• Nie Znaleziono Wyników

Widok JANA HOFFMANOVA, OLGA MULLEROVA, JIRI ZEMAN, KONYERZACE V ĆEŚTINE PRI RODINNYCH A PRATELSKYCH NAVSTEVACH, Trizonia, Praha 1999

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Widok JANA HOFFMANOVA, OLGA MULLEROVA, JIRI ZEMAN, KONYERZACE V ĆEŚTINE PRI RODINNYCH A PRATELSKYCH NAVSTEVACH, Trizonia, Praha 1999"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

ćwiczeń i nabytych umiejętności powielania schematów(s. 317). Równiezna­ komite jest spostrzeżenie, iżpolskienauczaniezaniedbuje kształcenie sprawno­ ści interakcyjnych, czylinastawionychnaodbiorcę.Jest onogłówniedoskonale­ niem sztuki autoprezentacji, dawania świadectwa temu, że się opanowało wiedzę z historii literatury i umiejętność jej interpretowania (s. 319).

Opróczwyjątkowych wartości poznawczych ma więcksiążka Anny Duszak takżeniebagatelne walory praktyczne. Skłaniado refleksji nad roląedukacjiję­ zykowej w kształtowaniu warunków naszego życia, szans na lepsze kontakty społeczne, unikanie nieporozumieńi konfliktów wskali mikro i makro. Rodzi serdeczne pragnienie, aby z tych refleksji wyniknęły konkretne działania.

Pewnym mankamentem jest dość trudny język, cowynika głównie z bardzo syntetycznego (i rzetelnego) przedstawiania zawartości bogatej literaturyprzed­ miotu.Nowicjusze, zwłaszcza studenci, mogą miejscami poczuć się zagubieni w gąszczu teorii i terminów. Każdy jednak, kto pomyślnie przezeń przebrnie, otrzymaw nagrodęnie tylkogłębokie wtajemniczenie, lecz także gorącą zachętę i gotowe narzędzia do własnej twórczości.

MARZENA MAKUCHOWSKA

JANA HOFFMANOVA, OLGA MULLEROVA, JIRI ZEMAN, KONYERZACE V ĆEŚTINE PRIRODINNYCHA PRATELSKYCHNAVSTEVACH, Trizonia, Pra-ha 1999.

Zainteresowanie, jakiebudzi w lingwistach żywa, spontanicznamowaustna, niemaleje, na odwrót -zdaje sięrosnąć, wprost proporcjonalnie zresztą do licz­ by ujawnianych przez nią coraz tonowszych zagadek, stron i sfer niepoznanych. Dziesięcioleciami wyprowadzanapozapole badawcze lingwistyki jako domena chaosu, przypadkowości i nie dającego sięogarnąć ramkami naukowych sche­ matów indywidualizmu, zaczęła być wreszcie żywa mowa postrzeganawśród obiektów postępowania badawczego - ale, o paradoksie, na tle,a nawet w kate­ goriach pisanej odmiany języka (chociaż jest względem pisanej odmianąpier­ wotną i wobec niej podstawową). Całe szkolne kształcenie językowe ukierunko­ wanejest na analizę języka pisanego (i to najczęściej w wariancie pisanego języka literackiego) i naopanowanie aparatu leksykologiczno-gramatycznego,

pozwalającego opisaćtę właśnie(i tylko tę) wypracowaną! oszlifowanąodmia­ nę języka. Nietrudno też byłoby wskazać tenurtybadawczelingwistyki, wktó­

(2)

rych „mowa mówiona”- spontaniczne wypowiadaniesięludzi w kontaktach co­ dziennych -traktowane jestjakoobiekt badawczy drugiej czy trzeciej kategorii, gorszy, bardziej pospolity, ledwo w poważnych analizach tolerowany.

Zdążyło sięjużjednak równolegle ugruntowaćprzekonanie, że ustnaodmia­ na języka -także w jej wydaniu spontanicznym, najmniej przez samoświado­ mośćjęzykową kontrolowanym- tworzy samoistnei równoprawne polebadaw­ cze,wymagające specyficznej aparaturyanalitycznej i odmiennego metajęzyka. Szybki rozwój technik zapisu, pozwalającybadaczom na utrwalanietej najbar­ dziej ulotnej odmiany language w takiej postaci, w jakiej rzeczywiście wiąże ona ludzi na scenach teatru życiacodziennego (E.Goffman), unaocznił, że poto­ czny język mówiony-to nie tylko, a nawet nie tylekwestia szczególnego słow­ nictwai frazeologii, ile zupełnie specyficznej „interakcyjnej” składni i semanty­ ki; jakościowo innego (niż wjęzyku pisanym) typu operacji znakotwórczych, sposobu generowania i odbioru sensów.

