• Nie Znaleziono Wyników

Plastyka w Kościele w latach 1981-1989 : trwałe przymierze czy epizod?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Plastyka w Kościele w latach 1981-1989 : trwałe przymierze czy epizod?"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Agnieszka Gralińska-Toborek

Plastyka w Kościele w latach

1981-1989 : trwałe przymierze czy

epizod?

Pamięć i Sprawiedliwość 4/1 (7), 181-201

2005

(2)

Agnieszka Gralinska-Toborek

Plastyka w Kościele

w ia ta c h 1981—1989.

Trwale przymierze czy epizod?

P onad 1700 osób zaangażow anych w ruch sztuki przykościelnej: artystów , fo ­ tografików , krytyków i teo rety k ó w sztuki - to p o kaźn a liczba. M im o tego ruch zw any k u ltu rą niezależną, nieoficjalną, przykościelną czy d ru goobiegow ą rzadko jest p rzedm iotem zainteresow ania badaczy polskiej sztuki. Jest to b ow iem tem at niezw ykle tru d n y do oceny, kontrow ersyjny i niew dzięczny - z p o w o d u dużej liczby słabych artystycznie p ra c 1.

W arto jednak przyjrzeć się tem u ruch o w i jako zjawisku niezw ykłem u w h i­ storii polskiego K ościoła katolickiego i jego relacji ze sztuką. Tu bow iem n astą­ pił przełom , p o p o n a d stu latach sztuka w ró ciła do Kościoła, i to na zasadach p artn ersk ich . Sztuka o d setek lat pełn iła funkcję służebną w obec Kościoła, k o ­ rzystała z kościelnego m ecenatu, a jednocześnie w ielu arty stów p o dejm ow ało tem aty religijne niekoniecznie n a zam ów ienie. Pod koniec X IX w ieku artyści co ­ raz w yraźniej m anifestow ali swoją au to n o m ię, tw o rząc miejsce dla swych dzieł w galeriach - salonach i m uzeach, odch odząc od jakiejkolw iek „nieartystycznej” tem atyki, w tym oczywiście i religijnej. N ieliczne w ielkie dzieła sakralne p o w sta­ łe w w ieku X X p otw ierdzają regułę, iż K ościół p rzestał być atrakcyjnym m iej­ scem dla sztuki, ta zaś p rzestała spełniać w ym agania Kościoła. Ta sytuacja nie zm ieniłaby się n a p ew no m im o pew nych gestów ze stron y Kościoła, o k tórych będzie jeszcze m ow a, gdyby nie szczególne w a ru n k i społeczno-polityczne w Pol­ sce po ogłoszeniu stanu w ojennego. Relacje m iędzy artystam i a Kościołem uleg­

ły diam etraln ej zm ianie. To w łaśnie w b u d y n k a c h kościelny ch p o w stały gale- 1 8 1 rie, a dzieła sztuki tam w ystaw iane nie m usiały p od ejm ow ać typow ej tem atyki

religijnej, w ytw orzyły bow iem w łasną, p atrio ty czno -religijn ą ikonografię. Z ja ­ w isko sztuki przykościelnej p o w in n o w ięc być ro zw ażan e p rzed e w szystkim z p u n k tu w idzenia historyczno-socjologicznego, nie zaś historii sztuki czy este­ tyki. U w arunkow ane było bow iem przede w szystkim sytuacją polityczną, nie w pisyw ało się w p re fero w an ą w tym czasie koncepcję auto no m icznego rozw oju sztuki. N iniejszy arty k u ł będzie p ró b ą historycznego przed staw ien ia sztuki lat

1 W ś ró d n ajw ażn iejszy ch p u b lik ac ji d o ty cz ąc y c h sz tu k i la t o sie m d z iesią ty c h w y m ien ić trze b a: A. W ojciechow ski, Czas s m u tk u , czas nadziei. S ztu k a n iezależna lat o sie m d zie sią ty ch , W arszaw a 1 9 9 2 ; D.K. Ł uszczek, Inspiracje religijne w p o lsk im m alarstw ie i grafice 1 9 8 1 -1 9 9 1 , [b.m.w.] 1 9 98; C ó ż p o a rtyście w czasie m a r n y m . S z tu k a n ieza le żn a la t 8 0 ., W arszaw a 1 9 9 0 (k a ta lo g w ystaw y, Z ach ęta).

(3)

osiem dziesiątych, w k tórym względy artystyczno-estetyczne pojaw ią się tylko jako argum enty w sporach o jej ocenę.

Przyczyny zjawiska sztuki przykościelnej

Sztuki plastyczne w Polsce Ludow ej, zw łaszcza po „odw ilży”, nie były tra k to ­ w ane przez w ładze zbyt su ro w o 2. C o więcej, sztuka aw angardow a, w dużej m ie­ rze abstrakcyjna (a w ięc m ało groźna), stała się w izytów ką i d o w od em na libera­ lizację i postępow ość rządzących. Artyści odczuw ali w zględną w olność w obrębie sztuki i satysfakcję z nadążania za zachodnim i n u rta m i3. W iodące k o ncep tualn o- -m edialne zainteresow ania artystów polskich, zwłaszcza w latach siedem dziesią­ tych, z jednej strony pozw alały na ucieczkę przed rzeczyw istością i p ro p ań stw o- w ym czy jakim kolw iek innym ideologicznym zaangażow aniem . Z drugiej zaś strony spow odow ały zupełne w yłączenie się środow iska artystycznego z życia społecznego (wyjąwszy akcje „artyści w fabryce” czy spotkania z ro b o tn ik am i w ym uszane przez w ładze4) i niezrozum ienie sztuki now oczesnej przez przecięt­ nego, niew tajem niczonego w idza5. I choć zdarzały się krytykujące system i b rak w olności w ypow iedzi w ystąpienia takich artystó w jak Jerzy Bereś, Elżbieta i Emil C ieślarow ie czy d u et KwieKulik, większość aw angardow ych tw ó rc ó w nie ujaw ­ niała swego niezadow olenia i korzystała z przywilejów, jakie u d o stęp n iała im w ładza6. Z tej ułudy w olności w yrw ało artystó w do p iero pow stanie „S o lidarno­ ści”, odw aga i autentyczność tego społecznego ruchu. Przełom ow y ro k 1980 przyniósł refleksję n ad ro lą artysty i jego tw órczości w społeczeństw ie, a naw et w yraźną sam okrytykę, m .in. na łam ach w ielu pism artystycznych7.

2 „ O d w ilż ” w sztuce (odejście od d o k try n y realizm u socjalistycznego), z ap o c zą tk o w an a w ystaw ą w w arszaw skim A rsenale w lipcu 1955 r., u jaw niła się z jednej stro n y w y b u ch em m łodzieńczej eks­ presji o o strzu a n ty w o je n n y m , ale sprzeciw iającym się tak że oficjalnej, optym istycznej sztuce reali­ zm u, z drugiej stro n y o d ro d z e n ie m prz ed w o je n n ej a w an g ard y i zaistn ien iem n o w y ch g ru p n a sta w io ­ ny ch n a tw o rzen ie sztuki in telek tu aln ej. Por. J. Bogucki, S ztu k a Polski L u d o w e j, W arszaw a 1983. 3 C h o ć nie m o żn a tu m ów ić o pełn y m sam o zad o w o len iu . G rzeg o rz S ztabiński, a rty sta i teo re ty k , zw raca uw agę n a k o n flik t w e w n ę trz n y artystów , k tó rzy zaliczając się do św iatow ej tradycji kon- struktyw istycznej, nie chcieli jed n ak sp ełn iać w a ru n k u zaan g ażo w an ia w życie i re w o lu cjo n izo w a ­ nia św iata, w idząc sk utki „rea ln e g o socjalizm u” . „C h cąc w yjść k u rzeczyw istości, zaznaczyć w niej sw ą obecność, narażali się albo n a nieb ezp ieczeń stw o p rzech w y cen ia ich prop o zy cji p rzez czynniki p a rty jn o -p ań stw o w e i w łączen ia d o oficjalnej sztuki zaangażow anej, albo n a b ra k p o ro z u m ien ia z a k tu a ln ą sztuką n a św iecie” (G. S ztabiński, D y le m a ty obecności. Próba zro zu m ie n ia niektó ryc h a sp e k tó w po lskiej sz tu k i lat sied em d ziesią tych , m ps w zb io rach au to ra).

4 W sp ó ln e akcje w ład z i p lasty k ó w były n ien a tu ra ln e, a czasem w ręcz śm ieszne. S tanisław R o d ziń ­ ski, artysta, opisuje je barw nie: „A rtyści od czasu do czasu w ram ach tak ich akcji staw ali się c h ło p o ­ m anam i [...]. Klasa ro b o tn ic za p o zw alała sobie m alow ać m aszyny n a ró ż o w o , sypać p o zakładzie piaskiem i jeszcze ro b iła sobie fo to g rafie z tw ó rc am i. W tej tragifarsie ro zsąd e k zachow ali ro b o tn i­ cy zadając tw ó rc o m p y tan ia w ro d zaju »Co słychać«, przyw racając im k o n ta k t z rzeczyw istością” (S. R odziński, C o się sta ło ze sztu k ą , „B iuletyn Z PA P” 1 981, n r 1, s. 4).

5 N ajcięższą kry ty k ę sztuki lat siedem dziesiątych p o d jął P io tr P io tro w sk i w książce D ekada. O sy n ­ d ro m ie lat siedem dziesiątych, k u ltu rz e artystyczn ej, krytyce, sztuce - w yb ió rczo i su b ie ktyw n ie , Po­ zn ań 1991.

6 W ystąpienia, o k tó ry ch tu w sp o m in am , znane były w tym czasie garstce specjalistów , a opisane i d o cen io n e zostały d o p ie ro w latach dziew ięćdziesiątych. Por. m .in. P. P io tro w sk i, Z n a czen ia m o ­ d ern izm u . W stronę historii sz tu k i po lskiej po 1 9 4 5 ro ku , P o zn ań 1999.

