• Nie Znaleziono Wyników

Sylwetka literacka Adama Pługa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sylwetka literacka Adama Pługa"

Copied!
33
0
0

Pełen tekst

(1)

Irena Maciejewska

Sylwetka literacka Adama Pługa

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 49/1, 17-48

(2)

SY LW ETK A LITER A CK A ADAMA PŁU G A

A ntoni P ietkiew icz należy dziś do tej licznej rzeszy d rugo rzęd­ n y c h pisarzy, k tó rz y n aw et histo ry k o m lite ra tu ry znani są jedynie z nazw iska. D zieła\jeg o daw no już stra c iły k o n ta k t z czytelnikam i. Ż yw ot ich by ł zresztą w ogóle bardzo k ró tk o trw a ły , skoro ju ż w chw ili śm ierci P łu g a pisano:

Czas oddalił nas nieco od epoki, która podziwiała jego rym y i przejmo­ w ała się losam i bohaterów jego powieści tendencyjno-obyczajowych к

Pół w ieku, k tó re m inęło od śm ierci pisarza, oddaliło nas od tej tw órczości jeszcze bardziej. Przez te pół w ieku nie wznowiono ani jednego u tw o ru Pługa, nie napisano ani jednej o n im rozpraw y.

A nton i Pietkiew icz urodził się w 1823 r. n a Litw ie. Tam ró w ­ nież, w m aleńkiej wiosce leżącej w w idłach N iem na i J a c z o n k i2, spędził dzieciństw o i młodość. O brazy L itw y, a zwłaszcza serdecz­ nie ukochanego Żukow ego Borku, n iejedn ok ro tnie pojaw ią się w jego tw órczości. Z najdziem y w niej naw et oddzielną gawędę w ierszow aną, pt. P iosnka rodzinna, pośw ięconą w yłącznie odtw orze­ niu i uw ielbieniu stro n ojczystych. Ojciec pisarza, straciw szy w la ­ tach 1815— 1831 w łasny, niew ielki m ająteczek, pełnił obowiązki podłowczego w dobrach R adziw iłłow skich. W dom u P łu ga — ja k to zgodnie stw ierd zali przyjaciele i znajom i 3 — panow ała atm

osfe-1 W. K o r o t y ń s k i , A d a m Plug. K u r i e r W a r s z a w s k i , LXXXIII, 1903, nr 303.

2 W ładysław S y r o k o m l a (W ędrów ki po moich niegdyś okolicach. W spomnienia, studia historyczne i obyczajowe. Wilno 1853, s. 21) tak opisuje rodzinną w ieś Pługa:

„Przez piaszczysty zasęp wjeżdżamy do w si Żukowego Borka; — lud pracow ity użyźnił przez w ieki te bezpłodne piaski [...].

„Wieś błotnista, [...] mała, bo ledw ie z dziesięciu chat złożona [...]“. 3 D e o t y m a , A d a m Pług — Antoni Pietkiewicz. W izerunek na osiem ­ dziesiątą rocznicę jego urodzin. B i e s i a d a L i t e r a c k a , 1903, t. 56, nr 43. — K o r o t y ń s k i , op. cit.

(3)

18 IR E N A M A C IE J E W S K A

ra p atrio ty czn a i relig ijna. D ucha „chrześcijańskiej m iłości i po­ k o ry “ w pajano w przyszłego pisarza od młodości. R eligijność ta m a u Płu g a często ak cen ty społeczne. W im ię ew angelicznej zasady „miłości bliźniego“ będzie on w ołał o ulżenie doli chłopa, o szacu­ nek dla uczciwych i prostych. C hrystianizm , ze sw ą teo rią litości dla skrzyw dzonych i swego przebaczenia dla krzyw dzicieli, b ył do­ skonałym w ykładnikiem pozycji ideologicznych tego drobnego szla- chetki, k tó ry w praw dzie grom ił szlachtę za zepsucie, lecz rów no­ cześnie nie był w stanie w yobrazić sobie św iata bez szlachty. Nie um iejąc sięgnąć po b ro ń skuteczniejszą, sięgał do praw d religii, aby p rzy ich pom ocy łagodzić krzyw dzącą niespraw iedliw ość spo­ łeczną, k tó rą w idział i k tó rą potępiał. Tym niem niej trzeb a stw ie r­ dzić, że owa religijność i, w konsekw encji, odw oływ anie się ze w szystkim i spraw am i św iata do ing eren cji boskiej — pow ażnie ob­ niżały w artość dzieł P łu g a, spraw iały, że realisty czną obserw ację osłabiał po k atolicku k onform istyczny m orał.

Człowiekiem, k tó ry w y w arł decydujący w p ływ na k ieru n e k arty sty czn y ch i społecznych zainteresow ań przyszłego pisarza, był L udw ik K ondratow icz, sąsiad Pietkiew iczów , biedu jący n a lichej dzierżaw ie w leżącym obok Żukowego B orku Załuczu. Z K o n d ra ­ tow iczem zetknął się P łu g jeszcze w latach gim nazjaln ych i od razu serdecznie się z nim zaprzyjaźnił. Ju liu sz G om ulicki c h a ra k ­ tery z u je Płu g a w ten sposób:

Jako poeta pisarz to niew ysokiego lotu, najbardziej może podobny do Syrokomli, ale bez siły i głębi tamtego pieśniarza 4.

Sam P łu g w swej rym ow anej autobiografii nazw ie siebie ucz­ niem „m uzy S yro k om li“ . Z czasem literacki p a tro n a t Syrokom li przerodził się w trw a łą i bardzo serdeczną p rzy jaźń , k tó rej koleje odczytujem y dziś z gru b ych plików korespondencji, m ówiącej nie ty lk o o twórczości, lecz i o życiu obydw u pisarzy.

K ondratow iczow i pośw ięcony jest pierw szy zachow any w iersz P łu g a — Góra Z a m czy sk o (podtytuł: Pow ieść B u rty n ik a) — pisany jeszcze w o statn im roku (1842) p obytu w g im nazju m słuckim . W iersz nosi w iele znam ion p isarstw a rom antycznego.

L e k tu ra rom an ty k ów najróżnorodniejszego au to ra m e n tu w y w a r­ ła w ogóle duży w pływ na tę m ało sam odzielną, będącą m niej lu b więcej udanym naśladow nictw em , twórczość. W pływ y ro m an ty

cz-4 Księga w ierszy polskich X I X wieku. Ułożył Julian T u w i m . Opraco­ w ał i w stępem opatrzył Juliusz W. G o m u l i c k i . T. 2. Warszawa 1954, s. 286.

(4)

ne szczególnie d obitnie u w yd atn ią się w rym ow anej spuściźnie Pługa. P ro zie n ato m iast patronow ać będzie k sz ta łtu jąc a się u nas w ów czas realisty czn a powieść społeczno-obyczajow a. N ie ty le w s ty ­ lu K raszew skiego, z k tó ry m P ług sty k ał się osobiście i którego tw ó r­ czość powieściową bardzo wysoko cenił, ile raczej w ty p ie K orze­ niowskiego.

Ta późniejsza, prozatorska część spuścizny P ługa je st dla h isto ­ ry k a lite ra tu ry o ty le ciekaw sza od jego dorobku poetyckiego, że stanow iła ona zapowiedź now ych ten d en cji w litera tu rz e . P rzy g lą­ dając się je j, w idzim y — w dużym skrócie, rzecz jasna, i na niepeł­ ny m m ateriale h isto ry czn y m — narod zin y epoki rozw oju polskiej powieści dziew iętnastow iecznej. P rz y lek turze powieści P ług a i au­ to ró w jem u podobnych, powieści, k tó re przygotow ały g ru n t pod tw órczość gen eracji O rzeszkow ej, uśw iadam iam y sobie ogrom p ra ­ cy p isarsk iej, jak a poprzedziła w ielką powieść realistyczną.

P roza P łu ga stanow i n ad to tę dziedzinę jego pisarstw a, na któ rej m ateriale m ożna prześledzić pew ne w yraźne przeobrażenia i zm ia­ ny, jak im podlegał a u to r w m iarę zm ieniających się czasów. D la­ tego w arto się tą prozą zająć szczegółowiej.

1

W iersze i ry m o w an e gaw ędy P łu g a są w całości epigońskie i w tó rn e w stosunku do epoki, k tó ra odeszła. W sposób pow ierz­ chow ny n aślad u ją i p a ra fra z u ją one nie tylk o m otyw y, ale wręcz całe p a rtie lite ra tu ry rom antycznej. I jeżeli utw o ry chronologicznie wcześniejsze, pow stałe na początku k a rie ry pisarskiej (tj. w latach czterdziestych i n a początku pięćdziesiątych), bliskie są ludowości, to późniejsze stanow ią ju ż tylko o bjaw uporczyw ego rym ow ania ogól­ nie znanych i całkow icie skonw encjonalizow anych m otyw ów : w schodów i zachodów słońca, księżycow ych nocy, pór, n aw et kolej­ ny ch m iesięcy ro k u itp.

