• Nie Znaleziono Wyników

"Z dziejów polskiej myśli filozoficznej i społecznej", tom 1: Wiek XV-XVII, pod redakcją N. Assorodobraj, B. Baczko, L. Kołakowskiego, B. Suchodolskiego, redaktor naukowy Leszek Kołakowski, Warsawa 1956, Książka i Wiedza, s. 322 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Z dziejów polskiej myśli filozoficznej i społecznej", tom 1: Wiek XV-XVII, pod redakcją N. Assorodobraj, B. Baczko, L. Kołakowskiego, B. Suchodolskiego, redaktor naukowy Leszek Kołakowski, Warsawa 1956, Książka i Wiedza, s. 322 : [recenzja]"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Jan Szpruch

"Z dziejów polskiej myśli filozoficznej

i społecznej", tom 1: Wiek XV-XVII,

pod redakcją N. Assorodobraj, B.

Baczko, L. Kołakowskiego, B.

Suchodolskiego... : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 47/4, 567-580

(2)

n aszego sp rzeciw u . J e śli w ię c au torow i uda się uzyskać w zględ n y poziom nie ty le b ezb łęd n ości, ile bodaj n iesp orn ości, to praca jeg o m oże sw o je zadania pod w z g lę d e m in form acji n au k ow ej sp ełn ić. Czy ta k ie fragm en ty są w k sią ż­ ce M arkow skiej? O czyw iście! J est ich n a w e t sporo, by w y m ien ić p rzyk ład ow o o m ó w ien ie s y lw e te k p isarzy p o lsk ieg o O drodzenia czy p rob lem atyk i literatury m ieszczań sk iej.

P on ad to zdaję sob ie d osk on ale sp raw ę z ob iek tyw n ej trudności n ap isan ia syn tezy, n a w e t sy n te z y p op u larn ej. Z u w agi na is tn ie n ie tej trudności zam ie­ rzen ie W iedzy P o w szech n ej, by w y d a ć pop u larn y zarys ca ło k szta łtu literatu ry p o lsk ieg o O drodzenia — w zasad zie słu szn e i c elo w e — było, m oim zda­ niem , p rzed w czesn e. T ak w ie le rzeczy je s t jeszcze n ie u stalonych, n a u k o w a sy n teza dopiero się o p racow u je, jej e le m e n ty są d ysk u tow an e. D latego, sądzę, lep iej u p rzystęp n ić zdob ycze naszej n auki o literaturze /p o p rzez op ra co w y w a ­ n ie p o p u la rn y ch m on ografii w a żn iejszy ch p isarzy p o lsk ieg o O drodzenia lub c a ły ch n u rtó w litera tu ry (np. sto su n k o w o m ało spop u laryzow an ej, a tak w a - •żnej w d ziejach p o lsk ieg o ren esa n su litera tu ry m ieszcza ń sk o -p leb ejsk iej p ie r w ­

szej poł. X V I w ieku). To — pod rozw agę p o ży teczn em u i za słu żon em u w y ­ d aw n ictw u .

S ta n i s ł a w G r ze sz c zu k

Z DZIEJÓ W PO LSK IEJ M Y ŚLI FILOZOFICZNEJ I SPOŁECZNEJ. Tom 1. W iek X V — X V II. P od redakcją N. A s s o r o d o b r a j , B. B a c z k o , L. K o ł a k o w s k i e g o , B. S u c h o d o l s k i e g o . R edaktor n a u k o w y L e - s z e k K o ł a k o w s k i . (W arszaw a 1956). K siążk a i W iedza, s. 322.

T rzytom ow e w za ło żen iu w y d a w n ictw o Z d z i e j ó w p o l s k i e j m y ś l i fi lo z o ­

fi c z n e j i s p o ł e c z n e j je s t zb iorem rozpraw na tem at cen tra ln y ch zagadnień

i p ostaci rep rezen tu ją cy ch w sk a za n y w ty tu le zakres prob lem atyk i. Jak za­ znaczono w e w stę p ie do tom u , „cel zbioru jest g łó w n ie d y d a k ty czn y “ (s. 7). Lecz czy ta m y tam rów n ież: „Zbiór tych stu d ió w m oże okazać się u żyteczn y w p ro jek to w a n y ch o b ecn ie pracach nad p rzygotow an iem p odręcznika d ziejów polskiej filo zo fii i m yśli sp o łe c z n e j“ (s. 8). T en asp ek t n ak azu je dokładniej zapoznać się z su g estia m i au torów rozpraw , ich m etodą n au k ow ą, dojrzeć w tej rea liza cji zap ow ied ź p rzyszłego k ształtu u n iw ersy teck ieg o podręcznika filozofii p o lsk iej. Że zaś n ie m a p otrzeb y p od kreślać, jak n ie cierp liw ie d y scy p li­ ny p o k rew n e o czek u ją w y d a n ia tego p odręcznika, w arto sk orzystać z zachęty redakcji do w y ra żen ia sp ostrzeżeń k rytyczn ych z m yślą o tym projekcie.

*

K siążk a w lek tu rze rozpada się w yraźn ie na k ilk a od rębnych bloków . Jeden z n ich tw orzą szk ice A n d rzeja N o w ick ieg o o Grzegorzu z Sanoka, F ilip ie K allim ach u i M ik ołaju K operniku.

Szk ic o G rzegorzu z S an ok a, a k cen tu jąc rodzim ość podłoża k u ltu ry O dro­ dzenia w P o lsce, w sk a zu je r ó w n ież na w p ły w y k on cep cji w czesn eg o O drodze­ nia w ło sk ieg o , zw ła szcza zaś L oren za V alli i A k ad em ii R zym sk iej, z której w y ­ w odził się K a llim a ch . P o w p ro w a d zen iu na scen ę sam ego G rzegorza autor z tem p era m en tem ata k u je d o ty ch cza so w y ch badaczy, szczeg ó ln ie ostro u d erza­ jąc w ty ch w sz y stk ic h , k tó rzy k ie d y k o lw ie k p isa li k ry ty czn ie o w artości pracy K allim acha, o jej au ten ty czn o ści lub p od aw ali w w ą tp liw o ść rzekom ą w ielk o ść

(3)

G rzegorza-h u m an isty. S am autor, bez żad n ych dow od ów i argu m en tacji, a p o ­ d yk tyczn ie przyjm u je, że „K allim ach za słu g u je na w ia rę ja k o b io g ra f G rzego­ rza“ (s. 49). (Z ałożen ie to zresztą n ie p rzeszkodzi N o w ick iem u zm ien ia ć lu b przem ilczać c a ły ch p artii p rzekazu K allim acha.) W za sa d n iczy m trzon ie p racy zarysow u je autor s y lw e tę św ietn eg o b isk u p a -h u m a n isty , od tw arzając sy s te m ep ik u rejsk i G rzegorza i czyn iąc go w y ra zicielem p o g lą d ó w m ieszcza ń stw a oraz zw olen n ik iem soju szu m onarchii z m ieszcza ń stw em i śred n ią szlach tą. G łó w n ą zasłu gę Grzegorza w id zi przy tym w zap oczątk ow an iu n a rod zim ym g ru n cie sw ob od n ego stosu n k u do relig ii i a u to ry tetó w śred n io w ieczn y ch . W yw ód p o­ piera cytatam i z pracy K allim ach a Ż y c ie i o b y c z a j e G r z e g o r z a z S a n o k a ,

a r c y b i s k u p a l w o w s k i e g o 1, stan ow iącej dla n ieg o g łó w n e źródło w ied zy o a rcy ­

b isk u p ie lw ow sk im .

N ie dość, że w ła śc iw ie ca ła ocena G rzegorza oparta zo sta ła na jed n ym , p o św ięco n y m m u u tw orze pan egiryczn ym ; gorsze je s t to, że zb liżo n e d o m a te ­ rializm u p ogląd y G rzegorza w y w ied zio n o w ła śc iw ie z jed n eg o cy ta tu , z a czer­ pniętego, być m oże, z lek tu ry L ukrecjusza. S in k o, n a k tó reg o p o w o łu je s ię N o ­ w ick i 2, u zn aje zd a n ie o p och od zen iu w sz y stk ic h stw o rzeń z ty c h sa m y ch zarodków za lu k recjań sk ie, le c z n ie je s t w sw y m sądzie k a teg o ry czn y , a — co w ażn e — n ie łą czy ep ik u rejsk ich p o g lą d ó w G rzegorza z tym j e d y n y m i s ł a b y m ech em lek tu ry. Z w raca on u w a g ę n a p o łą czen ie u G rzegorza ch rześcijań sk iej n au k i o d uszy z ep ik u rejsk ą nau k ą o cia ła ch . S ta n o w isk o tak ie n ie k łó ciło s ię w zasad zie z k o ścieln ą god n ością G rzegorza. E p ik u rejsk i sen su a lizm G rzegorza osłab ion y je s t zastrzeżen iem , że za p ra w d ziw e u zn a ć n a leży tw ierd zen ia fizyczn e, o ile pozostają w zgod zie ze zm y sła m i i relig ią . N ow ick i zm ien ia w tym p u n k cie cytat, m im o że tek st je s t n ie w ą tp liw y i p o ­ zostałe sądy d otyczące ep ik u reizm u zgodne są z w y ra żo n y m tu sądem .

