Jan Kutrzebski
Obrona pracy doktorskiej adw.
Zdzisława Czeszejki-Sochackiego
Palestra 18/10(202), 92-95
92 N o ta tk i N r 10 (202) gw arancję spraw nego osiągnięcia celu procesu” . Cele procesu określone zo stały w art. 2 § 1 k.p.k. i areszt tym czasow y bezpośrednio realizacji tych celów nie służy, natom iast służy w zasadzie tylko zabezpieczeniu praw idłow ego toku procesu.
Znacznie w yraźniej wypow iedział się w tym zakresie prok. Sołga m ów iąc, ze „areszt tym czasowy stanow i integralną część system u polityki karn ej czy k ry m i n aln ej” . Po wypowiedzeniu przez dra Zachutę słusznego zastrzeżenia co do tej wypowiedzi, prok. Sołga z tej im pulsyw nej i „szczerej” (jak „przyznanie się’” w toku śledztwa) wypowiedzi się wycofał.
Z dysk u sji wyprowadzono jedno w łaściw ie, bardziej praktyczne n astęp u jące w skazanie: „należy się dom agać, aby uzasadnienia postanowień o tym czasow ym aresztow aniu były odpowiednio argum entow ane” (sędzia Żurawski).* P ostu lat ten je st ja k najbardziej słuszny, chociaż daleki jestem od w iary, że lepsza i obszer n iejsza stylizacja postanowień o tym czasow ym areszcie doprowadzi do „uniknięcia w szelkich w ątpliw ości”.
C hyba i tu nie powiedziano rzeczy w ażniejszej, krzywdząc w ten sposób nowy kodeks postępow ania karnego. K odeks ten w prow adził m ianow icie sądow ą kon trolę stosow ania aresztu tym czasowego w postępow aniu przygotowawczym ; ja k kolwiek w ograniczonym zakresie. Stanow i to na pewno znaczny krok w kierunku wzmocnienia gw aran cji procesowych oskarżonego.
Chociaż dotychczasowe dośw iadczenia ze stosowaniem sądow ej kontroli stoso w a nia aresztu „prokuratorskiego” są — być może — zbyt skrom ne, by temu ujęciu proceduralnem u przypisać pow ażniejszy dorobek, to jed n ak chyba na tej drodze należy się spodziew ać pow ażniejszych rezultatów w spraw ie należytego ukształto w ania się p raktyki stosow ania aresztu aniżeli w doskonaleniu treści postanowień. Po przeczytaniu d ysk u sji nie odniosłem wrażenia, żeby w zakresie aresztu, tym czasowego powiedziano tam w szystko, co zasługiw ałoby na powiedzenie.
Jerzy Saski
3
.
Obrona pracy doktorskiej adw. Zdzisława Czeszejki-Sochackiego
I. O potrzebie łączenia teorii z p rak ty k ą, badań z tzw. w drożeniam i w yników — pisano wiele. Nic dziwnego, skoro w edług m arksow skiej teorii praw dy dośw iad czenie je st je j podstawowym kryterium . Z tego punktu w idzenia trw ające od lat
incompatibilium
zawodu pracow nika naukowego i adw okata przedstaw ia się co najm niej jak o nieporozumienie, a w ysiłek przedstaw icieli p raktyki, w kładany w twórczą więź z nauką praw a, pozostaje w zgodzie z podstaw am i ideologii. Je s t to jedn ak m iłość nie odw zajem niona, adw okaci garn ą się (no, nie masowo) ku uni w ersytetom , atoli żadnejAlmae Matns
nie wolno przy hołubić adep ta wiedzy na stałe. Może go jedynie uhonorować tradycyjn ą form ułą:quod, felix faustum fortu-
natumque sit.
