• Nie Znaleziono Wyników

Chodyko Stanisława

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Chodyko Stanisława"

Copied!
113
0
0

Pełen tekst

(1)

1

(2)

SPIS ZAWARTOŚCI TECZKI — H & H O f l Y K .0 s l w io I d . M M & K e C t t .

W

1/1. Relacja V

I/2. Dokumenty (sensu stricto) dotyczące osoby relatora —

I/3. Inne materiały dokumentacyjne dotyczące osoby relatora

II. Materiały uzupełniające relację \J

111/1 - Materiały dotyczące rodziny relatora \ f

III/2 - Materiały dotyczące ogólnie okresu sprzed 1939 r. —

III/3 - Materiały dotyczące ogólnie okresu okupacji (1939-1945) ~

III/4 - Materiały dotyczące ogólnie okresu po 1945 r. -

III/5 - inne..."

IV. Korespondencja —

V. Nazwiskowe karty in fo r m a c y jn e V

VI. Fotografie \ / — l (

2

(3)

3

(4)

4

(5)

5

(6)

Wpfynęło dnio : ć7 ~L Qkr ą ą , , . . t t C f e i k ł ... K o ł o . S r p d o w i e k o ...

L .d z. . - A 2 9 & J s i o l ^ n - k i t Ł ---

L r Z

D E K L A R A C J A

m

Zgłaszam uczestnictw o w Stow arzyszeniu Żołnierzy Armii

K r a j*w e j i zobowiązuję się do przestrzegan ia Statutu S tow arzy szen ia.

M ( .° h ( ’£ & / & . / imię i n a zw is k o / /p o d p i s /

adres ^ Jrt~.« . •

. /f p r J M T f i r w i . ...

telefo n ... ...

ARKUSZ EWIDENCYJNY

1 . Nazwisko i i m i ę .. . i O f l ( Ć Q . . r ^ T /l ^ A ł - A ł ^ A ...

/ litera m i drukowanymi / (

2 . Dla mężatek nazwisko panieńskie /P /& /l & '£ .U S .Q Z ... ...

3 . Data i m iejsce urodzenia < & .- £ - M .% .. K /M O j a .. . . . 4. Imiona rodziców . I & o / j T p ,* * :. r . . ... ...

5 . Pseudonimy . . . J t ó u .-r.. 'r J h w a . ...

6« Data wstąpienia do : __ ,

a . SZP ... ...

bc ZWZ-AK .T E - J f r .. „ j i u .t W s .. . .

c. O rg an izac je scalo n e, podporządkowane, w spółdziałające . . . f fe r t * . . .Q ? ( R . . . . r . r . ... ... ..

7« P rzy d zia ł organizacyjny

Q , 'A & i t * . 3 . - . Z fe /ć f). .< £ ? v T X . I f c n < . ...

J v J d c ri/*U > £ r : J ą C&SIOA ł J . ; ...

/ n p. okręp, inspektorat, obwód, r e jo n , placówka, o d d zia ł, pluton, kompania, b atalio n , pułk, brygada, dywizja

lub inny rodzaj d zia ła ln o śc i /

8 . Odznaczenia uzyskane w AK jt.fi]L 4 W A *>74...

/i ć t f C . r . . /(w d f a .

7 V T M M r t A K : . /Ą p .r f;

/ nr l e r . i data w ystaw ienia, przez ko^o n a d a n e /

K k j C A r m ;; M ' S * * 4 y , V c u h c*- ik ;

6

(7)

- 2 -

9 . Inne o d zn aczeni* % £ « * * * & > « • * ■ & > . & & S &

...

/ nr 1 h r « i da ta w y s t a w i e n i a , p r z e z ko/ro n a d a n e / 1 0 , Przebieg s ł u ż b y / c z a s o k r e s , n a z w a , f u n k c j a / :

a . do ... ...

b . l>zp, zwz-AK '/)/? - 4 'J ? J 4 3 fr. ..-..fź & ź .-J 7 Ź .

r f f i 2 « / ł ł C .

c tc '< t?y 9ih . e ś fid f a b & P j - . f k M d i «. m i j .

" ... t J J Ź 1 * ? - c. P .S „ Z „ na Zachodzie

... V *

1 1 . Karta Kombatancka /n r , data wystawienia , ^ r z e z ko^o w ydan a/

^ f i 9 A 5 J k . . — ( f ó j L t i . A 8 o / / ( $ # . ...

1 2 . Represjonowany / r o d z a j / : / • •/

a . l . I X . 1 9 3 9 r . - 1 5 . 1 . 1945r /r & f c h it & M . f W t - A K £ & .ł r J j& l /ć

Z h r ^ jy b .if* N -§ fit& C V l fP .& Ć . ...

b. Po /C o ty ń *- ./> *> ./& f i ćtei Tźf*- *'

Z ć M e w U . 7 < Jj> JŻ h w h ...

Wiar oprodność powyższych danych potwierdzam podpisem

. t t e . J U it u łu z ...

tc-fo ? o f/l* Aty i^K . U '<y~t K O M I S J A W ERY F IK AC YJ NA ... W.V .'". . . . V . ^ . • V . . ^ ? 7 7 ,

/ K o ła , Środowiska /

P o t w i e r d z a s i ę dane z n i n i e j s z e j d e k la r a c ji i posiadanie do uzyska­

nia uprawnień członkowskich Stow arzyszania Żołnierzy Armii Kralowel ... ...

/ m iejscowość, data / a 1

Na zw i s ko i i m i ę 1. . J . . . . . 7 . . . A \ 7 Y ^ j. . . . f i ...

pseudonim 2 . , / i . . T L . .

3 . T ...

Przyjęty w poczet członków zwyczajnych Stow arzyszenia kołnierzy Armii Krajowej ... I t . '. L\. . . . ...

/ nr ew idencyjny, m iejscowość, data / ZAHZAD OKRĘGU

Nazwisko i imię 1 . . . r ... f J .Y r .\ p ...

2 c ićo f ’y'v7 s

7

(8)

>ierdzenie przebiegu służby w

Stwierdzamy n i / iejs-;-:ym, iż Stanisława Jhodykc, córka Sta;Ss> ;;va i Heleny z d, F i l i p k i e w i c z , urodzona dnia 14 stycznia 1917 roku w miejscowości Dubinki, b.w ojew .W ileńskie, zamieszkała ooecai w Toruniu, przy ulicy Konopnickiej 20 m. l a , brała udział w rScji niepodległościowej w szeregach. SZP-ZWZ-AK w S iln ie i na wilenezczyź nie, w okresie od dnia .1 października 1939 roku do dnia 17 lip--a 1 9 4 roku. Stanisława Chodyko używała pseudonimów: "Sawa" i "„-asia"

00 dnia 1 października 1939 roku do marca 1944 roku była żołn.; . I I plutonu 1 kompanii łączności 1 pułku p anc. im*Bolesława

Chrobrego /Zgrupowanie ZW2, a potem AK Wilno - Ś ródm ieście/.

Skończyła kurs szkolenia sanitarnego. Brała udział w gromadzeniu 1 magazynowaniu broni i amunicji w 2 Rejonie AK Wilno - Śródmieście /r e jo n działań 1 _ ułku im. B.Chrobrego/. Ma terenie swojego mio.gm-

zamieszkania, położonego na wzgórzach Belmontu, zorganizowała

wraz ze swoim mężem d~cą plutonu 2 komp. I bab. 1 p .p a n c . im. r .skroi rego Stefanem Chodyko - ps. "Grunwald” , "Topór” i "Turoń" ~ Sekret­

ny, doskonale zakonspirowany magazyn - broni i am unicji, który odc.ał wielkie usługi Oddziałom- 1 p.im .B.Chrobrego, walczącym z Niemcami w bitw ie o Wilno, w dniach 6 - 1 3 lip ca 1944 roku. Stanisława

1- r-

i-d

>• ;p ry y-) i

Chody ko od marca 1944 roku do 17 lip ca 1944 roku by

bojową i sanitariuszką Oddziału Partyzanckiego AK rtra Józ-. ..a Duszyńskiego - ps. "u a łę c z". Wyróżniła się w ;;ej służbie odwagą i ofiarnością. Odznaczona Brązowym Krzyżem Zasługi z Siec.-./.mi w rozkazie kmdta Obszaru Północno-Wschodniego AK, wydanym w r.ie:sco- -/osci Wołkoraliszki koło Wilna, w dniu 17 lipca 1944 roku.

Autentyczność powyższych faktów stwierdzamy:

/SgbSgUlS S

•i - o r. roz.Longi n BIi nstrub p p łk . dyp1 ,w s t .s p o cz * Iulian p s e a d . ' fL e c h '' i " L o ś ‘: Ku 1 i k o wsk i p seud. " W i t o 1 d b.d-ca I batalionu 1 pułku Drohomirski" i "Ryngraf"

a-mc. im. B. Chrobrego b .s z e f szta ai i szef I. Oó.iz / S ’2' ag o. .-a u is AK Wilno-Sródm . / Ogólno-Org •. Sztabu komendy Si- lf.:,SB0W iP ' ; S Samodzielnego Okręgu Wileń- 2 am. vk';Ai’*ń.^awa ul .OcniSajączka 27 m. <~p skiego AK

8

(9)

p

Przewodniczący Komisji !!

