• Nie Znaleziono Wyników

Sprangerze. Na polu historji literatury mówi o tych sprawach bar

W filozofji i logice zarysowało się stanowisko Husserla, zwalcza­ jącego radykalnie wszelki psychclogizm lub historyzm, broniącego ist

Sprangerze. Na polu historji literatury mówi o tych sprawach bar

dzo przejrzyście R. Unger Literaturgeschichte und Geistesgeschichte

(Deut. V ierteljahrschr ft f. Literaturwiss. und G eistesgesch. 1926. H. 2) 1 H. C ysarz w m ętnej książce Literaturgeschichte als Geistesgeschich- te W ien 1926. — N a polu h istorji sztuki form ułuje to w yraźnie M. D vorak Kunstgeschichte als Geistesgeschichte 1924; W o rr'n g er Formprobleme der Gotik; w socjologji — poza t e m -co w powyższym к е-runku uczynili już faktycznie Simmel, W eber, Scheler, Troeltsch — interesującym jest arty k u ł H. F re y e ra Soziologie als Geisteswissen­ schaft (Arch V f. K ulturgeschichte 1925, H. 2) ; w h ’sto rji praw a: Fehr Mehr Ge'stesgeschichte in der Rechtsgeschichte (Deut. V ierteljahr. 1927

H. 1) — z h stc rji politycznej i praw no-politycznej nie znam y rozpraw teoretycznych specjalnych i zwróć ć możemy uwagę tylko n a teore­ tyczne założenia prac M einecke’go, ale przedew szystkiem rozpraw C, Schm itt’a Politische Theologie ■— vier Kapitel zur Lehre von der Souveränität 1922; z b 'sto rji gospodarczej na założenia prac W. Som- b a rta i M, W ebera, zm ierzających głównie do ujęc a ducha (Geist) kapitalizm u.

O cóż chodzi w tych różnych dziełach różnych dz:e d z’n i jaki w sp ól­ ny sens kryje się w tych w ciąż dodaw anych jako określn ki słowach: G eistesgeschichte, geistesgesch chtl ch, geistesw issenschaftlich i t. d.

O p ierają się one na przedstaw ionych wyżej koncepcjach o istotnej jednolitości każdej ku ltu ry i w ypływ ającym stąd organ cznym zw ązku w szystkich wytworów, rep rezentujących w spólny sens („wesentliche Em heitl chtk eit des jeweiligen K ulturgeistes und daher die organische Bezogenhe t a lle r seiner Gebilde auf einen gemeinsam en Sinngehalt").

