• Nie Znaleziono Wyników

Wrogie czy "oswojone" prusko-niemieckie dziedzictwo? : krajobraz kulturowy Warmii i Mazur w polskiej powojennej prozie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wrogie czy "oswojone" prusko-niemieckie dziedzictwo? : krajobraz kulturowy Warmii i Mazur w polskiej powojennej prozie"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Jakub Rudnicki

Wrogie czy "oswojone"

prusko-niemieckie dziedzictwo? :

krajobraz kulturowy Warmii i Mazur w polskiej powojennej prozie

Prace Literaturoznawcze 2, 327-341

2014

(2)

2014 327-341

J a k u b R udnicki

UW M w O lsztynie

W rogie czy „o sw o jo n e”

p r u sk o -n ie m ie c k ie d zied zictw o ? K rajobraz k u ltu r o w y W arm ii i M azur

w p o lsk iej p o w o jen n ej p ro zie

E n em y or „tam e” P ru ssia n -G erm a n h erita g e . T he c u ltu r a l la n d sc a p e o f W arm ia a n d M asuria

in P o lis h p o st-w a r p ro se

Słow a kluczow e: W armia i Mazury, Niemcy, dziedzictwo kulturowe, region Key words: Warmia and Masuria, Germany, cultural heritage, region

L iter a tu ra o W armii i M azu rach 1945-1989

R egion W arm ii i M a z u r przez p o n ad czterdzieści la t po w ojnie literack o p ozostaw ał n a prow incji. N ie w ynikało to z jego peryferyjności, ale z podpo­

rz ą d k o w a n ia a rty stó w ogólnopolskim tre n d o m oraz z b ra k u praw dziw ych talentów . P rzez kolejne dziesięciolecia arty śc i, w m niejszy m lu b w iększym sto p n iu obciążeni o ficjalną ideologią, „osw ajali” now e ziem ie: „odzyskiw ali d la polskości” (lite r a tu r a socrealistyczna), b ud ow ali m ity p io n ierstw a, o sa d ­ n ic tw a i in teg ra cji społeczności lokalnych, p o szuk iw ali w łasn ej m azu rsk ie j tożsam ości (E rw in K ruk).

L ite r a tu r a o W arm ii i M azu rach , m im o p o w ielan ia ogólnych p raw d , od­

d a w a ła atm o sferę pow ojennych la t n a z n a c z o n ą poczuciem b ra k u bezp ieczeń­

stw a, chaosem , b arw n y m i biog rafiam i b o h ateró w w yw odzących się z różnych kręgów kultu ro w y ch , ilu stro w a ła rów nież sto su n e k ludności napływ ow ej do za sta n eg o dziedzictw a kulturow ego. O plastyczności w y b ran y ch opisów odno­

szących się do a u ten ty c zn y ch w y d a rzeń św iadczy fa k t, że n a w e t dziś id e n ty ­ fik u ją się z n im i żyjący jeszcze św iadkow ie ta m ty c h w ydarzeń.

(3)

R o la d z ie d z ic tw a k u ltu r o w eg o

D ziedzictw o k u ltu ro w e m a isto tn e znaczenie w k re o w a n iu tożsam ości je d n o s te k 1. O dgryw a w a ż n ą rolę w is tn ie n iu sp ołeczeństw a, w pisu jąc się w jego rozwój i zachow anie ciągłości kulty w o w an ej trad y cji. S k ła d a ją się n a n ie w szelk ie rzeczy ru c h o m e i n ie ru c h o m e w ra z z n iesio n y m i p rzez n ie w a rto ściam i duchow ym i. S ą to przed e w szy stk im d o b ra m a te ria ln e , ta k ie ja k zagospod arow anie p rz e strz e n n e w si i m ia st, c h a ra k te ry sty c z n e obiekty arch itek to n ic zn e, w yposażenie w n ę trz, a ta k ż e trad y cje n ie m a te ria ln e - zw y­

czaje, obrzędy, p a m ię ć h is to ry c z n a o raz p rz e k a z y ro d z in n e . Ze w zględ u n a w a rto ść d la c a ło k sz ta łtu k u ltu ry pow inny one podlegać ochronie system o ­ wej, m iędzy in n y m i poprzez g ro m ad zen ie relacji, św iadectw , c e n tra ln e lub re g io n a ln e fin an so w an ie p o szu k iw a ń i b a d a ń , ochronę zabytków i cm en ta rzy itp . D ziedzictw o rozp o zn aw an e j e s t w g ru p ie społecznej, k tó ra się z nim id en ty fik u je - m oże to być n aró d , g ru p a etn icz n a, społeczność lo k a ln a czy ro dzina.

B a d a n ia śladów k u ltu ry w otaczającej p rz e s trz e n i w y m ag a ją k o m p e­

tencji in terd y scy p lin arn y ch . L ite r a tu r a je s t z jed n ej stro n y częścią dziedzic­

tw a, z drugiej m oże służyć jak o źródło b a d a ń zarów no n a d jego s k ła d n i­

k a m i u trw a lo n y m i w p rz e k a z a c h piśm ienniczych, ja k i n a d rolą, j a k ą odgry­

w ało ono w o kreślonym czasie d la członków danej społeczności. P o w ta rz a l­

ność określonych elem en tó w w spólnego dziedzictw a jak o motywów, w ątk ów czy lite ra c k ic h te m a tó w prow adzić m oże do w y tw o rzen ia czytelnych sche­

m atów , „obrazów w n aszy ch głow ach”2. Dotyczy to rów nież regio nalnej s p u ­ ścizny i jej c h a ra k te ry s ty c z n y c h elem entów , w p isa n y c h w k o n k re tn e t e ­ ry to riu m .

P o n ie m ie c k ie d z ie d z ic tw o a to żsa m o ść n o w y c h o sa d n ik ó w

Specyficzna przeszłość i procesy zachodzące n a W arm ii i M a z u ra c h po wojnie w ytw orzyły w lite ra tu rz e zbiór re g io n a ln y ch tropów i tem atów . N ie­

k tó re z nich zw iązane były z id en ty fik ac ją przybyłych po w ojnie m ie sz k a ń ­ ców z n ajb liższy m środ ow isk iem o raz ich s to s u n k ie m do poniem ieckiego dziedzictw a. K rajo b raz k u ltu ro w y W arm ii i M azur, zd an iem Z. M az u ra,

1 A rty k u ł j e s t f ra g m e n te m ro z p ra w y d o k to rsk ie j S te r e o ty p y w p ro z ie p o ls k ie j o W arm ii i M a z u r a c h , n a p is a n e j pod k ie r u n k ie m prof. Z b ig n ie w a C h o jnow skiego, k tó re j o b ro n a od b y ­ ła się 28 s ty c z n ia 20 1 4 ro k u .

2 P or. J . F. D ovido, J . C. B rig h a m , B. T. J o h n s o n , S. L. G a e rtn e r, S ter eo ty p iz a cja , u p r z e d z e n ia i d y s k r y m in a c ja : sp o jrzen ie z in n e j p e r s p e k ty w y , w: S te r e o ty p y i u p rz e d z e n ia , re d . C. N. M a c ra e , C. S ta n g o r, M. H e w s to n e , p rz e ł. M. M a jc h rz a k i in ., G d a ń s k 1999, s. 225.

(4)

został w znacznej mierze ukształtowany przez społeczności niemieckie, zgodnie z ich preferencjami kulturowymi i dzięki ich wysiłkowi ekonomiczno-organiza­

cyjnemu. W ten sposób wyciśnięty został na nim wyraźny ślad określonej wspól­

noty symbolicznego komunikowania, czyli niemieckiej kultury narodowej3.