Weryfikacyjnej b .Obszaru

AK

’ Nr leg. ZBOWiD

zam. Warszawa, Powsińska

/

. f ,

mjr w st.sp*«« .„s/iconi a.'.etraszun pseud."Kotek” /' \ \

b.'oficor taktyczny 1 pułku panc. \ I

ii:i. Boigsława Chrobrego

/Zgrupowanie AK Wilno - Sródm./

c zło 11 ek Kornis,j i Hi storyc zno~Vferyf i.k.

b ,Obszaru Północno-Wschodniego AK Kr leg. ZBOWiD SJJtgĄ

zam. /arrszawa ul. Grójecka :6 m. 1 7

W *', O j j d ty6 /

9

(10)

10

(11)

Barbara Chodyko Taśmy 5 , 6 , 7 , S , 9 »

Pani Gołubiewa była Koreanką. Do pracy chodzimy 'na noc, polega ona na przywożeniu suszonej cegły do o p a la n ia . ITie ma św iatła ele ktrycznego. Te, które u kład ały cegły w piecach (to trzeba było umieć, bardzo mało l u d z i to p o t r a f i ł o ) palą ogniska, żeby było ja śnie j . Dymu w ię c e j n i ż o g n ia .K y wagonkami po szynach dowozimy te cegły. Cechy ogromne, d ł u g i e , zim ne. V.*gsę d zie zimno, i podwórko, i te cechy całkiem ciem ne. P rzym rozki, n o c , śn iegu je s zc ze n ie by ł o . Erygadzistka nas p o g a n ia , co chwila goni na inną ro b o tę. $ ce chu gdzie się opala c eg ły , w o zi te wagonki z cegłami tam i z powr tem wypycha puste - n ik t n ie chce pracować, choć praca zdawałoby s ię , le k k a . B rygadzistka mnie tam p o sy ła. Gmach bardzo duży, z 20 poszłam tam, podsuwam te wagonki i w pewnym m iejscu włosy mi się

jeżą na głow ie, strach rmie dziwny o garn ia. Są rzec zy niewytłum a­

czaln e. Przeżyłam w o jn ę , n o c e , cm entarze, w ojsko, w a l k i , bitv.-y, trupy, Bóg wie co - n ig d y mi się to n ie zd a rzy ło . Podnoszą mi sie włosy na gło w ie. Jestem tam sama, bo robota n ie taka c ię ż k a , k/szy-

stkie to "c o ś " odczuwały, ż-°dna tam n ie ch ciała pracować.

Okazało sie potem, że tam był wypadek. Parę dni przed naszym przy­

byciem zabiło się tam 12 osób pracujących w piecu do w ypalania ce*

gły ( . . . ) . Coś tam było ź le u sta w io n e, źle zro b io n e , z a w a liło sie i lu d z i w szy stk ich p o tłu k ło . Wożę było k il k u rannych. Han dopiero p óźniej dziew częta o tym o p o w ie d zia ły , wtedy żadna n i c n ie w iedzif ł a .

Ja wyszłam z oto czen ia k u ltu ra ln e g o , a tu wprawdzie głód tejj sam, ale inna p ra c a , inne o t o c z e n ie . Parę dni t e j roboty nocnej w ystarczyło, c^&łam się jakbym t r a f i ł a w jakąś pomyjną jamę, dosta­

łam jakiegoś w yjałow ien ia mózgu, Jama jedna Polka na k o l o n ii, ludz<

nie znam, prawie same U k r a in k i. ITie roBumiem języka: jedna dziewca/_

n a , Rózia B ieliń ska mówi coś - n ie mogę zrozumieć po jakiem u, choć

11

(12)

- 2 -

już ro sy jsk i jako tako znam. Gdy ktoś z kimś rozmawiał, "'yślałam:

o czym la d zie mówią? Byłam już nienorm alna. 2 o przerzucenia s t ra szą nie przeżyłam .

Zaczynają nas r o z d z ie la ć po brygdach. K ilk a osób z a b ie r a j? do innego baraku: j a , parę L itw in e k , reszta 3ame U k r a in k i, Było tam parę B ia ło ru sin ek , w ła śc iw ie -^olek z 3 i a ł o r u s i , zastraszany ch , bały się swojej p o ls k o ś c i, n ie przyznawały się do n i e j . To był?/ K aria Dawidowieź / s t a r a / i ”/anda Ig n a t o w ic z , młoda dziewczyna. Trzymały się kupy, parę razy ze mną rozm awiały, ale w łaściw ie byłam sama.

Polityczne w tym obozie były oddzielone od bandytek zarządzeniem n a c z e ln ik a .

n a c ze ln ik k o lo n ii p rzy c h o d ził di baraku i opowiadał nam, jak ich tam p r z y w ie d l i. Nie było wtedy nawet o gro dzenia. N azn a c zy li teren, p o w ie d z ie l i: "Z a te zaciosane drzewa n ie wolno wam wychodzić Tu są złoża g l i n y . Nogami b ę d z ie c ie mieszać tę g lin ę , cegły recznie formować i w ypalać. A jak zb ud u jecie gmach, gdzie maszyny b ed zie można postawić - damy wam m a szy n y .” I tam k ilk a se t osób położyło głowy. On nam pokazywał, g d zie był ich pierwszy barak, ziem ia n k i, jakaś su szy łk a . ( . . . ) I l e ż l u d z ie ci m usieli się napracować, żeby zrobić tyle cegieł i to wybudować! Wybudowali. D o stali maszyny do formowania cegieł i wówczas wybudowano wj^sś^&ehę ( ? ) , g dzie je f o ­ rmowano > połączoną krytym korytarzem z suszylnym cechem p cztery blo k i do s u s z e n ia , na 40 t y s . ceg ieł każdy. ( . . . ) S t a l in zażądał, że tam ma być fabryka i b y ł a . W szędzie tak to się zaczynało: od z^ra., ’7 namiotach lu d z ie m ie s z k a l i, w rytych ziem iankach, n ie było dróg, zabudowań. Kopalnię czy ca> innego - wszystko zaczynano od z e r a . To była normalna p roced u ra. N a c ze ln ik był normalnym Wiedniem politycznym (KRI) - kontrrewolucyjna d zia ła ln o ść ) i dookoła stało

f~Q W 4 u K & p c A j

F IK U . Jak to wszystko z r o b i l i , ^ m a j s t r a m i , zo sta li zsylnym i: cho­

d z i l i bez konwoju, ale b ez prawa w yjazd u . A poniważ on był p o lit y ­

czny, dał nam, p o litycznym , o d d zielny b arak, zatru d niał p o lit y c z ­

nych tam, gdzie były maszyny, w cechu suszylnym i t d . 12

(13)

S ł o d z i e j e , ci którzy p o r z u c il i pracę i i n n i krym inaliści jak zoba­

c z y li n a c z e ln ik a Cybulskiego, k r z y c z e l i za nim : faasysta J.

U i 2 Q ii, i £<

Ja by^am na o ^^s s a iu c e g i e ł . Praca była ciężka bo c ię żk a , nie już n ie na 40 stopniowym m ro zie . P rzy gorącym piecu może wzrok pop­

sułam t r o s z k ę , ale mrozu n ie odczuwałam. Obóz i fabryka były za jednym drutem, ale do stołówki naa n ie puszc zan o , za długo bv to trw ało. Obiad p rzy w o zili w kotłach do p ra c y . Wy, przy piecach i ma­

szynach, jeny p ie r w s i, bo mam:/ o d p o w ied zialn a robotę. In n i już jedzą z im n ie js z e , mniej o d p o c z n ą ... ITaczelni!: zawsze starał sie porozmawiać z nam i. Nie wiem skąd p o c h o d z ił, to bvł młodv cTałov7ieV

( . . . ) .

'■"zięli mnie w ięc do cechu 3 U s zy ln e g o do wykładania surówki do d u s z e n ia , do w y b ie r a n ia . Tam majstrem jest Kozak dotfs.ki, zwany p rze z n as d ia d ia P i e t i a . Gdy w c h o d z ił , w id z i a ł co kto r o b i, czego n ie r o b i , baliśmy się go ja k s z a t a n a . Jak d iad ia P ie t ia g d zie ś hulaiął albo kaszlnął gdzieś w kącie - w szyscy d r ż e l i . Ale był spra­

w ie d liw y , tak jak n a c z e ln ik k o l o n i i . Przedtem , jak pracowałam ja k iś czas na zała do w y:;ani u-wyła dowy,vani u (brudna praca, p rzy g n ę b ia ja c a , n ie miałam z tymi ludźmi n ic w sp ó lnego , dzika samotność)^ i$yłam

sama. Jak, p rzy je ż d ż a ły wagony po ceg łę na jakąś budowę, w szy stk ich lu d zi zo staw iają na całą noc do ła d o w a n ia . ( . . . ) Biorę po 6 cegieł ze szta bla na s i e b i e , do wagonu c ią g n ę . W szędzie ciemno, tylko

ogrodzenie obozu o św ietlo n e, ś n i e g . -Tiędzy stosami cegieł p r z e jś c ia , k o ry ta rze . V.ysuv;a się ja k iś cień spośród tych cegieł i mówi do mnie:

"B u ra c zk a , noś po tr zy c e g ł y !" P a t r z ę , a to d ia d ia P i e t i a . ITie do p o ję c ia ! On mnie buntuje? ?.Iówię, że chcę, żeby s z y b c i e j ... A on:

"G łu p ia je s te ś! Inny b ierze dwie cegły i tak samo c h o d z i." Pracowa­

łam tam ze dwa miesiące i zr o b ił się ze mnie kompletny dochodiaga.

