Wiesław Jankowski
Program formacyjny dla małżonków
i rodziców
Studia nad Rodziną 10/1-2 (18-19), 119-127
Studia nad Rodziną UKSW 2006 R. 10 nr 1-2(18-19) ks. W iesław JANKOW SKI
PROGRAM FORMACYJNY DLA MAŁŻONKÓW I RODZICÓW 1. Źródła
Program formacyjny dla rodzin, szczególnie dla m ałżonków i rodziców m a swoje źródło w Bogu. D latego Jan Paweł II w hom ilii w P uebla de Los A ngeles (29.01.1979) pow iedział w prost: „Osoby naszego Boga w swej n aj bardziej wew nętrznej tajem nicy nie pozostają w sam otności, lecz tw orzą ro dzinę, poniew aż w tajem nicy tej zawiera się Ojcostwo, Synostwo i sama istota rodziny, jak ą je st miłość. M iłością w tej rodzinie jest D uch Święty”.
Form acja m ałżonków i rodziców podporządkow ana tożsamości źródła kom unii osób czerpie swoje inspiracje z trynitarnego źródła. Wskazywał to źródło po wielekroć Jan Paweł II. W Liście do Rodzin pisał: „Sobór mówi o «pewnym podobieństw ie między jednością Osób Boskich a jednością sy nów Bożych zespolonych w prawdzie i miłości» (K D K 24) [...] W przytoczo nych słowach Soboru «komunia» ludzkich osób, a zwłaszcza «komunia» m ał żeńska została niejako wyprowadzona z tajemnicy trynitarnego «My» i zosta ła też do tej tajemnicy trwale odniesiona. Rodzina bierze początek w miłości mężczyzny i kobiety, bierze także początek w Bożej tajemnicy” (n. 8).
1.1. Duchowość odpowiedzialnego rodzicielstwa z teologii ciała
K orzenie odpow iedzialnego rodzicielstwa tkwią w teologii ciała. Teolo gia ciała - uczył Jan Paweł II - staje się najgłębiej i najpełniej rozum ianą „m eto d ą” odpow iedzialnego rodzicielstwa. M usi też być n orm ą duchow o ści m ałżeńskiej, której zarys Sługa Boży przedstaw ił w katechezach zeb ra nych w książce pt. „M ężczyzną i niew iastą stworzył ich”. K om entując treść encykliki H um anae vitae wyjaśnił, co d o kum ent rozum ie przez etyczną r e gulację poczęć. Jest to nie tylko „sposób zachow ań” w w yodrębnionej dzie dzinie, ale postaw a - osadzona w integralnej dojrzałości m oralnej osób i za razem dojrzałość tę integrująca1.
W arto zacytować krótki fragm ent encykliki, do którego odnoszą się zda nia kom entow ane przez Jan a Pawła II: „A wreszcie dzięki opanow aniu sie bie rodzice uzyskują głębszy i skuteczniejszy wpływ wychowawczy na
tom s two; w tedy dzieci i m łodzież d orastając właściwie oceniają swoje praw dziwe ludzkie w artości i spokojnie oraz praw idłow o rozwijają swoje duchow e i fizyczne siły” (H V 21).
1.1.1. Dar czci w integralnej dojrzałości małżonków
Ten d a r m a także na myśli św. Paweł, gdy wzywa m ałżonków , aby byli so bie „w zajem nie p o ddani w bojaźni Chrystusow ej” (E f 5,21).
Tak więc w ew nętrzny ład obcow ania m ałżeńskiego, pozwalający rozwi jać się „znakom m iłości” w ich właściwej proporcji i znaczeniu, je st nie tyl ko owocem cnoty, k tórą m ałżonkow ie w sobie wypracowują, ale także daru D ucha Świętego, z którym w spółpracują. Encyklika H um anae vitae - o m a wiając swoistą ascezę m ałżeńską, czyli p racę n ad cnotą miłości, czystości, opanow ania - m ówi pośrednio o darach D ucha Świętego, na k tó re m ałżon kowie stają się wrażliwi w m iarę dojrzew ania cnót.