P rzyb yw ający w 1945 ro k u n a ziem ie W arm ii i M a z u r o sadnicy za sta li zu pełnie n ie z n a n y k ra jo b ra z n a tu ra ln y i architekton iczn y, n a k tó ry s k ła d a ła się o d m ien n a a r c h ite k tu ra i ro z k ła d m iastecz ek i wsi. Nowe w ładze s ta ra ły się zatrzeć w szelkie ślad y w schodnio pru sk iej k u ltu ry , je d n a k ze w zględu n a jej pow szechność nigdy się to nie udało. N ajb ard ziej c h a ra k te ry sty c z n e ele­

m e n ty w a rm iń sk o -m a zu rsk ieg o k ra jo b ra z u b u d ziły s k ra jn e emocje. J e d n i z zain te reso w a n ie m , in n i z n ie n a w iśc ią o glądali gotyckie budow le, p ru sk ie m ury, cm en ta rze , daw ne ju n k ie rs k ie m a ją tk i, aleje p rzy drożn e czy liczne n a W arm ii k ap licz k i. W yró żn iający m się, typo w y m e le m e n te m k ra jo b ra z ó w w lite ra c k ic h p rz e k a z a c h o W arm ii i M a z u ra c h je s t w idok dom ów z czerw o­

nej cegły.

D la pierw szych pow ojennych „kolonizatorów ” dom inujące było poczucie obcości i n iep rzy sw ajaln o ści niem ieckiej sp uścizn y k u ltu ro w ej w ynikające z z a m ie sz k a n ia w n ie sw oich dom ach, życia w atm o sferze prow izoriu m , w szechobecności o d n iesień do tego, co do tej p ory kojarzyło się z N iem cam i, a więc ciem iężycielam i4. P o zo stali n a ty ch te re n a c h m ieszk ań cy re p re z e n to ­ w ali w d om inującym sto p n iu w y ższą k u ltu rę o rg a n iz acy jn ą i te c h n ic z n ą od o sadnik ów z P olski ce n tra ln e j i w schodniej. To k u ltu ro w e zd erzen ie z nowo­

czesnością m u siało w płynąć n a p o strze g an ie przez n ich nowej k ra in y oraz procesy jej zaw łaszczania. N ależało w szybkim tem p ie w ytw orzyć poczucie

„sw ojskości”5.

K o m u n isty czn a w ład z a doskonale z d a w a ła sobie sp ra w ę z zap o trzeb o w a­

n ia n a pogłębienie em ocjonalnego zw iązku z no w ą ziem ią6. O ile z oczywi­

sty ch w zględów nie m ogła w płynąć n a n a tu ra ln y pejzaż, o tyle m a te ria ln e

3 Z. M a z u r, D z ie d z ic tw o w y łą c zn e , p o d z ie lo n e , w sp ó ln e , w: W sp ó ln e d z ie d z ic tw o ? Ze s tu d ió w n a d s to s u n k ie m d o s p u ś c iz n y k u ltu r o w e j n a Z ie m ia c h Z a c h o d n ic h i P ó łn o cn ych , re d . Z. M azu r, P o z n a ń 2000, s. 8 1 6 -8 1 7 .

4 P o r.: B. E B er, „ H is to r ia ” j a k o a s p e k t s p o łe cz n eg o k o n s tr u o w a n ia m a łe j o jc z y z n y , w: W spólne d z ie d zic tw o ? , s. 647.

5 I d e a „sw ojskości” z a k ła d a , „że m ię d z y c zło w iek iem a m ie jsc em je g o ży cia m oże i s t ­ n ieć szczeg ó ln y z w ią z e k em o c jo n aln y d a ją c y człow iekow i poczucie sw ojskości - św iad o m o ść

»bycia u siebie«”, a ta k ż e poczucie „bycia w ś ró d sw o ich ”. Is to tę „sw ojskości” s ta n o w ią em o ­ c jo n a ln e z w ią z k i lu d z i z m ie jsc em i w ięzi p o m ięd zy lu d ź m i p o p rz ez w sp ó ln o tę m ie jsc a ; por.

K. P a w ło w s k a, Id e a sw o jsko ści k r a jo b r a z u k u ltu ro w e g o , w: K ra jo b ra z k u ltu ro w y . Idee, p r o ­ blem y, w y z w a n ia , re d . U . M y g a -P ią te k , S osnow iec 200 1 , s. 9 5 -9 6 .

6 P o d o b n ie j a k po z a k o ń c z e n iu p ierw sz e j w o jn y św iato w ej w ła d ze n ie m ie c k ie , u w z g lęd ­ n ia ją c s tra te g ic z n y c h a r a k te r P r u s W sc h o d n ic h „ o d erw a n y c h od m a c ie rz y ”, p ro w a d z iły sp e ­ c ja ln ą e d u k a c ję w sz k o łac h , u p a m ię tn ia ły m ie js c a w o je n n y ch p o ty cz ek , h o n o ro w a ły p o le­

g ły ch , o p ra c o w y w a ły n a w e t s p e c ja ln e p rz e w o d n ik i p ro w a d z ą c e po m ie js c a c h n a ro d o w ej p a m ię c i; por. R. T ra b a , S p o łe c z n a in sc e n iza c ja w sc h o d n io p r u s k o ś c i i n a ro d o w e j je d n o ś c i, w: „ W sch o d n io p ru sko ść ”. T o żsa m o ść r e g io n a ln a i n a ro d o w a w k u ltu r z e p o lity c z n e j N iem ie c, P o z n a ń - W a rsz a w a 2 005, s. 2 8 7 -3 8 5 .

(5)

dziedzictw o d aw nych m ieszk ańców często w sposób bezprecedensow y ru g o ­ w a ła z k ra jo b razu . N iem ieckie m iejsca pam ięci m u siały zn ik n ąć z m iejscow e­

go otoczenia. Służyło te m u m asow e u su w a n ie czytelnych sym boli - n az w ulic i m iejscowości, pom ników, kościołów, c m e n ta rz y z n ag ro b k am i, n a k tó ry ch często polskie n a z w isk a zapisyw ano g otykiem 7. W w y n ik u ty ch zabiegów region p rz y p o m in ał duchow ą p u sty n ię, o g ra b io n ą ze sw ych d óbr k u ltu r a l­

n y ch i swej tożsam ości8. Polonizacji lokalnej p rz e s trz e n i służyło w kolejnych la ta c h n a d a w a n ie ulicom czy szkołom n az w bojow ników o polskość, o d s ła n ia ­ n ie w ielu tab lic, głazów i pom ników pośw ięconych lo k aln y m działaczo m przedw ojennym . Do procesu za w łaszczenia obcego k ra jo b ra z u p rzyczy niła się ta k ż e re g io n a ln a lite ra tu ra . L itera ck ie osw ojenie i uproszczenie k ra jo b ra z u k ultu ro w eg o rozpoczęło się w raz z pierw szym i u tw o ra m i w yd any m i po woj­

nie, trz e b a je d n a k stw ierdzić, że od p o cz ątk u obciążone zostało politycznym i dy rektyw am i. S łu ż ąca n aiw n ej wizji osw ojenia p rz e s trz e ń p o g ran icza u k a z y ­ w a n a b y ła często w sposób zakłam any.

P o sr ó d p o w o je n n y c h z g liszcz

Obok budzącego pozytyw ne konotacje n a tu ra ln e g o p ejzażu W arm ii i M a­

z u r w lite ra tu rz e sp o tk ać m ożem y opisy siedzib lu dzk ich , w si i m iasteczek.

Autorzy, k re ślą c najczęściej obraz jed n ej m iejscowości, u k azy w ali j ą w sposób c h a ra k te ry z u ją c y w iele p o d obnych m iejsc. P o w o jenn e z n isz c z e n ia często przyw odziły n a m yśl odległe ubogie regiony in n y ch k on tynentów . C e n tra m ia s t podobnych do P ie n iężn a , w edług h isto ry k a , d z ie n n ik a rz a i p isa rz a , W ład y sław a O grodzińskiego, w yglądały ja k „k u p a gruzów, zaro sły ch przez la t a n a k s z ta łt d żungli”9. N iek tó rzy zaw ozili ta m przyjezdnych, by dać im

„w yobrażenie ru in m isji jezu ick ich w P a ra g w a ju ”10. W inę za ta k i s ta n pono­

s z ą sam i m ieszkańcy, k tó rzy nie g a rn ę li się do o dgruzow yw an ia m iast. S p a ­ lone przez czerw onoarm istó w osady, w idoczne w k ra jo b razie pozostałości m i­

nionej wojny, ta k ie ja k zasieki, pola m inow e, czołgi, w ypalone dom y11, nie zachęcały do osiedlenia.