F a k ty historyczne p rze stają być samodz elną i ostateczną rzeczywi­ stością, daną nam jako chaos: są w yrazam i czegoś, zaw ierają jakiś sens, są głęboko w ew nętrznie powiązane. Filolog ja i Ir sto r ja grze­ szyły, ujm u jąc je jako em pirycznie daną przypadkow ość i sta ra ją c s ę opanować je kategorjam i empiryczno-psychologicznej konieczno­ ś c i Istotną jest tu „geistige N otwendigkeit", jaw iąca s ę w em pirycz- no-historycznym świecie. S tąd n'iektôrzy (np. W. S tr ch) sądzą, iż „Verbindung der Idee mit dem real G estalteten in A usdruck ist die H auptfrage der G a stesgeschichte". W ysuw a się tu w yraźnie p rze­ konanie o istniejącym i poza różnorodnośc ą z ja w s k rozw ijającym się twórczym duchu. Idealizm zabarw iony mn ej lub bardziej m etaf zycz- nemi. hypotezam i, żąd ający aby poza empirycznem i regularnościam i odnaleźć „ursprüngliche G esetzlichkeit das G eistes“ (Cassirer), prze- c'w staw ia się panującem u do niedaw na pozytywizmowi, (O przeciw- stawności tych pojęć pisał V cssler Idealismus und Posit vismus in der Sprachwissenschaft 1904 i ostatnio V erk an d t Überwindung des Posi­ tivismus in der Soziologie (Jahrb. f. Soziologie 1926 I) i T roeltsch Der Historismus). Z idealizm em , wrogim w szelk emu mechanizmowi, ana- 1 tyzmcwi, sk lad an ’u całości z części, funkcyj z użyteczności, determi- n'zmowi, przyczyncw cści itd. — broniącem u spontaniczności rozwoju, organiczności, nierozkładalności, twórczości — w iązała się tendencja antipsychologistyczna (antiasocjacjcnistyczna) bardzo silna i znam ien­ na. Z p o stulatu badan a rzeczy samych jako całości — a n e zbioru icb cząstek lub ich odpowiedników psychicznych—w y rastał anti-genetyzm , chęć określania samej istniejącej postaci (G estalt) i jej istoty (W e­ sen). Tam zaś, gdz’e zajm owano się rozwojem, interpretow ano go dy­ namicznie, dialektycznie czy jakbądź byle nie m echam styczno-przy­ czynowo. Syntetyzm zajm ow ał ruiny analityzm u. Łącznie z tem ca- łem nastaw ieniem szło przew artościow anie w dz'edz nie naszych w ładz poznawczych: bezosobowy racjonalizm i racjonal styczny intelekt ustąp iły pierwszego m iejsca in h rc ji i bezpośredniem u doświadczeniu wew nętrznem u. To zaś poc ągnęło za sobą zupełnie inną formę wy­ k ład u i uzasadnienia: nauka zbliżyła się do sztuki. Zbliżyła się rów­ nież i do życia: jest funkcją i wytworem naturalnego procesu rozu- m enia. będącego momentem w rozw oju k ultury lub w sam opoznawa- n’u s ’ę Ducha. S ta ła się przez to aktem twórczym — p rzestając być odtw arzającem przeszłość zwierciadłem . Przeszłość zaś może żyje

4 5 8 S T A N B A D A Ń NAD M E T O D O L O G J Ą NAUK 4 2

w nas — będących następ n ą fazą rozw oju i nie może być wiernie od- poznana. Nauki hum anistyczne są n a s z ą sam ów .edzą i reflek sją nad nami. Nie powinny, bo nie mogą odwzorowywać i objaśniać: um ożli­ w iają dzis ejszą działalność. Podobnie w życiu indyw idualnem każ­ dego z nas, trzeb a rellek sji nad sobą, aby działać, nie trzeba zaś hi­ storycznych badań n ad naszą przeszłością i istotnie nie przeprow a­ dzam y ich.

Nie jest zadaniem referatu przedstaw ić źró dła om awianych prze­ mian, uczynił to w znacznej części E. Troeltsch (Der H storism us). Za pierw otne źródło uważa się powszechnie D illhey ’a. N ajpotężniejszem i najbardziej ożywfczem jednak, takiem, którego działanie wszędzie możemy stw ierdzić — był H usserl i fenomenolog ja. D ołączyły się wreszcie w pływ y irracjonalistycznej i intuicjon stycznej filozofii Berg­ sona, a z drugiej strony racjo n ał izm i idealizm Hegla, częściowo i Eu- ckena. Nie bez echa pozostał też głos neokantystów (Rickert, Simmel). Socjologowie (Simmel, Troeltsch, W eber i in.) wnieśli również swój udz ał. W reszcie pewne p rąd y z pogranicza nauki i sztuki (Nietzsche) w ycisnęły swój wpływ,

