• Nie Znaleziono Wyników

Główne wartości "Dzienników" Żeromskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Główne wartości "Dzienników" Żeromskiego"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Jerzy Kądziela

Główne wartości "Dzienników"

Żeromskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 67/1, 15-32

(2)

P a m ię tn ik L ite r a c k i LXVTI, 1976, z. й

JERZY KĄDZIELA

GŁÓW NE W ARTOŚCI „D ZIEN N IK Ó W ” ŻER O M SK IEG O *

1

W yjątkow e bogactw o treści i różnorodność fo rm podaw czych w D zien­

nikach Żerom skiego pow oduje, że nie m ożna ich jednoznacznie zaklasy fi­

kow ać do żadnego g a tu n k u literackiego, w k tó ry m a u to r w y stę p u je jedno­ cześnie jako podm iot i p rzedm io t relacji. N ajw cześniejsze dzieło Ż erom ­ skiego ch arak tery zo w an e było w ielok rotnie przez k ry ty k ó w jako od­ m iana journal in tim e. A le te rm in te n stosow any b ył raczej intu icyjnie,, bez n ależytej p recyzji. A u to r ponad 600-stronicow ej m onografii tego ga­ tu n k u , A lain G irard, poszukując k ry te rió w , k tó re by pozw alały odróżnić dziennik in ty m n y od p am iętnik a, w yznań, korespondencji, wspom nień,, k ro n ik codziennych czy powieści o sobie sam ym , za cechę d y sty n k ty w n ą uznał to, że dzien n ik jest pisan y z dnia n a dzień, nigdy n ie stanow i całości skończonej i nie podlega żadnym reg u łom n arzuconym z zew nątrz.. „A utor m a swobodę w łączania tego, co chce, w porządku, w jakim pragnie,, a n aw et bez żadnego p orząd k u ” к J e s t on s ta le obecny osobiście, stanow i cen tru m obserw acji skierow anej n a w łasne życie in ty m ne.

N astępnie G irard posuw a się jed n a k do tw ierd z eń ek strem aln ych:

A ni ludzie, ani społeczeństw o nie posiadają dla niego [tj. autora] sam o­ istnej egzystencji. Przedm iot jako taki nie posiada realności, jest on tylko· okazją budzącą podmiot do życia 2.

O statnie sform ułow ania nie p rzy leg ają ju ż do D zien n ikó w Ż erom skie­ go, w k tó ry c h i ludzie, i społeczeństw o posiadają przecież re a ln y b y t i sa­ m oistną egzystencję. T ym bard ziej tru d n o się zgodzić z dalszym i w yw

o-* R eferat w ygłoszony na sesji naukowej „W 50-lecie śm ierci Stefana Żerom­ skiego”, zorganizowanej przez K om itet N auk o Literaturze Polskiej PAN, Instytut. Badań Literackich PA N i Instytut Literatury Polskiej U niw ersytetu W arszawskiego (Warszawa, 17— 19 X I 1975).

1 A. G i r a r d , Journal intime. Paris 1963. Cyt. w przekładzie D. K n y s z - - R u d z k i e j , rec. w: „Pamiętnik Literacki” 1968, z. 1, s. 332; z tegoż omówienia tutaj korzystam.

(3)

darni fran cu sk ieg o uczonego, że „dzien nik i naro d ziły się z poczucia za­ chw iania rów now agi w e w n ę trz n e j”, a „N ieustan nie re je stro w a n a a u to ­ analiza m iała być pró bą odnalezienia w łasnego »ja«” 3. U Żerom skiego nie sposób m ówić o „zachw ianiu rów now agi w e w n ę trz n e j” jako p rzy czy­ nie spraw czej, a zakres treści D zie n n ik ó w jest o w iele szerszy, nie ogra­ nicza się do autoanalizy.

In n y teo re ty k , Roy Pascal, rów nież nie p rez e n tu je zadow alających definicji, poniew aż podstaw ow e w yró żnik i g a tu n k u z płaszczyzny s tru k ­ tu ra ln e j przenosi w sferę psychologii twórczości:

Zasadnicza różnica między autobiografią a utworam i zaw ierającym i e le ­ m en ty autobiograficzne w ynika z p o s t a w y i z a m y s ł u autora. [...]

W tym sensie cechą wyróżniającą jest skupienie uwagi na w łasnych prze­ życiach i osobistym d ośw iadczeniu 4.

Je st to tw ierd zen ie n iew ątp liw ie słuszne, ale ta k ogólnikow e, że aż n iefu n k c jo n a ln e.

Bliższy p ra k ty c e Żerom skiego jest ty p dziennika osobistego, c h a ra k ­ tery z o w a n y przez L idię Ł o p atyń sk ą, k tó ra , opierając się głów nie na m ate ria le lite r a tu r y fran cu sk iej, ta k p róbow ała go określić:

[dziennik,] w którym fakty zew nętrzne posłużą jedynie jako pretekst do roz­ m yślań. Odnajdziemy je tam w form ie szkicowej, aluzyjnej, podczas gdy prze­ życia autora w ysuną się na plan pierwszy, w ypełnią całe strony, w ystępując w yraźnie jako ośrodek zainteresowania albo naw et jako cel, dla którego podjęte zostało pisanie dziennika 5.

P rz y k ła d y , jak ie p rzy tacza Ł o p aty ń sk a, jeszcze m ocniej u w y d a tn ia ją sens tego określenia. Chodzi m ianow icie o dziennik Zofii Tołstojow ej, szczególnie z pierw szego o kresu jej m ałżeństw a, oraz o sły n n y Journal

in tim e H e n ri F ré d érica Am iela, d iariu sz poszukiw ań p raw d y i spraw ozdań

z k o n flik tó w ideologicznych.

Jeszcze in n ą typologię zaproponow ał J a n Trzynadlow ski. Oprócz p rze ­ w ażający ch liczebnie p am iętników rela cjo n u jąc y c h w ydarzenia histo rycz­ ne, w y ró żn ia on także inne podgatunki: p a m ię tn ik zb eletryzo w an y (np.

D zieciństw o i M oje u n iw e r s y te ty Gorkiego), p am iętn ik m ozaikow y (C zter­ dzieści la t pow odzenia W asylew skiego), p am iętn ik album ow y, będący

g alerią su b ie k ty w n y c h p o rtretó w , i sp ecjaln ą jego odm ianę — p am iętn ik k o n fesy jn y (Moi w spółcześni Przybyszew skiego). W tak iej klasy fik acji nie mieszczą się D zien n iki Żerom skiego, ja k zresztą w ogóle dzienniki osobiste.

3 Cyt. jw., s. 334.

4 R. P a s c a l , Design and. Truth in Autobiography. London I960. Cyt. w prze­ kładzie W. L i p i e c , rec. w: „Zagadnienia Rodzajów Literackich” t. 6, z. X (1963), s. 128.

5 L. Ł o p a t y ń s k a , Dziennik osobisty, jego odmiany i przemiany. „Prace Polonistyczne” 1950, s. 272.

(4)

G Ł Ó W N E W A R T O Ś C I „ D Z IE N N IK Ó W ” Ż E R O M S K IE G O 17

T rzynadlow ski św iadom ie w y kluczył z k rę g u rozw ażań dzienniki, fo rm u łu jąc n a początku n a stę p u jąc e zastrzeżenie:

W diariuszu m ateriał rejestrow any panuje nad piszącym, w pamiętniku piszący panuje nad materiałem . [...] W diariuszu stylistyczna forma podawcza jest rejestrująca, ma charakter protokolarny, w pam iętniku natom iast forma podawcza jest eksplikująca i ma charakter narratywny 6.

To a rb itra ln e uogólnienie nie p o tw ierd za się jed n a k w większości d zienników osobistych. O graniczając się tu ty lko do D zien n ikó w Ż erom ­ skiego, należy stw ierdzić, że sty listy czn a fo rm a podaw cza (oprócz p a ru początkow ych tom ików ) m a z reg u ły c h a ra k te r n a rra ty w n y , a nie p ro to ­ k o larn y , p rzy czym jest to n a rra c ja uobecniająca zdarzenia albo poprzez sceniczną p rez e n ta c ję z bliskiej p e rsp ek ty w y , albo poprzez bezpośredni, iluzj otw ór czy opis 7.

