U
NIV
ER
SIT A T
IS
MARIAE C UR
I E -S К Ł
OD
O W S КA LUBLIN
—POLONIA
VOL. IIITV, 3 SECTIO I 1978/1979
Międzyuczelniany Instytut Filozofii i Socjologii
Michał PIELAK
Rola
poznania naukowegow filozofii D. Hume
’a
Роль научного познания в философской системе Юма The Role of Scientific Cognition in Hume’s Philosophy
Dorobek teoretyczny
DavidaHume
’a
należydo
tych filozofii,których historyczne
losymogą być
szczególnie dogodnym przykłademilustrują
cym
pewne
paradoksy dziejopisarstwafilozoficznego. Paradoksy
tenie są zresztą
czymś dla historiografiifilozofii swoistym
(choćprzybierają
wniej
specyficznąformę), lecz
stanowiąodbicie dialektycznej
naturywszelkie
go
poznania ludzkiego.
Fakt, żeobie strony
procesupoznania — pod
miot i przedmiot
— spełniająw
nimaktywną
rolę, jestczęściowym po
wodem jego niesuwerenności,
względności. Gdy zaś
mowa opoznaniu
wzakresie
historii filozofii, pojawiasię
szereg dodatkowych,szczególnych czynników,
które wsumie sprawiają, że niektóre zwłaszcza
teorieokazują się,
często nawetw dużym
stopniu, kontrowersyjne.Koncepcja filo
zoficzna ze względu
na jej maksymalny stopień ogólności
ztrudem
pod- dajesię empirycznej kontroli i
wśródwszystkich nauk ma
najmniejroz
strzygający charakter. Już to
przesądza
o jej niejednoznacznościi podat
ności
na
rozmaite,często
rozbieżne interpretacje. Poza tym badacznie jest
w stanie zachować w stosunkudo
niej,nawet w założeniu,
czystoopi
sowej
postawy.Dawna teoria
filozoficznanigdy nie
jestwyłącznie
histo rycznym
zabytkiem.Nie można
bowiemdo
koncepcji filozoficznej usto
sunkowaćsię w
świadomy, refleksyjny sposób, nieuprawiając
jedno cześnie
filozofii. Wreszcie,mamy tu do czynienia ze sferą poznania
naj ściślej z natury swej związaną ze
światopoglądowąi ideologiczną dziedzi
ną
życia człowieka.Ten czynnik wzmaga
dodatkowoaktywność
histo
ryka i wpływa
zniekształcającona obraz
rekonstruowanej doktryny.To
36 Michał Pielak
wszystko sprawia,
że obiektywność poznaniahistorycznofilozoficznego re
alizuje się
jakoskomplikowany
globalnyproces, wymagający wciąż
no
wych prób odczytaniaczy
raczej nawiązaniadialogu z
filozofiąprzesz
łości;
przy czym
zawszenależy zdawać
sobie sprawęz cząstkowości osią
ganych rezultatów.
W przypadku
filozofii Davida Hume’aproblem staje
się dodatkowoistotny o
tyle, żewielu
jego myślomprzypisuje się
prekursorstwo ito w
stosunku doczęsto
rozbieżnych tendencjii kierunków. Zazwyczaj
tak siębowiem
składa, że koncepcjeuchodzące
za prekursorskiez natury
rzeczy wykazują tylkoczęściowe i
częstoodległe pokrewieństwo ze swymi
do mniemanymi
przedłużeniami.W
tej sytuacjimoże się okazać
pożytecznerozpatrywanie danej koncepcji wbrew dominującej tradycji. Mogą wów
czas
wyraziściejukazać się proporcje
między rzeczywistymi przesłanka
mi teoretycznymi, dzięki którym włączasię
jądo jakiegoś
nurtu, a inten
cjamikomentatorów.
Nowatorstwo Hume
’
awzględnie
zasługa nadaniawykończonej w ra
mach empiryzmu
angielskiego
postaci takimnp. problemom,
jakkrytyka
związkuprzyczynowego, krytyka substancji,
asocjacjonistyczna koncepcja osobowości, sąpowszechnie
uznawanei
niebudzą w
zasadzie wątpli
wości. Sprawazaczyna się komplikować, gdy
chodzio
ogólnąinterpre
tację
całościowegosensu
jego doktrynyteoretycznej.
Trudnonegować, że filozofia
Hume’a
ma charakter antymetafizycznyi
należy do nurtuempirystycznego.
Jednakże wielość możliwych konsekwencji wpłaszczyź
nie ontologicznej, antropologicznej, a
także wwielu zasadniczych
kwes
tiachepistemologicznych,
jakiemogą
się ujawnićw ramach
przyjęcia em-pirystycznej
isensualistycznej
koncepcjiźródeł
wiedzy,wyklucza dalszą
zgodęw
odczytywaniujego
filozofii.Powszechnie znany jest wizerunek Hume
’ajako
protoplastypozytywizmu.1
Wiążesię z
nim interpretacja jegokrytycyzmu i sceptycyzmu jako
skrajneji totalnej
destrukcji wszel kiego
poznania*,
azwłaszcza poznania
filozoficznego.W
ostatnimokresie pojawia się wszakże tendencja 1 2
3do
przywrócenia tejfilozofii
sensu, jaki,1 Np. L. Kołakowski bez cienia wątpliwości pisze: „[...] właściwy ojciec filo
zofii pozytywistycznej — ten, do którego bodaj po raz pierwszy, w znaczeniu chro
nologicznym, odnieść możemy to miano bez wszystkich zastrzeżeń, jakie muszą w po
dobnych przypadkach towarzyszyć sprawozdaniom z doktryn wcześniejszych” — L. Kołakowski: Filozofia pozytywistyczna (od Hume’a do Koła Wiedeńskiego), Warszawa 1966, s. 39.
2 Kołakowski: op. cit.; T. Mandelski: Marksizm spopperyzowany, „Stu
dia Filozoficzne”, 1974, nr 7, s. 163—190.
’ N. K. Smith: The philosophy of David Hume, London 1960, wyd. Ill; R.
H. P o p к i n: D. Hume, His Pyrrhonism and his Critique of Pyrrhonism, „The Philo
sophical Quarterly”, 1950—51 (1), s. 385—407; A. Flew: Hume’s philosophy of belief, London 1961.
jak się
wydaje,
wiązanybył
znią przez samego
autora,przynajmniej w jego intencji,
tzn.dąży się do
ukazaniajej
jakozgodnej
ze zdrowym roz sądkiem
wizjiświata
i poznania, zmierzającej do uwolnienia ludzkiegoświatopoglądu
od obecnościw nim
różnychnic nie wyjaśniających,
a częs
toszkodliwych elementów metafizycznych.