Praca trojga znanych czeskich badaczy Jany Hoffmanowej,Olgi Miillerowej i Jirego Zemana -Konwersowanie w czeszczyźniepodczas spotkańrodzinnych i przyjacielskich- wpisujesię wtenwłaśnienurt badawczy, który spontanicznej mowy ustnej nie próbuje unieruchamiać na gramatycznymłożu Prokrusta, aby obcinać z niej to wszystko, co się w tradycyjnych schematach badawczychnie mieści. W centrum zainteresowania badaczeumieścilitendzisiejszyjęzykPragi orazmiejscowości Czech Środkowych,PołudniowychiPółnocno-Wschodnich, który w domach miejskich, izbach wiejskich,w pokojach domówstudenckich miesza się - dosłownie, por. dołączone nagrania - z pobrzękiwaniem sztućców, szklanek i kieliszków, przerywany jest wybuchami śmiechu lub chwilami zadu­ my nad chorobamii kłopotami najbliższych. Jestto, jednym słowem, język cze­ ski rodzinnych, sąsiedzkichi przyjacielskichposiadów, na którychspotykają się ludzie bliscy sobie,choć prezentującyróżne pokolenia,płcie, zawody, warstwy społeczne, miejsca w hierarchiach rodowych. Sprowadzają ich do wspólnego stołu święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy, uroczystości rodzinne, chęć po­ plotkowania, bieżące sprawy sąsiedzkie (przykładowe tematyspotkań zamiesz­ czonych w Aneksie w postaci transkryptów: Rodzinne Boże Narodzenie - jak tam nasze zdrowie?, Odwiedziny babci: co nowego u sąsiadów i krewnych?, Popołudnie u starej sąsiadki:jestco wspominać, Odwiedzinyu krewnych: wra­ żenia ze szpitala, Udawnej koleżanki: do jakiej szkoły posłaćsyna, W akademi­ ku: studenckie wspomnienia z Włoch).

Materiałten (nie znamy, niestety, jegoobjętości, tzn.łącznej długości wszy­ stkich dokonanych nagrań) analizowanyjest w monografii tak w kategoriach ogólnych (społecznych, pragmatycznych, tematycznych), jak i szczegółowych

(3)

{stricte lingwistycznych).Ponieważ spis treścizawieratylko tytuły siedmiuroz­ działów głównych, bez nazw poszczególnych podrozdziałów, dlazorientowania Czytelnika we właściwej zawartości tomu powiedzmy, że rozdział 1. mówi o sposobach zaznaczania i przestrzegania albo niwelowania w rozmowach„asy­ metrii” pokoleniowej między uczestnikami spotkań, ozróżnicowaniu rodzinnej (rodowej) hierarchii społecznej w wymiarze nawet niewielkiej grupki biesiadni­ ków, wreszcie o strategiach osiągania zgody, czyli praktycznym realizowaniu grice’owskiej maksymy kooperacji. Rozdział 2. poświęcony jest tematycznej strukturalizacji dialogów przy stole rodzinnym,a ponieważrzeczdotyczy dialo­ gów długich, nierazkilkugodzinnych, autorzy (ściślej -Jana Hoffmanova; roz­ działy mającharakter autorski) szczegółowo charakteryzują zarówno ich stru­ kturę gatunkową (informacje, plotki, dowcipy,gatunek „troubles-telling” - „pro konverzaci nasCechuvelmi pfiznaćny”, wstawkimetajęzykowei metatekstowe itp.), jaki sposoby tematyczno-rematycznego kształtowaniaprzebiegu rozmów (wprowadzanie nowegotematu, resp. wątku, nawroty tematyczne, krzyżowanie siętematów, tj. równoległe prowadzenie w rozmowie 2-3 tematów jednocześ­ nie, tematypoboczne,szwy tematyczne, zamykanie tematów itp.).Rozdział3. -to śmiech, humor, dowcip w jego postaci językowo-tekstowej. Nawiasem mówiąc,świadomądecyzją Olgi Miillerowej(s. 75)z analizy wyłączono przeja­ wy „śmiechu złego”, negatywnego, znamionującego wyśmiewanie kogoś, wy­ szydzanie, złośliwość, czyniąc obiektem obserwacji „śmiech dobry” (nawet uśmiech jedynie): dobrotliwy, serdeczny, conajwyżej lekko tylko podbarwiony ironią i kpiną; krótkie szkicepoświęcono też przejawomhumoru czarnego i ję­ zykowego.

