• Nie Znaleziono Wyników

Ruch w uchu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ruch w uchu"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Adam Dziadek

Ruch w uchu

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (119), 106-110

2009

(2)

90

1

Słuchając uw ażnie polskiej poezji fu turystycznej, byłem od zawsze p rze k o n a­ ny o potrzeb ie n ap isan ia książki, k tóra p odejm ie za gadnienia b rzm ień , która wy­ woła ferm ent i spow oduje „ruch w u c h u ” . Taka książka niedaw no pow stała, m am na m yśli pracę Beaty Śniecikow skiej „Nuż w u h u ”? Koncepcje dźwięku w poezji pol­

skiego fu tu ryzm u 1. Jest to dzieło w m ojej o p in ii niezw ykłe, dzieło, o którym trzeba

n apisać, aby zachęcić do jego lektury. R zadko dziś czyta się k siążki naukow e tw o­ rzone z ta k im rozm achem , a decyduje o tym ogrom na praca m ateriałow a i k o n ­ tekstow a, jaką w ykonała autorka. Świadomość h istorycznoliteracka łączy się tu p ły n n ie z teorią literatu ry , swoista filozofia języka poetyckiego z kom paratystyką. Z naczenie m onografii Śniecikow skiej polega nie tylko na erudycyjności (dziś w li­ teraturoznaw stw ie w szystko albo praw ie w szystko, co się pisze, jest erudycyjne, więc te n p rzy m io tn ik w o d n iesien iu do om awianej pozycji n ie do końca wydaje się stosowny), ale p rzede w szystkim na tym , że jest to g r u n t o w n e p r z e ­ m y ś l e n i e i o p i s a n i e f u t u r y z m u n a n o w o , czego nie zrobił d otąd na tak ą skalę n ik t. I rzeczywiście jest tak, jak n apisała autorka na początku pracy, zanim jeszcze zdążyła rozpuścić w iedźm y swojej wiedzy: „N ikt dotychczas nie zaproponow ał szerokiego, całościowego ujęcia problem ów dźwiękowego u kształ­ tow ania w ierszy fu tu ry stó w ” (s. 45). D odam tylko, że w iedźm y w iedzy Śniecikow ­ skiej m k n ą na swoich m io tłach z oszałam iającą prędkością i w ym iatają ze swojej drogi w szelkie nadużycia, nied o ró b k i i niedopow iedzenia. Co w ięcej, autorka nie boi się śm iałych tez n aruszających scjentyczne tab u , nie obawia się p olem ik i z n a j­ w ybitniejszym znaw cam i p roblem atyki, których opinie uznaw ane były za n ie n a ­

1 B. Śniecikow ska „N uż w uchu”? Koncepcje dźwięku w poezji polskiego futuryzm u, W ydaw nictw o UWr, W roclaw 2008. C y taty lokalizuję w tekście.

(3)

Dziadek Ruch w uchu

ruszalne. O d tąd każdy, kto zechce się wypow iadać na te m at fu tu ry zm u , będzie m u siał do tej k siążki się odwołać. I dobrze!