(4)

Z m ian a św iadom ości pociągnęła za sobą także działanie. R eprezentujący całe środow isko Z w iązek Polskich A rtystów P lastyków 8, zrzeszający plastyków, rzeź­ biarzy, k o n serw ato ró w zabytków, znany z dotychczasow ej k on iu nk turaln ej p o ­ stawy - nagle okazał swe poparcie dla robotników . N o w ą linię w jego d ziałalno ­ ści zapoczątkow ała uchw ała z 29 sierpnia 1980 r., w której odnajdujem y takie stw ierdzenia: „Solidaryzujem y się z ro b o tn ik am i i intelektualistam i w alczącym i o p raw o do rzeczyw istego w spółdecyd ow ania o losach k raju ”, „społeczeństw o polskie pozbaw ione głosu i instytucji przedstaw icielskich m usi w drodze sp o n ta­ nicznych ru c h ó w bro n ić podstaw ow ych praw człow ieka”, „z całą m ocą przyłą­ czamy się do p o stu lató w utw o rzen ia niezależnych zw iązków zaw od ow ych ”9. W ślad za tą uchw ałą szły następne, deklarujące nie tylko pop arcie dla N S Z Z „S olidarność”, ale także pom oc finansow ą (dzięki aukcjom dzieł sztuki) oraz d o ­ tyczącą p ro pagandy wizualnej i inform acji10. M iędzy sierpniem 1980 a grudniem

1981 r. nastąpiły ogrom ne zm iany w ew nątrz ZPAP, a w ięc w całym środow isku artystycznym . Pojawiały się opinie o konieczności spluralizow ania m ecenatu sztuki, po raz pierw szy obok p aństw a w ym ieniano „S olidarność” i Kościół k a to ­ licki11. W uchw ale z 1981 r., reagującej n a napięcie społeczno-polityczne, człon­ kow ie Z arząd u G łów nego ZPAP p ow o łali się na oceny E piskopatu, a także cy to­ w ali słow a papieża Ja n a Pawła II, któ ry w zyw ał do po kojow ego rozw iązyw ania k o n flik tó w 12. Był to do w ó d już nie tylko m oralnego przeb ud zen ia środow iska a r­ tystycznego, ale także uznania w tej kw estii au to ry tetu Kościoła. Świadczyły o tym także dalsze losy ZPAP - jego zawieszenie p o w p ro w adzeniu stanu w o jen ­ nego, odw ieszenie w m aju 1982 r. i nieugięta po staw a jego członków p o tęp iają­ cych stan wojenny, k tó ra d o p row adziła do ostatecznego rozw iązania zw iązku w czerw cu 1983 r. W tym czasie w ielu artystów skupiło się już w o k ó ł Kościoła, a członkow ie rozw iązanego ZPAP spotykali się w św iątyni M iłosierdzia Bożego przy ulicy Zytniej w W arszawie, by om aw iać nieoficjalną działalność swych k o ­ legów w poszczególnych okręgach.

W prow adzenie stanu w ojennego upew niło artystów w przekonaniu, że ich p o ­ staw a nie jest tylko kw estią osobistych w yborów , ale spraw ą społeczną, gdyż jako zw arta grupa stanow ią w ażną część społeczeństw a. S pontanicznie podjęty przez w szystkich tw ó rc ó w bojk o t oficjalnego życia kultu raln ego przez plastyków został po tw ierd zo n y odezw ą Głos, k tó ry jest m ilczeniem w kw ietniu 1982 r.13 „S olidar­

n o ść” w arszaw skich plastyków, k tó ra p odpisała się p o d odezw ą, w yraźnie okre- 1 8 3 śliła obszar b o jk o tu : „uw aża się za nieetyczny u d ział w oficjalnych w ystaw ach

8 ZPAP zrzeszał niem al całe środow isko, gdyż to jego legitym acja, a nie dyplom uczelni artystycznej, u p raw n iała do zakupu m ate riałó w plastycznych. ZPAP przyznaw ał p racow nie, decydow ał o zakupach dzieł do m uzeów i galerii, ustalał cenniki n a usługi plastyczne i pośredniczył w zlecaniu tych usług. 9 S ta n o w isko Z w ią z k u Polskich A r ty s tó w P la sty kó w w obec sytu a cji w kraju - 2 9 sierpień 19 8 0 rok, [w:] O sta tn ie m iesiące Z w ią z k u Polskich A r ty s tó w P la stykó w , W arszaw a 198 3 , s. 3 0 -3 1 .

10 Uchw ała Z a rzą d u G łów nego ZPAP z dnia 2 5 paźd ziern ika 1 9 8 0 r. [w:] ib id em , s. 3 2 -3 4 . 11 Por. J. K aczm arski, Uwagi na te m a t działania ZPAP w n o w e j sytu a cji w kraju, „B iuletyn ZPA P” 1 9 8 1 , n r 2 , s. 3 -4 .

12 Uchw ała Z a rzą d u G łó w n eg o o w spółpracy ZPAP - N S Z Z „ Solidarność” [w:] O sta tn ie m iesiące..., s. 3 4 -3 5 .

13 W p rz y p ad k u in n y ch tw órców , zw łaszcza ak to ró w , nie było w y raźn eg o w ezw an ia czy z o b o w ią­ zania śro d o w isk a d o b o jk o tu ; p o r. K om edianci. R zecz o bojkocie, oprac. A. R o m an , Paris 1988.

(5)

organizow anych przez instytucje państw ow e zarów no w kraju, jak i za granicą, in­ dyw idualnych jak i zbiorow ych, np. reprezentow anie polskiej kultury za granicą w w ystaw ach urządzanych przez M [inisterstw o] K[ultury] i S[ztuki], M in is te r­ stwo] S[praw] Z[agranicznych], M [inisterstw o] O [brony] N [arodow ej] itp., lub udział w Biennale W eneckim i Biennale Paryskim, a w kraju w Biennale Plakatu czy Biennale Grafiki. Z a sprzeczne z etyką uznalibyśm y rów nież udział w plene­ rach organizow anych przez instytucje państw ow e, występy w środkach m asowego przekazu i udostępnianie im do rozpow szechniania swych prac. Są to p od staw o­ we założenia postępow ania w czasie stanu w ojennego”14. Jednocześnie w yznaczo­ no kierunek dalszych działań: „musimy natom iast przystąpić do tw orzenia nieofi­ cjalnego obiegu sztuki, przez w ernisaże i wystawy w pryw atnych m ieszkaniach, tw orzenie grup dyskusyjnych i sym pozjów pośw ięconych kulturze i sztuce”15.

Pierwsze spotkania w pryw atnych praco w niach i m ieszkaniach odbyw ały się od początku 1982 r., organizow ano też tzw. w ystaw y w alizkow e - m ałych o b ra­ zów m ieszczących się w walizce. Takie przedsięw zięcia były jedn ak znane tylko w ąskiem u gronu artystów i krytyków , w żaden sposób nie m ogły zapew nić n a­ w et p o zo ró w norm alnego funkcjonow ania sztuki. Aby zaistniał drugi obieg sztu­ ki, potrzeb n e były miejsca, gdzie m ogłaby zebrać się publiczność. Trzeba było stw orzyć takie w aru n k i w ystaw iennicze, k tó re gw arantow ałyby odb iór dzieł oraz m ożliw ość dyskusji. To w łaśnie poszukiw anie m iejsca dla sztuki sp ow odow ało zbliżenie artystów do Kościoła, ale też w yw ołało podziały w nurcie sztuki nieza­ leżnej: na tych, którzy w ystaw iali swe prace w k ru ch tach , i tych, którzy rezygnu­ jąc z szerokiej publiczności, pozostali w p ryw atnych p raco w n iach 16. W ybór m iej­ sca łączył się bow iem najczęściej z profilem sztuki, jej fo rm ą i tem atyką, dlatego artyści, którzy nie chcieli rezygnow ać ze swych dotychczasow ych, aw an g ard o ­ w ych zainteresow ań, często pozostaw ali poza ruchem przykościelnym .

Kościół i sztuka nowoczesna - przygotowanie stron

Artyści now ocześni szukali inspiracji i sojusznika w filozofii, nauce i technice, nie zaś w religii17. Skupieni n a w łasnym w nętrzu oraz samej sztuce, chcieli u k a­ zać osobiste uczucia, subiektyw ne spojrzenie n a rzeczywistość, odtw orzyć tajem ­ nicze pokłady w yobraźni, a do tego potrzeb n e im były now e środki form alne. 1 8 4 Rozsadzili więc obow iązujący k an o n przedstaw iania, stw orzyli dla sztuki now y

język, uw olnili ją od funkcji służebnej. Oczywiście m o żna m ów ić o nurcie m eta­ fizycznym w sztuce aw angardow ej, nie przyw oływ ano w nim jednak konkretnej religii, a zw łaszcza k ato licy zm u 18. A rtyści starali się d o ch od zić do u niw ersum ,

14 G łos, k tó r y jest m ilc zen ie m , cyt. za: A. W ojciechow ski, Czas sm u tk u , czas nadziei..., s. 108. 15 I b id e m .

16 C zęsto nazyw a się te n ru c h „trzecim o biegiem ” . Była to sieć p ry w a tn y c h p ra co w n i i m ieszkań, w k tó ry ch g łów nie artyści n e o aw a n g a rd o w i sp o tykali się n a w y staw ach , akcjach artystycznych i k o n certach . Por. J. R obakow ski, PST! czy li sygnia n o w e j sz tu k i 1 9 8 1 -1 9 8 4 , W arszaw a 1989. 17 W yjątkiem byli artyści, k tórzy sw ą w iarę starali się przełożyć n a język sztuki, np. G eorges R ouault. N ie lic zn e są też re alizacje sa k raln e w y k o n y w an e p rz ez zn an y c h tw ó rcó w , n p . d e k o rac je C h a p elle du R osaire w y k o n a n e p rzez H e n ri M a tisse’a.

18 A. G ralińska-T oborek, Sacrum : an Issue o f the A vant-garde, or o f P o stm o d ern ity? , „B ulletin de La S ociété des Sciences e t des L ettres de Ł ó d ź” 1 998, t. 4 8 , s. 1 3 9 -1 5 5 .

