Ewa Korzeniewska
"Materiały literackie" Marii
Dąbrowskiej
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 58/1, 223-236
EWA K ORZENIEW SK A
„MATERIAŁY LITERACKIE” MARII DĄBROWSKIEJ
W rozdziale 9 Przygód człowieka myślącego Ewa własnoręcznie przygotowuje dla męża i braci idących na wojnę zeszyciki, które nazywa „raptularzykam i”. „Joasiu — zapytała — czy macie w domu trochę cienkich sznurków i k leju ?” Po złożeniu i zeszyciu grubego notesu „ozdobiła kartonow ą okładkę podmalowanym akw arelą rysunkiem ”, a wręczając ten prezent Jankow i wyjaśniła: „Taki m ały form at [...], żebyś go mógł nosić w kieszeni, starczy ci chyba na czas wojny. Zapisuj, co chcesz, zawsze to będzie dokum ent” 1. Scena ta odtw arza w iernie postępowanie Marii Dąbrowskiej, która w czasie pierwszej w ojny dla rodziny i siebie szyła niewielkiego form atu raptularzyki, ozdabiała je rysunkam i lub w inietą przez siebie malowaną i przekazywała najbliż szym z prośbą o codzienne zapisywanie wydarzeń i przeżyć. Taki był początek nie znanego nam jeszcze Dziennika M arii Dąbrowskiej, pisa nego przez lat pięćdziesiąt. W ten sam sposób zaczął narastać zbiór materiałów, które pisarka ceniła bardzo wysoko jako jedno ze źródeł swej twórczości. We wcześniejszych utworach, w ykorzystując własne zbiory przetw arzała je zasadniczo i podporządkowywała wymaganiom fabuły i kompozycji. W ostatniej powieści włączyła w iernie całe frag m enty „dokum entów”, trak tu jąc to postępowanie jako celowy zabieg nowych założeń artystycznych.
T akich rzeczy n ieo ry g in a ln y ch — p isa ła — m a b y ć w p o w ie śc i sporo. Z a m ierzam w niej zu ży tk o w a ć listy w ła sn e i cudze, d zien n ik i i p a m iętn ik i d ru k o w a n e albo przyp ad k iem zn alezion e w rękopisach; słow em , b u d u ję tę rzecz tro ch ę sy stem em zw an ym w m a la rstw ie p a p ie r s collés, a sto so w a n y m przez B ra q u e’a, P ica ssa i in n ych m alarzy różnych odm ian k u bizm u, w k le ja ją c y c h w sw o je k om p ozycje czy dekom pozycje form druki, listy , k a w a łk i tk a n in i in n e przed m ioty z a u ten tyczn ej k on k retn ej r z e c z y w is to ś c i2.
1 P ierw o d ru k w : „P rzegląd K u ltu ra ln y ” 1962, nr 11, s. 6. 2 Z a m i a s t w s t ę p u . Jw ., 1961, nr 42, s. 10.
W ten sposób, stosując tylko niewielkie skróty i opuszczenia, wyko rzystała np. P am iętnik Bogumiła Szum skiego, szeregowca ułanów
I B rygady strzelców Piłsudskiego z lat 1915— 1920, który po powrocie
b rata z w ojny sama przepisała na maszynie. Tekst ten, liczący 13 stron, oddała potem córce autora.
Rozdane rap tu larzyk i w racały do M arii Dąbrowskiej i tw orzyły zespół świadectw dotyczących la t 1914—1920. T utaj też dołączała pisarka listy ź tego okresu i wiele wycinków z prasy, które m ogłyby się jej w przyszłości przydać.
Równocześnie jednak zatroszczyła się także o inny rodzaj dokum en tów, uświadomiła sobie bowiem, że brak jej autentycznych świadectw o wcześniejszych dziejach rodziny. Wśród najbliższych pisarki od daw na krążyła wieść o tym, że b rat m atki Włodzimierz, od r. 1871 zamiesz k ały w Rosji, napisał na parę la t przed śm iercią obszerną genealogię rodziny Gałczyńskich. Wedle tych pogłosek testam ent przekazywał ręko pis siostrzenicom, córkom Ju lii Leszczyńskiej. Dąbrowska odnalazła u M arii z Leszczyńskich Jełow ickiej mały fragm ent tego tek stu i prze pisała go własnoręcznie na niewielkich luźnych kartkach. Nie zaprze stała jednak dalszych poszukiwań, które zakończyły się pomyślnie, gdyż rękopis znajduje się w archiw um jej spuścizny.
Całość rękopisu składa się z pięciu rozdziałków i zajm uje 23 strony papieru dużego kancelaryjnego form atu. Na pierwszej stronie napis: „W łodzimierz Gałczyński: Genealogia m ojej rodziny. P etersburg 1/13 m aja 1899 r .” Rozdział 1 sięga aż w głąb X III stulecia, gdyż autor na podstaw ie źródeł historycznych i heraldycznych próbował ustalić gene alogię rodu i określić funkcje, stanow iska i stan posiadania jego przed stawicieli. Począwszy od rozdziału 2, zatytułow anego Dziad i ojciec, przeszedł do w łasnych wspomnień, wzbogaconych inform acjam i sta r szych krew nych. Na pracy tej zaważył niew ątpliw ie długoletni pobyt autora w Rosji carskiej. Unika on starannie jakichkolwiek inform acji o ruchach narodowowyzwoleńczych i zaangażowaniach politycznych w łasnej rodziny. Gdy spraw y te w kraczały bezpośrednio w życie, autor nazyw ał je „fantastycznym i rycerskim i uw ieńczeniam i”, „które w tedy naw et 13-letnich chłopców gubiły”. Rozdział ostatni doprowadza historię rodziny do r. 1871, kiedy Włodzimierz Gałczyński w yjechał do P eters burga, aby — jak pisał —
w stą p ić do In sty tu tu In ży n ieró w K o m u n ik acji, co m i się udało, i k tóry sk o ń czy łe m 15 m aja 1878 r. Jak o in ż y n ie r k om u n ik a cji b y łe m od 1878 do 1879 r. na b u d o w ie D o n ieck iej k o le i i m ie sz k a łe m w p o w ia to w y m m ie śc ie B ach m u cie, E k a tery n o sła w sk iej gu b ern i, i od 1879— 1880 rok u b y łe m n a czeln ik iem stu d ió w pod p ro jek to w a n ą w te d y k olej od R yb iń sk a do A rch an gielsk a, od 1880 do
„ M A T E R I A Ł Y L I T E R A C K I E ” M A R II D Ą B R O W S K I E J 2 2 5
1895 r. b yłem n a czeln ik iem tech n iczn ego w y d zia łu w Zarządzie g łó w n y m B a ł ty ck iej k olei w P etersb u rgu , a od 1895 do dziś d n ia jestem p rzed sta w icielem w P etersb u rgu zarządu budow y S am ark an d -A n d iżań sk iej K o lei z jej g a łęzia m i do T aszkentu i M argelanu.
