• Nie Znaleziono Wyników

Echo z Afryki : pismo miesięczne illustrowane dla popierania zniesienia niewolnictwa i dla rozszerzania misyj katolickich w Afryce. 1900, nr 9

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Echo z Afryki : pismo miesięczne illustrowane dla popierania zniesienia niewolnictwa i dla rozszerzania misyj katolickich w Afryce. 1900, nr 9"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Sw. Piotrze Klawerze apost. niewolników murzyńskich,

módl się za nimi!

Pismo miesięczne illustrowaoe

dlapopierania zniesienia niewolnictwa i dla rozszerzenia

miByj katolickich w Atryce.

W ydawane przez SODAIilCYĘ ŚW . PIOTRA KLAWERA.

p i Na A u stry ą G łów ny sk ła d w Księg. S półki W ydaw niczej P olskiej w K rakow ie.

, Na R o sv a: W a rsz a w a . K sięgarnia M. Ma<diwiiyn . iiiiwnioi \\.

(2)

Na Misye Afrykańskie:

Przez L. Zakrzewskiego od W ładysława Z. na Msze św. za dusze w czyścu 1 rsb. == 2 kor. 54 hal.; przez p. Schipetzkiego z Rudy" od Prane. Szlachcic na Mszę św. ad inten. 2 mk ~ 1 kor. 1(5 hal.; przez p. Rokickiego od p. Franciszka Groer z Warszawy 50 kop. «* 1 kor. 27 kop.; od p. A ngrabajtysa na 2 Msze św.

za dusze w czyścu 2 mk. == 2 kor. 32 hal. i 1 mk 80 fen. ==? 2 kor.; przez p. A.

Kurnatowską od A ntoniego Sebastyana 3 rsb. **= 7 kor. 67 h .; od N. N. 2 rsb. «=

5 kor. 8 h a l ; pani Petronela Odnosumowa na 2 Msze św. za duszę ś. p. Rozalii 4 kor.; p. Paulina Dziedzicka na Mszę św. za dusze ś. p. Ignacego i Karoliny 4 k o r.; przez p. A ntoninę Mickiewicz na ręce p. Rokickiego na 15 Mszy św. do Związku Mszalnego, na 10 Mszy św. za dusze zmarłych, a 5 Mszy św. per inten.

10 rsb. 50 kop. = 26 kor. 87 hal.; przez p. Wójcickiego, z W ęgry od różnych osób 8 rsb. == 7 kor. 62 h a l ; X. N. N. na 10 Mszy św. za dusze w czyścu 5 rsb.

«*■ 12 kor. 80 hal. i na 10 Mszy św. za nawrócenie grzeszników 5 rsb. ===== 12 kor.

80 hal.; przez p. Renigerową od p. Michała Skuratowieza 5 rsb. ===== 12 kor. 80 h.

p. Hipolit Rusiecki 1 rsb. = 2 kor. 54 hal.; z Rygi p. K onstanty Misiewicz na Mszę św. za duszę ś. p. Józefa, Franciszka i krewnych 1 rsb. ==- 2 kor. 54 h a l., na Slszę św* za dusze najbliżej wybawienia 1 rsb. — 2 kor. .54 hal.; p. Piotr Wo~/\

łotko na 3 Msze św. za dusze ś. p. rodziców i krewnych 3 rsb. = 7 kor. 62 hal.

i na 2 Msze św. ad inten. 2 rsb. =» 5 kor. 8 hal.; p. Franciszek Plieśniewicz n a

3 Msze św. za ś. p. rodziców i krewnych 3 rsb. ==> 7 kor. 62 hal.; od N. N. ńa 0 Mszy św. pro def. i 27 ad inten. 36 rsb. «= 92 kor. 14 hal. — razem 225 k. 66 h.

Na wykup i ochrzczenie niewolników:

Przez panią Aldonę Kurnatowską na ochrzczenie A l e k s a n d r a 20 rsb. ==■

51 kor. 20 h a l ; idem 6 rsb. ===== 15 kor. 34 h a l — razem 66 kor. 54 h a l Na chleb św. Antoniego:

Przez p. L. Zakrzewskiego 2 rsb. *= 5 kor. 8 h a l ; p. Paulina Leinkewicz 1 rsb. == 2 kor. 44 k a l ; przez p. Schipetzkiego P iotr Szymczyk 1 mk 20 fen. ==

1 kor. 42 h a l ; Franc. W idera 80 fen. = 50 h a l ; Marya Pasur 1 mk. 20 fen. =====

1 kor. 42 h a l ; z Bytomia przez Ziobową 1 rak. *== 1 kor. 18 h a l ; od Ja n a War- zica 1 mk ==* i kor. 18 h a l ; przez panią P etronelę Odnosumowa 1 kor. 18 h a l ; X. N. N. 65 rsb. == 156 kor. 40 h a l ; przez p. Renigerową od "Małgorzaty Oze- plewskiej 1 rsb. ===== 2 kor. 54 h a l ; z Rygi od p. K onstantego Misiewicza 1 rsb. «=*»

z kor. 54 h a l ; p. W incenty Dejnis 2 rsb, == 5 kor. 8 h a l — razem 180 k. 96 h.

