Przegląd literatury historycznej polskiej
do dziejów? XIV i XV w. z ostatnich lût siedmiu.
(1901
—1907
).(D o k o ń czen ie).
P anow aniem W ła d ysław a W a rn e ń czy k a zajm uje się tylk o je d n a ro z
praw ka: W o b r o n i e s p o ł e c z e ń s t w a
d-ra Prochaski
(K w art.Hist. 1901 r.). Jest to studyum z d ziejów husytyzm u w P olsce, k tó ry
w łaśn ie za W a rn e ń c z y k a dochodzi do zenitu i najw iększem grozi ko
ścio łow i polskiem u nieb ezpieczeństw em . T re śc ią tej n ieco obszern iej
szej rozp raw ki je s t za g ad k o w y akt, t. zw . „C om positio clen od ioru m “ , o nieznanej bliżej dacie, drukow ana przez prof. C aro w „L ib e r can- cellariae Stan islai C io łe k “ t II; akt ten ju ż niejed n o krotn ie zajm ow ał
u w agę uczon ych . Studyum z dziejów ruchu h u syck iego w P o lsc e —
rzecz to bardzo w d zięczn a i interesująca, g o d n a zaiste, aby ktoś— zw ła szcza z chw ilą, g d y ukaże się zap o w ied zian y t. III „A c ta capitulo- rum “ — podjął się je g o ob szern ego opracow ania. D r P ro ch ask a na sze- rokiem tle próbuje rozw iązać zadanie sw o je i objaśnić, co to był za
akt, co on miał oznaczać, do czego dążył. Z aczyn a je sz c ze od „k o n
fe d e ra c y i“ z 1406/7, które b yły początkiem w alki szlach ty z duchowień·· stwem , na razie w yłączn ie ekonom icznej, później zaś i religijn ej. W ła śnie za W a rn e ń c z y k a osiąga ta w alka sw ój punkt kulm inacyjny; rokosz S p y tk a z M elsztyna je s t je j zakończen iem . A le, n iestety, autor nie w y
w iązał się ze sw eg o zadania. R o zp raw a „ W obronie sp o łeczeń stw a “
je s t jak ą ś dziw ną, niezrozum iałą — n ietylk o nie w yjaśn ia, ale i nie daje obrazu ruchu h u syck iego ze stron y je g o w e w n ętrzn ej (co p ra w da za zn a czyć tu trzeba, że dopiero w rok później (1902) w y s z ły w ażn e m ateryały do husytyzm u w „ A c t a capitulorum “ t. II, z k tórych jed n ak je sz c ze w rękopisie korzystał St. B adeni w sw ojej m onografii o Ciołku), (K raków 1900) — co gorzej n a w e t całą tę sp raw ę zaciem nia; w p ro st trudno je st zo rye n to w ać się czyteln iko w i, o co w łaściw ie autorow i ch o
dzi, do cze g o zm ierza. W y s tę p u je w tej rozpraw ie w yraźn ie idea za
autora — o w sze c h w ład zy K o ścio ła nad w szystkiem b ezw aru n kow o i w szystkim i, idea, która w ostatnich czasach co raz częściej pojaw ia się w pracach dr. P ro ch ask i i osłabia niep otrzebn ie w artość ich i zn a cze nie. W tej w łaśnie rozpraw ie i w d aw niejszej, o O strorogu , w ystęp u je ona najsilniej (później je s z c z e w „R adach K allim acha“ , o k tó rych ni żej) — są to też prace najsłabsze te g o zasłu żon ego autora i badacza. Pom ost p om iędzy dziejam i Jagiełły, a dziejam i je g o syn ów , z w ła szcza m łodszego, K azim ierza, stan o w ią b iografie dw óch ó w czesn ych książąt m łod szych z rodu G ed ym in ow iczó w , k tó rzy w łaśnie w dziejach
syn ów Ja giełło w ych o d g ryw a ją p ierw szo rzęd n ą rolę. P an o w an ie K a zi
m ierza J a gie llo ń czy k a , naprzód na L itw ie , a potem i w P o lsce, w y p e ł nione je s t w alkam i z ow ym i książętam i, a w szczegó ln o ści z drugim z nich.
Obaj poraz p ie rw s zy d oczekali się oso b n ych m onografii: S ą to Z y
gm unt K iejstu tow icz, brat W itolda, oraz syn je g o i następ ca— ks. M ichał Z ygm u n to w icz.
P ie rw szym zajął się
dr. Bohdan Barwiński.
A le je g o „Z y gm u n tK ie jstu to w ic z “ , d ru kow an y w „P rzew o d n ik u naukow ym i literackim “ (1906 r.) je st tylk o obszerniejszem streszczeniem polskiem dzieła, w y d an ego rok przedtem w ję z y k u ruskim. A u to r podjął w cale trudne za danie ab y sk reślić b u rzliw y ży w o t te g o „d ziw n e go m ęża“ , ja k zw ali
Z ygm u n ta K rzy ża c y n aogół jed n ak w yw iązał się z niego dobrze,
a w ielk ą za letą je g o p racy je s t jasn o ść i system atyczność. D zieje ks.
Zygm unta, p o d e jrzliw eg o i okrutnego, p o d le g a ją ce g o chw ilow ym p o ry wom i w ie rzą ce g o w przep ow iedn ie w szelk ich w różbitów , podzielił au tor na trz y okresy. Najmniej znanym je st p ierw szy: aż do o b jęcia tronu
W . książęcego. W św ietle potężnej p ostaci W ito ld a znika postać je g o
brata; dopiero od r. 1422, a bardziej je sz c z e od burzy k o ro n a cyjn ej, uw ydatnia się ona silniej. Jest Z ygm u n t od czasu tej b u rzy zw o le n n i kiem separatyzm u litew sk ieg o i, mimo zaw a rcia t. zw . unii g ro d zie ń skiej z 1432 r., oraz u zysk an ia tronu litew sk iego d zięki i p rzy pom o cy P olski, knuje w ciąż aż do śm ierci sw ej, w 1440 r., w ro g ie p rzeciw niej zam ysły. K atastrofa je g o w i 4 4 o r. je st, zdaniem autora, karą za okrucieństw o, zem stą b o jarów litew skich za niego d ziw e i okrutne z n i mi p ostępow anie, nie zaś w yrazem re ak cyi p raw osław nej na R usi, c zy separatyzm u litew sk iego za odn ow ion e w ła śn ie przj^mierze z P olsk ą. Nie A lek san d er, le cz Iwan C zartorysk i był je g o m ordercą.
S y n o w i Z ygm unta, ks. M ichałowi, po św ięcił osobną m onografię
A . Kopystiański
(„K w a rta ln ik h isto r.“ 1906: „ K s i ą ż e M i c h a ł Z y g m u n t o w i c z “ ). I to b yło jednem z tru d n iejszych zadań, przyoble-
czonem w dobrą i ciekaw ą rozpraw ę. B urzliw em , bardziej n aw et niż
ojca, b yło życie te g o księcia, aż do zgon u tra g ic zn e go w 1451 r. B y ł
on pom ocnikiem ojca, w ziął c z y n n y udział w w alce ze S w id ry g ie łłą i w historyi te g o p ow stan ia w ażną o d egrał rolę, p rzyczyn iając się do je g o zgn ę b ien ia przez udział w bitw ie pod W ilkom ierzem , nad rzeką
Ś w iętą. P otem pom aga ojcu w je g o rządach na L itw ie i w separa-
styczn ych dążeniach uniezależnienia L itw y . R z e c z naturalna, że po
zgo n ie o jca staje się pretendentem do w ielk o k sią żęce go tronu, k ied y zaś zło ży ł w re s zc ie hołd K azim ierzow i Jagiello ń czyk o w i, g d y ów został n astęp cą Z yg m u n ta K iejstu to w icza na L itw ie , to kilkakrotn ie zam yślał o w yw ołan iu p ow stania, zw ła szcza na Żm udzi, na sw o ją k o rzyść. G dy
po objęciu tronu p o lsk iego przez K azim ierza Jag. zaw io d ły ks. Michała nadzieje co do g od n o ści W . księcia litew sk iego, p rzyszło do zaciętej m iędzy nimi w ojn y, która trw ała aż do śm ierci ks. M ichała. K azim ierz prow adzi tę w o jn ę z całą stanow czością, aż w y w o łu je upom nienie ze
stron y kardynała O leśn ick iego. K s. M ichał szuka w szęd zie pom ocy
u n iep rzyjaciół i sąsiadów p aństw a p o lsk o -litew sk iego , a także i w M o sk w ie, u ks. W a s y la W a sy le w ic za , gdzie w reszcie sp otyka go śmierć
tra g ic zn a z tru cizn y. N ie m oże tylk o autor rozstrzygn ąć stanow czo,
kto b ył m oralnym sp raw cą tego mordu, czy nie sam w łaśn ie W . ks. m oskiew ski, mimo zaw artego z ks. Michałem przym ierza.
R o zp ra w a ta, k tóra w yjaśnia w iele szcze gó łó w z d zie jó w L itw y i p rzy n o si w iele w iadom ości n o w ych — w pro w adza nas ju ż w d zieje p an o w an ia K azim ierza Jagiello ń czyk a.