Dokument ten stał się podstawą wiedzy M arii Dąbrowskiej o rodzinie jej m atki, starała się jednak w m iarę możliwości uzupełniać braki, rekonstruow ać polityczne fragm enty życia swych przodków, wydoby w ając z niepamięci ich udział w powstaniach narodowych.
Dalsze gromadzenie m ateriałów było już świadomie podporządkowane zamierzeniom literackim . Zamyślając o powieści, która m iała sięgać w czasy popowstaniowe, Maria Dąbrowska postanowiła zebrać jak n aj więcej autentycznych relacji zbliżających ją do obyczajowości, atm osfery i życia codziennego tych lat. W 1925 roku zwróciła się do swej matki, Ludom iry z Gałczyńskich Szumskiej, z prośbą, aby w iernie i szczegó łowo spisała wspomnienia z okresu swej młodości. M atka chętnie zgo dziła się; obdarzona brulionem w czarnej oprawie, sięgnęła pamięcią
aż do r. 1868 i opisała — w sposób zdradzający pewne uzdolnienia literackie — dzieje swej młodości do czasu zamieszkania w Russowie, tzn. do końca roku 1888. Pam iętnik ten ma 32 strony, na odwrocie jego okładki Maria Dąbrowska napisała: „To jest źródło Nocy i dni, spisany dla m nie w 1925 r. Pam iętniczek m ojej m a tki” . Pisarka niewątpliw ie w yjaśniała matce, o jaki rodzaj wspomnień jej chodzi, i naw et stawiała pewne konkretne zapytania. Takim widocznym znakiem ingerencji z zew nątrz jest przerw anie toku relacji na s. 2 notatką: „Za moich czasów pamiętam następujące śpiew y”, po której znajdujem y wyliczenie ponumerowanych 9 incipitów rozpowszechnionych w tedy w tym środo w isku pieśni.
W pamiętniczku m atki Dąbrowska przechowywała także niewielki plik listów Ludom iry Gałczyńskiej do siostry Ju lii i do siostrzenic, S telli i Marii. Listy do dziewczynek, pisane dużym, czytelnym pismem, są jedynie świadectwem serdecznej zażyłości ciotki z kilkuletnim i wów czas siostrzenicami. Natom iast 6 listów do siostry, wszystkie z r. 1881, stanow ią bardzo ciekawy dokum ent obyczajowości i zostały przez M arię Dąbrowską wykorzystane w Nocach i dniach. A utorka otrzym ała je zapewne od córek młodo zm arłej Julii Leszczyńskiej wtedy, gdy zaczęła intensywnie gromadzić m ateriały do swej wielkiej powieści. Z w yjątkiem ostatniego listy te były pisane w Warszawie, gdyż tam pojechała młoda Ludomira, aby nauczyć się kroju i szycia w firmie K unke (?). Zainteresow ania m iała jednak znacznie szersze. Często chodziła do teatru, do muzeów, na w ystaw y i koncerty. Jej radość życia, zapał, z jakim podejmowała naukę, zaradność życiowa i brak jakichkol wiek przesądów „klasowych” różnią ją zdecydowanie od obrazu młodych
panien pochodzenia szlacheckiego, jaki przekazała nam literatu ra pozy tyw izm u. W łaśnie dlatego listy te stały się dla Dąbrowskiej czymś w rodzaju rew elacji, uświadam iającej odmienność socjologiczną i psycho logiczną tego odłamu szlachty, która straciw szy po powstaniu swe m a jętności, szukała własnego miejsca w życiu.
C zas p rzech od zi m i, ja k zw y k le, bardzo p rzy jem n ie i w e so ło — p isze L u dom ira w liś c ie z m arca 1881 — do 3 jestem u K u h n k e [?] gd zie teraz już cią g le sz y ję sta n ik i, o 3 czym prędzej b ieg n ę na róg M iodow ej i S en a to rsk iej i tam p o zo sta ję do szó stej, r y su ją c cią g le rozm aite form y. W m agazyn ie je st m i jed n a k n a jp rzy jem n iej i n a jw e se le j, p. A n n a je s t bardzo przyjem n ą. W n ie d z ie lę b yłam zn o w u na w sz y stk ic h trzech w y sta w a c h z jed n ą z n a u c z y c ie le k [...].
W następnym liście, z marca, donosi z pełną pogodą ducha:
Co do m eg o p alta, je ste m — goła — jak ś w ię t y tu reck i, a w resz c ie palta tutaj są ogrom n ie d rogie — na dw orze tak zim n o, że jeszcze m ogę ch od zić w zim o w y m . W iesz, m oja droga, że sm u tn o m i b ęd zie żegn ać się z W arszaw ą, ty le tu ta j m iły c h c h w il p rzep ęd ziłam [...]. Sądzę, że pod ob n ie sz c z ę ś liw e c h w ile już n ie w rócą; są to ch w ile za ch w y tó w , ch w ile m arzeń , zło te dni szczęścia, szkoda, że ju ż na za w sze m u szę je porzucić.