Sum a datków nadesłanych do polskiego „Echa" 473 koron 16 h a l Nadesłane p rz e syłki:

Od PP. Pom inikanek welum; od p. Michaliny Jaroszek m arki zużyte; pani Kurnatowska szlak do obrusa; z Litwy 5 sukienek, 4 ręczniki, 6 lawabo, korpo­

rały, puryfikatory, łyżkę cynow a; p. Kosiba ze Lwowa krzyżyki, medaliki, ła ń ­ cuszki posrebrzane; p. Malinowska marki zużyte; Jó zef Marchewka marki zużyte.

Polecono m odlitwom :

Intencye wszystkich członków, zelatorów Misyi i Sodalicyi Św. Piotra K la ­ wera, również zelatorów i prenumeratorów „Eclia.u S z c z e g ó l n e i n t e n c y e ; pomyślna podróż; szczęśliwe zakończenie powikłanych spraw.

Wszystkie intencye św. Antoniemu polecone.

(3)

B ło g o sła w io n e p rz ez Jeg o Ś w iąto b liw o ść P a p ie ż a L e o n a X III.

Katolickie miesięczne pismo dla popierania dzieła misyjnego wychodzi w polskim, niemieckim, włoskim i francuskim języku. Cena rocznie z pocztę, dla Austryi 1 korona 20 halerzy; dla Niemiec 1 mit. 20 fen.; dla krajów związku pocztowego 2 fr. 50 cent.; dla Rosyi 1 rsb.

Adres dla przesyłania prenum eraty i ofiar: Kraków, Starowiślna, Nr 3.

ECHO Z AFRYKI.

Wrzesień 1900.

Apostoł czarnych i Patron wszystkich misyj czarnych.

W H iszpanii, w m ieście V erdu, w h rab stw ie U ryel, w śród w sp an ia­

łych gór, sta ł sta ry zamek, w którym w r. 1581. rozkw itł p ięk n y kw iat, to je s t przyszło na św iat dziecię, w którego żyłach k rą ż y ła krew dwóch znakom itych katalo ń sk ich rodzin: K law era i Sabocana. Z wiekiem w zra­

stające cnoty i pobożność syna, natch n ęły św iątobliw ą m atkę je g o Donnę A nnę (na w zór św. A nny, m atki Sam uela), by pośw ięcić go służbie Bożej.

W 20. roku życia P io tr w stą p ił dnia 7. sie rp n ia 1602. ro k u do now icyatu 0 0 . Jezuitów w T arrag o n e. O patrzność Boża k ie ru ją c a drogam i w szy st­

kich, doprow adziła go do M ajorki, gdzie ja k o przełożony p rzebyw ał 70-letni starzec Alfons R odriguez, ten m istrz św iętej pokory. K law er pod wpływ em je g o doszedł do najw yższej doskonałości duchow ej, zjednał sobie miłość ojcow ską m istrza swego, k tó ry mu jej nie okazyw ał, aby nie u ją ć isk ierk i zapału w m iłości dla Boga, ale dopomódz m u do całkow itego w yniszczenia dla niego. „Sem etipsum e x in a n iv it!“ K law er w kolegium S an ta-F e skończył św ietnie n au k i św. teologii, w T o n g a odbył trz y le tn ią próbę na k le ry k a ;

Rok VIII. Nr 9.

Królowo Niebios Mary o, módl się za nieszezęśliw ym i

Murzynami!

Aby się stali godnymi obietnie

Chrystusowy eh!

Ś w . fWZK K1AW£K

(4)

w K a rta g e n ie w r. 1615. o dpraw ił p ierw szą Mszę św. N ajpierw szem jego zajęciem było tow arzyszyć O jcu N ugner w apostolskich w ycieczkach. K ar- ta g en a b y ła wów czas m iastem portow em południow ej A m eryki, sk ła d y w szel­

kich w yrobów z P eru, M eksyku i Chin zachodnich, oraz najw ażniejszy h a n ­ del niew olnikam i tam się odbyw ał. Biedni czarni z G w inei i Kongo, t r a k ­ tow ani j a k dzikie zw ierzęta, byli celem tego ohydnego p rzedsiębiorstw a.

N a ich w idok rozd zierała się dusza litościw ego K law era. B łagał B oga i sw ych przełożonych, by litow ali się n ad nimi, sam z heroicznem pośw ię­

ceniem służył i opiekow ał się przez la t 40 tym i nieszczęśliw ym i, ja k o nie­

w olnik niew olników .

W r. 1 622., K law er sk ła d a profesyę zakonną i dodaje ślub p ią ty , że na rozkaz Ojca św. służyć będzie czarnym w najodleglejszych k rajach . Św ięcie dotrzym ał tej obietnicy, p am iętał zaw sze, że je s t pasterzem , ojcem i niew olnikiem biednych m urzynów , w yrw anych przem ocą z łona ojczyzny i ro d zin y , opiekow ał się skazanym i na pow olne konanie, nim się d ostaną do ziemi, k tó rą pod plagam i sw ych now ych panów u p raw iać będą. O ich ratu n k u w chorobie do tąd nie było mowy, w zyw ali też w rozpaczy śm ierci, k tó ra b y skróciła ich m ęki. N ajp ierw K law er do nich się udaje i za p o ­ m ocą tłóm acza, naucza ich, chrzci, pociesza, uspokaja, prow adzi do p rz e ­ znaczonych dla nich m ieszkań i otacza ich m acierzyńską opieką. K annym ściele łóżka, obm yw a ich, całuje ich zgniłe ciało, klęcząc w y k ład a k a te ­ chizm swym neofitom, naucza ich znaku krzyża św., prow adzi ich proce- syonalnie przez K arta g en ę do kolegium jezuickiego, tam ich spow iada T łu m y dam cisnących się do konfesyonału odpraw ia, m ówiąc, że je st spo­

