• Nie Znaleziono Wyników

Stan badań nad metodologją nauk humanistycznych w Niemczech

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Stan badań nad metodologją nauk humanistycznych w Niemczech"

Copied!
64
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Ilf IlZECH

I. Teorja poznania św iata humanistycznego: 1. W yjaśnianie zjawisk przy

rodniczych a rozumienie zjaw isk humanistycznych· 2, Dwoistość rozumienia: św :at psychiczny i św iat duchowy. 3, Rozumienie osób. 4. Rozumienie diucha. 5. R o­ zumienie a histbryczna struktura świata humanistycznego. 6. Rzeozowe i for-mailne ka'tegorje rozumienia historycznego. 7 Tworzenie ;poijięć .w naukach humaulśstycznych. II. Teorja istoty i rozwoju świata humanistycznego: 1. Istota krfiury. 2. Ro

zwój kultury, 3. Jedność kultury,

III. M etoda badań świata humanistycznego. 1. Charakterystyka ogólna. 2. W skazania metoldlyozne; a) idea a osolbowość, b) rozwój idioigenetyczny a afto- genetyczny, c) przyczynowość a dialekityka, d) geneza a istota, e) składniki a całość. 3. Zastosowanie praktycznie: I. Badania systematyzujące. II. Badlamia hi­ storyczne: a) Kultura objektywną. 1. Anailiza qpiisowa, 2. A naliza genetyczna, b) Kultura subjektywna: 1. A naliza opisowa. 2. A naliza genetyczna. 4. Kiülka ikon- sekwencyj krańcowych.

Zakończenie: Światl humanistyczny a wartość.

Celem pracy jest zapoznanie ze stanem współczesnej nauki nie­ mieckiej w dziedzinie m etodologji b ad ań hum anistycznych. Chodzi tedy o ujaw nienie i zanalizow anie podstaw owych dla w szysłkch nauk hum anistycznych założeń i dążeń metodologicznych. Om awianie kon- sekwencyj, jakie z tych podstaw w ypływ ają dla poszczególnych nauk, ich teorjopoznaw czej i metodologicznej konstrukcji, leży ted y po­ za granicami tej rozpraw ki i winno być przedm iotem referatów spe­ cjalnych,1) Nie jest też zadaniem pracy w yczerpujące określanie po- zycyj, zajm owanych w wielkim sporze przez w ybitnych metodologów. 0 rzecz sam ą chodzi, a nie o indywidualności. Problem y są więc pod­ staw ą logicznego rozplanow ania całości i o nich będzie mowa. Roz­ w iązania nie są jeszcze pewne i jednolite, dlatego często w skazyw ać trzeba będzie n a różne próby odpowiedzi.

U Uczyniono to doitychcizaSi jedynie w 'dziedzinie jęizykoiznawisifrwa (Z. Ł e m p i e lk i, Zasadnicze problem y współczesnego ję z ykozn aw stw a, Eos 1919/20),

(3)

4 1 8 S T A N B A DA Ń N A D M E T O D O L O G J Ą NAUK 2

1. T E O R J A P O Z N A N I A Ś W I A T A H U M A N IS T Y C Z N E G O . 1. W y j a ś n i a n i e z j a w i s k p r z y r o d n i c z y c h a r o ­

z u m i e n i e z j a w i s k h u m a n i s t y c z n y c h .

P rzeciw stawienie u jęte w ty tu le (erklären — verstehen) jest, jak się zdaje (h istarja rozw oju nauk hum anistycznych leży odłogiem), nie dawnego pochodzenia. Żywo dyskutow ane jest w każdym razie do­ piero od Dii they’a k tó ry na gruncie psycholog ji przeprow adził odróż­ nienie m iędzy dążeniem ku przyczynowem u w yjaśnianiu, a dążeniem ku opisyw aniu i rozum ieniu. Spostrzeżenie to rychło przeniesiono i na pozapsychologiczne pola (ku czemu i sam D ilthey się przyczynił) zmie­ n iając zresztą dość znacznie jego pierw otny charakter,

Pod wpływem różnych czynników, których analiza zajęłaby jednak zbyt wiele m iejsca, poczęto coraz ostrzej przeciw staw iać świat p rzy ­ rodniczy i św iat hum anistyczny. Cokolwiekby się m yślało o filozo­ ficznych podstaw ach tego odróżnienia, można je będzie, jak się zdaje, przyjąć z punktu widzenia teorji poznania, B adając przedm ioty przy ­ rodnicze, badam y rzeczywistość sam oistną i ostateczną : fizyk, che­ mik, botanik opisują i analizują zjaw iska, tak jak one im są dane lub wywołane; nie odnoszą ich do jakiejś innej sfery. Inaczej wobec przedm iotów św iata hum anistycznego; są one związane z człowiekiem, m ają — jak mówi Znaniecki — w spółczynnik hum anistyczny; są, n a j­ ogólniej mówiąc, znakami, które p o siad ają sens jakiś i które coś w y ra­ żają. Ja k ie ś prym ityw ne narzędzie ludzkie badane przez przyrodni­ ka, ze w zględu n a chemiczny skład, a więc ujm ow ane jako swoista i sam oistna całość, rozpatryw ane jest przez hum anistę jako w ytw ór ludzki, jako pewien znak, coś w yrażający (pierw otną umysłowość) i posiadający jakiś sens (przeznaczenie, użytek). Poznaw anie p rzed ­ miotów hum anistycznych będzie m iało do czynienia z zagadnieniem znaku, t. zn, z rozumieniem znaczenia i w yrażania. D la przyrodnika są to spraw y obojętne, i tylko m etafizyk ujm uje przedm ioty przyrodni­ cze, jako znaki w yrażające czyjąś wolę lub posiadające jakiś sens. Poznajem y ted y przedm ioty hum anistyczne przez to, że je rozum ie­ my; przedm ioty przyrodnicze przez to, że je w yjaśniam y,

Pow staw ałyby teraz pytania: 1) czy klasa przedm iotów hum ani­ stycznych jest identyczna z k lasą przedm iotów, w yrażających coś i znaczących coś, 2) czy — naw et w p rzy pad ku identyczności — po­ znaw anie przedm iotów św iata hum anistycznego identyfikuje się z roz­ wiązywaniem zagadnienia znaczenia i w yrażania. O dpow iedź n a oba pytania stanie się jaśniejszą wówczas dopiero, gdy zanalizujem y cały szereg pojęć i zagadnień, dotyczących budowy św iata hum anistyczne­ go i możliwości jego. poznania.

(4)

Chwilowo w ystarcza stw ierdzenie coraz powszechniej przyjm ow a­ nego przeciw staw ienia (choć często prow adzi ono do rozbicia psycho- logji na dwie nauki: przyrodniczo-w yjaśniającą i duchowo-rozum ieją- cą) : poznania św iata przyrodniczego drogą w yjaśniania faktów przez odnoszenie ich do pewnych p raw czy praw idłowości, i poznania świa­ ta hum anistycznego drogą rozumienia znaczenia i w yrazu.

O k w estji powyższej pisali specjalnie: B. E r d m a n n , Erkennen und Verstehen Sitzb. d, Berl. Ak. d. W iss. 1912 N. 53,- 1259 i E. S p r a n g e r , Verstehen und Erklären, Thesen für das In te rn a ­ tionale Psychologenkongress in Groningen 1926,

2. Z a s a d n i c z a d w o i s t o ś ć r o z u m i e n i a : · ś w i a t p s y c h i c z n y i ś w i a t d u c h o w y .

, O dkąd tylko ludzie mówili o w łasnych tw orach — pragnęli je ro­ zumieć. B yło to tak oczywiste, iż nie w idziano w procesie tym żadnych problemów: uważano za rzecz natu ralną, iż człowiek rozum ie czło­ wieka, lub w ytw ory w łasne czy cudze. Początki nowoczesnej analizy procesu rozum ienia odnajdujem y w pracach filozoficznych i histo­ rycznych niemieckich XIX wieku. Spraw y te omówili E. R o t h a c k e r Einleitung in die Geisteswissenschaften 1920; Der G eist der histori­ schen Schule; Das Verstehen in den Geisteswissenschaften i J . W a c h Das VerstehenGrundzüge einer Geschichte der hermeneutischen Theorie in X I X Jahr. 1926 t. I. Pierw szy z nich nie sięga poza XIX wiek, drugi w skazuje na związek problem u rozum ienia z krytyką filologiczną hum anizmu i reform acji, zajm u jąc się jednak głównie Schleierm acherem , Od czasów D ilthey’a zagadnienie rozumienia stało się centralnym punktem filozof ji, psychologji 1) i teorji nauk. Filozof ja zajm uje się logiczną i teorjopoznaw czą stroną zagadnienia (Husserl, Cassirer, Scheler) psychologja — procesem i w arunkam i rozum ienia (Jaspers, Binswanger, Spranger, Scheler), poszczególne nauki anali­ zują założenia i możliwości tego pojęcia (Litt, W eber, Freyer, Troeltsch, Simmel, Liitzeler, W ach) in te resu ją się niem i praw nicy

(M, Rum pf).

Otóż, jak wiadomo, Dilthey dał pew ną teo rję rozumienia, próbującą tłom aczyć jego podstaw y i możliwości. K oncepcja była psychologi- styczna i w yrażała się schem atem : przeżyw anie — w yrażanie — o d ­ twórcze przeżyw anie (rozumienie). Uczniowie D ilthey’a i współcześni

(5)

STAN BADAŃ NAD METODOLOGJA NAUK 4

zaczęli poddaw ać krytyce ów psychologiem, a i sam D ilthey n a schył­ ku życia, pod wpływem krytyki H usserla („Philosophie als strenge W issenschaft“ — Logos 1910) począł się wycofywać z zajm owanego stanowiska.