Genealogia rodziny spisana przez w uja W łodzimierza oraz pam iętnik i listy m atki stanow iły w ystarczającą dokum entację rodu Gałczyńskich. Znacznie większe trudności przedstawiało zdobycie inform acji dotyczą cych rodziny ojca. Ani Józef Szumski, ani jego b rat Franciszek nie zdradzali pociągu do pióra. T rudna młodość i specyficzna dyskretna skromność cechująca Józefa Szumskiego nie pozwalały m u naw et na opowiadanie o swoich przeżyciach, o co z pewnością nieraz prosiła najstarsza córka. Niewiele również mogła tu przekazać m atka, która tylko z paru rozmów w okresie narzeczeństwa wiedziała, że w przesz łości męża kry ła się w alka w szeregach powstańczych r. 1883, a potem długie lata tułaczki poza krajem . Jedynym inform atorem , któ ry wiedział więcej i z w ielu zastrzeżeniami, że nie pam ięta dokładnie, zdobył się na opowiedzenie dziejów b rata — był Franciszek Szumski. M aria Dąbrow ska nie chcąc nadużyw ać cierpliwości stryja, w wielkim pośpiechu, na luźnych kartkach, trudno czytelnym pismem zanotowała: Dane o sobie
г o młodości mojego ojca w edług relacji stryja Franciszka Szumskiego.
Część owych relacji w ydaw ała jej się niepewna i starała się je później sprawdzać, porów nując z tym, co pam iętała m atka, a odmienne w ersje podając w nawiasach. N iektóre inform acje opatrzyła znakami zapytania lub w prost pytaniam i, np.: „Ze Słupska poszedł ojciec do powstania w styczniu 1863 r. (Jak długo był w Słupsku?)”. Brak odpowiedzi świadczy, że nie udało się jej wielu rzeczy ustalić. Relacja stry ja koń czyła się na roku 1882 — M aria Dąbrowska popraw iła datę na 1884, gdyż chodziło tu o rok ślubu Ludom iry i Józefa Szumskich. P arę
„ M A T E R I A Ł Y L I T E R A C K I E ” M A R II D Ą B R O W S K I E J 2 2 7
własnych zdań pisarki uzupełniało ten tekst inform acją o zakupie Poklękowa w r. 1908, sprzedaży owej resztówki w 1911 r. i zakupie Wojsławic.
Po zebraniu materiałów dotyczących czasów, których nie obejmowała jej własna pamięć, M aria Dąbrowska starała się jeszcze zdobyć wiaro- godne inform acje o losach rodziny w okresie, kiedy ona sama opuściła Kalisz w r. 1905, wyjeżdżając do W arszawy. Chodziło jej o głębsze zrozumienie sytuacji i atmosfery domu, któ ry zgodnie z pragnieniem pani Ludom iry został częściowo przeniesiony do Kalisza. Tam zamiesz kała pani Szumska z czworgiem dzieci, najpierw w w ynajętym miesz kaniu, potem we własnej, zakupionej w r. 1906, kamieniczce. O napisanie wspomnień z tych czasów autorka prosiła swą siostrę, Helenę z Szum skich Hepke. W odpowiedzi na to zapotrzebowanie siostra przekazała pisarce gruby czarny brulion, zaw ierający opis dziecięcych zabaw i prze żyć w Kaliszu. Pewne elem enty tych wspomnień znalazły swoje odbicie w Nocach i dniach.
Na tym zamyka się dotychczas odnaleziony w archiwum pisarki ze staw dokumentów dotyczących rodziny, a powstałych, z w yjątkiem G e
nealogii m ojej rodziny W. Gałczyńskiego, za staraniem i na prośby
autorki. M aria Dąbrowska, bliższa tu metodom naukowca niż artysty, podjęła nad nimi pracę, uzupełniając je albo przeredagowując pewne partie w ten sposób, aby eksponować postacie i sprawy, które ją n a j bardziej interesowały. Poświęciła temu specjalny, ręcznie szyty notes dużego form atu, gdzie, w różnych okresach, zapisała swymi „uzupeł nieniam i” 23 strony. Część pierwsza, opowiadająca w wielkim skrócie o życiu w Russowie i losach rodziny do śmierci ojca, jest przede wszyst kim próbą określenia sytuacji m aterialnej, dochodów i wydatków, po to, aby ochronić pamięć ojca przed podejrzeniami o jakąkolwiek lekko myślność w sprawach pieniężnych. Podając dokładne sum y dochodów Józefa Szumskiego i przypominając o niewielkim spadku otrzym anym przez matkę, autorka zestawia te sum y z kosztami nabycia kam ienicy w Kaliszu i części Poklękowa.
Dalsze uzupełnienia dotyczą tych osób z rodziny, które przeoczono w istniejących m ateriałach bądź uwzględniono w sposób niew ystarcza jący. Tutaj znajduje się zupełnie pominięta przez Włodzimierza G ał czyńskiego wiadomość o udziale Bronisława Gałczyńskiego w powstaniu r. 1863, nieco dalej Dąbrowska uzupełnia inform acje Franciszka Szum skiego, przypominając Hipolita Sułkowskiego:
brat m ojej babki — ze stron y ojca — d ostał p o m iesza n ia z m y słó w po p o w stan iu , w czasie k tórego ktoś m u żonę u w iód ł. Za nic n ie ch cia ł n ocow ać w dom u — ty lk o w p olach pod stertam i, jak w p o w sta n iu . Ś p ie w a ł c ią g le cich y m głosem : „Z achciało się Zosi jagód ek . K upić ich za co n ie m ia ła ”.
Ten sposób notowania zbliża się już do typowych i powtarzających się w całej twórczości pisarki sposobów pośpiesznego utrw alania zda rzeń, przeżyć, rozmów — na luźnych kartkach papieru. Były to „robo cze zapiski”, w ykorzystaw ane później dla różnych celów artystycznych. W omówionym zbiorze dzienników, wspomnień i notatek łatw o od dzielić m ateriały, które stanow ią tylko źródło faktów, a więc inform acji 0 ludziach, miejscowościach i w ydarzeniach, od tych źródeł, które w bez pośredni sposób przekazują atm osferę epoki. Te ostatnie bezwzględnie w arto opublikować w całości, gdyż z nich czerpała pisarka prócz faktów także wiedzę o stylu życia okresu, na ich podstawie kształtow ała modele obyczajowości i moralności. Pozostałe relacje stanowią raczej tylko źródło zestawienia krótkich dziejów rodzin Gałczyńskich i Szumskich, których losy w ten czy inny sposób wchodziły do różnych dzieł Marii Dąbrowskiej, stając się elem entam i tw orzyw a artystycznego i zasilając go praw dą bezpośredniego doświadczenia.
