• Nie Znaleziono Wyników

Cyprian Kamil Norwid i Gérard de Nerval wobec średniowiecznej recepcji postaci Orfeusza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Cyprian Kamil Norwid i Gérard de Nerval wobec średniowiecznej recepcji postaci Orfeusza"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Magdalena Kowalska

Cyprian Kamil Norwid i Gérard de

Nerval wobec średniowiecznej

recepcji postaci Orfeusza

Wiek XIX : Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 5

(47), 239-257

(2)

W i k k xix. Ro c z n i k To w a r z y s t w a Li t e r a c k i e g o i m. Ad a m a Mi c k i e w i c z a R O K V (XLVII) 2 0 1 2 M a g d a l e n a K o w a l s k a

C

y p r i a n

K

a m i l

N

o r w i d i

G

é r a r d d e

N

e r v a l w o b e c ś r e d n i o w i e c z n e j r e c e p c j i p o s t a c i

O

r f e u s z a

W

i e k i ś r e d n i e, w ieki pełne sprzeczn ości1, nie p od d ają się tak łatwo

uproszczeniom i klasyfikacjom. Prezentując nawiązania do mitu O rfe­ usza i Eurydyki w dziejach literatury powszechnej, Cezary Rowiński dokonał pewnej typologizacji:

Są epoki, które na pierw szym m iejscu stawiają laicką i hum anistyczną stronę m itu, są także epoki, które szczególnie interesują się sakralną i religijną stroną orfeuszowego mitu, jeszcze inne doszukiw ały się w m icie przede wszystkim obrazu harm onii m ię­ dzy sferą sacrum i sferą profanum .2

O m awiając recepcję mitycznego śpiewaka z Tracji w średniowieczu, R o­ wiński dążył do jednoznaczności wywodu, w ysuwał więc na plan pierwszy proces reinterpretacji chrześcijańskiej, w którym „m yśl starożytności, neo- platonizm i ikonografia chrześcijańska doprowadziły do stopniowej ew olu­ cji obrazu Chrystusa - Orfeusza”3. Kluczowym punktem odniesienia była dla polskiego badacza praca Johna Błocka Friedmana Orpheus in the M iddle 1 Z ob. M . E liad e, M iło ść m istyczna i rycerstw o du chow e, p rzeł. L. K o lan kiew icz,

„D ia lo g ” 1992, nr 5, s. 87-93. Badacz zauw aża, że z jednej strony średniow iecze to „czasy n ajw sp a n ia lsz ych d ok on ań d u c h o w y c h ”, z d ru g iej zaś „n ieb y w ałe g o roz­ m n ożen ia się ru ch ów [...] sytu u ją cy ch się na m arg in e sie o rto d o k sji lub ja w n ie heterodoksyjnych ”.

2 C. R ow iński, O rfeusz i E urydyka, w: Mit, człowiek, literatura, red. S. Stabryła, W ar­ szawa 1992, s. 112.

(3)

Age4. Należy stwierdzić, że Rowiński zaproponował jednak niepełną lekturę tej

monografii, pomijając obecność Orfeusza w kulturze dworskiej wieków średnich5. W pierwszej części artykułu zamierzam wypełnić tę lukę, dokonując pre­ zentacji sylwetki O rfeja - rycerza i trubadura, który do tej p o ry cieszył się niew ielkim zainteresowaniem w polskiej literaturze przedm iotu. T ryb re­ fleksji m etodologicznie uwarunkowany jest tu przez pojęcie reinterpretacji, czyli ad ap tacji „m itu do innej w izji św iata, id eo lo g ii, często p o łączo n e z transpozycją, przeniesieniem m itów w inną czasoprzestrzeń kulturalno- -społeczną”6. Część ta m a jednak tylko charakter pom ocniczy, w prow adza­

jący w stosunku do głównego przedm iotu badań, którym czynię dwa ro ­ m antyczne teksty liryczn e: klasyczn y w swej budow ie sonet G erard a de N erval E l D esdichado (1853) oraz bardziej syn kretyczn y utw ór C yp rian a K am ila N o rw id a B eatrix (i860) (poem at, w którym w yró żn ion a została część zatytułow ana O da). Ź ró d łem hipotezy, którą zam ierzam spraw dzić poprzez analizę porównawczą tekstów, jest wyrażona przez M acieja Ż u row ­ skiego uwaga o m ożliwości zbliżenia tych dwóch niezwykle zagadkowych utworów. Kom paratysta stwierdza, że

w liryce porom antycznej w ędrów ka m otyw ów to bardziej niż k iedyk olw iek dotąd problem układu tradycyjnych m otywów, ujęcia ich w obszerniejsze stru ktu ry m e­ taforyczne. C zasam i tylko pod tym kątem m ożna badać niektóre zagad n ien ia, np. kwestię, czy N orw id znał i zapam iętał sonet N ervala E l D esdichado, skom ponow any niezw ykle o ry g in aln ie z w yjątko w o tradycyjn ych obrazów . M yślę, że zapam iętał, gdyż analogicznie ułożone obrazy w ypełniają kilka strof poem atu B eatrix (i860).7 Celem artykułu jest ujaw nienie zasady tej an alogii (o ile okaże się ona faktyczną), która w yn ik a także z inspiracji rom an tyków średniow ieczną interpretacją postaci Orfeusza8.

• Ma g d a l e n a Ko w a l s k a •

4 Pozycja w yd ana w C am bridge w 1970 roku, korzystam z przekładu francuskiego: J.B. Friedm an, O rphée au M oyen Âge, Fribourg 1999.

5 T ytu ły rozdziałów składających się na pracę Friedm ana to: Uczeń M ojżesza. Orfeusz,

który w ychodzi z Egiptu; O rfeusz-Chrystus w sztuce późnego antyku; O raia-phonos i E u r-dike w piekle. O statnią, prawie stustronicow ą część pracy, stanow i ro zdział Król O rfej i jego królowa w średniow iecznej pow ieści.

6 M . Siw iec, O rfeusz romantyków. M it o Orfeuszu w twórczości Juliu sza Słow ackiego

i G erarda de N erva l w kontekście epoki, K rak ó w 2002, s. 16.

7 M. Żurow ski, N o rw id i symboliści, w: tegoż, M iędzy renesansem a aw angardę. O lite­

raturze europejskiej z perspektyw y komparatysty, W arszawa 2007, s. 203.

8 N a tem at recepcji m itu orfickiego w tw órczości rom antyków zob. m .in.: G. H alkie- w icz-So jak, O rfeusz M ickiew icza, Krasińskiego i N o rw id a na tle tradycji m otyw u, w: Inspiracje G recji antycznej w dram acie doby rom antyzm u, red. M. K alin ow ska, Toruń 2001; Z. Przychodniak, Śpiew Orfeusza. O d „L a m b ra ” do „K o rd ia n a ”, w: A ntyk

(4)

Referując pracę Friedmana, należy zauważyć, że podstawowe różnice m iędzy O rfeuszem średniow iecznym a w zorcem m itycznym tej postaci ujawniają się w trzech aspektach. Po pierwsze, relacja Orfeusz - świat bogów zaczyna przypom inać stosunki feudalne: wasal - suweren; do opowieści przenikają także inne, fundamentalne dla kultury i historii społecznej średniowiecza pojęcia, jak na przykład lenno. Po drugie, Orfeusz po utracie Eurydyki de­ cyduje się przede wszystkim uciec od świata cywilizacji (od kultury dwor­ skiej). Ten gest m a swoje konsekwencje, ujawniające się w średniowiecznej w ersji zakończenia m itu: O rfeusz zostaje rozszarpany nie przez Menady, Furie czy Bachantki, lecz przez kobiety przypom inające ubogie mieszczki, przez po sp ó lstw o 9. O statnia z różnic dotyczy zdolności O rfeusza: to nie talent m uzyczny wyróżnia bohatera - może on dokonywać rzeczy niepraw­ dopodobnych, poniew aż posiad a zdolności m agiczne, podobn e do tych, którym i cechują się inni bohaterowie średniowiecznych opowieści, jak na przykład król A rtu r10.

