• Nie Znaleziono Wyników

Droga Marii Dąbrowskiej do "Nocy i dni"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Droga Marii Dąbrowskiej do "Nocy i dni""

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)

Ewa Korzeniewska

Droga Marii Dąbrowskiej do "Nocy i

dni"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 45/2, 427-451

(2)

E W A K OR ZENIEW SK A

DROGA MARII DĄBROWSKIEJ DO „NOCY I DNI“

Ludzie stamtąd, zbiór opowiadań wydanych w r. 1926, rozpo­

czynają okres pełnej dojrzałości twórczej Marii Dąbrowskiej. Świad­ czy o tym nie tylko podkreślana wielokrotnie przez krytykę spraw ­ ność i poziom w arsztatu literackiego, świadczy o tym także proble­ m atyka opowiadań, które ukazują życie proletariatu wiejskiego, a więc dotyczą jednego z najważniejszych zagadnień tam tych lat. Podejm ując tę bolesną — wydobytą wówczas w literaturze tylko przez Żeromskiego — sprawę autorka w porównaniu ze swą po­ przednią twórczością dokonała niewątpliw ie wielkiego zbliżenia do

realizmu. l

Melania Kierczyńska w nowatorskim i bardzo ciekawym szkicu o Ludziach stamtąd ostro i na ogół słusznie oceniła założenia świa­ topoglądowe Dąbrowskiej, które ukształtow ały obraz życia w opo­ w iadaniach. Nie doceniła jednak tych elementów realizmu, które — zwłaszcza pew nym opowiadaniom — nadają trw ałą wartość. Słusz­ nie więc stw ierdza Kierczyńska, że

śr o d o w is k o sp o łe c z n e , z k tó r e g o [D ąb row ska; przyp. E. K.] czerp a ła rea lia

L u d z i s t a m t ą d (śr o d o w isk o forn ali z o k re su przed p ie rw sz ą w o jn ą św ia to w ą )

sta ło s ię dla n ie j p r e tek ste m do szu k a n ia i zn a jd o w a n ia b e z w z g l ę d u n a e p o k ę r o zw ią za ń dla „ e le m en ta rn y ch sp raw ż y c ia lu d zk iego" ... N ie to b o w ie m , ja k ie d rogi p ro w a d zą do r z e c z y w i s t e g o d ź w ig n ię c ia się „z dn a ży cia " , je st w L u d z ia c h s t a m tą d p ro b le m em isto tn y m , lec z to, co p otrafią b o h a te r o w ie ty c h o p o w ia d a ń w y d o b y ć z sa m y c h sie b ie, b y m óc z n a leźć m o ­ raln e, d u ch o w e o p a r c ie l .

Wymowa ideologiczna -wielu opowiadań potwierdza trafność spo­ strzeżenia Kierczyńskiej. Dąbrowska bowiem w yraźnie wysuwa w swych utw orach na pierwszy plan uczucia i namiętności tzw. ogól­ noludzkie, które jakoby stanowią o równej wartości ludzi jako ta ­ kich, które są wspólne zarówno możnym tego świata, jak i najbar­ dziej upośledzonym.

_______ w

(3)

Jednakże ostra opinia Kierczyńskiej, oceniająca założenia ideo­ logiczne, pominęła sprawę zupełnie zasadniczą: wymowę obrazu a r ­ tystycznego. Większość „optymistycznie“ zakończonych opowiadań Dąbrowskiej dem askuje przecież złudę tego jakże pozornego i tru d ­ no osiągalnego sizczęścia. Pomyślne rozwiązanie w ynika jako nie­ spodzianka, zaskakująca czytelnika, bo wszystkie fakty życia uka­ zane przez autorkę prowadzą do wręcz odmiennych wniosków. Szczę­ ście M arynki z Dzikiego ziela jest w istocie tylko chwilą radości, którą zniweczy nędza i ciężka nad siły praca. Diziadek, który w opo­ w iadaniu Pocieszenie chwali „całą duszą to bujne życie“, chwali je przecież tylko za piękno przyrody, a w brew całej treści noweli opo­ wiadającej o śmierci i pogrzebie Wityka, który się zaharował w p ra ­ cy na pańskim. Wszystkie optymistyczne zakończenia opowiadań stw ierdzają zresztą tylko to, iż w okresie straszliwego upośledzenia bezrolnych jakiekolwiek uczucia szczęścia czy zadowolenia mogą oni osiągnąć jedynie wyjątkowo, w sposób niezmiernie tru d n y i nie­ zwykły. W żadnym przecież ze swych opowiadań Dąbrowska nie motywowała pomyślnego rozwiązania akcji najprostszą sytuacją ży­ ciową — szczęściem w ynikającym z ludzkich w arunków pracy i eg­ zystencji. Załamanie artystyczne większości opowiadań zaw artych w tomie Ludzie stam tąd polega więc na tym, że typowość sytuacji społecznej i realizm w ukazaniu w arunków egzystencji służby fol­ warcznej przeciwstawia się nietypowemu rysunkowi losów ludzkich. Dzieje postaci, a zwłaszcza ich przeżycia są możliwe, w każdym bo­ wiem środowisku zdarzają się ludzie, którzy na przekór w arunkom swej egzystencji um ieją w doznaniach biologicznych czy metafizycz­ nych znajdować zapomnienie i szczęście, ale ludzie tacy nie są i być nie mogą typowymi reprezentantam i tego środowiska, które ukazała Dąbrowska. Na tym właśnie polega ograniczenie realizm u części opo­ wiadań, ograniczenie, które już w yraźnie zostało przezwyciężone w najdojrzalszym opowiadaniu pt. Najdalsza droga. Nowela ta zde­ cydowanie wskazuje kierunek, w którym rozwija się realizm Dąb­ rowskiej. Tutaj prawdziwie ukazane losy rodziny Kaczmarków stają się typowymi losami rodziny bezrolnych i dzięki tem u reprezentują fragm ent typowego dla tam tych lat procesu społecznego.

K onkretne w arunki życia, na przekór którym kształtow ały się losy postaci innych opowiadań, tu taj stanowią m otywację akcji i dziejów ludzkich, decydują bowiem o kolejnych etapach życia całej rodziny. Opowiadanie to, w brew naiw nym złudzeniom Kaczmarka, który uparcie w ierzy w poprawę swej sytuacji, jest zdecydowanie

(4)

D R O G A M A R II D Ą B R O W S K IE J 429 pesymistyczne. Sytuacja bezrolnego, który bezustannie zmienia p ra­ cę, a wreszcie ma nadzieję znaleźć stały i lepszy zarobek w mieście — jest przecież w ustroju kapitalistycznym sytuacją bez wyjścia. Dąb­ rowska rozwiewa tu też naiw ne złudzenie Kaczmarków i ich córki, że najprym ityw niejsze szczęście ludzkie — małżeństwo z miłości — jest możliwe dla dziewczyny, która nie posiada ani ziemi, ani pie­ niędzy.

Ta prawdziwie realistyczna zgodność między losami postaci a praw dą sytuacji społecznej doprowadziła w Najdalszej drodze do bardzo jaskraw ych, dem askujących ówczesną rzeczywistość obrazów. Gdy rozwścieczony pożarem pola dziedzic zaczyna w ordynarny spo­ sób wymyślać Kaczmarkowi: „Od tego cie mam!! Na to tu jesz ten chleb“ — i oskarżać go o podpalenie, fornal odpowiada z pełną ludzkiej godności powagą: „Jak wos tu bydom palić, to nie od chle- ba zacznom“. Niespodziewany w twórczości Dąbrowskiej rewolucyj­ ny wniosek jest tu tym bardziej prawdziwy i przekonywający, że doprowadza doń nie agitacja z zewnątrz, lecz codzienne, trudne ży­ cie fornalskie. Kaczmarek bowiem nie należy do nielicznej w owym czasie grupy uświadomionego proletariatu wiejskiego. Jak można przypuszczać, nie brał jeszcze udziału w żadnych zorganizowanych akcjach strajkowych. Jego świadomość społeczna budzi się w spo­ sób najbardziej typowy, jako reakcja na nieustanną krzywdę, nędzę i poniewierkę. Kaczm arek sam nie może dojść i nie dochodzi do peł­ nej świadomości rewolucjonisty, ale zgodnie z praw dą rozwoju świa­ domości klasowej proletariatu zaczyna zadawać sobie niepokojące pytania: „gdzieby mogła być taka ziemia, co by nie za droga była dla biednych ludzi?“ — i dojrzewa do zrozumienia, że ziemia po­ winna należeć do tego, kto na niej pracuje:

Ż eb y też n ie w ie m ja k a p raw d a b y ła , że g rzech p a trzeć na cu d ze jak n a sw o je, to [...] n a ja k ą z ie m ię m a p atrzeć, ja k n ie n a tę, k tórą p rzy p ra w ia i k tó rej teraz też strze że. C zy z c h ło p sk iej, c z y z p a ń sk ie j, z k tó r e jś m usi dla n ie g o c o ś b y ć . N ie to, że dla n ie g o , a le d la w s z y s tk ic h , k tó rzy tu robią i po p o la c h o d ran a do n o c y k o łu ją . N ie p od ob n a, ż e b y ty lk o p ien ią d za n a to b y ło p o trzeb a — m o że tu i ja k ie j w o li m ię d z y ludźm i — ja k ie g o tam sp o so b u , b y s ię tu n a ty m n ie ja k n a cu d zy m rob iło.

W tym opowiadaniu typowość charakterów i losów ludzkich osiąga więc taki stopień, że mogą one reprezentować pewne procesy społeczne. Że intencją Dąbrowskiej było tu ukazanie procesu spo­ łecznego, o tym świadczy naw et sam tytuł: Najdalsza droga, który symbolizuje niezm iernie charakterystyczne dla początku XX w.

(5)

zjawisko wychodzenia chłopów ze wsi do miasta, gdzie jako niefa­ chowi robotnicy, na próżno szukali pracy albo podejmowali każde zajęcie za niewspółmiernie niską płacę.

