• Nie Znaleziono Wyników

Arystotelesowska teoria nauki, cz. II

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Arystotelesowska teoria nauki, cz. II"

Copied!
38
0
0

Pełen tekst

(1)

Ludwik Nowak

Arystotelesowska teoria nauki, cz. II

Studia Philosophiae Christianae 12/2, 5-41

(2)

R

0

Z

P

R

A

W

Y

Studia Philosophiae Christianae

ATK 12/1976/2

LUDWIK NOWAK

ARYSTOTELESOWSKA TEORIA NAUKI

Część 11

Treść: 3. Poznanie naukowe dioti: 3.1. Przedm iot poznania nauki dioti; 3.2. Metoda poznania naukowego dioti, 3.22. Rola pierwszej figury sylO'gistycznej w dowodzeniu naukowym dioti, 3.23. Zakres stosowal­ ności dowodzenia naukowego dioti. 3.3 Przesłanki dowodu naukowego dioti: 3.31. Założenia przesłanek; 3.32. W arunki przesłanek; 3.33. Treść przesłanek. Definicje.

3. Poznanie naukowe dioti

W rozdziale tym w yraz nau k a będzie oznaczać wiedzę w y­ idealizow aną, EPISTEM E, osiąganą przez podanie przyczyn, dem onstratyw ną. N azw a ta nie będzie się odnosić do innych sposobów poznaw ania, o k tó ry ch rozpraw ia A rystoteles 107.

3.1. P rzedm iot poznania nau ki dioti

W tym punk cie nie będzie interesow ać nas tzw. przedm iot m ate ria ln y nauk i dioti (to, co poznajem y). Zaznaczyć tylko w y ­ pada, że S tag iry ta, odm iennie od swoich poprzedników , szcze­ gólnie od P latona, u którego p rzedm iotem poznania są wieczne idee, pragn ie poznaw ać każdy przedm iot, rów nież w idzialny

107 Szczególnie w odróżnieniu od wiedzy faktycznej (doxa, hoti), j a ­ ko wiedzy praw dopodobnej; w odróżnieniu od tzw. intuicji intelektual­ nej (nous), oraz innych sposobów osiągania wiedzy, tzw. trw ałych dys­ pozycji, o których A rystoteles wspomina w Etyce Nik., VI. 3, 1139 b 15—18: Zob. także, J. Kalinowski: Teoria poznania praktycznego, Lublin 1960, 29: oraz St. Kamiński: Pojęcie nauki..., dz. cyt., 60.

(3)

i przygodny. Interesow ać nas będzie natom iast tzw. przedm iot form aln y nauki dioti (jak poznajem y), czyli w jak ich aspektach m ożna i należy ujm ow ać jakąk o w iek rzeczyw istość (rzecz), tak, by to ujęcie było poznaniem naukow ym .

W edług A rystotelesa każdy p rzedm iot istniejący, a więc i przygodny, daje się ująć w aspekcie konieczności, istotności i og óln o ści108.

Konieczność je st pierw szym aspektem , pod jak im S ta g iry ta p a trz y na każdy przedm iot. W każdym przedm iocie, rów nież przygodnym , je s t coś koniecznego. Są to cechy, właściwości przedm iotu, k tó re spraw iają, iż je s t on tak im a nie inn ym przedm iotem . Żaden przedm iot nie może ich nie posiadać, są one konieczne. D ostrzeganie ow ych cech koniecznych w każ­ dym przedm iocie jest celem nauki, a poznaw cze ich ujęcie je s t tzw. poznaniem konieczościowym 109.

K onieczne określa najczęściej S ta g iry ta ja k a ,,to, co nie m o­ że nie b yć” uo, w zględnie jako „to, czego negacja jest negacją b y tu ” i n . To, co konieczne je st więc zw iązane z n a tu rą rze­

108 St. K am iń sk i, M. A. K rąpiec, dz. cyt., 200; zob. tak że, M. A. K rą- p iec, T. Ż eleźn ik , dz. cyt., 30.

109 Przedm ioty miedzy naukow ej są tedy czym ś koniecznym i czym ś w iecznym . (Eth. N ic., VI 3, 1139 b 22— 23). Tłum . za D. G rom ską, A r y ­ stoteles: E tyka nikom achejska, W arszaw a 1956, 209/10. Logicy i metodo­ lodzy mówiąc o konieczności zw ykle ograniczają się do analizy koniecz­ ności zdaniowej. (...) Konieczność zdaniowa jednak i jej rozumienie uwarunkow ane są w system ie Arystotelesa koniecznością ontyczną.

Zob. St. K am iń sk i, M. A. K rąpiec, dz. cyt., 214.

110 „eti to mè andechómenon àllos échein anankaión pham en hońtos échein”. M et., IV., 5, 1015 a 34: W edług M. A. K rąpca to „Pierwsze i n a j­ ogólniejsze określenie konieczności dokonane przez Arystotelesa (ko­ nieczne jest to, co nie może nie być), budzi najwięcej zastrzeżeń”. Zob. St. K am iń sk i, M. A. K rąpiec, dz. cyt., 214 .W edług tak iej ocen y, r ó w ­ n ież cztery d efin icje k on ieczn ości p od aw an e przez M azierskiego n ie r o ­ zw ią zu ją trudności. Zob. St. M azierski; Pojęcie konieczności w filozofii św. Tomasza z A kw inu, L u b lin 1953, 41.

111 Tak ok reśla a ry sto teleso w sk ie u jęcie k on ieczn ości M. A. K rąpiec. W edług niego: „Takie ogólne określenie konieczności w eryfiku je się we w szelkich jej typach". Zob. St. K am iń sk i, M. A. K rąpiec, dz. cyt., 215.

(4)

c z y 112, z jej przyczyną c e lo w ą n3, oraz przyczyną sp ra w ­ czą 1U.

Poznając w przedm iocie to, co je s t w nim konieczne, pozna­ jem y przedm iot w aspekcie konieczności. K oniecznościow e po­ znanie przedm iotu w y rażane byw a w czw oraki sposób orzeka­ nia per se lub „orzekania przyczynow ego”, om aw ianego przy w ydzielaniu orzekań per se należących do poznania O T I 1I3.

J a k konieczne sta n y bytow e są podstaw ą do koniecznościo- w ych orzekań, ta k koniecznościowe orzekania się podstaw ą do dalszego u zyskiw ania w iedzy naukow ej drogą d e d u k c ji116.

Z koniecznościow ym aspektem poznaw anego p rzed m io tu łą­ czy się aspekt istotow y. Poznać ja k ą ś rzecz, to w edług S tag iry - ty poznać je j istotę. Isto tą rzeczy je s t to, dzięki czem u rzecz jest tak a, a nie in n a m . W yraża ją definicja, a ta dotyczy p rze­ de w szy stk im su bstancji, pochodnie zaś innych kategorii b y ­ tu 118. Szerzej zostanie to om ówione przy definicjach, szczegól­ nie d efinicjach realn y ch , poniew aż zagadnienie to ściśle się z nim i wiąże. T u chcielibyśm y ty lk o podkreślić, w skazując aspekty, pod jak im i S ta g iry ta p a trz y na przedm iot poznaw any,

112 M et. V 5, 1015 b 8—9: Zob. tak że, St. K am iń sk i, M. A. K rąpiec, dz. cyt., 215.

212 Met. V 5, 1015 a 26. 114 M et. V 5, 10 15 a 20— 21. 115 Zob. p u n k t 2 tej pracy.

116 Zob. J. Salam u ch a, dz. cyt., 30: Zob. także, St. K am iński, M. A. K rąpiec, dz. cyt., 217: Zob. także, M. A. K rąpiec, T. Ż eleźn ik , dz. cyt., 29.

u? eipómen enia perl autoń logikós, hóti estl to tl en elnai hekństou ho légetai kath’ auto”. M et. V II 4, 1029 b 13— 14: Zob. tam że, V II 4, 1030 a 3: „U jmujemy ją przynajm niej jako treść jakąś, tj. zdeterminowaną w sobie , różną od nietreści, czyli różną od nicości i od drugiego bytu, a więc jako treść konkretną w sobie, identyczną z sobą samą. Zob. M. A. K rąpiec: Struktura..., dz. cyt., 226.

i18 kai tó ti en einai homoios hypórksei prótos m èn kai haplós të ousia, eita toiś allots, hósper kai to ti éstin, ouch haplós ti én einai alla poió è posó ti én einai. M et. V II 4, 1030 a 29— 32.

(5)

że prócz konieczności, właściwością przedm iotu, k tó rą m am y dostrzegać w przedm iocie poznaw anym , je s t jego istota 119.

N ieodłączny od asp ek tu konieczności jest aspekt ogólności poznawinaego przedm iotu. Cecha ogólności p rzysługuje, w edług A rystotelesa, w szelkiem u poznaniu 12°, t e z w zględu na to, czy poznajem y jednostkę, czy też o bejm ujem y treściow o jakąś k la­ sę przedm iotów 121. Szczególnie, zadaniem S tag iry ty, ogólne po­ w inny być tezy naukow ej d e d u k c ji122.

119 Zob. St. K am iński, M. A. K rąpiec, dz. cyt., 218.

120 C echę ogóln ości p rzyjął S tagiryta z k on cep cji n au k i P latona. W e­ d ług M. A. K rąpca, zasadnicze m om en ty różn iące teorię n au k i u A r y ­ sto telesa od teorii nauki u P laton a, b y ły następ u jące: 1) K on cep cja in ­ d u k cji h eu ry sty czn ej, 2) teoria sy lo g isty k i, 3) k on cep cja przyczyn y fo r ­ m alnej. Zob. St. K am iń sk i, M. A. K rąpiec, dz. cyt., 204: Zob. także, W. D. R oss, dz. cyt., 7 i n.: Zob. także, S. M ansion: Le jugem ent d’exis­ tence chez Aristote, L o u v a in -P a ris 1946, 36—42.