Pierwszym z tekstów pom ocniczych tu przywoływanych jest ballada an­ gielska zatytułowana Król Orfej (King Orfeo), prawdopodobnie ściślej - bal­ lada szetlandzka11. Fabuła utworu nawet w najogólniejszym schemacie nie stanowi wiernego powielenia mitu o Orfeuszu i Eurydyce. Podczas gdy król przebywa na polowaniu, głów na bohaterka, nosząca im ię Izabela, zostaje trafiona strzałą Króla Uroków, bezbronną kobietę poryw ają wróżki. C o cie­ kawe, para kochanków zostaje tu skontrastowana przede wszystkim ze względu na m iejsce pochodzenia:

Żył sobie pewien król na wschodzie, G dzie zielony gaj,

I żyła pani na zachodzie, Wciąż tam serce w raca.12

• Cy p r i a n Ka m i l No r w i d i Gé r a r d d e Ne r v a l w o b e c ś r e d n i o w i e c z n e j... •

rom antyków - m odel europejski i w arian t polski. R ekonesans, red. M . K alinow ska,

B. Paprocka-Podlasiak, Toruń 2003. 9 Por. J.B. Friedm an, dz. cyt., s. 206. 10 Por. tam że, s. 179.

11 K ró l O rfej i inne ballady szkockie i angielskie, w yb. i przetłum . W. D ulęba, K raków

1984, s. 4 9 -50 (por. K om entarz na s. 164). W polskim tłu m aczeniu dopisek po ty ­ tule głosi: „C h ild 19”. O znacza on, że utw ór opublikow any został w antologii około trzystu ballad, angielskich i szkockich, którą stw orzył Fran cis Jam es C h ild pod k o ­ niec X IX w ieku (zbiór w yd an y został w latach 1882-1898). R o w iń ski w spom ina o tej balladzie i jej licznych wersjach, uznając ją za przykład „p rzen ik an ia starożytnego m itu do literatury popularnej i ludow ej” (C. Row iń ski, dz. cyt., s. 116).

(5)

• Ma g d a l e n a Ko w a l s k a •

W ydaje się, że o takim rozw iązaniu zadecydow ało n acechow anie tych dwóch kategorii geograficzn o-ku lturow ych: Z ach ó d to przecież kolebka kultury dworskiej, a jej przedstawicielka w utworze jest średniowieczną damą. W nikając w tekst, zarówno oryginału jak i polskiego tłumaczenia, zauważyć można, że Izabela nie jest „po prostu” królową, lecz „jego” królową. U w ypu­ klone zostaje zatem nie tyle arystokratyczne pochodzenie w ybran ki serca Orfeja, ile hierarcha m iłości dworskiej, na której najwyższym stopniu, nie­ zależnie od rangi wielbiciela, znajduje się kobieta: m im o że on - to król, ona - to „jego” pani. Z kolei W schód jaw i się jako m iejsce tajemnicze, egzotycz­ ne, charakteryzujące się niepewnym statusem ontologicznym , uosabiające takie kategorie jak peryferyczność czy oddalenie, bliższe natury niż centrum kulturowego.

Dw ukrotnie w tekście ballady w dość znaczących kontekstach występuje skała: n a jp ie rw O rfej, „ g d y w ró c ił, zastał sz a ry k am ie ń ” 13, p o tem przy kam ieniu pojaw ia się postać niosąca pom oc rozpaczającem u kochankowi. W pierwszym kontekście kamień symbolizuje, tylko poprzez samą swoją obec­ ność, znaczącą nie-obecność ukochanej, przypieczętowuje jej stratę. Ponad­ to zostaje postawiony w opozycji do „zielonego gaju”, ojczystej krainy króla, prowokując tym samym do kilku refleksji. Mityczny Orfeusz, jak pisze M ag­ dalena Siwiec, „dzięki magicznej sile jednoczy w zasłuchaniu i zachwyceniu bóstw a i ludzi, zwierzęta, rośliny i kam ienie” 14. N atom iast w om aw ianym przekazie średniow iecznym dom inuje optyka dworska, m uzyka Orfeusza powinna przede wszystkim wzruszać i radować osoby ze stanu królewskiego, arystokratycznego czy rycerskiego. Jeśli pojawia się tu natura, to okiełznana, w postaci ogrodu, wirydarza, miejsca przechadzek. Przyroda nieożywiona pozostaje zaś po porwaniu pani taką, jaką była, w sposób irytujący nie od ­ powiadając na nieszczęście Orfeja. Ó w szary kamień zamiast Izabeli-Eury- dyki okazuje się także ważnym sym bolem transgresji15. Zza niego ukaże się także sw oisty posłaniec - herold, zapraszający O rfeja do zam ku na ucztę: „A teraz do nas chodź do sieni, gdzie siedzą wszyscy zgrom adzeni” 16.

W arto przy okazji podkreślić, że opis m uzyki O rfeja („n u ty żałosne”, „tony radosne”, „nuty skoczne, skore” ) jest w balladzie zaprezentowany dw u­ krotnie, najpierw bow iem król gra w sam otności („zagrał sercu na pocie­ chę” ), potem dworskiemu towarzystwu, aby um ilić mu czas; występuje za-13 Tam że, w. 12.

14 M . Siw iec, dz. cyt., s. 13.

15 Por. J.-P. Richard, Magiczna geografia Nervala, w: tegoż, Poezja i głębia, przeł. T. S w o­ boda, G d ań sk 2008, s. 27.

(6)

tern w roli średniow iecznego barda. W izja O rfeusza prezentującego swe uzdolnienia przed ucztującą publicznością może zaskakiwać, należy jednak zwrócić uwagę na jej specyficzny kontekst. Akcja poszukiwania Izabeli nie odbyw a się w piekle, lecz w fa iry -la n d , w krain ie czarów. W niektórych przekazach średniowiecznych, jak podaje Friedman, Orfeusz w yróżniał się nie tyle ogrom em m iłości do ukochanej, nie tyle kunsztem m uzycznym , ile w łaśnie w ystaw n ością uczt i zabaw, jakie organ izow ał na cześć w ybranki w Hadesie17. Instrument, który towarzyszy Orfejowi, to w polskim tłum acze­ niu dudy, w oryginale - pipes, a więc raczej: piszczałki18. Problem z atrybu­ tem m uzycznym przysługującym O rfeuszow i jest dość złożony. M im o że często napotyka się stwierdzenie, że była to lira, to zarazem rozmaite prze­ kazy zaśw iadczają o wielu innych m ożliw ościach, m ogły być to skrzypce, harfa, gitara, lutnia19. Z m ian y instrum entu skutkują transpozycją postaci w inną przestrzeń kulturową. I tak - harfa zbliża Orfeusza do Dawida (to już bardzo blisko bohatera chrześcijańskiego), natomiast w sytuacji gdy średnio­ wieczny Orfeusz porzuca lirę, a gra na tak popularnej w epoce lutni, zaczyna przypom inać wędrownego trubadura20.

W ostatniej zwrotce ballady ujawnia się jeszcze jedna zasadnicza różnica w zględem m itycznego wzorca. Po udanym w ystępie na zam kow ej uczcie w kierunku Orfeja pada pytanie o to, co chciałby otrzymać w zamian. W na­ grodę otrzym uje „sw oją” królową. Nie występuje zatem w Królu Orfeju tak istotny element mitu, jakim jest dwukrotna utrata ukochanej.

Warto szerzej - także w streszczającym ujęciu - przedstawić jeszcze je d ­ no świadectwo średniowiecznej recepcji mitu, tym razem opierając się na opowieści (właściwie: „the tale o f Sir Orfeo” ), której najstarszy m anuskrypt pochodzi z lat 13 3 0 -13 4 0 21. D ychotom ia W schód - Z achód kształtuje się tutaj inaczej, ponieważ król Orfej żyje w potężnym i silnym m ieście o na­ zwie Tracja, lecz, jak inform uje nas średniowieczny autor, Tracją określano 17 J.B. Friedm an, dz. cyt., s. 179.

18 M usical instrum ents, hasło w: The O xford-D uden P ictorial French a n d English D ic­

tionary, N ew York 1996, s. 322.

19 M . Siwiec, dz. cyt., s. 29. W szystkie w ym ienione instrum enty należą do strunow ych i m ają swoją proweniencję antyczną, zob. M . W ozaczyńska, M uzyka średniow iecza, G d a ń sk 1998, s. 15.

20 J. Tom kow ski, Ciem ne skrzydła Ikara, W arszawa 2009, s. 54. Badacz zw raca szcze­ gólną uwagę na średniow ieczną ikonografię pokazującą O rfeusza w otoczeniu m uz i z lutnią w ręku.

21 Zob. Sir Orfeo: Introduction, ed. by A. Laskaya, E. Salisbury [online], T E A M S M iddle English Texts [dostęp 2012-11-22]: < http://www.lib.rochester.edu/camelot/teams/or- fint.htm >.