Te nowe w twórczości cechy opowiadania wyznaczają kierunek, w którym pójdzie Dąbrowska w Nocach i dniach, stw arzając wielką powieść realizmu.

Ludzie stamtąd zapowiadają i realizują i inne właściwości talentu

pisarskiego Dąbrowskiej, talentu, którego siła tkw i we wciąż rosną­ cej umiejętności plastycznego ukazywania życia i ludzi i w niezwy­ kłym kunszcie języka literackiego.

Dąbrowska nie poddała się nigdy fałszywemu, w ynikającem u z idealistycznych koncepcji życia, rozumieniu człowieka jako zespołu niezharmonizowanych w rażeń i uczuć. Ówczesna psychologia nisz­ czyła świadomie i celowo pojęcie osobowości człowieka, odbierając mu w ten sposób poczucie godności i odpowiedzialności moralnej za własne czyny. Dąbrowska już w najwcześniejszych utw orach umiała rysować pełne życia i konsekwentne postacie. W praktyce pisarskiej wyrażało się to w ten sposób, że autorka zawsze była narratorem , który w oparciu o obserwację zna dokładnie fragm ent opisywanego życia, wie wszystko o charakterze swoich postaci. Nawet w n a j­ krótszych opowiadaniach autorka nigdy nie pozwala na to, aby osta­ teczna ocena życia należała do którejkolw iek postaci. Ponad posta­ ciami, ponad ich rozumieniem zjawisk, ponad ich uczuciami stoi osobowość pisarki, która widzi obraz dziejących się spraw w przy­ czynowym powiązaniu poddanym prawom rzetelnej wiedzy o świę­ cie. Dlatego każda z postaci Dąbrowskiej, naw et ukazana tylko przez krótki okres swego życia, jest zawsze pełną indywidualnością, któ­ rej czyny są konsekwencją charakteru. Mistrzostwo pisarskie Dąb­ rowskiej polega przede wszystkim n a tym, iż pisarka umie odsłaniać najistotniejsze cechy charakteru poprzez najprostszą rozmowę czy wydarzenie. Tak epizodyczna postać jak m atka M arynki (Dzikie

ziele) zostaje scharakteryzow ana bardzo wyczerpująco przez jedną

krótką rozmowę z dziedzicem. W jej rozwlekłym wyliczaniu, ile to kilometrów drogi musieli przejść młodzi z odpustu, wypowiada się gorące przyw iązanie do córki i głęboka prawość, niezdolna do kłam ­ stw a i krętactw a. W ielokrotnie podkreślana, jako kunszt artystycz­ ny, oszczędność i odpowiedzialność za słowo w utw orach Dąbrow­ skiej — prowadzi w konsekwencji do świadomej prostoty i pełnej wymowy artystycznej obrazu poetyckiego. Każde słowo, każdy ob­ raz Dąbrowskiej ma określony cel — służy plastycznem u ukazaniu

(6)

b R O G A M A R II D Ą B R O W S K IE J 431 życia i człowieka — jest zawsze tym najtrafniejszym kształtem, po­ przez który ujaw nia się praw da ludzkiego życia i charakteru. Do­ skonały przykład, ilustrujący tę właśnie odpowiedzialność pisarską za każde słowo, podał W yka pisząc o Ludziach stamtąd:

„ P o d w ó rze m a ja cz y ło w e m g le buro i n ie w y r a źn ie . Po m a ły m c za s ie z a ­ c z ę ło s ię tam je d n a k ż e c o ś ro zleg a ć i n a d r o g ę w y p ły n ą ł w ó z , c ich o su n ą c p o sza ry m p ia c h u i p o s tu k u ją c n ie g ło śn o " . [. . .] z p o zo ru n a jp ro stsz e zd a n ie [p isze k ry ty k ] — ty m c z a se m je s te ś m y o szarym , m g lis ty m ś w ic ie , k ie d y k a żd y g ło s ta k je s t z a m a za n y i n ie w y r a ź n y , ja k to stw ie rd z a z a c y to w a n e zd an ie. Z am azan y sta je s ię w tej w ła ś n ie p roporcji, ja k on o n a k a zu je: p ro szę sp ró ­ b o w a ć p r z es ta w ić p r z y słó w k i c i c h o i n i e g ł o ś n o . N ie m o żliw e. U k ład te g o z d a n ia je s t tak k o n ie c z n y jak zd an ia p o e t y c k ie g o 2.

Poczucie w artości słowa, a więc jego istotnego sensu i jego w a­ lorów uczuciowych, prowadzi do wielkiej konkretności i plastyki ohrazu. Opisy Dąbrowskiej są zawsze bardzo krótkie, ujm ują jed­ nak szczegóły typowe i w lapidarnym skrócie w ydobywają istotne cechy krajobrazu, środowiska czy charakteru.

Tom opowiadań Ludzie stamtąd wskazuje więc już w yraźnie na realistyczne możliwości Dąbrowskiej i ustala kierunek, w którym pójdzie autorka podejm ując w Nocach i dniach wielkie zadanie zo­ brazowania procesu deklasacji pewnej części szlachty.

Pracę nad Nocami i dniami Dąbrowska rozpoczęła w roku 1926. Już w r. 1928 w K o b i e c i e W s p ó ł c z e s n e j ukazuje się duży fragm ent Nocy i dni pod charakterystycznym tytułem Domowe

progi.

W roku 1929, od pierwszego num eru styczniowego, G a z e t a Z a c h o d n i a zaczyna drukować tenże, nieco tylko poszerzony i zmieniony, fragm ent powieści, którem u Dąbrowska dała tym ra ­ zem ty tu ł K łopoty pani Barbary. Oba te fragm enty, z których każdy obejm uje mniej więcej zawartość tomu, stanowią niezwykle cenny m ateriał do prześledzenia, jak i w jakim kierunku rozw ijał się rea­ lizm utw oru. K rytyka przedwojenna, śledząc stosunek tych frag­ mentów do całości dzieła Dąbrowskiej, stwierdzała, iż stanowią one zawartość późniejszego tom u drugiego i że tom pierwszy powstał potem jako poszerzony wstęp do już gotowej części następnej. To niew ątpliw ie słuszne spostrzeżenie nie mówi jednak nic o tym, jak zmienił się charakter całości w związku z tym i zmianami, ani nie

2 K. W y k a , S p r a w a p r o z y . P o g r a n i c z e p o w i e ś c i . K rak ów 1948, s. 267.

(7)

wydobywa tych pozornie drobnych, a w gruncie rzeczy bardzo istot­ nych zmian różniących drugi tom powieści od pierw odruków w cza­ sopismach.

Domowe progi rozpoczynają się w momencie, kiedy Bogumił

i Barbara, już jako starsi ludzie, przebyw ają — ustaliw szy swój los — dziesiąty rok w Serbinowie. Z przeszłością swych bohaterów autorka zapoznaje czytelnika za pomocą bardzo lakonicznej infor­ macji:

P ie rw sz e lata p o ż y c ia B arbary i B o g u m iła N ie c h c ic ó w b y ły c ię żk ie. U m arł im sy n , d o k u c za ła im b ied a, n ie m ie li ż a d n y c h w id o k ó w n a p rzyjaź- n ie js z e jutro. D o p iero k ie d y B ogu m ił N ie c h c ic w z ią ł S e r b in ó w p an i M io- d u sk iej w p o r ę cz a ją cą a d m in istra cję, n a sta ł w ich ż y c iu w ię k s z y s p o k ó j 3.

W porów naniu z tą nieistotną wzmianką — druga redakcja znacz­ nie szerzej rozwija ekspozycję powiadam iającą o poprzednich dzie­ jach postaci. W Kłopotach pani Barbary Dąbrowska ukonkretnia sprawę pochodzenia socjalnego bohaterów i wyjaśnia, dlaczego ci potomkowie ziemian znaleźli się w trudnej i zależnej sytuacji p ra­ cowników po dworach.

B ogu m ił i Barbara N ie c h c ic o w ie p o c h o d zą z e sz la c h e c k ic h ro d ó w z ie ­ m ia ń sk ich , a le k ie d y s ię p o zn a li i pob rali, b y li już o b o je b ez z ie m i. O jciec B o gu m iła u tra cił b y ł s w e dobra w s k u te k te g o , ż e za p ra g n ą ł d z ied zic zn y fo l­ w a rk J a r o sty z a m ie n ić n a in n y, k tó r y z ja k ic h ś w z g lę d ó w le p ie j o d p o w ia d a ł je g o w id o k o m . P rzy d o k o n y w a n iu tej tra n sa k cji o k a z a ł w ię c e j za u fa n ia do s łó w n iż do k s ią g h ip o te c zn y ch , d z ięk i czem u n a b y ł m a ją tek ze sta n em h ip o te k i, k tó ry n ie b a w e m d o p ro w a d ził ro d zin ę N ie c h c ic ó w d o z u p e łn e j ruiny. O jc ie c p an i Barbary, Jan C h ry zo sto m O strzeń sk i, r o zsta ł s ię b y ł z e sw o im i L oren kam i r ó w n ie ż w śr ó d m n ó stw a n ie p o m y ś ln y c h o k o lic z n o ś c i n a tu ry g o ­ sp o d a rczej, św ia d c z ą c y c h ty le ż o cię żk im p o ło ż e n iu c a łe g o w o g ó le kraju, co i o tym , ż e g ro m a d zen ie i u tr z y m y w a n ie m a ją tk u n ie le ż a ło w n ie z b y t o g lę d n y m ch a ra k te rze o w e g o Ja n a C h ryzostom a. W k r ó tc e p o te m p r z y sz ło p o ­ w s ta n ie i w s z y s tk ie je g o n a s tę p stw a i o s ta te c z n ie k ie d y B o g u m ił N ie c h c ic się żen ił, m iał już za so b ą u tratę m ajątku , u d zia ł w p o w sta n iu , śm ierć r o d zi­ có w , z e s ła n ie i w ie lo le tn ią tu ła czk ę. P rz eszło ść p an i Barbary sta n o w iło w tym sa m y m c z a s ie d z ie c iń s tw o i d z ie c ię c tw o sp ę d z o n e w m ie ś c ie , g d z ie z a zn a ła b ie d y , a n a w e t n ę d z y , a le g d zie z a sm a k o w a ła je d n o c z e ś n ie w ro zm a ito ści ż y c ia i r o zr y w e k u m y s ło w y c h .

