• Nie Znaleziono Wyników

O genetycznej bazie metafizyki ogólnej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O genetycznej bazie metafizyki ogólnej"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)

Edmund Morawiec

O genetycznej bazie metafizyki

ogólnej

Studia Philosophiae Christianae 16/2, 67-91

1980

(2)

S tu d i a P h ilo s o p h ia e C h r is tia n a e A T K

16(1980)2

E D M U N D M O R A W IE C

O GENETYCZNEJ BAZIE METAFIZYKI OGÓLNEJ

W stę p . 1. M e ta fiz y k a o g ó ln a i je j g e n e ty c z n e u s ta le n ia p o z n a w c z e . 2. Z d a n ia e g z y s te n c ja ln e a z d a n ia n ie e g z y s te n c ja ln e , a. w . a s p e k c ie se m a n ty c z n y m i p r a g m a ty c z n y m , b. w a s p e k c ie s t r u k tu r a ln y m . 3. R o ­ d z a je z d a ń e g z y s te n c ja ln y c h sto s o w a n y c h w b u d o w a n iu m e ta fiz y k i.

4. Z d a n ia e g z y s te n c ja ln e a d o św ia d c z e n ie .

T erm in „baza g en etyczn a” u w ik łan y z term in e m „m etafizy ­ ka ogólna” oznacza tu najp ro stsze u stalen ia poznaw cze, któ re w pew n y m sensie stanow ią dla m etafizyki, bran ej oczywiście w je j stad iu m p rag m aty czn y m , p u n k t w yjścia. D esygnatam i tego te rm in u są n a jp ro strz e ujęcia poznaw cze, u ję te w sądach egzystencjalnych, w yrażo n y ch w odpow iadających im zda­ niach. Nie znaczy to, że fu n k cje tak ich u sta le ń pełnią jedynie sądy, w yrażone w jednostkow ych zdaniach egzystencjalnych. M ożna b yłoby w skazać na szereg in n y ch u staleń, dających się jedyn ie w yrazić w zdaniach orzecznikow ych a więc nie egzy­ sten cjalny ch. P rzedm io tem rozw ażań w ty m a rty k u le będą jed n a k ty lk o te u stalen ia poznaw cze, k tó re u jęte w sądach, w yrażone są w jednostkow ych zdaniach egzystencjalnych. Z w racając szczególną uw agę na w spom niane zdania, dokona się p ró b y pokazania podstaw ich w yróżnienia w klasie zdań oznajm u jący ch nieegzystencjaln y ch oraz p o dstaw ich nieprze- kładalności na zdania o zn ajm ujące podm iotow o-orzecznikow e lub podm iotow o-orzeczeniow e. Dokona się tego w drodze om ó­ w ienia stosu n ku ty ch zdań w zględem zdań oznajm u jących nie­ egzystencjalnych, ta k w aspekcit sem antycznym , p rag m aty cz­ nym , jak też s tru k tu ra ln y m . W skazując n ato m iast na zdania egzystencjalne um ieszczane w k o n k retn y c h p róbach budo w a­ nia m etafizyki ogólnej w yróżniono dw a stanow iska. Jedno, w edle którego w punk cie w yjścia budow ania tej dyscyp liny filozoficznej um ieszcza się zdania eg zystencjalne, k tó ry c h pod­ m ioty w yrażone są za pom ocą term in ó w okazjonalnych, drugie c h a ra k te ry z u ją c e się um ieszczaniem w punkcie w yjścia k o n ­ stru o w an ia m etafizyki zdań egzystencjalnych, k tó ry c h podm io­

(3)

ty w yrażone są za pom ocą term in ó w nieokazjonalnych. W ten sposób zwrócono uw agę na dw a ty p y przepro w ad zania o p era­ c ji form ow ania się pojęcia b y tu jako b y tu , czyli separacji. Całość zam ykają uw agi na tem a t dośw iadczenia uw idacznia­ jącego się w om aw ianych zdaniach egzystencjalnych.

1. METAFIZYKA OGÓLNA I JEJ GENETYCZNE USTALENIA POZNAWCZE

T rad y cy jn a m etafizy k a ogólna, podobnie ja k każda inna dziedzina w iedzy p re z e n tu je się, jako pew ien określony układ zdań w iążących się z określoną dziedziną poznania. Ta ostatnia w yznaczona jest przez w łaściw y przedm iot i jego aspekt. J a ­ ko najogólniejsza teoria rzeczyw istości, m etafizyka ogólna, gdzieś się zaczyna, bierze swój początek. P oczątek te n stan o ­ wi to w szystko, co jest w niej system ow o, bądź genetycznie pierw sze. Można więc m ówić o dw ojakim pierw szeństw ie w m etafizyce ogólnej: p ierw szeństw ie system ow ym i genetycz­ nym . O dnośnie system ow ego pierw szeń stw a w m etafizyce m ożna stw ierdzić, że ta filozoficzna teo ria b y tu na sw ym a p ra - gm atycznym etapie posiada jako elem en ty pierw sze, te rm in y p ierw otn e, czyli takie, k tó re w sam ym ty m system ie są ak cep­ tow ane bez pow oływ ania się na in n e tw ierd zenia, jako ich racje logiczne. Ale takie postaw ienie sp raw y jest pew nym uproszczeniem , gdyż jak w iadom o, m etafizyczny system zdań je s t wówczas w yobrażony m odo geom etrico a może n aw et p ra ­ w ie ja k rac h u n e k logiczny, w k tó ry m isto tn ie w y raźnie są w y ­ odrębnione te rm in y i tw ierd zenia p ierw o tn e i jest m orfologicz­ nie opisane w y nikan ie logiczne. Tym czasem w n auk ach re a l­ n y ch a do tak ich zalicza się m etafizykę ogólną, tak w yrażana system ow ość nie m a m iejsca. Można też zasadnie w ątpić, czy ta z kolei system ow ość w łaściw a ty m naukom jest w całości d edu k cyjn a, n aw et w teoriach z zam ierzenia u rab ian y ch na wzór system ów m atem aty czn y ch . Tym sam ym zagadnienie ele­ m en tó w system ow o pierw szych k o m p lik u je się. O dróżnić więc trz e b a w ty m p rzy p ad ku dw a zagadnienia: fakty czn y stan da­ nej nauki, postulow ane dla niej wzorce. To bow iem , co jest n o rm aty w n ie pierw sze, jest z definicji takie, k o n k retn e zaś realizacje m ogą nie dociągać do ab strak cyjn ego w zoru. W p rz y ­ p ad k u m etafizyki ogólnej, co zresztą podkreślano w ielokrotnie w polskiej lite ra tu rz e filozoficznej w yróżnione w niej tw ie r­

1 P o r. S. K a m iń s k i, S t r u k t u r a s y s t e m u s c h o l a s t y c z n e j m e t a f i z y k i , w : S. K a m iń s k i i M. A. K rą p ie c , Z te o r ii i m e t o d o l o g i i m e t a f i z y k i , L u b lin 1962, 307— 318

(4)

dzenia dotyczą pierw o tn y ch pojęć m etafizycznych i ja k się w y d aje nie podobna w zbiorze ty ch tw ierd zeń w yróżnić jak ie ­ goś podzbioru, tj. tw ierd zeń ze w zględu na w ynik anie — w tó r­ nych. T rudno byłoby także pozostałe zdania w y stępu jące w k o n k retn y m w ykładzie filozoficznej teo rii b y tu tra k to w a ć jako lem aty , z pom ocą k tó ry c h tw ierd zen ia w yróżnione m ożna dedukow ać. W filozoficznej teorii b y tu rozw ażanej z tego p u n k tu w idzenia, jak to na w ielu m iejscach podkreśla S. K a ­ m iński nie m a postępow ania dedukcyjnego. D aje się w niej w yróżnić jed y n ie części jako e ta p y czynności poznaw czych, gdy się ją rozw aża prag m aty czn ie a w p rzy p ad k u rozw ażania jej w stad iu m apragm aty czny m , zespoły tez sprzężone ze sobą w sposób m niej lub bardziej ścisły 2.

G dy m ow a n ato m iast o g enetycznym p ierw szeństw ie ele­ m entów jak iejś nauki, to trzeb a zaznaczyć, iż nau k ę tę p o jm u je się już pozasystem ow o a więc na jej p ragm aty czn ym etapie. Jak o zagadnienia w ażne do om ów ienia w chodzą tu takie, jak dotyczące czynności badaw czych, p o d ejm ow anych przez uczo­ nego fak ty czn ie jako pierw sze, bądź problem , któ re to czyn­ ności dla danej dyscyp lin y pow inien podejm ow ać na początku. W skład pragm atycznego e ta p u b adań n au k i w chodzą rów nież zagadnienia ro zp atry w an ia efektów stosow ania czynności n au k o ­ w ych w aspekcie ich p ierw szeństw a a więc, k tó re pow inny być podejm ow ane lub są p o d jęte na początku całego n au k o tw ó r- czego procesu. C hodziłoby w ty m p rzy p ad k u o to, od jakich to najpro stszy ch , o ile pierw sze m uszą być najp rostsze, u s ta ­ leń należy rozpoczynać k o nstruo w an ie nauki, b y później w y ­ b ran e jej tw ierd zen ia system ow o pierw sze w y m u szały in te r- su b iek ty w n ą asercję a także, by w y tw ó r elem entów system o­ wo p ierw szych nie b y ł przypad k ow y i w stosunku do rzeczy­ w istości n iead ek w atn y , następnie, b y zagw arantow ać danej nauce w łaściw y c h a ra k te r. Zaznaczyć też trzeb a, że e w e n tu al­ n y opis ow ych genetycznie pierw szych u sta le ń nie należy do teorii, może być nato m iast w prow adzony do m etateo rii i spo­ żytk o w an y do pozateoretycznego u sp raw ied liw ien ia w yboru system ow o pierw szych elem entów teorii.