(6)

absolutu, nieskończoności, sacrum (rzadko używ ali słow a Bóg) na w łasną rękę. N ie tw orzyli sztuki religijnej, k tó ra m ogłaby spełniać funkcje sakralne czy ew an­ gelizacyjne. Katolickość - czyli pow szechność, i kanony obow iązujące w sztuce kościelnej stały w opozycji do indyw idualizm u i oryginalności.

Kościół nie przyjął takich zm ian w sztuce, nie zgadzał się n a au ton om ię arty ­ sty, zwłaszcza w sferze treści. W ierni, przyzwyczajeni do tradycyjnego przekazu treści dobrze im znanych, także protesto w ali przeciw ko no w ato rstw u w sztuce kościelnej. Skutkiem tego „przez przeszło p ó ł w ieku Kościół pozostaje nieob ec­ ny w sztuce europejskiej i światowej jako źró d ło inspiracji, jako m ecenas”19 - p i­ sał ks. Janusz S. Pasierb. We w nętrzach św iątyń um ieszczano obrazy daw ne i ich kopie, now sze prace p o p raw n e doktrynalnie, lecz artystycznie coraz mniej w a r­ tościow e, czasem pojaw iała się sztuka lu d o w a i am atorska, a najczęściej m asow o p ro d u k o w a n y kicz. O ficjalne w ystąpienia Kościoła w spraw ach sztuki „m iały nieod m iennie charakter zachow aw czy i restryktyw ny, nieufny w obec poszuki­ w ań now ych śro dków i sposobów artystycznego w yrazu, bez czego ani sztuka re ­ ligijna czy kościelna, ani w ogóle żadna sztuka nie m oże po p ro stu zachow ać w ła­ ściwej sobie żyw otności”20.

P rzełom w stosunku Kościoła do sztuki now oczesnej n astąp ił w latach sześć­ dziesiątych X X w ieku, co znalazło swoje p o tw ierd zen ie w w ypow iedziach kolej­ nych papieży: Ja n a X X III, Paw ła VI, później Ja n a Pawła II, a przede w szystkim w d o k um entach Soboru W atykańskiego II.

Ja n X X III, choć nie m iał „w ybitnego sm aku artystycznego” - jak pisze Janusz S. Pasierb, nie oceniał, a co najważniejsze, nie p o tęp iał sztuki w spółczesnej, tw ierdząc, iż nie obraża o n a ani wiary, ani m oralno ści21. Jego następca, Paweł VI, nie ukryw ał swojej sym patii do sztuki, a jego przem ów ienie do artystów z 10 m a­ ja 1964 r. stało się najczęściej cytow aną w ypow iedzią charakteryzującą n ow ą epokę. Zadziw iające jest zrozum ienie przez papieża sytuacji artystów, ich p o ­ trzeb: „Wy um iecie znaleźć form y przystępne i zrozum iałe dla rzeczy niew idzial­ nych - to wasz zaw ód i wasze pow ołanie. Wasza sztuka polega w łaśnie na p o ry ­ w aniu skarbów ze św iata du cha i przyodziew aniu ich w słowa, barwy, form y - w do stępność dla ludzi”22. Papież przyznaw ał się do b łęd ó w Kościoła, któ ry nie akceptow ał w olności sztuki, i prosił o przebaczenie: „N ałożyliśm y w am jako k a­ n o n naśladow nictw o, w am , którzy jesteście tw órcam i, zawsze żyw otnym i i try ­ skającym i tysiącem pom ysłów i tysiącem now ości. [...] Przygnietliśm y w as cięża­ rem nie do zniesienia. Przebaczcie nam ! [...] Tak, język wasz był uległy naszem u św iatu, ale i skrępow any, wymuszony, niezdolny do odnalezienia swojego w o ln e­ go sło w a” . W tym p rz em ó w ien iu b rzm iała w yraźn a zapo w iedź now ej w sp ó ł­ pracy na zasadach p artnerskich, p ro śb a o p o w ró t artystó w do Kościoła i o b iet­ nica otw artego ich przyjęcia: „I my także opuściliśm y was. N ie pokazaliśm y w am

19 J.S. Pasierb, M ia sto na górze, K rak ó w 1 9 7 3 , s. 2 4 1 .

20 E. W olicka, Wiara i w yobraźnia. W p o sz u k iw a n iu źró d eł w spółczesnego k ry zy s u obrazow ania w ia ­ ry , „R oczniki H u m a n isty c zn e ” 1 9 9 6 , t. 4 4 , z. 4, s. 20.

21 Jego w y p o w ied ź dotyczyła jednej z w ystaw n a B iennale w W enecji, a d o k ład n ie b rzm iała: „N ic z tego nie ro zu m iem , ale w każdym razie nie o b raża to ani w iary, ani m o raln o śc i” (cyt. za: J.S. Pa­ sierb, M ia sto ... , s. 21 1 ).

(7)

naszych spraw, nie w prow adziliśm y w as w miejsce święte, gdzie tajem nice Boga bu dzą w sercu ludzkim radość, nadzieję i upojenie. [...] Kościół potrzebuje was. N asza posługa w ym aga waszej w spółpracy, bo jak w iecie, polega o n a n a głosze­ niu i przybliżaniu um ysłom i sercom św iata ducha, św iata tego, co niew idzialne i czego nie m ożna nazw ać”23.

Deklaracje Pawła VI p oprzedzał wcześniejszy (obowiązujący od 16 lutego 1964 r.) do k u m en t Soboru - konstytucja O liturgii, w której rozdziale siódm ym zaw arta jest n o w a teo ria sztuki sakralnej. „D o najszlachetniejszych dzieł ducha ludzkiego słusznie zalicza się sztuki piękne, zw łaszcza sztukę religijną i jej szczyt, m ianow icie sztukę kościelną”24. Kościół przyznał więc, że obo k sztuki sakralnej istnieje sztuka niesakralna, k tó ra nie m oże znaleźć się w świątyni, gdyż nie speł­ nia pew nych w arunków , ale jest religijna. Pierwszy gest ze strony Kościoła został w ten sposób uczyniony: „Bramy Kościoła otw ierają się p rzed w am i, przyjdźcie, aby zaczerpnąć stąd jakiś motyw, tem at, a naw et coś więcej niż tem at - ó w ta ­ jem niczy fluid zw any łaską, natchnieniem , charyzm atem sztuki”25 - m ów ił Pa­ w eł VI. Z a nim zaś poszedł jeszcze wyraźniej Jan Paweł II, szczególną sym patią darzący tw ó rc ó w k u ltu ry 26.

W Polsce Ludow ej artyści do późnych lat siedem dziesiątych w bardzo nie­ w ielkim stopniu uczestniczyli w życiu K ościoła27. „K ultura stała się m iejscem w alki ideologicznej” - pisze ks. W iesław N iew ęgłow ski28. Przywiązanie prym asa kard. Stefana W yszyńskiego do ludo w o -n aro d o w eg o charakteru katolicyzm u w Polsce, w którym w idział najlepszą o b ro nę Kościoła i wiary, o dbierane było niejed nokrotnie jako w yraz dystansu w obec inteligencji, w tym także w obec a r­ tystów 29. To jednak słow a prym asa stały się w latach osiem dziesiątych najczęściej cytow anym zaproszeniem sztuki do Kościoła: „M oże was nieco niepokoić, że stajecie przed ołtarzam i, by pow iedzieć to, czego serce wasze pragnie. W iedzcie, że to jest wasze miejsce. [...] W ystarczy miejsca i chleba w św iątyniach Bożych i dla Ewangelii, i dla waszej tw órczości, k tó rą ubogacacie życie n a ro d u ”30. K ar­ dynał w ypow iedział je w 1977 r. na zakończenie III Tygodnia K ultury

Chrześci-23 Ibid em .

24 K o n stytu cja o liturgii św iętej, ro zd ział 7: S ztu k a kościelna i sprzęty liturgiczne, p k t 122 [w:] So­ bór W a tyka ń ski II. K o n stytu cje, dekrety, deklaracje, Poznań 1 9 6 8 , s. 67.

25 C yt. za: H . C arrier, Ew angelia a k u ltu ry . O d L e o n a X III do Jana Pawła II, R zym - W arszaw a 1 9 9 0 , s. 2 8 0 .

26 O relacjach K ościół - k u ltu ra pisze w zarysie ks. W iesław N iew ęg ło w sk i w książce N o w e p rz y ­ m ierze Kościoła i śro d o w isk tw ó rc zych w Polsce w latach 1 9 6 4 -1 9 9 6 , W arszaw a 1 9 9 7 (roz­ dział 1 i 2). Por. Wiara i ku ltu ra - d o k u m e n ty , p rzem ó w ie n ia , h o m ilie, red . K. C yw ińska, T. G orz- k ula, M . R ad w an , Rzym 1 9 8 6 ; D .K . Łuszczek, Inspiracje religijne..., s. 2 2 - 2 9 (rozdział K ościół a sz tu k a w spółczesna).

27 O czyw iście były osoby tw o rzące sztukę religijną i sak raln ą n a w ysokim po zio m ie artystycznym , n p. M a ria H isz p a ń sk a-N eu m a n n , Jerzy Jarnuszkiew icz, B arb ara i Jerzy Skąpscy, A n to n i Rząsa czy Z o fia T rzcińska-K am ińska. N ajobszerniejszą bibliografię dotyczącą p o w o jen n ej polskiej sztuki reli­ gijnej zam ieszczono w: Sacrum i sztu k a , oprac. N . C ieślińska, K rak ó w 1989.

28 W A . N iew ęg ło w sk i, N o w e p rzym ie rze..., s. 61.

29 Por. A. M icew ski, O k u ltu rze . A. M icew ski ro zm a w ia z P. H e r tz e m , „ Z n ak i C zasu” 1 988, n r 11, s. 134; W A . N iew ęg ło w sk i, N o w e p rzym ierze..., s. 5 4 -5 6 .

30 S. W yszyński, O b o w ią ze k obrony k u ltu r y naro d o w ej [w:] id em , Z ro zw a ża ń n a d k u ltu rą ojczystą, P oznań - W arszaw a 1 9 7 9 , s. 2 4 5 .