A tak głównie prow adzony przez zwolenników fenomenolog)i, za­ inicjował, jak się zdaje G, Simmel w pierw szem wydaniu „Probleme der Geschichtsphilosophie“ (1892) zw racając uwagę na zasadniczą różnicę, jak a zachodzi w w arunkach i procesie rozum ienia znaczeń i osób. Mogę zupełnie dobrze rozum ieć zdania przez kogoś w ypow ia­

dane, a jednocześnie być zupełnie obojętnym wobec osoby k tó ra je w y ­ głasza. Podm iot mówiący jest jakby tylko pośrednikiem w podaw a­ niu zdań; mówiący inform uje o jakim ś objektyw nym stanie rzeczy. Inną natom iast postaw ę zajm uję wówczas, gdy n a podstaw ie u s ły ­ szanych zdań zechcę zrozumieć osobę, k tó ra je wygłasza. T eraz cho­ dzi mi nie (a raczej nie tylko) o sens zdań, ale pragnę zrozumieć dlaczego dana osoba pow tarza je, w yznaje, broni; teraz sięgam wgłąb czyjejś duszy. To spostrzeżene, iż zdanie jest czyimś pryw atnym w y­ razem a zarazem zaw iera objektyw ny sens, zostało p od jęte przez Lippsa (Leitfaden der Psychologie 1909) i fenomenologów, pogłę­ bione i rozszerzone z klasy zdań na cały świat zjaw isk hum anistycz­ nych.

Różnica m iędzy „Seele" i „G eist“ , nie we w szystkich szczegółach i konsekw encjach dość jasna, jest podstaw ow ą tezą m etodolo­ giczną tak, iż bez zrozum ienia i przyjęcia jej niesposób ocenić i pojąć całego ruchu. Form ułow ana często z różnych stron (W eber, Som bart, Scheler i fenomenologowie, Spranger, F ray er i t. d.) przedstaw iona została najjaśn iej w swej pierw otnej i najp rostszej postaci przez Ricker ta w III w ydaniu Die Problem e der Geschichtsphilosophie 1924,

Pojęcie ducha nasuw a zazw yczaj na m yśl przeciw ieństwo: pojęcie natury. Cóż znaczą jednak te pojęcia? Utożsam ia się zazw yczaj du­ cha z tern co psychiczne, a n a tu rę wobec tego z tem w śzystkiem , co niepsychiczne. Te w łaśnie określenia poddaw ane są krytyce, a w zw iąz­ ku z tem zakw estjonow ana zostaje zupełność dysjunkcji orzekającej, iż świat rzeczy istniejących da się bez reszty podzielić na klasy z ja ­ wisk psychicznych i zjaw isk fizycznych.

Je śli zjaw iska fizyczne określim y jako przedm ioty zewnętrznego spostrzeżenia, a zjaw 'ska psychiczne jako przedm ioty w ew nętrznego spostrzeżenia — to się okaże, iż istnieją jeszcze jakieś zjaw iska me będące przedm iotem ani zew nętrznych, ani w ew nętrznych spostrzeżeń. Jeśli ktoś wym awia zdanie, które słyszę i rozumiem, to z jakiemże zjaw iskiem m am do czynienia? O kreślone drgania pow ietrza i-w raże­ nia dźwięku to niew ątpliw e elem enty św iata fizycznego i psychicz­

(6)

nego. A le nie w yczerpują one jeszcze wszystkiego. Zdanie m a p rze­ cież jakiś sens, k tó ry nie tylko nie jest identyczny ze zjaw iskam i fi- zycznemi, co jest dość oczywiste, ale nie jest przecież identyczny z przeżyciam i psychicznemi — jakkolw iek związany jest z temi z ja ­ wiskami i tylko dzięki nim em pirycznie zaistnieć może,

Sens tkwi w zjaw iskach fizycznych (głcs, pismo i t. d.), ale jest czemś Innem niż one same; nie jest tak samo jak one spostrzegany: można spostrzegać znaki — a nie wiedzieć o ich sensie. Sens nie n a ­ leży do fizycznego świata. W ięc może do psychicznego? 0 tern, że mnie jest dany w przeżyciu psychicznem nikt nie w ątpi — ale stąd nie wynika, aby był z niem identyczny. Przecież i drzewo dane mi jest tylko w przeżyciu psychicznem (widok, drzew a, przypom nienie i t . d.) i czyjeś strapienie i wogóle wszystko, N ikt chyba jednak nie zechce stąd wyciągać wniosku, iż poza moim widokiem , drzew a nie istnieje drzewo. Owszem, wierzym y, że poza różnorodnością pryw a­ tnych widoków drzew a w różnych podm iotach, istnieje drzewo samo, nieidentyczne z tymi widokami. Z daje się, iż podobnie rzecz się ma i z sensem. Sens jakiegoś zdania jest jeden, trw ały, niezm ienny — ale akty rozum ienia w których sens ów jest dany różnym podmiotom są różne. Zdanie „ziemia obraca się wokoło słońca" m a sens ozna­ czony i niezmienny, choć różni ludzie w różnych czasach aktualizow ali go we w łasnem przeżyciu psychicznem z radością lub oburzeniem,

trium fem lub zdziwieniem, z przekonaniem lub niew iarą i t, d.

W y d aje się więc, iż sens nie może być zaliczony, ani do świata fizycznego, ani do św iata psychicznego, że należy do jakiegoś takiego św iata idealnego, którego elem enty nie mogą być spostrzegane (mii w zew nętrznem ani wew nętrznem spostrzeżeniu), lecz rozumiane.

T a na gruncie logiki przez H usserla obroniona teza posiada do­ niosłe znaczenie, Skoro sens zdań nie jest elem entem św iata p sy ­ chicznego, to zapew ne nie tylko sąd y logiczne należą do owego id e a l­ nego świata, ale praw dopodobnie i w szystkie te treści, k tóre mogą być w zdaniach formułowane. Istotnie: nie tylko w logice w ydano walkę psychologizmowi.

Podobne rozumowanie da się przeprow adzić w każdej innej dzie­ dzinie. W praw dzie norm a praw na aktualizow ana jest w przeżyciu psychicznem, lecz sens jej nie w yczerpuje s ’ę w tej aktu alizacji i nie jest z nią identyczny. On trw a jeden i niezm ienny ponad różnorod- nemi aktualizacjam i, jako ich wspólny, idealny przedmiot., Podobnie dogmat religijny m a określoną treść, choć w przeżyciach religijnych może się ona w różnorodny sposób jawić. Podobnie przedm iot a rty ­ styczny m a swój sens artystyczny nie znikający bez reszty w różno­ rodności subjektyw nych aktualizacyj przeżyć estetycznych. Ogólnie

(7)

4 2 2 STA N BA DAŃ NAD M E T O D O L O G J Ą 'N A U K 6 mówiąc w w ytw orach psychofizycznych tkwi jakiś sens, jakaś treść, nie d ająca się bez reszty sprow adzić do psychicznych przeżyć aktów tw orzenia i przyjm ow ania — ale objektyw na, n arzu cająca się, trw ała. Ten w łaśnie świat nazyw am y światem ducha. Świat jakiejś rzeczy­ wistości niem aterjaln ej, alie objektyw nej, św iat sensów czy znaczeń; ponadindyw idualny i niepsychiczny, choć tkw iący w psychofizycznych wytworach i aktualizow any w aktach r o z u m i e n i a przez ludzi. J e s t to jakaś w yższa rzeczywistość, w której ludzie m ają u d z ’ał, k tó ­ ra jest im dana, podobnie objeklywnie, jak daną jest n atura.

Takie określenie ,, ducha“, kweist jonujące pełność dysjunkcji: wszystko co jest, jest albo fizyczne, albo psychiczne, n a rzecz u zna­ nia „trzeciego“ św iata przedm iotów idealnych ■— dostępnych tylko ro ­ zumieniu a nie spostrzeganiu ·— zostało rozw ijane i uzupełniane, roz­ szerzane i zmieniane, tak często, iż trudno dziś bez s tu d jów sp ecjal­ nych określić istniejący stan rzeczy, Ju ż Hegel używ ał słow a „duch“ na oznaczenie czegoś, co przestało być tylko czemś psychicznem i co, jako m oralność, prawo, sztuka, religja, filozof ja — jest historyczną realizacją norm atyw no - ogólnych w artości w dobrach kultury. I Dih they widział, że religja, poezja, filozofja i t. d. są swoistymi tworam i posiadającym i swoistą struk tu rę i bytow anie oderw ane i odrębne od psychicznych przeżyć. O statnio spraw y skom plikowały się przez to, iż poglądy H usserl'a, zw alczające psychologizm w logice i teorji po­ znania zostały związane poprzez Dii they‘a z Heglem i jego koncepcją ducha, a poprzez Simmla z Bergsonem i w spółczesną irracjonalistyczną teo rją rozwoju. O tych spraw ach pomówimy w II cz. pracy. To co po­ wiedziano w ystarcza już, aby pojąć, iż jednolitość D ilthey’owskiej kon­ cepcji rozum ienia m usiała zostać rozbita n a 1) rozum ienie św iata p sy­ chicznego (osób) i 2) rozum ienie św iata duchowego1 (sensów). O d­ różnienie zaś rzeczyw istości duchowej, jako odrębnej i sam odzielnej, niem aterjalnej i niepsychicznej rzeczywistości objektyw nej, jest n a j­ donioślejszą tezą w spółczesnej m etodologji i najgłębszą podstaw ą różnych w skazań.