W pew nym sensie analogiczne zagadnienia w y stę p u ją w m e­ tafizyce ogólnej w jej p rag m aty czn y m stadium . Nie chodzi tu o liczenie się z e w en tu aln y m w pływ em pierw szych n a jp ro - stszy rch u staleń , na w ym uszanie in te rsu b ie k ty w n ej assercji przez w y b ran e pod ich w pływ em tw ierd zenia system ow o p ierw ­

2 P o r. S. K a m iń s k i, D z i e d z i n y t e o r i i b y t u , w : S t u d i a z f i l o z o f i i B o ­

(5)

sze, gdyż o tak ich w m etafizyce ogólnej nie m a m ow y, ani też nie chodzi o ich e w e n tu aln y w p ły w na ty p , czy jakość r e ­ zu lta tó w uprzednio u stalo n y ch elem entów system ow o p ie rw ­ szych, bo tak ich w om aw ianej dyscyplinie filozoficznej, ze w zględu na jej specyficzny c h a ra k te r tru d n o w yróżnić. Jeżeli tw ierd zi się, że ty p u staleń genetycznie pierw szych nie jest o b o jętn y dla m etafizy k i w jej stad iu m p rag m aty czny m , to przede w szystkim czyni się tak , ze w zględu, ogólnie m ówiąc, na in te rsu b ie k ty w n y c h a ra k te r jej tez oraz sam c h a ra k te r m etafizy k i ogólnej, jako d y scy p lin y filozoficznej. P od adresem koncepcji w spom nianej dyscy p lin y w ysuw a się bow iem pew ne p o stu la ty nie tylko, co do jej in tersu b iek ty w n eg o c h a ra k te ru , lecz nadto, co do jej realności, pow szechności i tzw . niezależ­ ności m etodologicznej od in n y ch teo rii rze c z y w isto śc i3.

W pierw szy m p rzy p ad k u chodzi o to, ab y istn iała m ożliwość zapoznania inne podm ioty poznające o c h a ra k te ry sty c z n y m dla m etafizy k i aspekcie badaw czym . A spekt te n w inien być in te r- su b iek ty w n ie dostępny, co z kolei w ym aga istn ien ia p o w ta ­ rzaln ej tech n iki inform ow ania o nim. Takiej in fo rm acji udzie­ la się zawsze za pom ocą języka.

W p rzy p ad k u drugim chodzi o to, aby poznanie m etafizycz­ ne było przedm iotow e. Nie chodzi więc w filozofii o u stalenie znaczeń term in ó w i sposobu ich używ ania, nie chodzi o sp ra ­ w y językow e, o poznanie w ytw orów , czy k o n stru k tó w m yś­ low ych lub w yobrażeniow ych. Chodzi o b adanie czegoś z a sta ­ nego, napotkanego, o zdobycie w iedzy o ty m , co jest nam dane jako istn iejące w okół nas i w nas. P o stu la t trzeci dom aga się od m etafizyki poznania koniecznych w a ru n k ó w dla istn ien ia czegokolwiek. W czw arty m postulacie w yrażona je s t m yśl, że poznanie m etafizy k aln e w inno mieć c h a ra k te r poznania nie- dogm atycznego. W sw ych u stalen iach i stw ierdzen iach w inno być dykto w an e ty lk o ty m , co je s t poznane.

Te w łaśnie p o stu la ty w ysu w an e pod ad resem m etafizyki ogólnej sp raw iają, że w sam ym jej punkcie w yjścia, w jej prag m aty czn y m stad iu m nie m ożna sobie pozwolić na dow ol­ ne sform ułow ania. C h a ra k te r poznania z jed n ej stro n y , z d ru ­ giej zaś obszar d an y do analizy, jest w yraźn ie oznaczony uprzed n io p rz y ję tą koncepcją sam ej m etafizyki, czy ściślej m ó­ w iąc filozofii. I ta k re a ln y c h a ra k te r tez m etafizy ki ogólnej dom aga się, ab y ustalen ia w punkcie w yjścia dotyczyły tego,

3 P o r. M. A. K rą p ie c , M e t a f i z y k a , z a r y s p o d s t a w o w y c h z a g a d n i e ń , P o z n a ń 1966, 48— 49; A. S tę p ie ń , W p r o w a d z e n i e do m e t a f i z y k i , K r a ­ k ó w 1964, 45—47

(6)

co istn ieje, a w ięc rzeczyw istości rea ln ej i a b y o p ierały się na bezpośrednich d anych dośw iadczenia zew nętrznego. Ogól­ n y c h a ra k te r m etafizyk i dom aga się tak ic h u staleń , a w kon­ sekw en cji takiego a sp ek tu rzeczyw istości, dzięki k tó re m u m e­ tafizy k a chroniona b y łab y przed p a rty k u la ry z m e m i jed n o ­ stronnością. U tw orzone na podstaw ie ty c h u sta le ń pojęcie b y ­ tu w inno odnosić się do każdego b y tu a więc do w szystkiego, co istn ieje. W reszcie niezależność m etodologiczna m etafizyki ogólnej od in n y ch d anych teo rety czn y ch i zw iązana z nią nie- dogm atyczność dom aga się, ab y w bazie w yjściow ej nie w y ­ stępo w ały tak ie sform ułow ania, k tó re ro zstrzy gały by sp raw y n a tu ry i sposobu istn ien ia przedm iotów , lub k tó re p rze d sta ­ w iałyb y szczegółowe rozstrzygnięcia, p rzed podjęciem odpo­ w iednich analiz filozoficznych.

W yżej w spom niane p o stu laty , o kreślające i d eterm in u jące z góry koncepcję m etafizyki, czy m ów iąc ogólnie, filozofii są n iew ątp liw ie w yrazem określonego stanow iska filozoficznego, dotyczącego sam ej filozofii. W yraźnie bow iem w idać tu zało­ żoną koncepcję poznania filozoficznego, zgodnie z k tó rą filo­ zofia różni się zasadniczo od poznania n au k szczegółow ych, nie jest też uogólnieniem w yników ty c h nau k , jej przedm iotu nie stanow ią idee w sensie p lato ń sk im lu b k a rte zja ń sk im , nie jest w ięc filozofią jaźni, ani też filozofią języ k a naukow ego, lecz poznaniem m ający m za p rzedm iot rzeczyw istość realn ą, istn ie ­ jącą niezależnie od podm iotu poznającego. Głosząc w spom nia­ ne p o stu la ty ty m sam ym dokonuje się w yboru, co m a być przed m iotem m a te ria ln y m i fo rm aln y m , ja k rów nież, co m a być przedm iotem w punk cie w yjścia poznania m etafizy k aln e- go. P rz y jm u ją c zaś fak t, że w filozofii, jak zresztą w każdym in n y m ty p ie poznania m etoda w a ru n k o w a n a jest w dużej m ie­ rze koncepcją p rzedm iotu, m ożna powiedzieć, że w spom niana w yżej uprzednio p rz y ję ta koncepcja filozofii, im plicite w a ru n ­ k u je w jak im ś stop n iu m etodę poznania m etafizykalnego. W te n sposób, w y d aje się, że cała m etafizyk a, ta k od stro n y jej przedm iotu, zwłaszcza jej p rzed m io tu form alnego i przed ­ m iotu w punk cie w yjścia, jak i co do m eto dy jest m etasy ste- m owo (m etateoretycznie) zdeterm inow ana. Ta ogólnie zaryso­ w ana sy tu a c ja m etateo rety czn a zadecydow ała ostatecznie, że w punkcie w yjścia poznania m etafizykalnego um ieszcza się u stalen ia u ję te w sądach eg zy sten cjalny ch a w yrażone w od­ pow iad ający ch im zdaniach egzystencjalnych.

(7)

2. Z D A N IA E G Z Y S T E N C JA L N E A Z D A N IA N IE E G Z Y S T E N C JA L N E

Nie m a kw estii, co do fa k tu um ieszczania zdań egzysten­ cjaln y ch , w y rażający ch sądy egzystencjalne, w punk cie w y j­ ścia tw orzenia się m etafizyki ogólnej w jej egzystencjalnej w ersji. Je d n ak gdy p ró b u je się ustalić specyfikę ty ch zdań, zestaw ia się je najczęściej ze zdaniam i podm iotow o-orzeczni- kow ym i. W yraźnie bow iem po d k reśla się, że zdania egzysten­ c jaln e różnią się od analizow anych w logice zdań orzeczniko­ w ych, zarów no pod w zględem s tru k tu ry , jak i pod w zględem przedm iotu a fd rm ac ji4. N iem niej zdania podm iiotowo-orzeczm - kow e nie w y czerp ują zakresu zdań o znajm ujących, stanow ią jed y n ie rodzaj ty c h zdań w yróżniony ze w zględów s tr u k tu ra l­ nych. W ram a ch bow iem zdań o zn ajm u jących oprócz zdań pod- m iotow o-orzecznikow ych w yróżnia się także zdania podm ioto­ wo orzeczeniowe, k tó re różnią się od podm iotow o-orzeczniko- w ych w łaśnie stru k tu rą . Je śli zdania egzystencjalne w yróżnia się w śród zdań o zn ajm ujących, to czyni się to nie ty le ze w zględów s tru k tu ra ln y c h ile raczej sem antycznych. S tru k tu rą bow iem p rzyp o m inają one zdania oznajm ujące podm iotow o- -orzeczeniow e. M ając to na uw adze dobrze będzie po patrzeć na specyfikę ty ch zdań w ram ach zdań o znajm ujących, u w y ra ź ­ n iając b ard ziej, niż to się czyni, asp ekt sem antyczny, p rag m a ­ ty czn y i s tru k tu ra ln y ty ch zdań.

a. Z dania o zn ajm ujące egzystencjaln e i n ieegzystencjalne w aspekcie sem antycznym i p rag m atyczn ym

T erm in „zdanie”, ja k dobrze w iadom o, zaczerp nięty jest z g ram aty k i, w k tó re j w yróżnia się następ u jące rodzaje zdań: oznajm ujące, p y tające, w y krzyknikow e, ro zkazujące itp. Spo­ sób rozum ienia w g ram aty ce term in ó w oznaczających te róż­ ne rodzaje zdań jest czysto zew nętrzny, s tru k tu ra ln y . Znaczy to, że g ram aty k a, każdy z ty ch w yżej w ym ienionych rodzajów zdań d efin iu je jako w y rażen ia o p ew nej stru k tu rz e . P a trz ą c jed n a k na te n podział z p u n k tu w idzenia sem antycznego, oka­ z u je się, że ich różnorodność podyk to w an a jest tym , co nazyw a się „ustosunkow aniem się są d u ” , k tó ry zdania te w y rażają, do określonego stan u rzeczy. K ażde bow iem zdanie, jak iek o l­