Mimo pew nych odm ienności pom iędzy u tw o ram i z różnych okresów czasu, cały ten dorobek P łu g a p o staram się omówić razem . Bo chociaż rym ow ał P łu g od ław y szkolnej poczynając, a w fotelu red ak cy jn y m pod koniec stulecia k o ń c z ą c 5, większość w ierszy po­

5 Pierw sze utw ory w ierszow ane P ł u g a , dotychczas leżące w rękopisach (Bibl. Jagieł., rkps 4699, pt. U tw o r y A dam a Pługa), pow stały w latach czter­ dziestych X IX w ieku: Góra Zam czysko (1841), poematy Noc i Sosna na Podolu (1846), poem at Obłąkany (1846; wg Piotra C h m i e l o w s k i e g o — 1844

(5)

20 IR E N A M A C IE J E W S K A

w stała jed n ak na początku jego pisarskiej k a rie ry . Rodzą się w ted y w szystkie gaw ędy i poem aty, godne uw agi ze w zględu na swą zaw artość treściow ą. Za ty m , b y o w ierszach naszego a u to ra m ówić wcześniej niż o jego prozie (której część pow stała rów nież w latach czterdziestych i pięćdziesiątych), przem aw ia i to, że gen ea­ logicznie w iążą się one z rom antyzm em , w sto sunk u do któ rego są epigońskie, podczas gdy pisane prozą u tw o ry późniejsze s te ru ją w y ­ raźnie w stro n ę pozytyw istycznej powieści ten d en cy jn ej.

G aw ędy i poem aty P łu g a utrzy m an e są w duch u rom antycznym . A u to r Obłąkanego n a śla d u je ro m an ty zm zarów no w tym , co było w nim tw órcze i nowe, ja k i w tym , co reakcyjn e, zm anierow ane. Sięga więc po m o tyw y z b a jk i lub gadki ludow ej, osnow ą utw oró w b y w ają „podania g m in n e“ (S k a r b y zaklęte, Źródła cudowne). R ów ­ nie jed n ak często pisarz grom adzi rom antyczne rek w iz y ty m ające

(zob. Pierwsze u tw o r y A dam a Pługa. B i e s i a d a L i t e r a c k a , 1898, t. 45, nr 24, s. 465)), Kazim ie rz Wielki, król chłopów.

Od roku 1848 Pług zamieszcza w iersze i gawędy w A t e n e u m Kra­ szewskiego. W yszły one oddzielnie w zbiorku K ło sy z rodzinnej n iw y (Wil­ no 1856). Następny tom, P am iątki dom ow e (Warszawa 1858), ukazał się w krótce pod zm ienionym tytułem Głos z L itw y (Mińsk 1859). W iele w ierszy Pługa, nie objętych żadną bibliografią, pozostaje do dziś w rozm aitych perio­ dykach, z którym i pisarz współpracował (m. in. w B i b l i o t e c e W a r ­ s z a w s k i e j , D z i e n n i k u L i t e r a c k i m , K ł o s a c h , K u r i e r z e W i l e ń s k i m , T y g o d n i k u I l u s t r o w a n y m i T y g o d n i k u Mó d ) . Są to niejednokrotnie utwory na tle dorobku poety cenne, jak o tym św iad­ czą wyszperane przez T u w i m a (zob. Księga w ie rsz y polskich X I X wieku , t. 2, s. 290—291, 287—289) wiersze: Do Kolum ba i Ostatnia pieśń. Być może, iż pełna bibliografia utw orów Pługa poszerzy obraz jego poetyckiej twórczości. W tej chw ili ustalenie danych bibliograficznych, choćby tylko w iększych utw o­ rów Pługa, napotyka duże trudności ze względu na to, że w iększość ich, nim w yszła w oddzielnych zbiorach, drukowana była w czasopismach. D la­ tego ograniczę się tu do przybliżonego określenia czasu powstania jedynie tych utworów, które będę om awiać w dalszym ciągu pracy.

Między r. 1848 a 1855 spośród w iększych i bardziej charakterystycznych utw orów powstały: Ż u k o w y Borek, S karby zaklęte, Mróz, słońce i w i a tr oraz

K a zim ie rz Wielki, król chłopów. W latach 1856—1857 pow staje Piosnka ro­ dzinna, najw iększy i, obok Sroczki, najlepszy z w ierszowanych utw orów

Pługa. Przed r. 1862 autor napisał: Przejście pańskie, Ofiarę złotnika, Źródła

cudowne, Bezruki. Sroczkę, koronę poetyckiej kariery Pługa, drukował

w r. 1867 T y g o d n i k I l u s t r o w a n y (nry 426—431). Lata redagowania przez poetę W ę d r o w c a (1894— 1899) i K u r i e r a W a r s z a w s k i e ­ g o (1809—1903) nowych utworów raczej nie przynoszą. Pojaw iają się w ów czas tylko przedruki wierszy już wcześniej napisanych.

(6)

wyw ołać n a stró j groźy i lęku. K lasycznym p rzy k ła d em takiego ty p u u tw orów je st P iastunka, gdzie bohaterow ie po długim i zgoła nie ro m an ty czn y m życiu ro b ią sobie tru m n y , układ ają się w nich i p rzy b łysku p iorunów um ierają. Podobnie n iek tó re p a rtie Piosnki rodzin­

nej swoim rozm iłow aniem w scenach p o n u ry ch i m akabrycznych

p rzy p o m in ają poety k ę d ru g o rzęd ny ch ro m an ty k ó w grozy z począt­ ku X IX w ieku.

Szczególnie często P łu g odw ołuje się do M ickiewicza, którego n aślad u je, p a ra fra z u je , cytu je. M łodzieńczy poem at Obłąkany jest w yraźn y m i chyba zam ierzonym naśladow aniem IV cz. Dziadów. W późniejszym Oficjaliście pisarz w ielokrotnie przy w ołu je w zory poezji M ickiewiczowskiej, zalecając je czytelnikom jako najw yższe osiągnięcia lite r a tu r y narodow ej, a pisarzom — jako źródło n a ­ tchnień.

Twórczość P łu g a niew iele m a jed n ak w spólnego z tra d y c ją m ic­ kiew iczow ską. Zw iązki z w ielką poezją rom antyczną sprow adzają się jed y nie do przejęcia pew nych sytuacji, na tle k tó ry c h rozgry­ w ały się d ra m a ty G ustaw ów i K ordianów . W poezji P łu ga nie m a w ielkich uczuć i w ielkich nam iętności. Nie m a też praw ie zupełnie liryk i. K ró lu je tu w szechw ładnie żyw ioł gaw ędy, obejm ując utw o ry różnych rozm iarów — od obszernego poem atu do krótkiego w iersza włącznie.

A u to r — po w ygłoszeniu poetyckiej inw okacji dotyczącej p rzed ­ m iotu opowieści w ogóle — oddaje głos n a rra to ro w i, k tó ry w spom i­ na m inione przeżycia, zw ierza się ze swoich doświadczeń. Tak je st w utw orze B ezru ki, w k tó ry m bezręki starzec opow iada, ja k srodze Bóg go sk a ra ł za pokrzyw dzenie sieroty; ta k w Dzieciobójcy, gdzie n a rra to re m je st sta ry , skrzyw dzony wieśniak. Rów nie często opo- w iadaczem zasłyszanej gdzieś gaw ędy je s t sam autor. W Skarbach

zaklętych po słow ach: „znałem ja człeka [...], więc tak m i pow ia­

d a ł:“ — a u to r podaje wtłoczoną w cudzysłów rozległą opowieść o nieuczciw ie zdobytych bogactw ach i o karze, jak a spotkała ich posiadacza. P odobnie zbudow ane je st Przejście pańskie.

O bydw ie konw encje, aczkolw iek spotykane częściej w utw orach poetyckich, dotyczą także prozy Pługa, zwłaszcza w czesnych opo­ w iadań, tak ich ja k Dzieciobójca, Futornik, Kara boża. B rak ty m utw orom dram atyczności, żywości akcji. Ich treść stanow ią sp ra ­ w y, k tó re n a rr a to r w ydobyw a ze w spom nień przeszłości i „dla n a u k i“ opow iada w spółczesnym , o p a tru jąc je w yłożonym explicite m orałem . M orał naw o łuje do pokory, często do ofiarności wobec

(7)

22 IR E N A M A C IE J E W S K A

Boga (np. Przejście pańskie, w k tó ry m Bóg k arze pyszałka sk ąpią­ cego m u ziem i pod św iątynię).

W iąże się to ściśle z doborem „podań g m in n y ch “ , k tó re P ług poddaje poetyckiej obróbce. O ile b allad y M ickiewicza sięgały do treści relig ijn ie in d y feren tn y ch , dotyczących życia i m oralności ludu, P łu g czerpie z m itologii chrześcijań skiej, z opowieści, k tó re do ludu p rzyw ędrow ały poprzez Kościół i niekiedy d o tąd Kościołowi służą. Na p rzyk ład gaw ęda Potęga m o d litw y i ja łm u żn y , w k tó rej czy ta­ my:

O, m ódlm y się, krzepmy zasiłkiem w zajem nym , Wszak w ielu grzech żywcem w przepaści tak grzebie; Modlitwę, ofiarę policzy Bóg w niebie,

I pokarm łaknącym, i św iatło da ciem n ym 6.

J e st to hołdow anie rom antyzm ow i w w ielu w ypadkach opaczne. O ile bow iem ro m an ty cy szukali w ludow ych podaniach p raw dy , to P ług często g lo ry fik u je ogólnochrześcijańską m itologię relig ijn ą (np. Świętokradca, Próby cierpliwości — gaw ędy m ów iące o kusze­ niu d obrych km iotków przez szatana i o pom ocy, ja k ą w tak ich przyp adk ach niesie religią). U M ickiewicza spo tykaliśm y się z lu ­ dową w iarą w czary i zaklęcia, u Płu ga w y stąpią już ty lko po k a to ­ licku p o jęte cuda, k tó re każdorazow o in sp iru je Bóg.