(7)

• Ma g d a l e n a Ko w a l s k a •

dawniej Winchester. Ulubioną rozrywką w ładcy jest gra na harfie, chętnie przygarnia on wędrownych grajków, sam także stara się rozwijać swój talent. Jego ukochana nosi imię Eurydyka (Heurodis). Podczas spaceru z dworkami ukazuje się jej rycerz wspanialszy nad wszystkie bogactwa, które widziała do tej pory, i obiecuje przybyć nazajutrz. Przybysz oznajm ia, że jeżeli nie zechce iść z nim dobrowolnie, przybędzie ze swoim wojskiem i zabierze ją siłą. Ostatecznie to nie liczba wojsk decyduje o porw aniu Eurydyki, tylko m oce n adprzyrodzone oprawców . O strzeżony przez E u ryd yk ę k ró l Orfej próbuje jej bronić z zastępem swoich wojsk, lecz, jak się okazuje, nie posiada jeszcze ku temu wystarczających zdolności magicznych. Zrozpaczony w ład­ ca oznajm ia poddanym , że po tym nieszczęściu rezygnuje z godności króla i rozpoczyna życie w lesie, wśród dzikich stworzeń. Podczas pobytu na le­ śnym ustroniu często zdarza mu się widywać m ieszkańców krain y czarów, dostrzega pochody orszaków, ale nie wie ani dokąd zmierzają, ani jaki jest cel ich drogi. Któregoś razu zauważa Eurydykę na przejażdżce konnej ze służ­ kami. Jednakże ukochana, m im o że również świadom a jego obecności, nie m oże uchybić dw orskiej etykiecie. Pobyt w leśnej d ziczy zm ien ił niegdyś potężnego i bogatego władcę, a brudny i niechlujnie ubrany pustelnik nie powinien wszak przebywać w towarzystwie zażywających rozrywki na świe­ żym powietrzu dam. Eurydyka nie może się zatem do Orfej a zwrócić z p o ­ cieszeniem, roni tylko łzę, widząc smutny stan swojego męża. Towarzyszki, dostrzegając sym ptom y żalu, natychm iast separują ją od „nieprzyjaciela”. Nieszczęście i troska nie mają racji bytu w krainie czarów. M ożna stwierdzić, że mityczny Hades w średniowiecznej powieści zaczyna raczej przypom inać raj, w którym nie mogą pojawić się powody do smutku, panuje dostatek, czas spędza się na ucztach i polowaniach.

Zaznaw szy pogardy ze strony ukochanej, Orfej decyduje się za wszelką cenę dostać do miejsca, gdzie przebywają wróżki, rycerze i inne fantastycz­ ne postacie towarzyszące Eurydyce. Jego postanowienie ma w sobie wiele z desperacji. Tak jak średniow ieczny trubadur stwierdza, że nie pozostało mu nic do stracenia. Jego jedyną racją bytu była m iłość, a jeżeli ta się skoń­ czyła, nie ma powodu, aby obawiać się śmierci i chronić własne życie.

N ajw ażniejszym etapem wędrów ki bohatera okazuje się, podobnie jak było to widać w poprzednim utworze, zamek. Po dotarciu do niego Orfej przedstawia się jako bard/minstrel. Czeka go jednak stosunkowo chłodne przyjęcie - gdyż progów zam ku n igdy nie przek roczył ktoś, po kogo nie posłał władca, kto nie został oficjalnie do niego zaproszony. Nawiasem m ó­ wiąc, podobieństwo do Hadesu staje się tutaj uderzające - w zaświaty m ało kto udaje się nieproszony, z własnej inicjatywy. Również inny istotny wątek

(8)

mitu pozostaje taki sam - to piękno i m oc muzyki pozwalają odebrać E u ry­ dykę oprawcom , stają się składnikam i fortelu, dzięki któremu Orfeusz d o ­ staje się do krainy czarów. Jego gra na harfie okazuje się tak wspaniała, że władca zamku chce O rfejowi ofiarować, co tylko mu się marzy. Kiedy nie­ znajom y bard prosi o jedną z dam, Eurydykę, król czarów bezskutecznie próbuje go przekon ać, że nie będą do siebie pasow ać: on jest biedn ym i brudnym wędrownym grajkiem, ona piękną panią wychowaną na arysto- kratkę. Jednakże honor nakazuje mu wywiązać się z obietnicy (złożonej przy wielu dostojnych świadkach). Orfeusz wynosi zatem śpiącą Eurydykę przez wrota zamku i udaje się do Tracji (jak pamiętamy, opuszczonego przez niego W inchesteru). O kazuje się, że m iasto zubożało. W zam ku O rfeja nikt nie rozpoznaje władcy, w szyscy przyglądają się przybyszowi z obrzydzeniem . C hłodno przyjęty król prosi dawnego wiernego służącego o pom oc w zdo­ byciu pożywienia, przedstawiając się ponownie jako bard grający na harfie. Po tych słowach sługa oznajmia, że przez wzgląd na pamięć o dawnym panu, który bardzo kochał grę na tym instrumencie, prośbę spełni. Słuchając O r­ feja, rozpoznaje harfę poprzedniego w ładcy i pyta nieznajomego, skąd ją ma. Orfej w przebraniu opowiada, że znalazł ją w lesie - należała do bogatego człowieka, który został zjedzony przez wilki. Sługa okazuje głęboką rozpacz, a wtedy król Tracji przem awia do wszystkich zgromadzonych, wyjaśniając, że do oszustwa posunął się tylko dla sprawdzenia lojalności dawnego sługi, i obiecuje okazaną wierność wynagrodzić. Następuje rozpoznanie Orfeja przez pozostałych i jego ponowne ukoronowanie na króla Tracji.

M am y w tym przypadku, jak widać, do czynienia z jeszcze jednym szczę­ śliwym zakończeniem średniowiecznego przekazu22. Warto natomiast zwró­ cić uwagę, że czytelnik nie dowiaduje się, jaka była reakcja Eurydyki na nie­ oczekiwaną, pow tórną zm ianę położenia. Perspektywa kobiety, m ałżonki króla Winchesteru, porwanej - wcale nie niespodziewanie - przez wyraźnie fascynujących ją przedstawicieli świata m agii do krainy wiecznej szczęśli­ wości, a ostatecznie ofiarowanej za kilka w zruszających m elodii błąkające­ mu się w lasach średniowiecznej Anglii grajkowi zostaje całkowicie zmargi- nalizowana23.

22 W arto zauważyć, że ujawniła się tu jedna z wielu m ożliwości paraleli mitu orfejskie- go z in n ym i opow ieściam i m itycznym i, m ianow icie - historią O dyseusza. O prócz wspólnego dla obydwu m itycznych bohaterów m otyw u katabazy można by wskazać także anagnosis: pan p rzybyw ający po d ługiej, pełnej niebezpieczeństw wędrówce do opuszczonego przez siebie zam ku musi uciekać się do fortelu, aby móc ponownie objąć we władanie swoją posiadłość - aby nastąpiło jego rozpoznanie przez poddanych. 23 W ydaje się nawet, że ju ż w sam ym m icie orfejskim m am y do czynienia z uderzają­

cym brakiem proporcji. Uczucia i czyny O rfeusza zajmują w nim część podstawową

(9)

• Ma g d a l e n a Ko w a l s k a •

Mając w pam ięci postać Orfeusza - dworskiego kochanka, pieśniarza, pró­ bującego stoczyć rycerską walkę o swoją ukochaną, warto próbować odpo­ wiedzieć na przytoczone we wstępie pytanie postawione przez Żurowskiego co do dwóch zasadniczo interesujących mnie tu utworów. Proces przefiltro- wania antycznego mitu o Orfeuszu przez siatkę jego średniowiecznej recepcji w utworach N ervala i Norw ida widać już w tytułach24. Desdichado znaczy ‘nieszczęśliwy’ - zaskakujące jest, jak nazwa ta doskonale wpisuje się w se­ m antyczne pole, zakreślone przez w yjściow y mit: „O rfeusz” pochodzi prze­ cież od orphos - gr. sierota, opuszczonyalbo orphne - ‘m rok’25. Tytuł sonetu Nervala może odnosić się do rycerza z powieści Waltera Scotta zatytułowanej

îvanhoe. Biorąc pod uwagę fakt, że istotnym mom entem w życiu Scottow-

skiego bohatera jest pozbawienie go własności ziemskiej, być może angiel­ ski pisarz chciał nawiązać do innego hiszpańskiego słowa: desherado - „w y­ dziedziczony”. M otyw pozbawienia należnych praw i posiadłości odgryw a w sonecie N ervala w ażną rolę w odniesieniu do k reacji osoby m ówiącej w wierszu, jest ona „księciem Akwitanii o zniesionej w ieży”.

