• Nie Znaleziono Wyników

32 (1314).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "32 (1314)."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

.Ys

3 2 (1314).

W arszaw a, dnia 11 sierp n ia 1907 r.

Tom XXVI

T Y G O D N I K P O P U L A R N Y , P O Ś W I Ę C O N Y N A O K O M P R Z Y R O D N I C Z Y M

PRENUMERATA „WSZECHŚWIATA".

W Warszawie: r o cz n ie rb, 8, k w a rta ln ie rb. 2.

/, przesyłk ą pocztową: r o cz n ie rb. 10, p ółr. rb. 5.

PRENUMEROWAĆ MOŻNA:

W R ed a k cy i W sz e c h św ia ta i we w s z y s tk ic h k s ię ­ g a r n ia c h w kraju i za g ran icą.

R edak tor W s z e c h ś w ia ta p r z y jm u je ze sp ra w a m i r ed a k c y jn e m i co d z ie n n ie od g o d z i­

n y 6 do 8 w ie cz o re m w lo k a lu red a k cy i.

A d r e s R e d a k c y i : K RUC ZA Nr. 32. T e le fo n u 83-14,

K A R O L L 1N N E U S Z .

Z POW O DU 200-ej ROCZNICY URODZIN.

Dnia 23 n u j a r. b.

i i i i i u/ l o 200 lat od chwili

urodzin K a ro la L in n e u - ' / i. którego imię w 18 stuleciu było rów n ie g ło ­ sili1, j a k K a ro la D a rw in a obecnie, i k tó re g o zasłu­

g i dla nauk przyrodni-

« są ta k ż e ygrom ne, 1 lioeiażby z te g o w z g lę ­ du. '/.(> s t w o rz y w sz y swój znany układ roślin i zwie- ''zijt rozbudził w śród uczonych i wogóle w y ­ kształconych n ie z w y k łe '!» owych czasów z a in ­ teresowanie się p rzyro- (l<t żyw ą — i w tak i spo-

s°b dal p o c z ą te k p o n iek ąd o b e c n y m biolo­

gicznym gałęziom n auki.

1’omimo to j e d n a k do o s t a tn ic h cza- S|)W nie p o sia d a liśm y ż y c io ry su je g o źród­

łowego, zupełnie w olnego od n a j r o z m a it ­ szych leg en d i opow ieści fa n ta s ty c z n y c h , dopiero p rzed paru laty lukę tę zapełnił 1- M. F r i e s (Linne. 1903. S to c kholm ), odtw arzając z a u t e n t y c z n y c h d o k u m e n tó w

w y ra zisty p o rtre t Lego ojca botaniki i zoologii.') .Jadąc z S chonen do S to c k h o lm u pom iędzy s tacy a m i E lm liu lt a Lia- t o rp w południow ej Sma- lan d y i, s p o s trz e g a m y z o k u n w agonu w oddali wielki słup g r a n it o w y — o k r y t y zielenią. Obok niego p rz y s ia d ła m a ła w io s z c z y n a R a s h u l t , s ł y n n a * t ą d , że przed 200 la ty w ikaryuszow i Nilsonowi Ingerm arsso- now i Linneuszow i i żo­

nie j e g o K r y s ty n ie u ro ­ dził się tu syrn, k t ó r e m u n a d a n o imię Karol, a k tó ry s ł a w ą swych z a słu g n a u k o w y c h zapełnić m ia ł całe stulecie.

D zie cięce la ta u p ły n ę ły m u w dom u rodzicielskim w S te n d ro h u lt, do k ąd ojciec

') O b sz e rn e s tr e s z c z e n ie tej k sią żk i w y d a l u E n g o lm a n n a w L ip sk u (1907) Rob. E. F ries p. I.

„Carl v. L in n e. Ziim A n d en k en an die 200 W ie d e r - k elir s e in e s G e b u r ts ta g e s 1*.

(2)

498 WSZECHŚWIAT K o 3 2

je g o p rz e n ie s io n y został n a p r o b o s tw o , w a tm o s fe r z e b o g o b o j n e j i cich e j, a że rodzice obojo z a jm o w a li się p r z y r o d ą — s z c z e g ó ln ie o jciec— z z a m i ł o w a n ie m h o d u ­ j ą c w s w y m o g rodz ie n ie k i e d y rz ad k ie rośliny, j u ż w c z e ś n ie p r z y z w y c z a i ł się z w ra c a ć u w a g ę n a o t a c z a ją c e go życie.

W s ió d m y m ro k u u m ie s z c z o n y został w szkole w V e x jb , g d z ie p r z e b y w a ł do r. 1727— k s z ta łc ą c się g łów nie w teologii i j ę z y k a c h k l a s y c z n y c h , k t ó r y c h g r u n t o w ­ n a zn a jo m o ść , ja k w iadom o, u w a ż a n a b y ł a w t e d y za p o d s t a w ę w y k s z t a łc e n i a . N a u k i p r z y ro d n ic z e m iały o cz y w iś cie w szkole bardzo p o d r z ę d n e z n a cze n ie , nic więc d ziw n e g o , że m ło d y K a ro l b y n a j ­ m n iej za zd o ln e g o u c z n ia nie uchodził.

Cały w o ln y swój cz as p o ś w ię c a ł bow iem le k t u r z e dziel p r z y ro d n ic z y c h , k t ó r y c h d o sta rc z a ł m u dr. J . R o t h m a n , i g d y po u k o ń c z e n iu szk o ły p rz y s z ło wy b i e ra ć zaw ód, o d ra z u p o s ta n o w ił, w b r e w ż y c z e ­ niom rodziców , p o św ię c ić się s t u d y o m p rz y ro d n ic z y m . J a k o ż isto tn ie, p r z e ł a m a ­ wszy g o rą e e m i p ro ś b a m i ich w o lę —-d. 30 sierp n ia 1727 r. z a p is u je się n a w y d z ia ł m ed y c z n y u n i w e r s y t e t u w L u n d , g d y ż nauki p rz y ro d n ic z e w y k ł a d a n o p o d ó w c z a s ra z e m z m e d y c y n ą . Z w y k ł a d ó w j e d n a k L i n n e u s z niew iele tu k o rz y s ta ł; j e d e n , j e ­ d y n y p r o f e s j r w y d z ia łu J . J . v. D otełn, ac z k o lw ie k n ie z w y k ły c h zdolności, nie m ó g ł w iele n a u c z y ć , m a j ą c cz as z a j ę t y rozległą p r a k t y k ą i licznemi innem i z a j ę ­ ciam i. W i e lk i n a t o m i a s t w p ły w na u m y s ł m ło d e g o s t u d e n t a w y w a rł dr. Kilian Slo- beus, o to c z y w sz y go rod z ic ielsk ą niem al o p ie k ą i pOzwwlająo mu korzystać! z b o ­ g a te j swej biblioteki, n ie s k ą p ią c p r z y t e m c e n n y c h rad i w s k az ó w ek . P o ro k u n a t ę ż o ­ nej p r a c y L in n e u sz o p u szc za L u n d i p r z e ­ nosi się do U psali z w a b io n y tam s ła w ą dw u w y b i t n y c h profesorów , O lofa R u d b e c k a m łodszego i L arsa R o b e rg a , k tó ry c h w y ­ k ł a d y ś c i ą g a ły liczne rzesze S łu c h a c z ó w . J e d n a k o c z e k i w a n ia i tu za w io d ły ; d w a j w y m i e n i e n i ucz eni byli się j u ż zestarzeli, w y k ł a d ó w b o ta n ik i nie było zu p e łn ie , i tu w ięc L in n e u s z m u s ia ł sam s o b ie radzić, sam s z u k a ć drogi w n au c e .

T o też z z a p a ł e m k o r z y s t a z b o g a te j biblioteki u n i w e r s y te c k ie j , b a d a piln ie

„ H e r b a r i u m v i v u m u, wielki 23-tomowy zielnik B urserusa, n a jw ię k s z y sk a rb uni­

w e r s y t e t u ( p r z e c h o w y w a n y dotychczas), z a b r a n y w roku 1658 z Soro w Danii — j a k o z d o b y c z w o j e n n a — i ofiarow any Up­

sali w r. 166P> p rz e z króla. W i e l k ą pomoc z n a jd u j e w coko lw iek s ta rs z y m koledze sw ym P io t r z e A rte d im , k tó ry , rokując w ielkie nadz ie je n a przyszłość, ju ż wów­

czas pro w a d ził sp ec y aln e s t u d y a nad ry ­ bam i i ro d z in ą baldaszkow atyrch. *)

