R. 13:2004, Nr 2 (50), ISSN 1230-1493
Adriana Schetz
Reprezentacjonizm i anty rep rezentacjonizm w filozofii umysłu
Artykuł dotyczy następującego problemu: czy możliwajest obrona reprezen- tacjonistycznego spojrzenia na kwestię natury doznań (tj. wrażeń zmysłowych w postaci barw, dźwięków, smaków itp.)? Postaram się dowieść, że odpowiedź na topytanie jestpozytywna. Skoro takjest, przedstawię racjeprzemawiające na rzecz mniemania, iżzajęcie takiego stanowiskarzeczywiście pozwala uniknąćwie lu problemów, najakie napotykają jego przeciwnicy w osobach przedstawicieli szeroko pojętegoantyreprezentacjonizmu. Zaproponowane przezemnierozwią
zanie stanowi dopewnego stopnia interpretację ogniskowej ideireprezentacjoni- zmu, w myśl którejtreśćsubiektywnych jakości doznaniowych, tzw. ąualiów, jest tożsama z mentalną reprezentacją pewnychprzedmiotów i sytuacji w świecie. Po siłkuję się pochodzącą od Michaela Tye’a koncepcją perspektywicznie rozumia nej reprezentacji oraz pochodzącą od Gilberta Harmana ideą „wewnętrznych włas ności przedmiotów zewnętrznych”. Wstępnie rzecz zarysowując, w pierwszym przypadkumówisię o pewnejrelacji międzydanymi stanami układu nerwowego a aspektami przedmiotów iichukładami,czyli stanami rzeczy wpostaci fal świetl nych, wibracji powietrza itp., wdrugimzaś ofakcie posiadania przezprzedmioty i stany rzeczy takichwłasności,które składająsię nadoznania obserwującego je podmiotu. Sąone wewnętrzne w tym sensie, że stanowią rzeczywiste własności przedmiotów niezależnych od umysłuobserwatora, a jednocześnie majązdolność
„ujawniania się” wumyśle.
Swoje rozważania zacznę od przedstawienia kilkueksperymentów myślowych, które prowadządo konkluzji odgrywających kluczową rolęw sporzereprezenta- cjonizmuz antyreprezentacjonizmem. Następnieprzejdę do zdefiniowania podsta
wowych dla podjętych tu rozważań pojęćtakich jak doznanie, reprezentacja,ąuale, reprezentacjonizm oraz antyreprezentacjonizm, a także wskażę problemy, jakie stwarzają dotychczaswypracowane stanowiska mieszczące się na obubiegunach dychotomii reprezentacjonizm-antyreprezentacjonizm. Na koniec zaproponuję roz
wiązanie, które zasadniczo mieści się gdzieś w pobliżupierwszegobieguna.
1. Możliwe światy
Tytułtej części artykułumógłby sugerować, iżzajmę się tu omawianiemza
gadnienia znanego pod szyldem problemuświatów możliwych, a podejmowane go zasadniczo odczasów G.W. Leibniza. Tak się jednaknie stanie - nie zamie rzam zajmowaćsię kwestią statusu czyzasadnościrozstrzygnięć wypracowanych na podstawie pojęciaświatów możliwych oraz kategorii konieczności. To, co mnie interesuje, sprowadza się w tymmomencie do przedstawieniakilku przykładów fikcyjnych sytuacji -w tymteż sensie będzie tu mowa o światach możliwych- istotnych z punktu widzenia analizypojęcia doznania czy doświadczenia.
(a) Zombi
Wyobraźmysobie,że pośród nas istnieją tzw. zombi, czyli stworzenia wyglą
dające i zachowujące się dokładnietak jak ludzie (może nawetistnieje identycz na pod względemfizycznymkopia mojego ciała, którazachowuje się w określo nych sytuacjachdokładnie tak jak ja), pozbawionejednak doznań. Ukłute szpilką krzyczą co prawda „Auu!”, jednakże nie oznacza toodczuwania przezniebólu.
Chodzi bowiem o to, że owe stworzenia są systemami tak zorganizowanymi, że przy odpowiednim bodźcu(np.ukłuciu szpilką) ujawniająstosownąreakcję (krzy czą„Auu!”), lecz niejako nie zachodzi nic pomiędzy owym bodźcem areakcją.