W nielicznych w ypadkach gaw ędy P ług a przek raczają granice utw ierdzania „cnót“ chrześcijańskich i chrześcijańskiego zabobonu. W iele klechd, kościelnego z n a tu ry sw ojej pochodzenia, w długiej w ędrów ce w śród lu d u zm ieniło p ierw o tn y sens, zatraciło ortodo- ksyjność relig ijn ą i stało się ludow ym w yznaniem w iary w do­ broć człowieka, w możliwość osiągnięcia spraw iedliw ości na ziemi. Być może, iż w pew nym stopniu jest to dziełem P ługa, k tó ry także je zm ieniał i k ształtow ał. F ak tem jest, że w iele z n ich m im o k a to ­ lickiej pow łoki w yraża treści zupełnie laickie, m ów i o życiu ludu nie od stro n y jego w ierzeń, ale od stro n y jego p racy i tro sk co­ dziennych. Bóg staje się tu siłą, k tó ra czyni zadość ludow ej sp ra ­ wiedliwości, karząc nieludzkich i chciw ych bogaczy.

G aw ędy przynoszą sporą garść obserw acji z życia ludu. N iekie­ d y k om prom itująco o d słaniają społeczną fun k cję Kościoła, któ ry

6 Potęga m o d litw y i jałmużny. W wyd.: A. P ł u g , Zupełn y zbiór pism. T. 2. Wilno 1863, s. 89. (Tom 1 w yszedł w Żytomierzu.) W ydanie to będziemy dalej oznaczać skrótem ZZP, przy którym liczba pierwsza w skaże tom, dru­ ga — stronę.

(8)

p o tra fi w szeiki w yzysk uspraw iedliw ić, byleby o trzy m ał haracz w form ie w spaniałej św iątyni.

W Skarbach zaklętych, zanim na nieuczciw ie zgrom adzonych bogactw ach położy łapę szatan, dow iadujem y się, jak ą drogą p ły ­ nęły one do pańskiej szkatuły:

Więc dalej w zabiegi i marne rachuby: Wnet jarzmo na kmieci, a zamki na zbiory', A sługom zła odzież, chleb czarny i gruby, I licha zapłata, i pański gniew skory.

Już darmo b i e d a c t w o do wrót mi kołata, Daremnie już płacze s i e r o t a i w d o w a , Już niczym mi skarga i s i o s t r y , i b r a t a ! [...] Jam p r a c y n i e s k ą p i ł , lud gnębiąc ubogi, A byłem o s z c z ę d n y , gdym w y szczuł żebraki, I p r a c ą t o było, gdym sypał batogi,

S z c z ę d z i ł e m , z zapłaty sług grabiąc grosz jaki. I rosły me zbiory i sława u świata;

Że kmieć tam złorzeczy, że sługa się żali, Któż słucha, co podła hołota wyplata? 7

U kazyw anie p raw d y o życiu lu d u w form ie prostej gaw ędy, do­ stępnej n aw et w owe czasy dość znacznej liczbie czytelników , sp rzy ­ jało n iew ątpliw ie tendencjom postępow ym . A u to r Dzieciobójcy i poem atu K a zim ierz W ielki, król chłopów 8 b y ł też pisarzem szcze­ rze, choć po szlachecku dem okratycznym .

T rudniej jest to może u chw ytne w jego poetyckich gaw ędach niż w prozie, bo zaw oalow ane i przytłum ione, narzuconym przez szkielet fa b u la rn y gaw ędy, m orałem katolickim .

Rzecz jed n ak ch arak tery sty czn a, że uosobieniem zła w gaw ę­ dach jest zawsze bogacz, m ożny p an — skąpiec i ok ru tn ik , nigdy ubogi km ieć ani sługa. Słuszność leży zw ykle po stronie tych ostatnich, oni w ypow iadają au to rski m orał o konieczności pop ra­ w ienia losu chłopów, oni wreszcie, w utw o rach pow stałych około r. 1848, w ystąpią czynnie jako w ykonaw cy ludow ej spraw iedliw ości.

W odróżnieniu od gaw ęd u m oralniających, które, przekładając na język ry m o w any w skazania Kościoła, tch n ą sztucznością i m a r­ tw otą (Potęga m o d litw y i jałm użny), gaw ędy opow iadające o życiu ludu zask aku ją czasem świeżością (np. Bezruki). Oczywiście nie

7 S k a rb y zaklęte. ZZP 2, 29—30.

8 K a zim ie rz Wielki, król chłopów. Gawęda zrymowana przez Adama P ł u g a . Utwór ten, jak już powiedziano (zob. przypis 5), znajduje się jeszcze w rękopisie.

(9)

24 IR E N A M A C IE J E W S K A

znajdziem y w n ich w ielkich w artości poetyckich. P isan e są na ogół jed n o stajn y m , nużącym sylabow cem , języ k m ają ubogi, m eta fo ry w y ta rte i banalne.

Nieco wyżej pod w zględem jakości poetyckiego rzem iosła stoją u tw o ry autobiograficzne, o p arte na realiach au tenty czn ych: n a p isa ­ n y w r. 1848 Ż u k o w y Borek, sław iący u rok i wsi rodzin nej, i przed e w szystkim Piosnka rodzinna — najw yższe obok Sroczki osiągnięcie poetyckie Pługa.

Piosnka rodzinna pow stała w latach 1856— 1857, „podczas po­

b y tu mego [tj. Pługa] w rodzinnych, litew skich stron ach, po k ilk u ­ n asto letn im ich n iew idzeniu“ 9. W iele m iejsca pośw ięcił w niej P łu g tow arzyszow i la t m łodzieńczych, Syrokom li.

Na pow stanie Piosnki rodzinnej obok przyczyn osobistych, uczu­ ciow ych, w p ły n ęła w dużym stopniu le k tu ra Pana Tadeusza. Ś lady tego widoczne są może nie ty le w organizacji fab u ły u tw o ru , dość sztucznej i nie m ającej nic wspólnego z dziejam i R obaka i Tadeusza, ile w sam ym pom yśle oraz w sposobie o dtw orzenia „ k ra ju lat dziecinnych“. Zw iązki te sygnalizuje już inw okacja utw o ru , zaczy­ n ająca się od słów:

Litwo moja! Litwo droga! Wymodlona, wypłakana, Wycierpiana mi u Boga, Ziemio moja ob iecan a!10

W S łó w k u w s t ę p n y m do Zupełnego zbioru pism , zapoczątko­ w anego w 1862 r. w W ilnie i nigdy nie ukończonego, P łu g sk arży się:

co do Piosnki rodzinnej [...], ta gdy raz pierwszy ukazała się w druku, dano mi ubocznie do zrozumienia, że zaw arte w niej apostrofy do Litwy są jakby podrzeźnianiem w ielkiego wieszcza, podrzeźnianiem, którego już niejeden wierszopis się chw ytał dla zjednania sobie sym patii pow ia­ towej łl.

O pinia to na pew no słuszna. Piosnka rodzinna nie jest w po­ m yśle oryginalna. Z aw iera jed n ak w iele tra fn y c h spostrzeżeń d o ty ­ czących w iejskiego życia Polski — zarów no szlacheckiej, jak i chłop­ skiej — p o d ch w y tu je pew ne cechy psychiki chłopa oraz w aru n k i, w k tó ry ch on żyje.

9 Słówko wstępne. ZZP 2, IX. 10 Piosnka rodzinna. ZZP 2, 193. 11 Słówko wstępne. ZZP 2, IX.

(10)

Człeku tyle tutaj świata, Ile niebios strop nakryje, Środkiem ziem i jego chata, Dalej długo nie w y ż y je 12.

T y le, że w szystko ow ionięte tęsk n otą w ydaje się piękniejsze i lepsze, niż było w rzeczyw istości i niż to w idział sam pisarz, kiedy w r. 1849 oddaw ał do d ru k u swego Dzieciobójcą. Rzecz p ro ­ sta, że na c h a ra k te r spojrzenia na rzeczyw istość, na c h a ra k te r ko- re k tu r w niesionych w stosunku do św iata rzeczyw istego w p ły n ęła przede w szystkim ideologiczna pozycja p isarza, k tó ra po stłum ieniu rew olu cji r. 1848 uległa znacznym zm ianom . Toteż gdy w pierw szej połowie zw rotk i powie, że chłop biało rusk i „kam ieniste orze piaski, siew w jałow ą rzuca ro lę “ , w drugiej zaraz doda: „w Boże ręce składa dolę i nie ginie z Bożej łask i“ .

O d tw arzając „kraj lat d ziecinnych“ , nie skąpi m u poeta rzew ­ nych uczuć ani p raw dziw ie pięknych obrazów.

Bo sercu przytomna wciąż Litwa jedyna I w oła nań w krzyku w ędrow nych żurawi, I w szmerze je sosny żałobnym zaklina, I w e mgle jesiennej oblicze sw e łz a w i13.

Rozlew ny i przesycony czułością poem at, to swego rod zaju

c urriculum vitae Pługa. Poczynając od lat dziecinnych spędzonych

w Ż ukow ym B orku, w iedzie nas poeta poprzez sw oją m łodość — w w iek m ęski, w iek w ieloletniego g uw ernerow ania po dw orach i dw orkach Podola.

O ile Litw ę, daw no przez siebie opuszczoną, m alu je tęczow ym i koloram i, o ty le o otaczającym go Podolu napisze polem izując z siel­ skim obrazem Pola:

A ludzie? jak wszędy; n ie całkiem anioły, N ie całkiem złe duchy, nie w szyscy zrównani. Jak w szędy, tak tutaj; złe z dobrym na poły, N ié w szystko się chwali, nie w szystko się gani, N ie każdy graf podły, a szlachic poczciwy [...]. Ja znałem i zacnych, i dobrych tam wielu, Co chlebem i sercem d zielili się ze mną, Jam kochał, kochany m iłością wzajemną,

Miał druha w złej doli, nie tylko w w e s e lu u . 12 Piosnka rodzinna. ZZP 2, 269.

