• Nie Znaleziono Wyników

"Watikan i katolicizm w konce XIX-naczale XX w.", M. W. Szejnman, Moskwa 1958 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Watikan i katolicizm w konce XIX-naczale XX w.", M. W. Szejnman, Moskwa 1958 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Bawełna surowa Osnowa 27/29 Kälikot 0,90 styczeń 1861 100 100 100 luty 1862 131 126 100 wrzesień 1862 269 221 119 lipiec 1863 207 190 116 grudzień 1863 262 256 154 kwiecień 1864 251 238 144 czerwiec 1864 262 241 146 marzec 1865 162 162 100

M im o w spom nianych braków, praca C. Fohlena spełniła sw e zadanie, jest cenną i interesującą m onografią francuskiego przem ysłu włókienniczego, dostarczającą całe bogactwo szczegółowych faktów.

Juliusz Lukasiew icz

M . W . S z e j n m a n, W atikan i katolicizm w konce X I X — naczale

X X w ., Ak ad em ia N au k SSSR, Institut istorii, M oskw a 1958, s. 468. A u tor recenzowanej pracy w ydał po w ojn ie ju ż parę książek i artykułów na te­ m at dziejów papiestw a w czasach najnow szych, nie licząc popularnego zarysu ca­ łości dziejów tej instytucji. W szystkie te prace są ujęte z m arksistow sko-leninow ­ skiego punktu widzenia, podobnie ja k i książka tu om awiana. Nie ulega wątpliw ości, że przy innej postaw ie św iatopoglądow ej badacza ogólna ocena dziejów papiestwa wypadłaby inaczej, ale celem niniejszej recenzji nie będzie om aw ianie tej postaw y ani zastanaw ianie się nad sposobem użycia przez autora m etody m arksistow sko- leninow skiej, idzie m i tylko o to, co autor w niósł nowego do historiografii pa­ piestwa.

Już z góry m ożna powiedzieć, że praca om aw iana stoi o w iele w yżej niż ogół daw niejszych prac autora i to zarówno ze względu na sposób w ykładu, jak i ze w zględu na sw ą podstawę bibliograficzno-źródłow ą. A u tor zaraz na początku przy­ znaje, że papiestwo powstało i w yrosło jako instytucja religijna, choć nie ograni­ czało się do działalności czysto religijnej (s. 4), poza tym zaś unika na ogół jaskra­ w y ch epitetów, które trafiały się w jego daw niejszych pracach.

Pew ne wątpliw ości budzi tytuł pracy, bo katolicyzm ow i autor poświęca w łaściw ie tylko jeden rozdział i to niecały na 6 rozdziałów całości, w gruncie rzeczy jednak i w ty m jed n ym rozdziale jest m ow a głów nie o W atykanie. Sądzę zatem, że tytuł książki niezupełnie odpowiada jej treści.

W y k a z źródeł i literatury obejm uje 11 stronic, w ty m dw ie poświęcone klasy­ kom m arksizm u-leninizm u. Oprócz źródeł drukowanych autor korzystał z rosyj­ skiego archiw um polityki zagranicznej, a w ięc głów nie z raportów posłó\V rosyjskich w W atykanie. Jest to źródło bardzo ważne, rząd carski bow iem , m im o swego oficjalnego lekcew ażenia dla papiestwa, doceniał sw ą placów kę w atykańską, o czym świadczy m.in. choćby to, że znaleźli się na niej ludzie, którzy później od­ gryw ali poważną rolę w dyplom acji rosyjskiej (np. Izw olski i Sazonow). O bserw ow ali oni uważnie, pomagali zaś im często, dzięki zw iązkow i Rosji z Francją, am basado­ row ie francuscy. W p raw d zie w ydobyte z tych relacji in form acje nie są tak rew ela­

(3)

R E C E N Z JE

195

cyjne ja k te, które ogłosił A d a m ó w 1, ale autor uzupełnił te ostatnie zw łaszcza na tem at stosunku papieży Leona X I I I i Piusa X. do spraw y polskiej i zagadnień społecznych oraz na tem at stanowiska Piusa X wobec konfliktu austriacko-serb- skiego.