4 N a te m a t są d ó w e g z y s te n c ja ln y c h w s to s u n k u do o rz e c z n ik o w y c h p is z ą m ię d z y in n y m i: M. A. K rą p ie c , dz. c y t., 87— 88; A. S tę p ie ń , I s t n i e ­

n i e cze g o ś a p o ję c i e i są d, S tu d . P h il. C h ris t., 9 (1973) 1, 249— 451;

В. B a k ie s, S ą d y e g z y s t e n c j a l n e a p u n k t w y j ś c i a w m e t a f i z y c e , S tu d . P h il. C h ris t., 14 (1978) 1, 5— 7; E. G ilso n , B y t i is to ta , tłu m . P. L u b ic z i J . N o w a k , W a rs z a w a 1963, 225— 245

(8)

w iek by ono było, m a to w spólne z inn y m i, że w yraża sąd oraz w y rażając go ustosun k o w u je się w określony sposób do określonego stan u rzeczy. I ta k np. do sta n u rzeczy m ożna ustosunkow ać się, m ów iąc najog óln ej, dw ojako: spraw ozdaw ­ czo i niespraw ozdaw czo, np. p ytająco , pragnąco, nakazująco, w ykrzyknikow o itp . W w y n ik u spraw ozdaw czego u sto su n ko ­ w ania się do sta n u rzeczy, o trzy m u je się zdania oznajm ujące, w w y n ik u zaś u stosunkow ania się niespraw ozdaw czego, o trz y ­ m u je się zdania nieo znajm u jące tak ie np. jak: p y ta jn e , ro zk a­ zujące, w y krzyknikow e itp.

W m yśli np., k tó rą w ypow iada się słow am i „ J a n w yjech ał na u rlo p ” podm iot odnosi się do określonego sta n u rzeczy sp ra ­ wozdawczo. W m yśli nato m iast, k tó rą w ypow iada się słow am i, „czy J a n p o jech ał na u rlo p ” podm iot p o znający odnosi się do tego samego sta n u rzeczy lecz w sposób niespraw ozdaw czy. G dy zaś m ów i się o zdaniu, że w yraża ono określony sąd, oraz że w y rażając go, u sto su n ko w u je się w określony sposób do jakiegoś stan u rzeczy, trzeb a pam iętać, że wów czas m a się na m yśli sąd w sensie psychologicznym , a więc jak o pew ne przekonanie podm iotu poznającego. W yrażenie „sąd ” może być jed n a k b ran e także w sensie logicznym . Oznacza ono wówczas ty le, co treść zdania, inaczej m ówiąc, jego znaczenie. M iędzy ta k p o jęty m sądem a zdaniem zachodzi zw iązek polegający na tym , że każdem u jednoznacznem u zdaniu odpow iada jed en sąd i te n sąd może być znaczeniem różnych zdań jednoznacz­ nych. Dzięki ta k p o jętem u sądowi zdanie może w ogóle od­ nosić się do jakiegoś stan u rzeczy 5.

Zgodnie z pow yższym i uw agam i, dotyczącym i zdań w ogóle, zdaniem oznajm u jącym nazw ie się tak ie w y rażen ie p rzy p ew ­ nym jego znaczeniu, k tó re p rzy ty m znaczeniu, w yraża jak iś sąd tzn. jak ą ś m yśl odnoszącą się w sposób spraw ozdaw czy do określonego sta n u rzeczy. Podobnie też, jakieś w y rażenie n a ­ zyw a się p rzy pew n ym jego znaczeniu zdaniem p y tający m , gdy w yrażen ie to w yraża p rzy ty m w łaśnie znaczeniu jakieś py tan ie, tzn. m yśl odnoszącą się w sposób p y ta jn y do pew n e­ go stan u rzeczy. Jed n o ja k i drugie określenie m a c h a ra k te r sem antyczny. U w zględnia bow iem fu n k cję sem antyczną w y ­ rażania, k tó re j p rzedm iotem jest sąd w znaczeniu psycholo­ gicznym , tj. przekonanie. Tym zaś, co stanow i przedm iot dla sądu w sensie psychologicznym są sta n y rzeczy. S tą d też zda­ nie ozn ajm ujące ze w zględów sem antycznych, określa się jako

5 P o r. K. A jd u k ie w ic z , L o g i k a p r a g m a t y c z n a , W a rs z a w a 1965, 27— — 31

(9)

w yrażenie językow e w y rażające sąd czyli przekonanie, że tak a ta k jest, lub ta k a ta k nie jest. Przed m ioto w ym odpow ied­ nikiem zdania oznajm ującego jest określony s ta n rzeczy.

Zdania egzystencjalne stanow ią jed en z rodzajów zdań oznajm ujących. Jeżeli w yróżnia się je w śród tej k lasy zdań, to dokonuje się tego, nie ze w zględu na sam ą fu n k cję sem anty cz­ ną w y rażan ia, ani też ze w zględu na rodzaj ustosunkow ania się w zdaniu do sta n u rzeczy, te bow iem fu n k cje są w spólne w szystkim rodzajom zdań o znajm ujących, lecz ze w zględu na różny przedm iotow y odpow iednik zdań egzystencjalnych. Z d a­ nia bow iem o zn ajm ujące odnoszą się do przedm iotów , o czym już w spom niano, k tó re określa się nazw ą „ stan y rzeczy”. T e r­ m in te n zasadniczo rozum ie się tak , że określa się nim p osiada­ nie ja k ie jś w łasności, zachodzenie ja k ie jś relacji, ale rów nież te rm in „stan rzeczy ” może oznaczać b rak cechy, niezachodze- nie relacji. Inaczej m ówiąc, gdy w ypow iada się zdanie oznaj­ m ujące nieegzystencjalne, przedm iot, którego za pom ocą zda­ nia opisuje się, zostaje zak w alifik o w an y do odpow iedniej k la ­ sy przedm iotów , zostaje też określony sposób istn ien ia tego przedm iotu. Zdania nato m iast oznajm ujące egzy stencjaln e nie k w a lifik u ją przedm iotów , co do ich sposobów istnienia. Nie w y ra ż ają więc sądów u jm u jąc y c h coś, co określałoby sposób istn ien ia tego czegoś. P rz y jm u je się, że w y ra ż ają one sądy u jm u jąc e samo istnien ie p rzedm iotu. Odnoszą się więc sp ra ­ wozdawczo do ak tu aln ego istn ien ia przedm iotu. P rzed m io to ­ w y m odpow iednikiem tego ro d zaju zdań o znajm u jących jest samo a k tu a ln e istnienie, lu b ja k n iek tó rzy m ów ią „m om ent eg zystencjaln ej pozycji” p rzed m io tu 6.

T akie jed n a k postaw ienie sp ra w y nie jest w olne od u p rze d ­ nio p rzyjęteg o założenia, czy rozstrzygnięcia, co do n a tu ry samego istn ien ia. W łaśnie w ty m m iejscu n apo ty k a się na od­ w ieczną dyskusję, k tó ra podzieliła filozofów na dw a w y klu cza­ jące się obozy. Je d n i jak: R. K artezju sz, a u to rz y Logiki z P o rt- -R oyal, J. St. M ill a w czasach późniejszych G. E. M oore, H. R eichenbach, L. G um ańsbi, opow iedzieli się za zaliczeniem istn ien ia do cech, in n i n ato m iast jak: D. H um e, E. K an t, W. Ja m e s oraz w szyscy tom iści, stanęli na w ręcz przeciw nym stanow isku, tw ierdząc, że istn ien ie b y n a jm n ie j nie jest cechą 7. Zależnie od zajętego filozoficznego stanow iska w ty m w zglę­ dzie, in te rp re ta c ja sem antyczna zdań eg zy sten cjalny ch n abiera

6 P o r. A. S tę p ie ń , dz. c y t., 254

(10)

zupełnego innego c h a ra k te ru . W p rzy p a d k u bow iem uznania istn ien ia za cechę przed m io tu , w zdaniach oznajm u jących egzystencjaln y ch kw alifik ow ało by się d an y przedm io t do k lasy przedm iotów , ta k ja k to się dzieje w p rzy p a d k u zdań oznaj­ m u jący ch n ieegzystencjalnych. W ówczas zdania te, od strony sem antycznej p rzyp o m inałyb y in ne rodzaje zdań o z n a jm u ją ­ cych. Nie dało by się rów nież w yróżnić ich w om aw ianym aspekcie od zdań o zn ajm u jący ch podm iotow o-orzecznikow ych, czy podm iotowo-orzeczendow ych. Jeśli się to czyni, to dzięki tem u , że istnienie, o k tó ry m m ow a w ty c h zdaniach rozum ie się nie na sposób w łaściw ości przedm iotu. In te rp re ta c ja ty ch zdań i zarazem m ożliwość ich w ydzielenia w klasie zdań oznaj­ m u jący ch wiąże się więc bardzo ściśle z p rz y ję ty m i uprzednio rozstrzygnięciam i z zakresu filozoficznej teorii rzeczyw istości poza językow ej.