T rzech letn iem bezkrólew iem po W ła d ysław ie W a rn eń czyk u i elek- c y ą je g o brata zajęło się jed n o cześn ie dw óch autorów , pomimo że ju ż w latach d aw n iejszych om aw iano kilkakrotnie tę k w e styę w polskiej
literatu rze h isto ryczn ej. P ie rw s z y z nich,
dr. A. Prochaska
, w maleńkiej rozp raw ce p t.: „O r z e k o m e j U n i i z 1 4 4 6 r . “ (K w art,
histor. 1904) zajm uje się tylk o jed n ym epizodem z d ziejów rze czo n e g o
bezkrólew ia. W łaściw ie m ów iąc, je s t to polem ika z daw niejszą pracą
prof. L e w ic k ie g o („W stą p ien ie na tron polski K azim ierza J a giello ń czy k a "), której zadaniem b yło — w ykazać, ż e w r. 1446 na ów czesn ym zjeździe brzesko-parczow skim , nie p rzyszło do żadnej now ej unii p o m iędzy P o lsk ą a Litw ą, oraz, że ów akt, jak i prof. L e w ic k i odnąlazł w Muzeum ks. C zartorysk ich w K rak o w ie, i uw ażał w łaśn ie za doku m ent zaw artej rzekom o Unii, w cale aktem Unii nie je st, lecz tylk o pro
jektem litew skim co do rokow ań z P olską. Z n aczen ie zaś tego frag
m en taryczn ego aktu z 17 w rześn ia 1446 r. polega na tem, że je st on w yrazem żądań Litwj^, k tó re P o la c y odrzucili, że przeto cale o pow ia danie D ługosza, które tak ostro i stan ow czo zaatakow ał i odrzucił prof. L ew icki, w cale nie sp rzeciw ia się istotnem u stanow i rzeczy.
D rugi autor,
Ludwik Sroczyński,
w rozpraw ie: p. t. „E le k c y a K a zim ierza Jagiell. na k róla p o ls k ie g o “ (Spraw ozd an ie gim nazyum w R z e szo w ie za r. 1904) zajm uje się ju ż dziejam i całego b ezkrólew ia, rozpo- czyn a bowiem od przedstaw ienia stanu rzeczy w P olsce pod koniec
p an o w an ia W arn eń czy k a. O state czn y rezultat tej rozpraw y je s t — jak
w yraża się je j recenzent, Jan F ried b erg (w K w art. hist. 1905 r ) — w a
żn y ale ujem ny. H ip otezę prof. L e w ick ie g o o zaw artej w 1446 r.
Unii p o lsko -litew skiej, p rzeciw ko której w ystąpił ró w n o cze śn ie i dr.
Prochaska, n a leży u w ażać stan ow czo za obaloną. Ó w bowiem frag
m en taryczn y akt, odn alezio n y p rzez prof. L ew ick iego, je s t bez z n a c z e
nia i odnosi się zap ew n e do in n ego ja k ie g o ś zjazdu. O stateczn ie nie
znam y w c ale tekstu u god y brzesko-parczow skiej z 1446 r. W tym pun kcie autor zgadza się z dr. P rochaską, n iezależnie od niego, ale za to
za zdaniem prof. L e w ick ie g o idzie w tw ierdzeniu, że w ysła n i na
ten zjazd d elegaci P o la c y mieli z u p e ł n e pełnom ocnictw o do rokow ań, co w e d le całkiem słu szn ego zdania d-ra P rochaski w c ale nie miało m iej
sca. W e d łu g S ro c zy ń sk ie g o , e le k c y a B olesław a m azo w ieck iego, nie
była bynajm niej fortelem , ja k tw ierdził D ługosz, a za nim w s zy sc y hi sto ry cy , lecz aktem zupełnie na se ry o pom yślanym i p rzep row adzonym
istotn ie p rzez O leśn ick iego, o ra z je g o p a rtyę, ja k o p rzeciw n ik ó w K a z i
m ierza. W re s z c ie staw ia autor hipotezę: Z w ło k a K azim ierza Jagiell.
w przyjęciu k o ro n y polskiej w y p ły w a nie z pow odu sporu o W o ły ń i P odole; K azim ierz chciał dla L itw y w y w a lc z y ć podobną niezależn ość p raw no-p olityczną, ja k ą miała ona za W ito ld a i o ten postulat trw ała w a lk a w p ierw szych latach rządów K azim ierza, k ie d y na czele op ozy- cy i stał k a rd y n a ł O leśnicki.
M amy te d y bogatą literaturę do b e zk ró le w ia po W a rn e ń c z y k u ; w a rto b y p oddać ją sum iennej rew izy i w św ietle zn an ych źró d eł i w y p o w ied zieć w tej sp raw ie ostatnie i sta n o w cze słow o.
K azim ierz J agiello ń czyk , mimo w szystk o , nie d oczekał się do dziś dnia— p raw d a że n ie on j e d e n — o gó ln ej m onografii, obejm ującej całe d zieje d łu giego i za so b n eg o w w ypadki ży w o ta i panow ania. Nie szu k ając daleko, ja k o p rzykład p rzy to czę, że w o jn a trzyn astoletn ia, choć
tak don iosła, nie d oczekała się w cale m onografii. R o zp atryw an o ju ż
i daw niej i św ieżo ca ły sz e re g różn ych e p izo d ó w , o dn oszących się do je g o panow ania, ale brak całokształtu o gó ln eg o .
Z prac, które nam p rzyn io sły om aw iane lata (19 0 1— 1907), w ażna
je s t tutaj rozp raw ka
J . Friedberga'.
„ P o lity k a K azim ierza Jagiell.w o b ec pap ieża P iu sa II, C zech i N iem iec na tle w o jn y z K rzy ża k a m i“ (Sp raw ozd . gim n. w P rzem yślu za r. 190 1). W szkicu tym chce autor podać p rzyczyn ek do dziejów d yp lom acyi p olskiej z okresu rządów pa
pieża P iusa II. W y p a d a ó w pontyfikat n iech ętn eg o P o lsc e E n easza
S ylw iu sza, w łaśn ie na czas w o jn y 13-0 letn iej, a obejm uje także i w a ż n y a ch a ra k te ry sty czn y w dziejach K azim ierza Ja giell. spór o biskup
stw o k rak o w sk ie. T e dw a fakta i zw iązek ich z ó w czesn ą sy tu acy ą
p o lityczn ą w E uropie środkow ej — w ysu w ają się na czoło om awianej
pracy. O so b n e u stęp y p o św ię ca J. F ried b erg p o lity ce Jerzeg o Podie-
brada w latach w spom nianych, je g o stosunkow i w zajem nem u z P olsk ą,
Piusem II i R zeszą niem iecką. P ra ca ta n ie zm ienia zasadniczo w y n i
ków d otych czasow ych ; w yjaśn ia tylk o p ew n e szcze g ó ły , a fakta znane
stara się z inn ej stro n y rozp atrzyć. W tem tkw i w łaśnie zn aczen ie
tej p racy. D zieje lat: 1458 — 1464 i w yp ad k ó w , ja k ie w ted y za szły
w P o lsc e — trak tu je nietylko na tle w o jn y 13-letniej, ale i pow szechn o- dziejow ym . W y ja ś n ia m iędzy innem i rzecz, którą C aro nie dość ja s n o ujął, a m ian ow icie podpalania, jak ie za szły w C zech ach w 1460 r. i które omal że nie d op ro w ad ziły do w o jn y p o lsk o -czesk iej. P od p alaczów n a ję li K r z y ż a c y z poleceniem , aby po sch w ytaniu składali w in ę na króla
i królo w ę polską, ja k o sw ych rozkazo daw có w . O tóż F ried b erg w y k a
zuje stanow czo, że spraw cam i tej podłej a zb rodniczej in trygi byli K r z y ża cy i że oni tylk o do te g o byli zdolni. C aro nie w yjaśn ił tego s z c z e gółu w dość stan o w czy sposob, zatuszow ał n iecn ą sp raw kę Zakonu . P od o b n ież i sp ór o biskupstw o krak o w sk ie autor w now em św ietle p ró buje przedstaw ić i w yjaśn ić, czem u to P iu s II tak g o rliw ie się ujął za Sienieńskim ; usiłuje w yk azać, że w tym sp orze w alczyło d u ch ow ień stw o z królem , nie jak o stan, ale ja k o stronnictw o: nie ca ły bowiem k le r bierze w ow ej w alce udział; p rzeciw n ie— arcybiskup i sz e re g in n ych
biskupów stoi po stron ie króla. B y ło to d aw n e stron n ictw o m ałopol
skie O leśn ick iego, dążące do o d zysk an ia utraconej w ładzy i w p ływ u na sp ra w y państw a.
W „O b razkach z p rzeszło ści K r a k o w a “ se ry a I, K rak ó w 1902 r.
(B iblioteka krakow ska Nr. 21),
dr. Jan Ptaśnik
w pierw szym z nich,pt. „ T r a g e d y a k rak o w sk a “ , opow iad a zn any fakt zam ordow ania A n drzeja T ę c zy ń sk ie g o przez p osp ólstw o krakow skie w 1461 r. w k o ściele O O . F ran ciszk an ów , oraz ca ły g ło śn y na całą P o lsk ę proces m.
K rak o w a z rodzin ą zam ord ow an ego i ze stanem szlacheckim . W ie lk ie
i gro źn e n ieb ezp ieczeń stw o zaw isło podów czas nad stolicą państw a; sześciu w yb itn ych rajcó w i m ieszczan krak o w sk ich poniosło śm ierć na zam ku krakow skim , ale od ostateczn ej ruiny ekonom iczn ej uchronił miasto sam król, k tóry potrafił zręczn ie nie dopuścić do e g ze k u cy i p rzy sąd zo n ego w yrokiem sejm ow ym dla rod zin y zabitego vadium w w y s o ko ści 80,000 g rzyw ie n . Z a słabo do p e w n e g o stopnia u w ydatnia autor ow o stan o w isko króla, a w je g o opow iadaniu, pojętem po literacku, odczu w a się dość w y ra źn ie ech o sym patyi dla m ieszczaństw a k ra k o w
sk ie go . C a ły ten epizod — o p raco w an y ju ż daw niej i lepiej p rze z dr.