N orw id z kolei w tytule swojego dzieła p o słu żył się im ien iem również literackim, średniowiecznym , pochodzącym nie z popularnej powieści jak

E l Desdichado, lecz Dantejskiego arcydzieła - żeńskim im ieniem Beatrycze.

Zauważone do tej pory konotacje historii Orfeusza z postaciam i rycerskie­ go średniowiecza (poprzez postacie Tristana czy El D esdichado) m iały swój „pó łn ocn y” odcień: w iązały się z terenami Bretanii, A n glii czy Szkocji oraz

i rozbudowaną, Eurydyka natomiast po prostu istnieje (jako jego m ałżonka), następ­ nie jest porw ana, na końcu - utracona w drodze do w yjścia z piekieł. Pod tym w zglę­ dem koresponduje opow ieść o O rfeuszu i E urydyce z m item Persefony i Demeter, na co zw rócili uwagę badacze publikujący w tomie zbiorow ym Persefona, czyli dw ie

strony rzeczywistości (pod red. M. Cieśli-Korytow skiej, M . Sokalskiej, K raków 2010):

G. H alkiew icz-Sojak, Ślad Persefony w późnych utworach Juliusza Słowackiego i C y­

prian a N orw ida (s. 44); K. Bielawski, D aw ny żal („palaion penthos” ) Persefony - tw a­ rze K ory w kulcie i m icie starożytnej Grecji oraz B. Sosień, Persefona czy E u ry d y k a ? Antyteza czy inwersja? Francuski romantyzm.

24 W szystkie cytaty z dwóch om awianych utworów pochodzą odpow iednio z następu­ jących w ydań: C .K . N orw id, Beatrix, w: tegoż, Wiersze w ybrane, W arszawa 2000, s. 338-340; G. de N erval, E l Desdichado, przeł. A . W ażyk, w: Antologia poezji fr a n c u ­

skiej, t. 3: O d C hateaubrianda do G erm aina N ouveau, W arszaw a 2000, s. 2 40 -24 3

lub tegoż, E l D esdichado, w: Francuska poezja m iłosna. A ntologia, przeł. J. D ackie- wicz, W arszawa 1997.

25 Zob. C. Row iński, dz. cyt., s. 106. Jak zauważa Siwiec „m it orficki zawiera kilka p o d ­ staw ow ych elem entów, w łaściw ych rów nież m itow i T rista n a ” (M . Siw iec, dz. cyt., s. 252-253).

(10)

z przewagą pierw iastka wojennego, pieśni o czynach. Imię ukochanej D an­ tego przenosi natom iast czytelnika w pogodne krainy Południa, w których największą zasługą jest śpiewać pieśni o pani swego serca, wygrywając wszyst­ kie niuanse dolce stil nuovo. N ależy odpow iedzieć zatem na pytanie, ja k w takiej kulturowej krainie odnalazłby się Orfeusz. Badacze literatury, daw­ ni i współcześni, w ydają się stwierdzać, że koncepcja m iłości dwornej w no­ siła nowy elem ent do w izerunku m iłości nakreślonego w antyku26. Siwiec zauważa: „starożytne m ity stanowiły ponadjednostkowe wzory, a kult miłości indyw idualnej przejęty przez rom antyków pojaw ił się dopiero w średnio­ wieczu wraz z poezją trubadurów ” 27. Niem niej jednak, zdaniem Norwida, Orfeusz był znaczącym wyjątkiem:

O rfej jest ro zszarpanym dlatego, iż światu północnem u p rzyniósł ewangelię i n d y ­ w i d u a l n e j m i ł o ś c i k o b i e t y , czyli prom ień myśli i życia bardzo późno przez ludzi zapoznawany, jeżeli nawet u daleko czytelniejszych S e m i t ó w dopiero Pieśń

nad pieśniam i (Salom onow ą zwana) ewangelię tę podejm ą. [...] Indyw idualna albo­

w iem kobiety m iłość nieznaną i nie uznawaną będąc, pozostawała tylko przyrodzona płciow a ogólność. Ten to prąd pojęcia i energii rozszarpał O r f e j a .. .i8

M iędzy Eurydyką a wybrankam i m istrzów poezji, Beatrycze czy Laurą, m ożna zatem postaw ić znak równości. Podobne przekonanie towarzyszyło N ervalowi podczas tworzenia jednego z najsłynniejszych jego opowiadań za­ tytułowanego A urelia. Już w początkow ych fragm entach utworu dwukrot­ nie pojawia się tw órczość Dantego, i to w dwóch najcelniejszych odsłonach:

Boska komedia i Życie nowe. Jednocześnie rozwój w ypadków wskazuje, że

d oniosłą in sp irację stan ow ił także mit o O rfeuszu i Eurydyce. Oto słowa kochanka, który rozpam iętuje swą stratę:

Ta Vita nuova m iała dla m nie dwie fazy. Oto notatki, które dotyczą pierwszej. Pewna pani, którą długo kochałem i którą Aurelią nazwę, stracona została dla mnie. M n iej­ sza o okoliczności tego zdarzenia, które m iało m ieć tak wielki w pływ na me życie.29 26 Por. m .in.: G. Duby, Rycerz, kobieta i ksiądz. M ałżeństw o w fe u d a ln e j Francji, W ar­

szawa 1986; D. de R ougem ont, M iłość a św iat ku ltury zachodniej, przeł. L. Eusta- chiew icz, W arszaw a 1999; E. Pound, D uch rom ański, przeł. i p osłow iem opatrzył L. Engelking, W arszaw a 1999; R. Pernoud, Kobieta w czasach katedr, przeł. I. Badow ­ ska, Katow ice 2009; J.-P. Roux, Kobieta w historii i w m icie, przeł. B. Szczepańska, W arszawa 2010.

27 M . Siwiec, dz. cyt., s. 255.

28 C .K . N o rw id , M ilczen ie, w: tegoż, P ism a wszystkie, zebrał, tekst u stalił, wstępem i uw agam i k ry ty c z n y m i opatrzył J.W. G om ulicki, t. 6: Proza, cz. 1, W arszawa 1971, s. 243-244.

29 G. de N erval, A u relia, w: tegoż, Sylw ia i inne opow iadania, przeł. L. C h orom ański, W arszawa i960, s. 8.

(11)

• Ma g d a l e n a Ko w a l s k a •

W powyższym fragmencie warto przede wszystkim zwrócić uwagę na an­ tycypację podwójnej straty ukochanej, a zarazem swoistą zapowiedź kom ­ pozycji, istotnie dwudzielnej. Po zapoznaniu się ze szczegółowym i i intym ­ nymi zwierzeniami nieszczęśliwego kochanka czytelnik nadal niewiele wie o wybrance, oprócz tego, że bohater ją utracił, a m iłość pełniła w jego życiu ogrom ną rolę. Z pozoru może się wydawać, że znane jest jej imię, lecz i to okazuje się tylko pułapką w labiryncie kulturowych odniesień, w których nazwa jest ulotna, przypisana na chwilę. Część II A urelii posiada bowiem motto: „E u rydyko !”, a jej pierwsze zdanie brzmi: „Po raz drugi utracona!”30. Autorka Orfeusza romantyków zwróciła uwagę na dialogiczny charakter sonetu N ervala. Istotnie, oprócz „ja” lirycznego słyszym y tutaj „ty ” - „ty, która m nie p o cieszyłaś” („Toi qui m’as consolé” ). W przekładzie A dam a W ażyka czytam y co praw da: „Ty, któryś m nie w grobow cu po cieszał naj­ szczerzej”, lecz wydaje się to być translatorskim błędem . Tylko jedno e ak­ centowane (é) w orzeczeniu przekonuje, że na pewno ja liryczne to m ężczy­ zna, natomiast w przypadku „ty” bardziej uprawomocniona jest hipoteza, że zaimek ten odnosi się do kobiety. Pogląd ten podziela Jadwiga Dackiewicz, tłumacząc: „Ty, coś w m roku grobowym pociechą mi była”, oraz Żurowski, który w swoim wolnym przekładzie oddaje ten fragm ent następująco: „Ty, któraś m nie pocieszyła w nocy grobowca”31. Charakterystyka wyłaniającej się w taki sposób postaci kobiecej nie byłaby jednak prostym zadaniem, b o ­ wiem w El Desdichado pojawia się plejada bohaterek pełniących różne funk­ cje, zapożyczonych z rozmaitych mitów, legend, opowieści32. M ożna odna­ leźć pozornie obiegowe porównanie ukochanej do gwiazdy. Gwiazdy, która zgasła i pozostaw iła mężczyznę w m roku; z drugiej strony jednak, to ona przyniosła też pocieszenie. Następnie pojawiają się jeszcze: Królow a i Syre­ na (w strofie trzeciej) oraz Święta i W różka33 (w strofie czwartej). W porów ­

30 G . de N erval, A urelia, s. 51. 31 M . Ż u row ski, dz. cyt., s. 204.

32 W ydaje się, że m ożna by także pow iedzieć o „ty ” ja k o jednej postaci, lecz w p rze­ braniach i m askach, zob. J.-P. R ichard, dz. cyt., s. 4 8-50.