Centralny (w mojej opinii) rozdział czwarty omawia zjawisko „reprodukcji mowy imyślenia”w rozmowach, fenomen „cytacji cytacji”. Wszeregu kapital­ nych mikroanalizJana Hoffmanova dowodzi, wjakwielkimstopniunasze kon­ wersowanie utkane jestz „wielogłosu”-wielogłosu niew sensie mówienia na­ raz przez kilka osób równocześnie (cozresztąwypełniadobre90% nagrań), lecz wielogłosu w bachtinowskim sensie słowa: z intertekstu, współtworzonego przezodtwarzanie(w jednostkowej wypowiedzi) frazi pomyśleń własnych oraz przez przywoływania i przypomnienia fraz cudzych. Jakmoże w żadnyminnym miejscu monografii wyraziście udowodniana jest tu teza, że swobodna, sponta­ niczna konwersacja tworzywzględnie autonomiczny światzjawisk,wktórymsą zawieszane lub nawet przestają obowiązywać prawa gramatyki i semantyki, obowiązujące w sferze tekstupisanego. Hoffmanovaprzekonująco dowodzi, że w warunkach żywej wymiany zdańzacierają się, anawet zanikajągranice mię­ dzy mowąniezależnąi zależną między mówieniem faktycznym („zewnętrz­

(4)

nym”)i mową wewnętrzną(myśleniem), międzymówieniem zaistniałym tu i te­ raz a mową fikcyjną (wyobrażaną, zakładaną), nawet między mową własną i cudzą. W żywej konwersacjifenomeny te - w tekstachpisanych czytelnie roz­ graniczane - ulegają swoistemu „zmiksowaniu”w masę werbalną na tyle jedno­ rodną, że odbiorca może nawet tracićorientację,czyjezdanie taknaprawdę jest wdanym momencie przywoływane,o kim tak naprawdę jestw danym momen­ cie mowa(s. 116;por. podrozdział 4.2.2. „Reprodukcemyśleni, vnitff rećiv ko-mbinaci s reprodukciskutećne pronesenÿchpromluv cizich,vlastnich, cizich + vlastnich” oraz 4.2.2.4. „Komplikované pripadynejrûznëjsich interferenci (pro­ mluvvlastnich acizich, skutećne pronesenÿch amyślenych, primé a neprimé feći atd.) v reprodukci (zejména v«reprodukcireprodukce»)”; s. 112-121). Po­ nieważnadawca itak wie, co (okim, o czym, wczyimimieniu) mówi,częstoza­ pomina o rozstawianiu w generowanej wypowiedziwskazówek orientujących odbiorcę; dodatkowo zwalnia go z tej powinnościświadomość,że wrazie nie­ porozumień żywa obecność rozmówców pozwoli od razu rzecz uściślić. W rezu­ ltacie powstająteksty, wobecktórychtradycyjna składnia jest w zasadzie bez­ radna, z którymi jednak bezpośredni uczestnicy konwersacji, wspólnie realizując swoistą„gramatykę intencji iodbioru”, zadziwiająco dobrze dają so­ bie radę. Odtworzenie z odpowiednio dużegokorpusu nagrań zasad i kategorii tej gramatyki jest wciąż jeszczezadaniem przyszłości,dlatego z uznaniem nale­ żypowitać całyszereg konkretnychpytań, którymiHoffmanovâ, zamykającna s. 122rozdział 4., w istocie tworzy program dalszych badańtejzłożonej materii.