To, w jakiejmierze teoria
Hume’
astwarza realne
powody, by uznać, żeten ogólnie antymetafizycz- ny
programprzeradza się w pozytywistyczny
agnostycyzm, jest podsta wowym problemem
interpretacyjnym związanymz
jego filozofią.W in
nych kwestiach również spotykamy
dośćzasadnicze
rozbieżnościpoglą
dów. Sądzę,
że nie tylko same trudności natury
filologicznej,jakie
na stręcza lektura Dialogów
oreligii
naturalnej,ale
i liczne kamuflująceza
biegi autora powodują rozpiętość skali,
na którejsytuują się różne kon
cepcje
na tematjego
teoriireligii
— odteizmu
donaturalizmu.
Próba
określeniasię
wobec tych wątpliwości nasuwającychsię przy interpretacji
hume’owskiej
filozofii musibyć rozpoczęta od analizy
jego ideignozeologicznych. Bowiem
niezależnie od tego, czy przyjmie się, że głównym zrębemjego teorii
jest(zgodnie
ze słownymideklaracjami) kon
cepcja
naturyludzkiej, czy też epistemologia,
należyuznać
problematykępoznania za pierwotną
przynajmniejw porządku samego wykładu
przy
jętym w Traktacie i Badaniach. 4 Byłoto,
jak sądzę,również
przyczyną kształtującąobiegowe interpretacje jego
filozofii.Poglądy
epistemologiczneHume’a można z powodzeniem
określićmia
nem
krytycyzmu. Celem jego
jestprzeprowadzenie rzetelnej
analizy war tości poznawczej poszczególnych elementów
składowych ludzkiejwiedzy
i w związku ztym
wyznaczenie granickompetencji dla poszczególnych
władzpoznawczych
człowieka. Humepragnie
wykazać,jaka
jest realna podstawaroszczeń
umysłu,gdy ustala
onzasadnicze
struktury poznaw
czegoobrazu świata.
Realizującto
założenie, autorTraktatu
wpisujesię do długiej już
wjego czasach tradycji filozoficznej wyznaczanej przez
nazwiskaAugustyna,
Montaigne’a, Kartezjusza,
Locke’
a i Berkeley’a.
My śliciele
ci punktem wyjścia dlarozważań nad
problemem ludzkiejwiedzy czynią sam podmiot
poznania.Wspólnym ich
założeniem było przekona nie,
iż należy badaniagnozeologiczne rozpoczynać od
najbardziejuchwyt
nych,
bezpośrednio
danych czynnikówprocesu
poznawczego. Stądteż w pierwszej
kolejnościpojawiają się
konstatacje dotyczące poznawczychtreści
psychicznych doznawanychprzez podmiot. Skądinąd
byłoby ogrom nie
interesujące zbadanie mechanizmów,które powodowały,
że przyjęcie wspólnego punktuwyjściowego nie
przeszkodziłotym filozofom dojść do
często takodmiennych konkluzji.
Dla potrzeb niniejszychrozważań
ogra
4 N. K. S m i t h: The philosophy of David Hume. A critical study of its origins and central doctrines, London 1960, wyd. III, uważa, że genezy systemu Hume’a na
leży szukać w jego poglądach etycznych.
38 Michał Pielak
niczę
się
do stwierdzenia,że —
wmoim .przekonaniu — Hume
(wrazz
Lockiem) najkonsekwentniej stosowałprzyjętą
dyrektywęmetodologicz
ną. Jak
sądzę, postawa taka zawierała
dwie przesłanki teoretyczne. Pierw
sząjest
metodologiczny sceptycyzmmający chronić
przed przyjmowa
niemdowolnych
założeń, mogącychwykolejać
poznanie w kierunkubłędu,
drugą—
pragnienieosiągnięcia wiedzy opartejna
absolutnie pewnej pod stawie, ukazującej
skończeniekoherentny
obrazświata. W
większości tych przypadków pierwszyz
wymienionych celów przyjmowanybył
poci
chu jako
instrumentosiągnięcia drugiego, z góry
zresztąznanego w
swej konkretnej postaci (Augustyn, Kartezjusz,Berkeley).
Zadanie to
udawało się
im zrealizowaćdrogą rozmaitych
teoretycz nych nadużyć — zwykle przez
milczące wprowadzeniezałożeń metafi
zycznych,
przez co wyjściowy postulat podmiotowego
ugruntowaniapew
ności wiedzy
stawał sięnieaktualny.
Wtym gronie
jeden bodajHume po
został
w jasnym
przekonaniu oniemożności jednoczesnego zrealizowa
nia tych celów, tzn. odkrycia
drogi prowadzącejdo
poznania realnegoi
zarazem absolutniepewnego. Gdyby
uznać, że hume’owskakoncepcja
źródeł naszej wiedzyo
świeciezamykała się w granicach
tradycyjnego traktowania podmiotu poznaniajako —
nazwijmygo
pokantowsku —
podmiotu wyłącznieteoretycznego, wówczas
istotnie wyniki jegoanaliz musiałyby
doprowadzićdo
skrajnego agnostycyzmu.Rozstrzygnięcie kwestii, czy
tak jest faktycznie,wydaje się być kluczowym zadaniem
przyinterpretacji
jegofilozofii.„Wszystkie
percepcje
w umyśle ludzkimdzielą się
na dwaodrębne rodzaje,
którenazywać będę
impresjamii
ideami”.
5To
zdanieotwiera
Irozdział,
I części, I księgi Traktatuo
naturzeludzkiej.
To,że
wszelkietreści,
jakimidysponuje umysł
ludzki, mogąmieć jedynie
receptywny charakter, Humerozstrzygnął już we
wstępie.6 Empiryzm
hume’
owski mapostać
sensualistyczną. Wprawdzie bowiemimpresje dzielą się
nazmysłowe i
refleksyjne(refleksywne),
tojednak
te ostatnie (emocjetakie
jakpożądanie, wstręt, nadzieja,
obawa)powstają wtórnie
wskutekdziała
nia idei.
