Wiesław Rzońca
Romantyczne korzenie
destrukcjonizmu
Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 30, 19-28
Rocznik Towarzystwa Literackiego im. A. M ickiew icza X X X /1995
W iesław Rzońca
ROMANTYCZNE KORZENIE DEKONSTRUKCJONIZMU
„W roku 1819, nieco zapewne zdesperowany bogactw em ów czesnych europejskich literatur, Franz Grillparzer wyróżnił «bezkształtność» jako głów ny składnik tak zw anego «romantyzmu». W roku 1993, otwierając sezon «polowań na postm odernistów», Zdzisław Łapiński utyskiwał: «słow o
postm odern izm budzi pow szechną irytację [...] jest mętne i w ciągłym ruchu, jak jeg o desygnat»” 1.
Przytoczone słow a stanow ią wstępny fragm ent artykułu M arka W ilczyń skiego Antypostm odernizm p o lski, który ukazał się na łam ach „Czasu K ultury” w czerw cu 1994 roku. W ciągu ostatnich trzech lat sposób pojm ow ania post m odernizm u w Polsce nie zm ienił się. C iągle jeszcze - jak w początku XIX wieku rom antyzm u G rillparzera - postm odernizm łączony jest u nas z budzącą niepokój, czy wręcz irytującą, „bezkształtnością” .
Nie tylko jed nak „bezkształtność” łączy postm odernizm z rom antyzm em , ale rów nież, gdy idzie w łaśnie o Polskę, sposób zagnieżdżania się zjaw iska postm odernizm u w łonie naszej rodzim ej kultury. Postm odernizm przybył do nas z opóźnieniem równym tem u, z jakim kiedyś przyszedł nurt zainicjow any przez W illiam a W ordsw ortha i tw órców „Sturm und D rang” . To nie w szystko jednak. W ilczyński zauważa, że
„ton polskich dysput w okół postmodernizmu zaczyna niekiedy do złudzenia przypominać walkę klasyków z romantykami [...], od czasów kłótni Jana Śniadeckiego z Maurycym M ochnackim , «żaden rozterk piśmienny nie był u nas tak g łośn y»”2.
*
M im o trw ających jeszcze polem ik, coraz częściej dzisiaj przychodzi nam stykać się z określeniem czasów, w których żyjem y, m ianem epoki postm oder nizm u. N ie dziwi więc to, że jednocześnie stawiam y pytanie, czym w istocie jest ów postm odernizm i jakie są jeg o źródła.
— 20 —
P oniew aż postm odernistyczne m ogą być zarów no tekst, nadw ozie sam o chodu, kraw at i sałatka, m ówiąc o tej tendencji kulturow ej, zm uszeni będziem y odw oływ ać się do term inu „dekonstrukcjonizm ” . Słowo to bow iem m a węższy zakres znaczeniow y i jest rezerw ow ane dla oddania w łaściw ej postm odernizm o wi postaw y m etodologicznej wobec tekstu literackiego, kultury, a naw et świata w ogóle.
O tóż owa postaw a dekonstrukcjonistyczna w iąże się bezpośrednio z pogłę biającym się w II połow ie XX wieku kryzysem hum anistyki śródziem nom orskiej, a tym sam ym - kryzysem wartości, jak np. Bóg, Państw o czy Logos. Postaw a ta polega na rozbijaniu (dekonstruow aniu) tradycyjnego porządku i dem asko w aniu um ow ności wszelkich hierarchii.
D la postaw y dekonstrukcj on i stycznej charakterystyczne je st to, że św iat (pozbaw iony B oga i w szelkich autorytetów ) jaw i się jak o - nie m ający początku ani końca - tekst literacki, którego autor nie istnieje lub pozostaje nieznany. Przyzw yczajenie dekonstrukcjonistów , w yw odzących się zresztą głów nie z kręgu literaturoznaw ców , do oglądania św iata przez pryzm at tekstu spow odow ało, że św iat zaczęli oni nazyw ać właśnie tekstem .