Rozdział 5. poświęca Jana Hoffmanovâ rzadko u nas podejmowanej proble­ matyce z pograniczalingwistyki ipsychologii małych grup społecznych. „Mó­ wienie za kogoś” (speakingfor another, autorzyczęsto posługują siępowszech­ nie przyjętąw analizach dyskursu terminologią angielską) - czyli sytuacja, w którejjedna osoba zwraca się do drugiej, aby powiedzieć cośo obecnej przy tym osobie trzeciej (albo powiedzieć coś za tę osobę) - jest czynnością wielofun­ kcyjną: może byćwyrazem zgody ztą osobą trzecią lub, na odwrót, niezgody z nią; może być prowokacją, chęcią okazania swej dominacji i władczości (,Ja ci pokażę,kto turządzi”) lub, znówna odwrót, przejawem lojalności, solidarności, chęcipodtrzymaniakogoś w rozmowie. Autorkaogólnie dzieli te funkcje na po­ zytywne (interakcyjne, kooperacyjne) i negatywne (antagonizujące, dystan­ sujące; s. 127-129), doskonale zdając sobiejednak sprawę, że podziałten stwa­ rza obraz w dużej mierze idealny,prototypowy. Hoffmanovâodkrywa bowiem przed czytelnikiem, że pospolita, zdawałoby się, czynnośćmówienia za kogoś, mówienia o kimś w jegoobecności, jest wistocierealizacjąstrategii przechwy­ tywania inicjatywyw dyskursie, za czym z regułykryją się nie do końcauświa­

(5)

damiane, a często nawet skrzętnie skrywanechęci, popędy, nastawienia,namięt­ ności. W praktyce rozmów przy rodzinnym stole czyste („prototypowe”) przypadki typu „pozytywnemówienieza kogoś” są nie są tak znowuczęste, iw tej bowiem sferze konwersowania panuje synkretyzm, który zaciera granice między „mówieniem za kogoś”i „mówieniem okimś”, między „mówieniempo­ zytywnym” i „mówieniem negatywnym”. Analiza wybranych przez Hoffma-nową przykładów unaocznia,że repliki konkretnych uczestników spotkań raczej oscylują między takimi biegunami,niżlokują się dokładnie na pozycjach biegu­ nowych -iwłaśnieoscylacjata wyznacza realną dramaturgię przebiegu spotkań (por. szkic o nieporozumieniach małżeńskich, s. 139-143). Przy całej swej niezaprzeczalnej wartości lingwistycznej rozdział tenjest zajmującympsycho­ społecznym studium postaw ludzkich.

Wrozdziale6.przeprowadzana jest próba rozeznania się wżywiolekonwer­ sacji i jego opanowania poprzez językową charakterystykę podstawowych, choć skrajnych formprowadzeniarozmowy: z jednej strony opowiadania (zreguły monologicznego), z drugiej -reagowania na doraźnązmienność sytuacji (naj­ częściej o charakterze dialogu).Treściątej charakterystyki sąm.in. sposoby ini­ cjowaniareplik, przytakiwania i poświadczania, wykorzystywaniaśrodków eks- presywizacji mowy (w tym wulgaryzmów i innych środków uznawanych za nieliterackie),jej wartością zaś - wiązanie parametrów czysto językowych ze społecznymi: przynależnością pokoleniową mówiących, ich płcią, pozycją społeczną.

Przygotowany przez Jifego Zemana końcowy rozdział 7. traktuje o stronie dźwiękowej domowego konwersowania, tj. o prozodii w szerokim rozumieniu tego wciąż jeszcze rozmaicie pojmowanego terminu. Symptomatyczne jest, że Zeman rozpoczyna tę część pracy od uwag krytycznych wobec dotychczaso­ wych podejść do opisudźwiękowej stronydziałańkomunikacyjnych człowieka: podejść, w których analiząobejmuje się zwyklemateriał foniczny wypreparo­ wany zkonteksturealnych aktów komunikacyjnych (a więc wistocie - sprepa­ rowany). Postulatymetodologiczne Zemana zakładają: prozodycznastrona kon­ wersacji międzyludzkiej jest sferą specyficzną, odmiennąod prozodii oddzielnie wypowiadanych zdań, wymagawięc przyjęcia nowych punktów wyjściai odrę­ bnychkategorii opisowych.Takimi punktami wyjściasą dla czeskiego badacza, po pierwsze, realnainterakcyjnośćaktów konwersacyjnych,po drugiezaś-uw­ zględnianie w analizie prozodii konwersacyjnej także niewerbalnych składni­ ków komunikacji (s. 170). Mimo że druga z tych przesłanek nie została przez Zemanarozwiniętai wykorzystana w analizie praktycznej, samo otwarte i zde­ cydowane - por. s. 178 - postawienie kwestii wielokanałowości komunikacji