N a przeszło pięciu set stronicach te k stu o d n ajd u jem y cały szereg p y ta ń sku­ pionych wokół zag ad n ień in stru m e n ta c ji brzm ieniow ej (i nie tylko, bo autorka staw ia p ytania tam , gdzie spraw y uznaje się zwykle za na w skroś oczywiste, n ie ­ w arte zachodu - przy p ad ek znakom icie opisanego w tej rozpraw ie p ro b lem u n a ­ śladow ania C hlebnikow a przez polskich poetów), całe ciągi zaskakujących odkryw­ czością m ik ro a n aliz , k o m paratystycznych eksperym entów , któ ry ch skuteczność w ręcz dom aga się pytania: jak to m ożliw e, że n ik t d o tą d na to nie w padł? Poczęte w sk ru p u latn y ch le k tu rach utw orów Jasieńskiego, S terna, W ata, M łodożeńca i Czy­ żewskiego odkrycia Śniecikow skiej urzek ają p ro sto tą i rzadko pozostaw iają w ąt­ pliwości. O d tej książki tru d n o się oderw ać, poniew aż zachwyca (zachwyci głów­ nie tych, któ rzy lu b ią i um ieją słuchać) p łynnością to k u n arracyjnego, sw oistą przyjem nością płynącą z now atorskiego o dsłaniania ukrytych w b rzm ien ia ch zn a­ czeń. Tym, co m n ie szczególnie urzekło w tej pracy, jest konkret. B rak tu scjen- tycznego w odolejstw a, tekstow ej waty, pustej syntagm y szczelnie w ypełniającej myślowe luki. Poza tym , rzecz kolejna, w nikliw ość i dociekliwość. Śniecikow skiej nie zadow alają o pinie innych, p roste odw ołania do opracow ań o ustalonej w św ia­ dom ości badaw czej opinii. K arty tej księgi o fu tu ry z m ie przem ierza podskórnie im peratyw : „Spraw dzam !” . S praw dzam , poniew aż w ątpię, spraw dzam , poniew aż chcę w iedzieć na pewno. To nie jest jakaś b an a ln a potrzeba udow odnienia swoich racji, ustalen ia P raw dy O statecznej, jedynej i niepodw ażalnej, o której przecież wiemy, że jej nie m a, i do której b e z u sta n n ie w naszych poszukiw aniach u siłu je ­ m y się zbliżyć. Ta praca d o b itn ie św iadczy o dociekliw ości jej au to rk i - choć szu­ kałem p iln ie, nie udało m i się odnaleźć żadnego referencyjnego pom inięcia. Tam, gdzie tru d n e było z jakichś przyczyn zdobycie oryginalnego te k stu w języku ob­ cym , Śniecikow ska dotarła do przekładów na in n e języki. Tam , gdzie b ra k było przekładów tekstów poetyckich, au to rk a rad ziła sobie sam a lub konsultow ała sp ra­ wę z filologam i obcym i, co zresztą zostało sk ru p u la tn ie odnotow ane w p odzięko­ w aniach i w p rzypisach do każdego konsultow anego z kim ś innym tekstu.

W tym m iejscu k o nieczna jest n iew ielka dygresja. O tóż p raca ta u św iadam ia spore b ra k i w zak resie przek ład ó w na język p o lsk i aw angardow ej p oezji fra n c u ­ skiej, w łoskiej czy n ie m ie ck ie j. A u to rk a m u siała p okonać w ielkie przeszk o d y z tym zw iązane i te n asp ek t jej p rac y chcę szczególnie docenić. P rzek ład ając b o ­ w iem te k sty uchodzące za n ie p rz e k ła d a ln e , zm uszona była do nadzw yczaj tr u d ­ nej p rac y w k ilk u językach n araz. P ow iedziałbym naw et, że gdyby tłu m ac ze n ia w ybranych tekstów istniały, to p ra w d o p o d o b n ie au to rk a m u siała b y dokonać w ła­ snych, czego w ym aga specyfika problem ow a tej książki. Piszę te słowa jako tłu ­ m acz k siążk i Ja cq u e s’a D e rrid y Szibbolet dla Paula Celana, w której płaszczyzna p rz e k ła d u tekstów C elana i sam ego w yw odu filozofa są niero zerw aln e. W tr a k ­ cie p rz e k ła d u , po m im o istn iejący c h polskojęzycznych edycji C elana, w ielo k ro t­ nie zm uszony b yłem tłum aczyć te k sty poety na nowo, czego dom agał się dyskurs

(4)

K siążka Śniecikow skiej jest p róbą odpow iedzi na b ardzo w ażne p ytanie, które autorka postaw iła zresztą w zakończeniu: „Co n am zostało z fu tu ry z m u ?” (s. 543­ 550). A utorka odpow iada na to p y ta n ie tak: „nowoczesne postrzeganie języka lite ­ r a tu ry ” (s. 550) i n ie sposób się z tą odpow iedzią nie zgodzić. Jeśli odkryw am y fu tu ry z m i szerzej, aw angardę, dziś, k iedy w yposażono nas w n arzędzia w spółcze­ snego językoznaw stw a i filozofii języka, staje się oczywiste, że bez literatu ry , która staw iała tru d n e p y tan ia na początku X X w ieku, niew iele ruchów w językoznaw ­ stwie, literaturoznaw stw ie i filozofii m ożna by było wykonać.

