IWONA KONARZEWSKA
DUCH PRZYCHODZI KIEDY CHCE, CZYLI…
CZŁOWIEKU, JESZCZE NIE WIESZ, CO POTRAFISZ!
Wydawnictwo Psychoskok, Konin 2013
Dlaczego w lekkiej formie trudne treści? Bo Duch jest lekki i powiewny i „unosi się nad całą ziemią”.
Moja przygoda obdarowania Duchem Świętym rozpoczęła się, gdy… siostra „dziadka” spadła z drabiny.
Dlaczego „dziadka” pisane w cudzysłowie? Bo to nie jest mój dziadek…
Ale, ale… zacznijmy od początku, czyli mniej więcej od środka.
Iwona Konarzewska – Bulczyńska
"Duch przychodzi, kiedy chce, czyli... Człowieku, jeszcze nie wiesz, co potrafisz"
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok, 2013
Copyright © by Iwona Konarzewska – Bulczyńska, 2013
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
Skład: Wydawnictwo Psychoskok
Projekt okładki: Iwona Konarzewska – Bulczyńska Zdjęcie okładki © Iwona Konarzewska – Bulczyńska
ISBN: 978-83-7900-152-1
Wydawnictwo Psychoskok
ul. Chopina 9, pok. 23, 62-507 Konin tel. (63) 242 02 02, kom. 665-955-131 http://wydawnictwo.psychoskok.pl e-mail:wydawnictwo@psychoskok.pl
S S S P P P I I I S S S T T T R R R E E E Ś Ś Ś C C C I I I
Rozdział 1
Tu jest twoje miejsce ... 5 Rozdział 2
Bhłe… niedobre, czyli kubek ... 7 Rozdział 3
Siostra „dziadka” spadła z drzewa ... 10 Rozdział 4
Ni z gruszki ni z pietruszki czyli… dżem gruszkowy .... 13 Rozdział 5
Cofnijmy się do początku czyli…gdy mówi mim, nie gaś światła ... 16 Rozdział 6
Swój swego nie pozna, czyli…nie kombinuj, tylko czyń, co Duch powie ... 19 Rozdział 7
Ślepiec na tapecie, czyli…ratujmy kreta ... 21 Rozdział 8
Figa ratuje umarlaka, czyli… analfabetyzm wtórny ... 23 Rozdział 9
Potknięcie o potykacz ratuje życie ... 24
Rozdział 10
Powrót do normalności, czyli… Zupa-horror ... 25 Rozdział 11
Najkrótszy rozdział świata ... 27 Rozdział 12
Baby Jagi na wieży Kościoła czyli… wszędobylski okultyzm ... 28 Rozdział 13
Rozsypać męża, czyli… keine Happy End ... 30 Rozdział 14
Zakończenie, czyli słowo od autora ... 35
5 RRROOOZZZDDDZZZIIIAAAŁŁŁ111
TTTUUUJJJEEESSSTTTTTTWWWOOOJJJEEEMMMIIIEEEJJJSSSCCCEEE
Kiedy wychodziliśmy z cmentarza w Neunkirche (Niemcy), łzy zupełnie wbrew mojej woli i limitowi, lały mi się jeszcze po policzkach. Właśnie pożegnałam moją drugą niemiecką podopieczną, Almę.
Wieczorem tego samego dnia siedziałam już na kanapie w nowym domu. Gospodarze – starsze małżeństwo – podejmowało właśnie decyzję, czy to ja będę z nimi mieszkać i służyć im pomocą.
Stres po przeżyciach ostatnich tygodni bił 300%
na liczniku. Jutro czekał mnie powrót do kraju, ale jeszcze dziś musiałam podjąć decyzję pod tytułem: „co dalej?”
Wszystkie opcje rozumowe, zdroworozsądkowe i prawne mówiły „nie”, to nie jest praca dla ciebie.
Ale… Zawsze w takich sytuacjach pojawia się jakieś „ale”. Tak więc pojawiło się i tym razem. Tak więc ale…. gdy usiadłam na kanapie w mrocznym pokoju, razem z obojgiem staruszków w kondycji,
6
delikatnie mówiąc, „średniej”, w moim sercu usłyszałam ten właśnie Głos: „Tu jest twoje miejsce”.
No, naturalnie. Turbowałam się z owym Głosem.
Kłóciłam się w duszy, opierałam się, wydając moje ludzko rozumowe argumenty, które brzmiały: babcia z dużą demencją, która to powoduje „reset” pamięci co 3 minuty, do tego jest niewidoma, troszeczkę chodząca i na dokładkę dziadek, który widzi troszkę na jedno oko, chorujący na serce, astmę, po akcji reanimacyjnej…
podsumowując, OIOM w wersji domowej.
Pespektywa przedstawiona mi przez Mechtild, niemiecką pielęgniarkę, jest taka:
jak Babcia ma swoje demencyjnie odlatujące „fazy”, dziadek się denerwuje i „pada” – w takich momentach mam komplet – dwoje ludzi do rzeczywistej
„intensywnej” opieki.
Tak więc nic dziwnego, że mój ROZUM przemawiał całkiem poważnie: „Kobieto! To samobójstwo!” Hm…… ale mój DUCH słyszał: „To twoje miejsce.”
7
Decyzja musiała zapaść już dzisiaj. W tej chwili! Tak więc, tradycyjnie, zapadła. Moja dusza zawiązała mocno sznurkiem posłuszeństwa Duchowi Św.: moje oczy, uszy i rozum. I odpowiedziałam „tak”, zgodziłam się.
Skok w… nieznane i to bez spadochronu.