II. A dw okat Zdzisław C zeszejko-Sochacki przygotował pod kierunkiem prom o tora prof, dra K azim ierza Buchały d y sertację doktorską pod tytułem „Przestępstw o rozpijania m ałoletnich”. Typ om aw ianego przestępstw a (art. 185 k.k.) zaw iera w sobie in teresujący splot zagadnień krym inologicznych i dogm atycznych, z któ
rych zw łaszcza pierw sze znalazły w rozpraw ie dobitny w yraz i zostały gruntownie omówione. W pracy uderza staranny dobór m ateriału lekarskiego i statystycznego oraz jego w łaściw a analiza przeprow adzona na szerokim tle przestępczości m ło docianych. Um ożliwiła ona doktorantowi praw idłow ą in terpretację podstawowego znam ienia typu, jak im je st „rozpijan ie” .
W yłaniają się tu dwa problem y:
a) Czy znam ię „ro zp ijan ia” zaw iera w sobie w ielokrotność czynności sp raw czej, czy też w ystarczy czynność jednorazow a?
b) Czy w art. 185 k.k. mówi się o przestępstw ie m aterialnym , czy też fo r m alnym ?
A d a) A utor dysertacji opowiada się — zgodnie z sem antyką — za w ielokrot nością, zn ajdu jąc dodatkowe uzasadnienie swego poglądu w art. 25 § 1 ustaw y z dnia 10.XII.1959 r. o zwalczaniu alkoholizm u. Gdyby bowiem „roz p ija n ie ” było jednoznaczne np. ze „sprzedaw aniem ” lub „podaw aniem ” n a pojów alkoholowych niepełnoletnim poniżej lat 18 (art. 2 § 2 w związku e art. 25 § 1 ustawy), czyli z czynnością także jednorazow ą, to trzeba by przyjąć, że ta sam a m ateria społeczna została unormow ana w praw ie k a r nym dwukrotnie, i to w sposób odmienny.
A d b) W Kom entarzu I. A ndrejew a, W. Św idy i W. Woltera do kodeksu karnego (str. 544) wyrażono zapatryw anie, że skutkiem rozpijania je st niebezpie czeństwo popadnięcia m ałoletniego w nałóg. Z. Czeszejko ujm uje rzecz po dobnie, uznając jednak za podstaw ow y skutek rozpijania określone zmiany w psychice małoletniego, stw arzające predyspozycję alkoholową. To pow ią zanie medycznego i prawnego punktu widzenia trzeba uw ypuklić ja k o w ar tościowy wkład autora w naszą wiedzę o om aw ianym typie przestępstw a. D oktorant stw ierdził jedn ak przy okazji (str. 138), że gdyby niebezpieczeń stw o nałogu było jedynie ab strakcyjn e, to brak społecznego niebezpieczeń stw a czynu stanąłby na przeszkodzie potraktow aniu spraw y w kategoriach przestępstw a. Z tym zapatryw aniem trudno się zgodzić, ponieważ ab strak - cyjność niebezpieczeństwa w ytrąca z zespołu znamion element „ro zp ijan ia” jak o wyraz skutku i dlatego — a nie z innych przyczyn — nie dochodzi do popełnienia czynu zabronionego. N ałóg (rozpicie) nie je st w arunkiem ko niecznym dla bytu przestępstw a z art. 185 k.k., i w tym w zględzie autor ma zupełną słuszność.
W szelako koncepcja w ielokrotności czynności spraw czej, uzupełniona tezą o sk u t kow ym charakterze w ystępku, pociąga za sobą trudność w rozw iązaniu kw estii usiłow ania. Idzie o ustalenie punktu, w którym kończy się usiłowanie, a zaczyna spraw stw o. Rzecz je st bardzo trudna, bo nie w iadom o, kiedy pow staje skutek roz p ija n ia (niebezpieczeństwo nałogu skonkretyzow ane zm ianam i w psychice m ało letniego). Czy można o nim mówić już przy pierw szej czynności sp raw czej? A może dopiero przy trzeciej? Nie wolno też pom ijać św iadom ości spraw cy, że podejm uje działanie b e z p o ś r e d n i o zm ierzające do dokonania czynu zabronionego (czyli do w ystąpienia skutku). Od którego z kolei poczęstunku alkoholem zaczyna się sp raw stw o ? To pytanie nie doczekało się stanow czej odpowiedzi.