2. W s k a z a n i a m e t o d y c z n e , a. I d e a a o s o b o w o ś ć .

Problem ten opiera się o odróżnian e ducha i psychiki i o koncepcję kultury, u zn ającą im m anentny i sam odzielny rozwój objektyw nych treści. W konkretnych badaniach przesuw a się tedy punkt ciężkości z psychologistycznego badania osób, jako rzekom ych jedynych czyn­ ników rozw oju, na badania objektyw nych sytuacyj, narzucających w łasne tendencje rozwojowe — osobom. Zależnie od siły tego przesu ­ nięć a i od odbarw ienia rozw oju z irracjonalnych i nieobliczalnych czynników .indyw idualnych — w zrasta nacisk, położony na determiniź- m e i w ew nętrznej logice, lub d ia k k ty c e rozw oju. B adania hum ani­ styczne w spółczesne chętnie akcen tu ją te spraw y. W h storji religji postępuje tak np. W. K öhler w Idee und Persönlichkeit in der Kir­ chengeschichte 1913, uw yd atn iając silne objektyw ne tendencje roz­ wojowe i znikomą wolę jednostek. Podobnie H arnack w słynnej Dog­ mengeschichte u ja w n a konieczności rozwojowe w dogm atach samych leżące — i p odjęte przez ludzi. W h istorji sztuki objaw podobny widać u badaczy skądinąd tak różnych jak W ölflin i W orringer, kładących nacisk na leżące w ja k m ś stylu kon;eczności jego przyszłej ewolucji. Podobnie A. Riegl. W zakresie h istorji litera tu ry stu d ja Cassirera, C ysarza, K orffa, U ngera i in. u jaw n iają — nie tylko, jak za czasów Dibeliusa, sam odzielność i objektyw 'zm rozw oju form technicznych,

ale głów nie immanentny i od indyw idualnych czynników niezależny, rozwój treści ideow ych i problemów.

Podobne stanowisko wobec problem ów treści politycznej zdaje się coraz wyraźn ej zajm ow ać M eineeke w historji życia gospodar­ czego Sombart, a w socjologji Sim mel, odm awiający czynnikom p sy ­ ch cznym, zam ierzeniom ludzkim, donioślejszej roli w rozwoju form

społecznych.

M iędzy stanowiskiem däwnem, ujmującem rozwój zjawisk, jako odzwierc adlenie irracjonalnych i nieobliczalnych czynn ków osobo­ wych, a stanowisk em pow yższem , ujm ującem czynniki osobowe, jako odzw ierc adlenia koniecznych iaz objektywnego rozwoju zachodzi te­ dy zasadnicze przeciwieństwo.

M etodycznie oba stanowiska mogą być uznane: m ożna ujm ować sprawy tak, jakgdyby (als ob) ich rozwój zależał tylko od osób i tak jakgdyby zależał tylko od objektyw nych konieczności. Teorjopoznaw - czo jednak oba są, jak w dzieliśm y, niew ystarczające: p ’erw sze nie

potrafi objaśnić niezaprzeczonej mimo w szystko ciągłości rozwoju,

drug e zaś akcentując tę cią g łcść — nie objaśnia udziału — równie n iew ątpliw ego —- czynników osobowych.

Scharakteryzowanego pow yżej przeciw ieństw a id ei i osobowości nie n ależy jeszcze utożsam 'ać z t. zw. kolektyw istycznem i indyw idua- listycznem pojmowaniem dz ejów. N iew ątpliw ie, iż ktoś negujący rolę osobowości, przestaje być tem samem pełnym zw olennikiem indyw i­ dualistycznego traktowania dziejów; nie staje się przez to jednak ko­ lektyw stą; może nie uznawać bowiem, iżby motorem rozw oju była gromada, twierdząc — jak w yżej przedstaw iono — iż w objektywnych kształtach leżące konieczności determ inują rozwój, ak tu a lzo w an y w rzeczyw istości przez ludzi; przyczem w aktualizacji tej zaznaczać się może donioślej rola zbiorowości lub też rola jednostki.’)

Przeciw ieństw o idei i osobowości jest w łaściw ie przeciw ieństw em pojęć: rozwoju, kierowanego koniecznością, leżącą w objektywnej kul­

turze i rozwoju, kierowanego przez św iat ludzki. Przeciw staw ienie

zb orow cści i jednostki ma sens w ów czas dopiero, gdy się rozstrzyg­ nie na korzyść tego drugiego pojęcia rozwoju, lub syn tezy obu tych pojęć.

