• Nie Znaleziono Wyników

O kronikach tygodniowych Antoniego Słonimskiego w "Wiadomościach Literackich" (1927-1939)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O kronikach tygodniowych Antoniego Słonimskiego w "Wiadomościach Literackich" (1927-1939)"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

Piotr Stasiński

O kronikach tygodniowych

Antoniego Słonimskiego w

"Wiadomościach Literackich"

(1927-1939)

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 73/1/2, 89-123

(2)

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X X I I I , 1982, z. 1/2 P L I S S N 0031-0514

PIOTR STASIŃSKI

O KRONIKACH TYGODNIOWYCH ANTONIEGO SŁONIM SKIEGO W „W IADOMOŚCIACH LITERA CK ICH ” (1927— 1939)

Żyjemy [...] jak w jakiejś sparodiowanej Grecji. Garst­ ka ludzi dość lekko ubranych, rozprawiających o rzeczach mądrych i subtelnych, co drugi pederasta, a w koło ciem ­

na pińszczyzna ludzi odzianych w skóry od Apfelbauma, fetyszystów, endeków, wojskowych, chałaciarzy, znacho­ rów i miliony chłopów mnożących się jak piasek na pu­ styni. Podobni jesteśm y w szyscy razem do tego chuder- lawego Araba stojącego pod wielkim sfinksem, w które­ go wnętrzu siedzą kapłani i rżną w brydża. [Kt 1932, nr 7] *

P retek sty i p re-tek sty

Pierw sza kronika tygodniow a Antoniego Słonim skiego opublikow a­ n a przez „W iadomości L iterack ie” w num erze 24 z r. 1927 zastała dość ustabilizow aną sy tu ację na ry n k u literack im i — szerzej — w życiu publicznym . A utor był członkiem p rom inentnej g ru p y literackiej „Ska- m an d ra ” , k tó ra m iała już za sobą „okres b urzy i n a p o ru ”, był sa ty ry - k iem -felietonistą „C yrulika W arszaw skiego” (przedtem „Sow izdrzała” i „K u riera Polskiego”) oraz — co nie n ajm n iej w ażne — znaną osobą publiczną, należącą do w arszaw skiej literackiej elity tow arzyskiej ko­ jarzonej z sanacją. Czasopismo, które niniejszym staw ało się forum nowego rodzaju działalności Słonimskiego, miało już w łasny statu s w życiu literackim , ukazyw ało się bowiem od trzech lat, a u to r zaś kro nik tygodniow ych pisyw ał doń stale recenzje teatraln e. Rzec można, że to w łaśnie im pet polem iczny tych recenzji powołał do życia kroniki tygodniow e. Stałe felieto ny Słonim skiego pojaw iają się na łam ach „W ia­ domości L iterack ich ” w niedługi czas po utarczce au to ra z W andurskim i Broniew skim o lite ra tu rę „pro letariack ą” , na m arginesie skeczu

sce-1 Skrótem Kt odsyłam y tu do kronik tygodniowych A. S ł o n i m s k i e g o w „Wiadomościach Literackich”. Lokalizując opublikowane w tym tygodniku te­ ksty pomijamy jego nazwę; ograniczamy się do podania roku i numeru. W ystę­ pujący w tym fragmencie „Sfinks” to satyryczny, spopularyzowany przez „Cyru­ lika W arszawskiego” kryptonim Piłsudskiego.

(3)

90 P I O T R S T A S I Ń S K I

nicznego W andurskiego Gra o Herodzie, a także — co w ażniejsze — w kilka m iesięcy po polem ice z M illerem , Irzykow skim i innym i, sprow okow anej recen zją Słonim skiego o Śnie s reb rn y m Salomei w y ­ staw io ny m w· T eatrze N a ro d o w y m 2. Pow ołanie w ięc do życia k ro ­ nik tygodniow ych było redaktorsko zręcznym zdyskontow aniem w y ­ nikłej z literackiego k o n flik tu , skandalizującej popularności, a zarazem daw ało Słonim skiem u, k tó ry u jaw n ił ta le n t do w yw oływ ania takich ożyw iających konfliktów , możliwość nie tylko obrony swoich opinii, ale i pozytyw nego w pływ u na funkcjonow anie m acierzystego pism a w ży­ ciu publicznym . Ju ż pierw sza akcja publicystyczna poety, skierow ana przeciw ko d y rek c ji T e a tru N arodow ego i jej m iejskim zw ierzchnikom , zakończyła się procesem sądow ym : A rtu r Śliw iński contra „W iadom o­ ści L ite ra c k ie ” , i w yrok iem dw óch tygodni aresztu dla au to ra k ro n ik tygodniow ych. W yrok za „obrazę urzędn ika państw ow ego” podniósł ak cje ty godnika i jego felieto n isty w kręgach k u ltu ra ln e j W arszawy, już i tak zbulw ersow anej decyzją w ładz m iejskich o zam knięciu T ea­ tr u im. Bogusławskiego, kierow anego przez Leona Schillera.

Cotygodniow ą felietonistyczną działalność zaczynał Słonim ski zatem na grun cie p rzygotow anym po części przez siebie samego. Inne elem enty

status quo, k tó re m odelow ały jego publicy sty kę felietonow ą, zostały

stw orzone przez dotychczasow ą p olitykę red a k c y jn ą „W iadomości L i­ te ra c k ic h ” . Od początku istn ien ia pism a red ak cja dbała o rep u ta cję n ie­ zależnej. P rzez łam y tygodnika p rze w ijają się — zgodnie z tą te n ­ d encją — w ypow iedzi „an ty p raso w e” , dem askujące ówczesną dzienni­ k arsk ą korupcję, m o ralną d egenerację i inform acyjn e śm ietnisko w ga­ zetach o m asow ych n a k ła d a c h 8. W zgardliw e nastaw ienie wobec p ra ­ sy m asow ej p rze jął Słonim ski z w ielką gw ałtow nością, zwłaszcza jed ­ n a k dzien n ik arstw o p a rty jn e stało się b o h aterem neg aty w n y m licznych jego kronik.

„W iadomości L ite rac k ie ” pełniły fu n k cję in sty tu cji k u ltu ry lite ra c ­ kiej, m ającej a u to ry te t w iększy, niżby to w ynikało tylko ze sta tu su cza­ sopisma, i dlatego do końca swego istn ienia zachow yw ały dw uznaczną postaw ę w sto su n k u do innych, a więc k o n k u ren cy jn y ch in sty tu c ji tej k u ltu ry . Z jed n ej stro n y śledziły ich poczynania, reje stro w a ły je i p ro ­ pagow ały; z drugiej zaś — przeciw staw iały im k u lt niezależności pi­

2 „Skandaliczność” recenzji Snu srebrnego Salomei polegała na zdezawuowa­ niu tego dramatu akurat w okresie starań o sprowadzenie zwłok Słowackiego do kraju. K. I r z y k o w s k i zaatakował autora recenzji za naiw ne zestawianie twórczości Słowackiego z twórczością Mickiewicza, I. N. M i l l e r zaś podważał w ogóle kom petencje krytyczne^Słonimskiego. Obie polemiki ukazały się w r. 1926, nr 42, s. 4. Swego recenzenta bronił M. G r y d z e w s k i (podpisując się mg) w nrze 44 z tegoż roku.

8 Do publikacji tego typu należały np. felietony J. E j s m o n d a Kom izm prasy <1924, nr 11—13), artykuł M. F r a e n k l a o wiedeńskim „krytyku gazeciarstwa” Karlu Krausie (1924, nr 38), wiersz J. W i t t l i n a Gazeta (1925, nr 17).

(4)

O K R O N I K A C H T Y G O D N IO W Y C H A . S Ł O N IM S K I E G O 91

sarza, ideę w olnej ko n k u ren cji talentów , k u ltu ra ln y an ty etaty zm , a także kierow ały przeciw ko nim w łasne akcje o dużej a tra k c y jn o ś c i4. F elie­ tonow e w alki Słonim skiego m iały w tym swój udział.

K ultyw ow ana przez au to ra k ronik postaw a pisarskiej niezależności w szczególny sposób kojarzy się z w łaściwą felietonow i gatunkow ą „nie- sam odzielnością”. F elieto n ista w ypow iada się zw ykle sprow okow any ,,p re-tek stem ”, zajm uje go raczej t e m a t już gdzieś jakoś u ję ty i bę­ dący w obiegu, a nie — problem , k tó ry m usiałby sam grun tow nie przed­ staw ić i rozważać. Ów żywioł pre-teksto w y polega rów nież na rozw i­ janiu w ypow iedzi na kanw ie „m ow y cudzej”, ze skłonnością do jej p a­ rodiow ania i odw racania jej sensu, czy też — jak by wolał powiedzieć sam. felietonista — do obnażania jej nonsensu lub fałszu. S tyl p rete k s­ tow y, k ieru jąc y uw agę czytelnika na rozszyfrow yw anie aluzji .i ż a rto ­ bliw ych naw iązań w erb alnych do innych wypowiedzi, jest k o n sty tu ­ ty w n y dla felietonow ego dowcipu. F elietonista korzysta z przyw ilejów sa ty ry k a n a obszarach opanow anych przez w ypow iedzi m niej lub b a r­ dziej oficjalne. Ma swobodę kojarzenia w jedn ym tekście rozm aitych, n a pozór nie pow iązanych w ydarzeń, zjaw isk, osób, insty tu cji, czyli — tekstów k u ltu ry życia publicznego, w k tó ry m działa. T eksty te może zestaw iać dla osiągnięcia efektów paradoksalnych, może zm ieniać ich hierarchię i naruszać oficjalne proporcje m iędzy nim i. Niezależność fe­ lieton isty w ty m względzie należy do definicji g atu nk u, k tó ry upraw ia; n aw et w ięc gdy felieto nista pozostaje w służbie jak ie jś politycznej in ­ sty tu cji, p o tra fi tę niezależność przeniew ierczo m anifestow ać. W w y ­ padku Słonim skiego postaw a niezależna jest program em , w artością po­ w ołania pisarskiego. Ideały, w edle któ rych w artościow ał on w szelką publiczną działalność, były ab strak cy jn e i uniw ersalistyczne — w ówczes­ nych okolicznościach niezm iernie utopijne. Jed n ak jako tak ie odsuw a­ ły typow e dla „czytelników g azet” podejrzenia o interesow ność, serw i- lizm, p arty jn o ść czy też — o propagandę jakiejkolw iek zinstytucjonalizo­ w anej doktryny.

