• Nie Znaleziono Wyników

Zarys studium personifikacji

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zarys studium personifikacji"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Paolo Valesio

Zarys studium personifikacji

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 77/4, 277-294

(2)

P a m ię t n ik L ite r a c k i L X X V II, 1986, z. 4 P L I S S N 0031-0514

P A O L O V A L E SIO

ZARYS STUDIUM PERSONIFIKACJI

0.1. B ad an ie1 opowiadania (literackiego w tradycyjnym sensie tego słowa lub nie) w perspektyw ie ściśle językoznawczej (a ten, k tóry pisze te słowa, jest językoznawcą) jest m a k r o s k o p o w e , tzn. że badanie tego rodzaju dotyczy stru k tu r o wiele szerszych niż stru k tu ry badane zazwyczaj przez językoznawcę; z drugiej strony to samo badanie może zawsze wydać się m i k r o s k o p o w y m z p unktu widzenia tradycyjne­ go k ry ty k a literackiego. Sądzimy, że ten kontrast stanowi sedno pew­ nych trudności, które (jak się zdaje) jeszcze trw ają w stosunkach między analizą językoznawczą, analizą semiotyczną 2 i analizą literacką opowia­

dań.

Jednakże w dziedzinie językoznawstwa istnieje seria stru k tu r, które w trad ycji badań „hum anistycznych” były rodzajem mostu przerzuco­ nego między językiem a „literackim ”, „poetyckim” czy „artystycznym ” użyciem tegoż języka (i w konsekwencji były one również mostem mię­ dzy językoznawstwem a k rytyką języków „poetyckich”). S tru k tu ry te są specjalnym i stru k tu ram i frazeologicznymi, tradycyjnie znanym i jako f i- g u r y r e t o r y c z n e , po włosku figure retoriche. (Nie jest to najlep­

[P aolo V a 1 e s i o, w ło sk i języ k o zn a w ca i teo rety k litera tu r y , o statn io p rofesor ita lia n isty k i na Y ale U n iv ersity , o p u b lik o w a ł m .in. S t r u t t u r e d e l l ’a ll it te r a z io n e (1967), N o v a n tiq u a : R h e to r i c s as C o n t e m p o r a r y T h e o r y (1980), jest au torem dw óch p o w ieści i d w óch to m ó w w ierszy .

P rzek ła d w ed łu g : P. V a l e s i o, E squ is se p o u r u ne é t u d e des perso n n ifica tio n s. L in gu a e s t ile ” 4 (1969), nr 1, s. 1—21.}

1 N a stęp u ją cy te k st jest refera tem o d czy ta n y m na II M ięd zyn arod ow ym S e m i­ narium na tem a t m etod a n a lizy o p o w iad an ia, U rbino, 24— 31 VII 1968. P rzed sta­ w io n y tu tek st, od p o w ia d a ją cy tem u, k tó ry b y ł od czytan y, z k ilk om a m o d y fik a cja ­ m i, jest częścią w ięk szej pracy, którą w ła ś n ie p iszem y i w k tórej u w zg lęd n im y niek tóre in te r e su ją c e uw agi, jak ie u czestn icy S em in ariu m , a m ia n o w icie: A. J. G rei- m as, A . M. C irese i U. Eco, sfo rm u ło w a li na tem a t naszego referatu . W pracy tej u w zg lęd n im y ró w n ież n iek tóre u w agi N o a m a C h om sk y’ego d otyczące tego tek stu .

2 W naszej pracy u ży w a m y tego term in u w zn aczen iu raczej ogóln ym . N a t e ­ m at stosu n k u p ojęcia „ sem io ty k i” i p ojęcia „ sem io lo g ii” m ożna od w ołać się p rzy­ n ajm n iej do: G reim as (1966 i 1967), H je lm s le v (1968), R ossi-L an d i (1967).

(3)

sza terminologia, gdyż zawiera ona konotację fry wolności i bezczynności jako pewnego rodzaju gra rozwijająca się ponad rzeczywistą stru k tu rą języka lub poniżej niej; term iny angielskie i rosyjskie: figures of speech, figury rieczi, są o wiele odpowiedniejsze, ponieważ lepiej w yrażają ich naturę, tzn. ich silny związek z podstawową stru k tu rą języka).

Niekorzystna strona tej szczególnej sytuacji figur retorycznych pole­ ga na tym, że są one często traktow ane jako no m an’s land [ziemia n i­ czyja] i zaniedbywane bądź przez językoznawców, bądź przez sem ioty­ ków i krytyków literackich. Skądinąd dodatnia strona polega na sam ym fakcie, że badanie tych stru k tu r pozwala na zrównoważoną wizję zjawisk mowy (struktur językowych, stru k tu r charakterystycznych dla opowia­ dania jako takiego itd.). Wydaje się nam jednak niewątpliwe, że bada­ nie tych stru k tu r będzie zawsze m i k r o s k o p o w e dla uczonych, k tó ­ rzy pragną uchwycić ogólne stru k tu ry opowiadania; niemniej sądzimy, że na razie językoznawca, jeśli napraw dę chce być użyteczny w tym ogól­ nym wysiłku analiz i semiotycznych ocen, musi się ograniczyć do bada­ nia mikroskopowego (wyrzekając się blasku i elegancji ogólnych ocen estetycznych czy ideologicznych, ale naturalnie nie zaniedbując przy tym tego, co jego badanie może zyskać na kontakcie, nie tylko z typolo­ giami literackimi, ale także, i to szczególnie, z psychologią, antropologią kultury, logiką, w ogólnym semiotycznym wymiarze).

0.2. W tym artykule dam y zarys analizy szczególnej figury retorycz­ nej: klasycznej fictio personae, która później (tzn. w czasach Boileau; zob. przypisy u Lausberga, 1960 i 1967) została nazwana p e r s o n i f i k a c j ą (wł. personificazione, ang. personification, niem. Personifizierung, ros. olicetworienie, które jest kalką semantyczną poprzednich nazw: lico ‘oso­ ba, postać’, tworienie ‘tw orzenie’). Nazwa tej figury w ystarczy do w yka­ zania, że nasza analiza nie będzie dotyczyła stru k tu ry opowiadania jako takiej, ale raczej dwu aspektów, ważnych również ze względu na stru k ­ tu rę opowiadania jako problem u semiotycznego:

a) typologia możliwych postaci opowiadań; oczywiście postaci, które nie przedstawiają bezpośrednio osób, ale które są rezultatem przekształ­ cenia personifikującego pierw otnych „nie-osób”, m ają inny status semio- tyczny niż postaci odnoszące się bezpośrednio do osób: można już zau­ ważyć, że pierwszy wzmiankowany typ, typ postaci-personifikacji jest rzadszy niż drugi typ postaci „czystych”, a poza tym , że ten pierw szy typ posiada coś, co wiąże się z jego szczególnym pochodzeniem, tak że można ustalić między dwoma typam i opozycję: człon nienacechowany (postaci „czyste” lub postaci „realistyczne”) wobec członu nacechowanego (per­

sonifikacje);

b) relacja między stru ktu ram i głębokimi i powierzchniowymi opo­ wiadania; jak już wspomnieliśmy, uchwycim y tę relację w jej w ym iarze mikroskopowym, tzn. że zbadamy raczej relacje struktu ralne w ew nętrzne

(4)

Z A R Y S S T U D I U M P E R S O N I F I K A C J I 279

dla szczególnego składnika opowiadania, a nie relacje między składnika­ m i charakteryzujące stru k tu rę opowiadania w ogóle; nie przeszkadza to jednak, że analiza tego ty p u może być bogata w sugestie, również dla tego, co dotyczy problem u ogólnej stru k tury.

1.1. Trzeba zacząć od kilku uwag metodycznych. Dobrze wiadomo, że tradycyjne „części mowy” (rzeczowniki i czasowniki, rzeczowniki i przy­ miotniki; rzeczowniki abstrakcyjne i konkretne, ożywione i nieożywione, czasowniki przechodnie i nieprzechodnie, itd.) nie stanowią jeszcze pojęć jasnych i powszechnie używanych, bądź ze względu na ich status logicz­ ny, bądź ze względu na ich zastosowalność między językową i m iędzykul­ turow ą (to, co jest ożywione w języku angielskim czy rosyjskim, może być nieożywione w języku bantu itd.; istnieje tu niebezpieczeństwo „glot- tocentryzm u”).

Jednakże współczesne językoznawstwo (a myślimy tu zwłaszcza o gra­ matyce generatyw nej i transform acyjnej) wykazało, że w tych granicach te po jęcia m ają wartość heurystyczną i mogą zrodzić analizy głębokie i subtelne 3. Trzeba również powiedzieć, że nasze analizy dotyczą głów­ nie rodziny języków romańskich (ale sądzimy, że podstawowe rozróżnie­ nia mogą być zastosowane do każdego języka indoeuropejskiego, a także do języków semickich; m amy też nadzieję, że przy ew entualnym rozsze­ rzeniu badań będą mogły być zastosowane, z minimalnymi zmianami, również do innych języków). Przejdźm y więc do analizy sytuacji języ­ kowej, w której powstaje personifikacja.