Zestawiając dzieje tych rodów, należy z pewnością pójść raczej za sugestiami i wyborem powieściopisarki niż za szczegółowością i po zornym obiektywizmem kronikarskich zapisków. Wybór Dąbrowskiej ograniczał m ateriały w sposób dwojaki: po pierwsze, szukała ona w dzie jach rodziny trad ycji narodowowyzwoleńczych, przypom inając tych, k tó rzy służyli ideałom wolności i dem okracji; po drugie, w ybierała życio rysy w jakiś sposób typowe, które w yrażały określone postawy wobec życia, charakterystyczne dla okresu i sytuacji społeczno-politycznej kraju. Oczywiście pierwowzory te ulegały w dziełach pisarki różnym 1 dalekim przekształceniom, ale poczucie surowego szacunku dla „praw dy życia” kazało jej najczęściej zachowywać podstawowe podobieństwo między modelem a jego literacką traw estacją.
Aby zestawić zwięzłe dzieje przodków M arii Dąbrowskiej, należy pójść drogą przez nią wskazaną i z m ateriałów w archiwum w ybrać przede wszystkim tych ludzi, zdarzenia i miejscowości, które pisarka zużytkowała jako tworzywo swych dzieł. Można więc z pewnością po minąć całą genealogię rodu Gałczyńskich, sięgającą w zamierzchłe stu lecia, a zestawioną przez Włodzimierza Gałczyńskiego po to, aby wykazać starożytność rodu, jego parantele i urzędy. To nie interesowało Dąbrow skiej, która szukała bezpośrednich powiązań między walkam i o niepodle głość w X IX i XX stuleciu. W ystarczy zacząć rodowód Gałczyńskich od pradziada pisarki, który żył na początku w. XIX i, nie posiadając m ajątku, był najpierw sędzią grodzkim w Rypinie, a następnie po 1830 r. został sędzią pokoju w Lipnie. Jakub Gałczyński m iał pięcioro dzieci, którym starał się dać w ykształcenie zapewniające służbę w urzędach. Najm łodszy syn, Feliks, urodzony w Bielsku pod Płockiem 13 m aja 1818, podobnie jak jego bracia, zaraz po skończeniu szkoły powiatowej
„ M A T E R I A Ł Y L I T E R A C K I E ” M A R I I D Ą B R O W S K I E J 2 2 9
rozpoczął aplikację. W 1844 roku objął posadę kontrolera komory celnej w Czołnochowie nad P rosną i w 1845 ożenił się z Józefą Majewską, córką Bogumiła Majewskiego, właściciela m ajątku W rąbczyn pod Zagó rowem. Bogumił Majewski za młodu był żołnierzem. Jak podaje W. G ał czyński,
po u k ończeniu szkół w T oruniu w 1806 roku, k ied y N ap oleon w stą p ił do P o lsk i i o ży ły różne p a triotyczn e nadzieje, zaciągn ął się do w o jsk p olsk ich i od b ył k am panię, u czestnicząc w bitw ach pod F ried lan d em i E ylau, n a stęp n ie p u łk jego sta ł w T ylży przy sp otk an iu się dw óch cesarzy: N ap oleon a i A lek san d ra I. Po wyjściu z wojska Bogumił Majewski ożenił się z Franciszką Jaroszewską (Dąbrowska w swoich uzupełnieniach nazywa ją Jaraczew - ską, co jest ważne ze względu na reminiscencje w Nocach i dniach) i został kontrolerem kom ory celnej w Szczypiornie. Następnie pracował jako pisarz sądowy w Kaliszu, gdzie w 1828 r. urodziła się córka Józefa, którą Dąbrowska, na podstawie opowiadań krew nych i p o rtretu zawie szonego w Russowie, uw ażała za osobę niezwykłej piękności. Franciszka Majewska ostatnie lata swego życia spędziła u córki, ciężko chora na rozstrój nerwowy, zwany wówczas melancholią. Zm arła w r. 1859 i zo stała pochowana w Piotrkowie. O dw a lata wcześniej, również w domu Józefy i Feliksa Gałczyńskich, zm arł Ignacy Majewski, jedyny syn Bogumiła Majewskiego. Dąbrowska podaje, że był on oficerem wojsk polskich K rólestw a Kongresowego, potem na skutek dram atu miłosnego dostał pomieszania zmysłów i rozpił się. Włodzimierz Gałczyński stw ier dza, że Ignacy wykoleił się po ukończeniu uniw ersytetu i przez całe życie „pozostawał bezczynnym i obojętnym na wszystko”.
W Czołnochowie Józefa i Feliks Gałczyńscy mieszkali przez pięć lat. W tym czasie urodzili się trzej synowie: Bronisław — 14 lipca 1846, Józef — 13 czerwca 1848, Włodzimierz — 7 sierpnia 1849. W rok potem Feliks Gałczyński został naczelnikiem komory celnej w Opałow- cu w guberni Radomskiej, gdzie przeniósł się sam, a rodzina zamieszkała we Wrąbczynie. W 1851 zwolnił się ze służby i kupił sobie folw ark Branno o parę mil od Wrąbczyna. W Brannie 22 m aja 1852 urodziła się jedyna ciotka M arii Dąbrowskiej — Julia. Ponieważ W rąbczyn budzi skojarzenia z Przygodami człowieka myślącego, w arto poznać ludzi, któ rzy tam bywali.
W B ran n ie pam iętam — pisze W. G ałczyń sk i — zb ierało się liczn e to w a rzystw o. O prócz dziada często przyjeżd żał proboszcz k siąd z Z arzycki ze S ła w sk a, p an i L ew a n d o w sk a z W rąbczyna z córkam i M atyldą i W alen tyn ą i p a ń stw o B orod zisz ze S ła w sk a .
W 1855 roku, nie um iejąc gospodarować własnym m ajątkiem i stra ciwszy na nim, Feliks Gałczyński sprzedał Branno. W tym samym czasie
Bogumił M ajewski pozbył się W rąbczyna. Obie rodziny połączyły swe pieniądze i wspólnie wzięły w dzierżawę ogromny m ajątek Gawrony i G aw ronki pod Łęczycą.
