• Nie Znaleziono Wyników

"Materiały literackie" Marii Dąbrowskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Materiały literackie" Marii Dąbrowskiej"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Ewa Korzeniewska

"Materiały literackie" Marii

Dąbrowskiej

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 58/1, 223-236

(2)

EWA K ORZENIEW SK A

„MATERIAŁY LITERACKIE” MARII DĄBROWSKIEJ

W rozdziale 9 Przygód człowieka myślącego Ewa własnoręcznie przygotowuje dla męża i braci idących na wojnę zeszyciki, które nazywa „raptularzykam i”. „Joasiu — zapytała — czy macie w domu trochę cienkich sznurków i k leju ?” Po złożeniu i zeszyciu grubego notesu „ozdobiła kartonow ą okładkę podmalowanym akw arelą rysunkiem ”, a wręczając ten prezent Jankow i wyjaśniła: „Taki m ały form at [...], żebyś go mógł nosić w kieszeni, starczy ci chyba na czas wojny. Zapisuj, co chcesz, zawsze to będzie dokum ent” 1. Scena ta odtw arza w iernie postępowanie Marii Dąbrowskiej, która w czasie pierwszej w ojny dla rodziny i siebie szyła niewielkiego form atu raptularzyki, ozdabiała je rysunkam i lub w inietą przez siebie malowaną i przekazywała najbliż­ szym z prośbą o codzienne zapisywanie wydarzeń i przeżyć. Taki był początek nie znanego nam jeszcze Dziennika M arii Dąbrowskiej, pisa­ nego przez lat pięćdziesiąt. W ten sam sposób zaczął narastać zbiór materiałów, które pisarka ceniła bardzo wysoko jako jedno ze źródeł swej twórczości. We wcześniejszych utworach, w ykorzystując własne zbiory przetw arzała je zasadniczo i podporządkowywała wymaganiom fabuły i kompozycji. W ostatniej powieści włączyła w iernie całe frag ­ m enty „dokum entów”, trak tu jąc to postępowanie jako celowy zabieg nowych założeń artystycznych.

T akich rzeczy n ieo ry g in a ln y ch — p isa ła — m a b y ć w p o w ie śc i sporo. Z a­ m ierzam w niej zu ży tk o w a ć listy w ła sn e i cudze, d zien n ik i i p a m iętn ik i d ru ­ k o w a n e albo przyp ad k iem zn alezion e w rękopisach; słow em , b u d u ję tę rzecz tro ch ę sy stem em zw an ym w m a la rstw ie p a p ie r s collés, a sto so w a n y m przez B ra q u e’a, P ica ssa i in n ych m alarzy różnych odm ian k u bizm u, w k le ja ją c y c h w sw o je k om p ozycje czy dekom pozycje form druki, listy , k a w a łk i tk a n in i in n e przed m ioty z a u ten tyczn ej k on k retn ej r z e c z y w is to ś c i2.

1 P ierw o d ru k w : „P rzegląd K u ltu ra ln y ” 1962, nr 11, s. 6. 2 Z a m i a s t w s t ę p u . Jw ., 1961, nr 42, s. 10.

(3)

W ten sposób, stosując tylko niewielkie skróty i opuszczenia, wyko­ rzystała np. P am iętnik Bogumiła Szum skiego, szeregowca ułanów

I B rygady strzelców Piłsudskiego z lat 1915— 1920, który po powrocie

b rata z w ojny sama przepisała na maszynie. Tekst ten, liczący 13 stron, oddała potem córce autora.

Rozdane rap tu larzyk i w racały do M arii Dąbrowskiej i tw orzyły zespół świadectw dotyczących la t 1914—1920. T utaj też dołączała pisarka listy ź tego okresu i wiele wycinków z prasy, które m ogłyby się jej w przyszłości przydać.

Równocześnie jednak zatroszczyła się także o inny rodzaj dokum en­ tów, uświadomiła sobie bowiem, że brak jej autentycznych świadectw o wcześniejszych dziejach rodziny. Wśród najbliższych pisarki od daw na krążyła wieść o tym, że b rat m atki Włodzimierz, od r. 1871 zamiesz­ k ały w Rosji, napisał na parę la t przed śm iercią obszerną genealogię rodziny Gałczyńskich. Wedle tych pogłosek testam ent przekazywał ręko­ pis siostrzenicom, córkom Ju lii Leszczyńskiej. Dąbrowska odnalazła u M arii z Leszczyńskich Jełow ickiej mały fragm ent tego tek stu i prze­ pisała go własnoręcznie na niewielkich luźnych kartkach. Nie zaprze­ stała jednak dalszych poszukiwań, które zakończyły się pomyślnie, gdyż rękopis znajduje się w archiw um jej spuścizny.

Całość rękopisu składa się z pięciu rozdziałków i zajm uje 23 strony papieru dużego kancelaryjnego form atu. Na pierwszej stronie napis: „W łodzimierz Gałczyński: Genealogia m ojej rodziny. P etersburg 1/13 m aja 1899 r .” Rozdział 1 sięga aż w głąb X III stulecia, gdyż autor na podstaw ie źródeł historycznych i heraldycznych próbował ustalić gene­ alogię rodu i określić funkcje, stanow iska i stan posiadania jego przed­ stawicieli. Począwszy od rozdziału 2, zatytułow anego Dziad i ojciec, przeszedł do w łasnych wspomnień, wzbogaconych inform acjam i sta r­ szych krew nych. Na pracy tej zaważył niew ątpliw ie długoletni pobyt autora w Rosji carskiej. Unika on starannie jakichkolwiek inform acji o ruchach narodowowyzwoleńczych i zaangażowaniach politycznych w łasnej rodziny. Gdy spraw y te w kraczały bezpośrednio w życie, autor nazyw ał je „fantastycznym i rycerskim i uw ieńczeniam i”, „które w tedy naw et 13-letnich chłopców gubiły”. Rozdział ostatni doprowadza historię rodziny do r. 1871, kiedy Włodzimierz Gałczyński w yjechał do P eters­ burga, aby — jak pisał —

w stą p ić do In sty tu tu In ży n ieró w K o m u n ik acji, co m i się udało, i k tóry sk o ń ­ czy łe m 15 m aja 1878 r. Jak o in ż y n ie r k om u n ik a cji b y łe m od 1878 do 1879 r. na b u d o w ie D o n ieck iej k o le i i m ie sz k a łe m w p o w ia to w y m m ie śc ie B ach m u cie, E k a tery n o sła w sk iej gu b ern i, i od 1879— 1880 rok u b y łe m n a czeln ik iem stu d ió w pod p ro jek to w a n ą w te d y k olej od R yb iń sk a do A rch an gielsk a, od 1880 do

(4)

„ M A T E R I A Ł Y L I T E R A C K I E ” M A R II D Ą B R O W S K I E J 2 2 5

1895 r. b yłem n a czeln ik iem tech n iczn ego w y d zia łu w Zarządzie g łó w n y m B a ł­ ty ck iej k olei w P etersb u rgu , a od 1895 do dziś d n ia jestem p rzed sta w icielem w P etersb u rgu zarządu budow y S am ark an d -A n d iżań sk iej K o lei z jej g a łęzia m i do T aszkentu i M argelanu.