P ie rw sz e lata p o ż y c ia ty c h d w o jg a b y ły c ię ż k ie , B ogu m ił m a rzy ł o p racy n a roli, Barbara z a s to s o w a ła s ię do m ęża... J e d n a k że d o jś c ie d o p ra cy na ro li od tej str o n y ż y c ia , po k tórej się teraz zn a leź li, n ie b y ło ła tw e . Przez ja k iś c za s n ie m ie li się po p ro stu o co z a cz ep ić . P o tem d o s ta li m ie js c e na z b y t przy k ry ch , w p ro st e k o n o m s k ich w aru n k ach . D o k u c z a ła im b ied a . Pani

(8)

D R O G A M A R II D Ą B R O W S K IE J 433

Barbara z a c z ę ła bardzo ch o r o w a ć, um arł im p ie r w sz y sy n , n ie m ieli ż a d n y c h w id o k ó w n a p r z y ja ź n ie jsz e jutro. D op iero k ie d y B ogu m ił w z ią ł w a d m in i­ str a cję S e r b in ó w p an i M io d u sk iej, n a sta ł w ich ż y c iu w ię k s z y sp o k ó j... 4

W tej w ersji autorka nie tylko ukonkretnia spraw ę pochodzenia bohaterów i podaje pewne charakterystyczne fakty z ich młodzień­ czej przeszłości, ale także rozwija nieco inform ację o pierwszych latach wspólnego pożycia. Tutaj zostaje też ustalona linia ich dzie­ jów. Bardzo ubogie i ciężkie dzieciństwo, nędza („nie mieli się po prostu o co zaczepić“) zdeklasowanych, którzy muszą szukać za­ robku, potem miejsce ,,na zbyt przykrych, w prost ekonomskich w a­ runkach“. Sytuacja ich zmierza jednak ku poprawie. Serbinów staje się dla nich przyjazną przystanią, w której Bogumił znajduje ulu­ bioną pracę „na ziemi“, a pani B arbara spokój w ynikający z usta­ lenia pewnego dobrobytu.

Bieg zdarzeń powieściowych rozpoczyna się więc w obu w er­ sjach w momencie, w którym m aterialna i społeczna sytuacja Nie- chciców została pomyślnie ustalona.

To podobieństwo między obu odmianami tekstu łączy je silniej, niż dzielą różnice, gdyż wskazuje na to, iż mimo poszerzenia infor­ macji w stępnych zasadniczy zam iar autorki nie uległ zmianie w cza­ sie redakcji pierwszej i drugiej publikacji. Obie w ersje bowiem miały ukazać przede wszystkim domowe życie Niechciców, scharak­ teryzować obyczaje i psychikę ludzi, którzy dostosowali się już do nowych w arunków egzystencji. Dopiero więc wydanie książkowe wprowadza bardzo zasadnicze, zmieniające charakter utw oru prze­ kształcenia, które idą w dwu kierunkach: dalszego poszerzenia in­ form acji w stępnych o pochodzeniu socjalnym bohaterów i posze­ rzenia akcji powieściowej o kilkanaście lat obejmujących młodość i pierwsze lata m ałżeństw a Niechciców.

Stwierdzenie, że powieść dzięki tym uzupełnieniom obejmuje 0 wiele dłuższy okres czasu, że wprowadza wiele nowych wydarzeń 1 postaci, nie mówi jeszcze nic o tym, czy i w jakiej mierze zmiany podniosły wartość utworu. Nagromadzenia bowiem ilościowe mogą mieć charakter naturalistyczny i wówczas rozlewność i długość utw oru bądź nie zmienia, bądź naw et obniża jego poziom artystycz­ ny. Dopiero więc w yjaśnienie rodzaju i charakteru jakościowego zmian i ich funkcji w utworze pozwala odpowiedzieć na pytanie, czy zbliżyły one dzieło do realizmu.

4 G a z e t a Z a c h o d n i a , 1929, nr 1.

(9)

Odautorska relacja wstępna inform ująca o pochodzeniu bohate­ rów rozrosła się w w ydaniu książkowym do sześciu stronic. Ukon­ kretnienie genealogii Bogumiła i B arbary polega tu już nie tylko n a stwierdzeniu, iż pochodzili z zamożnych niegdyś rodów szlachec­ kich, lecz określa ich przodków jako szlachtę postępową, wiążącą się z rucham i narodowo-wyzwoleńczymi. Również ekspozycja w y­ jaśnia przyczyny zubożenia obu rodzin i w skrócie inform uje 0 pierwszych trudnych latach egzystencji zdeklasowanych. Akcja rozpoczyna się w momencie, kiedy zarówno Barbara, jak i Bogumił są dorosłymi ludźmi. Bogumił wraca z tułaczki do domu matki, B arbara wchodzi w życie jako młodziutka nauczycielka.

Rozszerzenie akcji powieści obejm uje więc okres życia Bogumiła 1 B arbary od m om entu młodości do ustalania się w służbie Miodu- skiej i Dalenieekiego. Natomiast dzieje ich walki o byt są tu uka­ zane w sposób odmienny.

Lata, które w drugiej redakcji utw oru, Kłopoty pani Barbary, zam ykały się dosłownie w dwóch zdaniach:

Przez ja k iś czas n ie m ieli s ię po p r o stu o co z a cz ep ić , p o tem d o s ta li m ie js c e n a z b y t p rzy k ry ch , w p ro st e k o n o m s k ic h w a ru n k a ch . D o k u c za ła im b ied a, p an i Barbara z a c z ę ła bardzo ch o ro w a ć, um arł im p ie r w s z y sy n , n ie m ieli ż a d n y c h w id o k ó w n a p r z y ja źn ie jsz e jutro...

w w ydaniu książkowym objęły cały tom Bogumił i Barbara.

Te zmiany i poszerzenia, które kry ty k a przedw ojenna uważała tylko za zmiany rozmiaru powieści, są przekształceniami decydują­ cymi o realizmie utworu. Dzięki nim opowieść o życiu rodzinnym Niechciców, którą można by w najlepszym razie nazwać powieścią obyczajową, stała się utworem, który ukazał prawdziwe procesy hi­ storyczne. Czymże jest bowiem obraz życia Niechciców w dwu pierwszych wersjach, a zwłaszcza w pierwszej? Jest rodzajowym, bo uchwycone w nim zostały cechy obyczajowości szlacheckiej, obra­ zem jednej rodziny, która nie ma ambicji do typowości. A utorka w yraźnie raczej zm ierza w kierunku wydobycia cech indyw idual­ nych, poświęcając przewagę miejsca pani Barbarze i jej rozterkom w ewnętrznym , zajm ując czytelnika przez wiele, wiele stronic dzie­ cinnym i przeżyciami i aspiracjam i literackim i Agnisi. Nawet tak później charakterystyczna dla Nocy i dni typowość realiów tutaj jeszcze w ystępuje raczej sporadycznie. Przew ażają bowiem epizody i realia naturalistyczne, które napełniają treścią codziennych zajęć i kłopotów domowe życie Niechciców, ale stw arzają tylko pozory

(10)

D R O G A M A R II D Ą B R O W S K IE J 435 realizmu. Bardzo szeroko potraktow any epizod z panną Celiną, dłu­ gotrw ałe poszukiwania jej następczyni, brak zupełny zajęcia się pracą Bogumiła, przy troskliwym podpatryw aniu kłopotów Barba­ ry — te wszystkie cechy powieści w pierwszej w ersji rzeczywiście czynią ją psy chologiczno-oby czaj owym studium codziennego życia rodziny.

W ersja druga, ukonkretniając pochodzenie Niechciców, osadza ich losy w rzeczywistości historycznej. Czyni to zresztą w sposób nie związany organicznie z akcją, i tutaj dotyczącą w dalszym ciągu tylko ludzi, o których wiemy, skąd się wywodzą, ale których życie powieściowe nie staje się jeszcze odbiciem typowych procesów spo­ łecznych. O tym , że problem procesu deklasacji nie dojrzał jeszcze wówczas w pracy twórczej Dąbrowskiej, świadczy zupełnie przy­ padkowe i dorywcze zajęcie się rodziną Barbary. Wiadomo, że Da­ niel jest zdziecinniałym pseudonaukowcem, wiadomo, że siostry — M ichalina Ostrzeńska i Stefania Holszańska — zajm ują się han­ dlem, ale może to być zarówno wynikiem osobistych zamiłowań, jak przypadku. Żadna z tych postaci nie jest jeszcze reprezentatyw na i przebiegiem swych losów nie ukazuje typowych, uw arunkowanych rozwojem historycznym, etapów i kierunków procesu deklasacji szlachty.

Niewątpliwie dopiero w okresie przygotowywania wydania książkowego dojrzewa koncepcja Nocy i dni jako powieści, która m a ukazać typowy proces społeczny, która m a ambicje zarysowania prawdziwego obrazu nie tylko ludzi, ale i epoki. Złudzeniem litera­ tu ry burżuazyjnej jest bowiem przekonanie, że można pokazać praw dziw ych ludzi zajm ując się wyłącznie ich psychiką i życiem codziennym, bez powiązania ich losów z dziejami i walkam i okresu. O kreślenie przynależności klasowej Niechciców, w yjaśnienie przy­ czyn u traty dóbr, ukazanie kolejnych etapów deklasacji, a potem walki o pracę i zarobek w konkretnej sytuacji historycznej zadecy­ dowało o tym, że dzieje bohaterów Nocy i dni stały się typowe i od­ zwierciedlały zarówno charakter, jak i kierunki procesu deklasacji szlachty.