1.2. K ażdy wie, że istnieje różnica między „rodzajem ” w gram atycz­ nym sensie słowa i „rodzajem ” w sensie niegramatycznym: pierwsze po­ jęcie nazwiemy r o d z a j e m , a drugie p ł c i ą . To rozróżnienie jest za­ sadnicze i poprawne. Jednakże, jak wszystkie rozróżnienia zbyt często w podręcznikach pow tarzane tym i samymi słowami może ono niejako stępić wrażliwość językoznawcy, sprawiając, że straci on z oczu człon „podobieństwo” z tej dialektyki „podobieństwa/różnicy”, jaka przenika całą stru k tu rę językową na wszystkich poziomach.

W obecnym przypadku należy uwypuklić dialektyczną zbieżność, któ­ ra pojawia się w płaszczyznach morfologicznych i semantycznych języ­ kowego kodu, między rodzajem gram atycznym i płcią. Zbieżność ta nie pojawia się, gdy rzeczownik rodzaju żeńskiego wskazuje istotę płci żeń­ skiej, a rzeczownik rodzaju męskiego istotę męską: jest to poprostu

bez-* Jednakże trzeb a przyznać, że sposób p o słu g iw a n ia się ty m i k a teg o ria m i p rzez C hom sky’ego i n a śla d u ją cy ch go języ k o zn a w có w jest n ieco za su c h y i sc h e m a ty c z ­ ny; tzn. w y d a ją się w stop n iu n ie w y sta rcza ją cy m a n a lizo w a ć ich w e w n ę tr z n e i czasem sk o n tra sto w a n e składniki; to w ła śn ie sp rób u jem y zrobić, p rzy n a jm n iej częściow o, w ob ecn ej a n a lizie.

(5)

pośredni związek między faktem m orfosyntaktycznym i semantycznym (rodzaj), a faktem sem antycznym lato sensu, czyli referencjalnym (płeć). Nie chodzi też o to, aby zbieżność dialektyczna pojawiła się w przypad­ kach (rzadkich, lecz jednak istniejących, być może we wszystkich języ­ kach), gdzie rodzaj gram atyczny rzeczownika wskazuje istotę żywą, której płeć norm alnie jest przeciwna rodzajowi gram atycznem u (np.: włoskie guardia, francuskie sentinelle, hiszpańskie centinela, wszystkie rodzaju żeńskiego i wszystkie odnoszące się do mężczyzn, wobec np. francuskiego garde, hiszpańskiego guardia, rosyjskiego karaulszczik 'strażnik, w artow ­ nik ’, wszystkie rodzaju męskiego). Jest to po prostu odmiana (nie m ają­ ca zasadniczego charakteru) w dystrybucji rodzajów.

Zbieżność dialektyczna ma miejsce tylko wtedy, gdy rodzaj rzeczow­ nika wskazującego istotę nieożywioną, która norm alnie może mieć tylko rodzaj (bo istota nieożywiona nie ma płci), staje się także znamieniem płci. Żeby mieć jasny obraz sytuacji, trzeba zauważyć, że problem rodza­ ju związany jest z czterem a kategoriam i semantycznymi: ‘abstrakcyjny’/ ‘konkretny’, ‘nieożywiony7‘ożywiony’. Stanowią one dwie binarne opozy­ cje, które wzajemnie się krzyżują, ale które nie nakładają się całkowicie, gdyż wszystkie czasowniki abstrakcyjne są także nieożywione, a wszystkie rzeczowniki ożywione są również konkretne, ale odwrotność nie jest prawdziwa (np. lampa jest rzeczownikiem nieożywionym lecz konkret­

nym).

Mamy więc tę podstawową strukturę:

Oto więc norm alna sytuacja, charakterystyczna dla n e u t r a l n e g o s t y l u języka, która może być sprowadzona do podstawowej relacji, w której ‘nieożywiony’ jest członem nienacechowanym (gdyż może przy­ jąć określenie bądź 'ab strakcyjny’, bądź ‘konkretny’) podczas gdy 'oży­ wiony’ jest członem nacechowanym (gdyż n o r m a l n i e może przyjąć tylko określenie ‘k onkretny’). W stylu p r z e n o ś n y m , tzn. charaktery­ zującym się obecnością figur retorycznych, sytuacja jest bardziej złożona, gdyż rzeczowniki abstrakcyjne mogą s t a ć s i ę o ż y w i o n e (np. spra­ wiedliwość przekształcona jest w Sprawiedliwość i przedstaw iona jako kobieta z mieczem i wagą w ręce itd). Jest to podstawowy (ale nie je­ dyny) mechanizm personifikacji.

Można teraz powrócić do problem u rodzaju. W językach (jak klasycz­ na i nowożytna greka, klasyczna łacina, języki słowiańskie, języki staro- germańskie, współczesny język niemiecki itd.), które posiadają potrójne rozróżnienie rodzajowe (męski, żeński, nijaki), dialektyka m iędzy rodza­ jem a płcią jest mniej „dram atyczna” niż w językach (jak języki semickie

(6)

Z A R Y S S T U D I U M P E R S O N I F I K A C J I 2 8 1

i języki romańskie, z jednym , zresztą problem atycznym 4, w yjątkiem itd.), gdzie rozróżnienie jest binarne (męski versus żeński). „Bezpłciowa” kate­ goria rodzaju nijakiego służy w rzeczywistości jako bufor między rodza­ jem męskim i żeńskim 5.

Można więc powiedzieć, że w genezie języków romańskich, począwszy od „łaciny ludow ej” (a lepiej od p o t o c z n e g o j ę z y k a r o m a ń ­ s k i e g o ) , zanik rodzaju nijakiego pociągnął na płaszczyźnie seman­ tycznej (pomijając skutki morfologiczne, o których mówią w szystkie gram atyki historyczne) wzmocnienie więzi między rodzajem i płcią, a w konsekw encji u w y p u k l e n i e r e t o r y c z n e j f i g u r y p e r ­ s o n i f i k a c j i , j a k o m o ż l i w o ś c i s t y l i s t y k i o g ó l n e j .

1.3. W edług mechanizmu, k tó ry właśnie opisaliśmy, można by spró­ bować określić personifikację jako transform ację leksykalną, w ypełnia­ jącą „pusty przedział” w systemie: ‘abstrakcyjny’/ ‘kon k retn y ’ — ‘nieoży- wionyV‘ożywiony’, łącząc kategorię ‘abstrakcyjny’ z kategorią ‘ożywiony’. Trzeba położyć nacisk na ten p unkt jako na jeden z ważnych i charakte­ rystycznych elementów system u semantycznego, elementów, których w y­ rażenie systemem sformalizowanych reguł jak ten, k tó ry stanowi kon­ kluzję naszego eseju, nie wydaje się jeszcze możliwe. Nie jest ścisłe po­ wiedzenie, że personifikacja (w formie, którą opisaliśmy) konkretyzuje rzeczownik abstrakcyjny. Opisując w ten sposób zjawisko, w ychw ytuje się ważną cechę transform acji, ale jednocześnie ryzykuje się przeocze­ nie delikatnego i charakterystycznego aspektu tej figury, tzn. w e w n ę ­ t r z n e g o k o n t r a s t u (który naszym zdaniem jest percypow any jako taki przez uczestników aktu ustnej lub pisemnej komunikacji) między „cechą” abstrakcyjną, która pozostaje w pewnym sensie zlepiona z rze­ czownikiem, i „ożywieniem”, które rzeczownik otrzym uje dzięki tran s­ formacji w danym kontekście.

Podstawową zatem osią transform acji nie jest oś ‘abstrakcyjny’ — ‘konkretny’, lecz oś ‘nieożywiony’ — ‘ożywiony’. Jest to nawiązanie d a

* T en m o żliw y w y ją te k sta n o w i języ k ru m u ń sk i, gd zie np. Jak ob son (1958) w idzi obecność rodzaju nijak iego, podczas g d y H all (1965) jej zaprzecza i to r ó w ­ nież w in n ych języ k a ch rom ań sk ich (zob. b ib lio g ra fię w jego a rty k u le). R zeczy ­ w iście m ożna ten p rob lem d ysk u tow ać ró w n ież w sto su n k u do in n y c h języ k ó w ro ­ m ańskich; dla w ło sk ieg o zob. B on fan te (1961).

J Trzeba ten p u n k t podkreślić: m ó w im y tu o rodzaju jako k a teg o rii g ra m a ­ tycznej, tzn. jako o w ią zce elem en tó w m o rfo sy n ta k ty czn y ch i sem a n ty czn y ch ; b i - narra opozycja m ięd zy ‘m ę sk i’ i 'żeń sk i’ {rodzaj) zw iązan a z opozycją „m ęsk i” i „żeński” (płeć) n ie jest taka sam a, jak ta o sta tn ia opozycja rozp a try w a n a sa m a w sobie jako zjaw isk o p o zajęzyk ow e, tzn. jak o zja w isk o istn ie ją c e na p ła sz c z y ź n ie kulturow ej (albo ogóln ie sem iotyczn ej) d esy g n a tó w , a n ie na p ła szczy źn ie ję z y k o w e j

signifiés (sig n a ta ). C hociaż jest jeszcze dużo do zrob ien ia w zw ią zk u z p ro b lem a ­

ty k ą płci, w d zied zin ie p sych oan alizy i an tro p o lo g ii k u ltu ra ln ej, w y d a je się d o sy ć jasne, że opozycja m ięd zy ‘m ęsk im ’ i ’żeń sk im ’ jest opozycją u n iw ersa ln ą , z w ią z a ­ ną zarazem z „naturą” i „k u ltu rą”: a le ta opozycja n ie jest jasn a i w y łą czn a . [...],

(7)

seksualnych konotacji rodzaju. Gubi się arbitralność rodzaju gram atycz­ nego, tzn. rodzaj staje się motywowany czy naturalizow any jako cha­ rakterystyczna cecha seksualna 6.

