobowej obsługi. Nie wiemy, czy między poszczególnymi kapłanam i

Arkony istniała hierarchiczna zależność63. Niezależnie od tego, czy

w Arkonie rozróżniano stopnie kapłaństwa, czy nie, kapłani Arkony sta­ nowili grupę uprzyw ilejow aną. Ich stanowisko podkreślało noszenie za­ rostu, a — być może — także odrębnego stroju 64.

K apłani A rkony oprócz obowiązków czysto kultowych pełnili wiele funkcji o doniosłym znaczeniu politycznym 85. Zarządzali przecież skarb­ cem Arkony, który był właściwie skarbem państwowym. Tu Ranowie wpłacali corocznie pogłówne, tu oddawano trzecią część łupów w ojen­ nych, tu obcy kupcy składali daninę za praw o prowadzenia handlu czy połowu śledzi. K apłani dysponowali ty m skarbem. Zgromadzone w Arko­ nie bogactwa m usiały budzić pożądliwość nie tylko obcych lecz i swoich, toteż na straży św iątyni pozostawała stała załoga zbrojna, poddana do­ wództwu kapłana 66. K apłani Swiętow ita dysponowali też ważnym środ­ kiem oddziaływania na masy jako jedyni autorytatyw ni interpretatorzy woli bóstwa, objawianej w obrzędach wróżebnych. Trudno więc nie doce­ niać potęgi, powagi i znaczenia kapłanów rańskieh. Należy przypuszczać, że na wiecu byli oni kierowniczą grupą w kole starszyzny.

Opierając się na tych samych źródłach Wachowski otrzym ał nieco od­ mienny obraz ustroju Rugii, w szczególności zaś — mimo określenia pań­ stw a Ŕanów jako państw a teokratycznego — nie docenił znaczenia kapła­ nów. Widzi on w nich w ybieranych funkcjonariuszy wiecu, m ających w prawdzie w pływ na jego opinie, ale jednak podporządkowanych wieco­ wi. Sąd ten opiera się na opowieści Helmolda, według której kapłan Świę­ to w ita chcąc ukarać księdza chrześcijańskiego za odpraw ianie nabożeństw zwołał wiec i na nim zażądał odpowiedniej uchw ały 67. Wachowski

wzmian-61 S a x o G r a m m . , lito. XI V с. 39 § 9: A lia quoque fana com plurïbus in locis

hoc num en habebat, que p er su pparis d ign itatis ас m inoris poten cie flam in es rege- bantur.

02 Tak K. W a c h o w s k i , op. cit., s. 199 n.

03 Na określenie różnego rodzaju kapłanów źródła używają zam iennie terminów'.

flam en, p o n tifex, sacerdos, m in ister. W. B o g u s ł a w s k i , op. cit., t. II, s. 832, w y ­

raża przekonanie, że „mają [one] na celu w yrazić różnicę pom iędzy kapłanam i“. N asze obserwacje tego jednak n ie potwierdziły.

04 S a x o G r a m m · lib. XIV с. 39 § 4. ' 65 S a x о G r a m m . , lib. X IV с. 39 § 3-10.

üli S a x o G r a m m . , lib. X IV с. 39 § 7.

67 H e l m o l d II 12: Nес hoc la tu it diu sacerdoiem ilium barbarům , e t a ccersitis

rege et populo nunciat, irra ta veh em en tiu s numina, nec aliter posse placari n isi curore sacerdotis qui peregrin u m in ter eos sacrificium offerre presu m psisset.

(14)

PA Ń STW O W CZESN O F EU D A LN E NA PO M O R Z U ZA CH O D N IM 4 7 1

kę tę in terp retu je jako dowód ograniczenia kom petencji kapłańskich i podległości kapłanów wiecowi 68. Naszym zdaniem przekaz Helmolda wskazuje na coś wręcz przeciwnego. Po pierwsze, świadczy on o tym, że wiec mógł być zwołany przez kapłanów. Po drugie, przebieg obrad po­ tw ierdza całkowicie przypuszczenie o podziale wiecu na rządzące koło możnych i aklam ujący jego postanowienia lud. K apłan w ystępuje na nim jako przedstawiciel grupy rządzącej: obwieszcza ludowi „wolę bogów“, której oczywiście wiec może się tylko podporządkować. Trudno o lepszy przykład decydującego znaczenia grupy reprezentow anej przez kapłanów oraz m arionetkowej roli zgromadzenia ogólnego.