Istotnie: żadne z tych krańcowych stanow :sk nie może być w ystar­ czające i w ym ienieni autorowie, w yraźni zw olennicy drugiego, kładąc

*) T a k np. H am kam er J a c o b B ö h m e 1924 z d a je się m n iem ać, iż d o n io s ła i t w ó r ­ c z a r o la je d n o s te k w sp o łe cz eń s tw ie , p o leg a n a tem , iż o b ja w ia ją sp o łe c z e ń s tw u ow ą k o n ie c z n ą fa z ę ro z w o ju o b je k ty w n e g o d u c h a , bo „im m e n s c h lic h e n ird is c h e n L eb e n каш и d e r G e ist n u r d u rc h dlajs P e rs ö n lic h e s ic h kum ditun".

4 ó 0 S T A N BA DAŃ NAD M E T O D O L O G J Ą NAUK 44 nacisk na samoczynny rozwój k u ltu ry objektyw nej, uw zględniają mniej lub więcej udział czynników osobowych.

P ow staje jednak w ów czas p y ta n e , w jaki sposób przeprowadzić to połączenie. Popularne jest tu stanowisko odtw arzające rozwój kul­ tury, jako splot czynników objektyw nych i czynników osobowych, po­ jętych jednak jako sam odzielna rola jednostek.

Stanowisko takie prow adzi do lekcew ażenia tła socjalnego. Hi- s to rja kultury, w jakiejbądź d zedzin ie, staje się obrazowaniem ro z ­ w oju problem ów zachodzącego w w ybitnych jednostkach. T ak np. stu- d ja C assirera n ad pojęć em stosunku wolności i formy (F re h e it und Form ) zajm u ją się tylko objektywnem i fazam i rozw oju tego proble­ mu, jawiącem. s'ę w w ybitnych jednostkach (Luter, Leibniz, itd) z po­ minięciem pytania o socjalną recepcję danych rozw iązań. K oncepcja h istorji ducha ludzkiego, dana przez U ngera Literaturgeschichte als Problemgeschichte 1924, żąd a w yraźnie badania rozw oju pewnych problemów, przyczem jedynie interesującem jest przedstaw ianie zmian, przezwyciężeń, rozw iązań, przełomów, zachodzących w d a­ nym rozw oju, z zupełnem pominięciem p y tań o ile społeczeństwo przejm ow ało daną sytuację ideową, jaw iącą s ę w jakiejś jednostce. Ja sn o form ułuje to Gundolf· „für die Geschichte des Ge stes kommt wenig darauf auf in welchem Umfange jene Synthese ( = rozwiązanie jakiegoś problem u) statth at, an wievielen sie sich vollzieht: dass sie s ch überhaupt vollzieht, wenn auch nur an e'nem Einzigen.,, das ist bedeutsam für die K räftegesch chte, die w ir schreiben wollen. Ein ein- zieger Mensch in dem eine neue Synthese sich vollzieht, ist wichtiger als die Um wälzung ganzer V olksm enungen“ (Gundolf, Shakespeare und der deutsche Geist 1911, 280). W ten sposób anal za historji du­ cha sta je s ‘ę analizą problemów i rozw iązań w oderwaniu od tła so­ cjalnego i od recepcji przez społeczeństwo tych rozw iązań (a naw et i w oderw aniu od psychobiograf cznego tła jednostek, w których syn­ tezy te jaw ią się).

Te konsekw encje skłoniły badaczy — o socjologicznem nastaw ie­ niu — do rew izji sposobów ujm ow ania rozw oju kultury, jako współ- dz ałan ia czynników objektyw nych i osobowych. N ajjaśniej uczynił to Som bart i Troeltsch. P erw szy, om aw iając genezę proletarjackiego so­ cjalizm u (Der proletarische Sozial.smus 1924), obok czynników psy­ chologicznych (psychiczny typ człowieka zdolnego p rzejąć s ę i gło­ sić określone zasady ideowe) i ideologicznych (rola elem entów szere­ gu objektywnego) w skazuje na podłoże socjalne, w którem zbiegają się obie powyższe grupy czynników. Podobn’e Troeltsch w swych p ra ­ cach w skazuje na powiązanie idei i osobowości, leżące w sytuacji so­ cjalnej.