P rob lem ogóln ości p rzedm iotu poznania u A ry sto telesa szeroko i w szech stro n n ie a n a lizu je M. M ign u cci na p o d sta w ie te k stó w S ta g ir y ­ ty i zesp ołu n ajlep szych in terp retatorów , takich jak: P h iloponus, L e B lond, B erti, Van D en B erg, O w ens, Z eller, M aier, A. M ansion, N e ­ gro, D iano. K onkluzja jed n ak n ie odbiega w n iczym od tw ierd zen ia ogóln ie p rzyjętego. C harakter bow iem ogóln ości poznania u S ta g iry ty je s t bezporny. Zob. M. M ignucii, dz. cyt., 69—85.

121 Non si dà in fa tti un’opposizione radicale tra universale e singola- re, quasi ehe la conoscenza del primo impedisca quell adel secondo, ma l’universale costituisce — corne si è detto — l’oggettiva conoscibilità del singolare, si ehe il passaggio da dimostrazioni a soggetto universale a dimostrazioni a soggetto singolare non fa alcu n a difficoltà, una volta ehe sia chiaro il significato dell’niversale aristotelico. Zob. M. M ignucci, dz. cyt., 84.

122 W ydaje się, że n ajlep iej w y ja śn ia to M. A. K rąpiec: „Gdy chodzi o cechę trzecią, jaką jest ogólność, to sprawę tę można potraktować dwojako: a) skoro cechy konieczne i istotnościowe przysługują pewnej grupie indyw iduów , a nie jednostce w aspekcie ujednostkowienia, prze­ to do tez dedukcji naukow ej zdaniem Stagiryty, wchodzą tezy ogólne. O jednostce bowiem jako takiej nie może być — zdaniem A rystotele­ sa — żadnej nauki; b) albo też staniem y na słusznym stanowisku ary- stotelesowskim , że ogólność jest konieczną cechą naszego intelektualnego poznania i żadna definicja określająca pojęcie nie m oże nie być ogól­

(6)

W szystkie w ym ienione w yżej asp ekty poznaw anego przed ­ miotu są nieodłączne od siebie. Razem w zięte w skazują na swoiste ustosunkow anie się A ry sto telesa do poznaw anej rze­ czywistości.

3.2 M etoda poznania naukow ego dioti

Z kolei przechodzim y do w y jaśn ienia sam ego dowodu n a u ­ kowego w ujęciu A rystotelesa, czyli tego, co często nazyw a się „naturą dowodzenia naukow ego”, lub „istotą dow odu nau k o ­ wego” w rozum ieniu S tag iry ty . Dowód naukow y stanow i w e­ dług A rysto telesa doskonałą m etodę uzyskiw ania w iedzy 123.

3.21. S tru k tu r a form aln a dow odu naukow ego dioti

Ogólnie dow odem n aukow ym nazyw a S ta g iry ta sylogizm w iedzotw órczy124. To schem atyczne określenie zostaje w y ja ­ śnione przez p rzy k ład y , w k tó ry c h realizu je się dow odzenie naukowe. We w szystkich ty ch p rzy k ład ach istotn e są dw a m o­ menty. P rzed e w szystkim dowód naukow y realizu je się w po­ stępowaniu sylogistycznym , a nie innym . N astępnie A ry sto te­ les u trzy m u je, iż nie we w szelkim postępow aniu, k tó re m a fo r­ mę sylogizmu, realizuje się dowód naukow y. Są to form y, k tó ­ re oprócz tego, że są sylogistyczne, posiadają jeszcze pew n e właściwości, k tó re sp raw iają, iż dzięki nim drogą takiego sylo­ gizmu osiągam y w iedzę naukow ą. Idąc za tokiem rozum ow ania

na. I jedna i druga racja w ydaje się być uzasadnieniem ogólności tez dedukcyjnego w ynikania”. Zob. St. Kamiński, M. A. Krąpiec, dz. cyt., 218.

123 Epistasthai dè oiómeth’ ékaston haplós, alla mè ton sophistikôn tró- pon ton katà sym bebëkôs, hôtan tèn t ’aitian oiómetha ginóskein di’hèn tô pragma estin, hôti ekeinou aitia esti, kai mè endéchesthai toüt’âllos échein. déion toinyn hôti toioutôn ti to epistasthai esti, kai gàr hoi mè epistàmenoi kai hoi epistâmenoi hoi m èn oiontai autoi hoûtôs échein, hoi d’epistâmenoi kai échousin, höste hou haplós éstin epistémè, tout’ adÿnaton âllos échein. Anal. Post., A 2, 71 b 9—Ί6.

apôdeiksin dè légo syllogismàn epistêm onikôn, epistem onikôn dè légo kath’hàn tô échein autôn epistâmetha. Anal. Post., A 2, 71 b 18—19.

(7)

S ta g iry ty om ów im y n ajp ierw koncepcję sylogizm u, a następnie zajm iem y się w łaściw ościam i spraw iającym i, że pew ne sylo- gizm y są wiedzotw órcze.

U A rysto telesa zn ajd u jem y n a stęp u jącą definicję sylogizm u: „Sylogizm jest to m owa, w k tó re j p rzy założeniu pew nych (zdań) coś różnego od założonych z konieczności w y n ik a w sk u ­ tek tego, że ta m te są (założone). Przez ... „w sk utek tego, że ta m te są (założone), rozum iem , że przez tam te w ynika, zaś przez ... „przez tam te w y n ik a ”, rozum iem , że żadnego z zew­ n ą trz nie potrzeb a term in u , by pow stała konieczność” 125.

Poniew aż S ta g iry ta nie podał sam in te rp re ta c ji wyżej poda­ nej definicji, dlatego próba ściślejszego w skazania s tru k tu ry sylogizm u, ta k na podstaw ie definicji sylogizm u, ja k również na podstaw ie przykładów podaw anych przez A rystotelesa, n a ­ p oty ka na pew ne trudności, szczególnie z p u n k tu widzenia w spółczesnej logiki.

W yróżnia się bow iem dwie in te rp re ta c je sylogizm u a ry sto te - lesowskiego: in te rp re ta c ję im fereincyjną126, oraz in te rp re ta c ję im plik acyjn ą 127. W ielu autorów p rzy jm u je dzisiaj, że sylogizm arystotelesow ski, to sylogizm o stru k tu rz e im plikacyjnej 128. S y­ logizm in fe ren c y jn y — zdaniem ty ch autorów — jest „w ypa­

125 Anal. Post., A 1, 24 b 18—22. Tłumaczenie podaję za K ordkiem , zob. A. Korcik: Teoria sylogizm u zdań asertorycznych u Arystotelesa na tle logiki tradycyjnej, Lublin 1948, 15.

126 Sylogizm inferencyjny składa się z trzech oddzielnych zdań. P rze­ słanka większa jest asertoryczna: „Każde M jest P...”.

127 Sylogizm im plikacyjny jest jednym zdaniem warunkowym : rozpo­ czyna się od: „Jeżeli każde M jest P...”.

128 Zob. J. Łukaszewicz: A ristotle’s Syllogistic from the Standponit of Modern Formal Logic, 2 ed. Oxford 1957, 1—3: G. Patzig: Die A risto­ telische Syllogistik, 2 ed. Göttingen 1963, 11—13: I. M. Bocheński: For­ male Logik, 2 ed. Freiburg-M ünchen 1963, 80: A. Korcik: Teoria sylo­ gizmu..., dz. cyt., 19: T. Kotarbiński: W ykłady z dziejów logiki, Łódź 1957, 12: J. Iwanicki: O sylogistyce..., dz. cyt., 71.

(8)

czoną przez tra d y c ję in te rp re ta c ją sylogizm u S ta g iry ty ” 129. Do takiego w niosku dochodzą oni na podstaw ie podanego w defi­ nicji sylogizm u w y rażenia „przy założeniu p ew n y c h ”, oraz na podstawie p rzykładów , podaw anych przez A rysto telesa n a j­ częściej w form ie im plikacyjnej 130.

Przeciw nicy in te rp re ta c ji im p lik acy jn ej sylogizm u A rystote- esa, opow iadają się za in te rp re ta c ją in feren cy jn ą, nie podają jednak dostatecznych arg u m en tó w dla swego stanow iska 131.

Naszym zdaniem problem p rzed staw ia się następująco. Zwo­ lennicy in te rp re ta c ji im plik acy jnej m ają w iele słuszności, bo­ wiem S ta g iry ta po d aje p rzy k ła d y sylogizm ów najczęściej w formie im plikacji. Nie m ożna jed n a k tw ierdzić, że zn ajd u jem y u niego w yłącznie in te rp re ta c ję im plikacyjną. Za tak im poglą­ dem przem aw iałyb y n astęp u jące powody:

1° Sam a d efinicja sylogizm u — ja k n iek tó rzy zauw ażają — nie w yznacza ściśle jego in te r p r e ta c ji132. W yrażenie w defi­ nicji „p rzy założeniu p ew n y ch ” w skazyw ałoby na in te rp re ta ­ cję im p lik acy jn ą ш , ale w y rażenie „że tam te są” może w ska­ zywać na in te rp re ta c ję inferen cy jn ą.

2° Biorąc pod uw agę szerszy k o n tek st p rz y podaw aniu p rz y ­ kładów przez A rystotelesa, należy zauw ażyć, że zazwyczaj znajdujem y n a jp ie rw schem at in fe ren c y jn y — chociaż n ie je d ­ nokrotnie skrócony — a następnie, jako uzupełnienie, p rzy ­ kład w postaci im plikacyjnej 134.

129 Zob. J. Lukasiewicz: Elem enty logiki m atem atycznej, W arszawa 1958, 18. Tenże: O sylogistyce Arystotelesa, w: J. Lukasiewicz: Z za­ gadnień logiki i filozofii, W arszawa 1961, 222.

130 Zob. J. Iw anicki: O sylogistyce..., dz. cyt., 96.

131 Tamże, 97: Oprócz wymienianych tam autorów, Tielscha i Doppa, można dodać i M. Mignucciego, który również idzie za nimi. Zob. M. Migniucci, dz. cyt., 145—158.