Jeśli teraz zestawimy wiadomości dotyczące ustroju Związku Wielec­ kiego i Rugii, w ystąpią daleko idące analogie między obydwoma państw a­ mi. Przypom nijm y je krótko:

1. Naczelną instytucją rządzącą jest wiec.

2. Wiec składa się z rady możnych, która ma głos decydujący, oraz ze zgromadzenia ludowego, którego rola ogranicza się do wysłuchiwania i aklamowania ogłaszanych postanow ień starszyzny.

3. Siedzibą starszyzny oraz miejscem odbywania wieców jest ośrodek kultowy, w którym znajduje się św iątynia naczelnego bóstwa państw o­ wego. Św iątynia ta jest zarazem miejscem przechowyw ania skarbu pań­ stwowego i godeł wojskowych.

4. Obrady wiecu łączą się z ceremoniami kultowym i, w szczególności z wróżbami. Wróżba ma dać odpowiedź na pytanie, jaka jest wola bóstwa w spraw ach stanowiących przedm iot obrad. Interp retato ram i woli bóstwa są kapłani, którzy są jednocześnie wpływowym i członkami rady możnych.

Poza tym i cechami wspólnymi Wieleckiej i rańskiej organizacji poli­ tycznej zauważamy też różnice ustrojowe, które można ująć w dwóch punktach:

1. Rańska organizacja kapłańska w ydaje się bardziej rozbudowana niż analogiczna organizacja u Wieletów. K om petencje kapłanów Arkony są szersze niż kom petencje ich kolegów z Radogoszczy.

2. W ustroju Rugii dają się zauważyć elem enty monarchizmu, których u Wieletów — według zgodnych świadectw kronikarzy — zupełnie nie ma.

Obydwóch w skazanych powyżej różnic nie należy jednak traktow ać jako różnic tego samego gatunku. Pierw sza z nich jest ściśle różnicą ilościową. Co więcej, być może, tylko pozorną. Nasza wiedza o W ieletach opiera się na przekazach bardzo lakonicznych, podczas gdy odpowiednie relacje dotyczące Rugii są stosunkowo wielomówne. Po prostu więcej wiemy o kapłanach rańskich niż o Wieleckich i ta względna obfitość szczegółów o Arkonie może wywołać złudzenie organizacji bardziej w y­ doskonalonej.

Jedynym więc istotnie nowym elem entem w znanych nam opisach stosunków rańskich staje się osoba księcia czy też — jak chcą kronika­ rze — króla. Już Adamowi Brem eńskiem u szczegół ten w ydaw ał się cha­ rakterystyczną cechą ustroju Ranów, gdyż zaznaczył, że wśród Słowian — to znaczy wśród Słowian nadbałtyckich — oni soli habent regem.

Wskazywaliśmy wyżej, że władza książęca była na Rugii silnie ogra­ niczona. Saxo Gram m aticus ze zdziwieniem podkreśla, że powaga kaw ałka

(15)

4 7 2 JERZY D OW iAT

sukna będącego godłem religijnym usuwała w cień władzę k siążęcą69. H elm old kilkakrotnie podkreśla, że rex ma u Ranów mniejsze znaczenie i cieszy się m niejszym poważaniem niż k a p ła n i70. Na wiecu w roku 1164, o którym kronikarz duński ma dobre informacje, ponieważ był na nim obecny biskup Absalon ze swoją świtą, książę rański odgrywał rolę — jak słusznie zauważa Wachowski — tylko „tłumacza woli wiecu wobec cu­ dzoziemskiego posła“ 71. Absalon pertraktow ał nie z księciem lecz z w ie­ cem. Nie widzimy też, by kiedykolw iek książę sam zaw ierał jakieś umo­ wy polityczne, choć robi to na przykład k a p ła n 72. W roku 1168 układ o poddaniu wyspy Duńczykom zaw iera omnis Rugie prim atus i książę jest wówczas po prostu jednym spośród m ożnych73. Zw raca także uwagę fakt, że książę nie przebyw a w Arkonie. Jego grodem jest K arencja i tam gromadzi on wojsko na wojnę z D a n ią 74. Arkona, jak już była o tym mo­ wa, ma własną stałą siłę zbrojną, zależną jednak nie od księcia lecz od kapłanów.

