• Nie Znaleziono Wyników

Imię chrześcijanina

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Imię chrześcijanina"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Czesław Bartnik

Imię chrześcijanina

Collectanea Theologica 46/2, 41-51

(2)

CoIIectanea T h eologica 46 (1976) f. II

K S. CZESŁAW B A R T N IK , L U B L IN

IM IĘ C H R ZEŚC IJA N IN A

N azw a „ch rześcijan in ” posiada ro zm aite znaczenia w różny ch językach: historii, k u ltu ry , religii i teologii. W obrębie sam ego ch rze­ ścijaństw a nazw a ta p rzy b ie ra tak że znacznie odm ienne znaczenia w język u potocznym , k ery g m aty czn y m , m oralno-w ychow aw czym , a d m in istra c y jn y m oraz naukow o-teologicznym . O kazuje się, że n a j­ tru d n ie j je s t u stalić w łaściw e znaczenie tej nazw y n a te re n ie teologii teo retyczn ej, zwłaszcza gdy chce się je u jąć z pozycji teologii h i- storiozbaw czej. N ie będzie tu chodziło, oczywiście, o w szystkie im ­ p likacje treściow e nazw y „ch rześcijan in ” . Chodzi o sy n tety czn e u ję ­ cie: k to może być n a z w a n y ch rześcijan in em i co sp raw ia, że jest on faktycznie chrześcijaninem ?

G eneza nazw y

Często jed n ą z p ró b ujęcia rzeczy jest nazw a językow a. J a k zrodziła się nazw a „ch rześcijan in ?” Ma ona budow ę grecko-rzym ską: christianos, od C hristos — Pom azaniec, M esjasz, C hrystus. N azw a christian o i p o w stała w la ta c h 40-tych w A ntiochii sy ry jsk ie j, p ra w ­ dopodobnie w śró d u rzęd n ikó w rzy m sk ich n a oznaczenie se k ty ży­ dow skiej, tro ch ę ironicznie, jako „m esjańczyków ” : „W A ntiochii też po ra z p ierw szy nazw ano uczniów ch rześcijan am i” (Dz 11, 26; por. 26, 28).1 O prócz te j p o w sta ły jeszcze in n e nazw y z zew nątrz: galilejczycy, nazarejczy cy, m agow ie, nędzarze, opow iadający p rz y ­ pow ieści, desperaci, ateiści, czciciele k rzy ża itd. Sam i zainteresow ani nazyw ali siebie: św iętym i, braćm i, w ierzącym i, uczniam i, p ielg rzy ­ m am i, „sw oim i”, a tak że w yniośle: w y b ran y m i, pow ołanym i, zw y­ cięzcam i itd . Z czasem nazw a „chrześcijan ie” , używ ana n a razie

1 Por. C. S p i c q, C e q u e signifie le t i t r e d e ch ré tie n , S tu d ia th eo lo g ica 15 (1961) 68—78; N. L i f s h i t z , L ’origin e d u n o m d e s c h r é t ie n s , V ig ilia e c h r istia - nae 16 (1962). 65— 70.

(3)

przez pogan, tra fiła do p rzek o nan ia n a jb a rd zie j zainteresow anym . J e śli po 20 la ta c h Ł ukasz specjaln ie zaznacza, gdzie ta nazw a p o­ w stała, to m usiała ju ż być szerzej p rz y ję ta i uznan a przez sam ych zain tereso w an y ch za w y d arzen ie w ażne, n iem al ja k znalezienie sw ej tożsam ości językow ej. P o d koniec I w. „ch rześcijan in ” przypom ina ju ż niem al im ię w łasn e 2.

W lata ch 60-tych, w 1 liście P io tra , n a tra fia m y z jed n ej stro n y n a ślad, że nazw a chrześcijan ie p rzy ję ła się z ra c ji jej n aw iązy­ w an ia do osoby C h ry stu sa, a z d ru g ie j stro n y n a dokonującą się w ch rześcijań stw ie pow ażną zm ianę sem antyczną, dzięki k tó re j n az­ w a „ch rześcijan in ” oznaczała już now ą eg zystencję ludzką, zw iązaną specjaln ie z całą rzeczyw istością Jezu sa C h ry stusa: „Jeżeli zaś cierpi jako ch rześcijanin, n iech się nie w stydzi, ale niech w ychw ala Boga w ty m im ien iu ” (4, 16). M ożna m ówić n a w e t o zw iązaniu tej nazw y z teologią „im ien ia”, a więc o ponow nych n arod zinach „im ienia ch rześcijan in a” .

N a p o czątk u II w., w te j sam ej A ntiochii, nazw a chrześcijanie p rzeszła dalszą m etam orfozę. Z m iany te nie szły po linii P iotrow ej teologii „im ienia chrześcijańskiego” . Być może, iż obaw iano się do- k ety z m u tkw iącego w „ im ien iu ” jak o nazw ie. P o n ad to chciano się zdystansow ać od w erb alizm u reto ró w i s o fis tó w 3. W ty m duchu n a w e t a b s tra k c y jn y sk ąd in ąd te rm in „ch ry stia n iz m ” (cristianism os) rozum iano jako „dzieło w zniosłości” , potężną siłę ducha, ucieleś­ n iającą się w K ościele i d z ia ła ln o śc i4.