S p ró bujm y w yłonić ty p y tem atów , jak ie się w k ronikach tygodnio­ w ych Słonim skiego przew ijały, w skazując jednocześnie na ich p rag ­ m atyczne uw ikłanie, tzn. na p retek sty , k tóre zazwyczaj prow okow ały fe­ lietonistę do w ystąpienia. Typologia ta tw orzy szereg opozycji, k tóre d a ją pogląd rów nież o aksjologii upraw ianej przez auto ra kronik.

Po pierw sze więc: tan d e ta arty sty czn a — przeciw staw iona praw dzi­ w ej sztuce (teatraln ej, literack iej, plastycznej, film owej). Na tandetność, w e w łaściw ym Słonim skiem u rozum ieniu, składały się, poza rzem ieślni­ czym i brakam i, rozm aite preten sjo n aln e efekty, płytkość m yślowa i b rak „uczucia” , czyli widocznego przekonania o w artości tego, co się robi, a w końcu — podporządkow yw anie się autorów m asowym, pospolitym

(5)

92 P I O T R S T A S I Ń S K I

gustom . N atom iast sztu ka praw dziw a m iała polegać (poza arty sty c z n ą spraw nością) na sw oistej ideowości, czyli na niezgodzie wobec nie­ zadow alającego stan u św iata i h u m anistycznym m oralizm ie. W Sło­ nim skiego definicję m iern o ty arty sty czn ej nie wchodziła ten d en cja w li­ te ra tu rz e . Przeciw nie: szlachetność — jak pow iadał — tej ten d en cji by­ ła d lań nieodłączna od arty zm u . K ry teria, jak im i się posługiw ał, m iesz­ czą się — biorąc ogólnie — w realistycznym i nieco sen ty m en taln y m w zględem uzn aw any ch „w zniosłości” , inteligenckim zdrow ym rozsądku 5. Ów k o n serw aty w n y — n a tle pom ysłów aw angardow ych — comm on

sense m usiał jakoś godzić w sobie dom inację m oralistycznej ten d en cji

w sztuce i lite ra tu rz e z dosłow nie rozum ianym , konw encjonalnym realiz­ m em nie sam ego tylko utw o ru , ale n aw et jego w ykonania, a więc np. z w ym aganiem w idocznej ork iestry , gdy ze sceny te a tru rozlega się m uzyka 6.

Ze w zględu na tę pierw szą opozycję tem atyczną recenzencka i felie- tonistyczna p ra k ty k a Słonim skiego może być tra k to w a n a podobnie; b y ­ ła bowiem — m ówiąc słow am i a u to ra — „separow aniem się od zalew a­ jącej nas ta n d e ty ” (Kt 1927, n r 25). W gru ncie rzeczy jed n ak ten k ry ­ tyczny głos felieto n isty w sp raw ach lite ra tu ry i sztuk i nie m iał cha­ ra k te ru ary sto k raty czn ej pogardy dla form k u ltu ry m asow ej. P rzeciw ­ nie, Słonim ski en tu zjasty czn ie akceptow ał w iele z ty ch form , p rze­ śladow ał zaś jedynie ich w y n atu rzen ia, k tó re staw ały się narzędziem o tu m an iania publiczności, obstaw ał też przy k ry te ria c h do jrzałych w k u l­ tu rz e wyższej.

Nie m ożna by pojąć popularności i w p ływ u k ro nik Słonim skiego, gdybyśm y p oprzestali n a tak im ogólnikow ym opisie. Sens tej publicy­ sty k i polega bowiem w głów nej m ierze na efektow nych atakach godzą­ cych w o ficjalnie uznane in sty tu cje, role społeczne i a u to ry tety . A ta­ kach okazjonalnych i k o n k retn y ch , zw ykle personalnych. Trzeba je tu w skrócie wyliczyć.

Była już m ow a o te a tra c h m iejskich L orentow icza i Śliw ińskiego, któ ry ch fa ta ln y — zdaniem Słonim skiego — poziom rep e rtu a ro w y i w y­ konaw czy, ich b iu ro k raty zacja i nieodpow iedzialność stały się przed­ m iotem im petycznych napaści w k ro n ik ach tygodniow ych i recenzjach tea tra ln y ch , zwłaszcza w latach 1927— 1929. Z w ątkiem ty m łączą się drw in y z faw oryzow anych przez te a try , m iern ych d ram atu rg ó w zrze­ szonych w ZAD-zie, czyli w Z w iązku A rtystów D ram atycznych (K rzy- woszewski, G rubiński, Kleszczyński, W roczyński). Nieszczęsny akronim tego zw iązku daw ał się tu znakom icie nadużyw ać. K ilka k ronik po­ św ięcił Słonim ski n a „zjeżdżanie” polskich film ów propagandow ych, m

e-Б Pew ne pojęcie o tych kryteriach można uzyskać z żartobliwej Amnestii, która dotyczyła twórców teatru (1929, nr 5).

(6)

O K K O N I K A C H T Y G O D N IO W Y C H A . S Ł O N IM S K I E G O 9,3

lodram atyczn y ch i kom ed io w y ch 7, tępiąc ich nieudolność wobec osiąg­ nięć C haplina czy niem ieckiego kina pacyfistycznego. Jako były słu­ chacz Szkoły Sztuk P ięk n y ch w ypow iadał się od czasu do czasu o pla­ styce, będąc tu rzecznikiem B ractw a św. Łukasza, a także samego Ta­ deusza Pruszkow skiego, z k tó ry m łączyły auto ra k ro n ik więzy tow a­ rzyskie. Szczególnie o stry był felieton k o m prom itujący niekom petentne oceny m alarstw a S tyki przedstaw ione przez W ładysław a W itwickiego (K t 1930, n r 49) oraz dosadna rozpraw a z twórczością i szarlatań ską dzia­ łalnością Stanisław a Szukalskiego (Kt 1936, n r 27). W felietonach n a ­ tom iast pośw ięconych spraw om arty sty czny m lite ra tu ry (przede w szyst­ kim — poezji) Słonim ski m anifestuje skam andrycki q uasi-program udziału lite ra tu ry w życiu codziennym i charak terysty cznie go rad y k a- lizując przenosi jego p o stu laty na społeczną rolę pisarza. Tym sam ym jed nak rozchodzi się ze skłonnościam i pozostałych poetów g ru p y (z w y­ jątk iem Tuw im a) i niekiedy w prost, a niekiedy aluzyjnie daje w yraz dezaprobacie dla „dyplom atycznych” k a rie r Lechonia, Iwaszkiewicza i W ierzyńskiego 8.

Słonim ski jest w ogóle w y trw ały m przeciw nikiem w szelkich in sty ­ tu cjo nalny ch im prez literackich, k tóre w „felietonow ym ” uproszczeniu tra k tu je jako socjalne źródło p retensjon aln ej tandetności w sztuce, a zwłaszcza jako pole działania pisarzy, któ rzy sprzeniew ierzyli się h u - m an itarn o -lib eraln em u pow ołaniu m oralistów . E lem enty k ry ty k i lite ­ rackiej sensu stricto spotkać m ożna w kronikach znacznie rzadziej. N ie­ m niej cechy tak ie nosiła w spom niana już w ym iana zdań z Broniew skim 0 „poezji p ro le taria c k iej” ®, filipiki przeciw prym ityw izow aniu obrazu św iata w m arksizującym „M iesięczniku L iterack im ” W ata i S taw ara (Kt 1929, n r 49; 1930, n r 2), pełne zapału reklam y książek W ellsa (Kt 1929, n r 41; 1931, n r 49), kry ty czn e spraw ozdanie z nowo pow stałych pism literackich, zwrócone głównie przeciw ko „Z et-ow i” Jerzego B rauna 1 dru k u jącem u tam W itkacem u (Kt 1932, n r 16), w ystąpienia odrzuca­ jące globalną k ry ty k ę „S k am an dra” w obronie indyw idualności i nie­ zależności poetów tej g ru p y (Kt 1928, n r 15; 1929 n r 27; 1932, n r 41), pozytyw ne przeciw staw ienie poezji Miłosza z „Ż agarów ” — „bredniom ” Czuchnowskiego i K u rk a w „L inii” (Kt 1934, n r 2), k p in y z poezji aw an ­ gardow ej w ogóle (Kt 1935, n r 28; 1938, n r 2; 1939, n r 18) oraz — na

7 Np.: Kt 1928, nr 4, Kolejność uczuć (1929, nr 6), Kt 1932, nr 19 (o dzienni* kach kinowych), Kt 1935, nr 3 (o polskim film ie Śluby ułańskie i współpracy przy nim Wieniawy), Kt 1938, nr 16 (o imprezie filmowej Sieroszewskiego i Goetla

Dziewczyna, która szuka miłości).

