• Nie Znaleziono Wyników

Od lektury do parafrazy : uwagi o cytacie w średniowieczu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Od lektury do parafrazy : uwagi o cytacie w średniowieczu"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Alain de Libéra

Od lektury do parafrazy : uwagi o

cytacie w średniowieczu

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 79/2, 331-344

1988

(2)

ALAIN DE LIBÉRA

OD LEK TU R Y DO PA R A FR A ZY

UWAGI O CYTACIE W ŚREDNIOWIECZU

O ile now o ży tn y h isto ry k sty k a się z tek stam i średniow iecznym i w y ­ łącznie jako tek stam i rękopiśm iennym i, dla człow ieka epoki tek st był zasadniczo przedm iotem p rzekazu ustnego. Poza tym i, k tó re słu żyły za pisan ą podstaw ę „ le k tu ry ” , tzn. u stn e j eksplikacji w ykładow cy (lectio , lectura), a do k tó ry c h teolog zaliczyłby B iblię i S en ten cje P io tra Lom - bard a, filozof — dziełka logiczne B oecjusza oraz Corpus A risto telicu m w m iarę jego p rzek ładania, te k s ty średniow ieczne nie b yły przeznaczone do czytania, i to ani w średniow iecznym sensie lectio, gdzie czytanie oznacza kom entow anie n a głos dla stu den tó w , ani w dzisiejszym dobrze z n an y m sensie „cichej” le k tu ry . In ny m i słow y poza tek stam i explicite adresow any m i do „ le k to ra ”, czyli k o m en tato ra — Biblii, sen ten cji Ojców K ościoła czy dzieł z dziedziny a rtiu m — ogół pisanej puścizny teologicz­

n e j i filozoficznej średniow iecza, w każdym razie aż do w. X III, m a niew iele w spólnego z książką w n aszym dzisiejszym rozum ieniu. P ełn e om yłek, luk, odesłań, porw ane, źle n apisane \ raczej niż te k sty są to sk ró ty , w yciągi, k o n sp ek ty przeznaczone dla studentów , k tó rz y poznali już i zapam iętali pew ną ilość form uł, cytatów , reg u ł postępow ania p rze­

kazan y ch im ustnie, a przenoszonych n a p ap ier zależnie od po trzeb y i okoliczności. T ak więc aż do X III w. zapam iętanie tek stu jest p raw ie zaw sze spraw ą zew n ętrzn ą, on sam zaś rzadko byw a autonom iczny: m a

[Alain d e L i b é r a , francuski m ediew ista młodszej generacji, związany z Cen­

tre National des Recherches Scientifiques w Paryżu.

Przekład według: A. d e L i b é r a , De la lecture à la paraphrase. Remarques sur la citation au Moyen Age. „Langages” 1984, nr 73, s. 17—29.]

1 Tzn. m.in. nieczytelne. Na ten tem at zob. J. P i n b o r g , A. K e n n y , Me­

dieval Philosophical Literature. W: N. K r e t z m a n n , A. K e n n y , J. P i n b o r g (eds.), The Cambridge History of Late r Medieval Philosophy. Cambridge 1982, s. 17:

„teksty pisane, którym i posługiw ano się na studiach, były często zaskakująco fał­

szyw e. Trudno w ręcz zrozumieć, że tak błędne teksty były studentom do czegokol­

w iek przydatne”.

(3)

332 A L A I N D E L IB É R A

w spom agać pam ięć, ona go dopełnia, ona n a d a je m u sens i w łaściw ie tylk o dla n iej ów sens jest dostępny. W większości przypadków tek st n ie dopuszcza poufałości. Istn ieje p raw ie w yłącznie dla swego u ży tko w ­ nika: zwięzłe streszczenie tego, co się pow iedziało lu b usłyszało, repor- tatio w yk ład u lub „ d y sp u ty ” 2, szkic tego, co się powie, brulion kazania lu b collatio (wykładu). Chociaż więc m am y osnowę, b ra k u je nam nie tylk o splotu, ale nierzadko sam ych nici, k tó re m ogłyby utw orzyć, k tó re tw o rzy ły rzeczyw istą tk an in ę.

Tekstualność średniow iecza jest zatem , jeśli w olno użyć takiego te r ­ m inu, tekstu aln ością u stn ą, a tek st średniow ieczny — połączeniem m ow y i pism a, p rzy czym określenie proporcji składników w tej m ieszaninie jest dla współczesnego czytelnika czasem niem ożliw e, a praw ie zawsze bardzo tru d n e . F ak t, że w iedzę przekazyw ano ustnie, sp raw ia, że to, co w obec tekstu zew nętrzne, sta je się częścią przekazu, co nie pow inno przysłaniać innego fak tu , m ianow icie że podstaw ą nauczan ia pozostają te k s ty pisane. Jeśli w yró żn im y z jednej stro n y te k s ty „czy tane”, z d ru ­ giej — „m nem otechniczne [m n é siq u es]” (reportationes, n o tatk i s tu d e n ­ tów , k on sp ek ty itd.) i p rzy jrzy m y się bliżej m nogości tek stó w i form tekstu aln y ch , k tó ry ch m iejsce w yp ad a pom iędzy ty m i dw om a k ra ń c a ­ m i — jednym , gdzie lite ra jest w szystkim lub p raw ie w szystkim , drugim , gdzie pam ięć zew n ętrzn a jest w szystkim lub praw ie w szy stkim — do­

strzeżem y istnien ie p rzenik ającej je bez w y ją tk u , gubiącej się w sprzecz­

nościach ale o d n ajd ującej n a pow rót, całej rozbudow anej teorii form , w k tó re j pam ięć zew n ętrzna jest elem entem o rosnącym znaczeniu dla w e w n ętrzn ej organizacji i fu nkcjonow ania tek stu . W istocie rzeczy, jeśli te k s ty średniow ieczne ta k często w y d ają się nam pozbawione w e w n ętrz ­ n ej spójności, to dlatego, że n ie jesteśm y w stan ie w yobrazić sobie ich zew n ętrzn ej pam ięci. G dy chodzi o tek sty „czy tan e” , ten nied o statek w iedzy nie m a pow ażniejszych konsekw encji. W p rzy p ad k u jednak tek stów „m nem otechnicznych” to, co w nich n ajisto tn iejsze, pozostaje niedostępne, w każdym razie dopóty, dopóki z pom ocą in n y ch tekstów i w sposób niedoskonały n ie odtw orzy się ich pam ięci. In ny m i słow y m ożna czytać np. S en ten cje P io tra L om barda tak że wówczas, gdy nie słyszało się nigdy ich „ le k tu ry ” prow adzonej przez jakiegoś baccalau- reus sen ten tiarum . N ow ożytny czytelnik tego dzieła stan ie wobec tek stu zapew ne oderw anego od sacra pagina, w yjętego z w łaściw ego m u po­

rząd ku , zapew ne organizującego się i jednoczącego dopiero, gdy zostanie

2 Reportatio oznacza to, co dziś nazwalibyśm y sporządzaniem notatek. O ile m istrz może podyktować sw ój w ykład jednemu ze studentów, o tyle „dysputa”

siłą rzeczy m oże być jedynie „zreferowana”. Sam m istrz przegląda i koryguje tylk o kilka spośród w szystkich reportation es: m ówi się wówaczas o ordinatio tekstu

„wydawanego (editus)” lub „przeznaczonego do przepisania (in copia datus)”. Wy­

różnia się na ogół trzy typ y pisem nego przekazu dysputy: reportatio dyskusji, re ­ portatio rozstrzygnięcia, w ydanie przejrzane.