Dokument ten stał się podstawą wiedzy M arii Dąbrowskiej o rodzinie jej m atki, starała się jednak w m iarę możliwości uzupełniać braki, rekonstruow ać polityczne fragm enty życia swych przodków, wydoby­ w ając z niepamięci ich udział w powstaniach narodowych.

Dalsze gromadzenie m ateriałów było już świadomie podporządkowane zamierzeniom literackim . Zamyślając o powieści, która m iała sięgać w czasy popowstaniowe, Maria Dąbrowska postanowiła zebrać jak n aj­ więcej autentycznych relacji zbliżających ją do obyczajowości, atm osfery i życia codziennego tych lat. W 1925 roku zwróciła się do swej matki, Ludom iry z Gałczyńskich Szumskiej, z prośbą, aby w iernie i szczegó­ łowo spisała wspomnienia z okresu swej młodości. M atka chętnie zgo­ dziła się; obdarzona brulionem w czarnej oprawie, sięgnęła pamięcią

aż do r. 1868 i opisała — w sposób zdradzający pewne uzdolnienia literackie — dzieje swej młodości do czasu zamieszkania w Russowie, tzn. do końca roku 1888. Pam iętnik ten ma 32 strony, na odwrocie jego okładki Maria Dąbrowska napisała: „To jest źródło Nocy i dni, spisany dla m nie w 1925 r. Pam iętniczek m ojej m a tki” . Pisarka niewątpliw ie w yjaśniała matce, o jaki rodzaj wspomnień jej chodzi, i naw et stawiała pewne konkretne zapytania. Takim widocznym znakiem ingerencji z zew nątrz jest przerw anie toku relacji na s. 2 notatką: „Za moich czasów pamiętam następujące śpiew y”, po której znajdujem y wyliczenie ponumerowanych 9 incipitów rozpowszechnionych w tedy w tym środo­ w isku pieśni.

W pamiętniczku m atki Dąbrowska przechowywała także niewielki plik listów Ludom iry Gałczyńskiej do siostry Ju lii i do siostrzenic, S telli i Marii. Listy do dziewczynek, pisane dużym, czytelnym pismem, są jedynie świadectwem serdecznej zażyłości ciotki z kilkuletnim i wów­ czas siostrzenicami. Natom iast 6 listów do siostry, wszystkie z r. 1881, stanow ią bardzo ciekawy dokum ent obyczajowości i zostały przez M arię Dąbrowską wykorzystane w Nocach i dniach. A utorka otrzym ała je zapewne od córek młodo zm arłej Julii Leszczyńskiej wtedy, gdy zaczęła intensywnie gromadzić m ateriały do swej wielkiej powieści. Z w yjątkiem ostatniego listy te były pisane w Warszawie, gdyż tam pojechała młoda Ludomira, aby nauczyć się kroju i szycia w firmie K unke (?). Zainteresow ania m iała jednak znacznie szersze. Często chodziła do teatru, do muzeów, na w ystaw y i koncerty. Jej radość życia, zapał, z jakim podejmowała naukę, zaradność życiowa i brak jakichkol­ wiek przesądów „klasowych” różnią ją zdecydowanie od obrazu młodych

(5)

panien pochodzenia szlacheckiego, jaki przekazała nam literatu ra pozy­ tyw izm u. W łaśnie dlatego listy te stały się dla Dąbrowskiej czymś w rodzaju rew elacji, uświadam iającej odmienność socjologiczną i psycho­ logiczną tego odłamu szlachty, która straciw szy po powstaniu swe m a­ jętności, szukała własnego miejsca w życiu.

C zas p rzech od zi m i, ja k zw y k le, bardzo p rzy jem n ie i w e so ło — p isze L u ­ dom ira w liś c ie z m arca 1881 — do 3 jestem u K u h n k e [?] gd zie teraz już cią g le sz y ję sta n ik i, o 3 czym prędzej b ieg n ę na róg M iodow ej i S en a to rsk iej i tam p o zo sta ję do szó stej, r y su ją c cią g le rozm aite form y. W m agazyn ie je st m i jed n a k n a jp rzy jem n iej i n a jw e se le j, p. A n n a je s t bardzo przyjem n ą. W n ie ­ d z ie lę b yłam zn o w u na w sz y stk ic h trzech w y sta w a c h z jed n ą z n a u c z y ­ c ie le k [...].

W następnym liście, z marca, donosi z pełną pogodą ducha:

Co do m eg o p alta, je ste m — goła — jak ś w ię t y tu reck i, a w resz c ie palta tutaj są ogrom n ie d rogie — na dw orze tak zim n o, że jeszcze m ogę ch od zić w zim o w y m . W iesz, m oja droga, że sm u tn o m i b ęd zie żegn ać się z W arszaw ą, ty le tu ta j m iły c h c h w il p rzep ęd ziłam [...]. Sądzę, że pod ob n ie sz c z ę ś liw e c h w ile już n ie w rócą; są to ch w ile za ch w y tó w , ch w ile m arzeń , zło te dni szczęścia, szkoda, że ju ż na za w sze m u szę je porzucić.