D ary D ucha Świętego, a zwłaszcza d ar czci (donum pietatis):
- podtrzym uje i rozwija w m ałżonkach szczególną wrażliwość na wszyst ko, co w ich pow ołaniu i obcow aniu nosi na sobie znam ię tajem nicy stwo rzenia i odkupienia;
- um ożliwia poszanow anie „podwójnej funkcji znaku”; m oże się ona w p ełn i rozw inąć tylko na gruncie głębokiego odniesienia do osobowej god ności tego, co w człowieku związane je st z jego m ęskością i kobiecością, oraz do osobowej godności życia przekazyw anego w m ałżeńskim zjedno czeniu mężczyzny i kobiety;
- sprawia, że znika p ozorna „sprzeczność”, n atom iast nieodzow na „trudność”, która je st po chodną pożądliwości, zostaje stopniow o przetw o rzona dojrzałością cnoty i m ocą d aru D ucha Świętego;
- w zasadniczej m ierze dopom aga pojednać godność osoby z „praw idło wością cyklu płodności”, czyli z biologicznym wym iarem kobiecości i m ę skości m ałżonków;
- w połączeniu z m iłością i czystością pom aga ustalić w śród wszystkich możliwych „znaków m iłości” szczególne, wręcz wyjątkowe, znaczenie tego aktu: jego godność i odpow iedzialną doniosłość. Stąd też poniekąd antyte zą duchow ości m ałżeńskiej jest podm iotow y b rak takiej identyfikacji, zwią zany z praktyką i m entalnością antykoncepcyjną. Jest to olbrzymia strata z p u n k tu w idzenia w ew nętrznej kultury człowieka;
- przyczynia się do tego, że akt m ałżeński nie zostaje pom niejszony i spłycony w całokształcie m ałżeńskiego obcowania, że nie doznaje „spo w szednienia”, że wyraża się w nim pełnia treści osobowych i etycznych;
- wyzwala od w ew nętrznego przym usu pożądliwości, uw alnia od wszyst kiego, w czym drugie „ja” pozostaje tylko przedm iotem użycia, a przez to um acnia w ew nętrzną w olność daru;
- posiada ogrom ne znaczenie dla „znaków m iłości”, poniew aż w parze z nim idzie zdolność głębokiego upodo b an ia i podziwu, bezinteresow nej koncentracji na „widzialnym” i rów nocześnie „niewidzialnym ” pięknie k o biecości czy męskości;
- udziela głębokiego obdarow ania współm ałżonkiem .
Praktyka etycznej regulacji poczęć, tak ściśle związana z odpow iedzial nym rodzicielstwem , należy do chrześcijańskiej duchow ości małżeńskiej i rodzicielskiej - i tylko poprzez „życie w edle D u ch a” staje się wew nętrznie prawdziwa i autentyczna.
„W m ałżeństw ie i w rodzinie wytwarza się cały zespół międzyosobowych odniesień: oblubieńczość, ojcostwo - macierzyństwo, synostwo, b ra te r stwo, poprzez k tó re każda osoba w chodzi do «rodziny ludzkiej» i do «rodzi ny Bożej», k tórą jest K ościół” (FC 15). R odzina z właściwym dla niej zespo łem międzyosobowych odniesień je st strategicznie ważnym p u nktem o d o niosłości nie do przecenienia dla poszczególnej osoby, społeczeństw a, n a ro d u i Kościoła. Stw ierdzenia Ja n a Pawła II są w tym względzie zwięzłe, jak drogowskazy czytelne dla wszystkich: „Rodzino, stań się tym, czym jesteś!”; „Przyszłość ludzkości idzie poprzez rodzinę!”; „R odzino uwierz w to, czym jesteś!”; „Bądź d obrą now iną dla III tysiąclecia!”
2. Duchowość i tożsamość ewangeliczna małżeństwa i rodziny
Form acja kapłanów ognisk domowych - m ałżonków i rodziców - jest szczególnie ważna. Pow inna ona pom agać rodzinie w urzeczywistnianiu swojej własnej duchowości, która urealn ia to, czym rodzina jest. Przez d u chowość rodziny chrześcijańskiej rozum iem y czynne i św iadom e uczestnic two w spólnoty rodzinnej (opartej n a sakram encie m ałżeństw a) w życiu B o ga O jca przez m oce zbawcze Jezusa Chrystusa, udzielane w miłości D ucha Świętego, ku budow aniu Kościoła domowego.
Form ow ani m ałżonkow ie, a tym bardziej form ujący m ałżonków m uszą być p ro m o to ram i cywilizacji życia i miłości, tak ja k żołnierze m uszą kochać Ojczyznę i dzielić jej cele i szlachetne potrzeby, czyli być patriotam i.