Od teg o czasu — stw ierd za W. G a łczy ń sk i — dziad i o jciec p rzesta li być w ła śc ic ie la m i ziem sk im i i p rzez k ilk a la t p ro w a d ziliśm y ży cie p raw ie tu łacze, p rzejeżd żając z m a ją tk u do m a ją tk u i w szęd zie tracąc na gospodarce, i s k o ń c zy w szy zu p ełn ą ru in ą m ają tk o w ą .
W G aw ronach 11 listopada 1856 urodziła się Ludom ira Gałczyńska. Już w roku następnym Feliks Gałczyński, nie umiejąc sobie poradzić z adm inistracją dużego m ajątku, zrezygnował z pracy w Gawronach i wziął w dzierżawę od hrabiego Wessla dwa m ajątki: Lorenki i Larna pod Zgierzem. Po roku, gdy poniechał i tego stanowiska, państwo G ał czyńscy zamieszkali w Piotrkow ie. Tak o tym pisze M aria Dąbrowska w notatkach:
Z L oren ek w y p r o w a d z ili się m oi d zia d k o w ie do ja k iejś d zierżaw y pod P iotrk ów , której n a zw isk a m atk a n ie pam ięta. B y ło coraz gorzej, bo dziadek o k rop n ie tracił.
Dzierżawą tą była wieś Jarosty, położona o 5 km od Piotrkowa. Nie co inaczej przedstaw ia spraw y W. Gałczyński:
D zia d ek i b ab k a M a jew scy za m ieszk a li w Jarostach, o jc ie c zaś n a ją ł w P io trk o w ie c a ły dom od kupca H orow icza, w k tórym z m atk ą i n am i za m ieszk a ł. T ylko na św ię ta i w a k a c je do -Jarost w y jeżd ża liśm y .
W jesieni 1859 Feliks Gałczyński zrezygnował i z tej dzierżawy, na której stracił resztki zasobów m aterialnych. „W rezultacie praw ie już w biedzie wziął posadę burm istrza w Radziejowie” — notuje Dąbrowska. Bardziej szczegółowo i w sposób budzący nowe skojarzenia z Przygoda
m i człowieka myślącego opisuje te w ydarzenia W. Gałczyński:
D o R a d ziejo w a p r z y je c h a liśm y w p oczątk u je s ie n i 1860 r. i z a jęliśm y górne piętro ratu sza, n a d ole zaś m ie ś c iły się k an celarie. Z w ie ż y ra tu szo w ej p a m ię tam bardzo ła d n y w id ok na jezioro G opło i K ru szw icę z ru in ą w ie ż y na w y sep ce w śród jezio ra położon ej.
W Radziejowie w m arcu 1861 zm arł Bogumił Majewski. Dwa m ie siące później, 31 m aja, w czasie silnej burzy piorun zabił Feliksa G ał czyńskiego. Pochowawszy męża na cm entarzu w Radziejowie, Józefa Gałczyńska przeniosła się do Piotrkow a.
Tu rozp oczęła się stra szn a w a lk a o b y t — z a p isu je W. G ałczyń sk i — w k tórej m atk a ok azała ty le en erg ii, w y tr w a ło śc i, ty le p o św ię c e n ia się d la nas, że w y sz ła z n iej z w y cięsk o , gdyż d op row ad ziła nas je d y n ie sw ą pracą do stan u , żeśm y sam i d a lej na sieb ie m ogli p racow ać i sk o ń czy ć w y ż sz e nauki.
„ M A T E R I A Ł Y L I T E R A C K I E ” M A R I I D Ą B R O W S K I E J 2 3 1
M aria Dąbrowska podaje krótko:
P otem babka m ieszk ała w P io trk o w ie, utrzym ując u czn iów na stan cji. Tam m atka chodziła na p en sję do d om inikanek.
W Piotrkow ie dwóch synów ukończyło gimnazjum, Bronisław w, r. 1885 i Włodzimierz w 1868. Józef porzucił naukę i w stąpił na praktykę do apteki.
W ydarzenia roku 1863 W. Gałczyński pomija milczeniem, wspomi nając jedynie ze współczuciem, ile kłopotów m iała matka, „kiedy poli tyczne rozruchy tyle młodych sił pochłonęły, tyle k arier zepsuły, gdy przy zamknięciu szkół masy młodzieży, raz je opuściwszy, nigdy do nich więcej nie powróciły [...]” Maria Dąbrowska z innych źródeł uzyskała wiadomości o losach najstarszego brata, Bronisława, który
ze szk oły p oszed ł do pow stan ia. B rał u d ział w n ieu d an ym nap ad zie na R a d om sk — p otem długo le ż a ł w dom u ranny. P o tem w y r u sz y ł po> raz drugi do partii. S zli z k ilk u n a stu in n ym i do granicy a u stria ck iej, gdyż m ie li się organ izow ać w G alicji. Tam w T rzebini areszto w a li ich A u stria cy i in te r n o w a li w Ig ła w ie (Iglau) czesk iej. S tam tąd po k ilk u m iesiącach u ciek li do P ragi czesk iej. Stam tąd po d łu g ich staraniach udał się w u j do kraju, gd zie udało m u się za czyim ś p o ręczen iem sk oń czyć szk o ły i w stą p ić do S zk o ły G łów n ej na przyrodę.
Po 1865 roku w sytuacji rodziny nastąpiła niewielka poprawa. Za można linia rodu Gałczyńskich, reprezentow ana przez radcę Antoniego Gałczyńskiego, ufundow ała stypendia dla ubogich krew nych. Radca odwiedził nie znaną przedtem rodzinę Feliksa Gałczyńskiego w Piotrkow ie i zapewnił synom niewielką pomoc m aterialną. Odtąd zostały nawiązane przyjazne stosunki z domem radcy, a Józefa Gałczyńska z córkami i sy nem Włodzimierzem spędzali wakacje w K ucharach Kościelnych pod Koninem.