(8)

jańskiej, gdy w p ro w ad zo n o już w życie „p rogram ew angelizacji kultury i przez k u ltu rę ”. „O kreślenie »ewangelizacja kultury« rozum iem przede wszystkim - w y ­ jaśniał jego pom ysłodaw ca, ks. W iesław N iew ęgłow ski - jako posługę w niesie­ niu Ewangelii w spółczesnym tw ó rco m polskim . Istnieje piln a p o trze b a w łączenia tw ó rc ó w w krw iobieg Kościoła, aby stali się w nim obecni św iadom ie, zarów no po przez swoje życie, jak i tw órczość [...] N iek tó rzy ludzie ku ltury pozostają czę­ ściow o zam knięci n a w a rto ści E w angelii p o p rz ez sw oją m en taln o ść, czasam i przez nie najlepsze dośw iadczenia, czy też z p o w o d u presji środow iska, w k tó ­ rym się znajdują. Trzeba by wziąć w o b ronę ich praw a, ich tw órczość oraz objąć m ecen atem ”31. W ten sposób Kościół otw ierał się n a w spółpracę z artystam i, choć tru d n o pow iedzieć, że był gotow y ich przyjąć w takiej rzeszy i w tak szyb­ kim czasie.

Artyści także nie byli przygotow ani do spotk ania z K ościołem - ani do ro z­ m ó w z księżm i i parafianam i, ani do w ejścia w przestrzeń św iątyni. Jed y n ą o so­ bą z tego środow iska, k tó ra p o d koniec lat siedem dziesiątych starała się odnow ić zw iązek sztuki i wiary, był teo rety k i krytyk sztuki Janusz Bogucki. O d 1979 r. organizow ał o n w D om u R ekolekcyjnym w Laskach spotkania arty stó w do tyczą­ ce sacrum w sztuce, w któ ry ch brały udział także osoby duchow ne, m .in. o. Jan Andrzej Kłoczowski. Te spotkania m iały często charakter rekolekcyjny i dla w ie­ lu uczestników były pierw szym m o m en tem refleksji nad sensem własnej tw ó r­ czości, n ad jej zw iązkiem ze św iatopoglądem . Bogucki rozpoczął w ten sposób realizację swojej koncepcji „p o w ro tu sztuki do d om u i św iątyni” . Jego zain tere­ sow ania religią w ynikały z w ieloletniej obserw acji sztuki i przeczucia jej p o w aż­ nego kryzysu. „A w angarda, w ykonaw szy swoje dziejow e zadanie, przestaje ist­ nieć i nie w ytw arza już od p aru lat now ych kierunków , czyli now ych w zorców w izualno-w yobraźniow ych” - pisał w 1977 r.32 P odstaw ow a p ostaw a artysty aw angardow ego - k tó rą Bogucki nazyw ał intelektualizm em ezoterycznym (EZO ) - w ynikająca z przek o n an ia o niezw ykłości artysty i jego działań, p o w o ­ dow ała coraz w iększe w yobcow anie i herm etyczność sztuki. Bogucki coraz w y ­ raźniej zauw ażał kształtow anie się postaw y POP, włączającej się w k ultu rę m aso­ w ą - superikonosferę, nastaw io ną n a rozryw kę i konsum pcję. W idząc w tym największe zagrożenie dla kultury, p ro p o n o w a ł inną drogę dla sztuki: p o w ró t do pierw otnego sacrum - przestrzeni świętej, i nam aw iał arty stów do „odnow ienia

w ew n ętrznego zw iązku tw órczości z całością życia d u ch o w eg o”33. W ielu zna- 1 8 7 nych artystów aw angardy b rało udział w spotkaniach organizow anych przez J a ­

nusza Boguckiego - z potrzeby serca, z ciekawości, w poszukiw aniu now ych d o ­ świadczeń. N ik t jednak nie spodziew ał się, że jego w izja przem ieni się w osobny, szeroki n u rt sztuki, któ reg o źró d ła b ęd ą nie tyle artystyczne, ile polityczne.

N iew ątpliw ą przyczyną zainteresow ania arty stów religią i zm ian w ich p o sta­ w ach był w ybór kard. K arola W ojtyły n a papieża. D la każdego Polaka było to

31 W A . N iew ęg ło w sk i, A k tu a ln e m o żliw o śc i duszpasterskie o b ro n y i tw o rzen ia k u ltu r y chrześcijań­ skiej, re fe ra t w ygłoszony n a p o sied zen iu Komisji D u szp asterstw a O g ó ln eg o E p isk o p atu Polski 11 I 1978 r., cyt. za: id em , N o w e p rzym ie rze..., s. 70.

32 J. Bogucki, Pop ezo sacrum , P oznań 1 990, s. 21. W tej książce Jan u sz Bogucki najpełniej p rz e d ­ staw ił sw oją koncepcję.

(9)

w ydarzenie napaw ające d um ą i nadzieją. N astroje prokościelne pogłębiły się jeszcze bardziej po pierwszej wizycie Ja n a Paw ła II w Polsce. „Wizyta papieża była niezw ykle w ażnym m om entem . S pow odow ała w e m nie zm ianę w idzenia św iata i sam ego siebie. A na d o d atek w idoczn a była w procesie społecznym ” - w sp om i­ n ał Stanisław K luczykowski34.

D la artystó w słow a papieża intelektualisty były niezw ykle w ażne i budujące. Podkreślić bow iem należy, że tw órcy w latach sześćdziesiątych i siedem dziesią­ tych nastaw ieni byli bardzo n a pracę intelektualną. Potrzebow ali więc dla w szel­ kich sw oich przedsięw zięć po d b u d o w y teoretycznej. Z różnych źró deł czerpali uzasadnienia dla nowej sztuki. W drugoobiegow ych pism ach artystycznych35 za­ m ieszczano z jednej strony d okum enty p oso b o ro w e dotyczące sztuki kościelnej, z drugiej tłum aczenia fragm en tów pism socjologa n eokonserw atysty D aniela Bel­ la, któ ry krytykow ał am erykańskie społeczeństw o kapitalistyczne, zsekularyzo- w ane i zdesakralizow ane, i naw oływ ał do od ro d zen ia religijności i ustalenia sfe­ ry sa cru m 36. P ow oływ ano się także n a tek sty Leszka K ołakow skiego, m .in .

O d w et sacrum w kultu rze św ieckiej37. W ten sposób p ow staw ał gru n t p o d sztu­

kę, k tó ra nie była kościelna, choć pokazyw ano ją w kościołach.

Miejsca i działania

Schronienie się artystów , tak jak wszystkich uczestników i sym patyków „So­ lid a rn o ś c i”, w Kościele było w okresie stan u w o jen n eg o czymś n a tu ra ln y m i zgodnym z polską tradycją łączenia religijności z p atriotyzm em . Kościoły stały się m iejscem spotkań, gdzie przede w szystkim organizow ano po m o c dla in te rn o ­ w anych i p oszkodow anych oraz ich rodzin, k o n tak to w an o się i w ym ieniano in­ form acje. D opiero po kilku m iesiącach, gdy m inął pierw szy szok i gdy mniej p o ­ trzeb n a była d o raźn a pom oc, tw órcy odczuli potrzebę w ym iany myśli, dzielenia się swymi dośw iadczeniam i także za p ośred nictw em sztuki. A tm osferę tam tych dni oddaje tekst zamieszczony w podziem nym piśm ie „Sztuka” : „Powody, dla których artyści-plastycy zdecydow ali się n a bo jk o t oficjalnego życia k u ltu raln e­ go, nie ustały, w aru n k i społeczne nie zm ieniły się, bezpraw ie nie ograniczyło. Z m ieniło się jedno - upływ a czas. N iektórzy w idzą w bojkocie tylko p ro test m o ­ ralny, lecz zaczynają w nim w idzieć w artości dla sztuki: m ożność refleksji n ad 1 8 8 w łasną p racą i n ad bezsensow ną organizacją ru ch u w ystaw ow ego. [...] Inni cze­

kają jakby n a sygnał (czyj?), pozw olenie (kogo?), by wejść z p o w ro te m w u tarte koleiny życia artystycznego. Te wszystkie opinie, postawy, obaw y w skazują na jedną konieczność: konieczność tw o rzen ia niezależnego i niem echanicznego obiegu k u ltu ro w eg o ”38. W tedy zaczęły pow staw ać now e duszpasterstw a

środo-34 M . Szybst, Z a u w a ż a ć św ia t, „S ztu k a” 1 9 8 1 , n r 4 , s. 24.

35 P rzykładem m oże być w y d aw an e w stu egzem p larzach p rzez D u szp asterstw o Ś ro d o w isk T w ór­ czych w Ł odzi pism o „ N aw a św. K rzysztofa” .

36 N ajw ażniejsza jego p ra ca to K u ltu ro w e sprzeczności k a p ita liz m u , W arszaw a 1994.

37 L. K ołakow ski, O d w e t sacrum w k u ltu rz e św ieckiej, „ N aw a św. K rzysztofa” 1 9 8 5 , n r 2. O ficjal­ nie a rty k u ł o p u b lik o w an y w zbiorze te k stó w L eszka K ołakow skiego: C yw ilizacja na la w ie oskarżo­ n y ch , W arszaw a 1990.

(10)

w isk tw órczych oraz galerie. W 1983 r. odbyło się pierw sze spotkanie tw órców z prym asem Polski kard. Józefem G lem pem pośw ięcone organizow aniu życia a r­ tystycznego przy w sparciu K ościoła39. Dzięki tym ro zm ow om zaczęto u d o stę p ­ niać artystom zarów no istniejące już placów ki zajm ujące się k u ltu rą - m uzea die­ cezjalne czy siedziby duszpasterstw , jak i w szelkie w olne m iejsca w budynkach parafialnych: kruchty, podziem ia, a naw et naw y kościelne i kaplice. T rudno w y­ m ienić wszystkie kościoły w Polsce, w k tórych pokazyw ano jednorazow e w ysta­ wy plastyczne, historyczne czy patriotyczne, gdyż była ich o g ro m na liczba, a ta k ­ że dlatego, że nie zawsze po takich w ydarzeniach pozo stał ślad w postaci ulotki, katalogu lub w pisu do księgi pam iątkow ej. W szelkie kalend aria prow adzone przez uczestników tego ruchu są n iepełne40, zważywszy na w arun ki, w jakich były tw orzone. W ym ienić więc m ożn a tylko najważniejsze i stałe miejsca, należą­ ce do Kościoła, w któ ry ch pokazyw ano sztukę.