(4)

w pleciony ,,w w ątek, dziś daw no zerw any, tek stu , k tó ry powołał go do życia” , zapew ne, k ró tk o rzecz u jm u jąc, rozpadającego się n a niezliczo­

ne Q uaestiones i D istinctiones w iedzy teologicznej pow stałej z w ielow ie­

kow ej m ed y ta cji n a d H istorią Św iętą, ale jednak — tek stu k o m p let­

nego i uporządkow anego. C zy podobnie m ożna by dziś czytać k tó rą ś z „ le k tu r” rzeczonych S e n te n c ji, albo szerzej, jakikolw iek kom entarz, b iblijn y czy filozoficzny? A by odpowiedzieć na to pytan ie, p rz y jrz y jm y się szkolnej form ie „ le k tu ry ” oraz jej bliższym lub dalszym pochodnym , literack im form om „k o m e n tarz y ” .

Lektura

K ażda „ le k tu ra ” zaczyna się od w ygłoszenia — od przeczytania, rzec można, w dzisiejszym sensie czytania n a głos — pew nej p a rtii te k stu

„czytanego” w znaczeniu średniow iecznym . N azyw a się to lite rą (litte ra ).

W pisanej w e rsji le k tu ry littera najczęściej byw a w prow adzana w form ie lem m atycznej lub — po p ro stu — o p u sz cz a n a 3. T ekst „czy tan y ” po ja­

w ia się w ięc ty lko w postaci szczątkow ej (przew ażnie pierw sze w y ra z y om aw ianego u stęp u lu b zdania) lub nie p o jaw ia się wcale. Po w ygłosze­

niu tek stu n a stę p u je zw ykle w skazanie jego części (divisio textu s), a po­

tem objaśnienie (exp ositio ) k ażdej z nich. O bjaśnienia te czasem sp ro­

w adzają się do am plifikacji reto ry czn ej, najczęściej jed n ak sk ła d a ją się n a rzeczyw istą eksplikację, k tó ra zaw iera uw agi o słow nictw ie i sy ste­

m ie pojęć kom entow anego a u to ra (notabilia) i w k tó rej, n a koniec, d ysk u­

tu je się w m n iej lub b ardziej „d ram aty zo w an ej” form ie podstaw ow e

8 O lectura albo lectio zob. M. D. C h e n u , Introduction à l’étude de Saint- -Thomas d ’Aquin. U niversité de Montréal. Publication de l ’Institut d’Études Mé­

diévales 11, Paris 1974, s. 6771, zw łaszcza s. 70: „W języku Warrona, tłum aczącym praktykę dawnych gramm atici jako interpretatorów tekstów , termin lectio oznaczał jedynie skromną wprawkę w czytaniu poprzedzającą i przygotowującą emendatio, ennarratio i iudicium, części kom entarza analitycznego rozważającego zarówno for­

mę, jak i treść, i kończącego się oceną estetyczną. W średniowieczu pojęcie lectio obejm uje całe pole pracy, na powierzchni i w głębi; w ykształcanie się różno­

rodnych technik dydaktycznych pociąga za sobą zróżnicowanie się lecti o: od skrom ­ nej notatki w pisyw anej jako glosa m iędzy w iersze (glosa interlinearis) lub na m ar­

ginesach (glosa marginalis) rękopisu, aż do rozległej expositio, czyli jednolitego, ciągłego komentarza. Od 1215 r. statuty U niw ersytetu Paryskiego^ rozróżniają dwa sposoby czytania tekstów Arystotelesa: czytać m ożna ordinarie, w form ie pełnego wykładu, lub cursorie, tzn. pośpiesznie, w yjaśniając w yłącznie dosłowny sens tekstu.

W sw ojej postaci kom pletnej lectio obejm uje pracę na trzech poziomach: littera, zw ykłe w ytłum aczenie zdań i słów w ich bezpośrednim następstw ie, sensus, analiza znaczenia poszczególnych elem entów oraz przekład interpretowanego ustępu n a ję­

zyk jasny i zrozumiały, sententia, w ydobycie głębokiego sensu, wykraczające poza ram y egzegezy, i w łaściw e zrozum ienie tekstu”. O m etodzie gramm atici zob. też w yjaśnienia H. I. M a r r o u, S aint Augustin et la fin de la culture antique. Paris 1938, s. 20—25, zwłaszcza s. 20—21.

(5)

334 A L A I N D E L IB É R A

tru d n o ści tekstu. W łaściw ie każda eksplikacja w łącza p ew ną ilość obcych w ypow iedzeń, k tó re zestaw ia z om aw ianym i ustępam i. W w e rsji p isanej, pod ty m w zględem chyba w iern ie oddającej przebieg le k tu ry u stn e j, ta k ie przytoczenia rzad ko byw ają kom pletne, n ajczęściej zaś rów nież one są jedynie sygnalizow ane jako lem m y, zw łaszcza g d y chodzi o w y ­ pow iedzenia b ib lijn e [énoncés bibliques], a m ianow icie P salm y, z racji sw ej roli w litu rg ii zawsze żywe w pam ięci słuchaczy.

W pojęciu w spółczesnego czytelnika w prow adzenie c y ta tu w iąże się koniecznie z p rzyznaniem m u w tekście specjalnego sta tu su przytocze­

nia, co w yraża się zw ykle użyciem cudzysłow u, pojedynczego lu b po­

dw ójnego i — gdy potrzeba — zam ieszczeniem nazw iska a u to ra cyto ­ w anego tek stu . Do dyspozycji są rów nież rozm aite zabiegi typograficzne, jak kursyw a, pogrubienie, ew en tu aln ie cudzysłów, służące zaznaczeniu g ran ic y m iędzy tym , co kom entow ane, i kom entarzem . Chociaż czasem w średniow iecznych m an u sk ry p tach używ ano p o d k reślen ia lu b też, zw łaszcza w w. XII, po p rostu znaku niedokończenia „etc.” , aby w ybić tek st k om entow any lub oznaczyć coś jako cytat, najczęściej m am y przed oczami tek st bez w ew n ętrzn y ch rozgraniczeń, bez p rze rw typograficz­

nych, w łaściw ie bez znaków diakrytycznych, jako że spo tyka się w y ­ łącznie znaki w ypu n k to w ania, dotyczące raczej p rac y s k ry b y i m a te ria l­

n e j stro n y przekazu niż pierw otnego u stalen ia tek stu . B yłoby jed n ak błędem sądzić, że to b rak in te rp u n k cji [systèm e de signalisation] w y ja ś­

nia s tru k tu rę tekstow ą lek tu ry . Tym czasem ludzie średniow iecza, choć rzeczyw iście nie m ają cudzysłow u, znają jed n ak sporą liczbę uśw ięco­

n y ch form u ł (których przyk ład am i zajm iem y się dalej) um ożliw iających id en ty fik a c ję w ypow iedzenia. Poza tym oprócz podkreślenia i znaku

„etc.” m ają do dyspozycji cały w ach larz znaków i zabiegów do odróżnie­

nia i oznaczenia cy tatu: akolady m arginesow e, in ic ja ły dom niem anego a u to ra lu b sk ró t jego im ienia — np. >,a”, aby w skazać A u g u sty n a albo...