Po linii rozw oju znaczenia „ch rześcijan in ” doszło w A ntiochii do u tw o rze n ia tak ż e m aksym alistycznego i zarazem ryzykow nego t e r ­ m inu „K ościół k a to lic k i”, a więc „k ato licy ” 5. T erm in „ k a to lik ” s ta ­ now ił rew o lu cję w sto su n k u do d aw niejszych znaczeń „chrześcija­ n in a ” :

1) „K a to lik ” sprow adza nazw ę „ch rześcijanin a” do ortodoksji; w edług tego „ k a to lik ” nie je s t na razie jak im ś członkiem społecz­ ności pow szechnej, lecz — p rzy n a jm n ie j w II w. — w yznaw cą całej, n ienaru szo n ej n a u k i chrześcijań sk iej; później znaczenie to rozw ijało się tak że w k ie ru n k u nazw y: „d o gm atycy” czyli w y znaw cy p ra w ­ dziw ej n au k i, „gno sty cy ” czyli uczestn icy p raw d ziw ej m ądrości, „ek le z ja sty c y ” czyli członkow ie leg aln ej w spóln oty relig ijn ej itp.

2) W nazw ie „k ato licy ” w II w. i w III n astąp iło bard ziej ra d y ­ ka ln e podzielenie ludzi z p u n k tu w idzenia chrześcijańskiego n a dwa obozy: z jed n ej s tro n y n a ch rześcijan i całą resz tę św iata, zapew ne po s ta re j linii „tych, k tó rz y są w e w n ątrz i z z e w n ą trz ” (1 Tm 3, 7) 2 Por. D id a ch e, 12, 4. 8 Zob. I g n a c y A n t i o c h e ń s k i , L i s t do M a g n e z ja n 4, 4— 5, 1—2; L ist d o R z y m i a n , 3, 2. * I g n a c y , L i s t do R z y m i a n , 3, 3. 5 I g n a c y , L i s t d o S m y r n e ń c z y k ó w , 8, 1—2.

(4)

IM IĘ C H R Z E Ś C IJ A N IN A 43

oraz „stro n p rzeciw n y ch ” (1 Tm 5, 14), a z d ru g iej stro n y n a ch rze­ ścijan dobrych i złych, p raw d ziw y ch i fałszyw ych.

3) W „k atolick im K ościele” ch rześcijan in sprow adza się bez resz­ ty do bazy społeczności zorganizow anej w sposób w idzialny: słowo, sa k ra m en t, w ładza, p ra k ty k a ; „ch rześcijan in ” zatem je s t dostatecz­ nie w idzialny i ok reślo n y przez te ele m en ty ek lezjalne jako znaki w historii.

4) C hrześcijanie jako „kato licy ” nie są już w ięcej podzieleni, ale stanow ią w e w n ętrzn ą jedność organiczną i żyw ą w oparciu głów nie 0 integ ralno ść p rze k a z u historycznego, a więc „Kościół k ato lick i” to Kościół żyjący „całym C h ry stu sem ”, nie ty lk o jego ideą lub n aw et sam ym B óstw em , ale tak że i jego k o n k retn y m , h isto ry czny m czło­ w ieczeństw em , k tó re pociąga za sobą całą, zbawczą, ucieleśniającą się w in sty tu c ja c h tra d y c ję .

C iekaw y p rzy p ad ek utożsam iania „ k a to lik a ” z „chrześcijan inem ” co do zakresów znaczeń zaszedł w późniejszych w iekach w ram ach Kościoła katolickiego, zwłaszcza gdy w IV w. „k atolick i” zaczęło oznaczać „pow szechny” . Chociaż w yznaw cy in n y ch K ościołów n azy ­ w ali siebie chrześcijanam i, to jed n a k Kościół k ato lick i przez długie w ieki dosyć k o nsek w en tn ie do sw ych p rzesłanek odm aw iał im tej nazw y, ja k n a p rz y k ła d arian o m g e rm a ń s k im 6. B y ły w praw dzie 1 przez całe średniow iecze pew ne różnice asp ek tó w m iędzy „k a to ­ lik ” a „ch rześcijan in ”, gdyż nazw ę pierw szą łączono w ięcej z tre ś ­ ciam i in sty tu cjo n a ln y m i, a d ru g ą raczej z życiem w ew n ętrzny m , m oralny m i d a ra m i łaski, ale „ch rześcijan in ” m ógł istn ieć ty lko w „ k a to lik u ” . N azw a „ch rześcijan in ” o trzy m ała szerszy zakres niż „ k a to lik ” dopiero po R eform acji.

U stalanie znaków

Pow odzenie pogańskiej nazw y „ch rześcijan in” zapew niło jej w iązanie nie z ja k ą ś cechą c h a ra k te ry sty c z n ą religii, lecz z C h ry ­ stusem . C h rześcijanie m ogli już w tę nazw ę w k ładać sw oje treści m niej lu b w ięcej określone, byle przy zn aw ać się w jak iko lw iek sposób do zjaw iska C h ry stu sa i do chrystologii. A le życie staw iało ciągle przed koniecznością określenia, kogo i dzięki czem u uw ażać za chrześcijanina. U stalano więc przez całe w ieki „znaki chrześci­ jań sk ie” w dziedzinie p ra w a religijnego, d u szp asterstw a, litu rg ii, stosunków społecznych itp . W ram ach ty c h dziedzin tw orzono n aw et rodzaj definicji „ch rześcijan in a” poprzez znaki. Za tą potrzebą p rak ty c zn ą poszła n a w e t i teoria teologiczna, biorąc — po stro n ie

T ak je s t w p ism ach A u g u s t y n a , L e o n a W i e l k i e g o , A utora