Przede wszystkim otw arte były dla arty stów M uzeum A rchidiecezji W arszaw ­ skiej, pro w ad zo n e od 1979 r. przez ks. A ndrzeja Przekazińskiego, przy ulicy So­ lec 61 w W arszawie, i D uszpasterstw o Środow isk Twórczych przy kościele N a ­ w iedzenia N ajświętszej M aryi Panny przy ulicy Przyrynek 2 w W arszawie, kierow ane przez ks. W iesław a N iew ęgłow skiego. Tu już w 1982 r. pokazyw ano n a zbiorow ych w ystaw ach prace pow stałe w stanie w ojennym , zw iązane z sześć­ setleciem obecności obrazu Bogarodzicy n a Jasnej G órze41. O d 1983 r. sztuka za­ gościła na stałe w now ych miejscach: w kościołach M iłosierdzia Bożego przy uli­ cy Zytniej w W arszawie, św. M aksym iliana Kolbe w K rakow ie M istrzejow icach, św. M arcina oraz św. Krzyża we W rocław iu, M atk i Boskiej Bolesnej w Poznaniu, św. M ichała w Sopocie, Podw yższenia Krzyża w Bytom iu, św. Krzysztofa w P od­ kow ie Leśnej, w krużgankach klasztoru oo. d om inik an ów w K rakow ie. Przy p a ­ rafiach w w ydzielonych m iejscach w św iątyni lub innych budyn kach p o w staw a­ ły galerie, m .in. „N aw a św. K rzysztofa” przy kościele oo. Jezu itó w w Łodzi, „K ru ch ta” przy bazylice w Bydgoszczy, „N a pleb an ii” przy kościele św. D ucha w Koszalinie, „E m aus” przy kościele św. W ojciecha w C zęstochow ie, „G aleria św. Jac k a” przy bazylice św. M ikołaja w G dańsku, „G aleria S p o tk ań ” przy k o ­ ściele św. D ucha w T oruniu. D odać jeszcze trzeba galerie „N a O stro w ie” przy M uzeum A rchidiecezjalnym w e W rocław iu i „Fra A ngelico” przy M uzeum D ie­ cezjalnym w K atow icach42.

O rg an izo w an e tam ekspozycje m iały b ard zo różny charakter. Były w ystaw y 1 8 9 in d y w id u aln e, ukazujące p rzek ró j tw ó rczo ści poszczegó lny ch a rty stó w oraz

prace aktualne, były w ystaw y zbiorow e - tem atyczne, a n aw et takie, w k tórych nie było łączącego tem atu , lecz chęć zaistnien ia w sp óln ie w obszarze k u ltu ry

39 A. W ojciechow ski, Czas sm u tk u , czas na d ziei..., s. 96.

40 W ystarczy p o w ied zieć, że w e d łu g k a le n d ariu m sp o rząd zo n eg o p rzez Teresę C h ro m y (w jej p ry ­ w atn y m arch iw u m ) w 1984 r. od b y ło się 55 w y staw w 21 ró ż n y ch m iejscach; w e d łu g k alen d ariu m A lek san d ra W ojciechow skiego w książce Czas sm u tk u , czas n adziei... w m iejscach należących do K o­ ścioła o d b y ło się 28 w ystaw.

41 Pełne k a le n d ariu m w ystaw w M u z e u m A rchidiecezji W arszaw skiej znajduje się w publikacji ju b i­ leuszow ej: Św ia d ectw o w sp ó ln o ty. P am iątka ju b ile u szu dw u d ziesto lecia p o w o jen n eg o M u ze u m A r­ chidiecezji W arszaw skiej (kw iecień 19 8 0 - kw iecień 2 0 0 0 ), W arszaw a 2 0 0 0 .

(11)

niezależnej43. O sobną funkcję pełniły O gólnopolskie Biennale G rafiki „Wobec w a rto ści” organizow ane w K atow icach (1986, 1988, 1990) i Krajowe Biennale M łodych „D roga i p ra w d a ” w e W rocław iu, k tó re dla w ielu m łodych artystów były jedyną m ożliw ością debiutu i k o n tak tu z szeroką publicznością.

W iele wystaw, zwłaszcza tych organizow anych przez Janusza Boguckiego, o d ­ biegało swą fo rm ą od tradycyjnych ekspozycji m uzealnych czy galeryjnych. A u­ torzy bow iem często aranżow ali całe pom ieszczenie, tw orząc niezw ykle n a stro ­ jow e environm ent44. Przestrzeń była w y pełnion a różnego rodzaju pracam i: obrazam i, rzeźbam i, instalacjam i. Każdy elem ent w n ętrza był w ykorzystany tak, że traciło ono swój dotychczasow y w ygląd i nabierało zupełnie nowej w y m o­ wy45. Szczególnie pom ieszczenia w kościele M iłosierdzia Bożego przy Żytniej w W arszawie inspirow ały artystów do tego typu działań. N iezw ykłość tego m iej­ sca polegała na tym , że było w ciągłej przem ianie. Z niszczoną w czasie po w sta­ nia w arszaw skiego kaplicę parafianie odbudow yw ali w łasnym i siłam i; gdy p o ja­ wili się w niej artyści, jeszcze ją odgruzow yw ano. Pierwszy zrealizow any przez Janusza Boguckiego i N in ę Sm olarz pro jek t w tym kościele - „Z nak K rzyża” (1983) - był aranżacją dzieł 56 plastyków i 4 7 fotografików . W ystaw ie tow arzy ­ szyły spektakle teatralne, seanse film ow e, ko ncerty i sp otkan ia teoretyczne. Ko­ lejne w ielkie w ystaw y pom ysłu Boguckiego i Sm olarz pow staw ały w innych k o ­ ściołach: „Artyści stoczniow com ” (1984) w kościele św. M ikołaja w G dańsku, „A pokalipsa - św iatło w ciem ności” (1984) w kościele św. Krzyża w W arszawie, „Labirynt - przestrzeń p o d ziem n a” w kościele W niebo w stąpienia Pańskiego na w arszaw skim U rsynow ie46. W szystkie były zbudow ane n a zasadzie en viron m ent, po d o b n ie jak w ystaw a au to rstw a M ark a R ostw orow skiego w kościele przy Ż y t­ niej - „N iebo now e i ziem ia n o w a ” (1985).

Swoistym i enviro n m en t były także p ro jek to w an e w św iątyniach przez plasty­ ków już od 1982 r. groby w ielkanocne i stajenki betlejem skie. Były to często ro z ­ b ud ow an e aranżacje, zajmujące dużą przestrzeń i w ykorzystujące ró ż n o ro d n e re ­ kwizyty, d zięki czem u zyskiw ały głębokie i często zaskakujące znaczenia. Tradycyjna figura leżącego C hrystusa m ogła więc znaleźć się w więziennej celi lub bezp ośrednio na traw niku, przykryta w ojskow ą ku rtką. D rogę do stajenki

43 Ks. W iesław N iew ęg ło w sk i w sp o m in a: „R o zrzu t m yślow y, tem aty czn y p rzy n o szo n y ch do św ią­ ty ń p ra c był tak w ielki, iż trze b a było szukać form uły, uzasadniającej sam o artystyczne przedsięw zię­ cie” . D lateg o n a d an o w ystaw ie ty tu ł „Ś w iadectw o o b ecn o ści” , ukazując, że „ p o p ro stu artyści p rzy ­ szli i przynieśli sw e p ra c e ” . Taka nazw a przyjęła się w tym śro d o w isk u w całym k raju (WA. N iew ęg ło w sk i, N o w e p rzym ierze..., s. 177).

44 E n v iro n m e n t to te rm in używ any w teo rii sztuki n a określenie d ziałania p lastycznego w y k o rzy stu ­ jącego całą p rz estrz e ń i aran żu jąceg o ją w taki spo só b , że w id z jest „ o to c z o n y ” , w ciągnięty w ow ą przestrzeń .

45 O organizacji w ystaw y „ Z n a k K rzyża” Ja n u sz Bogucki w sp o m in ał: „w iedzieliśm y, że zadaniem naszym będzie tak ie w p ro w a d z e n ie p rz e d m io tó w sztuki, by p o d k re ślały sw ą obecnością c h ara k te r zaró w n o w ielkiej naw y d źw igniętego z g ru zó w k ościoła, jak p o d ziem n eg o lab iry n tu ciasnych przejść, m ro czn y ch kaplic i ceglanych czeluści. [... ] p ra ca n a d sto p n io w y m rozm ieszczaniem i ośw ie­ tlan iem dzieł - m iała w sobie jeszcze coś z m o n ta ż u w ystaw y artystycznej, ale znacznie w ięcej z u rz ą ­ dzania w n ę trz, z o d g ad y w an ia u k ry teg o zw iązku m iędzy sym bolicznym sensem p rz estrzen i i sym bo­ licznym sensem p rz e d m io tu ” (J. B ogucki, O d r o z m ó w ..., s. 55).

46 D o k ład n y spis w szystkich przedsięw zięć Jan u sza B oguckiego w lata ch o siem dziesiątych w raz z li­ stam i u czestn ik ó w p o d a je sam a u to r w książce O d ro zm ó w ...

(12)

w yznaczały ślady bosych stóp p o d ep tan e przez w ojskow e buty. W 1984 r. na dziedzińcu kościoła św. Stanisław a Kostki w W arszawie urządzo no najbardziej w strząsający w w ym ow ie żłobek. D zieciątko było po ło żo n e w w ypełnionym sia­ nem bagażniku starego fiata - takiego, w jakim przew ożono u prow ad zon ego ks. Jerzego Popiełuszkę47.

Tego typu realizacje, w ykorzystujące polską tradycję, łączyły w ątki religijne z politycznym i - z przew agą dla tych drugich. Jak pisze ks. W iesław N iew ęg ło w ­ ski, niosły one „nie tyle ew angeliczne przesłanie, co sprzeciw, b u n t w obec p a n u ­ jącej rzeczyw istości politycznej”48.