(6)

międzyludzkiej (nie używając terminu „wielokanałowość”,Zeman mówiwisto­ cie o niej właśnie) uważam za krokwe właściwym kierunku; postawieniena tej drodze kroków dalszych wymagałoby użyciainnych technik inowychkategorii opisowych, co zwiększyłoby objętość rozdziału zapewne do rozmiarów całej monografii.TuZeman poprzestajena przyjęciu własnego systemu zapisu dwóch parametrów prozodycznych: wysokościowego rejestru głosu (neutralnego z międzypoziomami: wysokim, średnim iniskim, oraz ekstremalniewysokiego i ekstremalnie niskiego) i rytmizowania wypowiedzi (mówienie „wiązane” i „urywane”, „legato” i „staccato”). Jednak, zgodnie z podkreślanąprzez autora zasadą, że prozodia interakcji konwersacyjnej niejestsprawąjedynie fonetyki i fonologii, lecz zajmuje pogranicze lingwistyki i innych nauk społecznych (s. 191), analiza tych dwóchparametrów jest całkowicie nakierowana na wyjawia­ nie wyrażanych zaich pośrednictwem zmiennych, doraźnie - w zależności od aktualnego przebiegu dyskursu -kształtowanych intencji, emocji i treści. Jest to analiza wnikliwa, zajmująca i pouczająca.

Jak ztego przeglądu wynika, monografiaJ. Hoffmanowej, O. Miilleroweji J. Zemana ma niekłamany walor poznawczy -i to poznawczyw podwójnym sen­ sie. Popierwsze- wsensie lingwistycznym,odsłania ona bowiem przedczytel­ nikiem przemyślany i kompleksowy, sprawny iskutecznie działający aparat ba­ dawczy, świadomie i całkowicie nastrojony na wnikanie pod powierzchnię form językowych i wykrywanie tychtreści inastrojów, tych relacji i zależności mię­

dzyludzkich,jakie poprzez te powierzchniowojęzykowe formydochodzą w dys­ kursie do głosu. Ponieważśrodowiskiem, wktórym się tetreści irelacje ujaw­ niają, jestw czeskiej monografii sfera niezmiernie rzadko poddawana analizie naukowej - zwykłe domowe biesiadowanie zwykłych, przeciętnych ludzi - dru­ gimz walorów tej książki jest możliwośćpoznania samych Czechów - ich men­ talności, rodzaju i stopnia emocjonalności, sposobówreagowania, stosunku do bliźnich;podkreślam ten walor właśnie jako polski czytelnik monografii, świa­ domytreści polskiego stereotypu Czech, Czechów, czeszczyzny. Odnoszę przy tym wrażenie, że od stereotypu Czecha - ściślej: autostereotypu (czy tzw. „metastereotypu”,wyobrażenia tego, jak sobie nas wyobrażająinni)- nie są wo­ lni i sami autorzy monografii: „tacy jesteśmy”, zdają się mówić, albo raczej „wyobrażamy sobie, że takimi jesteśmy postrzegani”. Takimi -toznaczy dobry­ mi, dobrotliwymi, poczciwymi, pełnymi pogody i nieco leniwego humoru, bo takiwłaśnie obraz Czechów wyłania się zwybranychdo analizy tekstówkon­ wersacji. Wybranych, podkreślam, aniezebranych-nie znamy bowiem, jak już wspomniałem, ani realnej objętościwszystkich zgromadzonych przez badaczy nagrań, ani proporcji, wjakiej do tego korpusu ogólnego pozostają tekstywy­

(7)

brane do analizy i zaprezentowane wtomie. Że jednak był to wybór,i towybór świadomy, świadczą pozostawione w tekście uwagi, żekonwersacja jestprzede wszystkim przestrzenią budowania zgody,dążenia do konsensusu,osiągania ha­ rmonii i porozumienia,stałego wychodzenia partnerowi naprzeciw (zob. np. ss. 7, 159-160; por. teżuwagio „dobrymśmiechu” na s. 75). Takąpostaćma, oczy­ wiście, prototyp konwersacji i na tym niewątpliwiepolega, jak mawiano daw­ niej,„sztuka konwersacji” -to jednak, żewmonografiirealnośćkonwersacyjna takbardzotemuprototypowiodpowiada,budzi niejakie wątpliwości. Nawet gdy autorzy decydują się powiedzieć słowo o nieporozumieniach, są to jedynie „(mini)kontroverzi v ramci konverzace”, „miniatiurni interakćni konflikty” (s. 139). Ale codzienność - nie sądzę, by tylko polska - dowodzi, że niepowodzenia komunikacyjne,nieporozumienia, nawet konfliktysą nieodłącznymiskładnika­ mi aktów dyskursywnych i nie zawsze są tak „miniatiurni”, jak by się tego chciało. Cowięcej, jakjeszcze w latach 20. przekonywał Aleksander Pieszko-wski, takie nieporozumienia i „niedorozumienia” (недопонимание, затруд­ ненноепонимание)są nie tylkonieodłączną, ale wręcz nieodzowną cechą, ko­ nieczną komponentą komunikacjimiędzyludzkiej, stanowią bowiem suigeneris siłę napędową w rozwijaniu dyskursu1. Dlatego też korpus tekstów, stanowiący przedmiot obserwacji i analizy czeskich badaczy, odbiera sięjako niepełny, a nawet w jakimś sensie deformujący rzeczywistość komunikacyjną; kilka bar­ dziej wyrazistych przykładów niepowodzeń komunikacyjnych, głębszych nie­ porozumień między uczestnikami spotkań, rozejścia się w niezgodzie czy zwykłej kłótni2 uczyniłoby obraz tej rzeczywistości pełniejszymi zapewne pra­ wdziwszym.