I f i z y c z n i e i psy ch iczn ie całkiem się przew aliłam . Za k ilk a dni w yszliśm y na robotę, woła mnie d ia d ia P i e t i a : "B ę d z ie s z palaczem na b lo k u , wszystko ci w y tłu m a czę". Zanim mnie skierował do t e j pra­

-

3

-

13

(14)

cy, dał -ni OP (Oddech p re izw o d s tw ien n y j?) na 1 o dni chyba. " i o cho­

dziłam do p ra c y , dostawałam le p s za je d z e n ie . TJirainki zaraz podnios*

ły k r zy k , oburzały s i ę , że to n ie s p r a w ie d liw e : dopiero p rzy szła , dwa m iesiące i już OP! Była taka 'Taryjka TCrywko, w ie c zn ie sie rzu ­ cała . Ja id ę na p a l a c z a , a ona też pracuje j">ko p ala czf fU czasie tego odpoczynku coś sobie szyłam , sied ziała m w baraku, któraś z Ro­

sjanek podchodzi do m nie, za częła rozmawiać* "Co nie z wami d z ie le ? J e s te ś c ie jak n ie n o r m a ln a ". Pytam, czy to się rzuca w oczy. •''na na to , że r z e c z y w iś c ie . "P r z y je c h a ł a ś , za ten czas straszna się z r o b i­

łaś doch cdiaga, s i e d z i s z sama, z nikim n ie rozm aw iasz", porozm awia­

łyśmy. Była to Polka z p o c h o d zen ia , s ie d z ia ł a za bandytyzm, ftiała odmrożone nogi - k ik u t y , była nocną dyżurną.

’.7 tym obozie na 0]? mógł kierować wolny m ajster, w innych obo­

zach się z tym n ie zetknęłam , Ale c e g ie ln ia to była ciężka sprawa.

P rzy je ż d ża ł etap młodych z U k r a in y , czy młodych zdrowych dziew cząt Tatarek i w ystarczył jeden sezon od wiosny do je s ie n i , bT’ każda była zg ię ta w hak i koniec - zabierano je jako p ó łin w a lid k i.

D ia d ia P ie t ia wytłumaczył mi w szy stk o . Ua ra s ie pale na małym ogn iu . Bo je s t g r a f i k tego ognia na 40 t y s . c eg ieł. Ogrzewanie mu­

si być stopniowe, od zera do bardzo w y so k ie j temperatury. Pracuja t r z 3? zmiany, jest zawsze dyżurny dozorca żo łn ie r z , przy nim zawsze za p isu je się tem peraturę, żeby było jak n a le ż y , wg normy. Dostałam

/

straszny b l o k , o s t a t n i , tam ciem ność, strach Boży. Elektryczność b y ła , ^le n ie było żarów ek. Zażdy p a la cz wiał żarówkę, a le chronił

ją , bo jak trzeba było wyładowywać cegły, musiał mieć o ś w ie t le n ie . Ale k r a d l i , w ięc przew ażnie żarówki chow ali, ^est w ięc ciemno, ma?ł 4 ogromne piece z cegły żaroodpornej na b lo k u, -rzeba b a jc o w a ć , dużo p a l i ć . Ha r a z ie mam na małym- og n iu , d iad ia P ie t ia tłumaczy co i jak mam r o b ić , p r z ;/jd zie od czasu do c za su . Przy pozostałych

trzech piecach 3is d zą tr zy U k r a in k i. (P a lił o sie drobnym węglem, dc tego dorzucało się t r o c in , żeby wytwarzał 3ie ogień. ITa w ie lk i

ogień

-

4

-

14

(15)

kłndło się jaszcze bardzo duże drewno, n iektó re kawał-? całe, w ię ­ kszo porozbijane na połowę. Był te niesam owity ciężar i trzeba aie było nauczyć rzucać to do p i e c a ) ,

!Ta suszylnym p alacze jak p alą kradną d e s k i, półki ruchome do su­

s z e n ia . Desek b r a k u je , gdy składamy surówkę. TT a d ru g ie j stronie

Litw in k i p ra cu ją , mają kupę d esek. Chodziły do n ic h nasze U k rain k i - nie d a ją . T.TÓwię, że ja p ó jd ę. ITie w ie r z y ł y , że coś p rzy n io sę. "Tylkc

czek ajcie na rogu blok u, żeby wziąć d eski ode m nie, bo wezmę tyle i l e p o tra fię w z i ą ć " . Przychodzę do L itw in e k i proszę po lite w s k u :

}tl ćt dć

"Po n ia paskoli/^słaa pora la n tu " (Proszę nam- pożyczyć k ilk a d e s e k ") Zdębiała baba. Mówi, że skoro tak p ię k n ie p roszę, to proszę bardzo!

»

ITie w i e d z i a ł a , że umiem po lit e w s k u . W zięłam deslci, dźwigam oburącz przed sobą, w rogu dziewczyny c ze k a ją , z a b r a ł y . "-Tak to z r o b ił a ć ? ”

"Zaczarowałam baby, trzeba było p o d glą dać!"

Ale nadnl byłam całkiem osam otnione.

Dostałam swój o b ie k t , poskładałam rozrzucone cegły w k o z io ł k i,

zmiotłam. Tliałam tak ie b l a s z k i na clileb. A było tam dużo ^o m iac ze k , tzw. l i s z a c z e k . L iszo n - po ro sy jsk u pozbawiony prawa. Nędzne, małe, bardzo biedny -naród. Po ro s y jsk u rozm awiały, to było pokolenie

(chodzi chyba o potomstwo) zesłańców chyba. Mjielka n ę d za . Nagonkami podwoziły w ę g iel i t r o c in y . Jak p rzy w io zły wagonkę - dawałam im dwie b l a s z k i , n igdy tych b la s z e k im n ie żałowałam. Dostawały za n ie w ięcej c h le b a . P rzy c h o d ziły się og rzać, zawsze chętnie rozm awiały,

opowiadały. ( . . . ) "Jesteśm y pokoleniem l u d z i , którzy z o s t a l i z e s ł a ­ n i " . Bardzo ogłupiony, przytłum iony, przydeptany naród. Była też k o b ie t a , która p rzy c h o d ziła n as zm ieniać i zawsze mówiła : "D z ie w k i, nie denerwujcie s i ę , jak i by sznur n ie był długi - zawsze koniec b ę d z i e " .

Poukładałam w ięc te cegły n ie wysuszone i żeby mi było w ese­

le j na d u s zy , biorę trocin y i wysypuję nim i w szystkie d ró żk i, ten cały b lo k , tak że jest ja sn o żó łto . Z okien pajęczyny p o ś c i e n ł a m

-

5

-

15

(16)

-o—

P U lc t

m iotłą. chodzi d ia d ia M i t i a . dlalo rozmowny b y ł, ch o d zi, patrzy po wszystkim i wsywa w szy stk ic h p a la c z y na ten bl£fc. Przychodzą. "C z y j

to b lo k ? " Myślę: cos chyba n i e t a k . 'Tiem, że wszyscy się go b o ja , że s r o g i, w ięc jak mysz spod m iotły mówię, że to mój b lo k . A on zwrs ca się do U k rain ek : " 0 , ledwo za czą ł człow iek pracować, a cegły

w szy stk ie poukładane, za m iec io n e, porządek je s t , a wy co?" P o szed ł.

Cne o d e s zły , ale ledwo w y s z e d ł , z ja w ia ją s i ę : "A twoja mat, polska p a n i , porządków ci się z a c h c i a ł o !*’ ( . . . ) Masz ci lo s! Mam n ib y ten p ie c , mogę sobie s ie d z ie ć i m yśleć, ciężko bo ciężko wśród tego podła ( ? ) , ale daję sobie r a d ę , a t a zaczjma ją mnie p o d g r y z a ć ...

'"dałam ten 0P , M arijka U r y w k o ,, h e r s z t , przychodzi wciąż z paskiem.

I w baraku mi dogrzewa i t a , a ja z n ią na jednej zm ianie! To było w d z i e ń . Przychodzimy na nocną zm ianę. Przem yśliwan, jak mi wyjść

z tego bag na, jak te baby p o g n ę b ić . Biorę raz p rze ś c ie ra d ło , doszy- wam do niego k o s z u lę , ±obię k rzy żak na wysokim pat:/ku. Ona ma na

dużym o gniu blok p ie r w s zy , musi tam hajcow ać, sypać a sypać. 2arówk ki mają powykręcane, między dwoma piecami sa skrzynki z antracytem

(p a l i się jak p r o c h ), onawciąż musi dosypywać. Staję w ciem nościach między jednym a drugim piecem , zakrywam się prześcieradłem i trzyma koszulę na wysokim p a ty k u . Ona podchodzi do skrzynki, podnosi oczy w górę : coś białego i strasznego st o i! P.zuca łopatę, w rze szczy

gwałtu. S ie d z i ic h tam t r ó j k a , w rzeszczą w szy stk ie , ja zwijam mane­

tki i na swój b lo k . ITa ic h stronę nawsuwałam wagoników i l e w l e z ie , swój "k o r y t a r z " mam ocz7/s z c z o n y . Siedzę cichuteńko, one biegną,

tłuką się o metalowe w a g o n k i, w^ają' m nie, krzyczą: "S ła w k a , duch ja' k iś się p o k a z a ł !" ( . . . )P r z y s z ł a cała t r ó jk a . Piorę kawałek cegły, rzucam w stronę ic h b lo k u , coś tam za stu k ało , zadudniło - n ie pójdę mówię, boję s i ę . "ITa miłość Pana Boga, chod3 z nami" - proszą. ”’krę

cają żarówkę, po kazu ją , g d zie duch s t a ł . A one są niesam owicie za- /

bobonne, g ł u p ie , tępe! Minęło k ilk a d n i, zaczyna ja ze mną łask a­

w ie j rozm awiać. Miałam też kam izelę z b a ra n ie j skóry, nałożyłam ja

16

(17)

wełną na k ie r a c h . Siadam przy Jej skrzynce w ciemnościach, ona ręka do s k r z y n i, a tu kosmate fu tro ! TCto może być kosmaty jak n ie diabeł?