Gdy wszyscy synowie opuścili już dom, a więc w r. 1868, pani Józefa przeniosła się do Kalisza, gdzie obie córki dostały się do gim na zjum, Ju lia do V, a Ludom ira do II klasy.
Ż ycie d om ow e — w sp om in a L. S zu m sk a — szło nam ciężko, b ied a b yła, a le jakoś starsza siostra sk oń czyła ow o gim nazjum , zaczęła d aw ać le k c je w p r y w a tn y ch dom ach, i jak i ta k i dob rob yt się zaczął. W trzy la ta po n iej i ja skoń czyłam sześć k la s [ze złotym m ed alem — jak gd zie in d ziej za p isu je D ąbrow ska], m iałam w te d y lat 15. W tym czasie zam ieszk ał z nam i n ajstarszy brat i w te d y za częły się d la m nie w e so łe dni. M iał w K a liszu k ilk u k o leg ó w ze S zk o ły G łów n ej, b yła to m łodzież in telig en tn a , p ełn a zap ału i b. sy m p a tyczna. A lek s. W ojciech ow sk i (W ojtek), p raw n ik śred n iego w zrostu , tw arz s y m patyczna, n o sił binokl, bo b y ł krótk ow id zem . E m ilian D reck i, ad w ok at, b ru n et z ła d n y m i sta lo w y m i oczam i i dużą szarą brodą, P u ch ew icz, naucz, m atem , w gim n azju m filo lo g iczn y m , 25 lat, zu p ełn ie ły sy , a le m iły i w e so ły . M atka w y n a ję ła w te d y m ieszk a n ie w m ie śc ie n a p rzeciw k o cerk w i, o której w te d y
jeszcze n ik t n ie ś n ił n a w et, b y ły d w a pok oje i o d d zieln ie k u ch n ia, okna w y ch o d ziły na P ro sn ę, sło ń ca p ełn o w p okojach, stan m a teria ln y się zn aczn ie pop raw ił, a w r e sz c ie m łod zież, która u nas b y w a ła , w c a le n ie b yła w y m a g a jącą, w ieczo ry p rzech o d ziły na m iłej p ogaw ęd ce, śp ie w y , an eg d o ty i d o w cip y sy p ały się o b ficie. Ja u w ażan ą b y ła m jeszcze cią g le za p od lotk a i su k n ie no-» siła m k rótk ie [...]. O tóż w tym to w a r z y stw ie o d b y w a ły się p ie sz e w y c ie c z k i za m ia sto , w ieczo rn e sp a cery po parku, w y c ie c z k i łód k ą po P ro śn ie i ran n e ek sk u rsje b otan iczn e do la só w p o d m iejsk ich w stro n ę W iniar. J a k ież to b y ły m iłe, dobre czasy, ile ja się n a u czy ła m od ty c h k och an ych ch łop ak ów ; n ik t z n ich już n ie ży je.
Z ty m wspom nieniem wchodzimy w krąg skojarzeń z Nocami
i dniami.
W kw ietniu 1874 Bronisław Gałczyński ożenił się z M arią Chrza nowską i pracow ał w Kaliszu jako nauczyciel przyrody w gimnazjum. W czerwcu t. r. Julia wyszła za mąż za W ładysława Leszczyńskiego, właściciela niewielkiego m ajątku Rychnów w Kaliskiem. Rodzina Lesz czyńskich pochodziła z Litwy, młodszy b rat W ładysława mieszkał na Żmudzi, gdzie parokrotnie podczas w akacji zapraszano Ludomirę. Po paru latach spędzonych na udzielaniu korepetycji w zamożnych domach Kalisza, w 1881 r. Ludom ira w yjechała do Warszawy. Była tam, jak podaje M aria Dąbrowska, „nauczycielką u p. M atuszewskiej i w rezul tacie m iała z nią do spółki pensję”. L isty Ludom iry do siostry inform ują, że przez pewien czas uczyła się kroju i szycia. W tym okresie naw ią zała bliższą znajomość z rodziną ojca. Serdeczniej zaprzyjaźniła się ze swoją cioteczną siostrą Józefą Ciechowiczówną, od paru lat zamężną za Rzymowskim, zamieszkałym w Kuczborku. Państw o Rzymowscy mieli już kilkoro dzieci, m. in. syna Wincentego, znanego później pu blicystę i działacza. Pam iętnik Ludom iry Gałczyńskiej poświęca w iele miejsca odwiedzinom w Kuczborku, tam bowiem
W czasie jed n y ch w a k a c ji w K uczb ork u u sio stry m ojej cio teczn ej p o zn ałam Jó zefa S zu m sk ieg o , k o leg ę m ęża m ojej sio str y cio teczn ej. Z arządzał m a ją tk iem K isie ln ic k ic h , b y ł to ju ż czło w ie k około 40 lat, sy m p a ty czn y i ła d n ie śp ie w a ł p ieśn i p o w sta ń c ó w z 63 roku. S am b y ł ró w n ież p ow stań cem , cięż k o ran n ym m ięd zy K o zielsk iem i K u czb ork iem , a że ja od u rod zen ia b y ła m gorącą patriotk ą (pew no ja k o w n u czk a B o g u m iła M ajew sk iego), w ię c po p e w n ym cza sie zostałam żoną p. Jó zefa S zu m sk ieg o i osiad łam na sta łe w K u c z borku, ku w ie lk ie j rad ości m ojej koch an ej i dobrej sio stry Józi R z y m o w - sk iej.
Slub Ludom iry i Józefa Szumskich odbył się w Warszawie w kw iet niu 1884. W tym samym dniu zm arł ojciec pana młodego, zamieszkały niedaleko od K uczborka w Lisinach. N atychm iast po powrocie z W ar szawy państw o młodzi pojechali na pogrzeb.