Każdazaś idea jest wyłącznie
zblakłą kopią jakiejśimpresji:
,,[...]wszystkie nasze proste idee, gdy
zjawiają się
po raz pierwszy, wywodząsię
zimpresji
prostych,które
im odpowiadająi
którychone
są dokładnym odbi
ciem”
7[podkr. Hume’
a]. Bardzoistotny
jestz
kolei następnypodział ludzkich przeżyć, któremu
podlegajązarówno impresje,
jakteż idee. Mia
5 D. Hume: Traktat o naturze ludzkiej, tłum. Cz. Znamierowski, Warszawa 1963, wyd. II, t. 1, s. 13. Dalej cyt. jako Traktat.
6 Traktat, t. I, s. 7: „jedyną solidną podstawą, jaką możemy dać tej nauce o człowieku, musi być doświadczenie i obserwacja”.
7 Traktat, t. I, s. 16.
nowicie impresje
i idee mogąbyć proste bądź
złożone.Fakt, że
możliwe jestwśród naszych doznań wydzielenie
impresji iidei prostych („nie
do puszczają żadnego rozróżniania ani rozdzielania
na części”
8) Hume jedy
nie sygnalizuje
jako oczywisty.Drugi
aspektsprawy — związana
z tym możliwość konstruowania idei złożonychma
natomiast wjego epistemo
logii
podstawoweznaczenie. Każdy
twór umysłu, najbardziejnawet
z po zoru
oderwany, jestniczym
innym jak ideązłożoną,
czyli pewnąkombi
nacją idei
prostych, dającą się do nich wdrodze uważnej analizy
spro
wadzić.Dla
idei prostych zaśmożna już bezpośrednio wskazać
pochodze nie
doświadczalne ododpowiadających
im impresji.Zatem wszelka
myśl, jeśli mówinam cokolwiek w
sprawie faktów, czyliistnienia, może być tą prostą metodą
skontrolowanaw aspekcie jej sensowności. Ten punkt ma
bardzoistotne znaczenie
dlacałej
hume’owskiej
refutacji metafizyki i „sofisterii’
.„Wszystkie idee, a zwłaszcza abstrakcyjne, są z natury blade i niejasne, za
ledwie może je umysł uchwycić. Łatwo je pomieszać z innymi ideami podobnymi, a gdy często używaliśmy jakiegoś terminu, chociaż bez wyraźnego znaczenia, skłonni jesteśmy myśleć, że łączy się z nim jakaś określona idea. Natomiast wszystkie im
presje [...] czy to zewnętrzne, czy wewnętrzne, są jasne i żywe. [...] Skoro zatem powstanie w nas podejrzenie, że jakiś termin filozoficzny bywa używany bez zna
czenia, czyli idei (co zbyt często się dzieje), należy nam tylko zbadać, od jakiej impresji ta rzekoma idea pochodzi [podkr. Hume’a], [...] Oświetlając tak jasno idee możemy się słusznie spodziewać, że usuniemy wszelką dyskusję, która może powstać co do ich natury i rzeczywistości.” 9
Ta
koncepcja redukcji rozbudowanych tworów umysłudo
prostszych elementów,aż do całkiem
elementarnych, pochodzącychjuż wyłącznie z doświadczenia zmysłowego,
pozwoliłaHume
’owi
konsekwentnie zinterpre
tować wduchu
racjonalnegoempiryzmu wszystkie
zasadnicze struktury ludzkiegorozumowania
organizującenasz obraz
świata. Pozwoliła wyka
zać, żenaszą
rzetelnąwiedzę
oświecie
można utrzymaćw
granicach po tocznego
doświadczenia.Wyda
jesię
jednak, żekoncepcja ta nie
jest wol
na od pewnych trudności.W
rzeczywistościbowiem
można chyba wska
zać na takie ideeumysłu, które nie
dadząsię
sprowadzićbez
resztydo pierwotnych impresji.10
Tym samymteż niektóre
wyjaśnieniaHume
’aco do
właściwej,jego zdaniem, interpretacji
poszczególnych procedur nau
kowych musiałybybyć zakwestionowane. Hume nie
uwzględnia mianowi cie,
żeto,
conazywa
kompleksem, kombinacją idei, możebyć
ujmowanejako swoista całość. Nabrałaby ona
wówczaswłasności
nowychw
stosun
ku
dosumy składników,
z jakich jestzbudowana.
8 Traktat, t. I, s. 14.
9 D. Hume: Badania dotyczące rozumu ludzkiego. Tłum. J. Lukasiewicz i K.
Twardowski, Kraków 1947, wyd. IV, s. 16. Dalej cyt. jako Badania.
10 Por. F. Sękowski: Czy „idee" Hume’a są kopią „impresji”?, Kraków 1910.
40 Michal Pielak
W
tensposób
„ideezłożone
”miałyby bogatszą
treść od konkretnego doświadczenia empirycznego,nie zawsze
wszakżetreść całkiem dowolną.
Hume’owi taki
holistyczny
sposóbujęcia problemu
jest jednak całkiemobcy. Po
wtóre, jakjuż wspomniałem, nie precyzuje on,
najakiej zasa
dzie uznaćdaną
jakość
doznawanązmysłową za
prostą,czyli dalej niepo
dzielną
(w
moimprzekonaniu
podanie takiejzasady
jestniemożliwe). Stąd
wyłaniająsię trudności np. z wyjaśnieniem procesu kształtowania się w
umyśleidei stosunku podobieństwa
czystopnia
jakości. (Wobec pomijaniaprzez Hume’a zasygnalizowanej
tutrudności, trzeba
bychyba przyjąć, że przyznaje
on człowiekowicoś w
rodzaju zdolności fenomenologicznego, bezpośredniegopercypowania danej
jakościw jej
specyficznej odrębności posiadanej przez nią, mimo żezawsze
jest przecieżjednak złożona.
To by umożliwiało z koleipostrzeganie podobieństwa
igradualizację. Hume powstawanie
tych stosunków,podobnie
jak zdolność rozróżniania impre sji
prostych izłożonych,
uważaza rzecz oczywistą
i zbywa krótkąuwa
gą). 11
Jak wiadomo,stosunki
te sąpodstawąjego
koncepcjizwiązku przy
czynowego
i idei
abstrakcyjnych, byprzykładowo
wymienićtylko
naj ważniejsze
dlajego
krytyki metafizycznychhipostaz. Poza
tym samprzy
znaje, że bez stosunku podobieństwa
nie byłoby
możliwe istnienie innych stosunkówtworzących
wszystkie bardziej złożoneoperacje poznawcze umysłu.* 12
Należy jednak od razu
zastrzec,
żeniniejszy
zarzut można postawić wychodząc zcałkowicie odmiennych
niż hume’owskie
wstępnychzałożeń epistemologicznych
iontologicznych.