Więc znów ja z g o t, muszę ajb n ic h b i e c , szukanr>r "ó w ię , że t r z e ­ ba się modlić za zmarłych (wiemy, że poginęły tu d z ie w c z ę t a ), to

*

n ie ża r t y , może się pokazywać dusza pokutująca, I od czasu do czasu . u s ie b ie i ja podnoszę jazgot dla n ie p o z n a k i. 1 proszę! TT^ryjka do­

staje paczkę i przychodzi do mnie z poczęstunkiem , ""śród U krain ek n i a miałam odtąd w ię k sze j p r z y ja c ió ł k i jak ?Taryjka Trywko. ( . . . )

po obozie zaczęły krążyć opowieści o duchach.

D ia d ia P ie t ia nauczył n a s , jak twarzą wyczuwać w ilgoć w b lo k ac h . Nie było na to p o m ia r u ,(a on nas u c z y ł, j ° k wyczuwać wilgo- tnośó p rzy o tw ieraniu drzwi Ten jego sposób, tajem n ice, zna­

łyśmy tylko Zrywko i ja . Przedtem jes zc ze jedna R o sjan ka, nie ona wyżzła na w olność. D ia d ia P ie t ia przyuczył n a s , że temperatura na termometrze n ie zawsze odpowiada temperaturze w bloku, wyczuwał to

(przy zmianie by;;ał sam) i jak jest za dużo w il g o c i, trzeba ja "s p u ­ s z c z a ć ". Była taka góra, strych , tam l u k i . -rzeba było tam chodzić spuszczać w il g o ć , to było p rzy k aza n e.

.Ale d iad ia P ie t ia w yjechał ( . . . ) , zostajem y bez n ie g o . P rzy ­ chodzi do nas B ia ło ru sin S w i e t l i c k i . G ł u p i, tylko patrzy na termo­

metr i drze mordę. A jak na dw orze1 je s t 50 stopni mrozu, to u nas (w b l ik u ) mimo zab ezpieczeń jest zimno - góra przepuszcza mróz, w i ­ lgoć j e s t . A jak zaczęłam pracować jako p a l a c z , to zdarzyło s i ę , że siedzę w swoim zasmolonym uniform ie rozw alona na skrzynce w ę g la , a tu wchodzi ja k iś pan w k u r t c e . Słyszałam , że lokomotywa za je c h a ła , w ięc albo p rz y w ie ź li drzewo, albo p r z y je c h a li po cegły. \ tu on.

Zatrzymał się przede mną: "D zie ń dobry. y tu palaczem?’’ - "T a k ” . ( . . . ) Zaczął mnie wypytywać o w szy stk o . Jaka temperatura, p ik sie p a l i , jak się robi cegły i t d . Ja mu tłum aczę, że to za le ży od pory roku ( . . . ) , od składników g lin y - cały w ykład. 7Tówię, 'jak się wypa­

la , żo n a jp ie rw trzyma się cegłę na dymnym ognisku, później -

-

7

-

17

(18)

8

zwiększa się stopniowo temperaturę i t d . Podziękował i w y szed ł. Po noenej zm ianie siedzę w domu na pryczy - .patrzę - ten 3am pan wcho­

d zi do b a ra k u . Pytam bab kto to j e s t . Jak to , to n a c z e l n ik k o l o n ii , C y b u ls k i. S ied ziałam o nim , ale przedtem go n ie w id ziała m , gdzieś w y j e ż d ż a ł . Opowiadam, jak mnie egzaminował rariaiaka • przy bloku ( . . . ) I on mnie sobie zapam iętał.

Zostajemy w ięc z Maryjką we dwie i tylko my znamy tajem nice w ilg o t n o ś c i. S w ie t lic k i w r z e s zc zy o temperaturę, to temperature

trzymamy, on n ic n ie v/ię_o w i l g o c i . To była tajemnica d ia d i ^ i t i i sam Cybulski o tym n ie w i e d z i a ł . 'Taryjkra przychodzi do mnie i mó­

w i , że nowe baby mają w i e l k i tfgień, a le w il g o s i n ic sp u s z c z a ją . Ta na to : "C zy to twój in t e r e s ? Cicho s i e d ^ , masz swój blok? I ja m°m

s w ó j", S w ie t l ic k i l a t a : "t e m p e r a t u r a !". Otw ierają bliSk nowych - w szy stk ie cegły ja k makowiec popękane, ^a tydzień drugi - to samo.

ITie dość, że n ie mają c e g i e ł , to jeszcze gdzieś jf? muszą w yw alać!

Ha psa ro b o ta , pożytku z tego n ie ma. Jest zima, maja, problem.

Prz^p hodzę na blok Maryj k i . "Ho i ja k ?" - pytn. - " J a k oni n ie w ie ­

dzą to i ty n i c ! " . T.abora-

n tk i b i e g a j ą , nogi w ty łek z a g a n ia ją , w ażą, mażp, m ielą, cjmało je ­ żykiem n ie próbują - n ie wiadomo co s ię d z i e j e .

Robi zebranie C y b u lsk i. Siedzim y z Maryjks. umazane na gębach, boimy s i ę . Cybulski się r o z g lą d a : -"Chodyko do m n ie". Siadam n a p rze­ >

ciw n ie g o . -"Viem, że ty się i n t e r e s u j e s z praca, dużo w ie s z , po^te- w ie d z , co to je s t ? " - "Ilie wiem " - "niem ożliw e! ljabornntki też n ie w iedzą! Ja też n ie wiem . Musimy dojść do tego. x‘eraz zrobimy r e ­

mont b lik ó w , mają je p r z e r o b i ć ." Tak to w ię zie ń r o b i ł , póki by ł, potem n ie c h się w a l i! ( . . . . )

-6eby rury n ie zam arzły, trze b a było kogoś na noc, żeby p a l i ł . ( . . . ) Cybulski proponował k i l k u osobom, ale się n ie z g o d z ił y , a że

\

był w ięźn iem , do karceru w sa d zić n i e mógł. $ ko^cu namawia mnie.

18

(19)

"O n i e , w iec zó r w ycho d zić, opał sobie przyw ozić, szlakę wywozić - n i e ! " *■ on: "Będzie r o z k a z , szlak ę ci wy?;ioza, opał przywiozą, po­

siedź tych ooia-n godzin w n o cy , proszę c ię ^" ( . . . ' ' ?Sfodził*m s ie . ilenontują b lo k , ja sobie na noc przychodzę. -Tak n ie ruszam koksu, to .on się żarzy i k ilk a g o d zin ciepło tr zy n a . -Ta się zawi jara w wa­

c ia k , kładę na cispłyn p iec u i ś p i ę . Zarządzająca na kuchni była pani JŁŁdia G-agołkina. Zaproponowała m i, żebym w racając z tego dyżu­

ru przy ch o dziła do kuchni pomagać trochę. "'Tajesz s i e ” • Przychodzę więc ns kuchnięj coś pomogę, z.jera, a nótfniej się k ładę, bo znowu aż w iec zó r idę do roboty - i tak sobie ż y j ę . Trwało to z m iesiąc.

W grudniu (chyba) 4-1 roku z Moskwy przychodzi l is t a imienna na etap . Z a b ie r a li nas chyba 1 6 czy 13 osób, politycznych..' Cybulski wysyła kogoś do Moskwy, że j e ś l i zabiorą n a s, to i pół normy nie w.r ko n a . i'la próżno, ”'y już n ic n ie robimy, Cybulski na 3 do roboty n ie goni ( . . . ) ' . Przychodzi konwój i nas z a b ie r a . T”az:/-3cy: u rzędn i­

c z k i , la b o r a n t k i, C y b u lsk i, sto ją przy bram ie, żegna ja n as.

Miałam w cze śn iej taki pomysł, że jak wyremontują b lo k i, to, pójdę do Cybulskiego i w cztery oczy nu powiem, że jak mnie zrobi maj­

strem nad cechom suszyLnym, n ie będzie miał ani jednej cegły do wy­

r z u c a n ia . Ale tajem nicy n ie zd rad ziłam . P rze cież to wszystko było

^ N dla NTJD.

U tym obozie p ierw szy ra z się spotkałam z babami le s b ijk a m i.