A postoła, tzn. Paw ła; ry su n k i dłoni, palców w skazujący ch czy tw arzy, krzyży, kw iatów , płom ieni i kaganków um ieszczane n ap rzeciw odpo­

w iedn ich ustępów . Nie m ożna więc w łaściw ie mówić o n ied o sta tk u środ­

ków sztuk i pisania ani też, a fortiori, o e w en tu aln ej szczególnej ro li ta ­ kiego n ied o statk u . Zatopienie tek stu kom entow anego w kom entarzu, ciągły ru ch i p oplątanie lem m przy w o łu jący ch już to tek st „ c zy tan y ”, już to tek st czy teksty , któ re go objaśniają, stopniow e n a ra sta n ie tk an k i k o m en tarza z w ypow iedzeń, k tó ry ch obecność (rów nież m aterialn a) jest n a w e t tu bardziej lub m niej w yraźna, tłu m aczy się u stn y m c h a ra k te re m przekazu. To do lek to ra, czyli „w ypow iadacza” , należy pauzow anie tek ­ stu. Jego rzeczą jest odróżnić w in to n acji re je s try i poziom y w ypow ia­

dania. On pow inien pokierow ać biegiem tek stu , w ydobyć ta k ty i p rzy ­ śpieszenia. Rzeczą słuchacza n ato m iast jest usłyszeć to, co się mówi.

L em m aty zacja przy taczan y ch w ypow iedzeń, anonim ow ość te k stu ko­

m entow anego, to nie pożałow ania godne sk u tk i n ied o sta tk u środków

(6)

diakrytycznych, lecz przeciw nie, podstaw ow e n arzędzia sposobu w y tw a ­ rzania tek stu , k tó ry to sposób od m ow y zapożycza sw oje n ajw ażn iejsze m om enty, środki oraz ogólną budow ę.

Nieobecność tek stu kom entow anego albo jego p arad o k saln a obecność w postaci lem m , opatrzonych lu b nie znakiem niedokończenia, zarazem um acniają i u jaw n ia ją zasadniczą cechę postaw y „ le k to ra ” wobec lite ry tek stu kom entow anego: lek to r jest odpow iedzialny za literę. J e st tym , k tó ry ją k o n stru u je. In n ym i słow y, l i t e r a n ig d y nie jest d an a jako taka. W św iecie kom unikacji u stn e j zaw sze trzeb a ją zbudow ać w mo­

wie. L e k to r może w ięc do pew nego stopnia sw obodnie dysponow ać te k ­ stem , zgodnie z tym , jak sam go „słyszy”, czyli rozum ie. U stanow ienie lite ry to m om ent tek stu , k tó ry jak b y z definicji poprzedza u sta le n ie in te rp u n k c ji jego w ersji pisanej i w ogóle w szystkiego, co się pisze.

W eźm y przykład. Niech to będzie k o m en tarz do J a n a I, 3—4, w Ho­

m ilii o Prologu Jana Szkota E riugeny. Szkot om aw ia zdanie: „Quod fa ctu m est in ipso vita erat” w n astę p u jąc y c h słowach:

Quae sententia dupliciter pronuntiatur. Potest enim subdistingui: „Quod factu m est”, ас deinde subiungi: „in ipso vita erat”. Potest etiam sic: „Quod factu m est in ipso”, ac deinde subinferri: „vita erat”. Ac per hoc in duabus pronunciationibus duos speculamur intellectus. Non enim eadem theoria est quae dicit: Quod factum est locis temporibusque discretum, generibus, forrnis numerisque distinctum, sensibilibusque intelligilibusque substantiis seu compa- ctum seu segregatum, hoc to tu m in ipso vita erat; et quae declarat: Quod factu m est in ipso, non aliud erat nisi vita; ut sit sensus: Omnia quae per ipsu m facta sunt, in ipso vita sunt et unum sunt.

C ette phrase peut être ponctuée de deu x façons. On peut, en effet, la cou­

per ainsi: „Ce qui a été fait, en lui était v i e ”. On peut encore la couper com m e suit: „Ce qui a été fait en lui, était v i e ”. Ainsi, grâce à cette double ponctua­

tion, nous contemplons dans le m ê m e te x te deu x sens différents. Prem ière contemplation: Ce qui a été fait et distribué dans le lieu et le temps, selon des genres, des formes et des nombres distincts, qu’il s’agisse de substances sensibles ou intelligibles, réunies ou séparées, tout cela était vie en lui. Deu­

x iè m e contemplation: Toutes les choses qui ont été faites par lui, en lui sont vie et en lui sont un*.

[Zdanie to m oże być dzielone interpunkcyjnie na dwa sposoby. Można je podzielić tak oto: „To, co zostało uczynione, w nim było życiem ”. Można je podzielić jeszcze tak: :„To, co zostało uczynione w nim, było życiem ”. Tak w ięc dzięki tej podwójnej interpunkcji możemy widzieć w jednym tekście dwa róż­

ne sensy. Po pierwsze: To, co zostało uczynione i rozdzielone w przestrzeni i czasie, podług rodzajów, form i liczb, spośród substancji poznawalnych czy to zm ysłam i, czy to tylko rozumem, połączonych czy rozdzielonych, w szystko to było życiem w nim. Po drugie: To, co zostało uczynione w nim, nie było n i-

4 Zob. J. S c o t , Homélie sur le Prologue de Jean. Introduction, texte critique, traduction et notes de E. J e a u n e a u . „Sources Chrétiennes” 1517. Paris 1969, s. 242—243. [Wersja polska jest przekładem z przekładu francuskiego ze w zględu na w ystępujące tam nieścisłości, które w łaśnie są przedmiotem analizy w dalszym ciągu artykułu. — Przypis red.]

(7)

336 A L A I N D E L 1B Ë R A

czym innym jak życiem. Niech w ięc będzie sens następujący: W szystkie rzeczy uczynione przez niego w nim są życiem i w nim są jednym.]