Innymisłowy, nie mają one doznań zmysłowych takich jak ludzie czy inneświa dome istoty.
Argumentodwołującysię do wyobrażalności zombi miałby stanowićsilną pod
stawę douznania tezy,w myśl której pełenopis fizycznych własności organizmu (wtymrównieżzachowań) nie zawiera żadnychinformacji dotyczących ewentu alnejmentalnejstrony życiatakiego organizmu. Dzieje siętak dlatego, że zarów no podmiot posiadający świadome stanymentalne, jak i jego duplikat wpostaci zombi będącharakteryzowane za pomocąidentycznych opisów fizycznych.Mimo to oba przypadki są jednak odmienne w tym sensie, że opis fizyczny pierwszej istoty nie jest wyczerpujący, pomija bowiem całągamę jej stanówmentalnych.
(&)Odwrócona Ziemia w dwóchodsłonach
(b*) Przyjmijmy, że istnieje planetazwana OdwróconąZiemią(od tej pory nazywana OZ). Cechą dystynktywną owej planety jest to, żestanowi ona idealną kopię Ziemi poza jedną własnością. Mianowicie wszystko to, co ma swój kolor naZiemi, na OZ ma także przyporządkowane barwy,jednakże przyporządkowa nie to jest zgodne z zasadąodwróconego spektrum. Otóż ogórki są tam czerwo ne, a pomidoryzielone, słońce niebieskie, aniebo żółte oraz pomarańcze sąfio letowe, a śliwki pomarańczowe. Ponadto Ozianie, tzn. ludzie zamieszkujący tę planetę, mają tak zabarwioną rogówkęoka, że odwraca onabarwy. W związku z tym dochodzi w ichprzypadku doponownego odwróceniaspektrum barw. Pa trząc więc na świat, postrzegają gow takichsamych kolorachjak Ziemianie.
Problem jest następujący. Gdy ja na Ziemi oraz moja bliźniaczka na OZ,mo
lekularnie identyczna,lecz wyposażona w zmieniającą widmo barw rogówkę, pa
trzymy napomidora, widzimy go jako czerwonego, pomimo że na Ziemi faktycz niejest on czerwony, a na OZ jeston w rzeczywistości zielony. Mogłoby toozna
czać, że doznanierozwarstwiasię na prostą, tzn.nierelacyjną własność, którą na
zywa się zazwyczaj jak to jest być w stanie doznawania czy doświadczanianp.
czerwieni (własność tę nazywa sięw filozofii umysłu ąualiami) oraz na relacyjną reprezentację doznawanego przedmiotu, np. czerwieńjabłka.
(b**) Tym razem przedstawiona historia jest wiernąkopiąopowieści znanej z pism NedaBłocka1. Otóż sytuacja przedstawia się identycznie jakwprzypadku opisanym w punkcie (b*) poza kilkomarzeczami. Po pierwsze Ozianie nie mają rogówekodwracających spektrum barw i wzwiązkuz tym patrząc na niebo, wi dząjeżółtym, a po drugie używająoni „odwróconegojęzyka”, tzn. zawsze kiedy mówią o kolorze nieba, używają predykatu „niebieski”, gdymówią opostrzega nym przezsiebie nazielono pomidorze zastosują zkolei określenie „czerwony”. Tojednakniekonieczmianpoprzedniegoscenariusza. Następniepowinniśmybo wiem wyobrazić sobie, że szalony naukowiecporywa mnie i transportujena pla netę OZ. Chce chyba być szczególnie okrutnym naukowcem, gdyż umieszcza w mychoczach soczewki odwracające spektrum. Wchwiliopamiętania informu
je mnie jednak o tym, że dokonał owego zabiegu (a może chcebyćjeszcze bar
dziej okrutny?). Po przybyciu na OZoczywiście pamiętam, że w moich oczach znajdują sięsoczewki odwracające spektrum i w związku z tym wszystko wyglą da tu dla mnie identycznie jak na Ziemi. Mówiąc o tym, jaki widzę kolor nieba, odpowiadam,że niebieski, cytryny sądla mnieżółte, itd. aczkolwiek wiem, iżde facto niebo jestnatej planecieżółte, a cytrynysą niebieskie.