Była tak- jedna baba, bandytka ru ska, która sobie wyszukiwała mło­

de d zie w c zy n k i. Ziedyś p rzy szed ł e ta p , przyjechała bardzo młoda 2.7- dóweczka, młode d z ie c k o , a ta stara jędza przygarnęła ją do s ie b ie , że n ib y pomoże i zaczęła się do n i e j d ob ie rać. Ta n ie w i e , j^k sie b r o n ić . * były u nas Żydówki la b o r a n t k i, tu zaczynały wyrok. Jed­

nak lyrl do -Ljrda . . . t a mała podeszła do jednej z nich i poskarżyła s i ę . Tamta poszła do Cybulskiego (b y li kumplami od początku wyroku' i po w iedziała mu o sp raw ie . Ten zamknął starą jędzę do izolatora

19

(20)

-

10

-

o Chlebie i wodzie i trzymał ją tara ze dw ad zieścia d n i. "zc zę śc ie m byłcr l a t o , bo byłyby zd e c h ła . Cy b u lsk i z aa.jstrarai naśm iewali się ze sta r e j ( • . . ) "Oduczę ją d zio w k i j . . . . t " -Jak ją w y p u ś c ił , miała zie lo n ą tw a r z , żydówkę w y s ł a li g d zie ś ż tej- k o lo n ii. ( ..." ''

Chciałam jeszcze wrócić do pani G ołubiow ej, ICoreanki. k iedy ś polecono tai iś ć do " k a p t io r k i" (to ta k i skład o d zie ży , obuwia i t p ''„

P rzyszłam , a tu ta skośnooka p a n i: "Chciałam b l i ż e j się zapoznać, porozmawiać, wyrok mi się k oń czy , sied ziałam długo. Chciałam się do­

w i e d z i e ć , co sie d ziało w te la ta na ś w i e c i e ". I opowiedziała mi.

że była współpracownicą L e n in a , znała go o s o b iś c ie , zakładała koł­

chozy, u trw a la li komunę, p o te m 'ją 3 t ° l i n p o sad ził tfidać bv>o t

że M ie r z y ł a , że coś dobrego r o b i . ^ ia ł a bardzo dobre s e rc e . Przed wyjściem na woność pełna była obaw: gdzie ją. osieelląV Co b ę d zie r o ­ bić? A że tam była bieda i n ę d z a , wszystko jeszcze na k a r t k i, st a r a ­ ła sie zrobić coś dla s ie b ie na zaaa s . Co mosła? P^ogła sobie ze c* ■ — •— ■

starych szmat watowych uszyć ja k iś materacyk, -przygotować trochę /

mydła, ‘iy d ło , śmierdzącą c ia p k ę , d a w a li nam w beczkach. To mydło gotowała w m isce, z g ę s z c s a ł a , suszyła w kulkach, ^obiłyśm y to o b ie.

Zaproponowała mi, żebym po pracy p rzy ch o d ziła do je j pokoiku przy kaptiorce (tam sp a ła, bo pilnow ała t e g o ), myła się tam ( . . ' . ) .

Dopóki b y ł a , przesiadywałem a n i e j , opowiadałam jej o w o jn ie , p o l­

skim X';ojsku i p a r ty za n tc e , o tym, że w alczyliśm y i jak nag p o s a d z i­

l i . Ale ona to już dobrze ro zu m ia ła , bo sama ko^cz^ła wyrok chyba p ię t n a s t o l e t n i . "a r d zo b:/ła z n is z c z o n a , w obozie w cza sie wojny było bardzo c ię ż k o . w każdym r a s ie dopóki b y ła , mitxła.m k<^t, gdzie n ik t rai n ie szarpał nerwów, dobrze się t ^n 'c zu ła m , choć była in n ej narodowości i in n e j m en ta ln o ści. ( . . . )

tym obozie też były przysłana z siero ciń ca d z ie c i z wyrokami po siedem-osiem l a t . wakacje wysyłano je z sierocińców do koł­

chozów na prace w p o l u . ( . . . ) A że to było niedożywione - zrywały it kolby kukurydzy i ja d ł y . A to im było po liczo n e jako w s ia d itie ls tw o

* * - (? '

20

(21)

-

11

-

i d o sta w ały w y r o k i. Cała chmara była tych d z i e c i , wszystko to z ja ­ zgotem biegało * '.śród n ic h z d a rza ły się bardzo spokojne d zie w czę ta, m ilc zą ce . IZiedy byłam palaczem w cechu sy szylnyn, p rzychodziły po­

grzać s i ę . Po prostu zrywały się z roboty, n ie chciały pracować.

Różnie z tym b ^ło : b ry g a d ziści c h o d z i l i , szu k ali ic h , g a n i a l i . P rzy ­ cho dził'’ do mnie bardzo spokojna dziew czyn a, T a n ia . Rozmawiałam z n i ą . 0 r o d z in ie n ie w ie d z ia ł a n i c , zawsze chowsra w sie r o c iń c u , włosy zawsze strzyżone maszynka n ie na podobieństwo człow ieka. Ró- w i ł a , że bardzo źle było w s ie r o c iń c a c h , zawsze ich ofer-a^ali, na

kromkę chleba mormolady na koniec noża ( . . . ) Często z ni?, romawia­

łam, chowałam w kąt przed bry g ad si s t k ą , żeby sobie p o s ie d z ia ł a , ż a l ni było d z ie c k a , ł w d n i, kiedy nas k ą p a l i , dostawaliśmy chleb je- norazowo : SOOgram, cały kawałek z rana (normalnie *5 rasy po 200ćp - wolny d z ie ń . Przychodzę w tak i dzień do stołówki, T a n i a s i e d z i , zupę z a ja d a , jakoś tak dziw nie w ygląda, jakby zmartwiona, przed

n ią ten c h le b . "Chora je s t e ś , chleba n ie jad łaś?" - pytam. ITie jadlsu chleba: ch ciała się n acieszy ć tym dużym kawałkiem, bo nigdy w życiu

t'd U ttfld

t a k ie g o /H ie m iała. To było szc zę śliw e dzieciństw o! ftodsiły, rzu c&fy a i w obozach Rosjanki miały czasem po kilkoro d z i e c i . Bo jak w ciąży to n ie chodzi na ciężką ro b o tę , p o tn iej k a m i k ilk a m issięc y , a p ó źn ie j to dziecko z a b ie r a j ą a taka na nowo - i ten wyrok jakoś l ż e j p r z e j d z i e ! A d z ie c i? D z ie c i państwo w y c h o w a ... “'sk jakoś bez se rc a . Była taka ZortfLa Saro chowa, tr o je urodziła i n ie interesowała się- nim i.

Dla d z ie c i skazanych ( z wyrokami) n ie było osobnej zony, były

/

razem z n am i. W ięźniowie n ie p o l it y c z n i zm ien ia li się bardzo często bo p racow ali na dwie zmiany i w ciągu sezony "d o c h o d z i ł y ", n ie z d o ln y

już były do pracy , w yw o zili je od nas na jak ieś rolne k olo n ie, tam zawsze przynajm niej jak ie ś z i e m n i a k i ... Csęść na pewno um ierał0 . H a s, p o lity c zn y c h , Cybulski c h r o n ił . Jak ktoś był słaby, dostawał w ypoczynek, l ż e js z ą robo tę, był podtrzymywany.

21

(22)

Były u nas na k o lo n ii dwie Cyganki, jedna norma In-1 sze s n a s to le tn ia d ziew czy n a, druga m łodsza, n ie d o ro zw in ię te d zie ck o , miniaturowa *\

( . „ .) m i a ł a m alusieńkie n ó ż k i , n ie mogła ic h ciągnąć w ogromnych hu­

ta ch , które d o sta ła . I tu je s zc ze ra z wrócę do d ia d i P i e t i . ?£Lał on dobre se rce. Czasem p rzy c h o d ził do nas do baraku. N igdy n ie s i a ­ dał na pryczach, zar/sze ta b o re c ik nu stawiałyśm y., % on Ukrainkom każe zaśpiew ać, te ś p ie w a ją , s ta r a ją się jedna przez druga ( . . . ) . Cygankom każe tańczyć? w ię k sza ramionami t r z ę s i e , nogami t u p ie , a to maleństwo buta n ie może p o d n ia ść , bo nóżka je j z cholewki w y ł a z i , t r zę sie się troszkę n ie podnosząc butów. D ia d ia P ie t ia g łaszcze ja

eU^H.y'

po głowie i mówi: "H o ę za ro b iła ś na "do p e łn ij- t z n , że w pisze jej ponad 100 procent normy i do-stanie ona kawałek chleba i łyżkę kaszy w i ę c e j . . . ^ w pracy w ysy łał ją. jak ieś cegły pozbierać ( miedzy rurami

ogrzewczymi teren w y c z y ś c ić . . . Ona g d zie ś w le z ie i cały dzień sobie tan p r z e s i e d z i . Nie byłą zdolna do żadnej pracy n i e w ie d z i a ł a , że d ia d ia wysyła ją tam po to w ł a ś n i e . , ( . . . ) -fcya obozie było dozwolo­

ne przebywać majstrom w b a ra k ac h . D iad ia P ie t ia z Cybulskim ż y li jak b ra c ia ( . . . ) j e ś l i chodzi o sprawy bytowe w ie le razem załatwia-

. . ' /

l i 'i - o więźniów d b a l i .

Zabrano nas z tego obozu w grudniu 43 roku, załadowano do wagonów, riróz był n iesam ow ity. Jechaliśm y ze trzy ty g o d n ie , bo to

v • *

już trasa tr a n s sy b e ry js k a , zatrzym ywali p o c i ą g n ą ro zja zd a ch ( . . . ) . 77 nowosybirsku nas w y k ą p a l i, d a l i do d e s y n fe k c ji parowej cała o d zie ż

( . . . ) i ja dostałam mokre w a c ia k i! O statn ią mnie wepchnęli do wago­

nu i- zaraz za mną zamknęli d r z w i. F ik t mi m iejsca n ie u s t ą p ił , bo każdy dbał o s i e b i e . Szpary t a k ie , że rękę można wysunąć. TTa mnie wszystko zamarzło i przy n ajm n iej z d zie się ć godzin t ^ k wytrzymałam.