8 Np. Kt 1927, nr 25 (o „programowej obojętności” skamandrytów, z aluzją do PEN-Clubowej działalności Lechonia, „ugłaskanego krzesełkiem ”), oraz Kt 1928, nr 9.

9 Felieton A. S ł o n i m s k i e g o Pomyłka (1926, nr 27) i jego artykuł z pierw­ szej kolumny (1928, nr 7).

(7)

94 P I O T R S T A S I Ń S K I

koniec — poglądy na całość poezji dw udziestolecia w yłożone z okazji antologii F ry d eg o i A ndrzejew skiego (Kt 1939, n r 20). Stosunek Sło­ nim skiego do k ry ty k i literack iej był z zasady n ie c h ę tn y ł0, felietonista uw ażał ją bow iem za jed en z przejaw ów in sty tu cjo n alizacji życia li­ terackiego i p ęta n ia niezależności tw órczej. A utorów tak ich jak Irz y ­ kow ski czy M iller tra k to w a ł jako n ieudanych pisarzy, zaw istnych i po­ zbaw ionych poczucia h u m o ru , pielęgnujących swój w ątp liw y sta tu s „li­ te ra tó w ”. R ów nież akadem icką nau k ę o lite ra tu rz e zw alczał za jałow e belferstw o, p rzy czyn k arstw o i „nudzenie” (np. felieton o m onografii K lei­ n e ra M ickiew icz, K t 1934, n r 8). O bydw u przeciw staw iał konsekw entnie działalność Boya — „pierw szego dziś w Polsce pisarza” — propagując stale jego akcje refo rm ato rsk ie i broniąc go zarów no przed atakam i endecko-k leryk aln y m i, ja k i przed w nikliw ym i paszkw ilam i Irzykow ­ skiego n. W w y padku Boya nie drażnił go zanik tw órczości o ryginal­ nej na korzyść p lo tk arsk ich studiów z życia literackiego i publicystyki społecznej, ten d e n c ja św iatopoglądow a bowiem , jaką rep rezen to w ał p ro ­ m o to r „życia św iadom ego”, w ydaw ała się Słonim skiem u jedyną godną współczesnego pisarza. K reow anie legendy Boya m iało rów nież aspekt tow arzyski lu b — jak tw ierd zili przeciw nicy „W iadomości L ite rac ­ k ich ” — k o tery jn y . Boy w swej działalności uosabiał politykę redakcji tego pism a i sam był jego literack ą gwiazdą.

Ściśle zw iązana z w yżej opisaną jest d ru g a opozycja tem atyczna, długo i k o nsekw entnie przez Słonim skiego eksploatow ana. Chodzi o pro ­ pagow anie liberalnego ideału „w olnej ko n k u ren cji ta le n tó w ” i praw a tw ó rcy do niezależności i swobody publicznego w ypow iadania się, prze­ ciw staw ione postępującej in sty tu cjon alizacji i etaty zacji życia lite ra c ­ kiego i artystycznego. Ta publicystyczna kam p ania rozpoczęła się od w alki przeciw subsydiow anym te a tro m m iejskim , by skupić się później (w latach trzydziestych) n a w yszydzaniu b iu ro k raty zacji T ow arzystw a K rzew ienia K u ltu ry T e a tra ln e j, inspirow anego przez w ładze sanacyjne (np. K t 1934, n r 44; 1935, n r 38). U rzędniczą p rak ty k ę tea tró w p aństw o­ w ych zestaw iał felieto nista z au ten ty czn ą — choć nie bezkrytycznie przezeń tra k to w a n ą — pracą S ch illera i Jaracza. Opór przeciw próbom upaństw ow ienia lite ra tu ry — u Słonim skiego obsesyjny — z czasem okazał się uzasadniony. G dy a u to r k ro n ik tro p ił pierw sze p rzejaw y „dy- plom atyzow ania się” życia literackiego (Kt 1927, n ry 24, 25, 27; 1928, n r 9), zabiegi w okół w przęgnięcia pisarzy w służbę państw ow otw órczą nie były jeszcze ani całkiem oczywiste, ani praw dziw ie groźne dla ich niezależności. W krótce jed n a k w ytw o rzy ły dylem at, przed k tóry m stanęli

10 Zob. artykuł A. S ł o n i m s k i e g o K r y ty k a czy reklama (1928, nr 28). 11 Zob. K. I r z y k o w s k i , Beniaminek. W: Walka o treść. Beniaminek. Tekst opracował i indeks sporządził A. L a m . Pisma. Kraków 1976, s. 492—531 i przy­ pisy.

(8)

O K R O N I K A C H T Y G O D N I O W Y C H A . S Ł O N IM S K I E G O 95

zwłaszcza pisarze nie poczuw ający się do lojalności wobec żadnego z opo­ zycyjnych ugrupow ań, a więc — p otencjalni klienci „sfer m iarodaj- n y c h ” sanacji. M om entem kry stalizacji postaw w ty m względzie było nie ty le n aw et pow ołanie Polskiej A kadem ii L ite ra tu ry , ile w cześniej­ sza — , z pozoru czysto polityczna — spraw a brzeska. C ztery kroniki, k tó re jej Słonim ski bezpośrednio poświęcił, należałoby może om aw iać p rzy okazji an ty to talistyczn ych w ątków jego felietonistyki. Z ajm iem y się nim i jednak teraz, gdyż oddaje to logikę radykalizow ania się felie­ tonów Słonim skiego w latach trzydziestych.

Z p u n k tu w idzenia ruchliw ego uczestnika życia ku ltu raln eg o W ar­ szaw y (a tak im był Słonim ski) tendencje totalistyczne w ładzy pom ajo- w ej w ystąpiły w yraźnie n a jp ie rw w łaśnie w życiu literackim i a rty ­ stycznym . Słonim ski ta k o ty m pisał w chwili, gdy pierw sze pow ażne k ro k i k u państw ow ej kontro li lite ra tu ry już poczyniono:

Zależność pisarzy od rządu jest jeszcze poparta węzłam i życia towarzyskie­ go. Państw o jest młode i ludzie, którzy sprawują dziś rządy, niedawno jeszcze prowadzili życie cyganerii kawiarnianej. [...] Było coś specyficznie wschod­ niego w tym piciu w ódki i klepaniu się przez całą noc, po której „władza” szła rankiem do biura konfiskować utwory „kochanych przyjaciół”. [Kt 1932, nr 4 6 ]12.

C ytat te n ilu stru je szczególną, upraw n iającą do pew nej p ro tek cjo - nalności pozycję a u to ra w stosunku do przedstaw icieli w ładzy san acyj­ nej. S y tu ację tę zręcznie streszcza dowcip Słonim skiego o tym , jak sfi­ nansow ał przew rót m ajow y, pożyczając krytycznego dnia W ieniaw ie na taksów kę 1S. Jednakże p iętn u jąc nadużycia kontroli państw ow ej w sztu­ ce felietonista „W iadomości L iterack ich ” m usiał odciąć się od dw uznacz­ nej i pok rętn ej („secesyjnej” — jak ją nazyw ał) postaw y pisarzy zw ią­ zanych z obozem piłsudczyków. P ersonifikacją takiej postaw y — p ełn e­ go uników kluczenia m iędzy ethosem pisarza-E uropejczyka a ulega­ niem aktu aln ej w ładzy — był dla Słonim skiego K aden B androw ski. W tej sam ej kronice, k tó rą cytow aliśm y, Słonim ski ta k oto k o m en tu je w łasny w ybór:

Oto program kulturalny i w ychow awczy front, przeciw któremu obrócić się muszą z całą nieustępliwością pisarze poczuwający się do odpowiedzial­ ności za poziom swego pokolenia i ci wszyscy, którzy chcieliby widzieć Polskę na w schodzie Europy, a nie na zachodzie Azji.

Zdania te form ułow ane były już po zdecydow anym rozejściu się ich a u to ra z gru p ą pisarzy sanacyjnych reprezentow anych przez K adena, Sieroszewskiego czy G oetla, przyczyną zaś bezpośredniego k o n fliktu b y ­ ła spraw a brzeska. Mimo w cześniejszych k ry ty czny ch wycieczek felie­

12 Chodziło tu zapewne o W ładysława (Wołodię) Jaroszewicza, szefa wydziału prasowego komisariatu rządu.

(9)

96 P I O T R S T A S I Ń S K I

to n isty pod adresem ty ch p is a r z y 14 stanow ili oni w jego oczach re a l­ ny a u to ry te t, a n aw et potw ierdzili go niedługo przed Brześciem (lub w tra k c ie skandalu) dw iem a solidarnie przeprow adzonym i akcjam i p ro ­ te sta cy jn y m i środow iska literackiego, k tó ry ch zresztą spiritus m ovens b ył Słonim ski. Chodzi tu o w ystąpienie przeciw b estialstw u w ychow aw ­ ców państw ow ego dom u popraw czego dla chłopców w Studzieńcu i opie­ szałości w ładz w położeniu k re su p an u jącem u tam bezpraw iu 15, a także o kam panię środow iska przeciw kierow anej osobistym i fobiam i, sam o­ w olnej p olityce prom ocji literack ich , jaką upraw iał d y re k to r pań stw o­ wego F u n d u szu K u ltu ry N arodow ej, S tanisław M ichalski, nazyw any w k ro n ik ach „chorobliw ym a n ty se m itą ” (Kt 1929, n r 39; 1930, n ry 42—4 4 )lfl.