1 Błock 1997.
Zdaniem Błocka opisana historia budzi następującą refleksję. Otóż gdybę
dącjeszcze na Ziemi, mówiłam: „Widzę niebieskieniebo”, oraz gdy przebywa jąc po całej tej serii nieszczęśliwych wypadków na planecie OZ, wypowiadam zda
nie: „Widzę niebieskie niebo”, w rzeczywistości mam te same qualia, inne zaś reprezentacje. W przypadku pierwszego zdania odnoszę się bowiem do niebie
skiego nieba, a w przypadku drugiego dokonuję referencji do żółtego nieba.
W rzeczywistości więc ja także, przebywając na OZ, posługujęsię„odwróconym językiem”.
(c) Halucynacje
To takżeulubionaopowieść Błocka.Przedstawia ona sytuację, w której raz doznaj emyrzeczywistego przedmiotu, powiedzmycytryny, a innym razem dozna- jemy złudzenia, tzn. mamy halucynację cytryny. W związku z tym, że w pierw
szym przypadku istnieje przedmiot naszej reprezentacji cytryny ijestnim sama
cytryna,natomiast wdrugim przypadkunieistnieje przedmiot wywołujący w nas doznaniecytryny,Blok wnosi, iż halucynacjesą możliwe jako czyste stanyo po
staci jak to jestwidziećcytrynę, tzn. jakosubiektywne, nierelacyjnestany bez re
prezentacji, czyli qualia.
(d) Mętne widzenie - widzenie mętnego
Ned Blockwykazujesięsporąpomysłowością, jeśli chodzio przykłady eks perymentów myślowych. Kolejny znich sprowadza się do następującej sytuacji.
Załóżmy, żejesteśmy w kinie i ktoś celowo manipuluje przy soczewce wyświe tlacza obrazu w ten sposób, że obraz rzutowany na ekran jest mętny. My jednak o tym nie wiemy i - co więcej - nie patrzymy bezpośrednionaekran (choć znaj duje się on w zasięgu naszegopola widzenia), gdyż jesteśmy zajęci czytaniem w półmroku kinowego przewodnika. Wzwiązku z powyższymuważamy, że ob
raz rzutowany na ekranjest wyraźny, a jedynie fakt, że nie patrzymyna niego bezpośrednio, oraz dodatkowe okoliczności w postaci przyciemnionego światła i odległości sprawiają, że doznajemy go jako niewyraźnego. Następnie zmienia
my nieco opowieść. Jesteśmymianowicie w tymsamym kinie, jednak nieczyta my przewodnika, spoglądamy natomiast bezpośrednio na zamazany obraz. Wi dzimy więc że jest on rozmyty.
Wedle Błockajest to przykład sytuacji, w którejmamy do czynieniaraz zroz
mytym widzeniem rozmytego obrazu (w przypadku pierwszym), a następnie z wyraźnym widzeniemrozmytegoobrazu.Sąto, jegozdaniem, dwie odmienne sy
tuacje. Mają wskazywać różnicęmiędzy stanem jak tojest doznawać a reprezenta cjamirozmytych obrazów. Otóż stanyjak to jest doznawać w obuprzypadkach są, jego zdaniem,odmienne, natomiast niezmienna pozostaje reprezentacja. W pierw szym przypadku mamy do czynieniazqualerozmytości oraz reprezentacją rozmy tego obrazu, w drugimzaś z qualeostrościireprezentacją rozmytego obrazu.