Z dania egzy sten cjalne o znajm ujące nie różnią się n atom iast od zdań oznajm u jący ch nieeg zy sten cjaln ych , gdy się je ro z­ p a tru je z p u n k tu w idzenia pragm atycznego. Je d n e bow iem jak i drugie służą podm iotow i poznającem u do opisyw ania przed ­ m iotów in d y w id u alny ch , k o n k retn y c h lub ab stra k cy jn y c h , k tó ­ re podm iot poznający w yróżnił, zdając sobie spraw ę, w p rzy ­ pad k u zdań oznajm u jący ch nieeg zy sten cjaln y ch, że są tak ie a tak ie, w p rzy p ad k u zaś zdań eg zy stencjalny ch że istnieją. W p rzy p ad k u pierw szym sta je się to m ożliw e dzięki tem u, że podm iot poznający przypo rząd k o w u je uprzednio w szystkim przedm iotom , k tó ry m p rzy słu g u je określona jakość (cecha) p e w ­ ne w yrażenie i w szystkie w yrażenia z nim rów no kształtne. D okonane w te n sposób przyporządkow anie um ożliw ia pod­ m iotow i poznającem u sform ułow anie zdania w yrażającego stw ierdzenie, że w yróżniony przez niego przedm iot jest tak i a tak i, czyli opisanie przedm iotu. W te n sposób podm iot poz­ n ający p rzy pom ocy tego ro dzaju zdań opisuje odpow iadają­ ce stw ierdzeniom sta n y rzeczy; jako tak ie, zdania te są p rz y ­ porządkow ane bezpośrednio stw ierdzeniom a pośrednio stanom rzeczy. W p rzy p ad k u d rugim tj. zdań oznajm ujących eg zysten ­ c jaln y ch sy tu a c ja jest p raw ie identyczna. Z dania te rów nież służą jako środki do „p rzy p isy w an ia” pew n ym przedm iotom tego, co określa się nazw ą „istn ienie” . M echanizm tw orzenia się takiego zdania jest podobny do m echanizm u właściw ego dla zdań o zn ajm ujący ch n ieegzystencjalnych. Zasadza się bo­ w iem na przypo rządk o w an iu w yrażen ia „ istn ie je ” przez pod­ m iot poznający przedm iotom , k tó ry m p rzy słu g u je istnienie. Owe „przy p isy w an ie” należy tu rozum ieć tak , że w zdaniach ty ch stw ierd za się istnienie, lu b nieistn ienie desygnatów

(11)

pod-m iotów ty ch zdań, w yraża się negację lub po tw ierdzenie is t­ nienia czegoś. W zdaniu o budow ie, ,,a istn ie je ” chodzi o w y ra ­ żenie stw ierd zenia istn ien ia desy g n atu nazw y, k tó rą rep re z en ­ tu je zm ienna ,,a”. Inaczej m ów iąc zw rotem językow ym , k tó ­ ry m posług u jem y się celem w y rażen ia istn ien ia np. Sokratesa, je s t w y rażen ie „ istn ie je ” w zdaniu: „S okrates istn ie je ” , podob­ nie ja k w y rażenie „m yśli” stanow i zw rot językow y, k tó ry m posłu g ujem y się celem w y rażen ia czynności m yślenia u So­ k ra te sa w zdaniu „S okrates m y śli” 8.

b. Zdania egzystencjalne i nieegzy sten cjalne w aspekcie s tr u k tu ry

Zdania oznajm ujące, n azyw ane także zdaniam i w sensie lo­ gicznym , o kreślane jako w y rażen ia językow e, w y rażające ja ­ kieś sądy, tzn. jakieś m yśli odnoszące się w sposób spraw oz­ daw czy do jakich ś stanów rzeczy, pod w zględem s tru k tu ry p rzed staw iają się w ielorako. Mogą one bow iem p rzyb ierać róż­ ne form y. Mogą je stanow ić w y rażen ia o s tru k tu rz e „A jest B ”, gdzie „A ” jest nazw ą, lub nazw ą z poprzedzającym je, „każd y ” , „p ew ien ”, „B ” jest rów nież nazwą. Za zdania w ty m sensie uw aża się rów nież w y rażen ia językow e o s tru k tu rz e „AC” , gdzie „A ” jest nazw ą a „C ” jest czasow nikiem , lub cza­ sow nikiem z dopełnieniem . Zdaniam i oznajm ujący m i m ogą być nadto w y rażen ia o s tru k tu rz e jedn o w y razo w ej, „A ” , gdzie „A ” re p re z e n tu je czasow nik, np. „grzm i”, „pali się” itp. W e w szy­ stkich ta k sk o n stru o w an y ch w yrażeniach, m yśl, czyli sąd od­ nosi się w sposób spraw ozdaw czy do określonego stan u rzeczy. T w ierdzi się niekiedy, że zdaniam i oznajm u jącym i m ogą być także zdania o s tru k tu rz e p y ta ń reto ry czn y ch 9.

Nie w n ik ając w d y sk u sję z tak im stanow iskiem , należy zwrócić uw agę na to, że zdania o znajm ujące zw ane rów nież logicznym i dzieli się na dwie zasadnicze klasy: zdania podm io- tow o-orzeczeniow e, np. „K ow alski uczy się logiki” , lub, „K o­ w alski uczy się” oraz zdania podm iotow o-orzecznikow e, „W ar­ szaw a jest stolicą P o lsk i”. P ierw sze c h a ra k te ry z u je się sche­

8 Term in „opisyw ać” brany jest tu w szerszym niż zw ykle zna­ czeniu. Jego znaczenie wykracza poza opisyw anie poprzez w sk azy­ w anie na cechy. W zdaniu egzystencjalnym , orzeczenie nie przypisuje podm iotowi żadnego treściow ego określenia. Podm iot bowiem może być nazwą czegokolwiek, co istnieje.

9 K. A jdukiew icz uważa np., że w yrażenia o strukturze zdań py- tajnych, służące do w ypow iadania pew nych stw ierdzeń lub zaprze­ czeń (chodzi o pytania retoryczne) są zdaniam i oznajm ującymi. Zob. dz. cyt., 27

(12)

m atem : „AC” lub „ fx ” (x m a w łasność f), drugie natom iast, schem atem „A jest B ”. Z dania podm iotow o-orzeczeniow e dają się przeredagow ać na zdania podm iotow o-orzecznikow e bez zm iany treści, chociaż niekiedy kosztem popraw ności języko­ w ej.

Z w racając uw agę na dw ie podstaw ow e s tru k tu ry p ro stych zdań oznajm ujący ch nieegzystencjaln y ch , c h arak tery sty czn e dla zdań podm iotow o-orzeczeniow ych: „AC” lub „ fx ” (x m a w łasność f) oraz zdań podm iotow o-orzecznikow ych, „A jest B ” zauw aża się, że zdania o znajm ujące egzystencjalne c h a ra k ­ tery z u ją c e się s tru k tu rą , k tó rą p rez e n tu je schem at: „ex a ” , lub „a e x ” , gdzie zm ienna „a” re p re z e n tu je k o n k retn e p rzed ­ m ioty, zm ienna zaś „ e x ” re p re z e n tu je istn ien ie, nie różnią się stru k tu ra ln ie od p ro stych zdań oznajm u jący ch nieegzystencjal­ nych i zarazem nieorzecznikow ych, o budow ie „AC” . Tak bo­ w iem jedne, jak i drugie złożone są ty lko z jed n o arg u m ento- wego fu n k to ra zdaniotw órczego i określonej nazw y jako a rg u ­ m entu . W zdaniach ozn ajm ujących egzy sten cjaln ych fu n k to - rem jest czasow nik „ istn ie je ” , w zdaniach oznajm u jących n ie­ egzy stencjaln y ch o budow ie „AC” jest rów nież czasow nik np. „śm ieje się” , „m y śli” itp. Z dania oznajm ujące egzystencjalne różnią się nato m iast zasadniczo pod w zględem s tr u k tu ry od zdań o znajm ujących podm iotow o-orzecznikow ych o postaci: „A jest B ”. Te o statn ie bow iem zbudow ane są z d w u arg um en - towego fu n k to ra zdaniotw órczego i dw u nazw jako a rg u m en ­ tów. F u n k to r te n łącznie z nazw ą um ieszczoną poza nim s ta ­ nowi orzeczenie zdania.

W lite ra tu rz e filozoficzno-logicznej d aje się zauw ażyć szero­ ko zakrojoną d y skusję na tem a t przekładalności zdań oznaj­ m u jący ch egzy stencjaln y ch na zdania oznajm ujące nieegzy- sten cjaln e ty p u podm iotow o-orzecznikow ego. Być może racją skłaniającą do tego, jest to, że zdania oznajm u jące podm ioto­ w o-orzeezeniow e o stru k tu rz e „AC” bez w iększych sty listy cz­ n ych s tra t, z zachow aniem sensu, d ają się przekładać na zda­ nia podm iotow o-orzecznikow e o s tru k tu rz e „A jest B ”. Z asad­ niczo jed n ak u pod staw poglądów w tej sp raw ie w y stępują głębsze rac je n a tu ry sem antycznej, dotyczące sposobu in te r ­ p re ta c ji czasow nika „b y ć” oraz pochodnej od niego form y, k tó rą stanow i w yrażenie „ je s t” , a niekiedy n aw et pew ne roz­ strzygnięcia filozoficzne. One to w łaśnie dzielą poglądy na te ­ m at m ożliwości przekształcan ia om aw ianych typów zdań na p rzeciw staw ne sobie niekiedy g ru p y opinii.

(13)

pochod-nego od niego w y rażenia „ je s t”, że to o statn ie może pełnić w języ k u ty lko jed n ą w yłącznie fu n k cję, m ianow icie fu n k cję łącznika, czyli spójki. P rz y tak ie j in te rp re ta c ji, niezależnie od tego, jak ą rolę przypisze się tem u w y rażen iu jako spójce, czy reprezen to w an ie sto su nk u przynależności in d y w id u u m do zbio­ r u 10, czy stosunku identyczności u , czy ty lko reprezen to w an ie przynależności podm iotu do orzeczenia 12, w yrażenie to stan o ­ wić będzie zawsze d w u arg u m en to w y fu n k to r zdaniotw órczy. P rz y tak ie j in te rp re ta c ji każde zdanie ozn ajm ujące egzysten­ cjaln e o s tru k tu rz e „a je s t” stanow i zw y kły nonsens sy n ta k - tyczny. F u n k c ja zdaniow a „a je s t” zgodnie ze sposobem ro zu ­ m ienia n a tu ry w y rażenia „ je s t” dom agać się będzie u zu p ełn ie­ nia przez jeszcze jed en a rg u m e n t nazw o wy. W tej sy tu acji b ra k m ożliw ości przek ształcen ia zdania o s tru k tu rz e „AC” , gdzie „A ” jest nazw ą a „C ” stanow i czasow nik „ je s t” , p rz y ­ pisać m ożna, tak ie j in te rp re ta c ji tego w yrażenia, w edług k tó ­ re j nie może ono pełnić inn ej roli, niż ta k lu b inaczej zin­ terp reto w a n e j fu n k cji łącznika zdaniowego.