Otóż p rzek ład ten pom ija dw ie rzeczy isto tn e z naszego p u n k tu w i­

dzenia:

— po pierw sze fak t, że „sen ten cja” — czyli zdanie — istn ieje tylko w ypow iedziana; Szkot nie mówi: „może być w y m aw ian e” , lecz: „jest w y m a w ia n e ” albo „w ym aw ia się (;p ro n u n tiatu r)” . P odkreślm y: w y m a­

w iane, a nie dzielone in te rp u n k cy jn ie ;

— po drugie fakt, że Szkot m ówi nie o d ostrzeganiu „dw u różnych sensów jednego te k s tu ”, ale o dostrzeganiu „dw u różnych sensów w dw u różnych sposobach w y p o w iad an ia”. Innym i słow y to w łaśnie le k tu ra do­

m niem anego tek stu u stan aw ia jego literę, czyli to, w c z y m sens daje się odnaleźć lub — lepiej — „dostrzec”. P rz ed dzieleniem in te rp u n k c y j­

n y m „ te k stu ” jest jeszcze w ypow iadanie (w ym aw ianie) litery ; przed pism em — mowa. T ekst nie istn ieje, jeśli nie jest w ypow iedziany.

Sw obodne dysponow anie lite rą w in to nacji to cecha isto tna, a nie p rzyp ad k o w a średniow iecznej le k tu ry 5. B y w yrazić się ściśle — nie ko­

m e n tu je się tek stu , ale p rzy gląd a się literze. J a k dalece są to dw ie różne rzeczy, pokazuje fakt, że sekw encję „Quod, fa c tu m est in ipso vita era t”

uw aża się pow szechnie (zwłaszcza dzisiaj) za „ k o n stru k t [construct]”, zakład ając, że te k st tzw . praw d ziw y J a n a I dzieli się praw idłow o nie n a J n I, 3: „Sine ipso fa c tu m est n ih il” i J n I, 3— 4: ,,Quod fa c tu m est in ipso vita era t”, ale n a J n I, 3: „Sine ipso fa c tu m est nihil quod fa ctu m e s t” i J n I, 4: „In ipso vita era t”. P rzy g ląd an ie się literze p otrzebu je więc w y raźn ie tego, co nasza now ożytna koncepcja ko m en tarza w yklucza — częściowego zatarcia przytaczanego w ypow iedzenia, k tó re zredukow ane do postaci lem m y m a istnieć nieledw ie w irtu a ln ie , obecne tylko u sa­

m ych źródeł znaczenia.

5 O św iecie antycznym pisze M a r r o u (op. cit., s. 21): „Metodę stosowaną przez gramm atici uzasadniały warunki pracy filologicznej określane przez antyczną technikę tworzenia książek: zupełny lub prawie zupełny brak interpunkcji czynił z lectio ćw iczenie o w iele bardziej skomplikowane i kształcące niż nasze zw ykłe czytanie; w starożytności przeczytać tekst znaczyło· tyle, co zacząć go interpretować;

najczęściej trzeba było porozdzielać w yrazy (distinguere), grupy w yrazów i okresy oraz oddać za pomocą pauz i intonacji (pronuntiare) to w szystko, co dziś przekazują znaki rozw iniętego system u interpunkcyjnego. Każdy w iększy tekst zawierał pewną liczbę przypadków wątpliw ych, gdzie można było przeprowadzić podział na wyrazy na k ilk a sposobów, nadając w ypow iedzi tyleż różnych sensów. Takie problemy na­

potykał uczeń, a nauczyciel m usiał je rozw iązyw ać”. O sp ecyfice średniow iecznego podejścia do tekstu, zwłaszcza o roli w ym ow y (modus pronunciandi, modu s pro- lationis) w średniowiecznej sem antyce zob. A. d e L i b é r a , La Logique m é dié­

vale com m e logique naturelle (Sprachlogik). Vues médiévales sur l’ambiguïté. W:

B. M o j s i c h (Hrsg.), Sprachphilosophie in Antike und Mittelalter. Bochumer Kolloquium, 2—4. Juni 1982. „Bochumer Studien zur Philosophie” 3. Amsterdam b.r.

(8)

Komentarz

Nie każdy ko m entarz rea liz u je ściśle m odel lek tu ry . Obok np. „ko­

m en tarza literaln eg o ” spo ty k am y często „glosy” pisane n a m arginesach tek stu kom entow anego (k tó ry oczywiście w tak im p rzy pad k u jest d an y w całości) i „kom entarze problem ow e [questionnés]”, k tó re zdecydow a­

nie już porzucają form ę le k tu ry : zachow ują z tek stu kom entow anego w yłącznie nagłów ek lub incipit (pierw sze w y ra z y ak ap itu lub d istin ctio ) i resp e k tu ją porządek raczej w łasnego w yw odu niż ten n a rz u c a n y przez przedm iot. W k o m entarzu literaln y m , jedynym , k tó ry p rze jm u je w szy st­

kie głów ne cechy średniow iecznej le k tu ry , spraw a w yosobnienia te k stu kom entow anego pozostaje nie zm ieniona. K o m entarz tego ty p u w łaści­

wie niczym n ie różni się od le k tu ry , chyba że jest kom entarzem pisanym , czyli tekstem , o k tó ry m m ożna sądzić, że n ig d y nie był przed staw io ny jako le k tu ra , a ty m sam ym , że zredagow ano go, aby funkcjonow ał i był rozpow szechniany w postaci p isanej. Rozwój tej fo rm y k om entarza w okresie od połow y X III do końca X IV w. zbiegł się w czasie z rozkw i­

tem sztuki rękopiśm ienniczej i gw ałtow n y m w zrostem liczby s k ry p to ­ riów . N iezależnie od tego, że przejściow y dostatek p ap ieru i perg am in u, k tó ry n a stą p ił po długim okresie k ryzysu, sp rzy jał przez pew ien czas zam ieszczaniu cytatów p ełnych i przew ażnie dokładnych 6, nie zm ieniły się w łaściw ie główne reg u ły sztuki przy taczan ia w ypow iedzeń, w y p ra ­ cowane jeszcze w e w czesnym średniow ieczu. Jednocześnie zaś, głów nie za spraw ą n ap ły w ający ch do E uropy tek stó w arabskich, rodziły się now e stra te g ie w tej dziedzinie.

Jeśli chodzi o oznaczanie w ypow iedzenia przytaczanego, kom entarz lite ra ln y zachow ał zwyczaj zam ieszczania w dosłow nym brzm ieniu cy­

tow anego frag m en tu , nie troszcząc się o dopasow anie go do s tr u k tu r y składniow ej zdania. Tak w ięc częściej spotkam y w rękopisach sfo rm u ­ łow anie w m owie niezależnej tak ie jak (stosujem y nowoczesną in te r ­ punkcję, aby ułatw ić zadanie czytelnikow i): „et hoc v e ru m est quia

»anima est actus p rim us corporis physici potentia v ita m habentis«”, niż przekształcenie w m owę zależną jak: „et hoc v e ru m est, quia, cum »ani­

ma« sit »actus prim us corporis physici potentia v ita m habentis«”, chyba że a u to r zdecyduje się w yosobnić c y ta t przez, w prow adzenie im ienia w łasnego, choćby rezy g n ując z dosłowności przytoczenia: „Quia A risto ­ teles dicit: »Physici corporis, quod habet v ita m potentia, actus anim a prim us est« ”.