W felieto n ach Słonim skiego istn ieje logiczna łączność m iędzy a n ty - etaty sty czn ą o rie n tac ją w życiu literackim a antyrządow ym w y stąpie­ niem przeciw politycznym gw ałtom Brześcia. Jednakże dw uznaczny cha­ r a k te r pow iązań elity k u ltu ra ln e j W arszaw y z elitą w ładzy m iał za­ pew ne w pływ na znam ienną niekonsekw encję, k tó rą m ożna dostrzec, gdy kolejno porów na się cztery kroniki „b rzeskie” i list o tw a rty do K adena i Sieroszewskiego, ogłoszony przez Słonim skiego nie w „W iado­ m ościach L ite rac k ic h ” , lecz w „R obotniku”.

P aradoks, k tó re m u w arto się tu przyjrzeć, polega na tym , że czyn­ n ik stanow iący o ciągłości publicystycznej tend encji Słonim skiego w chwili, gdy w ystąpił on w spraw ie brzeskiej, był jednocześnie sp ra w ­ cą niekonsekw encji jego stanow iska. N iekonsekw encja ta w yrażała się — by ta k rzec — w św iadom ej pretekstow ości tego w ystąpienia, Słonim ski bowiem posłużył się przeciw nikiem z a s t ę p c z y m . W kraczając w te ­ m aty k ę b rzeską (Kt 1930, n r 38) nie czuł się felietonista zrazu całkiem pew nie, skoro w tekście, poświęconym zresztą odw odzeniu czytelnika od em ocjonalnej reakcji, pożądanej dla opozycyjnej propagandy, na aresztow anie posłów C entrolew u, dokonał dość sub telnej analizy — jak m ożna by dziś powiedzieć — „społecznej sy tu acji k o m u n ik acy jn ej”, w ja ­ kiej znalazł się zarów no „szanow ny czytelnik gazet”, jak i sam, św iado­ m y persw azy jny ch chw ytów k ro n ik arz — w spólnie poddani retorycznej p resji „w ielkich ty tu łó w ” w gazetach opozycji. Owa analiza sy tuacji czy teln ik a sp raw ia w rażenie, jak b y poza cecham i otw artego przekony­

14 Np. Kt: 1927, nr 47 (o K adenowskiej propagandzie militaryzmu); 1928, nr 1 (kpiny z zabiegów „sfory krytycznej” wokół nagrody państwowej dla Kadena); nr 14 (o działalności Kadena w dodatku literackim „Głosu Praw dy”); nr 23 (o w y­ muszeniu przez Sieroszewskiego ustąpienia Wata z zarządu ZZLP); 1929, nr 42 (o Sieroszewskim jako „przewodniku wagonu sypialnego literatury)”.

15 Zob. List o tw a rty pisarzy do Ministra Sprawiedliwości (1929, nr 6) i na ten temat Kt 1929, nr 39.

16 Zob. też artykuł F. G o e t l a o FKN, zamieszczony na pierwszej kolumnie (1930, nr 44).

(10)

O K R O N I K A C H T Y G O D N IO W Y C H A . S Ł O N IM S K I E G O 97

w ania zaw ierała także m om ent a u to p e rsw a z ji17. W ywód został tu bo­ w iem u ję ty ' w poetykę rozm owy z czytelnikiem bliskim s o c ja ln ie 18, z uw zględnieniem jego ew entualnych odm iennych racji, ale wszystko to przy presuponow anej wspólnej niezgodzie na k rzykliw ą propagandę (która p r z e c i e ż nie co dzień pragnie dostrzegać niespraw iedliw ość). R etoryka więc pierw szej kroniki „brzeskiej” odw ołuje się do racjo n al­ nego oporu in telig en ta wobec stereotypów m entalności „ludow ej” , rów ­ nież takiej, na jak ą liczyła demagogia piłsudczykow ska 19.

D ruga kronika „brzeska” (Kt 1930, n r 46) była znacznie bardziej uw ikłana w p ragm atyczny kontekst, w yw ołany przez pierw szą w ypo­ wiedź kron ikarza w tej spraw ie. W ystępujący w pierw szym tekście ogól­ nikow y m otyw antyprasow y został tu wzm ocniony i skonkretyzow any. Poniew aż a u to r adresow ał felieton do publicystów socjalistycznych („Ty­ dzień”) i do Irzykow skiego z „R obotnika” , któ rzy w yrzucali m u lękliw y ton poprzedniej w ypow iedzi — posłużył się bardziej im zapew ne tra fia ­ jącym do przekonania arg u m en tem politycznym , jakiego usiłow ał u ni­ knąć w zwrocie do „średniego in telig en ta”, organizującym pierw szą kronikę „brzeską”. A rgum ent ten dowodził większego zagrożenia dla dem okracji ze stro n y totalistycznych koncepcji endeków niż ze stro n y godzących w nie, policyjnych m etod sanacji. A resztow anych posłów potraktow ał jako graczy politycznych, któ rzy doczekali się b ru ta ln ej reak cji na swe, rów nież w ątpliw e m oralnie, poczynania. Tu także zo­ stała p o dtrzym ana niezależna postaw a pisarza, wyższa jakoby ponad zaangażow anie w doraźne kon flik ty polityki zawodowej (jest to od tej po ry leitm otiv kronik). Ten w łaśnie w ątek m iał św iadczyć o konse­ kw encji m isji moralistyczinej autora. Nie bez znaczenia dla owej kon­ sekw encji był rów nież fakt, że niem al w szystkie felietony, które nap i­ sał Słonim ski m iędzy pierw szą a drugą kroniką „brzeską”, gwałtowTnie atakow ały m anipulującego lite ra tu rą d y rek tora Funduszu K u ltu ry N arodow ej, Michalskiego.

Wolta, k tó rą n astępnie Słonim ski wykonał, p ublikując w „R obotni­ k u ” list o tw a rty do Sieroszewskiego i Kadena, potępiający u darem nie­ nie przez nich solidarnej akcji p rotestacyjnej pisarzy, była częściowo uzasadniona now ym i inform acjam i o to rtu ra c h w tw ierd zy brzeskiej. K olejna jedn ak k ronika tygodniow a, zamieszczona w num erze 1 „W ia­ domości L iterack ich ” z r. 1931, była tylko dalszym ciągiem polem iki

17 Zob. Kt 1930, nr 38: „Nie mówcie mi o ludzkim stosunku do tej sprawy, bo tego ludzkiego stosunku nie ma. Cały ten spór podobny jest do kłótni na boisku footballowym [...]. Wzrusza mnie życie [...] ludzi. Nie umiem się wzruszać ani sportowo ambicjonować kolorem papierowych chorągiewek, które ktoś umieścił na dachu, a ktoś inny stara się zrzucić”.

18 Zob. jw.: „Inteligencja przeżywa ostatnie wydarzenia polityczne w sposób nieco bardziej skom plikowany”.

19 Piłsudski miał powiedzieć na temat uwięzienia posłów: „Nakradli się i poszli do ciupy”.

(11)

98 P I O T R S T A S I Ń S K I 4

z K a d e n e m 20, w k tó re j cała energia retoryczna została skierow ana przeciw jednem u, jakkolw iek szczególnie a u to ry taty w n e m u przedstaw i­ cielowi pisarzy sanacyjnych, a zatem — nie tyle przeciw w łaściw ym spraw com politycznego przestępstw a, ile pod adresem przeciw nika za­ stępczego, rep rezen tu jąceg o w ładzę w sferach literackich.

Piętno w anie „ k rę ta c k ie j” i „cynicznej” postaw y K adena osłabiało ogólniejszy sens a ta k u felieton isty „W iadomości L ite rac k ic h ”, choć na pozór nie podważało ciągłości „antypaństw ow ego” nastaw ienia auto ra k ronik, skoro cała rzecz rozgryw ała się wokół stosunku św iata litera c ­ kiego do władzy. Chodzi jed n a k o to, że w razie potrzeby Słonim ski chętnie w ypow iadał się w prost o zjaw iskach spoza obszaru życia lite ra c ­ kiego czy n a w e t — jedynie polskiego życia publicznego. Swoboda felieto­ now ej form y sp rzy jała tak im uogólnieniom . W serii natom iast w ypow ie­ dzi „brzeskich” gest pragm atyczny, jakim było opublikow anie listu ot­ w artego w „R obotniku”, zastąpił m eryto ry czną dobitność, tak zwykle ch arak tery sty czn ą dla kronik. W skutek tego Słonim ski w praw dzie pośred­ nio w yostrzył swe stanow isko, zbliżając je do bardziej w tej spraw ie zdecydow anych so c ja listó w 21, ale zarazem pozbawił czytelników „W ia­ domości L ite rac k ic h ” pełnego udziału w grze. Mogła to być — z jed­ nej stro n y — próba w yjścia poza elitę czytelników tego pism a i przed­ staw ienia swego stanow iska publiczności „R obotnika”, p rzynajm niej teorety czn ie bardziej rad y k a ln ej; z drugiej zaś strony — gest ów u jaw ­ niał, że głów nym adresatem całego w ystąpienia były jed nak w łaśnie kręgi elitarn e, skoro rzecz sprow adzała się do gestu, którego treść nie w ychodziła poza rozgryw kę m iędzy postaw am i literató w . In te le k tu a ­ liści, nastaw ien i na, dość szczególne przecież, problem y m oralne w łas­ nej w arstw y , a p rzy ty m nie ograniczający się do czytania „W iadomo­ ści L ite rac k ic h ”, byli w łaściw ym audytorium , zdolnym ocenić pojaw ie­ nie się polem iki Słonim skiego w organie socjalistów .