Śp. gen. Stanisław M aczek w swojej książce pt. „O d podw ody do czołga” nie taił, że w śród walecznych żołnierzy jego dywizji pancernej walczącej w 1944 r. na Z achodzie zdarzali się i tacy, którzy przy okazji działań w ojen nych „chodzili na szaber”. G en erał czuwał nad swoimi żołnierzam i także z sękatym kijem. Tępił bez m iłosierdzia pokątny złodziejski proceder. M ó wił, że żołnierz lubiący kraść, szybko staje się tchórzem : „N atykam się na kupę naszych «łazików», którzy nie m ogą oprzeć się pokusie, by trochę nie pom yszkować w ruinach i opuszczonych dom ostw ach. Sam o pokazanie się m oje wypłasza ich - nie potrzebuję robić użytku z kija [...] Chodzi m i o m e
go żołnierza. N ie w olno dać «bestii» odezw ać się w człowieku. N ie m ożna naszych krzywd dochodzić w indywidualnym wyzwalaniu się zemsty i odw e tu. Bo przestaniem y być wojskiem. Z dośw iadczenia tylu lat wojny wiem, że nie wolno dopuścić naw et do najm niejszego rabunku. Ż ołnierz, który ra b u je i bogaci się rabunkiem , staje się tchórzem . Życie swoje, k tó re codziennie naraża, staje się nagle dla niego przesadnie cenne, co najm niej ta k cenne, ja k cennym i są dobrobyt lub przyjem ność, k tórą m ożna zapew nić zrabow a nym m ieniem . Taka już jest psychologia w ojenna”2.
N ie tylko psychologia, ale etyka, deontologia m ałżeńska i w iara m uszą oczekiwać od m ałżonków - głównych prom otorów cywilizacji m iłości i ży cia - respektow ania podstawowej konstytucji tej cywilizacji i kultury, na k tó rą składa się poczwórny prym at: osoby przed rzeczą, etyki przed techni ką, „więcej być” przed „więcej m ieć” oraz prym at m iłosierdzia przed sp ra wiedliwością. O dchodzenie od m entalności ewangelicznej owocować b ę dzie egoistyczną troską o siebie sam ego i zanikiem tego m ęstwa, którego udziela D uch Święty, pierwszy formujący. M ęstwo to p o trzeb n e je st m ał żeństw u do zachow ania własnej, zgodnej z zamysłem Bożym tożsamości.
„R odzina bowiem w w ielorakim wymiarze zależy od cywilizacji miłości i odnajduje w niej właściwe racje swego bycia rodziną. Jednocześnie rodzi na je st centrum i sercem cywilizacji m iłości” (L dR 13).
3. W kontekście walki duchowej
W niniejszym opracow aniu zastanaw iam y się n ad program em form acyj nym dla m ałżonków i rodziców. Jakiego czasu dotyczy ten program i ta fo r m acja? Czasu pokoju czy wojny?
Przewodnicząca Światowej Organizacji na rzecz Rodziny, p. Christine de M arcellus de Vollmer, w wystąpieniu na tem at „Kościół katolicki w obronie gwałtownie atakowanej rodziny” powiedziała: „Zaproszono m nie, by mówić [...] o zawziętym ataku (może powinniśmy nazywać to wojną) na rodzinę, który grozi zniszczeniem naszej cywilizacji, oraz o roli Kościoła katolickiego, jaką pełni w celu jej ochrony i obrony. Jest to historia naszego wieku, zatrw a żająca historia. [ . ] W każdym okresie historii atak na W iarę i Kościół przy bierał różne formy. Czasami było to bałwochwalstwo, w innych przypadkach herezje, a w jeszcze innych okrutne prześladowanie. Jestem przekonana, że atak na Kościół w naszych czasach m ożna wyraźnie sprowadzić do ataku na podstaw ę rodziny: przekazywanie życia i m oralność seksualną”3.
2 S. Maczek, Od podwody do czołga, Lublin-Londyn 1990, s. 231-232.
3 Ch. de Marcellus de Vollmer, Kościół katolicki w obronie gwałtownie atakowanej rodzi ny, www.isnr.uksw.edu.pl/stat/xxx.vollmer.htm.
„K orzenie wojny z rodziną sięgają dwóch lub trzech ostatnich stuleci i zawsze stanowiły wyzwanie dla nauczania Kościoła. R odzina w sposób n a turalny o p a rta na m iłości mężczyzny i kobiety, m iłości do dom u budow ane go w spólnie dla przetrw ania i zapew nienia najlepszej opieki dzieciom, k tó re są owocem ich miłości, w ierności i przym ierza, aby ten dom w zrastał, ist niała od zarania ludzkości. Poprzez tru d n e doświadczenia, ja k i czasy p o myślności, w środow iskach prymitywnych i bardziej rozwiniętych, ch arak te r naturalnej rodziny się nie zm ieniał”4.