Dla u z u p e łn ie n ia ob ra zu ów c zesn eg o ży­

cia L i n n e u s z a n ależ y z a z n a c z y ć , że ma- te r y a l n e j e g o p o ło ż e n ie b yło bardzo tru­

dne. Z a p a s p i e n ię d z y , w j a k i zaopatrzyli go rodzice, w y c z e rp a ł się w k ró tc e, i gdy­

b y nie p o m o c u p salskiego p robosz cza k a ­ t e d r a l n e g o D. Olofa C e lsy u sz a starszego, k t ó r \ r z a p o z n a w s z y się z m ło d y m studen­

te m w o g ro d z ie b o t a n i c z n y m został zdzi­

wiony i z a chw yc onyr je g o wiadomościami, bardzo by7ć może, m u siałb y p rz e rw a ć swo­

j e s tu d y a . P o d o p ie k ą C elsy u sza Linneusz spokojnie z a ją ł się pra cą; w t y m czasie z a czą ł j u ż u k ła d a ć szkic p rz y s z ły c h sw ych dzieł n iety lk o b o t a n i c z n y c h (Classes plan- t a r u m , Critica b o ta u ic a , G e n e r a plan ta ­ rnin) lecz i zoolo g icz n y ch (M ethodus avium s u e v e tic a ru m , ł n s e c t a u p lan d ica m etho- dice digesta). W t e d y ró w n ie ż opracow ał ro z p ra w k ę , k t ó r a w z n a c z n y m stopniu w p ły n ę ła n a dalsze je g o losyr, m ianowicie P r a e l u d i a S p onsaliorum p lą n ta r u m , gdzie w o d p o w ie d z i n a dziełko „ N u p ti a e arbo- r u m ”, o p i e r a j ą c się na licznych swych sp o strzeżeniach, w y ja ś n ia c z y n n o ś ć k w ia­

tu, oraz zn a c z e n ie p r ę c ik ó w i słupków, j a k o n a r z ą d ó w ro z ro d cz y ch . R ozpraw ka (a w z b u d z iła o d ra z u z n a czn e zaintereso­

w anie; jeden z liczn y c h odpisów w p a d ł w rę ce s ta re m u R u d b e c k o w i, i ten, u d e ­ rz o n y śm ia ło śc ią zda nia , z a p o z n a w sz y się z m ło d y m a u t o r e m i przekonawszy' się o jeg o wiedzy — p o w ie r z y ł mu w r. 1730 na wiosnę p ro w a d z e n ie dem o n strac y j w ogrodzie b o ta n ic z n y m , k tó re zyskały w ielk ą ilość słuchac zów . W gliście do S to b e u s a , L inneusz t a k j e opisuje: „0*1

V .la k o śla d trj p r z y ja źn i p o z o s ta ła n a zw a Ar- te d ia . n a d a n a przez. L in n e u sz a je d n e j z b ald aszk o- w a ty c li, o ra z w y d a n ie p r z ez n ie g o pośm iertne d z iel A rted ieg o ,

(3)

.V° 32 WSZECHŚWIAT 499 W ielkiejnocy do Św. J a n a m ie w a łe m s t a ­

le 200—400 słu ch ac zó w , w te n c z a s g d y u profesorów zb ie ra się ich po 80, i m n ie ­ mam, że zdołałem zaw sze z zu p e łn e m po ­ wodzeniem w y w ią z a ć się z z a d a n i a 14.

W spom niane dziełko za w aż y ło n i e t y l k o na szali m a t e r y a l n y c h losów m ło d e g o uczonego—miało ono d e c y d u ją c e zn a cze­

nie również dla k i e r u n k u dalszej jego działalności n a u k o w e j. Z a j ą w s z y się czę­

ściami ro z ro d cz em i k w ia tu , zw rócił j u ż w tedy u w a g ę n a to, że m o ż n a użyć ich w układ n ictw ie, dzielą c p a ń s t w o roślin­

ni' na now e klasy, g łó w n ie w e d łu g ilości i kształtu prę cik ó w . O to są z a c z ą tk i je g o przyszłej działalności re fo rm a to rs k ie j.

I’o k ilk o le tn im p o b y c ie w U psali Lin- neusz p o z y sk a ł im ię w y b i t n e g o b o t a n i k a i nauczyciela. W t e d y też zaczął p rz e m y - śliwać nad d ru k iem sw oich dzieł, co p ra ­ wi la bez p ow odzenia, g d y ż ża den k sięg arz szwedzki ani n iem ieck i nie o d w a ż y ł się wydać rz ecz y , z a w i e r a ją c y c h p o g lą d y wprost sp rz ecz n e z ogólnie rozpow szech-

nionemi. - - ■

P racow ite s t u d y a p r z e r w a ł a m u na p e ­ wien czas p o d ró ż do mało zna nej L a p la n - dyi, o d b y ta w r. 1732 k o sztem królew . T ow . Naukowego U p sa lsk ie g o . Opuściw szy w d.

- :1 maja U p sa lę , L in n e u sz dociera bez przeszkód do U m e a , m ia sta , rozło ż o n eg o u ujścia rz e k i U m e s tro m , k tó rej d o p ły w

\ indelf w y p ł y w a ze śn ie ż n y c h g ó r L a- plandyi. P o s u w a j ą c się w g ó rę t y c h rzek miał za m ia r d o sta ć się o d ra z u do w n ę tr z a badanej przez siebie k ra in y , d a r e m n e b y ły jednak wszelkie w ysiłki; r o z to p y wiosen- brak p rz e w o d n i k ó w i g łó w n ie p o ż y ­ wienia, z m u siły go p o m im o olbrzym iej wytrwałości co fnąć się z p o w ro te m do 1 mea. Nie daje w sz a k ż e za w y g ra n ą . Uda-

■lu się do L u le a , s k ą d wśród p ię k n e j let- niej p o g o d y wzdłuż rzeki L u l e e lf d o p ł y ­ wa Qvickjock. S t a m t ą d p u s z c z a się w g ó ­ ry —z w ie d z a ją c w s p a n ia łe „fjalle”, za p o ­ d a j ą c się z ich roślinnością i fauną. W t o ­ warzystwie l a p o ń c z y k ó w d o s t a j e się do granicy n o rw e s k ie j— a p o t e m do Sorfjor- 'hi—s k ąd z p o w ro te m do Q v ickjock, oczy­

wiście zu p e łn ie in n ą d ro g ą . W połowie sierpnia w idzim y go w L ulea, a w d. 20 P aździernika s ta je w U psali.

P o d ró ż ta, o p isan a w „ I te r lapponi- c u m ”, i ogółowi m oże z a n a d to znana, m a duże znaczenie, z je d n e j bow iem s tro n y dała ścisły n a u k o w y opis zupe łnie praw ie n iezn a n ej k r a in y szwedzkiej, z drugiej zaś — w y w a r ł a b e z w ą tp ie n ia z n a c z n y w p ły w n a rozwój L inneusza , ro z szerz y w - szy j e g o p o g lą d n a u k o w y n a ś w ia t i za­

o s trz y w s z y spostrzegawczość.

Z ło ż o n e po p o w ro c ie Tow. N a u k o w e m u sp ra w o z d a n ie p o z y s k a ło zu p e łn e uznanie.

W a k t a c h Tow. z r. 1732 z n a jd u je m y spo­

rz ą d z o n y przez L in n e u s z a p. t. „ F lo ru la l a p o n i c a ” spis roślin lapońskich, k t ó r y w obec późniejszej jego „ F l o r a l a p o n i c a ” m ałe m a z n a cze n ie , dla nas zaś je s t cie­

k a w y z te g o względu, że j e s t to p ie r­

w sza p ra c a je g o drukowrana. P o raz pier­

wszy te ż w niej został z a s to s o w a n y t a k zw any później „u kład p ł c i o w y ”.

N a le ż y żałow ać, że nie w szystkie spo­

s trz e ż e n ia z e b ra n e w p odróży tej zostały ogłoszone; szczególnie chodzi tu o opis ż y c ia i cyw ilizacyi la p o ń c z y k ó w , k tó ry z a p e w n e , b y łb y n ieo ce n io n y m . s k a r b e m dla e tn o g ra fó w .

P o dług ich l a ta c h dalszego p o b y tu w U p s a l i — i po now e j podróży do Dale- k a r lii— w k w ie tn iu r. 173o L in n e u sz o p u ­ szcza S z w e c y ę , u d a ją c się przez Helsin- gdr, H a m b u rg , .Amsterdam do u n iw e r s y te ­ tu w H a rd e rw ijk , gdzie po z d a n iu o d p o ­ wiednich e g z am in ó w i o b ronie rozpraw y na t e m a t „ H y p o te s is n o v a de febram i in- t e r m i t t e n tiu m c a u s a ” z yskuje d o k to ra t m e ­ d y cy n y , a po k r ó tk im p o b y c ie w L eydz ie i A m s t e r d a m ie — środki n a w y d a n ie sw ojej

„ S y s t e m a n a t u r a e ” . J u ż to isto tn ie szczę­

ście m u dopisy w ało . J a k d aw n ie j Sto- beus i Celsyusz, t a k tera z zaop ie k o w ał się nim s e n a to r dr. med. J . F r . Gronovius, w y d a ją c w ła s n y m k osztem w s p o m n ian ą p ra c ę . U jr z a ł a on a światło w roku 1735 i sk ła d a ła się z a le d w ie z 11 stron in fo­

lio (w p ó ź n ie js z y c h w y d a n ia c h rozszerza­

ła się coraz b ardziej: 16 w y d a n ie z roku 1700—68 z a w ie ra blisko 2300 str.) ‘

W t y m s a m y m czasie L inneusz z a w a rł bliższe trw a łe sto su n k i ze w szy stk im i n ie ­ mal w y b itn y m i u cz o n y m i h o len d ersk im i, p rz e d e w s z y s tk ie m zaś ze s ły n n y m lek arzem H e r m a n e m B o e rh a a v e m , k t ó r y — pom im o

(4)

500

znacznej ró ż n ic y w ie k u — z a p r z y j a ź n i ł się wielce z nim , w y so k o c e n ią c j e g o zd o l­

ności i wiedzę.

P o d w p ły w e m B o e r h a a v e g o , ley d ejsk i ogród b o t a n ic z n y z a p r o p o n o w a ł L in n e u - szowi p odróż n a . P r z y l ą d e k Dobre.) N a ­ dziei, oraz do A m e r y k i P o łu d n io w e j, nie s k o r z y s t a ł on j e d n a k z te g o , o d c z u w a j ą c g łę b o k o t ę s k n o t ę z a k ra je m o jc z y s ty m . Miał j u ż z a m ia r w r a c a ć doń, g d y w d ro ­ dze p o w ro tn e j z a tr z y m a ł go n a czas j a ­ kiś w A m s te rd a m ie ,J. B u rm a n p r z y o p ra ­ c o w y w a n iu sw ego T h e s a u r u s Z e y la n ic u s , a n a s tę p n i e dr. G. Clifford, p o s i a d a c z j e d n e g o z n a jw s p a n ia lsz y c h ó w c z e s n y c h ogrodów b o ta n ic z n y c h . B o g a t y t e n d y l e ­ tan t, c ie r p ią c y n a „ m a lu m h y p o c o n d r i- c um ", z p o ra d y B o e r h a a v e g o za prosił L in n e u s z a n a d o m o w e g o le k a r z a s w o jeg o , p o w ie r z y w s z y m u j e d n o c z e ś n i e o p ie k ę nad s w y m o grode m , o r a n ż e r y a m i i z w ie ­ rz y ń c e m w H e r t e c a m p .