Do owej pełni obrazu brakuje mi też rozdziału ósmego, poświęconego nie­ werbalnym składnikom konwersacji, komunikacja międzyludzka bowiem (z czego autorzy doskonale zdają sobie sprawę - por.ss. 125, 170, 178-179) prze­ biega na trzech jednocześnie włączonych kanałach: językowym, parajęzyko- wym i niejęzykowym. Im bardziej spontanicznakonwersacja, tym bardziej do­ chodzidogłosu kanał para- i niewerbalny,któregośrodkinie tylko wspomagają działanie kanału środkówwerbalnych,alemogą te ostatniezastępować (jest do pomyślenia opis „składni niewerbalnej”, w której np. rolęorzeczenia gra unie­ sienie brwi albo machnięcie ręką). Opracowanie tej kwestii, jak wspomniałem, może nadmiernie rozbudowałoby czeskąmonografię, wykroczyłoby poza przy­ jęte czy narzucone przez wydawnictwo granice. Dużenadzieje pokładałem jed­ nakw dołączonej do książki płytce CD-ROM,wiem bowiem z własnego do­ świadczenia3, że technika cyfrowa, pozwalając digitalizowaćzapisy audiowizu­ alne, wybitnie poszerza możliwości badawcze wdziedziniespontanicznychza­

(8)

chowań dyskursywnych (wyrażenia „spontaniczne zachowania dyskursywne” używam z rozmysłem, bo konwersacja jest właśnie zespołem zachowań, anie jedynie produkcją i odbioremwypowiedzi). Tu jednakczytelnikaksiążki czeka rozczarowanie, dołączona płytka bowiem nie jest, jak zapowiada okładka, CD-ROM-em, cyfrowym zapisem dźwięku i obrazu, lecz CD, zwykłąpłytą ko­ mpaktową, zawierającą nagrania trzynastu rozmówprzy stole (i to w dodatku bez podania czasówposzczególnych nagrań).Co prawda gdy Krystyna Pisarko-wa publikowaławr. 1975 swo^Składnię rozmowy telefonicznej, o płytach kom­ paktowychnawet się namnieśniło,a mimo tomonografiata do dzisiajjestopra­ cowaniem bezcennym. Rozczarowanie faktem, że praca Hoffmanowej, Miillerowej i Zemana zawieratylko „zwykłą” płytę kompaktową może się więc wydać kapryszeniem, ale cóż - apetyt rośnie w miaręjedzenia, a technika w ciągu tego właśnie ćwierćwiecza poszła naprzód krokami wręcz milowymi.Na dodateknie udało mi się też znaleźć w pracy czeskich badaczy rzeczypozornie drobnej,w istociemającej dla oceny analizy sweznaczenie: myślę o opisie spo­ sobu dokonywania nagrań (na przykład „stopnia jawności” mikrofonu, czyli ewentualnej wiedzylubniewiedzy rozmawiającycho tym, żesą nagrywani). Co prawdaz jakości nagrań niewynika, by były to rozmowy prowadzone „pod mi­ krofon”, alew pracy tego typu powinno tobyć opisane i stwierdzone jednozna­ cznie.

