• Nie Znaleziono Wyników

Maria Barańska Uniwersytet Jagielloński

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Maria Barańska Uniwersytet Jagielloński"

Copied!
34
0
0

Pełen tekst

(1)

Maria Barańska

Uniwersytet Jagielloński

ZASADA PAŃSTWA PRAWNEGO JAKO ARGUMENT PRZETARGOWY W DYSKURSIE POLITYCZNYM

NA TEMAT LUSTRACJI

Konstytucyjna zasada „państwa prawnego” jest pojęciem nieostrym i ogólni−

kowym, co sprzyja instrumentalnemu jej użyciu w dyskursie politycznym dotyczą−

cym lustracji, a nawet manipulacji tym pojęciem. Analiza artykułów z „Gazety Wyborczej” i „Rzeczpospolitej” (styczeń – czerwiec 2005) ukazuje, jak przedsta−

wiciele polskich elit symbolicznych posługują się tą zasadą dla uzasadnienia, lub nie, lustracji. Koncepcja „państwa prawnego” nabiera różnych treści w zależno−

ści od kontekstu, w którym jest cytowana. Instytucjonalne pozycje przedstawicie−

li elit symbolicznych oraz ich kompetencja językowa – zgodnie ze spostrzeżenia−

mi Pierre’a Bourdieu – wzmacniają moc argumentów podnoszonych w dyskusji.

Główne pojęcia: zasada „państwa prawnego”, dyskurs na temat lustracji, sprawiedliwość okresu transformacji, instrumentalne użycie języka, elity symbo−

liczne.

Wstęp

Zagadnienie lustracji jako przykład problemu rozliczenia z przeszłością było istotnym tematem dyskursu politycznego od początku transformacji ustrojowej w Polsce. W 2005 roku problem ten powrócił z dużą intensywnością, co było za−

pewne wynikiem politycznego kontekstu: zbliżających się wyborów parlamen−

tarnych, wyborów prezydenckich oraz wyborów nowego prezesa Instytutu Pa−

mięci Narodowej i narastającej krytyki tej instytucji. W dyskursie przywoływa−

ne są argumenty natury zarówno historycznej, jak i politycznej, prawnej, etycz−

nej i religijnej oraz społecznej. Uczestnicy debaty często uzasadniają swe wypo−

BOSZ UJ, ul. Gołębia 24, 31–007 Kraków, e−mail: mbaranska@ifb.pl

(2)

wiedzi argumentami „z państwa prawnego”, czyli stwierdzeniami, które opierają swoją słuszność na wywodzącej się z filozofii i doktryny prawa zasadzie „pań−

stwa prawnego”. Zasada ta jako pojęcie nieostre jest rozmaicie interpretowana, co prowadzi do tego, że staje się „mieczem obosiecznym” w debacie nad rozli−

czeniem przeszłości: zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy lustracji posługują się tym pojęciem i związanymi z nim określeniami w celu przekonania do swe−

go stanowiska. Celem artykułu jest ukazanie, jak uczestnicy dyskusji dotyczącej lustracji wykorzystują argumenty, opierające się na zasadzie „państwa prawne−

go”1. Od strony teoretycznej artykuł opiera się na elementach koncepcji wła−

dzy/wiedzy Michela Foucault oraz na teorii socjologicznej dotyczącej dyskursu elit symbolicznych Pierre’a Bourdieu, co wynika z potrzeby podkreślenia w ana−

lizie wpływu represyjnego charakteru języka używanego przez elity symbolicz−

ne (elity, które dzięki swej pozycji w strukturze społecznej sprawują władzę nad dyskursem wykorzystując do tego językowe środki symboliczne).

Język i władza. Przemoc symboliczna według Pierre’a Bourdieu

Koncepcją cenną do analizy debaty lustracyjnej pod kątem używania w niej argumentów opierających się na zasadzie „państwa prawnego”, jest teoria Pier−

re’a Bourdieu. Autor przedstawia działanie ukrytych mechanizmów, mających duży wpływ na życie społeczne, a często pomijanych przez badaczy. W koncep−

cji Bourdieu przestrzeń społeczna to struktura dystrybucji czterech rodzajów ka−

pitału: ekonomicznego, społecznego, kulturowego i symbolicznego. Kapitał symboliczny to symbole, które są wykorzystywane do uprawomocnienia posia−

dania innych typów kapitału (Bourdieu i Wacquant 2001: 17). Język nie jest je−

dynie środkiem komunikacji, lecz dostarcza również symbolicznej władzy, która jest formą przemocy symbolicznej (Hałas 1999: 90–91). Władza symboliczna przenika wszystkie sfery życia społecznego, przejawia się w stosunku komuni−

kowania i działa skutecznie, dlatego, że jest niewidoczna (Bourdieu i Passeron 1990: 70). Charakterystyczne dla niej jest to, że w odróżnieniu od przemocy fi−

zycznej symboliczna władza jest sprawowana poza świadomością i bez przymu−

su poprzez moc dyspozycji, które składają się na tzw. habitus. Ten ostatni jest systemem interioryzacji dyspozycji, postaw, schematów myślowych, tendencji działania, reakcji emocjonalnych oraz nawyków (Bourdieu 1991: 106–108). Ma między innymi wpływ na dobór form językowych, dzięki którym jednostki mo−

gą starać się zmonopolizować rynek dyskursów (Bourdieu 1991: 51). Użycie ję−

1 Artykuł opiera się na pracy magisterskiej o tym samym tytule napisanej w 2005 roku w Ka−

tedrze Socjologii Norm i Organizacji Uniwersytetu Jagiellońskiego pod kierunkiem dr hab. Graży−

ny Skąpskiej.

(3)

zyka w kontekście społecznym cechuje się tym, że przyczynia się do wytwarza−

nia systemu różnic (m.in. leksykalnych i syntaktycznych), który odzwierciedla system różnic społecznych (Bourdieu 1991: 54). Style językowe są zarówno kla−

syfikowane i klasyfikujące. Autor zauważa, że czym innym jest kompetencja ję−

zykowa do używania języka w taki sposób, żeby zdania były zrozumiałe, od kompetencji językowej prowadzącej do tego, by tych zdań słuchano. Akceptacja społeczna dla wypowiedzianych zdań nie sprowadza się do poprawności grama−

tycznej. Przemawiający, któremu brak społecznej akceptacji, jest wykluczony z tych dziedzin społecznych, w których kompetencja językowa jest wymagana.

Bourdieu wprowadza ponadto pojęcie rynku językowego, na którym funkcjo−

nują prawa podaży i popytu na pewne formy językowe, które są bardziej cenio−

ne niż inne. Podmiot mówiący w celu zaistnienia na rynku dyskursu, musi stoso−

wać przy konstrukcji zdań swoistą autocenzurę (Bourdieu 1991: 77). Wypowie−

dzi są produkowane na rynku językowym, który wyznacza ich wartość. Kompe−

tencja językowa funkcjonuje jako językowy kapitał, zapewniający zysk w posta−

ci odróżnienia/wyróżnienia się (la distinction) w dyskursie. Dystrybucja kapitału językowego jest nierówna. Grupy, które go posiadają, widzą interes w jego upra−

womocnianiu, ponieważ z niego czerpią władzę. Bourdieu zauważa (Bourdieu 1991: 57), że wytwarzanie instrumentów językowych takich, jak środki retorycz−

ne, gatunki czy style ma na celu wskazanie „poprawnego” użycia języka i tym sa−

mym przyczynia się do dominacji nad resztą społeczeństwa tych, którzy tymi środkami się posługują. Do legitymizowania „sztucznego” języka przyczynia się w dużym stopniu system edukacji, który używając sankcji za niepoprawne formy językowe sprawia, że nawet ci, którym brak kapitału językowego, będą szanować język elit symbolicznych jako wzorzec, do którego należy dążyć, aby być słucha−

nym i szanowanym (Bourdieu i Passeron 1990: 81). Językowa doskonałość (Bo−

urdieu 1991: 60) to odróżnianie się (la distinction) i poprawność, które tworzą półsztuczny język – odniesienie dla powszechnych form użycia języka.

Językowy związek z władzą nie jest zależny jedynie od kompetencji języko−

wych (Bourdieu 1991: 72), lecz stanowi konwergencję warunków społecznych.

Bourdieu zauważa, że: „skuteczność języka nie leży w wyrażeniach illokucyj−

nych ani w samym dyskursie [...], gdyż jest niczym innym, jak władzą delego−

waną przez instytucje [...]. Władza symboliczna, moc tworzenia tego, co jest da−

ne za pomocą samego głoszenia, moc oddziaływania na świat poprzez wyobra−

żenia o nim [...] spełnia się w określonej relacji, kreującej wiarę w prawomoc−

ność słów i wypowiadających je osób i funkcjonuje o tyle tylko, o ile ci, którzy jej podlegają, uznają tych, którzy ją sprawują” (Bourdieu i Wacquant 2001:

139). To instytucja nadaje wypowiedzi „rację bytu” (raison d’être) (Bourdieu 1991: 74). Magia mocy wypowiedzi pochodzi od instytucji, która tworzy ramy i wzorce, do jakich podmiot wypowiadający się w imieniu instytucji musi się odwoływać. Sukces (tamże, s. 111) wypowiedzi performatywnej zależy od spo−

(4)

łecznej funkcji mówiącego, jego cech indywidualnych oraz mocy, w jaką jest wyposażony dzięki instytucji, w imieniu której przemawia (kwestia „autoryza−

cji”, uprawomocnienia). Elżbieta Hałas podkreśla, że w społeczeństwie toczy się walka symboliczna o narzucenie uprawomocnionej wizji świata (Hałas 1999:

90). Narzucana wizja świata społecznego wynika z partykularnych interesów:

klasa dominująca uprawomocnia swoje panowanie za pomocą władzy symbo−

licznej (tamże, s. 91). Bourdieu pokazuje, jak instytucje władzy narzucają ko−

rzystny dla siebie obszar znaczeń i symboli, co uzupełnia panowanie polityczne i ekonomiczne o władzę symboliczną (Zybertowicz 1995: 40–41). Autor zwraca także uwagę na to, że instrumentami przemocy symbolicznej są ideologie two−

rzone przez specjalistów, którzy chcą ustanowić monopol związany z dominacją klasową na rynku dyskursów (Bourdieu 1991: 168–180). Można wnioskować, że elity symboliczne używają słów instrumentalnie zmieniając ich pierwotne zna−

czenia. Jednym ze sposobów na narzucenie własnej „prawdy” społeczeństwu jest użycie abstrakcyjnego języka, co sprawia, że dla odbiorcy wypowiedź jawić się będzie jako wcielenie zbiorowej „prawdy” (tamże, s. 212– 213).