T u — j a k sam p o w ia d a , „ z a p o m n ia w s z y ojczyzny, p rz y ja c ió ł i k r e w n y c h , p rz es złe i przyszłe t r o s k i ’1 spędził p a rę l a t idylicz- n y c h — p ie lę g n u ją c u k o c h a n e rośliny, p o ­ w ię k s z a ją c z b io ry ich i o d d a ją c się z za­

p a łe m o p r a c o w y w a n iu s w v c h F u n d a m e n ­ t a i B i b li o t h e c a b o ta n ic a , G e n e r a p la n ta - rum , oraz F lo r a lap p o n ica . T u ró w n ie ż sporządził w s p a n ia łe w y d a w n i c t w o Hor- tu s Cliffortianus, w y d a n e — jak p o p rz e d n io w y m ie n io n e — k o s z te m h o j n e g o m e c e n a ­ sa. J e d n o c z e ś n ie u k a z a ły się C o ro lla riu m g e n e ru m p la n ta r u m , M e th o d u s sexualis, Y ir r id a r i u m Cliffortianum i C r i t ic a b o t a ­ nica, co w z ię te ra z e m z podróżą do L o n ­ d y n u i Oksfordu, g d z ie p o z n a ł się z H a n ­ sem S lo a n em i D illeniusem , i w y d a n ie m swoich Classes p l a n t a r u m , a A rte d ie g o I c h ty o l o g i a musi w zbudzić w nas p o d ziw nad e n e r g i ą i w y d a jn o ś c ią te g o g e n i a ln e ­ go u m y s łu . Dość pow iedzieć, że w y d a n e

W r. 1737 d zieła z a w i e r a ją 500 str. in lo- lio i 1350 in oc.tavo z 46 ta b lic a m i. Z a m ­ k n ą w s z y ocz y B o e r h a a v e m u ( f 1738) przez P a r y ż — g d z ie zaw iązał stosunki z b ra ćm i A. i B. de J u s s i e u , Isna rdem , R e a u m u - rem i i n n y m i,— d o s ta je się około Sw. J a ­ na 1738 r do o j c z y z n y . T u j e d n a k nie od ra zu znalazł sobie odp o w ied n ie pole działania. W s z y s t k i e p o s a d y profesorskie

•Ne 39

b y ły z a j ę t e —o s ia d a w ięc jako l e k a r z p ry ­ w a tn y w S zto k h o lm ie, z y s k u ją c tam w k ró tc e uzna nie i p ra k ty k ę , t a k w ielką że, j a k sam p o w ia d a „m iędzy 7 rano a 8 wiecz.

z o s taw ało m u t y l e t y l k o w olnego czasu, co p o t r z e b a n a p rędkie z jed z en ie o b ia d u ”.

Nie w y r z e k a się minii/ to p r a c y n a u k o ­ wej. P isze razein z B ro v a lliu se m rozpra­

wę polem iczn ą p. t. „ L x a m e n epi criseas in s y s t e m a sexuale Linnaei a u c t. Sieges- b e c k io ” , w ydaje p o n o w n ie S y s t e m a natu- rae i F u n d a m e n t a ho tan ica , oraz zakładu w r. 1739 S z w e d z k ą A k a d em ię N a u k , k tó ­ rej z o s ta je p ierw szym prezesem .

Dla ścisłości n a le ż y z a z n a c z y ć , że w tym czasie ożenił się z S a r ą E l ż b ie t ą M o ra e a — już daw n ie j pozn a n ą c ó rk ą le k arza z F alun.

Nie było to m ałżeństw o d o b ra n e. On spo­

kojny, cichy, o d d a n y p r a c y n a u k o w ej, o n a p opędliw a, p r o s t a c z k a — z wielu r y ­ sów p rz y p o m in a ła K s a n ty p ę .

A d a m Czartkowski.

(Dokończenie nastąpi.)

D -r ALBERT W KJAND.

C I E P Ł O W Ł A Ś C I W E l C I Ę Ż A R W Ł A ­ Ś C I W Y A L O T E O P O W Y C H M O D Y F I ­ K A Ć Y J P I E R W I A S T K Ó W S T A Ł Y C H 1).

P ie rw ia s tk i ch e m ic z n e p o s ia d a ją p e w n ą w łasność, k tó r a cz yni j e szc zeg ó ln ie inte- re su ją c e m i dla fizyka: w łasnością t ą jt-sf a lo tro p ia. J a k w iad o m o , przez alotropię ro z u m ie m y te n fa k t, że p i e r w ia s te k , ści­

śle o z n a c z o n y p rz ez swój ri ę ż a r ato m o w y , m o że w y s t ę p o w a ć w r o z m a ity c h modyli- k a c y a c h , k tóre, m imo tożsam ość samej su b sta n c y i, p o s ia d a ją w łasnośc i rozmaite.

A lo tro p ię m o ż e m y obserw ow ać we w s z y s tk ic h trz e c h s t a n a c h skupienia. Tlen g a z o w y i ciekły, op ró c z w z w y k łe j swej p o s ta c i obojętnej ( 0 2), istnieje t a k ż e jak o c z y n n y ozon ( 0 3). S ia r k a w s t a n i e cie- klyTin w y s t ę p u j e w ró ż n y c h m o d y fik ac y ach , za le żn ie od t e m p e r a t u r y , do k tó re j zo­

s tan ie o g rz a n a . N a jb a rd z ie j atoli zna ne j e s t z ja w isk o alotropii w s ta n ie skupienia stałym . J a k o p r z y k ła d y najbardziej ty p o w e w y m ien ić m ożna: w ę g ie l (d y a m e n t, grafit i węgiel z w y k ły ), siarkę, k t ó r ą zna m y w dziesięciu mniej w ięcej m o d y fik a c y a c h

V N iit u r w is 8 c n s c lm t ‘t l ic lu ‘ U u n d s e h a u . 13 c z e r w ­ c a 1907 r.

W S Z E C H Ś W I A T

(5)

.V 32 W S Z E C H Ś W I A T 501 stałych, i fostor (żółty i cz erw o n y ). P o d o ­

bno za c h o w a n ie się n o t u j e m y i w z w ią z ­ kach c h e m ic zn y ch w niezlicz onych razach;

n a z w ą ogó ln ą dla tego z ja w isk a j e s t izo- merya.

T e o r y a a t o m o w a rozróżnia w tłu m a c z e niu ty c h fa k tó w dw a ro dzaje izom eryi:

chemicznie izo m ery czn e są d w ie m ody fi - kacye pew nej s u b s t a n c y i w t e d y , g d y p o ­ szczególne ich cz ąstecz k i są roz m a icie zbudowane. Może to p o ch o d z ie .stąd, że w jednej m o d y f i k a c ) i udział w budow ie cząsteczki bierze w ię k sz a lic z b a a tom ów , aniżeli w drugiej. Z d a r z a j ą się j e d n a k i przypadki, w k t ó r y c h roz m a itość u k ł a d u atomów w cząsteczce, p o m im o je d n a k o w e j wielkości cz ąsteczki, jest p r z y c z y n ą izo­

meryi chem icznej. M o d y lik a c y e fizycznie izomeryczne m ają, p rz eciw n ie, c z ą ste c z k i identyczne, k t ó r e atoli t a k są ułożone w przestrzeni, że w j e d n e j postaci iz o m e r y ­ cznej m ają p o ło ż e n ie inne, aniżeli w drugiej.

R ozstrzygnięcie k w e s t y i , k t ó r y rodzaj izomeryi zachodzi w p o sz c z e g ó ln y c h mo-

•lyfikącyach a lo tro p o w y c h pierw ia stk ó w , dotąd powiodło się d o piero dla niew ielu postaci. T o t y l k o jest pew ne, że p rz e j­

ecie od je d n e j p o sta c i p ierw ia stk u do dmgiej połączone jest ze z m i a n ą e n e r ­ gii nieciągłą. O d d z ie ln e m o d y fik a c y e różnią się p r z e t o z a w a rto śc ią energii, cz e­

go sk u tk ie m j e s t ro z m a ito ść n i e ty lk o z d o l­

ności do r e a k c y j c h e m ic z n y c h , ale t a k ż e wszystkich w łasności f i z y c z n y c h .

O g ra n iczy m y się t u ta j do ro z w aże n ia, jak w a lo tro p o w e j p r z e m ia n ie p ie rw ia s tk u zmieniają, się c ię ż a r w ła ś c iw y i ciepło właściwe. A to m y ciała sta łe g o tiaogół nie są ta k , j a k a to m y id e a ln e g o g a z u 5 rozmieszczone w p r z e s trz e n i w sposób j e ­ dnostajny, lecz g r u p u j ą się w w iększ ych lub m niejszych k o m p l e k s a c h n a c z ą s te c z ­ ki i g ro m a d y c z ą s te c z e k , t r z y m a j ą c się w mniejszej lub w iększ ej o d ległości w z a ­ jemnej. W s k u t e k teg o p rz e strz e ń , p r z y p a ­ dająca n a atom , czyli t a k z w a n a objętość atom ow a, będzie w ięk sz a lub m n iejsza w zależności od rodzaju u g r u p o w a n i a , a razem z tem zm ien iać się t a k ż e będzie ciężar w łaściw y ró ż n y ch m o d y fik ac y j. Z d a ­ rza się to w e w sz y s tk ic h p r z y p a d k a c h izo­

m eryi zarów no fizycznej, j a k i chem icznej.