Tak więc na tle dodanej nowej części naw et niezmieniona pierwsza w ersja nabiera zupełnie nowego sensu i charakteru. Staje się dalszym ciągiem dziejów typowych postaci, dalszym ciągiem obrazu życia rodzin szlacheckich przystosowujących się do nowych w arunków egzystencji w okresie przerastania kapitalizmu w impe­ rializm.

(11)

O 'tym, że zm iany pierwszej w ersji nie ibyły konieczne, aby zmie­ n ił się ogólny charakter utworu, świadczy chociażby początek opo­ w iadania Domowe progi. Rozpoczynający utw ór list Dalenieckiego do Bogumiła, pełen wyrazów uznania i aprobaty dla pracowitości adm inistratora, w tym opowiadaniu świadczy tylko o dobrych sto­ sunkach między pracownikiem i pracodawcą i o trw ałości sytuacji m aterialnej Niechciców.

Ten sam list n a tle późniejszych zmian nabiera zupełnie innej wymowy. Dopiero 'bowiem jako rezultat długoletniej walki o byt zdeklasowanego szlachcica świadczy o tym, że dobrobyt i uznanie mogli osiągnąć tylko ci, którzy oddawali pracodawcom wszystkie siły i całą gorliwość. Jest więc świadectwem przystosowania się Niechciców do nowej sytuacji, ponownego, pełnego solidaryzowania się z klasam i posiadającymi. Opanowanie metody realistycznego przedstaw ienia życia nie pozwoliło jednak Dąbrowskiej n a pozosta­ wienie bez zm ian fragmentów uprzednio drukow anych. Zm ian tych nie było wiele, wszystkie jednak służyły już teraz dojrzałej kon­ cepcji, wzmacniały typowość postaci, wydobywały charakterystyczne realia i pogłębiały praw dę motywacji czynów i przeżyć bohaterów. Wszystkie więc ograniczały lub usuwały elem enty naturalizm u i psychoiogizmu.

Tak więc autorka pominęła w w ydaniu książkowym kilka epi­ zodów z życia panny Celiny w Serbinowie, ograniczyła spraw ę po­ szukiwania nauczycielek, usunęła pierwsze literackie próby Agnisi. Osłabienie elementów naturalizm u i psychoiogizmu w ynikało jednak nie tylko z pominięcia pewnych nieistotnych spraw i postaci (np. pani Jerzmanowskiej). N aturalistyczna wizja świata jest bowiem także rezultatem wzajemnego układu treści, proporcji pomiędzy spraw am i istotnym i i nieistotnym i. Historyczna konkretyzacja zda­ rzeń i postaci, podniesienie bohaterów do poziomu typów nadały

inną funkcję tym powszednim zdarzeniom i sprawom, które po­ przednio były celem sam e dla siebie, a teraz stały się szczegółami bogacącymi wiedzę także o życiu osobistym i powszednim bohaterów.

Wysunięcie na plan pierwszy trudności i kłopotów Bogumiła, jego stosunku do kolejnych pracodawców i jego wysiłków pracy na roli przesłoniły sobą nadm iar szczegółów dotyczących życia psy­ chicznego pani B arbary. Uzasadnienie neurastenii Daniela trudno­ ściami pracy w szkole rosyjskiej i bezsensem życia, w którym nie­ możliwa była praca naukowa, jakoś inaczej tłumaczy wszystkie póź­

(12)

D R O G A M A R II D Ą B R O W S K IE J 437 niejsze scenki rodzinne, które pozbawione tej motywacji — miały ch arakter naturalistycznych studiów nad stanam i nerwicowymi.

Zbliżenie powieści do realizm u wynikało jednak i z istotnych — chociaż pozornie drobnych — zm ian tekstu. Zmiany te były w y ra­ zem wzbogacenia treści poznawczych utw oru jako rezultatu posze­ rzenia i pogłębienia autorskiej wiedzy o życiu. Mało krytyczny sto­ sunek autorki do ziemiaństwa w w ersjach początkowych w yraził się nie tylko tym, że autorka poza Dalenieckim, Mioduską i mło­ dymi Ostrzeńskimi nie wprowadzała innych przedstawicieli tej klasy, wypowiedzi odautorskie bowiem ustalały dostatecznie w y­ raźnie złudzenia Dąbrowskiej co do wartości moralnej i społecznej klasy posiadaczy. Mówiąc w Domowych progach o osamotnieniu Niechciców w Serbinowie, Dąbrowska stwierdza:

N ig d z ie d o ty c h c z a s n ie b y w a li; to praw d a, że k ie d y się raz i dru gi u b o cz n ie z e tk n ę li z tu te jsz y m i dw oram i, d o zn a li sa m y ch ty lk o n ie m iły c h w ra żeń . A le k to w ie , g d y b y się m ieli za co ub rać i p rzy ją ć, i z a b ły sn ą ć , m oże b y z n a le ź li ja k i d o stęp do ty c h ludzi. M u szą i m ięd zy nim i b y ć p o c z ­ c iw i i dob rzy, i rozum ni. A c h o c ia ż droga do n ic h g łu p ia p rzez szy k , przez w y s ta w n o ś ć ż y c ia , to p r zecież b y w a tak n a ś w ie c ie , że g łu p ią d ro g ą d o j­ d ziesz n ie k ie d y do n a jp ra w d z iw sz y ch sk arb ów , do rzeczy , k tó r e s ą c i jak

n a jb a rd ziej p o m y śli 5. "

Ten sam epizod w Nocach i dniach został podany w formie dia­ logu między Bogumiłem i Barbarą:

k ilk a ra zy B o g u m ił p o d n o s ił sp ra w ę n a w ią z a n ia s to s u n k ó w to w a r z y s k ic h z b lisk im i dw oram i. P ani Barbara je d n a k n ie ch cia ła . — C zy ty n ie w ie s z — m ó w iła — kim są ci lu d zie, ci o b y w a te le zie m sc y ? P y sz a łk i i n ie u k i, co m y ­ ślą, ż e ic h m ają tk i w ie c z n ie trw ać b ę d ą i k a żd e d rzw i im o tw ie ra ć e.

O parę wierszy niżej autorka, już od siebie, potwierdza opinię pani B arbary mówiąc o „niskiej wartości okolicznych sąsiadów“. Ta pozornie drobna zm iana tekstu jest niewątpliw ie w ynikiem zasad­ niczo różnego stosunku autorki do klasy posiadaczy, jest więc zbli­ żeniem do prawdziwej i słusznej oceny życia.

Właściwa ocena ludzi i zdarzeń w ynika nie tylko z pogłębienia wiedzy o życiu, jest także niew ątpliw ie rezultatem pogłębienia h u ­ manistycznego stosunku do życia i człowieka. Na obrazie życia Do­

m ow ych progów ciążyły jeszcze ślady ideologii nacjonalistycznej.

Szymszel i Arkuszowa pełnią tu pozornie tę samą, co później w

No-5 K o b i e t a W s p ó ł c z e s n a , 1928, nr 44, s. 6.

(13)

each i dniach~ rolę usłużnych pośredników, ale stosunek Niechci­

ców do nich wyraża się często słowami pogardy i w strętu. W prawdzie Bogumił nasypuje Szymszelowi owsa, ale potem zaczyna m u urągać. Wprawdzie pani B arbara korzysta z usług Arkuszowej, lecz

N ie c h c ic ó w ob u rza ło to n a tręctw o . P atrzyli tę p o i b ez z a c h ę ty n a n ie ­ sz c z e ln ie p r z y le g a ją c ą ja sn ą p e ru k ę A rk u sz o w e j, na jej w y p u k łe , b la d e o c z y , n a u sta m ięk k ie i s fa łd o w a n e n ib y k a p ciu ch . G dy o d e sz ła , r zek li p o tę p ia ją c o 0 w s z y s tk ic h n a o g ó ł Ż ydach: — W ie c z n ie ty lk o g d z ie ś ch o d z ą i p rze- w ą c h u ją 7.

W Nocach i dniach, wbrew narastającej w latach trzydziestych fali antysem ityzmu, podżeganego przez rządy faszystowskie, Dąb­ rowska zajm uje stanowisko głęboko humanistyczne, pełne sza­ cunku do człowieka bez względu na jego przynależność rasową i n a­ rodową. Arkuszowa i Szymszel nadal spełniają tu — zgodnie z praw ­ dą życia — funkcję pośredników i drobnych handlarzy, ale rów no­ cześnie stają się wymownymi przykładam i krzyw dy i nędzy prole­ tariatu żydowskiego. Niechcicowie, wyrażając stosunek autorki do tych nędzarzy, m anifestują wielokrotnie swoją dla nich sympatię i ludzką troskę o ich losy.

Ta sama — wyżej cytowana — scena rozmowy z Arkuszową w Kalińcu ta k przebiega w drugim tom ie Nocy i d ni:

N o? — rzek ła p an i Barbara i z a p a liła p a p iero sa . B yła za p rzą tn ięta sw o im 1 n ie z w r ó c iła d o s ta tec zn ej u w a g i n a te sło w a . P atrzyła na n ie s z c z e ln ie p r z y ­ leg a ją c ą k o n o p ia stą p eru k ę A r k u szo w ej, na jej b la d o n ie b ie sk ie , p rz ek rw io n e o c z y , n a u sta sfa łd o w a n e i m ięk k ie n ib y k a p ciu ch .

— Ja k a ona za b ied zo n a i zm a rn o w a n a — m y śla ła . I z d ję ta w s p ó łc z u ­ ciem , z a c z ę ła z n ią m ó w ić o n o w y c h k ło p o ta c h z w ią z a n y c h z n a u k ą d z iec i 8.