132 A. Korcik: Teoria sylogizmu..., dz. cyt., 18. 133 J. Iwanicki: O sylogistyce..., dz. cyt., 96.

434 éstô gàr tö A hölö C hypârchon, tó dè B medeni, m êdè to B to С. eàn échetai dè toûto,, hoion lithô oudeni dzôon, oudè lithos oudeni anthrôpô. eàn oün lêphthé to A panti tó B kai tà B panti tó C, tó A

(9)

3° Po dokonaniu dokładniejszego przeglądu okazuje się, że u S ta g iry ty z n a jd u ją się, aczkolw iek nieliczne, p rzy kład y sylo- gizm ów w form ie in fe ren c y jn ej: „Skoro m edium je st koniecz­ ne, konieczną jest rów nież konkluzja, jak o że z praw d y zawsze w ynika praw da. O rzeka się bow iem koniecznie А о В to zaś o C: a więc konieczne je s t tak że orzekanie A o C” 135. W jęz y ­ ku greckim p a rty k u ła „ a ra ” tłum aczona jak o „a w ięc” św iadczy ted y o in fe ren c y jn y m rozum ieniu tego sylogizmu.

Rów nież zarzut, iż tra d y c ja w ypaczyła sylogizm a ry sto te - lesow ski podając go w in te rp re ta c ji in feren cy jn ej, w yd aje się niesłuszny, bowiem w tra d y c ji rozróżniano obie in te rp re ta c je, uzależniając je od używ anych w nich p a r t y k u ł 136.

S p raw a w ym agałaby oczywiście szerszego opracow ania, ale ju ż po ty ch uw agach nasuw a się konkluzja, iż nie m ożna ogra­ niczać sylogizm u u A rystotelesa tylko do schem atu im plika- cyjnego.

S tru k tu ra sylogizm u, zależnie od ow ych in te rp re ta c ji przed ­ staw iałaby się następująco:

panti tó C hypârksei, hôst’eks amphoin pseudón alethćs to sympérasma. pas gàr ànthrôpos dzóon. hósaitos dè kai to steretikón. Anal. Post., В 2, 53 b 30—35.

135 hótan dè tô méson eks anànkès kai tô sym pérasma eks anànkês, ho­ ste kai eks alèthôn alêthès aei (ésto gàr tà A katà tou B eks anànkês, kai toùto katà toń C. anankaion toinyn kai tô A tô C hypàrchein). Anal. Post., A 6, 75 a 5—8: Podobny jest również przykład podany przez Sta- girytę w Anal. Pr., A 45, 51 a 4—7: kategoreîstho gàr pantôs tou C tô A kai tô В, oukoun antistrépsei tô C prôs hekâteron epi mérous, h y- pàrchei dra tin i tó В. łióste tô proton schéma, ei tô m èn A panti tó C, tô dè G, tô dè C tint tó B.

136 Argum entatio est oratio in qua una propositio ex altera virtute coniunctionis illativae denotatur consequi. Sunt vero quatuor illativae coniunctiones..., si, ergo, igitur, quia. Prima constituit conditionalem consequentiam,... secunda et te r tia ... consequentiam rationalem, quarta causalem. Zob. Dominicus Bannes: Institutiones minoris dialecticae, quas Sum m ulas vocant, Salm anticae 1599. III, 2, 1, 252. Cyt. za Wilhelm Risse: Die Logik der Neuzeit, 1 Band 1500—1640, Stuttgart-B and Can­ n sta tt 1964, 345, odn 253.

(10)

Sylogizm in fe ren c y jn y je s t układem złożonym 137 w ten spo­ sób z trzech zadań, że w pierw szych d w u zdaniach te rm in średni (M) po w tarza się, a dw a te rm in y sk ra jn e (SP) składają się na zdanie tr z e c ie 138. Dw a pierw sze zdania tw orzą p rze ­ słanki, zdanie trzecie stanow i w niosek — w iedzę osiągniętą na podstawie sylogizm u 139.

Sylogizm im plikacyjm y posiada tak i sam układ term inów i zdań, ale poprzedzony jest p a rty k u łą „jeżeli” , co spraw ia, że jest jed n y m rozw iniętym okresem w a ru n k o w y m 140.

Przy in te rp re ta c ji im p lik acy jn ej chodzi o popraw ne pow ią­ zanie ow ych zdań m iędzy sobą, a p rzy in te rp re ta c ji in fe ren c y j- nej również o „uzn anie” praw dziw ości p rzesłanek, k tó ry ch p e­ wne właściwości przechodzą n a w niosek ш .

Postępowanie sylogistyczne m oże być różne ze w zględu na: a) sposób przysługiw ania orzeczenia podm iotowi, b) praw d zi­ wość („stopień praw dziw ości”) p rzesłanek, oraz c) tzw. ilość i jakość przesłanek. O m ów im y tu ta j dw a pierw sze zagadnie­ nia, gdyż w iążą się one ściśle ze w skazaniem ty ch właściwości, które czynią sylogizm w iedzotw órczym . Trzecie zagadnienie omówimy w n astęp n y m punkcie: Rola pierw szej fig u ry sylo- gistycznej w dow odzeniu naukow ym .

Zdania w chodzące w skład sylogizm u, niezależnie od swej ilości czy jakości — o k tó ry ch będzie m ow a niżej — mogą w różny sposób „m ów ić”, że coś czem uś przysługu je: jed ne stw ierdzają tylko, że coś czem uś przy słu g u je; drugie stw ie r­ dzają, że coś czem uś m usi przysługiw ać; trzecie stw ierdzają,

137 hâpas estai syllogismos ek protâseôn m èn artïôn eks hörön dè pe­ tition heni дат pleious hoi hôroi ton protâseôn. Anal. Pr., A 25, 42 b 2—4: déion dè kai hóti pasa apódeiksis estai did trión hôrôn kal ou pleiönön. Anal. Pr., A 25, 41 b 36—37: Symbole term inów wg tradycji, zob. M. Mignucci, dz. cyt., 175.

138 A. Korcik: Teoria syl 19. 139 Tamże, 19.

1,10 Tamże, 18.

141 hótan dè to méson eks anânkés, kai to sympérasma eks anânkês, hóste kai eks elëthôn alêthès aei. Anal. Past., A 6, 75 а 4—6.

(11)

że coś czem uś może p rz y s łu g iw a ć 142. B yłyby to sylogizmy: asertoryczne, apodyktyczne oraz p roblem atyczne 143. Może być uspraw iedliw ione połączenie w jed n ą grup ę sylogizmów aser- toryczn ych i apodyktycznych („coś czem uś p rzy słu g u je” , oraz „coś czem uś m usi p rzysługiw ać”) 144, dlatego pozostaw ałyby tylko dw a rodzaje sylogizmów, m ianow icie; sylogizm y, w k tó ­ ry ch p rzesłanki m ówią, że coś czem uś p rzysługuje, oraz sylo­ gizmy, w k tó ry c h przesłanki m ówią, że coś czem uś może p rz y ­ sługiwać.

Inne rozróżnienie sylogizm ów pow staje w zależności od tego, czy przesłan k i są fałszyw e (sylogizm so fisty c z n y )145, praw do­ podobne (sylogizm d ia le k ty c z n y )146, lub praw dziw e (sylogizm, k tó ry p rzy in n y ch jeszcze w łaściw ościach — o k tó ry c h będzie m ow a niżej — może stać się sylogizm em w iedzotw órczym 147. Sylogizm sofistyczny niesłusznie nosi tak ą nazwę, gdyż jest w łaściw ie p a ra lo g iz m e m 148. D latego też zależnie od praw d zi­ wości przesłanek, m am y dw a przeciw staw ne sylogizm y: sylo­ gizm, którego p rzesłanki i k o n k lu zja są tylko praw dopodobne; oraz sylogizm, w k tó ry m przesłan k i i k o nkluzja są praw dziw e.

Biorąc pod uw agę obie g rup y podziałów sylogizmów w ym ie­ n ionych w yżej, należy stw ierdzić, że S ta g iry ta nie zalicza ani sylogizm ów p roblem atycznych (kiedy przesłanki mówią, że coś czem uś może przysługiw ać), ani sylogizmów dialektycznych (których przesłanki są praw dopodobne) do sylogizm ów w

iedzo-142 è gdr toń hipârchein è toń eks andnkës è toń endéchesthai pas esti syllogismos. Anal. Pr,, A 14, 33 b 9—10: Anal. Pr., A 2, 25 a 1—3: Zob. także, T. K otarbiński: W y k ła d y ..., dz. cyt., 17.

143 T. K otarbiński: W ykłady..., dz, cyt., 17. 144 Tamże, 17.

145 De soph, el., 1. 165 a 4—5; 21—22. 146 Top. I. 1, 100 a 29.

147 styllogismos dé esti logos en hó tethéntôn tinón heterón ti ton keim énôn eks anànkës symbainei tó tańta einai. légo dè tó taüta einai to did tańta sym bainein, to dè did tańta sym bainein to mëdenôs éksd- then hórou prosdein prôs tô genésthai tô anankaion. Anal. Pr., A 1, 24 b 18—22.

(12)

twórczych. W łaściwości ty ch p rzesłanek nie g w a ra n tu ją bo­ wiem osiągnięcia w k o nkluzji w iedzy pew nej. Sylogizm em w ie­ dzotwórczym może stać się dopiero sylogizm, którego p rze­ słanki przede w szystkim p rzy p isu ją coś czem uś w prost, a za­ razem są praw dziw e ш .

Aby mieć p ełną koncepcję sylogizm u w iedzotw órczego, n a ­ leży jeszcze w spom nieć o jed n ej jego właściwości. P ostępow a­ nie m ające postać sylogizm u oraz posiadające właściwości w y ­ żej w ym ienione, może prow adzić do uzyskania różnych w nio­ sków. W yróżnia się tu sylogizm y, dzięki k tó ry m uzysk u jem y we w niosku w iedzę o p ełnej' treści (istocie) czegoś, o zespole cech k o n sty tu ty w n y c h przedm iotu, oraz sylogizm y p row adzą­ ce do uzyskania w e w niosku w iedzy o jed nej z cech ko n sty ­ tutyw nych przedm iotu.