w iednikiem czarnych i im tylk o oddanym . G dy nieraz u p ad a ł n a siłach z pow odu złego pow ietrza, tw ard ej w łosiennicy i innych cierpień, łask a n adprzyrodzona dźw igała go. W śród krw aw ych biczow ań i gorącej m odli­

tw y m iał niekiedy objaw ienia, czytał w sercach ludzkich, przew idyw ał przyszłość, cuda czynił i czuł się najszczęśliw szym , g d y środkiem tych darów Bożych m ógł osłodzić los biednych m urzynów . Ż adne przeciw ności i p rześladow ania nie tam ow ały je g o gorliw ości, g dy doszło do tego, że mu zabroniono udzielać Chrztu św., zniósł pokornie tę boleść dopokąd nie u su ­ nięto zakazu, ta k ciężkiego dla je g o serca. Czyny K law era, tego w ielko­

dusznego niew olnika niew olników św iadczą, ja k w iernym b y ł obietnicom swoim. K law er żył la t 66, przez la t 30 głosił E w angelię św. i ochrzcił 3 0 0 ,0 0 0 czarnych. W y c ze rp a n y um artw ieniem ciała, ten przedw czesny starzec b y ł jeszcze gotów na n ajw iększe pośw ięcenia.

W r. 1650. w ybuchła za raza w K artag en ie. K law er spieszy na pole m iłosierdzia chrześcijańskiego i p ad a ofiarą swego pośw ięcenia, w praw dzie nie um iera, ale porażenie n a ręce i nogi czyni go k a le k ą na zawsze, nadto ciągłe drżenie członków ubezw ładnia n ajg o rę tsz ą gorliw ość zbaw ienia dusz!

K law er osam otniony w o statnich la tac h życia, niezdolny obsłużyć się sam, b ru taln ie trak to w a n y przez m urzynów przeznaczonych do je g o o b słu g i; oto obraz w yniszczenia całkow itego dla Boga. K law er um iera, Bóg schodzi ze Swej w ysokości do tego ochotnika w yniszczenia i wznosi się chw ała je g o . T łum y ob leg ają w ejście domu, chcąc pożegnać łzam i w dzięczności um ierającego zakonnika, p o ja w ia ją się i m nożą cuda n a grobie jego. D e­

(5)

k re t P apieża B en ed y k ta XIV r. 1747. zatw ierdził i ogłosił zm arłego ja k o Czcigodnego. D ek ret P iu sa IX. z dnia 21. w rześnia r. 1854., ogłosił go B łogosław ionym . N akoniec bulla L eona X III. w r. 1888. p rz y z n a ła K ław e- row i zasługi kanonizacyi. B rakow ało jeszcze jed n eg o klejn o tu w tej k o ro ­ nie — je g o pośw ięcenia bez g ranic, liczne cuda za ży cia i po śm ierci. O de­

zwy W ikaryuszów A postolskich w y jednały mu uznanie O jca św. L eona X III., k tó ry listem z dnia 7. lipca 1896 ogłosił Św. P io tra K law era głów nym P atronem p rzed Bogiem w szystkich m isyj czarnych. E t D eus exaltavit e u m !

D nia 9. w rześnia w uroczystość Św. P io tra K law era, P a tro n a w szy st­

kich m isyj czarnych, ci k tó rzy swem i m odlitw am i i ja łm u ż n ą p rzy c zy n ia ją się do osw obodzenia i naw rócenia niew olników w A fryce, dostąpić m ogą tegoż dnia zupełnego odpustu, czyniąc zadość w arunkom przepisanym .

Bref. 26. W rzesień, 1893. r.

---

Z A P R O S Z E N I E

do I-go Austryackiego Kongresu Antyniewolniczego.

JDo k a to lik ó w A u s tr y i!

Gdy we wszystkich katolickich krajach chrześcijaństwo przyniosło wszystkim narodom praw dziw ą wolność, miliony i miliony afrykańskich murzynów, znajduje się jeszcze w podwój nem jarzm ie moralnej i ma- teryalnej niewoli. Ciągle jeszcze na czarnej półkuli odbywają się po­

lowania na niewolników i jarm arki na ludzi, i śmiało powiedzieć można, że jedna trzecia część afrykańskich murzynów jest jeszcze niewolnikami.