S y tu a cja p rzed staw ia się nieco inaczej, w przy p ad k u , gdy ze słow em „być” wiąże się dw ie fu n k cje w sposób nieroz- dzielny, synonim iczny, m ianow icie fu n k cję łącznika w sk azu ją­ cego na a k t orzekania oraz fu n k cję egzystencjalną. Stanow isko takie, co do in te rp re ta c ji słow a „być” re p re z e n tu je F. B ren ­ tan o i jego uczeń H. W. B. Jo sep h 13. Ci dw aj filozofow ie cza­ sow nik „być” uw ażali za rów noznaczny z czasow nikiem „ist­ nieć”. K onsekw encją tego ro d zaju in te rp re ta c ji jest pogląd, iż każde zdanie oznajm ujące podm iotow o-orzecznikow e o s tru k ­ tu rz e „A jest B ” daje się przekształcić bez zm iany znaczenia n a zdanie egzystencjalne o s tru k tu rz e „jest A B ”. Inaczej m ó­ wiąc, znaczy to, że każde zdanie, o w yżej w spom nianym ch a­ ra k te rz e , i odpow iadający m u sąd jest uznaniem , lub odrzuce­ niem istn ien ia czegoś. Dla jednego, ja k i dla drugiego, zdanie: „owca jest b ia ła ” m ówi to samo, co zdanie: „jest biała ow ca”. Nie w n ik a ją c bliżej w słuszność tej tezy oraz tezy dotyczącej

19 T a k ie s ta n o w is k o s p o ty k a się u G. P e a n o i jeg o u c z n ia . A. P a - doa. Zob. L a lo g i q u e d e d u c t i v e d a n s sa d e r n i è r e p h a s e d e d é v e l o p p e ­ m e n t , P a r i s 1912, 30 11 W e d łu g te g o p o g lą d u , te r m in „ je s t ” w y ra ż a że p o d m io t i o rz e c z e ­ n ie r e p r e z e n tu j ą t e n s a m p rz e d m io t. 12 A ry s to te le s r o lę s p ó jk i w id z ia ł p rz e d e w s z y s tk im w łą c z e n iu p o d m io tu i o rz e c z e n ia , zob. A ris to te , O r g a n o n , II : D e 1’i n t e r p r e t a t i o n , tr a d , p a r T r ic o t J ., P a r i s 1946, 82; Z ob. ta k ż e L. G u m a ń s k i, dz. cy t., 63. P o r. n a te n te m a t A. S tę p ie ń , I s t n i e n i e (c zegoś) a p o ję c i e i są d, S tu d . P h il. C h ris t. 9 (1973) 1, 252

(14)

sprow adzalności w szelkich zdań d sądów do postaci egzysten­ cjaln ej, w arto zaznaczyć, że u jej podstaw m ieści się pogląd, iż każdy sąd jest uznaniem , lub odrzuceniem istn ien ia czegoś u .

G dy chodzi zaś o zdania egzystencjaln e o s tru k tu rz e „A is t­ n ie je ” lub „A je s t” , i odpow iadające im sądy, uw aża się, iż zgodnie z om aw ianą teorią, zdania te nie stanow ią stw ierdzeń, że przedm iot sądu posiada istn ien ie jako cechę, lecz tylk o, że jest specyficznym dla sądu uznaniem bądź odrzuceniem istn ie ­ nia p rzed m io tu sądu. D latego też zw rot językow y: „uznać is t­ nienie p rzed m io tu ” i zw rot: „uznać, że p rzedm iot m a cechę istn ie n ia ”, w ram ach tego poglądu nie są rów noznaczne. Jeśli m ów im y „A istn ie je ” ·— pow iada B ren tan o — to zdanie to, nie jest, ja k w ielu sądziło i tera z jeszcze sądzi, pred y k acją, dzięki k tó re j łączy się istn ien ie jako orzeczenie z A jako pod­ m iotem . Nie połączenie istnien ia z „A ” lecz samo „A ” jest przedm iotem , k tó ry u znajem y. Tak samo jeśli m ów im y „A nie istn ie je ”, to nie jest to orzeczeniem o „A ” w sensie przeciw ­ nym , nie jest odrzuceniem połączenia cechy „istn ien ia” z „A ” , lecz „A ” jest przedm iotem , k tó ry odrzucam y 15. Zgodnie więc z in te n c ją zaw artą w w yżej przytoczonej uw adze, w w y raże­ niach o postaci „A je s t” , „A nie je s t”, słowo „ je s t” , nie zna­ czy to samo, co zw ro t językow y „jest istn ie ją c e ”. Z treści po­ danego te k s tu w ynika, że słowo to nie n ad aje się na pełnienie fu n k cji łączenia istn ien ia jako orzeczenia z „A " jako p o d­ m iotem . W zdaniu tak im w yrażo n y jest sąd u zn ający „A ” jako przedm iot. B ren tan o w yraźnie mówi: „... lecz samo „A ” jest przedm iotem , k tó ry u zn a je m y ”. Zdania tego rodzaju, nie są więc tw o ram i bezsensow nym i, jak to było w poprzednio przytoczonym stanow isku, poniew aż stw ierdza się w nich coś. Tym „czym ś” jest samo „A ”. „A ” jest przedm iotem , którego uznanie jako takiego, jest w yrażone w ty m zdaniu. P ow staje p y tan ie w jak im sensie w tego ro d zaju zdaniach m ówi się o przedm iotach jako tak ich , inaczej m ów iąc, w jakim znacze­ niu „ je s t” stw ierdza podm iot i co o nim orzeka. Odpowiedź nasuw a się jed n a: w yrażenie „ je s t” sp ełn iając rolę łącznika orzeka podm iot o nim sam ym . Z danie o s tru k tu rz e „A je s t” przechodzi w zdanie o s tru k tu rz e „A jest A ” . N iem niej trzeb a pam iętać, że w ram ach B re n ta n y koncepcji sądów, uznanie „A ” , o k tó ry m była m owa, nie różni się od uznania egzysten­

14 F. B re n ta n o , P s y c h o lo g ie v o n e m p i r i c h e n S t a n d p u n k t , L e ip z ig 1974, t. II , 34

15 T e k s t z a c z e rp n ię to z: B r e n t a n o w s k a a r g u m e n t a c j a w s p r a w i e

p r z e d m i o t u p o w i e d z e ń e g z y s t e n c j a l n y c h , D. G ro m s k a , P rz e g l. F il. 23

(15)

cji „A ”. D latego też zdanie o s tru k tu rz e „A je s t” w yrażające uznanie „A ” stanow i w p ełn y m tego słow a znaczeniu rów nież zdanie egzystencjalne. T ym m om entem , k tó ry decy duje o tym , że ta k jest, stanow i owe e lem en tarn e uznanie „A ”. U znaw ać w ty m p rzy p ad k u to ty le, co być p rzek onan y m o istnieniu. Jed n ak że istnienie, o k tó ry m m ow a nie jest przedm iotem sądu, tk w i ono w akcie sądzenia. P rzed m io tem zaś sądu je st sa­ mo „A ” 16.

Inna opinia, w edług k tó rej istn ieje m ożliwość przek ład al- ności zdań egzysten cjaln ych na zdania podm iotow o-orzeczniko- w e bazu je na prześw iadczeniu, że słowo „być” może pełnić podw ójną fu nk cję: raz, w y stęp u jąc w postaci zw ro tu język o­ wego „ je s t” stanow i łącznik m iędzy podm iotem a orzeczeniem , in n y m razem , jako czasow nik, w y rażając istn ien ie tego, co jest stw ierd zan e w zdaniu. Stanow isko p rzy pisujące słow u „b yć” podw ójną fu n k cję, nie jest now ym . W łaściw ie już A rysto teles w tra k ta c ie o zdaniu w yraża pogląd, że słowo „być” nie zaw ­ sze znaczy tyle, co słowo „ istn ieć”. W zdaniu bow iem „H om er jest p o e tą ”, czasow nik „ je s t” , jest stw ierd zony o H om erze, w yrażenie „ je s t” w yraża jed y nie, że H om er jest poetą, a żad­ ną m iarą, że jest, w sensie absolutnym . Sens ab so lutn y, o k tó ­ ry m m ow a, to w łaśnie istnienie. Na in n y m m iejscu om aw ia­ jąc sofistyczne błędy, A ry sto teles k o n ty n u u je tę sam ą m yśl w n a stę p u jąc y sposób: „... „ J e s t” w zględem czegoś nie jest ty m sam ym , co „ je s t” poprostu. J e st w zględem czegoś, to spój- ka; „ J e s t” po p ro stu — to „ je s t” w tzw . sensie m ocnym , czyli rów noznacznik w y razu „ istn ie je ” 17. Podobnie m yśleli w tej spraw ie, Tom asz z A kw inu, neoscholastycy, J. St. Mill oraz w ielu in ny ch , u p raw iający ch filozofię w czasach w spółczes­ nych, chociaż trzeb a zaznaczyć, różnie in te rp re to w a ło się i n a ­ dal in te rp re tu je się w y rażenie „ je s t” , ta k w jego fu n k cji łącz­ nika, ja k też w jego fu n k cji egzystencjaln ej. Różnice poglądów dotyczące in te rp re ta c ji pierw szej z w ym ienionych fu n k cji sło­ w a „ je s t” a objaw iające się w p rzy p isyw an iu tem u słow u róż­ nego ro d zaju ról, ja k np. roli p ełnienia stosun ku identycznoś­ ci, czy in k lu zji, zasadniczo nie m o dy fik u ją zagadnienia m ożli­ wości, czy niem ożliwości przekładalności jed nych zdań na d ru ­ gie. J a k pokazano w yżej, p rzy tego ro d zaju in te rp re ta c ji fu n k ­

is p rz y in t e r p r e t a c j i m y ś li F. B r e n ta n o n a p o ty k a się n a w ie le t r u ­ d n o śc i ze w z g lę d u n a n ie ja s n o ś ć i w ie lo z n a c z n o ść s f o rm u ło w a ń . P o r. w te j s p r a w ie : E. G ilso n , dz. cy t., 229— 233; D. G ro m s k a , dz. cyt., 98— 108; L. G u m a ń s k i, dz. c y t., 27— 33

17 P o r. A ris to te , dz. cy t. 120; Zob. ta k ż e T. K o ta r b iń s k i, W y k ł a d y

(16)

cja zdaniow a ,,a je s t” będzie zawsze sy n tak ty czn y m bezsen­ sem. Inaczej w ygląda sp raw a w p rzy p ad k u różnych in te rp re ­ ta c ji słow a „ je s t” w jego fu n k cji egzystencjalnej. M am y tu do czynienia z dw om a ty p am i in te rp re ta c ji: jed n a w edług k tó ­ rej „istn ien ie”, o k tó ry m m ow a w zdaniu egzystencjalnym , je st w łaściw ością, czyli cechą p rzedm iotu, druga, w edług k tó ­ rej istn ien ie nie jest b y n a jm n ie j cechą. P rz y pierw szej in te r ­ p re ta c ji zdanie egzysten cjaln e o s tru k tu rz e „a je s t” nie s ta ­ now i syntaktycznego nonsensu. F u n k c ja zdaniow a, k tó ra go re p re z e n tu je , może p rzejść w zdanie podm iotow o-orzeczenio- we o s tru k tu rz e „A C ”. Bez w iększych tru d n o ści zdanie to d a­ je się przełożyć, bez zagubienia w łaściw ego m u sensu, na zda­ nie podm iotow o-orzecznikow e o s tru k tu rz e „A je s t B”. W p rzy ­ pad k u zin te rp re to w an ia istn ien ia nie po linii w łaściw ości p rze d ­ m iotu, napis w postaci „a je s t”, w praw dzie s tru k tu ra ln ie bę­ dzie przy p o m inał zdania oznajm ujące podm iotow o-orzeczenio- we, to jed n ak w żadnym przy p ad k u nie daje się przełożyć, bez rów noczesnej zm iany sensu na zdanie o s tru k tu rz e A jest B, a więc podm iotow o-orzecznikow e.