G dyby przyjąć to rozum ow anie, wówczas protest Słonim skiego trz e ­ ba by uznać za — w dużym stopniu — „tow arzyski”. P rzyp om nijm y jednak, że p u b likując Moje w alki nad Bzdurą — tom złożony niem al całkow icie z k ro n ik „W iadomości L iterack ich ” — a u to r dołączył doń ów list z „R obotnika” , dzięki czemu zlikw idow ał om aw iane sprzeczno­ ści i dowiódł, iż nie iest m u obojętne uniw ersalne oddziaływ anie jego głosu.

C zw arta kro nika „b rzesk a” , k tó ra ukazała się bezpośrednio po in d y ­ w idualnych p ro testach pisarzy zw iązanych z „W iadomościam i L ite rac ­ kim i” 22, n ad al była uw ik łan a w konflikt z K adenem . Z aw ierała ona

na-. - - - i

20 W następstw ie odpowiedzi Kadena w „Gazecie Polskiej”.

21 Socjaliści byli stronnictwem w pew ien sposób „oszukanym” przez Piłsud­ skiego, a w podobnej roli przedstawiał siebie Słonimski.

22 Protesty m. in. Boya, Tuwima, W ierzyńskiego wydrukowano w r. 1931, nr 2.

(12)

O K R O N I K A C H T Y G O D N IO W Y C H A . S Ł O N IM S K I E G O 09

stęp ującą enuncjację, płynącą z poczucia w spólnoty intelektualistów i przeciw staw iającą się patriotycznem u szantażow i „G azety P o lskiej”, u praw ian em u wedle form uły „p rania brudów we w łasnym dom u” :

Nie, panowie patrioci. Nikt nam nie zabroni odwoływać się do opinii cy­ wilizowanej Europy, bo nie taki czy inny rząd, ale w łaśnie cywilizowana Eu­ ropa jest naszą ojczyzną. Pragniemy podać ręce tej gromadce „klerków”, która w nowej fali m ilitarystycznego i terrorystycznego zdziczenia, ogarnia­ jącej całą Europę, jest naszą rodziną. [Kt 1931, nr 3]

D eklaracja ta odzw ierciedla rozszerzanie się horyzontu polemicznego kronik, w który ch z czasem rozw inie się m otyw an tyto talisty czn y, nie ograniczający się do abstrakcyjnego pacyfizm u, antyendeckości czy an- ty eta ty z m u w k u ltu rze. Coraz m niej w kronikach będzie p row incjonal­ nych, okazjonalnych utarczek, coraz więcej natom iast w alk o zasady i w artości uniw ersalne. Było to z jednej stro n y konsekw encją izolacji au to ra w polaryzującym się życiu publicznym , z drugiej zaś — n astęp ­ stw em zagrożenia totalitarnego, jakie dawało się odczuć w Polsce i Eu­ ropie.

P ragm atycznem u rozszerzaniu się horyzontu polemicznego tow arzy­ szyły niesprzecznie a ta k i felietonisty wyposażone w precyzy jn y adres, a uzasadnicne pojaw ianiem się coraz to nowych in sty tu cji k o n tro lu ją ­ cych polskie życie publiczne. In stytu cje te pow oływ ano zarówno na za­ sadach w pełni au to ry taty w n y c h (cenzura K om isariatu Rządu), jak i quasi-sam orządow ych (PAL, program kulturaln o-o św iato w y O Z N -u )2S. Z okazji utw orzenia PA L w ystąpił Słonim ski z ostrzeżeniem , nieufnie zap atru jąc się na zdolność tej in sty tu cji do reprezentow ania pisarzy:

Przysługuje nam prawo surowej krytyki. Będziemy uważnie patrzyli na ręce i język naszych reprezentantów. [Kt 1933, nr 50]

Słowam i tym i kw itow ał rozłam środow iska literackiego będący n a­ stępstw em Brześcia i zapow iadał implicite zatargi z cenzurą tych lite­ ratów , k tórzy niezależność pragnęli zachować. K rytyczny głos Słonim ­ skiego wobec PA L rozbrzm iew ał odtąd w odpowiedzi zarów no na jej akcje prom ocyjne (nagrody i w aw rzyny literackie, np. K t 1937, n r 49 — przeciw cenzurkom w y staw ian y m pisarzom), jak i na bierność człon­ ków A kadem ii, wówczas gdy — wedle au to ra kronik — w inni byli za­ jąć publicznie stanow isko (np. K t 1935, n r 4 — w spraw ie ustaw y bi­ bliotecznej).

Podobnie zatem jak w ątek an ty etaty sty czn y i anty in sty tu cjo n aln y , stale żywy w k ronikach tygodniow ych, w yłonił się niejako z polem icz­ nych recenzji tea tra ln y ch , tak i nasilający się z biegiem lat

trzydzie-23 Zob. np. Kt: 1931, nr 7 (drwiące z cenzury, błazeńskie wypracowanie o w ioś­ nie); nr 8 (retorycznie zapytująca, „co wolno pisać”); 1933, nr 10 (przeciw roz­ porządzeniu cenzury o zadrukowywaniu „białych plam ”); 1932, nr 3, i 1933, nr 7 (polemizujące z państwowotwórczym i zaleceniami Matuszewskiego dla literatów); 1938, nr 38 (przeciw programowi kulturalnemu OZN).

(13)

100 P I O T R S T A S I Ń S K I

sty ch w ątek an ty to ta listy c zn y był rozbudow aną ko n ty n u acją w alki o nie­ zależność tw órców k u ltu ry . F a k t ten uw y datn ia ideologiczną Spójność tej publicystyki; spójność, k tó rą osiągał a u to r nie tylko przez naw iąza­ nia m erytoryczne, ale także dzięki stylistycznej refrenow ości, p o w ta­ rza n iu pew nych konceptów i fig u r re to ry c z n y c h 24. Je d n y m z n a jw a ż ­ niejszych p retek sto w y ch „ideogram ów ”, służących do w prow adzania w tek st felieto n u napaści na totalizm , szowinizm i nacjonalizm — p rze­ ciw staw ionych kosm opolitycznem u hum anitaryzm ow i, w alce o pokój i praw a człow ieka, k tó re w inna otaczać tro sk ą lit e r a tu r a 25 — było oskarżanie p rasy (narodow ej, kom unizującej i sk rajn ie sanacyjnej), r a ­ dia i film u o w y jątk o w ą spraw ność w zaszczepianiu p ry m ity w n y m od­ biorcom w iary w hasła zbiorow ej nienaw iści. W kom ponow ane w „ an ty - p rasow ą” publicy sty k ę „W iadomości L ite rac k ic h ” 2e, atak i takie — w y­ jątkow o u felieton isty — nie były pozbaw ione k ry ty czny ch obserw acji socjologicznych, św iadczących o w rażliw ości au to ra na ówczesne n u rty w k ry ty ce k u l t u r y 27. P rzytoczm y kilka fragm entów z kron ik pisanych w różnych latach, a p otw ierdzających ten wniosek.

Olbrzymia w iększość ludzi nie ma wyobraźni wzrokowej. Dlatego działa na nich w ielki napis: „Pohańbienie praworządności”, albo „Zamach na w ol­ ność”, albo „Kres korupcji”. Jest to wydrukowane wielkim i literami, a więc musi być ważne. [...] Cóż znaczą wobec tych efektow nych słów podawane co­ dziennie petitem relacje ze zbrodni i nikczemności popełnianych każdej nocy w stolicy państwa. [Kt 1930, nr 38]

To już są [tj. czytelnicy tygodników] odbiorcy towaru bardziej luksuso­ wego. Taki chce mieć i fotografię Balcerkiewiczówny, i trochę ideologii, i parę krzyżówek. [...] Więcej ma czasu i dlatego bywa zarażany idiotyzmem grun­ towniej i niebezpieczniej. [Kt 1932, nr 5] 28

Za bardzo jesteśm y w szyscy we władzy skojarzeń pospolitych, żargonu dziennikarskiego, pozornie logicznie łączących się słów, a przecież obrażają­ cych nasz rozsądek, zniekształcających bogaty prawdziwy obraz świata. [Kt 1935, nr 11]29

24 Takich jak „metafory m eteorologiczne” w rodzaju „cuchnącej mgły nad Europą” (Kt 1930, nry 51—52) albo „przewietrzania” atmosfery polskiej — figury pojawiającej się w felietonach i wierszach (np. wiersz Dwie ojczyzny, 1938, nr 3).

25 Słonim ski uczestniczył w akcjach Ligi Obrony Praw Człowieka i Obywa­ tela (zob. notatkę w „Wiadomościach Literackich” 1936, nr 10, s. 4). Na temat przeciwstawienia literatury prasie zob. Kt 1930, nr 8.

26 Stałym m otywem rubryk Przegląd prasy i Camera obscura było piętnow a­ nie prasy brukowej, klerykalnej i nacjonalistycznej. Zob. także przedruki z prasy zagranicznej, np. A. H u x l e y a Pisarze i czytelnicy (1938, nr 17, s. 5).

27 Zob. felieton A. S ł o n i m s k i e g o Nienawistni}с (1928, nr 35), Kt 1937, nr 48, oraz podobny w tezach artykuł A. S t a w a r a Totalizm (1939, nr 13). Co do ówczesnej polskiej m yśli socjologicznej na ten temat zob. A. H e r t z , Milita­

ryzacja stronnictwa politycznego. W arszawa 1935.