7 E w a G ła d k o w sk a k o n s ta tu je : „n iszc ze n ie n ie m ie c k ic h p o m n ik ó w n ie było w ów czas ż a d n y m w s ty d liw y m a k te m , ra cz ej p rz e ja w e m p a trio ty z m u . B u rz e n ie p o m n ik ó w s ta n o w iło często w id o w isk o w ita n e z e n tu z ja z m e m p rzez z g ro m a d z o n ą lu d n o ś ć ” (zob. E. G ła d k o w sk a , Z r o z u m ie ć czas. O becność w ie lo k u ltu r o w e j tra d y c ji W a rm ii i M a z u r n a p r z y k ła d z ie d z ia ła l­

no ści s p o łe c z n o -k u ltu r a ln e j i tw órczości H ie r o n im a S k u r p s k ie g o , O ls z ty n 200 3 , s. 46).

8 Por. ta m ż e , s. 51.

9 W. O g ro d z iń sk i, Z a g w ia z d ą b e tle je m sk ą , O lsz ty n 1989, s. 42.

10 T am że.

11 W p o w o jen n y m k ra jo b ra z ie „w iele b u d y n k ó w to ty lk o w y p a lo n e ściany, p rz y p o m in a ­ ją c e s k rz y n ie , z k tó ry c h k to ś g w a łto w n ie , n a g lo n y ja k im ś p o śp ie c h e m , p o z ry w a ł w ie k a ”

(J. H u s zc za , S a m o w a r , w: tegoż, M a ty ld a i in n e o p o w ia d a n ia , O lsz ty n 1974, s. 71).

(6)

P ierw sze zetknięcie z posęp nym k ra jo b raze m ziem i m azu rsk ie j opisuje T adeusz Stępow ski:

czarna wstęga szosy i czarne wysokie drzewa po bokach, ciemne w kolorycie łąki, pokratkowane grodziami z drutu kolczastego; pastwiska na przemian z zimowymi rolami, płaty ozimego żyta gdzieniegdzie. Pusto! Żadnego życia na tych polach ze wszystkich stron ściśniętych borem. Niebo płaskie i niskie. Bun­

kier rozwalony zwisa nad drogą złomami żelbetonu. Las! Wspaniały, mieszany las, pocięty smugami śródleśnych łąk, zagubiony w nim przystanek kolejowy, znów otw arta przestrzeń łąk i pól, po lewej ręce wśród nich - miasto z ogrom­

nym zamkiem na wzgórzu. Zamek bez dachów, miasto bez d a c h ó w . mijają je spalone i bezludne12.

P ejzaż te n przy p o m in ał „p ograniczną ziem ię niczyją”13.

K rajo b raz opuszczonych i sp ląd ro w an y ch w si i m iastecz ek n a M az u rac h pojaw ia się w pow ieści Jerzeg o P u tr a m e n ta P uszcza. G łów ny b o h ater, le śn i­

czy P iotro w sk i, po d o ta rc iu do w si P ia s k i og ląd ał p u ste i ro zszab ro w an e zagrody bez okien. P obliskie m iasteczko „to były ta k ż e tylko ruiny, ty le że rozleglejsze. W łaściw ie podobne to było do m ałej ów czesnej W arszaw y. M ury spalon ych domów. G ruzy rozw alonych domów. K ik u ty podziobanych g r a n a ta ­ m i drzew. Sm ród. P u sto i ciem no”14.

Sw iadectw o obcości nowego m iejsca, a z a ra z e m opis m ia s ta pełnego ru in sp o tk ać m o żn a w prozie E w y O strow skiej. P o w o jen n a O rn e ta , do której d o ta rli dziadkow ie n a r ra to rk i, to „m iasto ja k b y w y m arłe, ja k b y p rz e sz ła przez nie z a ra z a albo h u ra g a n , k tó ry pozabijał ludzi, zburzył domy, p oro zrzu ­ cał n a jezd n ię g ruz, szkło, p a p ie ry ”15. W śród now ych m ieszkańcó w m iasto budziło odrazę:

nie chcieli wprowadzać się do porzuconych mieszkań, to miasto się nie podobało, było im obce, straszyło wszędzie napisami w obcym, nienawistnym języku, wszę­

dzie gotyckie litery, nad rozwalonymi sklepami, na narożnych domach ulic, na budynku dworcowym, nawet w kościele16.

W yraźnie zazn aczo n a t u zo sta ła niechęć do w szelkich śladów niem iecko- ści - zw ie lo k ro tn io n a p a m ię c ią w ojenny ch w sp o m n ień sta n o w iła b a rie rę w o sie d la n iu się, za g o sp o d aro w an iu zniszczonej p rz e s trz e n i i rozpoczęciu n o rm aln e j egzystencji. L ite r a tu r a często też zw raca u w agę n a odm ienność niem ieckiej arch itek tu ry . P rze d e w szy stk im obcość pow odują ciężkie m u ry i n a g a cz e rw o n a ce g ła o ra z u p o rz ą d k o w a n y u k ła d p rz e s trz e n n y . J e d n a z b o h a te re k pow ieści N im ja b ło ń zdziczeje w y ra ż a się o z a sta n y m p o rz ąd k u

12 T. S tę p o w sk i, N ie ła tw o j e s t kochać. S tr z ę p y ż a ło sn e j sa g i, W a rs z a w a 1960, s. 201.

13 R. B in k o w sk i, K o rko cią g , w: tegoż, K o rk o cią g , O ls z ty n 1982.

14 J . P u tr a m e n t, P u szc za , O ls z ty n 1974, s. 16.

15 E . O s tro w s k a , N i m ja b ło ń zd z ic ze je, W a rs z a w a 1968, s. 11.

16 T am że, s. 12.

(7)

u rb a n isty c z n y m z odrazą: „w szystko podzielone sy m etry czn ie, ró w n iu tk o , w k ra tk i, k w ad raty , trójkąty, rom by i pro sto kąty , żadnej fa n ta zji, żadnego polotu, p ru s k a p e d a n te ria , p ru s k i dryl, tfu , ohyda, pask u d ztw o !”17.

W ydaw ać by się mogło, że pierw sze n iech ę tn e w ra ż e n ia u s tą p ią , je d n a k m im o up ły w u cz asu w ciąż d ra ż n i przybyszów w szechobecne w otaczającej p a n o ra m ie oddziaływ anie k u ltu ry niem ieckiej. J e d e n z b o h ateró w pierw szej pow ojennej pow ieści o M a z u ra c h - T ru d zie m i now ej E u g e n iu sz a P a u k s z ty - po ro k u m ie sz k a n ia n a now ych ziem iach s k a rż y się:

- Obcość tu była okrutna. Nie to co swojskie, bliskie, znajome zrazu uderzało w oczy, ale co inaksze, wrogie i niedostępne. Inne domy, inaczej stawiane, drogi różne, a już ludzie całkiem odmienni. I w zwyczajach i w mowie. Niemców prawdziwych jeszcze pełno dookoła18.

Pochodzący z K ielecczyzny M irek Czech, b o h a te r prozy T a d e u sza Stę- pow skiego, p rz e k ra c z a g ra n ic ę P ru s W schodnich jeszcze w czasie wojny, je d ­ n a k jego sp o strz e ż e n ia s ą to żsam e z odczuciam i p ierw szy ch osiedleńców.