W w ykazie źródeł i literatury m ożna by wskazać szereg braków i to dość po­ ważnych (np. brak wspom nień B a u m g a r t e n a, M o n t s a, H o h e n l o h e g o , O r ­ l a n d o , prac C r i s p o l t i e g o , A u r e l i e g o , J e m o l o , E n g e l - J a n o s i e - g a, S a ł a t a , F e r n e s s o l i , R i v i è r e ’a, A u b e r t a , P a t i n a , B r e d t a ) , ale na obronę autora trzeba powiedzieć, że bibliografia na tem aty przez niego om a­ wiane jest tak olbrzym ia, że pew ne opuszczenia (choć nie wszystkie) były nie­ uniknione.

W iele sądów autora budzi niejednokrotnie zastrzeżenia, niektóre zaś są po prostu błędne. N ajw ięcej jest ich w I rozdziale, najsłabszym w całej pracy. N ie m ożna np. zgodzić się z tym , co autor pisze o tzw . am erykanizm ie i m odernizm ie w kościele. Geneza pierwszego z nich była bardziej skom plikow ana niż podaje autor; am ery- kanizm nie zaczął się dopiero od Heckera i Ir ela n d a 2; papież Leon X I I I potępił am erykanizm nie encykliką, lecz przez brewe, skierowane do kard. G ib b o n sa 3. N ie chodziło tu o potępienie separatystycznych tendencji i dążności do osłabienia w ładzy papieskiej, ja k suponuje autor, lecz o charakterystyczne dla am erykanizm u nowe sposoby nawracania niekatolików i jego nacisk na tzw . „cnoty czynne“ .

Trudno się też zgodzić na to, co pisze autor o tzw . m odernizmie. Term inem tym oznaczano pierwotnie w szystkie próby pogodzenia katolicyzm u z kulturą nowożytną, określonego jednak, ścisłego znaczenia w kościele nabrał on od r. 1907, od encykliki papieskiej Pascendi. Już wcześniej zresztą teologow ie rzym scy w ybrali z prac ówczesnych pisarzy katolickich szereg zdań, które uważali za błędne i heretyckie, i stworzyli z nich system dość zw arty, nazw any m odernizm em . W rzeczywistości jednak nikt z owych pisarzy nie w yzn aw ał w całości takiego system u, nie było szkoły „m odernistycznej“ 4. M ożna b y ostatecznie m ów ić — ja k to robi Jem olo — o „m odernizm ach“ 5, choć ściśle biorąc m oże chodzić tylko o „m odernistów “ , tak się też w yraża encyklika Pascendi ®. Niesłusznie przy tym autor zalicza do m odernistów S c h e l l a i D u c h e s n e ’ a. W p raw d zie w czasach Piusa X każdy niem al uczony katolicki, posługujący się now szym i metodami naukow ym i, uchodził za „m oder­ nistę“ , ale tego poglądu naw et konserwatyści katoliccy nie biorą dziś na serio. H er­ mann Schell byłby modernistą, gdyby rzeczywiście w sw ej broszurze „D er K ath o­ lizismus als Princip des Fortschritts“ (1897 r.) głosił to, co m u przypisuje autor (s. 32), tj. gdyby odrzucał w iarę w cuda, w istnienie szatana i w ieczność kar pie­ kielnych, ale twierdzenie autora jest zupełnie bezpodstawne. A n i w tej pracy, ani w innych Schell nie b ył m od ern istą 7. N ie był nim także słynny historyk Louis

1 E. A d a m ó w , Dipłom atija W atíkana w naczalnuju epochu im perializm a 1887-—

1900, M oskw a 1931. Zn a m tylko przekład niem iecki: D ie D iplom atie des Vatikans

zur Z eit des Imperialism us, Berlin [1932].

2 О am erykanizm ie Th. T. M c A v о у. The Great Crisis in A m erican Catholic

H istory 1895— 1900, Chicago 1957 (n ajlepiej): R. D. C r o s s , The E m ergence o f Liberal

Catholicism in A m erica. Cam bridge M ass. 1958.

3 Tekst brewe podaje Th. T. M c A v o y. s. 379— 91, om ówienie na s. 275— 80. 4 Obszernie to uzasadnia A . R. V i d i e r , The M odernist M o v e m e n t in the Rom an

Church, its Origins and O utcom e, Cam bridge 1934.

5 C. A . J e m o l o , Chiesa e stato in Italia, Torino 1952, s. 514 n. e Tekst je j podaje C. M i r b t, Q uellen zur G eschichte des Papsttum s, Tübingen 1924, s. 508— 511.