Ikonografia

W iększość artystów , którzy trafili do kościołów, m iała św iadom ość o d m ien ­ ności, a w ręcz nienaturalności now ego miejsca. Ich dotychczasow a tw órczość nie m iała ze sztuką religijną nic w spólnego. Plastycy stanęli więc przed pow ażnym dylem atem - zm ienić swoją sztukę, dopasow ać się do miejsca, czy też starać się pozostać przy dotychczasow ej form ie tw órczości, ale w ystaw iać w kościele, by podkreślić swój sprzeciw w obec sytuacji politycznej w kraju. Ci drudzy p ró b o ­ w ali przeforsow ać koncepcję dzieła sztuki jako w o tu m składanego Bogu49, co p o ­ zw alało przynajm niej teoretycznie prezentow ać w św iątyni prace o charakterze aw angardow ym , np. obrazy abstrakcyjne. W idzow ie jednak, oglądający w ystaw y zaraz po mszy, oczekiw ali od arty stów pełnego zaangażow ania oraz czytelności prac. D latego n a większości w ystaw przykościelnych p an o w ała ikonografia reli­ gijno-patriotyczna i polityczna50, a jej różne m otyw y były używ ane w różnych konfiguracjach i decydow ały o w ym ow ie dzieł51.

N iew ie lk a zaledw ie liczba arty stó w p o d e jm o w a ła w ą tk i stricte relig ijn e52. Przew ażały tu m otyw y pasyjne: dro ga krzyżow a, pieta, ukrzyżow anie, oraz m a­ ryjne, zwłaszcza oblicze lub zarys ikony M atk i Boskiej C zęstochow skiej. Rzadziej podejm ow ano tem aty biblijne, takie jak wieża Babel, arka N oego, wygnanie z raju, Apokalipsa. W szystkie te w ątki, szczególnie dotyczące cierpienia i śmierci, w p ew ­ nym kontekście m ogły nabierać w ym ow y społeczno-politycznej. Przedstaw ienia o charakterze uniw ersalnym na w ielu w ystaw ach były od bierane jednoznacznie, w duchu polskiego m esjanizm u. To, co Janusz Bogucki w raz z kręgiem bliskich

m u artystów i krytyków w idział jako zbliżanie się do sacrum , co m iało być ow o- 1 9 1 cem osobistego, duchow ego dojrzew ania, na innych w ystaw ach staw ało się m an i­

festacją o charakterze politycznym . Przykłady aktualizacji tego, co ponadczasow e,

47 W iele tak ic h realizacji opisuje A n d a R o tte n b e rg w a rty k u le Polski barok w sp ó łczesn y, „Zeszyty L iterack ie” 1 9 8 5 , n r 11.

48 W A . N iew ęg ło w sk i, N o w e p rzym ie rze..., s. 177. 49 G. S ztabiński, D y le m a ty obecności... , s. 12.

50 O k reślen iem „ p atrio ty c zn e ” b ęd ę nazyw ać te m otyw y, k tó re o d w o łu ją się d o polskiej histo rii i tradycji, „ p o lity czn e ” - m o ty w y naw iązujące do ów czesnej sytuacji społeczn o -p o lity czn ą. 51 P ublikacje zaw ierające najw ięcej re p ro d u k c ji p ra c z la t osiem dziesiątych: A. W ojciechow ski, Czas s m u tk u , czas nadziei...; D. Łuszczek, Inspiracje religijne...; k atalogi w ystaw w Z achęcie: C óż p o ar­ tyście w czasie m a r n ym ... i Polonia, P olonia, W arszaw a 2 0 0 0 .

52 M .in . E w a C w iertn ia , Tadeusz K uduk, Stanisław R odziński, T eresa R udow icz, Jacek S em poliński, Tom asz M . W iśniew ski.

(13)

podaje Bogucki w opisach swoich poszczególnych przedsięwzięć. W ystaw a „A po­ kalipsa - św iatło w ciem ności”, naw iązująca w bard zo ró ż n o ro d n y sposób do apokaliptycznej wizji św. Jana, została odeb ran a przez w id zów b ardzo intensyw ­ nie i „politycznie”, gdyż „bieżąca histo ria przyd ała tem u w szystkiem u swój w ła­ sny kontek st porażający w yobraźnię, bow iem bestialskiego m o rd u m a księdzu P opiełuszce d o k o n a n o n a kilkanaście dn i p rz ed o tw arciem »A pokalipsy«”53. C hoćby instalacja W łodzim ierza B orow skiego po kazana n a tej w ystaw ie - w ęzeł z grubych lin zwisający p o n ad lustrem z plam am i czerw ieni, jakby krw i kapiącej ze sznura, była odbieran a jako naw iązanie do śm ierci ks. Jerzeg o54.

Bardzo aktualny stał się też grób w ielkanocny u rządzony przez artystów w kościele św. Krzyża w W arszawie w 1985 r. G rób ro zb u d o w an o do trzech sal: w bocznej „sali le k tu r” obok reprodukcji C ałunu Turyńskiego zam ieszczono op i­ sy m edyczne urazów na ciele C hrystusa, w sali „sądow ej” p rzed staw ion o tekst dotyczący w y ro k u w yd an eg o n a Jezu sa i jego egzekucji. W śro dk ow ej sali um ieszczono grób - p o d łu żn ą szklaną skrzynię, w ew n ątrz której skraplała się p a­ rująca w oda, tak że w ydaw ało się, jakby ktoś w niej oddychał. Z n ó w ta realiza­ cja zbiegła się z w ydarzeniam i politycznym i - był to czas procesu funkcjonariuszy SB, którzy zam ordow ali ks. Popiełuszkę. Janusz Bogucki w spom inał: „W p ro c e­ sie posługiw ano się ciągle m o w ą p ro to k o łó w p raw nych i m edycznych [...] P o do ­ bieństw o języka p ro to k o łó w dotyczących M ęki Pańskiej oraz odczytyw anych na procesie toruńskim - w łączało jakby p rą d aktualnego bólu i w zburzenia w p rze­ życia tysięcy ludzi odw iedzających podziem ia św. K rzyża”55. W ten sposób p ra ­ ce, k tó re w intencji ich tw ó rc ó w m iały być ponadczasow e, stawały się politycz­ nie zaangażow ane. Często jednak to zaangażow anie było w pisane w p ro jek t artystyczny, jak np. w instalacji Jerzego Kaliny „O statn ia w ieczerza” na w ystaw ie „Z nak K rzyża”. Ta pierw sza z w ystaw w kościele przy Żytniej m iała ujaw niać obecność znaku krzyża w kulturze, tradycji i codzienności. Tymczasem obok dzieł m alarskich (naw et czysto abstrakcyjnych), ludow ych św iątków i fotografii znalazł się stół częściowo przysypany gruzem , nad którym zw isała p o d arta , b ia­ ło-czerw ona flaga. O dniesienie do pierwszej w stanie w ojennym wieczerzy w igi­ lijnej było tu jednoznaczne.

M otyw y n aro d o w o -p atrio ty czn e w latach osiem dziesiątych najczęściej w łą­ czano do kom pozycji religijnych. Jak w spo m ina D anu ta W róblew ska, krytyk 1 9 2 sztuki, nie chodziło artystom o sztukę religijną, „po p ro stu trzeba było do jakie­

goś obrazow ania w rócić, znaczy trzeba było jakiejś ikonografii użyć, k tó ra w sto ­ sunku do poprzedniej byłaby kom pletnie inna, ale p ow szechna i jednoznacznie odczuw ana. [...] C udzoziem cy uważali, że m yśm y w tedy oszaleli, w padli w bigo- terię. O n i nie byli w stanie zrozum ieć, że jeżeli się zryw a z jednym , to się sięga po drugie. Jednym w ielkim przeciw staw ieniem języka odsądzonego od znaczeń m ogła być tylko tem atyka chrześcijańska”56. Trzeba jednak pam iętać, że nie było w tym zachow aniu nic now ego, raczej naw iązyw ano do charakterystycznego dla

53 J. Bogucki, O d r o z m ó w ... , s. 94.

54 Pojaw iły się też n a tej w ystaw ie d o sło w n e od n iesien ia d o teg o w y d arzen ia - p rzed e w szystkim su­ ta n n a p o ło ż o n a o b o k o łta rz a n a posadzce.

55 J. Bogucki, O d r o z m ó w ... , s. 95.

(14)

polskiej kultury łączenia p atriotyzm u z religijnością. N iem al wszystkie p rzed sta­ w ienia m aryjne m iały akcenty polskie: cięcia na obliczu M atki Boskiej C zęsto­ chowskiej były biało-czerw one, tłem była polska flaga lub typow o polski k rajo ­ braz. D odaw ano też elem enty aktualizujące - D zieciątko z ikony trzym ało palce uniesione w kształt litery V, taki gest pokazyw ał też zm arły C hrystus leżący na kolanach opłakującej go M aryi. U proszczony zarys ikony z Jasnej G óry staw ał się bram ą, przejściem , oknem n a świat, p lakietką w klapie robotniczej k urtk i. Po­ dobnie przedstaw ienia pasyjne pełne były w spółczesnych odniesień - C h rystuso ­ w i tow arzyszyli robotnicy, a jego opraw cy nosili m undury. H asła często tow arzy­ szące p rzedstaw ieniom w ykonane były zwykle czcionką kojarzoną z napisem „S olidarność”, zw aną solidarycą57. R zadko pojaw iały się odniesienia historyczne, w skazujące na głębsze zakorzenienie artystó w w polskiej bądź europejskiej tra d y ­ cji ikonograficznej. Do takich przedstaw ień należały n iektóre prace członków grupy „W prost”, np. Leszka Sobockiego alegoryczne obrazy Polonii i a u to p o rtre ­ ty naw iązujące do w ą tk ó w rom an ty czn y ch , cykl Jac k a W altosia zaty tu ło w an y „Płaszcz m iło siern eg o S am ary ta n in a” . W w ystaw ach o rg a n izo w an y ch przez Janusza Boguckiego i M ark a R ostw orow skiego odw oływ ano się do historii Pol­

ski przed e w szystkim przez cytow anie literatury, ekspo no w an ie dokum entów , a zwłaszcza fotografii58.