■ Straszn ie zachrypłam, straciłam g ło s, byłam chora przez ca ły ^cza s,

i uj 1<-< j Tlf-

aż do p rzy ja zd u do Irkucka . p o d r o ż była c ię ż k a . :.V wagonie musiał ktoś nocą dyżurować, obserwować, co inne r o b ią . ( . . . ) Przychodzą, młotkiem walą po śc ia n a c h , dyżurna mówi swoje n a zw isk o , m usi. Ilikt

-

12

- ,

22

(23)

-

13

-

o czy w iści? n ie chce dyżurować , każda się o tu la, chucha, w w a c ia k i,

ko nu by się chciało innych obserwować. A była tan jedna Ukrainka n azw iskiem Czuma ( . . . ) Namówiłyśmy tę staruszkę, żeby mówiła, że c ie rp i na b ezsenno ść, jest s t a r a , ż a l je j młodych i noce, zatfase p i l n u j e . 7<ięc każdy, kto się o b u d zi, k rzy czy: Ca urna, co ich' r o z ­ w śc iec za ło . K o ja r zy li to z "dżum a” , konwojenci byli w ś c i e k l i , że ic h przezywam y, ''."reszcie p r z y n ie ś l i p ap iery i sp ra w d zali, czy jest

•na l i ś c i e ta k ie n a zw isk o . ( . . . )

Niesam owicie dokuczał stra szn y mróz. V: wagonie bv>o- oV. 60 osób.

Leżało sic n a p ry czach , le ż a ło na p o d ło d ze. Na podłodze stra szn ie n

»

w ia ł o . K iedy nas p r zy w ie ź li za Ir k u c k , śn i mi sie wysoka skarpa, a na n i e j b a r a k i , obóz. Obudziłam s ię ra.no ( . . . ) i o pisuję mój sen dziewczętom . 1 r z e c z y w iś c ie . '.’.’ył a dowali k ilk a wagonów (same k o b ie t y ’ za Taj szotem pod Brackie™. T a js z e c ie n ie zatrzymaliśmy sie*

Koło tysią ca kobiet s p ę d z i l i do obozu numer (chyba) 2 0 2 . Bara­

ki dość p r z y z w o ite . Jak już mówiłam, chorowałam, n ie mogłam mówić.-- ,A tu po barakach chodzi nasza kucharka, kierownik kuchni z c e g i e l n i , i p oszukuje w szy stkich d ziew cząt z c e g ie ln i do pracy w kuchni! T a ­ k ie j s o lid a rn o śc i jak w obozie (n ig d y n ie spotkałam).. Jak się c zło ­ w iek n ie u ż a l a ł , tylko myślał - można było wszystko, z a ł a t w ić ! Ora nas z b ie r a w s z y s t k ie , w kuchni z a t r u d n ia . T'ó'.7ie, że jestem chora,

jakże tu do k u c h n i. "Bem ci bardzo dobrą ro b o tę.N ie ma o ś w ie tle n ia , tylko wokół obozu. Namy dużo ja r z y n , p rzy w ied li olbrzymia marchew.

B ęd zie sz wydrążać marchew i •robić z n i e j lampki o le jn e . B ę d zie s z za e l e k t r y k a .” obozie trzeba było zawsze samemu wykombinować co i

jak masz r o b i ć . Jak człow iek n ie wykombinował, to szedł w dół i ko-, n i e c . ( . . . ) Byłam w ięc tym "e l e k t r y k i e m ", marchew przy o k a zji się

ja d ł o .

Na t e j k o lo n ii dowództwo garn izo n u i n a c zeln ic y to b y li b a r ­ dzo młodzi o fic e r o w ie , którzy ranni na fro n cię ze s z p it a l i b y l i tu o d sy ła n i. To było dla n ic h dobre m ie js c e , żeby zapomnieć, ja k 'w y g i a­

23

(24)

-

14

-

da zachód. Tu p ra c o w ali. Takiego "n a c za ls t w a " n ig d z ie w ięcej n ie spotkałam. Sporo było w ię ź n ia r e k bab- fro n to w ic zek, zwanych "praj- d o c h y ". Same Rosjanki śp iew ały : "JTa p o zy cja diewuszka, a z p o zy c ji mat', na p o zy c jiu c ze s n a ja , a z p o zy c ji b l a t ' ” . “ z ię ł y w swoje^rece tych panów ( . . . ) , stosunki były jak n a j l e p s z e , /^łały wprawę. Pano- v;ie cię s t a r a l i . Dostawaliśmy piękną kapustę, marchew, podroby, wątroby, n e rk i p ła c a , podgardle - gotowało się normalna jed zen ie i je s zc ze każdy dostawał po kawałka m ięsa. Człowiek n a ja d ł sie i l e w la z ł o , tylko chleba była norma ta s a m (co gdzie i n d z i e j '. .Ale ko­

mbinowało się jakoś, kawał wątroby zabierało ze soba ( do p racv ^.

.Po d łu g ie j podróży zaczęłyśmy s&ybko przychodzie do s i e b i e . Trochę tłu s z c z u zaw sze, oliwę łykałam , gardło mi się zaczęło popraw iać, V baraku moją sąsiadką była jakaś p a n i, zaczęłam z n ią rozmawiać.

Okazało s i ę , że Polka g d zie ś z kresów w schodnich, bała 3 ie sw ojej polskości i bała 3ię mówić po p o lsk a . Wspomagałam ja , przynosiłam coś z k u c h n i, bo ona tam n ie pracow ała. Poprawiłam sie tro chę. !7a koloniij. tę t r a f i ł a też znowu pani S ie n k ie w ic z . ' rówi ra z do mnie:

"ITaczelnik pytał o s t o l a r z y , pójdziem y pracować jako s t o l a r z e ."

\ .

Hie miałam zielonego p o ję c ia o t e j robocie ( . . . ) . "S łu p ia je s t e ś , h n i c n ie ro zum iesz. Hie nauczy łaś się n icze g o przez t7/l e l a t . Zoba­

czy sz, że p o t r a f i s z ." R z e c zy w iś c ie , zgłaszam 3ię na s t o la r z a . D osta­

jemy ja k iś magazynek, je s t tam parę toporów ( . . . ) , szykujemy się do ro bo ty. W tej k o lo n ii byłam około 6 tyg o d n i. To b^ły w czasy w o j­

skowe dla n a s . Pewnego dnia po-południu grzebiemy 3ię w magazynku, coś tam robimy, zachód słońca, marzec - p rz:/biegają d zie w czę ta.

"Co wy tu r o b ic ie , cały obóz już na etap się z b i e r a !" Przychodzim y, dziew częta mają już wszystko powiązane. P rzy sze dł ja k iś konwój - g d zie ś n a 3 z a b ie r a ją , w szy stk ie ko b iety . ^Cryminalnych już n ie bvło tam, l i s t y im ienne. ITumerów jes zc ze n ie miałyśmy. Pchamy się w szy­

stkie z tobołami, l i c z ą - n ie wiemy, co nas czeka. Gonią na3 p iecho ­ tą

24

(25)

I l e kilom etrów, n ie wiem., Całą n o c . ^ n i e g miejscami r? ±eg* dwóch*-±x3 t trzech metrów. '/śród na3 szła jecfna kobieta o k u l i . TCto miał tobo­

ł y , dźwigał sam. Gnieg był trochę udeptany, ale załamywał się pod.

nogam i, zapadałyśmy 3 i ę , spocone jak myszy. Żołnierze krzyczą, bo- ją się nas p o g u b ić. ".Ty też się tego boimy, ka£da' trzyma się kupy żeby gdzie ś n ie zo sta ć , bo p r z e c ie ż wiadomo, że ratunku wtedy n ie ma żadnego.

P r z y p ę d z il i n as do obozu przed świtem, z a g a ś li do jednego ba ra ­ ku. Żołnierze n ie lu d z c y ja c y ś , g n a l i nas jak d zik ie zw ie r zę ta . Taki£

ze zw ier zę c e n ie jak w tym obozie rzadko się zd a rza ło .' /Y^kąbra. Zago­

n i l i n a s w b a ra k , tłolc ( . . . ) , ' b l a s k śn ieg u p rz^z okno. -łychaś głosy U k r a in e k , naw ołują się ("D o n en e, do m en el"'', sami swoi, z a ­ jmują m iejsca n a 'p r y c z a c h , feldze, że p r z y jd z ie nam postać, w ięc daję swój worek Litwinkom, sama pcham się - " i d ź c i e za m na". ITa t le okna 'widzę wysoką U krain k ę, dziew uchę, która nimi dyryguje. TTam wolne r ę c e , ona mnie n ie w i d z i , ja ją p ię ś c ią w p:/sk - odsunęła się A

m pryczę w k ą t, my zajęłyśm y n astęp n ą . Za ciasno było, żeby l e ż e ć , ale p rzynajm niej sie d zia ły ś m y . Ja sama w ciemny kąt, żeby się tej .U kra in ce w oczy n ie r z u c a ć . Ona ( ...) ■ rozgląda się (bvł to wódz,

prow odyrka), szu k a, kto ją u d e r z y ł . 'U krainki mówiły do n i e j T^Bzda"

•r*

, do n i e j . s i ę zawsze zwracały z różnymi sprawami. ( . . . )

Późn iej ten barak o t w o r z y li, z a c z ę l i nas wypuszczać, brygad?*

tw orzyć, L itw in k i mówią: d z ię k i tobie .siedziałyśm y. $ każdej sytu­

a c ji trzeba w i e d z i e ć , co r o b ić , mówię do n i c h , "trzymać się w k ilk a osób. Zaczynają w ięc nas r o z d z i e l a ć , tr a fia m do innego b a ra k u .P a ra ­ ła, w łaśnie opuszczone, każą sp rzą tać . VI jednym głowa ludzka obcięty w drugim r ę k a , a w jednym 3 t r a 3 z n e krwawe o d b ic ie czło w ie k a krzy-

/

żowanego na ś c i a n i e . P ó źn iej nam dozorcy opowiadali (było dwóch lu dzkich dozorców, Tatarów, o jc ie c i s y n ), że przed nami b y li w tym obozie u r k i, p rzestęp c y . Tylko chleb im wydawano przy w achcie, nic im n ie gotowali ( . . . ) . N ic dziw nego, że traktow ali nas jak z w ie r z ę 1 t a , skoro w c ze śn ie j m ie li do c zy n ie n ia z takim bydłem, a jeszcze .