Genealogia rodziny spisana przez w uja W łodzimierza oraz pam iętnik i listy m atki stanow iły w ystarczającą dokum entację rodu Gałczyńskich. Znacznie większe trudności przedstawiało zdobycie inform acji dotyczą­ cych rodziny ojca. Ani Józef Szumski, ani jego b rat Franciszek nie zdradzali pociągu do pióra. T rudna młodość i specyficzna dyskretna skromność cechująca Józefa Szumskiego nie pozwalały m u naw et na opowiadanie o swoich przeżyciach, o co z pewnością nieraz prosiła najstarsza córka. Niewiele również mogła tu przekazać m atka, która tylko z paru rozmów w okresie narzeczeństwa wiedziała, że w przesz­ łości męża kry ła się w alka w szeregach powstańczych r. 1883, a potem długie lata tułaczki poza krajem . Jedynym inform atorem , któ ry wiedział więcej i z w ielu zastrzeżeniami, że nie pam ięta dokładnie, zdobył się na opowiedzenie dziejów b rata — był Franciszek Szumski. M aria Dąbrow­ ska nie chcąc nadużyw ać cierpliwości stryja, w wielkim pośpiechu, na luźnych kartkach, trudno czytelnym pismem zanotowała: Dane o sobie

г o młodości mojego ojca w edług relacji stryja Franciszka Szumskiego.

Część owych relacji w ydaw ała jej się niepewna i starała się je później sprawdzać, porów nując z tym, co pam iętała m atka, a odmienne w ersje podając w nawiasach. N iektóre inform acje opatrzyła znakami zapytania lub w prost pytaniam i, np.: „Ze Słupska poszedł ojciec do powstania w styczniu 1863 r. (Jak długo był w Słupsku?)”. Brak odpowiedzi świadczy, że nie udało się jej wielu rzeczy ustalić. Relacja stry ja koń­ czyła się na roku 1882 — M aria Dąbrowska popraw iła datę na 1884, gdyż chodziło tu o rok ślubu Ludom iry i Józefa Szumskich. P arę

(6)

„ M A T E R I A Ł Y L I T E R A C K I E ” M A R II D Ą B R O W S K I E J 2 2 7

własnych zdań pisarki uzupełniało ten tekst inform acją o zakupie Poklękowa w r. 1908, sprzedaży owej resztówki w 1911 r. i zakupie Wojsławic.

Po zebraniu materiałów dotyczących czasów, których nie obejmowała jej własna pamięć, M aria Dąbrowska starała się jeszcze zdobyć wiaro- godne inform acje o losach rodziny w okresie, kiedy ona sama opuściła Kalisz w r. 1905, wyjeżdżając do W arszawy. Chodziło jej o głębsze zrozumienie sytuacji i atmosfery domu, któ ry zgodnie z pragnieniem pani Ludom iry został częściowo przeniesiony do Kalisza. Tam zamiesz­ kała pani Szumska z czworgiem dzieci, najpierw w w ynajętym miesz­ kaniu, potem we własnej, zakupionej w r. 1906, kamieniczce. O napisanie wspomnień z tych czasów autorka prosiła swą siostrę, Helenę z Szum­ skich Hepke. W odpowiedzi na to zapotrzebowanie siostra przekazała pisarce gruby czarny brulion, zaw ierający opis dziecięcych zabaw i prze­ żyć w Kaliszu. Pewne elem enty tych wspomnień znalazły swoje odbicie w Nocach i dniach.

Na tym zamyka się dotychczas odnaleziony w archiwum pisarki ze­ staw dokumentów dotyczących rodziny, a powstałych, z w yjątkiem G e­

nealogii m ojej rodziny W. Gałczyńskiego, za staraniem i na prośby

autorki. M aria Dąbrowska, bliższa tu metodom naukowca niż artysty, podjęła nad nimi pracę, uzupełniając je albo przeredagowując pewne partie w ten sposób, aby eksponować postacie i sprawy, które ją n a j­ bardziej interesowały. Poświęciła temu specjalny, ręcznie szyty notes dużego form atu, gdzie, w różnych okresach, zapisała swymi „uzupeł­ nieniam i” 23 strony. Część pierwsza, opowiadająca w wielkim skrócie o życiu w Russowie i losach rodziny do śmierci ojca, jest przede wszyst­ kim próbą określenia sytuacji m aterialnej, dochodów i wydatków, po to, aby ochronić pamięć ojca przed podejrzeniami o jakąkolwiek lekko­ myślność w sprawach pieniężnych. Podając dokładne sum y dochodów Józefa Szumskiego i przypominając o niewielkim spadku otrzym anym przez matkę, autorka zestawia te sum y z kosztami nabycia kam ienicy w Kaliszu i części Poklękowa.

Dalsze uzupełnienia dotyczą tych osób z rodziny, które przeoczono w istniejących m ateriałach bądź uwzględniono w sposób niew ystarcza­ jący. Tutaj znajduje się zupełnie pominięta przez Włodzimierza G ał­ czyńskiego wiadomość o udziale Bronisława Gałczyńskiego w powstaniu r. 1863, nieco dalej Dąbrowska uzupełnia inform acje Franciszka Szum­ skiego, przypominając Hipolita Sułkowskiego:

brat m ojej babki — ze stron y ojca — d ostał p o m iesza n ia z m y słó w po p o ­ w stan iu , w czasie k tórego ktoś m u żonę u w iód ł. Za nic n ie ch cia ł n ocow ać w dom u — ty lk o w p olach pod stertam i, jak w p o w sta n iu . Ś p ie w a ł c ią g le cich y m głosem : „Z achciało się Zosi jagód ek . K upić ich za co n ie m ia ła ”.

(7)

Ten sposób notowania zbliża się już do typowych i powtarzających się w całej twórczości pisarki sposobów pośpiesznego utrw alania zda­ rzeń, przeżyć, rozmów — na luźnych kartkach papieru. Były to „robo­ cze zapiski”, w ykorzystaw ane później dla różnych celów artystycznych. W omówionym zbiorze dzienników, wspomnień i notatek łatw o od­ dzielić m ateriały, które stanow ią tylko źródło faktów, a więc inform acji 0 ludziach, miejscowościach i w ydarzeniach, od tych źródeł, które w bez­ pośredni sposób przekazują atm osferę epoki. Te ostatnie bezwzględnie w arto opublikować w całości, gdyż z nich czerpała pisarka prócz faktów także wiedzę o stylu życia okresu, na ich podstawie kształtow ała modele obyczajowości i moralności. Pozostałe relacje stanowią raczej tylko źródło zestawienia krótkich dziejów rodzin Gałczyńskich i Szumskich, których losy w ten czy inny sposób wchodziły do różnych dzieł Marii Dąbrowskiej, stając się elem entam i tw orzyw a artystycznego i zasilając go praw dą bezpośredniego doświadczenia.