Brakuje mi wreszciewomawianejmonografii jednego - dosłowniejednego -przykładu analizy kompleksowej.Transkrypty rozmów (ss. 192-246)wykonano wtej pracy wręcz wzorowo: sączytelne,dokładne, ale nie przeciążoneoznako­ waniami. Jednak po lekturze monografii Hoffmanowej, Miillerowej i Zemana zamarzył mi się syntetyczny opis jednej wybranej konwersacji, na który złożyłyby się dwie kolumny: lewą zajmowałby transkrypt uwzględniający wszystkie przyjęte w tej pracy oznakowania (registru mowy, tempa, rytmiki, akcentu frazowego, wszelkiego rodzaju pauz, środkówparafonicznych itp., do tego oznakowanie intonacji i może zmian barwy głosu), prawą - bieżący (tj. podążający za przebiegiem rozmowy) komentarz semantyczno-pragmatyczny, ujawniający przy każdej replice ukryty scenariusz rozmowy i wyjaśniający sen-sotwórczą funkcjękażdego z użytych środków.Możliwe,że z przyczyn czysto technicznychtaki syntetyczny transkrypt jest w książcenie do wykonania, jest on natomiast w pełni wykonalny na płycie CD-ROM.

Kończącwr. 1978 swe znakomite studium semiotyki mowy ustnej,B.M. Ga- sparow dowiódł, że mowa ustna i pisana, realizując dwie odrębne strategie za­ chowań językowych i mając dziś doswych celów dwa odrębne,z trudem do sie­ bie przystające systemy środków, są w pewnym sensie pochodną dwóch

(9)

podstawowych sposobów myślenia i typów kultury: mitologicznegoi historycz­ nego4. Monografiaczeskichbadaczy nieidzietak daleko, nie takie bowiem cele nadrzędne sobie stawiała. Przyniosła ona niezmiernie ciekawy materiałteksto­ wy oraz rzetelny i sprawnyaparatanalityczny; połączenie ich dało sumienną i wielostronną analizę wielu zjawisk dzisiejszej czeszczyzny, przybliżając nam przyokazji światcodziennyzwykłych Czechów. Co równieważne (a w sensie metodologicznym może ważniejsze), najnowsza czeska monografia całym to­ kiem swego wywodu jednoznacznie staje w opozycji wobec tych poglądów, zgodnie z którymi ustna mowa spontaniczna jestsystememwtórnym, pochod­ nymto od mowy pisanej, to od ustnej mowy literackiej, istanowiswego rodzaju gorszą ich odmianę5. Pozycja zajęta przez czeskichbadaczyjest o tyle bardziej istotna, że spontanicznamowa ustna, znajdując silne oparcie m.in. w mediach elektronicznych, zajmuje dziś coraz większe obszary przestrzeni komunikacyj­ nej, wkracza na„prestiżowe” tereny kultury, obsługiwane dotychczasprzez ję­ zyk pisany, i w rezultacie przestaje sięw odbiorze społecznym kojarzyć wyłącz­ nie z domem, ulicą, kawiarnią, z sytuacjami codziennymi, pospolitymi, ni­ skimi6. Wobec tej nobilitacji, a równocześnie wobec niezwykłej złożoności mowy ustnej (szczególnie w kompleksie wspomnianych „spontanicznych za­ chowań dyskursywnych”) prac tego rodzaju, co monografiaczeskich badaczy, jest wciąż za mało. Z dużym uznaniem powitać więc należy publikację Jany

Hoffmanowej, OlgiMiilerowej i JiregoZemana, a że praca ta powstała nie na pustym miejscu, że jest kontynuacją całej serii pracwcześniejszych7 - uczucie uznania, nie ukrywam, łączy się we mnie z uczuciem cichej zazdrości.

Przypisy

1 W pracyzr. 1923 Объективная и нормативная точказренияна язык w tomie: А.М. Пешковский, Избранные труды,Москва 1959. Natentemat zob. takżenp.: B.3. Демьянков, Недопонимание как нарушение социальных предписаний wpracy zbiorowej Язык и социальное познание, Москва 1990; О.П. Ермакова, Е.А. Земская, К построению типологии коммуникативных неудач (на материале естественного русского диалога) w tomie: Русский язык вегофункционировании. Коммуникативно-прагматический аспект, Москва 1993.

2 Zob.: М. Sarnowski, Przestrzeń komunikacjinegatywnej w języku polskim i rosyj­ skim. Kłótnia jako specyficzna sytuacja komunikacji werbalnej, Wrocław 1999. Szerzej na ten temat zob.: Z. Bokszański, Komunikowanie zniekształcone, „Przegląd Humani­ styczny” 1983, nr 3 oraz pracę zbiorową pod red. S.G. Iljenko Аспекты речевой конфликтологии, Санкт-Петербург 1996.