W ażna z tego p u n k tu w idzenia różnica m iędzy X III- i X IV -w iecz- nym k o m en tarzem litera ln y m a le k tu rą i glosam i z X II w. polega n a tym , że w pierw szym w y p adk u w ypow iedzenie przytoczone p rzestaje już odznaczać się jedynie sw oją n iek o m p letn ą form ą czy — jeśli ktoi

* Na ten tem at zob. C h e n u , op. cit., s. 184—185 i 188—190.

22 — P a m ię tn ik L ite r a c k i 1968, г. 2

(9)

338 A L A I N D E L IB E R A

woli — faktem , że zostało przytoczone w n iep ełn y m brzm ieniu, jak np.:

„et hoc v e ru m est, quia »anima est a d u s p rim u s corporis etc.«”. T ak oto w yróżnianie i kw alifikow anie w ypow iedzeń za pom ocą znak u niedokoń­

czenia „etc.” u stę p u je pola oznaczaniu w edług k ry te riu m anonim ow ości i nieanonim ow ości, czyli inaczej mówięc, przez odniesienie do im ien ia w łasnego: „Et hoc v e ru m est, quia, u t dicit Philosophus, »anima est actus p rim u s corporis physici potentia v ita m habentis«”.

W ieki X III i X IV zachow ują jednak rów nież w yspecjalizow ane fo r­

m u ły zaczerpnięte z k o m en tarzy B oecjusza do A rystotelesa, służące za­

znaczaniu g ranicy m iędzy cy tatem i k o m en tarzem lub m iędzy w ypow ie­

dzeniem kom entow anym i kom entarzem . W yrażenia te są przew ażn ie różne, zależnie od tego, czy m am y do czynienia z przejściem od ko m en­

tarza do tek stu kom entow anego, czy od tek stu kom entow anego do ko­

m en tarza. P rz e trw a ły one aż do X IV w. i m ożna — jak się zdaje — dowieść ich istn ien ia już w e w czesnym średniow ieczu, k tó re odziedziczyło je praw ie bezpośrednio po Boecjuszu.

E. Je au n e a u p rzed staw ia n a stę p u jąc y spis tak ich w yrażeń, zeb ran ych u Szkota E riugeny 7:

— k ieru n ek w stęp u jący (przejście od tek stu biblijnego lu b ew ange­

licznego do kom entarza): „Ac si diceret”, „Ac si aperte diceret”, „Ac si d ix e r it” , „A c si d ixisset”;

— k ieru n ek zstęp u jący (przejście od k o m entarza do te k stu b ib lijn e­

go lu b ewangelicznego): „Et hoc est quod se q u itu r”, „Et hoc est quod a it”, „Et hoc e s t”.

Są to fo rm u ły przejścia, k tó re sk ądin ąd mogą przybierać bardziej skom plikow aną postać, gd y „kom entato r przypuszcza, że d a n y w e rset ew angeliczny jest w y przedzającą rep lik ą św iętego pisarza n a m ożliw e obiekcje lub błędną in te rp re ta c ję czy teln ik a” 8. W rzeczy sam ej z n a jd u ­ jem y wówczas: „Et ne quis putare (...) propterea a d d id it: » (...)« ” ; „Sed ne quis im possibile e xistim a ret (...) fo rtissim u m posuit a r g u m e n tu m :

» (...)« ” ; ,,E t ne quis e xistim a ret (...) continuo su b iecit: » (...)« ”.

W śród w yrażeń om aw ianego ty p u stosow anych wciąż jeszcze w X IV w.

przew ażają zdecydow anie fo rm u ły zstępujące, a w szczególności „Et hoc e st”. One też z biegiem czasu zy sk ują najw iększe znaczenie. S p oty kam y je w szystkie już w e W stępie do „K ategorii” A rysto telesa B o e c ju sz a 9.

O d n ajd u jem y je w szystkie w tak im czy inn y m kształcie w X IV w., np.:

7 Zob. E. J e a u n e a u , Introduction à Jean Scot, „Commentaire sur l’Êvangile de Jean". „Sources Chrétiennes 180”. Paris 1972, s. 40—41.

8 Ibidem, s. 41.

9 Zob. Patrologia Latina (ed. J. P. M i g n e). T. 64, col. 222D, 223D, 225D, 229B itd. Zob. też R. W. H u n t , Studies on Proscian in the Eleventh and T w e lfth Centuries. „Mediaeval and Renaissance Studies” 1 (1941—1943), s. 198, przypis 1.

(10)

„Hoc est ergo quod hic d icitu r: » (...)«; „Nam hic d icitu r: z po­

daniem źródła, jak: „Et hoc est quod Is. 45 d icitu r: lub au to ra, jak: „Et hoc est quod dicit D ion ysiu s:

F o rm u ły o rd zen iu „Et hoc e s t”, choć w y rażają w rezu ltacie p rz e j­

ście zarów no w jednym , jak w d rugim k ieru n k u , pozostają oczywiście tylko jed n y m ze sposobów oznaczania przytoczeń i w p row ad zan ia ich w ciąg tek stu .

Skoro przytoczyć w ypow iedzenie znaczy tyle, co dodać je i p rzy ró w ­ nać zarazem — lub „odnieść” exp licite albo im p licite — do innego w y ­ pow iedzenia, o każdym przytoczeniu m ożna p rzy n ajm n iej sądzić, że po­

zostaje w zw iązku z tym , co je w tekście poprzedza. R ozw inięta fo rm u ła w ro d zaju „H inc est quod M atthaei dicitur: »diligite inim icos vestros«”, byw a w ięc często zastępow ana k ró tk ą notą: „M atth. 5: »diligite inim icos v estro s« ”, a n a w e t red uk o w ana do postaci: „M atth.”, jeśli tylko ogólny k o n tek st zdania pozw ala autorow i zdać się zarazem n a pam ięć i bystrość czytelnika. C y tat w irtu a ln y pojaw ia się w ięc znowu jako podw ójny sposób zapisu przytaczanego w ypow iedzenia, a także jako zabieg um ożliw iający zneutralizo w an ie sy n tak ty czn e [in fin itisa tio n ] tek stu kom entow anego.

Tym czasem niezależnie od trw ałości tech n ik oznaczania, XIV w iek, a p rzed nim druga połow a w. X III, zn ały pow staw anie now ych stra te g ii tek stu aln y ch , w k tó ry ch w ew n ętrzn a logika średniow iecznej sztuk i p rzy ­ taczania w ypow iedzeń p rzejaw iła się w sw ej sk ra jn e j postaci. Isto tą w szystkich ty ch stra te g ii, k tó rych pojaw ienie się należy łączyć z n a p ły ­ w em tek stó w auto ró w „arab sk ich ” (Awicenna, A w erroes), była su b te ln a g ra n a granicach m iędzy w ypow iedzeniam i, by tak je nazw ać, w p ie rw ­ szej osobie i w ypow iedzeniam i przytoczonym i, a na w yższym poziom ie — m iędzy tekstem kom entow anym i kom entarzem , m iędzy tw ierd zeniem i cytatem .