Fr. P a p é e ’go, stał się na długie lata pam iętny wśród m ieszkań ców K ra k o wa; je s t on epizodem w praw dzie, ale jed n ym z w ażn iejszych i bardziej
ch a ra k terystyczn y ch w dziejach n aszych . Z n aczen ie je g o podnosi fakt,
że w X V w. rozp oczyn a się w alka p olityczn o-ekon om iczn a stanu szla ch eck iego z zam ożnem m ieszczaństw em .
W a żn y także moment z d ziejów K azim ierza Ja giello ń czyk a rozpa
truje
Zdzisław Kultys\
„O statn i książęta m azo w ieccy (T . X . S p ó ro P ł o c k “ S p ra w o zd . gmin. w P rzem yślu z r. 1906). C iągn ął się on
sześć lat, od i4 6 2 — i 4 6 8 r., ale ch oć K azim ierz Jagiell. nie zdołał przep row adzić ostatecznej in korp oracyi tej ziemi, pomimo w y ro k u se j m ow ego z 1468, ja k udawadnia autor (nie zaśw 1462 г., ja k dotąd p rzy j m ow ali h isto ry cy za Długoszem ; w yrokiem pozbaw iał król ks. w a rsza w sk ie go K o n rad a III kilku ziem m azow ieckich, zw łaszcza za ję te g o p rze m ocą P łocka) — to je d n a k zdołał w strząsn ąć znaczeniem polityczn em P ia stó w i ich popularnością przez zap rze czen ie im p raw a dziedziczenia ziem m azow ieckich; zdołał też p rzy go to w ać i w skazać swoim następcom drogę do in k o rp oracyi M azow sza. R ok 1462 i spór ten cały uw aża au tor za e p o k ę w dziejach M azow sza. O p o w ie d zia w szy p rzeb ieg sporu, stara się w yk a za ć, d laczego król, mimo całej sw ojej p otęgi, nie p rze prow adził eg ze k u cy i i w y ro k u z r. 1468, o raz d laczego m ilczeniem p o mijał fakt, że K onrad w arsz. nie dał się skłonić do złożen ia mu n a le
ży te g o hołdu. N iejasn ość p rzep isów p raw a feudalnego w P o lsc e , sym-
patya szlach ty dla P iastow skiej d yn astyi, a p rzed ew szystkiem zabiegi o czesk ą k o ro n ę i w o jn a z M aciejem K orw in em — oto p o w o d y dziw ne g o na p o zó r stan ow iska króla.
Jak wiadom o pow szechn ie, sp ecyalistą w zak resie d zie jó w K a z i
m ierza J a giello ń czyk a je st obecnie
dr. Fr. Papée.
U czo n y ten w yd ałw ciągu om aw ianego siedm iolecia d w ie prace, w y łąc zn ie temu królow i
p o św ię con e. Pierw sza; „ S t u d y a i s z k i c e z c z a s ó w K a z i m i e
r z a J a g i e l l o ń c z y k a “ , (W arszaw a 1907), zaw iera ogółem d ziesięć w ięk szych i m niejszych rozpraw . M ożna je podzielić na dw ie g ru p y ze w zględ u na treść: na szkice w łaściw e, ko n stru k cyjn e i na p rzyczyn k i źródłow e, ja k np. „W y c ie c zk a archiw alna do W ę g ie r “ lub „L isto w n ik
ks. P iotra z O stro ro g a .“ O m aw iają te szkice n ajró żn iejsze ep izod y
nych . A le nie w szy stk ie „S tu d y a i sz k ic e “ nas tutaj obchodzą. Nie są to bow iem prace now e, teraz dopiero po raz p ierw szy ogłoszon e, ale d ru kow an e już daw niej i gd zie in d ziej, a ob ecn ie na now o zebrane;
co w ięcej p ochodzą o n e z przed r. 1901. A le autor, ze b ra w szy je
w tom jed e n , w szy stk ie poddał n a jgru n to w n iejszej rew izyi, popraw ił
i uzupełnił, dodając p rzy niektórych i dokum enty rękopiśm ienne
(archiw alne). Jedną zaś z n a jd a w n iejszych prac sw oich (Polityka p o l
ska
w
czasie upadku Jerzego z P od ieb rad u — w tym zb iorze o gło szo n apt. Z a b ie g i o czeską k o ro n ę 1466— 14 7 1) p rzerobił tak grun tow n ie, że
„się do p ie rw sze g o w yd an ia p rzyzn aw ać nie m o że.“ N ow ym zupełnie
i poraz p ie rw szy drukow anym je s t n ad to szkic ostatni „K ró le w sk ie có r y “ , za w ie ra ją cy szcze g ó ły biograficzn e, często nieznane, dla kultural n e g o ż y c ia ó w cze sn e g o nie obojętn e, a w szystk ich córek K azim ierza
J a giello ń czy k a d otyczące. Z roku po 1900 pochodzi studyum o k się
gach kazim ierzow skich w M etryce ko ro n n ej, d ru k o w an e w „S p ra w o zdaniach A kad em ii U m iejętn o ści“ (1906), a napisane z pow odu w y d a nia o m ów ion ego ju ż pow yżej „S u m m aryu sza“ M etryki przez prof. W ie rz
bow skiego. Jest to ch a ra k terystyk a o w y ch ksiąg M etryki koronn ej
z podaniem ogóln ej ich treści, a zarazem uw ag, ja k n ależałob y je w yd ać.
D r P ap e e je s t także autorem w ielk iej, najw iększej ze w szystkich om aw ianych tu prac, ja k ie się p o ja w iły w ciągu ostatnich lat siedm iu, a m ianow icie dzieła pt.: „ P o l s k a i L i t w a n a p r z e ł o m i e w i e k ó w ś r e d n i c h “ , (K rak ó w 1904.) W y d a n y dotąd tom I, p rzed staw ia na 400 p rzeszło stron n icach d zieje ostatn iego d w u n astolecia (1480— 1492) rządów K azim ierza J agiello ń czyk a, t. j. od chwili, na której u ryw a
się o p o w ieść H istoryi D łu go śzo w ej. Najm niej zn ane i najm niej zba
dane lata K azim ierzow e stanow ią tem at tej p racy. Jest to w 18 ro z d ziałach n ajzu p ełn iejszy i bardzo sum iennie op racow an y, a na szeroką sk alę p o m yślan y obraz w szy stk ieg o tego, co się w ciągu lat pom ienio-
n ych działo w p aństw ie polsko-litew skiem . C zęść I opisuje „d zie je na
L it w ie “ , a zatem spisek kn iaziów z 1481 r. p rzeciw K azim ierzow i Ja g ie llo ń c z y k o w i i w ażn e dla L itw y , a w p rzyszło ści tak groźn e, stosunki z W . ks. m oskiew skim , k tó ry w łaśn ie w 1480 r. zrzuca jarzm o tatar skie i przyjm uje tytuł „pana całej R u s i“ w raz z dw ugłow ym orłem, jak o
herbem państw a. C zęść II— to „d zieje w K o ro n ie “ , czyli w alk a z M a
ciejem K orw in em , a po je g o śm ierci w a lk a sy n ó w K azim ierzow ych
o k o ro n ę św . S zczep an a. Dalej — to h isto rya stosunku M ołdaw ii do
P o lsk i i opór S tefan a hosp odara w sp raw ie zło żen ia hołdu, a w reszcie k w e sty a k and yd atu ry F ry d e ry k a J a g ie llo ń czy k a na biskupstw o w arm iń
skie i n iep o k o je w Prusach. Ideą p rzew od n ią tej p ra c y je s t w y k a za
nie, że cała p o lityk a K azim ierza Jagiell. z tych lat zm ierza do w ielkiej w o jn y w obron ie krzyża, do w o jn y z T u rc y ą , która, o p rócz k o rzyści o gó ln y ch , pow szech n ych , ma p rzyn ieść dla P o lsk i utracone w y b rzeża m. C zarn e go . N ad tą w ojn ą p racuje król, na sp ełn ienie tego w ielk iego zadania p rzy g o to w u je środki, tę w ie lk ą m yśl p rzekazuje sw oim synom . A b y tę m yśl u rzeczyw istn ić, czyn i w y siłk ó w tyle, by dla sw ej d y-
n astyi u zyskać k oron ę w ę g ie rsk ą . N ie b yła to bowiem p olityka d yn a
sty czn a o w e zabiegi o W ę g ry . D la pom ienion ej w o jn y król robi p o
podb ity i dla tej w o jn y p o św ię ca Iw an ow i m oskiew skiem u w schodnio-pół- no cn e k re s y sw ego państw a, co dla n iep ew n o ści tam tejszego żyw iołu ru sk ie g o nie było zb yt bolesn ą stratą dla P olsk i, zw łaszcza, w obec ew entu alnej m ożliw ości odzyskania czarnom orskich w y b rze ży . Nie z g a dza się na te w y w o d y dr. P ro ch ask a Ł). P ięć osobnych rozdziałów (pa ragrafów ) p ośw ięcił autor stosunkom w yłączn ie w ew n ętrzn ym (jeden z nich om aw ia k w e sty ę testam entu K azim ierza Jagiell.); traktuje w nich 0 sk arb o w o ści i w ojsku, p rzed staw ia stan P o lsk i i L itw y pod w z g lę
dem sp ołecznym , ekonom icznym i w o g ó le kulturalnym . R o zd zia ły te
za w iera ją zn aczn e b o gactw o s zcze g ó łó w i p ierw szo rzęd n ych w iadom o ści z zakresu tego ży cia , oraz w iele ch arak terystyczn ych obrazków . D o takich n a leży np. ostatni „p aragraf“ p. t. „N o w e p rą d y “— opisujący w a lk ę d aw n ych p o ję ć śred n io w ieczn ych z now ym i, które w prow adza
odrodzen ie, zd o b yw a ją ce sobie przebojem panow anie w P o lsce. K alli-
m ach je s t tam je d n ą z w yb itn iejszych postaci. W sp om nieć trzeba, że
w szelk ie rod zaje zjaw isk z zakresu ży cia p ań stw ow ego (sądow n ictw o, budżet, u rzęd y, sejm o w an ie itd.) zo sta ły tam u w zględ nion e.