Pobieżny przeg ląd ogólnych fo rm u ł teo rety czn y ch n a te m a t specyfiki d zienników osobistych prow adzi do w niosku, że w żadnej siatce k lasy ­ fik acy jn ej nie m ieszczą się one całkow icie. Szczególnie D zien n iki Ż erom ­ skiego, k tó re stan o w ią k o n tam in ację cech różnych podgatunków . S ąsia­ d u ją w n ich zdum iew ające ekshibicjonizm em stro nice z journal in tim e i obiektyw ne re fe ra ty n a zadany tem at, k ry ty c z n y dziennik le k tu r i su ­ b iek ty w n y n o ta tn ik pisarski, kom entow ane spraw o zd ania z w y d arzeń zew n ę trz n y ch i zapisy w n ik liw ej in tro sp ek cji, egocentryzm w ą tk u głów ­

nego i p o licen tryzm niezliczonych dyg resji, dynam iczna k o n stru k c ja postaci a u to ra w pow iązaniu ze zm ien n ą rzeczyw istością otaczającego św iata i staty czn e p rzed staw ien ie poszczególnych obrazów , scen i epizo­ dów, w k tó ry c h z a trzy m u je się p rzep ły w czasu. Takie nieczęsto sp o ty ­ k an e połączenie ro zm aity ch elem entów sp raw ia, że D zien n iki m ożna odczytyw ać w d w ojaki sposób: jako dok u m ent, św iadectw o d ane przez a u to ra w łasnej epoce, albo jako personal story, powieść, w k tó re j n a rra to r jest zarazem b o h aterem ; inn y m i słow y — odczytyw ać pod k ą te m w idze­ n ia albo poznaw czym , albo estetycznym . D la obu ty ch odczytań tek st Żerom skiego dostarcza b o gatych możliwości.

2

R ozpatrzm y n a jp ie rw D zienn iki jak o d o k u m en t epoki. Bez tru d u m ożna zauw ażyć, że najszerszy k rąg w y d arzeń p o lityk i eu rop ejsk iej z n aj­ d u je tu stosunkow o n ik łe odbicie. M łody Żerom ski, p rzeb yw ając w K iel­ cach, w W arszaw ie lub na zapadłej prow in cji, nie m iał do stępu do p ierw ­ szorzędnych źródeł inform acji, był skazany n a skąpe doniesienia ocenzu­ row an ych gazet i tygodników . S tą d tak ie w yd arzen ia, ja k proces Żelabow a

S J. T r z y n a d l o w s k i , S truktura relacji pamiętnikarskiej. W: Księga p a ­

m ią tkowa ku czci Stanisława Pigonia. Kraków 1961, s. 579.

7 Zob. E. L ä m m e r t , Formy przebiegu narracji. Przełożył R. H a n d k e . „Pamiętnik L iteracki” 1970, z. 4, zwłaszcza s. 246—247.

(5)

i tow arzyszy z „N arod n ej W oli”, k o ro n acja A lek san d ra III, n ieu d a n y zam ach n a ca ra w P e te rs b u rg u w r. 1887, sam obójstw o arcyksięcia R u­ dolfa H ab sb u rg a w M ayerling, dy m isja B ism arck a czy ucieczka gen. B oulangera z F ra n cji, są w D zien n ikach ty lk o w zm iankow ane. Ciekaw sze od inform acji fak to g raficzn y ch są tu ta j in d y w id u aln e k o m entarze a u to ra i rela cje o opiniach ró żny ch środow isk n a te m a ty polityczne. O bszerniej p o trak to w ał Ż erom ski w y darzen ia zw iązane ze sw oją ulubioną dziedziną, tj. z lite ra tu rą , tak ie np., ja k zgon i pogrzeb V icto ra H ugo czy spro w a­ dzenie prochów M ickiewicza n a W aw el.

Inaczej sp raw a w yg ląd a w w ęższym k ręg u w y d arzeń życia społeczne­ go, k u ltu ra ln e g o i ośw iatow ego w K ró lestw ie Polskim , k tó re to w y d arze­ nia Żerom ski znał z autopsji, b y stro je obserw ow ał i n a gorąco kom ento­ w ał w D ziennikach. T u taj a u to r sto su je rela cję uszczegółowioną, a p o je­ dyncze sceny czy dialogi w fu n k cji opow iadania służą zbliżeniu ow ych w ydarzeń, u p lasty czn ien iu ich, a czasem za w iera ją też p u e n tę ideow ą.

Na pierw szy p la n w ysuw a się w ie rn y obraz gim nazju m kieleckiego, w k tó ry m a u to r D zien n ikó w spędził dw anaście la t życia. Liczne opisy i sceny u k a z u ją d u szn ą atm osferę szkolnictw a za czasów A puchtina: po­ stę p u ją cy proces ru sy fik ac ji m łodzieży, łapow nictw o p rzy egzam inach w stęp n ych , różne sposoby nacisku n a rodziców, stopniow ą likw idację sta n c ji polskich i szpiegostw o tzw. pom ocników gospodarzy klasow ych, zakaz ro zm aw ian ia po polsku w szkole i w m iejscach publicznych, pod­ ręczniki fałszujące historię, ten d e n c y jn e p ro g ra m y nauczania, a przede w szystkim — sprow adzone do żałosnej p aro d ii nieobow iązkow e lekcje języka ojczystego· W g im nazjum kieleckim proces ru sy fik ac ji przebiegał w olniej niż w in n y ch g im nazjach K ongresów ki, poniew aż w śród nau czy ­ cieli przew ażali Polacy, a rz ą d y sp raw ow ali R osjanie nie m ający ta le n ­ tów ad m in istra c y jn y ch . W iększość pedagogów Polaków stano w ili lo jalni urzędnicy, ty lk o n iek tó ry ch m ożna b y zaliczyć do bo jaźliw ych o p o rtu - nistów . W y b itn iejszy ch osobowości, odd ziaływ ających w ychow aw czo n a m łodzież, było zaledw ie k ilka: A ntoni G u staw Bem , Tom asz S iem iradzki, ks. Teodor C zerw iński. P ierw szy w sposób decy d u jący w p łyn ął n a roz­ w ój um ysłow y i n a k iełk u jący ta le n t lite ra c k i Żerom skiego, d ru g i za­ słynął jak o obrońca polskości w szkole i in sp ira to r kółek sam okształcenio­ w y ch m łodzieży, trzeci oddziałał n a Żerom skiego w starszy ch klasach p rzede w szy stk im jako przeciw n ik w sporze ideow ym , jako p a rtn e r w d ia­ logu w e w n ętrzn y m n a te m a ty filozoficzne i religijne.

W obec zniszczenia A rchiw um M in isterstw a W yznań R eligijnych i O św iecenia Publicznego oraz ty lu arch iw aliów p ro w in cjo n aln y ch pod­ czas o statn iej w o jn y — D zien n iki Żerom skiego m ogą być uznane za d o k u m en t bezcenny dla h isto rii szkolnictw a w K ró lestw ie P olskim o sta t­ niej ćw ierci X IX wieku. M ało w ogóle szkół polskich m oże się poszczycić obrazam i ze sw ej przeszłości ta k b a rw n y m i i żyw ym i, a ta k p rzy ty m a u ten ty czn y m i, ja k gim nazjum kieleckie z ow ych lat.

(6)

G Ł Ó W N E W A R T O Ś C I „ D Z IE N N IK Ó W ” Ż E R O M S K IE G O 19

W m niejszy m sto p n iu w a lo ry d o k u m en taln e D zien n ikó w odnoszą się do w arszaw skiej U czelni W e te ry n a ry jn e j, w k tó re j stud iow ał Żerom ski od r. 1886 do 1888. W sk utek ro zm aity ch okoliczności m usiał on godzić obowiązki stu d e n ta z koniecznością zara b ia n ia n a życie, nocne prace pisarskie z ożyw ioną działalnością społeczną za dnia. Z profesoram i i ko ­ legam i z uczelni nig d y nie zżył się bliżej. Mimo to jego n o ta tk i z w y ­ kładów o raz zbeletry zo w an e nieco rela cje z ćw iczeń p rak ty czn y ch (zwłasz­ cza z zak resu anatom ii) d a ją w yobrażenie o ów czesnych m etodach nau cza­ nia, rozkładzie zajęć, w yposażeniu siedziby uczelni p rzy ul. Sm olnej, a także o zm ieniających się p ro p o rcjach w składzie narodow ościow ym studentów . A u to r D zien n ikó w , b o ry k ają cy się z u staw icznym n ied o sta t­ kiem , często w p ro st z nędzą i głodem, zan ied b yw ał system aty czn e studia, aż w reszcie zrezygnow ał z n ich całkowicie.

Znacznie bogatszych info rm acji d o starczają D zienn iki o działalności społecznej w k o n sp ira c y jn y m K ó łku K ielczan, g ru p u ją c y m absolw entów kieleckiego g im n azjum z w szystkich w ydziałów U n iw e rsy te tu W arszaw ­ skiego, oraz o K ole D elegatów , będącym zjednoczeniem prezesów a k a ­ dem ickich kół „ te ry to ria ln y c h ” i nieo ficjaln ą re p re z e n ta c ją stu d iu jącej m łodzieży polskiej. Z opisów zeb rań stu d en ck ich i obchodów rocznic n a ­ rodow ych, z re la c ji o niekończących się d y sp u ta c h n a te m a t c h a ra k te ru i zadań K oła oraz obowiązków naro d o w y ch i społecznych m łodego po­ kolenia w y n ik a przed e w szy stk im w niosek, iż m łodzież akadem icka b y ła wówczas niezw ykle zróżnicow ana pod w zględem ideologicznym . S ym ­ p aty cy rosyjskiego n arod n ictw a, lib e raln i kosm opolici, tra d y c y jn i p atrioci, ludow cy różn ych odcieni, zw olennicy „p racy o rg an icznej”, w yznaw cy m arksistow skiej teo rii w alk i klas, rzecznicy solidaryzm u narodow ego głoszonego w m yśl h aseł b ro szu ry Je ża R zecz o obronie c zy n n e j i o S k a r ­

bie N a ro d o w ym — oto n iek o m p letn a lista działaczy zw alczających się

kierunków ideow ych. Z adania „sam okształcenia” i „ośw iaty dla lu d u ”, które form aln ie zespalały członków kółek stud en ckich i b y ły zamieszczo­ ne w ustaw ie K oła D elegatów , rozm aicie realizow ano w p rak ty ce, n a d a ­ jąc im treść zależną od poglądów d an ej grupy.