(10)

3 Zob.: Р.-Р. Лампрехт, В. Хлебда, Н.Л. Шубина, За порогом языкового кон­ фликта. Международный проект по описанию русской устной спонтанной речи, „Russistik” (Berlin) 1999, nr 1-2. 4 Б.М. Гаспаров, Устнаяречь как семиотический объект, „Ученые записки Тартускогогосударственного университета”, вып. 442 (Семантика номинации и семиотика устной речи), Тарту 1978.

5 Zwartego przeglądu tych stanowisk dokonuje Natalia Szubina w swej monografii Пунктуация в коммуникативно-прагматическом аспектеи ее место в семио­ тической системе русского текста, Санкт-Петербург 1999.

6 Б.М. Гаспаров, ор. cit., s. 95-109; zob. też: Б..Ю. Городецкий, От лингви­ стики языка - к лингвистике общения w tomie Язык и социальное познание, Москва 1990.

7 Zob. пр.: О. Miillerova, J. Hofftnanova, Kapitoly о dialogu, Praha 1994; О. Mullerova, J. Hoffmanova, E. Schneiderova, Mluvena ćestina v autentickych textech, Jinoćany 1992; zob. też bibliografię, zamieszczoną w omawianej monografii na ss. 247-250.

WOJCIECH CHLEBDA

BARBARA BONIECKA, LINGWISTYKA TEKSTU. TEORIA I PRAKTYKA, Wy­

dawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej: Lublin 1999, 373 ss.

W ostatnichdwóch latach ukazałysięw Polsce dwie ważne książki zzakresu teorii tekstu. Mam na myśli prace AnnyDuszak Tekst. Dyskurs. Komunikacja międzykulturowa (Warszawa 1998) oraz Barbary Bonieckiej Lingwistyka te­ kstu. Teoria ipraktyka.

Barbara Bonieckajako cel zasadniczy wyznaczyła sobie „zebranie argumen­ tów na rzeczhipotezy, że wypowiedzipotoczne na wzórkomunikatów pisanych można traktować jako teksty, jako konstrukty tekstowe, czyli całościkomunika­ cyjne zewnętrzniei wewnętrznie zorganizowane, dające się również wyodręb­ nić ze względu na jedność obszaru rzeczywistości pozajęzykowej, do którego się treściowo odnoszą, lub zdradzającedążność do bycia taką całością” (s. 7). Istotę tekstowości wypowiedzipotocznych widzi Autorkaw ich sytuacyjności. Bardzo wyraziście Autorkaakcentuje, że „nie matekstu, jeśli wypowiedzi nie da sięzwiązać ze wskazanym tłem sytuacyjnym. Wypowiedź potoczna jest tworem nieciągłym, tekstemstajesię [wyróżnienie M.K.],gdypochwytnymsięokazuje moment osadzenia jej w jakimś ciągu zależności” (s. 7-8).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ponieważ to opracowanie koncentruje się na badaniach nad istotnym, ale tylko jednym z elementów systemu oparcia społecznego dla osób z zaburzeniami psychicznymi -

Takie określenie kwestii narodowej prowadzi do wskazań metodo­ logicznych, jakich można i trzeba się uczyć na dziełach Stalina. Bo naród w jego ujęciu nie

kształcenia we wszystkich typach szkół, wdrażanie nowatorskich, kompleksowych programów rozwoju kadry pedagogicznej i administracji systemu oświaty, wyposa- żenie szkół w

T e opinie, te sądy, te rozum ow ania polityczne reprezentan­ tów historyografii polskiej XVII w. splatają się ściśle z najaktu­ alniejszemu w ydarzeniam i tego

Poza ciekawym m ateriałem topograficzno-archeo- logicznym przyniosły one 4 dobrze zachowane stele grobowe, dużą ilość doskonale zakonserwowanej zastawy grobowej, w

W Jerozolimie obchody ku czci tej tajemnicy koncentrowały się w kościele położonym w pobliżu Ogrodu Oliwnego, gdzie znajdował się grób, z którego, jak sądzono, Maryja z duszą

Aniela Szycówna, Henryk Wernic, Adolf Dygasin´ski, Bolesław Prus na łamach prasy, w poradnikach podejmowali zagadnienie osób trudni ˛acych sie˛ tym zawodem. Doskonale znali problemy