W zm ianka, u czyn ion a przed ch w ilą o K allim achu, p rzypom in a nam studyum , w którem słyn n e je g o rad y znaleźć m iały sw o je w yjaśnien ie. J est to ostatnia rozp raw a dr. P ro ch aski p. t.: „ R a d y K a i l i m a c h a “ (Przew odn ik nauk. i liter. 1907).
Jest to praca dziw na, niezrozum iała, a pisana z tezą, p ow ziętą z g ó ry , ja k ie jb y się nie sp rzeciw ił d oktryn er śred n io w ieczn y, w ierzą cy 1 g ło szą c y te o ry ę o dw óch m ieczach i siedmiu m onarchiach— z d o k try ną, która nas dziw i n aw et u O leśn ick iego, p rzep o jo n eg o uprzedzeniem i n iech ęcią dla K azim ierza Jagiell. K azim ierz bow iem , a nie K allim ach, w b rew tytu łow i, je st bohaterem tej rozp raw y, a stosunek P o lsk i do k w e styi
w schodn iej — to je j treść. P o lity k a K azim ierza, a m ianow icie jej sto
sunek do M ołdaw ii i T u rcyi, w zw iązku zaś z tem do M acieja K o rw in a — oto, czem się tutaj zajm uje dr. P rochaska. Ż e K azim ierz Jagiello ń czyk za ch o w y w a ł się nieżyczliw ie w o b ec lennika P olski, a tak w ielk ieg o m ę ża, ja k Stefan, w o je w o d a m ołdaw ski, że nie udzielił mu poparcia ani p om ocy, do cz e g o był ob ow iązan y, i, co gorzej, przeszkadzał mu w j e g o „ Ś w ię te j“ w ojnie z P o rtą otom ańską, że w ro g o w ystęp o w ał w obec dru giego w ielk iego męża, M acieja K orw in a, m yśląc tylk o o w łasn ych d yn astyczn ych planach — to w szystk o w yn ik a ło z tych w ielkich w p ły
w ó w , ja k ie na d w o rze królew skim posiadał K allim ach. O n to odw o
dził k róla od św iętej w o jn y z T u rc y ą , on w reszcie podburzał g o p rze ciw papiestw u, boć sam, ja k o je d e n ze sp isk o w có w p rzec iw papiestw u,
musiał uciekać z P olsk i. T a k a , a nie inna p o lityk a w schodnia K a zi
m ie rza — to w łaśnie ow e „ r a d y “ K allim acha, którem i się zajm uje autor (nie za ś ow em i z O lb rach to w ych niby czasów ), a k tóre sp row adzają sm utne i tragiczn e rozw iązan ie k w e styi m ołdaw skiej za O lbrachta i utratę dla P o lsk i M ołdawii, ja k o lenna, na zaw sze . G łosi tu autor hym ny
po-l) P or. j e g o r e c e n z y ę w „Kw art, h ist.“ 1904 r., oraz w ty m że tom ie p e w n e g o rodzaju o d p o w ie d ź dr. P a p é ’eg o , za m ie sz c z o n ą w S p ra w o zd a n iu z p racy dr. P roch ask i p. t.: „C harakterystyka K azim . J a g ie ll.“ i artyk u ł K orzon a w „T ygodn. illustr.“ 1905 Nr. 40—41.
ch w aln e na cześć Stefan a i M acieja; ostrym i zaś i ciężkim i zarzutam i razi Kazim ierza; je d e n z n ajcięższych, a zarazem najdziw n iejszych dla nas, — to potępienie króla za w o jn ę trzyn astoletnią, za p o zysk an ie dla P o lsk i w yb rzeży m orskich.
P od w zględ em pom ienionej idei, czy d o k tryn y, najzupełniej z „ R a dami K allim ach a“ zw iązan a je st druga praca tego ż autora, w cześn iejsza niż pom ieniona, a m ianow icie: „ C h a r a k t e r y s t y k a K a z i m i e r z a
J a g i e l l o ń c z y k a “ (P rzew odn ik n au k o w y i literack i 1904). I tu za
w ojn ę trzyn astoletn ią sp otyk ają k róla ciężk ie zarzu ty, a nadto za w alkę je g o z kościołem (o biskupstw o krak o w sk ie i w arm ińskie), za zan iedba
nie k re só w w schodnio-ruskich, za całą p o lityk ę w o b ec T u rcyi, M ołda wii, W ę g ie r i C zech, w reszcie za to, że sw oim i p rzyw ilejam i p rzy g o to w ał dla szlach ty p an o w a n ie b ezw zględ n e nad ludem w iejskim . Słu sznie zazn acza recen zen t „C h a ra k te ry s ty k i“ , dr. F . P ap é e (K w art. hist. 1904), że je s t to c h a ra k te rystyk a nie K a zim ierza, ja k o osoby, ale je g o p an o w ania, ja k o epoki h isto ryczn ej, zbudow ana na sumie w yp ad k ó w , ja k ie w ciągu tyc h lat za s z ły — słusznie też m ów i dalej, broniąc k róla od ca łe g o szeregu zarzutów , że tyle je sz c ze istnieje braków w m ateryale, ty le niezgłęb io n ych i n iezbadanych faktów w dziejach naszych śred n io w ieczn ych książąt i k róló w , że dziś nie p o ra je sz c ze kusić się o ich ch arak terystyk ę, nie potrafim y b ow iem o d p o w ied zieć godnie takiem u zadaniu, p rzech od zącem u nasze siły. O b ie pom ienione p race są jak- najściślej zw iązan e ze sobą, sp okrew n ion e jed n ym duchem, je d n ą ideą,
i subjektyw izm em . Z a zn ac zy ć trzeba, że p race te, a zw łaszcza „ R a d y
K allim ach a“ w y w o ła ła zap ew n e ow a m onografia dr. F . P ap é e ’g o — chęć szerszego , lep szeg o uzasadnienia zarzu tów , tej p racy u czyn ion ych , w y
kazan ia ich słuszności. „C h a ra k te ry s ty k a K azim ierza J a g ie ll.“ dow odzi
w yraźn ie, ja k w iele je sz c ze pozostaje do zrobienia dla lat n astęp n ych . Na p racach tych m ożem y zam knąć p rzegląd d zie jó w p o lityczn ych X I V X V w . — bo p an o w an ie O lbrachta ani jed n ej rozp raw ki ani p rzyczyn k u nie p o zysk ało w ciągu om aw ianego siedm iolecia. Z przeglądu tego w i dzimy, że lata ostatnie nie u p łyn ęły bezow ocn ie, w y św ie tliły on e niejedno ja k np. sp raw ę W in ce n te g o z Szam otuł, d o starczyły cen n eg o m ateryału do d y s k u sy i naukow ej (K w esty a e le k cy i K azim ierza Jagiell i inne), d ały nam s z c z e g ó ło w y i staran ny obraz ostatnich lat p anow ania K a zi m ierza Jagiell. Mimo to w szystk o , nie w o ln o nam rąk założyć, ani zam
knąć badań d alszych nad wiekiem X I V i X V . S ta rczy tu w spom nieć,
że trzej ostatni k ró lo w ie z tym i w iekam i zw iązan i— K azim ierz W ielk i, Lud w ik w ę giersk i i Jan O lbracht nie pozyskali tym razem w literaturze naszej h isto ryczn ej ani jed n ej rozp raw y, ani je d n e g o p rzyczyn k u .
D opiero co w y p o w ie d zia n y m słow om , zw łaszcza o ile chodzi o K a zim ierza W ie lk ie g o i L ud w ik a w ęg., sp rzeciw ia ją się p ozorn ie fakta,
o jak ich teraz m ów ić będziem y.
P rz y n io s ły nam lata ostatn ie d w ie p rac e
dr. W ł. Abrahama,
d o tyczące historyi k o ścio ła i je g o o rg a n iza cy i na o b szarze p aństw a p ol skiego.