3. R o z u m i e n i e o s ó b .

Rola D ilthey‘a jest ogromna, jakkolw iek z jego teorji rozumienia pozostał tylko szkielet, interp retow any dziś w yraźnie antipsycho- logicznie. S pranger (Zur Theorie d e s Verstehens und zur g eistesw is­ senschaftlichen Psychologie Festschrift für V olkelt 1918) i Simmel ( Vom W esen d e s historischen Verstehens 1918), a także cały szereg innych autorów poddali krytyce tezę, utożsam iającą rozum ienie i p rze ­ żywanie, przedm iot i podm iot rozumienia. Stanowisko takie prowadzi bowiem do przypuszczenia, że tem lepiej rozum ielibyśm y osobę im

(8)

bardziej bylibyśm y do niej podobni; łatw o w szakże spostrzec iż spo­ tęgowane do m aximum podobieństwo, staje się identycznością i unie­ możliwia wszelkie rozum ienie. Je śli identyczność podm iotu i p rze d ­ m iotu uniemożliwia proces rozum enia, to zapew ne i podobieństwo nie pom aga rozumieniu, które zależy od innych w arunków niż są d z ił Dil- they. Istotnie opieranie go na tożsamości zaw artości psychicznej po­ znającego i poznawanego jest naiw nym mechanizm em naturalisty cz- nym, krytykow anym szczególnie ostro przez psychiatrów (Freud. Binswanger) i fenomenologów (Scheler, Litt) poddających analizie fe­ nomenologicznej poczucie istnienia osób poza nam i i rozum ienia ich i w ykryw ającej, iż poczucie to i proces rozum ienia są pierwotnem i całościami bezpośrednio danemi. K rytykę daw niejszych odpowiedzi na pytanie: ,,w jaki sposób dochodzimy do przyjęcia istnienia obcych jaźni?" podał sumiennie L. Binswanger w świetnej książce: ,,Ein­ führung in die Problem e der A llgem einen Psychologie“ 1922. W ykazał słabe strony assocjacjonizm u i teorji wnioskowania przez analogję (przecież zasada analogji użyta być może tylko wówczas gdy o istnie­ niu jakichś istot poza m ną już wiem i gdy w ątpliw em jest jedynie, czy w konkretnym przypadku mamy do czynienia z jaźnią, czy przedm io­ tem natury) teorji wczuwania się (Lipps), zak ład ającej już istnienie obcego podm iotu, skoro pewne zm iany w świecie interpretow ane są jako w yrazy. N a m iejsce tych odpowiedzi auto r w ysuw a odpowiedź H usserla — Bergsona — Schelera, p rzy ję tą i rozw iniętą przez L itt'a Individuum und Gemeinschaft 1924. K w estjonuje ona założenia po­ przednich teoryj, dowodzących że pierw otnie i bezpośrednio dana nam jest 1) nasza psychika, 2) cudze ciało, a poczucie istnienia cudzej jaźni jest spraw ą w tórną — w ysuw a natom iast tezy: 1) cudza jaźń nie jest nam dana inaczej, niż n asza w łasna, 2) cudza jaźń nie jest nam d ana inaczej, niż cudze ciało. U zasadnienie tych tez leży w poka­ zaniu, iż pierw otnie prąd naszych przeżyć nie jest rozbity n a p rze ­ życia w łasne i cudze, i w fenomenologicznej analizie poczucia istn ie­ nia obcych ludzi, ukazującej, iż są nam dani pierw otnie jako cielesno- duchowe całości. Szczególnie pierw sza grupa argum entów , przekony­ w ujących o nieistnieniu ścisłej granicy m iędzy własnem i a cudzemi przeżyciam i, ma doniosłe znaczenie dla h istorji wogóle. Są w nas czę­ sto m yśli i uczucia przejęte, choć wierzym y, że są nasze w łasne — i odwrotnie, często widząc w innych m yśli i uczucia wierzym y, iż są ich w łasne, choć w istocie myśmy je tam, może fałszyw ie włożyli; często też m am y dane myśli i uczucia i nie pytam y wcale czyje w ła ­ ściwie są; w ystarcza, że są nam dane. W tem świetle rola otoczenia kulturalnego i tradycji, rola społeczności dla jednostki (Tönnies „Ge- selschaft und Gemeinschaft“ 1923) w z ra sta ją niepom iernie,

(9)

Chwilowo wszakże nie o te konsekw encje chodzi, lecz o zagad­ nienie rozumienia. Otóż, skoro w powyższy sposób pojm uje się po­ czucie istnienia cudzej jaźni to oczywiście i poglądy na sposoby i możliwości poznania i zrozum ienia jej, m uszą ulec zmianie. Isto­ tnie dilthey'ow skie przekonania o tem, iż stru k tu raln y związek psy­ chiczny jest przeżyw any przez poznającego poddano uzupełniające; krytyce. W yszła ona z kół husserlow sk'ch, a p rzed staw ił ją jasno Spranger. W arunkiem um ożliw iającym rozum ienie nie jest daleko idące podobieństw o podm iotu i przedm iotu, wczuwanie się, przeży­ wanie cudzych treści psychicznych i t. d. W szystkie tie; procesy zakła­ d ają już istnienie jakiejś wspólnoty, lecz isto ta jej jest duchowa a nie psychiczna. To znaczy w każdym z nas zachodzą procesy psychiczne, w których aktualizu je się określony wyżej świat ducha, jaw ią jakieś znaczenia i sensy.

Przeżycia same, ich „tim bre“ są pryw atne, ale duchowa zaw artość jest w spólna i dostępna ludziom, i n a jej terenie spotykam się z in­ nymi ludźmi. To idealne m iejsce spotkania, św iat sensów i znaczeń, umożliwia rozum ienie psychiki. Rozum iem y kogoś dzięki temu, iż ro­

zumiemy św iat ducha, jaw iący się w jego przeżyciach. O stateczny w arunek rozum ienia tkwi w tem „das w ir das Seelische durch das Geistige hindurch verstehen “. Na tej dopiero podstaw ie pom agać mo­ gą lepszem u rozum ieniu inne elem enty: doświadczenie psychologiczne, współczucie i t. d.

T e o rja powyższa, w m yśl której w arunkiem rozum ienia się ludzi jest wspólny, idealny, a w przeżyciach psychicznych aktualizow any św iat ducha, przeciw staw ia się w yraźnie daw niejszym teorjom , u p a ­ tru jący m istotę rozum ienia w analogizujących, czy asocjacyjnych in­ terp retacjach danych zmysłowych.

J a k doniosłe znaczenie dla rozum ienia historycznego m a przedt- staw iona te o rja zobaczymy na właściwem m iejscu. Tu w ypadnie jesz. cze w skazać n a jej dwie, pozornie sprzeczne konsekwencje. Je d n a z nich leży w tem, iż rozum iem y właściwie tylko treści duchowe, a dążąc poprzez nie do zrozum ienia osoby, rozum iem y w niej to tylkc, co jest tych idealnych treści aktualizacją.

W ten sposób zostaje zawsze jakaś „psychiczna reszta", coś co jest tylko pryw atne, i do czego zbliżyć się możemy jedynie asym pto­ tycznie poprzez wspólny, idealny św iat ducha. To uświadomienie nie­ możności pełnego zrozum ień a osoby jest pożyteczną lek c ją dla um y­ słów, którym pozytywizm odebrał zdolność uznaw ania tajem nic i rz e ­ czy niew yjaśnionych.

D la historyka bardziej in teresu jącą jest jednak inna konsekwen­ cja, akcentow ana szczególnie silnie przez psychiatrów . Je śli rozu­

(10)

mienie jakiejś osoby nie polega na odtwórczem przeżyciu jej świa­ domych przeżyć i na utożsam ieniu się z tem, co ona czuje i myśli, ale na dojściu do jej pryw atnego św iata objektywnem i drogami świa­ ta sensów i znaczeń, to możemy rozum ieć i interpretow ać i takie znaki, które w myśl zam iarów danej osoby nie m iały niic w yrażać („nieświadome w yrazy“ ) a pewnvm znakom przypisyw ać treść inną, niźli b y ła przypisaną przez daną osobę (świadomie lub nieświadomie fałszywe w yrazy). Jesteśm y tu na tery to rju m F reud a. D la historyka w ażna jest jego zasadnicza postaw a, w y rażająca się w przekonaniu, iż możemy osoby rozum ieć lepiej, niźli one same siebie rozum ieją. P o ­ m ijając, czy ów klucz lepszego rozum ienia leży zawsze w seksualnej dziedzinie, w ażne jest samo przekonanie, wiodące do sam odzielnej interp retacji wypowiedzi, często sprzecznej z bezpośredniem poczu­ ciem osoby, do zdecydow anego lekcew ażenia introspekcyjnych sądów danego człowieka o sobie i do popraw iania jego wiedzy o sobie. P o­ staw a taka prow adzi na polu historji, a szczególnie n a polu historji litera tu ry do konstruow ania osobowości wbrew ich w łasnym , bo oce­ nianym jako sam ozłudzenia wypowiedziom.

W ogólności tedy cała koncepcja rozum ienia osób odbarw iona zo­ sta ła z dawnego psychologizmu, zbliżona a naw et uzależniona od ro ­ zum ienia św iata ducha.

4. R o z u m i e n i e d u c h a .

Skoro to, co psychicznie rozum iem y poprzez to, co duchowe, pow­ staje pytanie: w jaki sposób i dzięki czemu rozum iem y to, co jest duchowe?