W ypracow ana w latach osiem dziesiątych ikon og rafia patriotyczno-polityczna była zwykle uproszczona, bazująca na jednoznacznych skojarzeniach: kajdany, kraty, d ru t kolczasty, zakrw aw ione p łó tn a, czarna p rzepaska n a oczach, dzielony n a części chleb, sierp i m łot, cela w ięzienna, k o n trast barw y czerw onej i bieli oraz orła białego i czarnej wrony. K orzystano także z obserw acji codzienności i dośw iadczeń stanu w ojennego, stąd m otyw y telew izora (często z przem aw iają­ cym gen. W ojciechem Jaruzelskim ), czołgu, nieosłoniętej żarów ki, zam alow a­ nych napisów n a m urach, brudnych, o d rapany ch ścian, a także krzyży u k ład a­ nych n a ulicach z kw iatów , postaci ro b o tn ik ó w w kufajkach i kaskach.

G łów nym i b o h ateram i p o rtre to w an y m i w tym czasie byli Ja n Paweł II59, Lech W ałęsa, ks. Jerzy Popiełuszko. Szczególnie dużo tru d n o ści nastręczało p o d ejm o ­ w anie tem atu śm ierci ks. Popiełuszki. Jak w spo m ina A leksander W ojciechowski, „ten tem at przerastał m ożliw ości artystów, co d obitnie w ykazała w ystaw a Prze­

ciw złu, przeciw przem ocy zorganizow ana w M istrzejow icach w 1985 r. N ależa­

ło tu jednocześnie wziąć p o d uw agę fizyczne m ęczeństw o człow ieka, następnie 1 9 3 p o tępienie aktu politycznego terroryzm u, wreszcie przypom nienie praw d, któ re

on głosił jednocześnie w w ym iarze religijnym i patriotycznym . [...] W historii

57 O projekcie tego napisu por. T. N yczek, N ajpopularniejsze dzieło sztu ki, „Sztuka” 1981, n r 3, s. 61. 58 Jacek R o stw orow ski w yjaśniał, w jaki sposób m iejsca m ogły przy w o ły w ać h isto ry czn e obrazy w zbiorow ej pam ięci P olaków : „K ościół n a Ż ytniej jest d w upoziom ow y, jak zresztą w iele kościołów : są tam długie piw n ice p o d sp o d em , a p o te m się w ychodzi ro zjaśn io n ą k latk ą sch o d o w ą i w ch o d zi się w p ro s t do górnej nawy. Ta d ro g a jest b a rd zo szczególna - sym boliczna. Z n ajd u je się tam jeszcze w ejście do k an ału , k tó ry m szli p o w sta ń cy p o d z b u rzo n ą W olą. D latego idąc tam tęd y już m a się w ie­ le o b razó w w w y o b raźn i, o p ró c z tych, k tó re się w idzi n a o k o ło . W staw iliśm y obrazy do kościoła, aby p o p ro stu u zu p ełn ić nim i te po w stające w pam ięci tragiczne sytuacje, w ynikające m iędzy in n y ­ m i ze statystycznego tra k to w a n ia lu d zk o ści” (J. R ostw o ro w sk i, Sp o tka n ie z h isto rykiem sz tu k i [w:] D ialog K ościoła z k u ltu rą , K rak ó w 1 9 8 6 , s. 79).

(15)

sztuki natrafiam y n iejedn okrotnie n a takie treści, przerastające w yobraźnię arty- sty ”60. Stanisław R odziński, artysta m alarz, także to zauważał: „Z dnia na dzień dow iadyw aliśm y się coraz straszniejszych szczegółów, to było jak uderzenie pię­ ścią w tw arz. I teraz w eź i szybko nam aluj obraz na ten tem at. Tak rozum ując o d ­ rzucono kry teriu m czasu, przem yślenia, refleksji, selekcji w rażeń, em ocji. W i­ działem n a jakiejś w ystaw ie akw arium z pływ ającą m aleńką su tann ą - to już jest nadużycie i w obec zam ordow anego, i w obec odbiorcy. Sądzę, że ew oluow anie form y grobu ks. Popiełuszki jest szalenie dla tego m yślenia znam ienne i szalenie charakterystyczne. Ta ew olucja poszła w dobrym kierunku: od spontanicznego spektaklu, te a tru śm ierci do pew nej syntezy, do nagrobka, przy k tó ry m sfo to gra­ fow any Papież nie w ygląda jak przy dziw ow isku narod ow ym , ale jak przy jed ­ nym z w ielkich polskich sarkofagów ”61.

Szczególnie rozbudow ana była ikonografia papieska. Przedstaw iano Jana Paw­ ła II w pozie zwycięzcy, pokazującego V, bądź m odlącego się, w spartego n a krzy­ żu. O sobno ukazyw ano jego zakrwawiony, przestrzelony pas. N egatyw nym b o h a­ terem wielu prac był zaś gen. Wojciech Jaruzelski, zawsze w czarnych okularach. Jego postać rzadziej w ystępow ała w sztuce przykościelnej, natom iast bardzo często w sposób ironiczny, w ręcz kpiarski, przedstaw iali go artyści „trzeciego obiegu”.

Postawy i oceny

W ym ieniona tu religijno-patriotyczna ikonografia m ogła p odobać się publicz­ ności, k tó ra w większości nie stykała się wcześniej ze sztuką now oczesną albo k ry ­ tycznie ją oceniała. W w ielu w ypow iedziach uczestników ruchu przykościelnego pow tarza się w spom nienie o m asow ym widzu: „W m ilionow ej rzeszy uczestników wielkiego ruchu reform atorskiego zyskano rzeczywiście m asow ego odbiorcę - za­ uw aża A leksander W ojciechowski. - Sztuka sym bolu, gestu, znaku, lapidarnych i czytelnych m etafor, historiozoficznej paraboli, a wreszcie tw órczość będąca w y­ razem treści patriotycznych - wszystkie te form y uczestnictw a artystów w spo­ łecznej i m oralnej odnow ie zyskały pow szechne uznanie w oczach ludzi, często zupełnie nieprzygotow anych do kontak tu ze w spółczesną plastyką”62. Jedn ocze­ śnie ow a publiczność, k tó ra „przychodzi i o d razu chciałaby wszystko rozum ieć, w idzieć sztukę bliską swojem u sercu, najchętniej - coś w rodzaju sztuki naiwnej, 1 9 4 gdzie wszystko jest bardzo w yraźnie pow iedziane, wszystko jest w ym alow ane w konw encji zrozum iałej dla każdego dziecka”63, była dla artystów pow ażnym problem em 64. Pojawiał się zarzut o tw orzenie „pod publiczkę”, o k o n iu n k tu ra­

60 W. W ierzchow ska, Sąd n ieo c en zu ro w a n y ... , s. 2 7 3 . 61 Ib id em , s. 167.

62 Ib id em , s. 2 7 2 . 63 I b id e m , s. 154.

64 O specyfice „n o w eg o w id z a ” m ogą św iadczyć sło w a M ag d alen y H niedziew icz: „w M istrzejow i- cach tłu m y oglądały w ystaw y grafiki, a kiedy tam przyjeżdżałam , to n aty ch m iast byli ludzie, k tó ­ ry ch m u siałam o p ro w ad zać , k tó ry m m ó w iłam nie, co jest n a o b razach , ale skąd to się w zięło i po co to jest. U nas w Z ielo n ce p u bliczność, k tó ra nigdy w życiu nie w idziała w ystaw y plastycznej, ja­ kieś babcie sp o d Siedlec, ze wsi - p rzy ch o d ziła tłu m n ie n a o p ro w ad zan ie. To jest z u p ełn ie in n a p u ­ bliczność niż p u b liczność sal w ystaw ow ych. I inaczej p o d c h o d zi do sztuki, chce coś z ro zu m ie ć” (W. W ierzchow ska, Sąd n ieo c en zu ro w a n y ... , s. 52).

(16)

lizm, co potw ierdzać m iał niski poziom w ielu dzieł. Specjaliści, zwłaszcza krytycy sztuki, często w idzieli w ów czesnych realizacjach m iernotę i kicz. „To, co kiedyś bez w ahania uznalibyśmy za kicz, weszło w okres ochro nn y - jak cenna i niespo­ tykana zw ierzyna - pisał Stanisław Rodziński. - W szelki dydaktyzm sztuki, n a­ chalny i masowy, nagrom adzenie symboli i znaków naro do w y ch czy religijnych daje często efekt artystycznie żenujący. Z biorow e, niem al stadne podejm ow anie podyktow anej tem atyki, naw et jeżeli źródło inspiracji jest święte i godne - stw a­ rza sztuczność, k tó ra spłyca i banalizuje najważniejsze naw et cele”65.

Ja n M ichalski p o d koniec lat dziew ięćdziesiątych w spom inał: „To był cud! - w ołają do dziś daw ni artyści z k ru ch t. Taka k o n iu n k tu ra się nie pow tórzy. Gdy naw et m alarz niedzielny m ógł grzać serca, tak w ielkie było oczekiw anie na zn a­ ki łączące ludzi, n a w olne słow o. W ybaczano środki, liczył się cel”66. „W św iąty­ niach pojaw iają się także prace artystycznej m iernoty, k tó ra swój u dział w w y ­ staw ach tra k tu je jako najp ro stszy sposób zd o bycia szerokiej pu bliczności. Spotykam y obrazy niew iele różniące się od dew ocjonalno-patriotycznej p ro d u k ­ cji z pogranicza kiczu”67 - przyznaw ał A leksander W ojciechowski. Ta krytyka często w ychodziła z kręgów zw iązanych z k u ltu rą niezależną. Pow ażną dyskusję n a łam ach „ Z n a k u ” rozpoczęła K rystyna C zerni artykułem K ryzys sztu ki zaanga­

żow anej? N o ta tk i na marginesie kilk u w ysta w , w którym czytamy: „kraty, łańcu ­

chy, flagi, rozm aitego typu więzy i p ęta i - koniecznie p u rp u ro w e draperie. A także świece, przew iązane oczy, podcięte skrzydła, p ok rw aw ion e szarpie - czy­ li wszystkie niezbędne atrybuty i akcesoria służące do utrzym yw ania nas w sta­ nie p e rm a n e n tn e j, tak b ard zo w yd rw iw anej p rzez Kisiela, n a ro d o w o -ro c z n i- co w o -m arty ro lo g iczn ej fe ty ”68. U kuło się w ted y n aw et iro n iczn e o k reślenie „sacr-realizm ”, naw iązujące do socrealizm u69, k tó re w ynikało z oceny nie tylko artystycznej w artości dzieł, ale przede w szystkim postaw y artystów : „G łów ne n iep orozu m ienie polegało na przyjęciu m eto d stosow anych przez ideologiczne­ go przeciw nika - w posługiw aniu się u żytkow o-p ro pag an do w y m m od elem sztu­ ki operującym nachalną persw azyjnością czy w ręcz agitacją”70.