A utorka tych słów nie m a wątpliwości: rodziny żyją w stanie określonej wojny! W ięc program form acji m ałżonków i rodziców m usiałby uw zględ niać i być obliczony na taki stan, stan wojny!
O ddajm y jeszcze na chwilę głos pan i C hristine de Vollmer, k tóra bardzo liczy na nasze środow isko akadem ickie, że nie będzie ono udaw ać, iż tej wojny nie m a: „To w spaniale - pow iedziała, - że tutaj w m urach tego w zor cowego Instytutu Studiów nad R odziną, (m odelu i p ro to ty p u dla Instytu tów Jan a Pawła II), najlepsza część polskiego n aro d u prow adzi studia nad ową w ojną toczoną z rodziną i udoskonala środki, by rodziny sam e mogły się bronić. O dpow iedzialność tego Instytutu jak o frontow ej placów ki zna kom itego nauczania na tem at rodziny nowego tysiąclecia je st ogrom ne. E u ro p a pilnie potrzebuje waszej fachowości, dośw iadczenia i w iernej służ by praw dzie o osobie ludzkiej”5.
4. Tożsamość formacji
W ątek „by rodziny m ogły sam e się b ro n ić ” w tej w ojnie - wysuwa się n a czoło w naszej refleksji i przyjm uje o k reślo n e znaczenie: form acja. Środow iskiem form acji, n iezależnie od kom u n ii w e w spólnocie całego K ościoła, winny się stać w spólnoty rodzin, d ające op arcie poszczegól nym K ościołom dom ow ym . W ad h o rta c ji Familiaris consortio czytamy: „K ościół pow inien [...], w działalności d u szpasterskiej na rzecz m łodych rodzin, zająć się ze szczególną tro sk ą w ychow aniem ich do życia w m iło ści m ałżeńskiej z w ielkim poczuciem odpow iedzialności w obec jej w ym a gań kom u n ii i służby życiu, ja k rów nież w go d zen iu intym ności życia d o m ow ego ze w spólną i w ielkoduszną p ra c ą dla bud o w an ia K ościoła i sp o łeczeństw a lu dzkiego” (n. 69). O raz: „ Ż a d e n p ro g ram duszpasterstw a organicznego nie m oże nigdy, n a żadnym poziom ie, p o m in ąć d u szp a sterstw a ro d z in ” (n. 70).
4 Tamże. 5 Tamże.
4.1. Określenie formacji
Czym je s t fo rm acja i jak ie są jej elem enty? „C a ło k sz ta łt d ziałań o so by lub instytucji zm ierzających do u k sz tałto w an ia w d rugim człow ieku postaw y duchow ej ro zu m ian ej ja k o sta łe u sto su n k o w an ie się osoby do w arto ści p rz e d m io tu obejm ującej swoim zak resem jej sferę poznaw czą, em o cjo n aln o -w arto ściu jącą i b eh aw io raln ą. E le m e n ta m i k o n sty tu u ją cymi fo rm acji duchow ej są: o so b a o d d ziału jąca, o so b a p o d d a n a d z ia ła n iu i relacja oddziaływ ania, k tó ra m a c h a ra k te r o b u stro n n y , choć nie za w sze w jed n ak o w ej p ro p o rcji. Z o rie n to w a n ie form acji duchow ej na u k ształto w a n ie stylu życia osoby z a k ła d a istn ien ie fu n d a m e n tu fo rm a cji”6. S tanow i ją nie jak iś abstrakcyjny id eał, ale - w p rzy p ad k u m a łż e ń stw a (i rodziny n a niej w yrosłej) C hrystus i K ościół - p o d m io ty p o z o sta ją c e w relacji m iłości o blubieńczej. S tąd też w zrost form acji duchow ej d o k o n u je się p o p rz e z w zajem n e p rz e n ik a n ie m iłości m iędzy C h ry stu sem a o so b ą form ow aną aż do o siągnięcia z jej strony (ze stro n y m a łż o n ków ) identyfikacji z C hrystusem m iłującym K ościół - swoją O b lu b ie n i cę. G łów nym spraw cą teg o p ro c e su je s t D u ch Święty, k tó re g o n atch n ie ń m ają słuchać, tzn. być im posłusznym i, ta k o so b a fo rm u jąca, ja k i for- m o w an a7.