Józef Szumski, cały tydzień zajęty pracą w gospodarstwie, niedziele m iał wypełnione zebraniam i pracowników adm inistracji m ajątków
,M A T E R I A Ł Y L I T E R A C K I E ” M A R I I D Ą B R O W S K I E J 2 3 3
w Zielonej. D wuletni pobyt w Kuczborku zapisał się w pamięci pani Ludom iry jako okres samotności i nieporadności życiowej. Przygoto w ana do samodzielnego zarobkowania lekcjami bądź szyciem, nie znała gospodarstwa domowego, czuła się wytrącona z własnego środowiska, więc pustkę dnia w ypełniała odwiedzaniem Rzymowskich i nawiązy waniem nowych znajomości w sąsiedztwach. Często gościła u Tomasze- wiczów, właścicieli folwarczku Kozielsk. W ty m czasie Tomaszewicz, nie radząc sobie z własnością ziemską, pozbył się posiadłości i został adm inistratorem m ajątku K rępa o 7 mil od Kuczborka. Tutaj pani Ludomira wybierała się najczęściej z Józefą Rzymowską. Natomiast gdy mąż jej nie miał niedzielnego zebrania w Zielonej, jechali razem do niedalekich Lisin, gdzie mieszkała m atka i jedyny, młodszy, b rat Józefa Szumskiego — Franciszek.
Z w yk le — pisze L. Szum ska — w y jeżd ża liśm y z K u czb ork a o 11 rano, 0 12 b y liśm y n a m iejscu , tam dom b y ł znacznie w ię k sz y niż w K o zielsk u , przed dom em gan ek na słupkach, z d aszkiem , p otem w ch o d ziło się do salon u , gdzie b y ły fira n k i i m eb le w y śc ie la n e , kryte czerw on ym ciem n ym ad am asz k iem , n aw et fortep ian b ył, na pod łod ze ch od n ik i sw ojej rob oty, m eb le o sło n ię te p łó cien n y m i p okrow cam i, z drugiej strony sio n k i b y ł p okoik babci, z k o m in k iem i rozm aitym i gracikam i, k tóre b y ły w ła sn o ścią babci. G dy p rzy jeż dżaliśm y, to bratow ej zw y k le n ie b y ło jeszcze w dom u. K ażdej n ie d z ie li 1 św ięta jeźd ziła k aretą do Ż urom ina na su m ę i zab ierała z sobą d w oje starszych dzieci. C zek aliśm y z w y k le na jej przyjazd w o w y m sa lo n ie w to w a rzy stw ie brata i babci. N areszcie od w ieczn a kareta zajeżdża; F lorcia (bratow a) w y ch o d zi z niej w p ięk n y m p łaszczyk u i m odnym k ap elu szu św ieżo k u p ion ym w Z ielu n iu . Z aw sze u b ierała się b. staran n ie i lu b iła się u b ierać. P o ob ied zie p ok azyw ała sw o je gospodarstw o, tj. m oc k ojców w dużej k u ch n i, gdzie s ie działo m n óstw o gęsi, kur, kaczek, in d y k ó w na jajach . [...] P rzy ty m dosk on ale um iała szyć, m aszyn ę m iała nożną w dom u, i przy ty m ś w ie tn ie g otow ała; torty i ciastka w y p ie k a ła jak w cukierni, k o n fitu ry jej rob oty b y ły w y staw ow e.
Józefa Szumskiego nie zadowalała praca w dużym m ajątku, gdzie był tylko jednym z wielu zarządców, pozbawionym jakiejkolwiek ini cjatyw y i samodzielności. W 1886 roku przeniósł się do m ajątku Rumoka, własności Rudowskich. Wedle relacji Ludom iry Szumskiej okolica była tam bardzo ładna, ziemia urodzajna, a właściciele sympatyczni i in te ligentni. W Rumoce urodził się drugi syn państw a Szumskich — Jan (pierwszy zm arł jako niemowlę).
W końcu r. 1888 rodzina przeprowadziła się do Russowa, któ ry stw arzał adm inistratorow i lepsze w arunki pracy i zarobków. Dla Ludo m iry Gałczyńskiej przyjazd w okolice Kalisza był jakby powrotem do domu. Tutaj znowu była blisko matki, siostry, b rata Bronisława i ich licznych już teraz rodzin. W parę miesięcy po zamieszkaniu w Russowie zm arł trzyletni Jan, a 6 października urodziła się pierwsza córka, Maria.
Wielu obszernym relacjom dotyczącym rodziny Gałczyńskich M aria Dąbrowska mogła przeciwstawić tylko krótką, z trudem uzyskaną od stryja, opowieść o losach swego ojca. Jak podaje Franciszek Szumski, rodzina ich była pochodzenia szlacheckiego i w minionych wiekach posiadała m ajętności w Szumsku pod Przasnyszem, ale już pradziadek Dąbrowskiej nie m iał ziemi i pracow ał jako nadleśny. Po jego śmierci syn Teofil odziedziczył 3000 złotych i zam ierzał wziąć m ajątek w dzier żawę. Jednakże lekkomyślnie stracił w szystkie pieniądze, podobnie jak dziad pisarki ze strony m atki. M aria Dąbrowska porów nuje te przykłady szlacheckiej beztroski i mówi o nich z sympatią, gdyż wedle jej opinii świadczą one o braku przyw iązania do dóbr m aterialnych — a więc 0 postawie reprezentow anej potem przez głównych bohaterów Nocy
1 dni. Po bujnie spędzonej młodości Teofil Szumski w stąpił do klasztoru
reform atów i przez kilka lat był nie wyświęconym braciszkiem. Potem opuścił zakon i ożenił się z Florentyną Sułkowską. Po ślubie objął zarząd folw arku Dłutów z klucza Zieluń. Następnie pracował jako pisarz prew entow y i m agazynier w Zielonej Kisielnickich koło Kucz- borka. T u taj urodzili się dw aj jego synowie: .Józef — 11 kw ietnia 1844, parę lat później — Franciszek. Obaj skończyli czteroklasowe progim na- zjum w Mławie, ale z powodu niedostatku nie mogli uczyć się dalej. Szesnastoletni Józef został pisarzem gm innym w Słupsku, lecz w parę miesięcy potem, w styczniu 1863, poszedł do powstania. Wiosną otrzym ał ciężką ran ę w bitw ie pod Kuczborkiem lub Kozielskiem.
