• Nie Znaleziono Wyników

Duchowość eremityzmu polskiego w dobie średniowiecza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Duchowość eremityzmu polskiego w dobie średniowiecza"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Janusz Zbudniewek

Duchowość eremityzmu polskiego w dobie średniowiecza

Saeculum Christianum : pismo historyczno-społeczne 3/1, 91-101

1996

(2)

3 (1996) n r 1

JA N U SZ Z B U D N IE W E K ZP

D U C H O W O ŚĆ E R E M IT Y Z M U PO L SK IE G O W D O B IE ŚR ED N IO W IEC ZA

Sięgająca starożytności Kościoła ucieczka wyznawców Chrystusa na pustynię, nawiązywała do naśladow ania postaw y p ro ro ka Eliasza i Jana Chrzciciela, szukających w sam otności niezmąconego niczym kon taktu z Bogiem. Chrześcijańscy propagatorzy eremityzmu pode­

jm ując radykalną ideę oddania się Bogu, już od głębokiej starożytno­

ści zajmowali odizolowane od świata pieczary skalne Egiptu, dając początek nowej anachoreckiej pobożności, któ rą rozsławił św. Hieronim żywotem Pawła z Teb, a św. A tanazy żywotem Antoniego opata.

D o obu postaci, względnie do ich postaw , nawiązywali radykalni wyznawcy C hrystusa w ciągu następnych stuleci, co więcej, eremickie tendencje zakorzeniły się w strukturach Kościoła na dobre, stały się jego nową form ą ewangelizacji w krajach Azji, Afryki, południowej Ameryki i Europy, objęły Italię, Hiszpanię, Chorwację i Panonię, a także na krócej lub dłużej ziem ie M ałopolski i W ielkopolski.

K u czci pustelnika Pawła wznoszono liczne kościoły, jego imie­

niem nazywano m iasta i rzeki, brano go za p atro n a eremickich społeczności w Egipcie, Hiszpanii, na Węgrzech, w Niemczech i Francji. D ostojną tradycją obrosła scena spotkania Pawła z A n­

tonim stała się symbolem jedności dwóch światów w służbie tego samego Kościoła, wyrażającego całkowite wyzucie się z przyjemności światowych i czynnego zaangażowania wobec jego potrzeb. Anacho- retyzm, czy też spopularyzow ana form a szeroko pojętego pustelnic- twa, zanim zostały zaaprobow ane przez autorytet Kościoła, znalazły uznanie w kręgu rodzin benedyktyńskich, z której wyszedł św.

Romualdy Raim und Lullus i dziesiątki pojedynczych pustelników typu św. Świerada.

N a ziemiach Polski średniowiecznej pierwszymi znanymi pustel­

nikam i byli włoscy eremici z kręgu benedyktynów o obostrzonej obserwancji. Przyjmuje się, że ideę ich sprow adzenia podjął cesarz O tton III z Bolesławem Chrobrym podczas głośnego spotkania w Gnieźnie. Nacisk na chrystianizację w olną od wpływów niemiec­

(3)

92 JANUSZ ZBUDNIEWEK ZP [2]

kich kontynuow ali natom iast, zdaniem Tadeusza M anteuffla, ksią­

żęta piastowscy, (a szczególnie, jak się domyśla, Bezprym syn Bolesława Chrobrego), szukając realizacji swych zamierzeń w ducho­

wieństwie, podporządkow anym bezpośrednio papiestwu. „Z akłada­

jąc, pisze on, że kuria rzymska była naturalnym oparciem Piastów w dążeniu do suwerenności, m ożna dopatryw ać się wśród kleru zakonnego najwygodniejszych dla Bolesława kandydatów na stano­

wiska biskupie w jego państwie. Z kościelnego punktu widzenia gwarantow ali oni również stworzenie optym alnych w arunków dla pow stania zdrowej organizacji kościelnej w nawróconym kraju...

Płaszczyzną wzajemnego zbliżenia była sprawa uniezależnienia kla­

sztorów od miejscowej hierarchii kościelnej. Zabiegały o to konwenty troszczące się o pow rót do pierwotnej czystości obyczajów. Ich kierownicy w walce o reformę życia zakonnego szukali oparcia u króla lub też u papieża. Oczywiście uzależnienie od Rzymu było dla tego celu bardziej wskazane... Ale ten stan rzeczy doprowadził do otw artych zatargów między episkopatem a duchowieństwem zakon­

nym ” 1, na dowód czego au to r przytacza głośny wówczas proces z arcybiskupem Reims.