M iędzy racjonalną, objektyw ną, trw ałą ideą, a irracjonalną, przy ­ padkow ą, niecbl czalną osobowośc'ą istnieje środow isko socjalne: in­ sty tu cje i formy współżycia bardziej trw ałe i niezmienne, niż osobo­ wości, mniej ab strakcyjne i zloglzowane, niż świat idei. Na to medium k ład ł Troeltsch silny nac sk w swych pracach histerycznych. Teore­ tyczną próbę zsyntetyzow ania idei, środow iska socjalnego i osobowości p o d jął na fenomenologicznych podstaw ach Th. L itt w dziele Individuum und Gemeinschaft 1923, w ykazując n erozerw alncść splotu tych czyn­ ników i sztuczność w yróżniania w tym sploc'e rzekom o sam cdziel. nych składników. Podobnie i Spann — w ychodząc z innych założeń —■ zwrócł uwagę na n ‘erozdzielność jednostki i społeczeństwa.

W św ietle tych badań stanowiska indyw idualistycznego i k olekty­ wistycznego p ojm ow an a dziejów w ydają się równ eż bezzasadne. Oba bowiem opierają się o przeciw staw ienie jednostki i społeczeństw a, które w rzeczyw istości n.re zachodzi. M iędzy jednostką a sp ołeczeń ­ stwem zachodzi nierozerwalna sieć w zajem nych zw iązków , w tę sieć w plecione są także czynniki i podniety, leżące w kulturze objektyw ­ nej, Idea, sp ołeczeństw o i jednostka stanowią splot akcyj i reakcyj, sp lot zw iązków i zależności wzajem nych, a badania historyczne powin­ n y odtwarzać ten splot, będący istotą rozwoju kultury, n e troszcząc się o nierozw iązalne, bo fałszyw ie postawione, pytania co jest ostatecz­ ną ,,przyczyną" i „motorem" rozwoju: dialektycznie rozw ijająca się idea? tendencje ducha zbiorow ości? czy swobodna tw órczość n ieza­ leżnej jednostki?

b. R o z w ó j i d j o g e n e t y c z n y i a l l o g e n e t y c z n y , W ysum ęte ostatnio zagadnienie prowadzi nas do innego przeciw ień­ stw a w zakresie m etod badan a. Pom ijając już spraw ę czy przemiany zachodzące w pewnej dziedz'n e kultury interpretow ać trzeba jako rozwój objektywnej idei czy jako rozwój osobowości — pow staje py­ tanie, czy je traktować n ależy jako rozwój, którego w szelkie czynniki leżą w obrębie owej badanej dziedziny, czy też n ależy uw zględniać czynniki, leżące poza daną dz edzlną kultury, ale m ające w p ływ na jej przemiany.

Zgodnie z tem przeciw ’enstw em p ow stają próby tlum aczen’a roz­

woju w yłączn ie czynn ’kami zjaw isk tej samej jakości: w ten

immanentny sposób badał historję sztuki np. W ölffin, lub Riegl, historję filozofji i pewnych problemów Cassirer i W ndelband. P rze­ ciw staw iają się zaś tym próbom ludz e, w idzący doniosły udział czyn­ ników, leżących poza daną dziedziną i tak np. na pozaartystyczne czynniki rozwoju sztuki zw racał uwagę G. Dehios, M ax W eber ( Die

12.

4 6 2 STAN B A DAŃ NAD M E T O D O I . O G J A NAUK 4 6

rationalen und soziologischen Grundlagen der Musik 1921), n a poza­ naukowe w rozw oju wiedzy M. Scheler.

M etodologicznie znowu upraw nione są obi© postaw y: możemy sto­ sować bądź jedną, bądź drugą m etodą i patrzeć, o ile p o trafią u jąć z ja ­ w iska i ile nam o nich powiedzieć. Pam iętać przy tem trzeba, iż moż­ ność idiogenetycznego przedstaw ienia jakiegoś rozw oju nie świadczy jeszcze o tem, że i w rzeczyw stości rozwój ów nie zależał od innych czynników, S tan В można u jąć jako rozkład i syntezę elem entów s ta ­ nu A, ale przecież istnieć m ogłyby jakieś jeszcze siły X, leżące poza tym szereg em, a będące w spólną „przyczyną" rozkładu A i tw orzenia B- Je śli jedn ak chodzi o teorjopoznaw cze spraw y, o to jak n ap raw ­ dę, w rzeczywistości przebiega rozwój, to przew aża dziś mniemanie, iż jest on we w szystkich dz edzinach w zajem nie powiązany.