Zestawiając dzieje tych rodów, należy z pewnością pójść raczej za sugestiami i wyborem powieściopisarki niż za szczegółowością i po­ zornym obiektywizmem kronikarskich zapisków. Wybór Dąbrowskiej ograniczał m ateriały w sposób dwojaki: po pierwsze, szukała ona w dzie­ jach rodziny trad ycji narodowowyzwoleńczych, przypom inając tych, k tó ­ rzy służyli ideałom wolności i dem okracji; po drugie, w ybierała życio­ rysy w jakiś sposób typowe, które w yrażały określone postawy wobec życia, charakterystyczne dla okresu i sytuacji społeczno-politycznej kraju. Oczywiście pierwowzory te ulegały w dziełach pisarki różnym 1 dalekim przekształceniom, ale poczucie surowego szacunku dla „praw ­ dy życia” kazało jej najczęściej zachowywać podstawowe podobieństwo między modelem a jego literacką traw estacją.

Aby zestawić zwięzłe dzieje przodków M arii Dąbrowskiej, należy pójść drogą przez nią wskazaną i z m ateriałów w archiwum w ybrać przede wszystkim tych ludzi, zdarzenia i miejscowości, które pisarka zużytkowała jako tworzywo swych dzieł. Można więc z pewnością po­ minąć całą genealogię rodu Gałczyńskich, sięgającą w zamierzchłe stu ­ lecia, a zestawioną przez Włodzimierza Gałczyńskiego po to, aby wykazać starożytność rodu, jego parantele i urzędy. To nie interesowało Dąbrow­ skiej, która szukała bezpośrednich powiązań między walkam i o niepodle­ głość w X IX i XX stuleciu. W ystarczy zacząć rodowód Gałczyńskich od pradziada pisarki, który żył na początku w. XIX i, nie posiadając m ajątku, był najpierw sędzią grodzkim w Rypinie, a następnie po 1830 r. został sędzią pokoju w Lipnie. Jakub Gałczyński m iał pięcioro dzieci, którym starał się dać w ykształcenie zapewniające służbę w urzędach. Najm łodszy syn, Feliks, urodzony w Bielsku pod Płockiem 13 m aja 1818, podobnie jak jego bracia, zaraz po skończeniu szkoły powiatowej

(8)

„ M A T E R I A Ł Y L I T E R A C K I E ” M A R I I D Ą B R O W S K I E J 2 2 9

rozpoczął aplikację. W 1844 roku objął posadę kontrolera komory celnej w Czołnochowie nad P rosną i w 1845 ożenił się z Józefą Majewską, córką Bogumiła Majewskiego, właściciela m ajątku W rąbczyn pod Zagó­ rowem. Bogumił Majewski za młodu był żołnierzem. Jak podaje W. G ał­ czyński,

po u k ończeniu szkół w T oruniu w 1806 roku, k ied y N ap oleon w stą p ił do P o lsk i i o ży ły różne p a triotyczn e nadzieje, zaciągn ął się do w o jsk p olsk ich i od b ył k am panię, u czestnicząc w bitw ach pod F ried lan d em i E ylau, n a stęp n ie p u łk jego sta ł w T ylży przy sp otk an iu się dw óch cesarzy: N ap oleon a i A lek san d ra I. Po wyjściu z wojska Bogumił Majewski ożenił się z Franciszką Jaroszewską (Dąbrowska w swoich uzupełnieniach nazywa ją Jaraczew - ską, co jest ważne ze względu na reminiscencje w Nocach i dniach) i został kontrolerem kom ory celnej w Szczypiornie. Następnie pracował jako pisarz sądowy w Kaliszu, gdzie w 1828 r. urodziła się córka Józefa, którą Dąbrowska, na podstawie opowiadań krew nych i p o rtretu zawie­ szonego w Russowie, uw ażała za osobę niezwykłej piękności. Franciszka Majewska ostatnie lata swego życia spędziła u córki, ciężko chora na rozstrój nerwowy, zwany wówczas melancholią. Zm arła w r. 1859 i zo­ stała pochowana w Piotrkowie. O dw a lata wcześniej, również w domu Józefy i Feliksa Gałczyńskich, zm arł Ignacy Majewski, jedyny syn Bogumiła Majewskiego. Dąbrowska podaje, że był on oficerem wojsk polskich K rólestw a Kongresowego, potem na skutek dram atu miłosnego dostał pomieszania zmysłów i rozpił się. Włodzimierz Gałczyński stw ier­ dza, że Ignacy wykoleił się po ukończeniu uniw ersytetu i przez całe życie „pozostawał bezczynnym i obojętnym na wszystko”.

W Czołnochowie Józefa i Feliks Gałczyńscy mieszkali przez pięć lat. W tym czasie urodzili się trzej synowie: Bronisław — 14 lipca 1846, Józef — 13 czerwca 1848, Włodzimierz — 7 sierpnia 1849. W rok potem Feliks Gałczyński został naczelnikiem komory celnej w Opałow- cu w guberni Radomskiej, gdzie przeniósł się sam, a rodzina zamieszkała we Wrąbczynie. W 1851 zwolnił się ze służby i kupił sobie folw ark Branno o parę mil od Wrąbczyna. W Brannie 22 m aja 1852 urodziła się jedyna ciotka M arii Dąbrowskiej — Julia. Ponieważ W rąbczyn budzi skojarzenia z Przygodami człowieka myślącego, w arto poznać ludzi, któ­ rzy tam bywali.

W B ran n ie pam iętam — pisze W. G ałczyń sk i — zb ierało się liczn e to w a ­ rzystw o. O prócz dziada często przyjeżd żał proboszcz k siąd z Z arzycki ze S ła w ­ sk a, p an i L ew a n d o w sk a z W rąbczyna z córkam i M atyldą i W alen tyn ą i p a ń ­ stw o B orod zisz ze S ła w sk a .

W 1855 roku, nie um iejąc gospodarować własnym m ajątkiem i stra­ ciwszy na nim, Feliks Gałczyński sprzedał Branno. W tym samym czasie

(9)

Bogumił M ajewski pozbył się W rąbczyna. Obie rodziny połączyły swe pieniądze i wspólnie wzięły w dzierżawę ogromny m ajątek Gawrony i G aw ronki pod Łęczycą.

Od teg o czasu — stw ierd za W. G a łczy ń sk i — dziad i o jciec p rzesta li być w ła śc ic ie la m i ziem sk im i i p rzez k ilk a la t p ro w a d ziliśm y ży cie p raw ie tu łacze, p rzejeżd żając z m a ją tk u do m a ją tk u i w szęd zie tracąc na gospodarce, i s k o ń ­ c zy w szy zu p ełn ą ru in ą m ają tk o w ą .