P ierw sza z nich: „ B i s k u p s t w a ł a c i ń s k i e w M o ł d a w i i w w i e k u X I V i X V “ (K w art. hist. 1902), należy tu tylko p o śre dnio, przez to, że M ołdaw ia je s t od k o ń ca X I V w. państw em lennem P olski, a bardziej je s z c z e — dlatego, że w zorganizow aniu tam kościoła łaciń skiego b ierze ogrom ny udział P olsk a i jej d u ch ow ie ń stw o , a w szcze g óln o ści K azim ierz W ielk i, oraz, że istn iejące w M ołdawii biskupstwa, naprzód w S e recie , a potem w S u czaw ie, n ależały do p ro w in cy i p o l
skiej, do arch id yecezyi h alicko-lw ow skiej. P ie rw sz e prób y zo rgan izo
w ania k o ścio ła łaciń skiego w M ołdaw ii sięg a ją w p raw d zie wieku XIII.
ale dopiero w iek n astęp ny p rzyn o si p o zy tyw n ie jsze rezu ltaty. F ra n ci
szkan ie zw łaszcza są bardzo gorliw ym i m isyonarzam i tej ziemi, a w sp iera
ich g o rliw ie K azim ierz W ielk i, ró w n o cze śn ie p rzy g o to w u ją cy a k cy ę
zo rgan izow an ia łaciń skiego kościoła na p ozyskan ej przez siebie R u si C ze rw o n e j. G dy zaś i ó w czesn y w o jew o d a m ołdaw ski, L aczk o , w y p r a w ił w 1369 r. u ro czyste p o selstw o do papieża, pow staje biskupstwo w S e re c ie , k tó reg o kierow nikiem zo staje P olak , F ran ciszkan in A nd rzej,
z m ożn ego rodu Jastrzębców . A le d y e c e z y a ta upadła bardzo rych ło ,
stała się czysto tytularną, tak, że papież Jan X X III na prośbę Jagiełły i k ró lo w ej A n n y zakłada rtowe biskupstw o, tym razem w S u czaw ie
o koło 14 14 r. I tutaj in icy a ty w a z P o lsk i w ych odzi. P rzetrw ało to
biskupstw o dłużej w praw dzie, ale P o lsk a zaw iodła się w nadziei, że p rzy czyn i się do krzew ienia unii k o ścieln ej w śró d ko ścio ła p raw o sław
n e g o na R u si i M ołdaw ii. Biskupi m ołd aw scy nie w iele dbali o sw o je
d y e c e zy e , stosunki tam tejsze p o czę ły się w ikłać, a zw łaszcza n ie w yra źne stanow isko w o b ec P o lsk i zajm ow ać począł hospodar m ołdaw ski. S ąsied ztw o W ę g ie r i ry w a liza cy a z nimi P olsk i nie była tu rów n ież
bez znaczenia. G d y nad M ołdaw ią niedługo potem zaciążyło dw uw ie-
k o w e jarzm o tureckie, biskupstw a łacińskie zaraz z początkiem X V I w. zupełnie istnieć tam przestały.
C z ę śc io w e u w zględ nienie, (zw łaszcza p ierw szy je j rozdział) zn ala zła ta p raca w drugiej m onografii tego ż autora p. t.: , P o w s t a n i e o r g a n i z a c y i k o ś c i o ł a ł a c i ń s k i e g o n a R u s i “ , (t. I, L w ó w 1904). Jest to, obok dr. F. P ap é e’go: „P o lsk i i L itw y ...1* n a jw ięk sza m on ografia z ostatnich lat siedmiu. S ię g a ona o czyw iście daleko w stecz, bo aż do w ieku X . C ała je j część pierw sza, „D ziałaln o ść m isy jn a “ , to h isto rya p rop agan d y katolicyzm u na ziem iach R usi od czasów k siężn y O lg i i W łod zim ierza W ie lk ie g o aż do zajęcia R usi halickiej p rzez K a zim ierza W . D opiero część druga: „P o czątk i o rg a n iza c y i“ , d o ty c zy w ie ku X IV . Jest to obraz działalności K azim ierza W . na R usi C zerw on ej i je g o p o lityk i kościelnej,·— dzieje tw orzen ia na obszarze tych ziem b i skupstw aż do rządów n am iestn iczych W ła d ysław a ks. O p o lsk ieg o , k tó remu udało się u rzeczyw istn ić p lan y K azim ierza W . i dokonać o rg an i
z a c y i ko ścio ła łaciń skiego przez p oło żen ie silnych podstaw , przez
określen ie gran ic teryto ry aln ych d y e c e zy i p o szcze gó ln ych i całej p ro
w in cy i k o ścieln ej halickiej. K siążka zaw iera osobny rozdział, om aw ia
ją c y stosunki k o ścieln e w śród Orm ian, osiadłych na Rusi, k tó rzy za czyn ają w łaśn ie z końcem X IV w. p rzystęp o w ać do Unii z R zym em . O m aw ia także osobno d o ta c y ę kościoła i rząd k o ścieln y na R usi C ze r
w o n e j. Jest to je d n a z n ajw ażn iejszych prac h istoryczn ych lat osta
tnich, bogata w rezultaty. Tem cen n iejsza, że zadanie b yło olbrzym ie
i w n ajw yższym stopniu trudne ze w zględ u na rodzaj m ateryałów , ze w zględ u na cały s z e re g k w e sty i najzupełniej ciem nych i sp rzeczn ych , które trzeba było w yjaśn ić i w yrozu m ieć. Jed ną z takich k w e sty i była sp raw a p re te n syi biskupów lubuskich do Rusi, którą rozm aicie starał
się autor rozw iązać. Z adaniu takiemu sp rostać m ógł tylko człow iek,
zn ający gru n to w n ie swrój przedm iot i m etodę, czło w iek, k tó ry ju ż w żył
się w n au k o w ą pracę. A u tor istotn ie z zadan ia się potrafił w yw iązać.
'D odać je sz c ze w ypada, że znajdujem y w tej m onografii 19 no w ych i n iezn an ych dokum entów , od n alezio n ych przez autora w różnych ar chiw ach i bibliotekach w łoskich, zw łaszcza w atykańskich.
T e d w ie prace dr. Abraham a, a zw łaszcza druga, są pow ażnym przyczyn kiem do d ziejów K azim ierza W ie lk ie g o , om aw iają jed n ę stronę je g o działalności, m ian ow icie p olitykę k o ścieln ą — i o tyle zap rzeczają w pew nym stopniu naszej uw adze p o w y ższe j, że p an o w an ie ostatn iego P iasta w zak resie prac k o n stru k cyjn ych nic nie zysk ało w ostatnich czasach.
P rzech o d zim y teraz do „h istoryi ustroju P o lsk i“ , do obrazu s to
su n ków sp ołeczn ych i państw ow 3rch P olski X I V i X V w . Z rob ion o
na tem polu istotnie nie mało, głó w n a zaś zasłu ga działalności i badań
przyp ada tu p rzedew szystkiem
dr. St. Kutrzebie.
P ra c, om aw iających stosunki p raw n e sp ołeczeń stw a X I V i X V w., a raczej d o ty czą cy ch w y tw o rzo n y c h ju ż, lub tw o rzących się odd zieln ych sta n ó w sp ołeczn ych — m ożem y w ym ienić tylko trzy. D w ie traktują o zupełnie oddzielnych w arstw ach . W cześn ie jszą ch ron o lo giczn ie jest m ała ro zp ra
w ka dr. K utrzeby: „ S t a n o w i s k o p r a w n e Ż y d ó w w P o l s c e
w X V s t u l e c i u “ (Przew odn ik nauk. i łiter. 1901). Sam tytuł w s k a
zuje, o co autorow i chodzi i co je st przedm iotem je g o p racy. Z a z n a
cza jed n a k w yraźn ie, że rozpraw a n ie w yczerp u je w cale przedm iotu,
że je st i ma b yć tylko p rzyczynkiem . M ów i także, że podstaw ą sta
now iska p raw n ego
Żydów
m iały b}'ć p rzy w ile je , ale w istocie rze c z yd ecy d o w a ły o tem nie one, le cz zw yc za j i p raw o zw yc za jo w e , a o p o łożeniu Ż y d ó w w P o lsc e dow iadujem y się bliższych szcze gó łó w dopiero od chwili, g d y za czyn a ją się nasze k się g i sądow e; w rozp raw ce tej p o sługuje się autor i niew ydanem i je szcze zapiskam i .sądoweini. W dwóch rozdziałach om aw ia dr. K . g en ezę sp ecyaln ej nad Ż yd am i w ła d zy króla i w o jew o d y , ja k o je g o zastęp cy. W o je w o d a je s t ich sędzią, ale sam tego nie czyn i za zw y cza j, ma oso b n ego zastępcę, k tó reg o p oczątkow o pow ołuje od w ypadku do w ypadku; dopiero z czasem zam ienia się ten urząd na
stały. P od o b n ież ma się rzecz z notaryuszem , czyli z pisarzem sądu,
bo sąd ży d o w sk i prow adzi rów nież sw o je protokół}'. C złonkiem sądu,
a raczej urzędnikiem , nie m oże być Ż y d , w ystęp u ją oni w sądzie tylko
ja k o asseso ro w ie i w tym ch arakterze są konieczni. W X V w . zn a
m y — jak podaje autor— trzy tylko takie sądy żyd ow sk ie: w K rak o w ie,
w e L w o w ie i w B ełzie. A le n iew ątp liw ie b yło ich w ięcej (zw łaszcza
w Poznaniu), le cz nie p rzech ow ały się ich ślady. A u tor omawia cięża ry, ja k ie ponosili i składali Ż yd zi, oraz sposób ich składania, ja k n ie mniej sp osób składania p rzysięgi w sądzie. W y k a z u je dalej, że ch rześcija nin p rzeciw Ż y d o w i musiał p rzep row adzać w y w ó d p rzy udziale Ż yd ó w . J eszcze je d n ą pracę z tego siedm iolecia mamy do zan otow
a-nia, pracę d o ty czą cą dziejów Ż y d ó w w P o lsc e . Jest to rozpraw a,
E ugeniu
sza Miitlera'.