Zestawienie tych dwóch fragm entów jest niezwykle cennym przykładem tego, jak zmienia się funkcja najdrobniejszego elem entu dzieła w zależności od celu, którem u służy. W pierw szym w ypadku te sam e realia: peruka, blade oczy, miękkie, sfałdowane usta A rku­ szowej — stanowiły uzasadnienie uczuć odrazy i niechęci pani B ar­ bary, która poddała się sugestiom haseł antysemickich. W drugim w ypadku ten sam wygląd Arkuszowej budzi w pani Barbarze pełne litości współczucie, gdyż świadczy o nędzy życia zabiedzonej istoty.

Dojrzałość pani B arbary jest oczywiście wynikiem dojrzałości autorki, która w Nocach i dniach zajęła głęboko hum anistyczną po­

7 K o b i e t a W s p ó ł c z e s n a , 1928, nr 39, s. 12. 8 M. D ą b r o w s k a , N o c e i dnie, t. 2, s. 109,

(14)

D R O G A M A R II D Ą B R O W S K IE J 439 stawę miłości człowieka. Dzięki tem u mogła zupełnie usunąć ze swej powieści naw et pozory antagonizmów rasowych, dzięki tem u też zdołała ostrzej ocenić rolę i charakter klas posiadających.

Ta miłość życia i człowieka, która przede wszystkim nadaje trw ałą wartość dziełu Dąbrowskiej, w początkowych w ersjach powieści była bardzo ograniczona. I to ograniczona w dwojaki sposób: w y­ łączone z niej były właśnie takie postacie, jak Arkuszowa i Szym- szel, to znaczy najbardziej pokrzywdzone społecznie, natom iast sym ­ patia autorki próbow ała obejmować także klasy posiadające za po­ mocą typowego dla ideologii burżuazyjnej zabiegu — odryw ania człowieka od jego przynależności klasowej i stanu posiadania.

Zabieg ten służył nie tylko próbom łagodnej oceny ziemian, ale decydował także o stosunku autorki do Bogumiła i Barbary.

W Domowych progach konkretna sytuacja życiowa Niechciców nie powinna budzić autorskiej troski i współczucia. Dąbrowska od razu w e wstępie stwierdza, że

k ie d y B o g u m ił N ie c h c ic w z ią ł S e r b in ó w p an i M io d u sk iej w p o r ę c z a ją c ą a d m in istra cję, n a s ta ł w ich ż y c iu w ię k s z y sp o k ó j. D z ieci, k tó re teraz p r z y ­ c h o d z iły n a św ia t, r o s ły zd row o. U s p o so b ie n ie p an i Barbary z m ie n iło s ię co praw d a, stra ciła sp o k ó j du ch a, lec z za to b y ła zd ro w sza i n ic n ie z d a w a ło s ię z a g ra ż a ć b y to w i dom u.

W p e w n ą n ie d z ie lę , d z ie s ią te g o roku od ich p r z y b y c ia do S e r b in o w a , B o g u m ił N ie c h c ic p o k a za ł ż o n ie list, k tó r y p o tw ie r d z a ł ten p o m y ś ln y stan rze cz y 9.

Ku końcowi Domowych progów pomyślność Niechciców ustala się i wzrasta, na co składa się kilka zupełnie konkretnych przyczyn. Place na Oczkowie, w które Niechcicowie włożyli otrzym any spadek, poszły w górę, Bogumił uzyskał korzystne zmiany w kontrakcie z Dalenieckim, pani B arbara zdobyła upragnioną i długo — w tej w ersji u tw o ru — poszukiwaną nauczycielkę dla dzieci. Mimo to pełne troski i niepokoju współczucie — nie uzasadnione realistyczną m otyw acją — tow arzyszy ostatniej scenie fragm entu.

T e d y m ilczą c — m ó w i D ą b ro w sk a — k ro czą d alej przez p o le — d w ie b ie d n e b łą k a ją c e się p ośród sp raw te g o św ia ta is to ty — B ogu m ił i Barbara. I n ib y ołtarz ła s k a w y ża rzy s ię przed nim i b la sk zach od u , r o zp o sta rty m ię d z y d n iem , k tó r y m ija, a tym , k tó ry się jutro p o to c z y w stro n ę n ie z n a n y c h lo s ó w 10.

9 K o b i e t a W s p ó ł c z e s n a , 1928, nr 15, s. 11. 10 T a m ż e , 1929, nr 15, s. 11.

(15)

Taki stosunek autora do postaci mie jest bynajm niej stosunkiem humanistycznym , w ynika bowiem z idealistycznej koncepcji życia, która odrywa człowieka od życia społecznego i litu je się nad nim tylko dlatego, że jest zagubioną w chaosie życia istotą skazaną na niewiedzę i cierpienie. Solidaryzując się z sukcesami Bogumiła autorka mogła się tylko cieszyć. Gdyby miała zastrzeżenie przeciw jego charakterow i i sposobom zdobywania egzystencji, zakończyłaby opowiadanie krytyczną oceną. Zacytowana scena końcowa św iad­ czy, iż takie czy inne losy 'bohaterów nie w pływ ały na powziętą z góry koncepcję autorki, dla której życie Niechciców miało być przykładem jednej z wielu możliwych dróg „błądzenia człowieka we wrogim, niepoznawalnym świecie“.

Przezwyciężając w późniejszej pracy nad Nocami i dniami w pły­ w y ideologii burżuazji Dąbrowska dochodziła do prawdziwego hum a­ nizmu, który jest zaprzeczeniem nacjonalistycznych nienawiści, ale który um ie nienawidzieć wrogów narodu i postępu. Dlatego w No­

cach i dniach pojawiły się ostre akcenty krytycyzm u wobec klas

posiadających, ziemiaństwa i burżuazji, dlatego znacznie silniej autorka wydobyła takie cechy Bogumiła, jak wstydliwy, ale gorący patriotyzm i chęć służenia ojczyźnie swą pracą. One bowiem uspra­ w iedliwiały choć w części jej sympatię dla tego posłusznego i nie­ zdolnego do buntu pracownika w służbie kapitału. Nie zdołała jed­ nak zupełnie przezwyciężyć idealistycznej koncepcji życia, która w Nocach i dniach w yraziła się w formie sprzeczności między reali­ stycznym obrazem losów i charakterów postaci a ich metafizyczną interpretacją, ciążącą zwłaszcza nad końcowymi tomami powieści.

Dojrzewanie ta len tu i realizm u Dąbrowskiej dokonywało się na fali w zrostu świadomości i ruchu rewolucyjnego mas ludowych, do­ konywało się także w brew bardzo silnym tendencjom panującym w ówczesnej literaturze. L iteraturą dominującą była bowiem litera­ tu ra reżimu, a więc .'burżuazji przechodzącej od r. 1926 do jawnie faszystowskich metod rządów i ucisku społecznego. N urt literatu ry proletariackiej zaczynał się dopiero kształtować, nawiązując do pięknych tradycji literatu ry walki drugiej poł. XIX i początku X X wieku. Od roku 1926 tworzy już Broniewski, po r. 1930 rozpoczy­ n ają działalność literacką Kruczkowski i Wasilewska. Powstają takie czasopisma, jak M i e s i ę c z n i k L i t e r a c k i , D ź w i g n i a — związane z KPP. Główny wówczas n u rt literatu ry kształtuje się jednak pod w yraźnym i wpływami nie tylko ideologicznymi, ale na­ wet organizacyjnym i reżimu.

(16)

D R O G A M A R II D Ą B R O W S K IE J 441 Sym ptom atycznym zjawiskiem dla okresu po r. 1926 jest fakt, że słabną wówczas, zwłaszcza w postulatach krytycznych, tendencje form alizm u i naturalizm u, dominujące w pierwszych latach po woj­ nie światowej. Tendencje te, w funkcji swej anty rewolucyjne, które chciały ograniczyć znaczenie i zasięg w pływ u społecznego sztuki, były już niew ystarczające dla celów, które stawiała sobie burżuazja. Przejście do rządów faszystowskich, nie znajdujących oparcia w n a­ rodzie, wymagało gwałtownych m etod propagandy. Estetyzm i n a­ turalizm ukryw ały reakcyjność ideologii pod ekspresjonistyczną techniką pisarską lub pod pseudo-obiektywistycznym nagromadze­ niem nietypow ych szczegółów, ograniczając w ten sposób komuni­ katywność dzieł literackich, co w w yniku oznaczało rezygnację z szerokiego wpływ u społecznego. Komunikatywność literatu ry staje się naczelnym postulatem ideologów sanacji dobrze rozumiejących, iż sztuka elitarna nie może spełniać tych palących zadań, którym i chcieli obarczyć artystów , szukając ich pomocy i oparcia wówczas, gdy własne środki propagandy nie znajdowały i nie mogły znaleźć żadnego przychylnego oddźwięku w szerokich masach narodu. Ideologowie sanacji domagają się zupełnie konkretnie, aby litera­ tu ra propagowała m it wodza i rysowała przed czytelnikiem obraz mocarstwowej państwowości, oczywiście państw a im perialistycz­ nego. A utorzy tych koncepcji bardzo zdecydowanie rozróżniali po­ jęcie m itu i ideologii, broniąc się przed tym ostatnim określeniem, ono bowiem kojarzyło się z najgroźniejszą dla nich ideologią prole­ tariatu. Mit rozumieli bardzo po prostu jako tworzenie bohaterskiej legendy wodza i państw a, legendy, która pociągałaby swą wielko­ ścią i heroizmem masy narodu.

W ten prym ityw ny sposób ujm u je sprawę jeden z krytyków sanacji, Roman Kołoniecki:

W ty m m o m en cie n a tk n ę liś m y s ię m im o ch o d em n a n iezm ier n ie isto tn ą w n a s z y c h r o zw a ża n ia ch sp ra w ę r ó żn ic y m ięd zy p o ję c ie m m itu a p o ję c ie m id e o lo g ii. R o zró żn ien ie to u n a o c z n i n a m w c a łe j p ełn i, d la c z e g o h e g e m o n ia p u b lic y s ty k i — c h o c ia ż b y n a jw y ż s z e g o g a tu n k u — nad literatu rą je st n ie ­ p o żą d a n a . P o słu ż ę się tu d o s k o n a ły m i bardzo c h a r a k te ry sty c z n y m p rzy ­ k ła d em ...