To w łaśn ie u to żsam ian ie p ostaw y artystycznej z p o sta w ą ety czn ą b u dzi do dziś najwięcej k o ntrow ersji w ocenach ru ch u przykościelnego. C o w ażne, ch o ­ dziło o postaw ę nie tyle religijną czy św iatopoglądow ą, ile polityczną. W kościo­ łach w tym czasie pojaw iały się bow iem często osoby niew ierzące i nieukryw ają- ce sw oich poglądów . „Jako człow iek niew ierzący uczestniczyłem w m szach i to czasem ze łzam i w oczach - przyznał Z bylut Grzywacz. - »Przekażcie sobie znak pokoju« brzm iało w tedy jak znak »Solidarności«, a niekoniecznie znak pojednania z P anem ”71. U czestników ruchu przykościelnego łączyło raczej bycie przeciw ko

65 S. R odziński, Polska p la styk a o statnich lat, „Tygodnik P ow szechny” 1 9 8 6 , n r 8, s. 8. 66 J. M ichalski, U ryw a m y się na w o ln o ść (i tra n sfo rm u je m y ), „ Z n a k ” 1 9 9 8 , n r 12, s. 6. 67 W W ierzchow ska, Sąd n ieo c en zu ro w a n y ..., s. 2 7 5 .

68 K. C zerni, K ryzys sz tu k i za a n g a żo w a n ej? N o ta tk i na m arginesie k ilk u w y sta w , „ Z n a k ” 1986, n r 2 /3 , s. 5.

69 S tefan K isielewski m iał używ ać nazw y „socrealizm litu rg icz n y ” (S. R odziński, Polska p la styk a ..., s. 8). Por. M . S kw arnicki, Sacr-realizm ?, „Tygodnik P ow szechny” 1 9 8 6 , n r 2 , s. 8.

70 P S zubert, P o n a d p o lityczn e JA, „Szkice” 1 9 8 7 , n r 5 , s. 32.

71 A. G ralińska-T oborek, W ycieczka do o b o zu wroga. R o zm o w a ze Z b y lu te m G rzyw a czem , „Tygiel K u ltu ry ” 2 0 0 1 , n r 1 0 /1 2 , s. 1 6 5 -1 6 6 .

(17)

kom unizm ow i niż bycie chrześcijanam i. Pozostaw ało jednak pytanie, czy artysta pow inien być oceniany za d obre dzieła, czy za „słuszną” postaw ę. Czy n a takich zasadach p o w in n a funkcjonow ać kultura? Czy w tedy nie staje się ona ró w n o ­ rzęd n a ze sztuką ideologiczną, np. z socrealizm em ? A natem ą obło żon o w tym czasie znanych artystów , którzy nie podjęli bojk otu oficjalnego życia artystyczne­ go, zwłaszcza Tadeusza K antora72 i Jerzego D udę-G racza73. Przetoczyło się wiele dyskusji n ad k ryteriam i przyznaw ania n ag ró d w k on ku rsach ku ltury niezależnej. W ew nątrz ruchu głów ne spory dotyczyły autentyczności postaw. Stanisław R o­ dziński, jeden z ju ro ró w w rocław skiego k o nku rsu „D roga i P raw d a”, stw ierdzał: „D om agałem się przyznaw ania nagród, k tó re by ukazały kryteria, jakim i kieruje się jury. C hodziło m i o to, że n a w ystaw ie, k tó ra m a w tytule słow a Ew angelii, jury nagradza w edług zasad podobny ch jak onegdaj na wystawie »Człowiek i p ra ­ ca w Polsce Ludowej« [...]. N a wystawie »Droga i Prawda« m oże być pejzaż i ob­ raz przedstaw iający d ra m a ty czn ą scenę pasyjną, ale ró w n o cześn ie m oże być i drucik wystający z ziem i. Dać w yróżnienie czy nie? [...] Jeśli ktoś w ym yśla ty­ tuły, za tym m usi iść rów nież pow ażne trak to w an ie kryteriów , rów nie pow ażne zastanaw ianie się n ad sensem. Te w ystaw y są przecież publiczne - n o w a jest ich form a i częściowo publiczność - ale to są w ystaw y szalenie w ażne w łaśnie d late­ go, że poprzez św iadom e odejście od nijakiego fo rm u ło w an ia ocen krytyków, n i­ jako form ułow anych nag ród, nijako form ułow anych w a ru n k ó w k o nk ursu - p o ­ w in ny (albo m oże m uszą) stać się szansą p rz y p o m n ie n ia , że ch od zi o coś, że istnieją kryteria, że istnieją w artości”74. Problem jednak polegał n a tym , że w a rto ­ ści, n a których opierać się m iała sztuka, były pozaartystyczne, a nie wszyscy chcie­ li i m ogli się z tym pogodzić. Szczególnie P iotr Piotrow ski, historyk sztuki spoza ruchu, ostro krytykow ał kryteria ocen sztuki w nurcie przykościelnym : „p o d o b ­ nie jak w latach siedem dziesiątych, w latach osiem dziesiątych k adłubow a krytyka i przedstaw iciele m ecenatu nie pytali o artystyczne w artości, lecz o w artości w o ­ bec sztuki zastępcze: patriotyzm , religijność, stosunek do k om un izm u”75.

D użo k o ntrow ersji w zbudzały nagrody przyznaw ane przez K om itet Kultury N iezależnej. Przytoczm y znów P iotra Piotrow skiego: „jednym z lau reató w n a­

72 Tadeusz K an to r przyjął p a ń stw o w ą n a g ro d ę i w te n sposób stał się dla w ła d z d o w o d em „ n o rm a l­ n o ści” k u ltu ry oficjalnej. N a w e t P io tr P io tro w sk i, k tó ry w 1991 r. b ro n ił K an to ra, zm ien ił zdanie: „Ja sądziłem w ów czas, że nie d a się m an ip u lo w ać d o b rą sztuką. W tej chw ili już nie jestem o tym p rzekonany. [...] Jeżeli K an to r przyjął n a g ro d ę p ań stw o w ą w tam ty m czasie, kiedy ludzie siedzieli w w ięzieniach, to fak t te n m usiał rz u to w a ć n a o d b ió r jego sztu k i” (P. P io tro w sk i, D ekada. O sy n ­ d ro m ie lat siedem dziesiątych, k u ltu rz e artystyczn ej, krytyce, sztuce - w yb ió rczo i su b ie ktyw n ie , Po­ zn ań 1 9 9 1 , s. 7 7 - 7 8 ; por. id em , O p o w o ła n ia ch a rty sty i biskupa. Z P iotrem P io tro w skim ro z m a ­ w ia M agdalena U jm a, „K resy” 199 6 , n r 3, s. 1 6 6 -1 6 7 ).

73 Jerzy D u d a-G racz ch ętn ie p o k azy w ał się w telew izji, a jego o d p o w ied zią n a p o tęp ie n ie p rzez śro ­ dow isk o był a u to p o rtre t zaty tu ło w an y „ O ra et c o la b o ra ” . M im o teg o był jed n y m z najbardziej p o ­ p u larn y c h arty stó w w tym czasie: „ H isto ry cy nie b ęd ą niestety m ogli przeoczyć, że gdy najlepsi a r­ tyści teg o k raju, bez w zg lęd u n a orien tację, narażali sw oje obrazy i instalacje n a k o p eć gro m n iczn y i d e za p ro b atę w iern y ch , m asy inteligenckie, w ierzące i n iew ierzące, u staw iały się w kolejkę n a w y ­ staw y D udy-G racza. Je st to sm u tn e nie d lateg o , że to łam istrajk (czy raczej a rty sta d w o rsk i), ale dla­ teg o , że to szk o d n ik arty sty czn y ” - zauw ażał Jerzy S tajuda (W W ierzchow ska, Sąd n ieo c en zu ro w a ­ n y ... , s. 2 53).

74 Ib id em , s. 1 6 7 -1 6 8 .

Cytaty

Powiązane dokumenty

- the dynamic enrichment/depletion mechanism (Figure 2.1f), which was described by Doi and co-authors[13], attributes electroactuation to the dynamical accumulation

2 pkt 5 ustawy, przez przekazanie gospodar- stwa rolnego należy rozumieć odpłatne lub nieodpłatne przeniesienie wła- sności gruntów wchodzących w skład tego gospodarstwa, w

lis na tle reguł ogólnych, przyjętych w art. 1 – posiedzenia komisji odbywają się w terminach określonych przez samą komisję, jej prezydium lub przewodniczącego. 3 –

Stw ierdzenie takie świadczy o niezrozum ieniu istoty tom izm u, który żadną m iarą nie o p iera się na doktrynie religijnej Kościoła, ani nie jest tożsam y ze

W niniejszym tekście zajmiemy się tylko nazwami miejscowymi i terenowymi określającymi wyniesienia terenu na przy- odrzańskiej połaci dawnej Nowej Marchii, na dawnych ziemiach

To z Jego inicja­ tywy i pod Jego redakcją ukazał się pierwszy tom dziejów Lubelszczyzny — naj­ pełniejsze dotąd opracowanie historii regionalnej, to przy

The slope of effective diffusion coefficient uersus the square of the scattering vector displays an anomalous maximum as a function of the concentration which can

Large-eddy simulation of airflow over complex terrain aiming at operating method examination of wind turbines —In the case of the Kushikinoreimei wind farm —. By Yasushi KAWASHIMA