M am y w ię c do czy n ien ia z d w om a ch w y ta m i autora przy k on stru o w a n iu jego tez: obok n ieu za sa d n io n y ch zm ian c y ta tó w — p o w o ły w a n ie się n a n ie ­ istn ieją ce dow ody, ja k np. w przypadku poparcia tezy o odrzu can iu p rzez G rzegorza teologiczn ej k on cep cji celo w o ści p o w o ła n ie się na S in k ę. W c y to ­ w anej już pracy S in k o m ów i b o w iem jed y n ie o b łęd n y m ro zu m ien iu n a u k i Epikura, którem u K a llim a ch p rzy p isy w a ł in sp iru jącą rolę w p ogląd ach G rze­ gorza na zagad n ien ie celo w o ści. Z dania z b iografii G rzegorza: „In p h y s i c i s r a -

tionib us e t his, qu a e [ad] f i n e m sp e c ta n t, E p ic u r u m p r a e f e r e b a t (*3 — w ża d ­

n ym razie n ie m ożna odczytać w sen sie n e g a ty w n y m , jak o odrzucenia k o n ­ cepcji celow ości.

P o jm o w a n ie ty ch sp raw przez G rzegorza m ożna odczytać z cy ta tu p rzy ­ toczon ego przez N o w ick ieg o na obronę tezy o u n ieza leżn ia n iu p rzyrod ozn aw ­ stw a od relig ii i filo zo fii sch olastyczn ej, gdzie, zd an iem jego, G rzegorz a ta ­ k ow ał „»bezm yślność« tych, »którzy p raw a przyrody starają się n a g ią ć do te o ­ logii ch rześcija ń sk iej« “ (s. 54). T łu m aczen ie zdania je s t b łęd n e, choć rzekom o N ow ick i p o p r a w i ł (?) zły przekład w y d a n ia z 1909 r.; lecz n ie dość na

1 F. B u o n a c o r s i K a l l i m a c h , Ż y c ie i o b y c z a j e G r z e g o r z a z S an oka,

a rc y b i s k u p a lw o w s k i e g o . (Przekład p olsk i z ory g in a łu łaciń sk iego.) L w ó w 1909.

2 T. S i n k o , P o ls k i A n t i - L u k r e c j u s z . K ra k ó w 1911, s. 5— 7.

3 P h ilip p i B u o n a c o r s i C à l l i m a c h i V it a e t m o r e s G reg o rii S an ocei

A r c h ie p i s c o p i Leopoliensis . R ecen su it A dam S tep h . M i o d o ń s k i . K ra k ó w

(4)

tym — zd an ie p o w y ższe w y r w a n e zostało z o b szern iejszego k on tek stu , gdzie zapisano je w in n ym zgoła zw iązk u niż n ad aw an y m u przez N ow ick iego. Otóż G rzegorz b ron ił teo lo g ii przed w y jm o w a n iem jej spod p raw id eł gram a­ tyki, b ron ił w ię c pop raw n ości sch o la sty czn y ch dociekań, bo o tak w zn iosłym przed m iocie — u w a ża ł — n ie n a leży rozpraw iać z n ieśw ia d o m o ścią i n ie ­ stosow n ie:

„N ajw ięcej zaś d ziw ił s ię b ezm yśln ości tych, k tórzy starają się n a g i ą ć t e o l o g i ę ch rześcija ń sk ą d o p r a w f i z y c z n y c h , bo przecież n ie p o­ w in n o się p o tęg i B oga za cieśn ia ć do tych granic, k tóre n am się w y d a ją n atu ­ raln ym i gran icam i rzeczy, lecz raczej w in n o się w ierzyć, że z d z i a ł a ń B o g a s a m a n a t u r a b i e r z e i c z e r p i e s w o j ą n o r m ę , i je ś li dla nas zm ien i coś B óg w zw y k ły m i n atu raln ym porządku rzeczy, to czyni to z w ła sn ej w o li, a n ie dlatego, p on iew aż tego m ia ła w y m a g a ć n a tu ra “ 4.

-R ów n ie ch ara k tery sty czn y je s t d alszy ciąg w y w o d u o roli jed yn ej n auki św ieck iej u znaw anej i w y so k o cenionej przez Grzegorza: w y m o w y i poezji, służącej ce lo m teologiczn ym .

O ile jed n ak m ożna m ó w ić o ep ik u reizm ie Grzegorza w zw iązk u z fizyk ą, 0 ty le p ogląd y jeg o na ety k ę, zajm u jącą cen tra ln e m iejsce w sy stem ie, już n ic w sp ó ln eg o z E pik u rem n ie m ają. W tym u k ład zie rzeczy teza o ep ik u reizm ie G rzegorza n ie m ia ła b y jed n a k w ięk szeg o sen su , toteż N o w ick i jed n ą z tez p ośw ięca p ogląd om e ty c z n y m Grzegorza, w idząc ich ep ik u rejsk o ść w „atakach n a teologiczn ą g lo ry fik a cję cier p ien ia “ (s. 55). W u zasad n ien iu od syła do 43 1 48 rozd ziałów b io g ra fii arcybiskupa, tym czasem w ca ły m d ziele K allim ach a n ie m a n ic o ow ej w a lc e z g lo ry fik a cją cierp ien ia, a już n ajm n iej w c y to w a ­ n ych rozdziałach. W rozd ziale 43 je s t m ow a o n adm iarze św ią t w K ościele, zaś w 48, gd zie m ow a o o cen ie lu d zi przez Grzegorza, jeg o sym p atiach i an ty ­ patiach , b rak w szelk ich alu zji do ow ej „gloryfik acji cier p ien ia “, natom iast, w b r e w ep ik u rejsk im zasadom u ży cia i w eso ło ści, czy ta m y tam , że Grzegorz „gardził k u glarzam i, m u zyk an tam i, trefn isiam i, p o ch leb cam i i c a łą tą zgrają ludzi, która d zięk i cudzem u n ieu m ia rk o w a n iu up raw ia i zaspokaja sw oją le k ­ k o m y śln o ść — i n igd y ich do sieb ie n ie dopuszczał; m ów ił, że ci, k tórych tego rodzaju b ła h o stk i baw ią, m ile i jak b y w e śn ie przechodzą przez życie, p o ­ n iew a ż tak im i p on ętam i u k ołysan i, n ie czują, że bez trosk i o w zn io ślejsze rzeczy prędzej doszli d o śm ierci n iż do św ia d o m o ści ż y c ia “ 5.

N a w e t w ięcej, w e so łe to w a rzy sk ie zab aw y i o p o w ieści potępiał: „brudnym i sło w y pod syca się b ezw sty d n o ść“ — m ów ił, a je ś li k toś sob ie przy nim na ta ­ k ie p ozw olił, „nie tylk o się n ie śm iał, lecz sp łon ąw szy ru m ień cem w styd u , o b ja w ia ł ob u rzen ie i zm iesza n ie“ e.

4 B u o n a c o r s i K a l l i m a c h , op. cit., s. 69 (podkreśl. J. S.). C yto­ w a n e zd an ie w ory g in a le brzm i: „Eorum v e r o v a n i t a t e m m a x i m e m ir a b a tu r ,

q u i C h ris tia n e Theolo giae p h y s i c a s ra tio n es ac c o m o d a r e n t, q u a si a u t D ei m a - j e s t a s in t r a illos, q u i n obis n a tu r a le s r e r u m t e r m i n i v i d e n t u r s i t a r t a n d a e t non p o t i u s a D e i a c ti o n ïb u s n a tu r a ip s a n o r m a m d e b e a t accip ere, a u t n on m a g i s illi d e b i t u r i sim us, si p r o p t e r nos q u ip p i a m e x consueto e t n a tu r a li o r- d i n e r e r u m c o m m u t a v e r i t , q u a m q u o d a li q u id it a e x ig e n t e n a tu r a f e c e r i t “

(fol. X X V r).

5 B u o n a c o r s i K a l l i m a c h , op. cit., s. 80.

9

Tamże.

(5)

K o n sek w en tn ie tw ierd zi N ow ick i, że G rzegorz w id z ia ł szczęście — p od ob ­ n ie ja k in n i h u m an istyczn i zw o len n icy E pikura — w ży ciu sp ok ojn ym , p o ­ św ię c o n y m czytan iu poezji i pisan iu w ierszy, w stu d ia ch filo zo ficzn y ch , d y sk u ­ sja ch n a u k o w y ch z p rzyjaciółm i — przy dobrym w in ie, w to w a rzy stw ie p ię k ­ n y c h k o b iet (s. 56). Z a sta n a w ia ją ce jest, d laczego to ob razow e u jm o w a n ie

b ło g o sta n u ep ik u rejsk ieg o lu d zi ren esa n su zrobiło u n a s o sta tn io ta k ą k a r ie ­ rę: n ie m a p ełn ej sy lw e tk i h u m a n isty bez podobnego, n ie m a l id en ty czn eg o obrazu! Lecz obraz to zb yt p ięk n y, by m ógł b yć p raw d ziw y, zw łaszcza w za ­ sto so w a n iu do Grzegorza z Sanoka.

W brew u m iło w a n iu spokoju G rzegorz u m iał b yć czy n n y m i za p o b ieg li­ w y m , g d y szło o p ieniądze. K allim ach pisze: „pościągał [...] i p rzy w ró cił ty le opłat, że nic ju ż w id o czn ie n ie b rak ow ało do zach ow an ia god n ości i b ogactw a sied zib y a rcy b isk u p iej“ W ów czas m ógł m y śleć o so b ie i z dala od w rza w y św ia ta zażyw ał spokoju. N iczym tak g o rliw ie n ie za jm o w a ł s ię ja k lek tu rą, ale b io g ra f szybko w y ja śn ia , że b y ły to p la n o w e i sy ste m a ty c z n e stu d ia te o lo ­ g iczn e. R zeczy św ie c k ie c z y ta ł ty lk o doryw czo. W d ążen iu do za ch o w a n ia sp o ­ k oju G rzegorz zarząd m ajątk am i oddał w ręce rządców , z k tó ry m i n ie ro zli­ czał się, by w y k ry ciem nad u żyć n ie m ącić so b ie spokoju, le c z jed n o cześn ie w d om u sw o im sk ru p u la tn ie spraw dzał w szy stk o , lic z y ł jaja, ser, ow oce, w y ­ ra źn ie zdradzając sw e sk ąp stw o, co zresztą m iało być rów n ież w y ra zem d ąże­ n ia do spokoju.