Parafraza

W iadomo, że A w erroes, inaczej niż jego poprzednicy, A lfarabi i A w i­

cenna, ułożył trz y rodzaje k o m en tarzy do A rystotelesa: W ielki k o m e n ­ tarz (Scharh albo Tefsir), Średni ko m en ta rz (Telkhis) oraz S k r ó ty albo P arafrazy (D jew â m i). Otóż różnice m iędzy ty m i trzem a rodzajam i dadzą się sprow adzić do różnicy stopnia, w jakim jest exp licite rozdzielone to, co n ależy do au tora, i to, co n ależy do glosatora.

W W ie lk im k o m e n ta rzu A w erroes

bierze jeden po drugim akapity Filozofa, cytuje każdy z nich in extenso i w y ­ jaśnia, fragm ent za fragm entem , wyróżniając tekst za pomocą słowa „kala (po­

w iada)”, zastępującego cudzysłów. Rozważania teoretyczne wprowadzane są w form ie dygresji; każda księga dzieli się na summy, te zaś z kolei na rozdziały i teksty.

(11)

340 A L A I N D E L IB É R A

W Średnim, k o m e n ta rzu „cy tu je się ty lk o pierw sze słow a każdego p arag rafu , n astęp n ie zaś w y ja śn ia resztę, bez odróżnienia tego, co po­

chodzi od A rystotelesa, od tego, co pochodzi od A w erro esa” . W Parafrazie A w erroes

przem awia zawsze w e w łasnym im ieniu. W ykłada doktrynę Filozofa, dodając, ujmując, poszukując w innych traktatach tego, co mogłoby dopełnić myśl, wprowadzając porządek i m etodę w edług swego uznania. Parafrazy są w ięc praw dziwym i traktatami pod tym samym tytułem co A ry sto telesa 10.

N iew ątpliw ie form a W ielkiego ko m en ta rza m ocno w rosła w łacińskie w ieki X III i XIV, u p raw ia n a przede w szystkim przez „ p e ry p a te ty c zn e ” i „aw erro isty czn e” szkoły Italii, choć także przez Tom asza z A kw inu 1J, ale też trzeba dodać, że X III w iek znał rów nież Parafrazę i Ś red n i ko­

m en ta rz, k tó ry „p rak ty k o w ał sam o ty m n ie w iedząc”, w łaściw ie ciągle od X II w ieku. W ycisnął jed n ak na nim w łasne piętno.

C hronologicznie rzecz biorąc, fo rm y te k stu a ln e ko m en tarza dzielą m iędzy siebie w iek X III n a trz y w ielkie okresy. Do 1220— 1235 trw a

„aw icennistyczny” okres P arafrazy, od 1230 do 1270 (a także później)

„aw erro isty czn y ” okres W ielkiego kom entarza, od 1270— 1275 — okres K om entarza „problem ow ego [questionné]”. P eriod yzacja ta k a w y daje się bardziej lub m niej oczyw ista w odniesieniu do różnych u n iw e rsy te ­ tów. B ardzo w y raźn a w p rzy p ad k u O ksfordu, jest znacznie m niej w y ­ raźna w P ary żu , gdzie — jak się zdaje — w szystkie trz y form y kom en ­ tarz a w spółw ystępow ały w okresie 1240— 1245 12.

A u to r tak i jak A lbert W ielki, w zo rując się pod ty m w zględem zresztą raczej n a A w icennie niż n a A w erroesie, u ją ł w iele sw ych kom en tarzy do A rystotelesa w p arafrazy , w k tó ry c h tek st ko m entow any dosłow nie

„roztapia się ”, jak to nazyw a R enan, w ciągłym w ykładzie, p rz y czym najczęściej nie da się w żaden sposób odróżnić nie tylko tek stu od glosy, ale także, w sam ej glosie, cy tatów z in n y ch tra k ta tó w kom entow anego a u to ra czy cytatów z in n y ch autorów lub in nych k om entatoró w 13. Bio­

rąc rzecz z tego p u n k tu w idzenia, m ożna powiedzieć, że m am y do czy­

nien ia z nadu żyw an iem przytaczanego w ypow iedzenia. Inaczej niż k la­

syczny kom entarz lite ra ln y (np. glosa X II-w ieczna czy jej późniejsza w e rsja — w ielki kom entarz), p a ra fra z a alb e rty ń sk a b a r d z o w y r a ź ­ n i e skłan ia się ku w prow adzaniu cytow anego fra g m en tu (zdania „ko­

m entow anego”) w s tru k tu rę g ram aty czn ą zdania w łasnego. Tym sam ym

10 E. R e n a n , Averroès et l’averroïsme. Essai historique. Paris 1852. W: O eu v­

res complètes d’ E r n e s t R e n a n . Paris 1949, t. 3, s. 63—64.

11 Zob. C h e n u , op. cit., s. 173—198.

12 N a tem at Oksfordu zob. D. A. C a l l u s , Introduction of Aristotelian Lear­

ning to Oxford. „Proceedings of the British A cadem y” 29. London 1944, s. 37—53.

13 O parafrazach albertyńskich zob. G. W i e l a n d , Untersuchungen zu m Seinsbegriff im M etaphysikkom m en tar Alberts des Grossen. B.G.Ph. u. Th.M.A., N.F. 7, M ünster — Aschendorf 1972, s. 10— 12.

(12)

m e t o d y c z n i e zaciera w szelkie znam iona przynależności w ypow ie­

dzeń. S to su je w tym celu już to tra n sfo rm ac je na m owę zależną, p rzy zachow aniu ścisłej anonim owości w ypow iedzenia, już to grom adzenie na początku lub końcu p a ra g ra fu imion w łasnych, oczywiście bez o k re­

ślania rzeczyw istego w kładu w tek st każdego z w ym ienionych autorów — św iadom y zabieg czyniący id en ty fik ację źródeł co n a jm n ie j n iep raw d o ­ podobną. Tym sposobem tek st w zm aga dw u k ro tn ie sw oją anonim owość.

Nie jest to dziełem przypadku. Z acieranie różnicy m iędzy w yk ładem tek stu a tekstem w ykładanym , a dalej, w sam ym w ykładzie, m iędzy cy tatem i tw ierdzeniem , to głów ny chw yt s tra te g ii in te le k tu a ln e j w p e ł­

n y m tego słow a znaczeniu.

W iadomo, że bardzo długo „aw erroiści łacińscy” bronili się, tłum acząc, że zdania, k tó re im w yty k ano , stan o w iły ty lk o rozw inięcie lub am plifi- kację idei A rystotelesa, a nie bezpośredni w y raz ich w łasny ch opinii u . W iem y też, że biograf czy może raczej hagiograf A lb erta W ielkiego, P io tr z P ru s, m ógł jeszcze w XV w. oczyścić swego m istrza z po dejrzeń o konszachty z czarow nikam i i n ek ro m an tam i za pomocą tej k ró tk iej uwagi: „Pow iedział tyleż rzeczy cytując (re cita tive ), co tw ierd ząc” 15. T ak więc granica dzieląca fo rm y te k stu a ln e i ty p y w ypow iedzeń m usiała być p łynn a i — zarów no dla uczniów, jak i przeciw ników A lb erta — bardzo tru d n a do w yznaczenia, jeśli w ogóle w yznaczalna. „Z aw ieszenie” opo­

zycji m iędzy tw ierdzen iem i cy tatem w p a ra fra z ie alb erty ń sk iej oznacza całkow ite już zatopienie tek stu kom entow anego w kom en tarzu i defin i­

tyw ne pozbaw ienie w ypow iedzeń przytoczonych przysłu gującej im szcze­

gólnej pozycji w tekście.