Niewolnictwo jest najohydniejszą plamą ludzkości i najw iększą hańbą naszego stulecia, i dlatego obowiązkiem jest wszystkich ludzi, a szcze­

gólnie wszystkich katolików, czynnie pomagać w dziele oswobodzenia naszych czarnych braci i sióstr w odległej Afryce. Idźmy więc za głosem chwalebnie nam panującego Ojca św. Leona XIII., który ency­

kliką w ydaną w roku 1888., zaprasza wszystkich wiernych do udziału w tern świętem dziele, i wzywa kardynała Layigerie do głoszenia po całej Europie Krucyaty przeciwko niewoli w Afryce. W prawdzie Austrya nie posiada żadnych kolonij w Afryce, nie bierze udziału w gorączko­

wej chęci zdobyczy, która opanowała wszystkie prawie europejskie na­

rody! Katolicka A ustrya stoi na idealnych wyżynach, i bez żadnych korzyści dla siebie, chce zapewnić nieszczęśliwym mieszkańcom Afryki praw dziw ą wolność i chrześcijańskie umorąlnienie. Dlatego niżej pod­

pisany komitet przygotowawczy Sodalicyi Św. Piotra Klawera, zaprasza do wzięcia udziału w tym I-szym austryackim antyniewolniczym kon­

gresie, który odbędzie się w jednem z miast austryackich, prawdopo­

dobnie w Wiedniu, w dniach 20. i 21. listopada r. b.

(6)

Oby ważność sprawy, nad którą obradować będą na tym kongresie, i myśl, ze będzie to rodzajem hołdu złożonego w końcu wieku, Zbawi­

cielowi świata, nakłoniła wielu do udziału w tejże ważnej sprawie.

W czasie kongresu urządzona będzie w W iedniu ciekawa wystawa etnograficznych przedmiotów i oryginalnych afrykańskich fotografij.

Kto w kongresie chce wziąść udział, niech przeczyta niżej podane warunki i uwagi.

K omitet dla I-go Austryackiego A n ty n i eioolniczego Kongresu.

— — — - • * * < • — — :—

W A R U N K I I U W A G I dla clicącycli brać udział w l-szym Antyniewolniczym Kongresie.

I. Piśmienne zgłoszenia należy nadsyłać „do przygotowawczego ko­

mitetu" I-go Austryackiego Antyniewołniczego Kongresu w Wiedniu, I. Bac- kerstrasse 20, najdalej do dnia 10. listopada r. b.

II. Każdy biorący udział w kongresie, przyczynia się do pokrycia jego kosztów. Wydawane będą karty specyalne po 6 koron, następnie

karty po 2 korony i wreszcie karty po 1 koronie.

III. Piśmmienne oferty do komitetu najlepiej uskuteczniać zapomocą przekazu i adres swój nader wyraźnie wypisać.

IY. Odwrotnie odesłana będzie karta wstępu odnośnie do wysokości przesłanej sumy i kopia programu.

Przygotowaw czy Komitet.

Skład Komitetu.

Prezesow a: Marya Teresa hr. Ledóchowska, Jeneralna Kierowniczka So- dalicyi św. P iotra Klawera.

Sekreta rze: Wielebny X. Dr. Hugo Mioni. Tryest, via dei Fabbri 7. — Wiel. O. Franciszek Hrubik. P raga IV, 33.

Członkow ie K o m ite tu , którzy przyjmują zamówienia i udzielają widomości:

Hrabina Teresa Brandis, Innsbruck.

Panny M i E. Dalia Torre, Innsbruck, U niversitatsstrasse 3.

Wiel. X. Maciej Eisterer, Neudorf W iedeński pod Modling.

Panna Karolina Fryben, Kraków, Starowiślna 3.

Msgr. Dr. Aug. Fischer-Colbrie, kanonik i dyrektor przy kościele św. Augu­

styna, W iedeń I, Augustinerstrasse 7.

Msgr. Giacomo Bonifacio, kanonik, dziekan i proboszcz w Capodistri.

J. Heindl, archeolog sztuki kościelnej, W iedeń I, Stefansplatz 7.

Profesor Hirn, W iedeń IV, Maierhofstr. 12.

Przewiel. X. S. Kirchberger, kanonik i arcybiskupi radca duchowny, Mona­

chium, Frauenplatz 13.

Pani Józefa Klausa, Kleinburg obok Wrocławia.

Panna Marya von Klinkowstrom, W iedeń IX, Bergg. 15.

(7)

Hr. Franciszek Kuefstein, zamek Yiehofen pod St. Polten N. 0.

Przew. Wacław Lerh księże biskup, notaryusz i dziekan, Beroun, Praga.

Przew. kanonik hr. v. Lippe, W iedeń I, Rauhensteing. 1.

Panna Ida Lob. Bożen, Obstplatz 8.

Dr. Max Antoni Loew, adw okat dworski, W iedeń I, Fiibrichgasse 10.

Panna Malfertheiner, Innsbruck, Pfarrplatz.

Panny Jadwiga Meer i Marya Stark, Wrocław, Hirschstr. 33.

Przew. Dr. Mitterrutzner, kanonik, Neustift obok Brixen.

Panna Maryanna Mohr, Wiedeń, Backerstr. 20.

Bernard Nadbyl, c. k. radca i poseł, Wrocław.

Przewiel. X. Oppermann, Wrocław, Dumstr. 10.

Przew. X. Pezzini, rektor instytutu, Trient.

Przewiel. X. Dr. Kieder, prof. teologii, Salzburg, Schallmoserhauptstr. 7.