C ały ten obraz K allim ach a zdaje się być b liższy w izeru n k o w i sy b a ry ty i o p o rtu n isty n iżeli ow em u w y id ea lizo w a n em u p ortreto w i h u m a n isty u N o­ w ick ieg o . G rzegorz, rw ą cy w ięzy k rw i w przypadku, k ied y jego zalecen ia cn o ty ch rześcijań sk iej n ie b y ły resp ek to w a n e p rzez k rew n y ch i p rzyjaciół, n ie rea g u ją cy na n ęd zę i śm ierć rodzonego brata w p rzy tu łk u dla żebraków , dla sie b ie m iał k w iety sty czn y ideał, n ie w o ln y od sw o isteg o snobizm u i opor­ tu nizm u. W dom u sw oim gościł W łochów , je śli w u czciw y m c e lu p r zy b y w a li — m ó w i biograf, ale dodaje: „unikał obcow ania ze sw o im i“ 8; w u cztach d la cu ­ d zoziem ców p rzew yższał przep ych em in nych, zaś „od u czto w a n ia z P olakam i, o ile m ożności, sta le się w strzy m y w a ł, a gdy ich zaprosił, c o zdarzało się bardzo rzadko i chyba tylk o z k on ieczności, m ało co o d stęp o w a ł od z w y k łeg o u m ia rk o w a n ia “ 9. D ruga cech a ch arak teru arcyb isk u p a u ja w n ia się w fak cie zu p ełn eg o od su n ięcia s ię G rzegorza od życia p u b liczn ego, rów n ież, ja k m ów i biograf, dla zach ow an ia spokoju; ale dodaje: „czy też d latego, że u d zielan ie szczery ch rad uw ażał za rzecz n iezb yt b ezp ieczn ą “ 10.

D o w zm ian k ow an ej już troski G rzegorza o w ła sn y dom dodać n a leży ja w n ą troskę o założon e przez sieb ie m iasto D u n ajów . J ed n y m z jej o b jaw ów b y ły co d zien n e sp acery po u lica ch i osob iste d o gląd an ie życia i zajęć m iesz­ k ań ców . C zynił to zazw yczaj rano, w stęp o w a ł do m ieszk ań , c h ę tn ie g a w ęd ził z k ob ietam i, co stało się źród łem p lotek o złym p rzyk ład zie arcybiskupa. K ied y m ó w io n o o tym G rzegorzow i, odpow iadał: „ja ż y ję d la sie b ie sam ego, zresztą an i złeg o n ie popraw ia przykład dobry, ani serc szla ch etn y ch n ie psują p rze­

7 T a m ż e , s. 57. 8 T a m ż e , s. 61. 9 T a m ż e , s. 64.

(6)

stę p stw a z ły c h “ n . O to i „praw da“ o k obietach, tak k on ieczn ym ele m e n c ie obrazu N ow ick ieg o ! O pinia D łu gosza i zn an y fa k t p o zy ty w n eg o sto su n k u G rze­ gorza do m iło stek K a llim a ch a — w n iczym n ie u zu p ełn iają teg o przekazu.

A b y sk oń czyć z sy lw e tą ety czn ą G rzegorza, n a leży dodać, że w e d le b io g ra ­ fa, co zd aje się odpow iadać praw d zie, ja k w fizy ce b y ł G rzegorz z w o len n ik iem E pikura, tak w e ty c e — s t o ik ó w 12. M ożna rów n ież dodać k ilk a szczegółów z n iew y k o rzy sta n eg o m ateriału b iograficznego. Są to u w a g i koń cow e. K a lli­ m ach p isze, że G rzegorz ła tw o się g n iew a ł, od czu w ając przy ty m sw o is te o tr z e ź w ie n ie u m y sło w e, stąd ch ę tn ie „a n a w e t rzec b y m ożna u m y śln ie g n ie w a ł się, p o su w a ją c s ię aż do ła ja n ia służby, n ieraz n a w e t do ch ło sty . W późnej sta ro ści u d ał głu p iego, by w yb ad ać zam iary sw e g o otoczenia, i trw a ł w tym u d a w a n iu k ilk a d n i“ 13.

W św ie tle tego w id ać, ja k d alek a od p raw d y jest w y id ea lizo w a n a h u m a ­ n isty czn a sy lw e tk a b isk u p a -ep ik u rejczy k a . O sobliw a, p an egiryczn a w m iarę, w m ia rę szczera biografia K allim ach a ry su je s y lw e tk ę o w ie le p e łn iejszą , ży w szą , bardziej lu d zk ą i złożoną niż uproszczony, zgodny jed y n ie z ap rio - ry sty czn ą ten d en cją autora obraz N ow ick iego.

W zw ią zk u z u w a g a m i N o w ick ieg o o an ty sch o la sty czn ej p o sta w ie G rzegorza trzeba zau w ażyć, że p op raw k i c y ta tó w w tym przypadku zw ró ciły się p rzeciw ­ ko n iem u , dając w e fe k c ie śm ieszn y lapsus. N o w ick i pisze: „w ięcej [G rzegorz] zw ra ca ł uw agi... na au to ry tet teo lo g ó w “ (s. 53). T o w p u n k cie d o ty czą ­ c y m p o sta w y a n ty sch o la sty czn ej! U K a llim a ch a czy ta m y n a ten tem at: „opie­ rał s ię w k azan iach w ięcej na m etod zie p rzek on yw an ia n iż n a p o w a d ze te o ­ lo g ó w “ 14.

W taki sam , d ostateczn ie już ch yb a sch arak teryzow an y sposób z a ła tw ia N o w ic k i k a p ita ln ą sp raw ę stosu n k u G rzegorza do relig ii. W zm iankę K a lli­ m acha, że G rzegorz „p ozw alał so b ie [...] czasem n a żarty w sp raw ach , k tóre zo sta ją w pozorn ym zw iązk u z r e lig ią “ 15, przek ład a N ow ick i: „ w yd ają się m ieć zw ią zek z re lig ią “ (s. 58), nadając jej zn aczen ie p ozytyw n e. T ym czasem K a llim a ch , n ie kończąc w ty m m iejscu , dodaje: „i w y śm ie w a ł w y tw o r n ie n ie ­ w ła ś c iw e p o stęp o w a n ie tych, k tórzy albo c h w a lili, albo ża lili się na rzeczy, na k tó ry ch zgoła się n ie znali. N ieraz też w ten sa m sposób w y p o w ia d a ł zd ro w e ra d y “ lfi. Jak o p rzyk ład cy tu je b iograf odpow iedź G rzegorza na c z y je ś zd an ie, że n a leża ło b y ogran iczyć ilość ś w ią t w K ościele, b y lu d zie z p ow od u ty lu w o ln y c h dni n ie b y li zm u szen i żyć w nędzy: „P rzestań p rzem y śliw a ć n ad u m n iejszen iem d ochodów k o ścieln y ch ; czyż n ie w iesz, że z częsty ch uro­ c zy sto ści p ły n ą częste d och od y“ 17. F un k cja iron ii G rzegorza n ie je s t a n ty ­ k o ścieln a , gdyż w ta k im razie zn aczn ie bardziej a n ty k o ścieln ą fu n k cję m u sia ­ ły b y m ieć p rak tyczn e zab iegi arcybiskupa nad p o m n ożen iem m ajątk u d iecezji, ja k o realizacja ty ch słów , a to ju ż czy sty n on sen s. N o w ick i jednak, w ych od ząc z te z y o żartach G rzegorza w spraw ach religii, dochodzi do w n io sk u o k r y ty

-11 T a m ż e , s. 83. 12 T a m ż e , s. 77. 13 T a m ż e , s. 84— 85. 14 T a m ż e , s. 70. 15 T a m ż e , s. 73. 16 T a m że . 17 T a m że .

(7)

c e teo lo g ii z „pozycji p ogodnego w o ln o m y ś lic ie ls tw a “ (s. 58), b u d u je r y z y k o w ­ n y w y w ó d o n iep ra w o w iern o ści relig ijn ej G rzegorza, a w resz c ie o p ro m iesz- cza ń sk im sta n o w isk u arcyb isk u p a w zw ią zk u z tezą o relig ii jak o środku u trzym an ia ludu w p osłu szeń stw ie. A h isto ry zm tej o sta tn iej in terp reta cji n ie w y m a g a kom entarzy: autor n aszem u p iętn a sto w ieczn em u m ieszcza ń stw u p rzy p isu je św iad om ość rew o lu cy jn ej osiem n astow ieczn ej burżuazji! T y m czasem p rzem ilcza N o w ick i zgoła n ie św ia d czą ce o p leb ejsk ich ten d en cja ch a rcy b i­ skupa w y p o w ied zi sk iero w a n e p rzeciw p rzen ik an iu do sta n u k a p ła ń sk ieg o lu d zi n isk ieg o pochodzenia. G rzegorz m aw iał:

„W iele stra ciło k a p ła ń stw o ze sw ej p ierw o tn ej pow agi; n ie g d y ś b y ło ono ozdobą i nagrodą cn oty, d ziś je s t sch ro n isk iem n ędzarzy, bo po n a jw ięk szej części sta ra ją się o n ie ludzie, którzy ch cą w n im ukryć albo o h y d ę hańby, albo n is k ie p och od zen ie sw o je “ 18.

