Mirosław Kiwka
2.Niedziela Wielkanocna, „Pan mój i
Bóg mój
Wrocławski Przegląd Teologiczny 8/2, 259-261
POMOCE DUSZPASTERSKIE 2 5 9
P o w ied zieli św iatu, że papiestw o jest ju ż na w ym arciu, a oto Jan P aw eł II je st najw ięk szym m oralnym autorytetem rozp oczętego w łaśn ie X X I wieku.
P o w ied zieli św iatu, że K o śc ió ł ju ż nic nie znaczy, a oto, m im o najróżniejszych form p rześladow ań nadal ży je i s ię rozwija.
P o w ied zieli św iatu, że p om oc, dobroć i p o św ięcen ie należą ju ż tylko do filantropii, której nie o ży w ia ju ż m iło ść B oga, a oto tysiące u czn iów Chrystusa na całym ś w ie c ie p o św ięc a sw e ż y c ie , czasem aż p o śm ierć, dla chorych i głodnych, u w ięzio n y ch i cierpią cych, w szę d z ie , g d zie tylko ciało cierpi, serce jęczy, a dusza je st w utrapieniu.
K iedy w o k ó ł nas tyle d ow o d ó w na p otęgę Bożej m iło ści, tylu ludzi, którzy n ie z a w ie dli się na N a d ziei, i m y p ozostaw m y groby n a szego zw ątpienia, b ezsiln o ści i b eznadziei. Porzućm y paraliżujący lęk. N abierzm y od w agi i k olejny raz, w bezrobociu i chorobie, w dostatku i radości, w osam otnieniu i krzyw dzie zaprośm y do sieb ie N azarejczyka. N a stęp ne p ok olen ia czekają, b yśm y n aszym ży ciem przekazali im D obrą N o w in ę , ż e Chrystus Zm artw ychw stał!
ks. Janusz Gorczyca
2. NIEDZIELA WIELKANOCNA - 22 IV 2001
„Pan mój i Bóg mój! Jezu, ufam Tobie!”
1. W cza sie gd y w całym K o śc ie le rozlega się okrzyk: „w id zieliśm y Pana”, a serca w iernych w yp ełn ia radość ze zm artw ychw stania Pana, sły szy m y d o ść prow okującą d ekla rację: „Jeżeli nie zo b aczę, je ż e li nie dotknę, n ie u w ierzę”. S łow a, z których pow od u św. Tom asz A p o sto ł otrzym ał przydom ek „n iew iern ego”, każą nam zastan ow ić s ię nad naturą naszej wiary. W ydaje się nam czasam i, że łatw iej b y ło b y nam w ierzyć, gd yb yśm y m ogli dotknąć Chrystusa Pan lub przynajmniej Go zob aczyć, bądź też b yć św iadkam i ja k ie g o ś cudu. A z drugiej strony rodzi się pytanie: czy takie d ośw iad czen ie u śm ierciłob y w nas w szy stk ie w ą tp liw o ści, jakie rodzą się zaw sze, ilekroć stajem y w ob ec tajem nicy B oga? K ogo w id zia ł Tom asz A postoł? O czym a ciała w id ział człow iek a, Jezusa z N azaretu, w i dział je g o przebite ręce, nogi i bok, ew identne znaki ukrzyżow ania. Jednakże w idząc c z ło w ieka, w y zn a ł B o g a i Pana. D ał św iad ectw o tem u, co przekracza granice lu dzkiego w zro ku. Zatem wiara w y b ieg a poza ramy zw yk łego dośw iadczenia, dom aga się cz eg o ś w ięcej n iż tylko św iad ectw a zm ysłów . Jest ona w sw ojej istocie aktem w ew n ętrznego przekona nia, u fn ości, je st oso b istą decyzją, którą m ogą w zm ocn ić, ale n igdy zastąpić przeżycia podobne do T om aszow ych. D latego św. Tom asz, m im o że w id ział, m usiał także w ierzyć w b óstw o T ego, K tórego oglądał, m usiał u w ierzyć, że to nie zjawa cz y halucynacja je g o u dręczonego um ysłu. Zastanawiające, d laczego Zm artw ychw stały nie ukazał się faryze uszom , arcykapłanom , Piłatow i. C zyż nie dlatego, że nie było w nich wiary, nie było w nich dobrej w o li, g o to w o ści przyjęcia? Z p ew n o ścią w y m y ślilib y oni jakąś teorię uzasadniają cą n ied orzeczn ość takiego dośw iadczenia. Próbkę sw ych um iejętności dali rozgłaszając, że to u czn io w ie w ykradli ciało.