Postępowanie sylogistyczne, k tó re posiada s tru k tu rę sylo­ gizmu, oraz p rzesłanki praw dziw e, ale doprow adza do uzyska­ nia w k o nkluzji w iedzy o pełnej istocie czegoś (tzw. sylogizm istoty) nie je s t jeszcze w edług S ta g iry ty sylogizm em w iedzo­ twórczym 15°. B ył czas, kiedy A ry sto teles uw ażał, iż drogą sy ­ logizmu osiągam y naukow ą w iedzę o p ełn y m zespole cech istotnych przedm iotu 151. Pogląd te n jed n a k zm ienił. O statecz­ nie sylogizmem w iedzotw órczym dla niego jest tak i sylogizm, który posiada wyżej w ym ienione właściwości przesłan ek i do­ prowadza do uzyskania w e w niosku w iedzy o elem encie kon­ stytutyw nym p rzed m iotu 152.

li9 ei tolnyn esti tà epistasthai hoion éthemen, anànkè kai tèn apode- iktikèn epistém ën eks alethón t’einai kai proton kai amésôn kai gnori- môiérôn kai protérôn kai aitiön toń symperńsmatos. Anal. Post., A 2. 71 b 20—22: Zob. także, P. Chojnacki: Metoda dialektyczna..., dz. cyt., 47.

150 hońtos m èn ońn trópos höti ouk àn eie apódeiksis, eirêtai próteron. aü'ésti logikôs syllogismos toń ti estin. Anal. Post., В 8, 93 a 14—15: Zob. także, T. Kwiatkowski, dz. cyt., 139.

151 A. Mansion: L’origine du syllogisme..., dz. cyt., 74—76.

152 tria gär esti en tais apodeiksesin, hèn m èn tà apodeiknÿm enon, to sympérasma (toûto) d’esti to hypârchon génei tini kath’autô), hèn de tà aksiómata (aksiômata d’estïn eks hôn), triton to génos to hypokeim enon,

(13)

R easum ując powyższe rozw ażania m ożna by p rzy jąć n a stę ­ pu jąc y opis sylogizm u w iedzotw órczego, ujętego przez A rysto­ telesa jako m etoda uzyskiw ania idealnej w iedzy naukow ej: Dow odzeniem naukow ym je s t postępow anie m ające postać sy ­ logizmu, w ychodzące od przesłanek koniecznych, praw dziw ych, pierw szych, bezpośrednio znanych, będących przyczyną kon­ klu zji (poznanych nie p rzy pomocy dowodu) i doprow adzają­ ce do uzyskania w iedzy o elem encie k o n sty tu ty w n y m przed­ m iotu 153.

W łaściwości sam ych przesłanek, z k tó ry c h dowodzenie takie w ychodzi, om ówim y, gdy będzie m ow a o założeniach i w a ru n ­ kach przesłan ek dowodu naukowego. T utaj była m ow a o nich ty lk o o tyle, o ile potrzebne to było do u stalenia s tru k tu ry fo r­ m alnej dow odu naukowego. N astęp n y p u n k t będzie poświęco­ ny tem u, k tó ry ze schem atów sylogistycznych n ad aje się n a j­ lepiej w edług S ta g iry ty do przeprow adzenia dow odu nauk o­ wego.

3.22. Rola p ierw szej fig u r y sylo g istyczn ej w dow odzeniu n a u k o w y m dioti

P ostępow anie dowodowe przy użyciu sylogizm u w iedzotw ór­ czego, doprow adzające do uzyskania w iedzy o elem entach kon­ s ty tu ty w n y c h przedm iotu, realizu je się najlepiej w tzw . p ierw ­ szej figurze sylogistycznej.

Tak zw ane figu ry sylogistyczne p o w stają w zależności od położenia te rm in u średniego w przesłankach. U S ta g iry ty zn aj­ d u jem y trz y figury sylogistyczne 1S4. D efiniuje on każdą z fig u r

hou ta pâthë kai tà kath’ autà sym bebekóta dëloi he apödeiksis. Anal. Post., A 7, 75 a 39 — b 2.

153 Nie jest to jeszcze ostateczna próba opisu sylogizmu wiedzotwór­ czego u Arystotelesa. Taką podamy później.

154 et dè tout’ alëthés, pâsan apödeiksin kai pânta syllogismôn anân- kê ginesthai dià triôn ton proeirëméndn schëmâtôn. Anal. Pr.,: A 23, 41 b 1—3: Zob. także, A. Korcik: Teoria syl..., 29/30: J. Salamucha: Lo­ gika zdań u W. Ockhama, „Przegląd Filozoficzny”, XXXVIII (1935), 219. Stagiryta znał równineż czwartą figurę, ale jej nie wyodrębniał. Zob. T. Kotarbiński: Wykłady..., 18.

(14)

właśnie przez położenie tego te rm in u i w sk azu je na popraw ne tryby 155, ale zarazem często podkreśla, że dla uzyskiw ania w ie­ dzy naukow ej najodpow iedniejsza je s t fig u ra pierw sza ł56. Pod­ stawą do takiego w yróżnienia je st przede w szystkirń położenie terminu średniego w zględem term in ów sk rajn y ch . W figurze pierwszej, zdaniem A rystotelesa, położenie te rm in u średniego jest najlepsze w sto su n k u do term in ó w sk ra jn y c h i dlatego n a ­ zywa tę figu rę najodpow iedniejszą do uzyskiw ania w iedzy n a u ­ kowej lu b w p ro st d o sk o n a łą 157. In n e fig u ry i ich try b y są niedoskonałe. Można je jed n a k sprow adzać do try b ó w fig u ry pierwszej 15s.

S tagiryta nie z atrzy m u je się jed n a k na w yróżn ieniu tylko figury. W skazuje jeszcze, k tó ry z jej try b ó w je s t doskonały. Położenie te rm in u średniego decy d uje bow iem tylk o o tym , która z fig u r je s t doskonała. Nic jed n a k nie m ówi, k tó ry z tr y ­ bów pierw szej fig u ry je s t najlepszy. W jej obrębie m ożna w y ­ różnić try b y doskonałe i niedoskonałe m . P odstaw ą do takiego wyróżnienia je s t tzw. ilość i jakość zdań. Zdania szczegółowe są słabsze od zdań ogólnych. S tąd ze w zględu n a ogólność zdań wyróżniałyby się tyko dw a try b y pierw szej figu ry: B arb ara i Celarent, poniew aż ty k o one w fig u rze pierw szej m ają w szy­ stkie zdania (przesłanki) ogólne 16°.

Sama ogólność jed n a k nie decy d u je o doskonałości try b u . Stagiryta często podkreśla, że lepiej je s t przypisyw ać coś cze­ muś (tw ierdzić o czymś), an iżeli zaprzeczać 162. B ierze więc pod uwagę jeszcze tzw. jakość przesłanek. W ym aganiom ogólności

155 Anal. Pr., A 4, 25 b 33—35: A 5, 26 b 34—36: A 6, 28 a 10—14. 156 phanerón oun hoti kyriótaton tou epitasthai to proton schema. Anal. Post., A 14, 79 a 31—32.

151 Anal. Pr., A 22, 40 b 6—7: Zob. także, J. Lukasiewicz: О sylogi- styce..., dz. cyt., 222/3.

158 ésti dè kai anagagein pàntas tous syllogismoùs eis tous en tó pró- tó schémati kathólou syllogismoùs. Anal. Pr., A 7, 29 b 1—2.

158 Anal. Pr., A 4, 26 b 29—33. 180 Anal. Pr., A 4, 25 b 37—26 a 2. 181 Anal. Post., A 25, 86 b 33—35.

(15)

przesłanek i ich c h a ra k te ru tw ierdzącego czyni zadość tylko jed en try b fig u ry pierw szej — B a rb a ra 1β2. Je st to więc w e­ dług niego try b najdoskonalszy.

3.23. Z akres stosow alności dow odzenia naukow ego dioti. Z om ów ionym wyżej dowodem n aukow ym stanow iącym m e­

todę uzyskiw ania w iedzy doskonałej u S ta g iry ty wiąże się je ­ szcze jedno zagadnienie. Chodzi m ianow icie o to, w jak im za­ kresie m ożna stosować dowodzenie naukow e. Czy je s t to spo­ sób ogólny, stosow any w e w szystkich dociekaniach naukow ych, czy ty lko w niektórych.

O zakresie stosow ania dow odu naukow ego w iedzy idealnej, o k tórej tu m owa, m ożna ju ż nieco powiedzieć na podstaw ie dotychczasow ych rozw ażań. Stw ierdziliśm y bowiem , że istnieją różnorodne p y tan ia. W zależności od p y ta n ia i zarazem odpo­ w iedzi na nie p o w stają odrębne rodzaje w iedzy, stosujące od­ ręb n e sposoby zdobyw ania wiedzy. Nie w szystkie z ty ch ro­ dzajów w iedzy m ożna nazw ać w iedzą doskonałą. Miano takie p rzy słu g u je ty lk o w iedzy DIOTI, bow iem tylk o ten rodzaj w ie­ dzy osiągam y drogą doskonałego dow odzenia naukowego. Stąd dowodzenie naukow e dioti nie je s t i nie może być powszech­ nym , w szędzie stosow anym sposobem uzyskiw ania w iedzy, gdyż je s t to jed n a z dróg osiągania w iedzy, poznania tylko w pew nym zakresie. N ie m ożna jed n a k poprzestać na takim stw ierdzeniu, gdyż problem okazuje się donioślejszy, n ad to zo­ stał dość jasno rozw iązany przez sam ego A rystotelesa.

N ad zakresem dowodzenia naukow ego jak o źródła poznania zastanaw ia się S ta g iry ta w rozdziale trzecim K sięgi A A nalityk D rugich. W zw iązku z koniecznością poznania pierw szych przesłanek staw ia on pytainine: jak ą drogą p o znajem y pierw sze

przesanki. Tok rozum ow ania S ta g iry ty jest następ ujący.