Inicjatywę tę podchwycił zaprzyjaźniony z cesarzem Bruno z Kwe- rfurtu, który wpłynął na Jana i Benedykta, związanych już pewnymi układam i z Rom ualdem , organizatorem obostrzonej reguły mniszej.

Zamieszkali oni w pobliżu M iędzyrzecza wraz z towarzyszącymi im polskimi współbraćmi. Wnieśli do kraju księgi liturgiczne i aparaty kościelne przygotowane dla nich przez cesarza. Oprócz faktu, że Benedykt pełnił funkcje przełożonego, to nadrzędną nad nim rolę miał pełnić Bruno z K w erfurtu, przewidziany na biskupa misyjnego.

N ow a rodzina zakonna o charakterze wyraźnie odm iennym niż benedyktańska, m iała za zadanie przyjmowanie rodzim ych k an ­ dydatów , przygotowanie do życia pustelniczego z możliwością studium filozofii i wreszcie prowadzenie przez nich akcji misyjnych wśród pogan - jak m ożna sądzić pod kierunkiem Brunona. Eremici w krótkim czasie opanowali język, przyjęli zwyczaje Słowian i wszyst­

ko wskazywało na to, że w niedługim czasie podjęliby ewangelizację W ieletów lub Pom orza, gdyby nie śmierć O ttona III w dniu 23 stycznia 1002 r. W jej wyniku zmienił się stosunek cesarstwa wobec Polski i nastał czas zimnej czy nawet otwartej wojny. Próby ratow ania sytuacji i pierwszych ewangelizacyjnych zamysłów, wspie­

rane polityką Bolesława zakończyły się m orderstwem braci na tle

1 T. M a n t e u f f e l , Państwo Poskie a papiestwo oraz ruch m onastyczny na Zachodzie w X wieku. W: P oczątki Państwa Polskiego. Księga Tysiąclecia.

T. 1. W arszawa 1962, s. 258.

(4)

spodziewanych u nich skarbów książęcych. Dalekowzroczna misja ewangelizacyjna zakończyła się męczeństwem braci w nocy z 10 na 11 listopada 1003 r. i poza kultem męczenników nie odegrała większego znaczenia. Tak m ożna sądzić z faktów, ale innego zdania byl współzałożyciel erem u Bruno, który w spisanym ok. 1008 r. przez siebie żywocie braci dowodzi nie tylko częściowego m orderstw a, ile wskazuje na pewną chlubną postawę eremitów zdecydowanych ponieść śmierć dla Chrystusa. Przyjmując tę relację za swego rodzaju poetycką przenośnię, trzeba zauważyć, że męczeństwem braci nie przejął się bynajmniej bp poznański Unger. Po ich pogrzebie osadził w klasztorze księdza, który razem z żoną i dziećmi ulokow ał się w celi Benedykta, w której na tle zakrwawionych ścian prowadził dość swobodne życie. Trwało to n a szczęście przez krótki czas, dopóki nie powrócił z Rzymu anonim owy brat, sojusznik interesów Bolesława.

Był nim według Tadeusza W ojciechowskiego B arnaba, późniejszy inicjator rozbudow y eremu, przekształconego wkrótce na klasztor z nowym książęcym wyposażeniem.

D uchow a spuścizna Pięciu Braci posiada w literaturze religijnej dość skąpe odbicie2. T rudno dzisiaj ustalić pewne miejsce ich eremu, jak również zrozumieć lakoniczną zapiskę Brunona o istnieniu obok pustelni dwóch sióstr, które „służą Bogu w klasztorze między dziewicami” . Trudno także powiedzieć coś pewniejszego o duchowej postawie braci sprzed męczeństwa, poza faktem, że na śmierć tę byli gotowi od dawna, owszem któryś z nich podczas męczeństwa modlił się, a inny błogosławił oprawców.

Dalszy rozwój eremu - klasztoru do czasu napadu Brzetysława czeskiego przynosi relacje o istnieniu opata, klucznika i kustosza, nowicjusza z Węgier i kleryków, wśród których był uciekinier chcący opuścić klasztor, ale wrócił do niego, gdy spotkał na drodze srogiego wilka. W eremie usytuowała się swoista hierarchia funkcji. Wszystkich opromieniała chwała męczeństwa i liczne widzenia przynoszące popu­

larność Męczennikom. Pokazywali się im, by wstawiali się za zabój­

cami, ponieważ oni przez męczeństwo wyświadczyli im olbrzymią chwałę. Pełne apoteozy są w tym względzie relacje Brunona, zam or­

dowanego w 1009 r., od kiedy i sława klasztoru jakby przycichła.

Niechętny Polakom Thietm ar znajduje w nim opata Tuniego, Polaka z pochodzenia, którego nazywa „odzieżą mnichem, ale w duszy chytrym lisem i dlatego przez swego pana (Bolesława) ulubionym ” .