2 6 0 POMOCE DUSZPASTERSKIE
O gląd an ie zatem „przedm iotu” w iary, n ie z a w sz e i n iek o n ieczn ie prow adzi do jej na rodzin cz y też u m ocnienia. Stąd też Chrystus Pan w y g ła sz a w span iałe b ło g o sła w ie ń stw o tych , „którzy n ie w id zie li, a u w ierzy li”. N asza w iara b ow iem rodzi s ię z u fn eg o przyjęcia św iad ectw a ludzi, którzy w id zie li i u w ierzyli p ierw si. Św. Jan k o ń c zy sw o ją E w a n g elię stw ierd zen iem , ż e to w szy stk o , co zo sta ło zapisane, je st tylko c z ę ś c ią znaków , ja k ie w ó w cz a s u czy n ił Jezus, te jed nak zapisano, „abyśm y w ierzy li i w ierząc m ieli ż y c ie w im ię J eg o ”. W ierzym y zatem , ufając p raw dom ów ności B o g a i w iarygod n ości j e g o św iadków , w ia ry g o d n o ści tych, którzy za p raw dziw ość przesłania p o św ięc ili sw o je ż y c ie .
2. C hrystus Pan przychod ząc do w y lęk n io n y ch u czn ió w w ieczo rem o w e g o p ier w sze g o dnia tygodn ia, p rzyn osi im pokój i radość. Przynosi także przebaczenie dla ich n iew iary i p o sy ła ich, aby tym przebaczeniem d zie lili się z innym i. A p o sto ło w ie zanurzeni zo stali w tajem n icę B o ż e g o m iłosierd zia, w yrażon ą w e w ła d zy od pu szczan ia grzechów . D ruga n ied ziela w ielk an ocn a ob ch odzona je s t w K o śc ie le jak o Ś w ięto M iłosierd zia B o ż e g o . N aj bardziej n iep ojętym przejaw em te g o ż M iłosierd zia j e s t tajem nica B o ż e g o przebaczenia dla lu d zk iego grzechu, dla c z ło w ie cz ej niew iary. P rzebaczenie to p o zw a la w zrastać, p o m i m o św ia d o m o ści p op ełn ion ego zła, braku zaufania, m iłości.
3. „W ieczorem , k ied y byłam w c e li, ujrzałam Pana Jezusa ubranego w sz a c ie białej. Jedna ręka w zn iesio n a do b ło g osław ień stw a, a druga dotykała szaty na piersiach. Z u ch y lenia szaty na piersiach w y ch o d z iły dw a w ielk ie prom ienie, jed en czerw ony, a drugi blady. W m ilczen iu w patryw ałam się w Pana, dusza m oja b yła przejęta bojaźnią, a le i radością w ielk ą. Po c h w ili p o w ied zia ł m i Jezus:
Wymaluj ten obraz według rysunku, który widzisz,
z podpisem: Jezu ufam Tobie. Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej
i na całym świecie. Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję
także, już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. Ja
sam bronić j ą będę jako swojej chwały. [...] Chcę, aby ten obraz, [...] był uroczyście po
święcony w pierwszą niedzielę Wielkanocy, ta niedziela ma być świętem Miłosierdzia
” . S ło w a te u sły sza ła siostra Faustyna K ow alsk a 2 2 lu tego 1931 r. w c e li p ło ck ieg o klasztoru. W izja, którą otrzym ała, w kilka lat później została utrwalona na p łótn ie i d ziś je s t znana pod p o sta cią Obrazu Jezusa M iłosiern ego.4. N iez w y k ła je st ow a zb ie żn o ść obrazów, na jak ie K o śc ió ł daje nam spoglądać w d zi sie jszą n ied zielę. Obraz Jezusa M iło siern eg o z w id zen ia św. Faustyny, w izja Syna C zło w ie c z e g o z A p o k a lip sy św. Jana, której fragm ent znajdujem y w II czytaniu oraz w izeru nek Chrystusa Z m artw ychw stałego, który staje pośród w y lęk łych u czn iów w zaryglow anym w ieczern ik u. U derza p o d ob ień stw o przesłania, ja k ie p ły n ie ku nam z k ażd ego z tych w iz e runków: „Przestań s ię lękać! Jam je s t P ierw szy i Ostatni, i żyjący. B y łem umarły, a oto jestem ży ją c y na w iek i w ie k ó w i m am k lu cze śm ierci i O tchłani” - m ó w i Syn C zło w ieczy , którego o g lą d a ł św. Jan. „Pokój w am ” - sły s z ą A p o sto ło w ie w ieczo rem o w e g o p ierw sze g o dnia tygodnia. „Jezu, u fam Tobie” - czytam y, patrząc na o b licze B o ż e g o M iłosierd zia. W każdym z przypadków je s t to przesłan ie n iosące otuchę, m o c, siłę, p okrzep ienie, b o taki je st z p ew n o śc ią za m y sł N ie d z ie li M iłosierdzia. „O tw orzyłem sw e serce ja k o ż y w e źródło m iłosierd zia. N iec h z n ie g o czerpią ż y c ie w szy stk ie dusze; niech s ię zb liż ą d o teg o m orza m iłosierd zia z w ie lk ą u fn ością, g rzeszn icy d ostąpią uspraw ied liw ienia, a sp raw iedliw i w dobrym u tw ierd zenia” - p o w ied zia ł Pan Jezus św. siostrze Faustynie i m ów i do k ażd ego z nas, b o każd y z nas potrzebuje teg o n iez w y k łe g o d ośw iadczenia m iłosierd zia pośród c o
POMOCE DUSZPASTERSKIE 261
dziennie przeżyw anej niem ocy, pośród o w e g o , j u ż nigdy w ięcej” i o w eg o „znow u to sam o” . K ażdy z nas niejednokrotnie „zam yka się z o b aw y” i jest jak w ieczern ik sparaliżow any strachem , b o dla m nie nie w ystarczy, bo m nie m ogą pom inąć, bo ok ażę s ię słabym , bo m nie zjedzą, bo b ęd ę ostatnim , bo...