Zaś nagruncie
jegopsychologicz- no-asocjacjonistycznej
koncepcjipodmiotu poznania
miałon
prawotak
a nie inaczejująć
problempowstawania
szerszych struktur poznawczych.Oczywiście
procesten
na tymetapie prezentacji nie
możebyć
jeszczeuznany
za wyjaśniony.W ramach przyjętego założenia,
podzielanegozresztą
przez większość filozofów odParmenidesa począwszy,
iż bezpo średnim przedmiotem poznania nie
sąrzeczy,
lecz pewnezmysłowe
obra
zy,odrzucając równocześnie locke
’owskątezę
o istnieniuścisłej
odpowie- dniościcech
przedmiotu i owychdoznań w zakresie
ideipierwotnych, Hu
me
dąży konsekwentniedo
wykryciaw
obrębie sfery ideistałych zasad, które powodują,
żepodmiot postrzega
idee wjakimś
sensownymporząd
ku.
„Gdyby
ideebyły zupełnie luźne i niepowiązane,
tołączyłby je
tylkoprzypadek;
ibyłoby
rzecząniemożliwą,
iżby tesame
idee prostestale
wiązałysię prawidłowo
widee złożone (jak to się zazwyczaj
dzieje),gdy
by między nimi nie
było
jakiegoświązadła, jakiejś
własnościkojarzącej, dzięki której
jedna idea wsposób naturalny wprowadza
drugą”.
13 Jakn Traktat, t. I, s. 29.
12 Ibid., t. I, s. 28.
13 Ibid., t. I, s. 24.
wiadomo, Hume
znalazł trzy
takiezasady kojarzenia idei,
dzięki którymumysł przechodzi
od jednej idei do drugiej:podobieństwo,
styczność wczasie
lub przestrzeni oraz przyczyna iskutek.
Są to sprawy powszechnie znane, warto je jednak przywołać,aby następnie
zasygnalizowaćpewne niekonsekwencje, być
możetylko
terminologiczne, wjakie Hume
popa
da.Oto
bowiemdzięki wymienionym
prawom kojarzeniaidei
prostych powstająidee złożone,
które podzielił on na trzy zasadnicze grupy. Do niosłość
tego podziału jest oczywista,gdyż
owe ideezłożone
stanowią przedmiotwszelkiej naszej
wiedzyempirycznej
i racjonalnej. „Sąwspól
nym przedmiotem
naszychmyśli
inaszego rozumowania
”.14
Są tosto
sunki,
modi
i substancje. I otóżwśród stosunków ponownie spotykamy podobieństwo, styczność w czasie
iprzestrzeni
orazprzyczynę
i skutek.Wynikałoby stąd,
że
pełniąone w procesie
poznaniapodwójną rolę. Po pierwsze, są obok materiału
wrażeniowegonajbardziej pierwotnymi czyn
nikami doświadczenia, organizującymi ów materiał
wrażeniowy.Po
dru gie,
stająsię przedmiotem poznania
nawyższym niejako poziomie. Wtym
pierwszym aspekcienatura
ich, biorąc poduwagę niektóre
sformułowa nia Hume
’a, nieodparcie przypominaaprioryczne
kategorie kantowskie.„Skutki
tego przyciągania
[działaniapraw kojarzenia —
przyp. M.P.] ude
rzają wszędzie w oczy; lecz cosię
tyczyjego przyczyn,
to w większości przypadków są nieznane, itrzeba je
sprowadzić dopierwotnych
i podsta
wowych własnościnatury, których nie usiłuje wyjaśnić”.15
Wydaje misię, że
rozwiązanie tegoproblemu zależy
właśnie odprzebadania
hume’
-owskiej
koncepcji natury ludzkiej iw jej perspektywie
dokonanej ogól
nejinterpretacji jego
epistemologii.Ostatecznie
jednak kwestiipochodze
nia
zasad kojarzeniasię
ideinie będzie można chyba rozstrzygnąć w du
chu transcendentalizmu
Kanta, chociaż zbieżność
jest interesująca.Nie
należałobynatomiast,
jak sądzę, wyolbrzymiaćproblemu błędnego
koła (prawo asocjacji—podobieństwopowoduje powstanie
stosunkupodobień
stwa).
SamHume nie
przywiązywałdo
tych pedantycznych rozróżnień większej wagi i referującsprawę w Badaniach
dotyczącychrozumu
ludz
kiego pominął całyproblem
i znakomiciego
uprościł.Wymienił
tam pra wa kojarzenia,
następnie,nie
wspominającnic
o sposobach isubstancjach,
stwierdziłogólnie, iż stosunki
(bez szczegółowego wyliczenia) sąprzed
miotem
poznania ogólnie rzecz biorącmatematycznego 16,
coteż zresztą
jest uproszczeniemstanowiska
przyjętego wTraktacie.
Uproszczenieto
wtym wypadku jednak
zaciemnia nieco jego wywód. Wyeksponowany w Traktaciepodział
stosunków napodlegające poznaniu
matematyczne mu, czyli zależne jedynie
odnatury
idei,które w nim się
łączą(stosunki
14 Ibid., t. I, s. 27.
15 Loc. cit.
16 Badania, s. 27.
42
Michał Pielakpodobieństwa, przeciwieństwa, stopnie
jakości i stosunki
jakości i liczby)oraz
na stosunki ustalanew
doświadczeniu(tożsamość,
styczność w cza sie i przestrzeni
iprzyczynowość),
wyraźnie przedstawiastanowisko Hu
me’a
w sprawie dwurodzajów
wiedzy.17 Pierwszy rodzajstosunków moż
na
by określićjako
swoiścieaprioryczne.