W książce Postm odernizm Bogdan Baran traktuje dekonstrukcjonizm jak o pew nego rodzaju aw angardę postm odernizm u3. Początki postm odernizm u łączy autor właśnie z początkam i dekonstrukcjonizm u Jacąuesa Derridy. D ekonstru kcjonizm narodził się na przełom ie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. W łaśnie wtedy nasiliły się w Stanach Zjednoczonych i Francji tendencje antystruktura- listyczne. Zakw estionow aniu uległa przede w szystkim koncepcja języ k a (i tekstu) zaw arta w Ferdinanda de Saussurea K ursie językoznaw stw a ogólnego - książce traktow anej tradycyjnie jako inspiracja strukturalizm u europejskiego. To, że de konstrukcjonizm osiągnął sam ośw iadom ość przecząc strukturalizm ow i, zadecy dow ało o narodzinach innej jeszcze nazwy postm odernizm u - poststrukturalizm .
*
Ryszard N ycz w pracy Tekstowy świat. Poststrukturalizm a wiedza o lite
raturze zw raca uwagę na to, że postm odernizm (czy konkretnie - dekonstru
kcjonizm ) je st z gruntu antykartezjański4. Tym sam ym pozostaje przesycony niew iarą w m ożliw ości rozumu i niechętny jest racjonalizm ow i. N ie sposób nie łączyć tych stw ierdzeń z tradycją rom antyczną. W szak filozofia K artezjusza stanow iła nieom al paradygm at głów nego nurtu myśli ośw ieceniow ej. R ozum zaś był tą w ładzą poznaw czą, na której negacji w yrósł rom antyzm .
Zatem ju ż wstępny ogląd zjaw iska pozw ala zauw ażyć, że postm odernizm w alcząc z logocentryzm em , tym sam ym dążąc do przezw yciężenia dom inacji Logosu w kulturze śródziem nom orskiej, jest kolejną epoką negującą rozum i naukę (z filozofią w łącznie). Podobnie jak w czasach rom antyzm u nobilituje
się natom iast literaturę i wszystkie inne spontaniczne środki kom unikacji. U w aża się nawet, że literatura jest doskonalszym środkiem poznania niż filozofia.
W skazanie na rom antyczne korzenie dekonstrukcjonizm u - co jest celem tego artykułu - nie jest zadaniem trudnym , jeśli nie wikłając się w drobiazgow e spory term inologiczne odwołać się do pojęć ogólnych. W w ażnym dla recepcji dekonstrukcjonizm u w Polsce artykule O genezie w spółczesnego antyhum anizm u Andrzej M iś ucieka się do takich w łaśnie ogólnych kategorii jak hum anizm i antyhum anizm . M iś proponuje, aby te dw a przeciw staw ne term iny traktow ać jako dw a skrajne ujęcia szeroko rozum ianej kom unikacji człow ieka ze sobą, z
innym człow iekiem i światem w ogóle5.
O tóż hum anizm w iązał się tradycyjnie z przekonaniem , że kom unikacja nie tylko jest m ożliwa, ale jeszcze przynosi człow iekow i pełne zrozum ienie praw, jakie rządzą nim sam ym i całą rzeczyw istością. Tym sam ym , świat oglą dany przez tradycyjnego hum anistę („logocentryka”), w którego przypadku L o gos w yznacza porządek m yślenia - jest światem , nad którym m ożna zapanow ać, jest św iatem przew idyw alnym i jasnym . Nad subiektyw nością spraw uje w ładzę
intersubiektyw ność, nad fragm entem zaś - całość.
Zaproponow ane przez M isia przeciw staw ienie (hum anizm - antyhum anizm ) w ydaje się tym łatw iejsze do zrozum ienia, im łatwiej historykow i literatury przychodzi łączyć je ze znaną koncepcją przem ienności epok literackich ze w zględu na stałe „w ypieranie się” dwu pierw iastków - rom antycznego i klasy- cystycznego.