T rzeba tu zresztą stwierdzić, że rozpraw a w kw estii stadialnych i zjaw iskow ych form popełnienia przestępstw a w ykazuje pew ną ogólnikowość, mimo że budow a art. 185 k.k. (podobnie ja k np. art. 151 czy 154 § 2 k.k.) w ykazuje charakterystyczną odrębność, p olegającą na przekształceniu klasycznych form pomocnictwa i pod żegan ia w postaci czynności spraw czej (o czym zresztą autor pisze), co pociąga
94 N o ta tk i N r 10 (202) za sobą istotną zm ianę na gruncie odpow iedzialności: o ile norm alny pom ocnik czy podżegacz odpow iada w granicach w łasnego zam iaru (art. 19 § 1 k.k.), o tyle spraw ca rozpijania ułatw iający m ałoletniem u spożywanie alkoholu albo n ak łan ia jący do picia odpow iada w granicach związku przyczynowego, ja k i m usi zacho dzić między przestępnym działaniem a opisanym w yżej skutkiem .
Teoria winy, choć stosunkowo odległa od głównego nurtu rozw ażań autora, kil kakrotnie pojaw iła się na kartach dysertacji. Wina ja k o zarzucalność osobista, za w ierająca treść psychiczną, odpow iada poglądom „norm atyw istów kom pleksow ych” (w K rakow ie W. Wolter i K. Buchała), jak o że przeniesienie um yślności
(der Vorsatz)
i nieum yślności
(die Fahrlässigkeit)
z winy do czynu równoznaczne je st z fin aliz mem („czystym ” normatywizmem ), bronionym w R F N przez W eltzla, M auracha i Niesego, a w K rakow ie przez W. Mąciora.Z. C zeszejko-Sochacki na str. 108 swej rozpraw y opow iada się za koncepcją kom pleksow ą, i w szystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że na str. 110 przed staw ia winę jak o składnik społecznego niebezpieczeństwa czynu. A przecież czyn społecznie niebezpieczny to w cale nie czyn zawiniony, tylko zabroniony (art. 120 § 1 k.k.). N aw et gdyby uznać, że czynowi zabronionem u lepiej odpow iada — jak o jego m aterialny Substrat — przedm iotowa społeczna szkodliwość, a nie przedm io- towo-podmiotowe społeczne niebezpieczeństwo, to i tak w sk ład tego ostatniego pojęcia wchodzi jedynie ubarw ienie zam iaru czy kw an tyfik acja nieum yślności, a nie sam zarzut (zarzucalność), oznaczający istotę winy w norm atyw nym ujęciu, ponie w aż zarzut staw ia się spraw cy z p o w o d u społecznego niebezpieczeństw a jego czynu, i dlatego oba pojęcia pozostają ze sobą w stosun ku rac ji i następstw a, a nie zaw ierania (podrzędności lub nadrzędności). Wina je st zupełnie osobnym elementem przestępstw a i w ynika ze sfery powinności, a nie bytu, ja k społeczne niebezpie czeństwa czynu, a jak o kon strukcja praw na zyskuje sam odzielność zw łaszcza w u ję ciu normatywnym , popieranym przez autora.
Ale nie na tym koniec. Na str. 168 doktorant przedstaw ił winę jak o podmiotową stronę czynu. Otóż — zgodnie z m otyw am i K om isji K ody fikacyjn ej (projekt k o deksu karnego, str. 94) oraz wytycznymi w ym iaru spraw iedliw ości i p raktyki s ą dowej z dnia 29.1.1971 r. w zakresie w ykładni i stosow ania u staw karnych doty czących w arunkow ego um orzenia postępow ania (Mon. Pol. Nr 15, poz. 112) — je dynie um yślność i nieum yślność wchodzą w skład społecznego niebezpieczeństw a czynu, a więc i w skład czynu (dyskretny finalizm ). Przy norm atyw nym ujęciu winy akcent spoczywa jedn ak na zarzucie, a nie na zaszłościach psychicznych. Skoro autor zgłosił akces do teorii kom pleksow ej, to powinien był um yślność i nie um yślność zachować w ram ach podmiotowej strony przestępstw a, a nie podm ioto w ej strony czynu.