Cała ta sp raw a w d ziw n y m św ie tle s ta w ia czyn ion e przez N o w ic k ie g o — w b rew K a llim a ch o w i — próby u zn an ia G rzegorza m ieszcza n in em z p o ch o ­ dzenia (s. 4 7 ) ie.

W osta tn ich latach n ie zajm ow an o s ię u n as postacią G rzegorza z Sanoka, ró w n ież n asze b adania nad początkam i hu m an izm u w P o lsce zn ajd u ją się do­ piero w e w stęp n y m stadium , a do tego jeszcze do n ied a w n a ob ciążon e b y ły ap riorystyczn ym i ten d en cjam i, ja sk ra w o w id o czn y m i w p racy N o w ick ieg o . N a w e t n a jtra fn iejsze o k reślen ie roli G rzegorza jako o p iek u n a h u m a n istó w , jak o p ierw szeg o na n aszym gru n cie z w o le n n ik a n o w in e k h u m a n isty czn y ch z szereg u d o sto jn ik ó w K ościoła w yżej sta w ia ją cy ch sw ob od ę d ucha niż te o lo g i­ czn e w ięzy , n ie m oże u sp ra w ied liw ić przem ilczan ia c ie m n ie jsz y c h stron je g o p sy ch ik i. G rzegorz p otra k to w a n y n ie ja k o sk oń czon y h u m a n ista i czło ­ w ie k r en esa n so w y , ja k u N ow ick iego, w ła śc iw ie n ie w ie le traci, a zy sk u je n a p raw d ziw ości i w y ra zisto ści, p rzed staw iając raczej sk o m p lik o w a n y sp lo t starego z n o w y m n iż p rosty i ja sn y obraz now ego.

N a k artach szk icu N o w ick ieg o o M ikołaju K operniku od zyw a się zn ow u — ja k e ch o — L ukrecjusz. D o bezspornej w ie lk o śc i od k rycia K op ern ik a zostały dodane in sp iracje starożytn ego atom isty, z czego w y w ied zio n o g en ezę p rze­ w rotu k op ern ik ań sk iego. K opernik w liście do p ap ieża P a w ła III m ów i o p ism ach C ycerona, gd zie zn alazł w zm ia n k ę o N ik e ta sie u trzym u jącym , że Z iem ia się porusza; dodaje do tego P lu tarch a, m ów i o p itagorejczyk ach , w reszcie m ocno a k cen tu je — n a leży to w ła śc iw ie o cen ić — w ła sn e ob ser­ w a cje. W brew sta n o w isk u N o w ick ieg o n ie m a p ow od u n ie brać pod u w agę słó w sam ego uczonego, który w y ra źn ie stw ierd za, że do o d rzu cen ia teorii P to ­ lem eu sza d oszedł p rzez lek tu rę i w w y n ik u o b serw a cji astron om iczn ych , n ie ­ jak o w b r e w w ła sn ej w o li, gdyż — ja k m ó w ią — „zjaw iska astron om em k ie ­ ru ją“. N ie ste ty , autor pod aje sło w a uczon ego w w ą tp liw o ść lu b w ręcz je prze­ m ilcza, m im o że w p rzed m ow ie K opernika ła tw o od n aleźć e c h a tej lek tu ry

18 T a m ż e , s. 71.

18 O m ieszczań sk im p o ch od zen iu G rzegorza p isali: K r o m e r , W a p o w - s k i , B i e l s k i , Z i m o r o w i c z . K a l l i m a c h je d y n ie zap rzeczał tem u, a le d od atk ow ym d ow od em są A k t a g r o d z k ie i z i e m s k i e z c za s ó w R z e c z y p o s p o ­

li t e j P o ls k i e j (Wyd. fu n d a cji S tad n ick iego. T. 5. L w ó w 1868). W szeregu

a k tów od n oszących s ię d o sp ra w m a ją tk o w y ch za ła tw ia n y ch p rzez G rzego­ rza fig u ru je on z herbem rod ow ym S trzem ię w ra z z p ieczęcią.

(8)

i bieg jej prześled zić, co uczyn ion o w w y d a n iu z roku 1953 20. N ow ick i, w zgo­ dzie ze sw y m założeniem , łą czy od k rycie K op ern ik a n ie ty lk o z L u k recjuszem , co b y ło b y jeszcze m n iejszy m złem , a le rów n ież z od rodzeniem m aterializm u starożytn ego, szczególn ie w e w czesn y m O drodzeniu w ło sk im , n a co n ie m a żad n ych dow odów . Z apom ina on tutaj tak że o tym , że dla g en ia ln eg o u czo ­ n eg o zn a czen ie m ają n a w e t bodźce n eg a ty w n e . N ie w sp om in a rów n ież N o ­ w ic k i o tak kap italn ej b azie K opernika jak A l m a g e s t P to lem eu sza czy raczej znany śred n io w ieczn y w y c ią g z tego dzieła, E p ito m a t, często cy to w a n y i w y k o ­ rzy sty w a n y przez K opernika.

Z am iast k on k retn ego p rzebadania źród eł K opernika i an alizy jeg o w ła ­ sn ych w y p o w ied zi, N o w ick i, p rzejęty straszak iem n eop laton izm u , k on stru u je w y w ó d na tem a t zw ią zk ó w teorii k op ern ik ań sk iej z L ukrecjuszem . D ow od y sw e p rzy ty m b uduje tak, że nic one w p ro st n ie udow ad niają, a tylk o z e sta ­ w ia ją i om aw iają:

a) Z n aczen ie p rzew rotu k o p ern ik a ń sk ieg o p o leg a — w ed łu g N o w ick ieg o — na ob alen iu śred n io w ieczn ej, fin a listy czn ej in terp reta cji przyrody. C elow ość istn ien ia św ia ta b yła k w estio n o w a n a je d y n ie w p ism ach m a teria listó w sta r o ­ ż y tn y ch i ty lk o u L ukrecju sza m ógł zn a leźć K opernik rozpraw ę z an trop ogeo- cen tryzm em . N a p oparcie tego został p rzy w o ła n y cy ta t n ie pozostający w ża d ­ n y m sto su n k u do k o p em ik a n izm u (s. 106— 108).

b) F ra g m en t d zieła L u k recju sza o w a lc e z a n trop ogeocen tryzm em — jak tw ierd zi N o w ick i — p rzy k u w a ł u w a g ę lu d zi O drodzenia, od G rzegorza z S a ­ nok a (?) do Jana K och an ow sk iego, o d d zia ły w a ł na n ich zaw a rty tam św ia to ­ pogląd a n ty teleo lo g iczn y . O bydw a czło n y dow odu n ie są jed n ak ad ek w atn e, c y ta t odnosi się do zagad n ień celo w o ści, nic n ie w sp om in a o g eo cen try z- m ie, g d yb y zaś isto tn ie zw ią zek tych d w u p ojęć b y ł tak ja sn y dla lu d zi O d­ rodzenia, zw łaszcza przed od k ryciem K op ern ik a, trzeba by p rzyjąć, że w ó w ­ czas p o w szech n ie u zn aw an o ruch Z iem i i w szy scy p rzeciw n ic y fin a listy czn ej k o n cep cji przyrody b y lib y in p o t e n t i a K op ern ik am i.

c) T rzeci dow ód je s t zgoła bez w artości. K op ern ik m ów i, że bezruch Ziem i je s t złu d zen iem #podobnym do „ruchu z ie m i“ przy odbijaniu okrętu od lądu. P o w o łu je się przy ty m n a W ergiliusza, który p isze o tym złu d zen iu . T y m ­ cza sem — p isze N o w ick i — jeszcze p rzed W ergilim m ó w ił o ty m L ukrecjusz, i to n a w e t przechodząc b ezp ośred n io od ruchu okrętu do ruchu c ia ł n ie ­ biesk ich . A przecież ó w p rzyk ład to ty p o w e loci communes'. A lek sa n d er B ir- k en m a jer przytacza w ięcej źród eł z ty m sam ym o p is e m 21.

d) G łó w n y „dow ód“ N o w ick ieg o , że K op ern ik „w [...] sw y m d ziele w y ra ź­ n ie d ek laru je się jak o zw o len n ik a t o r n i z m u “ (s. 106; p odkreśl. N ow ick iego), p op arty c y ta tem zdania o a to m a c h 22, oraz dalej id ący w n io sek zw ią za n y z tym zd a n iem — o p rzeja w ia n iu s ię atom izm u u naszego uczonego w bardziej za­ sa d n iczy m p u n k cie, d otyczącym p y ta n ia o p rzyczyn ę k u listo śc i Z iem i — op arte są na niep orozu m ien iu .

B u d o w ę k u li ziem sk iej o k reśla ł K op ern ik jak o zesp ół ziem i i w ody, p o j­ m o w a n y c h zgod n ie z p ogląd em w y ró żn ia ją cy m cztery ż y w io ły : p ow ietrze, 20 M. K o p e r n i k , O o b r o ta c h s f e r n iebieskich . K sięg a 1. R edaktor A le k sa n d e r B i r k e n m a j e r . W arszaw a 1953.

21 T a m że , s. 95. 22 T am że, s. 61.

(9)

ogień, ziem ię i w odę. T oteż sło w a „częściom “ u K op ern ik a n ie w o ln o in te r ­ p retow ać, ja k ch ce N o w ick i, jak o „atom om “, k ied y jest m ow a o łą cze n iu s ię o w y c h części w całość, w k u lę, a le zgod n ie z K o p ern ik iem sło w o to cz y ta ć n a ­ leży w ła śn ie jak o „częściom “, tzn. ziem i i w od zie, p ojm ow an ym ja k o ż y w io ły tw orzące k u lę ziem ską.