Z naczące w tej pracy w ydaje się przejście od m łodopolskiej m uzyczności do stru k tu r brzm ieniow ych poezji fu turystycznej. To b ardzo w ażny gest badaw czy p odkreślający w ięź z trad y cją literack ą, ale też - co jest o w iele w ażniejsze - w ska­ zujący na rew olucyjny ch a ra k te r języka poetyckiego futurystów . To ich wiersze spraw iły w końcu, że już nie sposób tru ć dalej o m uzyczności, m elodyjności czy śpiew ności w iersza. Sfera b rzm ień tej poezji odsłania u k ry tą w niej sup lem en tar- ność znaczeń, a autorka m a tego p ełn ą świadomość.

Śniecikowska jako p ilna uczennica strukturalistów (dziś niestosow nie jest ko­ goś tak nazywać, ale ani nie dla m nie, ani na szczęście dla w ielu innych) zdaje się postępować zgodnie z m yślą w ypow iedzianą przez Rom ana Jakobsona w jego Six

leçon sur le son et le sens: „Dźwięki mowy m ogą być rozum iane, określane, klasyfiko­

w ane i w yjaśniane w yłącznie pod kątem funkcji, jaką pełnią w języku”2. Rzeczywi­ ście, w tej książce ta k jest, w szystkie bow iem analizy „tkanki dźwiękowej” (ulubio­ ne i zręczne określenie autorki) odsłaniają (lub starają się odsłaniać) jej ścisłe sfunk- cjonalizow anie i w yrastają z przekonania o kom unikatyw nym charakterze języka. A utorka próbuje na ich podstaw ie usystematyzować, uporządkow ać i sklasyfikować dostrzeżone w w ierszach futurystycznych fenom eny dźwiękowe. Te klasyfikacje nie w zbudzają zbyt wielkiego entuzjazm u, ale rozum iem , że w tej pracy m usiały się znaleźć. D laczego napisałem , że nie w zbudzają entuzjazm u? Co pow iedziałby Kurt Schw itters, kiedy dow iedziałby się, że liczne jego utwory są m irohładam i. Co p o ­ w iedzieliby na to H ans A rp i H ugo Ball? N iestety, tego nie dowiem y się nigdy, ale nie jest przecież wykluczone, że bardzo by im się ta nazwa spodobała.

Pewne w ątpliw ości pojaw iły się przy n am o p an ik a ch A leksandra W ata. Same n am o p an ik i doczekały się odrębnego hasła w Słow niku rodzajów i gatunków literac­

kich. N am o p a n ik - to dziw ny gatu n ek , k tó ry w yznaczają w h isto rii lite ra tu ry p o ­

w szechnej dwa teksty W ata: Namopanik charuna i Namopańik Barwistanu. I n te r ­ pretow ano i om aw iano je w ielokrotnie, a najciekaw sze opracow ania wyszły spod pióra Tom asa Venclovy3 i Jarosław a P łu c ie n n ik a 4. In te rp re ta to rz y zw racają

uwa-R. Jakobson S ix leçon sur le son et le sens, préf. de C. L évi-S trauss, Éd. de M in u it, P aris 1976, s. 115.

T. Venclova Aleksander Wat. Obrazoburca, przeł. J. G oślicki, W ydaw nictw o L iterack ie, K raków 1997, s. 70-72.

J. P łu cien n ik Namopanik, hasło w: Słownik rodzajów i gatunków literackich, red.

G. Gazda, S. Tynecka-M akow ska, w stęp G. Gazda, U niversitas, K raków 2006, s. 440-442. 00

o

2

(5)