7 J. E n g e r t, L ex ik on fü r Theologie und K irch e t. I X , 1937, s. 232— 34; J. R i ­ v i è r e , Le m odernism e dans l’Eglise, Paris 1929, s. 76— 78.

(4)

Duchesne, choć od samego początku sw ej kariery naukow ej m iał m nóstw o wrogów w śród konserw atystów katolickich i choć jego uczniem b ył głośny „m odernista" L o i s y. A u tor pisze, że niezadowolenie w oficjalnych kołach kościelnych w yw o­ łała książka D uchesne’a „H istoire ancienne de l ’Eglise“ (s. 31). śc iśle biorąc to nie­ zadowolenie zaczęło się w cześniej. Już w r. 1877 Duchesne został denuncjowany w R zym ie w Kongregacji Indeksu z powodu swej rozpraw y „Étude sur le Liber

P ontificalis", ale na szczęście znalazł paru obrońców, m.in. w archeologu d é R o s s i 8. Sam o w ydaw nictw o L ib er Pontificalis, uchodzące ogólnie za arcydzieło m ediewistyki, nie znalazło zresztą w R zym ie dobrego przyjęcia. A le praw dziw ą bu­ rzę przeciw ko tem u uczonem u w y w o ła ła jego recenzja książki H a n a u l t a , w y­ wodzącego niektóre biskupstwa francuskie z I w ie k u 9. Duchesne odrzucił tę tezę, a to sprawiło, że narzucono m u w r. 1885 urlop w Instytucie K atolickim (po raz drugi zresztą), którego był profesorem . N a katedrę już tu nie wrócił. Pierw szy tom historii kościoła, o którym pisze autor, w yszedł dopiero w r. 1905. Duchesne staran­ nie unikał tem atów ściśle teologicznych, dlatego też w pracach sw ych nie b y ł m o­ dernistą. D uchesne n’avait de goût ni pour le schism e ni pour le m a rtyre 1(l. Inna sprawa, że w rozm owach pryw atnych podw ażał wszystko a jego żart nie szczę­ dził i n ajw yżej stojących dygnitarzy kościelnych.

A u tor pisze, że Pius I X był przeciw ny nawet kolejom żelaznym (s, 8). W rzeczy­ wistości było akurat odwrotnie, b ył ich gorącym zw olennikiem , przeciw nikiem zaś i to zdecydow anym był jego poprzednik, Grzegorz X V I .

A u tor podaje, że kościół starokatolicki został założony przez „tę niew ielką część b iskupów i duchowieństwa w różnych krajach“ (s. 10), która nie chciała przyjąć dogm atu o nieomylności papieskiej. W rzeczywistości ani jeden biskup nie przeszedł do tego kościoła, który zresztą pow stał tylko w Niem czech.

Apologeci Piusa I X , a naw et historycy cytują słow a, które papież ten m iał po­ wiedzieć w r. 1871 do posła francuskiego d’Harcourta: „W szystko, czego pragnę, to m ały kąt ziem i, gdzie byłbym pan em ; gdyby m i naw et ofiarowano zw rot mych państw, to b ym odm ów ił...“ Pow iedzenie to m a św iadczyć o wielkiej ugodowości Piusa I X w stosunku do państw a w łoskiego, bo papież chciał tylko niezależności na sym bolicznym kaw ałku ziem i, a zatem w ina za niedojście do porozumienia spada na rząd w łoski. Słow a te pow tórzył i autor (s. 11), podkreślając nawet, że nie ma powodu im nie wierzyć, choć sam W a ty k a n je zdem entow ał już w r. 1871. Szkoda jednak, że autor nie zadał sobie pytania czy Pius I X m ógł w ogóle takie słow a po­ wiedzieć, skoro przeczy im całe jego postępowanie aż do śmierci. W rzeczywistości słowa powyższe powtarza się tylko na skutek pom yłki k o rek torsk ie j12.