One jedynie „mogąbyć przed
miotem wiedzy i
pewności”.18
Drugi, jak powiedziano,dotyczy
faktów, czyliistnienia. W Badaniach
natomiast wydajesię,
żeHume
odróżnia wie dzę o
faktach od wiedzyo
stosunkach, którychjuż nie
specyfikuje i ogól
nie nazywa stosunkami między
ideami. Między innymiz
tego właśnie względuuważa się
czasem, że Badania stanowią jakąś istotnąrewizję po
glądów
zawartychw
Traktacie. Uważam,że ani
w tejkonkretnej spra
wie,ani
w
odniesieniu docałej doktryny nie
dasię takiego poglądu
utrzy
mać. Dalszerozważania zawarte w
IV rozdzialeBadań nie pozostawiają
wątpliwości codo tego,
żeHume w całej rozciągłości
podtrzymujeprzed
stawioną w
Traktacie koncepcjędwu rodzajów wiedzy i
źródeł ichpew
ności.
Natomiast różnice dającesię
dostrzec między Badaniamii
Trakta tem
wynikają wyłączniez
chęci uproszczenia wykładu iuczynienia
go bardziejpopularnym.19
Tak
więc wszystkietreści naszego poznania
sąbądź
impresjami,bądź
teżmniej
lubbardziej
odległymi, mglistymikopiami tych impresji, któ
re
wedleokreślonych praw
układająsię w rozmaite
konfiguracje.Prze
wodnią intencją teoriopoznawczych
rozważań
Hume’a jest reguła,która
pozwalaokreślać jego poglądy epistemologiczne
mianemfenomenalizmu.
Starał się on swojemu
empiryzmowinadać taką, choćby
najskrajniejszą postać, abymógł
onsię stać możliwie
najbardziej wrażliwymnarzędziem kontrolującym
wartość ludzkiejwiedzy,
eliminującymz niej
wszystko, conie ma dostatecznego
uwierzytelnienia empirycznego.W
stosunkudo
każ
degojej elementu Hume
stawiapytanie: co
tutajwiemy
naprawdę, jakakonkretna, efektywna informacja
zjawiasię w
naszymumyśle?,
co może byćposądzone o
to, że jest tylko swobodnymdomysłem,
co natomiastma
podstawęrealną,
czyli,w hume’owskim rozumieniu, podstawę
wżywym,
konkretnym, intensywnym doznaniupodmiotu.
Sądzę, żeto
właśnieza
łożenie legło u
podstaw rozważań
gnozeologicznych Hume’a. Jest
onolo
gicznie
pierwotne. Natomiastotwierające
zarównoTraktat,
jak i Bada
nia psychologicznecharakterystyki przeżyć
poznawczych człowieka takąa nie
inną treśćuzyskały
w ramach realizacji tego założenia,nie zaś w wyniku
wyjściowej refleksjinadprzebiegiem procesów
psychicznych.Stąd
17 Traktat, t. I, s. 96—101.
1B Ibid., t. I, s. 97.
19 Na temat zgodności merytorycznej Badań i Traktatu por. D. Gotterbarn:
Kant, Hume and Analiticity, „Kant-Studien”, 1974, nr 3 i P. D. Cummins: Hume’s disavowal of ’’The Treatise”, „Philosophical Review”, 1973, nr 3.
też
wynikają owe sygnalizowanewcześniej trudności. Konsekwentne
sto sowanie tego radykalnego kryterium w połączeniu z
psychologiczno-aso- cjacjonistycznąkoncepcją
podmiotu poznania zrodziłowspomniany feno-
menalizm, odgrodziłojakby podmiot
odwszelkiej
zewnętrzności.„Zatrzymajmy naszą uwagę na czymś poza nami samymi, o ile tylko to jest możliwe. Wznieśmy naszą wyobraźnię ku niebiosom albo ku ostatecznym granicom wszechświata: nigdy naprawdę nie wyjdziemy ani na krok poza nas samych, ani też nie możemy sobie przedstawić jakiegoś rodzaju istnienia poza tymi percepcjami, które zjawiły się w tym wąskim kręgu. To jest świat wyobraźni i nie mamy żadnej idei poza tym, co w tym kręgu powstaje”.20
To
jest właśnie punkt, wktórym
rodzisię funkcjonująca powszech
nie sylwetka
Hume’a sceptyka, wręczagnostyka, idealisty subiektywnego,
wreszciepozytywisty. Okazuje się
bowiem, że—
ujmując rzeczw
kate
goriach ścisłej wiedzynaukowej — muszą zostać poddane
rewizjisądy
owszelkich
substancjalnych formach rzeczywistości.W
świetle tej re
wizji przeprowadzonej woparciu o przyjęte
przezniego kryteria,
twier dzenia takie
musząbyć
zakwestionowane.Hume natomiast podejmu
je
próbęzrekonstruowania
niejakopodstawowych formacji wiedzy w
ka
tegoriachradykalnego
empiryzmu.W
praktyce sprowadzasię to do przed
stawienia
mechanizmów łączenia się idei podmiotowych w
pewnestałe, jednostajnie powtarzające się
zespoły lubkombinacje
niektórychaspek
tów wcześniej doznawanych idei, spełniających
następnie w obliczu ko
lejnej
podobnej
sytuacji funkcjeadaptacyjne i
regulacyjne.W
tenspo
sób
całość
materiału empirycznego,jakim
dysponuje podmiot, dajesię z powodzeniem
objaśnićw
jego własnymobrębie
bezodwoływania się
do niedowodliwejhipotezy o istnieniu świata zewnętrznego i jego wpływie
napodmiot
poznający. Przedstawiona tutajtendencja,
dającasię
niewąt
pliwiewyczytać
zwłaszcza wI, II
i IIIczęści
Iksięgi
Traktatuo
naturze ludzkiej, ukształtowaław głównej mierze obiegową
interpretacjęfilozofii Hume’a. Sprowadza się ona do
eksponowania następującychtez:
1. Problemistnienia
zewnętrznego
(więc światamaterialnego) jest cał
kowicie nierozstrzygalny
lub nawet — światzewnętrzny nie
istnieje.2.
Nieistnieją w ogóle żadne „byty
”,
różne od prostej sumy jakości zmysłowych.3.
Związek przyczynowy jestsubiektywnie
ustanawianyprzez pod
miot; realnie istnieje tylko następstwo czasowe idei
różnych zdarzeńprzy
padkiem
względnieczęsto
występujących wtakim a nie
innymzestawie
niu.
4.
Tożsamość i trwałośćprzedmiotów
jest wynikiem inercyjnościumysłu, jego
skłonności doekonomii
myślenia, wskutek czegow
pewnych20 Traktat, t. I, s. 95.
44 Michał Pielak
granicach podobieństwa
różnych idei
traktujemy je jako idee tego same
go przedmiotu.5.