N iepokoją go o stre k o n tu ry ro z sia n y ch w p ejzażu dom ostw, obca w ydaje się zieleń o tacz ając a m ija n e wsie:

w nikłym świetle księżyca, na tle sinawą bielą powleczonych pól niepokoiły ostrymi konturam i rzadko wśród pól rozsiane czworoboki zagród. Czerwone mury, czerwone stropiaste dachy stodoły tylko czerniały szeroko rozłożoną pła- skością papowych dachów. Drzew przy tych rzadko rozsianych zagrodach mało.

Niskie świerkowe żywopłoty, otaczające nieduży sadek, jak kwiatek u kożucha przyczepiony do murowanej rozległości budynków, to wszystko! Ani starych lip i kasztanów przy bramach, ani dzikich grusz na miedzach, ani wierzb na przy- drożkach polnych dróg.19

P ierw sze pow ojenne próby o d n alez ien ia się w w a rm iń sk im lu b m a z u r­

skim k ra jo b razie nie s ą u d an e . P rze d e w szy stk im nowo przybyłych odpycha p ru sk o -n ie m ie ck i c h a r a k te r a rc h ite k tu ry . S p ra w ia to, że o tac z a ją c a a u r a p rz y g n ęb ia i o d b iera en ergię. M iejscem akcji o po w iad an ia D z ik i R y szard a B inkow skiego je s t m iasteczko n a s k ra ju P uszczy Piskiej. O pisując je, n a r r a ­ to r k o n sta tu je , że m iejsce to „przygasło, ja k b y za m a rłe w om dlew ającej d rę ­ twocie; [...] [a z jego - J . R.] p u sty ch , cichych uliczek b iła n o sta lg ia ”20.

Z czasem m ieszk ań cy zaczęli odgruzow yw ać m iasto. J e d n e m u z b o h a te ­ rów prozy K lem en sa O lek sik a

ukazały się czerwone domy miasteczka z wieżą ciśnień, hen daleko na krańcu miasta. Tam był właśnie dworzec kolejowy. [...] Jechali dalej i coraz więcej

17 T am że, s. 94.

18 E. P a u k s z ta , T r u d z ie m i now ej, P o z n a ń 1948, s. 361.

19 T. S tę p o w sk i, B y ło to w czoraj. P o w ieść d la m ło d z ie ż y , W a rs z a w a 1966, s. 120.

20 R. B in k o w sk i, D z ik i, w: tegoż, K o rko cią g , s. 5.

(8)

gruzów zalegało na rogach ulic. Już dawno przesunięto je na bok i tak zostały, zazielenione teraz, pokryte m uraw ą21.

W te k s ta c h lite ra c k ic h m o żn a odnaleźć ta k ż e w sp om n ien ie m alow nicze­

go i harm o n ijn eg o k ra jo b razu . O p isan e przez S tępow skiego okolice O stród y po kazują, ja k m a z u rsk ie osied la w kom ponow ane s ą w u rok liw y pejzaż:

u skraju niedalekiego, bo zamkniętego borami horyzontu pieniło się grzebienia­

stą falą czarne w śnieżnych brzegach jezioro. Jedną wrzynającą się w lesistą północ szeroką odnogę zdobiła duża, lasem okryta wyspa, druga - wąska jak rzeka - przełamywała się na zachodzie za daleką linią widnokręgu, trzecia.

Trzecią, wschodnią odnogę z trzech stron bramowało miasto rozłożyste, sięgają­

ce gwiaździstego nieba wieżami trzech kościołów i starodrzewem licznych, śród­

miejskich pagórków. A bliżej, tuż pod stopami, dotykając wschodnim krańcem brzegu drugiego jeziora, zalegała podmiejska w i e ś . 22

In n e poniem ieckie m iejscowości rów nież n ie s tr a s z ą p ru s k ą a r c h ite k tu ­ rą . U ro k R eszla opisuje m iędzy in n y m i T urkow ski, w sp om inając gotycką uro d ę oraz bajkow e kam ien iczk i i z a u łk i23.

K rajobrazy ru sty k a ln e

P ro z a polskich twórców, podobnie ja k w cześniej p ro z a niem ieckojęzycz­

n a, p rz ed e w szy stk im sy tu o w a ła akcje utw orów n a tle k rajo b razó w r u s ty k a l­

n y ch lu b najw yżej m ałom iasteczkow ych, co w głównej m ierze łączyło się z a g ra rn y m c h a ra k te re m re g io n u i b ra k ie m aglom eracji. Z ta k im obrazem sp o ty k am y się ju ż w pierw szej pow ieści E u g e n iu s z a P au k szty , wolnej od ksenofobii wobec śladów obcości k u ltu ro w ej p rz e strz e n i m a z u rsk ie j, je d n a k św iadom ie pom ijającej te kw estie, p rag n ącej udow odnić, „że M az u ry to nie erem , a n iegdysiejsi egzulan ci z n a jd ą t u m iejsce do życia24”. N a u w agę z a słu ­ g u ją pozytyw ne sp o strz e ż e n ia b o h ateró w zw iązane z w a ru n k a m i osadn iczy ­ m i. Z au w a ż a ją oni, że - w odró żn ien iu od d re w n ian y ch dom ów n a W ileńsz­

czyźnie - dom y m a z u rs k ie s ą m u ro w a n e, p rz e stro n n e , m a ją d uże okna.

„R ep a trian ci” podziw iają bogactw o byłych n iem ieck ich gospodarzy i liczne u ła tw ie n ia w w iejskim życiu, je d n a k m im o w szystko m a rz ą o powrocie do sw oich stro n ojczystych, do sk ro m n y ch dom ostw i n ielicznych zabudow ań.

W ysoki poziom cyw ilizacyjny d o strze g a głów ny b o h a te r P o pieliska Jó zefa J a c k a R ojka25. P orów nując gospodarkę p o d k arp ack ą do m azu rskiej, stw ierdza:

21 K. O le k sik , C m e n ta r z w lesie, O lsz ty n 1964, s. 1 4 2 -1 4 3 . 22 T. S tę p o w sk i, B y ło to w czo ra j, s. 140.

23 L. T u rk o w sk i, L ip c o w y m ió d , W a rs z a w a 1980, s. 230.

24 J . S zy d ło w sk a, O d p r a w d y fa k tu d o lite ra c kieg o z m y ś le n ia . O p u b lic y s ty c z n y c h k o n ­ te k s ta c h w „ T ru d zie z ie m i n o w e j” E u g e n iu s z a P a u k s z ty , „ K o m u n ik a ty M a z u rs k o -W a rm iń ­ s k ie ” 2003, n r 4, s. 5 4 3 -5 4 7 .

25 J . J . R ojek, P o p ie lisko , O lsz ty n 1986.

(9)

„tam m a ją lepsze u rz ą d z e n ia i ud o g o d n ien ia w p racach , w łaśn ie przez tę elek try k ę, no i że s ą drogi asfalto w e”26. Z d erzenie pozostaw ionej przez N iem ­ ców m a te ria ln e j k u ltu ry z k u lt u r ą „ re p a tria n tó w ” i o sad nikó w stan ow iło b ard zo w y ra źn y k o n tra st. B yły rów nież głosy kryty czn e - n iek tó ry c h z a s ta ­ n a w ia ła bezm yślność lud zi w n iszczen iu poniem ieckich u rząd zeń .

K rajo b raz typow ej m azu rsk ie j w si, w której po w ojnie n ik t zniszczonych bu dynk ów nie odnowił, odnajdziem y w zbiorze o po w iad ań P ia sk i P u tra m e n - t a 27. Poszczególne o b ra zk i „złotego w iek u ”, w si n ieo d k ry tej jeszcze przez letników , pochodzą ze w spom nień a u to ra , k tó ry z d y s ta n s u p rz y g lą d a się p rz em ian o m zachodzącym w krajo b razie. Po ra z pierw szy a u to r odw iedził położoną w głębi puszczy w ieś n a p o cz ątk u la t p ięćd ziesiątych i p rzez kolejne la t a sp ęd zał ta m w akacje. M iejscowość (jej n a z w a pochodzi od położenia n a piaszczystej glebie28) zam ieszkiw ali M azurzy, p rzy jezd ni z n ied ale k ic h K u r­

piów, osadnicy z W ileńszczyzny, z Suw alszczyzny, z P o m o rza i z Lubelskiego.