4.2. Cel i metoda formacji
O kreślony cel form acji wytycza właściwą m etodę, k tóra m a pom óc oso bie form owanej zinterioryzować wartości ewangeliczne, uosobione w Chry stusie i w całej Świętej Rodzinie. Najodpow iedniejszą m eto d ą jest współ uczestnictwo, które odpow iadając chrześcijańskiej wizji człowieka jako p o d m iotu, jest wypadkową dwóch działań formacyjnych.
Pierwsze wiedzie od osoby form ującej i polega na przedstaw ieniu przez nią praw dy zamysłu o m ałżeństw ie, pochodzącego od jego Twórcy. Bóg, który jest M iłością, posiada praw a autorskie tego planu. W Nim też jaśn ie je praw da o człowieku. Chodzić tu będzie o karm ienie praw dą przy je d n o czesnym rozbudzaniu woli do przyjęcia przekazywanej prawdy. D ziałanie osoby form ującej wymaga zazwyczaj rozeznania stan u dojrzałości intelek tualnej i em ocjonalno-duchow ej osoby form ow anej. W przypadku rodziny człowiek je st po p ro stu wrażliwy na m iłość i praw dę, poniew aż je st to zwy kła cecha ludzka. Zam ysł Boży je st ogólnie dostępny, choć podnoszenie poziom u wiedzy i odpow iednich kwalifikacji m oralnych je st i potrzebne, i konieczne w obecnym stanie wojny cywilizacji śm ierci z cywilizacją życia.
6 H. Wejman, Formacja duchowa, w: Leksykon duchowości katolickiej, red. M. Chmielew ski, Lublin - Kraków 2002, s. 281-282.
Jest to wszystko p otrzebne do tego, aby form ow any człowiek odkrył dla sie bie właściwą drogę ku Chrystusowi8.
Połączenie tych dwóch działań (Bożego i ludzkiego) pozwoli osobie fo r m ow anej podjąć w sposób odpow iedzialny ofiarow any d a r pow ołania i uznać za swoje, proponow ane m u przez osobę form ującą, w skazania. M e to d a w spółuczestnictw a podyktow ana duchow ością kom unii ta k właściwej w K ościele Powszechnym, a szczególnie w K ościele domowym, podkreśla podm iotow ość osoby form ow anej i jej odpow iedzialność za w łasną fo rm a cję ludzką i chrześcijańską, a jednocześnie stanow i p u n k t wyjścia dla dzia łań osoby form ującej. D ziałanie osoby form ującej i form ow anej wzajem nie się w arunkują i uzupełniają. O soba form ow ana rozwija się n a m iarę u m ie jętności łączenia osobistego w kładu z podjęciem wskazań i wymagań osoby form ującej9.
4.3. Wymagania i kwalifikacje świadków
M eto d a ta stawia wym agania osobie form ującej. Aby m ogła o na sku tecznie oddziaływać, sam a m usi posiadać te w artości (wcale nie traktow a ne jako byty pozorne), tzn. m usi odznaczać się bogactw em w nętrza p o ch o dzącego z zakorzenienia w m isterium Chrystusa i Kościoła. O d jakości jej życia zależy skuteczność jej oddziaływania. O sobę tę pow inna cechować postaw a wiary (rodzino uwierz w to, czym jesteś!), głębokie um iłow anie Boga i gorliwość w Jego służbie, dojrzałość osobow a (wyrażająca się w ro z tropności, bezinteresow ności, m ądrości, gotowości do słuchania innych i um iejętności panow ania nad własnymi uczuciam i)10. Jan Paweł II pisząc w Liście do Rodzin o w zm ocnieniu siły w ew nętrznego człowieka, uczył: skarbiec rodziny należy w K ościele p rzed e wszystkim do świadków, do tych wszystkich ojców i m atek, synów i córek, którzy poprzez rodzinę odnaleźli drogę swego ludzkiego i chrześcijańskiego pow ołania, czyli świętość, której Święta R odzina jest początkiem (por. n. 23).