T ak w ięc w sz e lk ie d alsze dom ysły N o w ic k ie g o — d o ty czą ce a to m o w ej stru k tu ry c ia ł n ieb iesk ich , w za jem n eg o ciążenia a tom ów ku sob ie itp. rzek o ­ m ych sk ła d n ik ó w teo rii K opernika — n ie m ają ża d n eg o sen su , ja k o w n o szo n e z zew n ątrz do d zieła uczonego. D zieła d o sta teczn ie w ie lk ie g o w tym , co zaw iera, b y je u zu p ełn iać p rob lem atyk ą, którą u czo n y się n ie za jm o w a ł, ogra­ niczając się do g łó w n eg o celu — dow odu na h elio cen try czn y u k ład w sz e c h ­ św ia ta , z p o m in ięciem zgoła od rębnych sp raw z w ią za n y ch z k w estia m i a to - m izm u.

P om ijając d rob n iejsze p u n k ty sporne rozpraw y, trzeba jed n a k za trzy m a ć się nad jej u w a g a m i koń cow ym i. Otóż autor w słu szn y m za p a le w a lk i z z a - fa łszo w a n ia m i teo rii K opernika zd aje się gu b ić m ia rę i... sa m p op ad a w s w o i­ ste zafa łszo w a n ie. O pierając się n a n iesłu szn y m in te r p r e to w a n iu p rzez n ie k tó ­ rych fiz y k ó w rad zieckich teorii w zględ n ości E in stein a , tw ierd zi m ia n o w icie, że w ste c z n ic y w sp ó łcześn i w op arciu o tę teorię u siłu ją w y k a za ć rzek om ą r ó w ­ n ow ażn ość sy stem u K opernika z sy stem em P to lem eu sza , k tóre to p o g lą d y d e ­ m ask u je fizy k a radziecka, itp. S u geru je n a w et, ja k o b y tw ie r d z ili oni, że „cała w sp ó łczesn a fizy k a opiera się n a teorii K opernika, i to n ie w w y n ik u ja k ie jś um ow y, ale dlatego, że je s t to teoria praw d ziw a i jed y n ie ona m oże sta n o w ić p o d sta w ę badań fizy czn y ch “ (s. 124).

N ie m a pow odu w ątp ić, że teoria K opernika je s t p raw d ziw a, ale chyba słu szn e będą w ą tp liw o śc i co do tego, czy je s t ona p od staw ą fizy k i w sp ó łc z e s­ nej. D ocen iając rolę od k rycia K opernika, n ie w o ln o jed n a k ab so lu ty zo w a ć jego zn aczen ia, gdyż w ob ec sta łeg o postępu w ied zy , m ięd zy in n y m i w o d k ry ­ w a n iu n iesp o d ziew a n y ch k om p lik acji św iata, m ożem y s ię okazać w steczn ik a m i w ła śn ie m y, n ie zaś zw o len n icy teorii w zględ n ości.

*

O sobną grupę rozpraw sta n o w ią szkice: J a d w ig i P ietr u siew iczo w ej o J a n ie O strorogu i Ł ukasza K u rd yb ach y o A nd rzeju F ryczu M odrzew skim . S to su n k o ­ w o u b oższe w p rob lem atyk ę filozoficzn ą, czą stk o w e lub sp raw ozd aw cze, p race

te n ie m ogą w ła śc iw ie uchodzić za isto tn y w y r a z dorob k u w ty m za k resie, ani też b yć u zn an e jako rep rezen ta ty w n e dla p o g lą d ó w autorów . K u rd yb ach a g łę ­ biej i bardziej in teresu ją co w y p o w ied zia ł się w e w stę p ie do D zie ł w s z y s t k i c h F rycza z r. 1953 i w sw ej k siążce o M o d r z e w sk im 23, P ietr u siew iczo w a , r e fe ­ rująca w ła śc iw ie w szk icu treść M e m o r ia ł u O stroroga, rów n ież czy n iła to w cześn iej w m ało od m ien n y sposób.

W szk icu P ietr u siew iczo w ej razi n ieco fo rm u łk a rsk i w stę p n a tem at tzw . podłoża epoki, gd zie trafiają się tak że n iezręczn ości w rodzaju sądu o J a n ie

23 A. F r y c z M o d r z e w s k i , Dziełu w s z y s t k i e . T. 1. W arszaw a 1953. O pracow ał Ł u k a s z K u r d y b a c h a . — Ł, K u r d y b a c h a . Ideologin F rycza M o d r z e w s k ie g o . W arszaw a 1953.

(10)

z L udziska, który, zd a n iem autorki, „jedną m ow ą [jaką w m urach u n iw e r sy ­ tetu w ita ł w r. 1448 K azim ierza Jagielloń czyk a] za słu g u je na op in ię n a jś m ie l­ szeg o p isarza X V w ie k u “ (s. 81). P rzy om aw ian iu treści M e m o r ia ł u ró w n ież n a p o ty k a m y p od ob n ie n iezręczn ą sty liza cję (np. n a d u ży w a n ie zw ro tu „na d łu go p rzed “). P o g łęb ia to ty lk o pozornie tw ierd zen ia pisarza — tym w ię c e j, iż n ie k ie d y są to po p rostu ogóln ik i, w rodzaju tego, że „dobro o jczy zn y m a b y ć d la każd ego sp raw ą n a jw a żn iejszą “ (s. 83). Z d ziw ien ie budzi argu m en tacja a u tork i w k w e stii ogran iczenia Ostroroga, k ied y ten ata k o w a ł m n ich ó w i u za­ sa d n ia ł to w zg lęd a m i ek on om iczn ym i, utratą rąk roboczych (s. 87). W k a żd y m ra zie p o stu la t ten, m im o ż e b ezpośrednio m ógł przyn osić k orzyści ty lk o k la ­ so m p osiad ającym , sp rzy ja ł rozw o jo w i ekon om iczn em u , stw a rza ł p rzesła n k i ogran iczenia grup p asożytn iczych . Co do in n y ch w y m ie n io n y c h ogran iczeń p o ­ sta w y pisarza, ja k np. w p rzypadku sp raw y żak ów czy sąd ów m agd eb u rsk ich , au tork a w y d a je się m ieć w ięcej racji.

W e w stęp n ej c zęści p racy K u rd yb ach y n a zw a n ie h iszp a ń sk ieg o h u m a n isty Ja n a L u d w ik a V ivesa (który b y ł tylk o p arę la t n a u czy cielem w B ru ges) N id erla n d czy k iem (s. 125) — to za p ew n e je d y n ie p rzeoczen ie, le c z trudno u znać za przyp ad ek p o b ieżn e i n ied ok ład n e p o tra k to w a n ie b iografii M odrzew ­ sk iego. A u tor zb yt m ało m ów i o rep rezen ta ty w n o ści p o g lą d ó w F rycza d la obozu k ró lew sk ieg o , n ic n ie w sp o m in a o zw ią zk a ch z U ch a ń sk im i jeg o op iece nad M odrzew skim . T ak że przyjaźń z O rzechow skim , zw łaszcza w sp ó ln e w y d a ­ n ie k siążk i o p ry m a cie p apieża, jeszcze przed sły n n ą d ysp u tą i aw an tu rą, a n ie, ja k b y w y n ik a ło z u jęcia autora, po tym zdarzeniu — w sz y stk ie te sp ra w y w y ­ m a g a ły b y p e łn iejszeg o ukazania.

Ze sp raw szczeg ó ło w y ch jedną m oże w arto pod n ieść. K u rdybacha s tw ie r ­ dza g en era ln ie, że M od rzew sk i u n ik a ł w szelk ich id ea ln y ch rozw iązań , b y ł ra­ cjo n a listą (s. 133). T ym czasem w k o n k retn y ch p rojek tach F rycza n ie b rak e le m e n tu u top ii i w y d a je się, że n a leża ło to w y d o b y ć i ocenić.

J eg o p ro jek t np. stw orzen ia stan u rycersk iego ż y w o przypom ina śred n io ­ w ie c z n y u k ład sp ołeczn y. Taka odrębna kasta m ogła być groźbą dla in teresó w sp ołeczn ych . E tyczn a stron a tego p rojek tu ró w n ież zresztą w y d a je się zb y t id ealn a. K u rdybacha p isze, że p ro jek t stan u ry cersk ieg o m ia ł w p ły n ą ć n a to, „by k lasa pan u jąca p rzestała być szlach tą d zied ziczn ą“ (!), i ż e prop ozycja M od rzew sk iego b y ła zgodna z in teresem p leb ejsk im (s. 140). T ezy te w y d a ją się przesad zon e; gd yb y n a w e t część p leb eju szy w e sz ła do szereg ó w ry cerstw a , to w e fe k c ie p o w sta ła b y n ow a, z czasem e k sk lu zy w n a k asta, i w p ołożen iu lu d u nic b y s ię n ie zm ien iło. N a w e t n a jsłu szn iejszy m program em n ie m ożna zm ien ić stru k tu ry k la so w ej sp o łeczeń stw a !

W yd aje się, że w o cen ie n iek tó ry ch p ro jek tó w M od rzew sk iego p rzecen iona z o sta ła ich w a rto ść lub w in terp retacji p rzyp isan o p isa rzo w i św ia d o m o ść c z ło w ie k a n am w sp ó łczesn eg o . W yrazem tego m ogą b yć sfo rm u ło w a n ia w ro­ dzaju: „w alcząc p rzez ca łe ży cie z szlach eck ą id eologią, jak o n adbudow ą k ry ­ ty k o w a n eg o ostro feu d alizm u , d oszed ł M odrzew ski dość w c z e śn ie [...] do p r z e ­ św ia d czen ia o jej h istoryczn ym , p rzem ija ją cy m ch a ra k terze“ (s. 171).