2 W ykaz literatury i ocenę źródeł por J. M i t k o w s k i : Pięciu Braci Męczenników.

W: Hagiografia Polska. Słownik bio-bibliograficzny, pod red. R. G u s t a w a T. 2. Poznań 1972 s. 234-250.

3 T. W o j c i e c h o w s k i : Eremici reguły św. Romualda czyli benedyktyni włoscy w Poslce. W: t e g o ż : Szkice historyczne X I w. W arszawa 1950 s. 31-78.

(5)

94 JA N U SZ Z B U D N IE W E K ZP [4]

Inne oblicze duchowe prezentuje grono eremitów z południa Polski, którym przewodził św. Świerad zw. niekiedy Żórawkiem . Żył w ostatnich dziesiątkach lat X i pierwszej połowie XI w., zmarł w 1030 lub 1034 r. W edług dotychczasowego stanu wiedzy pochodził on z Polski i pierwszy etap życia spędził w pustelni k. T ropią nad dzisiejszym jeziorem Czchowskim. Około 1008 r. przeniósł się do benedyktyńskiego klasztoru na górze Z o b or k. N itry przyjm ując imię A ndrzeja4. Pom ijając w tym miejscu szczegóły biograficzne, spisane przez bpa Pięciokościołów M aura, w arto zwrócić uwagę na kilka znamiennych rysów jego duchowości, kultywowanych przez zapalo­

nego ascetę, którem u historycy przypisują już u zarania eremityzmu formację benedyktyńską lub kam edulską, przeciw czemu protestuje wybitny bezprzecznie historyk chorwacki N ikola Benger podnosząc szereg kontrargum entów 5. W iąże go z eremityzmem paulinów węgie­

rskich, wśród których zrozumienie dla tej formy ascezy zdawało się mieć szczególne uznanie. Jeśli faktycznie trud n o go zaszeregować w tej rodzinie zakonnej, ponieważ paulini powstali dopiero dwa wieki później, to jednak głębokie i starożytne korzenie eremitów węgier­

skich bez jego obecności są nie do pomyślenia. Nic też dziwnego, że do św. Świerada węgierscy i polscy paulini nawiązywali przez całą swoją historię, nakładając m u w ikonografii biały habit i czcząc go we własnej liturgii.

O soba Świerada im ponow ała przez stulecia swoistą abnegacją i heroiczną postaw ą, znakomicie odtw orzoną w jego żywocie przez bpa M aura, który opisywał jego ascetyzm w okresie pobytu na górze Zobor. Nie dotyczy czasów pobytu w Tropiu, niemniej i ta relacja jest godna zauważenia. Otóż większość dnia poświęcał Świerad pracom ręcznym, m.in. karczow aniu lasu, dojeżdżając do niego zaprzęgiem konnym . Przez trzy dni nie spożywał posiłków. N a cały Wielki Post podejm ował jedynie 40 orzeszków włoskich, korzystając jednak ze wspólnego posiłku klasztornego w sobotę i niedzielę. D la um ar­

twienia ciała noc spędzał w postawie siedzącej na pieńku otoczonym z góry i z boków ostrym i kolcami, by ciało nie przechyliło się do wygodniejszej pozycji. O pasał się nadto ciasnym łańcuchem, który wgryzł m u się w ciało pow odując gangrenę i w jej efekcie śmierć6.

Nie dysponujem y żadnymi pewnymi dokum entam i, które mogły­

by uzupełnić, tę lub podobną, relacje z terenów Tropią. Odnaleziona

4 Szerzej n.t. tem at por. H. K a p i c z y ń s k i : Eremita Świrad w Panonii. „N asza Przeszłość” 10: 1959, s. 50 i 1111.

5 N. B e n g e r: Annalium Eremi-Coenobiticorum ordinis S. Pauli Primi Eriemitae.

Vol. 2. Posonni 1743, s. 50 i nn.

6 H. K a p i s z e w s k i , Z. S u l o w s k i : Andrzej Świerad. W: Elagiografia Pol- ska.T. 1. Poznań 1971, s. 81.

(6)

i opublikow ana kilka lat tem u zapiska tropska czyni Świerada biskupem diecezji Eger, ufundowanej przez naszego Bolesława Chrobrego7, czego nie potwierdza absolutnie Żywot M aura. Sporo szczegółów wnoszą jedynie skrupulatnie zebrane przez H enryka Kapiszewskiego relacje. W ynika z nich, że pustelnia Świerada znajdow ała się w lesie w odległości ok. 1 km. od kościoła. Cela św.