(5)

k ato lick iej — za czynniki defin iu jące „ch rześcijan in a” znaki: w iary, s a k ra m en tu , posługi w ład zy i miłości. Z naki te są przedstaw iane w teologii nie ty lk o jak o w iążące z Kościołem , ale tak że z K ró le ­ stw em C h ry stu sa a n ty cy p o w an y m w św iecie przez zbaw ienie.7 Z naki te m uszą posiadać zaw sze pew ien ele m en t w idzialności i częścio­ w ej styczności z człow iekiem .

a) Teologia dążąca do definicji i w idząca chrześcijań stw o jako złożone z poszczególnych elem en tó w podnosiła n a pierw szym m iej­ scu, że chrześcijan in a k o n sty tu u je w iara. A le dla teologii historio - zbaw czej n ie jest to odpow iedź p e łn a i ogólnow ażna, gdy się p a trz y n a „chrześcijańskość” pod k ą te m jej zw iązku ze zbaw ieniem w J e ­ zusie C hry stu sie, z C h ry stu sem jako tw ó rcą rzeczyw istości ch rze­ ścijań sk iej. P rz ed e w szy stk im nie w iadom o, jak ujm ow ać w iarę. Może być ona b ra n a jak o pew na p ostaw a oddania się rzeczyw i­ stości w yższej, ja k w ew angeliach, i w te d y nie w y stę p u je jedynie w chrześcijaństw ie, a rów nież i ludzie w ątpiący, słabi w w ierze i zaw ieszający sw ój a k t w ia ry nie w y d ają się być przez to sam i w y ­ kluczeni od procesu zbaw ienia C hrystusow ego. Poza ty m w iara może być b ra n a od s tro n y jej treści: ch rześcijan in to człow iek p rz y jm u ­ jąc y o kreśloną chrystologię, określone tw ierd zen ia o Jezusie C h ry ­ stusie. A le o jak ie tu tw ierd zen ie idzie? Zw ykło się przedstaw iać w teologii, że ch rześcijan in em czyni p rzy jm o w an ie B óstw a Jezu sa C hrystu sa, poza ty m nie brak ow ało teorii, że ch rześcijan in em jest ty lk o te n człow iek, k tó ry p rz y jm u je w szystkie d o gm aty swego Kościoła. Są to tw ierd zen ia stanow czo zb y t m arg inalne. W p ierw ­ szych w iekach dla chrystologii w ażniejsza b yła sp ra w a p rzy jm o ­ w ania człow ieczeństw a C h ry stu sa niż Bóstw a. Poza ty m zawsze jest jak a ś h ie ra rc h ia p raw d , a więc ty lk o p ew n e p ra w d y m ożna by uw ażać za chrześcijańskotw órcze. Je d n a k k tó re k o n k retn ie? Czy nie może być zw iązan y m re a ln ie z C h ry stu sem i całym zjaw iskiem po­ w sta ły m w okół niego człow iek w ierzący inaczej, niż m ów i k o n k re t­ na teologia, lu b człow iek w ogóle niew ierzący? N iew ątp liw ie tak. N ie w y d a je się, żeby dla teologii k ry ty c z n ej chrześcijańskość zale­ żała od s tr u k tu r y zdania.

b) W tra d y c y jn e j teologii oprócz w ia ry w skazyw ano na więź s a k ra m e n tu c h rz tu . Je d n ak ż e znak c h rz tu z w ody, bez negow ania jego znaczenia dogm atycznego, p rak ty c zn ie b y ł stosow any zbyt często jak o a d m in istra c y jn y a k t przyłączenia człow ieka do o k re ­ ślonej gru p y. Czy p rzy jęcie c h rz tu z w ody jest o k reślający m czyn­ n ik iem ch rześcijaństw a? J u ż w sły n n y c h dy sk u sjach w okresie p a try sty c z n y m co do p o czątk u pow szechnego i indyw idualnego „ch rześcijań stw a” , słusznie podnoszono, że zbaw cze działanie C h ry ­ stu sa rozciąga się n a cały czas, a więc że w ty m sensie i chrześci­

7 S ą on e p rzy jm o w a n e n a w e t p rzez k ry ty czn y ch teo lo g ó w , np . H. K u n ę ,

(6)

IM IĘ C H R Z E Ś C IJ A N IN A 45

jań stw o istn iało od początk u istn ien ia ludzkości oraz że dziecko rodzi się w rodzinie chrześcijań sk iej jako „ch rześcijan in ” n aw et jeszcze bez c h rz tu 8. P odobnie za ch rześcijan uw aża się ludzi c ie r­ piących z pow odu C h ry stu sa lu b p rz y jm u ją c y c h c h rzest prag nien ia. Poza ty m teologia w ik ła się ciągle w sprzeczności, p rzy jm u ją c z je d ­ nej stro n y , że chrzci się w ierzącego, a z d ru g iej, że ch rzest przy go ­ to w uje g ru n t w ierze, ja k u dziecka.