2. Reprezentacjonizm a antyreprezentacjonizm
Zanim zostanąbliżej omówione przypadki przytoczonych sytuacji, postaram się sprecyzować pojęcia niezbędne do ich analizy w aspekcie problemu natury doznań. Z pewnościątakim pojęciem jest kategoria samego doznania. Niektórzy autorzy (np. N. Block, C. McGinn, T.Nagel, C. Peacocke,) wydają sięmniemać, iżdoznaniejest prostym, subiektywnym stanempodmiotu doświadczającego rze czywistości. Wśród doznań znajdują się zatem takie postrzeżeniowe jakości jak barwa, smak, odczucia dotykowe, dźwięczność itp. Inni twierdzą z kolei, że to, cowtymprzypadku określiliśmy mianemdoznania, jest reprezentacją (np.F. Dret- ske,G. Harman, M. Tye),a więcmentalnym przedstawieniemjakiegoś przedmiotu, np. czerwonego jabłka, słodyczy miodu itp. Utrzymują oni jednocześnie, że re
prezentacja nie macharakteru prostej jakości subiektywnej w tym sensie, że jest
własnością czy stanemrelacyjnym wiążącymrelacją reprezentowania dany stan umysłu zokreślonym przedmiotem. Ponieważ podejście antyreprezentacjonistów wydaje się bardziej zdroworozsądkowe, zacznęod analizy obu stanowisk- re- prezentacjonizmu i antyreprezentacjonizmu - z pozycji właśnie przeciwników reprezentacjonizmu. Spoglądając zdość odległej perspektywy na głoszone przez przeciwników redukcji qualiôw doreprezentacji poglądy, można ustalić owocne dlamoich dalszych rozważań rozumienie terminu „doznanie”.
Wymowa wielu wypowiedzi np. Thomasa Nagela na temat doznań dośćjed
noznaczniekieruje naszą uwagę wyłącznie na doznania świadome2. Nie obejmu
je zatem Nagel zakresem terminu „doznanie”takich stanów mentalnych jak np.
informacje podprogowe3. Najistotniejsza jednak idea zawarta w pismachNagela ma postać twierdzenia, że doznaniejesttożsame z takim mentalnym stanem da negoorganizmu, który to stanmożna określić jako bycie dlatego organizmu men
talnienim samym.Jakkolwiek może się towydawać dziwaczne, pomysł jest zu
pełnie prosty i raczej nietrudny do zaakceptowania. Mianowicie, ilekroćdoznaję np. czerwieni, tylekroć istniejedla mnie coś takiego,jak doznawanie przeze mnie czerwieni. Nie wykluczatooczywiście możliwości, iż ktoś jeszcze poza mną ma także identyczne doznanie. Sedno idei Nagelajestjednak następujące. Stan jak to jest doznawać jest stanem fenomenalnym.Oznacza to, żenie matakiej relacji, której mógłby być on członem. Stan tego rodzaju utożsamia się zbyciem danym podmiotem tego stanu.Mówiąc nieco kolokwialnie,stan jak to jest doznawać jest identycznyz byciem pewnąjaźnią.
2 Nagel 1997, s. 204.
3 Celowo używam terminu „informacja”, nie rozumiem go jednak w żaden szczególny spo
sób. Chodzi mi jedynie o uniknięcie zastosowania terminu „doznanie”, który Nagel wiąże ze sta
nami świadomości. Nie rozstrzygam jednak w tym artykule, czy są to różne stany, czy też może należałoby do kategorii doznań włączyć także niektóre stany nieświadome.
4 Papineau 2002, s. 68.
Nieco odmienną propozycję przedstawiaDavid Papineau4. Idea przezniego propagowanajest dobrze znana odczasów Hume’a. Doznania klasyfikujeon bo wiemjako bezpośrednie, pośrednie, proste i złożone. Istotnew jego charaktery styce jestnatomiast to, że dokategorii doznań włącza tak stany nierelacyjne (do znanie widoku pegaza nie jest relacyjne, gdyżnie istniejepegaz), jak i stany rela
cyjne (doznanie widokukonia jest relacyjne, jeślitylko istnieje ówkoń). W związ ku z powyższym Papineau przyjmuje, w stosunku doNagela, znacznie szersze rozumienie pojęcia doznania. Otóż jest rzeczą raczej bezdyskusyjną, że idąc śla dami Hume’a, akceptuje się tezę o istnieniu nie tylko nierelacyjnych, ale także relacyjnych stanów świadomych. Gdymówimyofenomenach mentalnych, czyli stanach pierwszego rodzaju, pozostajemy w kręgu stylistyki Nagela,gdy zaśuży wamyokreśleniarelacyjnego stanu mentalnego, wybiegamy poza tęstylistykę. De facto bowiem Nagel przez doznania rozumie to, co w tradycji filozofiiumysłu
nazywanejest mianem quale. Gdy zaś używa pojęcia relacyjnego stanu umysłu, ma na myśli reprezentację. Zatem jużwyjściowe założenia Nagela co dorozu
mienia pojęcia doznania i reprezentacjiprzemawiają na korzyśćantyreprezenta- cjonizmu. W związku z tym w dalszych analizach wykorzystam zachowujące więk
sząneutralność charakterystyki pochodzące od Papineau. Dodatkowo propono wane definicje zasilę przejętymod Briana Loara5pojęciem relacyjności oraz nie- relacyjności6 7. Otóż:
5 Por. w tej sprawie Loar 2003, np. s. 77.
6 Pojęcie nierelacyjności dobrze oddaje podstawową intuicją związaną z kategorią quale. Po
zwala bowiem zawrzeć, podkreślaną przez wielu autorów, ideę nieintencjonalności qualiow. Por.
np. Crane 2001, s. 76-7, Loar 2003.
7 Skrót „RR” oznacza Redukcyjny Reprezentacjonizm.
Doznanie jest to świadomy,nierelacyjnystan fenomenalny bądź relacyjny stan mentalny występujący wpostaci prostej, złożonejlub pośredniej.
Quale jestświadomym, nierelacyjnym stanemfenomenalnym.
Reprezentacja jest relacyjnym stanem mentalnym występującym w postaci pro stej, złożonej lub pośredniej.
Między pojęciami doznania, quale oraz reprezentacji zachodzą zatem nastę
pującezwiązki:
(I) każde qualejest doznaniem,
(II) każda reprezentacja jest doznaniem, (III) niektóre doznania są qualiami, (IV) niektóre doznania są reprezentacjami.
Mając tak scharakteryzowane pojęcia niezbędne do zarysowania stanowiska reprezentacjonizmu oraz antyreprezentacjonizmu, można przejść do prezentacji owychstanowisk.
Reprezentacjonizm głosi, iż tezy (I) i(U) sąprawdziwe, atezy (III) i (IV) sąfałszywe.
Antyreprezentacjonizm głosi,iż tezy (I), (II), (III) oraz (IV) są prawdziwe.
Otóż reprezentacjonistaodrzuca prawdziwość tez (III) i (IV) z tego powodu, iż nie akceptuje on takiej charakterystyki pojęciadoznania, jaka została tu zapro
ponowana. Twierdzion mianowicie, że nie istnieją przezroczyste, czyli nierela- cyjne, stany fenomenalne. Cała zawartość naszych umysłów daje się sprowadzić do doznań mającychwłasności relacyjne, tzn.do reprezentacji.Zatem nawet ak
ceptacja ze strony reprezentacjonisty tezy(I) nie jesttym samym, co przyjęcie tej tezy przez przeciwnikareprezentacjonizmu. Reprezentacjonista zgodzi sięnatezę pierwszą tylko po to, by dokonać następującej redukcji:
(RRf Każde quale jestdoznaniem i każde doznanie jestreprezentacją, ergo każde quale jest reprezentacją.
Przy czym stanowisko to rozwarstwia się na dwa zasadnicze typy:
(RR*) Każdequale jest doznaniemi każde doznanie jestreprezentacją i każda re
prezentacja zawiera wewnętrzne własności przedmiotów zewnętrznych, ergokażde qua le jest reprezentacją zawierającą wewnętrzne własności przedmiotów zewnętrznych.
(RR**) Każde quale jest doznaniem i każde doznanie jest reprezentacją i żadna reprezentacja niezawierawewnętrznych własnościprzedmiotówzewnętrznych, ergo każdequale jest reprezentacją niezawierającąwewnętrznych własności przedmiotów zewnętrznych.
REPREZENTACJONIZM ANTYREPREZENTACJONIZM
Doznanie jest to świadomy, relacyjny stan mentalny występujący w postaci prostej,
złożonej lub pośredniej.
Każde quale jest doznaniem = (RR) Każde quale jest doznaniem i każde doznanie jest
reprezentacją, ergo każde quale jest reprezentacją.
Każda reprezentacja jest doznaniem.