Władza/wiedza. Pojęcie dyskursu u Michela Foucault

Hipoteza postawiona w Porządku dyskursu brzmi: „[...] w każdym społeczeń−

stwie wytwarzanie dyskursu jest równocześnie kontrolowane, selekcjonowane, organizowane i poddane redystrybucji przez pewną liczbę procedur, których ro−

lą jest zaklinać moce i niebezpieczeństwa, zawładnąć przypadkowością zdarzeń, wymknąć się ciężkiej, niepokojącej materialności” (Foucault 2002: 7). Dyskurs jest polem, na którym stosunki władzy się przejawiają i choć samej władzy nie da się zlokalizować, dyskurs to miejsce, gdzie toczy się walka polityczna o wy−

powiedź. Foucault dowodzi, że dyskurs tłumaczy systemy panowania i jest rów−

nocześnie „tym, dla czego i poprzez co walczymy – jest władzą, którą usiłujemy zdobyć” (Foucault 2002: 8). Przywłaszczenie dyskursu staje się możliwe dzięki wiedzy. Władza ma charakter produktywny: wytwarza wiedzę, natomiast wiedza implikuje władzę (Foucault 1998: 29). Skuteczność władzy wiąże się z wiedzą, która z kolei utrwala mechanizmy władzy, ponieważ służy do legitymizacji ist−

niejącego porządku społecznego. Relacja władzy/wiedzy jest kluczowa dla zro−

zumienia funkcjonowania dyskursu w społeczeństwie. Analiza władzy powinna skoncentrować się na problemie zastosowań (les dispositifs) wiedzy (Foucault 2000: 43). Wiedza powstaje w obrębie pewnego systemu społecznego i jest uza−

leżniona od funkcjonujących schematów pojęciowych, ale równocześnie wpływa na zmiany i utrwalanie pewnych kontekstów.

Dyskurs jest kontrolowany za pomocą systemów wykluczania, którymi są:

zasada słów zakazanych, zasada podziału i odrzucenia oraz opozycja prawdy

(5)

i fałszu (Foucault 2002: 7–11). Instytucje, systemy społeczne i normy umożli−

wiają praktykę wiedzy charakterystycznej dla danej formacji dyskursywnej.

Pewne role społeczne i miejsca instytucjonalne są łączone z prawem do głosu i, w konsekwencji, umożliwiają sprawowanie władzy nad dyskursem poprzez wy−

kluczanie z niego osób spoza formacji dyskursywnej (Foucault 1977: 77). Trze−

ci z wymienionych systemów wykluczania polega na przeciwstawianiu fałszu prawdzie, która jest instrumentem działania wiedzy. Andrzej Zybertowicz odno−

sząc się do tej koncepcji pisze, że na splocie wiedzy i władzy wytwarzana jest prawda (Zybertowicz 1995: 181). Foucault podkreśla, iż wola prawdy, która wy−

wiera nacisk na dyskursy i wyznacza ich szlaki, opiera się na podstawie instytu−

cjonalnej i jest wzmacniana przez zespół praktyk akceptowanych powszechnie w społeczeństwie (Foucault 2002: 13).

Aby wejść w porządek dyskursu, należy sprostać jego wymaganiom. Michel Foucault podkreśla znaczenie rytuału, w skład którego wchodzą gesty, zachowa−

nia, okoliczności, znaki symboliczne. Znamienny wydaje się fakt, że nawet w po−

rządku dyskursu publikowanego, a więc wolnego od rytuału gestów, należy po−

siąść wiedzę związaną z rytuałem słów, która umożliwi zaistnienie w dyskursie publicznym. Należy również wspomnieć, że jednostki, które tworzą dyskurs, są równocześnie poddane jego wpływowi. Dyskurs w szerszym znaczeniu to pole ścierania się głosów, pole walki, w której narzędziem jest wiedza.

Problem rozliczenia z przeszłością w Polsce. Kwestia lustracji

Okres transformacji ustrojowej jest okresem szczególnym dla rozważań o państwie prawa i sprawiedliwości. Większość stanowisk prawnoetycznych za−

kłada uniwersalność norm i ich niezmienność w stosunku do czasu historyczne−

go. Jednakże z punktu widzenia socjologii czy antropologii języka, znaczenia po−

jęć ulegają zmianie pod wpływem szeregu czynników kulturowo−społecznych.

Transformacja ustrojowa w Polsce już się dokonała. Jednakże transformacja spo−

łeczna nadal trwa. Jeżeli rozważać będziemy kwestię rządów prawa w związku z rozliczeniami z przeszłością, polska transformacja to proces niedokończony.

Na fakt ten wskazuje ciągnąca się od kilku lat, ostatnio z większą intensywno−

ścią, debata na temat lustracji.

Ruth G. Teitel stworzyła koncepcję transitional justice, którą można odnieść do polskiej rzeczywistości. Według niej sprawiedliwość oraz rządy prawa okre−

su przejściowego mają szczególną formę. Koncepcje te wymagają adaptacji do warunków politycznych i społecznych okresu transformacji. Dylemat spra−

wiedliwości okresu przejściowego wynika z politycznego kontekstu przemian związanych z ustrojem. Prawo jest „zawieszone pomiędzy przeszłością a przy−

szłością [...] Sprawiedliwość okresu transformacji jest zatem zawsze związana

(6)

z okolicznościami politycznymi” (Teitel 2003: 56). W tych okolicznościach kon−

cepcja rządów prawa w ujęciu klasycznym nie może być zastosowana: to praxis określa jej znaczenie w czasie transformacji. Proponowana przez Teitel koncep−

cja sprawiedliwości i związana z nią idea rządów prawa są zdeterminowane przez kontekst społeczno−historyczny. Dyskusja nad transitional justice jest nieodłącz−

nie związana z zagadnieniem rozliczania przeszłości i z dylematem, czy należy ukarać poprzedni reżim. Jeżeli karać, to w jaki sposób? Według Teitel procesy karne rozliczenia z przeszłością odgrywają największą rolę w tworzeniu nowej historii. Jednakże przejście do nowego ładu nie musi koniecznie łączyć się z tą formą rachunku sumienia. Sprawiedliwość okresu transformacji związana jest z „ograniczoną formą karania”, jak nazywa Teitel sposób wykonywania ius pu−

niendi w tym szczególnym czasie. Sankcja karna może przybrać postać stwier−

dzenia faktu wyrządzenia określonego zła. Samo zidentyfikowanie i potępienie przestępstw popełnionych w przeszłości ma wymiar transformacyjny, niezależ−

nie od formy wymierzenia sprawiedliwości. „Oskarżenie, lustracja czy też do−

chodzenie karne pełnią funkcję w gruncie rzeczy tę samą” (tamże, s. 63). Rozli−

czenie z przeszłością przyczynia się do zmian normatywnych, które stanowią podstawę demokratyzacji. Dzięki tym działaniom normy praworządności są two−

rzone publicznie. Zmiany prawa poddane są w tym okresie procesom „politycy−

zacji”. Teitel podkreśla, że w „perspektywie transformacji koncepcja sprawiedli−

wości jest stronnicza, zależna od kontekstu politycznego i umiejscowienia mię−

dzy co najmniej dwoma porządkami publiczno−prawnymi” (tamże, s. 64).

Bolesław Banaszkiewicz definiuje lustrację jako „ujawnienie faktu służby bądź pracy w tajnych służbach państwa komunistycznego albo agenturalnej współpracy z tajnymi służbami” (Banaszkiewicz 2003: 473). Ratio legis ustawy lustracyjnej2, która na osoby pełniące funkcje publiczne nałożyła obowiązek zło−

żenia oświadczenia dotyczącego pracy lub współpracy w organach bezpieczeń−

stwa państwa w okresie od dnia 22 lipca 1944 roku do dnia 10 maja 1990 roku, jest zapewnianie jawności życia publicznego (Krawczyk 2003: 499). Zasada ta stanowi materialne dopełnienie konstrukcji demokratycznego państwa prawne−

go. W idei lustracji – jak twierdzi Klaus Bachman – chodzi o prawdę, nie o ka−

rę. Tomasz Krawczyk (Krawczyk 2003: 501) podkreśla, że zasada przejrzystości życia publicznego stoi w konflikcie z prawem do prywatności osób publicznych oraz zasadą równego dostępu do pełnienia tych funkcji. Te ostatnie również wy−

nikają z konstytucji.

W definicji ustawowej „współpraca” ze służbami bezpieczeństwa została określona jako „świadoma i tajna współpraca z ogniwami operacyjnymi lub śled−

2 Ustawa z 11 kwietnia 1997 roku o ujawnieniu pracy lub służby w organach bezpieczeństwa państwa lub współpracy z nimi w latach 1944–1990 osób pełniących funkcje publiczne, Dz. U.

1997 nr 70 poz. 443.

(7)

czymi organów bezpieczeństwa państwa w charakterze tajnego informatora lub pomocnika przy operacyjnym zdobywaniu informacji” (tamże, s. 503). Jak Krawczyk podkreśla w glosie do wyroku Sądu Najwyższego na temat lustracji, fundamentalne znaczenie ma pojęcie „współpracy”. Przywołuje analizę tego po−

jęcia dokonaną przez Trybunał Konstytucyjny, w której formułuje pięć elemen−

tów „współpracy”: kontakty z organami bezpieczeństwa, przekazywanie im in−

formacji, świadomość tej współpracy oraz jej materialny charakter (współpraca rzeczywista, a nie pozorowana – jak określił później Sąd Najwyższy). W orzecz−

nictwie nastąpiła ewolucja rozumienia pojęcia „współpracy” z ujęcia formalno−

obiektywnego na materialnosubiektywne: podkreślono znaczenie stosunku infor−

mującego do tej czynności, jego świadomość współpracy oraz element subiek−

tywny – dostarczanie informacji wartościowych (tamże, s. 504).