„Ż y d zi w K rak o w ie w drugiej p ołow ie X IV stu le cia “ , (K ra k ó w 1907 B ib lioteka krakow ska, t. 35). O p ie ra się ona p rzed ew szystkiem na aktach sąd ow ych , zarów n o sądów m iejskich, ja k ziem skich i g ro d z kich, a w szczegó ln o ści na zapiskach z k siąg krakow skich , w yd an ych przez H elcia i U lan o w sk iego (S taro daw n e praw a polsk. pomniki, t. IIi VII). P o ogólnym w stępie, przed staw iającym stanow isko K o ścio ła
i państw a w o b ec Ż yd ów , p rzechodzi autor do sk reślen ia życia ży d ó w krakow skich. N ajw iększą część p racy pochłaniają d zieje g łó w n e g o za ję cia żyd ów , do k tó re g o n ajw ięcej zn ajdujem y tam źródeł, tj. lichw a i p o życzki, udzielane chrześcijan om , oraz w yn ik łe z nich ró żn eg o rodzaju
p ro c e sy i sp raw y, nieraz ch arakterystyczn e i ciekaw e. Z nich p rzek o
n yw am y się, że pom iędzy istniejącem praw em a praktyką życio w ą za chodziła sp rzeczność; praw o zabraniało Ż yd om brać m ajątki ziem skie w zastaw od ch rześcijan , a tym czasem w rzeczy w isto ści b yło in aczej. O statni rozdział p o św ięcił autor osobie L e w k a , n ajw yb itn iejszego i n aj
b o ga tszego z p o śród Ż y d ó w w P o lsc e X I V w . S ta n o w isk o L e w k a
p o ró w n yw a autor ze stanow iskiem B onara w czasach Z ygm u n ta S ta rego. P ra c a ta n ie zm ienia w praw dzie do gruntu istniejących w nau ce polskiej p oglądów , nie rozszerza ich naw et, ale p rzecież w yd ob yła ona
sp oro n o w ych faktów i szczegó łów , ch a ra k terystyczn ych o b ra zk ó w
i epizodów , nie bez w artości dla h isto ryk a p o lsk iego , to też god n a je s t w zm ianki i uw agi.
A u torem innej rozp raw y je st m łody h isto ryk — praw nik, po raz
p ie rw szy w ó w c za s w ystęp u ją cy,
dr. Szymon Rundstein.
Jego „ L u-d n o ś ć w i e ś n i a c z a z i e m i h a l i c k i e j w w i e k u X V “ , (L w ów 1903 w „S tu dyach nad h istoryą praw a p o ls k ie g o “ prof. O . B alzera, t. II, ze s z y t 2) n a le ży istotn ie do prac słabszych , nie pod w zględem m e
todologicznym , le cz pod w zględem o stateczn ych rezu ltatów . A u to r
oparł się tutaj przede-wszystkiem i w pierw szym rzędzie na „A k tach grodzkich i ziem skich" (t. XII) i na ich p odstaw ie kreśli obraz, k tóry w o g ó ln y ch sw ych rysach nie p rzyn osi w ięcej, niż m onografia Linni-
czenki: „ C z e rty iz istorii sosłow ij w jugo-zapadnoj R usi X I V — X V
w ie k a “ (1894). Zajm uje się tu autor podziałem ludności km ieciej, za
stanaw ia się nad stosunkiem w zajem nym pana i chłopa i na św ia d c ze niach tego ostatn iego, nad sądow nictw em patrym onialnem i p a ń szczyzn ą,
nad praw em „w y c h o d u “ (odklon) chłopa w X V w. A le , jak zaznacza
recen zen t tej pracy, dr. P roch aska *), autor w w ielu tych w a żn y ch za gadnien iach zajm uje stanow isko n iezd e cyd o w an e, nie w yjaśn ia dosta
tecznie tych pytań , albo n a w e t fałszyw ie je interpretuje. T e n ostatni
zarzut d o ty c zy w szczegó ln o ści u ch w a ł w ieco w ych z 1435
x
I 445 r ->które o k re śliły dokładniej w arunki „w y c h o d u “ , w arunki w cale zn ośne i p rzy stęp n e dla chłopa w b rew zdaniu autora, k tó ry sądzi, że ta uchw ała odebrała R usi sam odzielność, a jej ludność je s z c z e silniej p rzytw ierdziła do ziem i.
T u w re szcie w yp ada zaliczyć także rozp raw ę
dr: A . Prochaski.
„ L e n n a i m a ń s t w a n a R u s i i P o d o i u “ , (K rak ó w 1901 r. w R
praw ach A kadem ii), która om aw ia stosunki sp ołeczn e w szerszych nieco rozm iarach, o ile chodzi o stany, ale d o ty czy p rzew ażnie w a r
stw y szlach eck o-b o jarsk iej. A u to r stw ierd za, że R uś była punktem ,
w którym sta rły się dw ie sp rzeczn e i w yk lu czające się naw zajem in-
stytucye: ziem stw a i lenna. Z iem stw a istn ia ły w K o ro n ie a ich idea
coraz silniej odd ziaływ ała na Ruś; len n a zaś, istn iejące oddaw na na Rusi, w zasad n iczych sw yc h rysach nie ró żn iły się niczem od zach odnio
europejskich. In stytu cyą lenną posługiw ał się często W ład ysław O pol-
czyk , jak o ż istniała ona na R usi je sz c ze w X V I w. Jagiełło usiłow ał
przeszczep ić ją i do P o lsk i w łaściw ej, tu je d n a k zn alazła ona p rzy ję
cie czę śc io w e tylko, w y łąc zn ie ja k o len n o pań stw ow e. R odzajem le n
na je s t „m a ń stw o “ , ja k b y len n o małe; panow ie len n i maja nad „m an a m i“ , istniejącym i zw łaszcza w okolicach P rzem yśla i Jarosław ia, juryz- d yk c yę , zatw ierd zają alien acye lenne, odbierają p rzysięgi i otrzym ują
służbę w o jen n ą od „m a n ó w “ . In stytu cyi „m ań stw a“ p rzyp isu je autor
duże zn aczen ie; ona ma być pow odem ruchu szlach ty ruskiej w X V w., dążącej w ó w c za s do sam orządu i autonom ii ziem skiej, do zrzucenia cię żarów i ob ow iązk ów len n ych . W y ra ża się ta dążność w całym szeregu kon federacyi i zam ieszek w e w n ętrzn ych na R usi. Pań stw o, w o b ec o w ego ruchu szlachty, w obec w alk i dw óch sp rzeczn ych in stytu cyi, zajm uje sta no w isk o b iern ego w idza i zostaw ia sp ołeczeń stw u rozstrzygn ię cie całej
walki. P rz e z tę bierność traciło samo, a osłabiało w ładzę sw oją i siłę
w ew n ętrzn ą. N aw iasow o muszę tu zap ro testow ać p rzeciw w yrażeniu
„unia k re w s k a “ z 1385 r.; zdaniem mojem w K re w ie nie zaw arto w ó w czas żadnej Unii, a układy tam tejsze b y ły w p rost in k o r p o r a c ją ziem państw a lite w sk ie g o do P olsk i ').
Zanim przejdziem y do ustroju p a ń stw o w ego P o lsk i w X IV i X V w., a w z g lę d n ie — do p o szcze gó ln ych k w e styi, k tó re z okresu tych lat zo sta ły rozpatrzon e, za zn a czyć musimy fakt ogrom n ego zn aczen ia dla nauki polskiej, a zw łaszcza dla badań nad h istoryą p raw a publicznego p olskiego.
W r. 1905 ukazał się podręcznik
dr. S t. Kutrzeby'.
„ H i s t o r y ąu s t r o j u P o l s k i w z a r
y
s i e .“ Już sam o napisanie i w ydrukow anietej książki było rzeczą niem ałej wagi, je s t to bow iem je d e n z p ierw szych , istn iejących dotąd, podręczników tego r o d z a ju 2). W y w o ła ła też ta książka ży w e zain teresow an ie w św iecie nau kow ym , oraz zn aczn ą
ilość re ce n zy i i a rtyk u łó w sp ra w o zd a w czych i polem icznych . N ajw a
żniejszym zp ośród nich był artykuł, a w ła śc iw ie trzy artyk u ły prof.
B alzera. S ą to ja k g d y b y osobne ro zp raw y, które tw o rzą średniej
grubości k s ią ż k ę 3), a zajm ują część zn aczn ą d w óch roczn ik ó w „K w a
r-*) P or. m oja ro zp ra w ę: „ W z a je m n e stosunki Polski, L itw y i Zakonu w latach 1 3 9 9 -1 4 0 4 .“
*) P o sia d a liśm y b o w ie m albo p rz e sta r z a łe ju ż dzisiaj książki, B andtkie- g o np., albo sk ry p ta lito g ra fo w a n e prof. O. B alzera. P rzed paru tygodniam i ukazało się d ru gie w y d a n ie książk i dr. K u trzeb y. W y s z ła ona także w ro sy j sk im p rzek ła d zie.