W G aw ronach 11 listopada 1856 urodziła się Ludom ira Gałczyńska. Już w roku następnym Feliks Gałczyński, nie umiejąc sobie poradzić z adm inistracją dużego m ajątku, zrezygnował z pracy w Gawronach i wziął w dzierżawę od hrabiego Wessla dwa m ajątki: Lorenki i Larna pod Zgierzem. Po roku, gdy poniechał i tego stanowiska, państwo G ał­ czyńscy zamieszkali w Piotrkow ie. Tak o tym pisze M aria Dąbrowska w notatkach:

Z L oren ek w y p r o w a d z ili się m oi d zia d k o w ie do ja k iejś d zierżaw y pod P iotrk ów , której n a zw isk a m atk a n ie pam ięta. B y ło coraz gorzej, bo dziadek o k rop n ie tracił.

Dzierżawą tą była wieś Jarosty, położona o 5 km od Piotrkowa. Nie­ co inaczej przedstaw ia spraw y W. Gałczyński:

D zia d ek i b ab k a M a jew scy za m ieszk a li w Jarostach, o jc ie c zaś n a ją ł w P io trk o w ie c a ły dom od kupca H orow icza, w k tórym z m atk ą i n am i za ­ m ieszk a ł. T ylko na św ię ta i w a k a c je do -Jarost w y jeżd ża liśm y .

W jesieni 1859 Feliks Gałczyński zrezygnował i z tej dzierżawy, na której stracił resztki zasobów m aterialnych. „W rezultacie praw ie już w biedzie wziął posadę burm istrza w Radziejowie” — notuje Dąbrowska. Bardziej szczegółowo i w sposób budzący nowe skojarzenia z Przygoda­

m i człowieka myślącego opisuje te w ydarzenia W. Gałczyński:

D o R a d ziejo w a p r z y je c h a liśm y w p oczątk u je s ie n i 1860 r. i z a jęliśm y górne piętro ratu sza, n a d ole zaś m ie ś c iły się k an celarie. Z w ie ż y ra tu szo w ej p a m ię­ tam bardzo ła d n y w id ok na jezioro G opło i K ru szw icę z ru in ą w ie ż y na w y ­ sep ce w śród jezio ra położon ej.

W Radziejowie w m arcu 1861 zm arł Bogumił Majewski. Dwa m ie­ siące później, 31 m aja, w czasie silnej burzy piorun zabił Feliksa G ał­ czyńskiego. Pochowawszy męża na cm entarzu w Radziejowie, Józefa Gałczyńska przeniosła się do Piotrkow a.

Tu rozp oczęła się stra szn a w a lk a o b y t — z a p isu je W. G ałczyń sk i — w k tórej m atk a ok azała ty le en erg ii, w y tr w a ło śc i, ty le p o św ię c e n ia się d la nas, że w y sz ła z n iej z w y cięsk o , gdyż d op row ad ziła nas je d y n ie sw ą pracą do stan u , żeśm y sam i d a lej na sieb ie m ogli p racow ać i sk o ń czy ć w y ż sz e nauki.

(10)

„ M A T E R I A Ł Y L I T E R A C K I E ” M A R I I D Ą B R O W S K I E J 2 3 1

M aria Dąbrowska podaje krótko:

P otem babka m ieszk ała w P io trk o w ie, utrzym ując u czn iów na stan cji. Tam m atka chodziła na p en sję do d om inikanek.

W Piotrkow ie dwóch synów ukończyło gimnazjum, Bronisław w, r. 1885 i Włodzimierz w 1868. Józef porzucił naukę i w stąpił na praktykę do apteki.

W ydarzenia roku 1863 W. Gałczyński pomija milczeniem, wspomi­ nając jedynie ze współczuciem, ile kłopotów m iała matka, „kiedy poli­ tyczne rozruchy tyle młodych sił pochłonęły, tyle k arier zepsuły, gdy przy zamknięciu szkół masy młodzieży, raz je opuściwszy, nigdy do nich więcej nie powróciły [...]” Maria Dąbrowska z innych źródeł uzyskała wiadomości o losach najstarszego brata, Bronisława, który

ze szk oły p oszed ł do pow stan ia. B rał u d ział w n ieu d an ym nap ad zie na R a ­ d om sk — p otem długo le ż a ł w dom u ranny. P o tem w y r u sz y ł po> raz drugi do partii. S zli z k ilk u n a stu in n ym i do granicy a u stria ck iej, gdyż m ie li się organ izow ać w G alicji. Tam w T rzebini areszto w a li ich A u stria cy i in te r n o ­ w a li w Ig ła w ie (Iglau) czesk iej. S tam tąd po k ilk u m iesiącach u ciek li do P ragi czesk iej. Stam tąd po d łu g ich staraniach udał się w u j do kraju, gd zie udało m u się za czyim ś p o ręczen iem sk oń czyć szk o ły i w stą p ić do S zk o ły G łów n ej na przyrodę.

Po 1865 roku w sytuacji rodziny nastąpiła niewielka poprawa. Za­ można linia rodu Gałczyńskich, reprezentow ana przez radcę Antoniego Gałczyńskiego, ufundow ała stypendia dla ubogich krew nych. Radca odwiedził nie znaną przedtem rodzinę Feliksa Gałczyńskiego w Piotrkow ie i zapewnił synom niewielką pomoc m aterialną. Odtąd zostały nawiązane przyjazne stosunki z domem radcy, a Józefa Gałczyńska z córkami i sy­ nem Włodzimierzem spędzali wakacje w K ucharach Kościelnych pod Koninem.

Gdy wszyscy synowie opuścili już dom, a więc w r. 1868, pani Józefa przeniosła się do Kalisza, gdzie obie córki dostały się do gim na­ zjum, Ju lia do V, a Ludom ira do II klasy.