P rzein terp reto w a n ia tek stó w , d ochodzące do g ło su w szk icu o Fryczu, o sła b ia ją jeg o w artość. N a leży o czek iw ać od autora dalszej pracy nad p o g łęb ie­ n iem badań id eologii M odrzew skiego.

(11)

N ajb ogatsze w p rob lem atyk ę filozoficzn ą, a le i n ajlep iej n ap isan e są s z k i­ ce Z b ign iew a O gon ow sk iego i C zesław a H ernasa, p o św ięco n e B raciom P o l­ skim . N a leży jed n ak p am iętać, że szkice te, jak i cała książk a, p o w sta ły w R oku O drodzenia. Od tego czasu n au k i sp o łeczn e p rzeszły w ie le przem ian . K ie le c k a sesja ariań sk a p o su n ęła naprzód bad an ia nad ru ch em B raci P o lsk ich . W yrazem n ow ego u jm ow an ia p rob lem ów m oże b yć p ierw szy tom O d r o d z e n i a

i R e f o r m a c ji w Polsce, op u b lik ow an y w roku 1956 24.

P oczątek pracy H ernasa zn ow u razi og ó ln ik o w o ścią w stęp u , p ły tszy m — w zesta w ien iu z drugim szk icem — p otrak tow an iem szeregu k w estii. T rafiają się tu też zdania w y ra źn ie b łęd n e (np.: „pojęcie p rzy w ła szcza n ia w ła d zy p rzez K ościół, pojęcie, k tó re za ch w ia ło całą h ierarchią rzy m sk ą “ — s. 232) lub też przerosty in terp retacji, ja k u zu p ełn ien ie cytatu z K rom era w sta w k a m i o p od ­ b urzaniu p rzeciw k o u stro jo w i feu d a ln em u czy o w ie d z y p row adzącej do re­ w o lu cji (s. 232). In teresu ją co n atom iast w yd ają się za ry so w a n e sp raw y g en ezy an tytryn itaryzm u , w y d o b y cie roli B iern ata z L ublina, u k azan ie tła sp rzecz­ n ości n ara sta ją cy ch w obozie różn ow ierczym , k tóre dop row ad ziły do rozłam u i w y ło n ien ia się zboru m n iejszego, w ła śc iw e g o ogn isk a u w a g i o b yd w u autorów .

W tym p u n k cie zaczyn a się rozpraw a O gon ow sk iego. S zkic o id eo lo g ii Braci P o lsk ich w y ró żn ia się w tom ie dobrą b udow ą, rzeczow ością i w a lo ra m i d y d ak tyczn ym i, przy staran n ym na ogół u n ik a n iu p rzero stó w in terp reta cji. A utor w p ow ażn ym stop n iu w zb o g a cił sw ą p racę w y k o rzy stu ją c na p op arcie w y w o d ó w m ateriał eu rop ejsk i — aż po n a jn o w sze p u b lik acje z tego zakresu u czon ych Zachodu.

C elow e w y d a je m i się zw ró cen ie u w a g i na sp ra w y w arsztatu , gdyż zn a jd u ­ ją one w ła śc iw e zu ży tk o w a n ie w szkicu. N a przykład: racjon alizm ariań sk i / rzu tow an y na tło eu ro p ejsk ie n ab iera w y ra źn y ch cech bu rżu azyjn ych , w iążąc dok tryn ę B raci z p o stęp o w ą m yślą Z achodu. Sądzę, że p o w in n o to zn aleźć sw ój reflek s w o cen ie e lem en ta rn ej sp ra w y p o stęp o w o ści ru ch u n a rod zim ym gruncie. N a p od k reślen ie za słu g u je w y d o b y cie sw o iste g o „dorastania do filo ­ z o fii“ arian izm u w socyn ian izm ie. „D oktryna B raci n a b iera n iek ied y c ech s y s ­ tem u filo zo ficzn eg o “ (s. 207) — p isze O gonow ski, który też d okładniej sch a ra k ­ tery zo w a ł d y rek ty w y m etod ologiczne tego system u . W arto rów n ież zw rócić u w agę na op racow an ie sp raw y toleran cji ze w szy stk im i k on ek sjam i z m yślą europejską.

Z esta w ien ie d ok tryn y B raci z tom izm em — dla uk azan ia różnic w z e w n ę ­ trznie p odobnym u jęciu n iek tó ry ch spraw ; o k reślen ie etap u , n a jak im zn ajd o­ w ał się ruch w rozw oju m y śli racjon alistyczn ej, eta p u p op rzed zającego w y s tą ­ p ien ie Spinozy; w sk a za n ie na zw iązk i S p in ozy i L oek e’a z doktryną B r a c i25; k w estia deizm u i jego fu n k cja w arianizm ie, teoria pozn an ia, spory n a u k o w e z K artezju szem (dualizm ), K om eń sk im (racjonalizm ) — c a ła ta w a żk a treść

24 O d r o d z e n i e i R e f o r m a c ja w Polsce. T. 1. W arszaw a 1956. J e st to p u b li­ kacja p eriod yczn a w y d a w a n a p rzez In sty tu t H isto rii P A N , p o św ięco n a o g ó l­ n ym bad an iom n ad okresem . T om 1 zaw iera m aterfały k ieleck iej se sji aria ń - skiej (1954). M iędzy in n ym i zn ajd u je s ię tam praca O g o n o w s k i e g o (R a ­

c jo n a l iz m w p o l s k i e j m y ś l i a ri a ń s k ie j i je g o o d d z i a ł y w a n i e n a Zachodzie',

s. 141— 163), w której autor rozszerza p rob lem atyk ę zaw artą w recen zow an ej rozpraw ie.

(12)

rozpraw y, u zu p ełn io n a c ie k a w y m i u w a g a m i k o ń co w y m i o roli n auki u arian i o ich m ięd zy n a ro d o w y m znaczeniu, p od k reśla w a rto ść szkicu.

P rzy z e sta w ie n iu o b yd w u prac, a je s t ono k o n ieczn e ze w zg lęd u na sam układ m a teria łu , narzucają się u w agi o k w estia ch spornych, rodzi się n ie u n ik ­ nione w arto ścio w a n ie.

J u ż p ierw sza ob serw acja w sk a zu je na n iezgod n ość p eriod yzacji u obu autorów . J e st to sp raw a dużej w agi, gdyż w ią że się z tym ocena faz rozw oju ruchu. O gonow ski, w ych od ząc, ja k i H ernas, od d aty 1562, zam yk a p ierw szy p o stęp o w y okres datą 1569, zaś H ernas przedłuża go aż po rok 1583 (!), przez co zaciera się d yn am ik a p oczątk ow ego eta p u i w p ew n y m stop n iu w yp acza rola R ak ow a.

D ru gą sp raw ą, n ie ty le sporną, co n ieja sn ą u obydw u autorów , jest zagad ­ n ie n ie o cen y lite w sk ie g o od łam u arian i ud ziału w n im m agnatów : K iszk i,

R ad ziw iłła, S ap ieh y. U m ia rk o w a n y O gonow ski m ów i krótko: n ie w iem y , co b y ­ ło p o w o d em tego u d ziału — zaś ruch na L itw ie ocenia zgod n ie z fa k ta m i i sto ­ so w n ie do nich. S k ra jn iejszy H ernas odsądza c a ły ruch od p ostęp ow ości, 0 u d zia le zaś m a g n a tó w m ó w i n iezb y t jasno: „B yć m oże, d la tej ostatn iej grupy an ty try n ita ry zm b ył form ą p o lity czn eg o sep aratyzm u “ (s. 248).

N a jp o w a żn iejsze różn ice u ja w n ia ją się przy o cen ie n u rtó w i roli całego an - tytryn itaryzm u . H ernas sta w ia tezę, że sk rzyd ło u m iark ow an e od w racało u w a ­ gę od sp ra w sp ołeczn ych , sk u p iając s ię na p rzy sto so w a n iu relig ii do r a cjo n a li­ styczn ej św iad om ości ep o k i ren esan su , to ro w a ło drogę deizm ow i. B y ło w ięc w p e w n y m stop n iu p o stęp o w e, lecz n iew sp ó łm iern ie do rad yk alizm u h a seł n u rtu p leb ejsk ieg o . W ty m u jęciu spraw a kap italn a dla rozw oju m y śli m a te - ria listy czn ej nabiera zn am ion ja k ieg o ś u bocznego zjaw isk a, za m ia st sta n o w ić cen tra ln y p u n k t w o cen ie w artościu jącej. O gon ow sk i n ie je s t tak sk rajn y w fo rm u ło w a n iu sw ej tezy, a p rzyn ajm n iej n ie p rzecen ia roli n urtu p le b e j­ sk iego, trak tu jąc go jak o h isto ry czn y p r z e ja w 'w a lk i k la so w ej; p o stęp o w o ść 1 w a g a n u rtu so cy n ia ń sk ieg o została przezeń w yd o b y ta p rzez u k azan ie jego ro li w rozw oju m yśli filo zo ficzn ej na sk a lę eu rop ejsk ą; p o tra k to w a n ie tego n urtu ja k o zja w isk a o trw a ły m zn aczen iu w dorobku filo zo ficzn y m n ie obniża jego w a rto ści i n ie gubi sp e c y fik i n au k ow ej ruchu.