3) A rty k u ły prof. B alzera w y s z ły r ó w n ie ż w r o sy jsk im p r z e k ła d z ie , tw o r z ą c k siążk ę о 2Ь2 stronnicach. T ytu ł jej: „Къ иеторіи общественно-госу- дарственнаго строя Польши“, С.-Петербургъ 1907 г.
talnika h isto ry czn e g o " (1906 i 1907). O kazały się bowiem zn aczn e różnice w za p a tryw a n ia ch dr. K u trzeb y i prof. B alzera, które d oprow adziły do p olem iki. D r. K u trzeb a odp ow ied ział na re ce n zy ę prof. B a lzera, (K w art, histor. 1906 r.), a odpow iedź ta sp ow od ow ała dw a następ ne artyku ły
lw o w sk ie g o uczon ego. C ała ta polem ika je s t faktem doniosłym , w y ja
śnia ona bowiem i roztrząsa sz e re g zagad nień różnych, a w szc z e g ó l ności bada naturę i isto tę państw a p o lskiego w X IV i X V I w., na tym bow iem punkcie istnieje n ajw ięcej pom iędzy autoram i sp rzecznych za-
pattyw ań. O statni zw ła szcza artykuł prof. B. (w 1907) ma n aw et o so
b n y tytuł i ch arak ter odrębn ej rozp raw y, ch oć stanow ić ma dopełn ienie recen zyi podręcznika dr. K u trzeb y. Jest to: „P ań stw o p olskie w pier-
w szem 70-leciu X IV i X V I w .“ Składa się ta praca z d w óch o so
bnych rozdziałów , a p ie rw szy z nich ma dla nas p o w ażn e znaczenie,
nosi bow iem tytuł: „O k resu form acyi sp ołeczeń stw a p o lsk iego z d ru
giej p o ło w y śred n ich w iek ó w . C h arak ter państw a p o lsk iego w la
tach 1295 — 13 7 0 .“ W p ra w d zie w szystk ie te artykuły m ają ch ara
k te r w yb itn ie polem iczny, ale są one oparte na bogatym m ateryalc źródłow ym , nic p rzeto ze sw ej n aukow ości nie tracą, pom im o g e n e z y , to w arzyszą cej ich pow staniu.
Nie m ożem y się tutaj dla braku m iejsca w daw ać w bliższe poda w anie treści całej tej w ażnej polem iki; w y sta rc zy nam za zn a czy ć jej p ierw szorzęd ne zn aczen ie dla każdego badacza— h isto ryka i wspom nieć, że m iędzy innem i, prof. В. stara się u dow odnić, w b rew tw ierdzeniom dr. K., fakt, że państw o Ł o k ie tk a i K azim ierza W . nie było w cale zw ią zkiem p o szcze gó ln ych dzielnic, p o łączon ych je d y n ie unią p erson alną je d n e g o m onarchy, lecz państw em jedn olitem , w którem istniały i dzia
ła ły w spóln e, cen traln e dla całego państw a in stytu cye . D alej, że w r.
1399 dokonan o p ow tórn ie ele k cy i J a giełły i w ted y dopiero je g o dyna- stya zy sk ała niew ątp liw e praw a do tronu p olskiego, tak że w łaściw ie zb y te c z n ą była elekcj^a W arn eń czy k a, p ierw sza, ja k ą znam y w histo-
r y i— e le k cy a oso b y. W re szcie — kw e stya eg ze k u cy i w y ro k ó w k o ściel
n ych przez starostów , która istotnie (jak utrzym uje dr. K .) dopiero w 1435 r. stała się obow iązującą. Z tym i pytaniam i, a zw łaszcza z p ie r w szym , za sad n iczego zn aczen ia, w iąże się ca ły sze re g pytań i sp raw m niejszej w agi, ro zp a tryw a n ych przez obu uczon ych w artykułach pom ie- nionych; w szj'stk o to razem podnosi w y so k o znaczenie całej p o lemiki.
P rzejd źm y do prac szczegó ło w ych , a raczej — rozp atru jących p e w n e tylk o k w e sty e naukow e.
O ile chodzi o dzieje adm inistracyi państw a p o lskiego w X IV
i X V w. — to posiadam y dw ie w a żn e prace, które poraz p ierw szy w sposób d ok ład n iejszy sp raw y te om awiają. Mam tu na myśli: u rzędy
w P olsce. Jak w iadom o, d zieliły się one na trzy odrębne k ate go rye:
ziem skich, grodzkich i nad w orn ych (koronne). D w ie ostatnie rozp a
truje
dr. Kutrzeba
w dw óch osobnych rozpraw ach, k tóre ukazały sięp raw ie jedn ocześn ie.
P ie rw sz a — to „ U r z ę d y k o r o n n e i n a d w o r n e w P o l s c e . I c h p o c z ą t k i i r o z w ó j d o r. 15 0 4 “ , (L w ó w 1903 w „P rzew o d n . nauk. i liter.). P o w stęp ie ogóln ym , ch arakteryzu jącym te urzędy i ich rolę w ustroju p ań stw a, oraz om aw iającym ich gen ezę, ro ztrząsa autor
w osobnych rozdziałach urząd k anclerza i p o d k an cle rzego , m arszałka k o ro n n eg o i n a d w o rn eg o , podskarbiego koron, i nadw orn., w reszcie hetmana; innym zaś pom niejszym urzędom nadw ornym , jak kuchm istrza, podstolego itd., oraz kan ce laryjn ym (n a jw y ższy sekretarz) p o św ię ca je
den rozdział w spóln y. B a rd zo po żyteczn ym i potrzebnym był dodatek
do tej p racy, za w ie ra ją cy w y k a zy w szystkich tych u rzędów , od chwili, kied y p ojaw iają się one poraz p ie rw szy w dokum entach aż do r. 1504. W y k a z y te, n ap ozór suche, są jed n ak napraw dę bardzo w ym ow n e i po u czające i to zarów n o dla g e n e z y i h isto ryi np. urzędu podskarbiego n ad w o rn ego, ja k rów n ież, choć w m niejszej m ierze, dla d ziejó w poli tyczn ych X V w.
D ruga rozpraw a
dr. Kutrzeby
to: „ S t a r o s t o w i e , i c h p o c z ą t k i i r o z w ó j w X I V w .“ K rak ó w 1903 (w R ozpr. A kad. t. 45). Jest to w pierw szym rzędzie gen eza sam ego urzędu i zakresu je g o
w ładzy. W ła ściw ą g e n e zą starostów i w y k a zem ich zajm uje się ro z
dział pierw szy, w nim za ś m ieszczą się bardzo w ażn e szc ze g ó ły i w ia dom ości now e, w cale nie ob ojętn e dla d ziejów w e w n ętrzn yc h Ł okietka, a zw łaszcza K azim ierza W ie lk ie g o , rzu cające nadto św iatło na działal ność państw ow ą tych królów , na ch arakter państw a zjed n o czon ego
i u rząd zon ego p rzez nich na now ych podstaw ach. R ozd ziały następne
om aw iają rozw ój i charakter w ład zy starostów : ich stan ow isko praw no- publiczne, a potem (niemniej w ażne) g osp od arcze tych urzędników na przód w W ie lk o p o lsce , a potem (osobno) i w M ałopolsce. W W ielk o- p olsce p o jaw iają się oni p ie rw e j— je szcze za rządów W acław a czesk iego
i w ystęp u ją też w tych ziem iach
par excellence
ja k o za stęp cy króla,k tóry rezyduje stale gdziein dziej. Stąd obszar ich w ład zy — o bszerny
i różnolity, obejm uje bow iem w szystk ie pola działalności w ładcy, bez w zględ u na treść; z tem jed n ak w ażnem ograniczeniem , że do ich kom- p e te n cyi n ależą tylk o te czyn ności, które nie zm niejszają praw m onar chy. Jednoczą oni w sw ych rękach w ładzę sądow niczą, p olicyjn ą, w o j sk ow ą (d o w ó d zcy g rodów ), skarbow ą w reszcie; oni są adm inistratoram i dóbr królew skich , do nich n ależy także e g ze k u cy a praw a. W M ałopolsce p ojaw iają się starostow ie na stałe dopiero od rządów L ud w ika w ęg., ale tutaj zak res ich w ła d zy je s t o w iele m niejszy, niż w W ielk op o lsce,
zarów n o pod w zględem terytoryaln ym , ja k i k o m p eten cyi. N ie zarzą
dzają majątkiem króla, bo n a leży to do w ielk o rząd có w , nie mają w ła d zy w ojskow ej; w są d ow n ictw ie zaś w sp ó łzaw od n iczą z nimi sąd}· ziem skie. Niem a pom iędzy nimi hierarchii (g e n e raln y), ja k w W ielk op o lsce; g łó w n e ich zad an ie w M ałopolsce— to e g ze k u c y a zarządzeń królew skich. Ó w o b szern iejszy zakres w ład zy starościńskiej w W ie lk o p o lsce u trzy
mał się i w czasach późn iejszych . A n a lo g ię co do stan ow iska i kom
p eten cyi starostów w W ielk o p o lsce stanow ią ziem ie ruskie, gdzie urząd ten w cześniej p ow staje i obszern iejszą cie szy się w ładzą, niż w M ało polsce.