R an a — p isze D ą b ro w sk a — b y ła zadana b a g n etem w p ierś, po k tórej do k ońca życia m ia ł g łęb o k ie w p iersia ch zap ad n ięcie. — P rócz te g o k u la w p le cy — g ło w a p otłu czon a k o lb a m i i p o siek an a. L eczy! się w Z ielo n ej, w e dw orze u K isieln ick ich . O d d ziałk iem , w k tórym ojciec słu ży ł, d ow od ził jak ob y: Szm eyc, N ie m ie c z poch od zen ia, N a v o n i (?) W łoch i G a szto w t [...].
Po w yzdrow ieniu Józef Szumski poszedł znowu do partii. Czytamy dalej:
W p ierw szej b itw ie, pod L u b o w id zem i S to k iem (?) nad D zia łd ó w k ą , d ostał ran ę k u lą w p o liczek — k u la u tk w iła w karku, obok k ręgosłu p a. G dy padł. ob d arli go, z a p e w n e K ozacy, do naga. O p rzy to m n ia w szy d o w ló k ł s ię gd zieś w p o b liże drogi. J ech a ł ta m tę d y gospodarz z Z ielo n ej. J ech a ł z targu z Z ie lu - nia, bo b y ła środa. Z abrał ojca i p rzy w ió zł do Z ielo n ej. Tam się zn ó w o jciec w e d w orze w y le c z y ł (czy ży ł w te d y dziadek?). To b y ło lato. K u je s ie n i p oszed ł o jciec trzeci raz do partii. Z im ą o d d zia łek rozp roszył się (?) i częścią p rzeszed ł gran icę. O jciec w te d y tr a fił do L u b aw y, do n ieja k ieg o S zu m sk ieg o , sied zącego w P ru sa ch W sch od n ich „na su m u n k u ” (kolonii), jak tam m ów ią.
Na wiosnę 1864 znów próbował przedrzeć się do powstania, ale zebrana grupa ochotników została otoczona z jednej strony przez wojsko rosyjskie, z drugiej pruskie. Józef Szumski dostał się do pruskiej nie
„ M A T E R I A Ł Y L I T E R A C K I E ” M A R II D Ą B R O W S K I E J 2 3 5
woli i przez dwa lata był więziony w W iniarskim Forcie. Po ogłoszeniu am nestii wrócił do kraju, ale trafił na pobór rekruta. Razem z bratem stanęli do losowania. Franciszek — jak opowiadała Dąbrowska — w y ciągnął los, ponieważ jednak był młodszy i bardziej związany z m atką i domem, Józef poszedł zamiast niego. Wcielono go do A leksandryj skiego pułku huzarów, k tó ry stacjonował w Lublinie i Warszawie. P rze byw ając w Warszawie został podczas zabawy znieważony przez rosyjs kiego dowódcę pułku. W odruchu oburzenia uderzył go w tw arz, po
czym natychm iast uciekł i z pomocą przyjaciół przedostał się do zaboru pruskiego.
W tedy to — p isze D ąb row sk a — d ośw iad czył p ra w d ziw y ch u trapień losu. Z a w ęd ro w a ł aż w głąb N iem iec (pam iętam z op ow iad ań z d zieciń stw a , że b y ł w K otb u s i w H alli). W D reźnie n a u czy ł się fo to g ra fii. P ra co w a ł n a jp ierw jak o robotnik przy b u d ow ie k o lei żelaznej — u fotografa, g d ziek o lw iek , b y le w y ży ć. W reszcie tr a fił w P ozn ań sk iem do B ielic, do Jach o w sk ich (M aksy m ilian?), za p ew n e dzięki stosu n k om z K rólestw a, gd zie J a ch o w scy są w P ło c k iem i m oże zn ali rodzinę ojca. U ty ch J ach ow sk ich n au czył się zap ew n e g o sp o darow ać.
Potem był inspektorem w m ajątku Niemca, i tu nastąpił szczęśliwy zwrot w jego losach. Przybyły w odwiedziny kuzyn właściciela, Müller, oficer wysokiej rangi w A leksandryjskim pułku huzarów, poznawszy losy Szumskiego, pomógł mu wrócić do kraju. Sąd w ojenny skazał ucieki niera i tułacza tylko na miesiąc aresztu. Przez jakiś czas Józef Szumski służył jeszcze w wojsku i pracował w kancelarii wojskowej we Wło cławku. Po w ystąpieniu z wojska powrócił w strony rodzinne i został zarządcą m ajątku Kisielnickich. Tutaj losy jego zbiegły się z życiem Ludom iry Gałczyńskiej.
Dzieje rodzin Gałczyńskich i Szumskich, nie będąc w tym omówieniu przedmiotem badań historycznych, nabierają znaczenia dopiero w kon tekście dzieł Marii Dąbrowskiej. Problem atyka, która powstaje przy zetknięciu tych dw u różnych światów: fikcji literackiej i realiów, pro wadzi do bardzo ciekawych badań nad techniką pisarza, nad sposobami, jakim i tworzy swój własny świat. Byłoby wszakże naiwną w ulgaryzacją uważać odnalezienie żywego pierwowzoru postaci czy sytuacji literackiej za cel i kres pracy badawczej. Jest to bowiem dopiero początek tru d nych pytań o to, jak pisarz przetw arzał realia, jakim zabiegom kompo zycyjnym i stylistycznym je poddawał, w jaki sposób przetw arzał je w elem enty specyficznej stru k tu ry dzieła. Może się zresztą okazać — i często tak bywa — że wartość dzieła polega właśnie na odchodzeniu od pierwowzorów i na umiejętności oderwania się od faktów czy w łas nych doświadczeń. W obawie przed spłyceniem tego trudnego splotu zagadnień nie ustalałam konkretnych związków i zależności między
dziejam i rodziny a twórczością M arii Dąbrowskiej, mimo iż pozornie łatw o jest dowieść, że O strzeńscy z Kalisza to Bronisław i M aria Gał czyńscy, że W rąbczyn i Radziejów, gdzie zamieszkiwali Majewscy i Gał czyńscy, dzięki nim weszły do Przygód człowieka myślącego, że dzieje młodości pani B arbary bardzo przypom inają losy Ludom iry Szumskiej. Jednakże dostrzeżenie tych podobieństw i zależności wpłynęło na wybór i hierarchizację faktów, postaci i realiów w tych „zestawionych” dziejach rodziny M arii Dąbrowskiej.