N a p y tanie to, o ile wiem, nie próbowano dać system atycznej i gruntow nej odpowiedzi; dawano ją w szakże często przy rozw ażaniu innych spraw . Założenia i w arunki rozum ienia sensu D iłthey widział, częściowo za Heglem, w pewnej ciągłości ducha ludzkiego, w jego tożsamości, utrzym ującej i w ytw arzającej jednakie system y kultury. Stanowisko to, w kraczające rychło w m etafizykę, m a dziś bardzo licz­ nych zwolenników. Dobrym, a jednocześnie oryginalnym p rz e d sta ­ wicielem jest, o p arty o idealistyczną filozofję niemiecką, E rn st Cassi­ rer. W książce: ,,Philosophie der symbolischen. Formen“, której tom pierw szy (1923) poświęcono mowie, a drugi (1925) m ytom — rozw ija aprioryczno-idealistyczną teo rję zjaw isk duchowych a ich rozum ienia Swoiste łączenie K anta i Hegla prow adzi do tezy, iż dziedziny k u l­ tury; sztuka, nauka, religja, życie społeczne i t. d. nie są różnemi sposobami objaw iania się rzeczywistości człowiekowi — lecz są to drogi, po których idzie duch w swej objektyw izacji i objaw ianiu się

(11)

426 STAN BADAŃ NAD MÊTODOLOGJA NAUK 1 0 sobie {Selbstoffenbarung) — są to k ształty i tw ory rządzone spon­ taniczną i sam oistną zasadą, K antowski idealizm poznawczy i k rytykę rozumu, u p a tru jąc e w poznaniu tw ó r.d u c h a ludzkiego — C assirer rozszerza n a kryty k ę k u ltu ry i w każdej jej dziedzinie dostrzega pierwotny, nierozkładalny czyn ducha (ursprüngliche T a t des Geistes). Jeg o w yraz i k sz ta łt — nie odzw ierciadlanie jakiejś rzeczywistości obcej.

T eo rja k ultury, określająca ją jako samoistny tw ór ducha (a nie opracowywanie czy odzw ierciadlanie przez człowieka rzeczywistości em pirycznej) szczególną trudność n apo ty k a wobec istnienia trw ałych i zmysłowo danych form, W jakim że stosunku do nich jest sponta­ niczny rozwój ducha? N a to pytanie odpow iada Cassirer, jak zresztą Hegel, a potem Simmel — iż zmienność i rozwój w ym agają czegoś co jest — choćby chwilowo tylko — trw ałe. Duch w ytw arza k ształty, aby się poznać — i iść dalej. Tej potrzebie kształtów służy kultura· język, sztuka, mity, nauka i t. d. Nie są to odzw ierciedlenia rzeczy­ wistości, a le są to „Prägungen zum Sein“ ; są to znaki wielkich dróg rozw oju ducha, um ożliw iające przechodzenie potencjalności -w aktu­ alność, Potoczne przeciw staw ianie ted y rozw oju i form, jako tw ór­ czości i przeszkód, ducha i zmysłowości, jako wolności i więzów — nie ma sensu. K ształt, zmysłowość — są m om entem rozw oju ducha „Der G ehalt des G eistes erschliesst sich iiur in seiner A üsserung; die ideeie Form w ird erkannt nur an und in dem Inbegriff der sinnlichen Ze­ chen, deren, sie sich zu ihrem A usdruck bedient". A le jeśli świat em pi­ rycznych kształtó w nie jest rzeczywiście obcą duchowi, przeszkodą i oporem, ale w łasnym jego czynem, skoro zasada istnienia ich leży w autonomicznej twórczości ducha — to, poza światem ducha i jego wytworów, nie istnieje już nic dla nas: „denn die höchste objective W ahrheit, die sich dem Geist erschliesst, ist zuletzt die Form seines eigenen Tuns". W ten sposób przezw ycięża się subjektyw izm i scepty­ cyzm, Kaniow skie kategorje poznania, aprioryczne i powszechnie w aż­ ne stw arzały i um acniały poznanie. Inne kategorje stw arzają kulturę i pozw alają wierzyć, iż nie jest ona odzw ierciedlaniem obceij rzeczy­ wistości i uleganiem jej, ale spontanicznem tworzeniem w edług praw ducha.

K oncepcja powyższa, zw alczając naturalizm zarów no jako teorję genezy kultu ry , jak też i jako teorję, u p a tru ją c ą isto ty dz edzin k u ltu ­ ry w odzw ierciadlaniu rzeczyw istości (najw yraźniej działo się to w odniesieniu do religji i sztuki, dziś jeszcze wobec nauki) przeciw ­ staw ia mu tezy idealizm u, ujm ujące w szystko, co istnieje w świecie hum anistycznym , jako swobodny tw ór ducha, jako proces jego rozw o­ ju i samopoznania, Cokolwiekby się o filozoficznem uzasadnieniu

(12)

teorji tej m yślało, trudno nie przyznać jej — jak i koncepcji H egla — pewnej poryw ającej wzniosłości, płynącej z uniezależnienia ducha od rzeczywistości przez to, iż się go pojm uje jako jedyną i powszechną zasadę twórczości.

Isto ta rozum ienia i jego w arunki są teraz jasne. K ażdy m om ent rozw oju ku ltu ry jest fazą sam opoznania ducha. R ozw ijający się duch rozumie w kształtach dawnych i nowych sam siebe; jeśli człowiek dzisiejszy rozumie twór Greka, to dlatego, że w człowieku dziś jawi się ten sam tw orzący duch, co wówczas.

Pow yższa teo rja rozum ienia św iata duchowego grzeszy silnię m e­ tafizyką. Pow staje pytanie, czy nie m ożna spraw tych ująć bardziej ostrożnie. Istotnie, spróbow ał to uczynić S pranger w Lebensformen 1922 i w innych swych dziełach.

Skoro rozum ienie możliwe jest tylko dzięki idealnem u św iatu du­ cha, trzeba dać analizę zasadniczych aktów ducha. W edług Sprange- ra są to ak ty poznawcze, estetyczne, gospodarcze, socjalne, politycz­ ne i religijne, a idee praw dy, piękna, pożytku, miłości, wolności i świę­ tości w yczerpują zasadnicze postaw y ducha. Do zagadnienia tego wrócimy mówiąc o teo rji zjaw isk kultury, tu chodzi tylko o to, iż w y­ mienione idee, będąc konstytutyw nem i dla kultury, są najw yższem i i apriorycznem i kategorjam i rozum ienia. A by zrozumieć np. przed­ miot arty sty czny trzeba go podciągnąć pod kategorję idei piękna, a nie pod kateogrję idei pożytku.

' Te najogólniejsze· i wieczne kategorje rozum ienia nie w ystarczają wszakże dla zrozum ienia konkretnych przedm iotów. B ogata rzeczyw i­ stość św iata hum anistycznego nie zostaje ani ogarnięta, ani całkowicie zrozum iana dzięki temu, że· s ’ę wysunie tezy o twórczości ducha i jego sam opoznania (Cassirer), lub o kilku wiecznych, niezm iennych aprio­ rycznych kategorjach rozum ienia (Spranger).

A by odpowiedzieć n a pytanie o możliwości rozum ienia św iata du­ chowego trzeba nasam przód uporać się z jego różnorodnością, zmien­ nością, niepow tarzalnością,

5. R o z u m i e n i e a h i s t o r y c z n a s t r u k t u r a ś w i a t a h u m a n i s t y c z n e g o .

Świat hum anistyczny podlega zmianom. Coś w nim wciąż pow staje i coś wciąż m ija. A le skądinąd znowu odczuwamy, źe coś w nim wciąż trw a. N asuw a się problem stosunku zmienności do tego co niezmienne, a ponieważ każde poznawanie jest odpow iedzią na ludzkie potrzeby pow staje zagadnienie: jakie postaw y zająć możemy wobec św iata hu­ m anistycznego. Może nam chodzić albo o realn ą egzystencję pewnej

(13)

428

s t aK’ b a d a x n a d m e t o d o l o g j ą Ma u r 1 2

treści (W irklichkeit, an der ein Sinn h aftet), albo o treść sam ą, bez względu na to czy istnieje lub istniała realnie (der von der W irklich­ keit begrifflich abgelöste Sinngehalt), W tym drugim w ypadku zajm u ją nas jakieś przedm ioty idealne, t, zn, realnie konkretnie, w m iejscu i czasie nieistniejące, ale przez to trw ałe, niezmienne1, wieczne; p rze ­ prow adzam y ich analizę, badam y strukturę, związki, właściwości. J e s t to postaw a system atyzująca, W pierwszym w ypadku natom iast interesujem y się k w estją realnego istnienia danego zjaw iska w m ie j­ scu i czasie, jego narodzin i śmierci, trw ałości i rozwoju. — J e s t to postaw a historyczna, mówi Rickert.

Podobnie ujm uje te spraw y różniący się skądinąd zasadniczo od R ickerta ·— T roeltsch i Simmel. Pierw szy, naw iązując do Le bniza, widzi istotę bad ań historycznych w u stalaniu „vérités de fait" t. zn. stw ierdzaniu rzeczyw istego istnienia, które nie może być nigdy wy- dedukowane, z ważnych naw et praw istnienia, (Der Historismus 38, 45). Podobnie Simmel odróżnia: „das Interesse am Inhalt der ge­ schichtlichen W irklichkeit“ i „das Interesse an der W irklichkeit der geschichtlichen In h alte “ — i stw ierdza, iż choć pierwsze może słu ­ żyć za podstaw ę w yboru zjawisk, to jednak drugie jest konstytutyw ne dla historyka: „unzähliges in teressirt die Menschen, nicht weil Inhalt w ertvoll, originell ist, sondern weil es da ist, weil es d ’e Form der W irklichkeit hat, w ährend es als blosser Gedanke, seinem noch so denklich vorgestellten Inhalte nach, keinerlei Teilnahm e erw eckt“ (187), Tej historycznej postaw ie poznawczej przeciw staw ić m ożna in ­ ną, obojętną na p ytanie o jednokrotne zaistnienie pew nej treści w określonej formie, m iejscu i czasie, in teresu jącą się natom iast tre ­ ścią samą, jej charakterem , istotą, możliwościami rozw oju, związ­ kami i t. p .

P ow staje teraz doniosłe pytanie o w zajem ny stosunek obu tych typów rozumienia.