C hodzi o osoby, k tóre udzieliły pozytywnej odpow iedzi n a wezwanie do życia m ałżeńskiego i przyjęcie związanego z tym pow ołaniem konkretnego charyzm atu. Takie osoby przybrały tym samym „specyficzną form ę przyję cia tajem nicy Chrystusa i K ościoła”, w ew nątrz „jedności chrześcijańskiego życia” . Życie m ałżeńskie nie polega jedynie na naśladow aniu Chrystusa ca łym sercem , co jest obow iązkiem wszystkich ochrzczonych. Polega na prz e żywaniu i wyrażaniu swej specyficznej konsekracji zgodnie z odpow iednim pow ołaniem i charyzm atem . Każdy chrześcijanin pow inien być zjednoczo
8 Por. tamże. 9 Por. tamże. 10 Por. tamże.
ny z C hrystusem możliwie najbardziej. M ałżonkow ie wyróżniają się tym, że starają się odtw arzać w sobie „form ę życia, jak ą o brał dla siebie Syn Boży i dla K ościoła swojej O blubienicy” (V C 16). Z a spraw ą D ucha Świętego ży cie m ałżeńskie „naśladuje wierniej i ustawicznie uprzytam nia w Kościele form ę życia w oblubieńczości” (KK 44), jak ą Bóg w Trójcy Jedyny o brał dla siebie sam ego (Bóg jest M iłością i w samym sobie przeżywa osobow ą K o m unię M iłości), i jak ą Jezus obrał dla M aryi i Józefa, a na „początku” dla całej ludzkości.
5. Perspektywy
S. O lejniczak dow odzi, że ob ecn a kam p an ia przeciw m ałżeństw u i ro dzinie je st dalszym ciągiem rew olucji leninow skiej, tylko przy zastosow a n iu innych m eto d . R odzina je st n ad al atakow ana, i to coraz bardziej p o d stęp n ie i w ielostronnie. Prof. P linio C o rrea d e O liveira w książce „R ew o lucja i kon trrew o lu cja” opisuje antychrześcijańską rew olucję ja k o złożo ną z kolejnych faz: pierw szą rew olucja był p ro testantyzm , który uderzył w p o rz ą d e k religijny; d rugą była rew olucja francuska, k tó ra zburzyła p o rzą d ek społeczno-polityczny; trzecią był kom unizm walczący z p o rz ą d kiem ekonom icznym . „O becnie - tw ierdzi O lejniczak - wkroczyliśmy w czwarty etap rew olucji, k tó ra walczy z po rządkiem opartym n a rodzinie [...]. Taktyka tej czwartej rewolucji, zwanej k u ltu raln ą, nie je st o p a rta na przem ocy, ale na w ojnie psychologicznej, której głównym, choć nie jed y nym narzędziem są m e d ia 11. A u to r opisuje szereg interesujących faktów dotyczących antyrodzinnej k am panii w Polsce. Je st czymś niesłychanym i oburzającym , że instytucje publiczne, m ające służyć d o b ru w spólnem u N aro d u , zostały zaw łaszczone przez elem enty wywrotowe, służące celom rew olucji gejowskiej.
Trzeba się zm obilizow ać w o b ro n ie rodziny, k tó rą nie ta k daw no P a p ież Jan Paweł II nazw ał „bastionem człow ieczeństw a” . Jeżeli pozw oli my, aby ten bastio n u p ad ł, w tedy historia m oże się już zakończyć. Je st ko nieczny solidarny sprzeciw na wszystkich płaszczyznach życia społeczne go i kulturalnego.
Papież B enedykt X V I w liście do kard. A lfonsa L opez Trujillo p rzypo m niał, że „K ościół nie m oże zaprzestać głoszenia, iż n a podstaw ie zam y słu B ożego m ałżeństw o i rodzina są rzeczywistością n iezastąp io n ą ( = nie- zastępow alną) i niedopuszczającą alternatyw y” . Z a d a n ie prom ocji i obrony rodziny je st nie tylko czołowym zadaniem całego K ościoła, ale
11 S. Olejniczak, Homoseksualna rewolucja kulturalna. Antychrześcijańskie oblicze rewo lucji kulturalnej, „Zeszyty Społeczne”, XIII, 13, s. 171-180.
także w yjątkow o trudnym , napotykającym n a sprzeciwy nieraz z n iesp o dziew anej strony12.
Fr Wiesław Jankowski: A programme of formation for spouses and parents Among movements in the Church inspired by the Holy Spirit there are numero us pro-family movements. For such movements, and especially for those founded on the Sacrament of Matrimony, of major importance is marital spirituality, in par ticular this streak of mystics which is present in accomplishing responsible paren thood. Salvation for spouses comes only through a more and more complete unifi cation in the family with each other’s counterpart.
From these movements the Church expects ripe fruits of communion and com mitment. The strengthening of the pro-family character of the movements furthers the realisation of such communion and commitment.