Książę rański był — jak z tego przeglądu w ynika — kimś bardzo dalekim od pojęcia monarchy. Nie łatwo jest określić jego funkcje i za­ kres kompetencji. Wachowski przypuszcza, że miał on dowództwo nad rańskim pospolitym ruszeniem, a poza tym był kierow nikiem w ieców 75. To ostatnie w ydaje się bardzo wątpliwe. Wiecem najw yraźniej kierowali kapłani. Jeżeli księciu czasem przypadała rola „tłum acza woli w iecu“, jak to było na wspom nianym wiecu z roku 1164, spraw iały to szczególne oko­ liczności, szczególny przedm iot obrad. Absalon żądał wówczas od Ranów posiłków wojskowych. Nic dziwnego, że w spraw ie tej musiał wypowie­ dzieć się dowódca wojskowy. Poza tym rola jego na wiecu nie różniła się zapewne zbytnio od roli innych możnych. Rzeczywistą jego funkcją było tylko dowództwo wojskowe i to ograniczone właśnie do pospolitego ru ­ szenia, gdyż stała załoga A rkony była w yjęta spod jego władzy.

Tak więc ów rex nie był monarchą, jakby sugerował ty tu ł nadaw any mu przez kronikarzy, lecz tylko wysokim dostojnikiem i wykonawcą woli rządzącej oligarchii. Sam oczywiście też był jej członkiem, ustępow ał jed­ nak w pojęciu ludu tym, którzy pozostawali w bezpośrednim kontakcie z bóstwem.

W w yniku powyższych rozważań inaczej należy sformułować różnice między ustrojem Związku Wieleckiego i Rugii. Nie była ona tak wielka, jak się to na pierwszy rzut oka wydawało. Przecież i u W ieletów istniało jednostkowe dowództwo na wojnie. Takiego wodza mieli Wieletowie w latach 962—966 w banicie saskim Wichmanie. K ilka la t wcześniej wi­ dzimy na czele Słowian połabskich, walczących w roku 955 z Niemcami, wodza Stoigniewa 7G. W literatu rze jest on uw ażany za księcia

Obodrzy-69 S a x o G r a m m . , lib. XIV с. 39 § 15. 70 H e l m o l d I .36, II 12.

71 S a x o G r a m m . , lib. X IV с. ЗО § 3. Por. К . W a c h o w s k i , op. cit., s. 195

і 205.

72 H e l m o l d I 38: [R ugiani] m iseru n tqu e flam in em suum, qui cum ipso [H einri-

co] de pace com poneret.

73 S a x o G r a m m . , lib. XIV c. 39 § 30. 74 S a x o G r a m m . , lifo. X IV с. 39 § 29-30. 75 К. W a c h o w s k i , op. cit., s. 205. 78 W i d u k i n d III 53.

(16)

PA Ń STW O W C Z ESN O FEU D A LN E NA PO M O R Z U ZA C H O D N IM

4 7 3 có w

77

,

wątpimy jednak, czy słusznie. Wiele przemawia za tym, że Stoi- gniew był wodzem Wieleckim 78.

Różnica między ustrojem W ieletów i Ranów sprowadza się więc do tego, że W ieletowie powoływali wodzów w razie konkretnej potrzeby, u Ranów natom iast widzimy już stały urząd wodza, który ma tendencję do przekształcania się w urząd dziedziczny. Po Ciesławie obejm uje go b rat Jarom ir, który zresztą w nowych w arunkach, jakie w ytw orzył upadek ku ltu pogańskiego, organizacji kapłańskiej i Arkony, staje się już mo­ narchą.