Jeśli odw ołać się właśnie do w spom nianej koncepcji przem ienności epok literackich, łatwo zauważyć, że dekonstrukcjonizm zbudow any jest na rom an tycznej opoce. W tym ogólnym sensie bowiem ju ż rom antycy byli antyhum a- nistam i. M iś powiada: „Świat jaw i mu się [antyhum aniście] jak o tajem nica, jest obszarem niepew ności, w którym w szystko może się zdarzyć”6. Przytoczone tu słow a bez żadnych zm ian m ogłyby stanow ić fragm ent opisu postaci M anfreda z dram atu G eorga Byrona. N iejednokrotnie to w łaśnie bohaterow i doby rom an tyzm u przychodzi pojm ow ać siebie jak o - cytując M isia - „przedm iot działania sił, nad którym i nie panuje i których nie może rozpoznać”7. Stosując kategorie zaproponow ane przez M isia pow iedzieć trzeba, że rom antyzm był epoką pier w szego w ielkiego buntu przeciw hum anizm ow i śródziem nom orskiem u. P ostm o dernizm ten bunt jedynie w zm ocnił i niejako wynaturzył.
M ów iąc ogólnie, tradycja rom antyczna odzw ierciedla się w dekonstru- kcjonistycznym rozum ow aniu dwojako. Z jednej strony dekonstrukcjonizm upa truje w rom antyzm ie ostatni wielki wzlot m etafizycznej „literatury obecności” , tj. literatury, która pragnie być nie jedynie tekstem , ale także odzw ierciedlać w języku praw dę o Kosm osie; z drugiej strony, dekonstrukcjonizm kontynuuje rom antyczne dążenia do zakw estionow ania Logosu i R ozum u, jako nadrzędnych jakości, które określają ludzkie poznanie. Jednoczesne odw ołanie się do R ozum u
i Logosu znajduje uzasadnienie w tekście M isia. M ówi on m ianowicie o anty- racjonalizm ie jak o o synonim ie dekonstrukcjonizm u.
O zw iązku dekonstrukcjonizm u z rom antyzm em m ów iono ju ż wiele - nie om al w yłącznie jednak o związku „negatyw nym ” - w yrażającym się w zaprze czeniu. Postm odem iści m ianowicie, z Paulem de M anem na czele, m anifesta cyjnie odcinali się od rom antyzm u jak o nurtu św iatopoglądow ego, czyniąc przy tym przedm iotem dekonstrukcji w łaśnie teksty rom antyczne. Znane są napaści Derridy na Jana Jakuba R ousseau, do którego rom antycy, jak wiadom o, odw o ływ ali się bezpośrednio. N aw iązując na przykład do Fenom enologii ducha H egla tw ierdzi się, że „A bsolut jest jeszcze innym określeniem tekstualności św iata”8.
N a pozytyw ny zw iązek dekonstrukcjonizm u z rom antyzm em nie w skazy wano do tej pory być może dlatego, że - mówiąc ogólnie - w szeroko rozum ianej hum anistyce pierw iastek ideowy ciągle zdaje się dom inow ać nad pierw iastkiem form alnym . D w a interesujące nas tutaj nurty, tj. dekonstrukcjonizm i rom antyzm , dzielą konkretne poglądy na świat - na naturę B oga i istotę człow ieka. Dekon- strukcjoniści - reprezentując pokolenie ponietzscheańskie - nie w ierzą w m e tafizykę i tym sam ym m ożliw ość uobecniania się „A bsolutu” w języku. R o m antycy natom iast, jak wiadom o, w taką m ożliwość głęboko wierzyli.
Jeśli, abstrahując od w yborów ideowych, skupić się na form alnym aspekcie zjaw iska, trzeba zauw ażyć, że rom antyków i postm odernistów łączy ogólna postaw a wobec świata. Tylko ci drudzy zdają się nie w ierzyć w Boga, ale, jak w spom niano, i jedni i drudzy upraw iają „hum anistykę podejrzliw ości”, są scep tykam i i buntow nikam i - nie w ierząc w naukę, nie w ierzą w ostateczność, a zarazem w uniw ersalność wszelkich usankcjonow anych przez kulturę praw.
Nie dziwi więc to, że za pierw szego dekonstrukcjonistę uw aża się głów nego bohatera dialogów Platona, m ianow icie Sokratesa. Poniew aż jed nak żyw iołem zm ysłu destrukcyjnego był w przypadku tej postaci rozum , sądzić należy, że pierw szym dekonstrukcjonistą nazwać m ożna dopiero rom antycznego Fausta - bohatera dram atu G oethego, który swój tekstowy żyw ot zaczyna w łaśnie od totalnej negacji rozum u, a rów nież nauki, literatury i filozofii, ze scholastyką włącznie.