Dziadek Ruch w uchu

gę na zw iązek z Jam esem Joycem , W ielim irem C hlebnikow em , Ju lian e m Tuw i­ m em , w skazują na religijne kontek sty gatu n k u . A utorka p ro p o n u je swoją w łasną, oryginalną i ciekawą in terp retację. Czytając W ata, w ielokrotnie zw racałem uwagę na fakt, że n am o p an ik i pod względem form alnym przypom inają m odlitw ę, to ważna uwaga odnotow ana także przez Śniecikow ską. Rzeczywiście, obydwa teksty zro ­ bione są na bazie m odlitw y i obydwa trzeba czytać z w ielkim w yczuleniem na fo­ netykę. Tom as Venclova czytał je w o d n ie sie n iu do anagram ów F erd y n an d a de S aussure’a (ściśle m ów iąc, chodzi tu o p arag ram , u de S au ssu re’a opierający się na w ch ła n ia n iu w ielu sensów w ko m u n ik acie poetyckim , k tó ry m oże być sc en tra­ lizow any przez jakiś sens). A utorka zwraca uwagę na zagad n ien ie anagram ów de S aussure’a, ale nie w ykorzystuje jego pom ysłów do swoich analiz, któ re podążają in n y m try b em m etodologicznym i zgodnie z in n ą te o rią tek stu , różną od tej, która ukształtow ała się we F ra n cji w ścisłym zw iązku z te o riam i de S aussure’a. N a m a r­ ginesie dodam , że pom ysły tzw. „drugiej rew olucji S aussurow skiej” nie m ogą się w żaden sposób przebić przez m u r oporu w polsk im literaturoznaw stw ie, podczas gdy w innych k raja ch stały się jeszcze w ubiegłym w ieku w p ełn i upraw nionym i uzn an y m try b em analizy tekstów literack ich . O w ielkiej roli układów fonetycz­ nych pisał też Jarosław P łu cie n n ik . Śniecikow ska uznaje nazw ę n am o p an ik za: „urobioną przez sam ego W ata, p raw dopodobnie - z w ykorzystaniem m etody an a­ gram owej - od «m anii» i «paniki» (idę tu za sugestią A. P om orskiego)” (s. 171). M yślę, w brew autorce, że tej in te rp re ta c ji nie potw ierdza fakt zam ieszczenia na okładce Nieśmiertelnego tomu fu tu ryz zapisu „namo! p a n ik ” . Ż aden z w ym ienionych tu w nikliw ych czytelników W ata n ie zw rócił uw agi na fakt, że zaw arta w ty tu ło ­ wych określeniach genologicznych form uła, to słowo utw orzone, a jakże, na zasa­ dzie anagram atycznej (w ro zu m ien iu de S aussure’a, więc nie stylistycznie, a fone­ tycznie) od m odlitew nych czy litan ijn y ch słów „N am o P an ie” - poeta zm ienia jedynie repartycję tych słów, które w ciągu fonetycznym dają słowo „ n a m o p a n ik ” . U znanie należy się in tu ic ji Śniecikow skiej, kiedy pisze o Ursonate Schw itter- sa: „Z apis Ursonate p rzypom ina swoistą p a rty tu rę ” (s. 295). To rzeczyw iście utw ór „do w y konania”, a spraw a jego recytacji jest bez w ątp ien ia b ardzo w ażna. Schw it­ te rs w ykonuje te n utw ór w sposób nadzw yczajny, ożywiając sw oim głosem tekst i czyniąc zeń autentyczną sonatę polisem antycznych dźwięków5. Trochę m oże szko­ da, że autorka nie dotarła do recytacji, któ ra pom ogłaby jej jeszcze m ocniej wes­ przeć p rzyjęte założenia interp retacy jn e.

Z aniepokoiła m n ie nieco analiza w iersza S terna Melancholia (s. 358), zwłasz­ cza w zestaw ieniu ze S chw ittersem i jego Unsittliches i-Gedicht. Co m a jedno do drugiego, nie b ardzo w iem , inaczej m ów iąc, nie bard zo m nie wywód au to rk i tej spraw ie p rzekonuje. Bardziej n ato m ia st zaniepokoiła m n ie in te rp re ta c ja M elan­

cholii. Bez w ątpienia jest to utw ór kom iczny, ale m etam orfoza nie jest w n im ab­

surdalna. M yślę, że dam y w tym w ierszu nie są dam am i, ale zw ykłym i m

ieszczka-Recytację utw oru S chw ittersa znalazłem w ciekaw ej edycji płytow ej lunapark 0,10 przygotow anej przez M arca D achy dla w ydaw nictw a Subrosa w 1999 roku.