Doznanie jest to świadomy, nierelacyjny stan fenomenalny bądź relacyjny stan mentalny
występujący w postaci prostej, złożonej lub pośredniej.
Każde quale jest doznaniem.
Każda reprezentacja jest doznaniem.
Niektóre doznania są ąualiami.
Niektóre doznania są reprezentacjami.
(RR*) Każde quale jest doznaniem i każde
doznanie jest reprezentacją i każda reprezentacja zawiera wewnętrzne własności
przedmiotów zewnętrznych, ergo
każde quale jest reprezentacją
zawierającą wewnętrzne własności
przedmiotów zewnętrznych.
(RR**) Każde quale jest doznaniem i każde doznanie nie
jest reprezentacją i żadna reprezentacja
nie zawiera wewnętrznych własności przedmiotów
zewnętrznych, ergo każde quale jest
reprezentacją niezawierającą wewnętrznych własności przedmiotów
zewnętrznych.
G. Harman F. Dretske,
M. Tye
N. Błock, C. McGinn, T. Nagel, C. Peacocke
Innymi słowy, przyjęcietezy (I) nie oznacza ze strony zwolennikapoglądu reprezentacjonistycznego opowiedzenia siępo stronie autorów głoszących istnie
nie niezależnych odreprezentacjiqualiów. Wedle Michaela Tye’a stanowisko re- prezentacjonizmuzamyka się w przekonaniu, iż ,,[w] sposób konieczny dozna
nia, które są identyczne pod względemich treści reprezentacyjnej, są zarazem iden tyczneco do ich charakteru fenomenalnego”8. Takpojętyreprezentacjonizm ak
ceptujązarówno zwolennicy (RR*), jakiprzedstawiciele (RR**).Zasadnicza róż
nicamiędzy tymi wersjami reprezentacjonizmu sprowadza sięnatomiast do rozu
mienia samego charakteru reprezentacji. Otóżwedle np. G. Harmana istnieją tzw.
wewnętrzne własności przedmiotów świata zewnętrznego. Wszelkie własności, które mogą stanowić treść naszychumysłów, są obiektywnie istniejącymi własno
ściami rzeczy w świecie. Zatem, skoro w reprezentacjiujmujemy własności rze czy, znaczy to, że owe rzeczy majątakiewłasności, które dają się mentalnie uj mować. Innymi słowy, rzeczy mają własności, które można określić jako bycie tymi rzeczamidlakogoś. Harman jestzatem przedstawicielempoglądu w wersji (RR*). Jest to dość osobliwe, choć niezwykle interesujące podejściedo zagadnie nianatury doznań, niebędę go tutaj jednak omawiać. Wykorzystujęjednakżenie kiedy Harmanaideę wewnętrznych własności przedmiotów świata zewnętrznego przy próbie zarysowania zasadniczego dla reprezentacjonizmuproblemu związa nego z naturą reprezentacjimentalnej przedmiotu halucynacji.
8 Tye 2003, s. 7.
’ Np. Crane 2001, Tye 2003.
Autorzy formułującyswojestanowiskow ramach reprezentacjonizmu,ale gło szący silnie redukcyjny pogląd, tj. tezę, że nie istnieją żadne odrębne własności fenomenalne, właściwieanalitycznie traktują sformułowanie:quale jestreprezen tacją9.Natomiast antyreprezentacjonistyczny punkt widzenia ogniskuje sięwokół tezy, wmyśl której istnieją qualia oraz reprezentacje,między nimi zaś nie zacho dzi żaden koniecznyzwiązek.Oznaczato możliwość występowania identycznych qualiow przy odmiennych reprezentacjach, różnychqualiow przy identycznych re prezentacjach oraz quale bez reprezentacji. Teraz przejdę do analizyprzykładów fikcyjnych sytuacji opisanychwparagrafie 1. Pozwoli to pokazać sedno sporumię dzy reprezentacjonistami iich oponentami.
3. Qualia czy reprezentacje?
Zacznijmyod sytuacjiopisanej w punkcie (b*), awięc od OdwróconejZiemi przed modyfikacjami wprowadzonymi na potrzeby (b**). Zauważmy,że w myśl antyreprezentacjonizmu fakt,jak to jestdoznawać danego koloruprzezemniena Ziemi, a następnie naOZ - pozostaje bez związku zreprezentacjami, które poja wiają się w mojej głowie w zależności od tego, na której planecie przebywam.