Kwestia lustracji jako problemu rozliczenia z przeszłością budzi duże kontro−

wersje, wynikające po pierwsze z podziału poglądów przedstawicieli elit politycz−

nych, a po drugie z konfliktu wartości. Tocząca się obecnie dyskusja dotyczy rów−

nież zasięgu lustracji: podejmuje się próby rozszerzenia kręgu osób, które mają być jej poddawane. Lustracja ma służyć jawności życia publicznego, przezroczy−

stości tej sfery i przyczyniać się do pozostawienia przeszłości osądowi społeczne−

mu. Z drugiej strony zagraża dobrom osobistym osób piastujących stanowiska pu−

bliczne; ich prawu do prywatności i zasadzie równego dostępu do pełnienia stano−

wisk publicznych. Wspomniane wartości prawne i konstytucyjne stanowią funda−

menty dla urzeczywistnienia proklamowanej w Konstytucji RP z 1997 roku zasa−

dy „państwa prawnego”. Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy lustracji wysu−

wają w debacie publicznej argumenty powołujące się na standardy rządów prawa podkreślając większe znaczenie jednych lub drugich wartości.

Zasada „państwa prawnego”

Artykuł drugi konstytucji polskiej oznajmia, że Rzeczpospolita Polska jest de−

mokratycznym państwem prawnym. Idea „państwa prawnego” i „rządów prawa”

opisuje precyzyjnie rolę prawa i osób sprawujących władzę publiczną. Koncep−

cja ta ma wskazywać jeden ze „sposobów zapewnienia wolności człowieka w społeczeństwie, które jest zorganizowane przez państwo i które jest poddane kontroli prawa” (Stawecki i Winczorek 2002: 220). Rządy prawa oznaczają, że rząd we wszystkich działaniach jest związany stałymi i wcześniej ogłoszonymi przepisami. Są to gwarancje bezpieczeństwa prawnego. Obywatelowi w pań−

stwie prawa wolno wszystko, czego mu prawo nie zabrania, natomiast organom państwowym wolno to, na co im prawo pozwala. Jednakże pojęcie to jest bardzo różnie rozumiane; zależnie nie tylko od założeń politycznych czy metodologicz−

nych, ale także od kultury prawnej danego społeczeństwa, od warunków, w któ−

(8)

rych było kształtowane. Pojęcie to dzieli, jak zauważa Ireneusz C. Kamiński, „los innych powszechnie uznanych idei, takich jak wolność czy sprawiedliwość” (Ka−

miński 1995: 13).

Podporządkowanie organów państwa „rządom prawa” zapewnić ma przede wszystkim bezpieczeństwo prawne i pewność prawa. Obywatele mogą przewi−

dzieć, w jaki sposób i kiedy władza użyć może środków przymusu. To z kolei przyczynia się do zwiększenia pewności obrotu gospodarczego. Praworządność formalna to obowiązek przestrzegania prawa bez względu na jego treść. Pogląd ten związany jest z nurtem pozytywizmu prawniczego, który uznaje, że prawem jest zespół norm ustanowionych i sankcjonowanych przez państwo. Jednakże według wielu przedstawicieli doktryny prawniczej praworządność formalna nie wystarczy, aby mówić o rządach prawa. Według nich normy prawne muszą za−

wierać pewne minimum praw jednostki. Istniejące prawo musi się cechować pewnym „roszczeniem do sprawiedliwości” (Kamiński 1995: 14). Trudno jest dokładnie podać, jakie kryteria powinno spełniać prawo pod względem treści.

Prawo ma zapewniać według Sylwestra Zawadzkiego „określone minimum praw i swobód obywatelskich”, według Jacka Kowalskiego „elementarne prawa i swo−

body”, czy używając określenia Stanisław Ehrlicha „minimum praw podmioto−

wych” (Nowacki 1980: 11). Lech Morawski akcentuje nierozdzielność pojęcia praworządności od podstawowych zasad ustroju liberalno−demokratycznego za−

równo w anglosaskiej tradycji prawnej, jak i w kontynentalnych kulturach praw−

nych. Podkreśla, że idea państwa prawa jest w „immanentny sposób powiązana z określonym zespołem wartości materialnych i poza nim nie ma żadnego sensu”

(Morawski 1999: 247). Praworządność materialna zakłada szanowanie podsta−

wowych praw jednostki: godności, równości wobec prawa i wolności, jako praw przynależnych jednostce z natury, niezależnie od umowy społecznej, państwa czy prawa. Istotne są też gwarancje funkcjonowania instytucji demokratycznych oraz poszanowanie praw obywatelsko−politycznych. Niewątpliwie konieczne jest prawo do informacji, które umożliwia względnie szybkie wykrycie i skorygowa−

nie błędów decyzji politycznych i administracyjnych. Niektórzy twierdzą, że do najnowszych praw człowieka należy „prawo do prawdy”: prawo społeczeń−

stwa do poznania prawdy na temat jego przeszłości (Skąpska 2003: 74).

Pojęcie „państwa prawnego” w porządku konstytucyjnym RP zostało zmie−

nione pojęciem „demokratyczne”. Co więcej, obecny drugi artykuł Konstytucji RP z roku 1997 dodaje, że jest to państwo urzeczywistniające zasady sprawiedli−

wości społecznej. Tym samym formalna koncepcja państwa prawa została wzbo−

gacona o treści materialne. Joanna Zakrzewska podkreśla, że „zbudowanie takie−

go państwa jest o tyle trudniejsze, o ile trudniejsze aniżeli dopisanie przymiotni−

ka „demokratyczny” jest tworzenie systemu, w którym demokracja na co dzień jest realizowana. Dla państwa posttotalitarnego tworzenie podstaw demokracji ma znaczenie podstawowe – związek demokracji z państwem prawnym jest bo−

(9)

wiem związkiem nierozerwalnym” (Zakrzewska 1992: 330). Wartości, jakie wy−

raża artykuł drugi najwyższego aktu prawnego, nie powinny być jedynie postu−

latem, ale wyznacznikiem kierunku działalności państwa i jego organów. An−

drzej Zoll, były Rzecznik Praw Obywatelskich pisze, że stawanie się państwem prawnym jest procesem rozłożonym w czasie. Stwierdza, że w warstwie norma−

tywnej Polska jest państwem prawnym, co wynika z brzmienia artykułu 2 Kon−

stytucji RP z roku 1997. Przepisy konstytucyjne odpowiadają standardom przyj−

mowanym w umocnionych demokracjach. Podkreśla jednak, iż interpretacja te−

go pojęcia, jego treść, ulega ewolucji, nie stanowi niezmiennej skamieliny3. Zasada „państwa prawnego” jawi się w polskiej rzeczywistości jako „miecz obosieczny”. Z jednej strony wprowadza rządy prawa; szereg gwarancji procedu−

ralnych chronienia wolności i praw oraz materialną treść w postaci wartości spra−

wiedliwości społecznej. Z drugiej jednak strony służy legitymizacji status quo – stanowiła jeden z argumentów przeciwko derogacji przepisów obowiązujących przed transformacją, co więcej – nadal stanowi fundament retoryki, która stara się usprawiedliwić wprowadzenie lub obowiązywanie przepisów, które wcale nie są zgodne z jej materialnym wymogiem – sprawiedliwością społeczną. Czy moż−

liwe jest, że konstrukcja państwa prawnego, która miała charakter „wyzwalają−

cy” w okresie transformacji ustrojowej, nabrała treści „zniewalającej”?

Cel i założenia analizy dyskursu

Analiza dyskursu na temat lustracji nazywanego dalej dyskursem lustracyj−

nym, ma na celu ukazanie, jak argumenty natury prawniczej wywodzące się z koncepcji państwa prawa, konstytucyjnej zasady „państwa prawnego”, są uży−

wane w celu przekonania do czyichś racji i uzyskania przewagi w debacie. Ana−

liza ma ukazać, jak elity symboliczne, do których należą osoby wypowiadające się publicznie w mediach, rysują obraz zarówno historii, jak i teraźniejszości wy−

korzystując do tego posiadane zasoby wiedzy. Niewątpliwie ich wypowiedzi kształtują opinie członków społeczeństwa na temat lustracji jako problemu rozli−

czenia z przeszłością, a co za tym idzie, wpływają na kształtowanie pamięci zbio−

rowej i tożsamości społeczeństwa polskiego. Celem tej analizy jest ukazanie, w jaki sposób i w jakim kontekście są wysuwane argumenty, które opierają się na zasadzie „państwa prawnego”. Zagadnienie jest istotne z punktu widzenia pol−

skiej kultury prawnej, ponieważ instrumentalne używanie koncepcji państwa prawa i powoływanie się na zasadę „państwa prawnego”, która jest normą kon−

stytucyjną, grozi zmianą jej znaczenia w rozumieniu potocznym, umniejszeniem

3 A. Zoll: Czy Polska jest państwem prawnym?, www.brpo.gov.pl/pliki/Czy_ Polska_jest_pan−

stwem_prawnym. doc

(10)

jej wagi, a ostatecznie nawet wypaczeniem jej istoty. Argument „z państwa pra−

wa” daje niezależnie od poglądu nim podpieranego, przewagę osobie, która go używa, ponieważ wywodzi się z fundamentalnej dla społeczeństwa demokra−

tycznego zasady ustrojowej.

Do analizy wykorzystane zostały wszystkie artykuły na temat lustracji, które ukazały się w dziennikach: „Rzeczpospolitej” i „Gazecie Wyborczej” od 1 stycz−

nia 2005 do 30 czerwca 2005 roku. Wybór jest uzasadnionym faktem, iż są to najczęściej cytowane w Polsce media o ogólnopolskim zasięgu, które ze wzglę−

du na swą popularność mają ogromny wpływ na opinię publiczną. Media jako arena, na której toczy się lustracyjny dyskurs, wpływają na treści, które zostaną przekazane odbiorcom stanowiąc tym samym swoisty filtr dla wypowiedzi elit symbolicznych.