Pow yższe uw agi, dotyczące zdań oznajm ujący ch egzysten­ cjaln y ch w ich rela cji do in n y ch rodzajów zdań o z n a jm u ją ­ cych w skazują, że w yróżnienie ty ch zdań w śród zdań oznaj­ m ujący ch , jak też ich przekładalność, lub nieprzekładalność na zdania o s tru k tu rz e orzecznikow ej, w aru nk ow an e jest uprzednio p rzy ję ty m i rozstrzygnięciam i, dotyczącym i rzeczy­ w istości pozajęzykow ej. W te n sposób m ożna powiedzieć, że w spom niany w yżej rodzaj rozstrzygnięć w p ływ a na u k sz ta łto ­ w ania się sy n tak ty czn ej i sem antycznej s tro n y języka. W idać też, że analizy zdań egzy sten cjalny ch i odpow iadających im sądów nie m ożna odryw ać od poglądów na samo istnienie.

3. R OD ZA JE Z D A Ń E G ZY STEN C JA LN Y C H

N aw iązując do zagadnienia rodzajów zdań egzystencjalnych, nie chodzi tu o to, by dokonyw ać jak ie jś k lasyfikacji tych zdań z tak ic h lu b in n y ch p u n k tó w w idzenia, lecz o to, by w skazać jedynie na te ich ty p y , k tó re um ieszcza się, lub trz e ­ ba um ieścić, w punkcie w yjścia m etafizy ki ogólnej. Zdanie egzystencjalne bow iem ze w zględu na ich postać językow ą, inaczej m ów iąc, ze w zględu na nazw ę jak ą mogą przyjm ow ać jako podm iot, p rzy b ie ra ją ró żny w ygląd. P oglądy na tem at ty c h zdań, w ty m aspekcie, nie są jednolite. W edług np. R us­ sella, zdania egzystencjalne w podm iocie zaw ierać m ogą je d y ­ nie nazw y oznaczające, k lasy przedm iotów , desk ryp cje, relacje. 6 — S tu d ia P h ilo s o p h ia e C h ris tia n a e

(17)

Nie m ogą n ato m iast stanow ić podm iotów ty ch zdań nazw y, od­ noszące się do im ion w łasnych. Inne stanow isko w tej spraw ie zajm u je L eśniew ski. U niego, w ra c h u n k u nazw zw anym „on- tologią” im iona w łasne, tra k to w a n e są pod w zględem sk ład ­ niow ym na rów ni z im ionam i pospolitym i, tak , że określony jest sens w szelkich zdań złożonych z te rm in u „ istn ie je ” i z do­ w olnej nazw y, niezależnie od tego, czy jest to im ię w łasne, czy d esk ryp cja, czy też nazw a ogólna, jednostkow a lub p u sta 18. T ek sty rep re z en tu ją c e fra g m e n ty k o n stru k c ji m etafizyk i d a ­ ją podstaw ę do prześw iadczenia, że u jej podstaw w y stę p u ­ ją zdania eg zystencjalne, k tó ry c h podm ioty stanow ią nazw y jednostkow e. Są to bow iem zdania, k tó ry c h znaczeniam i są sądy u jm u jąc e istnienie określonych przedm iotów . W yrażenie zaś „p rzed m io t” m a tu tak ie znaczenie, że oznacza się nim , ta k b y ty jednostkow e tj. p rzed m io ty fizyczne, inaczej m ów iąc to, co jest spostrzegane, ja k rów nież p rzedm ioty nie fizycz­ ne, k tó re m ożna nazw ać przedm iotam i psychicznym i. W tym ostatn im p rzy p ad k u chodzi o tak ie sp raw y jak: przeżycia poz­ naw cze i niepoznaw cze lu b ich p rz e d m io ty 19. Co w ięcej — te sam e te k sty in fo rm u ją, że sądy te, jako znaczenia, to nie sądy egzystencjalne pom yślane, lecz w y dane a więc, w k tó ­ ry c h w y stęp u je m om ent asercji. W yraźnie przecież podkreśla się m om ent przekonania w ty ch sądach a n a w e t w skazuje się n a dośw iadczenie zew n ętrzn e i w ew n ętrzn e jako podstaw y asercji. Tak więc term in : „ istn ie je ” b ra n y w punkcie w yjścia k o n stru k c ji m etafizyki klasycznej stosow any jest do tak ich zdań, k tó re posiadają em piryczną egzem plifikację. Na tę sw o­ iście em piryczną egzem plifikację sk ład ają się dane dośw iad­ czenia zew nętrznego i w ew nętrznego. T erm in „dośw iadczenie z e w n ę trz n e ” oznacza tu spostrzeżenie zm ysłow e zew nętrzne, którego a k t stanow iący jedność przeró żn y ch elem entó w zm ys­ łow ych i in te le k tu a ln y c h u jm u je jednostkow y przed m iot cie­ lesny lu b k o n k retn ą sy tu ację przedm iotow ą, bezpośrednio, n a­ ocznie, z określonego p u n k tu w idzenia, zawsze jako coś zew nę­ trznego, a k tu a ln ie i rea ln ie istniejącego. T erm in natom iast „dośw iadczenie w e w n ętrzn e ” oznacza tu spostrzeżenie w ew nę- trze, którego a k t u jm u je a k tu a ln ą fazę naszego życia p s y ­ chicznego. T en rodzaj dośw iadczenia c h a ra k te ry z u je się tym , że w nim u jm u je się bezpośrednio jedn o stk ow y p rzedm iot p sy ­

18 P o r. K. A jd u k ie w ic z , W s p r a w i e p o ję c i a is tn i e n ia , w : J ę z y k

i P o z n a n i e , W a rs z a w a 1965, t. II , 143

19 P o r. A. S tę p ie ń , W p r o w a d z e n i e do m e t a f i z y k i , K ra k ó w 1964, 51— — 52; M. A. K rą p ie c , M e t a f i z y k a , P o z n a ń 1966, 87— 89; S. Z. Z d y b ic k a ,

(18)

chiczny w postaci a k tu , sta n u świadom ości, w łasności, te n d e n ­ cji lub spraw ności, ja k rów nież tym , że p rzy n ależy on do spostrzegającego „ ja ” 20.

Em piryczna egzem plifikacja zdań egzystencjalnych, w y stę ­ pu jący ch w punkcie w yjścia m etafizyki ogólnej, k o n sek w en t­ nie prow adzi do stw ierd zen ia, że podm ioty ty ch zdań, nie n a ­ leżą do k lasy term in ó w p usty ch . W yrażenie: „a istn ie je ” n a le ­ ży tu b rać w znaczeniu, że „ a ” oznacza jak iś k o n k re tn y p rze d ­ m iot m a te ria ln y bądź n iem a te ria ln y ■— psychiczny, w y stę p u ­ jący w postaci bądź a k tu poznawczego bądź w olityw nego, lub przedm io tu takiego a k tu . To, co w y d aje się być c h a ra k te ry s­ tyczne w podaw aniu przy k ład ó w zdań eg zy sten cjaln y ch p rzy prezen tacji budow y m etafizyki ogólnej jest to, że p raw ie nig­ dy nie p odaje się tak ich zdań, w k tó ry c h podm ioty stanow i­ ły b y nazw y ogólne, np. „A istn ie je ”. Zawsze dodaje się w y ­ rażenie okazjonalne: „to oto t u ”, łub „to o to” istnieje. W te n sposób w yraża się in ten cję, że w w punkcie w yjścia m eta ­ fizyki ogólnej chodzi zawsze o w y raźn e stw ierdzenie istn ie ­ nia przedm iotów k o n k retn y ch . Nie um ieszcza się tak ich zdań ja k np. „człowiek istn ie je ”. G dyby jed n a k i tak ie gdzieś w y ­ stępo w ały w sposób w y ra ź n y lu b d ały się w y in terp reto w ać z swobodnego k o n tek stu opisu budow y m etafizyki, to ich n az­ w y, w y stęp u jące w roli podm iotów należałoby brać w znacze­ niu nazw jednostkow ych. C h a ra k te r jed n o stk ow y w yznaczałby im k o n tek st znaczenia w y rażenia „ istn ie je ”. Z naczenie to zgod­ nie z realisty czn y m stanow iskiem zajm ow an ym przez te o re ty ­ ków egzystencjalnego tom izm u, nazw ie w y stęp u jącej w jego kontekście n ad aje zawsze supozycję zw ykłą.