Ż ycie d om ow e — w sp om in a L. S zu m sk a — szło nam ciężko, b ied a b yła, a le jakoś starsza siostra sk oń czyła ow o gim nazjum , zaczęła d aw ać le k c je w p r y w a tn y ch dom ach, i jak i ta k i dob rob yt się zaczął. W trzy la ta po n iej i ja skoń czyłam sześć k la s [ze złotym m ed alem — jak gd zie in d ziej za p isu je D ąbrow ska], m iałam w te d y lat 15. W tym czasie zam ieszk ał z nam i n ajstarszy brat i w te d y za częły się d la m nie w e so łe dni. M iał w K a liszu k ilk u k o leg ó w ze S zk o ły G łów n ej, b yła to m łodzież in telig en tn a , p ełn a zap ału i b. sy m p a ­ tyczna. A lek s. W ojciech ow sk i (W ojtek), p raw n ik śred n iego w zrostu , tw arz s y m ­ patyczna, n o sił binokl, bo b y ł krótk ow id zem . E m ilian D reck i, ad w ok at, b ru n et z ła d n y m i sta lo w y m i oczam i i dużą szarą brodą, P u ch ew icz, naucz, m atem , w gim n azju m filo lo g iczn y m , 25 lat, zu p ełn ie ły sy , a le m iły i w e so ły . M atka w y n a ję ła w te d y m ieszk a n ie w m ie śc ie n a p rzeciw k o cerk w i, o której w te d y

(11)

jeszcze n ik t n ie ś n ił n a w et, b y ły d w a pok oje i o d d zieln ie k u ch n ia, okna w y ­ ch o d ziły na P ro sn ę, sło ń ca p ełn o w p okojach, stan m a teria ln y się zn aczn ie pop raw ił, a w r e sz c ie m łod zież, która u nas b y w a ła , w c a le n ie b yła w y m a g a ­ jącą, w ieczo ry p rzech o d ziły na m iłej p ogaw ęd ce, śp ie w y , an eg d o ty i d o w cip y sy p ały się o b ficie. Ja u w ażan ą b y ła m jeszcze cią g le za p od lotk a i su k n ie no-» siła m k rótk ie [...]. O tóż w tym to w a r z y stw ie o d b y w a ły się p ie sz e w y c ie c z k i za m ia sto , w ieczo rn e sp a cery po parku, w y c ie c z k i łód k ą po P ro śn ie i ran n e ek sk u rsje b otan iczn e do la só w p o d m iejsk ich w stro n ę W iniar. J a k ież to b y ły m iłe, dobre czasy, ile ja się n a u czy ła m od ty c h k och an ych ch łop ak ów ; n ik t z n ich już n ie ży je.

Z ty m wspom nieniem wchodzimy w krąg skojarzeń z Nocami

i dniami.

W kw ietniu 1874 Bronisław Gałczyński ożenił się z M arią Chrza­ nowską i pracow ał w Kaliszu jako nauczyciel przyrody w gimnazjum. W czerwcu t. r. Julia wyszła za mąż za W ładysława Leszczyńskiego, właściciela niewielkiego m ajątku Rychnów w Kaliskiem. Rodzina Lesz­ czyńskich pochodziła z Litwy, młodszy b rat W ładysława mieszkał na Żmudzi, gdzie parokrotnie podczas w akacji zapraszano Ludomirę. Po paru latach spędzonych na udzielaniu korepetycji w zamożnych domach Kalisza, w 1881 r. Ludom ira w yjechała do Warszawy. Była tam, jak podaje M aria Dąbrowska, „nauczycielką u p. M atuszewskiej i w rezul­ tacie m iała z nią do spółki pensję”. L isty Ludom iry do siostry inform ują, że przez pewien czas uczyła się kroju i szycia. W tym okresie naw ią­ zała bliższą znajomość z rodziną ojca. Serdeczniej zaprzyjaźniła się ze swoją cioteczną siostrą Józefą Ciechowiczówną, od paru lat zamężną za Rzymowskim, zamieszkałym w Kuczborku. Państw o Rzymowscy mieli już kilkoro dzieci, m. in. syna Wincentego, znanego później pu­ blicystę i działacza. Pam iętnik Ludom iry Gałczyńskiej poświęca w iele miejsca odwiedzinom w Kuczborku, tam bowiem

W czasie jed n y ch w a k a c ji w K uczb ork u u sio stry m ojej cio teczn ej p o ­ zn ałam Jó zefa S zu m sk ieg o , k o leg ę m ęża m ojej sio str y cio teczn ej. Z arządzał m a ją tk iem K isie ln ic k ic h , b y ł to ju ż czło w ie k około 40 lat, sy m p a ty czn y i ła d n ie śp ie w a ł p ieśn i p o w sta ń c ó w z 63 roku. S am b y ł ró w n ież p ow stań cem , cięż k o ran n ym m ięd zy K o zielsk iem i K u czb ork iem , a że ja od u rod zen ia b y ła m gorącą patriotk ą (pew no ja k o w n u czk a B o g u m iła M ajew sk iego), w ię c po p e w ­ n ym cza sie zostałam żoną p. Jó zefa S zu m sk ieg o i osiad łam na sta łe w K u c z ­ borku, ku w ie lk ie j rad ości m ojej koch an ej i dobrej sio stry Józi R z y m o w - sk iej.

Slub Ludom iry i Józefa Szumskich odbył się w Warszawie w kw iet­ niu 1884. W tym samym dniu zm arł ojciec pana młodego, zamieszkały niedaleko od K uczborka w Lisinach. N atychm iast po powrocie z W ar­ szawy państw o młodzi pojechali na pogrzeb.

Józef Szumski, cały tydzień zajęty pracą w gospodarstwie, niedziele m iał wypełnione zebraniam i pracowników adm inistracji m ajątków

(12)

,M A T E R I A Ł Y L I T E R A C K I E ” M A R I I D Ą B R O W S K I E J 2 3 3

w Zielonej. D wuletni pobyt w Kuczborku zapisał się w pamięci pani Ludom iry jako okres samotności i nieporadności życiowej. Przygoto­ w ana do samodzielnego zarobkowania lekcjami bądź szyciem, nie znała gospodarstwa domowego, czuła się wytrącona z własnego środowiska, więc pustkę dnia w ypełniała odwiedzaniem Rzymowskich i nawiązy­ waniem nowych znajomości w sąsiedztwach. Często gościła u Tomasze- wiczów, właścicieli folwarczku Kozielsk. W ty m czasie Tomaszewicz, nie radząc sobie z własnością ziemską, pozbył się posiadłości i został adm inistratorem m ajątku K rępa o 7 mil od Kuczborka. Tutaj pani Ludomira wybierała się najczęściej z Józefą Rzymowską. Natomiast gdy mąż jej nie miał niedzielnego zebrania w Zielonej, jechali razem do niedalekich Lisin, gdzie mieszkała m atka i jedyny, młodszy, b rat Józefa Szumskiego — Franciszek.