Zdarzeniem, które zainicjowało bardzo intensywną debatę nad lustracją, było upublicznienie tzw. „listy Wildsteina” pod koniec stycznia 2005 roku, jednakże od początku tego roku pojawiały się artykuły na omawiany temat. Półroczny okres, który został poddany analizie, obfitował w wiele zdarzeń obecnych w dys−

kursie lustracyjnym, a większość z nich miało szeroki oddźwięk w wypowie−

dziach medialnych, jak również rzeczywiste reperkusje na scenie politycznej.

Dyskurs na temat lustracji to dyskurs polityczny sensu stricto, czyli wypowiedzi polityków i osób pełniących funkcje publiczne w ramach ról im przypisanych w instytucjach publicznych poszerzony o komentarze publicystów i dziennika−

rzy, które stanowią dyskurs medialny (Czyżewski, Kowalski i Piotrowski red.

1997: 11–17). Jednakże z racji tematu, którego dotyczy analiza, można całość wypowiedzi określić mianem dyskursu politycznego sensu largo. Podmioty wy−

powiadające się na temat lustracji należą do elit symbolicznych (mam na myśli osoby, których wypowiedzi kształtują opinię publiczną poprzez wykorzystany język, wiedzę oraz techniki perswazyjne), które według Bourdieu sprawują kon−

trolę nad dyskursem. W analizowanej debacie wypowiadali się politycy z róż−

nych ugrupowań, osoby pełniące funkcje publiczne, dziennikarze i publicyści, naukowcy, przedstawiciele kościoła oraz nieliczni „zwyczajni” obywatele (w li−

stach publikowanych na łamach „Gazety Wyborczej” i „Rzeczpospolitej”). Pod−

mioty wypowiadające się na temat lustracji łączy wiedza wynikająca z wykształ−

cenia, która w połączeniu z zajmowaniem pozycji społecznej, daje „prawo gło−

su” – możność wypowiedzenia się na łamach omawianych gazet. Istotną rolę w analizowanych wypowiedziach pełni kompetencja, która wynika zarówno z wiedzy o przedmiocie, jak i wiedzy operacyjnej, a więc zdolności posługiwa−

nia się tą pierwszą w konkretnych sytuacjach (Duszak 1998: 212). Szczególnie cenne dla omawianego badania okazały się wypowiedzi publicystyczne zarówno polityków, jak i innych osób publicznych i dziennikarzy oraz przedstawicieli na−

uki, ponieważ w nich odwoływano się do zasady „państwa prawnego” i szerzej, do koncepcji państwa prawa oraz pojęć z nią związanych. Analizie zostały rów−

(11)

nież poddane artykuły prasowe, które nie dotyczyły bezpośrednio lustracji, lecz problemu jej pokrewnego – dekomunizacji, gdyż obie te kwestie często w wypo−

wiedziach współwystępują, ponieważ dotyczą rozliczenia z przeszłością PRL.

Debata lustracyjna była bogata w różnego rodzaju argumenty, które na potrze−

by analizy pogrupowano w kategorie stosując kryterium przedmiotowe klasyfi−

kacji, co ma sprzyjać utrzymaniu przejrzystości analizy. W ramach poszczegól−

nych kategorii zostają ukazane zarówno argumenty zwolenników, jak i przeciw−

ników lustracji, co pozwala na ich porównanie. Kolejno analizowane będą argu−

menty: odwołujące się do wartości wynikających z zasady „państwa prawnego”, powołujące się na zasadę „państwa prawnego” i wykorzystujące terminologię prawniczą oraz odwołujące się do społeczeństwa i historii.

Argumenty odwołujące się do wartości wynikających z koncepcji „państwa prawnego”

Osoby uczestniczące w dyskursie niezależnie od swojego stosunku do pro−

blemu lustracji przywołują w wypowiedziach argumenty, które możemy okre−

ślić jako bazujące na aksjologii „państwa prawnego”. Według Jerzego Bralczy−

ka dla języka polityki charakterystyczne jest powoływanie się na wartości i ar−

bitralne ustalanie ich hierarchii (Bralczyk 2003: 67–92). Znamienne jest także budowanie wypowiedzi za pomocą „pojęć wzorców” (tamże, s. 75), którymi są powszechnie uznawane wartości, co uniemożliwia falsyfikacje owych zdań.

Bralczyk uważa, że wypowiedzi tego typu mogą mieć charakter manipulacyjny, ale ich arbitralność i tendencyjność są maskowane za pomocą odwołania się do wartości, których znaczenie trudno podważyć. Wypowiedzi, które charakte−

ryzują się znacznym stopniem stanowczości, w których swobodnie i kategorycz−

nie operuje się pojęciami nieostrymi, ale identyfikowalnymi życzeniowo takimi jak sprawiedliwość czy wolność, są populistyczne, a więc mają na celu osią−

gnięcie wpływów lub władzy (tamże, s. 89). Można przyjąć, że w badanym kon−

tekście chodzi o władzę nad dyskursem. Z punktu widzenia teorii Bourdieu, ar−

gumenty powołujące się na wspomniane wartości cieszą się powodzeniem na rynku dyskursów: pozwalają na zdobycie zarazem prawa do głosu i uznania u odbiorcy, bo trudno odmówić racji wypowiedzi opartej na aksjologicznie do−

niosłych uzasadnieniach. Z pewnością umiejętność przywoływania tych argu−

mentów wynika z wiedzy i jest równocześnie wykorzystaniem posiadanego ka−

pitału symbolicznego.

Zwolennicy lustracji argumentują, że służy ona jawności i przejrzystości ży−

cia publicznego, uczciwości oraz sprawiedliwości i dobru wspólnemu. Stefan Niesiołowski broniąc lustracji przekonuje, że „jawność, uczciwość i przejrzy−

stość w życiu publicznym to cenne wartości, których brak kładzie się cieniem nie

(12)

tylko na bieżącej polityce polskiej, lecz jest zagrożeniem dla demokracji” (Nie−

siołowski 2005: 18). Podobnie Antoni Dudek twierdzi, że jawność życia publicz−

nego jest dla niego fundamentem porządku demokratycznego (Leszczyński 2005a: 18). Aleksander Smolar deklaruje: „jestem zwolennikiem lustracji, bo uważałem, że wymaga tego sprawiedliwość i konieczność przywrócenia godno−

ści ofiarom PRL” (Smolar 2005: 11). W podobny sposób wypowiada się Piotr Semka pisząc, że „brak rozliczeń naznaczył Polskę po 1989 roku piętnem braku poczucia sprawiedliwości” (Semka 2005: 14).

Kolejny argument, postulat równości dostępu do informacji, który obecnie mają tylko nieliczni, obrazuje cytat z listu Bronisława Wildsteina: „zasadniczą równość obywateli demokratycznego państwa prawa buduje równy dostęp do in−

formacji. Obywatele mają prawo znać przeszłość” (Wildstein 2005a: 11). W wy−

powiedziach zwolenników poszerzenia lustracji ważny argument to równość w upublicznianiu przeszłości: jeżeli politycy są lustrowani, to powinno to też do−

tyczyć zawodów zaufania publicznego, dziennikarzy, wykładowców akademic−

kich i przedstawicieli kościoła.

Kolejną wartością przywoływaną w debacie jest prawda. Prymas Józef Glemp mówi, że „Polacy mają prawo do prawdy” (KAI, WBS 2005: 3). Abp Józef Mi−

chalik nawołuje: „Nie bójmy się prawdy, nawet gorzkiej, pamiętając o uczciwej przestrodze, że kto zagarnął prawdę o przeszłości, kto nieuczciwie interpretuje historię, najczęściej dąży do zawładnięcia przyszłością” (F.G. 2005: 3). Tłuma−

cząc swoje zachowanie (udostępnienie listy) Wildstein argumentuje, że ujawnia−

nie prawdy „posłuży interesowi publicznemu”. (Wildstein 2005b: 11). Znamien−

ne dla zwolenników lustracji jest powoływanie się na autorytet Biblii: „powta−

rzam za Dobrą Księgą: poznamy prawdę, a prawda nas wyzwoli” (Ziemkiewicz 2005: 9). Prawo do prawdy przywoływane jest jako jedno z podstawowych praw społeczeństwa transformacyjnego.

Przeciwnicy lustracji podnoszą, że jawność stoi w kolizji z równie istotnymi wartościami, jakimi są prywatność i wolność. Pojawiają się opinie, że lustracja nie jest zgodna z zasadą sprawiedliwości, ponieważ narusza dobra osobiste jed−

nostek, szczególnie godność człowieka. Ernest Skalski stwierdza nawet, że lu−

stracja jest „zagrożeniem życia ludzi, w obliczu nadrzędnych celów” (Skalski 2005: 12). Magdalena Bajer zadając retoryczne pytanie o to, która wartość jest nadrzędna: prawda czy sprawiedliwość, wyznacza granicę dla odkrywania praw−

dy o przeszłości: „sprawiedliwość oczekiwałaby powstrzymywania się wówczas, kiedy grozi to skrzywdzeniem pojedynczego człowieka” (Bajer 2005: 11). Więk−

szość uczestników debaty nie deklaruje wprost, że są przeciwni lustracji, lecz wskazuje, że najważniejsza jest obrona wspomnianych wyżej wartości. Andrzej Zoll komentując upublicznienie „listy Wildsteina” stwierdza, że występuje tu

„konflikt różnych wartości konstytucyjnych: z jednej strony zasady jawności, z drugiej takich zasad, jak sprawiedliwość, praworządność, ochrona danych oso−

(13)

bowych, a przede wszystkim godność człowieka, która jest zasadą zasad, źró−

dłem wszystkich praw i wolności człowieka i obywatela” (Zoll 2005: 2).

