• Nie Znaleziono Wyników

Poza nawias - Mateusz Hachlica - epub, mobi, pdf – Ibuk.pl

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Poza nawias - Mateusz Hachlica - epub, mobi, pdf – Ibuk.pl"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Zawarte w tomiku wiersze prezentują oso- biste obser wacje i przemyślenia oraz od- s ł an i aj ą t r u d n e d o ś w i a d c z e n i a ż yc i owe . Zmagania z szarą codziennością ujawniają skrajne emocje, stany świadomości i uczucia.

Autor w poetyckiej formie pokazuje jak przez lata przeobraża się w nim zachwyt nad światem.

Z roku na rok inaczej czuje otaczającą go r z e c z y w i s t o ś ć . P r z e m i a n a w e w n ę t r z n a i ciało współgrają z sobą, a czas kształtu- je coraz to nową odsłonę człowieczeństwa.

www.psychoskok.pl

(2)

Mateusz Hachlica

„Poza nawias”

Copyright © by Mateusz Hachlica 2021

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o., 2021

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana

w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Redaktor prowadząca:

Renata Grześkowiak Korekta:

Bogusław Jusiak, Robert Olejnik

Skład:

„Dobry Duszek”

Projekt okładki:

Adam Brychcy

ISBN: 978-83-8119-808-0

Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.

ul. Spółdzielców 3/325, 62-510 Konin tel. 63 242 02 02

www.psychoskok.pl

e-mail: wydawnictwo@psychoskok.pl

(3)

Dla każdej, którą znam

(4)

[ 5 ]

Matnia szeptów

niekiedy wierszowaną narkozę delikatne dłonie odbierają opadając w zakamarki duszy gniewnej miłującej cichej pustej by uwolnić samozwańczy rydwan nieustannie dygoczących myśli wschodzące szepty zakryły nałóg nasączonych warg cielesnych powłok muzę obnażył mechanizm liter bezwstydnie znużonych pocałunkiem soczystym chociaż już zapomnianym strumienie puenty ulżyły jękom słowa niewypowiedziane słyszę oczekuję oczekujesz znajdę oczekuje oczekujecie sens

(5)

[ 6 ]

Błądząc po Szczecinie

błądzę zwykle nie przestaję błądzę bezcelowe rozmowy galerie

bez obrazów wyrzeźbionych marzeń w tłumie plamy kukieł dawne dzieje wiersze przerywanych słów i dotyk pierwszy jedyny kolejny śmietnik pełen biletów donikąd tramwaj wiecznie śpiące żurawie zbryzgana granica światów namiętnej rzeki wzrok motyle ku górze nieśmiało chuć zieleni i samolotów cień nieujarzmione bezkresne niebo piękno i ja człowiek zapomniany

(6)

[ 7 ]

Poza nawias

moje życie to nawias plus minus znak równości zwielokrotnienie kwadrat zbytnio nieprzypadkowo wybrany przypadkowy element odroczenia wyjścia poza zapiski gdy pragnę zrozumienia pośród gęstwin lasu ja

(7)

[ 8 ]

Spojrzenie żurawi

niebo czarne nad nami obłoków żegluga na falach marzeń wiatru bez śpiewu szelestu obłąkana godzina nocy z dniem tańce mdłe jeszcze mizerny promień zapewne ukryty wyrastają korzenie spiralne asfaltu

drgawki silników świeże pokusy ucieczki wątpliwie rozbudzone blokowiska światła przygaszone pustynią zieloną pełną drzew nagle niczym żyrafy szyja jedna druga

ku niebu wzrok kieruje z mewami się wznosi choć do ziemi przybita martwota nóg chęci zdaje się że za rzeki nieskończonym stepem gdzie nasz bezruch stanowi wspomnienie zastygłe spoglądasz na nas bacznie nagi naga nago

(8)

[ 9 ]

Wieczorna pieśń żurawi

tej nocy sen nie przyjdzie by łzy nasze ukryć mechanizm serca sprawia że cierpimy a rdza zjada zastygłe myśli podziwiając gwiazdy ich blask znajomy niemal istnienia zagadka bezwstydnie skąpała się w ubiorze słownictwa w oddali brama piekieł ludzie zaś schowani w brudnej rzece pieniędzy barwnego betonu gdy okradli nas z marzeń zamknęli kłódkami zachłanne oczy śmiechy uwolnili stwory z wypełnionych klatek dusz i zadrżała ziemia