c) P o d kreślało się w teologii p a rty k u la ry sty c z n e j, że ch rześcija­ ninem jest się p rzez członkostw o kościelne, poddanie w ładzy spo­ łecznej i u trz y m an ie podstaw ow ych w ięzi w spólnotow ych. Jed n ak że i tu ta j nie m a rozw iązań m iaro d ajn y ch teo retycznie. P ow raca ten sam problem : przez co w iążem y się isto tn ie ze społecznością ek le­ zjalną? P rzez w iarę, dostosow aną m oralność, odpow iednią p ra k ty ­ kę, przez w olę jed n o stk i czy decyzję sam ego K ościoła? Czy może sam a jed n o stka zerw ać zbaw cze w ięzy z K ościołem lub czy Kościół może pozbaw ić kogoś swego członkostw a jako w spó lno ty dążących do zbaw ienia? N iew ątp liw ie ekskom unikow ani n ie p rz e sta ją być chrześcijanam i tak , jak i grzeszący przeciw ko po słuszeństw u ko ­ ścielnem u. Z resztą posłuszeństw o w ładzy społecznej może w ynikać jed y n ie z p rzed m io to w ych więzi społecznych, k tó ry c h w łaśnie szu­ k am y jako d ecy du jący ch i ogólnow ażnych. C zyżby należało odróż­ niać Kościół od chrześcijań stw a i przynależność do K ościoła tr a k ­ tow ać ta k ja k „św iecką” i w idzialną, a przynależność do chrześci­ jań stw a jako duchow ą i niew idzialną? N ie m ożem y się n a to zgo­ dzić, bo Kościół nie m iałb y sw ej ra c ji istnienia.

d) W iele k ieru n k ó w dostrzegało d e te rm in a n tę chrześcijańską w m iłości relig ijn ej, w doskonałości i w działalności zgodnej z E w an ­ gelią. A le i te n czynn ik nie w y d aje się dla teo rii k ry ty c z n e j decydu­ jący. Czy m iłość n a tu ra ln a m iędzyludzka różni się od m iłości ch rze­ ścijań skiej? P raw d ziw a m iłość nie je s t często dostatecznie w idzialna n a w e t w czynach zew nętrzn ych . Podobnie p ro b lem aty czna jest w św iecie doskonałość. Poza ty m chrześcijaństw o w y d aje się istnieć w łaśnie dla grzesznych, bo ono stanow i jed y n ą dla n ich szansę zbaw ienia i C h ry stu s przy szed ł nie do doskonałych, lecz do grzesz­ ników . Nie m ożna w reszcie negow ać dobroci S tw ó rcy rozlew ającego sw oją dobroć, m iłość i cn oty na w szystkich ludzi bez w zględu na ich przynależność relig ijn ą. M iłość i doskonałość są niew ątp liw ie dopełnieniem chrześcijań stw a, ale nie k o n sty tu u ją go.

Nie pom ijało się pró b syn tety czn y ch , że chrześcijan inem jest człow iek w iary, sa k ra m en tu , w spó lno ty i m iłości. A le n a w e t i ta syn teza nie je st k o n sty tu ty w n a , gdyż po p ro stu w rzeczyw istości nie zaw sze w y stę p u je ze w szystkim i elem en tam i u każdego czło­ w ieka. N iew ierzący, nieochrzczony, nie n ależący do Kościoła, może

8 Np. F i l a s t r i u s , D i v e r s a r u m h a e re s e o n l i b e r 81— 83 (109— 111), CSEL 38, 70— 75.

(7)

naw iązać zbaw czy k o n ta k t z C hrystusem , czyli być ch rześcijan i­ nem , jeśli ty lk o w p ew n y m m om encie osiągnie dobroć m oralną. Z d ru g iej stro n y ta k im ch rześcijan in em sta je się i człow iek zły, jeśli w yk on a choć jed en zasadniczy a k t d o b ry lub p rzy jm ie od C h ry stu sa d a ry s a k ra m e n ta ln e i charytologiczne. R ozróżnianie zaś przynależności do ch rześcijań stw a in re i in voto lu b pełnej i n ie­ pełnej nie m a żadnego znaczenia dla kw estii, w k tó re j nie idzie o stop ień bycia ch rześcijan in em , lecz po p ro stu , czy kto ś jest ch rze­ ścijaninem , czy n ie jest, a jeśli je st to przez co? W szystkie d o tych­ czas om aw iane znaki w y d a ją się w ty m w zględzie zb y t w zględne, fra g m en ta ry c z n e i n ieadekw atn e. S p ełn iają pew ną rolę w teologii p rak ty c zn e j, ale nie są w y starczające dla teologii teo rety czn ej.

Zakresy i głębia

M yśl o pow ołaniu w szystkich ludzi do zbaw ienia w C hrystusie, a więc o p ow ołaniu do chrześcijań stw a, rodziła się w teologii z w iel­ kim i tru d n o ściam i i w śród ciągłych ata k ó w ze stro n y pesym istów , k tó rz y ustaw icznie dążą do zacieśnienia m iana chrześcijańskiego do nielicznych ludzi sp ełn iający ch typow e i e lita rn e w a ru n k i. W y raź­ n iejszy m oparciem dla tej m yśli jest w ypow iedź Paw ła: „Zbaw iciel nasz, Bóg... p rag n ie, b y w szyscy ludzie zostali zbaw ieni i doszli do poznania p raw d y . A lbow iem jed en jest Bóg, jeden też p ośrednik m iędzy Bogiem a ludźm i, człowiek, C hry stu s Jezus, k tó ry w ydał siebie sam ego n a okup za w szystkich jako św iadectw o w e w łaści­ w y m czasie” (1 T m 2, 4— 6). Jeżeli w y raz „w szyscy” w eźm iem y n u ­ m erycznie, a nie ty lk o rep re z en ta cy jn ie, jak chciała teologia au g u - sty ń sk a, to w idzim y, że pew ien rodzaj rela cji do C hry stu sa został da n y każdem u człow iekow i, każdego czasu i m iejsca, a więc każdy m a jak ą ś m ożność bycia chrześcijaninem , n a w e t łącznie z dziećmi nienarodzonym i. S łusznie jed n a k św. P aw eł zw rócił uw agę, że przy ta k u n iw e rsa listy cz n y m tłu m aczen iu w oli zbaw czej C h ry stu sa dziw ­ nie zaciera się ro la Kościoła. Podzielił więc zbaw czą rela cję C h ry ­ stu sa n a rela cję „do w szy stk ich ” i „ relację do w ierzący ch ” : „Bóg żyw y jest zbaw cą w szystkich, zwłaszcza (m a lista ) w ierzących” (1 Tm 4, 10). Z podziału tego w y n ik a m im o w szystko, że oprócz rela cji zbaw czej w „w ierzący ch ” istn ieje tak że jak iś zbaw czy zw iązek z C h ry stu sem u lu d zi nie o b jęty c h nazw ą „w ierzący ” . Pośród ty ch „ in n y ch ” z n a jd u ją się zapew ne tak że „ch rześcijan ie” , ta k zw ani „anonim ow i” 9.