Z w yk le — pisze L. Szum ska — w y jeżd ża liśm y z K u czb ork a o 11 rano, 0 12 b y liśm y n a m iejscu , tam dom b y ł znacznie w ię k sz y niż w K o zielsk u , przed dom em gan ek na słupkach, z d aszkiem , p otem w ch o d ziło się do salon u , gdzie b y ły fira n k i i m eb le w y śc ie la n e , kryte czerw on ym ciem n ym ad am asz­ k iem , n aw et fortep ian b ył, na pod łod ze ch od n ik i sw ojej rob oty, m eb le o sło ­ n ię te p łó cien n y m i p okrow cam i, z drugiej strony sio n k i b y ł p okoik babci, z k o ­ m in k iem i rozm aitym i gracikam i, k tóre b y ły w ła sn o ścią babci. G dy p rzy jeż­ dżaliśm y, to bratow ej zw y k le n ie b y ło jeszcze w dom u. K ażdej n ie d z ie li 1 św ięta jeźd ziła k aretą do Ż urom ina na su m ę i zab ierała z sobą d w oje starszych dzieci. C zek aliśm y z w y k le na jej przyjazd w o w y m sa lo n ie w to w a ­ rzy stw ie brata i babci. N areszcie od w ieczn a kareta zajeżdża; F lorcia (bratow a) w y ch o d zi z niej w p ięk n y m p łaszczyk u i m odnym k ap elu szu św ieżo k u p ion ym w Z ielu n iu . Z aw sze u b ierała się b. staran n ie i lu b iła się u b ierać. P o ob ied zie p ok azyw ała sw o je gospodarstw o, tj. m oc k ojców w dużej k u ch n i, gdzie s ie ­ działo m n óstw o gęsi, kur, kaczek, in d y k ó w na jajach . [...] P rzy ty m dosk on ale um iała szyć, m aszyn ę m iała nożną w dom u, i przy ty m ś w ie tn ie g otow ała; torty i ciastka w y p ie k a ła jak w cukierni, k o n fitu ry jej rob oty b y ły w y ­ staw ow e.

Józefa Szumskiego nie zadowalała praca w dużym m ajątku, gdzie był tylko jednym z wielu zarządców, pozbawionym jakiejkolwiek ini­ cjatyw y i samodzielności. W 1886 roku przeniósł się do m ajątku Rumoka, własności Rudowskich. Wedle relacji Ludom iry Szumskiej okolica była tam bardzo ładna, ziemia urodzajna, a właściciele sympatyczni i in te­ ligentni. W Rumoce urodził się drugi syn państw a Szumskich — Jan (pierwszy zm arł jako niemowlę).

W końcu r. 1888 rodzina przeprowadziła się do Russowa, któ ry stw arzał adm inistratorow i lepsze w arunki pracy i zarobków. Dla Ludo­ m iry Gałczyńskiej przyjazd w okolice Kalisza był jakby powrotem do domu. Tutaj znowu była blisko matki, siostry, b rata Bronisława i ich licznych już teraz rodzin. W parę miesięcy po zamieszkaniu w Russowie zm arł trzyletni Jan, a 6 października urodziła się pierwsza córka, Maria.

(13)

Wielu obszernym relacjom dotyczącym rodziny Gałczyńskich M aria Dąbrowska mogła przeciwstawić tylko krótką, z trudem uzyskaną od stryja, opowieść o losach swego ojca. Jak podaje Franciszek Szumski, rodzina ich była pochodzenia szlacheckiego i w minionych wiekach posiadała m ajętności w Szumsku pod Przasnyszem, ale już pradziadek Dąbrowskiej nie m iał ziemi i pracow ał jako nadleśny. Po jego śmierci syn Teofil odziedziczył 3000 złotych i zam ierzał wziąć m ajątek w dzier­ żawę. Jednakże lekkomyślnie stracił w szystkie pieniądze, podobnie jak dziad pisarki ze strony m atki. M aria Dąbrowska porów nuje te przykłady szlacheckiej beztroski i mówi o nich z sympatią, gdyż wedle jej opinii świadczą one o braku przyw iązania do dóbr m aterialnych — a więc 0 postawie reprezentow anej potem przez głównych bohaterów Nocy

1 dni. Po bujnie spędzonej młodości Teofil Szumski w stąpił do klasztoru

reform atów i przez kilka lat był nie wyświęconym braciszkiem. Potem opuścił zakon i ożenił się z Florentyną Sułkowską. Po ślubie objął zarząd folw arku Dłutów z klucza Zieluń. Następnie pracował jako pisarz prew entow y i m agazynier w Zielonej Kisielnickich koło Kucz- borka. T u taj urodzili się dw aj jego synowie: .Józef — 11 kw ietnia 1844, parę lat później — Franciszek. Obaj skończyli czteroklasowe progim na- zjum w Mławie, ale z powodu niedostatku nie mogli uczyć się dalej. Szesnastoletni Józef został pisarzem gm innym w Słupsku, lecz w parę miesięcy potem, w styczniu 1863, poszedł do powstania. Wiosną otrzym ał ciężką ran ę w bitw ie pod Kuczborkiem lub Kozielskiem.

R an a — p isze D ą b ro w sk a — b y ła zadana b a g n etem w p ierś, po k tórej do k ońca życia m ia ł g łęb o k ie w p iersia ch zap ad n ięcie. — P rócz te g o k u la w p le ­ cy — g ło w a p otłu czon a k o lb a m i i p o siek an a. L eczy! się w Z ielo n ej, w e dw orze u K isieln ick ich . O d d ziałk iem , w k tórym ojciec słu ży ł, d ow od ził jak ob y: Szm eyc, N ie m ie c z poch od zen ia, N a v o n i (?) W łoch i G a szto w t [...].

Po w yzdrow ieniu Józef Szumski poszedł znowu do partii. Czytamy dalej:

W p ierw szej b itw ie, pod L u b o w id zem i S to k iem (?) nad D zia łd ó w k ą , d ostał ran ę k u lą w p o liczek — k u la u tk w iła w karku, obok k ręgosłu p a. G dy padł. ob d arli go, z a p e w n e K ozacy, do naga. O p rzy to m n ia w szy d o w ló k ł s ię gd zieś w p o b liże drogi. J ech a ł ta m tę d y gospodarz z Z ielo n ej. J ech a ł z targu z Z ie lu - nia, bo b y ła środa. Z abrał ojca i p rzy w ió zł do Z ielo n ej. Tam się zn ó w o jciec w e d w orze w y le c z y ł (czy ży ł w te d y dziadek?). To b y ło lato. K u je s ie n i p oszed ł o jciec trzeci raz do partii. Z im ą o d d zia łek rozp roszył się (?) i częścią p rzeszed ł gran icę. O jciec w te d y tr a fił do L u b aw y, do n ieja k ieg o S zu m sk ieg o , sied zącego w P ru sa ch W sch od n ich „na su m u n k u ” (kolonii), jak tam m ów ią.