L ec z z w łaściw ością k o m p le k só w a t o ­ m o w y ch wiąże się ściśle s w oboda ru c h u a to m ó w , m a ją c a z n a cze n ie dla ich ru c h u cieplnego. R uchliw ość je s t , oczyw iście, tein m niejsza, im gęściej a t o m y są s k u ­ pione, poniew aż siły w z ajem nego p rz y c ią ­ g a n ia p o m ię d z y a to m a m i w z ra s ta ją ze zm niejszaniem się odległości. Otóż z teo- ryi c y n e ty c z n e j ciep ła a to m o w e g o w y nika, że ciepło w łaściw e danej m o d y fik a c y i musi b y ć tein m n iejsze, im m niejsza j e s t s w oboda ru c h u jej a to m ó w . T y m sp o so ­ bem m a m y b ez p o śre d n ią zależność p o ­ m ię d z y ciepłem w łaśc iw em a ciężarem w ła ś c iw y m postaci a lo tro p o w y c h , k t ó r y d a je się w y ra zić re g u łą n a stę p u ją c ą :

D la m o d y fik ac y j a l o tro p o w y c h j e d n e g o i tego sam ego p ierw ia stku ciepła w łaściw e są t e m m niejsze, im w iększe są c ię ż a ry a to m o w e .

P o s ia d a n e przez nas d a n e do ś w ia d c z a ln e p o tw ie rd a ją tę zależność wszędzie, j a k w y ­ k az u je poniższa tablica:

S u b s ta n e y a M ódyfilcatya

W ę g ie l

Hor

Krzem

F osfor

S ia r k a

A r se n

S e len

Tellur

C yna

Ii I | l

D y a m e n t Grafit B e zp o s ta c io w y

(„ g a zo w y " ) K ry s ta lic zn y B e zp o s ta c io w y

K ry s ta lic z n y B e z p o sta c io w y

C z er w o n y Ż ó łty K om bow a n k o ś n o o s io w a B e z p o sta c io w a

n i e ­ r o z p u s z c z a ln a B e z p o sta c io w a r o z p u sz c z a ln a

S z a r y C za rn y K r y s ta lic z n y B e zp o s ta c io w y

K ry s ta lic z n y B e z p o sta c io w y

B ia ła S za ra

>>

OP--CO3.S

s f

3,518 2.25 1,885 2,535 2,45 2,49 2,35 2,296 1.828 2,06

1,96

1,89 1,86 5,87 4,78 4,8 4.3 6.3 6,0 7,80 5,85

o fc A.’SO *co S-Spt

0,112#

0,1(504 0,2040 0,2518 0,3066 0,l6i 0,214 0,1829 0,20'

0,1729 0,1809

0,1902 0,2483 0,0822 0,0861 0,0840 0,1125 0,0483 0,0525

“ W o."-"H.

6 .2

10.7

10.8

21— 68

0-100 0—100

21 21

0 - 5 1 13— 36

0—51

0 — 52

0 — 53 0 —50 0—100

0—100

2 2 —62 21— 57 15-100 15-100

Do re g u ły tej s to su ją się m e ry c z n e form y zw iązków , o

0,o542 0 — 21 0,0589 9 - 10

rów nież izo- ile sk u tk ie m

(6)

502 WSZECHŚWIAT M 30

bardziej s k o m p lik o w a n e j b u d o w y c z ą s t e c z ­ ki sto su n k i nie u l e g n ą p o w ik ła n iu . P o d o ­ bnież s k u t k i e m ś c i s k a n i a m e c h a n i c z n e g o z m n iejsza się ciepło w łaśc iw e, a lb o w ie m z w ię k sza się g ęsto ść. J e ż e li w re szcie d o ­ łąc z y m y t u i stan s k u p ie n ia c i e k ły i b ę d z ie m y go u w a ż a li za m odyfika- c y ę a lo t r o p o w ą , w k tó re j k o m p le k s y a t o ­ m ów i c z ą s te c z e k s ą rozluźnione, to p r z e ­ k o n a m y się, że re g u ła m .sza p o tw ie rd z a się wszędzie, z a ró w n o d la p i e r w i a s t k ó w j a k i dla z w ią zk ó w , z w y j ą t k i e m w ody i b iz m u tu , k t ó r y c h b udow ę i z i n n y c h w z g lę d ó w u w a ż a ć n a l e ż y za bardziej s k o m p lik o w a n ą . W s ta n ie s k u p i e n ia cie­

k łym ciało m a c ię ż a r w ła ś c iw y m n ie js z y , a ciepło w łaśc iw e w ię k sz e , aniżeli w s t a ­ nie s k u p ie n ia s ta ł y m .

ll u m . A n to n i Doroszkiewicz.

B A D A N I A D O Ś W I A D C Z A L N E N A D 1 > O W S T A W A N I E M G A T U N K Ó W

R O Ś L I N .

W e d łu g C. C orren sa.

(Dokończenie).

M oże m y się sp o d z ie w a ć , że z d a ls z y c h m a ją c y c h się u k a z a ć p u b lik a c y j J o h a n n s e - n a b ę d z ie m y mogli je s z c z e w y c i ą g n ą ć w i e ­ le w a ż n y c h w niosków co do i s t o ty „linij”.

I ta k , p o w s t a n ie i c h m o ż e m y sobie tł u m a ­ c z y ć w ró ż n y sposób. M ożem y n p . p r z y ­ ją ć , że k a ż d a linia b r u n a t n e g o b o b u k s i ą ­ żęcego p o w s t a ł a d r o g ą m u t a c y j o bard zo m a ły m s k o k u z pierw szej, p r z e z d aleki skok po w stałej linii, k t ó r a z p o c z ą t k u s a m a j e d n a p rz e d s t a w ia ł a b r u n a t n y bób k s ią ż ę c y — p o d o b n ie j a k g a t u n k i e l e m e n ­ t a r n e de Y rie sa p o w s ta ły w s k u t e k d a le k ic h s k o k ó w z O e n o th e r a L a m a r c k ia n a . W t y m p r z y p a d k u „ p o p u l a c y a “ b y ł a b y monofile- t y c z n a . A le m o ż n a ta k ż e p rz y ją ć , że p o ­ sz c z e g ó ln e linie p o w s ta ły z j e d n e j g ru p y form ro d o w y c h , k t ó r a b y n a jm n ie j je s z c z e nie b y ła b r u n a t n y m b o b em k sią ż ę c y m , za p o ś r e d n ic tw e m d a le k ic h , lecz n ie ró w ­ n y c h sk oków , w p o d o b n y sposób j a k i n i e k tó r e m u t a n t y O e n o th e r y s ta le w y s t ę ­ p o w a ły ; w t a k i m ra zie p o p u l a c y a b y ł a b y p olifile ty czn e g o p o c z ą tk u .

N a p o d s ta w ie n o w s z y c h b a d a ń m o g li­

b y ś m y z a te m dzisiejszy s t a n n a s z y c h

w iad o m o ści o działa n iu doboru t a k okreś­

lić: d o bór m oże z jednej s tro n y otrzym ać form y, k t ó r e w p o szc z e g ó ln y c h osobni­

k a c h u trw a lo n e w y s tę p u j ą jako m utanty, a z drugiej s t r o n y może w y d z ie la ć już is tn ie ją c e g ru p y form z m iesza n in y takich dziedz icznie u t r w a lo n y c h , j a k k o l w i e k przez b a s t a r d a c y ę nieco z a t a r t y c h ; niczego, no­

w e g o j e d n a k nie tw o rz y . D o b ó r sztuczny, cz y to w stajni, ogrodzie, c z y n a polu, działa rów nież tem i d w o m a sposobami.

W wolnej p rz y ro d zie n a to m i a s t , w doborze n a t u r a l n y m , d z ia ła i s to tn ie t y l k o pierwszy proces, t. j. w y b ó r z po śró d m u tan tó w . U t r z y m u ją się ty lk o te m u t a n t y , dla k t ó ­ r y c h n o w a c e c h a j e s t k o rz y s tn a ; obojętna c e c h a u s tę p u je , a s zk o d liw a musi ustąpić k o r z y s tn e j.

Czyż z a t e m p o w s t a w a n ie coraz to no­

wy eh m u t a n t ó w i d o k o n y w a n ie się wśród nich d o b j r u n a t u r a l n e g o b y łoby je d y n ą d r o g ą t w o rz e n ia się g a t u n k ó w ? Coraz to w ię k sz o u z n a n ie z y s k u je w o s ta tn ic h hi­

t a c h p r z e k o n a n ie , że i k u t e m u celowi w io d ą ró ż n e drogi. J u ż D a rw in w p r z e ­ c iw ień stw ie do W a lla e e a i wielu s w y ch z w o le n n ik ó w skłaniał się do u z n a n ia in­

n y c h je s z c z e p r z y c z y n , N a e g e li operow ał k o n s e k w e n t n i e d w o m a c z y n n ik a m i, a dziś Gobel, Pfeffer, O. W e t t s t e i n i in. w ypo­

w iada ją się s t a n o w c z o za w sp ółdziała nie m ró ż n y c h p r z y c z y n .

D ru g i c z y n n ik , k t ó r y j a k w iadom o La- m a re k uznał d a w n o p rzed D a rw in em , stre s z c z a się w bez p o śred n iem działaniu w p ły w ó w z e w n ę trz n y c h , oraz w działaniu ćw iczenia lub b ra k u tegoż, działaniu pod- n o s zo n e m ze szc zeg ó ln y m n ac isk ie m .