Franciszek hr. Schatfgotsch Hall, Tyrol.

Przew. Dr. O. Sickenberg, profesor Liceum, Passau, Griunau 59.

Księżna Karolina Taxis Bregenz.

Dr. Hanns Truxa, radca cesarski, W iedeń II, Waschhausgasse 1.

Przew. X. Fr. Cyr. Wik, redeaktor „Hozhledu po lidomilstvi.“ Praga, VII.

-•> % < ---

Pismo św. Kongregacyi de Propaganda fide.

Protokół Nr 39288.

KONGRES ANTYN1EW0LNICZY

mający s i ę odbyć w Austryi.

R z y m , 30 . czerw ca 1900. .

Jaśnie Wielmożna Pani!

W piśmie Jej datowanem 29. maja, zawiadam ia JW . Pani Św.

Kongregacyę Propagandy, że założona przez JW . P anią Sodalicya Św.

Piotra Klawera zamierza w roku bieżącym zwołać w jednem z miast austryackick Antyniewolniczy Kongres w celu podniesienia ducha i za­

pału do dzieła afrykańskich misyj. Ponieważ Św. Kongregacyi Pro­

pagandy zależy bardzo na postępie dzieł misyjnych, zatem pochwała ona bardzo myśl powziętą przez Sodalicyę i życząc ja k najpom yślniej­

szego powodzenia, błagać będzie Boga o najobfitsze błogosławieństwo niebios na prace Kongresu.

Życząc z mej strony JW . Pani wszystkich łask Boskich, kreślę się z najwyższem poważaniem.

W zastępstw ie Jego Em. K ardynała Prefekta L u ig i Veccia

Sekretarz.

(8)

Książa N ajsłodszego S erca Jezusowego.

M isy cl św. Gabryela nad Wodospadami Stanley a, 19. listopada 1899.

Otóż w reszcie list ze stacy i św. G ab ry ela! Po dwum iesięcznej po­

dróży stanęliśm y szczęśliw ie dnia 27. paźd ziern ik a u celu. K ilku tylko z m oich tow arzyszy nie przyzw yczajonych do podróży morzem, uległo m or­

skiej chorobie. Co do m nie, cieszyłem się znakom item zdrowiem . B y ł też n ajw yższy czas abyśm y tu pow rócili, przeszło 2 00 dzieci czekało z u p r a ­ gnieniem naszego przy b y cia. G dybym chciał, raczej gdybym m iał odpo­

w iednie śro d k i, m ógłbym cieszyć się w naszym zakładzie z ty sią c a dzieci!

Ach, gdy b y S erce Je zu sa ta k bardzo dziatki m iłujące, zechciało dla Swej chw ały pow iększyć Sw ą rodzinę! Oto najw yższe moje pragnienie!

Z nadzw yczajną szybkością szerzy się chrześcijaństw o w pokoleniach zam ieszkujących W yższe K ongo. W Bum ba, gdzie dni k ilk a spędziłem , spotkałem grom adkę chrześcijan, k tó rzy ochrzczeni zostali w m isyacli N iż­

szego Kongo. Ci n auczali te ra z sw ych ziomków i codziennie zgrom adzali się w polu, by razem odm aw iać różaniec. W Basoko żądano odem nie ko­

niecznie księdza. W Isan g y mówili do mnie krajow cy, w idząc mnie w to ­ w arzystw ie O. F illm a n n a: „Czy to je s t Tw ój syn! zostaw go u nas."

T u w m isyi św. G abryela w idzim y z w ielką pociechą, że m łodzież nie w aha się przebiedz codziennie godzinę drogi, byle ty lk o nie opuścić n au k i katechizm u. N iebaw em będę m usiał posłać jed n eg o O jca do W odo­

spadów S tan ley a, a drugiego do Isangy.

P ew nego dnia przechadzałem się w pobliżu naszej stacyi. Spotkałem p aru robotników , z któ ry ch je d e n trzy m ał w ręku o ry g in aln ą bardzo fajkę.

P rz y g ląd a łem się je j ciekaw ie, z czego sk o rzy stał w łaściciel, by oznajm ić mi, że je s t próżną. S iągnęłem do kieszeni po tyto ń , napełniłem nim fajkę, oddałem j ą robotnikow i, k tó ry zaczął j ą palić, poczem oddał sąsiadow i, k tó ry to samo uczynił. T a k więc fajk a ta j a k u In d y an obeszła całe koło i to z pew nem uszanow aniem religijnem . N astęp n ie zauw ażyłem ze zdzi­

w ieniem , że n iejeden zanim fajkę pociągnął, przeżegnał się w pierw .

— Czy je ste śc ie chrześcijanam i — spytałem .

— N ie — brzm iała odpowiedź — ale pragniem y nimi zo stać !"

Ileż dobrego zdziałałby k ap łan pom iędzy tym i biednym i ludźmi!

P rzybyłem do m isyi św. G ab ry ela w dzień deszczow y. N ad brzegiem rzeki oczekiw ały mnie dzieci, tańcząc i k la sk a ją c w ręce z radości. Gdym w ysiadł, u sta w iły się w szpaler i klęczący prosiły o błogosław ieństw o.

W ten sposób p rzy ję ty , byłem uradow any z pow rotu do m isyi św.