33 W prow adzam określenie „w różka” w m iejscu „fée” w brew dwóm polskim tłu m a­ czeniom sonetu, bowiem w przekładzie W ażyka czytam y: „d ziw ożona”, natom iast u D ackiew icz: „szalona”. Por. B. Sosień, Persefona czy Eu rydyka ?..., s. 60: „D roga do uchw ycenia nici łączącej postacie Euryd yki i Persefony prow adzi [...] przez ów «krzyk dziwożony». Starosłow iańska dziwożona to w orygin ale fé e , w różka, dobra lub zła czaro d z ie jk a . In te rp reta cy jn e k on tek sty i in te rte k sty n e rv a lia ń sk ie o d ­ syłają przede w szystk im do staro fran cu sk iej M elu zyny, legen darn ej, am biw alent­ nej figu ry antropo- i zoom orficznej, w dram atycznych okolicznościach znikającej ze św iata racjonalnego”.

(12)

naniu z poem atem N orw ida warto zauważyć, że „ty” u N ervala jest jednak obecne tylko pośrednio, podczas gdy w Beatrix m am y bezpośrednie w ypo­ wiedzi damy, stąd też można się pokusić o bardziej szczegółowe przedstawie­ nie adresatki. Okazuje się jednak, że poprzez wypowiedziane słowa nie od ­ słania ona swojej wyjątkow ości, raczej m ogłaby stać się przedstawicielką określo n ego typu k o b iety - salonow ej damy. W B ea trix relacja m iędzy mężczyzną a kobietą przypom ina poddańczą: ona inicjuje rozmowę, w yra­ ża życzenie w sposób zawoalowany (nie: „ja chcę”, lecz „na to liczę” ) i ocze­ kuje na dar, jaki złoży ze swojego talentu jej rozmówca. M ężczyzna w prze­ ważającej części swoich wypowiedzi zwraca się do niej „pani” - wyjątkiem jest podwojone „niewiasto” - unika zaś jak ognia apelatywu „kobieto”. Ta elegancka konwersacja stanowi początkowo odrobinę kokieteryjne przeko­ m arzanie się co do spraw zupełnie poważnych: celów poetyckiej twórczości, która, według damy, pow inna mieć ściśle określone adresatki, „piękne pan­ ny”, tak jakby jedyną m otywacją istnienia poezji było sławienie kobiecych wdzięków. D latego też m ożna w yczuć w jej głosie lekkie niedow ierzanie: nazywasz siebie poetą, czytałam twoje wiersze, ale zupełnie „jakbyś pan nigdy żadnej pięknej pan n ie...” nic nie dedykował. Jest jeszcze jedno niebagatelne określenie adresatki w tym utworze, m ianowicie: „R ealn ości-w d ow o”. Z a ­ tem Beatrycze, jak w tytule, czy najzwyklejsza dama, bez wielkich aspiracji, za to z n ienagannym sa vo ir-vivreem , ja k w finale? Po od pow ied ź warto sięgnąć do pism Nervala, który gorzko podsum owywał: „uczyniłem sobie Laurę czy Beatrycze ze zwyczajnej osoby naszego wieku”34.

Kondycję m ężczyzny w obydw u utw orach m ożna określić za pom ocą słowa z pierwszego wersu sonetu N ervala - Vlnconsolé, niepocieszony. Jed­ nocześnie owa „pociecha” staje się kartą przetargową w zmaganiach z uko­ chaną i z losem . Bohater B eatrix odpow iada pani w tej sam ej dworskiej konwencji uniżonego sługi, chce przecież całować rękę „za tak wiele trudu”, jakim było - sięgnięcie po jego wiersze, ich staranna lektura. Jem u samemu nie jest łatwo opisać swoje artystyczne powołanie, mówi o sobie w tajem ni­ czy sposób:

[... ] Jam nie śpiewak ludu, Którego piosnkę kiedyś km ieć powtórzy,

Obejm ie tęcza, w icher poda burzy; Ni śpiewak ludzi nie znanych lu d o w i...

W pow yższych w ersach kształtuje się opozycja m ięd zy poezją ludow ą a elitarną, ale osoba m ówiąca w wierszu nie czuje się przynależna do żad­ • Cy p r i a n Ka m i l No r w i d i Gé r a r d d e Ne r v a l w o b e c ś r e d n i o w i e c z n e j... •

(13)

• Ma g d a l e n a Ko w a l s k a •

nej z tych grup. Początkowa pokora przechodzi jed n ak w słow ach wzbu­ rzonego poety, a konkretnie w Odzie do kobiety, w zarzuty w stosunku do dam y - o brak zwykłego ludzkiego miłosierdzia, którego szybciej m ógł się spodziewać od pozornie nieczującej przyrody:

Bo byłem blady - a róża zza kraty Dała mi wonie;

I w puszczach byłem, a mech mi brodaty Kładł się pod skronie...

Osoba m ów iąca w wierszu E l Desdichado doznała pocieszenia, przede wszystkim od nieokreślonej „n iej”, co stanowi znaczącą różnicę w sytuacji lirycznej w stosunku do wiersza Norwida, a jednak wciąż dom aga się kolej­ nych aktów współczucia. Obu autorom bliski jest m otyw pocieszenia płyną­ cego ze strony kwiatu, stanowiącego u N ervala czynnik dodatkow y: „Ty, która m nie pocieszyłaś, zw róć mi kwiat, który tak sp o d ob ał się m ojem u opuszczonem u sercu”, u N o rw id a zaś - substytut: w m iejscu w łaściw ym dam ie pojawia się m otyw florystyczny, jak udowodnił wcześniej przytoczny cytat. Zastępstwo to przywodzi niewątpliwie na myśl om ówiony już „szary kam ień”, który w średniowiecznych opowieściach dobitnie w skazyw ał na brak Euryd yk i. C ała druga strofa sonetu N ervala to próba w ym ienienia tego, czego jeszcze pragnie podm iot liryczny. Na początek - pow rotu do pewnych miejsc geograficznych.

Przestrzeń ewokowaną w obu utworach stanowią różne krainy: u N o rw i­ da coraz to bliższe Północy: „Krakowie, Warszawo, Poznaniu, W ilno i ty, C a ­ rów m iasto!” i, jak widać, W schodu35. Z kolei w sonecie Nervala dominującą perspektyw ą jest Południe, pogranicza francusko-w łoskie, Zachód: A k w i­ tania, Pauzylip, „Italskie Morze”. Pierwsza z wym ienionych nazw odnosi się do krainy południowo-zachodniej Francji, dawnych posiadłości „królowej trubadurów ”, Eleonory Akwitańskiej. Pauzylip z kolei przypom ina o

Wergi-35 W interesujący sposób koresponduje ten kierunek z interpretacją m itu orfickiego d ok on an ą p rzez R a in e ra M a rię R ilk eg o , k tó ry „z a p o z n a w sz y się z d u chow ością w sch o d n io sło w ia ń sk ą w ok resie p o d ró ży do Rosji i na U k ra in ę ” , w m ityczn ym w zorcu dostrzegł: „ideę życia postrzeganego przez pryzm at cierpienia, sam otności, ascetyzm u , gen etyczn ie zw iązan ą z o so b ow o ścią legen d arn ego O rfeu sza, k tó ry w y z n a czy ł w m yśli o rfick ie j drogę p ow ro tu człow iek a do B o sk ieg o stanu, drogę etycznego sam o d o sko n alen ia” (L. C ybenko, O rfeusz m odernistów . M etam orfozy

mitu w twórczości R ainera M arii Rilkego, w: Ateny, Rzym , Bizancjum . M ity Śródziem - nomorza w kulturze X IX i X X wieku, pod red. J. Ławskiego i K. Korotkicha, B iałystok

(14)

)-liuszu, a w obu wierszach pojawia się wzm ianka o życiu i twórczości autora

Eneidy. N erval przypom ina przede wszystkim miejsce spoczynku Wergiliu-

sza, dzielnicę Neapolu, położoną na wzgórzu, skąd roztaczają się widoki na Wezuwiusz i miasto - godne zatem grobowca wieszcza, lecz co ciekawe, sam

grób znajduje się w grocie.