Oto jak źle p rzy sta je do rzeczyw istości potoczne w yobrażenie o roli a u to ry te tu w lite ra tu rz e teologicznej i filozoficznej średniow iecza. Z pew ­ nego p u n k tu w idzenia zupełnie dobrze, tzn. skutecznie, m ożna się wspo­

móc au to ry tete m , w prow adzając cytat, k tórego praw dziw ości się nie do­

wodzi. O dw ołanie się do a u to ry te tu było w średniow ieczu uw ażane za jeden z niegodnych, jeśli nie najnikczem n iejszy chw yt teologiczny. God­

nie posłużyć się au to ry tetem , czyli w łaściw ie użyć tek stu , zdania czy frag m en tu , to znaczy posłużyć się nim po cichu. To już nie in te rte k s tu a l- ność, ale in tratek stu aln o ść: przysw ojenie, przyw łaszczenie, pow tórne u ż y ­ cie i nadużyw anie cudzego słow a, zatarcie różnic, to talizacja dyskursów .

14 Zob. F. v a n S t e e n b e r g h e n , Maître Siger de Brabant. „Philosophes m édiévaux” 21. Louvain 1977, s. 232 n.

15 B. Alberti Doctoris Magni... De adhaerendo Deo libellus. Accedit eiusdem Alberti vita. Antwerpiae 1621, s. I l l —112; cytowane przez L. S t u r l e s e , Saints et Magiciens: Albert le Grand en face d ’Hermès Trismêgiste. „Archives de Philo­

sophie” 43 (1980), s. 616. Podobne rozróżnienie, przyw oływ ane już przez Abelarda, stosuje Tomasz z Akwinu do Augustyna: „In m u ltis autem quae ad philosophiam pertinent, Augustinus utitur opinionibus Platonis, non asserendo, sed recitando”

(Summa theologiae, pars I ,quaestio 67, art. 5, ad 3 m).

(13)

342 A L A I N D E L IB E R A

Owo niezróżnicow anie osiąga szczyt w Logice A lberta, gdzie znajdzie­

m y — nie oznaczone — obszerne w y ją tk i z A w icenny, k tó re sam e są czasam i cy tatam i z A lfarabiego lub innego poprzed nik a A w icenny. Tym sam ym tek st n iete ty c z n y A w icenny, tak długo, jak długo nie dyspo nu je­

m y odpow iednim w y daniem kry ty czn ym , pozw alającym odróżnić tw ie r­

dzenia, przytoczenia i przytoczenia przytoczeń, może z pow odzeniem uchodzić za tek st tety czn y A lberta.

A u to ry tetem , czyli cytow anym tekstem , także w ted y, gd y on sam nie jest zlepkiem kilku frag m en tó w ani jed nym z frag m en tó w kom pila­

cji, m ożna się posłużyć rów nież, aby upraw om ocnić nagrom adzenie imion w łasnych, tak jak w tym u stępie L iber de praedicabilibus A lber­

ta 16, gdzie niedosłow ne przytoczenie Boecjusza pozw ala połączyć im iona A rystotelesa, B oecjusza i A w icenny: „Dicunt en im quod B oëthius et A risto teles et A vicen na dicunt, quod om ne quod separatum in natura est, ideo est quia u n u m nu m éro e st” 17. W istocie ty lko Boecjusz napisał:

,,O m ne enim quod est, idcirce est quia u n u m e st” 18.

Sposób cytow ania zaprezentow an y tu ta j przez A lb erta m a tę szcze­

gólną właściwość, że c y ta t nie może zostać pow tórzony jako taki. In n y ­ mi słow y to, co p rzyszły uczeń lub in te rp re ta to r m ógłby z kolei p rzy ­ toczyć, nie będzie cy tatem z Boecjusza, A ry stotelesa czy A w icenny, po­

niew aż cy tatu takiego n ie sposób zlokalizow ać (nie m ów iąc o tym , że w pew ny m sensie tak i c y ta t — z, Boecjusza, A ry stotelesa czy A w icen­

n y — w ogóle nie istnieje), jako że nie w iadom o, k to w łaściw ie jest cytow any, ty lk o ostatecznie konglom eratem au to rstw a A lberta. T ak więc ty lk o jako cy tat z A lb erta — opatrzo n y jego im ieniem lub nie — może pow rócić w jakim ś tekście ów n ib y -c y ta t z Boecjusza, A rystotelesa, A w i­

cenny, chyba że c y tu ją cy znałby skądinąd kom en tarz B oecjusza do Isa- gogi P o rfiriu sza 19.

J a k w idzim y, średniow ieczna sztu ka przytaczania polega przede w szystkim na zestaw ianiu w ypow iedzeń ze sobą i — jednocześnie — m niej lub bardziej dokładnym zacieraniu śladów operacji, któ re trzeba było w ty m celu w ykonać. Pozostaje problem ograniczeń, jakie n ap o ty k a to dążenie do ciągłego odnoszenia jednych w ypow iedzeń do drugich. Nie są to ograniczenia n a tu r y sy n tak ty czn ej. Jakiek olw iek w ypow iedzenie,

16 Zob. A l b e r t u s M a g n u s , Opera omnia. Ed. A. B o r g n e t . Paris 1890—

1899, t. 1.

« Ibidem, II, 3.21 a.

18 В o ë t h i u s, In Isagogen Porphyrii Commenta. „Corpus Scriptorum Eccle- siasticorum Latinorum” 48. Wien 1906, p. 162, 2. Fragment o identycznym znacze­

niu, ale dość odmienny form alnie, znajduje się u A w i c e n n y (Metaphysica III, 1. W: Opera omnia. V enezia 1508, fol. 78 ra): „Quidquid autem est, non est id quod est nisi quia est unum designatum”.

19 Jak np. (w tym sam ym kontekście) M a r c i n z D a c j i , Questiones super lib rum Porphyrii, questio 3, C.P.D.M.A. II, Hauniae 1961, p. 126, 19—20, albo P i o t r z O w e r n i i, Questiones Porphyrii, C.I.M.A.G.L. 9 (1973), s. 49.

(14)

jakikolw iek c y ta t m ogą zostać w prow adzone w ciąg tek stu , w m owie zależnej bądź niezależnej, bez w zględu n a m odyfikacje, jakich w y m aga­

łoby uzgodnienie rodzaju, liczby, czasu i try b u , bez w zględu n a to, czy te m odyfikacje zostały dokonane, czy nie.