G ab ry ela i zdziw iony tą m an ifestacy ą dzieci, bo n ik t ich przecież nie uczył ani zachęcał do tego. Pom iędzy rzeczam i, któ re przyw iozłem ze sobą, znajdow ały się sta tu y S erca Jezusow ego, N ajśw . P an n y z L ourdes i D zie­

c ią tk a Jezus, zupełnie dobrze przew iezione. Gdy odpakow aliśm y je , wielki podziw i obaw a m alow ały się w szeroko otw artych oczach i ustach obe­

cnych. W praw dzie w ytłum aczyliśm y naszym dzieciom, co p rzed staw iają te statu y , ale w idać, że rzeczyw istość przeszła ich oczekiw ania. Przez p arę dni schodzili się zew sząd ludzie „by B oga w idzieć" ja k się w yrażali.

(9)

— N iepraw da Ojcze — p y ta ły nasze najm niejsze dzieci, źe g d y ­ byśm y to rozbiły, w szyscybyśm y p o m a rli!“

Jed en z wodzów p y ta ł się, czy to są żywe osoby.

Dwaj wodzowie chrześcijańscy.

Miejsce, w którem dw a la ta tem u w p ię k n ą noc Bożego N arodzenia, odpraw iałem po raz pierw szy Mszę św., w ybrałem na m ałą kaplicę, w k tórej umieszczone b ędą sta tu y M atki Bożej i D zie ciątk a Jezus ; figura zaś S erca Jezusow ego zdobić będzie n aszą dużą kaplicę.

(10)

W szyscy w odzowie z okolicy odw iedzili mnie, i a b y ich zjednać, ofiarow ałem im podarunki. Jeden dostał płaszcz od deszczu, k tó ry daw niej noszonym b y ł przez angielskiego oficera w E gipcie, drugi dostał tu ż u re k pochodzący od pew nego ad w o k ata z B rukselli, w reszcie inni dostali sta re czapki i kapelusze, k tó re tu w A fryce uchodziły jeszcze za najm odniejsze.

Od czasu naszego pow rotu, p an u je tu ciąg ła niepogoda, ospa i de- sy n te ry a g ra su ją straszliw ie i pielęgnow anie chorych stanow i te ra z głów ne nasze zajęcie. Z d arza się często, że dzieci now oprzyjęte przynoszą z sobą zaród ja k ie jś choroby do naszego zak ład u i te po dłuższym czasie odzy­

sk u ją zdrow ie, przy dobrej opiece i regularnem życiu, ja k ie tu p ro w ad zić m uszą. Je stto je d e n z n ajp ięk n iejsz y ch obow iązków naszego św iętego p o ­ w ołania. D la ty c h biednych ludzi je ste śm y ojcem, m atką, nauczycielem , ..sędzią, lekarzem , jed n em słowem w szystkiem , a dla nas to ciągłe ćw icze­

nie w miłości bliźniego je s t z w ielką duchow ą korzyścią. P rzez ośm dni drzw i m oje oblężone b y ły przez dzieci, chcące się dow iedzieć co im p rz y ­ wiozłem , co moi rodzice mów ili g d y m nie zobaczyli i dlaczego ta k długo m nie nie było ?

N a Boże N arodzenie chcę im przygotow ać p ię k n ą choinkę z różnem i niespodziankam i. K ocham te dzieci pomimo ich w ad i mozolnej p rac y n ad ich w ykorzenieniem . N iedaw no tem u m usiałem u k a ra ć chłopca, k tó ry szkodliwem i ziołam i chciał otruć swoich kolegów. W ogóle je d n a k po dłuż- szem pobyciu u nas, d z i e c i.t e sta ją się zupełnie innem i, m ają do nas zaufanie i o d k ry w a ją p rzed nam i n ajgłębsze swe tajem nice.

O ddany sługa w Sercu Jezusow em O. Gabriel.

T reść d z ie w ią t e g o ( w r z e ś n i o w e g o ) n u m e r u : Sw. Piotr Klawer Apostoł czarnych i P a ­ tron wszystkich misyj czarnych. — Zaproszenie do I-go Austryackiego Kongresu Antyniewolniczego w Wiedniu. — Pismo św. Kongregacyi de Propaganda fido. — Wiadomości bieżące z misyj: list 0. Gabriela. — Illustracya: Dwaj wodzowie chrze­

ścijańscy.

W ykaz datków w kwocie 473 koron 16 hal. znajduje się na 2. stronie okładki.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk artykułów i listów dozwolony tylko z wymienieniem źródła.

Zamknięcie redakcyi IG. sierpnia 1 9 0 0 r.

Za wydawnictwo i redakcyę odpowiedzialny: Wojciech Adamski.

W K ra k o w ie, w drukarni „ C zasu “ p od zarządem J. Ł ak ocinB kiego.

(11)

R O Z M A I T O Ś C I .

G Ł Ó D .