8 Por. K. R a h n e r , D as C h r i s t e n t u m u n d d ie n ic h t c h r i s tl ic h e n Religio nen, w : P l u r a l i s m u s , T o le r a n z u n d C h ris te n h e it, N ü rn b erg 1961, 55— 74; t e n ż e .

D ie a n o n y m e n C h r is te n , w : S c h r i f t e n z u r T h eo lo g ie, E in sied eln 1965, t. VI 545—

555; t e n ż e , A t h e i s m u s u n d im p l i z i t e s C h r is te n t u m , t a m ż e , t. V III (1967) 187— 212; t e n ż e , A n o n y m e s C h r i s t e n t u m u n d M i s s i o n s a u ft r a g d e r K ir c h e , t a m ż e, t. I X (1968) 498—515.

(8)

Podobna „dych o to m ia” ch rześcijan znan a jest od daw na. W y­ wodzi się ona z p odziału n a chrześcijan p raw d ziw y ch i pozornych, w e w n ętrzn y ch i zew n ętrzn y ch , pod znakam i ek lezjalnym i i bez ty ch znaków: „I ta k ten , k tó ry od urodzenia je s t nieobrzezany, a w y ­ pełnia praw o, będzie sądził ciebie, k tó ry , m im o że m asz księgę p raw a i obrzezanie, p rzestęp u jesz praw o. Bo Ż ydem nie jest ten, k tó ry n im jest n a zew n ątrz, an i obrzezanie nie jest to, k tó re jest widoczne na ciele, ale p raw d ziw y m Ż ydem je s t ten , k to jest nim w ew n ątrz, a p raw d ziw y m obrzezaniem jest obrzezanie serca, du­ chowe, a n ie w edług lite r y ” (Rz 2, 27— 29). W te n sposób zew n ętrz­ n e znaki przynależności do chrześcijań stw a, choć rea ln e, nie są je d ­ n ak an i ab so lu tn ie decy du jące ani jednakow e. Zachodzi przedziw na d iale k ty k a m iędzy znakam i a znaczeniam i, co k ró tk o oddał św. A u g u s t y n : „N iekiedy owce nie z n ają sw ej egzystencji zbaw ­ czej (jako ch rześcijańskiej), dopiero P a ste rz ro zpoznaje je. W iele owiec jest n a zew n ą trz (chrześcijaństw a w idzialnego) i w iele w il­ ków jest w e w n ątrz oraz w iele owiec jest w e w n ątrz i w iele w ilków n a zew n ą trz ” 10.

Nie z a jm u je m y się tu ta j bliżej ani zn akam i eklezjalności, ani n a tu rą ch rześcijań stw a anonim ow ego, ale problem em , co k o n sty ­ tu u je chrześcijanina. Z d ialek ty k i zatem znaków pozornych i re a l­ n y ch oraz jasn y ch i u k ry ty c h , a tak że z w ąsk ich zakresów znaków w idzialnej w iary , c h rztu , w ięzi społecznej i m iłości w y n ik a ją p ew ­ ne zasadnicze k o n sek w encje dla an alizy n azw y „ch rześcijan in ” :

1) C hrześcijan in jako zw iązany ze zbaw ieniem w C hrystusie może się k ry ć pod w spom nianym i zn akam i o bjaw ionym i i kościel­ nym i, ale może m ieścić się tak że poza ty m i znakam i, może pod jakim iś znakam i n a tu ra ln y m i i przygodnym i; p rzy ty m nie ty lko sam zw iązek zbawczy, ale i znaki tego zw iązku, choć realne, pozo­ s ta ją tajem nicze, a n a w e t znaki objaw ione są jeszcze w iększą ta je ­ m nicą niż znaki n a tu ra ln e .

2) Liczba znaków p o daw anych przez teologię n ie je s t zam k nię­ ta: nie ty lko że n iek tó re zdają się być jeszcze przez teorię nie nazw ane, ale także, obok znanych, m ogą p rzy jść i now e, rów nież relaty w n e; może kiedyś isto tę przynależności do C h ry stu sa będzie w yrażało także działanie n a rzecz pokoju, ochrona życia biologicz­ nego p rzed zagładą, insp iro w an ie sensu życia itp.

3) Sąd, czy k to ś je s t rea ln ie chrześcijaninem , nie je s t sądem naukow ym , lecz egzystencjalno-zbaw czym , a także nie teorią, lecz w y darzen iem zbaw czym .