2.1. Daliśmy dotąd kilka wskazówek dotyczących systemu, który obej­ m uje personifikację, i naszkicowaliśmy jego analizę. Teraz opiszemy to, co zdaje nam się podstawowymi odmianami personifikacji (opiszemy moż­ liwie zwięźle i w sposób „ n i e f o r m a l n y ”). Istnieje tu, gdy dobrze się przypatrzyć, podwójny stosunek między species i genus. Personifika­ cja, jak w ynika z tego, co dotąd powiedzieliśmy, jest rodzajem m etafo­

ry (wszystkie personifikacje są metaforami, ale nie odwrotnie).

Zresztą istnieje kilka gatunków personifikacji. Oczywiście nie rozpa­ trzym y tu problem u m etafory w ogólności, nasze postępowanie jest więc, przynajm niej jako zamiar, postępowaniem dialektycznym w tym sensie, że posługujemy się intuicyjnym pojęciem m etafory, by dać zarys (ale zarys, który stara się być systematyczny, a nie intuicyjny) jednej z n aj­ bardziej interesujących części metafory. Mamy nadzieję (ale naturalnie nie możemy rozwinąć tego aspektu w naszej pracy), że będzie to pierwszy krok, najpierw w kierunku nowej, językoznawczej i systematycznej ana­ lizy całej stru k tu ry metafory, a potem równie system atycznej analizy

wszystkich innych figur retorycznych 7.

2.2. Zobaczmy więc, jakie są inne gatunki [species] rodzaju [genus] personifikacji. Widzieliśmy, że o ile (w podstawowej stru kturze n eu tra l­ nej języka) kategoria ‘abstrakcyjny’ im plikuje kategorię ‘nieożywiony’, to kategoria ‘konkretny’ nie im plikuje jednej z dwu kategorii (‘nieożywio­ n y ’ versus ‘ożywiony’) z wyłączeniem drugiej. K onsekwencją tego jest, że można naszkicować skalę „personalizacji” w ew nątrz kategorii

‘konkret-e M ów iąc o „n a tu ra liza cji” rodzaju, n i‘konkret-e ch c‘konkret-em y tw i‘konkret-erd zić, ż‘konkret-e z a w sz‘konkret-e i w s z ę ­ d zie tak sam o się p ostęp u je. P rzeciw n ie, w w y p a d k u p e rso n ifik a cji stu d iu m p o ­ ró w n a w cze uk azałob y w ła śn ie różn e k om b in acje stru k tu r jęz y k o w y c h i stru k tu r k u ltu ro w y ch , k tóre ch arak teryzu ją „ sek su a liza cję” rodzaju. In te r e su ją c y m p rzy ­ k ła d em tego jest a rty k u ł L é v i-S tr a u ssa (1967), gd zie ro zp atru je on różn e n a zw y g w ia zd w k u ltu ra ch in d ia ń sk ich k o n ty n en tu am ery k a ń sk ieg o , pok azu jąc, że ich ro­ d zaje są różne, co pociąga za sobą różn icę p łci w p erso n ifik a cja ch i ró żn icę ról w stru k tu ra ch m ity czn y ch (ale w tych rolach są p rob lem y, k tó re n ie w ią żą się ty lk o z d ystryb u cją rodzajów ). W p ew n y m m o m en cie L é v i-S tr a u ss o p isu je „m it o k azirod ztw ie słoń ca i k sięży ca , w y stę p u ją c y w ca ły m N o w y m S w ie c ie . T en m it zakłada rodzaj m ęsk i dla k sięży ca , a żeń sk i dla słoń ca, p o n iew a ż tłu m a c z y o n p la ­ m y na k sięży cu , jako znaki rozpoznaw cze, k tó ry m i m łod a d ziew czy n a n a zn a czy ła tw arz sw e g o nocn ego i n iezn a n eg o k o ch a n k a ” (w idać k o n tra st w te k ś c ie L é v i-S tr a u s­ s a m ięd zy „la” od n oszącym się do la lu n e (księżyc), jako jed n o stk i że ń sk ie j fr a n ­ cu sk iego sło w n ictw a , a „kochankiem ... n iezn a n y m ”, o d n oszącym się, że ta k p o w iem , d o 4e lu n e ’, jako jed n ostk i m ęsk iej in n ego sło w n ic tw a . W idać tu s iłę p e r so n ifik a ­

cji). [...]

7 B ad aliśm y p ew n e p rob lem y język ozn aw cze w y n ik a ją c e z fig u r reto ry czn y ch w naszej k siążce (V alesio, 1967).

(8)

Z A R Y S S T U D I U M P E R S O N I F I K A C J I 283

n y ’: rzeczowniki konkretne i nieożywione są mniej konkretne (lub bar­ dziej abstrakcyjne), m niej „upostaciowione” niż rzeczowniki konkretne i ożywione. To zróżnicowanie pozwala na ujaw nienie się innego ty p u p er­ sonifikacji: przekształcenie się rzeczownika konkretnego i nieożywione­ go w rzeczownik konkretny i ożywiony, rzeczownik wskazujący osobę. Ten typ personifikacji (którego przykłady już widzieliśmy: Soarele i Luna w „kosmologicznych” balladach rum uńskich) jest najbardziej roz­ powszechniony w światowym folklorze (baśnie, m ity itd.). Tu zjawia się różnica między typologią antropologiczną a ściśle językoznawczą ty ­

pologią personifikacji.

Z ogólnego antropologicznego punktu widzenia drugi typ personifika­ c ji jest najbardziej interesujący, ponieważ jak powiedzieliśmy, jest ty ­ pow y dla obrazowania folklorystycznego „pre-literackiego” lub „a-lite- rackiego”, podczas gdy pierwszy typ personifikacji w ydaje się nowszy i bardziej typow y dla kompozycji literackich (jeśli chodzi o języki indo- europejskie, zjawia się on w wielkich tekstach poetyckich starożytnych, a tryu m fu je w poezji średniowiecznej, np. w Roman de la Rose; jeśli chodzi o języki semickie, w ystarczy przypomnieć Psalm y biblijne). Ale w typologii ściśle językoznawczej ten pierwszy typ jest ważniejszy z trzech powodów:

a) prezentuje się jasno jako figura retoryczna, tzn. jako transform a­ c ja symbolu złożonego, gdy tymczasem drugi typ jest dwuznaczny, po­ nieważ w kilku językach „prym ityw nych” Słońce, Księżyc itd. są rze­ czownikami ożywionymi, a zatem nie ma m etafory uosabiającej8;

b) pierwszy typ opisuje przejście z płaszczyzny semantycznej (‘ab­ strak cy jn y ’ / ‘konkretny’) na inną płaszczyznę semantyczną (‘ożywio­ n y ’ / ‘nieożywiony’), podczas gdy drugi typ im plikuje przejście w ew nątrz jednej z dwu płaszczyzn, której oba człony (‘ożywiony’ versus ‘nieoży­

8 T rzeba by tu rozw in ąć typ ologią term in ó w o zn aczających „ siły p rzyrod y” w k ilk u język ach „ p ierw o tn y ch ” i zobaczyć, w stru k tu rze każd ego z n ich , jak ie m ie jsc e zajm u ją one z p u n k tu w id zen ia k a teg o rii 'o ży w io n y ’ / ‘n ie o ż y w io n y ’. W y­ kracza to o czy w iście poza g ran ice n aszego eseju . M ożna tu jednak w y ra zić h ip o ­ te z ę , że te n typ badań otw iera drogę typ ologii, n ie ty lk o sta ty czn ej, a le r ó w ­ n ie ż gen ety czn ej, figu r retoryczn ych . M ożna w ię c sądzić, że m eta fo ra p e r so n ifik u - ją c a , ze w zg lęd u na „ an trop om orfizację” e le m e n tó w n atu raln ych , jest najstarszą z fig u r retoryczn ych . Z drugiej stron y, jak ju ż p o w ied zieliśm y , sam a d efin icja tej str u k tu r y jako fig u ry retoryczn ej zakłada „jed n ostk ę m ia r y ”, która o c z y w iśc ie n ie jest jed n ostk ą czło w ie k a p ierw otn ego, tzn. że zak ład a ona w iz ję św ia ta w ła śc iw ą w sp ó łc z e sn e j nauce, k tórej częścią jest języ k o zn a w stw o stru k tu ra ln e (i po p rostu języ k o zn a w stw o ). O tóż sto su ją c do tych p rob lem ów ję zy k o zn a w stw o stru k tu raln e, n arażam y się z jed n ej stro n y na n ieb ezp ieczeń stw o (o k tó ry m ju ż w sp o m n ieliśm y ) „ g lo tto cen try zm u ” jako język ozn aw czego asp ek tu o g óln ego „eu rocen tryzm u ”; z dru­ g iej stron y n ie w y d a je się m o żliw e zrzec się p ew n y c h n arzęd zi n a u k o w y ch , pod groźbą p op ad n ięcia w n ieja sn y nastrój „ litera tu ry p ię k n e j”. J est tu w ie lk i problem , k tó ry ob ecn y esej ty lk o sta w ia .