B ardzo c z ę sto , z w ła sz c z a od c za s u p rzeło m u m a jo w e g o , m ó w i się o id e o ­ lo g ii M a rsza łk a P iłsu d s k ieg o . M am w r a że n ie , ż e „ id e o lo g ia M arszałk a P ił­ su d s k ie g o " w o g ó le n ie is tn ie je , je ś li b o w ie m ch o d zi o s p ra w y n a tu ry p raw o- d a w c z o -sp o łe c z n e j, u str o jo w o -g o sp o d a r c z e j, o sp ra w y ta k ty k i p o lity c z n e j — sfo r m u ło w a n ie to je s t b łę d n e , p rzy c z y m błąd p o le g a n a tym , że pod p o ję c ie „ id e o lo g ii P iłsu d sk ieg o " p o d k ła d a s ię id e o lo g ię o b o zu p o m a jo w eg o . J e s t to n ie s łu s z n e , ja k k o lw ie k w y r o s ła o n a z w ie lk ie g o m itu P iłsu d s k ieg o . M it

(17)

ten — m it ty p o w o w y c h o w a w c z y — sta n o w i z e s tr o jo n y z e s p ó ł c z y n n ik ó w irr a cjo n a ln y ch , s k u p io n y c h w jed n y m k rótk im sło w ie : i m p o n d e r a b il i a .

W s ło w ie ty m za w a rło się c a łe ż y c ie M arszałka: h eroizm m arzen ia, p o tem h eroizm c zy n u z b r o jn eg o , a je sz c z e p o tem — h eroizm p o w sz e d n ie j pracy. T en w ła ś n ie irra cjo n a ln y zrąb m itu P iłsu d s k ie g o sp ra w ia — że n ie m a on n ic w s p ó ln e g o z p o ję c ie m id e o lo g ii — c z y li z ja w isk a w tó r n e g o , lo g ic z n ie w y r o zu m o w a n eg o , u p o rz ą d k o w a n eg o i g o to w e g o do r ea liza c ji. Id e o lo g ia m oże u le g a ć z m ian ie: sp raw a ta ry f c eln y c h , o r d y n a cji w y b o r c z e j, sa m o rzą ­ d ó w , p o lity k i fisk a ln ej itd. z a le ż y od z m ie n n e g o u k ła d u n a sz e j r z e c z y w is to ś c i p a ń stw o w e j. N a to m ia st m it się n ie zm ien i, m it je st w ie c z n y , tak ja k w ie c z n e są je g o w a r to śc i w y c h o w a w c z e , je g o ła d u n e k em o cjo n a ln y .

J a sn e je s t w ię c , że p u b licy s ty k a , m o g ą c co n a jw y ż e j p a tr o n o w a ć ja k ie jś id e o lo g ii, n ie zró w n a s ię n ig d y z literatu rą w tej n ie zb ęd n e j s p o łe c z n ie

fu n k cji m ito tw ó rc zej a .

Identyczne żądania staw ia literaturze Kaden-Bandrowski, pisarz obozu faszystowskiego i organizator życia kulturalnego w ówczesnej Polsce. Swym pełnym patosu stylem w yraża ten sam służalczy sto­ sunek wobec Piłsudskiego i to samo pragnienie podporządkowania literatu ry polskiej ahum anistycznym i reakcyjnym tendencjom ogra­ niczającym jej rolę do propagandy reżimu sanacyjnego.

G d y b y m ożna — tw ierd zi K aden — ca łą n a szą litera tu rę p ię k n ą o s ta t­ n ie g o s tu le c ia u w ić w je d n o p asm o i g d y b y z p asm a te g o d ało s ię w y b ra ć n a jp ię k n ie jsz e , n ajb ard ziej tr w a łe i w a r to śc io w e w łó k n a , to w ła ś n ie sąd zę, iż s ta n o w iły b y o n e razem je d n o litą treść w z n io słe j d rogi te g o w ła ś n ie c z ło ­ w ie k a czyn u .

I dalej:

N a szą sp raw ą, p isa rzó w , je st tak p ra co w a ć i tw o r zy ć , b y s ło w o n a s z e w y p rz ed za ło z a w sz e w ie lk ie g o c z ło w iek a , b y n ie u g a n ia ło za nim b e z siln e i sp ó źn io n e; w ręcz p r z ec iw n ie, n ie c h ż e to sło w o n a sze, czu jn e , ż y w e i lotn e, m o ści d rogę w ie lk o ś c i c z ło w ie k a , n ie c h przed czy n em o r ężn y m w y b i e g a 12

Postulaty te najpełniej realizował w swej twórczości sam Kaden- Bandrowski, którego powieści służyły kolejno celom, jakie w m iarę rozwoju wydarzeń staw iał sobie obóz piłsudczyzny. Najpierw apolo­ geta legionów, potem jeden z twórców m itu wodza i państw a (Ge­

nerał Barcz), Kaden stał się, co było n atu raln ą konsekwencją jego

postawy politycznej, zdecydowanym i jaw nym wrogiem i paszkwi­ lantem nie tylko ruchu rewolucyjnego, ale także wszelkich dążeń demokratycznych. Twórczość Kadena jest więc niezmiernie wy­

II R. К o ł o n i e с к i, S p o ł e c z n e z a d a n ia lit e r a t u r y . W a r sz a w a 1934, s. 28— 29. 12 J. K a d e n - B a n d r o w s k i , Pióro, m ił o ś ć i k o b i e t a . W a r sz a w a 1931, s. 44— 46.

(18)

D R O G A M A R II D Ą B R O W S K IE J 443 mownym przykładem zupełnego odejścia od praw dy dziejów i peł­ nego podporządkowania sztuki antynarodowej i antydem okratycznej ideologii. Sztuka ta, fałszując rzeczywistość, odeszła też całkowicie od realistycznych środków wyrazu. Kaden posługuje się naturali- styczną i ekspresjonistyczną techniką opisu, gdyż ta metoda po­ zwala m u maskować nie tylko praw dę wydarzeń, lecz także prawdę ludzkich uczuć. Postacie Kadena nie mogły być typowe, gdyż obraz ich życia zaprzeczałby ideologii i zamierzeniom autora. Dlatego autor rozbijał życie w ew nętrzne człowieka na mnóstwo nieskoordynowa­ nych przeżyć, wrażeń, impulsów i stw arzał tylko pozory bogactwa życia wewnętrznego. Ekspresjonistyczne i naturalistyczne formy w y­ razu były, podobnie jak pseudoradykalne frazesy burżuazji, maską ukryw ającą istotny stan rzeczy. Ukrywały anty rew olucyjne oblicze pisarzy, ich antyhum anistyczną pogardę dla narodu i człowieka, ich całkowite podporządkowanie reżimowi faszyzmu. Styl ekspresjo- nizmu służył tym samym celom. Bezduszny patos, nadęta a pusta metafora, nagromadzenie przesadnych określeń, cały barok języka, który zbliżał się już do granic niezrozumialstwa — wszystko to celowo spowijało problem atykę utw oru mgłą niejasności. Zatuszo­ wać praw dę życia, ukryć istniejące konflikty w fałszywej biolo- giczno-metafizycznej koncepcji, wyrazić fałszywy m it w trudnej do rozszyfrowania formie — oto, co jedynie mogła robić literatura w spierająca ustrój krzyw dy i ucisku społecznego.

Kaden-Bandrowski, jako pisarz i demagog, zdawał sobie sprawę, iż jedynie w tym kształcie mógł propagować swoje idee, że każda inna forma, bardziej kom unikatyw na i jasna, zdemaskowałaby zbyt jawnie reakcyjność „m itu“ i „ideologii“. Nie zdawali sobie z tego spraw y politycy i teoretycy sztuki tego obozu zarzucając Kadenowi, iż nie realizuje ich postulatów.

M it ten — stw ie rd za K o ło n ie c k i — cze k a w c ią ż je sz c z e na s w e g o n a ­ tc h n io n e g o b u d o w n icz eg o , c h o ć są już p isarze, k tó rzy p ragn ą g o o b le c w k s zta łt g r a n ito w e g o g o ty k u . W p ie rw sz y m ich sz e re g u sto i K aden- B an d row sk i, k tó r y sp oro lat p ra cy stra w ił pod z n a k iem ty c h a sp iracji. Praca ta r o zp o cz ęła s ię od Ł uk u i G e n e r a ł a B a icz a , a r ea lizu je s w e p la n y , p op rzez

L en o r ę i T a d e u s z a , w w y d a n y m o sta tn io M a t e u s z u B ig d zie. S tw ierd zić n a le ż y

od razu, że je d n a k d o ty c h c z a s am b itn y zam iar s p e łn io n y n ie z o sta ł, a n a w et są w ą tp liw o ś c i, c z y d z ieła te — n a w e t z d o d a tk iem k ilk u je s z c z e to m ó w — z d o ła ją w ie lk i m it p a ń stw a p o ls k ie g o o g a rn ą ć 13.

(19)

Omówiwszy kolejno wymienione powieści Kadena, Kołoniecki dodaje:

P o k a z a w sz y [w B i g d z i e ; przyp. E. K.] N a jja ś n ie js z ą R z ec z p o sp o litą na d e sk a c h n a d sc en k i k a b a reto w e j, w o to c z e n iu h er o ic zn o -ru b a s zn y ch a k to ­ ró w — p orzu ca K aden w ą te k r o zp o cz ęte g o m itu. Z r a b e la iso w sk im u ś m ie ­ c h em e w o k u je tam te, b ig d o w sk ie lata, a u śm ie c h te n w w ie r c a s ię w s e r c e ja k nóż;^ w p ie rs ia c h w zb iera p ogard a dla tam tej P o lsk i — n a w e t n ie p a w io - p ió r ej, a n a p e w n o b ez z ło te g o R ogu. W ą te k m itu p a ń s tw o w e g o s ię gu b i... N ie w iem , c z y o d n a jd z ie go K aden — na T rzecim M o ś c ie w p e w ie n w ie c z ó r m a jo w y I4.