R odzi się p ytan ie, czy n ie je s t za w ężen iem w bad an iach nad ren esa n sem łą c z e n ie p o stęp o w o ści ru chu filo zo ficzn eg o lub a rtystyczn ego z rad yk alizm em h a se ł w sp ra w ie ch łop stw a, z w y ra żen iem jego nied ojrzałości p ogląd u na p a ń stw o , fu n k cję sp o łeczeń stw a i jego organizację. W ydaje się, że w o cen ie z ja w isk nad b u d ow y rozstrzygać p o w in n a k w estia w p ły w u na sta ły postęp m y ­ ś li filo zo ficzn ej i sp ołeczn ej, na k szta łto w a n ie d oskonalszej a rtystyczn ej ocen y obrazu rzeczy w isto ści. U d ział ty ch zja w isk w rew o lu cjo n izo w a n iu istn iejącej n ad b u d ow y, w isto cie w jej rozsadzaniu, k szta łtu je n o w e idee, p rzygotow u jąc g ru n t d la przem ian w io d ą cy ch poprzez etap rew o lu cji b u rżuazyjnej do so­ c ja listy c z n e j.

R ad y k a ln e hasła p leb ejsk ieg o nurtu B raci P o lsk ich , choć n ie w ą tp liw ie śm ia łe, są ty lk o pozorn ym k ryteriu m p ostęp ow ości ruchu w za k resie filo z o ­ fic z n y m i artystyczn ym . P rzecen ia n ie teg o k ryteriu m w szerszym zak resie o b ja w ia ło sw e u jem n e sk u tk i ró w n ież na teren ie badań h istoryczn oliterack ich , g d z ie sp row ad zan o p o stęp o w o ść literatu ry O drodzenia do rad yk alizm u h a se ł w obronie chłopa, tłu m iąc, sp ych ając na d alszy p lan lub zgoła zap ozn ając p r o b lem a ty k ę artystyczn ą, filo zo ficzn ą i p sych ologiczn ą tej literatury. N a

(13)

d a lszy p lan sch od ziła w ięc sp raw a w y z w o le n ia m y śli lu d zk iej z p ę t teo lo g ii, feu d a ln y ch p rzesąd ów i k la so w y ch ograniczeń — cen tra ln a sp raw a tam teg o czasu , tra fn ie in tu ic y jn ie w y ra ża n a już przez lu d zi ren esa n su , którzy sw y m n a jw y b itn iejszy m w sp ó łczesn y m p rzy p isy w a li sw o b o d ę d u ch a i n ieza leżn o ść m y śli, i w ty m w id z ie li ich siłę.

U d zia ł sztuk, litera tu ry , filo z o fii w d ziele w y z w o le n ia sp o łeczn eg o w y ­ raża się w form ach w ła śc iw y c h ty m d ziedzinom m y śli. N ie m ożna bez w u l- g a ry za cji sprow adzać o w y ch form do g łoszen ia h a se ł ra d y k a ln y ch . S p ecy fik a sztu k i n auk w y m a g a u zn an ia ich odrębności i sto so w a n ia w ła śc iw y c h k r y te ­ r ió w ocen w a rto ściu ją cy ch .

A n ty try n ita ry zm w od łam ie p leb ejsk im , form u łu jąc p o stu la ty sp rzeczn e z istn ie n ie m i dalszą e g z y ste n c ją p ań stw a feu d a ln eg o , b y ł z ja w isk ie m p o stęp o ­ w ym . O w ie le w y p rzed za ł on dojrzalsze ruchy, k tó re n ie d orosły jeszcze do n e g a c ji roli p a ń stw a i k las. A le też n ieu ch ro n n ie zm ierzał do sek cia rsk ieg o p r z e ciw sta w ien ia się sp o łeczeń stw u zorgan izow an em u . K o n sek w en cją teg o b y ło za m k n ięcie się w m isty cy zm ie R akow a.

T ym czasem postęp w zak resie filo zo fii, w k ła d w o g ó ln o eu ro p ejsk i rozw ój m y śli m a teria listy czn ej b y ł u d ziałem odłam u so cy n ia ń sk ieg o w arian izm ie, o d łam u p rzy sto so w u ją ceg o się w se n sie sp o łeczn y m do istn ie ją c y c h sto su n k ó w u stro jo w y ch , jed n a k w k o n sek w en cja ch w n o szą ceg o tr w a łe w a r to śc i ró w n ież w za k resie w a lk i o p ostęp sp ołeczny.

B racia P o lscy n ie w y ra zili zgody na zjed n o czen ie z ra d y k a ln y m i K om u ­ n ista m i M oraw skim i, gd yż ci b y li sek tą sch y łk o w ą , za m k n iętą w sw y m o d ­ osob n ien iu . Z dołali n a w e t w y tw o rzy ć sw o isty u cisk sp ołeczn y. L ecz rad yk a­ lizm le w e g o sk rzyd ła arian p row ad ził w ła śc iw ie w tę sam ą stron ę. B y ła to ab so lu tn a p raw id łow ość. B rak zgody na p o łą czen ie się z K o m u n ista m i M o­ ra w sk im i je s t ze stro n y arian w yrazem je d y n ie ten d en cji do sam oęb ron y, n ie d ow od zi rów n ież siły obozu p leb ejsk iego. R uch p leb ejsk i d och od ził do w n io ­ sk ó w a r ew o lu cy jn y ch — to tak że b y ła k on ieczn ość. T eza o n iesp rzeciw ia n iu s ię złu, jakiej d op racow ali się| u czestn icy tego nurtu z G rzegorzem P a w łe m n a czele, od początk u obnaża słab ość ruchu. N ie je s t b o w iem n iczym w n ie ­ sio n y m na n ow o, p su ją cy m p ierw o tn ą czy sto ść. S ta n o w i p ośred n io lo g iczn ą k o n se k w e n c ję d rew n ia n y ch m ieczó w i u top ijn ych , n ied o jrza ły ch h a seł. J e s t w isto cie w y ra zem sła b o ści p leb ejsk ieg o zaplecza arian polsk ich .

W racając do rzeczy, w a lk a m ięd zy ob yd w om a au toram i o in terp reta cję R ak ow a je s t w ie lc e zn am ien n a. H ernas, zgod n ie z przesad n ą oceną roli n urtu p leb ejsk ieg o , w u cieczce rak ow sk iej w id zi p o zy ty w n ą p rób ę rea liza cji w ła ­ sn y ch zasad tego skrzydła. S ło w a L u b ien ieck iego o istn ie n iu w R a k o w ie g ru ­ p y lu d zi głoszących , że P is m o to „czernidło“, zaś w a żn e je s t ty lk o to, b y „[...] n ic czyn ić, ani u czyć n ikom u, ch yb a by m ia ł z n ieb a o b ja w ien ie i aby abo cuda w id zia ł, abo sam m iał m oc czyn ić j e “ — u w aża H ern as za n a jra d y k a l- n iejszy dow ód „racjon alizm u religijn ego, który zn alazł w y ra z w od rzu cen iu o b ja w ie n ia “ (s. 267). J e st to w y ra źn e p rzein terp retow an ie. O ileż lep iej u ją ł sp ra w ę O gonow ski, rzeczow o pisząc o m asie ob ja w io n y ch k rążących po n ie u ­ sta n n ie syn od u jącym R ak ow ie (s. 190). H ernas k ończy: „D o tego stad iu m ruch a n ty try n ita rsk i jak o ca ło ść n ie d oszed ł do końca sw ej h is to r ii“ (s. 267). I d o ­ brze, w y p a d n ie dodać, gdyż groziło to ca łk o w ity m ch aosem , zam ian ą w y so c e p rzecież cen n eg o środ ow isk a ra k o w śk ieg o w grom ad ę sza leń có w , op ętan ych i cudotw órczych . Idąc d alej, H ernas sta w ia drugą tezę, ż e n au k i p rostaczk ów

(14)

w R a k o w ie m ia ły n ib y to w sk a zy w a ć najprostszą drogę d o ob alen ia u stroju — rew oltę (s. 288). O d szczep ien iec a ria ń sk i K asp er W ilk ow sk i n ap isał: „D o c z e g o c i m ili, d ziw n i prorocy w i e d l i , i c o z a k o n f u z j ą , k t ó r e j s i ę p o d z i ś d z i e ń s r o m a c i e , p ro w a d zili“ (s. 268; p odkreśl. H ernasa). Przyznać trzeba, że n ien a jp ięk n iej to w yrażon e, ale przecież jasn o, tym czasem H ernas d o czy ta ł s ię w tym ow ej rew o lty , do której m ie li n a w o ły w a ć pro­ sta czk o w ie — bo przecież, zgod n ie ze sch em a ty czn y m i p rzek on an iam i, do czegóż in n eg o , m ogą n a w o ły w a ć „ p rostaczk ow ie“ !

O gon ow sk i rów n ież p isze o zło żen iu urzęd ów przez m in istró w i od d an iu nauczania w ręce p rostak ów . Jed n ak , zgodnie z fa k ta m i i jak że k on ieczn ym w robocie n au k ow ej zd row ym rozsądkiem , m ów i po prostu o bałagan ie, sro ­ dze k o n fu d u ją c y m g m in ę i id eę ariań sk ą (s. 190).

Z p o zo sta ły ch sp ra w sp orn ych zatrzym ać się w a rto nad jeszcze jedną, dotyczącą in terp reta cji teorii .prawd k on ieczn ych . O gon ow sk i u zn aje tę teorię, negującą p ra w d y dogm atyczn e, za w y ra z zau fan ia do czło w iek a , u w aża ją za duży krok naprzód w k ieru n k u r e lig ii natu raln ej, m ów i o jej rezon an sie poza granicam i P o lsk i, szczeg ó ln ie w ru ch u iren iczn ym (s. 199—201). H ernas nato­ m iast zad o w a la się o g ó ln ik o w y m sfo rm u ło w a n iem , że „podział praw d r e li­ gijn y ch na k o n ieczn e i n iek o n ieczn e [...], p ozw a la ją cy szla ch cie a n ty try n ita r- skiej u cisk ać p o d d an ych [?], m iał zasad n icze ostrze an ty lu d o w e “ (s. 272). Obok w zględnej p o stęp o w o ści w zak resie d ogm atyczn ym , b y ł ten p od ział w steczn y sp ołeczn ie (s. 272— 274).