(9)

w iony’) są zdominowane przez jeden człon pierwszej płaszczyzny (człon ‘kon k retn y ’);

c) te dwa typy im plikują, jak widzieliśmy, pojawienie się dialektycz­ nej zbieżności między rodzajem i płcią; ale zbieżność jest bardziej „rady­ kalna” w pierwszym typie, gdyż rodzaj rzeczowników abstrakcyjnych jest zazwyczaj bardziej „zgram atykalizowany” (tzn. bardziej odległy od świata naturalnego, seksualnego) niż rodzaj rzeczowników ożywionych.

Pierw szy typ personifikacji im plikuje zatem bardziej radykalną zmia­ nę sytuacji językowej i dlatego może być uw ażany za ważniejszy. Spójrz­ my na diagram (gdzie teraz linia przeryw ana ukośna wskazuje pierw szy typ personifikacji, a przeryw ana pozioma drugi typ):

2.3. Trzeci typ personifikacji jest tak odległy od właściwej s tru k tu ry retorycznej języka, że można go nie dostrzec: jest to transform acja (roz­ powszechniona we wszystkich językach) nazwy ogólnej na imię w łasne (imię, nazwisko, przydomek, nazwisko rodowe itd.). Np. arabskie mafybub ‘aimé’ może stać się imieniem własnym Mahbub ‘A im é’ w sposób podob­ ny (jak to ukazują glosy francuskie) do tego, co znajdujem y w języ­ kach romańskich (niech to będzie etymologiczne pochodzenie łacińskiego klasycznego cognomen: A m ätus): aimé —► Aim é, amato —>· Amato, a m a­

do ->· Amado, itd.

Istnieje przypadek, w którym zbliżają się pierw szy i drugi typ p er­ sonalizacji, a mianowicie gdy podstawą imienia własnego nie jest im ię pospolite konkretne, ale imię pospolite abstrakcyjne, np. klasycznie grec­ kie eirênë ‘pokój’ przekształcone jest w Eirênë tak, jak imię bogini (zob. Arystofanes itd.), a stąd m amy (zacytujm y tylko kilka przykładów): wł. Irene, ros. Irina (Arina, Orina), pol. Irena, ang. Irene, it d .9

Nasz esej poświęcony jest badaniu p a r a d y g m a t y c z n e g o aspek­ tu personifikacji (ponieważ jej aspekt s y n t a k t y c z n y zastrzeżony jest dla obszerniejszej pracy). Ale trzeba tu zauważyć syntagm atyczną różnicę między tym typem personifikacji a innym i: podczas gdy we wszystkich innych przypadkach personifikacja rzeczownika realizuje się jako taka dzięki kombinacji tego rzeczownika z charakterystycznym i ele­ m entam i jego kontekstu językowego, w tym w ypadku personifikacja rea­ lizuje się jako taka dzięki użyciu rzeczownika jako znaku tożsamości

9 M ożna b y p rzestu d iow ać z typ ologiczn ego p u n k tu w id z e n ia a b stra k cy jn e i k o n k retn e w a ria n ty tego sam ego typ u im ien ia w ła sn eg o ; np. biorąc p od u w a g ę te n sa m rdzeń sem a n ty czn y , '(Maria) w zięta (do n ieb a )’, w ło sk i w o li k o n k r e tn e

(10)

Z A R Y S S T U D I U M P E R S O N I F I K A C J I 285

socjokulturow ej osoby (lub zwierzęcia). Innym i słowy: podczas gdy in- ne ty p y personifikacji realizują się w ew nątrz kodu językowego, ten typ skłonny je st realizować się w bezpośredniej relacji między kodem a sy­

tu acją pozajęzykową.

Można by zauważyć, że w pewnym sensie każda personifikacja daje w rezultacie imię własne. Ale: najpierw byłoby banalne (albo tryw ialne, w sensie upowszechnionym przez pisma Chomsky’ego) charakteryzow ać tak wszystkie personifikacje, pomijając charakterystyczne cechy zabiegu personifikacji w jej różnych realizacjach. Po drugie istnieją znaczne róż­ nice m iędzy imionami własnym i i rezultatam i innych typów personifi­ kacji. Imiona własne m ają „instytucjonalność” socjokulturową i nie ograniczoną dystrybucję (tzn. że służą do oznaczenia osoby jako członka kom órki rodzinnej lub kom órki społecznej innego typu, i/albo jako na­ leżącego do pewnej tradycji kulturalnej, religijnej itd.). Inne rzeczow­ niki upersonifikowane nie posiadają ani jednej, ani drugiej takiej ce­ chy 10

Rzeczywiście inne personifikacje nie m ają dokładności socjokulturo­ wej imion własnych, a ponadto ich skuteczność jako figur retorycznych w ydaje się związana z podwójną „rzadkością”: rzadkością personifikacji jako takich w danym kontekście, a zwłaszcza rzadkością w ew nętrzną per­ sonifikacji. Innym i słowy: w danym tekście personifikacja, np. S p r a ­ w i e d l i w o ś c i , jest jedyną przedstawicielką kategorii 'sprawiedliwość’; uw ydatnia się ona w rozmiarach nieomal olbrzymich, a w każdym razie przewyższających normalne, na tle, które znajduje się poza historią; tzn. że nie było, nie ma i nie będzie innych S p r a w i e d l i w o ś c i obok tej właśnie (podczas gdy imiona własne pogrążone są w społeczeństwie i w historii: są nieodłączne od pewnego rodzaju porządku prawnego i od przepływu generacji) n .

Nie należy wreszcie pomijać relacji z desy g n atam i12: imię własne wskazuje osobę z krw i i kości, podczas gdy inne personifikacje wskazu­

10 D obrze przypom nieć, że ta różn ica zw ią za n a jest z różn ym i p oziom am i u ży ­ cia (czyli z poziom am i sty listy c z n y m i lato sensu), a poprzez n ie jest ona zw iązan a w ostateczn ym stad iu m a n a lizy z różn ym i cech a m i d esy g n a tó w (czyli d en otata). P erso n ifik a cje rodzące im ion a w ła sn e ch arak teryzu ją język p osp olity, podczas gd y p erso n ifik a cje rodzące in n e n a zw y ch arak teryzu ją język fo lk lo ru i język lite r a c k i.

11 Są w y ją tk i od ty ch dw u rod zajów rzadkości, jak to pok azu je np. (w sto su n ­ ku do p ierw szej) tak i tek st, jak R o m a n d e la R ose albo p e w ie n son et D an tego, k tó ­ r y w k ilk u w ierszach u k azu je M elan ch olię, Ból, G n iew i M iłość; albo (w sto su n k u do drugiej rzadkości) ta k a baśń, gd zie k ażda osoba m a u sw eg o b ok u sw e o so b iste P rzezn aczen ie, p rzed staw ion e jako rodzaj k o b ie ty -a n io ła . Tu ta k że je st m o żliw e p o ­ rów n aw cze b adanie typ o lo g iczn e.

12 R etoryczn a fig u ra p erso n ifik a cji jest bez w ą tp ien ia jedną z tych , w k tó ry ch najw yraźn iej w idać d on iosłość otoczen ia so cjo k u ltu ro w eg o , a zw łaszcza id e o lo g ic z ­ nego, fa k tó w języ k o w y ch ; rozm iary tego eseju n ie p ozw alają jed n ak ro zw in ą ć tego aspektu problem u.

(11)

ją pojęcie, które staje się osobą, przy czym nie traci ono całkowicie ko­ notacji nie-osoby. Z tych powodów nie należy określać rezultatów każde­ go zabiegu personifikacji jako imiona własne: nazwa ta będzie zastrze­ żona dla rezultatów trzeciego typu personifikacji (tzn. imionom w łasnym stricto sensu), podczas gdy inne personifikacje muszą być uważane za rzeczowniki, które sytuują się między imionami w łasnym i i nazw am i ogólnymi: można by je nazwać „imionami identyfikującym i”.

2.4. Teraz rozpatrzym y ostatni typ personifikacji; ostatni oczywiście w odniesieniu do naszego eseju, k tó ry zarysow uje główne kontury sy tu a­ cji, ale jest tylko w stępnym szkicem szerszej analizy. Możliwe, że ta szersza analiza nie dorzuci nowych, niezależnych typów do tego inw enta­ rza podstawowych mechanizmów; ale pew ne jest, że trzeba będzie prze­ analizować podtypy i inne stru k tu ry , bardzo ważne dla definicji m echa­ nizmu p ersonifikacji13.

W tym ostatnim typie „paradoksalne” jest, że personifikacja reali­ zuje się tu w pewnym sensie jako „depersonalizacja” (fakt ten spraw ia, że w tym w ypadku term in „nazwa identyfikująca”, k tó ry może być sto­ sowany, jak widzieliśmy, do innych typów personifikacji, w ydaje się nie­ właściwy).

W Roman de la Rose czytamy (w. 3091— 3094):

L ors m e p o r p e n s a i qu e j ’a v o ie u n co m p a i g n o n q u e j e s a v o i e a u m o u t loial; A m i a non, o n q u e s n ’oi m e i l l o r co m p a g n o n .

ifW ówczas p o m y śla łem , że m am / to w a rzy sza , o k tó ry m w iem , / że je s t bardzo w iern y ; na im ię m u P rzy ja ciel, / n ig d y n ie m ia łem lep szeg o tow arzysza.]