To w okresie rom antyzm u zakw estionow any został tradycyjny język , jako w pew nym sensie dobro cyw ilizacji. U A dam a M ickiew icza „język kłam ie gło sowi, a głos m yślom kłam ie” . G oethego W erter narzeka w Cierpieniach..., że słow a są bezsilne i nie m ogą oddać tego, co w ludzkim dośw iadczeniu św iata napraw dę jest istotne. R om antycy sądzili, że mimo niezdarności języka, serce szczere pozwoli jednak sprostać Prawdzie.
Św iadom ość ograniczeń języ k a m iał rów nież późny polski rom antyzm . C y priana N orw ida koncepcja m ilczenia jest rozpaczliw ą próbą odnalezienia no wych, niejako pozajęzykow ych form kom unikacji. O tóż dekonstrukcjonizm , po dobnie jak rom antyzm , zaczął od w skazania w łaśnie na bezsilność języka, nie
— 23 —
ucieka się on jednak do idealistycznych wizji pełnego porozum ienia człow ieka ze sobą, drugim człow iekiem i K osm osem . D ekonstrukcjonizm nie wierzy rów nież w kom unikację pozajęzykową!
Różnice między rom antyzm em i dekonstrukcjonizm em unaocznia w ażna N orw idow ska opozycja, m ianow icie Duch i litera. N orw id wierzył, że przestrze nią fałszu jest jedynie litera. W wieku dw udziestym Ludw ig W ittgenstein za kw estionow ał tę rom antyczną dychotom ię mówiąc, że - pozornie pozajęzykow e - czucie i m yślenie w istocie urzeczyw istniają się w yłącznie w języku. D ekon strukcjonizm przejął koncepcję języka zarysow aną w 1918 roku w Traktacie
logiczno-filozoficznym przez W ittgensteina. W ten sposób rom antycznego Ducha,
a także czucie i serce zam knięto w literze! Nic nie w skazuje na to, m ów ią dekonstrukcjoniści, że „m ów iąc” sercem, czy też odw ołując się do Ducha, nie kończym y ostatecznie w sieci litery, która tylko pozornie stanowi pow ierzch niow ą i „ziem ską” warstwę języka, będąc w rzeczyw istości niejako jeg o istotą.
*
W literaturze krytycznej pośw ięconej dekonstrukcjonizm ow i9 często m ówi się, że m etoda, którą posługują się zw olennicy Derridy, polega na rozbiórce, rozczłonkow aniu czy też rozw iązaniu pary przeciw staw nych pojęć (np. Duch i litera), a następnie na obnażeniu pozorności i um owności ow ego przeciw sta wienia. Jasne się staje to, dlaczego dekonstrukcjoniści tak chętnie poddaw ali „rozbiórce” literaturę rom antyczną. Jej żyw iołem są przecież opozycje (szczerość - sztuczność, serce - rozum, natura - cyw ilizacja, głębia - pow ierzchnia, Duch - m ateria, itd.). D ekonstrukcjoniści obnażali sztuczność owych opozycji. T w ier dzili na przykład, że to, co głębokie i praw dziw e, jest w istocie po prostu inną postacią sztuczności.
Przekonanie dekonstrukcjonistów , że myśl jest tożsam a z językiem , w któ rym się ona w y raża10, wcale nie zniechęciło ich do eksploracji języka. W prost przeciw nie. Uznano, że pozbaw iony pierw iastka absolutnego, jednow arstw ow y język jest now ą szansą, ja k a stoi przed człow iekiem . W ten w łaśnie sposób, niejako m im ow olnie, posadzono na tronie tekst. O tóż nadzieje w iązane dzisiaj z tekstem - jednow arstw ow ym językiem , do złudzenia przypom inają optym izm rom antyków , tow arzyszący odkryciu serca i czucia jak o władz poznaw czych prow adzących bezpośrednio do Prawdy o świecie.