W ogólności
żadne rozumowanienic nie dodaje do
poznaniazmy
słowego, ponieważ
samo
(jeśli mabyć
sensowne) do niegosię sprowadza.
Ponieważ powyższe
zasady
zwyjątkiem ostatniej
stosująsię
wtej
sa mej
mierzedo
podmiotu poznania, uważa się,że —
w ujęciuHume’
a— może on być traktowany
tylkojako sekwencja impresjinie spajana w
żad
ną całość. Ostatecznie może zataki czynnik spajający uchodzić
idea pa mięci.
W tym samym jednakstopniu stosuje się ona
dowszystkich impre
sji.
W
tejsytuacji nie ma
podstaw dotego,
by uznać,że
Hume wyróżniaw
procesiepoznania
przynajmniejpodmiot
jako odrębnyelement
tego procesu. Mógłbyon być traktowany
conajwyżej
jakoczysto
teoretycznakonstrukcja
konieczna do przyjęcia, abyw
ogóle możnabyło mówićo
poz
naniu. Ta ostatnia okoliczność pozwalateorię Hume’
aujmować
jako osta teczną
wersjęidealizmu
subiektywnego,tzw. solipsyzm chwili. Teoria
ta byłabyzatem najdalej,
jaktylko
to możliwe,posuniętą
destrukcjąludz
kiego
poznania,
totalnymagnostycyzmem.
Chciałbym
argumentować,
żetakie
przedstawienie filozofiiHume’
aopiera się
najej ogromnym zubożeniu, więc w konsekwencji
jestteż
jej deformacją.Źródłem
tegostereotypu
jest podniesienie problematyki te- oriopoznawczej doroli
reprezentującej całośćświatopoglądu
Hume’a.
Ostatnie
zdanie
jestnawet nie dość
ścisłe.Źródłem
tej deformacji jestnawet
wąskoaspektoweodczytanie
samychhume
’owskich poglądów teorio-
poznawczych, ograniczone wyłącznie dopsychologicznego
opisuczynnoś
ci poznawczych
umysłu
iich klasyfikacji. Nie
wdającsię nawet w ana
lizę
całej
koncepcji natury ludzkiej i związku tejkoncepcji
zepistemo
logią, co jest ogromnym zadaniem
wymagającym
odrębnych badań, naterenie
samejgnozeologii można znaleźć
przesłanki dla skorygowaniatej
interpretacji.Istotnym celem rozważań
teoriopoznawczychHume’a
jestodnalezienie
rzeczywistych,ostatecznych racji
dla naszychprzekonań
o świecie.Cho
dzi
mu
zwłaszczao
tezagadnienia, w stosunku do
którychprzypisuje mu się sceptyckie
zamiary. Są one bowiemprzedmiotem
poznania filozo
ficznego,w nim zaś dostrzega najwięcej rozbieżności między ugrunto
wanymi
w tradycji rozstrzygnięciami, wyjaśniającymi
najistotniejszeproblemy przez pochopne wypełnianie
luk wwiedzy dowolnymi hipote
zami,
aracjonalną
analiząrzeczywistych
danych,która jego
zdaniemopie
rać się powinna na
obserwacjipotocznego, praktycznego
życia imechaniz
mów kształtujących
w
jegotrakcie naturę
ludzką. Takimnp. ugruntowa
nym
powszechnie
przekonaniem, towarzyszącym nieodmiennie ludzkiemu życiui w oczywisty
sposóbje
warunkującym,jest
przekonanieo istnieniuświata zewnętrznego
ijego
prawidłowościachumożliwiających praktycz-
ne funkcjonowanie
w
nim. Humedoskonale zdaje sobie z
tego sprawę inie zamierza
tej prawdykwestionować. Przez wszystkie
jegorozwa
żania przewija się przeświadczenie, że
istnienieświata
jest pewne.W pis
mach
poświęconych
problematyce moralnej,kwestiom
religiii w
Esejach z dziedzinymoralności
i literatury jest onocałkiem wyraźne.
Niemniej jednak, nawetw
uchodzącymza bardziej sceptyczny Traktacie
uważnaanaliza
wydobędzie to stanowisko.Wynika
onozresztą
bezpośrednioz
sa mej
koncepcjiidei człowieka.
„Niema
impresjiani idei
żadnego rodza
ju, którychmamy
świadomośćlub przypomnienie,
aktórych byśmy nie ujmowali
jako istniejących;jest też oczywiste, że z
tejświadomości pow- staje
najbardziej doskonałaidea istnienia i
najbardziej doskonałeprze
świadczenie
oistnieniu
”. 21
Już nanastępnej stronicy, gdy rozważa
ideęistnienia zewnętrznego, formułuje
Hume bardzo umiarkowanąi
wcalenie
irrealistycznątezę:
„[...]jest całkiem
oczywistesamo
przez się, iżumy
słowi
nie jest nigdy realnie
danażadna
rzeczinna poza
percepcjami[...], i że
rzeczy zewnętrznestają
się namznane tylko
poprzezte percepcje, jakie one
wywołują”
.22 Wszystko, czemusię
chce Hume przeciwstawić,to
pogląd jakoby człowiekmógł bezpośrednio
kontaktować się poznaw czo z rzeczami jako
takimi. Nawetgdy przedstawia je sobie
jako różneod
swych przeżyć,to
zawszew ich
zewnętrznościi
wuwikłaniu
wreal
ne
stosunki.Rzecz
jest namdana (oczywiście
poprzezidee) jako
wiązka relacji,związków, ról, jakie
spełniawobec
innych.23 Nic
natomiastnie stoi
naprzeszkodzie, by w ogóle ujmować świat jako
istniejący obiek
tywnie —to
popierwsze,
podrugie
zaśtaki właśnie
sposóbjest
po pro
stu faktem, azadaniem filozofii jest
zbadać istotętego przeświadczenia.