-

15

-

25

(26)

- 1 6 -

Pierw aza noc w tym obozie była jedną z na s t r a s z n i e jszych jaką p rze ­ żyłam. K r z y c z e l i, t ł u k li kolbam i - to było n ie do z n i e s i e n i a . W tam­

tym obozie był spokój. Tu ciemna n o c, tylko blask śn ieg u w ciemno­

ści i ryk te j d zic zy nad nam i. ( . . . ) A ic h język! "Było norm alne, snc p rzy jęte mówić "twoja m at*, t ernfaifctafrLgfcs żttTfrfrgpnnra* >t g A oni " C h r i ­ sta Boga m a t '" ! - nawet jak kto n i e .w i e r z y ł , włosy dęba stawały na g ło w ie.

V obozie wszystko połamane; stoły p o ro zb ijan e, kuchnia zde­

zelowana - n ic n ie by ło . Porozwalone prycze, ław k i, taborety, ł a ź ­ n i a . Ilia było n i c . Kuchnia n ie c z y n n a , bo n ie gotowali dla n ic h ( . . . ) Ho i na te j g l in ia n e j ś c ia n ie ś la d krzyża pańskiego po ukrzyżowa­

n i u . ( . . . ) Bandyci tak sami s i e b i e . . . ktoś coś z a w in ił . H ic n ie m ieli do p rzeg ran ia w k a rty , w ięc "pierw szego spotkanego musisz z a r a b a ć ", lub coś ta k ie g o . I władze obozu miały do nas prf^obny stosunek jak do tych urków. iTormalnie na-wieży stał żo łn ie rz z karabinem - tu na w ieżach stra żn ic zy c h , w szy s tk ic h czterech, ustawione karabiny maszynowe. A lbo: już mamy. iś ć spać, a raptem znó# w s z y s t k i e ,. co do

je d n e j, w yganiają na zonę. Stajemy na głównej drodze ( o b o z u ), ' z a c zy ­ n a ją n a s l i c z y ć . Jedna chora, druga się źle czuje - marzna w szy s­

t k i e . Kiedyś spotykam tę i n ż y n ie r Zoję Piodorownę ( . . . ^ , rozmawia­

my i okazuje s i ę , że mamy podobne w ra że n ia : obu nam się z d a je , że w yganiają nas po to , aby uruchomić karabiny .maszynowe... Strach, niepew ność. Byli jak d z ik ie z w ie r z ę t a . A my ciche, spokojne, p rzy ­ b i t e .

Zjaw ia się znów u mnie S ie n k ie w ic z : "Tszystko r o z b i t e , s t o la ­ rzy t r z e b a , p ó jd z ie m y ." ( . . . ) N ajp ierw w stołówce trzeba ławki po­

staw ić , robić łopaty do m ieszania w k o t ł a c h .. .N a c z e l n ik , ru sk i mu- T U f e O - W

żyk, ta k i spod Saa-óia, z gwiazdką le jtn a n ta (też pewnie na fro n c ie daleko b y ł ) , żona g r u źlic zk a na wykończeniu i cała chmara d z i e c i . Bieda z nędzą nie lepsza n i ż w o b o zie . ( . . . ) Cieszył s i ę , że s t o la ­ rze są, to znaczy my. V/ kuchni p o w ie d zia ł , że obie mamy bvć nakar­

mione 26

(27)

tyle i l e chcemy mamy je ś ć . Dla n ie go to był skarb mieć dwóch sto­

la rzy w tak rozbitym o b o z ie . Zaczynamy od k uchni, kuchnię, przvchod vn i e , s z p i t a l i k , p r a l n ię , ł a ź n ię - .wszystko remontujemy. S ie n k iew icz

była w kołchozie wychowana i tam wszystko musiała r o b ić . Chłopów przeważnie w kołchozach n ie było (ty lk o do zapło dnienia b a b ! ) , baby same wszystko r o b i ł y . ( . . . ) Syła w o jna , a i przed wojną mężczyzn z kołchozów s a d z a l i, b y li na wagę s ł o t a . ?.Tój o jc ie c był budowlańcem, domy z drzewa budował, coś miałam po nim z a k o d o w a n e ... ( . . . 'IZacz?/- namy się przym ierzać. N ajp ierw zrobiłyśm y sam odzielnie stół w b i u ­ r z e , jakoś się udało. Potem ja k ie ś ta b o ie t y , st o łk i, ł a w k i. R ozry­

wają n a s , karmią, do ł a ź n i możesz p ó jś ć , umyć się i l e w l e z i e , w .p r a In i ci w ypiorą, z przychodni w itam in ki albo w a ze lin lei do sta jemy - rozrywają n a s , jesteśmy rozchwytywane. Szykują się ćto prac ziem­

nych przy drodze k o le jo w e j, trzeba robić t a c z k i . -Dostajemy kółka i o s ie , re sztę z drzewa trzeba r ę c zn ie z r o b i ć , p a c z k i u s t a l i ć . ' Ta ja c jedną taczkę na wzór same zaczynamy to r o b i ć . U l e s ie poszukujemy m ateriału (wybierałyśmy b r z o z ę , bo n a jm n ie j łam liw a,^choć ciężka w o b ró b c e ). Przywożą d e s k i, mamy drzew o. Mieszkam na r a z ie w baraku

ogólnym, ale potem w baraku "p r y d u rk ó w ". Zawsze co 40 osób to n ie 200! Dniewalna z baraku prydurków, s t a r sza p a n i, stawia w ia d ro , ż e ­ by n ie trzeba było wychodzić ( z i m a ! ) , ja w zamian przynoszę drewno na op ał, bo były o g r a n ic z e n ia . Całą w iosnę robimy te t a c z k i. Trzeba było dobrać trochę l u d z i do p r z y u c z e n ia . Zg ło siło się parę Litw inek Ł o tyszek, 3 stonek. Ale były bez w ie lk ie g o p o jęcia o drzewie i prac?7 przy nim . Do późnej tam pracowałyśmy.

Z b liża się l a t o . R o b il i tam rowy ochronne (przed powodziami'', teren nierów ny, rowy czasem 'na 3 metr?/ g ł ę b o k ie . okresie "go rące;

prac?/" w szy stk ich "prydurków" za b ie r a ją na ziemne roboty. Robi się gorąco, m eszka, komary, puchniemy. Dochodzi do tego, że n ie jem?/- t ł u s z c z u , który nam dają w k uch n i, ty lk o się nim smaru jem?/. "leszka g i n i e , k ie d y siada na o l e j . Robiłyśmy ogniska dymne przeciw komarom

27

(28)

ale snów meszka na n ie n ie r e a g u je . Puchły twarze. '.'ry 3tarczy ł kawa­

łe c z e k odkrytego c i a ł a , a skóra już p r z e ż a r ta . To była straszna mr*

r z e c z . W ysyłają -więc " p r y d u r k ó w I d z i e m y , ’ tworzą z nas nową bryga­

d ę . Baby mówią, że podobno będziemy w brygadzie F iem ki, która dryl

't

trzym a. Myślę s o b ie : tego tylko brakowało, żeby w bolszew ickim obo­

z ie szkop mnie do roboty g o n ił! A były w obozie dwie panie s t a r s z e ,

-

13

-

i n w a l i d k i , pani Gołqr$ska (trochę znajom a, kuzynki, maż z n ią 3ię v

zn a ł) i pani O lg a , n a u c z y c ie l k a . ( . . . ) Jako inw alid k i n ie w ychodzi­

ły na p r a c e . A jedna z naszych pań pracowała w piekarni poza obozem i miała kontakt z wolnym i. #o ln e p ro sił:/ i haftowanie różnych r z e ­

czy i za to p ła c ił y prowiantem '(wędzone mięso reniferowe albo .jele­

n i e , świeże jarzy n y , kawałki c h l e b a ). Te dwie panie proponują mi, żebym im w h a fta c h pomagała. Dlaczego n ie ? Ala muszę iść na robotę!

Myślę s o b ie : c z e k a jc ie !G o ś wymyślę, żeby n ie być u tego s z k o p a ,p ó ź­

n i e j i tak będę stolarzem ! Zawsze byłam podatna na zapalen ie gardła i t d , a tam była w ieczna z m a r z lin a . Buty 7; lecie miałyśmy lek k ie ja ­ pońskie , podeszwa gumowa, p łó tn o , zapinane na g u z ic z k i. Prócz tego

sp odnie, n a k o m a m ik i (ż o ł n ie r z e m ieli specjalne sia t k i z ie lo n e , my

.