162 hótan ońn tô A panti tó B endéchetai kai tô В panti tó C, syllo­ gismos estai téleios hóti td A panti tô C endéchetai hypârchein. Anal. Pr., A 14, 32 b 38—40: A 14, 33 b 18—22.

(16)

Poznanie naukow e w ychodzi od przesłanek, ale przesłanki te m uszą być też jak o ś poznane. Z konieczności poznania pierw ­ szych przesłan ek jed n i w yciągają w niosek, że niem ożliw e jest osiągnięcie w iedzy, inni zaś nie n eg u ją m ożliwości jej osiągnię­ cia, ich zdaniem bow iem m ożna dowodzić w szystkiego 163. W e­ dług A ry stotelesa ani jedni, ani d ru d zy nie m ają racji. Pierw si, chociaż m ają rację w tym , iż dowodzenie w nieskończoność by­ łoby niem ożliw e, m ylą się tw ierdząc, że nie m ożem y poznać pierwszych p rzesłanek bez dow odu n a u k o w e g o 164. D rudzy utrzym ując że w szystko m ożna i należy dowodzić (poznawać przy pom ocy dowodu), nie m a ją racji, gdyż dow odzenie w nie­ skończoność je s t n ie m o ż liw e 165. O bydw a stanow iska upadają, słusznie zaś jest tw ierdzenie, że pierw sze p rzesłank i po znaje- bez dowodu. Inaczej w iedza naukow a nie m ogłaby w ychodzić od znanych ju ż p ierw szych przesłanek, bo m usiałaby ich rów ­ nież dowodzić. Poznanie pierw szych p rzesłanek drogą niedow o- dową nie p rzek reśla — w b rew pierw szem u stanow isku — m o­ żliwości n a u k i w ogóle, a zarazem zaprzecza — w b rew stano­ wisku d rugiem u — m ożliwości i potrzebie dow odzenia w nie­ skończoność. Musi więc mieć m iejsce poznanie przesłan ek bez dowodu 166.

Zakres dow odzenia naukow ego w uzyskiw aniu w iedzy ideal­ nej jest więc zawężony. N ie sto su je się go przede w szystkim w dochodzeniu do uzyskiw ania te rm in u średniego, a także de­ finicji i zasad sam ego dowodu.

Takie rozw iązanie pro b lem u zakresu stosow ania dowodu

ш Anal. Post., A 3, 72 <b 5—7: Zob. także, W. D. Ross, dz. cyt., 512. »4 Anal. P o st, A 3, 72 b 7—13.

165 hón oudéteron oàt’anankaion ... houtoi eis άpeiron aksioûsin αηά-gesthai hos ouk àn epistaménous tà hÿstera dià ta prótera, hón m è ésti próta, orthàs légontes. adÿnaton gàr tà àpeira dielthein. Anal. Post., A 3, 72 b 7—11.

168 hêmeis dé pham en oùte pàsan epistém ën apodeiktièn einai, alla tèn ton amésôn anapôdeikton (kai toûth’hôti anankaion, phanerôn; ei gàr anànkë m èn epistasthai tà prótera kat eks hón apôdeiksis, histatai dè pote tà àmesa, taut’ anapódeikta anànkë einai) Anal. Post., A 3, 72 b 18-22.

(17)

naukow ego je s t w yraźn e w tek stach S tag iry ty , i tak też jest ono przy jm o w ane przez in te rp re ta to ró w 167.

3.3. P rzesłanki dow odu naukow ego dioti

Do zakresu n au k i idealnej u A rystotelesa, osiąganej drogą sylogizm u wiedzotw órczego należą zdania, k tó re m ożna po­ dzielić na tw ierd zen ia w niej p rzy ję te , stanow iące jej p u n k t w yjścia, i n a tw ierd zen ia uzyskiw ane na ich podstaw ie przy użyciu sylogizm u wiedzotwórczego. Z ajm iem y się obecnie tw ierdzeniam i przyjm o w an y m i w dowodzie naukow ym , czyli przesłankam i dowodzenia naukow ego. U stalenie ich n a tu ry i ro li w dow odzeniu naukow ym należy bow iem ściśle do teorii nauki.

3.31. Założenia przesła n ek dow odu naukow ego

Dochodzim y tu do jednego z n ajisto tniejszy ch problem ów do k try n y A rysto telesa odnoszącej się do jego koncepcji rzeczy­ w istości oraz zw iązanej z nią teorii nauki.. Swoiście w idziana przez S ta g iry tę rzeczyw istość k ieru je się pew nym i praw am i, k tó re należy uw zględnić rów nież w zasadniczych tw ierdzeniach o niej, jak im i są pierw sze przesłanki. Chodzi więc o to, jak ie n ajisto tniejsze p raw a dostrzegam y w istniejącej rzeczywistości, a zarazem jak ie n ajisto tn iejsze p raw a m ają kierow ać pozna­ niem tej rzeczywistości. Dotyczy to szczególnie przesłanek, gdyż są one osiągane nie dowodowo. M uszą jed n a k kierow ać się czymś, co zapew ni, że w iedza u jęta w p rzesłan k ach jest w iedzą bezw zględnie pew ną, a jako tak a m oże służyć za w y j­ ście do dowodzenia naukow ego. Owe najisto tniejsze praw a, k tó re przesłanki m uszą spełniać, aby stać się w iedzą niedow o- dliw ą a zarazem pew ną, nazyw ane są założeniam i dow odu n a u ­ kowego.

Rozum ienie założonych p rzesłanek i ich roli w system ie S ta-167 A nal. P ost., A 3, 72 b 20—32: Zob. także, T. K w ia tk o w sk i, dz. cyt., 77—86.

(18)

giryty nie je s t łatw e. Św iadczą o ty m różnorodne in te rp re ta ­ cje 168, spow odow ane, ja k się zdaje, różnym zastosow aniem przez A ry sto telesa ty ch założeń w dziedzinie koncepcji rze­ czywistości i w teorii n au k i oraz różnym podziałem ty ch za­ łożeń, szczególnie n a założenia ogólne i szczegółowe.

K om entatorzy dosyć często, choć jak w ykażem y niżej — niesłusznie, oddzielają n ajisto tn iejsze założenia rządzące rze­ czywistością od założeń k ieru jący ch poznaniem tej rzeczyw i­ stości, szczególnie założeń k ieru jąc y c h tw orzeniem przesłanek, które m ają być w iedzą w yjściow ą w dow odzeniu naukow ym . K om entatorzy ci, dzielą się na różne grupy. Je d n i uw ażają za­ łożenia ogóne, w ym ieniane przez S tag iry tę, za założenia doty­ czące w szystkich nauk, a szczegółowe za założenia dotyczące jednej ko n k retn ej n a u k i 169. Inni znow u uw ażają, że podział założeń na ogólne i szczegółowe rów nież dobrze stosuje się do jednej nauki, gdzie założenia ogólne b y ły b y przesłankam i w ięk­ szymi, a założenia szczegółowe przesłankam i m niejszym i każ­ dego dow odu naukow ego 17°. Jeszcze inni, k lasy fik u ją owe za­ łożenia na dw ie g ru py: ak sjo m aty i tezy, p rzy czym tezy dzie­ lą jeszcze na hipotezy i definicje m .

Naszym zdaniem , nie m ożna oddzielać n ajistotn iejszych za­ łożeń rządzących rzeczyw istości od założeń k ieru jący ch tw o­ rzeniem przesłanek, k tó re m ają być w iedzą w yjściow ą w do­ wodzeniu naukow ym . Takie rozum ienie założeń jest chyba bliższe rozum ieniu ich przez Stagirytę.

Trzeba przyznać, że A rystoteles dzieli założenia dotyczące przesłanek w nauce, na założenia ogólne i szczegółowe. Z a ra ­ zem je d n a k m ówi często o najogólniejszych założeniach, k tó re 188 Zob. H. B onitz: In d ex Aristotelicus, Graz 1955, 70 b 1: T. W aitz:

Aristotelis Organon graece, 2 v o l., L eip zig 1884, t. I, 24— 30: S. M ansion: Le jugement... ,dz. cyt., 146: W. D. R oss, dz. cyt., 56— 57: H. D P. Lee:

Geometrical Method and A ristotle’s Account of First Principles, „The Classical Q u arterly” X X IX (1935), 113— 118: M. M ignucci, dz. cyt., 263 odn. 34.

189 Zob. M. M ignucci, dz. cyt., 256. 170 Zob. T. K w ia tk o w sk i, dz. cyt., 95. 171 Zob. W. D. R oss, dz. cyt.,, 56.

(19)

rządzą rzeczyw istością i odnosi je także do każdego poznaw a­ nia, a więc i do przesanek. N ależałoby więc n a pierw szym m iejscu uw zględnić założenia najogólniejsze rządzące rzeczy­ w istością a zarazem odnoszące się do każdej sensow nej w ypo­ wiedzi, na d rugim m iejscu, założenia odnoszące się ty lk o do przesłanek, z k tó ry ch w ychodzi dowodzenie. Te zaś ostatnie założenia — odnoszące się tylko do przesłan ek — mogą być ogólne, albo szczegółowe. Założenia najogólniejsze są nazyw a­ ne podstaw ow ym i p raw am i (zasadami) w szelkiej rzeczyw isto­ ści 172. O dnoszenie ich rów nież do wszelkiego poznaw ania spo­ w odow ało nazyw anie ty ch założeń, najw yższym i zasadam i b y ­ tu i m yślenia 173. Założenia zaś dotyczące ty lko przesłanek, są założeniam i bezpośrednim i k onkretnego dow odu naukow ego, podstaw am i w yprow adzania konkluzji, inaczej jego przyczyna­ mi 77k

P rzy takim , ja k w yżej, ujęciu, m uszą w śród założeń dowodu znaleźć się przede w szystkim założenia najogólniejsze, naczelne zasady b y tu i m yślenia. S ta g iry ta w yraźnie bow iem mówi o za­ sadach naczelnych (ai archai), tj. p raw d ach niedow odzonych, a p rzy jm o w any ch bezw zględnie w e w szystkich sensow nych w ypow iedziach 175. Są to w edług A ry sto telesa ,zasady

niezbęd-172 Chodzi tu o zasady: n iesp rzeczn ości w y łą czo n eg o środka.