Udział Żerom skiego w ty c h k o n sp iracy jn y ch p racach polegał głów nie na w ygłaszaniu p rele k cji z dziedziny lite r a tu r y polskiej: o M ickiewiczu, A snyku, K onopnickiej. A le każd y jego odczyt m iał w staw ki a k tu a li­ zujące lub p u e n tę ideologiczną, podobnie ja k celowo d ob ieran y re p e rtu a r do deklam acji w części a rty sty c z n e j w ieczoru. W okół ro zm aity ch sp ra w św iatopoglądow ych toczyła się później d y sku sja, dla k tó re j pro b lem aty k a literack a stan ow iła tylk o dogodny p u n k t w yjścia. W ty ch d y sku sjach a u to r D zien n ikó w popierał p ro g ram „obrony czy n n ej”, sform uło w any jednoznacznie przez Jeża. W y stęp u jąc przeciw ko lojalizm ow i stańczyków i k ieru n k o m ugodow ym w K ró lestw ie, opow iadając się za „lib eru m con­

spiro” i prop o n ując utw o rzenie sk a rb u narodow ego n a cele przyszłej

(7)

d ążeń i p rzem y śleń tego odłam u m łodzieży, k tó ry — ja k studenckie K ółko K ielczan — n a czele swego p ro g ra m u staw iał zagadnienia p a trio ­ tyzm u, a w dalszej przyszłości w alk ę przeciw zaborcy o w yzw olenie ojczyzny.

W krótce ju ż m iało się okazać, że tezy o odrębności narodow ej s tu ­ d en tów Polaków , ułożone przez Żerom skiego w spólnie z W acław em M a- chajsk im i poddane głosow aniu w e w szystkich kółk ach regionalnych, uzy sk ały zaledw ie c z w artą część głosów ogółu. W iększość w y rażała p rze ­ konanie, że „odrębność n arodow a może oznaczać dążenie do odbudow ania P olski szlach eck iej”, że „łączenie się z socjalistam i rosy jsk im i jest ko­ nieczną rzeczą”, że jedność ró żn y ch k las n a ro d u jest niem ożliw a. D zien­

n ik i przejrzy ście u k a z u ją in sta tu nascendi proces polaryzacji przek onań

ideow ych jednego pokolenia, k tó ry n a początku o statn iej dek ady w. X IX doprow adził do sk ry stalizo w an ia zasad p ro gram ow y ch zarów no w P P S (1892) i SD K P (1893) ja k też w Lidze P olsk iej, przekształconej w r. 1893 w Ligę N arodow ą.

W alory poznaw cze D zien nikó w z o kresu w arszaw skiego nie ogranicza­ ją się ty lk o do odzw ierciedlenia p rzem ian sp ołeczn o-ideo w ych , m łodzieży akadem ickiej, lecz w n ie m niejszy m sto pn iu dotyczą szeroko p ojętej k u l­ tu ry . A u to r b y ł zach łann y m odbiorcą w szystkich dzieł w y b itn y ch , k tó re się w te d y u kazyw ały, i o k ażdym z n ich w ypow iadał w D ziennikach opinie nacechow ane in d y w id u aln y m gustem , n iek ied y w yjątkow o trafn e. H isto ry k lite r a tu r y nie może więc pom inąć licznych recenzji Żerom skiego o dziełach Sienkiew icza, P ru sa, O rzeszkow ej, D ygasińskiego, Św ięto­ chowskiego, K raszew skiego i w ielu inny ch , pom niejszych pisarzy, jak: Szym ański, Jasieńczyk, Gadom ski, O stoja-S aw icka. H isto ry k te a tru ta m ­ tego okresu znajdzie w D ziennikach in te re su ją c e recen zje przed staw ień kieleckich i w arszaw skich, w n ik liw e c h a ra k te ry s ty k i g ry gw iazdorów „R ozm aitości”, a czasem także — u n ik ato w e in fo rm acje o w ystaw ien iach sztu k S z e k sp iro w sk ich 8. B ardziej d y letan ck ie są spraw ozdania z w y ­ staw m alarsk ich , opinie o k arto n a ch G ro ttg era, o obrazach M atejki, Siem iradzkiego, Stachiew icza, C hełm ońskiego, gdyż i tu , i w recen zjach m uzycznych z k o ncertó w „ L u tn i” i z p rze d staw ie ń operow ych dom inuje lite ra c k i sposób p a trz en ia n a sztu k i piękne, nie uw zględniający ich auto no ­ m icznych p ra w i odrębnego tw orzyw a.

H isto ry k k u ltu r y i obyczaju znajdzie w D zien nika ch m nóstw o in ­ fo rm acji o w y b itn y ch przedstaw icielach lite ra tu ry i sztuk i ta m ty c h cza­ sów, o różn y ch in sty tu c ja c h k u ltu ra ln y c h , ta jn y c h i jaw nych, o polem i­ k ach m atad o ró w p ra sy w arszaw sk iej, a n a w e t o w ystaw ach: rolniczej, higienicznej, in stru m e n tó w m uzycznych, o kierm aszach i zabaw ach lu ­

8 Np. Kupca weneckiego z W. Rapackim jako Shylockiem (zob. W. H a h n ,

Shakespeare w Polsce. Bibliografia. W rocław 1958, s. 150). O przedstawieniu Snu n ocy letniej w Kielcach, odnotowanym w Dziennikach Żeromskiego 7 III 1885,

(8)

G Ł Ó W N E W A R T O Ś C I „ D Z IE N N IK Ó W ” Ż E R O M S K IE G O 21

dow ych, p rzy czym są to najczęściej in fo rm a c je zakulisow e lu b anegdo­ tyczne, jak ie n a jtru d n ie j w yszukać w źródłach oficjalnych. W reszcie — sięgnie po D zien n iki z poży tk iem rów nież socjolog in te resu jąc y się r e ­ cepcją idei społeczno-politycznych oraz dó b r k u ltu ra ln y c h w tam te j epoce. Z najdzie tu bow iem szerszy niż gdzie indziej przek ró j opinii panujący ch w ro zm aity ch w a rstw ac h społecznych: od rzem ieślników do m ag n aterii i od stu d en tó w do chłopów.

Doceniając w pełni w artości poznaw cze D zien n ikó w w ty m zakresie, nie należy ich jed n a k absolutyzow ać. Nie ulega w ątpliw ości, że u dostęp­ nione ostatn io w d w ud ziestu tom ach K ro n iki tygodn iow e P ru s a p rz y ­ noszą niew spółm iernie bogatszą pan o ram ę codziennego życia w „P rzy - w iślańskim K r a ju ”. A przecież pod jed n y m p rzy n a jm n ie j w zględem nie m ogą one k o n ku ro w ać z D zien n ika m i Żerom skiego: w zobiektyw izow anej n a rra c ji b ra k u je przesłan ek do n ary so w an ia p o rtre tu psychicznego ich a u to ra w różn y ch fazach rozw oju, do naszkicow ania owej powieści oso­ bistej, k tó ra ta k fra p u je w D ziennikach.

3

N ajw iększe w arto ści re p re z e n tu ją D zien n iki n ie jako dok u m en t epoki, lecz jak o do k u m en t osobistego rozw oju pisarza. U derzające je s t przede w szystkim bogactw o realió w z jego życia, m nóstw o inform acji a rc y - w ażnych dla k o re k tu r tego ok resu biografii Żerom skiego. Począw szy od d a ty u rodzenia (autor D zien n ikó w zaw sze z najw iększą pew nością po­ d aje d a tę 14 października 1864, nie 1 listopada, jak w m etry ce zapisano), poprzez d a tę i okoliczności m a tu ry (zdaw anej w r. 1886, nie w 1887 — jak pisał S ta n isław P iołun-N oyszew ski 9 — i zakończonej fiaskiem nie w sk u ­ te k tru d n o ści z m ate m a ty k i, lecz z pow odu choroby uniem ożliw iającej staw ienie się na egzam iny), poprzez sy tu ację głodującego na b ru k u w arszaw skim s tu d e n ta w e te ry n a rii (k tó ry jed n ak nie m ieszkał w spólnie z Piomanem D m ow skim i nie k reślił „w stu d en ck im azylum pierw szego ram ow ego p ro g ra m u w szechpolskiego” 10), aż do g u w ern ersk ich w ędrów ek po d w orach w Szułm ierzu, Oleśnicy, Łysow ie i Nałęczow ie — co krok spo ty k am y now e fa k ty j now e ośw ietlenia fak tó w skądinąd znanych.