O m ów ion e pow yżej m iejsca stan ow ią w sonecie N e rv a la przestrzeń przyjazną człowiekowi, są jego domem (osoba mówiąca w wierszu jest „księ­ ciem A kw itanii”, m im o że teraz prowincję opanowała destrukcja, to chcia­ łaby do niej wrócić, wspom ina więc z nostalgią) lub wizją gościnnego przy­ jęcia i tak upragnionego pocieszenia. Być może do takich specyficznych loci

amoeni należy też, poprzez analogię do Pauzylipu, grota, o której wspom ina

podm iot liryczny w ostatnim wersie trzeciej strofy. W odniesieniu do m a­ rzeń speleologicznych w wyobraźni Nervala Jean-Pierre Richard stwierdzał:

Zaletą groty jest to, że istnienie znajduje w niej gościnę, a przy tym nie znika. Grota okryw a, lecz nie pochłania. [...] Grota jest też bowiem m iejscem , z którego się w y ­ chodzi, od którego się rozpoczyna. To serce ziemi um ieszczone na jej powierzchni i właśnie dlatego, oferując intymność bez konieczności schodzenia w głąb, ma w oczach N ervala taką m agię.36

Należy się zastanowić, czy można znaleźć analogon do takiego miejsca w wierszu N orw ida: do przestrzeni, z której wychodzi się, aby powrócić, do sam otności, a zarazem wywyższenia, jak również do dwuznacznego potrak­ towania kategorii głębi. Szczególnie niepokojący interpretacyjnie wydaje się w tym kontekście następujący wers: „N iew iasto !... tom ci napisałem , gru ­ b y... / Jak grób człowieka”. Walory dźwiękowe tego fragmentu - fonetycznie tożsame „gru b y” i „grób” - nie decydują jeszcze o jego wyrazistości, m am y tu także porównanie: „gruby jak grób”. Wiersze, co do których kobieta zarze­ ka się, że przeczytała je z niezwykłą atencją, m iałyby być odpowiednikiem ostatniego m iejsca spoczynku człow ieka, niejako sum ą jego życiow ych dokonań i porażek. Jednak poeta twierdzi, że nawet dzięki tej lekturze p o ­ znać go nie m ożna, próbuje się przecież odżegnywać od nadm iernej ilości poetyckiej produkcji, wspom inając o formatach książek, których nie napi­ sał, „tom ów in quarto - tom ów in octavo”. Warto dodać, że m otyw groty pojawia się w innych fragmentach utworu Norwida, odm iennie od N ervala jednak, raczej w nieprzyjaznych kontekstach, jako wrząca otchłań, „piekiel­ ne groty”. Trzeba rów nież w spom nieć o tonacji om aw ianych utworów: El

Desdichado jest konsekwentnie utrzym any w tonacji wysokiej, patetycznej.

W sonecie panuje czerń - słońca, grobow ca, sam podm iot liryczn y m ówi • Cy p r i a n Ka m i l No r w i d i Gé r a r d d e Ne r v a l w o b e c ś r e d n i o w i e c z n e j. . . •

(15)

• Ma g d a l e n a Ko w a l s k a •

nawet o sobie: „m roczny”. Ponadto obecna jest bardzo szeroka skala doznań dźwiękowych, od cichego w estchnienia do krzyku. U N orw id a w krada się natom iast iron ia, pew na przesada, m im o że dostrzegalny jest także patos (zwłaszcza słów poety). Częściej mowa jest o codzienności, o psotach, o biega­ niu za kółkiem , zatem o grach i beztroskich zabawach, zwyczajnym geście odgarniania włosów.

Należy zastanowić się także nad pozostałymi elementami pejzażu El Des-

dichado, które, ja k sądzi Żurow ski, przynależą do Italii. Pojaw iają się one

w kolejnym wieloznacznym wersie, z którym kłopoty interpretacyjne zwięk­ szone są poprzez niem ożność oddania pełnego znaczenia w polskim prze­ kładzie. Dwa ostatnie „rekwizyty”, o które prosi podmiot liryczny, to w o rygi­ nale: „la treille où le Pampre à la rose s’allie”. Tłumaczenie Ważyka: „łoza” nie oddaje istoty określenia „la treille”, przedm iot ten m ożna spotkać w ogro­ dach czy wirydarzach, jest odpowiednikiem współczesnej pergoli, drew nia­ nej kratkowanej konstrukcji. Być może bardziej oddające nastrój pierwowzoru jest tłum aczenie D ackiew icz: „Z w ró ć m i [...] altanę, gdzie w inorośl róże oplatały”37. Należy zwrócić uwagę, że katalog m otywów jest tutaj zatem pra­ wie identyczny jak w omawianym fragm encie utworu N orwida: „róża zza kraty dała mi wonie”. Kwiat róży jest znakiem m iłości dwornej38, lecz w kon ­ tekście sonetu N ervala można by zapytać, co sym bolizuje „krata”. M im o że kusząca wydaje mi się perspektywa, według której byłaby tu m owa o drew ­ nianym podeście, po którym pną się krzew y winne i różane, to raczej należy tę hipotezę odrzucić. Przede wszystkim m am y w tym fragm encie do czynie­ nia z symbolem więzienia, zamknięcia, braku powietrza i światła słonecznego, na co wskazują słowa „bo byłem blady”.

P arad o k saln ie zatem bardziej traum atyczn e d o św iad czen ia są przez N orw ida przedstawiane z mniejszą dramatycznością. Przestrzeń wygnania i osam otnienia to przede wszystkim wyłączenie z kręgu kultury dworskiej (salonowej) i ucieczka w dziką przyrodę - podobny etap przeżywał średnio­ wieczny Orfeusz.

N ależy zauważyć, że oprócz statusu poety i nieszczęśliwego kochanka wspólne jest bohaterom E l Desdichado i Beatrix miano bohatera walczącego. Autor Ody do kobiety w spom ina zmagania, jakie były jego udziałem, przede wszystkim w przestrzeni infernalnej, „gd y krew i ogień, i fala koło mnie w rzały z otch łan i” : „zaw iści chude brałem na obroże w piekieł o gn isku”. 37 Ja k tłum aczy Siwiec: „szpaler w in n y (obrośnięta w inem altana)” (M. Siwiec, dz. cyt.,

s. 181).

38 M . Pastoureau, Le soleil noir de la m élancolie. N erval lecteur des images m édiévales, w: tegoż, Une histoire sym bolique du M oyen Âge occidental, P aris 2004, s. 322.

(16)

Jego działania przypom inają zatem historię Orfeusza: przedstawienie zw al­ czania negatyw nych odczuć za pom ocą zwierzęcej alegorii pozw ala sp o j­ rzeć na ten fakt jak na ujarzmienie dzikich bestii przez mitycznego bohatera. Jednocześnie czyny te mają raczej cel uniwersalny niż jednostkow y: walkę o ideały ogólnoludzkie, wtajemniczenie, wiedzę. Podm iot liryczny z satysfak­ cją stwierdza: „I smutki ludzkie, prawie smutki Boże - znam po nazwisku”. W czasy rycerskiego średniowiecza przenosi nas z kolei Nerval, przyw ołu­ jąc postać ze szlachetnej fam ilii Lusignanów39. Podobne są w obu utworach barwne efekty towarzyszące postaciom walczącym, zbudowane na ostrym kontraście: bladość cery a czerwień róży i krw i w utworze N orw ida, p o d ­ czas gdy u N ervala jest następujący wers: „Od ust królowej ślad m am na czole czerw ony”. Jednym z m ożliwych wyjaśnień, skąd m ogło wziąć się to tajemnicze piętno, jest sytuacja rycerskiego turnieju w powieści Scotta. M o ­ ment, w którym po raz pierw szy pokazuje swą twarz Rycerz W ydziedziczo­ ny, opisany jest następująco:

G d y od kryto głowę rycerza, ukazała się opalona, o regularnych rysach twarz 25-let- niego m łod zień ca, otoczona gęstw iną jasn ych w łosów . L ico je g o było śm iertelnie blade i w paru m iejscach poplam ione k rw ią.40

• Cy p r i a n Ka m i l No r w i d i Gé r a r d d e Ne r v a l w o b e c ś r e d n i o w i e c z n e j. . . •