Wypowiadając się na temat problemu dekomunizacji, przeciwnicy rozliczenia przeszłości argumentują, że proces ten jest niezgodny z wartościami wynikający−

mi z zasady demokracji, a przede wszystkim z wolnością wyboru. Jacek Racibor−

ski przekonuje, że dekomunizacja to „postulat obecnie awanturniczy. [...] Wszel−

kie próby ograniczenia praw politycznych dużych grup społeczeństwa [...] muszą drastycznie naruszać kanony demokracji” (Raciborski 2005: 14). Podnoszony jest też argument oparty na zasadzie równości wobec prawa: niesprawiedliwe jest ujawnianie danych osób, które współpracowały z SB jako agenci, ponieważ to nie one kierowały systemem. Obrazują to słowa Mariana Filara: „Trochę na ba−

kier z logiką jest więc sytuacja, w której kowalowi darowano winę (co w ogól−

nym politycznym rozrachunku okazało się per saldo pożyteczne). Cygan zaś za mniejszą zadyndał na sznurze (z czego pożytku nie widać)” (Filar 2005: 20).

Podobnie brzmią słowa Krzysztofa Kozłowskiego: Hola! Wpierw trzeba ukarać czołówkę władzy PRL (Semka 2005: 14). Jarosław Makowski przypomina, że:

„w czasie lustrowania „w imię prawdy i sprawiedliwości” najczęściej strzały do−

sięgają płotek” (Makowski 2005: 22). Można zauważyć pewną sprzeczność przy−

taczanych argumentów: krytykowane są pomysły dekomunizacji (z uzasadnie−

niem: to byłoby przyjęcie komunistycznych metod lub, że było to niemożliwe w roku 1989, a potem należało się zajmować ważniejszymi problemami), a jed−

nocześnie brakiem dekomunizacji tłumaczony jest opór przeciwko lustracji.

Obie strony debaty powołując się na wartości, które wynikają z zasady „pań−

stwa prawnego”, wykorzystują – by odwołać się do nomenklatury zaczerpniętej z koncepcji Foucault – zasoby wiedzy, aby uzyskać przewagę nad argumentami przeciwników. Zauważyć można, że na rynku dyskursu istnieje duży popyt na wyrażenia odnoszące się do istotnych wartości. Uczestnicy dyskursu, którzy należą do elit symbolicznych korzystając z owych „pojęć–wzorców” chcą prze−

konać odbiorcę o słuszności lub niesłuszności lustracji. Wydaje się, że trudno za−

negować istotność wartości wynikających z zasady „państwa prawnego”. Do od−

biorcy należy zatem wybór między wartościami, które w przypadku debaty nad lustracją, wydają się być w kolizji. Przytoczone argumenty oparte są na po−

jęciach nieostrych, których zakres treściowy zależy w dużej mierze od kontekstu wypowiedzi, a także od znaczenia, jakie im przypisuje odbiorca. Należy zauwa−

żyć, że wartości przywoływane przez zwolenników lustracji odnoszą się w więk−

szej mierze do sfery publicznej (jawność i przejrzystość życia publicznego, do−

bro wspólne), natomiast przeciwnicy lustracji uzasadniają swe poglądy wzglę−

dem na sferę prywatną jednostki (prywatność, wolność jednostki, dobra osobi−

ste). Argumenty „ze sprawiedliwości” są wspólne dla wszystkich uczestników dyskursu, ponieważ jest to pojęcie bardzo pojemne znaczeniowo i komunikacyj−

nie nośne. Wydaje się, że wypowiedzi oparte na tych argumentach, niezależnie

(14)

od tego, jaką wyrażają opinię na temat lustracji, mogą stanowić przykład instru−

mentalizacji istotnych dla społeczeństwa wartości w celu zdobycia przewagi w dyskursie politycznym. Według Bourdieu warunki trafności wypowiedzi zale−

żą od instytucjonalnej pozycji podmiotu, który ją wyraża. Można zatem przy−

puszczać, że argumenty, podnoszone przez na przykład profesora czy Rzecznika Praw Obywatelskich, są uprawomocnione instytucjonalnie, mają zatem większą moc oddziaływania na odbiorcę. Wydaje się, że odbiór wypowiedzi przez czytel−

ników będzie zależny zarówno od wykorzystywanych przez uczestników dyskur−

su zasobów wiedzy i doboru właściwego języka, jak i od pozycji, którą zajmuje wypowiadający się podmiot.

Powoływanie się na zasadę „państwa prawnego”

i wykorzystywanie terminologii prawniczej w dyskursie lustracyjnym

Wypowiedzi występujące w badanym dyskursie zawierają uzasadnienia wprost odwołujące się do zasady „państwa prawnego”, a także takie, które wy−

korzystują sformułowania zaczerpnięte z języka prawnego lub prawniczego4. Przy ich pomocy tłumaczona jest zarówno potrzeba lustracji i szerzej – rozlicze−

nia przeszłości, jak i jej bezzasadność. Ukazane zostanie, w jakich kontekstach przywoływana jest zasada „państwa prawnego”. Interesujące jest też pokazanie, jak terminologia prawnicza funkcjonuje w dyskursie lustracyjnym i czemu służy jej użycie.

Lustracja stanowi dla jej zwolenników wcielenie w życie zasady „państwa prawnego”. Jest realizacją standardów związanych z postulatem praworządności:

jawności i przejrzystości życia publicznego oraz uczciwości sprawujących wła−

dzę wobec społeczeństwa. Większość uczestników dyskursu uważa, że przy przeprowadzaniu lustracji konieczne jest przestrzeganie procedur praw−

nych, co jest zachowaniem zasady „państwa prawnego”. Niektóre głosy przema−

wiające za dekomunizacją uzasadniane są również powołaniem się na tę zasadę.

Leon Kieres podkreśla szczególną wagę przeprowadzania lustracji w ściśle określonych ramach: „Rewolucja już była, a dzisiaj mamy prawo. Prawo zaś wy−

maga niekiedy długich, żmudnych, uciążliwych postępowań, w których podej−

rzana osoba ma prawo wyjaśnienia swojej sytuacji zgodnie z regułami demokra−

tycznego państwa”. Prezes Instytutu Pamięci Narodowej uważa, że rozliczenie przeszłości jest kwestią racji stanu (Zychowicz 2005: 5). Wypowiedź ta jest przykładem uzasadniania słuszności lustracji za pomocą pojęcia z języka praw−

4 Teksty aktów normatywnych formułowane są w języku prawnym, który jest językiem specja−

listycznym, zawodowym. Język prawniczy to język, którym posługuje się nauka prawa (język aka−

demicki).

(15)

niczego: Kieres uznaje, że rozliczenie jest konieczne przez wzgląd na najwyższy interes państwa (operowanie zwrotami tego typu jest charakterystycznym dla ję−

zyka polityki zabiegiem retorycznym). Bogumił Luft przekonuje, że należy do−

magać się od polityków dokonania „wreszcie uczciwej lustracji, ponieważ trze−

ba cierpliwego budowania państwa prawa, [...] przestrzegania zasad pozwalają−

cych obywatelom czuć się bezpiecznie, używania środków prawnych i politycz−

nych do naprawiania świata” (Luft 2005: 11). Roman Giertych nawołuje: „Nale−

ży rozliczyć III RP [...], aby ukazać mityczną przemianę z komunistycznego pań−

stwa w państwo prawa” (Kublik i Czuchnowski 2005: 4).

Przykładem głosu wyrażającego potrzebę dekomunizacji są stanowcze słowa apelu grupy „Ujawnić Prawdę”: „Osoby, które działały na szkodę państwa pol−

skiego, nie mają prawa do anonimowości, do bezkarności, do równych praw z osobami, które były przez nie prześladowane” (Matusz 2005: 5). Dalej nastę−

puje odmowa przyznania tym osobom możliwości pełnienia funkcji państwo−

wych i biernego prawa wyborczego, ponieważ byłoby to zaprzeczeniem zasady praworządności. W podobnych wypowiedziach zauważyć można założenie, że każda pozostałość poprzedniego systemu jest sprzeczna z zasadą art. 2 konstytu−

cji, co jednak nie jest uzasadnione na gruncie współcześnie obowiązującego pra−

wa i wydaje się przykładem nadużycia normy konstytucyjnej. Z drugiej strony można interpretować tego typu uzasadnienie jako dążenie do wcielenia w życie zasady sprawiedliwości okresu transformacji (transitional justice) [Teitel 2003], która wymaga dla dobra społeczeństwa posttransformacyjnego rozliczenia z przeszłością, w tym z osobami pełniącymi decydujące funkcje w starym syste−

mie.

Wśród wypowiedzi zwolenników lustracji spotykamy przywołanie pojęć prawniczych i prawnych, które można określić jako ich nadużycie. Przykład sta−

nowią słowa Piotra Skwiecińskiego, który broniąc Wildsteina i uznając jego po−

stępowanie, za realizację postulatów lustracyjnych, stwierdza, że tamten działał w „stanie wyższej konieczności [...] i że to go w pełni usprawiedliwia” (Skwie−

ciński 2005: 14). Dziennikarz używa pojęcia z języka prawnego, które pochodzi z Kodeksu Karnego (Kodeks Karny 2004: 18), a oznacza pewną szczególną oko−

liczność wyłączającą bezprawność działania. Wydaje się, że publicysta używa te−

go zwrotu jako metafory służącej usprawiedliwieniu Wildsteina, jednakże może−

my mieć wątpliwości czy działanie, o którym mowa, zostało podjęte w stanie rze−

czywistego i bezpośredniego zagrożenia, (co według Kodeksu Karnego stanowi przesłankę wyłączającą bezprawność działania) i czy zachowana została propor−

cja między wartością ratowanego dobra, a wartością poświęconego dobra. Nie−

poprawne wykorzystanie języka prawnego może być ryzykowne, ponieważ w in−

nym kontekście sformułowanie zaczerpnięte z kodeksu karnego nabiera innej tre−

ści, co może przyczynić się do wypaczenia znaczenia tego zwrotu i psucia ele−

mentu kultury prawnej. Innym przykładem, tym razem swoistego nadużycia za−

(16)

sady „państwa prawnego”, jest wypowiedź Antoniego Macierewicza, który żąda−

jąc otrzymania teczek od IPN dla Komisji do spraw Orlenu mówi: „Mamy nadzie−

ję, że IPN wspomaga praworządność w Polsce” (Kublik i Czuchnowski 2005: 4) i tym samym wywiera retoryczny nacisk na prezesa IPN, Kieresa: jeśli tamten nie udostępni teczek, to można domniemywać, że nie stoi na straży praworządności w Polsce. Trudno stwierdzić, czy członek komisji śledczej ma prawo szantażować prezesa IPN tego typu stwierdzeniami. Można pokusić się o stwierdzenie, że jest to wypowiedź osoby, która przy użyciu wiedzy (powołanie się na koncepcję pra−

worządności), dąży nie tylko do zdobycia przewagi w dyskursie, ale do przepro−

wadzenia swej woli.