Przytoczone tu wypowiedzi Kołonieckiego i Kadena, najw yraź­ niej form ułujące tendencje podporządkowania literatu ry faszyzmowi, były echem żądań reżimu wypowiadanych także przez głównych jego działaczy, takich jak Adam Skwarczyński czy Ignacy M atu­ szewski. Fetyszyzując państwo i jego ówczesnego reprezentanta, Piłsudskiego, ideolodzy sanacji zupełnie niedwuznacznie żądali pod­ porządkowania wszystkich form działalności ku lturalnej potrzebom ustroju. W tych formach propagandy widzieli bowiem jeden ze spo­ sobów przezwyciężenia wrogich nastrojów narodu. Sanacyjny publi­ cysta Uziembło w sposób dwuznaczny i mętny, niem niej przeto nie pozostawiający złudzeń co do groźnej sytuacji ówczesnych władców Polski, stwierdza:

K ie d y n au k a je s t b ezsiln a , g d y e k o n o m ia z a ła m u je b ezra d n ie r ęce, r e je ­ stru ją c fa k ty , k tó r y c h w ża d en sp o só b p r z ew id z ieć n ie m o g ła [jasn e, że ch o d zi o k r y z y s e k o n o m ic zn y ; przyp. E. K.], g d y p rzem ąd ry k u n szt p o lity c z n y n a ­ k a z u je o str o ż n o ść i je sz c z e raz o str o żn o ść [ w s z y s c y r o zu m ieli i w ó w c z a s, ż e m o w a o za g ro ż en iu bu rżu azji przez n a r a sta ją c ą fa lę r ew o lu cy jn ą ; przyp. E. K.] — z w ra c a m y s ię ku litera tu rze z w iarą, ż e o n a d o c ze g o in n eg o p o ­ w o ła 15.

W tym okresie faszyzacji państw a słabną w dziedzinie krytyki postulaty estetyzm u i naturalizm u. Przezornym ideologom sanacji słuszne się wydaje, że zwłaszcza estetyzm k ry je niebezpieczne dla nich możliwości. A rtykuły Dąbrowskiej z tych lat, dotyczące teorii literatury, w skazują w yraźnie na to, że istotnie przynajm niej pewna część uczciwych i antyfaszystowskich pisarzy w ysuw ała wówczas postulaty „czystej“ sztuki — sztuki beztendencyjnej właśnie dla­ tego, aby uchronić własną twórczość przed poddaniem jej w służbę faszyzmu. W wygłoszonym w Krakowie w r. 1935 odczycie na tem at Zawód literacki jako służba społeczna Dąbrowska żądała swo­

14 T a m ż e, s. 35.

(20)

D R O G A M A R II D Ą B R O W S K IE J 445 body twórczej pisarza, a postulując stosowanie kryteriów estetycz­ nych motywowała to w ten sposób:

P ro ces n a rzu ca n ia p isa rzo m d y r e k ty w , p ro g ra m ó w i k ie ru n k ó w p r a c y p rzez p a ń stw o ro zp o czą ł s ię w ostrej sw o jej p o s ta c i n ie d a w n o , je s z c z e trw a i n ie w y d a ł w s z y s tk ic h sw o ic h o w o c ó w . P o w strzy m a m s ię w ię c o d p r z y ­ k ła d ó w z tej d z ie d zin y . O g ra n ic z ę s ię ty lk o do w y r a ż e n ia p e w n o śc i, ż e ża d en z u tw o ró w p is a n y c h w p o s ta w ie n a b a czn o ść i p od d y k ta n d o h a s e ł p a ń ­ stw o w y c h ... n ie z o s ta w i tr w a łe g o śla d u w litera tu rze św ia ta 16.

Wypowiedź ta niedwuznacznie wskazuje na to, że przynajm niej dla części pisarzy to, ico ze względów cenzuralnych nazywali ucieczką w dziedzinę ,,czystej sztuki“, było w tedy przede wszystkim ucieczką przed propagowaniem doraźnych haseł i celów faszyzmu i jego ideo­ logii. Stwierdzenie to nie zmienia faktu, że pisarze, którzy w p ra k ­ tyce literackiej podporządkowali swą sztukę estetyzmowi, służyli swą twórczością ideologii burżuazji nieomal tak samo skutecznie jak ci, którzy byli wyznawcami sztuki propagandowej reżimu. Dąbrowska nie należała oczywiście do żadnej z tych grup, gdyż jej praktyka pisarska w ykraczała daleko poza postulaty estetyzmu.

Równocześnie (co może się wydawać, ale nie jest paradoksem ) ówczesna kry tyk a burżuazyjna bardzo ostro w ystępow ała przeciw wychowawczo-społecznej funkcji literatury. Twierdzono, że już zbyt długo literatu ra zajmowała się sprawami narodu, teraz w inna podjąć takie zagadnienie „ogólnoludzkie“, jak dusza człowieka, miłość, istota by tu itp. W ystąpienia te, skierowane przeciw takim twórcom, jak Żeromski, były zupełnie jasne, chodziło tu przecież o to, aby lite ra ­ tu ra przestała służyć narodowi, a zaczęła służyć ustrojowi.

D ziś w s z y s c y ju ż zg o d n i je s te ś m y w ty m — p is z e L eon P o m ir o w sk i — że p r z ew a ż a ją c a c z ę ś ć lite ra tu ry p o lsk ie j z p r z e d n ie p o d le g ło ś c io w e g o o k r e su n a s y c o n a b y ła m niej w ię c e j p o d n io sły m d y d a k ty zm em i s p e łn ia ła ro lę w i e l ­ k iej w y c h o w a w c z y n i narodu . N ie b ę d ę s ię z a sta n a w ia ł n ad lis tą z y s k ó w i strat, ja k ie z te g o p o w o d u p o n io sła ... D ziś, g d y o fia rn e fu n k cje m in io n e j lite ra tu ry p r z y ję ły o r g a n y i o r g a n iza c je n ie p o d le g łe g o p a ń stw a , z a g a d n ie n ie słu ż b y p o w in n o b y ło o d p a ść o d za d a ń p is a r s k ic h ...17

Te dwa pozornie sprzeczne kierunki postulatów w ynikały nie­ w ątpliw ie z jednego źródła. Różnica między nim i p o łg a ła na tym, że pierwszy — poddania literatu ry potrzebom ustroju — b y ł skie­ row any w stronę pisarzy — w iernych ideologów burżuazji. Drugi

16 M . D ą b r o w s k a , Z a w ó d l it e r a c k i j a k o s ł u ż b a s p o ł e c z n a . M a r c h o ł t , II, 1935, nr 4, s. 612.

(21)

atakow ał tych, którzy wiązali się z masami narodu i w yrażali jego potrzeby, i równocześnie podsuwał im zadania, które służąc spra­ wom. burżuazji były mniej w yraźnie związane z ideologią faszyzmu. W rezultacie jednak zarówno literatu ra „m itu“, jak literatu ra formalistyczna i naturalistyczna służyły tym samym celom. M eta­ fizyczna koncepcja bytu i człowieka m iała prowadzić do sztuki kosmopolitycznej, związanej z im perialistycznym i państw am i za­ chodu. Szary człowiek, pojęty biologicznie, był obroną solidaryzmu, który w ten sposób próbow ał dowodzić z g ru n tu fałszywej tezy 0 wspólnocie celów i interesów wszystkich klas społecznych.

Estetyzm, który rzekomo postulował sztukę apolityczną i „ponad- klasową“, w yrastał z antyhum anistycznej pogardy dla mas i był skierowany przeciw demokracji.

M y, lite ra c i — m ó w ił L udw ik H. M o rstin — c h c ą c n a p ra w d ę s ta ć się g o d n i te g o m iana, m u sim y o d sep a ro w a ć s ię od g a w ie d z i p isz ą c e j w s z ę d z ie i o w s z y s tk im z ró w n ą le k k o m y śln ą n ie fr a s o b liw o śc ią , d ą ży ć do z a ło ż en ia ja k ie jś k on fra te rn ii lite r a c k ie j, z a k o n u o su ro w ej r e g u le w p r z estr z eg a n iu p raw i za sa d e s te ty k i, i tam — w c is z y k la szto rn ej n ad ż y c ie m za d u m y — u m a cn ia ć s ię w z a je m n ie w p o s ta n o w ie n iu w ie rn ej słu ż b y id e a ło m p ięk n a, tam u p ra w ia ć k u lt s ło w a , co je st m a teria łe m n a szej sztu k i, b y m ia ło grom u m oc p io r u n o w ą , p o ły s k i tw a rd o ść m armuru, a czar i c ie p ło sło ń c a w io s e n ­ n e g o .

D o p ó k i s ię to n ie sta n ie, p o z o sta je nam ty lk o jed n o : — coraz du m niej p o d n o sić g ło w ę nad tłum p ro fa n ó w i tym , co w y le w a ją na n a s żrące stru gi z a w iśc i, o d p o w ia d a ć cis k a ją c im w o c z y p o m io t lw i p r a w d ziw ie n a tch n io n ej l i t e r a c k i e j t w ó r c z o ś c i18.

Wypowiedzi publicystyczne Dąbrowskiej z okresu powstawania

Nocy i dni pozwalają określić zarówno jej postawę społeczną, jak

1 poglądy na rolę i zadania sztuki. I dopiero w łaśnie na tle ówcze­ snych postulatów k ry ty k i prorządowej widać wyraźnie, jak śmiałe i niezależne było stanowisko pisarki, jak w swej zdecydowanie antyfaszystowskiej postawie staw ała w szeregach walki mas ludo­ wych.