Głód j e s t s tra s z n ą k lę sk ą ze sła n ą od B o g a ; na nieszczęście n a w ie ­ d ziła ona ta k ż e k r a je leżą ce n ad N ig rem . Od B eninu aż do Mossi j e ­ steśm y w k ra in ie za g ło d z o n y ch , zaledw ie znaleźć m ożna tro c h ę zboża 1 to za cenę n ie p rz y stę p n ą dla ubogich. S z ara ń cza zn iszczy ła w szystko ro k u zeszłego i d la teg o te ra z u m ie ra się z g ło d u ; n ieszczęśliw i B obosow ie tu ła ją się po lesie sz u k ają c korzonków , ja g ó d i liści. S ilniejsi, odporniej to znoszą, ale ileż słab szy ch codziennie um iera!

Ileż ich znów p rz e p a d a bez w ieści, zab ran y ch przez h a n d la rz y n ie ­ w olnikam i! P od pozorem poczciw ych k o lp o rte ró w , p rz e b ie g a ją oni k ra j, n am aw ia ją dzieci, a b y szły źa nim i i p o k a z u ją c im nieco p ożyw ienia, u p ro ­ w ad z a ją j e w odludne m iejsca, a n astę p n ie j e sp rze d ają . Z a sa d zk a j e s t w idoczna, ale g d y k to je s t g ło d n y , nie m yśli o n astę p stw a c h tego co czyni.

Od w ieków szatan k u si ludzi w je d e n i ten sam sposób i zaw sze z w y ­ cięża; a w y sła n n icy je g o c z y n ią ta k samo.

P rz ez ośm dni je ste śm y św iad k am i o k ropnej klęski głodow ej, d a k tó rej p rz y łą c z y ła się w o jn a ; co za sm utek w idzieć w ioski zupełnie o p u ­ szczone, a w około sz k ielety , czaszki p ię trz ą c e się w około krzew ów , gdzie h y e n y i sz ak a le w y p rą w ia ją sobie k rw a w e uczty. Czyż m ożna się potem dziw ić, że Bobos je s t bojażliw y i n ie d o w ierza jąc y . B łą k a się po polach z s ie k ie rą n a ram ien iu i z lukiem w rę k u , g d y się go p y ta sz o im ię lub drogę do w si są sie d n ie j, ch w y ta za s trz a łę lub topór, sta je za drzew em i n a k a zu je en erg iczn ie, byś szedł d a le j. T rz e b a być bez oporu posłusznym tem u rozkazow i, bo strz a ła b y w a zw y k le z a tru tą . D latego to Bobos ma opinie człow ieka dzikiego i w p ożyciu tru d n eg o ! P om yślcie ty lk o , zabito mu m nóstw o b ra c i, w y k ra d zio n o dzieci, spalono c h a ty i sp ich rze, cóż dziw nego, że Bobos nosi się z n ie n aw iśc ią? Je że li je d n a k j e s t rze czą godziw ą dla celów c y w iliza cy jn y ch zrów nać w szy stk o z ziem ią, to w ta k im ra z ie p o ­ sunięto Bobosów ja k n ajb liż ej cyw ilizacy i. J e d n ą rzecz im ty lk o zo sta ­ wiono, to s z a tę , w ja k ie j ich Bóg stw o rzy ł.

. ■ . u.— ' ' ... • ■

K a rtę z w idokiem A fr y k i

otrzy m a k a ż d y z naszy ch D obrodziej, k tó ry złoży w ięk szą ja łm u ż n ę — n a j­

m niej 2 k o ro n y albo 2 m arki — dla m isyj a fry k a ń sk ic h i o ś w i a d c z y w y r a ź n e ż y c z e n i e , a b y ś m y p d b i ó r p i e n i ę d z y z a p o m o c ą t a k i e j k a r t y p o t w i e r d ź \ \ i ; rów nież k a ż d y kto p rzy sp o rzy 10-ciu now ych abonentów d la „E c h a z A fry k i." T e k a rty p rz e d sta w ia ją w b a r ­ dzo ładnym św ietlan y m d ru k u w idok je d n e j sta cy i m isy jn ej, i są z a o p a ­ trzone odpow iednim a fry k ań sk im stęplem pocztow ym . Je ste śm y p rze k o n an i, że wielu naszych C zytelników po w ita z ra d o śc ią sposobność, b y zbogacić

swój zbiór k a r t w idokiem je d n e j k a r ty A fry k i.

(12)

KRONIKA SODALICYI ŚW. PIOTRA KLAWERA.

W przeciągu miesiąca maja, miała nasza Czcigodna Kierowniczka kilka od­

czytów w Salzburgu i w okolicy, gdyż właśnie tutaj zainteresowanie się dla misyj, jakoteż i zrozumienie Sodalicyi św. P iotra Klawera, pozostawia wiele db życzenia.

W niedzielę dnia 20. maja, o godz. 3. po połndniu miała prelekcye, do której j a zachęcił przewiel. X. proboszcz miejscowy, przeważnie przed publicznością wiejską w Ilallw ang obok Salzburga; dnia 24. m aja przemawiała znów w pensyonacie Sióstr Urszulanek w Salzburgu.

W piątek dnia 1. czerwca zaszczycone zostałyśmy odwiedzinami Je j C. K.