28 Przeciw Nowaczyńskiem u i „Myśli Narodowej”.

29 Kronika ta oparta jest na koncepcie, że zdrowsze od żargonu dziennikar­ skiego są słow a zestawione alfabetycznie.

(14)

O K R O N I K A C H T Y G O D N I O W Y C H A . S Ł O N IM S K I E G O 101 Luksus niezależności jest prawie niedostępny. Każdy niemal z piszących pracuje w jakimś piśmie, a pisma uprawiają swoją politykę. [...] poglądy są przeważnie ściśle związane ze środkami utrzymania. [Kt 1935, nr 30]

Głupstwo ma w naszych czasach rezonans olbrzymi, bo propaganda roz­ porządza całą prasą i nowym potężnym powielaczem głupstw, jakim jest radio. [Kt 1938, nr 22) 8°

Obliczenie jest proste. Na dwa zdania kłam liwe trzeba odpowiedzieć przy­ najmniej dziesięcioma zdaniami ukazującymi fałsz postawionych zarzutów. [Kt 1939, nr 29] 81

P rzedstaw ione ury w k i grzeszą eliptycznością i pośpiesznym i gene- ralizacjam i. W ynika to z dogm atu puenty, cechującego — podobnie jak „p re-tekstow ość” — felieton.

Trzecią więc istotną opozycją tem atyczną kronik, im plikującą zara­ zem c h a ra k te r zaw artych w nich polemik, jest przeciw staw ienie: m aso­ w e media (podatne na totalistyczną infekcję) a lite ra tu ra (kultyw ująca racjonalizm i hum anizm ). W ypowiedzi o nastaw ien iu podobnym jak w powyższych przytoczeniach były bowiem w kronikach k o n tra p u n k to ­ w ane przez pozytyw ne w aloryzacje funkcji lite ra tu ry i pow ołania pi­ sarskiego, o ch arak terze u to p isty czn o -n o rm aty w n y m 82. P rzedstaw iają pisarza jako strażn ika znaczeń słów, w yśw iechtanych w środkach prze­ kazu.

Rola ta k pom yślanego „kontrolera współczesności” 88 nabierała zresz­ tą w felietonach z lat trzydziestych coraz bardziej negatyw istycznego ch arak teru . Pisarzow i (in abstracto) coraz tru d n ie j prow adzić swobodną, pozytyw ną działalność publiczną; zagrożony w swej niezależności, musi raczej bronić siebie i czytelnika przed zalewem obliczonych na doraź­ n y efekt polityczny „głupstw ” dziennikarskich. O ddaje to w zrastającą u Słonim skiego świadomość izolacji tej części inteligencji, z k tórą się identyfikow ał, w społeczeństw ie polaryzującym się politycznie i zagro­ żonym z zew nątrz. U w arunkow any społecznie i politycznie kryzys eu­ ropejskiego intelektualistycznego ra d y k a liz m u 84 był — w oczach

Sło-80 Zob. też Kt 1937, nr 25 — o w pływie radia na doraźny sposób argum en­ towania, na lekceważenie poprzednio wypowiedzianych zdań, gdyż ulegną za­ pomnieniu, o sprzecznościach, których nikt nie dostrzega, bo ważny jest em o­ cjonalny efekt wypowiedzi. Felieton dotyczy roli radia w Rosji Radzieckiej i w Niemczech.

81 W obronie przed oskarżeniami prasy sanacyjnej o „rozbrajanie” społeczeń­ stw a w wierszach pacyfistycznych.

82 Np. Kt: 1929, nr 41, i 1931, nr 49 (reklamy książek Wellsa); 1934, nr 31 (o wizycie u W ellsa w Londynie).

88 Zob. I. K r z y w i c k a , Kontrola współczesności. [Rec.: Moje walki nad

Bzdurą]. 1931, nr 45.

84 Słynnym wyrazem tego kryzysu była książka J. B e n d y Zdrada klerków (1927), spopularyzowana w Polsce m.in. przez Parandowskiego w „Pamiętniku War­ szawskim ” (1929, z. 2, s. 49). Por. też losy grupy „Clarté”, naszkicowane w: H. J a- n a s z e k - I v a n i i k o v ä , Świa t jako zadanie inteligencji. Studium o Stefanie

(15)

102 P I O T R S T A S I Ń S K I

nim skiego — w zm acniany przez prow incjonalne osam otnienie żyjących ty m i w artościam i in telek tu alistó w polskich. W ynikało to z w ątłości spo­ łecznego a u d y to riu m tw órców k u ltu ry oraz z nikłego dopływ u w ybitn y ch rep re z en ta n tó w pow ojennej in teligen cji do gru p opiniotw órczych. Jako przyczynę tego uw iądu in telek tu alneg o piętnow ał Słonim ski k ryty czn y stan ośw iaty, prow adzonej coraz bardziej m onopolistycznie przez p a ń ­ s tw o 85. J a k m ożna w nosić z sarkastycznego tonu niek tó ry ch kronik, a także z w ypow iedzi w p r o s t89, izolację, o k tó rej mowa, osobiście p rze­ żyw ał sam felieto n ista „W iadomości L iterack ich ”. Po rozpadzie gru p y sk am an d ry tó w (w istocie g ru p a istn iała już tylko w polem ikach jej p rze­ ciw ników ) i po brzeskim rozczarow aniu w niezależnej postaw ie au to ra

H ere ty k a na ambonie u jaw n iła się jej drug a strona; było nią nie tylko

osam otnienie jego publicznego głosu, ale także osłabienie socjalno-to- w arzyskiej pozycji elity tw órczej z k ręgu „W iadomości L iterack ich ” . W publikacjach tygod n ika próbow ano w yzyw ająco nie przyjm ow ać do w iadom ości tego faktu:

Słonimski, któremu ktoś pomaga, a tym bardziej Słonimski, którego bierze ktoś w obronę, przestałby być w ogóle interesujący, skoro jego siła polega na tym, że sam bierze odpowiedzialność za sw oje w ystąpienia [...]87.

Pozycja Słonim skiego była w ystaw iana na w iele prób, z k tó ry ch jed n ak w ychodził pisarz zwycięsko, o trzy m u jąc od czytelników dowody popularności i od innych publicystów w y razy poparcia, zwłaszcza w d ra ­ m atycznych o kolicznościach88. Mimo to zapew ne tylko w ybuch w ojny (może też poprzedzająca go reo rien ta cja polskiej polityki zagranicznej) uchronił Słonim skiego (w raz z W ittlinem i Tuw im em ) przed Berezą K a r­ tusk ą, a „W iadomości L ite rac k ie ” przed k asacją 89.

A n ty to talisty czn y w ą te k p u b licy sty k i a u to ra kro n ik był zdecydo­ w anie najdonioślejszy, przede w szystkim dlatego, że zestrajał niem al wszelkie inne te m a ty poruszane przezeń w latach trzydziestych. Zw łasz­ cza po Brześciu, kiedy to okazało się, że niezaw isły w in ten cji protest

35 Zob. Kt 1936, nr 3: „Jest w Polsce nie więcej niż paręset tysięcy ludzi korzystających z kolei, gazety, książki, teatru. [...] »Mocarstwo« skurczyło się do małej urzędniczo-wojskowej wysepki, otoczonej wielkim morzem nędzy i bez­ nadziejności”.

86 Zob. Kt 1931, nr 32: „W tej stolicy rolniczego kraju żyjem y trochę jak na wsi. [...] Jest lekarz m iejscowy doktór Boy-Żeleński, pan aptekarz Grydzewski, pani radczyni Krzywicka, czasami zajrzy ksiądz proboszcz Horzyca. Inteligencja m iejscowa żyje w osam otnieniu”.

87 S. R o g o ż, Słonimski jako autor kronik. [Rec.: W beczce przez Niagarę]. 1936, nr 2.

88 Napadnięty przez endeckiego dziennikarza Ipohorskiego za wiersz Dwie

o jczyzn y (1938, nr 3), dostał listy i kw iaty od czytelników (co kwituje w Kt 1938,

nr 7). Na łamach „W iadomości” bronili Słonimskiego: Pruszyński, Hulka-Laskow- ski, Borowy, Kotarbiński (1938, nry 4—5).

(16)

O K R O N I K A C H T Y G O D N IO W Y C H A . S Ł O N IM S K I E G O 103

m oże zostać użyty przez endecką opozycję dla jej w łasnych, n ienaw ist­ nych pisarzow i celów, Słonim ski dbał o zachow anie takiej proporcji w polem ikach, żeby nie m ożna było go posądzić o b ranie stro ny k tó re j­ kolw iek ze ścierających się ten d en cji politycznych. N astaw ienie więc an tyto talisty czn e, jako uzasadnione szlachetną koniecznością zw iązaną z rolą pisarza, miało c h a ra k te r uniw ersalizującej legitym izacji stanow i­ ska publicysty oraz m oralistycznego odniesienia, spajającego — z za­ chow aniem w łaściw ej m iary — k ry ty k ę takich zjaw isk ówczesnego ży­ cia, jak: antysem ityzm versus „gettow y” nacjonalizm żydowski; san a­ cy jny a u to ry tary zm versus terro ry sty czn a m entalność i działalność e n ­ decka; antykom unizm versus „sadyzm społeczny" kom unizm u; faszyzm (zwłaszcza hitlerow ski) versus stalinizm ; policyjny antykom unizm pol­ ski : versus procesy m oskiewskie; k lery k aln y versus d ok try n aln y fan a ­ tyzm . W tej h u m an ita rn e j i liberalnej optyce w szystkie w ym ienione „izm y” były przejaw am i jednorodnej w jej psychospołecznej istocie dy­ spozycji „nowego człow ieka” — jak powiadał Słonim ski — w „stuleciu e n tu z jaz m u ” 40. Ten c h a ra k te r społeczny został później w ielokrotnie opisany w litera tu rz e naukow ej i nazw any „osobowością a u to ry ta rn ą ” 41. U felietonisty „W iadomości L iterack ich ”*sym bolizuje ją młody, nie do­ tk n ię ty szokiem w ojny gazowej, wrzeszczący „nienaw istnik” w koszuli odpowiedniego a k u ra t koloru (Kt 1937, n r 48). Tej swojej syntetycznej w izji totalizm u bronił a u to r Rodziny w ielokrotnie (np. K t 1937, n r 3 8 )42 w polem ikach z przedstaw icielam i uogólnionych przezeń tendencji, a n a­ w et z ich k ry ty k a m i um iarkow anym i, k tórych uważał za naiw nie obiek­ tyw nych „kom plikatorów to talizm u ”.