Trudno w tym
miejscu nie przytoczyć kapitalnego
fragmentuz
esejuSceptyk, który ukazuje
Hume’a
wręcz jako reprezentanta klasycznego re
alizmuepistemologicznego:
„Przy rozumowaniu umysł nie robi nic innego, jak tylko to, że dokonywa prze
glądu przedmiotów, jakimi się zdają być w rzeczywistości nic do nich nie dodając ani nie odejmując. Gdy rozważam system ptolemejski i kopernikański, staram się przez me badania poznać rzeczywiste położenie planet, innymi słowy, staram się nadać im w mojej koncepcji to samo wzajemne położenie, które mają między sobą na niebie. Zdaje się przeto, że ta czynność umysłu znajduje zawsze w naturze rze
czy realny, nam często nieznany sprawdzian, i że prawda i fałsz nie zmieniają się zależnie od różnej postawy człowieka. Choćby cała ludzkość zawsze twierdziła, że Słońce się porusza, a Ziemia stoi w miejscu, Słońce przez to twierdzenie ani o cal nie poruszy się ze swego miejsca i twierdzenia tego rodzaju pozostaną zawsze fałszy
we i błędne.” 24 21 Ibid., t. I, s. 93.
22 Ibid., t. I, s. 94.
23 Ibid., t. I, s. 95.
24 D. Hume: Eseje z dziedziny moralności i literatury, przekł. T. Tatarkie- wiczowa, PWN, Warszawa 1955, s. 124 i 125.
46
Michał PielakTak więc, jak widać, celem
filozofii
Hume’
anie jest
podważanie po tocznych wyobrażeń o świecie,
lecz znalezienie dla nich jak najbardziejracjonalnej i
realistycznej wykładni. Dążącdo oczyszczenia naszej wiedzy
z elementów słabo, jegozdaniem,
uzasadnionych,doprowadził
on dosy
tuacji rzeczywiście
dramatycznej. Obszarpewnych
naukowo rozumowań okazałsię bardzo wąski.
To, czegobezpośrednio i z całą
pewnością dowia dujemy
się o rzeczywistości, to sątylko
samefakty następujące
wczasie jeden po drugim, wykazujące rozmaite
w różnychaspektach
stopniepo
dobieństwa.
Dodatkowo
pamięćinformuje
naso
większej lubmniejszej
jednostajności iczęstotliwości pewnych
sekwencjidotąd
siępojawiają
cych
—
to wszystko. Żaden procesrozumowania nie może nam
odsłonić rzeczywistych„sił
”,
„energii”,„istot
”rzeczy i
zdarzeń.Wiemy bowiem tylko to,
co zobaczyliśmy wcześniej, a nawet milionobserwowanych
zda rzeń
ukazujenam
przecież tyle samo, cojedno zdarzenie. Nie tylko
więcnie wnikamy w
istotęrzeczy,
aleteż
nadobrą
sprawęnie możemy wie
dzieć, co się zdarzy
za sekundę,
a więc powinnyzostać podkopane
regułypraktycznego działania.
I wtym
właśniemiejscu
jestgranica hume
’ow- skiegosceptycyzmu.
Wspomniałem
wcześniej, że, moim
zdaniem,nie da się
rozpatrywaćfilozofii Hume’
a w ramachtradycyjnych koncepcji
poznaniaczystego. Z punktu widzenia
podmiotu poznaniateoretycznego stajemy rzeczywiście w
obliczu sytuacji, wktórej właściwie nic
poza pojedynczymifaktami nie
wiadomo. Jednakże podmiothume’
ow*ski „składasię
”nie tylko z dwu dyspozycji
— zdolnościpercepcji i
tak lubinaczej ujmowanego
rozumo
wania.Jak wiadomo,
dysponuje ontakże
przeświadczeniami, które pow- stająjako
skutek nawyku. Otych czynnikach
zwykle wspominasię trak
tując
je jako sposób,
przy pomocy którego Hume starasię uniknąć
oczy
wistych trudnościstojących przed
jegoteorią
poznania,polegających głównie
natym, że
obrazświata
jego podmiotupowinien
sięrozpaść
w zupełnie nieuporządkowane następstwo obrazów. Dodatkowoowe
nawykimają jeszcze
raz poświadczać subiektywnoidealistycznycharakter
jegofi
lozofii. Niewątpliwie jest
to istotnyproblem wymagający skądinąd wni
kliwego rozważenia.
Niemniejuważam,
że można inaczej ukazać rolę tejkategorii w systemie Hume’a.
Nawykii przeświadczenia są
przecież naj bardziej realnymi i
pierwotnymielementami
natury ludzkiej,które
poja
wiłysię
jakowynik
długotrwałej,konkretnej
obecnościczłowieka w
świe
cie. Są zatem jakbygatunkowym
a priori zarównow działaniu,
jaki w
poznaniu25,ukształtowanym jednak w toku
praktycznegokontaktu
czło
wieka zrzeczami warunkowanymi naturalnymi potrzebami.
25 Smith: op. cit., s. 88: „The belief in the existence of body is, Hume de
clares, a «natural» belief due to the ultimate instincts or propensities which con
stitute our human nature”.
„Nawyknienie więc jest tym wielkim kierownikiem życia ludzkiego. Ono jest jedyną zasadą, która sprawia, że doświadczenie nasze jest dla nas pożyteczne [...]
Bez wpływu nawyknienia nie wiedzielibyśmy nic o żadnym fakcie poza tym, co jest bezpośrednio dane w spostrzeżeniu i pamięci. Nie wiedzielibyśmy nigdy, jak do
bierać środki do pewnych celów lub jak się posługiwać danymi nam przez przyrodę siłami dla wywołania jakiegoś skutku. Od razu skończyłoby się zarówno wszelkie działanie praktyczne, jak też — po największej części — badanie naukowe.” 28
Jak
więc widać, Humedoskonale
zdajesobie sprawę z tego, że jednak
wiemycoś więcej, niż
jest bezpośrednio dane wspostrzeżeniu i
pamięci.Nasz obraz świata nie
redukuje siędo samych tylko treści spostrzeżenio
wych.
Co więcej, owa
pozaempirycznawiedza o prawidłowej
strukturzerzeczywistości niedostępnej w bezpośrednim oglądzie
uzyskujew
jegosy
stemie rolę czynnika dominującego zarówno na
płaszczyźnie praktycznej,
jaki czysto
poznawczej. Poznanie wścisłym
sensie,ograniczone do
per-cypowania
treścizmysłowych i
porządkowaniaich według
naukowychre
guł, jest tylko jednym
z elementów
praktycznego procesu życiowego czło wieka, w którym
spełniainstrumentalne funkcje, nie
jest zaśjakimś
zu pełnie
wyodrębnionym autonomicznymi samowystarczalnym nawet w za
kresie
budowania wiedzy o
świecie terenem ludzkiejaktywności.