Wysokości "Wielkiej Księżny Toskańskiej z córkami, arcyksiężniczkam i: A nną, M ałgorzatą, Germaną i Agnieszką. Około goclz. 5. po południu przybyli wysocy goście i byli przez naszą Czcigodną Kierowniczkę z asystentką i kilkoma soda- liskami oprowadzani, najpierw po naszej kaplicy domowej, później po pokojach mieszkalnych i pracowniach. Ze szczególnem zainteresowaniem oglądały Arcy- księżne misyjna drukarnię, gdzie właśnie pomiędzy innemi rzeczami drukował się ostatni arkusz kafarskiegó śpiewnika i dopiero "co rozpoczęty afrykański słownik (po angielsku * ibo po francusku). Później kazały sobie Arcyksięźne pokazać pozostałe jeszcze ślady z ostatniej wielkiej powodzi. Oglądały również znajdującą się w ogrodzie starożytną kaplicę Maryi i dom Józefa (budynek gospodarczy).

Pozostały jeszcze potem ja k iś czas, rozmawiając naj łaskawiej w rozmównicy.

Około godziny 6. opuściły Arcyksięźne nasze cicfie Maria Sorg, którego szybkim wzrostem bardzo się cieszyły i dziwiły. To widoczne błogosławieństwo Boże musi jed n ak okupione być wielkiemi ofiarami.

Dnia 8. czerwca w ydarła nam śmierć ponownie ukochaną Siostrę Teresę Annę W eissenstciner. Droga zmarła liczyła lat 23, dnia 30. czerwca 1897 r. w stą­

p iła "do naszej Sodalicyi. Na kilka godzin przed śmiercią miała jeszcze szczęście w obecności naszej Czcigodnej Jeneralnej K ierow niczki," złożyć wieczyste śluby przed księdzem do tego aktu delegowanym. W niedzielę (10. czerwca) zanieśliśmy drogą Siostrę na nasz, zaledwie ukończony i dzień przedtem poświęcony cm en­

ta r z ,! złożyliśmy j ą do pierwszego grobu na własnej ziemi.

Tu wpośród wspaniałej natury spoczywają szczątki tej wielkodusznej ofiary dla nawrócenia Afryki. Oby spełniły sie i na niej słowa dzisiejszej. Ew angelii św. :

„Dajcie, a odda się wam, dobrze nałożoną kopiastą m iarą.u

Polecamy jej dusze pobożnym modlitwom wszystkich naszych czytelników, przyjaciół i dobrodziejów, w szczególności Przewielebnemu Duchowieństwu.

Zbieram y

na korzyść Misyj i rozsyłamy stacyom misyjnym afrykańskim : Materye i resztki materyj, suknie nowe ja k o też noszone ale czyste, nowe lub używane paramenty i przybory kościelne, różańce, krzyże. Obrazki świętych i biżuterye również są bardzo pożądane. Zużyte marki pocztowe bywają ja k najkorzystniej sprzedawane na wyku­

pienie niewolników murzyńskich. Ktoby chciał przyodziać biedne m urzyńskie dzieci, może na żądanie otrzym ać wzór na sukienki od

Ekspedycyi „Echa z Afryki", Kraków, Starowiślna 3.

Intencye m szalne

na dochód m isyj a fry k ań sk ich p rz y jftu je m y za pozw oleniem w ładzy d u ch o ­ wnej i w y sy ła m y j e tam że ja k najsp ieszn iej: P ro sim y czytelników , którzy z in te n c y ą m szalną ch cą p ołączyć ja łm u ż n ę dla m is y j; by ta k o w ą hojnie u dzielali. G dy kw ota n a Msze św. nie je s t w y m ie n io n ą, lic zy się 1 złr n a je d n ą . O znaczonych dni na odpraw ienie Mszy św. nie m ożem y p rzy ją ć.

S odalicya św. ]*iotra K la w e r a

Cytaty

Powiązane dokumenty

rzystwo wygląda. Oczy rozognione, ręce splecione, objęcia,.. Oj, coś niedobrego tam się święci. Nie wystarczy tylko wołać. Trzeba pójść i poszukać samemu. Niech

remu) zaszkodzić miało. Zapewne, jeżeli chorego przebierzemy w bieliznę wilgotną i zimną to mu to może łatwo zaszkodzić. Muszę tu wspomnieć, że często

Niemcy wyrzuciłi na twierdzę Verdun już przeszło 30 tysięcy pocisków; Verdun staje się z dnia na dzień wielkim stosem gruzów.. Duńskie

Chociaż kaczka jest wybitnym ptakiem wodnym, zdaje się, że przy wychowywaniu młodych kaczek jest bezwarunkowo lepiej, jeśli się ich na wodę nie puszcza. Pierze

nanie tego planu zdaje się nam rzeczą nieodzowną, raz dlatego, że tu już jest wielu katolików, powtóre, że można się spodziewać napływu ludzi wszystkich

Antoniemu Padew skiem u tak się wzmogła, że pokorny niegdyś Franciszkanin stał się dziś, ja k w yrzekł Papież Leon X III, „Świętym całego św iata.“ Do

Oby Bóg zesłał nam deszcz na prośby tego niew innego aniołka, którego m atka, m łoda jeszcze kobieta, sta ła się ofiarą okrutnej dzikości pogańskiej.. Z

Ruanda, ja k mówią, liczy blisko 2 miliony mieszkańców, zostaje pod panowaniem króla, wielkiego despoty, który do niedawna bez żadnych powodów kazał ścinać