13 ZZP 2, 266, 14 ZZP 2, 266.

(11)

26 IR E N A M A C IE JE W S K A

Je d n ak i ten poem at serdecznych w zruszeń, w k tó ry m często sp o tk am y praw dziw ie poetyckie określenie (o latach młodości n a ­ pisze tu Pług: „póki w sreb rn ej swej obręczy N iem en trzy m ał ta m mój św ia t“), w p lata a u to r sztucznie udziw nioną h isto rię o obłą­ k an y m szewcu K azim ierzu, k tó ry zaprzedaw szy duszę diabłu u cztu ­ je w śród grobów z d ru h am i-tru p a m i, potem sprow adza ich do dom u i u kłada na „łożu“ obok śpiącej żony.

Od dysonansów częstych u Pługa, a p ow stających w w yniku są­ siadow ania ze sobą elem entów sielskich z elem entam i grozy, wolna je s t jed y n ie Sroczka, poetycka gaw ęda szlachecka, p ow stała w w iele la t później od om aw ianych tu utw orów poetyckich (pierw odruk w T y g o d n i k u I l u s t r o w a n y m z 1867 roku).

Sroczka zyskała sobie najw iększą wziętość w śród czytelników

P łu g a, była w ielokrotnie w ydaw ana i p rzed ru kow y w an a (pod­ czas gdy n aw et najlepszy u tw ó r prozaiczny pisarza, Oficjalista, m iał ty lk o dw a w ydania). W ydanie z 1877 r. ilu stro w ał W ojciech Gerson.

J e st to b ezpretensjonalna, lekko i żywo napisana opowieść o szla­ checkim szaław ile, k tó ry pod w pływ em uczucia spełnia potulnie roz­ k azy swojej ukochanej — m. in. goni jej pupilkę-sroczkę. Poszuki­ w aniu zaginionej sroczki tow arzyszy szereg p ery p etii, z pojed yn ­ kiem włącznie. U tw ór, m im o szeregu d y gresji m o ralizujących (mło­ d y szlachic, nim się ożeni, w inien św iat poznać i nau k skosztować), jest zw a rty i u trzy m an y w jednolitej tonacji. J a k p rzystało na sie­ lankę, kończy się zaręczynam i m łodych.

2

O pow iadania Pługa pow stają w ty m sam ym czasie co i om ówio­ ne wyżej u tw o ry w ierszow ane, tzn. w lata ch czterdziestych i pięć­ dziesiątych. Rozpoczyna je, nap isan e jeszcze w czasie pobytu P łu ­ ga w gim nazjum słuckim (1842), opow iadanie przeplatan e w ier­ szem O t y m , jak ludzie czas zabijają (podtytuł: Podróż m yśli m ojej po ulicach m ałego m iasteczka). U tw ó r — w edług opinii Chm ielow ­ skiego 15, k tó ry go m iał w ręk u — pozostaje całkow icie w kręgu oddziaływ ania Kraszew skiego. J e st to sa ty ra na życie szlacheckie, p ię tn u ją c a tak ie jego w ady, jak karciarstw o, pijaństw o, letkiew i- czostwo, życie ponad stan.

Ju ż w pierw szym opow iadaniu młodego a u to ra w ystąpi w yraźnie, z jed n ej stro n y , jego w spółczucie dla nędzy ludu, z drugiej — po­

(12)

tęp ien ie egoizmu i sobkostw a szlachty. H rabia, którego w prow adza a u to r do u tw o ru , to nie ty lk o u tracju sz i hulaka, ale także nieludz­ ki pan, o b o jętn y w obec losu przym ierających głodem chłopów.

Pierw szy m d ru k o w an y m opow iadaniem Pługa jest o p arty na lu ­ dow ym m otyw ie poszukiw ania k w iatu paproci u tw ó r Wigilia św ię ­

tego Jana. P ow stał on w czasie pierw szej guw ernerki P łu ga w R u-

d o b iem i na B iałorusi, wyszedł d ru k iem w W ilnie w 1847 roku. W y­ dał go m łody a u to r za uciułane pieniądze.

Od ro k u 1846, tj. od czasu pow rotu z nieudanej w y p raw y na studia do K ijow a (na w ydziale filologiczno-literackim U n iw ersy tetu K ijow skiego studiow ał P ług tylko rok;, dalsze stud ia uniem ożliw ił m u b rak funduszów 16) i osiedlenia się w D żuryn ie na Podolu w ch a­ ra k te rz e nauczyciela domowego, P łu g p isu je bez przerw y. Sw oje pierw sze u tw o ry p rzy sy ła do oceny K raszew skiem u, k tó ry w r. 1848 zamieszcza w A t e n e u m opow iadanie Pługa Spow iedź mego p r z y ­

jaciela. Tu po raz pierw szy w y stąpił Pietkiew icz pod pseudonim em

P ługa, k tó ry od tąd zastąpi m u nazwisko.

W latach n astę p n y c h K raszew ski d ru k u je Pługow i wiele w ier­ szy, a także dw a ciekaw e opow iadania: Dzieciobójca i Zaraza (1849— 1850). O pow iadanie Zaraza łączy się tem atycznie ze w spom nianą już próbą p isarsk ą O t y m , jak ludzie czas zabijają, opisuje hulaszczy żyw ot szlach ty i k ry ty k u je jej w ady. Treść u tw oru w ypełnia, żywa przez cały w iek X IX , spraw a „edu k acji“ m łodzieży szlacheckiej oraz spraw a jej obyw atelskiej postaw y. F orm a utw oru, jak w e w szyst­ kich w czesnych opow iadaniach Pługa, nie odznacza się zaletam i k o n stru k c ji ani języka.

O w iele ciekaw szy m ateriał badaw czy przynosi Dzieciobójca — opow iadanie będące w pew n y m sensie syntezą ideow o-politycznych

16 O studiach kijow skich Pługa najwięcej dowiadujem y się z jego tw ór­ czości literackiej. Los ubogiego studenta, przy daleko idącym wykorzystaniu elem entu autobiograficznego, autor Oficjalisty powtórzy w dziejach bohate­ ra Ducha i krw i, Bakałarzy oraz Futornika. Marcin Futornik tak opowiada (ZZP 1, 222) o latach sw ego pobytu na uniw ersytecie: „O głodzie i chłodzie, karmiąc się i grzejąc zapałem do pracy, uczyłem się ochoczo, celując między w szystkim i w spółtow arzyszam i. N iestety, celujący w nauce i obyczajach, naj- pierwszy w całej szkole, ileż to upokorzeń zniosłem , ile ucierpiałem za to tylko, że rodzicom m oim los nie dał szerokich w łości i że biedne ich dziecię ciężką a upokarzającą służbą wypłacać się m usiało za stare łachm any i za okruszyny jadła i nauki. Ile prześladowań, ile urągliwych przezwisk sypało się na mnie! Ekonomczuk, fagas, wodonos, w iecheć, gryzikostka — były naj­ łagodniejsze“.

(13)

28 IR E N A M A C IE J E W S K A

poglądów m łodego pisarza. U tw ór pow stał w y raźnie w zw iązku z w ielkim i ru ch am i narodow ym i i społecznym i, k tó re w strz ą s­ n ęły wówczas Europą. W nim po raz pierw szy, i je d y n y zresztą w tw órczości Pługa, spraw a chłopska postaw iona została w sa­ m ym cen tru m zainteresow ania pisarza. W okół p ro blem u krzy w d y chłopskiej sn uje się główmy w ątek opowieści. Los starego K oźm y, n a rra to ra opow iadania, określony jest stosunkiem dziedzica do grom ady. Z ły pan uwodzi Koźm ie synow ą, zabija syna, jego sam ego o ddaje pod sąd. I chociaż zrąb fa b u la rn y utw o ru jest w pew n ym sensie pow tórzeniem m otyw u Ulany K raszew skiego, jed n a k sam p roblem p o trak to w an y został szerzej.

Z ły p an z opow iadania Płu g a to nie tylko uw odziciel w iejskich dziew cząt, to p rzed e w szystkim o k ru tn ik , k tó ry krzyw dzi i w yzy­ sk u je grom adę, a od odpowiedzialności przed praw em w ykręca się przekupstw em . P isarz realistycznie odtw arza życie pańszczyź­ nianego chłopa, u k azu je jego zależność od pańskiego k a p ry su , a z drugiej stro n y — i na ty m polega w yjątkow ość tego opow ia­ d ania w twórczości P łu ga — ukazuje n a ra sta ją c y w e w si b u n t. Tak oto rezonu je sta ry Koźma:

Twarda chłopska dusza i ciało: w iele wytrzym a; ale jest miara w e wszystkim . Zaczęły się w gromadzie gadania w cale nieosobliw e, zaczęły się takie roboty, o jakich nam dawniej ani się śniło! Strach m ię ogarn ął!17

W idm o chłopskiej rew olty tow arzyszy opow iadaniu przez cały czas. W ybuch jej zostaje zażegnany ty lko w kroczeniem p isarza- ideologa, k tó ry ustam i n a rra to ra mówi:

w raz z d o b r o d z i e j e m naszym w szystko robiłem, co tylko mogłem, żeby złemu zapobiec. Przekładałem sąsiadom, żeby po dawnem u żyli z Bogiem i prawdą, żeby pokornie biedę swoją znosili [...] 18.