P ew n ą różnicę w stosun k u zdań eg zy sten cjalny ch w p u n k ­ cie w yjścia tw orzenia się m etafizy ki ogólnej dostrzec m ożna, gdy zdania te ro z p a tru je się z p u n k tu w idzenia języka. Cho­ dzi tu przede w szystkim o języ k nazw podm iotów ty c h zdań. M ając to na uw adze, m ożna mówić o stosow aniu dw ojakiego ro d zaju zdań eg zystencjalnych: 1 0 tak ie, k tó ry c h nazw y je d ­ nostkow e, stanow iące w nich podm ioty są w yrażone w t e r ­ m inach okazjonalnych, 2 0 tak ie, k tó ry c h w yżej w spom niane nazw y w yrażone są w term in ach nieokazjonalnych. Za p rz y ­ k ład pierw szych może służyć zdanie: „coś czerwonego istn ie ­ je ” , p rzyk ładem zaś drugich jest zdanie: „ te n oto koń istn ie ­ je ” . P ierw sze opisują przed m io ty w sw ej tożsam ości bliżej nieokreślone. To, co je st określone w ty ch p rzedm iotach jest

20 P o r. A. S tę p ie ń , dz. c y t., 11— 13. T e o r i a p o z n a n i a , z a r y s k u r s u

(19)

pew n a przy sług u jąca im jakość. D rugie, opisują przedm ioty w skazu jąc na w łaściw ości istotow e. T erm in y okazjonalne w y ­ stęp u jące w nich pełn ią fu n k cje jed y n ie u k o n k retn ian ia ty ch zdań.

Zależnie od ty p u zdań eg zy sten cjaln ych um ieszczanych w punk cie w yjścia tw orzenia się m etafizy ki ogólnej, d aje się w yróżnić dw a sposoby przep row ad zania czynności seperacji. A. Stęp ień określa je nazw ą „m niej lu b bardziej rozw inięta o p e ra c ja ”. Jed en sposób polegałby na do kładnym w yróżnieniu i przeciw staw ian iu sobie treści indyw id u alizujący ch, g a tu n k u ­ jących, k lasy fik u jący ch , zw iązanych n aw et ze sposobam i is t­ nienia, a n aw et na odróżnianiu elem entów -czynników poziom u ontycznego od elem entów -czynników poziom u subontycznego. D rugi polegałby na ty m , że stw ierd za się jedy n ie m inim um tego, co p o trzebne jest do odróżnienia tego, co k ategorialne od tego, co tra n sc en d e n taln e . Do zaistnienia tego drugiego, zdaniem A. S tępnia, po trzeb n e jest stw ierdzenie zachodzenia (p rzy n ajm n iej dw u) różnych jakości, czy układów (zestrojów ) jakości 21.

W zw iązku z ta k ą sy tu acją rodzi się py tan ie, k tó rą z w y­ m ienionych postaci sep aracji należałoby stosow ać przy tw o ­ rzen iu się m etafizyki ogólnej, a ściśle m ówiąc, przy form o­ w an iu się pojęcia b y tu jako b y tu . N iezależnie od sugestii ja ­ kie p o jaw iły się w zw ązku z ty m problem em , p rzy jego roz­ w iązyw aniu należałoby wziąść pod uw agę dw ie spraw y: 1 0 zdania eg zystencjalne, w y stęp u jące w em pirycznej bazie m e­ tafizy k i, zawsze rozum ianej jako najogólniejszej filozoficznej teorii rzeczyw istości, w in n y m ieć ta k i c h a ra k te r, a b y m ożna było na podstaw ie analizy treści sądów, jakie one w yrażają, dokonać rozróżnienia m iędzy ty m , co k ateg o rialn e a tym , co tra n sc en d e n taln e , 2 0 zdania te, ze w zględu na sądy egzysten­ cjalne, k tó re w y rażają, w in n y być w olne od jak iejk o lw iek in ­ te rp re ta c ji teorety cznej. Ta w łaśnie „w olność” , czy inaczej m ów iąc, „niezależność” jest isto tn a ze w zględu na p o stu lat niezależności m etafizyki ogólnej, od ta k lub inaczej z in te rp re ­ to w an ej uprzednio rzeczyw istości.

Stanow isko, w edle którego w punkcie w yjścia tw o rzenia się

21 P o r. A. S tę p ie ń , R o la d o ś w i a d c z e n i a w p u n k c i e w y j ś c i a m e t a f i ­

z y k i , Zesz. N a u k . K U L 27 (1974) 4, 35— 36. G d y b y s z u k a ć p r z y k ła d ó w

sto s o w a n ia ty c h d w u sp o so b ó w s to s o w a n ia s e p a r a c ji, m o ż n a b y ło b y w s k a z a ć , że p ie r w s z y sp o só b d a je się o d n a le ź ć w filo z o fic z n e j t w ó r ­ czo ści M. A. K r ą p c a , E. M a r ita in a , Z Z d y b ie c k ie j, d r u g i n a to m ia s t u A. S tę p n ia i J . M a r itin a . P o r. E. M o ra w ie c , R o la i n t u i c j i w p r z y j m o ­

w a n i u z a ł o ż e ń m e t a f i z y k i o g ó l n e j w m e t a f i z y c e J. M a r i t a i n a , W a r s z a ­

(20)

m etafizyki ogólnej, um ieszcza się zdania egzystencjalne, k tó ­ ry c h podm ioty nie są nazw am i okazjonalnym i, i k tó re k w a ­ lifik u ją przed m ioty do określonych klas bytów , a n aw et n ie­ kiedy, k ateg orii bytów , c h a ra k te ry z u je się z konieczności ty m , że w punkcie w yjścia m etafizyki um ieszcza się wysoce u w y ­ raźnione dośw iadczenie spostrzeżeniow e, k tó re w yd aje się być teo retyczn ie zin terp reto w an e. Zdania bow iem egzysten cjaln e tak ie jak: „to oto drzew o istn ie je ” , „ta oto m oja m yśl istn ie ­ je ”, oraz im podobne, dotyczące stw ierd zenia istnien ia p rze d ­ m iotów o określonych sposobach istn ien ia a n aw et p rzedm io­ tów należących do określonych kategorii b y tu (mówi się bo­ w iem o b y tac h m ate ria ln y c h i n iem aterialn y ch , sam oistnych i n ie sa m o istn y c h )22 ze w zględu na sądy, k tó re w yrażają, nie są w olne od in te rp re ta c ji teo retyczn ej. Dośw iadczenie tego, ce p e rc y p u je się, jest tu ta k dalece u w yraźnione, że mogło się ono dokonać dzięki już posiadanej szerokiej w iedzy, do­ tyczącej rzeczyw istości. W spom niana w yżej in te rp re ta c ja teo ­ rety czn a polegałaby tu nie tylko na doborze m ate ria łu , k iero ­ w anym podstaw ow ym p y tan iu , lecz tak że na jego teo re ty c z ­ nym ujęciu, zasadzającym się na k lasy fik acji danych do odpo­ w iednich gatu n kó w , rodzajów , odpow iednich sposobów istn ie ­ nia a n aw et, jak w spom niano w yżej, kategorii.

W olnym od tego, co nazw ano „teo rety czn ą in te rp re ta c ją ” danych dośw iadczenia spostrzeżeniow ego, jest drugie stan o ­ wisko, w edle którego w punkcie w yjścia tw orzenia się m eta ­ fizyki ogólnej, um ieszcza się zdania egzystencjalne, k tó ry c h podm ioty w yrażone są w term in a c h okazjonalnych. Z dania te w y ra ż ają sądy o p arte na dośw iadczeniu, nie dający m pod­ staw do ujęć przedm iotów w ich in d y w id u alnej swoistości, czy też rodzajow o-gatunkow ej a n a w e t kateg o rialn ej p rzy n a ­ leżności. S ądy w yrażone przez te zdania c h a ra k te ry z u ją się ujęciem dośw iadczenia nierozum iejącego. S tw ierd za się w nich jedynie, p rzed m io ty jako bliżej nieokreślone, jako zespoły w sobie określonych i zdeterm in o w an ych treści. S ep aracja w ty m p rzy p ad k u b y łab y — jak stw ierd za A. S tęp ień — ope­ ra c ją m yślow ą w ychodzącą od sądów re je stru ją c y c h jedy nie to, co dane w owej nierozum iejącej percepcji. Pojęcie b y tu jak ie jaw i się w punkcie w yjścia seperacji stanow i em p iry cz­ ne pojęcie sprow adzające się do zastan ej, danej treści, jakości lub u kład u ja k o ś c i23.

J e st fak tem , że zgodnie z sam ą koncepcją filozofii, m e ta ­

22 P o r. M. A. K rą p ie c , M e t a f i z y k a , 89 23 P o r. A. S tę p ie ń , dz. cy t., 36

(21)

fizyka w sw ym punk cie w yjścia, w in n a k orzystać z d anych poznaw czych, m ożliw ie ja k n ajm n iej zin terp reto w an y ch . Do­ m aga się tego p o stu la t n eu traln o ści poznania m etafizykalnego, o k tó ry m m ow a b yła w yżej. Nie m niej w yd aje się, że te n ty p , czy te n stopień teo rety czn ej in te rp re ta c ji, jak i jaw i się w są­ dach egzy sten cjaln y ch w y rażonych w odpow iednich do nich zdaniach, k tó ry ch nazw y są nazw am i k o n k retn y c h p rzed m io­ tów , określonych co do ich n a tu ry , nie je s t niebezpieczny dla sam ej neutraln ości m etafizyki. J e st ta k dlatego, poniew aż te n iek ied y wysoce uw yraźnio n e treści, b ran e są (w y ko rzy sty­ w ane) w operacji tw orzenia się pojęcia b y tu , jako bliżej n ie­ określone. O każdej z ty ch d anych m ówi się, że jest to coś, lub przedm iot, i chce się przez to pow iedzieć, że każda z ty ch dan y ch jest n ap o tk an ą swoistością. W spom niana swoistość po­ lega na przysług iw an iu tem u, co dane, jakości lub w łasności, k tó ra pozytyw nie określa a zarazem w yróżnia je spośród in ­ nych danych, nad ając m u odm ienność i odrębność. M ożna by powiedzieć, że w praw dzie dane poznaw cze w yrażone w sądach egzysten cjaln y ch uw yraźn io ny ch , w praw dzie u jęte są i w y ­ s tę p u ją w schem atach pojęciow o w erb aln y ch, to jed n a k w y ­ k o rzy sty w ane są jako coś bliżej nieokreślonego, jako coś, co daje podstaw y jedynie w yróżnienia sobie od czegoś drugiego. T akie p o trak to w an ie danych poznaw czych, u ję ty c h w sądach egzystencjalnych u w yraźnionych, jest w y starczające do odróż­ nien ia tego co k ateg o rialn e od tego co tran scen d en taln e.