Tak np. okoliczności p o b y tu Żerom skiego w K urozw ękach, opisane w D ziennikach z r. 1888, są jaw n ie sprzeczne z rela cją Piołuna-N oyszew - skiego. Do K urozw ęk, gdzie a d m in istra to re m m a ją tk u Popiela był cio­ teczny b r a t p isarza Józef Saski, p rzy je ch a ł Ż erom ski z K ielc, a o uw ięzie­ niu w C y tad eli W arszaw skiej od k w ie tn ia do czerw ca 1888 nie m a w D ziennikach n ajd ro b n iejszej w zm ianki. W K urozw ękach p rzeb yw ał

9 S. P i o ł u n - N o y s z e w s k i , Stefan Żeromski. Dom, dzieciństwo i młodość. Warszawa—Kraków 1928, s. 149.

(9)

Ż erom ski nie przez rok, lecz od lipca do październ ika 1888, z k ró tkim i przerw am i, w czasie k tó ry c h baw ił u in n y ch k rew ny ch. Od 21 p aździer­ nika do 10 listop ada tegoż ro k u m ieszkał w W arszaw ie, ale nie p rz y ul. K ruczej, ja k podaje N oyszew ski, lecz p rz y ul. Zgoda. Z W arszaw y w y ­ jech ał w p ro st do Oleśnicy. Nie p rzeb y w ał z atem w iosną 1889 w szpitalu w arszaw skim ani nie chorow ał n a ty fu s głodowy, nie k o rzy stał też z po­ now nej gościny w K u ro zw ęk ach late m 1889 r. W reszcie — nie b y ł pole­ cany Zaborow skim w O leśnicy przez Józefa Saskiego, lecz został zaanga­ żow any w c h a ra k te rz e g u w e rn e ra w W arszaw ie, 6 listopada 1888, przez Jaro sław a Zaborow skiego, byłego p ensjo n ariu sza sta n c ji A n to n in y z Z eit- heim ów Ż erom skiej, k tó re m u ju ż w g im n azjum k ieleckim udzielał k o re ­ pety cji “ .

Oto n ajw ażn iejsze sprostow ania do jednego ty lko ro k u biografii p i­ sarza, jakie w ynotow ać m ożna z te k s tu D zienn ików . Ł atw o by łoby ich liczbę pow iększyć w tró jn asób . O bok bow iem ten d e n c ji do tw orzenia legend m artyrologicznych, N oyszew ski przejaw iał także skłonność do m odelow ania przeżyć in ty m n y c h Żerom skiego w edług schem atu „A dam a i M ary li”. S tąd szeroko rozbudow any w ą te k k ró tk ieg o f lir tu sztubackiego z L udw iką D u nin-B orkow ską, k tó ra w k rótce w yszła za m ąż za inż. K arola Zlasnow skiego, a pom inięcie m ilczeniem k ilku letnieg o ro m ansu z m łodszą sio strą m acochy, H eleną z Z eitheim ów Radziszew ską. W ty m w y p adk u zresztą przem ilczenia b io g rafa są b ard ziej zrozum iałe i uzasad­ nione: przed pięćdziesięciu laty, kied y zb ierał m a te ria ły do swej książki, w szystkie te sp ra w y b y ły jeszcze zb y t świeże, a w iele osób zain teresow a­ n ych żyło.

W cale nie chodzi tu o k ry ty k ę książki N oyszewskiego, k tó ra m a n ie­ m ałe zasługi jako p raca pionierska. In n e biog rafie — W ładysław a Poboga- -M alinow skiego czy S tan isław a A d am czew sk ieg o 12 — nie m ówiąc już o licznych a rty k u ła c h w czasopism ach, z niej przecież czerpały w iado­ m ości (i rów nież in fo rm o w ały błędnie). Idzie o to, że zniekształcenia i po­ m yłki bio g rafii p ry m a rn e j b y ły później pow ielane w podręcznikach szkolnych i opracow aniach po p ularn y ch , uzy sk ały szeroki rezonans spo­ łeczny, w eszły do podstaw ow ego zasobu sądów obiegow ych o pisarzu. W arto więc u w y d a tn ić przełom w naszej w iedzy o młodości Żerom skiego, bogactw o now ych faktó w , jakie w niosła p u b lik a c ja D zienników .

J e st to przełom zarów no ilościow y ja k i jakościow y, nie dotyczy też b y n ajm n iej ty lk o k o re k tu r fak tó w biograficznych. D zien niki w sposób w y jątk o w y w całej lite ra tu rz e polskiej X IX w. u k azu ją dzień po d n iu proces form ow ania się osobowości pisarsk iej a u to ra S y z y fo w y c h prac.

U Ibidem, s. 163—173.

12 W. P o b ó g - M a l i n o w s k i , Stefan Żeromski. Zycie i twórczość. Złoczów [1929]. Książkę tę G. Korbut zbyt pochopnie — pod sugestią tytułu — uznał za „monografię życia i twórczości”. — S. A d a m c z e w s k i , Stefan Żeromski. Zarys

(10)

G Ł Ó W N E W A R T O Ś C I „ D Z IE N N I K Ó W ” Ż E R O M S K IE G O 23

P roces te n obserw ow ać m ożna na k ilk u płaszczyznach. N a płaszczyźnie ideologicznej p u n k tem w y jścia je s t tra d y c jo n a liz m w ia ry katolickiej i szlacheckiego w ychow ania, jak ie m łody pisarz w yniósł z dom u ro dzin­ nego. A le dom W incentego Żerom skiego, dzierżaw cy nędznego fo lw ark u w Ciekotach, nie b y ł dom em bogacza, a codzienne w nim byto w anie n ie­ w iele się różniło od życia okolicznych chłopów. Toteż stosunkow o w cześ­ nie dostrzec m ożna u przyszłego a u to ra L u d zi b ezd o m n ych o b jaw y soli­ darności z ty m i, o k tó ry c h m ówił: „ci ludzie ubodzy, b racia m oi” 13.

T rad ycjo nalizm w początkow ych tom ikach D zien n ikó w p rze jaw ia się najczęściej w p rostodusznej religijności, o form ie zadziw iająco naiw nej ja k n a osiem nastoletniego młodzieńca· N iebaw em je d n a k Ż erom ski pod w pływ em ulubionego profeso ra języ k a polskiego, A ntoniego G ustaw a Bem a, oraz n a s k u te k le k tu r pu b licy stó w pozytyw istyczn ych z A leksan ­ d rem Św iętochow skim n a czele, zacznie się skłaniać k u w olnom yśliciel- stw u. Szczególną rolę odegrał tu ta j Bem, te n „m istrz m łodych la t i nigdy nie zapom niany dobroczyńca du ch ow y ”, z k tó ry m a u to r D zien n ikó w nie ty lk o d ysku to w ał „na dalek ich sam ow tór sp acerach ” 14, lecz także byw ał u niego w dom u.

W olnom yślicielstw o Żerom skiego p rzejaw iało się początkow o w fo r­ m ie b u n tu przeciw ko w ykładom szkolnego k atech ety , ks. Teodora C zer­ w ińskiego, k tó ry tw a rd ą rę k ą dzierżył „rząd dusz” w gim nazjum kielec­ kim . Z czasem dopiero p rzy b rało ono k sz ta łt pow ażniejszy, o p a rty n a ów czesnych teo riach naukow ych. W iązało to się z p ow staniem w klasie p rze d m atu raln e j kółka sam okształceniow ego, zajm ującego się szeroką p ro b lem aty k ą literack ą, h isto ryczn ą i filozoficzną. Oprócz czytania rzeczy „zabro nion y ch ” z lite ra tu ry , uczono się forsow nie historii, zwłaszcza n a j­ now szej, „h isto rii rew o lu cji i upadków , p raw dziw ej historii czynów ludu, a nie jego rz ą d u ” — ja k to po lata ch sfo rm u łu je sam Ż erom ski w S y z y ­

fo w y c h pracach. Studiow ano poza ty m „św ietnie ustaw ione p aradok sy

genialnego sam o u ka” H e n ry Thom asa B uck le’a w jego H istorii c y w ili­

zacji w A n g lii, k tó ra w raz z d ru g ą książką, H istorią um ysłow ego roz­ w o ju E uropy Jo h n a W illiam a D rap era, sta ła się „od raz u ew angelią m yś­

len ia pew nej g ru p y m łodzieży” 1S. C zytano ponadto dzieła H e rb e rta S pen cera i G eorga B randesa, oraz tegoż D ra p e ra D zieje sto su n k u w iary

do ro zu m u , k tó re w yszły w łaśnie w 1883 r. w przekładzie J a n a K a rło ­

wicza. Z pięciotom ow ego dzieła B ran d esa G łów ne p rąd y lite ra tu ry euro­

p e jsk ie j X I X stulecia, ogłoszonego n ak ład em „ P ra w d y ” w Latach 1882—

1885, w y no to w ał a u to r D ziennika obok c h a ra k te ry s ty k k ieru nków i au to ­

13 Cytat ze wspom nienia Żeromskiego o nędzy w ieśniaków ciekockich, zaw ar­ tego w liście do Oktawii Rodkiewiczowej z Zakopanego, pisanym 21 V 1892 (Bibl. Narodowa, rkps 7345).