Pustelnika wyżłobiona była w skale, dzisiaj obudow ana niewielką kaplicą. W pobliżu znajdow ało się źródełko, z którego czerpał wodę, a nieco dalej rósł potężny dąb, który według tradycji mieszkańców miał się przed nim otworzyć, by dać m u schronienie.

O prócz Świerada przebywali w pobliżu inni pustelnicy, m.in. św.

Benedykt, czczony w tradycji paulińskiej i sportretow any w jasnogór­

skim cyklu eremickim. Jego dzieje trudne są do ustalenia, a chrono­

logia życia w różnych przekazach historycznych tak dalece zostały zmieszane, że powiązano je razem z biografią Świerada8. Także w ścisłym związku z pobytem Świerada w Tropiu utrzym ała się tradycja podająca, że n ą pobliskich wzgórzach mieli swoje pustelnie towarzysze i uczniowie Świerada - święci Just i U rban, a nieco dalej na północ w Siemiechowie przebywać m iało siedmiu innych eremi­

tów, także uczniów i naśladowców Świerada. Tradycję tę potwierdza m ała kapliczka pw. św. Justa oraz osada pod tą samą nazwą. We wnętrzu kaplicy znajduje się obraz św. Justa w habicie i z książką w ręku. O podal znajduje się źródełko zwane św. Justem. W edług relacji XVII-wiecznej, podanej przez M arcina Baroniusza - Just był polskiego pochodzenia, erem itą św. R om ualda, uczniem i tow arzy­

szem Barnaby, odznaczał się niepospolitymi cnotam i, uczonością, znawstwem Pisma Świętego i opinią wybitnego kaznodziei9.

Podobne wątki tradycji przeplatają się w odniesieniu do św.

U rbana, zamieszkującego pustelnie w Iwkowej, odległej od T ropią ok. 8 km. Miejsce pustelni wyznacza dzisiaj kaplica z X V II w. oraz źródełko pod jego wezwaniem. U rb an miał pochodzić u Węgier, z rodu rycerskiego. Opuścił dom , by zadem onstrow ać wobec swych krewnych sprzeciw, że utrudniali m u życie na modlitwie. Po długich poszukiw aniach rodzina odnalazła go w Iwkowej i nakłoniła, by ukończył studia i został księdzem10.

Niejasne i zatarte przekazy o wszystkich znanych z imienia, lub anonim owych pustelnikach, potw ierdzają niewątpliwie pewną p o p u ­

7 H. K a p i s z e w s k i : Tysiąclecie eremity polskiego, Świrad nad Dunajcem.

„N asza Przeszłość” 8: 1958, s. 58-59.

8 J. J ę d r z e j e w s k i : Historia zakonu paulinów w obrazach na Jasnej Górze.

Jasna G óra 1939, s. 24-25; H. K a p i s z e w s k i : Tysiąclecie eremity, s. 62-63.

9 H . K a p i s z e w s k i : Tysiąclecie eremity, s. 65-67, 73.

10 Tamże, s. 71-72.

(7)

96 JA N U SZ Z B U D N IE W E K ZP

[ 6 ]

larność życia pustelniczego w okół Tropią, K am ionki i Uszwi, gdzie swoje pustelnie założyły również pobożne pustelnice". Życie ich owiane jest m rokam i tajemnic, co wydaje się bardzo naturalne, gdyż pustelnicy nie pozostawili żadnych pisemnych przekazów. Porozu­

miewali się ze sobą na odległość, a także cudownym sposobem dzielili się ze sobą w odą źródlaną. Zajmowali się upraw ą winnic, co sprawiło, że św. U rbana nazwano ich patronem . Nie jest wykluczone, że z tej tradycji wyszedł również średniowieczny zwyczaj przekazywa­

nia co ro ku przez biskupa N itry proboszczowi w Tropiu 8 beczek w in a'2.

N a szczegółach tych m ożna byłoby zakończyć obecne dociekanie, dające pewien obraz wpływów kultury eremickiej i ich powiązań z bratnim chrześcijaństwem na Węgrzech, gdzie pustelnictwo w gó­

rach Pilis na granicy dzisiejszych Węgier i Słowacji oraz w górach U róg na granicy z Chorwacją miało zakorzenioną tradycję. Jest rzeczą charakterystyczną, że jak pierwsi eremici spod Międzyrzecza pochodzili w zasadzie z W łoch, szybko zyskując zwolenników wśród Polaków i W ęgrów, tak również eremici tropscy i okoliczni reprezen­

towali narodow ość polską i węgierską. N a gruncie polskim zdobyli sobie duże uznanie, dość wcześnie doczekali się kanonizacji, a Świe­

rad stał się symbolem w spólnoty bratniej Polski i W ęgier13. Żywa tradycja ich życia i heroicznego sam ozaparcia sprzyjała popularyza­

cji tej formy duchowości zarów no na Węgrzech jak i w Polsce.