W badanej dyskusji przeciwnicy lustracji dopuszczali się jej krytyki przeważ−

nie nie bezpośrednio, ale przy okazji problemów związanych między innymi z „listą Wildsteina” czy „sprawą ojca Hejmy”, które stanowiły okazje do wska−

zania na zagrożenia wynikające z odkrywania i rozliczania przeszłości. Omawia−

ne wypowiedzi nie zawsze pochodzą od przeciwników lustracji jako procedury opartej na prawie. Na potrzeby analizy opinie te zostały zaliczone do wypowie−

dzi przeciwko lustracji, co może budzić zastrzeżenia. Uzasadnieniem takiego wyboru jest to, że często krytyka „dzikiej lustracji” dokonanej przez Wildsteina była okazją do manifestacji poglądów przeciwko rozliczeniu z przeszłością w ogóle. Ponadto argumenty wysuwane przy tej okazji oparte są na podobnych uzasadnieniach – najczęściej wyrażają obawę o dobra osobiste jednostek.

Jak wyżej wspomniano, wiele wypowiedzi koncentruje się na obawie o pra−

wa osób znajdujących się na „liście Wildsteina”, których dane dotyczące współ−

pracy ze służbami zostały upublicznione. A. Bodnar z Fundacji Helsińskiej uwa−

ża, że podanie do wiadomości publicznej listy naruszyło prawa człowieka (Sie−

dlecka 2005: 4). Zbigniew Hołda mówi w tym kontekście, że „prawo należy in−

terpretować tak, żeby działało na korzyść człowieka, a nie żeby mu nim robić krzywdę” (ES 2005: 4). Cytat ten wyraża konieczność uwzględnienia reguł pra−

worządności materialnej przy stosowaniu prawa. Skalski określa procedurę sto−

sowaną przez IPN jako „niedopuszczalną formą sądu kapturowego”, w której

„zainteresowany nie dowiaduje się, jaką decyzję w jego sprawie podjął nieznany mu urzędnik na podstawie nieznanych mu dokumentów. Jest więc w gorszej sy−

tuacji niż przestępca, któremu procedura karna każe zapoznać się z materiałami dowodowymi i zapewnia publiczny sąd. Tu [...] ta sama instytucja zbiera dowo−

dy oskarżenia i wydaje wyrok” (Skalski 2005: 12). Autor powyższej wypowie−

dzi używa metafory zaczerpniętej z historii prawa sądowego do skrytykowania procedury stosowanej przez IPN i tym samym podważenia wiarygodności tej in−

stytucji. Z drugiej strony słowa te są przejawem troski o wynikające z zasady

„państwa prawnego” prawa procesowe jednostki. Wiele wypowiedzi przywołuje zasadę domniemania niewinności, która jest immanentnie związana z zasadą

„państwa prawnego”. Piotr Pacewicz pisze: „Trzeba teraz apelować o oceny

(17)

sprawiedliwe. Z zachowaniem zasady domniemania niewinności” (Pacewicz 2005a: 16). W podobny sposób brzmi wypowiedź na temat lustracji podmiotów prywatnych: musi pozostać zasada in dubio pro reo, wątpliwość na korzyść oskarżonego (Skalski 2005: 12). Powołanie się na tę fundamentalną dla prawa karnego zasadę w języku łacińskim to zabieg dyskursywny, „mówienie jak książ−

ka”, który ma na celu zdobycie uznania wśród odbiorców wypowiedzi i zdomi−

nowanie dyskursu. W przypadku „sprawy ojca Hejmy” oskarżano prezesa IPN o „spowodowanie śmierci cywilnej człowieka”, brak względu na prawa jednost−

ki do obrony, sądzenie ojca Hejmy bez procesu, a także o złamanie tajemnicy państwowej. Większość zarzutów wobec Kieresa opierała się na argumentach z „państwa prawnego”. Należy zaznaczyć, że wypowiedzi te miały prawdopo−

dobnie duży wpływ na późniejsze wybory osoby na stanowisko prezesa IPN: Ko−

legium Instytutu nie udzieliło wotum zaufania Kieresowi na kolejną kadencję.

Można też przypuszczać, że debata na temat „sprawy ojca Hejmy” (podobnie jak dyskusja wokół „listy Wildsteina”), w której przeważały słowa krytyki wobec IPN, będzie miała wpływ także na przyszłe zmiany ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.

Przy komentowaniu samego zachowania Wildsteina odwoływano się do po−

dobnych argumentów. Przeciwnik lustracji, Pacewicz podkreśla: „skoro lustracja już się toczy, niech się toczy według prawa, z minimalizowaniem krzywd, bez ekscesów jak teczkowy szantaż Bendera czy nadgorliwość Wildsteina” (Pacewicz 2005b: 2). Zasada „państwa prawnego” wymaga przeprowadzenia procedury lu−

stracji według prawa, a nie z inicjatywy nieuprawnionych do tego osób. Smolar wyniesienie listy nazwisk przez Wildsteina nazywa prywatyzacją sprawiedliwości (Leszczyński 2005a: 2). Justyna Mizgała pisze, że Wildstein uznał się za „jedyne−

go sprawiedliwego arbitra zachowań innych i sędziego wymierzającego wyrok publicznej infamii” (Mizgała 2005: 11). Słowa te są sterminologizowaną wypo−

wiedzią obfitującą w sformułowania z dziedziny prawa (Bralczyk 2003: 18). Uży−

ta metafora stanowi próbę wywierania przemocy symbolicznej za pomocą języka prawnego: zdyskredytowania dziennikarza poprzez oskarżenie o dążenie do po−

zbawiania innych czci i praw. Były RPO, Andrzej Zoll zachowanie Wildsteina określa konstrukcją nadużycia prawa (Zoll 2005: 2), która oznacza szczególną for−

mę bezprawności skrywającą się pod pozorem legalizmu. Nadużyciem prawa jest działanie sprzeczne ze społeczno−gospodarczym przeznaczeniem prawa lub zasa−

dami współżycia społecznego (Kodeks Cywilny 2004: 5). Argument Zolla stano−

wi przykład wykorzystania zarówno terminologii prawniczej, jak i uzasadnienia opierającego się na wymogach praworządności materialnej. Dyskusyjne pozosta−

je, czy konstrukcja nadużycia prawa jest adekwatnym określeniem dla zachowa−

nia Wildsteina, które niektórzy, jak na przykład Maciej Łętowski, nazywają aktem obywatelskiego nieposłuszeństwa (Łętowski 2005: 19). Niewątpliwie jednak wy−

powiedź Zolla zyskuje przewagę nad innymi w dyskursie, ponieważ zawiera spe−

(18)

cjalistyczną terminologię prawniczą, a przede wszystkim dlatego, że pochodzi od cenionego autorytetu, który dodatkowo wypowiadał się z pozycji piastuna or−

ganu państwowego darzonego dużym zaufaniem społecznym.

W badanym dyskursie wskazuje się błędy aktów prawnych, które nie dają podmiotom lustrowanym należytego prawa do obrony. Marian Filar wypowiada−

jąc się na temat upublicznienia listy tajnych współpracowników SB podnosi: „Je−

śli lista taka miałaby być ujawniona publicznie, a równocześnie miałyby być za−

chowane elementarne wymogi państwa prawnego, osoby, które by się na niej znalazły, a czułyby się pokrzywdzone takim umieszczeniem jako niemającym oparcia w faktach, musiałyby mieć prawo zaskarżenia tego do sądu. Procedura takiego odwołania musiałaby być co najmniej taka sama jak obecnie w odniesie−

niu do podmiotów »dużej lustracji« (Filar 2005: 20). Powyższa wypowiedź opar−

ta na argumencie „z państwa prawnego”, jest przykładem krytyki lustracji po−

wszechnej obywateli jako niestwarzającej na gruncie obecnie obowiązujących przepisów prawa równych szans obrony osobie z listy tajnych współpracowni−

ków SB w porównaniu z osobami publicznymi lustrowanymi w postępowaniu lu−

stracyjnym. Ponadto pojawiło się w dyskursie wiele głosów podważających au−

tentyczność informacji wynikających z lektury teczek i wskazujących, że sądze−

nie osób na podstawie tych materiałów nie jest prawnie uzasadnione. Niektórzy wskazują również na niezgodność przepisów prawnych ustawy lustracyjnej i ustawy o IPN. Tak na przykład twierdzi Janusz A. Majcherek: „ustawa o IPN zrównuje długoletniego, gorliwego, sowicie wynagradzanego donosiciela z oso−

bą złamaną groźbą, szantażem, a nawet torturami, która podpisała zobowiązanie, lecz potem się z niego nie wywiązywała lub wywikłała. [...] To niekonsekwen−

cja w stosunku do ustawy lustracyjnej nakazującej osobne potraktowanie osoby, która podjęła współpracę „pod przymusem” w obawie utraty życia lub zdrowia przez nią lub osoby dla niej najbliższe” (Majcherek 2005a: 18). W tego typu wy−

powiedziach tkwi obawa o zbyt formalistyczne stosowanie prawa na zasadzie du−

ra lex sed lex bez względu na wymogi sprawiedliwości materialnej wynikającej z koncepcji „państwa prawa”.