14 S. Ż e r o m s k i , O czystość i poprawność języka. W: Pisma literackie i k r y ­

tyczne. W arszawa 1963, s. 219.

(11)

rów rów nież liczne w y ją tk i polem iczne o ostrzu a n ty k le ry k a ln y m i ateis­ tycznym .

N ajzacieklej je d n a k stu d io w an o B u ck le’a w przekładzie rosyjskim B iestużew a-R ium ina i Tiblena. Historia cyw iliza cji w A n g lii stanow iła w środow isku kieleckim praw dziw ą rew elację. U k azyw ała m łodym gim ­ n azjalisto m szerokie h o ry zo n ty w iedzy w spółczesnej, uczyła podstaw naukow ego m yślenia, k ształto w ała em p iryczny i racjo n alisty czn y pogląd n a św iat, w skazyw ała, że zadaniem h isto rii jest w y k ry w an ie p raw ro z­ w oju społecznego, nie zaś opis działalności m onarchów .

O fo rm ach sam okształcenia w „ te ry to ria ln y c h ” kółkach m łodzieży akadem ickiej i o w pły w ie b ro szu ry Jeża n a odejście od haseł „organiczni- k ow skich” i u k ształto w an ie się now ej p o staw y ideow ej Żerom skiego była już m ow a poprzednio. Idea solidaryzm u narodow ego w im ię odzyskania niepodległości ojczyzny n a b ie rała jed n a k cech u to p ijn y ch w m iarę po­ znaw ania przez Żerom skiego rzeczyw istości społecznej podczas g u w e r- nersk ich w ęd ró w ek na prow incji. C hlebodaw cy nie kręp ow ali się p rzy nim , jako p rzy szlachcicu „dobrego” pochodzenia, aczkolw iek „w ysadzo­ n y m z siodła” i zubożałym , w ygłaszać otw arcie sw ych poglądów, k tó re św iadczyły nie tylk o o uległości wobec w ładz i b ra k u jakichkolw iek asp i­ rac ji p atrio ty czn y ch , ale także o nicości m o raln ej tego środow iska, o jego stan ow y m egoizmie, ciasnocie m yśli i płytk ości w ykształcenia, p o k ry w a ­ nej b lic h tre m salonow ej ogłady tow arzyskiej. W żadnym ze sw oich d oj­ rzały ch u tw oró w pisarz nie sc h a ra k te ry z u je k a s ty ziem iańskiej z tak ą zaciekłą, d em ask ato rsk ą pasją, ja k to uczynił ju ż w D ziennikach.

Za b ram ą d w orską rozciągała się w ieś, d ru g i te re n dośw iadczeń spo­ łecznych Żerom skiego. W ieś pogrążona w ciem nocie i nędzy, uzależniona od d w o ru i żan darm a, zam ieszkana przez te n „lud p ro staezy ”, w k tó ry m najw iększe n ad zieje na przyszłość pok ładał a u to r D zienników . L u d w y ­ zw olony z jarz m a niedoli i głodu, lu d ośw iecony i podniesiony do po­ ziom u św iadom ego w spółuczestnika budow y w olnej Polski — oto id eał piastow any w m arzen iach pisarza. A le te n id eał w zetknięciu z rzeczy­ w istością n a b ie rał coraz bardziej c h a ra k te ru p u ste j m rzonki. W iele scen w D ziennikach dowodzi b y stre j o bserw acji antagonizm ów m iędzy ch atą w łościańską a dw orem oraz bezw zględnego w yzysku ekonom icznego chłopów. Rozbieżność interesó w , podsycana u m iejętn ie przez w ładze za­ borcze, nie m ogła prow adzić do narodow ej zgody i jedności.

N a ty m tle szczególnie ek sponuje a u to r w szelkie p rzejaw y biernego oporu wobec w ładz carskich. W iele stro n ic pośw ięca rozw ażaniom na tem a t trag icznej sy tu a c ji u n itów n a P odlasiu, g w ałtem i przem ocą „ n a­ w ra c an y c h ” na praw osław ie. Ich przy w iązanie do w ia ry przodków i m ężny opór in te rp re tu je tra fn ie jako w alk ę przeciw ko w yn arad aw ian iu . Religia stanow iła dla unitów (podobnie jak d la b o haterów now el Poganin i Do

swego Boga) su b s ty tu t przynależności narodow ej. Opór wobec praw o­

(12)

G Ł Ó W N E W A R T O Ś C I „ D Z IE N N IK Ó W ” Ż E R O M S K IE G O

25-P od lasiu polega w ed łu g Żerom skiego n ie ty lk o n a tym , że je s t to opór b o h atersk i a beznadziejny, serdeczne przy w iązanie do sp ra w y p rze g ra ­ nej, ale także n a ty m , że h eroizm u straceń ców nie doceniają in n i Polacy,, n a w e t szlach ta w ty ch sam ych okolicach P odlasia. P rzeciw staw ienie sy ty ch i zadow olonych z siebie m ieszczuchów czy szlach ty zgnuśniałej w m arazm ie n a sw oich w łościach tem u ludow i, w ystaw ionem u n a ko ­ zackie n a h a jk i i w yw ożonem u bez d o b y tk u na S y b ir za opór wobec za­ borcy —■ m a dla a u to ra D zien n ikó w znaczenie w strząsającego sym bolu. N aszkicow any tu ta j w n ajw iększym skrócie zarys rozw oju św iato­ poglądu Żerom skiego w skazuje, że aczkolw iek idea solidaryzm u n aro d o ­ wego poniosła k lęsk ę w k o n fro n ta cji z rzeczyw istością społeczną, acz­ kolw iek w rozw ażaniach pisarza sta le istn iała trag iczna an tyn om ia m iędzy dążeniem do in te g rac ji narodow ej skiero w anej przeciw ko uciskow i za­ borców a jasn ą św iadom ością d ezin tegracji społecznej i jej przyczyn, ιο ­ ί ednak n a m iejscu naczelnym staw iał on zagadnienie w yzw olenia n a ­ rodowego, sp raw ę odzyskania niepodległości ojczyzny. D la tego celu najw yższego trz e b a — w jego p rzek o n an iu — zjednoczyć skłócone siły społeczeństw a, a ro la p rzew odnika w ty m tru d n y m dziele przyp ad a intelig encji. N ie szlachcie, bo ją oślepia stanow y egoizm, nie ducho­ w ieństw u, bo zby t ortodo k sy jne i ugodowe, nie chłopstw u, bo zgnębione nędzą i ciem notą, nie robotnikom , bo ich ideologowie n a p la n pierw szy w y su w ają rew o lu cję socjalną. D opiero w osw obodzonym p ań stw ie n a ­ leży przy stąp ić do zm iany u s tro ju społecznego zgodnie z zasadam i rów ­ ności i spraw iedliw ości.

Taki sch em at program u, jasn y i w y ra ź n y w liniach g eneralnych, b a r­ dziej m gław icow y w szczegółach i w p rak ty c zn y c h zaleceniach, da się odczytać z w ielu scen przedstaw io n y ch w D ziennikach i z licznych a u to rsk ich k o m entarzy. Jego n astę p stw e m było zw iązanie się pisarza w 1890 r. z red a k c ją „G łosu” n a okres siedm iu la t oraz sposób u k sz ta łto ­ w ania b o h ateró w w czesnych now el. B ędzie się on też w ró żn y sposób przew ijał poprzez całą tw órczość a u to ra L u d zi bezdom nych.

4

Obok rozw oju poglądów ideologicznych Żerom skiego D zienn iki u k a ­ zują rów nież rozw ój jego św iadom ości estety cznej, zm iany zasad poetyki w p rak ty c e pisarskiej. N iekoniecznie w próbach literackich, k tó re sam a u to r przeznaczał do d ru k u , ale tak że w n a rra c ji D zien nikó w , k tó re w b rew jego spodziew aniu — a w zgodzie z pow szechną opinią k r y ty ­ ków — sta ły się p ierw szym w ielkim dziełem sztu k i pisarskiej Żerom ­ skiego, stanow iąc zarazem nieoceniony, n ajb ard ziej w iary g o d n y do­ k u m en t genezy jego w czesnych utw orów .

Z aczynał Ż erom ski sw ą drogę tw órczą od św iadom ych i nieśw iado­ m ych naśLadownictw. Liczne w iersze i po em aty dram aty czn e pisane na ław ie szkolnej — to rzeczy w tó rn e, n aiw ne w treści i p ry m ity w n e

(13)

w obrazow aniu, będące przew ażnie echem d ru g o rzęd nych pisarzy ro ­ m antycznych, ta k w ty p ie p rzed staw ian y ch konfliktó w (np. b u n t i po­ jednan ie z Bogiem lub obsesyjnie pow racające przeciw staw ienia p o ety i społeczeństw a, uczucia i rozum u), ja k i w kształcie stylistycznym , w zorow anym na k o tu rn o w ej prozie K rasińskiego lub n a reto ry czn y ch w ierszach U jejskiego. Z ro m an ty zm u też p rze jął m łody pisarz k ieru n e k •zainteresow ań histo ryczn y ch, odnoszących się do legen d arn y ch dziejów Słow iańszczyzny, p rad ziejó w Polski i o kresu średniow iecznych w a lk p o­ gańskiej L itw y w obronie sw ej niezależności. Takie u kształtow anie te ­ m aty k i w czesnych p ró b literack ich Ż erom skiego m iało przyczy ny za­ rów no w bard ziej szczegółow ym o m aw ianiu ty ch sp raw w ów czesnym k u rsie gim n azjaln y m , ja k i w o bfitych lek tu rac h , w śró d k tó ry c h na m iejsce naczelne w ysuw ał się K raszew ski z w ielotom ow ym cyklem po­

wieści historycznych.