Zarysow ują się tu w yraźnie dwa stanow iska: jedno, daw niejsze, iden­ tyfikujące niem al rozumienie św iata hum anistycznego wogóle z ro zu ­ mieniem historycznem, a przynajm niej uw ażające to drugie za w y łą­ czną drogę i jedyny środek poznawania. Rzekomo niczego nie m oże­ my zrozum ieć — jeśli nie zrozum iem y historycznie. S tąd usiłowania „historyzow ania“ m etod poznania. Nowsze stanowisko kw estjonuje słuszność powyższej tezy, uw ażając, iż rozum ienie historyczne nie tylko nie jest pelnem zrozumieniem danego zjaw iska, ale że naw et samo zależy od jakiegoś innego jeszcze rozumienia. Zastanow im y się nasam przód n ad tą drugą spraw ą: jeśli się bowiem okaże, iż rozu­ mienie historyczne zależy od innego rozum ienia — to oczywiście nie

(14)

będzie mogło być uw ażane za jedyną drogę poznania św iata hum ani­ stycznego.

Zagadnienie charak teru poznania historycznego stało się żywe, gdy R ickert i W indelband wysunęli tezę, iż rozum ienie historyczne jest rozumieniem niepow tarzalnych *) indywidualności osób, grup, zdarzeń, epok i t, d. M mo krytyki E. Bechera (N aturw issenschaften und G eisteswissenschaften), poglądy R ickerta cieszą się znacznem po­ wodzeniem w śród historyków. I to tem znaczniejszem im bardziej „trzeźw y“ jest histeryk, im bardziej niechętny w stosunku do uogólnień i praw . Istotnie, metodologizm R ickerta nie n arzuca żad ­ nej określonej zgóry m etody, pozw alając historykowi n a nieuprze- dzone i bezpośrednie oddan e się faktom i obrazow anie ich wierne i proste, bez konieczności filozoficznych refleksyj, schem atycznych konstrukcyj i t. p.

A le stanowisko takie prowadzi w łaśnie do pytania: w jaki sposób wogóle możliwe jest rozumienie historyczne, skoro jest rozumieniem niepow tarzalnych indyw idualności?

H istorycy nie widzą tu w praw dzie problem u, bo lubią pow tarzać, iż p rzed staw iają rzeczy tak jak one są, że d a ją nieuprzedzeny opis rzeczyw istości że w ysłuchują co mówią źródła — i nie do dają nic od siebie, ale ten naiwny realizm historyczny należy już dziś — przy­ najm niej w m etodologji — do przeszłości. T rzeba sobie uświadomić, iż i. zw. źródła są chaotycznem nagrom adzeniem wypowiedzi, a histo­ ryk musi je nie tylko zweryf kcwać, ale treść ich powiązać w jakieś całości, by stw orzyć w ten sposób t, zw. fakt historyczny, t. j. ów ele­ ment, którego doniosłość, związki i rolę w śród innych historyk określa. A by cała ta p raca mogła być w ykonana, trzeba jakichś zasad, któ- reby umożliwiły i usankcjonow ały w eryfikację m aterjału , jego ugru­ powanie, ocenę doniosłości, w iązanie w całość, stw ierdzanie ciągłości i t, d. „ Je d e Geschichte — form ułuje Z. Ł em p ck i w swej Geschichte der deutschen Literaturwissenschaft 1920 — bedarf eiines System s von Kategorien, nach welchen der geschichtliche Stoff geordnet wird, leitender Ideen, nach denen er geformt wird, und einer k laren A n­ schauung, nach der er b eu rteilt w ird ''. Uświadom ienie sobie tej sytuacji pociąga za sobą uznanie Istnienia — obok nauk historycznych — nauk system atyzujących, zajm ujących się analizow aniem zasad, założeń i kategoryj badań historycznych. Pierw szy D ilthey jasno w ysunął tę sprawę, po nim podjęli ją Simmel, Troeltsch, S pranger i in.

W św ietle tych badań kategorje poznania historycznego można

’ ) J. T h y s s e n Die E inm aligkeit d er G eschichte 1924.

(15)

rozbić na kategorje rzeczowe i form alne, t. zn. n a kategorje pozw a­ lające grupować m ate rja ł na zasadzie podobieństw rzeczowych, i na kategorje u m o żlw iające ujm ow anie samego procesu rozwoju, związku i t, p, pogrupowanych już rzeczowo zjawisk.

6, R z e c z o w e i f o r m a l n e k a t e g o r j e r o z u m i e n i a h i s t o r y c z n e g o .

Na rolę rozum ienia rzeczowego w rozumieniu h storycznem zwrócił uwagę — m iędzy innymi — Simmel w rozpraw ce Vom Wesen des hi­ storischen Verstehens 1918.

Je śli m am zrozumieć nienaw iść hanowerczyków do Bism arcka po r. 1866 to rozumiem ją jako: 1) proces psychiczny, 2) w ydarzenie w określonej sytuacji. Sam a znajom ość psychologji, podającej poza- czasowe, ogólne praw a, nic w ystarcza. Chodzi mi o wydarzenia., które zaszły w określcnem m iejscu i czasie, ale gdybym nie znał tych ogólnych praw, których są potw ierdzeniem — nie mógłbym zrozu­ mieć zjaw ienia się tego w ydarzenia w czasie. Ęozum ienie h stcryczne jest tedy czasow o-przestrzennem umieszczeniem jakiegoś rozum ienia rzeczowego, w danem w ypadku psychologicznego. Je śli się powiada, że tw ierdzenia K anta można zrozumieć tylko historyczn e — to po­ wiedzenie powyższe dałoby się odwrócić: zrozumieć tw ierdzenia K an­ ta historyczn e m cżna tylko wówczas, gdy się je zrozum iało rzeczowo, a więc tu; filozoficznie. Przeszłość dana nam jest jako chaotyczna różnorodność; grupujem y ją w jakieś szeregi ciągłe w zależności od elem entów rzeczowych. Bez kategoryj rozum ienia rzeczowego nie mogl byśmy wcgóle opanować przeszłości.

Tak samo historyk sztu k :, u jm ujący pewne przedm ioty artystyczne w jednolitą grupę lub w szereg ciągły, musi „rzeczow o“ rozumieć same przedm ioty.

Simmel nie rozw inął szerzej tych zagadnień. U czym ł to w pewnej m ierze Spranger, którem u chodziło o odnalezienie zasadniczych, aprio­ rycznych kategoryj rozumienia. J a k wiemy stw ierdził istnienie kilku zasadniczych aktów ducha, stw arzających odrębne postaw y życia: polityczną, religijną, artystyczną, poznawczą, ekonomiczną, socjalną. Ten schem at jest aprioryzm em zrozumienia. U znaw ał to również Simmel, w yciągający stą d wniosek na korzyść swej tezy o idealiźm ie poznania historycznego. W tern, że musimy ujm ow ać rzeczywistość w te kategorje, w tem, że: „es g b t kein E rkennen überhaupt, sondern im m er n u r eines, das durch qualitativ determ inierte, also unver­ m eidlich einse'tige Einheitsbegriffe geleitet und zusam m engehalten w ird “, leży „d er tiefere G rund w eshalb es nur Spezialgeschichten

(16)

gibt und alles, was sich allgemeine oder W eltgeschichte nennt, be­ stenfalls eine M ehrzahl solcher differentieller Ges chtspunkte neben­ einander w irken lässt, cder eine Heraushebung des, nach unseren W e rt­ gefühlen, B edeutsam sten innerhalb des Geschehenen d a rs te llt“ (Die Probleme der Gesch'chtsphilosophie, 67— 8),

Te ogólne k ateg crje aprioryczne n e w ystarczają jednak zupełnie: skoro s ’ę „rzeczow o“ rozumie K an ta i R afaela, to nie tylko chodzi 0 ujęcie jednego w kategorję poznawczą, a drugiego artystyczną, ale konieczne są jeszcze jakieś bliższe określenia rzeczowe, ja k e ś kate- gorje obowiązujące w obrębie wyróżnionych przez tam te dziedzin.

Dochodzimy w ten sposób do system atyki poszczególnych nauk historycznych ·—■ inaczej mówiąc system u pojęć, regulujących rozu­ mienie h :storyczne danej dziedziny. Ponieważ konkretne przedm ioty historyczne są zazwyczaj elem entam i różnych dziedzin zarazem — przeto użyteczne są system y różnych grup pojęć. T ak np, system atyka h istorji litera tu ry zawierać będzie nie tylko pojęcia poetyki, ale r ó ­ wnież i pew ną ilość p cjęć estetyki, psychologji i t, d, 0 tem jak żywa jest potrzeba b adań system atycznych, t. j, analizow ania i określan’a p cjęć używanych w badaniu historycznem , stw arzan a kategoryj lub typów, dz‘ęki którym możnaby opanować rzeczyw istość — świadczyć mogą dwa gruntow ne dzieła, które obudziły powszechny rozgłos: M, W ebera Wirtschaft und Gesellschaft i H. W ölfflina Kunstgeschichtli­ che Grundbegriffe.

Stosunek nauk system atycznych i historycznych jasno u ją ł Dilthey w ykazując, iż możliwość i budow a drugich zależy od pierwszych, ale że uogóln enia pierwszych zależą od m ate rja łu dostarczonego przez drugie. Na tem pclega wzajem ne rozjaśnianie i uzupełnianie się.