Jest rze czą
znamienną, że takie postawienie sprawyprzez Hume’
adawało powód
dostawiania
mu zarzutu popadaniaw swoisty
irracjonalizm.*
27Wydaje
się, żezarówno taki pogląd,
jaki przypisywanie
muagnostycyzmu
opiera się na tejkoncepcji
poznania,która
właśnie zostałaprzez Hume’
aprzez
wyciężona.
Jest towąskoepistemologiczna
koncepcja „poznania czystego”
,poznania
„jakotakiego
”,
odktórego
oczekujesię zdolności
wniknięcia w ostateczną istotę rzeczyi ustalenia absolutnej
prawdy.Hume jest
filozo
fem,którego
cechowała najdalejidąca
rezerwawobec takiej wizji
poz
nania. Zarysował doprowadzonyw wielu miejscach
doprzesady program konsekwentnie
realizujący tenpostulat wiedzy czystej i
ukazałjej
jało- wość.To
stałosię
właśnieprzesłanką określenia
go jako zupełnego scep tyka bądź irracjonalistę
przeztych, którzy owego nieuchronnego
ogra
niczenia dyspozycjipoznawczych nie przyjmują
do wiadomości. Mająnie
wątpliwie rację
ci, cotwierdzą, że w teorii
Hume’a dokonałasię
auto- destrukcjaoświeceniowego
ideałuharmonijnego, skończenie
racjonalnego świata i racjonalnej natury człowiekaodpoznającego
tenświat i ulepszają
cego go wedle
swej racjonalnejoczywiście
wiedzy. Zerwanie z tym idea łem nie spowodowało jednak zwrotu ku totalnemu agnostycyzmowi ani ku
irracjonalizmowi, leczdało
początek niezwykle interesującejpostaci
naturalizmu.28 Badania, s. 45.
27 Na przykład A. Wawrzyniak: Koncepcja stosunku przyczynowego wg Da
vida Hume’a, „Roczniki Filozoficzne”, 1964, t. XII, z. 1, s. 44.
48 Michał Pielak
Ten tak wyraźnie
zadeklarowany przez Hume’a
prymatpozateorety- cznych, związanych
znaturalną konstytucją człowieka,
czynnikównad wszelkimi operacjami
poznawczyminie może pozostać bez
wpływu na in terpretację
jego filozofiii ocenę jej miejsca w
dziejach myśli. Jest on bo
dajpierwszym po
Protagorasie filozofem,który
dostrzegłszy tęnieprzez- wyciężalną
antynomię ludzkiego poznania — antynomięwiedzy
koniecz
neji wiedzy
realnej,nie usiłował jej
znosićprzez arbitralne
rozstrzyg nięcia, lecz wołał
ukazać naturalnei nieuniknione ograniczenia
możliwoś
cipoznawczych człowieka,szukając dla tych
możliwościwsparcia
w sferzepotocznego
życia.Dla Hume’
a byłojasne, że nasz obraz świata nie
jest wyłącznymdziełem
wyspecjalizowanych procedur poznawczych, lecz jest kwestią światopoglądu, jestdziełem
człowiekawystępującego jako
różno rodna i
integralna całość. Drogi, po których przebiega kształtowanie się tejkoncepcji
w dziełach Hume’a są
niezwykleskomplikowane. Doprowa
dzały po
drodze
do różnych konkluzji,które
dlaniego
samegobyły
częstozaskoczeniem,
oczym
świadczą dramatyczneniemal
wyznaniaw
końco wych partiach
IV częściI
księgiTraktatu,
którą (IVcz. Iks.) N.
K. Smith, uważa za kluczdozrozumienia filozofii
Hume’a.„Ale na szczęście jest tak, że ponieważ rozum nie jest zdolny rozpędzić tych chmur, przeto natura sama daje pomoc w tej potrzebie i leczy mnie z tej filozoficz
nej melancholii i z tego delirium [...] Oto jem obiad, oto gram w try-traka, oto prowadzę rozmowę i jestem wesoły w towarzystwie moich przyjaciół; i gdy po trzech czy czterech godzinach rozrywki powrócę do tych spekulacji, to wydają mi się one tak chłodne, naciągnięte i śmieszne, że nie mogę się uczuciowo zdobyć na to, by się w nie dalej pogrążać.
Tutaj więc stwierdzam, że bezwzględnie i koniecznie zmuszony jestem żyć, mó
wić i działać podobnie jak inni ludzie w potocznych sprawach życia.” 28
РЕЗЮМЕ
Главной целью статьи является пересмотр распространенных и отрицатель
ных оценок и интерпретаций философии Д. Юма как философии субъекти
вистской и аностической. Такая интерпретация есть результатом односторон
него понимания этой философии. Односторонность заключалась в том, что вни
мание исследователей концентрировалось исключительно на эпистемологической проблематике, которая, в свою очередь, отождествлялась с экспонируемой Юмом психологией познавательной деятельности. Между тем взгляды Юма на при
роду человеческого познания должны рассматриваться как интегральный эле
мент всей концепции человеческой природы. По Юму, наши знания имеют объ
ективную ценность, а окончательные основы их правомочности лежат не в сфе
ре чистой науки, т.е. специализированных познавательных процедур (такое за
блуждение действительно приводит к агностицизму), а в области повседневной 28 Traktat, t. 1, s. 349.
человеческой жизни. Приобретенные человеком опыт и навыки — это решаю
щая стадия и окончательный критерий знания Таким образом, философия Юма является преодолением теоретической концепции познания в пользу интересного варианта натурализма.
SUMMARY
This article attempts to revise the current, negative evaluations and interpreta
tions of Hume’s philosophy, which view his system of philosophy as extremely sub
jectivistic and agnostic. The above interpretation resulted from the traditional, one- -sided reading of this philosophy. This one-sidedness consists in the fact that the interests of the investigators were limited almost exclusively to problems pertaining to epistemology, which in turn was equated with the psychology of cognitive acts stressed by Hume. Meanwhile, his real views on the nature of human cognition must be considered as an integral element of his overall concept of human nature, as, according to Hume, our knowledge possesses an objective value, provided that the ultimate basis of its validity lies not in the sphere of pure science, i.e. specialized cognitive processes (such an illusion may in fact lead to agnosticism) but — in the realm of everyday human life. The habits and convictions acquired throughout life constitute a decisive instance and the ultimate criterion of knowledge. Hence Hume’s philosophy overcomes merely the theoretical concept of cognition, in favour of an interesting version of naturalism.
4 Annales, sectio I, vol. III/IV