(9)

[ 10 ]

Futurospekcja

a na końcu była pieśń bezsennej nocy gnana wiatrem czarnym atramentem słowa wypowiedzianego wielokrotnie w blasku

tysiąca srebrzystych smug odległych pierwszych taniec liści szumy samotnych drzew płacze wśród mogił pni głosy rozdarte wspomnienia gdy ryki silników z chlebem dojrzewały widząc lot żurawi w obłoków kadłuby i ty tam byłeś ty tam byłaś ja także i będziemy zawsze wracać zapomniani tacy szarzy brzydcy wepchnięci w nawiasy neonów molochów zatopionych statków które nie powstały dzisiaj jutro nigdy za oknem zachwyty nad granicą światów powolny rytm łódki przez rzekę rozwarty a w tamtej narracji przestajemy istnieć

(10)

[ 11 ]

Error

świat płaski jak ten wiersz nadaj mu sens nadaj

(11)

Spis treści

Matnia szeptów ...5

Błądząc po Szczecinie ...6

Poza nawias ...7

Spojrzenie żurawi ...8

Wieczorna pieśń żurawi ...9

Futurospekcja ...10

Error ...11

Pater meus ...12

Pamiętam ...14

Polny kwiat ...15

Niosący światło ...16

Pod prysznicem ...18

Wracając z Białegostoku ...19

Zatracony w wyzwoleniu ...20

Arithmetica ...21

Z równań potrafię ...22

Insomnia szczecińska ...23

Soundscape ...24

In my mind ...25

Uruchomienie ...26

Imago ...27

Trzydziesty raz ...28

Myśli trwonione ...30

Dramat człowieka poczciwego ... 31

Wyniszczony ...32

Z myśli nieprzejrzanych ...33

Do tych ...35

Spóźnione ...36

Niespanie ...37

Kalejdoskopowy ...38

Proza ...39

Tryptyk ...40

Żurawie ...42

Wyjustowany ...43

Jakby więcej ...44

W pętli ...45

Wręby ...46

Rozstrój ...47

Zasiedlony ...48

Salem ...49

Kod na życie ...50

Z ławicy ...52

Przebudzony ...53

Łotr ...54

Wróżby na rozdrożu ...55

Zemsta Nemezis ...56

Formowanie ...57

Zbyt zadumany ...58

Do P. ...59

Mayday ...60

W czerni ...61

Maisie...62

Mantra niemal oziębłego ...63

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wpatrując się w śpiącą prorokinię – bo tak ją zwykł nazywać – nieomal przewrócił się, wylewając kubek wody.. Chciał bowiem

Prezentowany ma- teriał przedstawia ruch fizyczny jako czynnik niezbędny dla profilaktyki i utrzymania zdrowia w świetle badań autorki nad rzeczywistym stopie- niem

Mam tylko kilka czarnobia- łych fotografii, które już wyblakły, ale moje wspomnienia o tamtych niezwykłych czasach są tak świeże, jakby to roze- grało się

Wielu Polaków jest dziś zaszokowanych tym, co się dzieje, tempem niebezpiecz- nych zmian, bezczelnością partii władzy.. Bezceremonialnością jej

Karczmarz podrapał się po brodzie, zaciągnął się fajką i znowu wypuścił z ust dym, który rozniósł się po tawernie.. Marcin zasłonił twarz przed dymem i rozejrzał

w rozsłonecznionem powietrzu, migające czuprynkami, koroneczkami i wstążeczkami — i wziąwszy się za ręce, głosikami tak krótkiemi jak ich warkoczyki śpiewając

A to najpierw jakaś Rada się nie zgadzała, bo to niemoralne, później z kolei były problemy co do godziny emisji, ale w końcu produ- cenci sypnęli to, co sypnąć powinni już

za zakopane życie niesprawiedliwie Za wolność i spokojne życie głowa za mała by myśleć o niczym – to tylko guzik z orzełkiem wyszedł zardzewiały niepotrzebny – choć