Wniosek nasz jest więc wręcz przeciw ny wnioskowi Wachowskiego. Podczas gdy, m y widzimy w X I—XII-wiecznej Rugii powstawanie stałej godności wodza, który dopiero po roku 1168 przekształca się w monarchę, to Wachowski skłonny jest dopatryw ać się w X II w ieku szczątków silnej dawniej władzy monarszej, która nie w ytrzym yw ała konkurencji w zra­ stających wpływów arcykapłana. Teza Wachowskiego poparta jest wprawdzie jednym tylko argum entem , nie można jednak przejść nad nim do porządku dziennego. Wachowski zwraca mianowicie uwagę, że. o zni­ komym znaczeniu księcia na Rugii wiemy wyłącznie ze źródeł dw unasto- wiecznych, podczas gdy „Adam Brem eński praw ie na sto lat przed upad­ kiem A rkony wiedział o istnieniu władzy książęcej u Ranów i ich gorli­ wości w czci bogów, lecz o potędze arcykapłana jeszcze nie w spom ina“ 79. Stąd logiczny — zdawałoby się — wniosek: w czasach Adama Ranowie mieli władzę książęcą a kapłani nie odgryw ali jeszcze u nich wielkiej roli, zaś w sto lat później władza książęca została w yparta przez kapłańską.

Mimo pozornej poprawności wniosek ten nie jest uzasadniony. Wa­ chowski w yciągnął go w oparciu o tezę o istnieniu na Rugii jednostkowej władzy arcykapłana, niby jakiegoś papieża pogaństwa, oraz o milczące za­ łożenie, że relacja Adama jest równoważna relacjom Helmolda i Saxo G ra­ m atyka. Wyżej staraliśm y się wykazać, że owych „arcykapłanów “, czyli po prostu kapłanów Swiętowita, musiało być więcej. Doglądanie skarbu, przyjm owanie w płacanych danin i podatków, dowództwo nad trzystuoso­

bową załogą grodu oraz pasanie i pielęgnowanie świętego konia, co — jak mówią źródła — było osobistym obowiązkiem „arcykapłana“ 80, p rzekra­ czało najw yraźniej fizyczne możliwości jednostki. Również druga prze­ słanka — traktow anie relacji Adama na rów ni z relacjam i Helmolda i Saxo — jest fałszywa. Dwaj ostatni kronikarze dają zarówno opis stosunków panujących na Rugii, jak i opowiadają o wypadkach, które pozwalają nam poznać społeczeństwo rańskie. Adam natom iast nie ma zam iaru czy­ nić ani jednego ani drugiego. Jego krótka wzmianka o Rugii znajduje się w geograficznej części kroniki. Określa ona położenie wyspy Ranów, a ponieważ tu po raz pierw szy o tym ludzie wspomina, przeto dodaje jed­

77 Jest to com m unis opinio literatury. Jednakże A. P a w i ń s k i , P ołabskije S ta­

w ian ie, Petersburg 1871, s. 81, uważa Stoigniew a, tak zresztą jak i Nakona, za W ie­

letów. Spraw ę Nakona rozstrzyga relacja Ibrahima, roli Stoigniew a natom iast li­ teratúra n ie w yjaśniła naszym zdaniem w sposób ostateczny. Por. w ątpliw ości K. W a c h o w s k i e g o , op. cit., s. 124.

78 Dokładniej o tym w pracy W alka o je d yn o w ła d ztw o na P om orzu Zachodnim

w X II w . (maszynopis).

70 K. W a c h o w s k i , op. cit., s. 206.

80 S a x o G r a m m . , lib. X IV с. 39 § 9: Hune soli sacerdoti pascen di in sidendiqu e

ius erat.

(17)

4 7 4 JER ZY D O W IA T

nozdaniową wzmiankę o jego znaczeniu wśród Słowian, które stara się wytłum aczyć przyw iązaniem Ranów do kultu pogańskiego81. Później uzupełnia te wiadomości w scholii podając nazwę wyspy, którą w tekście głównym pominął, określając w inny nieco sposób jej położenie, a w resz­ cie zw racając uwagę na fakt, że jedynie Ranowie m ają k r ó la 82. Całość stanowi zatem zwięzłą notatkę geograficzną, przy której okazji autor in­ form uje również o tym, co w yróżnia wzmiankowany lud spośród są­ siednich.

Tak rozum iejąc zadanie, jakie sobie staw iał Adam, nie będziemy się dziwić, że nie miał powodu, by opisywać rańską organizację kultową, któ­ ra — jak wykazaliśmy — nie różniła się w niczym istotnym od analogicz­ nej organizacji u Wieletów. Podkreślił natom iast ten jedyny szczegół, któ­ ry odróżniał Ranów od Wieletów. Nie dowodzi to żadną m iarą, by władza i znaczenie owego „króla“ były w czasach Adama większe niż w czasach Saxo i Helmolda. K onstrukcja Wachowskiego traci tym sam ym podstawę źródłową.