Pewne niedomówienia, tkwiące w tej tezie, ujaw n i Troeltsch w d z’ele Der Historismus 1922, zastanaw iając s ’ę nad możliwościami „h storji św iata" (W eltgeschichte) i uw ydatniając rolę w spółczesno­ ści: „die m ateriale G eschichtsphilcsophie muss sich auf den K u ltu r­ kreis des B etrachters beschränken, diesen vom S tan d pun k t seiner G egenw art so durchdringen, dass der ganze Process als in innerer K ontinuerlichkeit auf diese G egenw art hinführend, und w ieder um d ese G egenw art, in ihrer tieferen S tru k tu r als von dieser ganzen V er­ gangenheit her, gebildet erscheint“. W świetle tego stanowiska, 1 w świetle historyzm u wogóle (a szczególnie europeizm u propago­ wanego przez Troeltscha) k ategorje system atyki rzeczowej są w ła­ ściwie tylko sądem współczesności o rzeczy; są ted y h ’storycznie uw arunkowane. Jeśli rozum iem y „rzeczowo" K anta, — to w łaściwie w ygłaszam y sąd uw arunkow any wiedzą, poglądam i, założeniam i i t. d. filozoficzno - naukowemi współczesności. Podobnie jest w każdej

(17)

4 3 2 STAN BADAŃ NAD METODOLOGJĄ NAUK 1 6

dziedzinie. S ystem atyka rzeczowa (kategorje opisu dziedzin) opiera się nie tylko o znany nam m ater jał historyczny, ale i o współczesność, t. zn. o panujące w niej założenia i tendencje naukowo - filozoficzne. M iędzy wiedzę historyczną i system atyczną, w zajem nie się w spom a­ gające i rozw ijające (teza D ilthey'a) wsuw a się coraz natarczyw iej czynnik trzeci: współczesność. Prow adzi to — a raczej może prow a­ dzić do konsekwencyj, z których nie w szystkie zostały przez Troel- tscha wyciągnięte: jeśli kategorje system atyki rzeczowej są uw arun­ kowane współczesnością, to poznanie, jakie zapew niają, jest w istocie tylko samopoznawaniem się współczesności, W ten sposób z aprieryz- mu kategoryj poznania historycznego zostają szczątki i sprow adza się on do założeń i określonej postaw y danej epoki wobec życia i przeszłości. Mówiąc prościej współczesność w yznacza i w ytw arza kategorje rzeczowe (a i form alne, jak zobaczymy) poznania historycz­ nego.

Do tych krańcow ych konsekwencyj wrócimy w II cz. pracy, oma­ w iając stosunek rozum ienia do rozw oju kultury. Niewątpliwie, iż sy­ stem atyka rzeczowa jest w ytw orem pewnej epoki, ujm ującej przez pryzm at w łasnych założeń, dostępny i znany m ate rja ł historyczny; każde jednak poznan e — i przyrodnicze — jest podobnym wytworem danej epoki i wobec tego istniałoby tylko poznanie uw arunkow ane historycznie czy socjologicznie. M ożna się z tern pogodzić — i n k t nie zam ierza w swych sądach poznawczych wyskakiwać ponad czas, epokę, w arunki i t. d, A le to n 'e zmieni faktu, iż rozum ienie syste­ m atyczne jest z gruntu odm ienne od historycznego, choć podobnie jak i ono zam knięte w ram ach zasad i założeń danej epoki,

K ategorje system atyki rzeczowej um ożliwiały u g ru p o w an e m a­ te r jału historycznego w pewne wielkie grupy zjaw isk zasadniczo po­ dobnych (dziedziny kultury) a w ich obrębie w pewne podgrupy (ro­ dzaje, typy, prądy, szeregi i t. p.). P odstaw ą klasyfikacyj była jakość treści zjaw isk. Obecnie chodzi o inne spraw y: chodzi o zasady w iąza­ nia zjaw isk ze sobą, określania ich rozwoju, u s ta la n a wpływów, Cho­ dzi ■—· jedinem słowem nie o jakości treści, jaw iące się w procesie hi­ storycznym , ale o proces sam i kategorje jego ujęcia.

W tej dziedzinie najw ięcej zd ziałał J , Simmel (Die problèm e der Geschichtsphilosophie 1923 I wyd. 1898). Również R ickert i Troeltsch (D e r Historismus 1922 i Die Bedeutung der Geschichte für die W e l t ­ anschauung 1918) przyczynili s ę znacznie do rozjaśnienia zagad­ nienia.

Przedew szystkiem podejm ując stare zagadnienie: „czy możliwe jest aby h isto rja ustanaw iała p raw a “ procesu dziejowego w yjaśnili hi*

(18)

storyczną koncepcją rozwoju, em ancypując ją z pod p ry m atu psy- chclogji i socjologji.

a) P s y c h o l o g j a a h i s t o r j a . W dobie powszechnej w alki z psychologizmem zaatakow ano również i rolę psychologicznego w yja­ śniania w poznawaniu historycznem. N ajsiln ejszy atak p o d jął Simmel. Czy istotnie zrozum ielibyśm y bitwę pod M aratonem wówczas i tylko wówczas, gdybyśmy znali dokładnie histo rję życia każdego greka i każ­

dego persa, biorących w niej u d ział? G dyby naw et tak było — to i wówczas naw et zrozumienie to nie byłoby czysto psychologiczne. Przecież psychologja form ułuje tylko pewne uogólnienia, pewne p ra ­ wa, pewne p ow tarzające się zależności i związki. W szystko to jednak nie są zdania egzystencjalne; form ułowane ściślej mieć będą formę: jeśli zjaw i sięA to zjaw i s ’ę В. O jawienie się A psychologja nie troszczy się (chyba form ułując w arunki w innem zdaniu hypotetycz- nem) — inaczej mówiąc obojętne jest dla niej to, gdzie, kiedy, w kim i jak często zdobyte na podstaw ie obserwacyj praw o było potw ier­ dzane. To natom iast w ła s n e interesuje h storyka. Psycholog zajm uje się procesem uwagi, zjawiskiem nienawiści, afektem strachu — nie interesuje s'ę natom iast tem czy Napoleon, Bism arck lub ktokolw iek- bądź nieobojętny historykowi, przeżyw ał te stany i jakie stąd wynikły dla innych konsekwencje. Psycholog d a je historykowi pew ne ogólnie ważne schem aty, obowiązujące w życiu psychicznem , można powie­ dzieć, iż daje znajom ość praw życia psychicznego. Osoby będące przedm iotem badań h !storycznych żyją w sposób zgodny z temi p ra ­ wami, jeśli te praw a są słuszne; nigdy wszakże historyk n a podstaw ie wyłącznej znajom ości tych praw nie potrafi zrekonstruow ać osoby. I choćby psychologja doszła do dużo lepszej znajomości praw życia psychicznego, to i tak na podstaw ie wiedzy, iż w życiu psychicznem rząd zą takie a takie praw a — nie u d a się scharakteryzow ać określo­ nego człowieka w określonym czasie. Z obowiązujących praw do stw ierdzania istnienia konkretnych indyw idualności nie prow adzi ża- da droga. Form ułując omówione przeć wieństwo jaskraw o pow iada, my: psychologowi chodzi o znajom ość powszechnie i wiecznie ważnych praw — historykow i o zobrazowanie niepow tarzalnej, konkretnej rze ­ czywistości.

To że psychologja, jako nauka o ogólnych praw ach, nie może za­ s t ą p i historji, jako wiedzy o konkretnych w ydarzeniach, w ydaje się być niew ątpliw e. Być może jednak, że zastosowane do m ate rja łu histo­ rycznego praw a psycholog:czne w yjaśnią go bez reszty. I to nie wy­ daje się pewne, Czyż istotnie zrozum ielibyśm y bitw ę pod M aratonem wówczas i tylko wówczas gdybyśmy znali dokładnie c a łą h isto rję ży­

(19)

4 3 4 ■STAN BADAŃ NAD METODOLOGJA NAUK 1 8

cia każdego p ersa i każdego greka, biorącego w niej u dział? J u ż po tem co się powiedziało — odpowiedź jest jasna: psychclogja w yjaśniła b y nam jedynie fakt powiązania i w zajem nych stosunków istniejących treści psychicznych. Historykowi wszakże chodzić będzie nie tyle o w ytłom aczenie powiązania treści psych cznych, ile o zrozumienie dlaczego w danym czasie zjaw iły się w ła s n e takie, a nic inne treści. Będzie tedy poszukiw ał jakichś czynników pozaosobowych, a tłoma- czących pow stanie w osobach określonych przeżyć psychicznych.

I w tej jednak koncepcji rola psychologji byłaby bardzo znaczna. W praw dzie określanie sytuacji objektyw nej, oddziaływ ującej n a jed ­ nostki, dokonywaneby było niepsychologicznemi m etodami, ale i tak centralnym punktem zostaje jednostka, a kluczem do zrozumienia w y d arzeń — zrozumienie jej przeżyć.

D alszy a ta k doprow adził do odwrócenia powyższej tezy: kluczem do zrozum ienia osób jest zrozum ień e objektyw nej sytuacji, Do tego wyniku prow adziła nie tylko na fenomenologicznej podstaw ie u p ra ­ w iana psychclogja, nie tylko p sy ch jatrja, i analiza w arunków rozu­ mienia, któreśm y wyżej poznali — ale również i socjologja, zw alcza­ jąc a zdecydow anie tezę, iż społeczeństwo jest m echaniczną sumą jed ­ nostek, a praw a socjologiczne praw am i psychologji. Durkheim i jego szkoła położyli najw iększe zasługi w zwalczaniu asocjacjonizm u socjo- psychologicznego. Z tego stanowiska, że się przeżyciom psychicznym przy p isu je niew ielką rolę w rozwoju kultury, płynie n iedoceniane w ypow iedzi osób, jako m a te rjału przydatnego historycznie. Do nie­ doceniania tego skłania zresztą sama psychołogja, szczególnie z pod znaku F reuda, u jaw n iająca częste sam ozłudzenia i nieświadom e samo- okłam yw anie s:’ę.