Idealnie jednow arstw ow ym tekstem jest, wedle dekonstrukcjonistów , m u zyka. A zatem postm oderniści, podobnie jak rom antycy, uciekają się do muzyki jak o czystego środka kom unikacji. Dla rom antyków m uzyka była najdoskonalszą, bo bezsłow ną postacią mowy, była m ową uniw ersalną, językiem duszy. D ekon strukcjonistów natom iast urzeka to, że m uzyka potrafi stać się czystą form ą - literą pozbaw ioną Ducha. M uzyka m ianow icie nie ma pretensji do tego, aby
— 24 —
znaczyć coś więcej niż znaczy. Jako zbiór form alnych struktur je st językiem , który pozostaje czystą p artyturą11.
*
R om antycy, ja k w iadom o, odryw ając się od R zym u, jako siedliska tradycji klasycznej skierow ali się na Północ. W ten sposób odkryli prow incję - Szkocję, Litw ę, U krainę itd. Raz jeszcze zw róćm y uw agę na form alne podobieństw o postaw . D ekonstrukcjonista unika centrum . Pasjonują go tekstow e (i kulturow e) m arginesy. Interpretując na przykład Kanta Krytykę w ładzy sądzenia , D errida skupia się na tekście, w którym niem iecki filozof mówi o wym iotach!
Postaw a dekonstrukcyjna silnie zaznacza się w Sonetach krym skich M ic kiew icza. Jak pow iedziałby Derrida, rzecz nie znalazła się tu pod w ładzą tem atu. Znaczy to, że Pielgrzym uczy się obcej kultury jak o odrębnego, autonom icznego fragm entu. W tym sensie Pielgrzym M ickiew icza zatracił św iadom ość centrum . Brak mu kulturow ej zachłanności, która cechow ała typow ego człow ieka ośw ie cenia. Każda struktura jest dla Pielgrzym a strukturą pojedynczą i niepow tarzalną. Tak ja k Derida, zdaje on sobie sprawę z tego, że nie istnieje typologia id io m u12. D latego prezentując obcą sobie kulturę Pielgrzym kieruje się ku postaci M irzy, specyficznego dla kultury, o której mówi, języka, stylu, itd.
Zachow anie Pielgrzym a jest tyleż antyośw ieceniow e, ile antystrukturalisty- czne. Pielgrzym m ianow icie stara się dośw iadczanym przez siebie strukturom poznaw anej kultury nie narzucać kategorii wobec niej zew nętrznych. Postaw a M ickiew iczow skiego Pielgrzym a nie jest jednak typow a dla rom antyzm u. S tru ktur, jeśli tak m ożna pow iedzieć, czysto tekstow ych jest w tej epoce mało. Nad poszczególnym i elem entam i całości zw ykle dom inują takie wartości jak Bóg czy O jczyzna. O ile przyw oływ ana przez M ickiew icza Litw a nie wydaje się dom inow ać nad Sonetam i krym skim i jako zbiorem struktur, o tyle u w spom nia nego ju ż de Saussurea każdorazow o struktura nadrzędna lub określone pojęcie decyduje o sensie i porządku pozostałych struktur danego zbioru.
W alcząc więc z logocentryzm em i ideologią całości, dekonstrukcjonizm odw ołuje się zarazem do rom antycznej idei fragm entu. Tak ja k D ziady M ickie w icza, tekst, wedle dekonstrukcjonistów , jest otw arty (nie kończy się) i składa z autonom icznych jednostek. M ożna tu wspom nieć na m arginesie, że nad całością
D ziadów zdaje się dom inow ać Wielka Im prow izacja, ale przecież nie je st pew ne
to, czy w zam yśle autora tak właśnie miało być, czy ta akurat struktura stanow ić m iała centrum całości.
Zw rócenie uwagi na to, że świat (naturalny) nie podlega zasadom stw o rzonym przez rozum ow e ośw iecenie, pozw oliło tw órcom doby rom antyzm u zer wać z zasadą trzech jedności, linearnością następstw czasow ych, relacji przy- czynow o-skutkow ych itp. Zakw estionow ano także tradycyjny podział na rodzaje
— 25 —
literackie, ba, naw et z prem edytacją zacierano granice pom iędzy poszczególnym i rodzajam i. Ź ródłem tych dążeń była, m ówiąc sum arycznie, św iadom ość um ow ności tradycyjnych zasad segm entacji struktur językow ych. Znow u dekonstru- kcjonizm w zm aga jedynie dążenie właściw e epoce Byrona. B ow iem postm o dernizm , m ówiąc że nie m a absolutnych zasad, twierdzi zarazem , że nie m a rów nież „jedynie słusznych” norm estetycznych. W szystko jest um ow ne i - jak m ów ią dekonstrukcjoniści - może ulec przem ieszczeniu i rozproszeniu.