P rzytoczone w D ziennikach liry k i osobiste, ja k np. szereg m iłosnych inw okacji do H elen y S k ierskiej, odznaczają się rów nież pozą ro m antyczną w skargach n a osam otnienie, s e n ty m e n ta ln ą eg zaltacją w w y razie uczuć, a przede w szystkim nieporadnością a rty sty c z n ą n a w e t w ram a ch kon­ w en cji epigońskorom antycznej. Słusznie więc p rofesor Bem odradzał m łodem u Ż erom skiem u k o n ty n u o w an ie takiego ry m o tw ó rstw a — „w po­ wieści za to jeste ś p a n n a w łaściw ym gruncie, m asz pan ta le n t powieścio- p isa rsk i” 16. W pływ B em a p rzejaw ił się ró w n ież w zm ianie tem a ty k i n a stę p n y c h pró b pióra. G aleria b o h aterów h isto ryczn ych Żerom skiego w zbogaca się o przyw ódców rep u b lik ań sk ich ru ch ó w społecznych i w alk narodow ow yzw oleńczych. Cola di Rienzi, Savonarola, J a n Hus, G aribaldi, P etöfi, K ościuszko, Ś ciegienny — oto postacie najczęściej w spom inane przez pisarza, będące przed m io tem jego a d m irac ji i stud iów literackich. I tu jed n a k objaw iał się raczej k u lt w ielkich ludzi, ro m antyczna id eali- zacja w y b itn ej jed no stk i w alczącej ze złym i potęgam i św iata, aniżeli tra fn e zrozum ienie skom plikow anych procesów społecznych.

W k ateg o riach ro m an ty czn y ch zam y kała się też e ste ty k a m łodego Że­ rom skiego. Tw órczość litera c k a rozum iana jest przez niego nade w szyst­ k o jako eru p c ja natch n ien ia, sztu k a jest „rozkoszą up ajającą, ekstazą bez g ran ic ” 17. Z biegiem la t to p rzekonanie zm ienia się pod w pływ em k r y ­ ty k i p o zytyw istycznej. W c e n tru m rozw ażań a u to ra D ziennikó w z okresu w arszaw skiego z n a jd u je się zagadnienie sto su n k u ten d en cji do p raw d y w sztuce. W y stęp u jąc przeciw tendency jności lite r a tu r y pozytyw istycz­ n e j, Ż erom ski pisze n a w e t o Św iętochow skim , którego poważał, że k ie­ ru n e k te n doprow adził do ab su rdu , że w u tw o rach jego nie m a żadnej

16 S. Ż e r o m s k i , Dzienniki. Opracował i przedm ową opatrzył J. Kądziela. T. 1. W arszawa 1963, s. 192.

(14)

G Ł Ó W N E W A R T O Ś C I „ D Z IE N N IK Ó W ” Ż E R O M S K IE G O 27

praw dy, ty lk o „dekoracje p otrzeb ne do u w y d a tn ie n ia tej lub innej m y śli” 1S.

P rzeciw staw ien iem ty ch ap rio ry czny ch tend encji, zaw czasu d e te rm i­ n u jąc y c h u tw ó r literack i, w y daw ał się Ż erom skiem u przez pew ien okres „o b iekty w ny ” n atu ralizm , którego teo re ty c y głosili p o stu la t w iern ej ob­ serw acji życia oraz fotograficznego o d tw arzan ia jego stro n dodatnich, jak i — p rzem ilczanych dotąd — stro n ujem nych . Poza ty m n a tu ra liz m pociągał Żerom skiego h asłem u nau k ow ien ia lite ra tu ry , tw o rzen ia „ro­ m ansu ek sp ery m en taln eg o ” , b ezstronnego zbierania fak tó w i dokum entów społecznych oraz w ogóle am b icjam i eru d y cy jn y m i. Porzuciw szy te m a ty k ę h istory czną a u to r D zien n ikó w zaczął w te d y tw orzyć szkice i obrazki z ży­ cia współczesnego, rozpoczął n a w e t powieść — „m alow idło szerokie i ga­ dające n a tu ra listy c z n ie ” 19. A le realizacje ty ch planów nie zy sk ały u zna­ nia red a k to ró w czasopism w arszaw skich. O pow iadanie Z te k i o b ie k ty -

w is ty , rela cjo n u jąc e spotkan ie b ra ta i sio stry w dom u publicznym , zo­

stało odrzucone przez re d a k to ra „ P rzeg ląd u Tygodniow ego”, A dam a W iś­ lickiego. O brazek Dla ju tra , p rzed staw iający „m a łże ń stw o -p ro sty tu c ję ” bo h aterk i, k tó ra w ychodzi za m ąż bez m iłości, dla zapew nienia spokoj­ nego b y tu rodzicom , odrzucił re d a k to r „ P ra w d y ”, A lek san d er Ś w ięto­ chow ski. W reszcie stu d iu m patologii U w ró t obłędu, złożone do rą k J a n a K antego G regorow icza, re d a k to ra „T ygodnika Mód i P ow ieści”, nie do­ czekało się żadnej odpowiedzi uzasadn iającej n iep rzyjęcie do dru ku .

P om im o ty c h niepow odzeń urzeczenie teo rią n a tu ra liz m u trw ało u Żerom skiego stosunkow o długo. Jeszcze podczas p o b y tu w K u ro zw ę- k ach planow ał n a tu ra listy c z n ą powieść z życia środow iska szlacheckiego, k tó ra m iałaby cechy dem askatorskie. Z czasem jed n a k m łody pisarz do­ szedł do w niosku, że p ropagow any przez n a tu ra listó w „ p ro to k o larn y ” dok u m en tary zm w ypacza p raw d ziw ą h iera rc h ię sp raw i zjaw isk, że bez u m iejętno ści selekcji i uogólnienia m a te ria łu niepodobna tw orzyć pow ieś­ ci realisty cznej. Takiej selekcji zaś nie m ożna dokonać bez k o n ta k tu z życiem różn y ch w a rstw n a ro d u w niew oli, bez głębokiej w iedzy o rze-. czyw istości społecznej. Tego ro d zaju stu d ia socjologiczno-literackie od­ byw ał Ż erom ski w okresie p ro w in cjo n aln y ch gu w ernerek, kied y ró w no ­ cześnie ze stab ilizacją poglądów ideologicznych n astępow ało u trw ale n ie zasad rea liz m u w tw órczości p isarskiej. Żadne z opow iadań „w ysm ażo­ ny ch w głow ie” w stu d en ck im pokoiku nie doczekało się publikacji, pierw sza now ela Psie praw o, w y słan a z Oleśnicy, otw orzyła Ż erom skiem u łam y „G łosu” n a długi szereg lat.

W te n sposób sceny zapisane w D ziennikach sta ły się kop aln ią m a­ teriałów , w yk o rzy sty w an y ch w dalszej tw órczości. D otyczy to nie tylko now eli Psie praw o i dużych p a rtii Z apom nienia, gdzie zm iany w stosu nk u do w e rsji re a ln e j, diariuszow ej, polegają n a zaostrzeniu w y m ow y

spo-Ibidem, t. 5 (1965), £. 125.

(15)

łecznej u tw o ró w w sk u tek u w y d a tn ie n ia iro n ii n a rra to ra wobec „m o ral­ ności szlach eck iej”, ale także w ielu in n y ch w czesnych opow iadań Że­ rom skiego. W iadom o, że now ele W sidłach niedoli, Oko za oko, Pocału­

n e k , „Ach, g d y b y m k ie d y d o żył te j pociechy...”, Źródło, „C okolw iek się zdarzy, niech uderza w e m nie...”, Tabu, a w znacznej m ierze Siłaczka

i M ogiła są p a ra fra z a m i ro zm aity ch fra g m en tó w D zien ników . A le te p a­ ra fra z y w połączeniu z uogólnieniam i obserw acji rzeczyw istości stan ow ią już odm ienne jakościow o k on stru k cje, są podporządkow ane zam ierze­ niom ideow ym i a rty sty c z n y m pisarza. T ak np. p ow racające uporczyw ie w D zienn ika ch obrazy nędzy stu d en ck iej, u g an ian ia się za k o rep e ty cja ­ m i z jednego k rań c a m iasta n a d ru g i, głodu, d ziu raw y ch butów i cias­ nego, w y ta rte g o p a lta , w k tó ry m b o h a te r m arzn ie n a m rozie, nak reśli potem Ż erom ski w M ogile, w Źródle, w Siłaczce, w D ziejach grzechu, w N aw racaniu Judasza, a fra g m en ta ry c z n ie tak że w P rzedw iośniu. Za k ażdym razem jed n a k te obrazy, o p arte n a w łasn ych dośw iadczeniach au to ra, p e łn ią odm ienne fu n k cje w utw orze, są dostosow ane do p o trzeb arty sty czn y ch .