G łów nym ich zajęciem były p race leśne p rzy zbiorze żywicy, n a sa d z e n ia c h i zrębie29. O p isan y w ygląd w si je s t typow y d la w ielu k rajo b razó w m azu rsk ie j prow incji:

nie było tu zburzonych czy spalonych domów. Front przeszedł tędy bezszmero- wo. Ale były domy opuszczone, niezamieszkane. I sam brak troski ludzkiej doprowadzał zagrody do obumarcia. Znikały szyby, zaczynały się sypać czerwone dachówki, nie bielone jabłonki i wiśnie marniały [...]. Powoli niszczało ogrodze­

nie. I niby nikt niczego nie zabierał, nie tłukł, ale powoli wszystko się rozsypy­

wało30.

W ieś w kolejnych la ta c h z a lu d n ia ła się, kolejne dom y znajdow ały swoich gospodarzy, a n a k lim a t m iejscowości coraz silniejsze p iętno zaczęli w yw ierać tłu m n ie przybyw ający t u z całej P olsk i letnicy.

Ś lad y w ojny nosi w sobie D obrzyń, ro d z in n a w ieś E rw in a K ru k a , której obraz je s t przyw ołany w w ielu u tw o ra ch tego p isarz a:

tuż za cmentarzem dróżka rozwidlała się, jakby chciała unieść w swych szczu­

płych ramionach i kuźnię i wylewającą się podczas wiosennych roztopów wodę, i dwa czołgi, które tutaj utknęły w styczniu, pośród załamujących się lodów.

Wokół tych dróżek, bliżej i dalej, stały domy w gęstwie wiosennej zieleni, potur­

bowanej nieco, szczególnie tam, gdzie zimą paliły się zabudowania31.

26 T am że, s. 110.

27 J . P u tr a m e n t, P ia s k i, W a rs z a w a 1978.

28 Tegoż, C ałe życie H e le n k i, w: tegoż, P ia s k i, s. 6.

29 Tegoż, P o w ita n ie w si, w: tegoż, P ia s k i, s. 51.

30 Tegoż, G n ia zd o w k o m in ie , w: tegoż, P ia s k i, s. 122.

31 E. K ru k , K r o n ik a z M a z u r , W a rs z a w a 1989, s. 29.

(10)

P ow ojenni o sad n icy n a m iejsce sw ego o sie d le n ia w y b ie ra li n ajm n iej zniszczone i najdogodniej położone g ospo darstw a. N ik t nie d b ał o pozostałe sied lisk a, k tó re sta w a ły się często p rzed m io tem sza b ru . T akże obiekty p ro ­ dukcyjne, ta k ie ja k ku źn ie, elek tro w n ie czy m łyny, je śli nie n a d a w a ły się do łatw ego u ru c h o m ia n ia , s ta ły opuszczone i niszczały.

L ite ra c k im egzem plifikacjom w iejskich pejzaży to w arzy szą kolory. P rz e ­ w ażają: b łę k it pobliskiego jezio ra, zieleń okolicznych lasów i czerw ień m u ro ­ w an y ch dom ów „jakich próżno [szukać - J . R.] n a w e t w lepszych m ia ste c z ­ k a c h kresow ych”32. O grodziński opisuje m iędzy innym i:

krajobraz z lasami na horyzoncie, przydrożnymi brzozami w kępach jałowców, z oczkiem wodnym w zapadlinie pagórków [...]. Gdzieś z ukosa w dni słoneczne świeciła z daleka czerwonymi dachami odległa o kilometr wieś, zaś po przeciw­

nej stronie wcięta głęboko odnoga jeziora33.

L eonard T urkow ski w spo m ina rów nież o m azu rsk ic h w siach położonych n a d jeziorem , k tóre cechuje „kolor czerw ony - b a rw a m urów i dachów ek”.

M az u rsk ie dom ki z d a le k a w yglądały „jak forem ne zabaw ki p o u sta w ia n e o stentacyjnie d la ucieszenia oczu”. J e d n a k w idok te n nie był przyjazny dla nowo przybyłych i przyw odził negatyw ne sko jarzenia z ich niedaw ny m i w ła­

ścicielami: „Niemcy zaznaczyli swoje ślady, ślady swojej rę k i i m ózgu w sposób w yjątkowo hałaśliw y, zdobywczy, ja k b y prag n ęli olśnić ra z n a zaw sze człowie­

k a tych stro n ”34. Zadziw iające - w jednej wypowiedzi kryje się podziw dla

„olśniewającego” niem ieckiego budow nictw a oraz k ry ty k a jego „hałaśliw ości”.

D la p rzyjezdnych jed y n ie w sie w a rm iń sk ie w yglądały swojsko. T adeusz D obija, b o h a te r U licy zw a n e j B y strą , podczas s p a c e ru w p o do lsztyń skich okolicach w stą p ił do w iejskiego kościółka, p rzy k tó ry m n a c m e n ta rz u o d n a ­ lazł k ilk a polskich nazw isk. N ieopodal w idział d re w n ian e ch a łu p y z trzc in o ­ w ym i strz e c h a m i i z a b u d o w an ia g o spodarsk ie z czerw onej cegły. P a trz ą c n a w ijącą się m iędzy n im i p ia sz c z y stą drogę, zwrócił u w agę n a polski c h a ra k te r k ra jo b ra z u , k tó ry w ygląd ał „jak gdyby nig dy nie rz ąd zili w ty ch stro n a c h N iem cy”35. Poczucie sw ojskości mogło w y nikać z tego, że w a rm iń sk ie wsie często były uboższe niż m a z u rsk ie , a ich m ieszkańcy, katolicy, silniej p rz y ­ w iąz an i do trad y cji, zbliżonej do polskiej k u ltu ry . D a w n a w a rm iń s k a w ieś w oglądzie E d w a rd a G łódzia, b o h a te ra inn ej pow ieści O grodzińskiego, p rz y ­ p o m in a ła sk a n se n : „te kapliczki, te kolorow e szk iełk a, ludzie a la Wojcie­

chow scy i P a k m o rk a to s k a n se n zgrom adzony w je d n y m m iejscu d la p o d trzy ­ m a n ia w yobraźni, d la dociekań n a d znaczen iem tego, co było i pozostało n ie p rz e tra w io n e ”36 .

32 J . H u s zc za , S a m o w a r , s. 72.

33 W. O g ro d z iń sk i, Z a g w ia z d ą b e tle je m s k ą , s. 46.

34 T. G oździkiew icz, J e zio ro i n ie s p o d z ia n k i, W a rs z a w a 1954.

35 W. O g ro d z iń sk i, U lica z w a n a B y s tr ą , O lsz ty n 1985, s. 276.

36 Por.: tegoż, N a d je z io r e m , O ls z ty n - B ia ły s to k 1980, s. 161.

(11)

D o strz eż o n e śla d y n ie m ie c k ie g o d z ied zic tw a

W k ra jo b razie w a rm iń sk o -m a z u rsk im p isa rz e d o strzegli w iejskie cm en­

ta rz e , k tó re znajdow ały się n ie m a l p rzy każdej m iejscowości. P rzy w iększych go sp o d arstw a ch m o żn a było sp o tk ać cm en ta rzy k i rodzinne. Ich bliskość od g o sp o d arstw w p ły w ała n a zw iązek żyw ych z u m a rły m i37, łączenie tego, co m inęło, z nowym . T aki sto su n e k do m iejsc pam ięci w sp o m in a O leksik, o p isu ­ ją c m ały c m e n ta rz położony w lesie, w śród ko nw alii i m a cie rza n k i, w cieniu

lip i świerków. A u to r o zm arły ch pisał:

ich związek z żywymi był widoczny w starannie utrzymanych kwaterach, sąsia­

dujących ze ścieżkami prowadzącymi do ich domostw, do jeziora, do miejsc odwiedzanych co dzień. Śpiew pogrzebowy słychać było we wsi tak samo jak śpiew dziewcząt w letnie wieczory. Zapach konwalii przenika do otwartych okien. I tak jakby napis na grobach zobowiązywał ich do zachowania spokoju, jakby chcieli dotrzymać obietnicy zapisanej gotyckimi literam i - szanowali ten

spokój swoich bliskich, sąsiadów i znajomych38.