W ym ow a utw o ru jest ostatecznie buntow nicza; n aw et w b rew tem u, co m ów i sta ry Koźm a — k o m en ta to r opow iadania a zarazem

porte-parole autora. U tw ór, p isany ,,ku p rzestro d ze“ szlachty, stał

się więcej niż upom nieniem , stał się dokum entem rew olu cy jn y ch n a stro jó w chłopstw a oraz niedw uznaczną pogróżką. Choć opow ia­ dan ie gęsto jest p rzetk an e zapew nieniam i au to ra, że b y w ają rów ­ nież dobrzy panow ie (na dowód tego często w spom ina, iż ojciec okrutnego dziedzica b y ł człow iekiem niezw ykłej dobroci), choć n a r­ ra to r, sta ry Koźm a, odżegnuje się od rew olucji i robi w szystko, b y

17 Dzieciobójcą. ZZP 2, 299. 18 ZZP 2, 300.

(14)

do niej nie dopuścić, Dzieciobójca — dzięki zaw arty m w opow iada­ niu realiom — przem aw ia za rew olucją, p rzy zn aje słuszność b u n ­ tującej się grom adzie. Z resztą pisarz, m im o lęku przed rew olu­ cją, sam zdaje sobie spraw ę z tego, że w istn iejący m układzie sto­ sunków je st ona n ieunikniona. M imo p ersw azji i próśb K oźm y Iw an Basista podpala dw orskie gum na, a grom ada, solidaryzując się z nim , odm aw ia udziału w gaszeniu pożaru.

Przybiegł posłaniec ze wsi, zadyszany cały. — Jaśnie panie! — zaw o­ ła ł — n ik t na ratunek iść n ie chce; i jeszcze mówią: chwała Panu Bogu! — Bestie! — krzyknął panicz — ja ich nauczę! Wziąć jeszcze kilku kozaków i z nahajkam i obejść w szystkie chaty, bić choćby na śm ierć łajdaków. — Kiedyż bo m ówią — odpowiedział posłaniec — że choćbyśmy ich chcieli i pozabijać, to n ie pójdą 19.

P łu g nie b y ł oczywiście ideologiem rew o lucji chłopskiej. W zy­ w ał jed y nie sw oją klasę do przeprow adzenia takich reform , k tó re b y rew olucji zapobiegły. W m iarę ja k gasły pożary w zniecone przez b u n tu ją c e się chłopstw o, w m iarę jak zw yciężała po r. 1848 reakcja, przy cich ał bro n iący chłopów głos pisarza. N igdy już po­ tem z ta k ą ostrością nie postaw ił k w estii chłopskiej, choć w racał do niej jeszcze w ielokrotnie. W Skarbach z a klętych i w Futorni-

k u oskarżenie szlach ty w ystąp i w form ie złagodzonej i niejako na

m arginesie in n y ch spraw . W latach pięćdziesiątych je st to nie ty le obrona chłopów , ile raczej w spółczucie dla nich. Pod p rąd P ług iść nie p o trafił. P isarzem w alczącym nigdy nie był. K w estia chłop­ ska zajm ow ać go jed nak będzie aż do jej połowicznego rozw iązania w 1864 roku.

G dy dziś czytam y Dzieciobójcę, w y d aje się on nam jedynie n ie­ zbyt groźnym upom nieniem szlachty, p rzestrogą przed konsekw en­ cjam i jej stosunku do chłopów. W chw ili d ru k u m usiał jed n ak poruszyć opinię, skoro w okół tego, jak go określił au to r, „obrazka z w iejskiego ży w o ta“ pow stał ta k i huczek, że aż K raszew ski, w k tó ­ rego piśm ie — co pam iętam y — Dzieciobójca się ukazał, m usiał zabierać głos, broniąc au to ra, najniesłuszniej oskarżonego o „dem a- gogiją“ i poglądy rew olucyjne.

L ata pięćdziesiąte nie przynoszą Pługow i sukcesów literackich. Jak o dosyć już znany a u to r naw iązu je w p raw dzie szereg k ontaktów

(15)

30 IH E N A M A C IE J E W S K A

z pism am i w a rsz a w sk im i20, ale w zakresie doskonalenia swego pió ra nie posuw a się w iele naprzód. W prozie ob serw ujem y naw et sw oisty regres, uporczyw e cofanie się w przeszłość, do la t dzieciństw a i wczesnej młodości. P isarz p ow tarza raz po raz m otyw y i p ro b le ­ m y już wcześniej literacko opracow ane, i to opracow ane n ieje d n o ­ k ro tn ie lepiej. Na opow iadania pisane w ty m czasie w m ałym po­ dolskim m iasteczku pada cień ponurych lat rea k c ji i zastoju, jak i zapanow ał w tedy w naszym życiu i literatu rze. I jeśli w u tw o rach z początku lat pięćdziesiątych (Kara boża — 1852, F u to rn ik — 1854) na p o tk a m y jeszcze obrach un k i ze współczesnością, w d ru g im pięcio­ leciu pro b lem aty k a ta zanika. Twórczość P łu ga ożywi się dopiero

w przeddzień w ybuchu pow stania styczniowego.

U tw o ry z początku lat pięćdziesiątych są swego rodzaju ro zra ­ chun kiem z tra d y c ją rom antyczną w życiu i w litera tu rz e . R ozra­ chunkiem , w w yniku którego ten epigon rom an tyzm u dojdzie do

w niosku, iż:

trudno zaprzeczyć, że ludzkość postępuje, że rozum jej dokazuje cudów: rysujem y słonecznym promieniem, kujem y posągi błyskaw icą, jeździmy i olbrzymie prace w ykonyw am y ulotną parą, nurkujemy w morzu jak ryby, latamy w powietrzu wyżej od ptaków, zbadaliśm y tajem nice ziemi i niebios; z tym w szystkim jednak konw ulsyjne m iotanie się ludzkości świadczy o jej srogich cierpieniach! Widać w ięc, że sam rozum do szczę­ ścia nie w iedzie lub że na błędną Wszedł d rogę...21

Na dowód potrzeby rozsądnego kom prom isu m iędzy p raw a m i rozu m u i potrzebam i serca przytacza długą i zaw iłą opowieść o ty m , ja k bardzo ah u m an istyczn y i niezgodny z p raw am i n a tu ry je st b ra k uczuć. Ta uciążliw a praca nad przerzuceniem pom ostu „m iędzy d aw n y m i a now ym i la ty “ , m iędzy tra d y c ją ro m antyczną, z k tó rej

w yrósł Pług, a ten d encjam i organicznikow skim i, k tó re coraz sil­ niej w d zierają się w życie społeczne i literack ie okresu, trw ać bę­ dzie lat z górą dziesięć. Bo dopiero w latach sześćdziesiątych, latach pisania Oficjalisty, m ożna stw ierdzić u Płu ga pełną ap ro b atę haseł organicznikow skich.

L ata pięćdziesiąte m im o prób „ p o jed n an ia“ bliższe są jeszcze — całościowo rzecz biorąc — czasom i prądom , k tó re m inęły. D o ty ­ czy to zarów no m etody p isarskiej, jak i cichej w ierności, w edług szlacheckiej tra d y c ji pojętym , hasłom w alki o w yzw olenie narod

o-20 Między innymi z G a z e t ą W a r s z a w s k ą , której przez w iele lat dostarcza sprawozdań i „rozbiorów“ literackich. Tu w r. 1857 zamieszcza re­

cenzję Kom edii Apolla K o r z e n i o w s k i e g o . 21 Futornik. ZZP 1, 194.

(16)

we. W reszcie uw agę pisarza ab so rbu je w dalszym ciągu problem : chłop — dw ór, tylk o że obraz tego k o n flik tu będzie teraz całkow icie zafałszow any.

F uto rn ik podejm ie spraw y, wokół k tó ry ch toczył się n u rt Dzie- ciobójcy. Nie m a w nim już jed n ak ani tej ostrości spojrzenia, ani

trafności obserw acji, jaka cechow ała opow iadanie z 1849 roku. Tam to zaw ierało realia historyczne dotyczące losu chłopstw a, to jest, podobnie jak Kara boża, raczej tra k ta te m niż arty sty czn y m obrazem . W Dzieciobójcy obraz narzucał się czytelnikow i, p rz y tła ­ czając i zaprzeczając słow om pisarskiego kom entarza. W F utorn iku m am y w łaściw ie ty lk o kom entarz. F ab u ły praw ie nie m a, b o h a te r opow iada o ty m , co przeżył, a raczej o ty m , co przem yślał obserw u­ jąc życie w iejskie. Je d y n e nieco żywsze sceny to obrazy pobytu b o h atera w zam ożnym dom u szlacheckim oraz k ry ty k a tego dom u. Resztę w y p ełn iają pseudofilozoficzne rozw ażania na te m a t w a ru n ­ ków potrzeb ny ch człowiekowi do uzyskania szczęścia. M aksym a ogólna, do k tó re j dochodzi pisarz, brzm i: „W m ierności jest szczęś­ cie człow ieka“ . Społeczną realizację tej filozofii stanow i w yideali­ zow any do niepraw dopodobnych granic dw orek drobnego szlachcica, w k tó ry m spotykam y:

rządność, czystość i m iły porządek; w ubogich sukmanach ludzi dość okrzesanych, dość oświeconych, bez zabobonności i przesądów, bo na­ w et od pługa i sierpa zabierających się do książki, do nauki sw ych dziatek i w łasnej ! 22

A u to r ustam i n a rra to ra uporczyw ie sprow adza rozm ow y ,,na swój ulubiony przedm iot, na szczęśliwe życie zagrodowego szlach­ cica, a naw et gospodarnego chłopa [...]“ 23.

Ten ideał coraz uporczyw iej pow raca w twórczości P łu g a 24. W szyscy pozytyw ni bohaterow ie jego utw orów za ciężko zarobione gu w ern erk ą pieniądze k u p u ją bądź od kupują stracony kaw ałek ziem i i na nim bu d u ją swe szczęście.