III

Przejdziem y z kolei do rozpatrzenia u stro ju Związku Pomorskiego. Dysponujem y tu innego rodzaju m ateriałem źródłowym. Po pierwsze po­ chodzi on — mamy na myśli żywoty O ttona Bamberskiego — z czasów rozkładu tego tw oru politycznego. Po drucie — obrazuje on życie poli­ tyczne na Pom orzu w okresie przynajm niej częściowego pokoju. Po trze­ cie wreszcie jest on znacznie obfitszy niż ten, jaki mieliśm y do rozporzą­ dzenia przy rozpatryw aniu ustroju Związku Wieleckiego i Rugii, infor­ m uje nie tylko o zarządzie centralnym , ale również o lokalnych in stytu ­ cjach. Analizowane dane mówią właściwie o ostatniej godzinie istnienia Związku Pomorskiego, chw ytam y więc dzięki tem u niew ątpliw ie później­ szy etap rozwojowy państw a niż w poprzednio rozpatryw anych w y­ padkach.

Żywoty Ottona ukazują nam instytucje polityczne w różnych miejsco­ wościach Pomorza. Nie można ich wszystkich traktow ać równorzędnie. W większości wypadków będą to instytucje lokalne, m y zaś poszukujem y władz naczelnych Związku Pomorskiego. Będą się one skupiać w grodzie naczelnym Związku. Jako taki mamy poświadczony Szczecin 83. Mimo wszelkich podobieństw instytucje np. Wolina podlegają władzy instytucji szczecińskich. C harakter tych ostatnich jako władz naczelnych Związku poświadczają sami wolinianie 84.

Według zgodnych relacji żywociarzy ważne spraw y państwowe, jak np. spraw a ustosunkowania się do żądań Krzywoustego, powzięcie środ­ ków zaradczych przeciw panującej zarazie, spraw a chrystianizacji itp. były omawiane i dyskutow ane na ogólnym wiecu, na którym zjawiali się nie tylko mieszkańcy Szczecina, lecz również ludność dalszych okolic.

81 A d a m B r e m . IV 18. 82 Tamże, scholia 121 (117).

83 Μ o n. P r i e f l . : ... totiu s p rovinciae m etropolis ...

84 E b о, II 11, podaje słow a W olinian: ... antiąuam pa tru m et m aiorum nostro-ru m legem sine consensu p rim á tů m , quos in hac S tetin en si n ostra m etropoli re ve re-m ur, infrigere non presure-m psire-m us, Por. także H e r b o r d II 25.

(18)

PA Ń STW O W C Z ES N O FEU D A LN E NA PO M O R Z U ZA C H O D N IM 4 7 5

Uchwała wiecu miała w zasadzie moc obowiązującą, przy czym — podob­ nie jak u W ieletów — musiała ona zapaść jednom yślnie 85.

Jednomyślność wiecu szczecińskiego była funkcją jednomyślności ra ­ dy możnych. Gdy w jej łonie panow ała różnica zdań, wówczas do żadnych uchw ał nie dochodziło. Decyzja rady była natom iast zawsze bez sprzeci­ wu aklamowana przez lud. P rzykład tego mamy w czasie bytności Otto­ na w Szczecinie w roku 1127. Dopóki starszyzna zajm owała stanowisko niezdecydowane, póty lud na wiecu w ystępow ał wrogo przeciw m isjona­ rzom. Gdy jednak niedługo potem możni postanowili znieść k u lt pogań­ ski i uznać chrześcijaństwo za religię państwową, lud poddał się tej de­ cyzji bez dyskusji 86.

Radę możnych, której istnienie u W ieletów i na Rugii stwierdziliśm y w drodze rozumowania pośredniego, na Pomorzu poznajem y bezpośred­ nio ze źródeł. Rada zbierała się w przeddzień ogólnego wiecu, by w ystą­ pić na nim już z gotowymi w nioskam i87. Ona prow adziła bieżącą politykę, pertraktow ała z obcymi posłami, odwołując się do decyzji wiecu tylko w spraw ach zasadniczej wagi.