Po zm ian ie g ra n ic i n a s ta n iu polskiej rzeczyw istości sym boliczna b li­

skość żyw ych i u m a rły c h z o sta ła zerw an a. W iększość rodzim ej ludności o pu ­ ściła swe daw ne sied lisk a, a „głosów u m a rły c h ” n ik t ju ż nie p o trafił zro zu­

mieć. D la n ie k tó ry c h były to m iejsca obce, szczególnie kied y w sp om inali lokalizację pochów ku z rodzin n y ch stro n . U k a z a n i w pow ieści O strow skiej p rzesied leń cy z W ileńszczyzny, w spom inając cm en ta rze pełne kw iatów , do­

s trz e g a li b rzydotę orneckiej nekropolii, otoczonej b ru dn oczerw o ny m m u re m z od cieniam i szarego i czarnego m a rm u ru . N a opuszczonym c m e n ta rz u je d y ­ n ym i ro ślin am i były tuje, rosły ta m ta k ż e pokrzywy, lebioda i osty, brakow ało n a to m ia s t sw ojskich ław eczek p rz ed grobam i i alei m iędzy ja ś m in a m i39.

C m e n ta rz p ełn i w tw órczości E rw in a K ru k a funkcję te k s tu , z którego człow iek m oże odczytać dzieje swojej ro d z in y 40. S ta n o w i często o s ta tn ie i z a n ik a ją c e św iadectw o m a z u rsk ie g o dzied zictw a, k tórego s tra ż n ic y ju ż daw no zm arli b ąd ź opuścili ro d z im ą ziem ię. K rzyże n a m a z u rsk ic h n ek ro p o ­ liach o k a z u ją się jed y n y m św iadectw em egzystencji d aw n ych gospodarzy.

C m en tarz e „są niczym p a lim p se st, n a k tó ry m kolejni m ieszk ań cy tej ziem i zapisyw ali sw oją obecność. S ą też często m iejscem p a n o w a n ia żyw ych n a d u m a rły m i, czy - ja k pisze p o e ta - m iejscem »p o p raw ian ia um arły ch « ”41.

37 J a k tw ie r d z ą b o h a te ro w ie m a z u rs k ie j sa g i S p lo t. M a su ren lo s: „w p o b liż u d o m u do­

b rz e j e s t m ieć w ła s n e m iejsce poch ó w k u . Z m a rły n ie o d chodzi w te d y d a le k o , ty lk o p o z o sta ­ je p rz y sw oich n a jb liż s z y c h ” (B. D zitk o , S p lo t. M a su r e n lo s, O ls z ty n 1987, s. 136).

38 K. O le k sik , C m e n ta r z w lesie, s. 38.

39 E. O s tro w s k a , N i m ja b ło ń zd zic ze je, s. 22.

40 E. K o n o ń czu k , L ite r a tu r a i p a m ię ć n a p o g r a n ic z u k u ltu r (E r w in K r u k - E r n s t Wie- c h er t - J o h a n n e s B o b ro w sk i), B ia ły s to k 200 0 , s. 53.

41 T am że, s. 54.

(12)

T ra k to w an ie ich ja k o dow odu polskości d aw n ych m ieszkańcó w południow ych pow iatów P ru s W schodnich często w y korzy styw ane je s t do celów ideologicz­

nych. W O sow inie gospodarz T rzeciak o p row ad za po m a z u rs k im c m e n ta rz u znajom ego przesiedlonego U k ra iń c a , k tó ry M azurów u w a żał za Niemców.

G ospodarz pok azał m u „sam e polskie n azw isk a. N iek tó re groby m iały sto lat, a n ie k tó re były jeszcze s ta rs z e ”42. Liczni au to rz y p rz ek o n u ją, że n a c m e n ta ­ rz a c h m a z u rsk ic h w iększość ta b lic m ia ła p olskie napisy, choć najczęściej

„zniekształcone” n iem ieck ą p iso w n ią43: „w szędzie n a sta ry c h c m e n ta rz a c h m a z u rsk ic h i w a rm iń sk ich , obok czysto niem ieck ich w id n ieją polskie n az w i­

ska, p isa n e ja k ż e często gotykiem , w zn iekształconej pisow ni, z jeszcze b a r ­ dziej zn iek ształco n y m i im io n am i”44. Z niek ształcen ie było zn a k ie m w sp ó łist­

n ie n ia i powolnego p rz e k s z ta łc a n ia się tożsam ości osób, k tó ry ch przodkow ie m ieli polskie pochodzenie etniczne.

M otyw stare g o c m e n ta rz a przyw ołuje G e ra rd Skok. We w sp o m n ien iu b o h a te ra jego o p o w iad an ia P ow rót d aw n e m iejsce pochów ku o k alał solidny k a m ie n n y m ur, wejście stan o w iła f u r ta z n a p ise m R u h e sa n ft. K laus, k tó ry przyjechał z N iem iec do rodzin nej wsi, w sp o m in ał p ro ste, w ygrabione alejki obsadzone k rz a k a m i białego bzu. S praw iało to w ra żen ie m iejsca u p o rz ąd k o ­ w anego, „gdzie w szystko je s t z góry p rz ew id zian e i k ażd y zn ajd zie swoje m iejsce w w yznaczonym je m u czasie”45. Po p ię tn a s tu la ta c h polskiej ad m in i­

stra c ji „suche i pozbaw ione liści k rz a k i dziko z a ra s ta ły c a łą [cm en tarn ą]

p rz e strz e ń . Z aw ładnęły grobam i, alejkam i, n a w e t m u rem , k tó ry rozsadziły giętk im i, m ięk k im i k o rz en iam i”46. W idok te n w yw ołał k o n statac ję , że każd y d b a tylko o sw oją k u ltu rę i sw oich przodków. C m en tarz , daw niej w określony sposób zag o sp o d aro w an a sfe ra sa c ru m , dziś za p o m n ian y i niszczejący, m ożn a u zn a ć za sym bol polskiej obecności n a n iem ieckich ziem iach. Spow odow ała ona, że d la daw nych m ieszkańców , po n ie s p e łn a p ię tn a s tu la ta c h , m iejsce to okazało się całkow icie obce.