4. Z D A N IA E G Z YST EN C JA LN E A D O ŚW IA D C ZEN IE

G dy m ówi się o em pirycznym ch arak terze zdań, to przede w szystkim m a się na m yśli em piryczność w y stęp u jący ch w mich term inów . Do term in ó w ty ch zalicza się w szelkie po- zalogiczne p re d y k a ty jedno lub w ieloargum entow e, odnoszące się do spostrzegalnych w łasności, lub do spostrzegalnych sto ­ sunków zachodzących m iędzy rzeczam i, oraz p re d y k a ty po­ zostałe tj. tak ie, k tó re nie odnoszą się do sp ostrzegalnych w łas­ ności, czy stosunków zachodzących m iędzy rzeczam i. Pierw sze z w yżej w ym ienionych, na gruncie określonej teorii nauki em pirycznej, określa się m ianem term in ó w elem en tarn y ch , drugie zaś m ianem term in ó w teoretycznych. S postrzegalnym i w łasnościam i nato m iast nazyw a się te w łasności, k tó re w od­ niesieniu do pew n y ch przedm iotów m ożna bezpośrednio na podstaw ie dośw iadczenia (spostrzeżenia) rozstrzygnąć, czy w łasności te im p rzy słu g u ją, czy nie. Jeśli zabieg te n w sto­ sun k u do żadnego p rzedm iotu nie jest w y k on alny m a się do

(22)

czynienia z niespostrzegalnością. P re d y k a ty więc spostrzeże­ niow e stanow ią najbliżej z bezpośrednim dośw iadczeniem zw iązane te rm in y n au k szczegółowych. S tą d w łaśnie tra k tu je się je, jako te rm in y elem en tarn e. Rola ty c h term in ó w w te ­ orii em pirycznej nie budzi pow ażniejszych w ątpliw ości. Od­ noszą się one do bezpośrednio obserw ow alnych w łasności. Do­ puszczają więc bezpośrednią in te rp re ta c ję , przy p o rząd k o w u ją­ cą im tak ie w łasności. Inaczej jest z term in a m i teo rety czny m i tj. bezpośrednio nieobserw ow alnym i. N ie odnoszą się one do niczego, co byłoby dostępne bezpośredniej obserw acji. Bez­ pośred n ia in te rp re ta c ja tak ich term inó w nie jest zatem m oż­ liw a.

W ykazanie c h a ra k te ru dośw iadczenia w ystępującego u pod­ staw zdań oznajm u jących nieeg zy sten ejaln ych c h a ra k te ry sty c z ­ nych dla n a u k em pirycznych jest o ty le pro ste, iż w zasadzie sprow adza się ono do zbadania em piryczności ich predykatów . W p rzy p ad k u zdań zaw ierających te rm in y spostrzeżeniow e b a­ danie to realizu je się w drodze dokonania ich in te rp re ta c ji bezpośredniej, k tó ra najczęściej utożsam ia się z tzw. definicją dejkty czn ą, czyli ostensyw ną. W p rzy p ad k u zaś, gdy zdania z aw ierają te rm in y teo retyczn e proced u rę n ad aw ania im okreś­ lonych treści nazyw a się in te rp re ta c ją pośrednią. P ośrednia in te rp re ta c ja term in u przy b iera zazw yczaj postać zw ykłej w erb aln ej definicji tego term in u . P rzed m io t, k tó ry stanow ić m a denotację in terp reto w an eg o te rm in u zostaje w niej scha­ rak te ry z o w an y za pom ocą słownego opisu. In te rp re tu ją c da­ n y te rm in pośrednio, k o rzysta się z in n y ch term in ó w sp ostrze­ żeniow ych lu b z in te rp re to w an y c h w te n sam sposób już uprzednio M.

Inaczej nieco p rez e n tu je się sp raw a u stalen ia em piryczne­ go c h a ra k te ru zdań oznajm ujący ch eg zy stencjalnych, w y stę­ pu jący ch w punkcie w yjścia m etafizyki. Chodzi tu bow iem nie ty le o pokazanie em piryczności te rm in u w ystępującego po nazw ie, pełniącej rolę podm iotu w zdaniu, lecz nadto chodzi o w ykazanie em pirycznego c h a ra k te ru desy gn atu tej nazw y, k tó ry stanow i podm iot zdania egzystencjalnego. J e st ta k dla­ tego, że w zdaniach egzy sten cjaln y ch nie chodzi o w yrażenie m yśli, że coś czem uś p rzy słu g uje, ta k ja k to dzieje się w zda­ niach orzecznikow ych, ale że coś istn ieje. J a k in fo rm u je doś­ w iadczenie, istn ienie p rzy słu g u je rzeczom spostrzeganym nie n a sposób w łasności, a więc tak , że raz go rzecz spostrzegana

·.· 24 P o r. M. P rz e łę c k i, P o ję c i a t e o r e t y c z n e a d o ś w i a d c z e n i e w : L o ­

(23)

pnosiada a in n y m razem , jest ono jej obce, lu b że jed n a rzecz go posiada a in n a nie. W szędzie bow iem tam , gdzie m a się do czynienia z przedm iotam i spostrzeganym i w tak i lu b in n y spo­ sób, m a się do czyniieniia z ich istnien iem . P rzed m io ty w spo­ strzeżeniu n arzu cają się nam jako rów nież istn iejące. Zauw ażyć cokolw iek, to ty le co spostrzec a spostrzec, to nie tylk o uobec­ nić sobie p rzedm iot z jego tak im i lu b in n y m i w łaściw ościam i, lecz także jako istn iejący . M ając przeto do czynienia z przed ­ m iotem w ram ach dośw iadczenia spostrzeżeniow ego eo ipso m a się do czynienia także z jego istnieniem . Istnien ie je s t zawsze istnien iem czegoś, tak lub inaczej istniejącego, lecz w in n y sposób jest istnieniem tego czegoś, niż jakak o lw iek właściwość tego czegoś, co jest spostrzegane. S tąd też zagadnienie em pi- ryczności jednostkow ych zdań egzy sten cjaln ych nie m ożna sprow adzać jed y nie do pokazania sposobu u sta la n ia p rzy słu ­ giw ania istn ienia przedm iotom lub też w drodze odnalezienia bezpośredniej in te rp re ta c ji dla ich p red y k ató w , lecz w dro ­ dze u stalen ia ty p u dośw iadczenia w oparciu o któ re dokonuje się ujęcie poznaw cze treści całości, a więc tego co w y raża p re ­ d y k at zdania egzystencjalnego, oraz tego co w y ra ż ają nazw y w y stęp ujące w ro li podm iotów w zdaniu e g z y ste n c ja ln y c h 25.

Z dania eg zystencjalne, w y stęp u jące w punkcie w yjścia m e­ tafizy k i ogólnej, niezależnie od tego, czy ich podm ioty w yrażo­ ne są za pom ocą term in ó w okazjonalnych, czy term in ó w nie- o kazjonalnych należą do zdań p ierw o tn y ch w ty m sensie, że sądy ty ch zdań poddane są analizie kierow anej odpow iednim i zdaniam i, oraz że zdania te należą do k lasy zdań spostrzeże­ niow ych. Są p ierw otn y m i poniew aż ich sądy są przedm iotem analizy n ajb ard ziej podstaw ow ej o peracji poznaw czej, zw anej separacją. Spostrzeżeniow y c h a ra k te r zaw dzięczają one treści w y stęp u jący ch w nich term in ów , k tó ra genetycznie wiąże się z p ercep cją zm ysło w o -in telek tualn ą, należącą do k ategorii poz­ nania spostrzeżeniow ego, k tó re z kolei ro zp atry w an e z p u n k tu w idzenia s tru k tu ry p re z e n tu je się jako a k t stanow iący jedność elem en tó w zm ysłow ych i in te le k tu a ln y c h . S tąd też, nie w n i­ k ając w szczegóły, m ożna p rzyjąć, że to, co w zdaniach ty ch w y raża słowo „ istn ie je ” ja k to, co w y raża nazw a będąca w nich podm iotem jest u ję te w drodze spostrzeżenia w zna­ czeniu w yżej w spom nianym . M ożna więc powiedzieć, że istn ie ­ nie u ję te w sądzie egzystencjalnym , k tó ry to sąd jest znacze­

25 O d o ś w ia d c z e n iu w s ą d a c h e g z y s te n c ja ln y c h p is a li: M. A. K r ą - p ie c , D o ś w i a d c z e n i e i m e t a f i z y k a , R ocz. F il. K U L 24 (1976) 1, 14— 16, A. S tę p ie ń , ' R o la d o ś w i a d c z e n i a w p u n k c i e w y j ś c i a m e t a f i z y k i , Z e sz y ­ t y N a u k o w e K U L , 27 (1974) 4, 35— 37, B. B a k ie s, dz. cy t., 18— 23

Cytaty

Powiązane dokumenty

2) potwierdzenie zdań przeczących odbywa się w ten sposób, że jeśli podmiot znajduje się w takich warunkach i nie spostrzega wymie­.. nionego w zdaniu stanu rzeczy, ma

Już we wczesnej młodości jako uczeń szkoły podstawowej walczy o prawo po­ sługiwania się językiem ojczystym, biorąc czynny udział w strajku szkolnym dzieci

Stan rzeczy tylko pomyślany może natomiast zostać uznany za konotację zdania, a więc jego sens, znaczenie – nie zaś odniesienie.. Świat pierwszy składa się z

Bolzano zaś mówi, że istnieją obiektywne prawdy i niektóre z nich ludzie są w stanie poznać poprzez wrodzony zdrowy rozsądek, który jest nie tylko władzą poznawczą,

⇔ Jest pochmurno.” oznacza zdanie ”Ala ma kota wtedy i tylko wtedy, gdy jest pochmurno.”, które możemy też zapisać ”To, że Ala ma kota jest równoważne temu, że

Co 5.3.4.2 The totive disambiguation of a verbal predicate by a significator of holicity If a totively ambiguous verb form X belonging to either the aorist or the perfect tense

Ale taki krok papieża było tem trudniej uzyskać, że Anglja nie utrzymywała z Rzymem stosunków dyploma­ tycznych, rząd zaś Roberta Peeľa (od r. Dyplomaci

Uzasadnienie tego podejścia jest takie, że jeżeli system logiczny jest spójny (a więc nie każdy osąd o prawdzie jest dowodliwy), to dowodliwość każdego osądu o prawdzie, a