Rozpraw a obejm uje w artościow e rozw ażania polityczno-krym inalne. Doktorant w ypow iada trafny postulat udzielenia przew agi dyrektyw ie prew encji szczególnej nad w zględam i na społeczne oddziaływ anie kary i słusznie kry ty k u je dotychcza sow ą reak cję sądów na przestępstw o rozpijania (zazwyczaj k ara pozbaw ienia w ol ności w rozm iarze od 6 do 12 m iesięcy z w arunkow ym zaw ieszeniem je j w ykona nia, przy całkow itym pom inięciu innych sposobów traktow ania przestępcy, np. przy pomocy sam oistnej grzywny, ograniczenia wolności czy w arunkow ego um orzenia postępow ania). Je s t to zresztą problem ogólniejszy, dotyczący nie tylko przestęp stw a rozpijania.
P raca doktorska Z. C zeszejki-Sochackiego um ożliwia w gląd w złożoną kw estię alkoholizm u jak o podłoża określonych kierunków przestępczości. Znajom ość tej
dziedziny krym inologii je st w yjątkow o rozległa i wolno przypuszczać, że autor d aje tu w y raz swoim głębokim zainteresow aniom naukowym .
III. Obronę d y sertacji przeprow adził adw. Zdzisław C zeszejko-Sochacki w dniu 10 m a ja 1974 r. przed K o m isją R ady W ydziału P raw a i A dm in istracji U J w sk ła dzie: prof. U J dr hab. F. Studnicki (przewodniczący) oraz prof, dr hab. J . W aszczyń- ski z U Ł i doc. dr hab. T. H anausek z U J (recenzenci). O dpow iadając ze sw adą na uw agi zgłoszone w referacie prom otora i w recenzjach, doktorant w ykazał zn ajo mość przedm iotu i polemiczny talent.
Zarów no rekom endująca uchw ała K o m isji ja k i uchw ała R ady W ydziału z dnia 3.VI.1974 r. o nadaniu stopnia doktora nauk praw nych zapadły jednom yślnie, co je st okolicznością saty sfak cjo n u jącą i godną podkreślenia, albow iem uchwały daleko nie zaw sze u jaw n iają tak ą zgodność poglądów.
U roczysta prom ocja w auli Collegium Novum uwieńczyła w dniu 6.VI.1974 r. kilkuletni trud adw. Z. Czeszejki-Sochackiego, o czym z przyjem nością zaw iadam ia.
adw. Jan Kutrzebski
P Y T A t S I l A I O D P O W I E D Z I P D / t W M E
Do R edakcji „P alestry” skierowano szereg pytań dotyczących w ykła dni przepisów ustaw y z dnia 10 kwietnia 1974 r. — Praw o lokalowe (Dz. U. Nr 14, poz. 54) i rozporządzenia R ady M inistrów z dnia 26 czerwca 1974 r. w spraw ie wykonania niektórych przepisów praw a lokalowego (Dz. U. Nr 26, poz. 152).
M ając na uwadze powszechne zainteresow anie kw estiam i praw nym i w ynikającym i z powołanych przepisów, zamieszczam y kilka w yjaśnień w zakresie obow iązujących od dnia 1 sierpnia br. przepisów ustaw o daw stw a m ieszkaniowego. Niektóre w yjaśnienia są podane zgodnie z w ykładnią udzieloną przez M inisterstwo G ospodarki Terenowej i Och rony Środow iska terenowym organom adm inistracji państw ow ej.