Sym bolem postm odernistycznego rozproszenia (całości) uczynić m ożna ro m antyczną ruinę. W książce M aszyna do pisania. O dekonstruktyw istycznej teorii
literatury Jacąuesa D erridy Tadeusz R achw ał i Tadeusz Sław ek piszą: „ruina
m ogłaby stanow ić jeszcze jed n ą m etaforę dekonstrukcji, bow iem ruina jest apo teozą fragm entu, w yizolow anego i ważnego w łaśnie jako elem ent nieistniejącej pełni, jako substytut całości” 13. Dodajm y, że ruina sym bolizuje zarazem zniko- mość człow ieka i jego dzieł wobec potęgi w szechogarniającego Pism a. Zw róćm y uwagę, że dla rom antyków takim potężnym żyw iołem była Natura, której wiele cech posiada dzisiejszy tekst.
R om antyczny fragm entaryzm m im ow olnie łączy się z zagadnieniem dez integracji. Kolejnym rysem w spólnym jest dla dekonstrukcjonistów i rom anty ków fascynacja szaleństw em , rów nież chorobą psychiczną. M ickiew icza Rom an-
tyczność w ypada tu zestaw ić z pracą Derridy Glas, w której nie tylko V incent
Leitch dopatruje się śladów schizofrenii. Zarów no u rom antyków , jak i u post- m odernistów napotykam y nie tłum aczące się logiką, niezgodne ze zdrow ym rozsądkiem , a naw et absurdalne skojarzenia zjaw isk, pojęć i tekstów. Podejm uje się rów nież zagadnienia, które „na zdrowy rozum ” są wydum ane. Takim w y dum anym problem em traktow anym jednak przez rom antyków serio, była spraw a doznań psychicznie chorej(?) Karusi. W arto dodać, że dekonstrukcyjne postę pow anie postm odem isty byw a niejednokrotnie w zorow ane bezpośrednio na m e dycznym m odelu schizofrenii.
Postm odernizm , podobnie jak rom antyzm , w yraża rów nież ludzki pęd do wolności. Postm odernistyczny tekst, tak ja k człow iek okresu rom antyzm u, nie chce nikom u i niczem u podlegać. Tekst dzisiaj, jak kiedyś rom antyk, buntuje się! Prow adząc grę z całym światem , tekst ten - podobnie jak i, w jakiejś mierze, naśladujący ów tekst człow iek końca XX wieku - staje się, ja k m ówi D errida, „różnicą”, a będąc różnicą nie posiada tradycyjnej tożsam ości, nie wie, kim jest i nie zaw sze wie, do czego zm ierza. Jego kolejne interpretacje św iata i siebie są osobnym i fragm entam i. Jeśli chodzi o postaci stw orzone przez ro m antyzm , to powyższy opis odnosi się w całości do O ktaw a - bohatera Spow iedzi
dziecięcia wieku A lfreda de M usseta, ale rów nież do E dw arda W averleya -
postaci stworzonej przez W altera Scotta.
Postm odernistyczny człow iek jest więc am biw alentny. W rom antyzm ie pol skim w yraźnie zarysow uje się na przykład am biw alencja Norw ida. Z darza się,
— 26 —
że - w tym że sam ym roku i tym sam ym miejscu - poeta raz coś w ychw ala, drugi raz zaś krytykuje. Jego opinie są jakby odrębnym i strukturam i, nie podpo rządkow anym i jednej całości. Poeta zachowuje się tak, jakby - wedle postulatu Derridy - m ówił (o świecie) „w ielom a językam i naraz” . W ielom a językam i naraz mówi N orw id o Am eryce, Europie, Słow iańszczyźnie, pow staniach naro dow ych, itd. Z w raca uwagę to, że stan um ysłu N orw ida (i wielu innych rom an tyków ) budził zaniepokojenie im w spółczesnych. O w a w ew nętrzna w olność „fragm entarycznej” osobow ości rom antyka decydow ała niejednokrotnie o tym, że m im ow olnie ulegał on szaleństw u. Czy człow iek postm odernizm u rzeczyw i ście skazany jest na szaleństw o? O kazuje się, że nie, a przynajm niej nie na takie szaleństw o, z którym obcujem y czytając rom antyków . Otóż źródłem sza leństw a rom antycznego były zw ykle rozterki w ew nętrzne wynikające z tego, że dana postać nie potrafiła pogodzić pow inności (wobec Boga, rodziny, ojczyzny) z pryw atnym pragnieniem . Zatem tragizm wiązał się z konfliktem m iędzy „ja” i tradycyjnym światem wartości. C złow iek postm odernizm u nie wie, co to tra gizm , gdyż jedyną w artością jest dla niego jego własne „ja” .