Tymczasem w połowie X I w. i dwu następnych, politykę państw a i K ościoła w Polsce kreowały już inne nastroje i inne organizmy aniżeli prości eremici, którzy w dobie reform gregoriańskich zacieś­

nili swą działalność do surowej ascezy i oddalenia od światowej polityki. M im o to nie zakończyło się zapotrzebow anie na mnichów benedyktyńskich, kamedulskich i kartuskich. O kam edułach w dobie średniowiecza polskiego, poza braćm i międzyrzeckimi, niczego nie wiemy, natom iast o kartuzach w ypada zauważyć, że w latach 90-tych X III w. pierwszy ich dom wzniesiono nad D unajcem w Pieninach (Czerwony Klasztor), a mniej więcej 100 lat później pow stała słynna kartuzja pod G dańskiem . Żaden z nich nie rościł pretensji do możliwości integracji Polski z Niemcami, czy na południu z W ęg­

ram i, fundatorom bowiem przyświecały już nade wszystko religijne względy, aczkolwiek, jak w w ypadku paulinów XIV stulecia stało się ak u rat odwrotnie.

Społeczność kartuzka cieszyła się bliskim kam edułom modelem życia i ascezy. Znaczną część dnia spędzali mnisi na liturgii w kościele

11 Tamże, s. 72.

12 Tamże, s. 64, 73.

13 H. K a p i s z e w s k i: Eremita Świr ad w Panonii, s. 38.

(8)

z wykluczeniem obecności wiernych. Spełniali różnorakie prace ręczne w swoich przydomowych ogródkach lub w ogólnym gos­

podarstwie całego domu. Zakonnicy cieszyli się praw am i egzempcji, kierowali się wytycznymi kapituł, dyrektywami przeorów general­

nych i wizytatorów, dzięki którym uniknęli w ciągu całej historii istnienia potrzeby reform. Kultywowali tradycje swego zakonu z niezwykłą dokładnością, troszcząc się skrupulatnie o spisywanie swych praw i przywilejów. Należeli do aw angardow ych przeciw­

ników husytyzmu, podnosząc w sposób now atorski zagadnienia eklezjologii i konieczność współpracy z biskupem Rzymu. M oże z tego względu zabiegał o ich transplantację do Polski król W łady­

sław Jagiełło, a potem Jan Długosz, lecz w obu wypadkach bez­

skutecznie14.

. M ówiąc w tym miejscu o tych problem ach w arto zauważyć, że szczegóły te nie miały bezpośredniego wpływu na kulturę religijną eremitów polskich, ale przez fakt, że wiele zakonów, a zwłaszcza paulini z kartuzam i utrzymywali ścisłą federację, więc uwagi p o ­ wyższe będą miały tutaj swoje odniesienie.

Pierwszymi zakonnym i o charakterze eremickim na terenie Polski byli augustianie eremici, osiedleni najpierw na Pom orzu w X III w.

W edług m ało praw dopodobnych opinii historyków pierwsi augus­

tianie, którzy przybyli na M azowsze już w początkach X III w.

zajmowali odosobnienia leśne, a dopiero później budowali odrębne i okazałe klasztory. Faktycznie trudno dzisiaj mówić o nich jak o erem itach w praktyce. Budowali swe dom y w centralnych ośrodkach życia kulturalnego i religijnego - w K rakow ie po 1342 r., a potem w Warszawie, Rawie, Ciechanowie, W ieluniu, Olkuszu, Wilnie i innych. Podejmowali prace duszpasterskie bez obowiązków p a ra ­ fialnych, głównie jednak na rzecz naw racania Litwy i Rusi. Podjęli dość szybko prace naukowe, liczni księża zdobywali na Akadem ii Krakowskiej i w innych uczelniach stopnie naukow e15.

Niewątpliwie stan ten nie zadow alał polskich elit i nadal jaw iło się zapotrzebow anie na ośrodki ścisłej kontem placji, by z jednej strony przeciwstawić się ucieczce rodzimych zelantów poza granice kraju, czego przykładem był Jakub z Paradyża, a z drugiej ożywić polską duchowość ideałami kontem placji. Po tej linii poszły niewątpliwie zabiegi księcia W ładysława Opolczyka i króla Ludw ika W ęgier­

skiego na rzecz sprow adzenia do Polski eremickiego zakonu pauli­

nów. W pustelniczym zakonie, zrodzonym na ziemi węgierskiej,

14 P . S c z a n i e c k i : Kartuzi. W : Z akony benedyktyńskie w Polsce. Krótka historia.

W arszawa 1980, s. 121-141.