Pow iązanie to najsilniej jest podkreślane w obrębie: sztuki, filo- zofji i r e l g j ’. W edług U ngera Literaturgeschichte und Geistesge­ schichte (w Deutsche V ierteljahrsch rift für G e!stesg, 1926, H. 2), są to dz'edziny, w yrażające doniosłe problem y życia (Lebensprobleme) różnem i środkam i, a więc; „religios-gefühlsm ässig, philcsoph'sch-er- k e n t’ssmässig, künstlerisch-phantas'em ässig". Program badań takich, któreby ujm ow ały te dziedziny w związku, opartym o tezę, iż w yra­ ż a ją one jednakow e problem y, naszkicow ał Unger w rozpraw ie Litera­ turgeschichte als Problemgeschichte 1924, Teoretycznie o zagadnieniu jedności tych trzech dziedzin k u ltu ry mówi bardzo m ętn e H. Cysarz w dziele: Literaturgeschichte als Geistesgeschichte W ien, 1926,

Zgodnie z tem jednak cośmy mów li o koncepcji jedności ku ltury w o g ó le — badania wzajem nych związków i zależności nie ograniczają s 'ę wcale do określania związków w sferze religji, sztuki, filozofjr, jak spraw y te u jm u ją Unger i Cysarz, ale obejm ują ogół dziedzin kultury. Cytowaliśm y już wyżej p rzy kłady odnośnych badań.

W szystkie te b a d a n :a zm ierzają drogą anal zy różnych dziedzin do określenia „W eltanschauliches A priorl" danej kultury, jaw ącego się w każdej dziedzin ę życia. Czy — w myśl poglądów U ngera, Cy- sarza — jawi się ono n ajjaśniej i najbezpośredniej w sztuce, f Iozofji i rei g ji danej epoki, czy w myśl przekonań innych, równie głęboko tkwi w zjaw iskach socjalnych i gospodarczych — to spraw a dalsza. W spólne jest wszakże przekonanie, że is tn :eje wszędzie, i że dlatego każda dziedzina jest w związku z k ażdą inną.

Poruszone problem y idei i osobowości, oderw anego i powiązanego traktow ania zjaw isk prow adzą do zagadnienia ujęc a samego rozwoju, które to ujęcie musi się zmieniać zależnie od zajęcia tego lub innego stanowiska.

c. P r z y c z y n o w o ś ć i d i a l e k t y k a .

P ojęcie przyczynow ości w ogóle ma w sobie ciężkie grzechy niejas­ ności i przyrodoznaw stw o w sp ółczesne chętnie go s ę w yrzekło. W na­

ukach hum anistycznych nie jest lepiej. Zakłada ono przedew szyst-

kiem rozkładalncść zjaw isk na elem enty i w yklucza twórczość i no­ w ość. Idz e dalej jeszcze: postuluje — nie tylko praw idłow ość prze­ biegu zjawisk, ale i powtarzalność, a w szelk e próby przezw ycięże­ nia tego koncepcjam i „przyczynow ości indyw idualnej“ (S mmel) *) za­ w odzą. W yraźna jednokierunkowość pojęcia przyczynow ości, zm usza­ jąca do śc slego rozgraniczeń a: działającej przyczyny i w yw ołanego skutku — nie może być zaspokojona w badaniach historycznych, któ­ re najczęściej mają do czynienia ze zjawiskam i oddziaływ ającem i na eiebie, ze splotem różnokierunkowych związków.