173 Zob. T. C zeżow ski: Uwagi historyczne o tzw . najw yższych prawach m yślenia, w : T. C zeżow ski: O dczyty filozoficzne. Wyd. drugie, Toruń 1969, 155/6: Zob. tak że, St. K am iński: Czym są w filozofii i logice tzw. pierwsze zasady, „R oczniki F ilo zo ficzn e”, X I (1963) z. 1, 16.

174 ei toinyn esti to epistasthai hoion éthem en, anànkë kai tèn apo- deiktikèn epistém ën eks alethón t’einai kai proton kai amésôn kai gnôrimôtérôn kai aition toń symperasmatos. hońto gàr hai archai oikeiai toń deiknym ćnou. syllogismos m èn gàr estai kai àneu toûtôn, apôdeiksis d’ouk estai, ou gàr poiései epistémën. A nal. P ost., A 2, 71 b 19— 25: Zob. także, J. M oreau: Aristote et son école, Paris 1962, 51/2.

175 légô d’archàs èn hekàstô génei taûtas hàs hôti ésti m è endéchetai deiksai. A n al. P ost., A 10, 76 a 31-32. Dostrzegamy bowiem fa kt, że tradycyjne pierwsze zasady jako takie nie są pierwsze w logice, ale ze względu na swe ujęcia analogiczne partycypujące ich idee mogą słusz­ nie pretendować do miana podstawowych zasad całej logiki. Zob. St. Kamińsiki: C zym są w filozofii i logice tzw. pierwsze zasady, 18.

(20)

ne dla każdego, k to p rag n ie nauczyć się czegokolw iek” 176. Z n a­ jomość ich je s t konieczna nie ty le w sform ułow aniu sam ych zasad, ile w dostosow aniu się do nich w każdej w y p o w ie d z i177. Są nimi, np. zasada niesprzeczności, zasada w yłączonego środ­ ka 178. N ależą one do ontologii S tag iry ty , ale skoro teoria nauki zależna je s t od jego koncepcji rzeczyw istości, zasady te m u­ szą być uw zględnione w e w szystkich tw ierdzen iach nauko­ wych 179. Nie biorą jed n ak bezpośredniego udziału w p rzesłan ­ kach, stąd należy je odróżniać od założeń innych, biorących udział w budow ie przesłanek dowodu naukow ego 18°. W ydaje się, że n ajle p ie j b yłoby nazyw ać je, zasadam i tra n sc e n d e n ta l­ nymi 181.

Wypowiedź spełniająca założenia najogólniejsze m usi ponad­ to odpowiadać pew n y m założeniom bezpośrednio p rzy d atn y m do zastosowania jej jako p rzesłanki w dowodzie naukow ym . Wymienia się tu n a stęp u jące założenia:

1° Założenia ogólne (dalsze) — istn ieje podm iot dowodzenia, o k tó ry m je s t m ow a w przesłance 182.

2° Założenia szczegółowe (bliższe) — przesłan ka w inna po­ daw ać treści k o n sty tu ty w n e p rzed m io tu dowodzenia, jego rodzaj ogólny — „genos h ipokeim enos” 183.

1,8 hèn d’anànkë échein tön hotioun mathësôm enon, aksiôma. A nal. Post., A 2, 72 a 16— 17.

177 Zob. F. A. T rendelenburg: Elementa Logices Aristotelicae, B erolin i 1836, 140 i 157/8: Zob. także, T. K w ia tk o w sk i, dz. cyt., 97.

178 tô dè mè endéchesthai hâma phânai kai apôphanai oudemia lam- bânei apôdeiksis, all’è eàn déê deiksai kai tô sym pérasm a houtôs. A nal. Post., A 11, 77 a 10— 12: T am że, 20— 25: Zob. tak że, J. Salam ucha: Po­ jęcie dedukcji..., dz. cyt., 58—62 T. K otarbiński: W ykłady..., dz. c y t , 28. 179 Zob. J. Salam u ch a: Pojęcie dedukcji..., dz. cyt., 63— 67. P rzyjm u je się rów nież in terp reta cję lo g iczn ą zasady n iesp rzeczn o ści i w y łączon ego środka. W tak iej in terp reta cji zasad y te są ak sjom atam i logik i a ry sto - telesow skiej. Zob. J. Ł u k aszew icz: O s y logistyce..., dz. cyt., 224.

i" Ora i principi prim i (...) non intervengono a costituisce premesse dimostrative...”. Zob. M. M ign u cci, dz. cyt., 262/3: Zob. także, T. K o ta r­ biński: W ykłady..., dz. cyt., 33.

181 Zob. M. M ign u cci, dz. cyt., 264. 182 Zob. W. D. R oss, dz. cyt., 55.

(21)

O pierw szym założeniu była ju ż m ow a p rzy py taniach o istn ien ie konk retn ej rzeczy, staw ian y ch dla spraw dzenia, czy przedm iot, o k tó ry m jest m owa w przesłance nie jest fikcją. Inaczej mówiąc, przesłan k a m a mówić o przedm iocie rzeczy­ w istym .

Założenie drugie jest jedn y m z n ajisto tn iejszy ch założeń a ry - stotelesow ej teorii w iedzy w yidealizow anej, w której uzyska­ nie in form acji o istotnej w łaściw ości czegoś zależy od w iedzy o gatu nk u . W schem atycznym ujęciu m ożna powiedzieć, że przesłan ka m ająca być wiedzą w yjściow ą w dow odzeniu n a u ­ kow ym m a określać g atu n ek rzeczy, ustalać „ m edium ”. Spełnia ona to założenie, jeśli jest definicją realną. S praw a ta znajdzie szersze om ówienie p rzy rozw ażaniu definicji.

3.32. W a runki przesłanek dow odzenia naukow ego

Jeżeli jak aś w ypow iedź spełnia założenia najogólniejsze, do­ tyczące każdej sensow nej wypow iedzi, oraz założenia u sp ra w ­ niające ją do spełnienia roli w yjściow ej w iedzy w dow odzeniu naukow ym , to zarazem w in n a posiadać określone właściwości, k tóre św iadczą o spełnieniu ty ch w szystkich założeń. Poprzez owe właściwości rozpoznajem y dopiero czy jakieś tw ierdzenie je s t w iedzą w yjściow ą w dow odzeniu naukow ym . W łaściwości przesłanek, z k tó ry ch dowodzenie naukow e w ychodzi, tra d y ­ cyjnie nazyw a się w aru n k am i przesłanek, lub w aru n k am i de­ d ukcji 184. W skazuje na to S tag iry ta, gd^y mówi: „Jeśli więc n au k a je s t tym , ja k w skazaliśm y, to je s t rzeczą konieczną, by w ychodziła ona od tego, co jest praw dziw e, i pierw sze, i bez­ pośrednie, i bardziej znane, i poprzedzające konkluzję, i będące przyczyną k o n k lu zji” 18S. W yraźnie więc w skazuje właściwości

184 Zob. St. K am iński, M. A. K rąpiec, dz. cyt., 205.

185 A n al. P ost., A 2, 71 b 19—22 (T ekst, zob. odn. 174). T łu m aczen ie podaję za M. A. K rąpcem : Zob. St. K am iński, M. A. K rąpiec, dz. cyt., 205/6.

(22)

przesłanek, czyli tzw . w a ru n k i przesłan ek m ający ch być w ie­ dzą w yjściow ą w dow odzeniu n aukow ym i właściwości te ściśle określa.

A rystoteles zdaw ał sobie spraw ę z tego, że poznanie ludzkie bywa często tylko praw dopodobne, niekied y przedm iotem je go byw a to, co zdarza się najczęściej 187, ale do w iedzy idealnej należy w edług niego ty lk o to, ,,co nie m oże być in ne niż je s t” 188. Jest to określenie konieczności, ale zarazem i określenie ko­ niecznej praw dy. P ra w d a bowiem , w edług S tag iry ty , je s t w ów ­ czas, „kiedy m ów im y, że coś je s t tak ie i coś je s t takie, lub, że coś nie jest tak ie i tak ie nie je s t” 189. T aką cechę praw d zi­ wości w in n y m ieć przesłanki, z k tó ry ch w ychodzi dowodzenie naukowe 19°. W praw dzie w niosek osiągnięty drogą sylogizm u może być praw d ziw y przy jed n ej czy n aw et dw u fałszyw ych p rzesłan k ach 191, jed n a k praw dziw ość przesłanek w sylogizm ie daje bezw zględną, a nie w zględną — drogą p rzy p ad k u — w ie­ dzę praw dziw ą. W term inologii, jak ą p rzy ję ła potem trad y cja, chodziłoby tu nie tylko o konsekw encję fo rm aln ą — p rzy k tó ­

1,6 A nal. Pr., A 12 passim . Obok dedukcji naukow ej znał jeszcze S ta ­ giryta dedukcję dialektyczną. Zob. St. K am iń sk i, M. A. K rąpiec, dz. cyt., 2C5, odn. 29.

187 A nal. Post., A 30, 87 b 19— 27.

>88 hóste hoń haplós éstin epistémë, to û t’ adynaton âllos échein. A nal. Post., A 2, 71 b 15— 16.

189 M et., IV 7, 1011 b 26—27. ou gàr dià to hëmâs oiesthai alëthôs de leukôn einai sù leukós, alla dià tô dè einai leukôn hëmeis hoi phàntes toüto alëtheüomen. M et., IX 10, 1051 b 7—9.