W kontekście dyskusji na temat możliwości dostarczenia przez IPN Komisji Śledczej do spraw Orlenu teczek osób związanych z jej działalnością występo−

wały również argumenty oparte na obawie o prawa jednostek. Paweł Sarnecki stwierdził, że IPN „nie może legalnie dostarczyć komisji żadnych informacji”, bo naruszyłoby to prawa osób trzecich, a więc sprzeczne byłoby to z ustawą o ko−

misji śledczej (PAP 2005a: 4). Powyższa wypowiedź, choć nie opiera się bezpo−

średnio na zasadzie „państwa prawnego”, jest niewątpliwie wyrazem dbałości o przestrzeganie gwarancji materialnych wynikających z tej zasady. Interesujące są także argumenty przeciwników rozliczenia osób odpowiedzialnych za wpro−

wadzenie stanu wojennego i choć nie dotyczą kwestii lustracji warto o nich wspomnieć w tym miejscu. Przykład stanowią słowa Waldemara Kuczyńskiego:

(19)

„Argument prawny wysuwany przez IPN wobec członków Rady Państwa, którzy ogłosili dekret o wprowadzeniu stanu wojennego jest groteskowy. Członkowie Rady Państwa mieli popełnić „zbrodnię komunistyczną” wskutek tego, że złama−

li komunistyczne prawo!” (Kuczyński 2005: 15). Cytat obrazuje, jak za pomocą odwołania się do uzasadnień natury prawnej, broni się status quo i argumentuje przeciwko rozliczeniu z przeszłością. W wielu gałęziach prawa przepisy z po−

przedniego systemu funkcjonują – nie nastąpiła derogacja prawa z okresu PRL, jednakże, gdy za pomocą przepisów z tamtego okresu próbuje się ukazać zasad−

ność rozliczenia przeszłości, wtedy jej przeciwnicy wytykają absurdalność takich zabiegów.

Wypowiedzi na temat obowiązujących przepisów prawnych dotyczących lu−

stracji, obrazują troskę o zachowanie wymogów sprawiedliwości materialnej przy stosowaniu przepisów prawa, a także pozwalają na stwierdzenie, że obowią−

zujące prawo jest niespójne i rodzi wiele kontrowersji. Wydaje się, że prawo do−

tyczące lustracji z uwagi na wewnętrzne sprzeczności i niejasność przepisów, przyczynia się do tego, że przeciwnicy lustracji wskazując na powyższe braki, mają możliwość bronienia swoich poglądów, które dążą do negacji potrzeby roz−

liczenia z przeszłością i zachowania status quo, a robią to przy wykorzystaniu ar−

gumentów opartych na zasadzie „państwa prawnego”, która wymaga szczególnej dbałości o prawa jednostek. Zofia Radzikowska uważa, że ustawy: o Instytucie Pamięci Narodowej oraz o ujawnianiu pracy lub służby w organach bezpieczeń−

stwa lub współpracy z nimi w latach 1944–90, powinny zostać jak najszybciej

„ucywilizowane”. Argumentuje, że zmiany „potrzebne są po to, by ustawy te spełniały standardy demokratycznego państwa prawa, zgodnie ze sprawiedliwo−

ścią i równością obywateli wobec prawa” (Radzikowska 2005: 22). Uważa, że konieczne jest wprowadzenie powszechnego dostępu do własnych teczek. Dalej podnosi, że istotna jest możliwość lustracji na wniosek zainteresowanego, a orze−

kać mógłby tylko sąd. Należy wprowadzić równość obywateli wobec prawa w kwestii lustracji: każdy, kto został pomówiony o fakt współpracy lub służby w organach bezpieczeństwa, miałby możliwość złożenia oświadczenia lustracyj−

nego. Wydaje się, że powyższy postulat jest przykładem konstruktywnego głosu, który w miejsce krytyki rozliczenia przeszłości podaje receptę na to, by przepisy dotyczące postępowania lustracyjnego i inne z nimi związane zgodne były z za−

sadą „państwa prawnego”.

Wykorzystanie argumentów odwołujących się do zasady „państwa prawne−

go” oraz użycie terminologii prawniczej częste wśród uczestników dyskursu lu−

stracyjnego jest związane ze specyfiką poruszanych tematów. Wielu publicystów i polityków korzysta z tego typu argumentów i sformułowań w wypowiedziach, aby uprawomocnić za ich pomocą swoje opinie na temat lustracji i rozliczenia przeszłości. Niewątpliwie lustracja w państwie prawnym musi opierać się o re−

guły prawa. Jednocześnie wymogi sprawiedliwości i inne gwarancje materialne

(20)

wynikające z zasady „państwa prawnego”, w szczególności podstawowe prawa człowieka, nie powinny być lekceważone. Jednakże może rodzić obawy powoły−

wanie się na zasady praworządności materialnej w celu uzasadnienia, że lustra−

cja nie jest potrzebna. Ponadto instrumentalne użycie argumentów „z państwa prawnego” i terminologii prawniczej stwarza niebezpieczeństwo rozmycia ich znaczenia. Niezwykle trudna jest ocena tego, gdzie leży granica między uzasad−

nieniem stanowiska za lub przeciw lustracji z wykorzystaniem powyższych argu−

mentów (co jest konieczne z racji tematu wypowiedzi) a użyciem w sposób in−

strumentalny, a nawet manipulacyjny. Wiedza, którą dysponują przedstawiciele elit symbolicznych w połączeniu z autorytetem wynikającym z zajmowanej po−

zycji społecznej i z mocy reprezentowanej instytucji, sprawia, że głosy uczestni−

ków dyskursu są „słyszalne”. Przytoczone wypowiedzi wpływają na percepcję kwestii lustracji przez społeczeństwo, a także na zmiany w sferze prawnej (przy−

gotowywane nowelizacje ustawy lustracyjnej i ustawy o IPN) i instytucjonalnej (np. wybory nowego prezesa IPN).

Argumenty odwołujące się do społeczeństwa i historii.

Państwo prawne w okresie po transformacji

Obok wyżej opisanych argumentów opartych bezpośrednio na zasadzie „pań−

stwa prawnego” lub wartościach z niej wynikających, warto zwrócić uwagę na wypowiedzi, które wprawdzie nie odnoszą się wprost do przywołanej idei, ale są w istotny sposób z nią związane. Chodzi mianowicie o uzasadnienia, odwołu−

jące się do społeczeństwa i jego historii. Mając na uwadze koncepcję sprawiedli−

wości okresu transformacji Teitel zauważamy, że zasada „państwa prawnego”

w państwie po przemianach ustrojowych zyskuje nowe treści. Kontekst politycz−

no−społeczny nabiera szczególnego znaczenia w tym okresie i nie można go po−

mijać przy interpretacji omawianej zasady. Dlatego w analizie należy uwzględ−

nić argumenty, które wskazują na kwestie związane ze społeczeństwem i jego hi−

storią, ponieważ one warunkują to, jak w danym czasie rozumiane są rządy pra−

wa. Obie strony dyskusji w różny sposób argumentują konieczność lub bezzasad−

ność lustracji w oparciu o wzgląd na dobro społeczeństwa i na historię. Wypo−

wiedzi te wynikają z wiedzy, która – uwzględniając spostrzeżenia Foucault – da−

je przewagę w dyskursie. Również język używany przez elity symboliczne w omawianych artykułach ma niebagatelne znaczenie na kształt dyskusji.

Zwolennicy lustracji przekonują, że jest ona konieczna do budowy i naprawy państwa po przemianach ustrojowych oraz do kształtowania społeczeństwa oby−

watelskiego, które powinno znać swoją historię. Uważają, że rozszerzona lustra−

cja służyć będzie społeczeństwu poprzez uwolnienie części osób od pomówień i skończenie z „teczkowym szantażem”, który negatywnie wpływa na poziom za−

(21)

ufania społecznego. Wiedza o przeszłości, nawet tej niechlubnej, jest ważna dla społeczeństwa, ponieważ umożliwi diagnozę problemów społecznych, weryfika−

cję autorytetów oraz poznanie heroizmu osób, które nie uległy SB. Warto tu wtrą−

cić słowa Dariusza Gawina, który uważa, że „państwo demokratyczne nie tylko może, lecz wręcz powinno kształtować zbiorową pamięć społeczeństwa” (Gawin 2005: 11). Wypowiedzi zwolenników lustracji odwołują się do wspomnianego wcześniej prawa do prawdy o przeszłości, które z punktu widzenia społeczeństwa po przemianach jest warunkiem koniecznym do kształtowania pamięci zbiorowej, czyli formy świadomości społecznej mającej wpływ na budowanie tożsamości społeczeństwa posttransformacyjnego (Ziółkowski 2003: 448).

Wiele argumentów opiera się na przekonaniu, że dogłębne poznanie historii okresu PRL jest potrzebne społeczeństwu, ponieważ wiedza ta stanowi część kul−

tury politycznej państwa i prowadzi do zrozumienia funkcjonowania minionego ustroju. Aleksander Hall twierdzi, że żyjemy „w wolnym kraju, w którym nie musimy ani lękać się, ani wstydzić naszej historii – historii nieocenzurowanej.

Dla dorosłych” (Hall 2005: 9). Poznanie mechanizmów tej historii jest prawem osób, które walczyły z komunistycznym systemem. Pisze dalej, że „historia »te−

czek« jest historią optymistyczną”, ponieważ aparat represji nie zniszczył pra−

gnienia wolności. Kazimierz Orłoś stwierdza: „żyć w wolnym kraju bez pozna−

nia jego historii, także tej z najbardziej ciemnych kart, nie można” (Orłoś 2005:

11). Podobnie zauważa Ireneusz Krzemiński: „niemożliwe jest zapieczętowanie przeszłości na czyjeś życzenie, zwłaszcza, jeśli ta przeszłość jest bolesna i mroczna. [...] od początku powstania nowego ładu i działania nowego państwa – III Rzeczypospolitej – towarzyszy jej przykry cierń, który ponurą barwą kła−

dzie się na radosnych chwilach w publicznym życiu państwa i społeczeństwa”

(Krzemiński 2005: 11). Zbigniew Romaszewski przekonuje, że ujawnienie te−

czek jest niezbędne dla poznania prawdy historycznej, jak również zapobiega krzywdzie osób pomawianych za pomocą niezweryfikowanych informacji (Ro−

maszewski 2005: 13). Abp Życiński podnosi, że nie można budować społeczeń−

stwa demokratycznego na funkcjonowaniu „iluzji i półprawd” i na „konsekwent−

nym unikaniu podstawowych pytań o zasady moralne” (Życiński 2005: 5). Wy−

kazuje absurdalność wypowiedzi antylustracyjnych wykorzystując metaforyczny język i grę słów: „powracające cyklicznie argumenty przeciwko lustracji kojarzą się z obsesją kogoś, kto przyznając, że Ziemia nie jest wprawdzie płaska, postu−

luje jednak, by z racji praktycznych uznać jej płaskość”. Według niego „moral−

nej amnestii” nie należy opierać na „historycznej amnezji”. W innej wypowiedzi Życiński twierdzi, że lustracja jest „normalnym procesem w odpowiedzialnym społeczeństwie świadomym korzeni, z których wyrasta” (PAP 2005b: 4).