\

kawałek b i a ł e j surówki i g a zy , która się po praniu r o z ł a z i ł a , bardzc był człow iek umordowany). Wychodzę na robotę jeden d zie ń , zdejmuję na drugi te c i a p k i , '"y sta rczy , że postoję godzinę boso i już mam 3 3 3 3 3 7 , 3 g o rą c zk i. Idę w ię c do p rzy ch o d ni. przychodni był f e l ­

cze r , G ru zin , porządny c zło w iek , s io s t r z y c z k i nasze w ię ź n ia r k i.

G ru zin p y ta , co ni j e s t , z l i t o ś c i ą . ( . . . ) TTówię, że k a szlę ('udaję g r u ź l i c ę ) , że a i słab o , że się pocę. D aj? mi trzy dni w olnego. Po­

tem znów stawiam bose nogi na zimnym gruncie i znowu mam temperatu.- r ę . -orzystaa tak ze słab o ści ( d ^ ś ^ p r ) tego G ru zina. Z jego strony to była tylko lit o ś ć nad m łodością, n i c w ię c e j, ale w cięż mam nowe zw o ln ie n ia i całe lato h a f t u ję ze starucham i. Zawsze mamy coś do z j e d z e n i a , nabieram s ił i odpoczywam, ''na robotę chodzę tylko od

28

(29)

-19

czasu do c za su . Zaczynają się jedna’: przym rozki. Do te j pory h a f t o ­ wałyśmy pod barakiem , teraz już tego robić n ie możn^r, bo za zimno, w baraku znowu ciemno, to żadna robota.-Ili c i , i g ł y , inne m ateriały dawały w o lne, brało się też n i c i z b a n d a ż y ). Szron. Wychodzę w ięc normalnie na robotę w b rygadzie P r i^ d y P f e ^ f e r . Ż ołnierze tam się zm ien ia li dość często , a k tu a ln ie konwój był dość l u d z k i . Co 50 mi­

nut 10 munut "p i e r e k u r k i " . Pracowałyśmy wtedy na drodze, trzeba by­

ło równać z wasserwagą, podsypywać i t d . P ie re k u rk a. Siadamy na d re­

wnianych podkładach, ?r^6da- brygadzistka siada przy m nie, zaczyna rozmawiać. Pyta, kto ja jestem . P o lk a. "Czemu n ie chodziłaś do pra­

cy?" - " 3 o byłam chora, miałam p rze c ie ż z w o l n i e n i e ." - "A U krain k i mówiły, że ty jesteś kapuś'*.- "Pro szę sprawdzić w przychodni" -mó­

w i ę . I tłumaczę j e j , że n ie byłam n ig d y w ołana, z nikim n ie rozma­

wiałam i t d . Ze powinna się orientow ać, ja k kombinują w ię ź n io w ie . Ona o d s ie d z ia ł a już p rze c ie ż 10 la t (Niemka z P o w o łża), a wyroku miała 17 l a t . A mówiło s i ę : "J-etten 'dień kantówki,- 'god ż i z n i " ( . . . ' ) . Tak rozmawiałyśmy, zaczyna się ta Niemka do mnie p rzy sia d a ć , mówi,

\

że chciałaby mnie b l i ż e j poznać, "bo mało jest l u d z i , z którymi mo­

żna rozm awiać, przeważnie to chochły, głup ie w szy stk o” . Proszę b a r ­ d z o . Zaczynam z n ią być na p r z y j a c i e l s k i e j s t o p ie . Chodzimy razem,

r

pracujem y, zaprzyjaźniłyśm y s i ę .

w

P o chyba d ziesięciom iesię czn ym pobycie w tym obozie przewożą nas do in n e g o . Ten był 2 0 2 , nowy chyba 1 5 0 . U ie wiem, według czego to się l i c z y ł o , czy od B rack a, w samym Bracka n ie byłam.

Jeszcze jedno: Jak zaczęłyśm y z Heńką stolarzow ać, przed b ra­ P i

mą obozową była szopa o trzech śc ia n a ch , od obozu otw arta. Tam coś robiłyśmy* to był magazyn kółek do ta cze k i t p . A było tam tak, że

jak n as g o n ili do pracy, a ktoś p rzec h o d ził (wszystko jedno kto, n;

v

Z3ylni bez konwoju),nam kazano się k ła ś ć . B łoto, bagno - rozkaz

" ł o ż y s " , kłaść się i k o n ie c . U ie było g a d a n ia . U ie w szystk ie te iaV zwyczaje były dla nas zro zu m iałe.

29

(30)

Jesteśmy w ięc w te j szo p ie , i d z i e drogą o f i c e r . Zo łn isrz przv b ra­

mie k rzyczy do n a s : " ł o ż y s " . O f i c e r , l e j t n a n t , wyzywa go od durniów San siada przy nas i zaczyna rozm awiać. Był to jeden z oficerów z • tej p ie r w s ze j k o lo n ii! "D z ie w c z ę t a , mówi, jak nam-was żp1 . Teraz mamy m ężczyzn, to już n ie to samo, co k o b i e t y ," "Nam też ż a l , gra- żd a n in " - mówimy. Powytrząsał k ie s z e n ie i oddał nam w szystko, co w nich. m ia ł : g a ze t k i, z a p a ł k i, p a p ie ro s y , machorkę jakąś, Potem gdzieś p o s z e d ł .

Kiedyś zachorowałam, dużo l u d z i wtedy miało b iegunkę. F ic n ie mogliśmy j e ś ć . P a liło się kawały brzozowego drzewa i jadło się w ę g ie l z n ie g o , żadnych leków n ie b y ło . ( . . . ) P rzy w ieźli jn k iś no­

wy e ta p , zwały się te kobiety katorżniczkam i i bardzo się od- nas iz o lo w a ł y . Umieszczono je w osobnym baraku ix n a x . Baraki były na noc zamykane, czego przedtem n ie b y ło . W oknach kraty. Jak nas z v;ieczora z a g n a li to aż do rana dusiłyśmy się w tych barakach. P l u ­

skiew - aż g w izd a ło . Po śc ia n a ch ł a z i ł y , z s u fit u spadały. ?roże

£en nowy etap przywlókł biegunkę? 7 każdym ra zie dużo lu d zi choro­

w ało . Człowieg n ie ma tem peratury, ale jeść nie może, a już n ie jest d o brze, k iedy w ię z ie ń n ie może je ś ć . Do roboty gonią - n iw e ­ lowałyśmy ja k iś grunt od k o le i przy d ro d ze. Kolej była w y ż e j, a dołem płynęła rzec zk a na bagnistym t e r e n ie . 'Inie wewnątrz p iek ło , ognisko p a lił o się we mnie - tak chciało mi się p ić . Podchodzę do ż o łn ie rza (rze czk a z 500m od n a s ) , mówię mu, że jestem chora, że mam p r a g n ie n ie , chcę wody. On na to: " T l e s z , do rzec zk i jest za da­

lek o , ale dojdź do ł ą k i , tam może będą jak ie ś jamy z wodą. «le jak p ó jd z ie s z do r z e k i ,.b ę d ę s t r z e l a ć ." Doszłam do to rfo w iska, w łacs . małe jamld. z.jwodą na d n ie , a le wody mało, jest la to , powysychała.

Ale ja muszę się n a p ić , muszę! Kładę się w ięc na kępkach trawy,

opieram na rękach (muszę pić u s t a m i), patrzę w tę wodę i w i ­

dzę w n i e j ja k ieś ży ją tka c i e n i u t k i e , d ł u g ie , r u c h l i w e ... 0 Uatko

N a jś w ię ts za ! Ale myślę s o b i e , że tak cierp ieć nie mogę: j e ś l i mam 30

Cytaty

Powiązane dokumenty

„Pamiętajcie o ogrodach.. Przecież stamtąd przyszliście W żar epoki użyczą, wam chłodu Tylko drzewa.. Tylko liście Pamiętajcie o

Uczestnicy spotkania spędzili ze sobą pół dnia zapoznając się ze sobą, rozmawiając, dyskutując i świetnie się przy tym bawiąc.. MłodzieŜ omówiła róŜnice i podobieństwa

Pojawia się ona w ramach dialogu Sokratesa z samym sobą i ponadto, od- powiada na pytanie o rzeczy, które w świetle wcześniejszych partii tekstu są naj- ważniejsze — wprost

Zastanów się, jakie pozytywne i negatywne aspekty niosą ze sobą podane poniżej zawody.. Staraj się podać po trzy przykłady do

Uczestniczki: Kobiety w wieku 18-26 lat przeżywające trudności na progu dorosłości w obszarze funkcjonowania w relacjach mieszkające lub przebywające na terenie

• Pamiętaj o poleceniu z poprzedniej lekcji: „Zwróć uwagę na ilość wapnia w swojej codziennej diecie (obserwuj, czy Twój organizm dostaje codziennie porcję tego

Dyskusje na temat wartości, celów i zasad życia, jakim i kieruje się współczesna młodzież są stale obecne w polskiej literaturze socjologicznej. Obfituje ona w

Wbrew sprawującym władzę i kontrolę społeczną, demos zaprotestował przeciwko krzyw­ dom, jakie znosił i chciał, aby wysłuchiwano jego głosu, aby głos ten