5. M iło sierd zie B o ż e jest n iew ątpliw ie darem, ale jak każdy B o ż y d a rjest także p o w in n ością. P o w ied zian o b ow iem „ B ło gosław ien i m iłosiern i, alb ow iem oni m iłosierd zia d o stąpią” (M t 5,7). „N iech zniknie spośród w as w szelk a gorycz, u n iesien ie, gniew , zn ie w a żanie - w raz z w sz e lk ą z ło śc ią - zachęca św. Paw eł. - B ąd źcie dla sieb ie naw zajem dobrzy i m iłosiern i. Przebaczajcie sob ie, tak jak i B ó g w am przebaczył w C hrystusie” ( E f 4 ,3 1 ). M oże przy okazji przeżyw anej dziś N ied zieli M iłosierd zia dobrze je s t p o m y śleć, w o b ec k ogo b y liśm y ostatnio najbardziej n ie m iło sie r n i..., m oże dobrze b yłby także p rzypom nieć sob ie, że w m ałym k atech izm ie istnieje coś takiego jak u czynki m iłosierdzia.
ks. Mirosław Kiwka
3. NIEDZIELA WIELKANOCNA 29 - IV 2001
Ożywione nadzieje
Po w ie lk ic h w ydarzeniach: G olgoty, W ieczernika, spotkań z e Z m artw ychw stałym , A p o sto ło w ie wracają do spokojnej G alilei, nad jezio ro G enezaret. Ż y li przez ostatni czas w ogrom nym n ap ięciu ducha; d ośw iad czyli bólu, załam ania na duchu, zw ątpienia; a p o tem p rzyszły ch w ile p odn iosłej i n iew yp ow ied zian ej radości. To m in ęło, od ch od zą w s w o je strony rodzinne. Zabierają s ię do najprostszej pracy. W siadają d o ło d zi, b y ło w ić ryby. To ich n iep o w o d zen ie je s t jednak tylko preludium do n o w eg o w ielk ie g o w ydarzenia. Przybył do nich Pan. W n ieco zm ienionej postaci, a le to On. Przez M agdalenę, której jako p ierw szy ukazał się p o op uszczen iu grobu, kazał im w racać do G alilei. U cz y n ili to, a Jezus przybył tu za nim i, nad m orze G alilejskie. P oznali G o stojącego na brzegu będąc je s z c z e w ło d zi, p o n iew a ż kazał im zarzucić na now o sie ć do w o d y i w y cią g n ęli dużo w ielk ich ryb, w lic zb ie n igdy przedtem n ie osiągniętej. Poznali G o. I sp o ży li z N im p osiłek , przez N ie g o p rzygotow an y na ogn isku przy brzegu. To ju ż trzeci raz s ię im objaw ił od ch w ili, gd y zm artw ychw stał.
W sp óln e śniadanie nad b rzegiem jeziora to je s z c z e n ie koniec. C elem ukazania się Jezusa nad jezio rem G enezaret n ie b yło ju ż w zm o cn ien ie w iary i o ży w ie n ie nadziei tych siedm iu Jego u czn ió w - rybaków. Szykuje się n ow e, w ielk ie w ydarzenie, w którego cen trum staw ia Chrystus Szym ona Piotra. D o ty czy ono jednak nie tylko Piotra, ale w sz y s t kich u czn ió w J ezu sow ych , tych którzy w tedy b y li, i tych w szystk ich , którzy m ieli stać się nim i w p rzy szło ści. D o ty c zy kształtow an ego przez Chrystusa K o ścioła, sam ych w id zia l nych je g o fundam entów , to zn a czy najw yższej w nim w ładzy.
Pytania kierow ane do Piotra, cz y m iłuje, m iały mu dać okazję do pew nej rehabilitacji ze w zg lęd u na słab ość, j aką okazał Jezusow i w cza sie m ęki przez zaparcie się, k iedy tw ier dził, ż e G o w o g ó le nie zna. A le Piotr ju ż to opłakał i w ie, ż e Pan m u p rzebaczył. Tu ma okazję do w yp o w ied zen ia , że Jezus n ie tylko zna, a le kocha. A to potrójne w yzn an ie czyni