Zgłosiw szy powyższe zastrzeżenia, m ożna się zgodzić z opinią k r y ty ­ ków, że rzadko k tó ry epik b ył w tak im sto p n iu epikiem w łasnego życia duchow ego pod postacią sobow tórów literack ich, że w pew nym sensie cała d o jrzała tw órczość a u to ra L u d zi b e zd o m n ych mieści się in crudo w D ziennikach. Dodać ty lk o trzeb a, że nie chodzi tu ta j w yłącznie o ten fa k t n a jp ro stsz y — arty sty czn eg o ro zw ijan ia w ątkó w D zienników w u t­ w o rach przeznaczonych do d ru k u . Chodzi przede w szystkim o to, że ju ż w D zien n ikach w y stę p u ją siły napędow e jego p isarstw a, w a ru n k u ją c e także d yn am ik ę dzieł późniejszych. A więc — znam ien na dla Żerom skiego anty no m ia uk o chania ziem i ojczystej i czujnego dostrzegania k rzy w d spo­ łecznych dziejących się na tej ziemi, często w im ię p atrio ty z m u i jed ­ ności narodow ej, a n ty n o m ia upojenia życiem i goryczy życia, m iłości i nienaw iści, b o h a te rstw a i podłości. W yróżniającą cechę epiki pisarza, a także n iek tó ry ch jego d ram ató w , stanow i zazw yczaj złożona d iale k ty k a wolności i konieczności w specyficznych, polskich w aru n k ach . N ajczęś­ ciej jest to w ielka m iłość i swoboda uczuć osobistych, k tó ra zderza się z koniecznościam i społecznym i lub obyw atelskim i. K iedy indziej d y ­ le m a t polega n a tru d n y m w yborze m iędzy nakazem relig ijn y m czy oby­ czajow ym a n a tu ra ln y m popędem nam iętności, p rzy czym każda decyzja w rezu ltacie unieszczęśliw ia boh atera. P o m y sły refo rm ato rsk ie szlachet­ n y ch jed no stek u p a d a ją w sk u te k potęgi ciem noty lub zam ieniają się podczas rea liz a c ji w b ezfu n k cjo n aln e utopie. W alka o przyszłość podbi­ tego i zacofanego cyw ilizacyjnie n a ro d u w ym aga rezy g n acji z osobistego szczęścia człow ieka albo u działu w o d b ieraniu w olności in ny m narodom .

Te an tyn o m ie tragiczne, pom im o w szelkich społecznych i h isto ry cz­ n y c h u w aru n k o w ań , m a ją nade w szystko c h a ra k te r m oralny, poniew aż w y n ik a ją ze sta rc ia się sprzecznych w artości. Zharm onizow anie przeci­

(16)

G Ł Ó W N E W A R T O Ś C I ,,D Z IE N N IK Ó W ” Ż E R O M S K IE G O 29

w ień stw jest niem ożliw e, p rzy n a jm n ie j poza sfe rą sceptycyzm u· N astę­ p u je więc n ieu c h ro n n y k o n flik t i konieczność w ybo ru , k tó ra zawsze jest klęską d la jed n ej ze stron , a czasem dla obydw u.

S tąd też dom in ujący m ty p em b o h a te ra jest w pow ieściach a u to ra

U rody życia i P rzedw iośnia człow iek pełen w ew n ętrzn y ch konfliktów ,

ro zd zieran y sprzecznościam i nie do pogodzenia, oscylujący „m iędzy bie­ gunam i ek stazy i ab n eg acji” . W łaśnie taki, jakim by ł a u to r a zarazem b o h a te r D zien n ików . O ile jed n a k p rzesad n ą egzaltację i niep raw d op o­ dobne czasam i poczynania jego b o hateró w pow ieściow ych skłonni jeste ś­ m y dzisiaj tra k to w a ć jako skazę n a a rty sty c z n e j k o n stru k c ji postaci, o ty le w praw dziw ość i b ezprzy k ład ną żarliw ość uczuć dw u dziestoparo- letnieg o m łodzieńca w ierzy m y bez zastrzeżeń.

5

P o om ów ieniu w różn y ch asp ek tach w artości d o k u m en ta rn y c h D zien­

n ik ó w trz e b a n a koniec p rzedstaw ić propozycję innego ich odczytania —

jako pow ieści osobistej (rom an in tim e). Otóż w n a rra c ji D zien nikó w m ożna w yróżnić dw ie zasadnicze zm iany: pierw szą — m iędzy trzem a początkow ym i tom ik am i a n astęp n y m i z o kresu kielecko-w arszaw skiego, dru g ą — m iędzy zapiskam i w arszaw skim i a szerokim i obrazam i z czasu gu w ern ersk ich w ędrów ek po prow incji.

P rzeło m p ierw sz y polega n a ty m , że zam iast suchej, niesp raw n ej r e ­ lacji k ro n ik a rsk ie j z w ąskiego k rę g u w y d arzeń w szkole i n a sta n c ji — p o jaw ia ją się coraz częściej o b serw acje w form ie sp rob iem aty zow an ej, a fa k ty jednostkow e służą za tło dla sądów ogólniejszych. P o ja w ia ją się także reflek sje psychologiczne, zapisy in tro sp ek c ji i analizy w łasn ych stanów duchow ych, u trz y m an e w ty p ow y m dla Żerom skiego s ty lu liry cz­ nej ekspresji. Ten sty l, odznaczający się sp iętrzen iem epitetów , in te n sy w ­ nym i p orów naniam i i m etaforam i, licznym i zestaw ieniam i tez i an ty tez, s to s u je a u to r najczęściej do w y ra ż en ia ro zm aity ch odcieni uczuć m iłos­ nych i do opisów p rzyrody, ożyw ianych przez perso nifikacje oraz grę różnokolorow ych św iateł i cieni.

Isto tn iejszy je s t jed n a k przełom d rug i, kied y a u to r zan ied b u je od­ tw a rz a n ie sw ych „p rac i d n i”, a D zien n iki tra k tu je przede w szystkim jako w a rsz ta t prób pisarskich, dokonując św iadom ego w yb o ru „ m aterii pow ieściow ej” nad ającej się do a rty sty c z n e j obróbki, dbając o kom po­ zycję i p u e n tę przedstaw ionego epizodu, dążąc do funkcjonalności w p ro ­ w ad zan y ch opisów p rzy ro d y, w zbogacając zasób słow nictw a (np. z za­ k resu term inologii m uzycznej) dla n atychm iastow ego użycia w nieco­ dziennych, odśw ieżonych zestaw ieniach leksy k aln y ch itp. W szystkie te zabiegi sp raw iają, że znika pow oli z pola w idzenia bezw zględnie szczery a u to r D zien n ików , a n a jego m iejscu p o jaw ia się n a rra to r i b o h a te r po­

(17)

ćwiczeń litera c k ic h w ciela się kolejno w ro le człow ieka idei, dekad enta, nauczyciela, zalotn ik a, szlachcica, try b u n a ludu, działacza oświatow ego,

baw idam ka etc.

K ażda z ty c h ró l p rzedstaw io n a je s t w o d ręb ny m epizodzie, w y sty ­ lizow anym zależnie od te m a tu — bądź w ko n w en cji realisty czn ej, bądź w ko nw encji sa ty ry c zn e j lub h u m o ry sty czn ej, albo w reszcie n a sposób m alarsk o-im p resjo n isty czn y , ja k owa scena letn ie j przechadzki H eleny, jej m ęża i a u to ra przed zachodem słońca, k tó rą zachw ycał się Jaro sław Iw aszkiew icz, p o ró w n u jąc ją z opisam i F la u b e rta oraz z obrazam i M oneta i M a n e ta 20.

Szczególnie c h a ra k te ry sty c z n e pod ty m w zględem są o statn ie tom y

D zien ników z okresu p o b y tu w Łysow ie. D ia le k ty k a m iłości z dw iem a

rów nocześnie p a rtn e rk a m i skłan ia a u to ra do resp ek to w an ia i w y rażan ia tak ich n iu ansów psychologicznych, jak ic h w daw n iejszych tom ach, od­ tw arzający ch m łodzieńcze zakochania i p a sje m iłosne, darem n ie b y śm y szukali. W istocie rzeczy obszerna re la c ja z Ł ysow a niem al w yłącznie o bejm u je stylizow aną opowieść o ró żny ch fo rm a ch em ocji osobistych. Nic bliższego n ie d o w iad u jem y się o lek c jac h codziennych z A dasiem R zążew skim , o sta ry c h p a ń stw u D obrzyńskich, o re a ln y m otoczeniu, w jak im a u to r spędzał d n i pow szednie, dla niego bow iem w ażny był ty lko rozw ój i flu k tu a c je uczucia.