W ynik jest ten, iż nie należy się zbytnio liczyć z wypowiedziami zaw artem i w m a te rjale źródłowym . D otyczy to głównie wypowiedzi orzekających coś o m otyw ach lub celach. Jakkolw iek wynik ten — w oczach uczciwego historyka — jest w ielką herezją, to jednak nie tylko n ’e jest on pozbawiony sensu, ale byw a faktycznie obserw o­ w any, Przecież gdy czytam y w źródłach średniowiecznych, że klęska b yła wynikiem gniewu Boga za grzechy króla, lub n arodu — to od­ rzucam y bez w ahania to objaśnienie, które jest jednak w yrazem fak­ tycznych przeżyć piszącego. I choćby we wszystkich zachowanych źródłach odnoszących się do owego zdarzenia figurow ała ta tylko przyczyna, odrzucim y ją, wbrew zgodnej op’rnji współczesnych, i o d ­ najdziem y inną — o której ówcześni ludzie nie w ie d z ie li1),

1) N a k r a ń c o w o p sy ch o l'o g isty c zn em sta n o w is k u s to i C o u lto n i nćemail c a ła hi- s t a r j a Ik u ttu ry w A n g lji, w y s u w a ją c a p o s tu la t w ie rn e g o onltw arziania p rz e ż y ć .

(20)

Te zagadnienia wiodą nas do sprawy stosunku rozumienia histo­ rycznego i socjologicznego,

b) S o c j o l o g j a a h i s t o r j a. Określenie ich wzajemnego stosunku napotyka na ogromne trudności wobec wieloznaczności pojęcia socjologja. Ograniczymy się tedy do zwrócenia uwagi na t. zw. prawa socjologiczne. Otóż—ich stosunek do historji wydaje s ę taki. jak sto­ sunek praw psycholog cznych. Prawa te są wypowiedziami warunko- wemi, nie przesądzającemi istn enia w danym momencie i w danym czasie przedmiotów, o których związku mówią. O to zaś idzie histo­ rykowi. Nie o rewolucję wogóle — ale o jakąś konkretną rewolucję, któraby wprawdzie przebiegała zgodnie z prawami podanemi przez socjologa, ale której na podstawie tylko znajomości tych praw nie możnaby zrekonstruować1). -—■ Choć więc prawa socjologiczne są tylko schematem, który musi być przez historyka wypełniony kon­ kretną treścią — to jednak uwzględnianie ich wiedzie do dalszej eli­ minacji elementów psychologicznych. Rzeczywisty przebieg wydarzeń nie zawsze jest reprodukowany wiernie w przeżyciach i sądach jed­ nostek, po których został nam materjał źródłowy. Historyk chętnie koryguje pewne opinje, jeśli są one zbyt jaskrawo sprzeczne z tem co wiemy o prawach rządzących społeoznemi wydarzeniami. Jest tu mewątpEwie n ebezpleczeństwo t. zw. naciągania faktów historycznych do pewnych teoryj socjologicznych. Z drugiej jednak strony trzeba sobie uświadomić, iż historyk mówiący o wydarzeniach życia zbioro­ wego nie może nie mieć jakiegoś poglądu na konstrukcję tego życia. Jeśli nawet nie posiada poglądów jasno sformułowanych, to ma pe­ wne poczucia — jak każdy człowiek żyjący w społeczeństwie — któ- remi, może i nieświadomie kieruje się przy wyborze, klasyfikowaniu i konstruowaniu historycznem. Każde — nawet najbardziej „trzeźwe i źródłowe“ dzieło historyczne — ma w sobie utajony jakiś pogląd na konstrukcję żyoia zbiorowego.2) Wysuwany często ideał nie- uprzedzonego wysłuchiwania tego, co mówią fakty, okazuje się w świetle dzisiejszych poglądów na proces poznawania historycznego

W p r a k ty c e p ro w a d z i to d o w iyłącznego w y d a w a n ia . p a m ię tn ik ó w , listó w , a rch iw ó w d o m o w y c h i t. p.

1) C iek a w y m p r z y k ła d e m 'sp lo tu ro z u m ie n ia -socjo lo g iczn eg o i h is to ry c z n e g o je s t rozjpipiwka M . W e b e r a S o zia le G ründe d es U ntergangs der an tiken K u ltu r

1896.

2) W a r to tu z w ró cić u w ag ę n a o d ró ż n ie n ie ,.G e s e lls c h a ft“ i „ G e m e in s c h a ft“ m a ­ jąc e doniosiłe z n a c ze n ie dla, b a d a ń h is to ry c z n y c h . P o r. K, D u n k m a n n Die B edeutung der K ategorien G em einschaft u nd G esellschaft fü r die G eistesw issen­ schaften (K ö ln e r V ie r te lja h r s ehr. f. S o z io lo g ie 1925/6),

(21)

4 3 6 STAN BADAŃ NAD MF.TODOLOGJĄ NAUK 2 0

i rolę elem entów apriorycznych i konstrukcyjnych prostem złudze­ niem.

c.) T e o r j a k u l t u r y a h i s t o r j a . T eo rja k u ltu ry jako samo­ dzielna dyscyplina naukow a poczyna się dopiero rodzić. C ałe mnóstwo sądów jakie przygodnie o zjaw iskach ku ltu ry wypow iadano, czeka na rew izję i ujęcie w ram y samoistnej nauki. Te próby, które d a ją Spran- geir, F reyer, Litt, Scheler i inn., a które omówimy w drugiej części referatu, są jeszcze nowe i niejasne. Jakkolw iek się jednak rozwinie te o rja k ultury, stosunek jej do his to r j i pozostanie — jak się zdaje — zasadniczo podobny do omawianego w yżej. T eo rja kultury, określająca stru k tu rę św a ta hum anistycznego i stw ierdzająca pewne praw idło­ wości — może rozszerzyć horyzonty historycznych badań, zwrócić uwagę na pom ijane zagadnienia, stw orzyć now e m etody (wszystko to są konsekw encje faktycznie już zachodzące, jak zobaczymy niżej) — b a d a n a historyczne zachow ają zawsze swoistość swą, jako stw ier­ dzanie konkretnego istnienia.

Skoro wymienione zasady w iązania faktów: psychologiczna, socjo­ logiczna, k u lturalna, jakkolw iek użyteczne h storykowi, nie są w y­ starczające — pow staje pytanie, jakież jeszcze założen:a są podstaw ą pracy historycznej, mówiąc ściślej, n a jakie jeszcze w skazać możemy kategorje form alne, potrzebne dla ujęcia realnej egzystencji niepow ta­ rzalnych zjaw isk. C harakterystyczne jest tu stanow isko R ickerta, T roeltscha i Simmla,

R ickert jak wiadom o w idział zasadniczy problem logiki historji w tw orzeniu pojęć indyw idualizujących, opierając to tworzenie na odnoszeniu zjaw isk do pew nych w artości. Stanowisko to skrytykow ał ostro E, Becher Geisleswissenschaften und Naturwissenschaften 1921, str. 190 i in. Rozum iejąc, iż R 'ckertow i nie chodzi o ocenę w artości zjaw isk, dokonywaną z naszego punktu widzenia, lub ze stanow iska dowolnie obranego system u w artości, lecz o ocenę w artości dokony­ w aną przez odnoszenie zjaw isk do tego, co ówcześnie za w artość było uznaw ane (w S y ste m der Philosophie R ickerta 1921 w ysunięto jednak istnienie objektyw nych i powszechnych w artość') — w ykazał, iż po pierw sze stw ierdzenie, co w przeszłości uznaw ano za w artości i od­ tw orzenie system u w artości będzie zawsze subjektyw ne, a pow tóre poleganie na ówczesnych ocenach w artości i określanie na tej pod­ staw ie ważności zjaw isk — o ileby naw et wobec różnorodności ocen było możliwe — m iałoby w sobie grzechy psychologizmu, ufającego bezapelacyjnie pozostawionym wypowiedziom. Rzeczy m am y badać tak, jak napraw dę były, a nie zależm e od tego, jak je ludz:e oceniali. Ze swej strony, proponuje Becher jako podstaw ę w yboru faktów i

(22)

two-rżenie pojęć „Grösse der W irkungen“. Je st to jedn ak dość niepew na i m ętna podstaw a.

Dla T roeltscha „die Geschichtslog к besteht in bestim m ten logi­ schen Voraussetzungen, A uslese-, Form ungs- und V erkniipfungsprn- z'pien, die w ir in der Erfassung der, durch K rit'k oder eigene An- schaung, festgestellten Erlebnisw rklichkeit zunächst ganz unbew usst betätigen“, (Die Bedeutung der Geschichte für Weltanschauung

1918, 19).

W skazuje tedy T roeltsch cały szereg kategoryj. Są to: indyw idual­ na totalność (individuelle T o talität) — jako przeciw ieństwo pojęcia elem entów i m echanicznych p raw związku, konstytutyw nych w p rzy ­ rodoznawstwie. J e s t ona swoistą całością wyższego lub niższego rzędu

(człowiek,* prąd, epoka). Bliższą analizę tych spraw dajem y niżej. K orrelatyw nem pojęciem jest pojęcie sam oistnej pierwotności i jedino- razowości (Ursprüngl chkeit und Einm aligkeit). W skazuje ono na is t­ nienie pierw otnych i niew ytłom aczalnych faktów: „das w as m an in der H istorie ableiten und erk lären nennt ist n u r ein E nfühlen in den W erdevorgang, bei dem m an v erstehen kann, wie, die U ranlage ein­ mal gesetzt, sich in der W echselw irkung m it Umgebung und B e­ dingungen alles dieses W erd en nachem pf nden lässt. A ber in allem steckt doch eine schlechthin gegebene ursprüngliche Setzung, eine qualitative Einheitlichkeit und Besonderheit, die m an als Schicksal P räd estin atio n Schöpfung oder Sonstwie bezeichnen kann" (Be­ deutung der Geschichte für Weltanschauung str. 22). Skoro ted y cho­

dzi o określenie zjaw iska, to dokonywa się ono na podstaw ie w glądu w jego istotę, w zaw artość i jedność (W ert u nd Sinneinheit). Na gruncie pojęć takich jak społeczeństwo, jednostka, twórczość, w ol­ ność dochodzimy do pojęc a rozw oju (Entw icklung), k tóre przeciw sta­ wia się m atem atyczno - przyrodniczem u rozwojowi, jako spontaniczny w zrost (W erden) i przebieg nieuchw ytny ani w k ategorję przyczy- nowości ani wogóle w schem at przyrodn czego czasu, W nauce o ży­ wym czasie i o rozw oju — akceptow anej tu przez Troeltscha, a i przez Sl-mmla (Über den Begriff der historischen Zeit 1918) w idać donio­

sły wpływ Bergsona.