15 G. U t h: Szkic historyczno-biograficzny zakonu augustiańskiego w Polsce.

K raków 1930, s. 63 i nn.

(9)

98 JA N U SZ Z B U D N IE W E K ZP

[ 8 ]

upatrywali nowy organizm Kościoła łączący kontem plację w zor­

ganizowanej formie klasztornej, uwzględniającej przede wszystkim m odlitwę myślną, głównie w obrębie domowej kaplicy. Łączono ich nieraz w zakon kanonicki przez fakt kształtow ania ich życia na regule św. Augustyna, ale faktycznie od tej formy z zasady uciekali i poddawali się bardziej pod struktury organizacyjne mnichów. Do Polski przybyli z wyraźnym zastrzeżeniem kultyw owania zam knięte­

go stylu życia bez obowiązków duszpasterskich, a nawet bez upraw nień w zakresie kaznodziejstwa i spowiednictwa. Zastrzegali sobie, lub też wznosili domy w pewnej odległości od ośrodków miejskich. Budowali proste kościoły i klasztory, choć już w począt­

kach XV stulecia wypracowali pewien styl architektoniczny, który pow tarzał się w kilku fundacjach, m.in. u św. W awrzyńca pod Budą, w Lepoglawie na terenie Chorwacji i na Jasnej Górze. Przestrzegali nade wszystko nieangażowania się w sprawy zewnętrznej działalno­

ści, co więcej dali się poznać jak o samotnicy gardzący zaszczytami i tytułam i, nie pozwalając na pisanie o sobie wspomnień, broniąc się przed wynoszeniem swych członków na ołtarze itp. Szereg przy­

kładów z terenu Węgier, gdy uczeni i utyłowani prałaci wstępowali do zakonu, by raz na zawsze je odrzucić jako zbędny balast i przeszkodę w życiu duchow nym 16, budził do zakonu sympatie i nadzieje, jakie pokładali w nim gorliwi przedstawiciele życia religijnego w średnio­

wiecznej Polsce.

Tymczasem z woli Opatrzności stało się, że pierwsza polska placówka na Jasnej Górze, usytuow ana została w ścisłej zależności z cudownym obrazem M atki Bożej, którego kult sprawił, że klasztor już u zarania XV w. stawał się tętniącym sanktuarium , oblegany przez tłumy wiernych i znaczącą elitę. Stroniący od świata pustelnicy stali się kaznodziejami, spowiednikami prostych wiernych i m ag­

natów , arbitram i w politycznych rozgrywkach i w pełnym tego słowa znaczeniu duszpasterzami. Co więcej, czwarta fundacja paulinów w Beszowej z woli bpa W ojciecha Jastrzębca określała im działalność duszpasterską z obowiązkam i parafialnym i, co w następnych fundac­

jach stało się wymuszoną norm ą, choć w aktach erekcyjnych pam iętano o trudnościach praw nych i niezbywalnych zwyczajach zako nu 17.

Kazus jasnogórski łamiący wszelkie rygory konstytucji, a nawet praw o kanoniczne, m.in. przez fakt przerywania klauzury, gdy

16 B.A. G y e r e s s y: Kultura literacka paulinów węgierskich w średniowieczu.

„Studia C larom ontana” . 4: 1983, s. 406 i nn.

17 J. M o z g a : Dzieje konwentu paulinów w Brdowie, „Studia C larom ontana” . 5: 1984, s. 397.

(10)

kobiety spieszące do kaplicy cudownego obrazu wchodziły przez krużganki18, był klasycznym przykładem łam ania praw w uzasad­

nionej przecież sytuacji, k tóra szukającym spokoju eremitom wznosi­

ła cały ciężar problem ów świata i jego kłopotów . To wszystko sprawiło, że paulini z jasnogórskiego konw entu przenosili do p ozo­

stałych domów ducha, który nie godził się z ich pierwotnymi założeniami, bo wiódł w prostej konsekwencji do akceptowania czynnego życia. Po tej linii poszły ewidentnie zainteresowania studiami, rozwój bibliotek, nowe tendencje w architekturze i odm ien­

ne traktow anie porządku dziennego. Nic też dziwnego, że na tym tle rodziły się rozdźwięki paulinów węgierskich z hiszpańskimi i pol­

skimi. W latach dziewięćdziesiątych XV stulecia Polacy, za przy­

kładem Hiszpanów, zabiegali o usamodzielnienie polskiej prowincji, k tó rą zaakceptow ał papież Aleksander VI, ale w jej realizacji przeszkodzili Węgrzy i zdrowy rozsądek bliżej nieznanych obserw an­

tów polskich. W obliczu tych tendencji pojawiły się pierwsze traktaty ascetyczne zakonu, których zadaniem było uzasadnienie ideałów eremityzmu paulińskiego w pierwotnej formie i uczynienie ich możliwymi do zaakceptow ania przez W ęgrów, Niemców, Hisz­

panów i Polaków. Pierwszym szermierzem tych tendencji był gen.