D a w n a a r c h ite k tu ra i k ra jo b ra z W arm ii i M a z u r to n ie tylko z w a rta zab udow a w si chłopskich, lecz ta k ż e w ielkoobszarow e, śre d n ie i m ałe m a ją t­

ki ziem skie - pałace oraz dw ory z p a rk a m i i ogrodam i. Zazwyczaj otoczone były p a rk ie m , a w pobliżu znajdow ał się c m e n ta rz rodow y w łaścicieli. T akie m iejsce w sp o m in a Je rz y P u tr a m e n t, opisując w idoczny n a n ad jez io rn y m p a ­ g ó rk u i otoczony p a rk ie m m a ją te k niem ieckiego b aro n a. O k ilo m e tr od p a ła ­ cu położony był cm en ta rzy k , a n a n im zn ajd o w ała się kaplica:

z dziwaczną, okrągłą jakby sutereną, w której nie ma sufitu, a na parterze galeria z balustradą. Tak jak w kaplicy u Inwalidów w Paryżu, gdzie w dole stoi trum na Napoleona. Tu w dole, zwalone jedne na drugie, stoją trum ny członków

42 E. K ru k , D ro g a m i o św icie, O ls z ty n 1967, s. 236.

43 Por. L. T u rk o w sk i, N ie b o n a d s a d e m , W a rs z a w a 1964, s. 41.

44 Tegoż, N a p o c z ą tk u było je z io r o , O lsz ty n 1983, s. 61.

45 G. S kok, P o w ró t, w: tegoż, S ło ń ce w sz k a r ła c ie , O ls z ty n - B ia ły s to k 1981, s. 53.

46 T am że, s. 5 3 -5 4 .

(13)

rodu. Niektóre półotwarte. W okolicy zdarzały się hieny, przychodziły tu nocą, grzebały w próchnie ludzkim, szukały, no, czego szukają hieny? Stoi ta kaplicz­

ka trochę w bok od alei, chyba jedynej w swoim rodzaju, pogrzebowej, cm entar­

nej alei47.

N a w yjątkow ość tej alei w pływ ał fa k t, że tw orzyły j ą lipy - niem łode, gęsto zasadzone, o przeplecionych w górze gałęziach , o k tó ry ch a u to r mówi, iż były to lipy: „gotyckie, o stro łu k ie ”. In n y p rz y k ła d c m e n ta rn e j kaplicy, k tórej otoczenie bardzo łatw o odczytać w k ra jo b razie, p rz y ta c z a J e rz y B roni- sław ski. J e d e n z b o h ateró w M a zu rsk ie j sagi odbyw a sp ac er po leśnej ostoi, gdzie w śród drzew d ostrzegł „coś n a k s z ta łt m asyw nej budow li z k a m ie n ia ”.

W spom inał:

obchodziłem owo »coś«, co okazało się zam kniętą na głucho kaplicą. Wąskie okna nie pozwalały zajrzeć do środka, zresztą usytuowane były zbyt wysoko, zaś dębowe drzwi zabito zardzewiałymi gwoździami ciesielskimi. Od kaplicy prowa­

dziła donikąd świeżo wygrabiona alejka, a po obu jej stronach znajdowało się kilkanaście grobów. Krzyże na jednych czas powywracał, tablice innych pozapa- dały się w ziemię, ale napisy w językach polskim, niemieckim, rosyjskim, a znalazł się też jeden litewski, były jeszcze dobrze czytelne48.

Z p o n iem ieckim i d w o rk am i i p ałac am i, podobnie ja k za b u d o w an iam i pokrzyżackim i, los n a ogół nie obszedł się łaskaw ie. J e ś li n ie zostały og rabio ­ n e ze w szelkich dóbr ruchom ych i sk a z a n e n a zniszczenie, przeznaczon e były n a siedziby lokaln y ch PGR-ów lu b u rz ęd y now ych w ład z49. S ta n is ła w K ow a­

lew ski w sp o m in a o położonej n a p a rte rz e , w daw n ym p a ła c y k u prusk ieg o ju n k ra , k a n c e la rii p egeeru , z której je d n a k now i gospodarze u su n ę li w szy st­

kie ślad y m ogące św iadczyć o d aw nych w łaścicielach. P ru s k i m a ją te k za m ie­

nio ny n a P G R C ierłajn y p o jaw ia się w u tw o rze M a ria n a P ilo ta S ie ń 50. S iedzi­

b a g o sp o d arstw a m ieści się w dw o rk u - „przy sadzistym , rozległym , z p ru s k a ja sk ra w o c e g la sty m dom u ”51. O daw nej h isto rii b u d y n k u św iadczy jeszcze w ielkie dębow e b iu rk o przyozdobione z p rzo d u dw om a posępn ym i g ry fam i52.

W ażnym elem e n te m k ra jo b ra z u kultu ro w eg o P ru s W schodnich b y ła gę­

s ta sieć kolejowa. Po w ojnie w iele tr a s zostało zdem on tow an ych i w yw iezio­

ny ch do ZSRR ja k o m ien ie zdobyczne. O jed n ej z ta k ic h d róg w sp om ina

47 J . P u tr a m e n t, P a g ó rk i, a le ja ..., w: tegoż, B a le t b oleni i in n e o p o w ia d a n ia , O lsz ty n 1974, s. 257.

48 J . B ro n isła w sk i, M a z u r s k a s a g a , W a rs z a w a 1980, s. 17.

49 J e r z y P u t r a m e n t w s p o m in a , że w m iejscow ości Lec „ p eg ieery u rz ę d o w a ły w sk rz y d le d u żeg o ro z sy p u jąc eg o się z w o ln a z a m k u p o k rzy żack ieg o . T y n k się w a lił z sufitów , gotyckie łu k i w olno się k ru sz y ły , d e s k i p odłóg w y szo ro w an e b y ły p rz ez całe p o k o le n ia k rz y ż a c k ic h k o m tu ró w i p e g ie e ro w sk ic h b u c h a lte ró w co się zow ie n a w y lo t” (J. P u tr a m e n t, W a k a cje , W a rs z a w a 1956, s. 281).

50 M. P ilo t, S i e ń , W a rs z a w a 1965.

51 T am że, s. 6.

52 Zob. ta m ż e , s. 9.

(14)

Turkow ski: „gdzieniegdzie w id n iały jeszcze ślad y to ro w isk - m a rtw e p a m ią t­

ki daw nych szlaków, zam ienione w polne drogi i ścieżki”53. P is a rz n ie w spo­

m in a o g ra b ie żac h dokonyw anych p rzez R osjan, info rm u jąc jed y n ie o lik w i­

dacji części żelaznych linii, k tó ry ch pozbycie się, w ed łu g niego, w ynikało z pow ojennego rozw oju m otoryzacji.

W w a rm iń sk im k ra jo b razie isto tn e znaczen ie m iały p rzy d ro żn e k ap licz­

ki, ale now e czasy nie sprzy jały dbałości o te po m niki m inionej ku ltury.

Z k ilk u n a s tu k apliczek we w si R okityny, o k tó ry ch w sp o m in a Z enon J a w o r­

ski, b o h a te r N a d jezio rem O grodzińskiego, „zostało chy b a cztery. bez k rz y ­ ży, k tó re p o p ró chniały i w końcu nie m iał k to w ty k ać ich u k ru sz o n y m i k o ń ­ cam i do ziem i”54. Z ich arty sty czn ej w arto ści zd aw ali sobie sp ra w ę p rzyjezdni znawcy, n a to m ia s t m ieszkańcom „nie podobały się po staci z tej kapliczki, stojące p a ra m i obok krzyża, no i krzyw o w y rzezan a d ra b in a , m łotki i obcęgi, hu fn a le z d re w n a praw ie ta k wielkie, ja k leżący przy n arzęd z ia ch topór. W sty­

dzili się tej roboty”55. Dowodzi to, że n a w e t bliskie większości now ych o sad n i­

ków katolickie ślady w k rajo brazie nie zasłużyły n a n ależn y im szacunek.

W „p o jałtań sk ich n a rra c ja c h ” te m a t s to s u n k u now ych m ieszkańców do p ru sk o -n iem ieck ieg o d zied z ictw a k u ltu ro w eg o n ie n a le ż a ł do n a jw a ż n ie j­

szych zag ad n ień . U w ażny czyteln ik m oże je d n a k zrek o n stru o w ać s ta n św ia­

domości ów czesnych m ieszkańców n a po d staw ie licznych k o m e n ta rz y b o h a ­ terów , o dnoszących się do „kolonizow an ych ” p rz e s trz e n i. N a p ierw szy ch sp o tk a n ia c h o sadników z now ym i ziem iam i swoje p iętn o odcisnęły pow ojen­

ne zniszczenia. W w ielu m iejscow ościach dom inow ał k ra jo b ra z r u in i gruzów.