4) Sąd te n je st a k te m zachodzącym m iędzy osobą lu d zką a osobą Jezu sa C hry stu sa: nie je s t więc ani jak ą ś k o n stru k c ją logiczną ani sądem o rzeczy, lecz a k te m osobowym , k tó ry jest jednością, a ro z ­ p ad a się n a w ielość asp ek tó w dopiero w analizie naukow ej.

10 I n Jo h a n n is E v a n g e li u m T ra ct. 45, 12 (PL 35, 1725).

(9)

Sąd zbaw czy o „ch rześcijan in ie” m oże opierać się n a znakach objaw ion ych i eklezjalny ch , ale jako na p e w n y m tw orzyw ie, co zresztą odnosi się i do e w e n tu aln y c h znaków n a tu ra ln y c h i in d y ­ w idu alny ch . G łów na siła tego sądu tk w i w akcie osoby. Nie jest to jed yn ie sąd jedn o stk i, ale tak że k o lekty w ny. W ty m dru gim uczestniczą ludzie nie m ają cy p ełn y ch spraw ności co do fo rm u ło ­ w ania tak ic h sądów. Sąd te n nie je st zd eterm in o w an y przez s tr u k ­ tu r ę znaków , lecz p o w staje jako a k t osobowy, d o konany wobec i pod w pływ em k o n ta k tu niew idzialnego z D uchem C hrystusa, z D uchem Ś w ięty m 11. I ta k w oparciu o k o n ta k t z osobą wyższą sam sąd zbaw czy n iejak o „d ecy d u je” o chrzęścijańskości i potem n a stę p u je odpow iednia in te rp re ta c ja w łasnej rzeczyw istości z m yślą, że C h ry stu s p rz y jm u je tę in te rp re ta c ję w jak ie jś części za sw oją i ta k sta je się „ch rześcijań sk ą” .

Sąd o chrzęści jańskości w sw oim aspekcie n a tu ra ln y m i w idzial­ nym , jak i zaw sze m a, nie je s t w y ro k iem ani u stalen iem faktó w przeszłych, lecz je s t p ew n y m otw arciem się n a now ą rzeczyw istość, n a przyszłość. K toś ch rześcijan in em nie ty le „ je s t” , ile raczej „staje się”, jest n a drodze do chrześcijaństw a, ciągle z m ożliw ością odpad­ nięcia, sp rzeniew ierzenia się. Sam sąd więc jest w p ew nym sensie niedokończony, ja k i cała h istoria ludzka.

Człowiek m oże w ierzyć, że jest chrześcijaninem , m oże obejm o­ w ać tę w iarę m iłością, ale p rzede w szy stk im sąd o chrześcijaninie jest dziełem nadziei n a tu ra ln e j i nadp rzy rod zon ej. M am y nadzieję, że jesteśm y, że s ta je m y się ch rześcijan am i i że osiągam y n a tej drodze postęp. Sam a n ad zieja m a różną d ynam ikę, ale nie da n am nigdy w iedzy pełn ej, czy fak ty czn ie jeste śm y chrześcijanam i. N ie­ m niej n ad zieja ta n a d a je naszej „św ieckiej” egzystencji c h a ra k te r ru c h u k u ch rześcijań stw u . Ona dźw iga głó w ny ciężar różny ch spo­ sobów bycia z C hry stu sem : eklezjalny, anonim ow y, duchow y, p ra k - seologiczny, dośw iadczany m istycznie, pragnien iow y, zaciem niony grzechem .

Od nazwy do imienia

K ażda nazw a je s t p ew n y m ujęciem , lecz zarazem i zacieśnieniem ro zum ien ia p rzed m io tu . W Biblii więc ch ę tn iej operow ano „im ie­ n iem ” nie będ ący m nazw ą ścisłą, a raczej p ew n y m ogólnym u k ie ­ ru n k o w an iem ro zu m ien ia i przeżycia. S tą d sam o im ię jest „ ta je m ­ n icą ” (Ap 17, 5). O statecznie bow iem je st ono rów noznaczne z osobą, z osobowością noszącego je 12.

W Por. 1 K or 6, 19; E f 2, 4— 6; T yt 3, 5— 7; 1 P 2, 9. 12 Por. M t 6, 9; J 12, 28; 17, 6; A p 3, 4; 9, 11; 11, 13; 19, 16.

(10)

IM IĘ C H R Z E Ś C IJ A N IN A

49

C hrześcijaństw o w w idzeniu historiozbaw czym je s t tajem niczym staw an iem się i k o m u n ią „im io n ”, a raczej im ien ia Bożego i im ienia człow ieka p rzez im ię Jezu sa C h ry stu sta. „O b jaw iłem im im ię tw oje i n adal będę o b jaw iał” (J 17, 26. P or. J 17, 6). Człowiek zaś, tw orząc sw oją osobowość, „ w -tw a rz a ” się w „im ię Jezu sa C hrystusa, P an a naszego” (1 K o r 5, 4; 6, 11; J 17, 11— 12). P o d staw ą tego je s t zba­ w ienie św iata w im ien iu C hry stu sa: „I n ie m a w żadn ym in n y m zbaw ienia, gdyż nie dano ludziom pod n iebem żadnego innego im ie­ nia, w k tó ry m m oglibyśm y być zbaw ien i” (Dz 4, 1 2 )13.