Otóż z literackiego i ogólnego p unktu widzenia personifikacja ty p u Przyjaciel nie różni się od personifikacji takich jak Słodkie Spojrzenie, Miłe Przyjęcie, Obłuda itd. Ale ze specyficznie językoznawczego p u n k tu widzenia istnieje głęboka różnica, w yrażająca się faktem , że personifika­ cją jest P r z y j a c i e l , a nie P r z y j a ź ń (gdy typ P r z y j a ź ń nale­ żałby do pierwszej kategorii: Sprawiedliwość, Pokój itd.), p r z y j a c i e l jest od początku rzeczownikiem konkretnym , ożywionym i ludzkim, co

18 W ystarczy tu p rzyp om n ieć d w a przypadki: przypadek, g d y m eta fo ra p e r so - n ifik u ją ca zd u b low an a jest relacją m eton im iczn ą, d zięk i k tórej k o n k retn y rzeczo w ­ nik o ż y w io n y n ie m a, by tak p o w ied zieć, ty c h sa m y ch rozm iarów p rzed tra n sfo r­ m acją p erso n ifik u ją cą i po niej (jest to p rzy p a d ek p erso n ifik a cji S ło ń c e , Z im n o itd.). N p. w R o m a n d e la R o se (w. 904— 906), S ło d k ie S p ojrzen ie p rzed sta w io n e je st jako m łod zien iaszek ; in aczej m ów iąc, część „ w y p o sa żen ia ” (k on k retn ego i ró w n ież n ieo ży w io n eg o jako „ w y p o sa żen ia ” osoby, a n ie osoba k o m p letn a) o so b y lu d z k ie j p rzed sta w io n a je s t jako cała osoba lu d zk a.

D rugim p rzyp ad k iem jest ten, k tó ry u ja w n ia m etaforę p rzeciw n ą m eta fo rze p erso n ifik u ją cej; m ożna go n azw ać za b ieg iem „ a n im a liza cji”: osoba lu d z k a p rzed ­ sta w io n a je s t jako zw ierzę („ten czło w iek je s t lw e m , św in ią , lis e m ” itd.). A le jak ju ż p o w ied zieliśm y , trzeba o b szern iejszej p ra cy d la ty c h analiz.

(12)

Z A R Y S S T U D I U M P E R S O N I F I K A C J I 287

różni go od wszystkich podstawowych stru k tu r analizowanych dotych­ czas; tzn. że p r z y j a c i e l je st od początku rzeczownikiem całkowicie

„osobowym”.

Jednakże zauważa się transform ację semantyczną (którą, jak w innych w ypadkach, zaznaczamy dużą literą) między rzeczownikiem p r z y j a ­ c i e l i im ieniem P r z y j a c i e l użytym w cytowanym kontekście i czu­ je się również, że ta transform acja związana jest z personifikacją. Ale podczas gdy personifikacja realizuje się zazwyczaj jako „konkretyzacja”, tu ta j personifikacja, realizując się przede wszystkim jako pewien w zrost oryginalnych wymiarów sem antycznych rzeczownika, idzie w innym kie­ runku. W rezultacie P r z y j a c i e l odnosi się w sposób metaforyczny do w szystkich dobrych cech charakteryzujących ‘przyjaciela’. Jest tu swoi­ sty w zrost m etaforyczny „osobowości”, a zatem jest pewna doza ab­ strakcji.

2.5. Jako (prowizoryczną) konkluzję przedstawiam y tabelę podsumo­ w ującą przeanalizowane transform acje, posługując się typem formalizacji ściśle związanym z gram atyką generatyw ną i transform acyjną u . Uwa­ żamy personifikację za rezu ltat działania ogólnej reguły transform acji (fakultatyw nej), która dzieli się na kilka podreguł. Reguła ta przekształ­ ca leksykalny symbol złożony w nowy leksykalny symbol złożony, zmie­ niając niektóre z cech syntaktyczno-sem antycznych stanowiących pierw ­ szy symbol złożony15. Ten pierw szy symbol (po lewej stronie w osi trans­

14 O czyw iście chodzi tu o p o słu żen ie się n iek tó ry m i narzęd ziam i tego typ u g ra ­ m a ty k i, a n ie o sp orząd zen ie o g ó ln eg o b ilan su , zarazem teo rety czn eg o i m etod olo­ giczn ego, za let i ogran iczeń tej m eto d y . S ąd zim y jednak, że ten esej m oże ju ż u k a­ zać p ew n e zalety i p ew n e ogran iczen ia. J e śli chodzi o ten ty p opisu, d ocen iam y zw łaszcza pracę C h o m sk y ’ego (1965). C iekaw e, że is tn ie je ob ecn ie w ie le p u n k tó w sty czn y ch lu b ściślej m ów iąc, r ó w n o le g ły c h d ośw iad czeń w ią żą cy ch w ła śc iw ą g ra ­ m atyk ę tran sform acyjn ą z in n y m i m etod am i opisu język ozn aw czego. W yd aje nam się np., że pojęcia C h om sk y’ego c o m p l e x s y m b o l [sym bol złożony] i s y n t a c t i c f e a ­

t u r e [cecha sy n ta k ty czn a ] b l i s k i e są p ojęciom s e m u n u k l e a r n e g o i k l a ­

s ę m u, ja k ie zn a jd u jem y u G reim a sa (1966; zob. s. 59, 103 n.).

15 U ży w a m y term in u „ sy n ta k ty czn o -sem a n ty czn y ” za m ia st po p rostu „ sy n ta k - ty czn y ”, pon iew aż w y d a je nam się , że p ierw szy lep iej u w y p u k la złożoną n a tu rę ty ch cech. Z resztą sam C hom sky p isze (1982, s. 215— 216): „ P o stu lo w a n ie g ran icy od d zie­ lającej sk ład n ię od se m a n ty k i (jeśli w ogóle taka istn ieje) n ie sta n o w i w a ru n k u w stęp n ego do teo re ty c z n o -o p iso w y c h stu d ió w nad r eg u ła m i sk ła d n io w y m i i sem a n ­ tyczn ym i. W ręcz p rzeciw n ie, w sz y stk o w sk a zu je na to, że problem w y zn a czen ia za­ kresu sk ład n i bądź se m a n ty k i p o zo sta n ie dotąd k w e stią otw artą, dopóki d zied zin y te n ie zostaną lep iej p oznane, n iż m a to m iejsce d zisia j”. W sposób b ardziej zd e­ cydow any uczona polska, Irena B e lle r t (1967), u w zg lęd n ia ją ca w sw o jej pracy b a­ dania język ozn aw ców p olsk ich i rad zieckich , pisze, o d p ow iad ając n a p ytan ie, k tó ­ re sam a sobie p ostaw iła: „Czy sem a n ty k a zaczyn a się tam , gd zie s ię k o ń czy sk ła d ­ nia? (...) Z n a jn o w szy ch p u b lik a cji d otyczących z w ią zk ó w m ięd zy sk ła d n ią a s e ­ m antyką w yn ik a coraz w y ra źn iej, że n ie m ożn a u sta lić tak iej gran icy. Co w ię c e j, w nioski n asu w ające się sa m e są ta k ie, że k ażd y w y s iłe k w k ieru n k u u sta len ia ta ­ kiej granicy b yłb y szk o d liw y d la p rzed sta w ień [r e p r e s e n ta t io n s ] sy n ta k ty czn y ch i sem antycznych”.

(13)

formacji) należy do neutralnego obszaru językowego kodu, podczas gdy drugi symbol (po praw ej stronie w osi transform acji) należy do reto ­ rycznego obszaru tego samego kodu. Jest to bardzo ważne: nie opisuje­ m y tu taj stosunku między stru k tu ram i bazy i stru k tu ram i powierzchni w obrębie tego samego obszaru kodu (jak to się zdarza w prawie w szyst­ kich analizach gram atyki transform acyjnej), lecz opisujemy stosunek między symbolami charakterystycznym i dla stru k tu ry neutralnej i tymi, które charakteryzują stru k tu rę retoryczną.

Otóż istnieje tu taj także relacja baza—powierzchnia, ale nie dotyczy ona symboli czy stru k tu r izolowranych jako takich; dotyczy ona dwu ogólnych obszarów kodu językowego (obszar neu tralny = baza, obszar retoryczny = pow ierzchnia)16. Reguły transform acji są w niniejszym tek­ ście przedstawione za pomocą strzałki. Duże litery na początku słów napisanych w przykładach po praw ej stronie użyte są jako zew nętrzne oznaki personifikacji. Rzymska cyfra na górze oznacza, że reguła, którą tu proponujem y, nie jest traktow ana jako coś jedynego; jest ona po pro­ stu jedną z kilku reguł transform acji (opisujących najpierw inne gatun­ ki m etafor, a potem inne figury retoryczne) w g r a m a t y c e f i g u r r e t o r y c z n y c h , która w przyszłości będzie możliwa. Nie odnotowa­ liśm y kategorii ‘ożywiony’, ponieważ jest ona tu taj redundantna.

I. Reguła personifikacji

(1) [ + rzeczownik, + pospolity, —przeliczalny, —ludzki + abstrakcyj- ny] ->■ [ + rz., — posp., — przel., +ożyw ., + lu d z., — abs.]

( s p r a w i e d l i w o ś ć -> S p r a w i e d l i w o ś ć )

(2) [ + rz., ±posp., ±przel., —ludz., —abstr.] [ + rz., —posp., —przel., +ożyw ., +ludz., —abstr.]