Chociaż poznajem y Szczecin w okresie jego odstępowania od dawnej religii i przyjm ow ania chrześcijaństw a, to przecież powiązanie życia p u ­ blicznego z kultem pogańskim w ystępuje w źródłach dostatecznie w yraź­ nie. Sam Szczecin był ośrodkiem kultowym , podobnie ja k Radogoszcz czy Arkona. W mieście znajdowały się cztery świątynie. Różniły się one między sobą znaczeniem. Główną św iątynią była ta, w której stał posąg naczelnego boga — Trygława. Św iątynia ta pełniła zarazem rolę arse­ nału — przechowywano w niej miecze, noże, rogi w ojenne i w ogóle broń zdobytą na wrogach — oraz skarbca. Trygławowi przypadała praw nie określona część łupów wojennych. Rada możnych obradowała w św iąty­ ni. Czuła się ona jej gospodarzem, skoro tu także możni szczecińscy w y­ praw iali uczty 88.

Wnioski przedkładane ludowi do zatw ierdzenia na wiecu były przed­ staw iane często jako wola boża. Toteż przed wiecem odbywano wróżby. We w różbach główną rolę odgryw ał — jak u innych Słowian nadbałtyc­ kich — święty koń, który pozostawał pod wyłączną opieką jednego z ka­ płanów 89. Na jednym z opisanych przez żywociarzy wieców kapłani in­ terpretow ali panującą właśnie w Szczecinie zarazę jako przejaw gniewu bogów i w ten sposób spowodowali uchw ałę o przyw rócenhi kultu pogań­ skiego, zaniedbywanego po pierwszej m isji O tto n a 90. W ystępowanie ka­ płanów w roli inscenizatorów wiecu i tłum aczy woli bogów daje się na Pomorzu odczytać nie mniej w yraźnie niż w sąsiednich krajach.

85 E b o III 16: Principes ergo, relictis in domo sacerdobitus, egressi. u nan im iter fi-

dem C hristi, abdtcatis y d o la trie sordibus, receperunt. H e r b o r d II 34: ... ante u n i­ versalem popu li consensum ... Także E b o III 6, H e r b o r d III 3, 20 (omnes com m un iter cedunt). Na tem at zastrzeżeń O. B a l z e r a , O kształtach państw, s. 108 n, przeciw takiej interpretacji, patrz niżej., s. 26. Luki w m ateriale źródłowym pomorskim w ypełniam y zresztą — zgodnie z naszym założeniem w stępnym — m a­ teriałem dotyczącym W ieletów.

80 E b o III 16, H e r b o r d III 20. 87 Tamże.

88 H e r b o r d II 32. 89 H e r b o r d II 33.

Cytaty

Powiązane dokumenty

2005, ss. Refleksja nad życiem człowieka nieustannie kieruje się ku jego początkom, ku podejmowaniu próby rozumienia relacji między Stwórcą a stworzeniem. Pytania o sens

Spektakularne procesy czarownic (a nie procesy o czary) w II po- łowie wieku XVII były właśnie nie tylko procesami o czary, lecz również (a może przede wszystkim)

Efektyw ność zm ian i reform ośw iatowych w dużym stopniu zależna je s t od jakości i zakresu kształcenia i doskonalenia zawodowego nauczycieli, którzy winni organizow ać

Najważniejszym dostosowaniem procesu kształcenia do potrzeb osób nie­ pełnosprawnych jest zapoznanie pracowników z podstawowymi informacjami, dotyczącymi specyfiki

Ten zacny jubileusz przyszło obcho- dzić Redakcji, której skład w dość niewielkim stopniu przyczynił się do tego osiągnięcia (prowadzimy czasopismo dopiero od ponad roku)..

(P4), edukacja w zakresie metodologii i metodyki badań naukowych opiera się głównie na przekazywaniu wiedzy o metodach i technikach pisania i prezento- wania wyników badań

Sposób wykorzystania naszego bogatego dziedzictwa kulinarnego (w tym m.in. promocja marki polskiej kuchni na świecie oraz kreowanie pakietów przyjazdowych) zadecyduje o tym,

Rok 2014 jest pierwszym rokiem kadencji now ych władz Polskiego Towarzystwa Peda­ gogicznego w ybranych na XI Walnym Zjeździe Delegatów P.T.P., który odbył się dnia 3