Kolejny argument wskazuje, że lustracja jako forma rozliczenia z przeszłością stanowi symboliczne zerwanie z dawnym ustrojem. Wildstein podnosi, że „bez rozliczenia PRL, czego istotnym elementem jest lustracja, nie pozbędziemy się

(22)

dziedzictwa komunizmu, które obciąża funkcjonowanie III RP. [...] Brak lustra−

cji, który podobno miał umożliwić przezwyciężenie przeszłości, powoduje, że ciągle nie możemy się z nią uporać” (Wildstein 2005: 10). Ryszard Bugaj prze−

konuje, że „jakiś rodzaj zamknięcia politycznej hipoteki komunizmu jest Polsce potrzebny [...]” (Bugaj 2005: 12). Jadwiga Staniszkis twierdzi, że zdemaskowa−

nie agentów jest sposobem na naprawę Rzeczypospolitej oplecionej „czerwoną nicią” (Leszczyński 2005: 14). Użyta metafora jest przykładem pejoratywizacji słów w języku politycznym i przydawaniem stygmatyzujących etykietek (Bral−

czyk 2003: 70), co służy wywołaniu u odbiorcy natychmiastowej reakcji emocjo−

nalnej na słowo o konotacji negatywnej i przekonaniu go do wyrażonego stano−

wiska. Lech Kaczyński uzasadnia rozliczenie z przeszłością w sposób następują−

cy: „Jeśli oddzielimy grubą kreską, to damy przyzwolenie na praktyki z tamtych czasów. [...] Nie może być tak, że kłamstwo ma wyższy status niż prawda. [...]

Ludzie, którzy niesłusznie podawali się za autorytety moralne, muszą zostać zde−

maskowani. Nie można przeciwstawiać odkrywania prawdy o przeszłości budo−

waniu przyszłości. Pomyślna przyszłość zależy od uczciwej wiedzy o przeszło−

ści” (Kurski 2005: 13). Wypowiedź powyższa zawiera warunek sine qua non (rozliczenie jest niezbędne do rozwoju państwa i społeczeństwa) wzmacniający siłę przekonywania autora, co stanowi charakterystyczny dla języka polityczne−

go zabieg retoryczny.

Część wypowiedzi odwołuje się do problemu walki politycznej na teczki.

Staniszkis przekonuje, że w mediach toczy się chaotyczna gra, którą autorka ob−

razuje słowami: „ktoś wrzuca to, co ma na jeden układ, ktoś inny – na drugi. [...]

Na tym polega cała ta „hakownia”, robiona na wszystkich poziomach. Jej skut−

ki są jednak dalekosiężne i sądzę, że będą ozdrowieńcze dla życia publicznego”.

Staniszkis przypuszcza, że „lustracja prawdopodobnie wróci po wyborczym zwycięstwie prawicy jako ukryta broń przeciwko politykom [...] walka na tecz−

ki może nawet doprowadzić do brutalnego końca całej klasy politycznej” (Sub−

otić 2005: 10,11). Powyższa wypowiedź wyraża obawę, że ukryte teczki stano−

wią niebezpieczeństwo, bowiem ułatwiają manipulację materiałami w nich za−

wartymi. Podobnie twierdzi Wildstein, który pisze: „Gra teczkami jest możliwa właśnie dlatego, że wiedza na ten temat dostępna jest tylko dla wybranych”

(Wildstein 2005: 10). Identycznie brzmi apel Jana Rokity za „pełną jawnością ubeckich teczek”, co oczyści życie polityczne i uniemożliwi dalsze używanie ich do politycznego szantażu, który „burzy ład moralny w społeczeństwie”

(Wroński 2005: 4).

Brak rozliczenia z przeszłością w postaci dekomunizacji prowadzi do podwa−

żenia zaufania do państwa i jego struktur, jak przekonuje Rafał Grupiński. Uza−

sadnia to organicystyczną metaforą: „Brak obcięcia ręki zarażonej gangreną u początku przemian, czyli przeprowadzenia dekomunizacji, zaowocowało w końcu ciężką chorobą całego organizmu” (Grupiński 2005: 12). Uważa, że eli−

(23)

ty polityczne, które nie zostały w pełni rozliczone z przeszłości komunistycznej, czując się z tego powodu bezkarnie, dopuszczają się łamania prawa, przez co da−

ją zły przykład społeczeństwu, a to przyczynia się do psucia kultury prawnej w Polsce. Podobnej przenośni używa Luft w wypowiedzi: „przewlekanie i mata−

czenie w sprawach lustracji to jedna z trucizn wpuszczonych do organizmu III Rzeczpospolitej” (Luft 2005: 11). Semka twierdzi, że brak rozliczenia z prze−

szłością „naznaczył Polskę po 1989 roku piętnem braku poczucia sprawiedliwo−

ści” (Semka 2005: 14). Według Niesiołowskiego „ujawnianie nazwisk pracow−

ników i agentów służb specjalnych jest ważnym elementem budowania niepod−

ległej demokratycznej Polski” (Niesiołowski 2005: 18). Łączy się to z kwestią podmiotowości moralnej społeczeństwa, która według Staniszkis może zostać odbudowana właśnie dzięki poznaniu prawdy o przeszłości (PAD 2005: 11). Po−

nadto wysuwany jest argument, że obywatele mają prawo do swoich prywatnych rozrachunków z przeszłością i moralnego osądzania czynów tych, którzy na nich donosili.

Kolejne wypowiedzi zawierają argumenty za lustracją konkretnych grup spo−

łecznych i kategorii zawodowych, co wynika z pełnienia przez nie zawodów za−

ufania publicznego. Dotyczy to przede wszystkim sędziów, prokuratorów oraz dziennikarzy i przedstawicieli środowiska akademickiego. Podobne apele wysu−

wane są pod adresem przedstawicieli kościoła. Grzegorz Gauden namawia dzien−

nikarzy, by poddali się lustracji następującymi słowami: „Jest kwestią przyzwo−

itości zawodowej tej grupy społeczeństwa, zwanej niekiedy czwartą władzą. Nie można z czystym sumieniem upominać innych, nie można domagać się pełnej jawności życia publicznego, zaglądać w życie zawodowe, a czasem prywatne, biznesmenów, funkcjonariuszy aparatu administracyjnego, co jest przecież rolą dziennikarzy, nie rozliczywszy się z własną przeszłością” (Gauden 2005: 2).

Wiele wypowiedzi uzasadnia słuszność wprowadzenia obowiązku lustracji na uczelniach. Antoni S. Stryjewski pyta retorycznie: „Czy można oddać kształ−

cenie młodzieży w ręce służb bezpieczeństwa?” (Kula 2005: 5). Przedstawiciele LPR uważają, że: „Współpracownicy komunistycznych służb nie mają moralne−

go prawa, by wykładać” (Kula 2005: 5). Słowa te stanowią przykład typowego dla części konserwatywnych polityków argumentowania „z moralności”. Niektó−

rzy przekonują, że kościół powinien się zlustrować, by dać dobry przykład spo−

łeczeństwu. Abp Gocłowski wypowiadając się na temat współpracy księży z apa−

ratem PRL mówi: „Jeśli wśród duchowieństwa są agenci peerelowskich służb, to Instytut [IPN] powinien potraktować ich tak samo jak innych. W przeciwnym ra−

zie może powstać wrażenie, że księża są traktowani w specjalny sposób” (Ster−

lingow i Wąs 2005: 4). Argumenty te opierają się na wspomnianym wyżej postu−

lacie równości wszystkich wobec prawa lustracyjnego (która wynika z „zasady państwa prawnego”), a jednocześnie wskazują, że pełniący pewne funkcje zawo−

dowe i społeczne ze względu na zaufanie, jakie pokłada w nich społeczeństwo,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kolokwium nr 3.: rachunek całkowy funkcji jednej zmiennej; rachunek różniczkowy funkcji wielu zmiennych oraz całka podwójna(potrójna???).. Czas i miejsce: każde

Sprowadzało się to do nawiązywania wstępnych kontaktów, poznawania ludzi i spraw związanych z zagadnieniem konserwacji i ochrony zabytków na wydzielonym terenie

Despite the increasing trend in the number of subordinate clauses at the pre-intermediate level, the only notable difference was seen in the number of

Autor Księ­ gi Daniela, używając w odniesieniu do Boga tytułu „Naj­ wyższy”, odwołuje się do starych tradycji wyrażających wyższość Boga i uniwersalny zakres

Według ustawy o osobach starszych [2015] „zakre- sem monitorowania sytuacji osób starszych obejmuje się: sytuację demograficz- ną, (…) sytuację osób niepełnosprawnych,

Bank jest szczególnym rodzajem przedsiębiorstwa, którego działalność jest oparta na świadczeniu usług finansowych. Jest podmiotem gospodarczym samo­ dzielnym,

Albowiem jakikolwiek stworzy się stosunek licz­ bowy czynnika zawodowego i ludowego., choć przyzna się czynnikowi ludowemu większość w składzie kolegjum sądzą­ cego,

Obniżenie oceny o 0,5 następuje w przypadku każdorazowego niezaliczenia nieobecności na zajęciach we wskazanym terminie (por. b) oraz w przypadku