G ranice przytaczalności nie m ają też c h a ra k te ru referen cy jn eg o ani — tak to n azw ijm y — „bibliograficznego” : w cale niekoniecznie trzeba w ie­

dzieć, kto co pow iedział, ani też jak to powiedział, ani co chciał pow ie­

dzieć, ani n a w e t co w łaściw ie pow iedział. P rzytoczenie jest dla tek stu nie ty le sposobem n aw iązyw ania stosunków z tym , co zew nętrzne, co p rzejaw em jego m ocy przysw ajan ia. Jak o p rzy k ład służy ta definicja głosu jako znaku z a w a rta w Logice L am b erta d ’A uxerre:

Sicu t enim dicitu r quod quidquid est causa causae est causa causati, sic p o te st dici suo modo quod, quidquid est signum signi, est signum significati, unde cum v o x sit signum in tellectu s et in tellectu s sit signum rei (...) V ox quae est signum signi, scilicet in tellectu s, erit signum significati, scilicet rei, sed im m ediate est signum in tellectu s, m ediate autem signum r e i 2a.

J e st to po p ro stu am plifiku jąca p a ra fra z a A ry stotelesa (De in terp re- tatione 1, 16a 3— 4) w ychodząca od aksjom atu, k tó ry sam w sobie nie m a nic w spólnego z logiką, jako że został zapożyczony z anonim ow ej Liber de causis I 16, 57— 58: „Q uidquid est causa causae, etiam est cau­

sa causati” , uproszczonej p rezen tacji E lem entatio theologica neoplatoń- czyka Proclosa 21.

W szystko to nie znaczy oczywiście, że w średniow ieczu nie um iano cytow ać lub że cytow ano z nonszalancją. A by się o ty m przekonać, w y ­ sta rc zy otw orzyć dow olny k om entarz X III- lub X IV -w ieczny, dow olną glosę z X II w ieku. Nie chodzi n am też o to, by całość piśm iennictw a i puścizny d o k try n a ln ej średniow iecza pojm ow ać w yłącznie jako p ra k ty ­ kę in te rte k stu a ln o śc i ściśle zw iązaną z form ą kom entarza. Sztuka p rz y ­ taczan ia w jak iejś S u m m ie czy Quaestio jest podobnie jak w k o m entarzu sztu k ą p rzy sw ajan ia, ale nie sztuką nadu ży w an ia. A rc h ite k tu ra S u m m , stanow iąca rozbudow ę w e rsy jn ą s tru k tu ry Quaestiones, lu b u je się w pod­

k reśla n iu różnic, k onfrontow aniu punk tó w w idzenia, odróżnianiu cytatów (dane au ten ty czn e lub nauczycielskie) grup o w anych w edług stanow isk, k tó re re p re z e n tu ją w rozw ażanej kw estii (quod sic, contra), i tw ierdzeń w łasnych, prow adzących do „ro zstrzygnięcia” (respondeo, dico) 22.

20 L a m b e r t z A u x e r r e , Logica (Sum m a Lam berti). Ed. F. A 1 e s s i о.

Firenze 1971, s. 205—206.

21 Co prawda, bardzo długo przypisywano L iber de causis A rystotelesowi. O kon­

sekwencjach tego błędu zob. E. G i l s o n , La Philosophie au M oyen-A ge. Paris 1962, s. 344— 345.

22 O specyfice S um m jako gatunku literackiego i jako sposobu wytwarzania tekstu zob. A. d e L i b é r a , T extu alité logique et form e sum m aliste. W: L. B r i n d A m o u r , A. V a n c e (éds.), Archéologie du signe. „Papers in Mediaeval Stu­

dies” 3. Toronto 1983, s. 213—234.

(15)

344 A L A I N D E L IB É R A

Chodzi tu o coś w ięcej, m ianow icie o zrozum ienie, że u s tn y c h a ra k te r p rzekazu decyduje o sposobie „czytania” , a w ięc pauzow ania, a więc organizow ania, a ty m sam ym — o odbiorze tek stó w stanow iących podw a­

linę całego gm achu m yśli w zniesionego przez średniow iecze: Starego i Nowego T e sta m e n tu z jed nej stro n y , k o rp u su A rystotelesow skiego z drugiej. „O dczytać” tek st znaczy: powiązać go w całość. Stw orzyć p a ­ ra fra z ę to powiązać go w now ą całość. W obu p rzy p ad k ach z pew nego p u n k tu w idzenia sprow adza się to do odnoszenia jed ny ch w ypow iedzeń do drugich, przy czym czasem się o ty m in fo rm u je, czasem nie, czasem odw ołuje się do pam ięci „słuchacza”, czasem liczy n a lu ki w tej p a ­ mięci. L e k tu ra jako tak a w y pełnia p rzestrzeń m iędzy tekstem , k tó ry objaśnia, i pam ięcią, do k tó rej się odw ołuje. P o zycja p a ra fra z y jest tru d ­ niejsza do określenia: to jak b y pam ięć p rzysw ojona przez tekst, tek st przysw ojony przez jego pam ięć. Te dwie form y — dwa sposoby „zata­

p ian ia ” tek stu kom entow anego w k o m entarz — z k tó ry ch jedna pocho­

dzi w sposób oczyw isty od drugiej, odpow iadają dw u sposobom czy try b o m obecności „ ja ” w jego w ytw orze. W obu przy p ad k ach rozróżnie­

nie c y ta tu i tw ierd zen ia jest zasadniczo zm ienne, poniew aż przede w szyst­

kim zależy od tego, do kogo kom en tarz jest adresow any. M ożna więc powiedzieć, że sztuka p rzy taczania stanow i jeden z fu nd am en tów całego dorobku in telek tu aln eg o średniow iecza, z tym jed n a k uzupełnieniem czy też zastrzeżeniem , że jest to sztuka, k tó rą u p raw iać m ożna w yłącznie w spólnie z innym i, i że to odbiorca, i tylko on, decyduje ostatecznie i nieodw ołalnie o n a tu rz e tek stu .

Przełożył Wojciech Maczkowski

Cytaty

Powiązane dokumenty

Trzeba jednak pamiętać, że wierne tłumaczenie nie zawsze musi, a bardzo często i nie może być dosłowne, i nie można go wtedy zbyt pochopnie nazywać

Kielar, Klasztory dominikafrskie na Slqsku w czasie reformacji, (w:] Studia nad historiq domini- kan6w w Polsce, red. Kaczmarek, Szkoly i studia ... 31 Zbi6r formul

À partir de cette affirmation et au-delà de l’imprécation de Voltaire, il importe de comprendre, d’analyser et de ré-exprimer les propos de ce philosophe de la traduction, et

Biorąc pod uwagę powyższe, należało w rachunkowości każdej jednostki przeanalizować sytuację w zakresie wpływu wprowadzenia stanu epidemii na kontunuowanie przez

Het rekenmodel Zsteen kan voor elke steen van een steenzetting het verloop van het stijghoogteverschil als functie van de tijd berekenen, met als input de stijghoogte op

Deze ertsen komen net als die van Kiruna voor in Precambrische vulkanische gesteenten. Deze neven- gesteenten ziln grotendeels gemetamorfoseerd tot

Using known photochemically and thermally-promoted acid-producing reactions, unique mechanically sensitive chemical functionalities (mechanophores) with acid-releasing

The reduction of maintenance and replacement work costs is an important driving force in the development of high temperature materials (T>800 °C) that can