(bratw urst B ratw urst; Dunärea —► Dunärea)

(3) [ + rz., +posp., ip rz e l., ±ludz., ±abs.] -► [ + rz., —posp., —przel., +ożyw ., +ludz., —abs.]

(aimé -> A im é ; constance —>· Constance; la porte -> Laporte)

(4) [ + rz., +posp., + p rzel., -f-ludz., —abs.] -* [ + rz., —posp., —przel., + ożyw., +ludz., —abs.]

( p r z y j a c i e l P r z y j a c i e l )

W ybraliśm y te przykłady w sposób ukazujący możliwe realizacje róż­ nych cech, dając więcej niż jeden przykład, gdy w symbolu złożonym bazy były cechy charakteryzujące się podwójną możliwością realizacji, oznaczoną znakiem ± 17.

ie Ta odrębna relacja zw iązan a jest z fak tem , że u ży w a m y tu jako m a teria łu ■do n a szy ch reg u ł tra n sfo rm a cji tych , które u C h om sk y’ego (1965, s. 79 n.) są r e ­ g u ła m i „p rzep isyw an ia (r e w r i t i n g rules)" („za pom ocą r e g u ł <...), k tó re w p ro w a d za ­ ją i w y p ra co w u ją sy m b o le złożone, m ożem y rozw in ąć p e łn y ze sta w k a teg o rii le k ­ sy k a ln y c h ”).

17 K o n ieczn e było zatem u k azan ie, że w 1(2) p o d sta w ą p erso n ifik a cji m oże b yć rzeczo w n ik p o sp o lity i p rzelicza ln y bądź im ię w ła sn e i/lu b rzeczo w n ik n ie p r z e li­ cza ln y (m ożna np. p ow ied zieć, że sło ń ce jest rzeczo w n ik iem p o sp o lity m , a le n ie ­

(14)

Z A R Y S S T U D I U M P E R S O N I F I K A C J I 289

Podstawowym punktem , k tó ry musi być podkreślony (aby go zoba­ czyć, w ystarczy przypatrzyć się tabeli, jaką daliśmy, w płaszczyźnie pio­ now ej, po uprzednim przyjrzeniu się transform acjom w osiach pozio­ mych), jest, co następuje: wszystkie symbole po lewej stronie różnią się m iędzy sobą, podczas gdy symbole po praw ej są jednakowe. Językoznaw ­ cza im plikacja tego faktu jest następująca: personifikacja jako złożony symbol w kodzie języka jest stru k tu rą d w u z n a c z n ą . Jeśli rozpatru­ jem y personifikację tylko samą w sobie, to nie ma dwuznaczności, gdyż jak widzieliśmy, symbol złożony jest taki sam we wszystkich przypad­ kach, które rozpatryw aliśm y (choć można tu mieć zastrzeżenia, iak póź­ niej zobaczymy). Ale wszystkie figury retoryczne uw ydatniają w swojej stru ktu rze differentiae specificae odpowiednich stru k tu r w języku po­ tocznym, na których są zbudowane: w tym sensie można powiedzieć, że figury retoryczne prezentują się zawsze w aspekcie transform acyjnym .

Odnosi się to zwłaszcza do personifikacji, gdyż w ystarczy pomyśleć o jej nazwie, by zauważyć, że w samym sposobie sytuow ania jej pośród figur retorycznych istnieje odniesienie do innych stru k tu r, któ re ją ro­ dzą i tłumaczą. Otóż w tym właśnie tkw i dwuznaczność, ponieważ jedno­ cząca stru k tu ra złożonego symbolu, któ ry zdaje się reprezentować wszyst­ kie typy postaci upersonifikowanych, nie odsyła do odpowiedniej stru k tu ­ ry jednoczącej w języku potocznym, ale jak widzieliśmy, k ry je kilka róż­ nych stru ktur. Było więc konieczne uwypuklenie, choćby w zwykłym zarysie, bogactwa implikacji syntaktyczno-sem antycznych tej figury.

3.1. Sądzimy, że analiza transform acyjna, jaką zastosowaliśmy, jest zarówno w tym szczególnym przypadku, jak w ogóle, narzędziem h eu ry ­ stycznym, którego doniosłości nie można przecenić. Ale jak już powie­

p rzeliczalnym ): np. b r a t w u r s t , k tó ry w jed n ej z b aśn i braci G rim m (V on d e m M ä u s ­

chen, V ö g e lc h e n u n d d er B r a t w u r s t ) w sp ó łp ra cu je z in n y m i p o sta cia m i w gosp o­

d arstw ie d om ow ym , pracując jak isto ta lu d zk a, jest ' + p o sp o lity ’, ‘+ p r z e lic z a ln y ’, g d y tym czasem D u n a re a ‘Dunaj', k tó ry czasam i jest w p row ad zan y jak o p ostać p rzem a w ia ją ca w p oem atach ru m u ń sk ieg o fo lk lo ru (zob. np. B rä tu lescu , 1964, s. 37— 38) je s t jako n azw a m iejsca ‘—p o sp o lity ’ i ‘—p rzelicza ln y ’. O dnośnie do „n a- tu ra liza cji” rodzaju, to ciek aw e, że w b aśn i n iem ieck iej, na początku op ow iad an ia, tzn . w sy tu a cji d osk on ałego p orządku (k tóry p otem zo sta je zak łócon y, z tra g icz­ n y m i n a stęp stw a m i) ‘k iełb a sa ’ (która po n iem ieck u ta k jak po fra n cu sk u i po w ło sk u iest rodzaju żeń sk iego) m a p racę ty p o w ą dla kobiet, tzn. p r z y g o to w y w a ­ n ie posiłków : is tn ie je tu „ m o ty w a cja ” rodzaju gram atyczn ego, która u w y p u k la , n a ­ dając mu k o n o ta cję ironiczną, kon trast, czy li u k ry ty „oksym oron” (kucharka w „re­ toryczn ym ” św ie c ie b a śn i jest jed n o cześn ie p ok arm em w św ie c ie „ rea ln y m ” o ta ­ czającym te n in n y św ia t).

J eśli ch od zi o 1(3): k o c h a n y [aime] je s t *+ p rzelicza ln y ’, ‘ f o ż y w io n y ’, ‘+ l u d z -

k i’, ‘—a b stra k cy jn y ’; s t a ł o ś ć jest ‘—p rzelicza ln a ’, ‘—o ż y w io n a ’, ‘—lu d z k a ’, ^ a b ­ strak cyjn a’; d r z w i są ‘+ p r z e lic z a ln e ’, ‘—o ż y w io n e ’, ‘—lu d zk ie’, ‘—a b stra k cy jn e’. Ta sia tk a cech sy n ta k ty czn o -sem a n ty czn y ch p o k a zu je m .in., że k a teg o ria ‘lu d z k i’ n ie jest redundantna w zg lęd em k a teg o rii ‘o ż y w io n y ’ (m ożna by to ja śn iej pokazać, w p row adzając, do przyszłej pracy, p rob lem „m ó w ią cy ch zw ierzą t”).

(15)

dzieliśmy, sądzimy również, że taka analiza jak ta, odnosząca się do lek­ sykalnego bieguna syntaktyczno-sem antycznej płaszczyzny języka, nie może być zredukowana do tabeli reguł, lecz powinna być włączona w dys­ kusję mniej lub bardziej „tradycyjną” na tem at ogólnej problem atyki semantycznej towarzyszącej każdemu badaniu tego typu.

Włączenie to jest konieczne najpierw dlatego, że status podstawowych kategorii (lub cech syntaktyczno-semantycznych) nie jest całkiem jasny; po drugie dlatego, że zastosowanie tych kategorii do konkretnych sytua­ cji m usi być przeprowadzone w sposób „em pirystyczny”, ze zwróceniem szczególnej uwagi na charakterystyczne cechy każdej sytuacji (te dwa powody sprowadzają się w gruncie rzeczy do jednego, gdyż ogólność i „suchość” tych cech syntaktyczno-sem antycznych jest tym właśnie, co zmusza do dość dokładnego rozpatrzenia ich zastosowania). Otóż na po­ przednich stronach próbowaliśmy dokonać tego włączenia (byłoby niemal zbędne przedstaw ianie tabeli czystych i prostych reguł z jakim ś niewiel­ kim komentarzem).

W tym, co następuje, położymy nacisk na to włączenie, próbując przy­ pomnieć „zagęszczenie” semantyczne tych transform acji. Trzeba najpierw podkreślić różne „punkty oparcia” tych reguł (czy podreguł) w świecie języka [langue] i różnych rodzajów mowy [langages].

O ile 1(2) jest najważniejsza z punktu widzenia stosunku stru k tu ry językowej do stru k tu r mitycznych i folklorystycznych, to 1(3) jest n a j­ ważniejsza w tym , co dotyczy, z pu n ktu widzenia stylistycznego, n eu ­ tralnego rdzenia języka; i wreszcie 1(1) jest najważniejsza jako reguła charakteryzująca stru k tu rę czy też retoryczny w ym iar języka; może więc być uważana za regułę opisującą podstawowy mechanizm personifikacji jako figury reto ry c zn ej18. Wobec tych trzech reguł 1(4) jest mniej waż­ na i może być uważana za w ariację na bazie 1(1).