P ew n e zastrzeżenia budzi ustęp pracy autorà o w targnięciu kapitału do kościoła (s. 20— 25), gdyż autor opiera się nieraz na danych w ątpliw ej wartości, pisze poza ty m tylko o dochodach W atykanu, ale nie analizuje w ydatków , przede w szystkim zaś nie zw raca uwagi na zagadnienie adaptacji instytucji kościelnych do istniejących wów czas w aru nk ów ekonom icznych. A u tor nie różnicuje przy tym niektórych z ja ­ wisk, pisząc np. że w Polsce do końca II w o jn y św iatow ej kościół był bogatym w ła ­ ścicielem ziem skim , choć tak było tylko w części Polski, lub om aw iając eksploatację pracow ników przez zakony na przykładzie klasztorów kongregacji Dobrego Pa­ sterza, choć nie m ogą one uchodzić za typow e, gdyż pracow ały w nich kobiety upadłe,

8 H. L e с l e r c q, H istoriens du christanism e, Dictionnaire ď archeologie et de liturgie t. V I, cz. II, Paris 1925, kol. 2687.

9 Rec. w „Bulletin Critique“ t. V I, 1885, s. 106— 11.

10 S. R e i n a с h, Cultes, m yth es et religions t. V , Paris 1923, s. 405. 11 A . L o i s y, M ém oires t. I, Paris 1930. s. 161, 170— -171.

(5)

R E C E N Z JE 197

a w związku z tym regulam in był tu szczególnie surowy. O Banco di Rom a autor powiedział za m ało, przy czym rzecz przedstawił, jakgdyby jego twórcą był Leon X I I I (s. 23), choć w rzeczywistości był to tw ór grupy arystokratów i bogaczy katolic­ kich 13. Powstał on w r. 1880, a rozporządzając oprócz w łasnych kapitałów także su m a m i, płynącym i do R zym u ze świętopietrza, nie ograniczał się tylko do zw y ­ kłych operacji bankowych, lecz opanował także Tow arzystw o M łyn ó w oraz kom uni­ kację w Rzym ie, o czym autor nie wspom ina. Niesłusznie za to, ja k się w ydaje, przedstawił autor rolę tego banku i jego ówczesnego dyrektora, Ernesta Pacellego, podczas w ojny włosko-trypolitańskiej. Z tego bow iem , co autor podaje, wynikałoby nie tylko to, że bank finansow ał tę w ojn ę i ogrom nie się na niej w zbogacił, ale także i to, że był inicjatorem tej w o jn y (s. 262— 263). T ak sądzili am basadorow ie rosyjski i niemiecki w r. 1911, ale nie wiedzieli oni prawdopodobnie o tym , że ju ż w tajnym układzie z Francją w r. 1902 W ło c h y zapew niały sobie swobodę postępowania w Trypolisie (jeżeli Francja usadowi się w M aroku), w r. 1909 uzyskały także zgodę Rosji układem w Racconigi, m iały też cichą zgodę sw ych sprzym ierzeńców , N iem iec i A u s t r o -W ęgier. Rządowi w łoskiem u chodziło o zatarcie wrażenia, spowodowanego niepomyślną w o jn ą abisyńską i o uzyskanie rekom pensaty w stosunku do zagar­ nięcia przez Francję M aroka w r. 1911. Im perialistyczny atak na Trypolis był zatem prędzej czy później nieunikniony. Pacelli zaangażował się w popieranie napaści na Trypolis tym chętniej, że b yła ona bardzo popularna w śród katolików włoskich, wszyscy biskupi w łoscy zarządzili przecie, za zgodą Piusa X , m od litw y o je j po­ wodzenie 14.

Sporo trudu w łożył autor w napisanie rozdziału o stosunku papiestwa do ruchu robotniczego, jest tu w iele trafnych spostrzeżeń. A u tor słusznie rozróżnił konserwatywne stanowisko papieża i często dość radykalne poglądy wielu ludzi kościoła. A le i w tym rozdziale nie ustrzegł się od uproszczeń i nieścisłości. Sam term in „chrześcijański socjalizm “ (s. 78) na oznaczenie działalności społecznej katolików, choć autor pisze go zaw sze w cudzysłowie, jest niezbyt słuszny. N a j­ częściej używ ano przecież w yrażenia „katolicko-socjalny (społeczny)“ , a le nie „so­ cjalistyczny“ , bo tego w yrazu po prostu się bano. Socjalizm chrześcijański Bucheza i jego szkoły był bardzo nieufnie traktow any przez konserw atystów katolickich m i­ mo powiązań osobistych m iędzy uczniam i Bucheza a dom inikanam i. A le gdyby na­ wet zgodzić się na term in „socjalizm chrześcijański“ , to i tak autor nieściśle pisze, że pow stał on w zachodniej Europie pod w p ły w em wydarzeń rew olucyjnych z lat 1830-tych i że jego ideologam i byli przedstaw iciele arystokracji feudalnej (s. 81). Pionierzy tego ruchu w ystąpili przecie ju ż przed r. 1830 (Ballanche w r. 1 8 18,s, Lamennais w r. 1822 10), poza ty m zaś ani oni, ani Buchez nie byli arystokratami. Niesłusznie też pisze autor, że w Niem czech z „socjalizm em chrześcijańskim “ w y ­ stąpili z początku przedstawiciele kościoła, spośród których najbardziej znany był biskup K etteler (s. 87). W rzeczywistości ju ż przed nim w r. 1835 .podobne poglądy głosił Franz B a a d e r I7, a w r. 1837 Franz Buss 18, obydw aj ludzie świeccy, K etteler zresztą został biskupem dopiero w r. 1850.