W ażnym rysem obydwu tendencji kulturow ych i historycznoliterackich jest indyw idualizm . W przyw oływ anym tu ju ż artykule M isia postm odernistyczny antyhum anizm to nic innego, jak now ocześnie pojm ow any indyw idualizm 14. Indyw idualizm ów, jak pow iedziano uprzednio, wiązany jest z w łaściw ym czło wiekow i końca X X wieku dążeniem do uw olnienia się od w szelkich zew nętrz nych zakazów i nakazów. Jasne jest ju ż dla nas to, że bezpośrednim tw órcą m odelu człow ieka postm odernistycznego jest Fryderyk Nietzsche. Zauw ażm y jednak, że N ietzsche jest rów ieśnikiem trzeciego pokolenia naszych rom antyków i rom antyzm jest tradycją, która filozofa tego kształtow ała bezpośrednio.
To paradoks, ale w przekonaniu potocznym autor Tako rzecze Z aratustra jest niem al zaprzeczeniem twórcy rom antycznego. Jego m yślenia nie traktuje się jak o naturalnej kontynuacji rozm ow y z Bogiem , jak ą przeprow adził w zoro wany na postaci Fausta M ickiew iczow ski Konrad. Powód jest oczyw iście jed en - N ietzsche B oga zabił. Zw róćm y uwagę jednak, że w zam yśle K onrada celem pojedynku z Bogiem , pojedynku o którym mówi bohater M ickiew icza w swojej im prow izacji m usiała być właśnie śm ierć Boga (!), jakkolw iek miałaby ona sens m etaforyczny. Dodajm y też, że z perspektyw y dekonstrukcjonizm u rów nież u N ietzschego śm ierć B oga ma charakter m etaforyczny (bo filozofia jest tekstem ).
W końcu wieku XX, zgodnie z filozofią N ietzschego, sam a jed no stka chce spontanicznie, według potrzeby chw ili, pow oływ ać wartości i prawa. To szcze gólny m otyw w postępow aniu dekonstrukcjonistycznym . Zauw ażm y, że te ro szczenia w przypadku postm odernizm u wiążą się ju ż z konkretnym i, żyjącym i w społeczeństw ie ludźm i, podczas gdy w rom antyzm ie dotyczyły nieom al w y łącznie postaci literackich.
— 21 —
i potęgę Boga, jednostki pragnące na w łasną rękę pow oływ ać wartości z góry skazane były na przegraną. „R oztrąceni” o Boga byli między innym i M ickiew icza Konrad i Z ygm unta Krasińskiego Pankracy. Sam obójstw em kończy Franciszek M oore ze Zbójców Fryderyka Schillera. Zakw estionow ał Franciszek m iędzy in nym i praw o starszego brata do dziedziczenia m ajątku, starając się - poprzez uśm iercenie ojca i odebranie bratu ukochanej - zaprow adzić w życiu na w łasną rękę nowy, spraw iedliw y ład, którego, jak sądził Franciszek, Bóg (N atura) za prow adzić nie umiał.
T rzeba tu podkreślić, że m ożna traktow ać człow ieka doby postm odernizm u jak o istotę, która urzeczyw istnia literackie m odele zachow ań stw orzone przez tw órców doby rom antyzm u. W spom niany antyhum anizm rom antyczny w post m odernizm ie ociera się niejednokrotnie naw et o nihilizm , podczas gdy nihilizm w rom antyzm ie, najsilniej zaznaczający się w tw órczości Byrona, był na ogół przez sam ych rom antyków przezw yciężany, gdyż wątpieniu tow arzyszyły pro gram y pozytyw ne.