W ten sposób przedstaw ia Troeltsch kategorje poznania historycz­ nego, przeciw staw iając ich system systemowi kalegorji poznania m a­ tem atyczno - przyrodniczego. N iestety, doniosłe te zagadnienia nie zostały poddane gruntow niejszej i samo stnej analizie: T roeltsch p rze d ­ staw ił ją właściwie tylko, jako uwagi krytyczne czynione w charak­ terystykach teoretyków p oznan:a historycznego XIX i XX wieku. S ta­ nowisko Troeltscha znam ienne jako obrona t. zw. ideal zmu a zw al­ czanie t, zw. pozytywizm u nie odbiega pod tym względem od Simmla.

(23)

438 STAN BADAŃ NAD METODOLOGJĄ NAUK 2 2

I Simmel zw alcza dawne n aturalistyczne założenia;, chodzi m u nie tylko jednak o wysunięcie nowych, odmiennego typu, ale analizując kategorje poznania historycznego, pragnie stojąc n a gruncie kantyzm u, przeć w stawić się realizm owi historycznem u (wierzącemu* w możność odzw ierciedlania przebiegu dzejow ego) bez w zględu n a to jaki sy ­ stem pojęć (pozytywistyczny lub natural is tyczny), uży ty jest dla po­ znania, W ykazuje więc: „dass der Geist auch das B .ld des ge stig-εη Daseins (nie tylko natury ), das w ir Geschichte nennen, durch d e nur ihm erkennenden, eigenen K ategorien, souverän form t" (Die Pro­ bleme der Geschichtsphilosophie 1923, str. V II). J a k w edług K anta człow iek dzięki apriorycznym kategorjom stw arza naturę, tak w e­ dług Simm la stw arza i dz eje. M a te rja ł pozostawiony przez prze­ szłość jest fragm entaryczny i chaotyczny. W iedzę, k tó rą nam daje uzupełniam y więc, opierając się n a intuicji, lub norm ach psychologicz­ nych i socjologicznych. K onstruujem y w ten sposób c h a ra k te ry ludzi, w ydarzeń i t. d. N astępnie grupujem y zjaw iska, wiążem y je w szeregi ciągłe, jakkolw iek w rzeczywistości m am y dane odosobnone fakty, sam odzielne całości. T ak np. historyk sztuki m a dane obrazy, jako tw ory ludzkie, jeśli zaś stw ierdza e ą g ło ść rozw oju w obrębie tw ór­ czości jakiegoś au to ra, lub w pływ n a inne obrazy, to ani ów rozwój ani w pływ nie są d a n e b e z p o ś r e d n i o w źródłach (pomi­ jam y rzadkie w ypadki autobiograficznych w yznań), ale skonstruo­ w ane przez badacza n a zasadzie stw ierdzonych p rzez niego pokre­ w ieństw . — Podobnie konstruktyw ny, a nie odtw órczy c h a ra k te r ma w iązanie zjaw isk w grupy jednolite i t. d.

Stanowisko Simmla (uzasadniane z dużą subtelnością) nie jest oczywiście sceptycyzm em, podobnie jak nie było nim stanowisko K anta. Przeciwnie, tak jak ono broniło przed sceptycyzm em n a tu ra ­ lizmu, podobnie i Simmel pragnie „die F reiheit des G eistes die form en­ de P ro d u k tiv ität gegenüber dem H istorism us auf demselben W ege zu w ahren, den K ant der N atu r gegenüber e ’ngeschlagen h a t" (str, V II)... Sind die G egenstände des E rkennen von vornherein durch die Form en des Erkennens zustande gebracht, so ist von d er U nerreich­ barkeit zwischen Subjekt und O bjekt, die den Skeptizism us begründet nicht m ehr die R ede", (sir, 228).

R easum ując przedstaw ione wywody widzimy, iż rozum ienie histo­ ryczne zależne jest od (rzeczowego i formalnego) rozum ienia system a­ tyzującego — i że te dwa typy rozum ienia w ścisłej łączności za­ pewnić mogą p o z n a n e św iata hum anistycznego. T a łączność jest czę­ sto w rogą w alką: z rozum ienia historycznego rodzący się h ’storyzm pragnie shistoryzow ać wszelkie poznanie, a więc rozbić i system a­

(24)

tyzację; ona zaś w rogą jest wszelkiej historyczności, tem u co nie­ pow tarzalne, zmienne, nietrw ałe.

M ając w p a m ę c i tą kooperację system atyzow ania i historyzow a­ nia, jako drogę rozum ienia historycznie zbudowanego św iata hum a­ nistycznego, będziem y mogli rozw ażyć teorjopoznaw cze zasady i w a r­ tości, płynących z kooperacji tej, pojęć o rzeczywistości hum anisty­ cznej.

7. T w o r z e n i e p o j ę ć w n a u k a c h h u m a n i s t y c z n y c h . Rozumienie św iata h u m an stycznego jest właściwie zagadnieniem tw orzenia »pojęć ogólnych w naukach hum an stycznych. N a jp o p u lar­ niejszą jest tu teo rja W indelbanda i R ickerta, om aw iająca tw o rz e n e pojęć niepow tarzalnych indyw idualności — i będąca dz ęki tem u ra ­ czej teo rją poznania historycznego, niż hum an stycznego wogóle. P rz e ­ ciw stawia s ’ę ona w yraźnie naukom przyrodniczym , tw orzącym pojęcia drogą abstrahow ania wspólnych cech w ła ścw y c h pewnej grupie przedm iotów. Postępow anie indyw idualizujące prow adząc do tw orze­ nia pojęć o niepow tarzalnej, indyw idualnej całości n a pods lawie jej znaczenia i w artości — nie rozw iązuje dość w yraźnie i p e­ wnie problem u jak możliwe jest rozum ienie niepow tarzalnych indy­ widualności. To też teo rja R ickerta, krytykow ana bardzo ostro przez Bechera i Troeltscha, doczekała się różnych m odyf-kacyj, które nas w łaśnie zainteresują.

Głównie teo rja M. W ebera, przedstaw iona teoretycznie w artykule

Die Objektivität sozialwissenschaftlicher und sozialpolitischer Er­ kenntnis (Arch. f. Sozialwissenschaft B d 19) i Über eigene Kategorien der verstehenden Soziologie (Logos IV), a zastosow ana praktycznie

w dziele Wirtschaft und Gesellschaft i przejm ow ana w pracach Som-

b arta, W iesera i in, — zyskała pow szechniejszy rozgłos. J e s t to te­ o rja „idealnych typów “. Są to pomocnicze, ale jasne i śo:słe pojęcia, f kcyjne konstrukcje myślowe, stw arzane w celu orjentow ania się w śród rzeczywistości, a nie indukcyjnie zdobyte pojęcia „typu p rze­ ciętnego". Są. to więc np. pojęcie klasy, pojęcie p ro le tarja tu , pojęcie m onarchji. Rzeczywistość nie odpow iada tym pojęc om, jest bardziej skomplikowana, mniej „czysta" — ale z pomocą takich pojęć łatw iej nam orjentow ać się w śród niej, łatw iej „rozum ieć". W ten sposób ro ­ zumiemy jakieś w ydarzenia społeczne nazyw ając je strejkiem , m ani­ festacją, rew olucją i t. p. zależnie od tego, do którego z owych „ide­ alnych typów " n ajbardziej się zbliża.

Sam W eber w swem wielkiem dziele Wirtschaft und Gesellschaft

Cytaty

Powiązane dokumenty

W spół­ czesna misja K ościoła, nie uwzględniająca różnorakich funkcji kultury materialnej i duchowej ludów ewangelizow anych, jest z wielu względów

It is not at all unlikely that Claudia Isidora possessed πραγματευταί of type (a), but as her property had by now come into the possession of the fiscus, 14 the Lucius of

1. Dit proces kan Dek electrolvtisch woroen uitc'evoerd. de bijproducten die verkTegen worden: methylchloride , me th:~' leenc ~üorièl.e en tetracilloorkoolc,tof zijn

Na ich podstawie obliczono saldo handlu zagranicznego kombaj- nami zbo¿owymi w latach 2012-2015 oraz wyznaczono stru- kturê wartoœci eksportu i importu w latach 2012 i 2013

Z perspekty- wy historycznej osoby starsze były zawsze źle traktowane przez swoich najbliższych, doświadczając zarówno przemocy fizycznej, jak i innych form przemocy ze

However, the RI-pile has not been adopted in many construction projects yet because the current design method requires applying the same safety factor neglecting the level of

do użytku w szkole programów wychowania przedszkolnego i programów nau- czania oraz dopuszczania do użytku szkolnego podręczników na temat podręcz- ników elektronicznych

Wydaje się więc, że to nie tylko odmiana poszczególnych owoców ma wpływ na stężenie związków polifenolowych, a co za tym idzie na ich aktywność przeciwutleniającą, ale