Z baw ienie nie je s t bezopozycyjnym tw o rzen iem im ienia. M uszą pow stać p rzeciw staw n e g ru p y : z jed n ej stro n y czcicieli im ienia J e ­ zusa C h ry stu sa, w yznaw ców tego im ienia i spodziew ających się jego realizacji w h isto rii u , a z d ru g iej stro n y blużniących tem u im ieniu i usu w ający ch się spod jego w p ływ u 15. A le w żadnym p rzyp adk u nie jest to już osadzanie „ch rześcijan ina” n a m ocy znaku, lecz na sam ej istocie zw iązania człow ieka z C h rystusem , na przejściu od znaku do im ienia. P rz y ty m im ię Jezu sa C h ry stu sa m oże być u k ry te pod różnym i nazw am i i znakam i. Głos K ościoła w idzialnego stanow i pom oc w szu k an iu tego im ienia, ale o b ejm u je ono sw ym zasięgiem całą histo rię lu dzk ą i cały św iat. T aka je st fu n k cja historiozbaw cza im ienia jako ch w ały p erso n aln ej. S tąd trz e b a stale w ychodzić do tego m istery jn eg o im ien ia poza u trw alo n e i o graniczające znaki: „Rów nież i m y w y jd ź m y do niego poza obóz” (H ebr 13, 13). W iedzie nas ta m D uch Boży p o zw alający n am lepiej i głębiej odczytyw ać w szystkie znaki: „a to, że ono trw a w nas, p o zn ajem y po D uchu, którego n am d ał” (1 J 3, 24). Dopiero w Jero zolim ie niebieskiej, w K ościele „now ego im ien ia”, nie będzie się m usiało w ychodzić poza znaki, żeby dotrzeć do im ienia: „... zwycięzca... już nie w yjdzie n a z e w n ą trz ” (Ap 3, 12).

„Im ię ch rześcijań sk ie” , nazw ane ta k przez P io tra , zależne od im ienia Jezu sa C h ry stu sa, je s t ujm o w an e przez w iarę. J e st to je d ­ n ak w iara o s tru k tu rz e osobowej, bo „w iara w im ię” : „ k tó rz y w ie­ rzycie w im ię S y n a Bożego” (1 J 5, 13; por. 3, 23; A p 2, 13). Im ię to n astęp n ie jest dosiągalne ty lk o d la m iłości, jaw iącej się pod ró ż­ nym i postaciam i, lecz będącej ostatecznie m iłością jak iejś Osoby; nie m iłu je się rzeczy, nie m iłu je się n a w e t Z baw iciela, lecz m iłuje się im ię-osobę (por. H e b r 6, 10; 1 J 3, 23). N ade w szystko im ię chrześcijań sk ie je s t gw iazdą dla nadziei: ch rześcijan in em jest czło­ w iek, k tó ry nie p o k ład a nadziei w losie, w w ydarzen iach , łaskach, dagach, w ieczności — n ato m ia st pokłada ją w „im ien iu ” , czyli w ta ­

13 Por. F lp 2, 9— 10; E f 1, 21; H ebr 1, 4.

»« Por. D z. 9, 21; 15, 14; 1 K o t 1, 2; E f 1, 21; 2 T es 1, 12; H ebr 13, 15; 1 P 4, 16, A p 11, 18; 15, 4.

» Por. R z 2, 24; 1 T m 6, 1; Jak 2, 7; A p 3, 8.

(11)

jem n icy osoby, osoby C h rystu sa: „... w y ru szy li w drogę dla im ie­ nia...” (3 J 7); „... szu k am y tego, k tó ry m a p rzy jść ” (H ebr 13, 14). „Im ię” s ta le się eschatologizuje, u w ew n ętrzn ia, s ta je się coraz m niej nazw alne. N aw et im ię C h ry stu sa nie m oże w ty m w ieku być dostatecznie znane: „... im ię, k tó reg o n ik t nie zna pró cz niego... A im ię jego nazw ano: Słowo Boże” (A p 19, 12— 13). N azw a Słowo Boże je s t rów nież ty lk o nazw ą doczesną. C złow iek chciałby, żeby znak za w a rł całą rzeczyw istość. J e s t to pokusa: „N auczycielu, chcie­ liby śm y jak iś znak w idzieć od ciebie” (M t 12, 38). A le żadna nazw a, będąca przecież rzeczą, nie odda im ien ia jako osoby, zwłaszcza w znaczeniu relig ijn y m . Jeżeli n a w e t ch rześcijan in u tw o rzy sobie jak ieś doczesne „im ię”, to i ta k ostatecznie o trz y m a „im ię nowe, którego n ik t nie z n a ” (Ap 2, 17), bo ty lk o Bóg zna w pełn i im ię relig ijn e człow ieka (Wj 33, 12) i w oła je ta k , że s ta je się ono ch rze­ ścijańsk im (J 10, 3). C h ry stu s zakończy n azy w anie tego im ienia n a końcu: „I w ypow iem im ię jego przed m oim O jcem ” (Ap 3, 5. Por. M t 10, 32— 33).

„ C h rześcijan in ” to nie ty lk o nazw a, to tak ż e p ew n a rzeczyw i­ stość, k tó ra m oże m ieć dosyć różne nazw y, albo raczej k tó ra się k ry je pod różnym i znakam i. W rezu ltacie, dla języ ka teologii d u ­ chow ej, jest to „im ię” , a więc najw y ższa ta je m n ic a osobowości. Nie je st to zatem an i rzecz, an i eg zy sten cja jak o ta k a , ani zw ykła p rz y ­ należność, ale w p ierw szy m rzędzie szczególna osobowość relig ijn a, k o n sty tu o w an a i tw o rząca się w i poprzez osobę C h ry stu sa. C h ry ­ stu s s ta je p rze d człow iekiem jako osoba p rzy czy n iająca się — co w iem y z o b jaw ienia — do p o w stan ia i ro zw o ju „osobowości ch rze­ śc ija ń sk ie j” . D o kładny sposób p o w staw an ia te j osobowości nie jest n a m znany. M ożem y jed y n ie dom yślać się, że je s t to rodzaj przed ­ m iotow ej i podm iotow ej in te rp re ta c ji człow ieka n a C h ry stu sa, n ie ­ jako w znak u C h rystusa. Ta in te rp re ta c ja m a sw oje m aterialn e p u n k ty oparcia w zn ak ach społeczności re lig ijn e j, ale i tu ta j nie w y czerp u je się, je st bow iem p ew n y m żyw ym zbaw czym staw aniem się chrześcijańskim .