22 ZZP l, 221. 2:5 ZZP 1, 255.

24 U w ielbienie „dworku“ było dla Pługa tak charakterystyczne, że stało się przedmiotem w ielu anegdot. I tak Wiktor G o m u l i c k i (A dam Pług. T y g o d n i k I l u s t r o w a n y , 1903, nr 45) podaje, że kiedy w r. 1874 L e - w e n t a 1 zaproponował autorowi Oficjalisty w spółredaktorstwo K ł o s ó w , a ten ociągał się i nam yślał, napisano mu podobno, iż w W arszawie będzie m ógł zamieszkać w należącym do redakcji „m odrzewiowym dworku“. Pługa „dworek“ pociągnął. Nb. w W arszawie w cale mu dworku nie ofiarowano; m ieszkał na Nowym Św iecie, pod numerem 41.

(17)

32 IR E N A M A C IE J E W S K A

W idząc zło w szlachcie, zwłaszcza zam ożnej, nie w idzi go w u stro ju . Coraz głębiej b rn ie w utopię. Coraz częściej m oralizuje, upom ina, tłum aczy. W ysyła cały legion sw ych p o zyty w n y ch, by św iecili przykładem , b y „w ychow yw ali“ now ych ludzi, k tó rzy uzdrow ią sta ry szlachecki św iat. Nie widząc drogi w przód, z uporem w raca do starej osiem nastow iecznej koncepcji w ychow ania dobrego obyw atela, k tó ry zniw eluje nierów ności stanow e, podnosząc chło­ pa do swego poziomu. Im rzadziej sięga po realia rzeczyw istości, ty m prościej i łatw iej ry su je m u się problem . W F u to r n ik u au tor

Dzieciobójcy napisze:

Ciągłe m oje stosunki z w ieśniakam i przekonały m ię dostatecznie, że w iększa część ich w ystępków pochodzi z niew iadom ości złego, z błędnego wyobrażenia o rzeczy lub z zastarzałych uprzedzeń, lecz bardzo rzadko z zepsutego serca; i że n iew iele potrzeba pracy nad tą żyzną rolą, by naj­ piękniejsze plony w ydaw ać zaczęła 25.

Tą drogą dokonyw ał się odw rót Płu ga od pierw szych, reali­ stycznych prób pisarskich, pow stałych w k ręg u oddziaływ ania ideo­ logicznego 1848 roku. Coraz częściej też zam iast zbunto w an ej m asy chłopskiej, k tó rą w prow adził do lite ra tu ry na podstaw ie obserw acji rzeczyw istości, w ysyłać będzie w św iat śm iesznych D on K ichotów , nierzeczyw istych „oficjalistów “ i „ b ak ałarzy “ , któ rzy d o b ry m p rzy ­ k ładem i przysłow iow ym „słowem bożym “ będą zm ieniać pow ie­ ściow e św iaty Pługa. Tylko że obraz ty ch św iatów nie będzie się ju ż w żadnym w y p ad k u pokryw ać z obrazem św iata rzeczyw istego.

W ydana w r. 1857 Piastunka nie m a ju ż p u n k tó w stycznych z ży­ ciem pańszczyźnianej wsi. Dziedzic w y stęp u jący w utw orze „nie dość że nie ciem iężył poddanych, lecz podźw ignienie ich z nędzy uw ażał za n ajśw iętszy obowiązek [...]“ 26. Jego żona, dro bn a szlach­ cianka, jest uosobieniem dobra, jej sługa idealna, a d o brzy km iot­ kow ie o ty m ty lko m yślą, jak b y pomóc biednej pani, skrzyw dzonej przez m agnata (m agnaci pozostaną źli do końca).

W szystko układa się jak w bajeczce dla grzecznych dzieci. Do­ b rzy km iotkow ie, zw yczajem w prow adzonym do lite ra tu ry przez Brodzińskiego, wynoszą z kom ór w ory pieniędzy i oddają je dobrej pani: „M am dw a tysiące złotych, zaraz ci ty siąc wyniosę. Tw oja to rad a, ty więc i zbieraj, i do pani zaniesiesz“ 27 — w oła uradow any O stap do swego p rzyjaciela, k tó ry podał m yśl urządzenia zbiórki.

23 Futornik. ZZP 1, 265. 26 Piastunka. ZZP 1, 20. 27 ZZP 1, 64.

(18)

O braz wsi fałszyw y tu od początku do końca. Zarów no w od­ tw orzeniu w ielkich h istorycznych realiów , ja k i najdrobniejszych szczegółów życia wsi. Języ k , k tó ry m posługują się chłopscy b o h ate­ row ie opow iadania, jest niepraw dopodobnie zinfantylizow any (np. często p o w tarzające się słówko „ n u “ jako jed y n y zabieg językow y m ający o dtw arzać k o lo ryt chłopskiej mowy). W p a rtiac h autorskiego opisu spo ty k am y się z kolei z uporczyw ym stosow aniem zdrobnień ( o c z ę t a , r ą c z ę t a , b u z i a c z k i , k w i a t e c z k i , a naw et — c h ł o p k o w i e ) . W ystępu je tu rów nież w form ie spotęgow anej n a ­ iw na egzaltacja uczuć, zwłaszcza religijnych. R eakcje uczuciowe bohaterów sprow adzają się w Piastunce nieodm iennie do tego, że bohater ,,pada ja k m a rtw y “ , względnie „łzam i rzew nym i zalany“ , przed obrazam i św iętym i.

Mimo ogólnego obniżenia poziomu ideowego tw órczość P ługa lat pięćdziesiątych zachow uje w ierność postaw ie patrioty cznej. Oczy­ wiście w zgląd n a cenzurę działa w ty ch latach bardzo silnie, toteż w żadnym z u tw o ró w Płu g a nie m ówi się wręcz o pow staniu. Je d n ak bohaterow ie w ielu jego opow iadań d opełniają swoich obyw atelskich obowiązków n a „polu ch w ały “ . W pow staniu ginie otoczony czcią i szacunkiem rodaków b o h a te r opow iadania K r w a w y m i r t , w k tó re ­ go rodzie od w ielu lat w szyscy m ężczyźni, niem al w prost ze ślub ne­ go kobierca, idą bronić ojczyzny przed w rogim najazdem . M aska historyzm u — ta k często stosow ana w tam ty ch czasach — jest do­ statecznie p rzejrzy sta, b y poprzez nią dojrzeć polityczny sens utw o­ ru. Podobnie w opow iadaniu Piastunka (skądinąd bardzo słabym i nieudanym ), którego bohater, pułkow nik, w rócił z tajem niczej w ypraw y

sam jeden, bez syn ów — dwaj z nich bowiem na kraj św iata gdzieś za­ w ędrow ali, a dwaj jeszcze dalej, bo aż na tamten św iat poszli — wrócił na to tylko, aby pożegnać swoję Ustroń kochaną, której przestał być pa­ nem, i na stare lata szukać chleba na słu żb ie2*.

Tendencje te zy sk u ją na sile w latach przedpow staniow ych, la­ tach ożyw ienia n a stro jó w rew olucyjnych. Częściej też w y stąp i teraz naw iązyw anie do tra d y c ji w alk narodow ow yzw oleńczych (np. w opo­ w iadaniach: Drzewo przeklęte i Drzewo święte 29, w k tó ry c h znaj­

28 ZZP 1, 160.

29 Drukowane: D rzew o przeklęte. G a z e t a C o d z i e n n a , 1859, nry 198—200. D rzew o święte. D z i e n n i k L i t e r a c k i , 1862, nry 1—8.

(19)

34 IR E N A M A C IE J E W S K A

dziem y pochw ałę p atrio ty zm u i w alk w obronie ojczyzny oraz p o tę ­ p ien ie zd rad y narodow ej i krzy w d y społecznej).

Ożyw ienie, ja k ie obserw u jem y w tw órczości P łu g a około r. 1859, łączy się ściśle z kolejam i jego życia, z jego działalnością społeczno- lite ra c k ą i polityczną. Na w ydźw ignięcie pisarza z d e p re sji la t pięć­ d ziesiątych w p ły n ęła zarów no sy tuacja ogólna w k ra ju , jak i oso­ b iste zaangażow anie się P łu g a w spraw y przygotow ującego się po­ w stan ia oraz jego k o n tak ty z dem okratycznie n astaw io n y m w o ły ń - sk o -u kraiń sk im środow iskiem literackim .

W roku 1859 Pług, rezy g n ując z dzierżaw y w P o tok u (gdzie osiadł w r. 1857), na któ rej nie wiodło m u się zby t szczęśliwie, p rze ­ nosi się do Ż ytom ierza. Ż ytom ierz stanow ił wów czas ruchliw y ośrodek życia um ysłow ego, k on centrującego się głów nie w okół dom u k u ra to ra honorowego szkół okręgu w ołyńskiego, Jó zefa Ignacego K raszew skiego. M iasto posiadało w tedy stały te a tr, k ilk a gimnazjów* (m. in. g im nazjum agronom iczne); działało w nim w iele oficjaln y ch in sty tu c ji społecznych, dobrze rozw ijała się p atrio ty czn a k o n spiracja.

D la P łu g a Ż ytom ierz ówczesny m iał w arto ść ty m w iększą, że tu po raz pierw szy zetk n ął się pisarz z pow ażniejszym środow iskiem li­ terack im , że otw orzyła się przed nim p ersp ek ty w a żyw ej w ym ian y m yśli, p ersp ek ty w a w spółpracy literack iej. D la w ieloletniego g u w er­ n e ra , a potem dzierżaw cy w m ałej, odciętej od św iata w ioszczynie, p ersp ek ty w a ta m usiała mieć w iele uroków , skoro — zro śnięty do­ tą d ze w sią ja k m ało k to — rzuca P łu g gospodarow anie i przenosi się na niepew ny los do Żytom ierza. Przyw ozi ze sobą świeżo ukoń­ czony rękopis pierw szej powieści, dru k u jącej się ju ż u Z aw adzkie­ go w W ilnie, i głowę p ełną pom ysłów refo rm atorsk ich. T utaj w raz z żoną organ izuje gim n azju m m ęskie, w k tó ry m p rag n ie w ychow y­ w ać szlachecką m łodzież n a pożytecznych k rajo w i obyw ateli. Rzuca się w w ir działalności społecznej i literackiej. Z aznajam ia się szyb­ ko z tam tejszą, dosyć zróżnicow aną g rupą litera c k ą (K raszew ski, J a n P ru sin o w sk i, A lek san der Groza, L eonard Sow iński, Apollo K orze­ niow ski), zaw iera szereg serdecznych i d łu g o trw ały ch przy jaźn i.