Na wiosnę 1864 znów próbował przedrzeć się do powstania, ale zebrana grupa ochotników została otoczona z jednej strony przez wojsko rosyjskie, z drugiej pruskie. Józef Szumski dostał się do pruskiej nie­

(14)

„ M A T E R I A Ł Y L I T E R A C K I E ” M A R II D Ą B R O W S K I E J 2 3 5

woli i przez dwa lata był więziony w W iniarskim Forcie. Po ogłoszeniu am nestii wrócił do kraju, ale trafił na pobór rekruta. Razem z bratem stanęli do losowania. Franciszek — jak opowiadała Dąbrowska — w y­ ciągnął los, ponieważ jednak był młodszy i bardziej związany z m atką i domem, Józef poszedł zamiast niego. Wcielono go do A leksandryj­ skiego pułku huzarów, k tó ry stacjonował w Lublinie i Warszawie. P rze­ byw ając w Warszawie został podczas zabawy znieważony przez rosyjs­ kiego dowódcę pułku. W odruchu oburzenia uderzył go w tw arz, po

czym natychm iast uciekł i z pomocą przyjaciół przedostał się do zaboru pruskiego.

W tedy to — p isze D ąb row sk a — d ośw iad czył p ra w d ziw y ch u trapień losu. Z a w ęd ro w a ł aż w głąb N iem iec (pam iętam z op ow iad ań z d zieciń stw a , że b y ł w K otb u s i w H alli). W D reźnie n a u czy ł się fo to g ra fii. P ra co w a ł n a jp ierw jak o robotnik przy b u d ow ie k o lei żelaznej — u fotografa, g d ziek o lw iek , b y le w y ży ć. W reszcie tr a fił w P ozn ań sk iem do B ielic, do Jach o w sk ich (M aksy­ m ilian?), za p ew n e dzięki stosu n k om z K rólestw a, gd zie J a ch o w scy są w P ło c ­ k iem i m oże zn ali rodzinę ojca. U ty ch J ach ow sk ich n au czył się zap ew n e g o sp o ­ darow ać.

Potem był inspektorem w m ajątku Niemca, i tu nastąpił szczęśliwy zwrot w jego losach. Przybyły w odwiedziny kuzyn właściciela, Müller, oficer wysokiej rangi w A leksandryjskim pułku huzarów, poznawszy losy Szumskiego, pomógł mu wrócić do kraju. Sąd w ojenny skazał ucieki­ niera i tułacza tylko na miesiąc aresztu. Przez jakiś czas Józef Szumski służył jeszcze w wojsku i pracował w kancelarii wojskowej we Wło­ cławku. Po w ystąpieniu z wojska powrócił w strony rodzinne i został zarządcą m ajątku Kisielnickich. Tutaj losy jego zbiegły się z życiem Ludom iry Gałczyńskiej.

Dzieje rodzin Gałczyńskich i Szumskich, nie będąc w tym omówieniu przedmiotem badań historycznych, nabierają znaczenia dopiero w kon­ tekście dzieł Marii Dąbrowskiej. Problem atyka, która powstaje przy zetknięciu tych dw u różnych światów: fikcji literackiej i realiów, pro­ wadzi do bardzo ciekawych badań nad techniką pisarza, nad sposobami, jakim i tworzy swój własny świat. Byłoby wszakże naiwną w ulgaryzacją uważać odnalezienie żywego pierwowzoru postaci czy sytuacji literackiej za cel i kres pracy badawczej. Jest to bowiem dopiero początek tru d ­ nych pytań o to, jak pisarz przetw arzał realia, jakim zabiegom kompo­ zycyjnym i stylistycznym je poddawał, w jaki sposób przetw arzał je w elem enty specyficznej stru k tu ry dzieła. Może się zresztą okazać — i często tak bywa — że wartość dzieła polega właśnie na odchodzeniu od pierwowzorów i na umiejętności oderwania się od faktów czy w łas­ nych doświadczeń. W obawie przed spłyceniem tego trudnego splotu zagadnień nie ustalałam konkretnych związków i zależności między

(15)

dziejam i rodziny a twórczością M arii Dąbrowskiej, mimo iż pozornie łatw o jest dowieść, że O strzeńscy z Kalisza to Bronisław i M aria Gał­ czyńscy, że W rąbczyn i Radziejów, gdzie zamieszkiwali Majewscy i Gał­ czyńscy, dzięki nim weszły do Przygód człowieka myślącego, że dzieje młodości pani B arbary bardzo przypom inają losy Ludom iry Szumskiej. Jednakże dostrzeżenie tych podobieństw i zależności wpłynęło na wybór i hierarchizację faktów, postaci i realiów w tych „zestawionych” dziejach rodziny M arii Dąbrowskiej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ale także przedstaw icieli innych dyscyplin prawniczych, w tym specjalistów z zak resu histo rii doktryn politycznych, politologów i historyków tego okresu

Pani Królikowa z dumą stwierdza, że Dąbrowska nigdy o niej nie mówiła „służąca ” , lecz zawsze „moja pracownica ”. Pra ­ cownica wiedziała, że jest „w obowiązku

(Sur la structure géologique des Karpates de Dukla).. Les éboulem ents de cette région n ’accusent aucune relation avec l’angle du plongem ent des couches ni

Układając notatkę niniejszą jedynie na podstawie źródeł rękopiśmiennych, znajdujących się nie tylko w zbiorach lwowskich, lecz także w zbiorach pozalwowskich,

Jakie były Pana/Pani zdaniem pozytywne

Welke groepen kun je onderscheiden en wat hebben ze nodig om extramuraal te kunnen (blijven) wonen.. Omvang

Jan Nowak — nadzór nad całością robót architektoniczno-rekonstrukcyjnych, m gr Janusz K u ­ czyński — konsultacja i opieka nad całością prac, m gr Bohdan

Ale gdy tu wychodzą książki dowodzące, że Piłsudski był szpiegiem austriackim o niskich pobudkach i gdy na emigracji nigdy, ani jeden głos nie odezwał się w tej sprawie, gdy