W e ź m y p r z y k ł a d 1). J e ż e l i p o r ó w n y ­ w a m y florę Alp z roślinnością nizinną, to

! z a u w a ż y m y , że s k ł a d a j ą się on e z grup form, w ie lo k ro tn ie ze s o b ą sp o k re w n io ­ n y ch , ale p o s ia d a ją c y c h inny strój i inną budow ę, co sp ro w a d z ić m o ż n a zupełnie do różnic k l im a ty c z n y c h w A lp a c h a w ni zinacli. S u c h s z e m u p o w ie trz u A lp odpo-

\» U eb er A u p a s sim g sm e r k m a le , p. np. B. K G obel, U e b e r S tu d iu m un d A n lT assm ig d er A n pas- s u n g s e r s c lie iu u n g c n bej P fla n z e n , Festrede.

M on ach iu m 1S9N

(7)

M 32 W S /.K C H Ś W IA T 503 wiada silniejsza o c h ro n a p r z e c i w n a d m i e r ­

nemu p a r o w a n iu w o dy, bąd ź przez o b e c ­ ność g ęstsze g o k u tn e ru , b ą d ź to przez grubszy osk ó re k . R o ślin y alpejsk ie w zi­

mie są bardziej u c is k a n e p rz e z śnieg, le­

żący tu w g ru b s z y c h w a r s t w a c h niż w nizinach i t e m u to p rz y p is a ć należy nizki wzrost i p rz ybieranie często k s z t a ł t u ro z e ­ ty. J e d n e m słow em rośliny a lp ejs k ie są do swego k lim a tu p rz y s to s o w a n e , t a k j a k rośliny nizinne do sw ego, a ich p o k r e ­ wieństwo s y s t e m a ty c z n e w s k a z u je , że j e ­ dne z d ru g ic h m usiały pow stać.

P o m y ś lm y sobie np. roślinę nizinną przesadzoną w A lpy. T u t a j p r z y s to s o w a n ie się jej do n o w y c h w a r u n k ó w może iść dwiema drogam i: d o bór n a t u r a l n y m oże z pośród liczn y c h m u t a n t ó w w y b r a ć formę przypadkowo o d p o w ie d n ią i za j e j p o ś r e ­ dnictwem form ę ro d o w ą zagłuszyć; albo wpływy z e w n ę trz n e , w szc zególności kli­

matyczne, d z ia ła ją j a k o bodziec n a rośli­

nę, k tó ra o d p o w i a d a s t o s o w n ą re a k c y ą , jako to za ło ż en iem g ę stsze g o ow łosienia, ściągnięciem u lis tn io n y c h ło d y g w ro z e tę i t. d. P ie rw s z a z ty c h d w u p ró b w y ­ jaśnienia j e s t m niej p r z e k o n y w a j ą c a , już choćby d la te g o , że w niej c z y s ty p rz y ­ padek, o d g r y w a n a d e r w a ż n ą rolę. I t u ­ taj znow u m usi w t a r g n ą ć d o św iad c zen ie.

O dpowiednio z a s to s o w a n e d o św iad c ze­

nia w y k o n y w a n o w różny sposób. I ta k Naegeli przesadził ja s t r z ę b c a a lp e js k ie g o Uieracium) w nizinę i u jrza ł n a t y c h m ia s t pewne, do p o k re w n y c h n iz in n y c h form zbliżające go z m iany. N a o d w r ó t G aston Bonnior, b o t a n i k fran cu sk i, p rz e n ió sł ro ­ śliny n izinne do d o ś w ia d c z a ln e g o ogrodu alpejskiego i to t a k , że podzielił c a ły ma- teryal, p o z o s ta w ia ją c p o ło w ę dla kontroli

nizinie, d r u g ą p o ło w ą za sad ził w re gio­

nach alpejskich. 1 na n ic h te ż w y s t ą p i ­ ły odrazu z m ian y , zbliżające j e do roślin alpejskich. P r z y k ł a d ó w , z k t ó r y c h w y ­ pływa b e z p o ś r e d n i e o d d z ia ły w a n ie z m n ie j­

szenia ilości d o p ro w a d z a n e j w o d y n a b u ­ dowę a n a to m ic z n ą , d o s ta rc z y ł n ied aw n o 'S chwendener') w e d łu g d a n y c h H o lte rm a n - n a.

') S. S c h w en d e n e r. U ber d e n g e g e n w a r tig e n Stan d der D e sc en d e n z leh re in d«r B otanik Na*

tu rw iss. W o c h e n s c lir .

B ezpośredni w p ły w o śro d k a m a z a te m bez w ą tp ien ia sw e z n a c z e n ie i nie był też n a w e t przez najża rliw szych z w o le n n i­

k ów te o ry i d oboru za prze cza ny.

I m o ż e m y sobie t e ra z w y obrazić, że te z m ia n y c h o ć w części dziedzicznie z o s ta ­ ną przeniesione n a p o to m s tw o , że w y s t ę ­ p ują na niem w p e w n y m sto p n iu i z o s t a ­ ją s p o tę g o w a n e , g d y bodziec z e w n ę trz n y działa n a nie p o n o w n ie i że w tej w zm o­

żonej formie z now u prz e n o sz ą się na n a s tę p n e p o k o le n ie i t. d. aż zostanie o- siąg n ięty n a jw y ż s z y stopień p rz y sto so w a ­ nia, który ju ż p rz e k ro c z y ć się nie daje z pow odu sto su n k ó w zależności.

W ątpliw em j e d n a k j e s t p r z e d e w s z y s t- kiem. czy t a r e a k e y a n a w p ły w y z e w n ę ­ trzne jest. w ogóle czem ś innem , j a k oso- b n ik o w ą zm iennośc ią w z a k re ś lo n y c h g r a ­ nicach. P e w n e m je s t ta k ż e , że te re a k - c y e ty lk o w ja k ie jś części a m oże ty lk o p r z y p a d k o w o są celow ej n a tu ry . W y ­ c ią g a ją c np. ł o d y g ę k ie łk a s ło n ecz n ik a (H e lia n th u s a n n u u s ) w k ie r u n k u p o d łu ż ­ n y m za p o ś re d n ic tw em cięż arku przez blo­

c z ek p rz ew iesz onego, o p ó źn iam y z po­

c z ątk u w z ro st je j ca łk ie m w y ra ź n ie — o 8 0 $ — by go p o tem — m niej więcej, w d w a dni, — znow u p rz y sp ie szy ć a n a w e t s p o w o d o w a ć w z ro st nieco szybszy niż norm alny. T a re a k e y a nie m a zupełnie ce chy p rz y sto s o w a n ia ; o te m m ówilibyś­

my, g d y b y kiełek w y t w o r z y ł bardziej od ­ porną, m e c h a n i c z n ą tk a n k ę . Ale tego nie czy n i w brew t a k licznie p o d aw an y m w z m ia n k o m . O d p o rn o ść na ro z erw a n ie nie z o staje b y najm niej w z m o ż o n a przez bodziec, k t ó r y o b ja w ia się działaniem cią g n ię c ia w k ie ru n k u podłużnym .

Z a z n a c z o n y pow yżej s posób p o j m o w a ­ nia L a i n a r c k a i j e g o n a s tę p c ó w z g ó ry p o p ie ra ć musi j e g o założenie, że bodźce z e w n ętrz n e, k tó re działają n a o rg a n iz m w ciągu j e g o rozw oju, d o ty c z ą również p lazm y za ro d k o w ej k o m ó re k ro z ro d c z y c h w sposób pośredni lub bezpośredni i to ta k , że k aż d a zm ian a , ale nie j a k a k o l ­ wiek, tyrlko w łaśnie odpow iednia, zostaje przeniesiona. G dy p r z e d t e m p r z y jm o w a ­ no bez z a strz e ż e n ia te g o ro d z aju o d z ia ły - wanie, j a k ie m j e s t dzisiejsze, obszernie d y ­ sk u to w a n e , d ziedz icze nie c e c h n a b y t y c h ,

(8)

504 W S Z E C H Ś W I A T

Ko

32 to dziś k r y t y k a p r z e z W e is m a n n a p r z e ­

prow adzona, o słab iła z n a c z n ie w ia rę w j e g o s k u te c z n o ś ć . S ta n o w c z e g o r o z s t r z y ­ g n ięcia i n a t e m p o lu d o s t a r c z y ć m o że ty lk o d o św ia d c z e n ie . N a u s ił o w a n i a c h nie bra k n ie , ale n ie p r z y n io s ł y one z b y t dużo u ż y t e c z n e g o m a t e r y a ł u .

Je ż e li w e d łu g d a n y c h , d o s t a r c z o n y c h przez C ieślaka *), n a s ie n ie j o d ły , k t ó r a d o j ­ rz ała w w y s o k o śc i 1600 m, w y s i a n e n a w y s o k o ś c i 200 m w y d a j e rośliny, k tó re przez j a k i ś czas w y k a z u j ą j e s z c z e c e c h y ro d z ic ó w p r z y s to s o w a n y c h do w a r u n k ó w , j a k ie na w y so k o śc i 16 0 0 m p a n u ją , to b ę ­ dziem y p rz e d e w s z y s tk ie m m y ś l e ć w t y m w y p a d k u o b e z p o ś re d n ie m o d d z ia ła n iu n a nasienie. J e ż e l i j e d n a k , d a j m y n a to, p o ­ to m k o w ie dobrze o d ż y w io n e g o o so b n ik a ju ż d l a t e g o t y l k o s a m e g o b ę d ą silniej­

szym i, że n a s io n a z o s ta n ą lepiej prz ez roślinę m a c i e r z y s t ą u p o saż o n e, to to nie p o le g a n a z m ia n a c h w p la z m ie z a r o d k o ­ wej. J e ż e li len, u nas j e d n o r o c z n y , w B razylii zm ienia się w b y lin ę, to może to b y ć p rz ez k lim a t w y w o ł a n y z w r o t p o ­ w r o tn y do trw a łe j form y ro d o w e j n a sz e g o lnu, a j e ż e li nasze S y m p h y t u m officinale w B razylii p r z y jm u j e w y g l ą d t a k i , że n a ­ w e t n a j w y t r a w n i e j s z y b o ta n ik p o z n a ć go odrazu nie może, to mimo to a n i w t y m ani w i n n y c h p r z y p a d k a c h nie m o ż e m y jeszcze nic w ie d z ie ć o dziedz iczn o śc i tej nowej form y. A p r z y p u ś ć m y i te n w y ­ p a d e k , że nie m ieliśm y t u do c z y n ie n ia ze z w r o t e m w ste c z n y m , że n o w a f o r m a p o zo staje s ta łą p o m im o p r z e n ie s ie n ia je j w daw n e stosunki, to w y m a g a ć t r z e b a bardzo d o k ład n eg o b a d a n ia , czy nie m a ­ m y t u d o cz y n ie n ia z m u ta o y ą .