Szczególnie serdeczne zw iązki połączą P łu g a z K raszew skim i z zapalonym rew olucjonistą, A pollem K orzeniow skim . A u to r a n ty - szlacheckiej, przepojonej d em okratycznym i ten d en cjam i powieści

Duch i k r e w z n ajd u je snadź szybko w spólny język z tw órcą Kom edii,

skoro spośród licznego grona żytom ierskich litera tó w z nim w łaśnie w iąże się n ajb liżej.

(20)

Łączą ich zresztą nie tylk o w spólne spojrzenie na spraw ą chłop­ ską i w spólna w alka z „feudalnością“ szlachty, ale i bliskie poglądy na lite ra tu rę i jej rolę w życiu społecznym , a w reszcie pokrew ne upodobania i g u sty literackie. W yrazem ty ch w spólnych zain tere­ sowań było tłum aczenie przez obydw u pisarzy L eg en dy w ieków W iktora H ugo, au to ra, k tó re m u tw órca Ducha i k r w i wiele za­ w dzięczał i którego wysoko cenił.

Zrozum iałe, że w ty ch w a ru n k a ch rea k ty w izu ją się szybko, p rzy - cichłe w latach reak cji, ten d en cje dem okratyczn e i narodow ow y­ zwoleńcze. P łu g z g u w ern era zajm ującego się w w olnych chw ilach lite ra tu rą przedzierzgn ął się w lite ra ta i działacza.

N iew iele m ożem y dziś powiedzieć o ch a ra k te rz e i przejaw ach jego ówczesnej działalności, gdyż nie dy sp o nu jem y opracow anym nau k o­ wo m ateriałem o środow isku ży to m iersk im n a k ró tko przed w y b u ­ chem pow stania. Z listów i w spom nień dow iadujem y się tylko, iż:

B yła to najśw ietniejsza epoka w dziejach Żytomierza pod w zględem roz­ budzenia się ruchu um ysłowego i pracy w rozmaitych kierunkach dla powszechnego dobra. Teatr, m uzyka i literatura, zakłady dobroczynne, re­ forma włościańska, tow arzystw o rolnicze i kredytowe, szkoła agronomicz­ na, szkółki w iejsk ie i w ogóle sprawy społeczne żywo zaprzątały w szyst­ kie um ysły 30.

Z ty ch sam ych źródeł dow iadujem y się też, że w r. 1862 żona P ietkiew icza „za udział w m an ifestacji p a trio ty c z n ej“ zostaje aresz­ tow ana i osadzona w w ięzieniu w O w ruczu. W krótce potem — na sk u tek przejęcia przez w ładze carskie jakiegoś listu z em igracji, k tó ry widocznie odsłaniał jego działalność na tere n ie Ż ytom ierza — zostaje uw ięziony sam P ł u g 31.

W w ięzieniu spędza p raw ie dw a lata, w ypełnione stu diam i nad języ kiem angielskim . W ynikiem tego będą późniejsze tłum acze­ nia u tw orów Szekspira (Burza — 1868, M akbet — 1870, Król Lir — 1870). W ięzienie opuszcza po upad k u pow stania, w r. 1864, „otoczo­ n y opieką“ carskiej policji, p rzesiedlany z m iejsca n a m iejsce (Owrucz, K ijów , K am ieniec), ze zniszczonym zdrow iem i bez środ ­ ków do życia. W czasie tułaczki u m iera żona pisarza. On sam ch w y­

30 Cyt. za K o r o t y ń s k i m, op. cit.

31 P isze o tym P ł u g w liście do Kraszewskiego Z . 1 2 V 1 8 6 9 . Zob. K o r e s­

pondencja Kraszew skie go. Bibl. Jagieł., rkps 6525. Ze względu na cenzurę oficjalne dokum enty m ówią o tym w sposób zawoalowany. K o r o t y ń s k i (op. cit.) om awiając ten okres życia pisarza informuje, iż z Owrucza Pług „dostał się do K ijowa i spędził tam dwa lata w zupełnym odosobnieniu“.

(21)

36 IR E N A M A C IE J E W S K A

ta się rozm aitych zajęć,, ale bez sk utk u. Zam ożna szlachta podolska p a trz y niech ętn y m okiem na „rew olucjonistę“ , k tó ry dopiero co opuścił m u ry w ięzienia, gdzie odsiadyw ał k a rę za udział w spisku pow stańczym , i to w do d atk u po stro nie czerw onych. P rzy jaciele u siłu ją go p rzygarnąć, ale — podobnie ja k P łu g — są to n a ogół ludzie „źle no tow an i“ u władz, toteż pod groźbą w ygn ania pisarz raz po raz m usi zm ieniać m iejsce pobytu. W liście do K raszew skiego żali się, że tych, u k tó ry ch się zatrzym u je, oskarżają, „jakoby we m nie m ieli nie g uw ern era, tylko pom ocnika w know aniach i robotach rew o lu cy jn y ch “ 32.

Z korespondencji pisarza w iem y, że jeszcze w w iele la t potem w y ty k an o m u jego „czerw oną“ przeszłość. K ażdy z ziem ian podol­ skich, dow iedziaw szy się, „że ja jestem bardzo czerw ony, zw ijał chorągiew kę i na g u w ern era m nie nie chciał“ 33.

3

D la h isto ry k a lite r a tu r y P łu g jest w rów nej m ierze poetą, jak i prozaikiem , au to rem opow iadań oddających n a stro je m as chłop­ skich w dobie W iosny Ludów i działaczem z okresu poprzedzającego pow stanie 1863 roku. W spółcześni jed n a k znali go przed e w szystkim jako powieściopisarza, przedstaw iciela określonego k ieru n k u roz­ wojowego prozy polskiej. P o pularność i uznanie, jak im i cieszył się P łu g w kołach literack ich la t siedem dziesiątych i osiem dziesiątych w. X IX , zyskały m u w łaśnie powieści. One to, a raczej w yrażone w nich poglądy — bo poza w arstw ą ideow ą, doraźnie ag itacy jną, ich w artość literack a b y ła niew ielka — spraw iły, że z p ełn y m zaufa­ niem oddaw ano m u kolejno red ak cje szeregu pism stołecznych, że w idziano w nim człow ieka powołanego do kierow ania opinią spo­ łeczną i do kształto w ania jej.

P ierw sza powieść P ługa, Duch i krew , pow stała w okresie go­ spodarow ania au to ra na dzierżaw ie w Potoku 34, dru gą — noszącą ty tu ł Oficjalista — d ru k ow ały w latach 1866— 1867 w arszaw skie K ł o s y . Po w ydaniu Ducha i k rw i oraz O ficjalisty zaczął Pług pisać w r. 1869 — w w yjątkow o ciężkich w aru n k ach 35 — trzecią

32 Tamże. 33 Tamże.

34 Drukował ją w W ilnie (1859) Józef Z a w a d z k i .

35 W cytowanym już liście do Kraszewskiego czytamy: „musiałem obok śm iertelnego [...] łoża [żony], patrząc na jej straszne męczarnie, pisać m ych

Bakalarzy, żeby zapracować grosz jakiś, którego w inny sposób zdobyć nie

(22)

powieść, pt. Bakałarze. Nie ukończył jej jednak. Po k ilk u n a stu od­ cinkach, d ru k o w an y ch w K ł o s a c h w latach 1868— 1869, w rócił do niej dopiero w r. 1875, tuż po objęciu red ak cji K ł o s ó w . I teraz w szakże po k ilk u n a stu odcinkach rzecz się urw ała. T ym razem na zawsze. Pisarz, za ję ty spraw am i red akcy jnym i, niew iele m iał cza­ su na tw órczość w łasną. Poza ty m u tw ó r — zaczynany d w u k ro tn ie i, ja k w spom ina Płu g , m ocno okrojony przez cenzurę 36 — nie zapo­ w iadał się dobrze. Pług, zawsze k ry ty c z n y w stosunku do w łasnego pióra, zdaw ał sobie niew ątp liw ie z tego spraw ę; nic też dziw nego, że p rac y nad Bakałarzami zaniechał.

*

Pow ieść Duch i k r e w je st utw orem niejedno lity m — zarów no od stro n y arty sty czn ej, jak i ideow ej. N iejed no kro tn ie cy tatem e w an ­ gelicznym po d p iera się tu treści społecznie p o stęp o w e37, i n a od­ w rót — z tra fn ie przeprow adzonej k ry ty k i życia szlacheckiego w ypływ a ckliw y, religiancki m o r a ł38.