13 A . C a r a c c i o l o , Rom a capitale, Rom a 1956, s. 127.

14 J. S c h m i d 1 i n, Papstgeschichte der neuesten Z eit t. III, M ünchen 1936, s. 66. 15 J.-B. D u r o s e l l e , L es d íb u ts du catholicism e social en France, Paris 1951. ’* J.-B. D u r o s e l l e , op. cit., s. 37 n.

17 K . B u c h h e і m , G esch ichte der christlichen Parteien in Deutschland, M ün­ chen 1953, s. 89, W .

B

r e d e n d i e k, Christliche Sozialreform er des 19. Jahrhunderts, Leipzig 1953, s. 50— 51, 55— 68.

18 A . F r a n z , D er soziale K atholizism us in Deutschland bis zu m Tode K ettelers, München Gladbach 1914, s. 49 nn ; K . B u c h h e i m , op. cit., s. 93— 94.

(6)

W szczerość katolickich działaczy społecznych autor nie wierzy. Powtarza zdanie historyka radzieckiego, M a n f r e d a , że de M un poszedł drogą demagogicznego oszukiwania m as (s. 124); zdaniem autora partia chrześeijańsko-dem okra tyczna w A ustrii oszukiw ała ludzi słabo rozw iniętych pod w zględem politycznym (s. 146); tw ierdzeń tych nie popiera jedn ak dowodam i.

Znacznie lepszy jest rozdział o dyplom acji W atykanu w okresie im perializm u (s. 164— 315), gdyż autor m iał tu paru poprzedników i ich w yw ody m ógł uzupełnić. P rzekonyw ające w y d a je się dowodzenie, że przecenia się antyniemiecki kurs w po­ lityce Leona X I I I po r. 1.887, ale trudno się zgodzić na twierdzenie, że papież ten zerw ał z przym ierzem francusko-rosyjskim ju ż w końcu X I X w. (s. 230). A u tor nie d a je na to żadnych dow odów poza tym , że w W atykanie byli niezadowoleni z anty- klerykalizm u francuskiego. M ateriały zebrane przez A d am ow a przeczą tezie autora, W i n t e r zaś stwierdził, że w łaśnie w latach 1894— 1903 pogłębiła się przyjaźń ro- sy jsk o -w a ty k a ń sk a 19, a w ięc nie m ogło nastąpić zerw anie i z Francją. W r. 1899 dobrze poinform ow any dawny sekretarz poselstw a w Rzym ie, hr. Antoni M onts pisał do H olsteina, że W atykan nie zerwie z Francją, dopóki sekretarzem stanu będzie Ram polla, którego cechą charakteru jest nienawiść do N ie m c ó w 20. Podobnie pisał w r. 1903 kard. K o p p 21. Niechęcią Ram polli do N iem iec tłum aczy się także silna opozycja kardynałów austriackich i niemieckich przeciwko Ram polli w r. 1903 i w łaśnie ze względu na popieranie przez niego przym ierza francusko-rosyjskiego Puzyna w ystąpił z ekskluzyw ą w stosunku do tego kardynała.

A u tor słusznie powtarza zdanie „angielskiego“ (ściśle biorąc, irlandzkiego) hi­ storyka, B i n c h y, że Leon X I I I nie w ierzył w trw ałość istnienia państw a w ło ­ skiego (s. 170), ale autor nie zacytow ał tego ustępu w całości, bo Binchy uzasadnia pogląd tego papieża stanem ówczesnych W łoch i dodaje, że rów nież B ism arck nie w ie r z y ł,w przetrwanie zjednoczonych W ło c h 22.