190 M. A. K rąpiec przypom ina tu tra d y cy jn ą zasadę: E x vero nonni­ si verum, ex falso quodlibet. Zob. S t. K am iński. M. A. K rąpiec, dz. cyt., 206. W u ściślon ej d efin icji w y n ik a n ia (im p lik acji lo g iczn ej) zasada ta nie spełnia się. Zob. L. B orkow ski: Logika formalna, W arszaw a 1970, 73. Samo jed n a k założenie p ra w d ziw o ści p rzesła n ek d ow od zen ia n a u k o w e­ go jest słuszne.

m T aki p rzyp ad ek m oże zachodzić w d w óch tryb ach fig u r y drugiej, mianowicie Cesare i Camestres. N a ten tem at, zob. N ils O ffenberger:

Zur Frage der B estim m barkeit des W ahrheitswertes der Schlusskräf­ tigen syllogistischen Modi im Falle falscher Präm issenkonjunktionen,

(23)

rej może być w niosek praw dziw y — ale o konsekw encję także m aterialn ą, p rz y której w niosek na pew no je s t praw dziw y 192. „Pierw szość” i bezpośredniość przesłan ek wiąże się ściśle z niedow odliwością naczelnych zdań w dow odzeniu nau k o ­ w ym , a zarazem z w ydzielonym zakresem stosow ania dowo­ dzenia. Podział tw ierd zeń w nauce na tw ierdzen ia pierw sze i bezpośrednie oraz tw ierdzenia, k tó re są w yprow adzane z pierw szych i bezpośredninch, to zarazem podział tw ied zeń na dowodzone i niedowodzone. A rysto teles uw aża żądanie udo­ w adn iania pierw szych przesłan ek za sk u tek poważnej ignoran­ cji, oraz nie orientow ania się w tym , czego m ożna dowodzić 193. „Pierw szość” i bezpośredniość w iąże się zarazem z n astęp ­ n y m w aru n k iem , jak iem u m ają odpowiadać przesłanki, tzn. aby by ły one bardziej znane 194. Zachodzi tu pew na trudność. B ardziej znane są nam rzeczy jednostkow e 195. W ja k i zaś spo­ sób m ogą być bardziej znane te tw ierdzenia, k tó re są ogólne? J e st to, ja k się w y d aje, jed n a z lu k arystotelesow skiej teorii poznania idealnego 196. N ajpraw dopodobniej chodzi tu o to, co dzisiaj określa się jako „jasno z n an e” 197. P oznajem y bowiem każdą rzecz w aspekcie ogólnym, tzn. jeszcze „nie w y ra ź n ie ” — w dzisiejszym znaczeniu — ale ju ż dosyć jasno, by z nich do­ chodzić do poznania czegoś w yraźniej 198.

192 Zob. J. Salam ucha: Pojęcie dedukcji..., dz. cyt., 28: Tenże: Logika zdań u W. Ockhama, dz. cyt., 224: Zob. tak że, A. K orcik: Teoria sylo­ gizmu..., dz. cyt., 18.

193 aksiousi de kai toùto apodeiknÿnai tinès di’apaideisian. ésti gàr apaideusia to më gignöskein tinón dei ksetein apódeiksin kai tinón ou dei. hólós m èn gàr hapàntôn adÿnaton apódeiksin einai (eis âpeiron gàr àn badidzoi hôste m ëd’hoütôs einai apódeiksin). M et. IV 4, 1006 a 5— 9.

194 A nal. P o st., A 2, 71 fb 19—22. T ekst, zob. odn. 174. Zob. W. D. R oss, dz. cyt., 507.

495 Zob. W. D. R oss, dz. cyt., 507.

i" Zob. St. K am iń sk i, M. A. K rąp iec, dz. cyt., 204. 197 Zob. M. A. K rąpiec: Realizm..., dz. cy t., 322 i n.

498 T am że, 319: Zob. także, V. M iano: Introductio in philosophiam et logica, T orino 1963, 11.

(24)

Ostatnia właściwość przesłanek, z k tó ry c h dowodzenie n a u ­ kowe m a wychodzić, tzn., aby poprzedzały konkluzję i za ra ­ zem były jej przyczyną, je s t zrozum iała na tle całej koncepcji naukowego poznania u S tag iry ty . N ie może być innego pozna­ nia w nauce idealnej, ja k ty lk o przez przyczy n y 199. S ta g iry ta ustala przez to, ja k się w y d aje, k ieru n e k w y n ik an ia w pozna­ niu naukow ym . W inien on być od przy czyn y (racji) znanej skądinąd jako praw dziw a do sk u tk u (następstw a) nieznanego jeszcze jako p raw dziw y 200.

Wszystkie w ym ienione wyżej założenia i właściwości (wa­ runki) pierw szych przesłan ek rea liz u ją się w ujęciu ich treści, czyli w definicjach. S tąd one w łaśnie pozostają do om ówienia.

3.33. Treść przesłanek. D efinicje.

Definicje pełnią w ażną rolę w arystotelesow skiej teorii n a u ­ ki. Są one w pew ny m sensie zasadam i w iedzy dowodliwej 201. Każde bow iem dowodzenie w ychodzi od w iedzy uprzednio już znanej, osiągniętej drogą niedow odliw ą, od „ m ed ium ”, k tó re ujmowane je s t w definicji. W iążą się one z o drębnym sposo­ bem uzyskiw ania w iedzy — najczęściej przez in d ukcję rozu­ mianą swoiście u S tag iry ty , ale w iążą się też zarazem z dowo­ dzeniem naukow ym , bow iem dow odzenie naukow e „zaw iera” je i zakłada. S tąd ich om ów ienie należy do całości rozw ażań dotyczących w iedzy naukow ej u S ta g iry ty 202.

Rozumienie i w yjaśnienie koncepcji definicji u A ry sto tele­ sa nie je s t łatw e, o czym św iadczą jej różne in te rp re ta c je , oraz

199 epei dè epistasthai oiómetha hótan eidômen tèn aitian, aitiai dè téttares, m ia m èn to ti en егпаг, тга dè tô titôn ôntôn anànkë tout’ einai, hetéra dè hê ti proton ekinêse, tetârtê dè to tinos hëneka, pâsai hantai dià tou mésou deiknyntai. Anal. Post., B 11, 94 a 20—23.

299 Jeśli Arystoteles domaga się, by dedukcja naukowa rozpoczynała się od zdań pierw otnych, które zarazem mają być racją konkluzji, zna­ czy to, że rozumowanie winno przebiegać od racji do następstwa. Zob. St. Kamiński, M. A. Krąpiec, dz. cyt., 206.

291 éti hai archdi tön apodeikseön horismoi, hon, hóti ouk ésontai apodeikseis dédeiktai próteron. Anal. Post., В 3, 90 b 24—25.

(25)

na nowo podejm ow ane analizy 203. Pow odem tego, ja k się w y ­ daje, je st podejm ow anie tego zagadnienia przez S tag iry tę w różnych księgach, z różnych okazji, oraz pow iązanie go z w ielom a in ny m i koncepcjam i w jego system ie.

Sam a d efinicja definicji nie może być w edług A rystotelesa podana bez obaw y popadnięcia w sprzeczność lu b definiow ania w nieskończoność 204. Może być d any ty lk o jak iś opis um ożli­ w iający jej rozum ienie 205.

D efinicja u A rysto telesa to przede w szystkim „jakaś m ow a”. Nie je st nią więc i nie może być jedn o w yrażenie, ale w ypo­ wiedź złożona z w ielu w yrażeń 20e. W term inologii współczesnej je s t ona tylko defini ensem , bow iem S ta g iry ta nie w łączał do definicji tego, co później nazw ano definiendum 207. J e st to m o­ w a podająca istotę czegoś 208, ek splikująca czym coś je s t —

quid sit 209. D okonuje się przez podanie ro d za ju najbliższego

przedm iotu definiow anego i jego różnicy gatunkow ej 210. Dw a w yrażenia u S ta g iry ty szczególnie dotyczą podania isto ty p rzedm iotu, m ianow icie: „ti esti”, oraz „ti en einai” 2n.

203 Zob. M. Mignucci, dz. cyt., 272—301: Zob. także, T. Kwiatkowski, dz. cyt., 120—198: Temże: O d e fin ic ji n o m i n a ln e j u A r y s t o t e l e s a , „Ruch

Filozoficzny”, XXVI (1968) n r 3, 214—216.

204 Anal. Post., В 6, 92 a 6—10. Zob. także, M. D. Roland-Gosselin·

L e s m é t h o d e s d e la d é fi n it io n d ’a p r è s A r is to t e , „Revue des Sciences Philosophiques e t Théologiques”, VI (1912), 249: Zob także, M. Mignucci, dz. cyt., 273, odn. 64: St. Kam iński; G e o r g o n e ’a teo r ia defin icji, Lublin 1958, 12: W. D. Ross, dz. cyt., 662.

205 Zob. M. Mignucci, dz. cyt., 273. 208 Met. VII 10, 1034 b 20—22.

207 e n hö ära m ë e n é s t a i lógo autó, lég o n ti autó, h oń tos ho lógos toń ti en ein ai h ekàstô. Met. VII 4, 1029 b 19—-20. Zob. także, M. A. K rą ­ piec, T. Żeleźnik: A r y s t o t e l e s o w s k a k o n c e p c ja su b s ta n c ji, dz. cyt., 54: T. Kotarbiński: W y k ł a d y ..., dz. cyt., 35.

208 és t in ara h o rism o s heis ho m è n lógos to ń ti e s t in a n a p ó d e ik t ik o s .

Anal. Post., В 10, 94 a 11. 209 Anal. Post., В 3, 90 b 3.

210 o u d è gà r h ć te r ó n e s t in en tö horism ó p lè n tô p r o t o n le g ó m en o n g ènos k a i hai d iaph orai. Met. VII 12, 1037 b 29—30. Zob. także. T. K o­ tarbiński: W y k ła d y ..., dz. cyt., 34.

(26)

Mimo rozróżniania przez n iek tó ry ch in te rp re ta to ró w ty ch w y ­ rażeń, jako dotyczących definicji w zakresie szerszym i w ęż­ szym, m ożna je łączyć i b rać synonim icznie do „ousia”, lecz nie tyle w rozum ieniu substan cji, ty lk o w rozum ieniu istoty, zarazem analogicznie do term inó w oznaczających przyczynę formalną, tak ich ja k „eidos”, „logos”, „m orfę” 212.