Tom asz Szomathelyi, a następnie jego uczeń Grzegorz Gyóngyósi, najpierw absolwent Akademii Krakowskiej a następnie generał zakonu i autor kilku traktatów ascetycznych i historycznych. Jeden z nich Decalogus de beato Paulo primo heremita zadedykowany został prowincjałowi polskiemu Stanisławowi z O porowa. W przedmowie dedykacyjnej jego wydawca, o. Błażej, zaklinał Stanisława, by zechciał zapoznać się z ideologią eremityzmu i tradycją zakonu, której Polacy zdawali się nie doceniać19.

Nie czas, by tę ideologię tutaj prezentować, niemniej ze względu na fakt, że paulini byli obok augustianów i karm elitów ostatnim i reprezentantam i eremityzmu polskiego średniowiecza, wypada w tym miejscu o nich słów kilka powiedzieć. Otóż w bogatej spuściźnie literackiej, obejmującej cztery dzieła drukow ane i dwa pozostające w rękopisie Gyóngyósi omówił szczegółowe założenia ascezy paulińskiej, w tym zasady postępow ania przełożonych, d ro­

biazgowe wskazówki dla nowicjuszów, braci konwersów i chylących się dó ziemi spracowanych emerytów20. W Directorium zaprezen­

18 Inform uje o tym akt w izytatora kard. J. Radziwiłła z 26 V III 1593 r., A JG 2096 k.

40-51.

19 G. G y 5 n g y o s i: Decalogus de beato Paulo... C racouiae 1532. Tekst w języku polskim „Studia C larom ontana” . 15: 1995, s. 133-234.

20 T e g o ż : Epitome seu breuiloąuia in quo omnium religiosorum profesorum profectus et profectuum adminicula. B.m.w.

(11)

100 JA N U SZ Z B U D N IE W E K ZP [10]

tował m.in. szczegółowy model zarządzania zakonem , sprecyzował obowiązki generała, jego socjusza, przeora, kaznodziei, serwitora i innych. W epokowym dziele poświęconym kom entarzow i do ówczesnych konstytucji zakonu wyłożył w punktach zasady rozum ie­

nia życia paulinów zrodzonych na gruncie eremickim a poświęcają­

cych się pracom duszpasterskim. D o jurydycznych artykułów i p a ra ­ grafów praw a dorzucił argum enty zaczerpnięte z Biblii, nauki Kościoła, zachęty średniowiecznych ascetów i swoich poprzedników, zwłaszcza swego m istrza duchowego o. Szom bathelyego21.

W całokształcie pisarstw a o. G rzegorza nie mogło zabraknąć jego ascetycznych p orad i nauk dla współbraci i poddanych. W zorem był m u przede wszystkim św. Paweł z Teb, który zagubił siebie w n a­

śladow aniu pokornego Chrystusa. Syntezą jego nauki były dwa nieopublikow ane przez kilka stuleci dzieła - pierwsze o historii klasztorów na Węgrzech, a drugie dotyczące żywotów świętych paulinów z uwzględnieniem św. Świerada i Benedykta22 oraz o r­

ganizatorów w spólnoty paulińskiej w osobach kan. Euzebiusza i bpa Bartłomieja.

N a zakończenie powyższych uwag o dziejach duchowości eremity- zmu polskiego, a paulińskiego w szczególności, nie m ożna nie zauważyć, że z dziwną i kłopotliw ą dla całej wspólnoty postaw ą umieli oni łączyć tradycje eremickie z czynnym duszpasterstwem.