W ażn ą k w e styą zajm uje się
Henryk Chodynicki'.
porusza temat,od lat kilku p raw ie zapom niany. W o k re sie om aw ianych p rzez nas lat studyum je g o to je d j'n a w danej m ateryi praca, będąca pow ażnem uzupełnieniem w ie lk ie g o d zieła A . P aw iń skiego: „Sejm iki ziem sk ie.“
R o zp raw a C h o d y n ick ie go : „ S e j m i k i z i e m r u s k i c h w X V w .“
le-pszych, a w ażn iejszych i p rzez to, że, jak wiadom o, w iek X V był k o lebką ży cia parlam entarn ego na Rusi, odkąd zaprow adzon o tam w 1435
r. praw o polskie. A u to r rozp atru je naprzód rodzaje sejm ików (p arty
kularne i g e n e ra ln e ) i ich o rg a n iza cy ę (m iejsce, czas, sk ład), om aw ia jąc nadto stosunek pom iędzy poszczególn ym i czynnikam i, ja k ie sejm iki tw o rzyły; p ytan ia te zajm ują p raw ie p o ło w ę całej rozp raw y. W drugiej autor om awia zakres działalności sejm ików p rzed ew szystk iem gen eraln ych , a następnie p artyk u larn ych , oraz w zajem ny ich stosunek do siebie i stosu nek sejm ików do w ie c ó w sądow ych, ja k ie się je sz c ze na Rusi zbierał}'·, ale coraz bardziej traciły na zn aczen iu, coraz bardziej upadały. Sejm iki zw o ły w a ł w o jew o d a ruski, ale m ogło staw ać się to tylk o za w iadom ością i za zezw oleniem króla, co autor niedość w yraźn ie pod
kreśla, dając się uw ieść p oszczególn ym w yrażeniom aktów. Z p rz e d
staw ienia rze czy przez autora m ógłby bowiem ktoś niesłuszn ie w n io sk ow ać, że praw o w spom niane p rzysługiw ało w o jew o d zie i że nie p o trzebow ał on w każdym w ypadku oglądać się, ani o d w o ły w a ć do króla. U czestniczą w tych sejm ikach i d ostojn icy ziem scy, zarów n o w g e n e
ralnych , jak i w partyku larnych . P ierw szym p rzew o d n iczy w ojew oda,
drugim — kasztelan danej ziem i. D w o ja k ą była przed ew szystkiem w ła
dza Sejm ików : p raw o d a w cza i sądow a. P ozostają one ze sobą w p e
w n ym zw iązku. S ą d y bow iem grodzkie i ziem skie udają się do nich
często z „in te rro g a cy a m i“ , z żądaniem w yjaśn ien ia szczegó łów są d o w e go przew od u i tu w łaśn ie le ży g en eza p raw od aw czej w ładzy sejm ików . B y ł dalej sejm ik w yższą instancyą sąd ow ą w p rocesach w ażn iejszych ,
ale g łó w n ie w takich, gdzie trzeba b y ło g łęb szej inform acyi: W ła ś c i
w ym bow iem sądem w yższym na Rusi b y ł w iec sądow y, pomimo że do n ieg o o d w oływ a n o się rzadko ze stron y szlachty i że „ in te r r o g a c y e “
w ie c ó w m niejszą cie szy ły się pow agą. Sejm iki gen eraln e posiadały
w p raw d zie w drodze zw yczaju w p ływ w ięk szy na całą R uś, ale nie uniem ożliw iało to bynajm niej działaln ości p raw od aw czej sejm ików p ar tyk u larn ych . W o g ó le praca ta w zb o gaca n asze w iadom ości, a przynosi sp oro n o w ych szczegó łów , „któ re uznane zostaną ja k o w a żn y p r z y c z y
nek do h istoryi naszego w cze sn e g o parlam entaryzm u." Szko d a tylko,
że autor — ja k to słusznie zazn acza recen zen t tej p racy, dr. P ro ch a s k a 1)— pominął dw ie w ażne w iadom ości o sejm ikach ruskich (z 1438 co
do sejm iku lw o w sk ie g o i 1451 r. do w iśnieńskiego), g d yż św iadczą one, że przedm iotem sejm ików b y ły także i sp raw y ogólno-p aństw ow e. W y kazem sejm ików g e n e ra ln yc h i p artyku larn ych w o k re sie lat 1434— i 4 8 8 k o ń czy się ta cen na rozpraw a.
P rzech odzim y do trzeciego odłamu działalności p aństw ow ej, jakim
b yło sąd ow nictw o. P ośw ięcon o je j dwie r o z p r a w y 2).
*) Kwart histor. 1908.
*) Dr. S t. K utrzeby: „S tu d ya do h istoryi są d o w n ictw a w P o ls c e 1·, L w ó w 1901 n ie b ierze m y tu w rach u b ę, bo p o m ie sz c z o n e tam p race są tylko odbitką z dru k ow an ych daw niej p rzed r. 1901 m on ografii, a ponadto p rzed m io tem ich je s t p ra w ie w y łą c z n ie są d o w n ictw o p o lsk ie w cza sa cli p ó źn iejszy ch , p o śred n io - w ieczn y ch . T y lk o „U strój są d o w y K sięstw a s ie w ie r s k ie g o 1· i ,Sądv o b o z o w e w o je w . k a lisk ie g o z lat 1497 i 1498“ n ależą do w ie k ó w śred n ich tj. g łó w n ie do X V w.; p rzek raczają jednak ram y ch r o n o lo g ic z n e , p rzeg lą d o w i n in iejszem u p o św ię c o n e . „ S tu d y a “ te d ru k o w a n e b y ły nap rzód w lw o w sk im „P rzeg lą d zie p raw a i a d m in istra cy i.“
Z tych p rac— do n a jw a żn ie jszych , za rów n o pod w zglądem tematu,
jak i rozm iarów , należą
dr. S t. Kutrzeby.
„ S ą d y g r o d z k i e i z i e m s k i e w w i e k a c h ś r e d n i c h “ (13 7 4 — 15 0 1, K ra k ó w 1901, w R ozpr. A kad. t. 40 i 42). D zieli się ta praca na trzy osobne rozp raw y, a o g ó łem na i i części. K ażd a część bow iem rozp atru je osobno p o szcze gó ln e w o jew ó d ztw a c z y ziem ie, w sklad p aństw a p o lsk iego w X V w. w cho
dzące. M ianow icie w o je w . k rakow skie (rozp raw a pierw sza), san d o
m ierskie, łęczyck ie, sierad zk ie, kujaw skie, in o w ro cła w sk ie, ziem ię w ie luńską, w ojew . ruskie (rozp raw a druga, najw iększa), poznań skie, kaliskie i ziem ię w sch ow ską (rozpraw a trzecia, najm niejsza). N ajszczeg ó ło w iej zb a dał autor w o je w . krakow skie, a raczej n ajw ięcej p ośw ięcił mu m iejsca, bo też i najbogatszym rozp orząd zał tu m ateryałem z archiw um aktów grodzkich i ziem skich w K rak o w ie. A le n ietylk o to m iał na w zględzie. O to w y sta rc zy ło je d n o w o jew ó d ztw o om ów ić dokładniej, g d yż organi- za cy a sądów ziem skich i g ro d zk ich o p ierała się na w sp óln ej podstaw ie, ä tylk o w szczegó łach w y stę p o w a ły różnice mniej lub bardziej uderza jące. W o rg a n iza cy i sądów ziem skich i grodzkich w ystępuje kilka typ ów , jed n o czą cy ch p o szcze gó ln e w o jew ó d ztw a i autor łąc zy je też w je d n ą całość. P ie rw szy taki ty p — to w o je w ó d ztw a w yb itn ie m ałopolskie: kra k o w sk ie i sandom ierskie, do nich także trzeba za lic zy ć i w ojew ództw o ruskie, g d y ż o rg a n iza cya sądów w7 tym w o je w ó d ztw ie , z chw ilą g d y otrzym ało ono praw o polskie, oparła się na ustroju m ałopolskim . D rugi typ, w yb itn ie ró żn y — to w o jew . pozn ań skie z ziem ią w sch ow ską i w oj.
kaliskie. Niema p om iędzy tymi dwom a w o jew ó dztw am i żadnych p ra
w ie różnic (p odczas g d y zach od ziły one pom iędzy krakow skiem i San dom ierskiem ), czego p rzy czyn ą był fakt, że w o jew ó d ztw a te p o d legały
jednem u staro ście generalnem u. N ajbard ziej ch a ra k terystyczn ą cech ą
ustroju w ielkop olskiego, która je odróżn ia od w szystkich in n ych — była
„obsada r o c z k ó w “ , ja k się w yraża autor. W zasadzie zasiada na nich
sześciu u rzęd n ik ó w w o je w ó d ztw a (starosta, w ojew oda, sędzia, podsęd ek, podkom orzy i ch orąży), faktyczn ie jed n ak — zastęp cy tych urzędników . W p ierw szej p ołow ie X V w. skład ten się utrw ala (owi zastęp cy) a w ra z z tem i ob ecn ość w szystkich sześciu człon ków , która w X I V w. b}7ła regu łą, ale nie w arunkiem w ażności sądu; w X V w. staje się ona
koniecznością. T r z e c i typ; pośredni, raczej do m ałopolskiego, niż do
w ielk o p olsk iego zb liżon y tw o rzy w o jew . sieradzkie, łę c zy c k ie i oba k u
jaw sk ie. R ó żn icę głó w n ą pom iędzy M ałopolską, a wspom nianem i w o je
w ództw am i tw o rz y stan ow isko starosty, k tó ry b ył g ło w ą w iecu, mieszał się do sądów ziem skich i na nich zasiadał, podczas g d y w M ałopolsce był on usunięty zu p ełn ie od sąd ow nictw a ziem skiego. P rz y c zy n ę tego zjaw iska stan o w ił fakt, że w każdym z tych w o jew ó d ztw był je d e n ty l ko starosta, podczas g d y w krakow skiem i sandom ierskiem było ich po kilku, a W ie lk o p o lsk a posiadała osobnego staro stę g e n e ra ln e g o . A u to r d zieli pracę sw oją na szereg rozdziałów i om awia w nich z osobna sądy ziem skie, p odkom orskie, w ie c o w e i gro d zk ie (w oj. krakow skie
posiadało oprócz tego sąd y
in curia
i w zastęp stw ie k rólą (sąd w y jątkow y); bada skład k a żd eg o , term iny, stanow isko p o szcze gó ln ych d o stojn ików , c z y czło n k ó w sądu, i je g o k o m p eten cyę. W osobnym ustę pie autor om aw ia zab ytek tak w ażn y i p o ży te czn y , jak k się gi sądow e. W arto ść i zn a cze n ie tej p racy, a raczej tych trzech rozpraw , w ielkie