Tak rozum iany totalizm był w oczach Słonim skiego głównym źród­ łem m ilitaryzm u, którem u przeciw staw iał pacyfistyczną m iędzynaro­ dówkę intelektualistów . W spraw ie pacyfizm u był Słonim ski n ieub ła­ gany — dochodziła tu wręcz do głosu pretekstow ość ty pu publicznej w ypow iedzi, k tó ry upraw iał. P o trafił zaatakow ać n aw et pacyfistę W it- tlin a za jego co do tej idei nieśm iałe w ątp liw o ści4S, w ykorzystyw ał też każdą okazję, każdy cudzy tekst, któ ry by m u pozwolił w ątek ten po sw ojem u rozw inąć (np. K t 1932, n r 47) 44.

40 Zob. Kt 1935, nr 5: „Współcześni kacerze i wygnańcy rekrutują się prze­ ważnie z narodów porwanych entuzjazmem”. Rysunek Topolskiego ilustrujący tę kronikę nosił tytuł Stulecie entuzjazmu.

41 Th. A d o r n o (i inni), The Authoritarian Personality. New York 1950. 42 Przeciw „komplikatorom totalizm u” w rodzaju J. E. Skiwskiego.

48 Zob. artykuł A. S ł o n i m s k i e g o Odpowiedź na dedykację (1930, nr 2); chodziło o zadedykowany autorowi kronik artykuł J. W i t t l i n a Spowiedź b y ­

łego pacyfisty (1930, nr 1).

44 Jest to tekst pacyfistyczny na marginesie książki O. L e h m a n n a R u s s -b u e 1 d t a Die -blutige Internationale der Rüstungsindustrie (Ham-burg—Bergedorf

(17)

-104 P I O T R S T A S I Ń S K I

T eksty

P rzegląd tem a ty k i k ro n ik tygodniow ych nie w yczerpuje — z p rzy ­ jętego tu p u n k tu w idzenia — sensu „felietonistycznego działania” ich au to ra. Chcąc te n sens zrekonstruow ać jako sens działania w łaśnie, p rzy jrzy m y się podstaw ow em u zbiorowi chw ytów , dzięki k tórem u — naszym zdaniem — ta felietonow a reto ry k a może osiągnąć swój p ra k ­ tyczny, p ersw azy jn y cel. Ów zbiór chw ytów — zw any tu „uw ew nętrz- nioną p ra g m a ty k ą ” te k stu — należy analizow ać zarów no od stro n y in­ te n c ji a u to ra w ypow iedzi, jak i w kategoriach izom orfizm u zachodzą­ cego m iędzy relacjam i osobowym i w tekście a n iektó ry m i elem entam i społecznej sy tu acji auto ra. Dwa w y m iary uw ew n ętrznio nej prag m aty k i felietonów Słonim skiego: w y m iar reto ry czn y i o p arty na społecznym sam opoznaniu w ym iar realistyczny, wiążą się z gatunkow ą w istocie, choć u a u to ra k ro n ik osobliwie silną, subiektyw izacją w ypow iedzi, k tó ra je st z kolei p ro jek cją do w ew n ątrz tek stu zasady nieoficjalności felieto ­ nu. N ieoficjalność (u Słonim skiego stem atyzow ana i program ow a) felie­ to n u ma c h a ra k te r zew nętrznopragm atyczny, jest podstaw ow ą i dość ogólnikow ą kategorią, dzięki k tó rej felieton zn ajd u je sw oje m iejsce i fu nk cję w uniw ersum słowa publicznego.

Model uw ew n ętrzn io n ej p rag m a ty k i tek stó w felietonow ych, k tó ry będziem y tu chcieli przedstaw ić dla kronik tygodniow ych, to specyficz­ nie in te rp re to w a n y efekt funkcjonow ania w ielorakich środków reto rycz­ nych. N ajw ażniejszym jed n ak ogniw em tego m odelu jest podm iot w y­ powiedzi, wokół którego k o n stru u je się dialekty ka relacji osobowych w tekście. G lobalnie stanow i ona p ro jek t lek tu ry , w ciągający czytelnika w orbitę fik cy jn y ch relacji i u p rzy to m niający mu, jak ą m odalność ma przypisać w ypow iadanej treści. Tekstow e rep rezen tacje, w jakich p rze­ jaw ia się podm iot, o k reślają dru g ą kateg orię w ew nętrznej p rag m a ty ­ ki — czytelnika, którego typow e dla pew nego stylu felietonow ego re ­ prezen tacje w ew n ątrztek sto w e są rów nież w yznaczane przez stosunek, w jakim pozostają one do rep re z en ta cji podm iotow ych. N astępnym i w chodzącym i w grę rep re z en ta cja m i (i relacjam i) by łyb y umieszczone w tekście osobowe odpow iedniki przeciw ników polem icznych felieto­ n isty , jako że jest to g a tu n ek notorycznie w polem iki uw ikłany. Na w y­ różnienie w śród nich zasługują, poza bezpośrednim i adw ersarzam i, in­ sty tu cje, w stosunku do k tó ry ch polem ika byw a form ułow ana implicite, pośrednio, aluzyjnie. R ep rezen tacje w szystkich tych trzech „osób” po­ zostają w zw iązku z ideologicznym i au to ry tetam i, k tó ry m felietonista a rb itra ln ie je przy pisu je, a z k tó ry ch najw ażniejszym , bo narzucającym tem a ty k ę polem ik, jest ideologia legitym izująca głos podm iotu. W koń­ cu — m ają znaczenie stosunki, w jakich powyższe rep rezentacje pozo­ s ta ją do rów nież w tek st w pisanych ekw iw alentów społecznej sceny. P rz y ich analizie należy dostrzegać zwłaszcza zakres tak ew okow anej

(18)

O K R O N I K A C H T Y G O D N IO W Y C H A . S Ł O N IM S K I E G O 105

sceny społecznej, czyli obszar życia publicznego, k tó ry znajduje się w or­ bicie odwołań w ażnych i użytecznych dla felietonisty 45.

R eprezentacje podm iotowe k ronik tygodniow ych służą przede w szy­ stk im zam anifestow aniu ideologicznej i społecznej niezależności publicz­ nych ról ich autora. Może być jednak in teresujące poddanie ich próbie in te rp re ta c ji sceptycznej, w k tó rej trak to w ało by się tę niezależność ra ­ czej jako cechę persw adow aną niż jako bezwzględny fakt. Zasadą stylu kronik jest to, że ,,ja” felietonisty konsekw entnie unika wszelkiej m a s k a ra d y 4e. „ J a ” to po p rostu A ntoni Słonim ski, we w szystkich w aż­ nych publicznych atry b u tach : p o ety-skam andryty, d ram atu rg a, s a ty ry ­ ka, recenzenta, uczestnika życia kulturalnego, członka literacko -d yg ni- tarsk iej tow arzyskiej elity W arszawy i byw alca „Z iem iańskiej” czy „ IP S -u ”, obyw atela oraz — rzecz jasna — felietonisty „W iadomości”. Słonim ski pom ija w ty m w izerunku niem al w szystkie elem enty osobiste, k tó re nie m iały bezpośredniego związku z poważną potrzebą polem icz­ ną lub nie uzasadniały jego zachow ań p u b lic z n y ch 47.

We w czesnych kronikach, do czasu spraw y brzeskiej, dom inują iden­ ty fikacje „ ja ” w skazujące na te role publiczne (i tow arzyskie) Słonim ­ skiego, k tóre funkcjonow ały w wąskich ram ach życia k ulturalnego. Podkreślał więc a u to r swój skam andrycki rodowód, u jaw niał dokładną znajom ość środow iska literackiego i jego społecznej izo la c ji48, nie od­ graniczał działalności recenzenckiej od felietonistycznej 40 ani felietonów z „C y ru lik a” od kronik z „W iadomości” 50. W w arstw ie „w e w n ę trz n e j”, presupozycyjnej ówczesnych tekstów dostrzec można, że rozczarow anie niew ielką skalą jego publicznej działalności było u Słonim skiego sk u t­ kiem dość naiw nego przejęcia się ideą „sanacji” w szystkich dziedzin życia, k tó ra nie tylko powołała państw ow otw órczą satyrę „C yrulika W arszaw skiego” , ale i zapew ne należała do m otyw acji Słonim skiego

45 Nazwaliśmy ten obszar „horyzontem polemicznym” kronik.

46 Tym się kroniki m. in. różnią od felietonów Słonimskiego z „Cyrulika”, gdzie błazeńska, prowokacyjna maska osłaniała meritum wypowiedzi, a także — od innych typowych maskarad felietonistycznych (zob. J. J. L i p s k i , Warszawscy

„pustelnicy” i „Bywals cy”. Warszawa 1973).

47 Zob. Kt 1929, nr 27: „Nie chcę, aby do mnie mówiono »Wy łysi« ani »Wy, w binoklach«, ani »Wy komediopisarze«, ani »Wy poeci«, ani »Wy felietoniści«. [...] Nie chcę też, aby do mnie mówiono »Wy, Antoni Słonimski«, bo nie lubię poufałości”.