Podsum ow ując: w jednym i drugim przypadku kw estionuje się Rozum oraz praw a, jak ie zostały z niego przez tradycję wywiedzione. U ciekając od uznanej, przy tym regularnej, sym etrycznej i logocentrycznej rzeczyw istości i jedni i drudzy odw oływ ali się do „prow incji”, co w przypadku postm odernizm u oznacza penetrację św iata tekstow ych (rów nież kulturow ych) m arginesów . N egacji L o gosu zaś tow arzyszyła fascynacja fragm entem , zdezintegrow aną św iadom ością, a naw et chorobą psychiczną.
O bie tendencje kulturow e wiążą się rów nież z fascynacją pierw otnością. O ile jedn ak rom antyków fascynow ał prosty lud, o tyle postm odernistów urzeka to, co nijakie, drugorzędne, nieważne, niestosow ne i bluźniercze, niskie, pery feryjne itd. N ajbardziej oczyw istym rysem obydwu epok jest indyw idualizm , przejaw iający się w tym, że jednostka ludzka nie uznaje usankcjonow anych przez kulturę wartości i pragnie pow oływ ać je na w łasną rękę.
Zarów no postm odernizm jak i rom antyzm dążyły do w ypracow ania nowych form kom unikacji (ze sobą, drugim człow iekiem i Kosm osem ). Spontaniczność tego dążenia prow adziła do zatarcia granic między językam i i typam i w ypo wiedzi. Liryka przeobraża się w prozę, rozpraw a filozoficzna zaś w poem at. R ów nież w yobrażenia o granicach dzieła artystycznego i językow ego w ogóle ulegały w obydw u przypadkach radykalnym zm ianom i trudne były do okre ślenia, tym bardziej, że św iadom ie zdążono do zatarcia granicy m iędzy kulturą w ysoką i popularną.
Jeśli uw zględnić przyw ołane tu cechy wspólne epok postm odernizm u i rom antyzm u, oraz zw ażyć na w yjątkow ą doniosłość tradycji rom antycznej w Polsce, dziw ić może to, że dekonstrukcjonizm - podobnie jak kiedyś rom antyzm - przyjm uje się u nas z tak dużym i oporami i ciągle jeszcze pozostaje „bez kształtny” - bądź też - co gorsza - utożsam iany jest z nihilizm em i destrukcją.
— 28 —
P r z y pi s y
1 M. W ilczyński, Antypostm odernizm polski, „Czas Kultury” 1994, nr 5 - 6 , s. 4. 2 Por. tamże.
3 B. Baran, Postm odernizm , Kraków 1992, s. 11-12. Zob. także: G. Ulmer, The O bject
o f P o st-C riticism w: Postm odern Culture, London 1985, s. 8 3 -1 1 0 .
4 R. N ycz, Tekstowy świat. Postsrukturalizm a w iedza o literaturze, W arszawa 1993. Poststrukturalizm jest tu okresem w historii kultury, który w początku lat sześćd ziesiątych wyparł modernizm.
5 A. M iś, O g en ezie w spółczesn ego anty humanizmu, w: D erridian a, oprać. B. Banasiak, Kraków 1994, s. 21.
6 tamże, s. 22 7 Por. tamże.
8 T. Rachwał, T. Sławek, M aszytna do pisania. O dekonstru ktyw istycznej teorii literatu ry
Jacquesa D erridy, W arszawa 1992, s. 204.
9 Przystępną prezentacją metody dekonstrukcyjnej jest artykuł: R. N ycz, D ekonstrukcjonizm
w teo rii literatury, „Pamiętnik Literacki” 1986, z. 4.
10 J. Derrida, P ism o fd o zo fii, Kraków 1992, s. 163. 11 J. Derrida, Signesponge, N ew York 1984, s. 54. 12 J. Derrida, tamże, s. 100.
13 T. Rachwał, T. Sław ek, dz. cyt., s. 212. 14 A. M iś, dz.cyt., s. 24