Otóż naZiemi doznaniu koloru czerwonego towarzyszy mireprezentacja np. czer
wonego wozu strażackiego.Na OZ mamidentycznedoznanie czerwieni, jednak że reprezentacjaz nim stowarzyszona jest odmienna. Mianowicie przedstawia, zgodnie z zasadą odwróconego spektrum, zielonywóz strażacki.
Sytuacja zantyreprezentacjonistycznego punktu widzenia przedstawiasięza temnastępująco.Jeżeli przebywając na Ziemi, sformułuję sąd dotyczący tego, ja
kie jest moje doznanie koloru, naturalnie odpowiem identycznie jakwówczas, gdy
bymprzebywała właśniena OZ. Otóżpowiem, że (1)„Doznajęczerwieni”. Za
pytana jednak o to,jakiej barwy jest przedmiot, na który patrzę, będąc na Zie mi, odpowiem (2) „Ten przedmiot jest czerwony”. Przebywając jednakna OZ, stwierdzę,iż (3)„Ten przedmiot jest zielony” (biorębowiem pod uwagę fakt rze czywistych barwprzedmiotówna OZ). Siła rozumowania zwolennika tezyo nie zależnymwzględem reprezentacji statusie qualiówspoczywa naprzekonaniu, że treść reprezentowanawumyśle wyrażona jestw zdaniach(2) i (3) oraz jakotaka pozostaje w pewnym szczególnymzwiązku z rzeczywistością, mianowiciepraw dziwietę rzeczywistośćopisuje. Argumentwydajesię zatem działać tylko wów czas, gdy zgodzimy się, że reprezentacje mają charakter pojęciowy oraz że ade
kwatnieopisująrzeczywistość.
Zastanówmy sięzatem, czy istnieją podstawy do podważeniapowyższychza łożeń. Zacznijmyod pytania: czyfaktycznie reprezentacja ma charakter pojęcio
wy? Jeślirozstrzygnięcie tego problemu wyraża siępozytywnie, musi byćtak, że nie istniejąsytuacje, w których dany podmiot percepcyjny zdobywa nowe repre
zentacje. Albowiem, skoro treści jegoumysłu odnoszące się do świata są zawsze skonceptualizowane, reprezentacja pojawiająca sięwkonkretnym doświadczeniu rzeczywistości jestfunkcją wiedzy podmiotu na temat doznawanego obiektu, sa
mego doznania oraz tego, cojest doznawane. Jeżeli więcprzebywając na Ziemi, postrzegam zielony ogórek,mam reprezentację owego ogórka wówczas,gdy dys
ponuję pojęciem zielonegoogórka, doznaję widoku owego ogórka oraz istnieje zielony ogórek wmiejscu,wktórymgo widzę. Czy jednak można wykluczyćmoż liwość, iż sątakie sytuacje, w których nabywamy nowe reprezentacje, pomimo że nie urobiliśmysobie do tej pory pojęciadanegoprzedmiotu obecnegow takiej reprezentacji? Wydaje się, że nie. Zresztąinna odpowiedźna takiepytanie była
by zwyczajnie absurdalna. Prowadziłabybowiemdo przekonania, że umysły zdolne doreprezentowania świata są jużw chwili swego pierwszego kontaktu z rzeczy
wistością wyposażonewe wszelkie możliwe reprezentacje. Ponadto można przy toczyć wiele przykładów takich sytuacji, w których widzimy jakiś przedmiot pierw szy raz, a mimo to towarzyszący takiemu zdarzeniu stan mentalny bez trudusprosta wymogom nakładanym na reprezentacje. Otóżwracając do wcześniej scharakte
ryzowanego pojęcia reprezentacji, jako stanu mentalnego o postaci relacyjnej, występującego w postaci prostej, złożonejlub pośredniej, należałoby stwierdzić, że przypierwszorazowym doznaniu np.wzrokowym danego przedmiotu zacho dzący stanmentalny pozostaje w relacji percepcyjnej doowego przedmiotui ma charakter prosty. Definicja reprezentacji,która posłużyławtym miejscu jakowy tyczna, niezawiera nawet warunku aktualnego istnienia przedmiotu, który jest re