W ydaje się jed n ak , że to n ie teoria praw d k on ieczn ych zezw a la ła na ucisk chłopa, p om ijając n a w e t fak t, że w ła śn ie w m ajątk ach szla ch ty ariań sk iej b y ł on ła tw ie jsz y do zn iesien ia . W rea ln y m p rocesie sp o łeczn o -ek o n o m iczn y m n ie m a potrzeby fo rm u ło w a n ia teorii z ezw a la ją cy ch na rea liza cję tego procesu. R aczej p rzeciw n ie, is tn ie je potrzeba form u ło w a n ia teorii o sła b ia ją cy ch n e g a ­ ty w n e sk u tk i je g o realizacji. W y su w a n ie p ierw ia stk ó w e ty c z n y c h w teorii praw d k o n ieczn y ch , a jeszcze m ocn iej w ru chu iren iczn ym , b y ło — je ś li o to idzie — jed n ą z form w a lk i z u cisk iem i w y zy sk iem feu d aln ym .

O b yd w ie p ra ce p o św ięco n e B raciom P olsk im uryw ają się w p oczątk ach X V II w ., p o śp ieszn ie k w itu ją o sta tn ie lata istn ien ia arian i w dalszym ciągu w ja k im ś w sty d liw y m za w ieszen iu pozostaje sp raw a roli arian w latach w ojen szw ed zk ich , a w e w ła śc iw y m rozu m ien iu — sto su n ek id eologii ariań ­ skiej d o k w e s tii narodow ych.

Jed yn ą pracą o sp ecja ln y m ch arak terze zaw artą w recen zow an ym tom ie jest rozpraw a Iren y Ś red ziń sk iej-T a rn o w sk iej o logice B u rsk iego. J e st to w ła ściw ie rela c ja z k sią żk i B u rsk ieg o pt. D i a l e k t y k a C y c e r o ń s k a (1604) 2e, n a p i­ sanej w fo rm ie rozm ow y Stoik a, k tó ry rep rezen tu je p ogląd y autora, z P e r y - p a tety k iem i A k a d em ik iem . P og lą d y B u rsk ieg o ok reśla autorka jak o sto ick ie w n u rcie e m p iry cy sty czn y m i m a teria listy czn y m . To o sta tn ie opiera na je d y ­ n ym cytacie: „N ic n ie is tn ie je poza c ia ła m i“ — i ogranicza s ię do p ostu latu , że ta sp raw a w y m a g a szczeg ó ło w eg o zbadania.

26 W sp ółau torem k sią żk i je s t J a n Z a m o y s k i , o czy m n ie w sp o m in a Ś r e d z i ń s k a - T a r n o w s k a . W ydaje się, że n a leża ło w y ja śn ić tę k w e stię .

(15)

Z o siągn ięć B u rsk ieg o w y licza Śred ziń sk a ja k o g łó w n e — w a lk ę ze s c h o - la sty czn ą sy lo g isty k ą i w p ro w a d zen ie in d u k cji, co b yło zg o d n e z p o stu la ta m i em p iryzm u , a w czy m B u rsk i o 16 la t w y p rzed ził B acon a z je g o O r g a n o n e m (1620). D o osią g n ięć B u rsk iego zalicza autorka od k rycie lo g ik i zd an iow ej stoik ów , która, drugi raz odkryta w X X w ., b yła e w en em en tem .

*

Z am ykając ocen ę k siążk i n ie m ożna p om in ąć rozpraw y w stęp n ej L eszka K o łak ow sk iego. N ie w n o si ona w ie lu n ow ych , zw ła szcza u d o k u m en to w a n y ch o d p o w ied n io w artości, w isto cie n ie w ie le poszerza zak res zn a n y ch już tez, lep iej czy gorzej a rgu m en tow an ych w rozpraw ach szczeg ó ło w y ch . C ennym sp ostrzeżen iem , w a rty m od n otow an ia, je s t w stęp n a teza o n iejed n o lity m , z w y ­ k le od d zieln ym , rozw oju m y śli m a teria listy czn ej i id eo lo g ii ru ch ó w p leb ejsk ich w śred n iow ieczu i ren esan sie. Ż ałow ać n ależy, że n ie je s t ona k o n se k w e n tn ie przep row ad zon a w pracy, w zetk n ięciu z probleVnem ocen y ru ch ó w z za k re­ su w iążącego się z rozw ojem m y śli m a teria listy czn ej. P o z w o liło b y to o d d zielić sp ra w ę k szta łto w a n ia św ia d o m o ści filo zo ficzn o -sp o łeczn ej od h isto ry czn y ch p rzeja w ó w w a lk i k la so w ej. P rob lem ten, ja k sta ra łem się ukazać szczeg ó ln ie na p rzy k ła d zie prac o B raciach P olsk ich , n eg a ty w n ie w p ły w a ł na o cen ę ruchu n au k ow ego.

R ozpraw a w stęp n a o g ó ln ie ch a rak teryzu je całość okresu, sy g n a lizu je sp ra ­ w y , k tóre n ie zn a la zły om ó w ien ia w tom ie, jak np. sp raw a sch o la sty k i p o l­ sk iej. W ym ien ien i tu rów n ież zostali filo z o fo w ie p o m n iejsi i rola A k a d em ii K rak ow sk iej w rozw oju prądów ren esan sow ych . L ecz p e w n a o g ó ln ik o w o ść i ok azjon aln y charak ter p racy n ie p ozw alają na bardziej szczeg ó ło w ą p o le m i­ k ę z tą rozpraw ą, którą trudno uznać za p ełn y w y ra z u d o k u m en to w a n y ch p o ­ g lą d ó w autora na d any tem at.

*

W ś w ie tle uk azan ych n ied o sta tk ó w recen zow an y tom n ie sp ełn ia o cze­ k iw ań . Z n alazły w n im m iejsce prace o rozm aitym poziom ie, co z w y k le grozi n iejed n o lito ścią . Obok tego w p ew n y m sen sie w sp ó ln ą cech ą p rac zaw artych w tom ie je s t u siło w a n ie podporządkow ania tem atu z góry p rzy jęty m za ło że­ niom , n iera z ja sk ra w o sprzeczn ym z rzeczy w isty m sta n e m fak tyczn ym . T en ostatn i m om en t tłu m aczy się n iejak o nazb yt d łu gim ok resem w y d a w n iczy m książk i, która dziś je s t za p ew n e ech em m in ion ych ten d en cji.

J a n S zp r u c h

PO EZJA Z W IĄ ZK U ŚW IĘCONEGO I R O K O SZU L U B O M IR SK IE G O . P rzy g o to w a ł do druku, ob ja śn ił i w stęp em poprzedził J u l i u s z N o w a k - D ł u ż e w s k i . R edaktor n a u k o w y J a d w i g a P i e t r u s i e w i c z o w a . W rocław 1953. Z akład im ien ia O ssoliń sk ich — W y d a w n ictw o P o lsk iej A k a ­ d em ii N auk, s. X X III, 1 nlb., 316. In sty tu t B ad ań L itera ck ich P olsk iej A k a ­ d em ii N auk.

C hociaż literatu ra p olityczn a okresu starop olsk iego p rzed sta w ia dużą w a r ­ tość dla badaczy, zarów n o p olon istów , jak i h istoryk ów , i jej zn a czen ie d la obu d y scy p lin je s t dziś p o w szech n ie uznane, w d o ty ch cza so w ej p ra k ty ce n au k ow ej p o św ięca n o jej stan ow czo zb y t m a ło uw agi. W bardzo dużej części je s t ona szerszem u gronu badaczy po prostu n ie znana. O grom na część

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przytoczone wywody w skazują na to, że możliwe jest dochodzenie roszczeń w sto­ sunku do przedstaw iciela dyplomatycznego w drodze wytoczenia powództwa w s ą

którzy opowiadają się wprawdzie za taką koncepcją, ale proponują jed­ nocześnie szereg ciekawych i oryginalnych rozwiązań 5. Zarówno jednak dla jednych jak i

168 k.k., a więc przestępstwa ściganego bezwzględnie na wniosek, ustawodawca miał głównie na uwadze nie osobisty stosunek łączący sprawcę i pokrzywdzonego,

Na tym tle rysuje się wyraźnie historyczna i aktualna rola sądowni­ ctwa wojskowego jako czynnika służącego budownictwu ustroju socjali­ stycznego, przede

Adw.. Od szeregu lat działa przy naszej Izbie Koło Obrońców Wojskowych, którego aktyw­ na działalność nie ogranicza się tylko do podejmowania środków mających

Jest więc jednym ze współtwórców pierwszego Zbioru zasad etyki adwokackiej i godności zawodu, a także komentatorem norm etyki adwokackiej w monograficznej pracy

W sekcjach opiekuńczych Wydziałów dla Nieletnich: Sądu Powiato­ wego dla m. Warszawy oraz Sądu Powiatowego dla Warszawy-Pragi przebadałem 200 akt spraw o

Odpowiedź na to pytanie wymaga oczywiście uwzględnienia dynami­ ki c a ł e j struktury kar z odniesieniem jej do okresu poprzedzającego wejście w życie nowego