N a jle p s z e r e z u l t a t y d ały je s z c z e ró ż n e m ik ro o rg a n iz m y : b a k t e r y e i drożdże. U ty ch m o ż n a w k o r z y s tn y c h w a r u n k a c h (n. p. u Microspira C om m a) w c i ą g u 20 m i n u t o t r z y m a ć z j e d n e g o p o k o l e n i a n a ­ s tę p n e a p rz e c ią g j e d n e g o ro k u , w c i ą g u k tó re g o w naszej sze ro k o ści g e o g r a fic z n e j m o ż e m y za le d w ie w y h o d o w a ć j e d n ę ge- n e r a c y ę w y ż sz y c h roślin, w y s t a r c z a d la

J) L ite r a tu r ę z n a le ś ó m o ż n a z e b r a n ą w r ó ż n y c h p r a c a ch W o tts te in a , n p . t ber d ie d ir ek te A n p a s - su n g . V ortr. geh . in d. fe ie rl. S itz . d. K ais A kad d W is s . in W ie n , 28 V 1902.

u z y s k a n ia 26000 g e n e r a c y j. T u wydaje się n a m m ożliw em w ty m o kre sie czasu, k tó ry p o sia d a m y do ro z porządzenia, dojść p rz e c ie ż do j a k ie g o ś w y n ik u . To też udało się o t r z y m a ć p rz ez zastosowanie p e w n y c h ś ro d k ó w (p o d w y ż s? o n a tem pe­

r a tu r a ) z m a le ń k ie g o M icrococcus pro- digiosus, k tó re g o c e c h u je p ro d u k o w a n y p rz e z e ń b a rw n ik p u rp u r o w y , o d m ia n ę bez­

b arw ną, k t ó r a p o z o s ta je b e z b a r w n ą dopó­

ty , p o k ą d ż y je wśród ty c h s a m y c h wa­

ru n k ó w , a p r z y w r ó c o n a do warunków d a w n y c h o d z y s k u je zdolność tw orzenia I a r w n i k a d o p iero po j a k im ś czasie i to t e m później, im dłużej d ziała ły nań te w a r u n k i n ien o rm a ln e . K ro k dalej, a ton s t a n m ó g łb y zm ienić się w s t a ł y , j a k to r z e c z y w iś c ie p o d a ją o u t r a c i e zdolności t w o r z e n i a z a r o d n ik ó w n i e k t ó r y c h rozto­

czy i pleśni.

A le j e s t t a k ż e m ożliw em , że t e g o ro ­ d z a ju z m ia n a w y stępuje j a k o m u t a n t i za­

g ł u s z a form ę m a c ie rz y s tą . Z r e s z tą już z wielu s t r o n p o d n o szo n o , że bynajm niej nie m a m y do c z y n ie n ia z p r z y s to s o w a ­ n iem , t. j. ze zm ian ą , k t ó r a b y m o g ła być w ja k ik o lw ie k sposób k o r z y s tn ą dla u t r z y m a n i a życia i p o t o m s tw a , j e ż e li ja k a ś b a k t e r y a t ra c i zdolność t w o r z e n i a za ro ­ dn ik ó w albo b a r w n ik a . M amy tu do c z y ­ nienia ze z ja w isk ie m z a h a m o w a n i a , u t r a ­ ty p e w n e j własności, z m ia n ą r e g r e s y wną;

n o w e g o nic się nie tw o rz y , a t e n sani s k u t e k m o g ą m ieć różne inne szkodliwe w p ły w y . T a k ic h n o w y c h cech nie można u w a ż a ć za o b ja w p rz y s to s o w a n ia się.

W k a ż d y m razie i t a k i e z m ia n y są reak- cy ą n a w p ły w y z e w n ę trz n e .

P o n ie w a ż j e d n a k w a rto ś ć zasad lamar- k o w s k i c h za le ż y od w y k a z a n i a dziedzi­

c z e n ia własności n a b y t y c h , k t ó r e jeszcze nie je s t niezbicie u d o w o d n io n e m , stąd też nie m o żn a w y d a ć s ta n o w c z e g o sądu o zn a cze n iu t y c h z a sad d la tw o rz e n ia się g a t u n k ó w (Correns).

P r z e m ia n y za p o ś re d n ic tw e m w pływów z e w n ę tr z n y c h d o k o n a n e , w p rz e c iw ie ń ­ s tw ie do m utacyi, c e c h u j ą się z e w n ętrz­

n y m bo d źc em , k t ó r y jest ich b e z p o ś r e d ­ nią p rz y c z y n ą , o k i e r u n k u ściśle ozna­

cz o n y m i te m , że d o t k n i ę t e są niem i nie p o s z c z e g ó ln e osobniki, lecz ca łe „popula-

(9)

Xq 82 W S Z E C H Ś W I A T

c y e “ d a n e g o m iejsca, j a k k o l w i e k nie w szystkie o s o bniki j e d n a k o w o silnie.

W t y c h p r z y p a d k a c h i z a p y le n ie ob cy m pyłkiem nie p o sia d a ż a d n e g o isto tn ie h a ­ m ującego z n a c z e n ia , g d y ż k a ż d y po szc ze­

gólny osobnik b ie g n ie t ą sa m ą drogą, a współdziałanie d o b o ru j e s t d la postępu obojętne, g d y ż t u z g ó r y p o w s ta j e tylko to, co j e s t zdolne do życia. D la m u t a c y i n atom iast właśnie w s p ó l n e p o w s t a w a ­ nie j e d n e g o lub więcej m u t a n t ó w wśród populacyi formy rodow ej jest cechują- oom.

T rzecią p r z y c z y n ą p o w s t a w a n i a g a t u n ­ ków jest. b a s t a r d a c y a '). B ez w ą tp ie n ia mogą n ie k tó re , n a p e w n o t ą d ro g ę p o ­ wstałe foriny t a k się z a c h o w y w a ć , prze- d ew szystkiem w ta k ie j ilości w y s tę p o w a ć , jak formy inną d ro g ą w y tw o rz o n e . Ale przez b a s t a r d o w a n i e nie p o w s ta je nic istotnie n o w e g o , m o g ą t y l k o , jak w iado­

mo obecnie, w najszc zęśliw szym w y p a d k u powstać now e, t rw a łe k o m b in a c y e c e ch już is tn ie ją cy ch . B a s t a r d a c y a jest, j a k się w y r a ż a N aegeli, ty lk o ś ro d k ie m do pom nożenia form i d l a te g o ta m , gdzie chodzi o p o w s ta n ie cz eg o ś zupełnie no­

wego, tra c i o n a n a swem znaczeniu.

B yłyżby to j u ż w szystkie czynniki, które w p ły w a ją n a p o w s ta w a n ie g a t u n ­ ki) w V

D op ó k i je s z c z e d o b ó r w śród w aryan- tów o so b n ik o w y c h z su m o w a n ie m n ie ­ znacznych zm ian u siłow ano u w a ż a ć za j e d y n y c z y n n ik , d o p ó t y obecność* cech, które w w a lc e o b y t b y ły n ie u ż y te c z n e , stanow iła n a d e r w a ż n y za rz u t. A to samo zna cze nie p siada o n a i dziś j e s z c z e w obec j e d n o s t r o n n e g o p o d n o sz e n ia zasad teoryi L a m a r c k a b e z p o śre d n ie g o p r z y s to ­ sowania i działa n ia ć w ic z e n ia lub bra k u tegoż.

T e g o rodzaju cech is tn ie je n ad zw yczaj dużo; są one w łaśnie dla s y s t e m a t y k i szczególnie w ażne; n a nich o piera się możność ro z ró żn ien ia n a j w ię k s z y c h i wiel-

') lie r n e r p rzy p isu je je j s z c z e g ó ln ie w a żn ą rolę patrz: K o n n en a u s B a s ta r d e n A rlen w erden?

O ster. bot Z eitseh r., X X I 1871 str 34.

kich k o n aró w drzewa ro d o w e g o . W za­

kresie botaniki, gdzie 't o s u n k i , o d p o w ie ­ dnio do prostszej organizacyi sąjszczegól- nie p rz e jrz y ste , z a zn ac zy ł to ostro N a e ­ geli. Z a nim ; idąc,Mnożna w skazać np.

p o w staw a nie części w e g e ta c y jn e j przez p ra w id ło w e podziały , ko m ó rk i szczytow ej i je j s e g m e n tó w u róż nych g ru p glonów j a k o p rz y k ła d t a k ic h cech n i e u ż y te c z n y c h .