A utorzy o p isu ją niechętny, w ręcz wrogi, sto su n e k przybyłych do k ra jo b razu , k tó ry jed n o zn aczn ie kojarzył się z niem ieckością. P rzyw ołane te k s ty św iad ­ czą o tym , że z a sta n e ślad y k u ltu ry m a te ria ln e j tra k to w a n o często bez s z a ­ cu nku. T aki los sp o tk ał przed e w szy stk im o biekty sym boliczne, m iędzy in n y ­ m i pom niki oraz cm en tarze.

O braz s to su n k u do prusko-niem ieckiego dziedzictw a, ja k i w y ła n ia się z pow ojennej lite ra tu ry o W arm ii i M azu rach , je s t n a ogół je d n o lity - odwo­

łuje się do jego n ajb ard ziej c h a ra k te ry sty c z n y c h elem entów . J e ś li p isarz e za zn a c z a ją u n ik aln o ść regio n u , re je s tr u ją najczęściej n ieprzy chy ln y s to su n e k now ych m ieszkańców do „dziedziczonych” ziem . N ieliczni, p rzed e w szystkim m ający m iejscow e pochodzenie, w sp o m in ają o n iszczen iu daw ny ch sym boli.

W edług pow ojennych przekazów lite ra c k ic h „oswojenie” obcego dziedzictw a polegało głów nie n a „zaw łaszczaniu” nowej p rz e strz e n i, nie zaś p o szan o w a­

n iu zrośniętej z k ra jo b ra z e m k ultury.

53 L. T u rk o w sk i, N a p o c z ą tk u było je z io r o , s. 76.

54 W. O g ro d z iń sk i, N a d je z io r e m , s. 15.

55 Tam że.

(15)

B ib lio g ra fia

Źródła

Binkowski R., Korkociąg, Olsztyn 1982.

Bratny R., Czwartki ubogich, w: tegoż, Czwartki ubogich, Warszawa 1979.

Bronisławski J., Mazurska saga, Warszawa 1980.

Czeszko B., Dom, w: tegoż, Nostalgie mazurskie, Warszawa 1987.

Dzitko B., Splot. Masurenlos, Olsztyn 1987.

Goździkiewicz T., Jezioro i niespodzianki, Warszawa 1954.

Huszcza J., Samowar, w: tegoż, Matylda i inne opowiadania, Olsztyn 1974.

Kruk E., Drogami o świcie, Olsztyn 1967.

Kruk E., Kronika z Mazur, Warszawa 1989.

Ogrodziński W., N ad jeziorem, Olsztyn - Białystok 1980.

Ogrodziński W., Ulica zwana Bystrą, Olsztyn 1985.

Ogrodziński W., Za gwiazdą betlejemską, Olsztyn 1989.

Oleksik K., Cmentarz w lesie, Olsztyn 1964.

Ostrowska E., N im jabłoń zdziczeje, Warszawa 1968.

Paukszta E., Trud ziemi nowej, Poznań 1948.

Pilot M., Sień, Warszawa 1965.

Putram ent J., Wakacje, Warszawa 1956.

Putram ent J., Pagórki, aleja..., w: tegoż, Balet boleni i inne opowiadania, Olsztyn 1974.

Putram ent J., Puszcza, Olsztyn 1974.

Putram ent J., Piaski, Warszawa 1975.

Rojek J. J., Popielisko, Olsztyn 1986.

Skok G., Słońce w szkarłacie, Olsztyn - Białystok 1981.

Stępowski T., Było to wczoraj. Powieść dla młodzieży, Warszawa 1966.

Stępowski T., Nie łatwo jest kochać. Strzępy żałosnej sagi, Warszawa 1960.

Turkowski L., Niebo nad sadem, Warszawa 1964.

Turkowski L., Lipcowy miód, Warszawa 1980.

Turkowski L., N a początku było jezioro, Olsztyn 1983.

O pracow ania

Dovido J. F., Brigham J. C. Blair, Johnson T., Samuel L. Gaertner, Stereotypizacja, uprzedzenia i dyskryminacja: spojrzenie z innej perspektywy, w: Stereotypy i uprze­

dzenia, red. C. N. Macrae, C. Stangor, M. Hewstone, przeł. M. Majchrzak, i in., Gdańsk 1999.

Eher B., „Historia” jako aspekt społecznego konstruowania małej ojczyzny, w: Wspólne dziedzictwo? Ze studiów nad stosunkiem do spuścizny kulturowej na Ziemiach zachodnich i Północnych, red. Z. Mazur, Poznań 2000.

Gładkowska E., Zrozumieć czas. Obecność wielokulturowej tradycji Warmii i Mazur na przykładzie działalności społeczno-kulturalnej i twórczości Hieronima Skurp- skiego, Olsztyn 2003.

Konończuk E., Literatura i pamięć na pograniczu kultur (Erwin Kruk - Ernst Wie- chert - Johannes Bobrowski), Białystok 2000.

Mazur Z., Dziedzictwo wyłączne, podzielone, wspólne, w: Wspólne dziedzictwo? Ze studiów nad stosunkiem do spuścizny kulturowej na Ziemiach zachodnich i Północ­

nych, red. Z. Mazur, Poznań 2000.

Pawłowska K., Idea swojskości krajobrazu kulturowego, w: Krajobraz kulturowy.

Idee, problemy, wyzwania, red. U. Myga-Piątek, Sosnowiec 2001.

(16)

Szydłowska J., Od prawdy faktu do literackiego zmyślenia. O publicystycznych kon­

tekstach w „Trudzie ziemi nowej” Eugeniusza Paukszty, „Komunikaty Mazursko­

-Warmińskie” 2003, nr 4.

Traba R., „Wschodniopruskość”. Tożsamość regionalna i narodowa w kulturze poli­

tycznej Niemiec, Poznań-W arszawa 2005.

Summary

I n th e p o st-w a r W a rm ia n -M a s u ria n lite ra tu re , th e a ttitu d e o f n e w in h a b ita n ts to th e P ru s s ia n -G e rm a n h e rita g e w a s n ’t th e m a in topic. L ite ra ry a r ts provide th e d o m in a tin g a v e r­

sion or e v en th e h o s tility to th e e x is tin g h e rita g e , w h ic h allow s to d e v a s ta tio n m a in ly th e sym bols. F ew a u th o r s u n d e rlin e d th e u n iq u e o f th e c u ltu ra l h e rita g e a n d a p p e a l for secu rity . It h a s to b e s ta te d t h a t lite ra te reco rd s reflect th e re a l a ttitu d e new in h a b ita n ts to th e so u th d is tric ts o f old E a s te r n P ru s s ia . T he d o m estic ate in th e p a s t-w a r y e a rs could n o t ta k e n place.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wypełnisko stanowiła szara, piaszczy- sta warstwa kulturowa ze spalenizną, przepalonymi kamieniami, fragmentami ceramiki i drobnymi fragmentami polepy.. W sąsiedztwie

39 „Uproszczony lokalny program rewitalizacji wybranych terenów śródmiejskich oraz pofabrycznych Łodzi na lata 2004–2013” (Uchwała nr XXXIV/568/04 Rady Miejskiej w Łodzi z

Some results 'obtained to date on 'a Series 60 model of 0.60 block coefficient are presented and show that a large leeway angle is required at low speeds in order to maintain a

Dalej, związane z tym jest przekonanie, że obiekty badań są całościami, czyli właśnie systemami, posiadającymi granice (kwestia powiązania z innymi systemami, bądź

Language modularization is essential for managing com- plexity in language development, just as it is essential for software engineering in general [80]: it helps break down a

It is only natural to start developing a theory by identifying the important terms to be later used for representing facts, e.g., knowledge about specific rock samples.. Such

Możliwość wykorzystania jej dorobku może przyczynić się do takiego zapro- jektowania instytucji regulacji, aby zminimalizować koszty błędów popełnianych przez konsumentów