Janusz Czarny
30 niedziela zwykła - "Bądź dobrej
myśli, wstań, woła cię"
Wrocławski Przegląd Teologiczny 2/1, 172-173
POMOCE DUSZPASTERSKIE
172
30 NIEDZIELA ZWYKŁA (NIEDZIELA MISYJNA) - 23 X 1994
„ B ą d ź
dobrej myśli, wstań, woła cię”
1. Wydarzenie, w którym dzisiejszej niedzieli objawia się nam Jezus Chrystus, jest zdumiewające, jeśli je ujrzymy w pełnym kontekście. Oto Pan Jezus zmierza do Jerozolimy. Wzbudza to niepokój kroczących za Nim; jest On już bowiem bardzo osaczony przez intrygi faryzeuszów i starszych ludu. Idzie jednak, świadomy grożącego Mu w Jerozolimie niebezpieczeństwa - to może wydawać się szaleń stwem.
Po drodze spotyka wielu ludzi, w tej liczbie także siedzącego przy drodze niewidomego żebraka. Właśnie ten niewidomy ukazuje nam, jak działa Bóg, że to, co się wydaje szaleństwem u ludzi, jest mądrością i miłością Boga. Bartymeusz syn Tymeusza jest żebrakiem i wyrzutkiem. Mówią mu, że Jezus z Nazaretu zbliża się i będzie tędy przechodził. Nie widzi Go, choć wie zapewne, że ten Mistrz idzie na pewną śmierć i właśnie wtedy zaczyna w nieznośny sposób wołać: S y n u D a w i d a , u litu j s ię n a d e m n ą ! Zdumiewające, że oczekuje pomocy od Tego, który idzie ku swojej klęsce i jeszcze Go nazywa „Synem Dawida” - Mesjaszem! Okazuje się jednak, że to właśnie on - Bartymeusz, niewidomy żebrak, najwięcej wiedział 0 zmierzającym do Jerozolimy Jezusie. Wiedział także i to, że czekająca Go „klęska” będzie w istocie triumfem, a także, że może mieć udział w tym triumfie przez wiarę. I d ź , tw o ja w ia r a c ię u z d r o w ił a.
2. Liturgia słowa dzisiejszej niedzieli wprowadza nas w samo serce chrześcijań stwa. Ukazuje bowiem rzesze niewidomych, którzy spragnieni zbawczej mocy Jezusa Chrystusa, siedzą przy drogach współczesnego świata. Czasami przeczuwają w Nim Zbawiciela, częściej jednak nie umieją zawołać Go po imieniu, tak jak to uczynił Bartymeusz, syn Tymeusza. Wszelako zawsze jest w nich głód sensu życia, głód miłości i pragnienie nieśmiertelności. Ze swoimi pragnieniami zwracają się do każdego, kto rzuci im grosik, choćby to była fałszywa moneta. Bywa, że sami spowodowali swą żałosną sytuację, lecz częściej jednak nie są winni temu, że nie widzą. Tacy się urodzili i nie spotkali człowieka, który rzekłby im: B ą d ź d o b r e j m y ś li, w s ta ń , w o ła c ię . A niestety, czasem słyszą naglenie, by zaprzestali wołania o uzdro wienie. Tak bowiem dzieje się zawsze, gdy wyznawanej wierze nie towarzyszy świadectwo, gdy zamyka się ją w prywatności, gdy swoim życiem przeczy się wyznawanym zasadom. Wiąra żywa i dojrzała nie może obejść się bez świadczenia 1 wierności przykazaniom, a jeśli jest ich pozbawiona, to raczej odpycha niż przyciąga, bardziej zasłania Boga niż Go odsłania. Gasi wołanie o uzdrowienie.
3. Dzisiejsza niedziela - Niedziela Misyjna - każe myśleć nam o milionach „niewidomych” biedaków czekających na światło Słowa Bożego. Ich duchowa ślepota jest niezawiniona - to raczej typowe sytuacje krajów misyjnych - „siedzą przy drodze” i oczekują Wybawiciela. Oczekują także na tych, którzy powiedzą im:
31 NIEDZIELA ZWYKŁA ROK B
173
B ą d ź d o b r e j m y ś li, w s ta ń , w o l a c ię . Czekają na tych, którzy obwieszczą im Boże powołanie, wszak uzdrowiony żebrak n a ty c h m ia s t p r z e jr z a ł i s z e d ł z a N i m d r o g ą (Mk 10,52).Wśród misyjnych zagadnień, które stanowią istotną treść naszej wiary, musimy dzisiaj akcentować tajemnicę powołania zawartą w nawróceniu. Wiara, przez którą uzdrawia moc Chrystusa, równocześnie powołuje do kroczenia za Nim po drodze krzyża; wzywa do głoszenia Chrystusa Ukrzyżowanego, bywa, że wzywa do szczególniejszego oddania się Chrystusowi w kapłaństwie.
W tym roku w sposób szczególny chce zaznaczyć swoją obecność w Kościele Papieskie Dzieło Misyjne Św. Piotra Apostoła, które - założone 1889 roku - niestrudzenie pracuje, wspierając rodzące się w krajach misyjnych powołania d a kapłaństwa. W 1922 roku Ojciec św. Pius XI nadał Dziełu rangę papieską, by jeszcze bardziej rozpowszechnić jego oddziaływanie. Za pośrednictwem tego Dzieła katolicy z całego świata mogą mieć swój udział we wspieraniu pracy seminariów duchownych i w pomocy w utrzymywaniu kleryków w krajach misyjnych. Dzięki temu ciągle może być słyszany ów apostolski głos: B ą d ź d o b r e j m y ś li, w s ta ń , w o ł a c i ę. Trudno ocenić jak wielu dzięki temu mogło „natychmiast przejrzeć i iść za Nim drogą”. Każdy, kto rozumie misyjny wymiar naszej wiary, może przyłączyć swój głos do apelu powołującego Chrystusa, dając modlitwę, ofiarę duchową lub materialną. Będzie to piękny udział w Papieskim Dziele Św. Piotra Apostoła, a przez to w przywracaniu światła wiary „siedzącym przy drodze”.
k s. J a n u s z C z a r n y
31 NIEDZIELA ZWYKŁA - 30 X 1994
„Będziesz miłował...”
Nie ma chyba dzisiaj słowa, co do którego nawarstwiłoby się więcej nieporo zumień, niż słowo „miłość”. Jest to słowo najpiękniejsze w ludzkim słowniku, a równocześnie słowo, które jest rozumiane na najróżniejsze sposoby. Inaczej rozumie je matka patrząc na swoje dziecko, inaczej chłopak trzymając za rękę swą dziewczynę, a jeszcze inaczej mieszkaniec europejskich miast widząc wymalowane na murze: m a k e l o v e... Miłość opiewają także poeci, tęsknią za nią młodzi; miłość dla jednych - sięga nieba, a dla innych - stacza się w rynsztok.
Jest to wszakże pojęcie, od którego wiele zależy, od jego znaczenia zależy kształt ludzkiego życia. Można powiedzieć, że tak przebiega nasze życie i taką nia wartość, jak rozumiemy miłość. Trzeba, niestety, stwierdzić, że czas dzisiejszy kojarzy miłość z przyjemnością, z brakiem odpowiedzialności i z tym do czego popychają nas instynkty. Znamy przecież znaczenie słów: „wolna miłość”.
Tak powoli miłość zaczyna oznaczać to, co jest dla mnie dobre, dla mnie przyjemne, dla mnie pożyteczne, dostarczające wzruszeń mnie ekscytujących. Taka