60

(6)

11

0

m i. Tytułow a m e lancholia nie jest m elancholią, a po p ro stu nu d ą. M ieszczki u d a­ jące dam y zabijają n u d ę rozm ow ą o k otletach, są jak m a rio n etk i kołyszące się „na stu p o stro n k ac h ” . Ale to m oje w łasne zdanie.

I na koniec jeszcze jedna, istotna uwaga. N ie w szystko jest koncepcją. Chcę pow iedzieć, że nie w szystkie zjaw iska dźwiękowe w poezji polskiego fu tu ry z m u (ani w żadnej innej poezji) o p ierają się na koncepcjach. G dzie jest sfera nieśw ia­ domości? G dzie jest p arag ram aty zm (de Saussure, Ju lia K risteva)? G dzie jest si­

gnifiance [znaczącość], zapożyczona do prac literaturoznaw czych z psychoanalizy

L acanow skiej, oznaczająca zarów no proces w ytw arzania sensu, jak i rez u ltat tego p rocesu i obejm ująca d ziałan ia w yłącznie w obrębie signifiants, k tó re n igdy nie odnoszą się do signifié? G dzie w reszcie jest in traty p o g rafia (H e n ri M eschonnic) i ściśle z n ią pow iązane kw estie ry tm u oraz u k ła d u te k stu na stronicy (page perfor­

mative)? Ta seria p y ta ń w żad n y m razie nie jest uwagą adresow aną do au to rk i,

która w końcu stworzyła k o h ere n tn y m etodologicznie m odel opisu in stru m e n ta - cji głoskowej w tek stach futurystycznych. Staw iając te pytan ia, pró b u ję wskazać dalsze m ożliwe drogi analizy układów brzm ieniow ych w poezji futurystycznej. To jest praca do w ykonania, m a teria ł na kolejną pośw ięconą tej problem atyce książkę.

P odziw iam pracę Śniecikow skiej za jej rozm ach, za zaw artą w niej w iedzę i ory­ g inalne pom ysły oraz in te rp re tac je. Z achęcam do jej le k tu ry każdego, kogo in te ­ resuje poezja futurystyczna, zwłaszcza zaś jej k ształt brzm ieniow y. Tak napraw dę, to nie m uszę zachęcać, bo jeśli w przyszłości ktoś zechce zajm ować się polskim futuryzm em , to tej k siążki w żaden sposób n ie będzie m ógł pom inąć.

Adam DZIADEK

Abstract

Adam DZIADEK

University of Sielesia (Katowice)

A Motion in the Ear

Review of the book by Beata Śniecikowska, “Nuż w uhu"? Koncepcje dźwięku w poezji

polskiego futuryzmu [A knive in the ear? T h e concepts of sound in Polish futurist poetry'],

W ro cław 2008.

Having embarked on a far-flung analysis and evaluation of this book, the review er emphasises its revealing character, against the background of the existing studies focusing on Polish futurist poetry.

Cytaty

Powiązane dokumenty

T y lko w nocy turlały się bezwładnie po całym łóżeczku, bo chłopiec nie mógł we śnie utrzymać ich w rączkach.. I historia mogłaby być ciekawa i wesoła,

Dalej następują teksty o  bardziej praktycznym wymiarze, prezentujące między innymi: labo- ratoria miejskie (Laboratoria Miejskie Europy Środkowej. Miasta pamięć i kry-

Sama postać Anny na dwóch pierwszych rycinach pokazana jest w trzech czwartych wysokości, na dalszych tylko do połowy, ucięta tuż pod klamrą paska.. Jedynie na

ca powoduje usuwanie się i zapadanie się mas skalnych, z tej też przyczyny głazy zamknęły część pieczary, której b y t nie może być trwałym.. Pieczary w

Spółdzielnia ELSIN uczy zawodu, umożliwia podjęcie pracy i otacza opieka swych

Propozycja rozstrzygania konfliktu wartości i określenia moralnego obowiązku w oparciu o ową buchalterię moralną opiera się na (naiwnym z dzisiejszego punktu widzenia)

Po każdej jednostce czasu następują narodziny i zgony oraz starze- nie (przechodzenie do następnej

Określ, jaki problem podejmuje Jerzy Stempowski w podanym tekście. Zajmij stanowisko wobec rozwiązania przyjętego przez autora, odwołując się do tego tekstu oraz do innych