M ocno przesadzone w y d a je się twierdzeniei autora, że papieskie wezw anie z r. 1894 do Polaków , by byli posłuszni sw y m panującym , odpowiadało interesom polskiej burżuazji i arystokracji (s. 196, 222). G dyby to było całkowicie słuszne, to trudno byłoby w ytłum aczyć stanowisko ówczesnej prasy polskiej. „N ow oje W r e - m ia“ z 31 m aja 1894 (12 czerw ca n. st.) zaatakow ało P olaków za to, że byli nieza­ dowoleni z encykliki papieskiej, a na dowód podawało fakt, że pochw alił ją tylko „Czas“ krakow ski. Dodać warto, że w ówczesnej prasie polskiej częste są ataki i to czasem bardzo ostre na Leona X I I I za jego politykę ugodow ą w stosunku do Rosji, N iem iec i Austrii. Zresztą gdy Pius X 3 grudnia 1905, pow ołując się na ency­ klikę z 1894 r., potępił polski ruch rew olucyjny, w yw ołało to również oburzenie Polaków , ja k podaje sam autor (s. 250), a przecie brew e Piusa X powinno było jeszcze więcej odpowiadać interesom burżuazji i arystokracji. N ie ulega n ajm n ie j­ szej w ątpliw ości, że trójlojalizm burżuazji polskiej był na przełom ie X I X i X X w. daleko posunięty, a le nie należy go uogólniać.

Dość bezkrytycznie autor pow tórzył zdanie historyka amerykańskiego, M a y n a r ­ d a , że o w yborze Piusa X głów nie zadecydow ał kard. G ibbon (s. 245). W rzeczyw i­ stości — w edług inform acji am basadora niemieckiego w R zym ie B ülow a — Sarto ju ż w r. 1897 był w ysuw any przez przeciw ników Ram polli jako kandydat na pa­

19 E. W i n t e r , Russland und die slavischen V ölk er in der Diplom atie des V a ­

tikans, Berlin 1950, s. 88— 105.

20 A . M o n t s , Erinnerungen und Gedanken, Berlin 1932, s. 387— 90.

21 W liście do B ülow a z 4 sierpnia 1903 (В. B ü 1 o w , D en kw ürdigkeiten t. I, Berlin 1930, s. 621).

22 D. A . B i n c h y , Church and State in Fascist Italy, London 1941. s. 35: [it]

(7)

R E C E N Z JE

1 9 9 p ie ża 23, a poniew aż w r. 1903 R am polla nie m iał szans w yboru, podobnie ja k i in­ ny kandydat, Gotti, przeto m usiał być w ybrany Sarto. Inna sprawa, że Sarto m ógł nie w iedzieć o tym , że ju ż przed r. 1903 był papabilis.

B ezkrytycznie też pow tórzył autor zdanie m arszałka W aldersee, że Piusa X w y ­ sunęli jezuici i że jego sekretarz stanu, M erry del V a l b ył jezuitą (s. 246). Brak krytycyzm u autora w stosunku do cudzych zdań jest zresztą dość częsty. T a k np. na notatce o rozm ow ie przedstaw iciela piotrogrodzkiej agencji telegraficznej z ja ­ kim ś dygnitarzem kościelnym w r. 1916 ktoś w archiw um dopisał: „kardynał L edó- chowski“ . A u tor powtarza to bez żadnej w ątpliw ości (s. 59), choć w rzeczywistości kard. Ledóchowski zm arł 22 lipca 1902 i m ogło chodzić tylko o jezuitę Ledóchow - skiego, ten jednak nigdy nie był kardynałem .

Poza tym pom yłek i nieścisłości w pracy jest sporo. Tak np. autor nazyw a św. K arola Boromeusza jezuitą (s. 449), choć nie był nim i naw et nie m ógł zostać na skutek oporu papieża Piusa IV . A u tor nie widzi różnic m iędzy encykliką i brewe. K ongregacja Propagandy W ia ry jest w edług w yjaśnienia autora papieskim m ini­ sterstw em propagandy (s. 203), jenerała jezuitów nazyw a kardynałem (s. 59, 419, 451), św. Ludw ika króla um ieszcza w I X w . (s. 452). A u tor m ów i o biskupie gnieźnieńsko- poznańskim (s. 198, 203, zam iast arcybiskupie), ale zato o arcybiskupie w rocław skim (s. 205, 267, 271, choć takiego przed r. 1929 nie było). Podobnych pom yłek w tytu­ łach jest szereg. Są i om yłki w nazwiskach, np. Czaki (s. 217, 454 — zam . Czac­ ki), D inter (s. 198, 450 — zam . Dinder), Poppiel (s. 225, 453 — zam . Popiel), Żito- wiecki (s. 250 — zam. Ździtowiecki), Gathrein (s. 151 — zam . Cathrein) itd.