prezentowany. Mowa o relacyjnym charakterze reprezentacji nie rozstrzyga bo
wiem kwestii tego rodzaju. W ten sposób możnanazwać reprezentacjąnp. stan wspominania jakiegoś zdarzenia10. Gdyprzypominamy sobie las, w którymbyli
śmy pięć lat temu, i siebie wtym lesie, mamy reprezentację tamtej sytuacji, po mimo iż byćmoże nie istnieje już ten las, a tym bardziej my przechadzający się jegościeżkami. Zazwyczaj uznaje się, że w procesie przypominaniasobie czegoś pojęcia odgrywają istotną rolę. Sięgając bowiemdo wspomnienia, powinniśmy jużwiedzieć, czego poszukujemy. Innymi słowy, musimy mieć pojęcie tamtego właśnie lasu,a nie np. lasu,w którym byliśmydwa lata temu. Cowięcej,wcze
śniej musimy dysponować pojęciem lasu w ogóle, jeśli tylko chcemy sobie od
tworzyć w pamięci obraz tego konkretnego lasu, a nie np. plaży. Łańcuchpojęć zaangażowanych w procesie przypominania sobie czegoś wydaje sięwięcbardzo długi, a może nawet ostatecznie kolisty. W związku z tym teoria pamięci jako asocjacji pojęć staje się mało wiarygodna. Wydaje się, że musi istnieć prostszy mechanizmdziałający w przypadkupamięci. Potwierdzeniem tego możebyć tak że fakt, że zwierzętom nieposługującym się w końcujęzykiem i nieposiadającym wzwiązku z tym pojęć nie odmawiamy korzystania z pamięci. Myślę więc, że nie ma potrzebymodyfikowania wcześniej sformułowanej definicji reprezentacji przez dodanie doniej warunku pojęciowości11.
10 Pojęcie percepcji rozumiem szeroko. Oznacza to możliwość obejmowania ową kategorią także doznań przypominanych sobie obrazów.
11 Można także spróbować sformułować takie rozumienie słowa „pojęcie”, w którym zawrzemy również stany umysłu istot nieposługujących się językiem, a mimo to dysponujących pamięcią, mającym zdolność trwałej dyskryminacji określonych sytuacji itp. Tak skonstruowane pojęcie „po
jęcia” będzie jednak odpowiadało temu, co w tym artykule jest rozumiane przez nie-pojęciowe.
W związku z tym przyjmowane przeze mnie rozumienie pojęciowości będzie stanem umysłu ja
kiegoś wyższego rzędu względem czynności określonych zmodyfikowanym znaczeniem słowa „po
jęcie”.
Przejdźmyteraz do odpowiedzi na pytanie, czy coś jest reprezentacją dlate go, że pozostaje wpewnym szczególnym stosunku do rzeczywistości,tzn., że zda
nie, w którym wyraża się treść reprezentacji,jest prawdziwe. Wudzieleniu odpo
wiedzina to pytanie pomożeanalizahipotezy(c)odwołującej się do zjawiska ha
lucynacji. Próba rozstrzygnięcia problemu jawiącego się reprezentacjoniście w związkuz nieistnieniem przedmiotudoznań w przypadkuhalucynacji częścio
wozostała podjęta przyposzukiwaniu odpowiedzi na pytanie pierwsze. Skoro bo
wiem definicja reprezentacji nie zawiera warunkuaktualnego istnienia reprezen towanego przedmiotu lub stanu rzeczy, przypadekhalucynacji wydaje się jedynie dopełniać listę sytuacji, w których taki warunekbyłbypodważony. Musimyjed
nakmieć świadomość istoty położenia charakterystycznego dla halucynacji iprzy woływania czegośw pamięci. W żadnym z tych zdarzeńnie występuje co praw
da przedmiot, którymamy„zobrazowany” w umyśle. Nie istnieje ani las, który wspominam, anicytryna, którą właśnie pod wpływemhalucynacji widzę na stole.