Dąbrowska zdawała sobie jasno i w yraźnie sprawę ze społecznej roli literatu ry i siły jej w pływ u na bieg wydarzeń. Świadczy o tym jej apel do pisarzy w spraw ie Brześcia. W arty ku le Rozmowa z p rzy­

jaciółmi pisała:

Z d a w a ło b y się , ż e n ik t n a ś w ie c ie n ie je s t b ard ziej p o w o ła n y z n atu ry rzeczy do z a ję c ia te g o s ta n o w isk a o b ro n y im p o n d er a b ilió w n iż literaci...

18 L. H. M o r s t i n , C z y m j e s t lit era tu ra . W i a d o m o ś c i L i t e r a c k i e , II, 1925, nr 35.

(22)

D R O G A M A R II D Ą B R O W S K IE J 447

A le nas, p isa rzy , tam n ie b y ło .

A o d e z w a n ie s ię lite ra tu ry b y ło tym w ię c e j p o trzeb n e i w a żn e, że on a jed n a w ła ś n ie , ja k o w id z ą c a p r z en ik liw y m o k ie m g łę b ię r zeczy , b y ła b y p o ­ w o ła n a do s tw ie r d z e n ia n ie d o s trz eż o n e g o przez in n y ch z w ią zk u m ięd zy B rześciem a c a ły m ła ń c u c h e m in n y c h u je m n y c h fa k tó w n a s z e g o ż y c ia z b io ­ ro w eg o ...

P o z o s ta je p rzed n am i je s z c z e d o ść cza su i m iejsca , a b y śm y k a żd y n a w ła sn ą ręk ę, z a k a s a w s z y r ę k a w y i p o g łę b iw s z y sw ą tw ó rczo ść, b o r y k a li s ię ze z łą sp ra w ą 19.

Przyznając literaturze prawo i obowiązek walki o spraw iedli­ wość społeczną autorka nie chciała i nie mogła poddać swej sztuki klasie panującej. Żądając swobody dla artysty i poszanowania jego wolności twórczej walczyła z uciskiem faszyzmu i w tej dziedzinie. Zdawała sobie przecież jasno sprawę z tego, że:

Ś w ia t w y z y s k iw a c z y w s z y s tk ic h cza só w i w s z e lk ie g o au toram en tu robił isto tn ie , co m ógł, a b y w s z y s tk ie d z ieła ta k że i d u ch o w e j k u ltu ry zaprząc w słu ż b ę z ło te g o c ie lc a , u c z y n ić p rzed m iotem w ła s n e g o ty lk o sp o ży c ia , lub n a w e t śro d k iem d o p o d trzy m a n ia sw e j w ła d z y i s w o ic h p r z y w ile j ó w 20.

Jednakże Dąbrowska była głęboko przekonana i miała pełną rację, gdy twierdziła, że praw dziw a sztuka, która ma na celu dobro człowieka, przerasta swą klasę i swój ustrój.

N ie u le g a ró w n ie ż w ą tp liw o ś c i — p isz e w ty m sa m ym a rty k u le — a o b ­ n a ż e n ie tej p r a w d y j e s t n ie p o ż y tą z a słu g ą so c ja liz m u — że ża d n e d z ieło k u ltu ry n ie m oże p o w sta ć w z u p ełn ej n ie z a le ż n o ś c i od w a r u n k ó w s p o łe c z ­ n y c h i e k o n o m ic z n y c h , w ja k ic h s ię p o ja w ia . A je d n a k praw d ą, r ó w n ież n ie u le g a ją c ą w ą tp liw o ś c i, je s t fakt, że od p o c z ą tk u d z ie jó w lu d zk o ści aż po d z ień d z is ie js z y p rzez w s z y s tk ie p e łn e g rzech u i zb rod n i c y w iliz a c je sz e d ł prąd o ż y w c z y , z n a c z ą c y śla d sw ó j d zieła m i ku ltu ry, stw a rza n y m i bądź p rzez jed n o stk i, bądź p rzez z e s p o ły sp o łe c zn e, a p rzera sta ją cy m i sw ó j cza s, sw o ją k la sę , sw ó j u strój... Ż adna z d o ty c h c z a s o w y c h d y s c y p lin u m y s ło w y c h n ie z n a la zła o d p o w ie d n ie g o sfo rm u ło w a n ia dla te g o p ie rw ia stk a . B yć m oże, zn a jd ą je w ła ś n ie lu d zie i z e s p o ły p rzy sz łe j k u ltu ry so c ja lis ty c z n e j...21

Mimo że autorka, pisząc te słowa, na pewno nie miała na myśli swej twórczości i nie próbowała w ten sposób bronić swej niezależ­ ności od zakusów kry tyk i burżuazyjnej, jednakże można je odnieść do Nocy i dni, ponieważ realizm i głęboki humanizm tetralogii

19 M . D ą b r o w s k a , R o z m o w a z p r z y j a c i ó ł m i . W i a d o m o ś c i L i t e ­ r a c k i e , VIII, 1931, n r 3.

20 M. D ą b r o w s k a , R o z m y ś l a n i e na c za sie. W i a d o m o ś c i L i t e r a c ­ k i e , XII, 1935, nr 11.

(23)

Dąbrowskiej górują niew ątpliw ie nad tym i elem entam i jej dzieła, które nie zdołały się oprzeć naciskowi ideologii burżuazji.

Dąbrowska przeciwstawiała się ówczesnej arealistycznej i abum a- nistycznej literaturze zarówno swą postawą wobec ustroju, jak też rozumieniem roli, zadań i celów sztuki. M arzeniem jej — jak zresztą każdego prawdziwego artysty — była taka twórczość, k tó ra służy całemu narodowi i która może doń trafić dzięki swym wartościom poznawczym i artystycznym.

W zaran iu s w e g o istn ie n ia — m ó w i p isa r k a — sztu k a n ie b y ła z j a w i­ sk ie m ta k od ręb n y m ja k d zisia j. P rzen ik ała c a łe ż y c ie c o d z ie n n e , ja k p r z e ­ n ik a d otąd w n ie k tó r y c h śr o d o w isk a c h lu d o w y c h i p ie rw o tn y c h . R ozw ój sp o łe c z n o g o sp o d a r cz y , a z w ła sz c z a rozw ój k a p ita listy c z n y , za b ija ł p o m a łu w c z ło w ie k u a r ty stę i w y c o fy w a ł sztu k ę w coraz b ard ziej o d o s o b n io n e r e ­ g io n y . W r e g io n a c h ty c h p o z o sta ła ona tym , czy m b y ła i b ę d z ie — d ob rem p o w sz e c h n y m o w a r to śc i n ie z a le ż n e j od te g o , c z y k o r z y sta ją z n ie j se tk i, c z y m ilio n y . M o że jed n a k n a d e jś ć czas, k ie d y w z b o g a c o n a w s z y s tk im i z d o ­ b y cz a m i s w y c h d z ie jó w , sztu k a sta n ie się tym , c zy m b y ła w s w y m zaran iu . D ob rem p o w sz e c h n y m w zn a c ze n iu litera ln y m , c o d z ie n n ą p o trzeb ą k a ż d e g o c z ło w ie k a 22.

Taka sztuka musi w yrastać z głęboko hum anistycznej miłości do życia i człowieka, tak a sztuka tym sam ym dostrzeże niespraw ie­ dliwości społeczne i w trosce o krzywdzonych będzie szukała środ­ ków zaradczych lub chociażby wyrazi tęsknotę do lepszego życia. Z takich uczuć w yrosły Noce i dnie mimo wpływów filozofii ideali­ stycznej, która podsuwała Dąbrowskiej fałszywe koncepcje agno- stycyzmu i irracjonalizm u.

C o d o m n ie — stw ie rd za au tork a — m o g ę n a ten tem a t p o w ie d z ie ć , że p ra g n ęła b y m dać w N o c a c h i d n ia c h w y ra z m o jej m iło ś c i do to c z ą c e g o s ię i p r z em ija ją ce g o ży cia . M iło śc i pom im o w s z y s tk o i p o p rzez w s z y s tk o , i b ez w z g lę d u n a to, c z y to ż y c ie je s t zn ik o m y m b ły s k ie m p o śró d c h a o su i c ie m ­ n o ś ci, c z y je s t e ta p em w ie lk ic h o p a tr z n o śc io w y c h c e ló w . J e ż e li u d a ło mi s ię c h o ć c z ę ś c io w o sp ro sta ć tej c h ę ci, m oja p o w ie ś ć n ie p o w in n a b y ć sm utna, p o w in n a b y ć w o sta te c z n y m r ez u lta cie rad osn a, c h o c ia ż d z ieje się w n ie j d u żo rze cz y tr a g ic zn y c h i sm u tn ych , jak b y w a w ż y c iu 23.

Wartości poznawcze sztuki, zupełnie i celowo zapoznawane przez ówczesną literatu rę burżuazyjną, Dąbrowska widziała w wiedzy o życiu, którą przekazuje dzieło. W swym artykule o Orzeszkowej,

22 M. D ą b r o w s k a , Z a w ó d lit era cki..., s. 629.

23 M. D ą b r o w s k a o s w o j e j n o w e j p o w i e ś c i . W i a d o m o ś c i L i t e r a c k i e , IX, 1932, nr 2.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W artykule Ćwiklak pojawia się pytanie, czy podróże na Śląsk potraktować jako podróże do Polski, skoro Śląsk nie był wówczas w żaden sposób, choćby nawet

I to jest właśnie pod- stawowy nurt twórczości kompozytorskiej Gizeli Marii Skop — posoborowy nurt tworzenia nowych śpiewów z poszanowaniem tradycji i wzorów, jakie

próba Moritza Hauptmana, by wyjaśnić za­ kaz równoległych kwint w sposób racjonalny, wywieść go z istoty harmoniki to­ nalnej (za pomocą conajmniej wątpliwego argumentu,