C zytelnik n a sta w io n y poprzednio n a rea listy cz n ą szczerość D zien ­

n ik ó w — ra z po ra z czuje się zd ezorientow any, gdyż w tej b u rzliw ej

h isto rii m iłosnej tru d n o oddzielić p raw d ę od stylizacji, rzeczyw istość od „pięknego zm y ślen ia” lite ra tu ry . N ie w iadom o, gdzie jest praw d ziw a trag ed ia człow ieka n ie zrozum ianego, sam otnego, chorego, zagubionego w świecie, a gdzie zaczyna się fik cja a rty sty c z n a , lite ra tu ra o rozd arciu w ew n ętrzn y m , h isto ria b ajronicznego b o h a te ra, k tó ry b u n tu je się p rze ­ ciw ko pośw ięceniu ra c ji jed n ostk i dla ra c ji kodeksu obyczajowego i św ia­ dom ie dąży do złam an ia surow ego ta b u społecznego. D ezorientację po­ głębia fak t, że z n an y z p oprzednich tom ów ty p b o h a te ra liry czn o -w er- terow skiego został tu sk o n tra sto w an y z ty p em lib erty ńsk o-lo w elasow - skim , ukazując n a p rzem ian stro n y sw ojego Janusow ego oblicza.

O w ym kom plikacjom fa b u ły w pow ieści o sobie sam ym odpow iadają też zróżnicow ane śro d k i w y ra z u arty sty czneg o. N ajw iększym n o v u m w ty m zakresie je s t sw o isty sty l n a rra c ji, w k tó ry m to n acja pow ażna lub liryczn a przem ieszana jest z ironiczną, ro m a n ty cz n y patos czy w znio­ sły se n ty m e n t — z d rap ieżn ą obserw acją n a tu ra listy c z n ą i bezlitosną s a ty rą godzącą w słabo stk i w łasne p isarza i cudze. Obok scen p rz e ja ­ skraw ion y ch w ek sp resji istn ieją niedopow iedzenia, apelujące do d o ­ m yślności czy teln ik a poprzez aluzje, su b te ln e odcienie określeń, zw łasz­

20 J. I w a s z k i e w i c z , Drugi tom „Dzienników” Żeromskiego. „Nowa K ul­ tura” 1954, nr 48.

(18)

G Ł Ó W N E W A R T O Ś C I „ D Z IE N N I K Ó W ” Ż E R O M S K IE G O 31

cza w o d tw arzan iu stan ó w uczuciowych· Obok b o h a te ra — nowoczesnego* rom an ty k a, stanow iącego kłębow isko sprzeczności m yślow ych i em ocjo­ nalnych, jest w tej prozie stale obecne a lter ego, k tó re a u to r dopuszcza do głosu nie ty lk o w celu k om entow ania p rzed staw io ny ch zdarzeń, ale głów nie w celu a u to in te rp re ta c ji w łasn ej postaw y. Czasam i zresztą w y ­ stę p u je t u zabieg szczególny, polegający n a pozornej deheroizacji bo- h a te ra -n a rra to ra , k tó ra m a go podnieść w oczach czytelnika, albo na ham ow an iu praw dziw ego w zruszenia przez p rzeko rne d ezy n w o ltu ry lu b dowcipy. N a tle dość konw en cjo n aln y ch sposobów w y rażan ia em ocji bo­ h ateró w w prozie X IX -w iecznej śro d ki a rty sty c z n e zastosow ane w tej powieści osobistej sp ra w ia ją w rażen ie ogrom nego bogactw a i różnorod­ ności.

Jeżeli zgodzim y się z tw ierd zen iam i dzisiejszej k ry ty k i, że ew olucja sztuk i p isarsk iej X X w. zm ierza zdecydow anie w k ie ru n k u luźnej kom po­ zycji, p a m ię tn ik a rstw a , sw obodnych sk o jarzeń n a rra to ra , że cechą prozy X X -w iecznej je s t nade w szystko złam anie ko nw encji powieści klasycznej X IX stulecia, z jej k o n c e n trac ją fab u ły w okół konsekw entnego rozw oju psychologicznego b o h aterów i z jej „p rzezroczy sty m ”, niezauw ażalnym sty lem — to m ożna w ygłosić opinię, iż D zien n iki w yprzed ziły literack o sw oją epokę, choć ta k m ocno są z nią zrośnięte. M niejsza, że było to w y ­ przedzenie nieśw iadom e, nie op arte n a p rzem y ślan y m system ie te o re ty c z ­ n y m ani n a k o h e re n tn ej poetyce. Nigdzie w D ziennikach nie znajd ziem y term in ó w takich, jak am orficzność czy au to tem aty zm , a przecież nie ulega w ątpliw ości, że podstaw ow a m a te ria dzieła je st w łaśnie am orficzna i au to tem aty czn a. L uźne epizody połączone są tu niem al w yłącznie osobą n a rra to ra , ich selekcja i h ie ra rc h ia nie zależy w cale od potrzeb k o n ­ stru k c y jn y c h , lecz od fu n k cy jn e j w ażności dla b o h atera. S tą d szerokie rozbudow anie ty ch epizodów, k tó re p osu w ają n ap rzód akcję „duchow ą”· postaci, a refe ru ją ce , skrótow e p o tra k to w a n ie tych, k tó re służą rozw ojow i ak cji zew n ętrzn ej. J e s t to oczyw ista zapow iedź techn iki kom pozycyjnej

L u d zi bezdo m n ych , D ziejów grzechu, U rody życia i in n y ch powieści w spół­

czesnych.

J a k z tego w idać, D zien n iki są nie ty lk o kop alnią m ate ria łó w w y ­ korzy sty w an y ch w dalszej twórczości, źródłem m otyw ów ro zw ijan y ch bądź p arafrazo w an y ch w u tw o rac h przeznaczonych do d ru k u . Są one- jeszcze czym ś w ięcej. M ożna b y powiedzieć, że podstaw ow e znaczenie

D zien n ikó w w sferze a rty sty c z n e j polega n a istn iejący m w nich p o ten ­

cjaln ie no w ato rstw ie zarów no w zakresie k re a c ji nowoczesnego, pełnego sprzeczności b o h atera, k tó reg o działanie w yznacza skom plikow ana m o ty ­ w acja psychologiczna, jak też w zakresie dobo ru o ry g in aln y ch środków sty listy czn y ch czy odm iennej tech n ik i kom pozycyjnej.

F ak t, że to no w ato rstw o nie u jaw n iło się w e w czesnych d ru k o w an y ch now elach pisarza, że n a jp ie rw zrealizow ana została p ostaw a obiektyw no- -realisty czna, b y ł w y nik iem św iadom ego w y b o ru autorskiego, pewnego*

(19)

sposobu pojm ow ania odpow iedzialności narodow ej i społecznej, w ysokiej m ia ry p rzy k ła d an e j do działalności p isarskiej jak o swego ro d zaju posłan­ n ictw a w służbie k ra ju . D latego d ru g a postaw a dem o n strow ana w D zien­

nikach, k tó rą m ożna nazw ać a u to k re ac y jn ą — n a r r a to r stopniow o tw o rzy

z epizodów w łasną postać jako św iadom ie k o n stru o w a n ą rolę — zeszła na dalszy p lan i u ja w n iła się, a raczej zakty w izow ała w w iele la t później. W ielka to szkoda d la procesu m odernizacji lite r a tu r y polskiej, gdyż u tra c o n a została szansa przyspieszenia przełom u antypozytyw istycznego, ale tak ie w łaśn ie im p e ra ty w y w e w n ętrzn e rządziły tw órczością m ło­ dego Żeromskiego·

Cytaty

Powiązane dokumenty

W polskiej doktrynie procesowej prezentowane są w tej kwestii trzy różne koncepcje. Niektórzy autorzy wyrażają pogląd, że przepisy, które uwolniły sąd od

Rzecz wiąże się również z etapem postępowania (zwłaszcza karnego), ze stopniem doj­ rzewania sprawy, z jej pełnym lub dopiero częściowym wyjaśnieniem. 1

Szereg zagadnień procesowych przedstawionych w tej pub­ likacji jest tak dalece informacyjnie i problemowo bogaty, że umożliwi to adwokatom lepsze zorientowanie się

Zastanawiając się nad zakresem odpowiedzialności materialnej z tytułu naru­ szenia obowiązku dbałości o wynik pracy, dochodzimy do wniosku, że w rachubę

Możliwość prowa­ dzenia postępowania zabezpieczającego jest w takiej sytuacji wyłączona z mocy ustawy (art. 749 k.p.c.), a jedyny tutaj wyjątek dotyczy

Jeżeli naw et wznawia się postępowanie bez uprzedniego uchylenia postanowienia o umorzeniu postępowania, to uchylenie takie tkwi implicite w decyzji o wzno­ w ieniu

W istniejącej obecnie definicji p.o.d. pomija się całkowicie sprawę ich lokalizacji. Tymczasem pod względem historycznym ogrody działkowe były zawsze lokalizo­ wane

Przedmiotem obrad w tym wspól­ nym posiedzeniu było nawiązanie ro­ boczych kontaktów wzajemnych i omó­ wienie kilku doniosłych kwestii będą­ cych przedmiotem