W sum ie biorąc trzeba powiedzieć, że poziom pracy jest dość n ierów n y; obok są d ów błędnych lub nadm iernie uproszczonych są w niej także spostrzeżenia bar­ dzo słuszne, a przy tym now e i uzasadnione.

M ieczysła w Ż yw cz yń sk i

K . St. P a v l o v i c , V ojisla v M a rin kovič i n jeg o v o doba (1876— 1935), t. І— V , London 1955— 1960, s. 116, 128, 134, 135, 140.

Przedw ojenny dyplom ata jugosłow iański, obecnie żyjący jako em igrant w Anglii, napisał biografię swego wieloletniego szefa, a długoletniego jugosłow iańskiego m ini­

stra spraw zagranicznych (czasowo też prem iera), W o jsła w a M arinkovica, nie­ w ątpliw ie nie tylko jednego z czołowych m ężów stanu królew skiej Jugosławii, lecz także jednej z najw ybitniejszych postaci w ystępujących w o w y m czasie na scenie Ligi N arodów.

A u tor nie jest zaw odow ym historykiem ; oczywiście, nie rości sobie też pretensji, b y praca jego m ogła być nazw ana dziełem naukow ym . K siążka m a charakter prze­ d e w szystkim w łasnych wspom nień P a v l o v i c a, z dodaniem uzyskanych od sze­ regu osób, m.in. od rodziny M arinkow ića, szczegółów o ty m w cześniejszym okresie życia owego m ęża stanu, gdy jeszcze autor książki z nim się nie m ógł zetknąć. Toteż największą wartość m ają te części dzieła (II— V), które opierają się na w łasnych wspom nieniach autora. Dotyczą one ostatnich dziesięciu lat życia M arinkovica i drugiej połow y rządów Aleksandra I.

Książka zawiera bardzo w iele żyw o podanych szczegółów, staje się niekiedy nie­ mal kroniką belgradzkich sfer rządow ych końca lat dwudziestych i początku trzy­ dziestych naszego stulecia, niekiedy zaś w ycinkiem takiej kroniki sfer genewskich. N ie będąc ani opracow aniem historycznym , ani także pam iętnikiem w ścisłym słowa tego znaczeniu, praca Pavloviéa zasługuje jednak na uw agę i m a sw o ją

23 B iilow do H olsteina 16 listopada 1897. Ch. zu H o h e n l o h e - S c h i l l i n g s - f . ü r s t , D enkw ürdigkeiten der Reichskanzlerzeit, Stuttgart 1931. s. 407.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z grom adzenie to pow stało pod bezpośrednim w pły w em objaw ień gietrzw ałdzkich. Przypuszczam , że go nie

prawda podczas ewakuacji władz polskich udało się wywieźć z sądu cenniejsze przedmioty oraz archiwum, pozostało tu jednak archiwum hipoteczne, które zostało

Ta formalnie tak dokumentowana kontynuacja była uzasadniona tym, że wydawca i właściciel „Orędownika” Roman Szymański, redagujący to pismo nieprzerwanie od

Dotychozas odnaleziono jedynie wątki murów gotyokloh, które noż­ na zapewne wiązań z kośolołen św .P lo tra. P io tra będą

Thus, while recommending to break down the multi-regional OPs into programmes at NUTS 2 (thus provincial) level may be unrealistic, given that the allocation of EU funding for

The Climate Prediction Centre Morphing algo- rithm (CMORPH), Tropical Rainfall Measuring Mission, Multisatellite Precipitation Analysis in real time (TMPA-RT), the

Z oczywistych względów niezdolność do podjęcia istotnych obo- wiązków małżeńskich musi wynikać z takiego stopnia zaburzenia, iż podmiot w momencie wyrażania zgody

The presented results of the study enabled the achievement of goals defined in the introduction. The basic segments were determined and iden- tified within the population of