Podobnie przedstaw ia się m etoda tw órcza pisarza. A u to r zam ie­ rzył dać pow ieść-obraz życia codziennego. W rozm owach, k tó re to ­ czą b o h aterow ie powieści na tem at lite ra tu ry , słyszym y:

zadaniem autora jest m alować grunt rzeczy, a nie pozory; to cóż d ziw ne­ go, że w książkach prawda, nie zawijana w bawełnę, w oczy nas kole? 39

A u to r m ówi w iele o konieczności „odbicia się ducha czasu “ 40 w u tw orze arty sty czn y m . Głosząc pochw ałę „O stapów B ondarczu- ków, H ryciów , Ja n k ó w “ 41, pisarz św iadom ie dąży do odtw orzenia

3« w tym że liście do Kraszewskiego P ł u g pisze: „Gdyby nam pozwolono, zaręczam, że w szystka młodzież za granicą by się znalazła i najbiedniejszy ostatnią by koszulę sprzedał, żeby tylko syna w yzw olić z tego piekła pełnego zgrozy, o jakiej naw et Tantal nie marzył, gdzie za ojczystą m ow ę karzą jak za najw iększą zbrodnię, a w szelkie cnoty, w szelkie szlachetniejsze uczucia zabijają w zarodku. Z tą m yślą zabrałem się do Bakałarzy, lecz cenzura plan mój odgadła i z tej góry w połogu z konieczności urodzi się m ysz [...]“.

37 Na przykład pochwała rzeczywistej w artości człowieka, niezależnej od pochodzenia, sąsiaduje z cytatam i z ew angelii św. Jana, m ówiącym i o tym, że „Spiritus flat, ubi v u lt“ (zob. motto i zakończenie utworu).

38 Piętnując rozkład życia rodzinnego arystokracji, P ł u g (Duch i krew. Kilka zarysów z życia towarzyskiego. T. 2. Warszawa 1897, s. 205) pisze, iż wola rodziców, „choćby najcięższa, św ięta dla dzieci być powinna. K to ją usuwa, ten usuwa Boga od uczestnictwa w sprawach swojego życia i Jego mądrość ch ce w łasnym , nędznym rozumem zastąpić“.

39 Tamże, t. 1, s. 9,1. 40 Tamże, s. 93. 41 Tamże, s. 87—88.

(23)

38 IR E N A M A C IE J E W S K A

praw dy życia, co zam ierza osiągnąć drogą przysw ojenia i stosow ania techniki pow ieści realistycznej. Nie we w szystkich w arstw ach utw o­ ru daje to jedn ak o w e rezu ltaty . Tam , gdzie chodzi o odtw orze­ nie szczegółu życia codziennego, gdzie a u to r prag n ie opisać z bliska ja rm a rk , zajęcia gospodarskie, salon a ry sto k ra ty cz n y czy szlachecki zaścianek — u d a je m u się to. G łów ny zrąb fa b u la rn y jednak, a zwłaszcza zaw ęźlenia d ram aty czn e u tw o ru sk o nstruow an e są w e­ dług m odelu rom antycznego. Nie idą one w k ieru n k u odtw orzenia zw ykłych kolei ludzkiego losu. Dążą raczej do zaskoczenia czytelnika tajem niczością i niezw ykłością przypadków , w pływ ających na losy bohaterów . W ielka tajem nica, k tó rej odkrycie zm ienia los zapoznanej b o h aterk i (dzieje Bogusi), cudow ny przyp adek (znalezienie pienię­ dzy) bądź nadludzka odw aga — oto chw y ty, do k tó ry c h w przeło­ m ow ych m om entach ucieka się pisarz w kształto w an iu historii swoich p rak ty czn y ch i po organicznikow sku zapobiegliw ych b o hate­ rów. P isarz nie dostrzega sprzeczności m iędzy w ielkim i gestam i i niezw ykłym i zdarzeniam i a n a tu rą zw ykłych, zracjonalizow anych postaci.

P orom antyczna, choć w gruncie rzeczy bliższa sentym entalizm ow i niż rom antyzm ow i, konw encja obecna je s t także w odtw arzaniu uczuć bohaterów :

skarbnica uczuć Bogusi wzbogaciła się najdroższym, najszacowniejszym klejnotem , który w szystkim innym blasku i wartości dodał. B yła to cza­ rodziejska obrączka, sym bol wierności, jedno ogniwo ze św iętego łań­ cucha, co id zie od bożego serca przez serca ludzi wybranych i łączy ziem ię z niebiosy; cudowny talizman, co kruszy kajdany, gruchocze mu- ry więzienia, obala góry, orlimi skrzydły przez morza i przepaści przenosi i zmarłych z grobów podźwiga — była to miłość, m iłość czysta i św ięta [...]42.

W tej m ierze, podobnie ja k i pod w zględem k o n stru k c ji losu ludzkiego, Duch i k r e w pozostaje jeszcze w k ręg u opow iadań Pługa, ty le że nie m a tu ju ż lękliw ego cofania się w przeszłość, k tó re cecho­ wało Piastunką i inne u tw o ry z lat pięćdziesiątych. W idać natom iast pew ien n aw ró t haseł dem okratycznych. T endencja naczelna utw oru głosi pogardę dla stanow ych przesądów , stw ierdza, że nie pochodze­ nie decyduje o w artości człow ieka, lecz jego czyny, jego „duch w zniosły“ . P o zy ty w n y b o h a te r a zarazem porte-parole a u to ra mówi:

(24)

co tam ta krew! krew krwią, a duch duchem! A w tym człow ieku duch w ielki ! o, bardzo w ielki! I jeśli przodkowie jego byli chłopami, 'to on już z ducha najszlachetniejszym jest szlach cicem 43.

W D uchu i k r w i raz jeszcze w raca na k a rty b e le try sty k i Pługa n ie rozw iązana spraw a chłopska. W raca jed n a k nie jako w ielki p ro ­ blem społeczny, lecz jako zagadnienie m oralne. S p raw a ziemi dla chłopów p o m inięta została m ilczeniem , u tw ó r m ów i ty lk o o koniecz­ ności przezw yciężania przesądów stanow ych, o potrzebie egalitaryz­ m u społecznego.

Z agadnienie całkow itej w olności człow ieka oraz jego w artości, k tó ra je st niezależna od stan u posiadania ani od pozycji w h ie ra r­ chii stanow ej, to ce n traln y pro b lem u tw o ru. W okół niego g ru p u ją się rozm aitego ty p u d y g resje historyczne i historiozoficzne, dotyczą­ ce tak ich zagadnień, ja k ród, naród, rasa itp. W toku ty ch dysku sji P łu g k o m p ro m itu je staroszlachecki arsenał przesądów kastow ych i rasow ych, na czele z przekonaniem , że ,,feudalność w ypływ a z p raw n a tu ry i że je st pierw szym w aru n k iem egzystencji w szystkich istot stw orzonych“ 44.

M anifestacja p rzekonań dem okraty czny ch dokonuje się na tle k ry ty k i szlachetczyzny. O dtw orzeniu „zbrodni wielkiego św iata“ pośw ięconych jest w iele k a rt powieści.

Usiedli tedy. Gospodyni na pierwszym m iejscu, przy niej po prawej ręce pani Klotylda, której bardzo słusznie ten zaszczyt sie należał, jako znakomitej pani po mieczu i po kądzieli, i przez koligacje świetne; a chociaż z m atką prowadzi proces, chociaż z jednym małżonkiem skoń­ czyła rozwodem, z drugim w separacji zostaje — z tym wszystkim ta matka z dawnych książąt ród w iedzie: mąż pierwszy — niew ątpli­ w y hrabia, drugi — wnuk kasztelana, prawnuk w ojewody, praszczur hetmana. Za nią szambelan, nie mniej godny m iejsca swojego, bo chociaż przehulał całą fortunę swoję i żoniną, choć żonę do grobu w pę­ dził błogim z nią pożyciem, choć dwie sukcesje po braciach roztrwo­ nił dla paryskich aktorek, choć teraz pasie się kosztem nierozważ­ nej szlachty, od której kapitaliki zarywa, chociaż dom jego jest otwar­ tą szulernią, skąd już od dawna i cześć, i wiara uciekła, [...] z tym w szystkim wnuk to kanclerza, synowiec arcybiskupa, że już dalej nie sięgniem do prapradziadowskich buław i la s e k 45.

Pisarz potępia a ry sto k ra c ję za jej upadek m oralny i za obo­ jętność wobec losów narodu, za hołdow anie cudzoziemszczyźnie

43 Tamże, s. 251. 44 Tamże, s. 75.. 45 Tamże, s. 81—82.

Cytaty

Powiązane dokumenty

przychodzi dalej człowiekowi myśl, że jak tę „wyśrubowaną” naukę o iluzyjności świata wkłada się w usta Buddy w sutrach mahajanistycz- nych, tak samo

Jednak zasadnicze treści odnoszą się do osoby Aleksandra Wielkiego, który przekonany o swej sile i uniesiony pychą ogłasza się panem świata i synem Jowisza

Wolne przestrzenie można wypełnić korą lub wilgotnym mchem z działki czy kupionym w sklepie (leśny jest pod ochroną).. W poidełku może znaleźć się także piasek, ziemia

Na regulacje koryt jako główną przyczynę erozyjnej tendencji rzek karpackich w ciągu XX wieku wskazuje zapoczątkowanie wcinania się rzek niemal równocześnie

W rezultacie północnoamerykańscy badacze postrzegani są jako pionierzy, dynamiczni propagatorzy oraz autorytety w zakresie kształcenia myślenia kry- tycznego.

Olgierd Christa podczas okupacji handlował boabron 1 rąbanką, krąłąo pomiądsy Wilnem a rejonea bidy i Bowogródka.. po wpadce na nielegalnym handlu

Z początkiem tego okresu pojawiają się przede wszystkim czaso­ pisma prawnicze, co jest rzeczą zrozumiałą w warunkach rozwoju urzą­ dzeń autonomicznych,

W wyni­ ku sprawdzenia 25 ofert zakupu, sukcesywnie napływających w ciągu roku z terenu całego województwa kieleckiego, oraz poszukiwań prowadzonych przez