48 Np. Kt 1927, nr 39: „słowo drukowane kręci się w tym małym, monoton­ nym kółku paru ulic i paru znajomych, wśród których stale się obracamy”.

49 Zob. Kt 1928, nr 32: „Robota recenzenta czy felietonisty polega w znacznej mierze na utrzym ywaniu linii demarkacyjnej między sztuką a tandetą”.

50 Cykl z „Cyrulika” Mętne łby gościł też przelotnie na łamach „Wiadomości Literackich” (1928, nr 2). Trafiały się tu i inne felietony, których w łaściwsze m iejsce byłoby w „Cyruliku”, np. Kt 1927, nr 26, eksploatująca satyryczny motyw „kurków towarzyskich”.

(19)

106 P I O T R S T A S I Ń S K I

przy podjęciu pisania k ro n ik ty g o d n io w y c h 51. Mimo zastrzeżeń fak tem pozostaje wczesne pragm atyczne ograniczenie horyzontu polem icznego ty ch w ypow iedzi. Miało ono w pływ na treść kronik. O graniczenie p rag ­ m atyczne h o ry zo ntu polem icznego, tzn. adresow anie k on tro w ersy jn y ch w ypow iedzi do a u d y to riu m jednorodnego i przesyconego więzam i to w a­ rzyskim i, daw ało bow iem możliwość dyskutow ania n ajrozm aitszych te ­ m atów bez obaw y o niezrozum ienie lub „niepodążanie” za w yw odem au to ra. Zakładało się tu z powodzeniem albo wspólną, albo p rzy najm niej doskonale znaną czytelnikow i i przeciw nikow i podstaw ę św iatopoglą­ dową. W rezu ltacie tak ie ograniczenie było — paradoksalnie — rozsze­ rzeniem zak resu dopuszczalnych treści, a także stanow iło o większej swobodzie g ry tem atam i. P rzeciw nie natom iast — pragm atyczne rozsze­ rzenie, tzn. konieczność b ran ia pod uw agę niejednorodnych kom petencji publiczności czytającej, skłaniać mogło do swego rodzaju zaw ężenia m e­ rytorycznego, w yrażającego się m onotonią tem atyczną, dogm atyzm em w artościow ań i uporczyw ym lansow aniem bardziej ab strak cy jn y ch za­ sad.

Początkow e ograniczenie pragm atyczne k ro n ik było dobitnie ilu stro ­ w ane przez stosunek „ ja ” do rep re z en ta cji czytelnika oraz przez społecz­ ną c h a ra k te ry sty k ę tej ostatn iej:

Doszło do tego, panowie, że m uszę z braku ^przeciwników sam ze sobą dyskutować. [Kt 1927, nr 48]

Można by sobie w łaściw ie wypisać na karteczce, kto jeszcze nie był pił- sudczykiem, kto już jest za długo, kto już przechodził do opozycji, a kto jeszcze nie, i na tej podstawie wróżyć przyszłość narodu. [Kt 1928, nr 44]

Oba te zw roty, jeden w prost, a d rug i przez obiektyw izację, są w spo­ sób oczyw isty skierow ane do czytelnika elitarnego, nieanonim ow ego — do tego samego zróżnicow anego k ręg u dziennik arsk o-literack iej W arsza­ wy, do którego należał też Słonim ski. Z tego to kręgu a u to r kronik w y ­ ław iał swoich przeciw ników , ale i do niego samego polem ikę adreso­ wał. U bolew ając nad g roteskow o-tow arzyskim w ym iarem stanow isk św iatopoglądow ych w ty m kręgu, był drw iącym m oralistą środow iska, k tó ry zakładał, że to samo widzą jego czytelnicy. „ J a ” felietonów Sło­ nim skiego w roli kpiarza i kaznodziei stołecznej socjety (dowcipnie b u n ­ tującego się przeciw przynależności do niej) to typow a w latach d w u ­ dziestych jego id enty fik acja.

Zapowiedzi zm iany tego ad re sa ta brzm ią zresztą na ty le b ru ta ln ie , że tylko on w łaśnie — publiczność wyćw iczona w pobłażaniu odstęp­ stw om od dobrego w ychow ania, jeśli ich celem jest ż a rt — był w stanie straw ić sform ułow ania tak ie, jak w następ u jący m cytacie:

51 Zob. np. Kt 1927, nr 27: „Gdzież są te w ielkie brudy, o których marzy każdy felietonista?”; nr 29 (o „państwach” prasowych); nr 39 (drwiny z projektu PAL — „sejmu literatury”).

(20)

O K R O N I K A C H T Y G O D N IO W Y C H A . S Ł O N IM S K I E G O 107

W łaściwie pisze się dla paruset osób, które się zna osobiście, i dla paruset innych, które się pozna przy najbliższej okazji. [Kt 1927, nr 29]

Zatem :

Potrzeba nam nowych czytelników. Starzy zużyli się, sparcieli, zatęchli i czas ich wyrzucić do zlewu. [Kt 1928, nr 41]

Użycie — jak powyżej — quasi-zbiorow ej reprezentacji podm ioto­ w ej m iało in ten cję zdecydow anie persw azyjną. W kronikach tygodnio­ w ych w ystępow ały dw a szczególne typ y form y „m y” , zastępującej n a ­ tu ra ln ą pierw szą osobę liczby pojedynczej. Pierw sza odm iana, „m y” realno-społeczne, pojaw iająca się częściej we wczesnej prakty ce k ro ni­ karskiej Słonim skiego, była w prow adzana w k ontekst opisowy, żarto ­ bliw ie ją o b ie k ty w iz u ją c y 52. K ontekst ów stw arzał ironiczny dystans m iędzy „m y” a w łaściw ym , lecz w prost nie nazw anym podm iotem . D ru ­ ga odm iana natom iast, „m y” persw azyjne, częstsza w latach trzydzies­ tych, ujaw niała zgoła inny stosunek „ja” do jego quasi-zbiorow ej re ­ p rezentacji. Nie było już ironii w obrębie tej relacji; przeciw nie — „ ja ” dąży do utożsam ienia siebie z „m y” (a ściślej: by czytelnik dał w iarę tak iem u utożsam ieniu). Silniejsze było tu zatem napięcie persw azyjne, gdyż tak ie utożsam ienie leżało niejako w interesie podm iotu i zw ięk­ szało au tory taty w n o ść jego wypowiedzi. Form a „m y” drugiej odm iany była zazwyczaj pozbaw iona w yraźnie w ypow iedzianych społecznych od­ niesień (owego k o ntekstu opisowego pierw szej odm iany), stając się w tym sensie m niej realistyczną od poprzedniej, a za to w zbudzając czytelniczą identyfikację. Nie zakładała bowiem ekskluzyw nych a try b u ­ tów socjalnych, k tó re m ogłyby pow strzym yw ać im aginacyjne uczestni­ ctwo czytelnika w owej zbiorowej podmiotowości. Nie przypadkiem za­ tem odm iana ta pojaw iała się w deklaracjach serio ideowych, w któ rych felietonista nie mógł sobie pozwolić na sugestię, że w swych poglądach jest osam otniony:

Jesteśm y w obecnym stanie rzeczy zwolennikami swobody słowa i przeko­ nań, praworządności i demokracji, tolerancji i postępu, i w ielu jeszcze rzeczy równie śm iesznych i wzgardzonych w Polsce. [Kt 1932, nr 5] 58

Albo:

Reprezentując z uporem idee „niemodne” i narażając się na wszelkie kom­ binacje w zajem nie się anulujących wyklęć, zachowujemy po prostu wierność swemu „Krajowi”. [Kt 1929, nr 27]

Dla Słonim skiego, k tó ry podkreślał, że stać go na idiosynkrazje po­ lem iczne 54, i u nikał poza tym m askujących indyw idualność swego

gło-ï2 Por. motto tego szkicu oraz przypis 36.

53 Obrona Boya przed atakami pism klerykalnych i socjalistycznego „Na­ przodu”.

54 Zob. Kt 1939, nr 7: „Dowcip może być okrutny, impet polemiczny może być przesadny, ale stać za tym musi gorąca wiara w e własne poglądy”. Por. też

Cytaty

Powiązane dokumenty

Obecnie uważa się, że zakorzenienie Kościoła i utworzenie miejscowego Kościoła partyku­ larnego to cel specyficzny działalności misyjnej.14 Przy czym ostateczną racją dla

Nieufność g łęboka i niepokonalna do lepszych stron n a tu ry ludzkiej bierze górę nad daw niejszą, uśm iechniętą otuchą P rzed św itu. C ierpienia fizyczne

Oceny postępu hodowlanego w produkcji ziemniaka dokonano poprzez analizę zmian produkcyjnego efektu gatunku (wzór nr 2) w latach prowadzonych badań ankietowych oraz poprzez

However, Polish consumers are interested in domestic products, as reflected by numer- ous traditional and regional cuisine fairs where products considered to be traditional

W artykule przedstawiono problematykę wpływu instytucji wsparcia biznesu na rozwój innowacyjności w układach regionalnych na przykładzie województwa podkarpackiego. Za

W kolejnym dokumencie, jakim jest Strategia Rozwoju Kraju 2007-2015, założono realizację priorytetów zgodnych z gospodarką opartą na wiedzy, skupiono się na wspieraniu

Redakcja językowa: dr Joanna Szydło, dr Urszula Widelska Redakcja techniczna i skład: dr Danuta Szpilko... Wykorzystanie mobilnych aplikacji (m-health) w zarządzaniu systemem ochrony

The part of the load is fed by Gse-Zrz 1&amp;2 parallel cables, where the total active power flow from each 1&amp;2 Gse-Zrz 50 kV cable is increased slightly from 0.34 MW to ∼0.39