Semantyczne „zagęszczenie” reguł jest niezauważalne nie tylko w ana­ lizie ich ogólnych „punktów oparcia”, lecz również w analizie różnych „odcieni” w ystępujących w miejscu, które można uschematyzować jako jedną tylko transform ację. Widzieliśmy już, że przejście ‘+ pospolity’ ->

18 M ożna by p om yśleć o w y ra źn iejszy m o d d zielen iu w ew n ę tr z n y c h a rty k u la cji tej o góln ej re g u ły poprzez w y ró żn ien ie reg u ły g en eru ją cej p erso n ifik a cję jako f i ­ g u rę retoryczn ą (a rtyk u łow an ą w ed łu g 1(1), 1(3) i 1(4)) oraz regu łę gen eru ją cą p er­ so n ifik a c ję jako stru k tu rę języ k a p osp olitego i w ła śn ie jako stru k tu rę tłu m aczącą je d e n z p o d sta w o w y ch asp ek tó w zab iegu o n om astyczn ego. In teresu ją ce jest, że p er­ so n ifik a c ja retoryczn a p rzeciw sta w ia się za b ieg o w i p rzeciw n em u , k tó ry n a zw a liśm y „ a n im a liza cją ” tak, jak p erson ifik acja w języ k u p o sp o lity m p rzeciw sta w ia się za ­ b ie g o w i p rzeciw n em u , k tóry m ożem y n azw ać „g en era liza cją ”, a k tóry p o leg a na tra n sfo rm a cji im ien ia w ła sn eg o osoby na n a zw ę p o sp o litą (zob. na ten tem a t M i- g lio rin i, 1927). Tę „ g en era liza cję”, bardzo a k ty w n ą w d iach ron iczn ym rozw oju ję ­ zy k a p osp olitego, n a leży odróżnić od „ p seu d o g en era liza cji” rep rezen tow an ej przez reto ry czn e tran sform acje ty p u a m i ->■ A m i.

(16)

Z A R Y S S T U D I U M P E R S O N I F I K A C J I 291

‘—pospolity’ im plikuje ukazanie się w 1(1) i 1(2) tego, co nazwaliśmy „nazwą identyfikującą’’, a w 1(4) tego, co możemy teraz nazwać (jeśli pozwoli nam się na pozorną sprzeczność) „nazwą identyfikującą gene- ry czn ą”, podczas gdy to samo przejście im plikuje w 1(3) zjawienie się im ienia własnego. Problem ten pociąga za sobą problem kategorii ‘ — ab­ strak cy jn y ’.

W szystkie rzeczowniki upersonifikowane jako symbole złożone posia­ dają tę kategorię, ale jej „znaczenie” nie wszędzie jest dokładnie to sa­ mo. Pozostawiając na uboczu 1(2) (gdzie ‘—abstrakcyjny’ nie zmienia się w stosunku do złożonego symbolu bazy) i 1(3) (gdzie wartość ‘ — abstrak­ cy jn y ’ jest dosyć jasna), zauważamy, że w 1(1) bądź w 1(4) konieczne jest (jeśli się chce przedstawić adekw atną analizę semantyczną, poza ciasny­ mi granicam i sformalizowanych reguł) uw ypuklenie dwuznaczności ota­ czającej upersonifikowany rzeczownik konkretny (tzn. otaczającej cechę syntaktyczno-sem an tyczną ' — abstrakcyjny’ w przetransform owanym symbolu złożonym). Widzieliśmy już, że w 1(4) ta dwuznaczność w ynika mniej więcej z faktu, że rzeczownik jest bardziej konkretny przed tran s­ form acją niż po niej dzięki temu, że przekształcony rzeczownik jest b ar­ dziej generyezny niż rzeczownik podstawowy 19.

Widzieliśmy również, że w głównym typie 1(1) dwuznaczność polega na tym , że ukonkretniony rzeczownik nie traci, by tak powiedzieć, pa­ mięci o swym pierw otnym statusie abstrakcyjności i rezultatem tej pa­ mięci staje się konotacja wielkości i podniosłości. O statnią i ważną gra­ nicą tych formalizacji jest fakt, że na razie nie wydaje się możliwe symbolizowanie proste i jasne tej „naturalizacji” rodzaju gramatycznego, o której mówiliśmy na początku. Możliwe, że późniejsze sformułowanie tych reguł, szersze i dokładniejsze, pozwoli objąć kategorię rodzaju. Na razie można podkreślić, że rodzaj jest ściśle powiązany z innym i katego­ riam i w odniesieniu do „nacechowania” (w jakobsonowskim sensie tego słowa) personifikacji.

Przede wszystkim trzeba podkreślić, że każda figura retoryczna jest sama w sobie nacechowana, bądź na osi syntagm atycznej (w opozycji do s tru k tu r neutralnych, „nie przenośnych”, swego kontekstu), bądź na osi paradygm atycznej (w opozycji do odpowiadającej jej stru k tu ry przed transform acją retoryczną). Personifikacja zatem jest w ogóle nacecho­ w ana jako figura retoryczna. Interesujące jest jednak (i bardzo ważne

19 M ożna by m yśleć, że ta p od regu ła 1(4), dość tru d n a do sch arak teryzow an ia i m niej w ażn a n iż trzy p ozostałe, je s t n iein teresu ją ca . A le duże p ra w d op od obień ­ stw o , że jej d ystryb u cja je st bardzo ograniczona, czy n i ją w ła śn ie in teresu jącą; istn ie je tu b o w iem m ożliw ość u sta len ia dość dokładnej ty p o lo g ii p erso n ifik a cji w l i ­ teratu rze śred n iow ieczn ej poprzez u siło w a n ie zn a lezien ia d ok ład n ych granic tego u życia, które m ożna u w ażać za n ajbardziej w y r a fin o w a n y i n ajbardziej in te le k tu a l­ n y typ p erson ifik acji.

(17)

dla przyszłej typologii personifikacji) zauważyć, że istnieje zróżnicowa­ nie gatunków, jako term inów nacechowanych i term inów nienacechowa- nych, w obrębie genus personifikacji. Rzeczywiście wiadomo, że na ogół (zob. na ten tem at Greenberg, 1966, i inni badacze) rodzaj żeński jest nacechowany w stosunku do rodzaju męskiego, a rzeczowniki abstrak­ cyjne są nacechowane w stosunku do rzeczowników konkretnych. W y­ daje się więc, że personifikacja rzeczowników żeńskich abstrakcyjnych (zauważono już, że naw et ukonkretnione rzeczowniki pierw otnie ab strak­ cyjne zachowują pewną konotację abstrakcyjności) stanow i najjaśniej n a­ cechowane jądro w ogólnej strukturze personifikacji (która jest nienace-

chowana w s t o s u n k u d o t e g o j ą d r a ) ; można więc powiedzieć, że personifikacje rzeczowników abstrakcyjnych żeńskich są najskuteczniejsze i „najwidoczniejsze” z p unktu widzenia stylistycznego użycia figur reto ­

rycznych 20.

3.3. Rzucając okiem na regułę personifikacji, można by myśleć, że ca­ ły mechanizm transform acji mógłby być sprowadzony do następującej form uły (ważnej dla wszystkich podreguł z częściowym w yjątkiem 1(4): [—osoba] -> [+osoba], Ale najpierw można powtórzyć to, co już zau­ ważono na tem at redukcji wszystkich personifikacji do imion własnych: to sformułowanie byłoby banalne i w gruncie rzeczy tautologiczne. Po­ nadto wprowadzenie do symboli złożonych cechy syntaktyczno-sem an­ tycznej 'osoba’ mogłoby zrodzić pomieszanie różnych kategorii, tzn. „sig­ nifiés leksykalnych” i „signifiés gram atycznych” 21.

Rzeczywiście kategoria ‘osoba’ ma określoną w artość (ograniczamy się tu do obszaru języków indoeuropejskich i semickich) w stosunku do ograniczonej części system u nominalnego (zaimki osobowe, zaimki i przy­ miotniki wskazujące) i system u werbalnego w większości jego elem en­

20 D obrze b y b yło o b liczy ć p rocen t żeń sk ich rea liza cji re g u ły 1(1) w sto su n k u do rea liz a c ji m ęsk ich tej sam ej reg u ły , w o b szern y m m a teria le ję zy k o w y m ; jeszcze ciek a w sze b y ło b y r o zw in ięc ie tego ob liczen ia w szerok iej p e r sp e k ty w ie se m io ty c z - nej, np. p orów n u jąc p erso n ifik a cje zrea lizo w a n e w tek sta ch ję z y k o w y c h z p e r so ­ n ifik a cja m i z rea lizo w a n y m i w „ tek sta ch ” ik o n o g ra ficzn y ch (m alarstw o, rzeźb a itd.). Jasn e, że w tej p e r sp e k ty w ie ik on ograficzn ej b ęd ziem y m u s ie li jeszcze raz sta n ą ć w ob ec „n a tu ra liza cji” rod zaju gram atyczn ego.