Stronili od świata z jego godnościami, zadowalali się skromnymi fundacjam i i żebraczą wręcz dziesięciną, żyli z pracy rąk, dobrze gospodarzyli na skrom nych nieraz skraw kach ziemi. Z ostatnich badań źródeł paulińskich do czasu reformacji nic o nich nie wiadomo na łam ach ak t sądowych. Czy spełnili jednak nadzieje fundatorów sadowiących ich jak o eremitów poza m uram i wielkich m iast, nie jest łatwo odpowiedzieć. Długosz wystawił im bardzo pochlebną opi­

nię23, mimo, że w tym samym czasie, gdy usadowił paulinów na Skałce nadal nie przestał myśleć o sprow adzeniu kartuzów do krakow skiego Kazimierza. W szystko zdaje się wskazywać na to, że Polska nie wytworzyła u siebie odpowiednich w arunków dla rozwoju duchowości eremickiej, a podejm owane w tym względzie starania były albo likwidowane siłą, albo eremici przenosili się stąd poza granice, czy wreszcie musieli dostosow ać się do wymogów miejscowej hierarchii i m ożnych fundatorów , którzy narzucali im nowy kształt organizacyjny, daleki od klasycznego pustelnictwa.

21 T e g o ż : Dedarationes constitutionum s. Pauli Primi Eremitae. Rom ae c. 1519.

22 Por. G. G y ö g y ö s i: vitae Fratrum eremitarum ordinis sancti Pauli Primi Eremitae. Edidit F. H e r v a y. B udapest 1988, s. 35.

23 J. D ł u g o s z : Opera omnia. T. 19. Liber benefidorum Dioec. Cracouiensis.

Cracovie 1864, s. 113 i n.

(12)

T H E SPIR ITU A LITY O F PO LISH H E R M IT S IN T H E M ID D LE -A G E S

S u mma r y

The first herm its who came to Poland were Italian Benedictines o f the stricter code, who were invited by King Bolesław Chrobry to the area of Międzyrzecz. They brought liturgical books, they learned the Polish lenguage and under the instructions of,

„B runon of K w erfut” , they prepared for the mission in, „P rusy” . Their m onastery died on account o f the attack by robbers resulting in the death of all the hermits. Their m artyrdom became a popular ocassion of the lives o f herm its in Poland

A nother form of herm it-life was cultivated by St. Andrzej Świerad + 10304 in the m onastery near Tropia on the Polish and H ungarian border. He lived by w orking with his hands, eating fruits and vegetables, and carrying out m any m ortifications. His saintly companions in this practice were: Benedict, Justyn, U rban and many anonym ous hermits originating from Poland or H ungary. N earby T ropia, K am ionki and Uszwi there were also m onastries o f women, but we d o n ’t know any details.

The life of the herm its in Poland wasn’t recognised in the face o f the oldest hermits who preferred more often to be in the territory m ore adequate for this form of asceticism, generally in H ungary, where some years later herm its created their own Pauline community. N othing astonishing happened, also C artusian’s settled in the,

„Czerwony K lasztor” in „Pieniny” , and in ’’K artu sia” near G dansk they w eren’t very popular. „Jan Długosz” was fascinated, however, he prepared their foundation but he d id n ’t make it a reality. He brought H ungarian herm its, „Pauline” , who settled for one hundred years in several Polish convents and gave them the, „Sanctuary of Saint Stanisław on Skalka” , near K rakow . In the order of herm its he watched the new creation o f contem plation with organisation, in the cloister, and their work with pastoral duties. It was a specifically new, powerful object opposed by brothers from H ungary, G erm any and Spain, in the face of the ending o f the X V -th century coming between them and disruption, and a p art o f schism. Grzegorz Gyongyosi the H ungarian pauline protected the Polish com m unity, before the new form o f asceticism was formed, which was smaller and greater to a degree, and has survived to this day.

Transi by Fr. Faustym M uir Z P

Cytaty

Powiązane dokumenty

ICESat data over ~700 glaciers are enough to assess trends in glacial thickness change on the Tibetan Plateau which hosts ~37,000 glaciers.. Impact of

1) The squatters, the renters, and the people sharing accommodation wanted to improve their housing situation by building their own houses on a legally owned

3 Zebranie organizacyjne odbyło się 24 XI 1956 roku w Bibliotece Miejskiej im. Broi, Ważniejsze instytucje, towarzystwa naukowe i kulturalno-oświatowe działające

W efekcie będzie można stwierdzić, że nawet w stosunkowo sprzyjających warunkach związanych ze specyfiką Kra- kowa, aktywność utrzymuje się na niskim poziomie, nowe rozwiązania

Etymologia słowa „bezpieczeństwo” w wielu językach (także w polskim) uwydatnia pierwotność poczucia zagrożenia w stosunku do poczucia pewności swego zabezpieczenia

Unia Europejska, kierując się potrzebą posiadania niezbędnych statystyk dla ocen rozwoju społeczno – gospodarczego krajów oraz polityki spójności spo- łeczno –

ganizow ania i wyczerpujące, pojawiły się pielgrzymki zastępcze do sanktuariów G robu Pańskiego i K alw arii znajdujących się w kraju, którym opiekowali się