39 O zainteresow aniu N ervala heraldyką i genealogią rodową: tam że, s. 317. Ród Lu si­ gn an ó w w y d a ł na świat m ięd zy in n ym i króla X II-w ieczn ego C y p ru i Jerozolim y, rycerza i dw orskiego kochanka, G uya de Lusignan. B ardzo w artościow a jest także w tym kontekście interpretacja dokonana przez Barbarę Sosień w artykule Persefona

czy Eu rydyka?... Badaczka p rzypom in a XIV-wieczną O powieść o M eluzynie Jeana

d ’A rra s, p ow ieść genealogiczną d yn astii Lusign an, przed staw iającą lo sy m ałżeń ­ stwa jednego z jej przedstaw icieli z M eluzyną, która, ja k pam iętam y, m oże być in ­ terpretow ana także jak o wcielenie Eu ryd yki (por. Kobieta-w ąż: w okół legendy M e-

luzyny, w: K. D ybeł, B. M arczuk, J. Prokop, Historia literatury francuskiej, W arszawa

2007, s. 87-88). N ależy oczyw iście dodać, że oprócz w yw ołanego im ienia „L u sign an ” pojaw ia się także nazwa „B iro n ” - jest to jed n ak określenie odnoszące się do tak w ielu d esygn atów , że in terp retacje zdają się nie m ieć tu k oń ca. W spo m n ę ty lk o o k ilku : być m oże „B iro n ” to im ię bohatera ludowej piosenki z terenu Valois, a więc m iejsca bliskiego sercu N ervala: Q uand Biron voulait danser (zob. Le catalogue de

la chanson fo lk lo r iq u e fra n ç a is e, t. 3 - 4 , P a ris 1987). W tłu m a cz en iu D ackiew icz

pojaw ia się w ty m m iejscu „B y ro n ”. M im o że m oże to w yd aw ać się zaskakujące (nazw isko angielskiego poety w języku francu skim p ow in n o brzm ieć tak sam o jak w oryginale), to i na taką m ożliw ość zw racali uwagę badacze (zob. H. G uest, The

A rtist on the Artist, Exeter 2000, s. 197). Biron wreszcie to także nazw a m iasta we

Francji, co niezm iernie w ażne - położonego w A kw itan ii (zob. A. Fairlie, Im agin a­

tion a n d Language. Collected Essays on Constant, B au delaire, N erval a n d Flaubert,

C am brid ge 1984).

(17)

• Ma g d a l e n a Ko w a l s k a •

Usta królow ej niebaw em spotkają się z czołem rannego m ężczyzny, zw y­ cięzcy turnieju, co jest jeszcze jednym zwyczajowo przyjętym elementem kodeksu rycerskiego, ostatecznym potwierdzeniem jego nagrody. Krew po­ jawia się zatem naturalnie, nie powinna dziwić w przypadku rycerza, który stoczył kilka niełatw ych walk. Podobieństwo głów nego bohatera do O rfe­ usza ujawnia się więc nie w samych etapach zmagań, lecz w jego końcowym zwycięstwie, któremu poświęcona jest ostatnia strofa E l D esdichado:

Zw ycięsko dw akroć zszedłem Acheron podziem ny, M odulując na przem ian Orfeusza lirą W estchnienie ciche świętej i krzyk dziwożony.

N ależy zauw ażyć, że w stosunku do pierw szej stro fy sonetu n astąp iła zmiana towarzyszącego bohaterowi instrumentu. Jako książę średniow iecz­ nej Akwitanii posługiwał się lutnią, „gwiaździstą”, co ważne, bo przecież prze­ konywał, że „jego jedyna gwiazda zgasła”. W edług Siwiec lutnia i lira poja­ wiające się w tekście El Desdichado to ten sam instrument, nastąpiło jednak przejście (obecne przecież w całym wierszu) - od tego, co jednostkowe, do tego, co kosmiczne. Ornam ent lutni stanowią gwiazdy, a lira zostanie prze­ mieniona właśnie w gwiazdozbiór - lutnia służy wyrażaniu tego, co wewnętrz­ ne, nietrw ałe, świeckie, jak lutnia trubadura41, który w dworskiej kulturze świeckiej śpiew ał pochw ałę cudzołożnej m iłości, natom iast język liry jest uniwersalny, przem awia do wszystkich, wyraża harm onię człowieka z nie­ biosami: „zadanie poezji jawi się więc jako połączenie wewnętrznego świata uczuć człow ieka z kosm osem ” 42. Przem iana nastąpiła także w kreacjach bohaterek: od fantastycznej wróżki rodem ze średniowiecznych opowieści do kobiety świętej. Pomysł zastąpienia lutni trubadura lirą Orfeusza jest no­ watorski także dlatego, że wbrew temu, co przedstawione zostało w pierw ­ szej części niniejszego tekstu, to nie trubadur staje się następcą O rfeusza, jak podpow iadałby historyczny tok dziejów, lecz Orfeusz trubadura - w pro­ wadza jego poezję, m iłość i los w perspektywę kosmiczną.

Bohater sonetu Nervala określał swoją kondycję jako „wdowiec”, nazwa ta z góry zakłada czyjąś przeszłą obecność, a nieutulonym w żalu wdowcem był przecież także Orfeusz. M ottem do Beatrix N orw id a są z kolei słowa Antygony: „W spółkochać przyszłam, nie w spółnienawidzić”. W ydaje się, że nieobecność tego właśnie „w spół”, tego rodzaju Eurydyki, jaki kochankowie sobie wym arzyli, jest dla bohaterów obu utworów tak dotkliwa. Nie dzielą 41 Jak zauw aża Siwiec: „usiana gw iazd am i lutnia stanow i naw iązanie do poezji tru b a­

durów i m iłości dw orskiej” (M. Siwiec, dz. cyt., s. 188). 42 Tam że, s. 189.

(18)

oni ze swym i w ybrankam i ani tego, co piękne: m iłości, doświadczenia p o ­ etyckiego, ani wewnętrznych rozterek i zmagań ze światem. M ogą liczyć co najwyżej na gest odrzucenia, kiedy przestają wcielać się w rolę dworskiego czy salonowego adoratora, który służy damie, dobrze się prezentuje, jest elo- kwentny i umie się odnaleźć w oficjalnych ceremoniach.

Po analizie porównawczej utworów Nervala i N orw ida m ożna próbować o dpow iedzieć na pytanie, czy ostateczna utrata ukochanych była jed yn ą i największą przegraną dla bohaterów, czy może przekuła się w jakieś dobro. Bohater Beatrix pragnie przecież poszczycić się zwycięstwem, bardzo zbliżo­ nym do tego orfickiego - przejściem Hadesu, ujarzmieniem złych instynk­ tów. Jego dumę potęguje fakt poczucia bycia samowystarczalnym, zasłużył na

victoriç swoją w alką „w piekieł ognisku” bez niczyjej pom ocy, której prze­

cież nikt mu nie ofiarował:

Nie jak Eneasz, ja piekielne groty Przeszedłem - o! Nie: Bo żałowaliście mi rózgi-złotej,

I ziół na skronie.

Jego czoła nie ozdobił pocałunek królowej, nie było na nim nawet krw i jak u Nervala, tylko sym bole bólu i trudu, łzy i pot:

A nie splam iłem ci łzy mej kropelką W stążek, atłasów !... A nim gazow y oberw ał ci welon,

By otrzeć skronie.

Zrozum iałe stają się poniekąd jego końcowe słowa wzgardy i odrzucenia. Poeta pozostawił swoją panią bez możliwości riposty, nie zostaje ona dopusz­ czona do głosu w końcowych wersach utworu. W swej naiwności nakłaniała przecież poetę do napisania wiersza sztambuchowego, podczas gdy on już teraz zdolny jest do w ydania z siebie „nowego śpiewu, śpiewu wysław iające­ go ludzkiego ducha, który podniesie Poetę-twórcę aż do rangi bogów ”43.