„ C h rześcijan in ” to nie ty lk o sp ecjaln a osobowość w sensie obiek­ ty w n y m jako p ew n a rzeczyw istość „ z ew n ę trzn a ” , ale je s t to przede w szystkim rzeczyw istość „ w e w n ę trz n a ” . Z resztą obie te rzeczyw i­ stości nie m ogą być w żaden sposób od siebie oddzielone. N aw et gdy m ów im y o podm iotow ości, to m am y n a m y śli nie subiektyw ność w sensie nierealności, lecz raczej p ew n ą w e w n ętrzn ą obiektyw ność. T ym w ięcej odnosi się to do osobowości. A zatem ch rześcijan in to tak że — o p a rta n a osobie C h ry stu sa i tw o rzo nej przez niego zbaw ­ czej rzeczyw istości — specjaln a now a podm iotowość, w k tó re j czło­ w iek o d n a jd u je sw oją najg łęb szą tożsam ość relig ijn ą. To sam o od­ nosi się i do podm iotow ości k o lek ty w n e j czyli e k lezjaln ej. Od stro n y czynnej, być ch rześcijan in em to znaczy w y tw arzać' sw oją n a tu

(12)

-IM IĘ C H R Z E Ś C IJ A N IN A 51

ra ln ą osobowość w osobę C hrystusa, to nie być o d erw an ą nazwą, lecz w pisyw ać się w cały języ k h isto rii zbaw ienia, to staw ać się im ieniem piszącym się w „księdze życia B a ra n k a ” (Ap 13, 8; 17, 8). Ję zy k te n nie m oże być do końca jasn y dla nas obecnie, ale ro z ja ­ śnia się n a m sta le przez D ucha Św iętego, k tó ry je s t jego n a jw y ż ­ szym tłum aczem .

LE NOM D E CHRETIEN

L e term e de „ ch rétien ” a y a n t de d ifféren tes sig n ifica tio n s dans l ’h istoire, la cu ltu re et la v ie c o tid ie n n e acq u iert u n e sig n ific a tio n p a rticu lière dans la la n g u e de th éo lo g ie th éoriq u e. Q u el e s t le sèm e th éo lo g iq u e, histordo-salvateur, le p lu s propre? L a sig n ifica tio n th éo lo g iq u e d e „ ch rétien ” trou ve q u elq u es points d ’ap p u i a p p ro x im a tis, p a rtiels e t rela tifs, n o ta m m en t dans le s sig n es d e la fo i, du sa crem en t, de la so c ié té d éterm in ée et d ’au tres, m a is e lle rep résen te un m y stè r e le p lu s profond. On n e p eu t la com pren­ dre q u ’en relation au „nom ” ou à la p erso n n a lité du J ésu s-C h rist e t â une p a rticu lière p erso n n a lité d e l ’hom m e. D ’où la „ ch rétien té” n e co n stitu e pas u n e réisation , m a is u n e m y sté r ie u se p erso n n a lisa tio n d’être salu taire. E lle est créée par la S a in te T rin ité — a v ec un sy n erg ism e de l’h-omme — com m e une la n g u e r é e lle d ’h isto ire d u salu t. L e term e d e ch rétien d e v ie n t un nom . Il est a v a n t tou t u n e o e u v r e d e l ’esp éran ce. L e ju g em en t d e la ch rétien té, lu i-m êm e, et un m y stère sa lv a teu r, u n e réa lité d ’ordre p erso n n el d iv in o -h u m a in e t une p arole du C hrist en une c e rta in e m esu re p as en co re fin ie , com m e tou te l ’h isto ire h u m aine.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie wiem też, czy jeszcze zajrzycie na stronę szkoły☺, dlatego już dziś gratuluję Wam promocji do klasy następnej. Zasłużyliście wszyscy na więcej słońca niż przynoszą nam

da w akw aryjum zupełnie uspokoi, m uł na dno opadnie, bliżćj będziemy się mogli przy ­ patrzyć ty m wszystkim istotom, a w owych dziwacznych, zielonych i

[r]

W sześciu identycznych pudełkach mieści się 210

Poza tym zauważyli pewnie to, do czego przyznał się jeden z przedstawicieli rządu: że rządzący zatrudniają takich ekspertów, którzy się z nimi zgadzają. Dlatego słabo

Z powodu opóźnień proceduralnych we wprowadzaniu ustawy o sieci szpitali (termin wprowa- dzenia sieci przesunięto ostatecznie na październik) oddziały wojewódzkie NFZ

Przeprow adzona przez autora analiza różnych form i zjawisk patologii społecznej w badanych dzielnicach m iasta pozw ala na stwierdzenie, że z perspektywy

Na podstawie podziału stawów, który znalazłeś w epodręczniku, odpowiedz na pytanie, jakie połączenia znajdziesz w swoim ciele w następujących miejscach:. między