P rz e z dobór wśród w a ry a n tó w nie m o ­ żna w yw o ła ć pow stan ia t a k i c h cech, g dyż 011 m oże u t r z y m a ć ty lk o zm iany u ż y t e c z ­ n e 1). N iem niej nie m o g ły one p o w sta ć jako r e a k c y e n a bodźce z e w n ę trz n e , g d y ż w łaśnie w tem , że nie są zjaw iskam i p rzystosow ania, tk w i ich z n a cze n ie dla s y s t e m a t y k i . W praw dzie dla u r a t o w a ­ nia teoryi doboru 'p rzy jęto , że te ce chy m o g ą b y ć użyteczne o rga niz m ow i, my t y l k o k o rz y ści tej poznać nie m o ż e m y 2), w części zaś t a k s ta ra n o sobie pomódz, że tłum a czono je zjaw iskiem korelacyi z cecham i rz ecz y w iście u ży tec zn em i. O b a t łu m a c z e n ia m o żn a [przyjąć dla p ew nej ilości w y p a d k ó w , ale n a jw a ż n ie js z a rzecz pozostaje, m ianow icie to, że s k u tecz n o ść d oboru wśród w a ry a n tó w oso b n ik o w y ch w daw niejszem p o jm o w a n iu kw estyi nie d aje się zupe łnie przypuścić.

‘) D arwin u s iło w a ł c zę ść ta k ich n ie u ż y tec zn y ch c ec h w w a lc e o b y t w y tłu m a c z y ć doborem p łc io ­ w ym . P o n iew a ż ten rodzaj doboru operuje c z y n ­ n ik a m i p s y c h ic z n e j n a tu r y , nie m oże m ieć z a tem z a s to s o w a n ia do r o ślin .

2) P rz y jm o w a n o ró w n ie ż, że te, d z iś n ie u ż y ­ te cz n e , c e c h y b y ły n ie g d y ś u ż y te c z n e m i. A le ta u c ie c z k a do n ie d a ją c y ch się sk o n tro lo w a ć s to s u n ­ ków p r z e s z ło śc i n ie j e s t bardzo s z c z ę ś liw ie d o b ra ­ na. Z a ło żen ie to p o słu g u je się tą lo g ic z n ą kon - s e k w e n c y ą m y śli d e s c e n d e n c y jn e j, że m ia n o w ic ie d z is ie js z e r zę d y , ro d zin y i t. d. m u s ia ły n ie g d y ś z a jm o w a ć m ie js c e g a tu n k ó w i od m ia n , że zatem c e c h y t y c h w ie lk ic h kół form p o k rew n y ch sob ie d z ielić m u s ia ły n ie g d y ś m a łe i n a jm n ie jsz e koła.

A le d a ls z y w n io s ek z teg o m ó g łb y ty lk o w ted y b y ć u s p r a w ie d liw io n y , g d y b y c ia ś n ic js z e i naj- c ia ś n ie js z e s y s t e m a t y c z n e k o ła form sp o k r e w n io ­ n y c h (g a tu n k i ele m en ta rn e, g a tu n k i i t. d.) r ó ż n i­

ły się m ię d z y so b ą cech a m i u ż y te cz n e m i (a w ię c ce c h a m i p rzy sto so w a n ia ). T ak je d n a k n ie j e s t , p rzeciw n ie: m ałe g a tu n k i D raba v ern a , O en o th era L a m a r ck ia n a n ie w y k a zu ją ż a d n y c h ta k ic h róż­

n ic, k tó reb y d a ły s i ę sp ro w a d zić do p o ję c ia c e c h w y n ik ły ch z p r z y sto so w a n ia .

(10)

506

Skoro j e d n a k ow e o d ra z u d zie d z ic z n ie u trw a lo n e m u t a n t y są m a t e r y a ł e m , z k t ó ­ rego p o w s t a j ą g a t u n k i , to m o ż n a sobie z upe łnie d o b rz e w y o b ra z ić , że o b o k u ż y ­ t e c z n y c h o s t a ją się w w a lc e o b y t i o b o ­ jętne, j e ż e li t y lk o o s o b n ik p o s i a d a ją c y j e , j e s t zdolny do w s p ó ł u b i e g a n ia się za p o ś r e d n ic tw e m in n y c h u zd o ln ień do walki.

Z u p e łn ie o d r ę b n e p y t a n i e s ta n o w i k w e - sty a , czy m u t a c y e w y s t ę p u j ą bez k i e r u n ­ ku, j a k to de Y rie s p rz y jm u je, cz y one n a s t ę p u j ą po sobie w ja k i m ś k i e r u n k u o k re ślo n y m .

Obie drogi m o g ą w k o ń c u do t e g o s a ­ m e g o celu doprow adzić, ale d ru g a , b e z ­ p o ś re d n ia je s t b e z p o r ó w n a n i a k ró tsz a , niż p ierw sza, k t ó r a z o s ta w ia w s z y s tk o p rz y p a d k o w i n a tej sa m e j z a s a d z ie , że ła tw ie j j e s t kości do g r y t ą s a m ą c y frą do g ó ry ułożyć, n iżeli u z y s k a ć ró w n o ść c y f r na w sz y s tk ic h k o s tk a c h prz ez ciągłe rz u c a n ie . N ie u le g a w ą tp liw o ści, że m u ­ t a c y e m o g ą ró w n o c ześn ie biedź w róż­

n y c h k ie ru n k a c h . M o żn a j e d n a k p r z y to ­ czyć rów nież p e w n ą ilość s p o strze żeń , k tó re p rz e m a w ia ją za o z n a c z o n ą kierun- kow o ścią m u ta c y i. P r z e m a w i a z a n ią ów szc zeg ó ln y fakt, że w i e l o k r o t n i e w y s t ę ­ p ow ać m u s ia ły n a s t ę p c z o w s z e r e g a c h ro z w o j o w y c h te c e c h y , k tó r e p o s ia d a ją w s p ó ln y p o c z ą te k , k t ó r e w ięc j u ż p o d ­ czas ro z p a d u w sp ó ln e j fo rm y rodow ej m u s ia ły o t r z y m a ć o z n a czo n e t e n d e n c y e ro z w o jo w e (G ie s e n h a g e n '). A n a l e ż y tu ta k ż e i te n fakt, że nie p o w s ta j ą w s z y ­ stk ie p o m y ś le ć się d a ją c e m ożliwe z m i a ­ ny; i t a k pom im o w sze lk ic h w y s i ł k ó w ża d e n ogrodnik nie w y t w o r z y ł d o t ą d ró ­ ży lu b g oździka k o lo ru nieba. P r z e d e ­ w s z y s tk i e m zaś należ y w s k a z a ć w s p o ­ m n ia n e s p o strz e ż e n ia B eijerincka, w m yśl k tó ry c h „ s u b w a r y a n t y ” z a z n a c z a ją p o ­ sz c z e g ó ln e k ro k i na drodze, n a k tó re j m o ż n a u z y s k a ć r z e c z y w is te „ w a r v a n t y u.

Z a r z u c a n o t e m u p r z e j m o w a n i u ro z w o ju w o z n a c z o n y m k ie ru n k u , że w e w n ę t r z n e ­ go m e c h a n iz m u , k tó r y w a r u n k u je to u- t r z y m y w a n i e się k i e r u n k u w n a s tę p u ją -

‘) K. G ie se n h a g e n : D ie E n tw ic k lu n g s r e ih c n der p a r a sitisc h e n F x o a s e cn . F lo ra , E r g a n z g sb d . 1895.

Nfi 32

c y c h po sobie z m ia n a c h p la z m y za rodko­

wej, nie m o ż e m y ro z u m ie ć . Ale czyż m y m a m y w o g ó le m ożność w ejrzenia w p ro c es d o k o n y w a n ia się jak iejk o lw iek - bądź z m ia n y dziedzicznej? W n ajp o m y śl­

n iejszy m w y p a d k u m o ż e m y ty lk o w y ­ szczególnić bodziec, k t ó r y p o w o d u je uja­

w nienie się ce c h y . P o k ą d nie w iem y, w ja k i sposób m u t a c y e p o w s t a j ą , p o t ą d nie m ożem y te ż p rz e c z y ć możliwości, że m o ­ g ą one z a tr z y m y w a ć j a k i ś k ieru n e k o k re ślo n y . W k a ż d y m razie z u p e łn ie n ie ­ słu szn ie u p a t r y w a n o w te m coś m isty c z ­ nego. T o często u ż y w a n e m iano, którein E i m e r n a p i ę tn o w a ł p o g l ą d y N a e g e le g o , w z a s a d z ie zupe łnie i d e n t y c z n e z p o g l ą d a ­ mi je g o w łasnem i, ale nieco p ó źn iej roz- winiętem i, nie m oże się w łaśnie w cale do t y c h ż e stosow ać.