Zyskiem tej walki, wielką wygraną było więc według Norwida utwierdze­ nie się w przekonaniu o własnym człowieczeństwie, zbudowanym z ducha i ciała, które zdolne jest jednak w swych dążeniach do perspektywy Boskiej („p raw ie” pozn an e „sm u tk i B oże” )44, do w ielkich czyn ó w („n o g ę bosą

• Cy p r i a n Ka m i l No r w i d i Gé r a r d d e Ne r v a l w o b e c ś r e d n i o w i e c z n e j. . . •

43 L. C ybenko, dz. cyt., s. 368.

44 W tym elem en cie u jaw n ia się dość zn aczące p rzesu n ięcie akcentów , je ś li m ow a o antropologii dwóch poetów: „C o uczynić w inien poeta w świecie, w którym nie m oże ju ż liczyć na b o sk ą pom oc? M u si on, o d p o w iad a N erva l [...] c a łk o w icie

(19)

stawił z dum ą wielką n a z a m ie ć c z a s ó w ” [podkr. - M .K .]), a jednocze­ śnie tak pokorne, „pom ne o zgonie”. Nervalowski bohater, m im o że ujawnia: „Zw ycięsko dw akroć zszedłem Acheron podziem ny”, pozostaje w zaklętym kręgu przeobrażeń i m etam orfoz (poniekąd w yw ołanych jego w łasną grą, „m oduluje” on przecież „na przemian Orfeusza lirą” ), niczego nie jest w sta­ nie stwierdzić na pewno, nawet własnej tożsamości, co podkreśla Richard:

Zam iast się utwierdzać, N ervalowskie „ja” będzie się więc wahać, zastanawiać: oznaj­ m ienie zostanie zastąpione przez pytanie, m yślnik przez „c z y ”, pow tórzenie przez alternatywę:

A m or c z y Febus jestem?... Lusignan c z y Biron?45

Śpiewom Nervalowskiego Orfeusza towarzyszy krzyk wróżki, w jaką naj­ pewniej zam ieniła się Eurydyka, ale to on jest panem zarówno jej westchnie­ nia, jak i innych, kakofonicznych dźwięków:

Świat rzeczywisty dom aga się jasnego określenia granic, [... ] nie może bow iem zaak­ ceptować kobiety, pani na zamku i matki rycerskiego rodu Lusignanów, która byłaby jednocześnie syreną, [...] czarodziejką lub czarownicą! Znikającej w powietrzu, opusz­ czającej taki świat M eluzynie towarzyszy przeciągły krzyk.4

Średniow ieczny Orfeusz, znany z przytoczonej przeze m nie na początku opowieści, opuszczający swój zamek i błąkający się w puszczy, m ógłby sw o­ jej pani odpowiedzieć słowami Norwida, m ógłby błagać: „Eurydyce, pozdrów m nie proszę”. .. Jak pam iętam y z Sir Orfeo, nie doczekał się on niem al żad­ nego przejawu pocieszenia czy wsparcia, gdyż byłoby to sprzeczne z ideal­ nym, baśniow ym światem, w którym znalazła się jego ukochana. Sądzę na­ tom iast, że rom an tyczn y O rfeusz m ógłby, idąc śladam i innego znanego bohatera tej epoki, odnalazłszy Eurydykę w piekle, powiedzieć: „Pani, Twych wdzięków nie trzeba mi wcale” - gdyż wędrówka do Hadesu tam i z pow ro­ tem uśw iadam ia mu własną poetycką siłę, nie potrzeba mu już do tego pu­ bliczności, zaś „śliczność” dam y serca okazuje się niczym w porów naniu z bogactwem wewnętrznego doświadczenia całości świata. Wracając do p o ­ stawionej hipotezy o podobieństwie kompozycji utworów Nervala i Norwida, należy zauw ażyć, że teksty są nie tylko analogiczne, lecz także doskonale dopełniające się. El Desdichado czytać można jako specyficzną ekfrazę, p o ­ poświęcić się poetyckiej pracy bez transcendencji, bez w iary w natchnienie lub m ożli­ wość uzasadnienia poezji dzięki boskiej interwencji. Jedyną religią poety jest religia jego w łasnej poezji, jego własnej p racy [...]” (R Śniedziew ski, M a lla rm é - N orw id.

M ilczenie i poetycki m odernizm we Francji oraz w Polsce, Poznań 2008, s. 288).

45 J.-P. R ich ard , dz. cyt., s. 43. 46 B. Sosień, dz. cyt., s. 60.

(20)

traktować jak słowne oddanie średniowiecznych miniatur przedstawiających postacie i symbole m iłości dworskiej, podczas gdy Norwid w niezwykle ryt­ micznej i bogatej dźwiękowo Beatrix w ygryw a niuanse przem ilczeń, w ielo­ znaczności słów, zawieszenia głosu. Utwory te składają się na wyjątkowe stu­ dium samotności i m ocy47. Orfeusz z romantycznego średniowiecza być może przegrał swój turniej rycerski, ale w poetyckim czekała go pierwsza nagroda. Dla N ervala jest jed yna i ostateczna, Norwid pozostaje bardziej tajem niczy w tej kwestii, pozwalając działać planowi Opatrzności, nawet jeśli wyznaczał mu do tej po ry jedynie porażki i poznanie tajem nicy cierpienia.

A B S T R A C T

Cy p r i a n- Ka m i l No r w i d a n d Ge r a r d d e Ne r v a l

Fa c i n g t h e Me d i a e v a l Re c e p t i o n o f Or p h e u s

The article discusses the reception o f the figure o f O rpheus in the m e­ diaeval cou rtly culture, taking the ballad King Orfeo and the story Sir

Orfeo as exam ples. The m ain character, a potentate and lord o f his cas­

tle, having raped his beloved one, leaves his aristocratic m ilieu and turns into an erem ite living in a prim eval forest. For this reason, even though he w ould be lucky enough to find his Eurydice, he rem ains unw orthy o f her, given the h ierarch y o f the m ed iaeval society, and m ay lose her again due to the conventionalities. Set against this background is a co m ­ parative analysis o f Gerard de N ervals E l Desdichado (1853) and Cyprian- -Kam il N orw id s Beatrix (i860). The characters, lonely and in consolable, nam ing them selves Orpheus, in an associative course o f idyllic rem inis­ cences and reproaches m ade to their beloved ones, d iscover their ow n poetic ‘I* and form their own value and greatness through a truly infer­ nal effort. N ervals character would remain torn and uncertain through­ out, shaping his artistic universe in line with this fluid pattern; N o r­ w id s O rpheus w ill, in turn, get enraptured by the Divine perspective he was offered thanks to having cognised the secret o f suffering.

K E Y W O R D S

Gerard de Nerval, Cyprian-Kam il Norwid, Orpheus and Eurydice, the Middle Ages, courtly love, loneliness, lira, lute,

suffering, the South

• Cy p r i a n Ka m i l No r w i d i Ge r a r d d e Ne r v a l w o b e c ś r e d n i o w i e c z n e j. . . •

47 H alina K ru k o w sk a, docierając do orfeuszow ych źródeł poezji L eopolda Staffa, za­ uważa: „M o ty w sam otności w utworze Staffa należy interpretować na tle wielu w y ­ pow ied zi arty stó w , p o d k re śla ją c y c h , że sam o tn o ść jest k o n ie cz n y m w aru n k iem prawdziwości i czystości aktu twórczego. [...] W jednym ze swoich w ierszy Staff ujął sam otność jak o «Bladą dum ań i pieśni m istrzynię». Słowo m istrzyn i m ów i sam o za siebie, bo to ona jest strażn iczk ą artystycznej u czciw ości p oezji i jej źró d łe m ” (H. K ru ko w ska, O rfizm Leopolda Staffa, w: Ateny, Rzym , B iza n cju m ..., s. 362).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Uzależnienie od telefonu jest procesem stopniowym, zaczyna się wycofywaniem się z relacji ze światem, zanikiem zainteresowań, gwałtownymi wahaniami nastroju, problemami ze snem

Z drugiej strony rozważane termy wydają się bardzo podobne. Jakie własności różnią tę redukcję i β-redukcję. Wskazówka: oczywi- ście, w tym zadaniu przydatne są termy

Dans son étude sur le voyage nervalien, Ross Chambers parle d’« Un Paris nocturne, où s’accomplit une descente aux enfers urbains des plus caractéristiques [qui] s’oppose à

O nowej poezji polskiej na przykładzie Cypriana Kamila Norwida, Władysława Broniewskiego, Juliana Przybosia, Józefa Czechowicza, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Mirona

Wolontariat jaki znamy w XXI wieku jest efektem kształtowania się pewnych idei.. mających swoje źródła już w

2 lata przy 38 to pestka… Izrael był na finiszu i to właśnie wtedy wybuch bunt, dopadł ich kryzys… tęsknota za Egiptem, za niewolą, za cebulą i czosnkiem przerosła Boże

Studenci architektury nie tylko pogłębiają wiedzę fizyczną zdobytą w szkole, ale także uczą się ją

Na końcu artykułu pada ostrze- żenie, że Cyprian Norwid jest zawieszony w pozaczasowym prometeizmie i przemawia tylko do tych odbiorców, którzy nie boją się stracić nić Ariad- ny