21 W łaśn ie w sto su n k u do ty ch p ro b lem ó w ogólna n a zw a „ s y n t a c ti c f e a t u r e s [cechy sy n ta k ty c z n e ]” w y d a je się m ało zad ow alająca. P ro b lem je st ob szern y i d e li­ k a tn y i o c z y w iśc ie n ie m oże b yć tu ro zw ią za n y . W yd aje n a m się jed n ak , że is t ­ n ieje don iosła różn ica m ięd zy tak ą k ategorią ja k ‘przyp ad ek g e n e tiw u ’ (za sto so w a ­ n y np. w ro sy jsk im do rela c ji m ięd zy liczeb n ik a m i a n a stę p u ją c y m i po n ich r z e ­ czow n ik am i b ęd ą cy m i p rzed m iotem w y lic z e n ia ), k tó ry je s t cech ą ś c iś le s y n ta k ty c z - ną, a ta k ą k ateg o rią jak ‘lu d z k i’, k tóra sy tu u je się na b ie g u n ie le k s y k a ln y m . O cze­ k u jąc ogólnej teorii ty ch elem en tó w , w y d a je n am się n a razie k o n ie c z n e uznać, że w p ierw szej z c y to w a n y ch k a teg o rii d o m in u ją ce s ig n ifié jest g ra m a ty czn e, p od ­ czas g d y w drugiej jest ono le k s y k a ln e {od n ośn ie do tego rozró żn ien ia zob. J a ­ kobson, 1959, i B loom field , 1967).

(18)

Z A R Y S S T U D I U M P E R S O N I F I K A C J I 293

tów. Wyróżnia się zatem ‘+ o so b ę’ i ‘ — osobę’, przy czym druga w ersja tej kategorii jest typowa dla form „nieskończonych” czasownika (np. to, co tradycyjnie nazywa się „czasem teraźniejszym ” w hebrajskim , a co w rzeczywistości jest form ą imiesłowową odmieniającą się jak rzeczow­ nik), dla czasowników „bezosobowych” i dla trzeciej „osoby” czasowni­ ka, która jest właściwie mówiąc ‘nie-osobą’, tzn. ‘ — osobą’, i która prze­ ciwstawia się formom napraw dę osobowym pierwszej i drugiej osoby (trzecia „osoba” może rzeczywiście być stosowana do „rzeczy” i może być używana w czasownikach „bezosobowych”).

O soba’ jako signifié gram atyczne odnosi się więc do mówiącego (na­ dawcy komunikatów, encoder, addresser) i/albo do rozmówcy (odbiorcy komunikatów, decoder, addressee) jako jednostek psychofizycznych (i w tym sensie pozajęzykowych), które jednakże w specyficzny sposób charakteryzują realizację form językowych, właśnie dzięki działaniu ka­ tegorii ‘osoby’. Ale w stosunku do imion (rzeczowników i przym iotni­ ków) kategoria ‘osoby’ jest nieważna w obszarze neutralnym (niereto- rycznym) języka, tzn. że w m atrycy cech dystynktyw nych elementów system u nominalnego kategoria ‘osoba’ nie powinna być oznaczana -r czy —, lecz 0 (zero), np. ta kategoria jest zerowa w stosunku do ta­ kiego rzeczownika jak s p r a w i e d l i w o ś ć , k tó ry nie jest ani „oso­

bowy”, czyli ‘ + osoba’, ani „nieosobowy”, czyli ‘ — osoba’.

O soba’ jako kategoria leksykalna (signifié leksykalne, leksykalny bie­ gun cech syntaktyczno-semantycznych) ujaw nia się tylko w retorycz­ nym obsarze języka jako kw intesencja mechanizmu, k tó ry opisaliśmy. Innym i słowy: w neutralnym obszarze języka jest tylko s p r a w i e d l i ­ w o ś ć , która jest ‘osobą zero’; w obszarze retorycznym języka powstaje „napięcie”: s p r a w i e d l i w o ś ć (przed transform acją) jest ‘—osobą’ jedynie w stosunku do S p r a w i e d l i w o ś c i (po transform acji), która z kolei jest ‘-fosobą’ tylko w stosunku do swej bazy s p r a w i e d l i ­ w o ś ć .

Widzieliśmy więc, że leksykalna kategoria ‘osoba’ jest jedynie rezul­ tatem personifikującej transform acji łączącej dwa obszary (neutralny i retoryczny) języka; w konsekwencji ta kategoria nie może być uważana za jedną z cech syntaktyczno-sem antycznych, które stanowią złożone symbole uczestniczące w transform acji.

Ostatnie wyjaśnienie. W tym eseju zajęliśm y się tylko p a r a d y g- m a t y c z n ą osią personifikacji. Innym i słowy przeanalizowaliśmy cechy właściwe symbolom złożonym, które są przedm iotami personifikacji, i ich zmiany w przebiegu tej transform acji. Nie przeanalizowaliśmy osi synta- gmatycznej personifikacji, tzn. nie opisaliśmy sposobów, dzięki którym te zmiany wew nątrz złożonego symbolu ujaw niają się w danych kon­ tekstach językowych. Problem ten będzie przedm iotem rozw ijanym w naszych przyszłych badaniach.

(19)

B ib lio g ra fia

A lim os, T., 1967, ed., B a la d e p o p u lä r e r o m a n e ę ti . B ucure§ti, 2 tom y.

B ellert, I., 1967, A S e m a n t i c A p p r o a c h to G r a m m a r C o n str u c tio n . W zbiorze: To

H o n o r R o m a n Ja k o b so n . T he H a g u e — P a ris, t. 1, s. 164— 173.

B loom field , M. W., 1967, T h e S y n c a t e g o r e m a t i c in P o e tr y : F r o m S e m a n t ic s to S y n t ­

actics. W zbiorze: To H on or R o m a n J a k o b so n , t. 1, s. 309— 317.

B on fan te, G., 1961, Esis te il n e u tr o in italiano? „Q uaderni d e ll’ Istitu to di G lotto-lo g ia d e ll’U n iv ersita di B o lotto-lo g n a ” 6 (1961), s. 103— 109.

B rätu lescu , M., 1964, ed., La luncile so a r e lu i ( A n to lo g ie a colin delor laice). B u cu - resti.

C hom sky, N., 1965, A s p e c t s of T h e o r y of S y n t a x . C am bridge, M ass.

C hom sky, N., 1982, Z a g a d n ie n i a te o r ii sk ła d n i. P rzeło ży ł I. Jakubczak. W rocław . G reenberg, J. H., 1966, L a n g u a g e U n ivers a le. T h e H a g u e — P aris.

G reim as, A . J., 1966, S é m a n t i q u e s t r u c tu r a le . R e c h e r c h e d e m é t h o d e . P aris.

G reim as, A . J., 1967, C o n sid e r a zio n i sulla te o r ia del linguagio. W: M o d e lli s e m io -

logici. Trad. P . Fabri, G. P aion i. U rbino.

H all, R. A., Jr., 1965, T h e ‘N e u t e r ’ in P.omance: A P s e u d o p r o b l e m , „W ord” 21 (1965), s. 421— 427.

H jelm slev , L., 1968, I f o n d a m e n t i della te o r ia del linguagio. Trad. G. C. L ep sch y, T orino.

Jakobson, R., 1958, On th e R u m a n i a n N e u te r . „C ercetari de lin g v is tic a ”, S u p lim en t III (1958), s. 237—238 (M élanges lin g u is tiq u e s o fferts à E m il P etro v ici).

Jakobson, R., 1959, B oas’ V i e w of G r a m m a t i c a l M eaning. W zbiorze: T h e A n t h r o p o ­

lo g y of F ran z Boas. E ssa ys on th e C e n te n n i a l of His Birth. Ed. W. G oldschm idt

(„ A m erican A n th ro p o lo g ist” 61, 5, cz. 2, M em oir 89), s. 139— 145.

L é v i-S tr a u ss, C., 1967, Le s e x e des a stres. W zbiorze: To H on or R o m a n Jakobson, t. 2, s. 1163— 1170.

M igliorin i, B., 1927, Dal n o m e p r o p r io al n o m e com u n e. G en ève. Zob. te ż S u p p le -

m e n t o . F iren ze 1968.

R ossi-L an d i, F., 1967, N o te di sem io tica . „N uova C orrente” 41 (1967), s. 90— 109. V alesio, P., 1967, S t r u t t u r e d e l l ’a ll it te r a z io n e . G r a m m a ti c a , re t o r ic a e f o l k lo r e v e r ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

‡ Jednym z najprostszych sposobów reprezentowania drzewa jest wykorzystanie dla każdego węzła struktury składającej się z pola lub pól reprezentujących etykietę oraz

Na koniec dodajmy, że jeśli rozpatrujemy rodziny przekształceń zależne przynaj- mniej od jednego parametru, to może zdarzyć się, że pojawianie się opisanego wyżej efektu

 Działanie: Sygnał z procesora jest dostarczany do karty Działanie: Sygnał z procesora jest dostarczany do karty sieciowej, gdzie sygnał jest zamieniany na standard sieci,

Taki sposób postępowania jest uprawniony jedynie wówczas, gdy założymy, że metoda, którą się posługujemy, poszukując prawdy, sama już jest prawdziwa, sama już

Dla każdego dokumentu można ale nie trzeba podawać jego DTD; wte- dy proces zwany parsingiem bez walidacji weryfikuje pewne ogólne reguły budowy dokumentu sprowadzające się do

Testowa ocena dokładności lokalizacji obrazów punktów siatki reseau na macierzy drugiej pochodnej obrazu cyfrowego.. Ocenę dokładności automatycznego lokalizowania linii

Czy istnieje taki ostrosłup czworokątny oraz taka płaszczyzna przecina- jąca wszystkie jego krawędzie boczne, że pole uzyskanego przekroju jest więk- sze od pola podstawy

„stawiam tezę” – udało mi się podkreślić, że niniejszy artykuł prezentuje nie dogma- ty, a moje poglądy na problem czytelności dokumentacji graficznej.. W każdym razie