N a egeli, o p iera jąc się na w ła sn y c h p o ­ g lą d a c h co do budow y i w zrostu substan- cyi o rg a n ic z n e j, p rz y ją ł t a k ą b udow ę i w z ro s t p la z m y za ro d k o w ej, k tó re na z a ­ sadzie praw fizyc zno-c hem icznyc h (i tylko t a k i c h ) c z y n ią ją coraz b ardziej z a w iłą i złożoną a przez to p o d n o s zą s t o p i e ń kom- p likacyi a te m s a m e m o rg a n iz acy i, bez w z g lę d u n a to, c z y te m p r z y n o s z ą k o ­ rz y ś ć czy szkodę. T a k p o w s t a j ą o dgałę­

zienia d rz e w a rodow e go, k tó re p rz e z w al­

kę o b y t z o s t a ją u s ta w ic z n ie o b c in an e i prz ycinane, p o d c z a s g d y z ja w is k a p r z y ­ sto s o w a n ia są p o bocznem i, w y w o ły w a n e m i p rz e z p o ś re d n i i bez p o śred n i w p ły w św ia­

t a z e w n ętrz n eg o . (P o d o b n y pogląd, w k tó ­ ry m j e d n a k w a lk a o b y t nie g r a jeszcze ż a d n ej roli, rozwinął ju ż L a m a r c k , t w i e r ­ dząc, że postęp na w ie lk ą s kalę w y w o ła ­ ny z o s ta j e przez „foree de la vie” pojętą cz y s to w d u c h u iizy cz n y m i c h e m ic z ­ nym ). J e s t to znow u o so b n e m p y ta n ie m , czy tak ie z a p a t r y w a n i a o d p o w ia d a ją d zisiejsze­

m u sta n o w i n a sz y c h w iad o m o ści, ale niem a w te m n i c z e g o m is ty c z n e g o . ')

Dalsze z a p u s z c z a n ie się w k w e s t y ę roz woju w o k re ś lo n y m k ie r u n k u s ta je się

') Po d a rw in o w sk iem „ P o w sta w a n iu g a tu n k ó w 1*

a przed do Y r ie s a „ te o ry ą m u ta c y jn ą * n ie p o ­ w s ta ło ż a d n e d zieło o T eoryi d e sc e n d e n c y jn e j, k tó r e liy o p ie ra ło s ię n a ty lu w ła s n y c h s p o s t r z e ­ ż e n ia c h w z ię ty c h z p rzy ro d y i ty lu z a b ie g a c h h o ­ d o w la n y c h , ja k N a e g e le g o .

W S Z E C H Ś W I A T

(11)

j\jł 32 W S Z EC H Ś W IA T 507

zbędnem, n ależ y ty lk o p o cz ek ać , k ie d y i jak daleko p o p r o w a d z i n a s d o św ia d c z e ­ nie poza p r z y p u s z c z e n i a n a te m polu.

R e z u lta t b adań, m a j ą c y b y ć odpow ie­

dzią na z a jm u ją c e nas p y t a n i e n a p o d ­ stawie z a b ie g ó w n a polu b o ta n ik i, s t r e ­ ścić m ożna w t a k i sposób:

Wary a n t y osobnikow e, d a ją c e się p r z e d ­ stawić k r z y w ą G alto n a, są p ra w d o p o d o ­ bnie całkiem nie dziedziczne. N a to m ia s t m utanty, k tóre, o ile dziś w iem y, w y s tę ­ pują pojed y n cz o , często j a k o z n a c z n e s k o ­ ki, są o d ra z u dzied z iczn ie stałe. *)

Dobór zarów no s z tu c z n y , j a k n a tu r a l n y zastosowany do w a r y a n t ó w o so b n ik o w y c h w każdym razie nie m a t r w a ł e g o s k u tk u a p raw dopodobnie n a w e t ża d n e g o . Z a s t o ­ sowany do m u ta c y i, w y b i e r a ty lk o ju ż wśród d o sk o n a le dziedzicznie u trw a lo n y c h zmian k o r z y s tn e dla istnienia p r a s ta r y c h form i m oże w t e n sposób s p o w o d o w a ć pewną cz ęść p rz y s to s o w a ń . D o b ó r n a t u ­ ralny t y l k o plewi, u s u w a n iezlicz o n ą ilość tonu, a w s k u tek te g o s tw a r z a luki, lecz nie now ego nie w ydaje. G d y b y od po ­ czątku życia na naszej ziem i rozwijali się i rozmnażali w sz y sc y p o to m k o w ie k a ż d e ­ go osobnika, g d y b y w ięc w a lk a o byt z u ­ pełnie nie istniała, to m i n u to różne pnie roślin o s iąg n ęły b y tę sa m ę w y so k o ść or- iranizacyi, k tó rą i dziś s p o t y k a m y .

M u ta c y e d o ch o d z ą do s k u t k u częścią bezkierunkow o, częścią b ie g n ą w o k re ślo ­ nym kieru n k u ; n a o s ta tn im fa k c ie p o le g a istotny p o s tę p w ielk ich k o n a r ó w p n ia rodow ego j e s te s tw . R ó w n o le g le pow stają pra w d o p o d o b n ie c e c h y p rzystosow ania, bezpośrednio lub p o śre d n io j a k o re a k c y e na bodźce ze w n ętrz n e.

B a sta rd a c y a j e s t c z y n n ik ie m p o d rz ę d ­ nym, w ik ł a ją c y m rzecz.

R z a d k o ść t a k ic h m u ta c y j, k tó re w y ­ stęp u ją j a k o w y d a tn e sk oki, każe j e u w a ­ żać za m niej u ż y te c z n y m a t e r y a ł dla t w o ­ rzenia się g a t u n k ó w , są one je d n a k je d y - nemi, d a ją c e m is ię e k s p e r y m e n t a l n i e s t w i e r ­ dzić.

') Już N a e g e li w id z ia ł o str ą r ó żn ic ę m ięd zy zm ia n a m i o so b n i kow cm i „ p o z o sta ją c e m i w g r a n i­

ca ch o n to g e n e ty c z n e j e la s ty c z n o ś c i" a zm ia n a m i d z ie d zic zn em i, np. r o z p a tr u ją c z n a n e p a ra d ig m a doboru, d łu g ą s z y j ę ż y r a fy .

Z m iany osolm ikow e i m u ta c y e są t o z a ­ te m d w ie zasadniczo różne rzeczy. T eo - ry a doboru n a tu ra ln e g o m o g ła liczy ć się i liczyła zawsze ty lk o ze zm ianam i d z ie ­ dzicznemu. P ostęp osiąg n ięty przez n a j­

nowsze b a d a n ia tkw i w tem, że ca ła ka- t e g o r y a zm ian, w y s t ę p u j ą c y c h w łaśnie stale w w iększej liczbie, t. j. zm ian oso­

b n ik o w y c h została u z n a n a za częściowro i w ograniczonej m ierze dzied z iczn ą (de Yries) albo w ogóle za niedziedziczną (Jo- h annse n) *)

N ajniższą j e d n o s t k ą s y s t e m a t y c z n ą nie je s t ani g a t u n e k , n a w e t nie e l e m e n ta rn y , ani p o szc zeg ó ln y osobnik, ty lk o „ lin ia ”, t. zn. pew ie n rodzaj p la z m y zarodkow ej, osłaniającej się t a k długo w wielu czy kilku o s o b n ik a c h tą sa m ą szatą, aż się nie zmieni w s k u t e k m u ta c y i albo m oże w s k u te k przystosow ania. W p ł y w y z e ­ w n ę trz n e m o g ą n a t o m ia s t ty lk o m o d y fi­

ko w a ć szatę, one to w a r u n k u ją zm iany osobnik owe.

D r. E . K u r n ik .

S PR AW OZDAN IE,

fil. M SiOIrcew. Gleboznawstwo.

Z ros- syjskiego przełożył Zdzisław Ludkiewicz.

W y daw nictw o subwencyonowano przez Wydział Krajowy i Komitet c. k. galicyj­

skiego Tow arzystw a Gospodarskiego. Tom I.— str. III—256.— Toin II str. 292.—Lwów.

Gubrynowicz i Schmid.

Leży przedemną świeżo wydana (choć dawno już przetłumaczona) książka t r a k t u ­ jąca o gleboznawstwie, pierwsza tego ro­

dzaju w języku polskim.

Z tego toż samego choćby względu na­

leżałaby się jej bliższa wzmianka i obszer­

niejsza ocena, nie mówiąc już o jej w ar­

tości i bogactwie zawartego w niej raa- teryału. Ponieważ je d n a k ocena, na ja k ą dzieło to zasługuje, przerasta miarę za­

kreślaną zazwyczaj dla sprawozdań w pi­

śmie niniejszem przyjętą, a w dodatku d a ­ leko odpowiedniejsza je s t w specyalnem

K w e sty a w ja k im sto p n iu te w y n ik i n a polu b o ta n ic z n y m m o żn a p r z e n ie ś ć n a teren z o o lo g ic z ­ ny, n ie j e s t z a d a n ie m n in ie jsz ej rozp raw y; na to je d n a k n a le ż y z w ró c ić u w a g ę , że z jed n ej str o n y i tu w y s tę p u ją m u ta c y e a z d ru g iej, że w sk u tek r o z d z ie ln o śc i p łc io w e j i i. n ią n ie c h y b n ie z w ią z a ­ n e g o k r z y ż o w a n ia , b ad an ia d o ś w ia d c z a ln e są n a ­ der u tru d n io n e. P ra c a na w zór J o h a n n sen o w sk io j lub de V riesa je s t tu w p rost n ie m o żliw a .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Skład powietrza suchego jest przy powierzchni Ziemi, praktycznie rzecz biorąc, stały i wszędzie jednakowy.. Im więcej w powietrzu pary wodnej tym mniejsza jego część przypada na

Badano mieszaninę gazów, w skład której wchodzą: tlen, tlenek węgla (IV), azot, para wodna. Przepuszczono ją kolejno: nad rozgrzaną miedzią, przez stęŜony roztwór KOH,

leżałoby może wnosić, że dokoła słońca winny się zbierać najcięższe i najtrudniej dyfundują- ce gazy, dwutlenek i tlenek węgla, tlen i azot, gdy

Proszę zrobić wizytówkę tlenu (l. atomowa, masowa, okres, grupa,

tlenek azotu(I) → azot + tlen tlen + węgiel → tlenek węgla(IV) Liczba zdobytych punktów za to pytanie: 1/1pkt.. Pytanie /

tlenek azotu(I) → azot + tlen tlen + węgiel → tlenek węgla(IV) Liczba zdobytych punktów za to pytanie: 1/1pkt.. Pytanie 15

tlenek azotu(I) → azot + tlen tlen + węgiel → tlenek węgla(IV) Liczba zdobytych punktów za to pytanie:

Filtrem częstotliwości nazywamy układ o strukturze czwórnika (czwórnik to układ mający cztery zaciski – jedna z par zacisków pełni rolę wejścia, zaś druga wyjścia),