M iejsce natural stycznego pojęcia przyczynow ości, m echanizujące- go rozwój — zajm ują inne m etody. Można je nazw ać dialektycznem u N ie chodzi im o szukanie przyczyn — lecz o ujawnienie rozwoju jako żyw ego i twórczego stawania s ę. Ju ż sam ten cel przesądza, iż nie m oże istnieć jedna i określona raz na zaw sze, a dla w szystkich przed­ m iotów badania w spólna m etoda. Musi być dostosowaną do rytmu życia, jaki tętn: w tern, co się bada. Ontolog'cznem założeniem jest p rzyjęcie istnienia żyw ych t. zn. niem echanicznie złożonych całości, n oszących w sobie sw o s te , dynam icze prawo rozwoju. Prow adzi to z konieczności do immanentyzmu. do wyprow adzania w szelkich faz rozwoju danej całości — z niej sam ej, w p ływ czynników zew nętrz­ nych zostaje przekreślony, a stosunek do otoczenia tłum aczony na pod­ staw ie zgodności lub niezgodności istoty danej ca łości z atmosferą: brane być może to tylko, co już jest p o sa d a n e.

N iebezpieczeństw o takiego stanowiska dla rozumienia historycznego

dostrzegł bystro K. V ossler Grammatik und Sprachgeschichte, w ykazu­

jąc, iż przyjęcie immanentnego, dialektycznego rozwoju znosi h istoiję. Podobnie Troeltsch w skazyw ał, iż uznanie immanentnego rozwoju ab­ solutnych idej nie dopuszcza istnien a dziejów. I tak np, w chrześci- ja ń sk e j filozofji dziejów , stoi na pierw szym planie: „das jeder w ir­ klichen G eschichte, jeder Forschung und Kritik, auch jeder echten Zeitlichke't entzogene W under, der G ott-M ensch, der G eschichte und zeitloses W esen zugleich ist, das Erlösungswunder, das in geschicht­ licher H ülle ein kosm isches Ere gnis ist". (Die Bedeutung der Ge­ schichte für die Weltanschaung 1918, 8).

Istotnie: im siln iejszy n ac:sk się k ład zie na spontaniczność,

swoi-ł ) Por. też H. Bergmann D er B egriff d er V erursachung und das P roblem der

4 6 4 ST A N B A DAŃ NA D M E T O D O L O G J Ą NAUK 4 8

stcść, im m anentność rozw oju pewnych całości, tem bliższe jest onto- logiczne hypcstazow anie ich, jako odrębnych, sam ostny ch , wiecznych bytów. G dy się jednak tak dzieje — łatw o spostrzec, iż wówczas te nowe m etody, p o p ełn iają zasadniczy grzech starych: jest n m nieopa­ nowane dążenie do ostatecznego zrozum ienia zjaw isk. Dawniej p ro ­ w adziło ono do pozytyw istycznego rozkładania zjaw isk na elem en­ ty i przypuszczenia, że form ułka ich mechanicznego połączenia w y­ jaśnia wszystko, Dz ś są w m odzie m etody djalektyczne, organiczne i t. p. — ale p ragną one również odpowiedzieć na ostateczne: „d la­ czego"? J e s t to również szukanie — jakkolwiek ukryte — „przyczyn". Przeć wko tem u nowemu m etafizycznem u rozum iem u — jak i przeciw dawnemu, pozytyw istycznem u — w ysunąć trzeba tezę uśw ia­ d am iającą zasadniczą tajem niczość zjaw isk, Z tem, że nauki hum a­ nistyczne mogą tylko opisyw ać zjaw ska, ale że nie p otrafią — p ra ­ wdopodobnie nigdy — zrozumieć do głębi ich genezy — trzeba s ę pogodz ć, tak jak się pogodziły nauki przyrodnicze, k tó re oddawna już b a d a ją i opisują związki, rezygnując na długo, jeśli nie na zawsze z odsłonięcia „zagadki bytu", W hum an styce tymczasem, zapew ne przez pokrew ieństwo jej przedm otu z nami, pokutuje wciąż w iara w możność rozw iązania tajem nicy narodzin takiej czy innej formy,

Powiązane dokumenty