Podanie isto ty rzec zy przez n ajbliższy rodzaj i różnicę ga­ tunkową jest jed yn ym , ja k się w y daje, a zarazem bardzo ogól­ nym sposobem definiow ania u A rystotelesa. D latego in te rp re ­ tacja w skazująca na trz y rodzaje definiow ania u S tagiryty , mianowicie sch em aty: form a—m ateria, p rzyczyna—skutek, ro­ dzaj—gatunek, spotkała się z o strą k r y ty k ą 2ł3. Podział tego jedynego sposobu definiow ania, b y łb y n astępujący: definiow a­ nie słów, oraz definiow anie rzeczy 2U.

Pojęcie definicji nom inalnej (słów, nazw) nie je s t jasno sp re ­ cyzowane u S tag iry ty. D efinicja ta byw a niekiedy podobna do definicji rzeczy, stąd w rozum ieniu w spółczesnym m ożna by ją zaliczyć do definicji nom inalnej (słów, nazw ) w tzw. sytliza- cji p rz e d m io to w e j215. Nie bierze ona udziału w dow odzeniu naukowym u A rysto telesa — ja k chcieliby n ie k tó rz y 216 — dlatego nie będziem y się bliżej nią zajm ować.

W dow odzeniu naukow ym u S ta g iry ty biorą udział tylko definicje realne. P rz y słu g u ją one przede w szystkim su b stan

-212 O różnych znaczeniach term inu ousia, jak również ich relacjach do terminologii platońskiej, zob. K. von Fritz: P h ilosoph ie u n d spr a ch lich er

Ausdruck bei D e m o k r i t , P la t o u n d A r is to t e le s , D arm stadt 1963. 73—79. Cyt. za M. Mignucci, dz. cyt., 274, odn. 66.

21S Zob. J. M. Le Blond: La définition..., dz. cyt., 359—360. Poglądy Le Blonda krytykują: M. Mignucci, dz. cy t, 288, oraz niezależnie od Mig- nucciego, ale tak samo, T.Kwiatkowski, dz. cyt., 127.

244 ег ara ho h o r i d z ó m e n o s d e i k n y s i n é ti e s t in é t i se m a in e i toü n o- ma... Anal. Post., B 7, 92 b 26—27.

215 K. Ajdukiewicz: L o g ik a p r a g m a t y c z n a , W arszawa 1965, 75. 218 T. Kwiatkowski, dz. cyt., 174. W ydaje się, że Kwiatkowski nie zaj­ muje w tej spraw ie zdecydowanego stanowiska, bowiem w dalszych analizach zranienia swe zdanie o roli definicji nominalnej u A rystote­ lesa. Zób. tamże, 176.

(27)

c jo m 217. W szerszym rozum ieniu mogą przysługiw ać rów nież in ny m kategoriom b y tu 218.

D efinicja rzeczy podaje jej istotę zasadniczo pod w zględem form y, a nie m a te r ii219. Poznanie form y, isto ty rzeczy, jest, w edług S tag iry ty , poznaniem sam ej rzeczy, i to w jej aspekcie ogólnym 22°. T aka definicja je st założeniem dowodzenia nauk o­ wego, bowiem każde dowodzenie zakłada wiedzę o przedm iocie, o k tó ry m czegoś dowodzi 221.

N ależy tu poruszyć jeszcze pew ne zagadnienie w iążące się z definicją i z tem a te m naszej pracy.

Pierw sze zagadnienie dotyczy stosunku, jak i zachodzi po­ m iędzy sposobem uzyskiw ania definicji i inny m i sposobam i zdobyw ania w iedzy o istocie rzeczy. S ta g iry ta bowiem , p rzy ­ n ajm n iej w pew nych okresach, uw ażał, że wiedzę o istocie rze­ czy m ożem y osiągnąć nie ty lko drogą definicji, ale także przez podział platoński oraz sylogizm 222. P ow staje więc pytanie, jaki jest stosunek pom iędzy uzyskiw aniem definicji i w ym ieniony­ m i sposobam i uzyskiw ania w iedzy o istocie rzeczy, ja k rów nież pytanie, k tó ry z ty ch sposobów ostatecznie zatrzym ał.

D rugie zagadnienie dotyczy w iedzy uprzedniej, potrzebnej, założonej w definicji. Bowiem i definicja pow staje na podsta­ wie czegoś uprzednio znanego 223. J a k ą więc w iedzę zakłada definicja?

P robem stosu n ku pom iędzy uzyskiw aniem definicji i innych sposobów uzyskiw ania w iedzy o istocie rzeczy je st jed n y m z c e n traln y ch zagadnień u S tag iry ty . Celem bow iem w szyst­ kich zabiegów poznaw czych system u A rystotelesa je s t pozna­

217 e k e in o d è p h a n e r o n hó ti ho p r ó t d s k a i h aplos h o rism o s kai to ti en ein ai tö n ou siön estin. Met. VII 4, 1030 b 4—6.

218 Met. VII 4, 1030 a 29—34: 5, 1031 a 1—14: Zob. także, M. A. K rą ­ piec; T. Żeleźnik: A r y s t o t e l e s o w s k a k o n c e p c ja substancji..., dz. cyt., 55.

219 Met. VII 0, 1035 a 7—9.

220 Zob. M. A. Krąpiec, T. Żeleźnik: A r y s t o t e l e s o w s k a k o n c e p c ja s u b ­ stancji, dz. cyt., 55.

221 Anal. Post., В 3, 90 b 24—25. Tekst. zob. odn. 201.

222 Zob. A. Mansion: L ’origin e d u syllo gism e..., dz. cyt., 74—76. 223 Top. VI 4, 141 b 20—21.

(28)

nie istoty rzeczy. P ro b lem ten nie jest, w edług n iek tó ry ch a u ­ torów, definity w n ie ro zstrzy g n ięty przez sam ego S ta g iry tę 224. U A rystotelesa w idać w y raźn ie etapy. N ajp ierw uw ażał on, że istotę rzeczy osiągam y p rz y pom ocy podziału platońskiego. N a­ stępnie, że w iedzę o niej uzysku jem y za pom ocą sylogizm u, tzw. sylogizm u isto ty 223. W reszcie, skoro sylogizm jako taki zakłada ju ż znajom ość isto ty rzeczy, czyli definicję, do k tórej właściwie dochodzilibyśm y przez sylogizm, S ta g iry ta zarzucił koncepcję sylogizm u istoty, pozostaw iając uzyskiw anie w iedzy o niej ty lk o sw oiście p o jętą in d u k cją 226.

Odrębne zagadnienie stanow i sp raw a podstaw u rab ian ia de­ finicji. P ro b lem te n był ju ż częściowo rozw iązany przy om a­ wianiu zak resu dowodzenia, n ad k tó ry m S ta g iry ta zastanaw ia się w rozdziale trzecim księgi A A n ality k D rugich. Tw ierdzi on tam , że założenia dow odu naukow ego nie są uzyskiw ane przy pom ocy dowodzenia. A rystoteles jed n ak , niejako dla uzu ­ pełnienia problem u, w raca doń jeszcze w rozdziale trzecim księgi В A n ality k D rugich i w y raźn ie go rozw iązuje. S tw ie r­ dza on, że każda w iedza, a zatem i w iedza o istocie rzeczy, czyli definicja, osiągana jest na podstaw ie u p rzed n iej w iedzy 227 Zachodzi więc obawa, czy owa u przednia w iedza potrzeb n a do uzyskiwania definicji nie je s t rów nież definicją, inaczej, czy postępowanie prow adzące do uzyskania definicji, nie w ym aga również, ja k w iedza dow odliw a, „m e d iu m ”, gdyż w ów czas b y ł­ by regressus ad in fin itu m 228.

Otóż S ta g iry ta w yraźnie oddziela definicję od dowodzenia, w którym w y stę p u je m e d iu m 229. D efinicja ty m w łaśnie różni się od dow odzenia, że nie zakłada m edium . S tąd droga

osiąga-224 Zob. A. M ansion, L ’origine du syllogisme..., dz. cyt. 75. 225 T am że, 75.

» T am że, 70— 72.

227 Top. V I 4, 141 b 20— 21.

228 ou gàr éstin apódeiksis hoü horismós. horismôs m èn gàr tou ti esti kai ousias. hai d’apodeikseis phainontai pâsai hipotithém enai kai lambànousai tô ti estin. A n al. P ost., B 3, 90 b 29— 32.

Cytaty

Powiązane dokumenty

przykładem jest relacja koloru zdefiniowana na zbiorze wszystkich samochodów, gdzie dwa samochody są w tej relacji, jeśli są tego samego koloru.. Jeszcze inny przykład to

nierozsądnie jest ustawić się dziobem żaglówki w stronę wiatru – wtedy na pewno nie popłyniemy we właściwą stronę – ale jak pokazuje teoria (i praktyka), rozwiązaniem

W przestrzeni dyskretnej w szczególności każdy jednopunktowy podzbiór jest otwarty – dla każdego punktu możemy więc znaleźć taką kulę, że nie ma w niej punktów innych niż

Spoglądając z różnych stron na przykład na boisko piłkarskie, możemy stwierdzić, że raz wydaje nam się bliżej nieokreślonym czworokątem, raz trapezem, a z lotu ptaka

Następujące przestrzenie metryczne z metryką prostej euklidesowej są spójne dla dowolnych a, b ∈ R: odcinek otwarty (a, b), odcinek domknięty [a, b], domknięty jednostronnie [a,

nierozsądnie jest ustawić się dziobem żaglówki w stronę wiatru – wtedy na pewno nie popłyniemy we właściwą stronę – ale jak pokazuje teoria (i praktyka), rozwiązaniem

W przestrzeni dyskretnej w szczególności każdy jednopunktowy podzbiór jest otwarty – dla każdego punktu możemy więc znaleźć taką kulę, że nie ma w niej punktów innych niż

Zbiór liczb niewymiernych (ze zwykłą metryką %(x, y) = |x − y|) i zbiór wszystkich.. Formalnie: