JVb. 37. * 3 2 6 ? 2__ Zagłębie Dąbrowskie. Kwiecień, 1907 r.
CENA NUMERU 5 KOP. W DRODZE ORGANIZACYJNEJ 3 KOP.
GÓRNIK
===== Organ Okręgowy Zagłębia Dąbrowskiego . ..
Polskiej Pi Lji Socjalistycznej (Frakcja Rewolucyjna).
Proletarjusze wszystkich krajów, łączcie się!
Towarzysze! Każda chwila ma swej©
hasła — swoje potrzeby, a więc:
Pamiętajmy o ofiarach lokautu łódzkiego !
vłPamiętajmy o więźniach politycznych !
IUI-:Organizujmy się gdyż tylko w organizacji siła !
Mii: .j-w/ct ałun i o t i Di . v;>i(i wo‘i<
Ul MgO VI ó.
Zakładajmy związki zawodowe bezpartyjne!
u bo l X
Nie popierajmy pism wstecznych!
Rozpowszechniajmy literaturę socjalistyczną dbajmy o rozwój myśli socjalistycznej!
' h" •« ■' I >I'7X'I >1 u oyo')/;y;luv
ki {j;vo>ig i/I
001 unonitig
siinll i i -) >ljn-|l ,v< ó/l*. bk i //yj:! '<[
2 GÓRNIK X: 37.
Jeszcze przyczynek io oświetlenia rozłamu w P, P. S.
1*. P. S. rozbita, w I'. P. S. rozłam ! Naj
silniejsza organizacja robotnicza Polski rozpadła się na dwie frakcje: umiarkowaną i rewolucyjną, z których każda utrzymuje, że ona jest tylko praw
dziwą przedstawicielką programu i taktyki partyj
nej. Nic dziwnego przeto, że w wielu umysłach i sercach robotniczych powstało zwątpienie, roz
goryczenie i pytanie: skąd to? dlaczego? gdzie prawda, a gdzie fałsz?
W pismach obu odłamów sprawa ta była oświetlana już nieraz, z tą tylko różnicą, że, gdy Frakcja Rewolucyjna podawała argumenty poważ
ne, programowe i taktyczne, Frakcja Umiarkowa
na obrzucała przeciwników żółcią złości bezsilnej.
Zadaniem niniejszego artykułu nie będzie powtórzenie jeszcze raz powodów rozłamu. Ce
lem jego jest jedynie oświetlenie pewnych jaskra
wych przejawów polemiki między frakcjami — polemiki, która niestety, miast pracy owocnej, wypełniała dotąd po części nasze życie partyjne, oraz wykazanie tej niemocy i sprzeczności we
wnętrzne w łonie frakcji umiarkowanej, które wy
pływają z dwuznacznego i fałszywego jej stanowi
ska.
Nie raz i nie dwa mieliśmy sposobność w ciągu lat ostatnich słuchać na wiecach i zebra
niach mówców esdeckich. Pamiętamy chyba wszyscy tych dziwnego nabożeństwa „socjaldemo
kratów“, którzy z zaciśniętomi pięściami i pianą na ustach obrzucali P. P. S. gradem wyzwisk i oszczerstw, którzy w furji krzyczeli, że pepeesow- cy — to paniczyki uperfumowane, to białe rączki, którym się zachciewa rękami i krwią robotników zdobyć niepodległość, że tylko socjaldemokracja jest prawomierną i prawomyślną partją robotni
czą; P. P. S. zaś zawodzi i oszukuje robotników hasłami drobnomieszczańskiego, radykalnego pat- rjotyzinu. Słyszeliśmy to, gdy o rozłamie i o frakcjach w P. P. S. jeszcze było głucho, gdy P.
P. S. była całością potężną i silną.
Krzykliwe ujadanie esdeków było głosem wołającego na puszczy, a świadomy robotnik pol
ski stawał pod sztandarem I\ P. S.
A co się dziś dzieje? Obecnie przed temi samemi robotnikami staje agitator P. P. S. z Frakcji Umiarkowanej, ten sam agitator, który przed trzema miesiącami musiał odpierać napaści esdeków, i obrzuca właściwą P. P. S. czyli Frak
cję Rewolucyjną, starem! oszczerstwami esdeków.
Dziś już nie esdek, a „pepeesowiec“ mówi o pa
niczach, o białych rączkach, którym się zachciewa Polski; dzisiaj on wymyśla swoim towarzyszom od radykalnych patrjotów, odsądza ich od socjalizmu, bredzi o „wojnie polsko-rosyjskiej".
Czyż zestawienie tych przemówień esdeka i lewicowca nie jest dużo mówiące i jaskrawe?
Czyż uświadomiony pepeosu wiec-robotnik może się dać nabrać na le stare kawały, tylko dlatego, że dziś je mówi nie esdek, a towarzysz z „lewicy"?
Czy nie zada sobie wprzód pytania, dlaczego i skąd powstała nagle w partji ta „lewica", lak bliźniaczo podobna do esdeków?
Na pytania te postaram się w krótkich sło
wach odpowiedzieć. Nie będę tu powtarzał całej liistorji „lewicy", jej wszystkich poglądów i tak
tyki, gdyż znajdą to towarzysze gdzieindziej, po
staram się tylko wskazać, skąd ci zakapturzeni esdeci u nas się wzięli.
Wszyscy o tym wiedzą, że najsilniejszą, naj
liczniejszą i najżywotniejszą organizacją robotniczą- w Polsce była P. P. S. Jej siła, sprawność, re- wolucyjność i organizacja imponowały wszystkim, nie wyłączając nawet zacietrzewionych esdeków.
To też pewna część młodzieży esdeckiej, bardziej rewolucyjna i żądna czynu, w ciągu dwuch lat ubiegłych wchodziła w nasze szeregi. Mało tego, do władz naczelnych partji, do C.K.R-u dostali się zdeklarowani, choć zamaskowani „esdecy" wrogo
wie naszego programu. Ludzie ci, zgrupowawszy około siebie dość znaczny zastęp młodzieży, zaagi- towanej naprędce, lub esdeckiej, poczęli konse
kwentnie usuwać od roboty szczerych pepeesowców.
W pierwszym rzędzie postarano się o to, aby od
sunąć icli od mas robotniczych, od agitacji. Ludzi inteligientnych, wykształconych usuwano od lech- niki, lub bojówki, do agitacji zaś werbowano byle kogo, każdego, kto przyjął wierzenia „lewych“.
Wówczas, gdy robota rozszerzała się baje
cznie szybko na coraz liczniejsze rzeszo, program partyjny pozostawał pod korcem, nie pokazywano go O starym programie mówiło się, 'że jest prze
starzały, nowego zaś nie opracowano. O żądaniu niepodległości, jako pierwszym punkcie naszego programu, robotnik dowiadywał się nie z pism partyjnych, lecz z wymyślali esdeków. To toż na
leżytego pojęcia o programie I*. P. S. szerokie masy robotników nie miały. W szeregi nasze po
ciągnęła je rewolucyjność i hasło Konstytuanty w w Warszawie a nie w Petersburgu.
Wogóle, o żywotności i sile P. P. S. stano
wiło więcej samo poczucie potrzeby niezależności narodowej, niż głębokie uświadomienie. A lo się uiściło i mści na robocie partyjnej P. P. S. Nasi kierownicy „lewicowi", bojąc się poruszać sprawy programowe i operując jedynie rewolucyjnym fra
zesem obniżali stale znaczenie naszej partji w społeczeństwie.
Z jednej strony nie mogli przeciwstawić żadnych argumentów rzeczowych i jasnych, a tym wzmacniali wrogie szeregi; z drugiej zaś strony w łonie własnej organizacji w ciągu dwóch lat ożywionej roboty nie wyrobili żadnych głębszych programowych podstaw, nie wzmocnili i nie spoili się zupełnie.
Każdy agitator, nieskrępowany wyraźnym programem, gadał, co chciał i jak chciał. W jud nym i tym samym okręgu, w jednej i tej same
Ni 37 GÓRNIK 3 dzielnicy—różni gi tutorowie odmiennie przedsta
wiali sprawę niepodległości, Konstytuanty. Nic pomagały nic uchwały zjazdów i żądania robotni
ków, aby nareszcie był opracowany jakiś program.
Esdeckim i półesdeckim kierownikom ów
czesnym P. P. S. z wydaniem programu się nie spieszyło. Oni chcieli przed yrn wyplenić całkowi
cie wszelkie pozostałości dawnej i'. P. S., w po
staci jej twórców i zwolenników. Niedobitki te starano się usunąć, a polyin dopiero ogłosić nowy program. O masy robotnicze byli spokojni. Pew
ni byli, że masy pójdą za agitatorami, że robotni
cy uznają za dobre to, co im podyktuje partja, ij.
C. K. Ił.
IX Zjazd był taką ostatnią próbą usunięcia z partji wszystkich pozostałych żywiołów pepc- esowskich. Kierownicy „lewicy“ sądzili, że załat
wią się tym sposobem z P. P. S. zupełnie i osta
tecznie. Ale omylili się. Jasna -i wyraźna a za
razem poważna deklaracja towarzyszy, ustępują
cych z IX Zjazdu, przekonała ich. że z ideją P.
P. S. tak łatwo załatwić się nie da, że wyraźnie powiedzieć robotnikom: my niepodległość uważamy za głupstwo byłoby niebezpieczne, że takie posta
wienie sprawy mogłoby, miast pepeesowców, ich samych postawić za nawias partji, że lepiej po
da w u emu grać w ciuciubabkę programową i tak
tyczną, u przeciwników zwalczać starą i wypróbo
waną przez endeków bronią oszczerstw i kłamstw.
W komunikacie tymczasowym ż IX go Zjaz
du frakcja umiarkowana już nie wspomina ani słówkiem o Konst y t u ancie w W a r s z a- w i e, mówi tylko o obaleniu caratu i stworzeniu na jego gruzach ustroju republ ika ńsko - d emokra- tycznego wszechrosyjskiego (a więc zapewne i Kon - stytuaty Wszechrosyjskiej?) Nieco niżej pisze, że
„dla kraju naszego powinniśmy uzyskać w tej walce usamodzielnienie prawno państwowe typu federacyjnego t. j. oddzielne prawodawstwo i za
rząd (administrację) niezależne od wspólnego rządu wszystkich części składowych państwa“, zaznacza jednak, że „związek państwowy z Rosją w toku obecnej rewolucji zerwanym być nie może“. Oto co, zamiast programu, podaje swym zwolennikom do strawienia 0. K. R, ft akcji umiarkowanej!
Dążenie do wszechrosyjskiej republiki, uzyskanie w walce usamodzielnienia p ra w n opańs t w o w ego, typu federacyjnego, a zarazem wspólny rząd wszystkich części' składowych.
Jakimże zaś cudownym sposobna ta federa
cja ma być urzeczywistniona w łonie państwa wszech rosyjskiego* bez Konstytuanty Warszawskiej, niewiadomo. Odpowiedź na to zapytanie pozosta
wia C. K. R. „lewicy“ domyślności czytelników.
Boć jeżeli proletariat Rosji jest tak potężny, że w czasie rewolucji obecnej stworzy i utrzyma na gruzach caratu republikę demokratyczną, a prole
tariat polski tak silny, że będzie mógł się, jako niezależny, federować z Rosją, to co właściwie będzie stało na przeszkodzie stworzeniu niepodległej republiki polskiej? Czyżby Prusy? czy może
osławione walki wschodnie? czy wreszcie zwy
cięski proletariat rosyjski?
Każdy logicznie myślący człowiek musi za
dać, sobie to pytanie i wzruszyć ramionami, lecz Frakcja Umiarkowana pomimo strofowali esdeków, od deski federacji oderwać się nie może czy nie chce.
A teraz jeszcze jedna niekonsekwencja esde
ków z P. P. S. Pisząc ową rezolucję, widocznie sami kierownicy „lewicy“ czuli, że idą zbyt daleko i zbyt wyraźnie zaznaczają swe stanowisko niepc- peesowe, to też na miejscu wywracają kozła i za
raz niżej piszą: „Co się tyczy niepodległości rze- czypospolitej demokratycznej polskiej, ogarniającej obecne 3 zabory (rosyjski, austrjacki i pruski), to młody kierunek nie wyrzeka się tęgo ideału, alo uznaje, że klasa robotnicza każdego z zabo
rów .Polski, działają', wspólnie z proletariatem państw zaborczych, będzie walczyła o zaprowa
dzenie w .nich ustroju demokratycznego, republi
kańskiego". Niezwykle znamiennym w tym ustę
pie jest użyty poraź pierwszy przez partję, mie
niącą się P. P. S., zwrot nie »wyrzeka się«.
Gdyby wszyscy, czytający ten ustęp zwolen
nicy lewicy zastanowili się nad nim, przyznać by musieli, że frakcja, stojąca na tym stanowisku, z P. P. S. właściwą nio ma nic wspólnego. Wszak i esdecy nie twierdzili nigdy, że wyrzekają się niepodległości, że odrzuciliby ją, gdyby im ją losy, czy nieba ofiarowały; oni tylko nie dążą do niej, nie uznają jej konieczności. Ta jest jednak, różnica między S. D. a frakcją umiarkowaną, że pierwsza jest logiczna i konsekwetna w stosunku do swego założenia., druga, zaś dwulicowa, chwiej
na i obłudna. Kierowników „lewicy" nie wiążę z P. P. S. żaden związek idejowy, nie cierpią jej, a jednak muszą udawać pepeesowców ze względu na masy robotnicze, muszą działać obłudnie, mu
szą wykręcać się sianem „nie wyrzekania, się".
W tym to tragi-komiczn/m stanowisku, w tej obłudzie tkwi zarazem słabość i bezradność Frakcji umiarkowanej. Stąd płynie la, straszna zaciekłość w stosunku do Frakcji Rewolucyjnej, która „lewicę“ zdemaskowała, stąd płyną te po
toki oszczerstw i błota,, któremi prz ,pełnione są po brzegi wszystkie wydawnictwa „umiarkowanych".
Próżne to jednak wysiłki, gdyż zdrowy roz
sądek i jasny umysł robotnika poznaje się na tym, gdzie plewy, a gdzie ziarno, gdzie jasny prigrąm Polskiej Partji Socjalistycznej, gdzie czcza i pusta demagog ja (czyli łapichłopstwo), gdzie szczerą rewolucyjność, a gdzie obłudne krzy- kactwo!
W Dumie.
Duma państwowa „pracuję" w Petersburgu, a najwybitniejszym dotychczas faktem z jej życia było niewątpliwie zawalenie się sufitu w sali po-
4 GÓRNIK •N» 37.
siedzeń posłów. Po za tym Duma dotychczas była zajęta przeważnie załatwieniem rozmaitych spraw formalnych. Jednakże na ogół biorąc, już dziś można określić charakter tego zgromadzenia, rosz
czącego sobie pretensje do nazwy „parlamentu“.
W porównaniu z Dumą poprzednią, nowa odznacza się z jednej strony ogromną liczebnością socjalistów różnych odcieni, a z drugiej obecnością krzykliwych przedstawicieli skrajnej prawicy — gromicieli i zasadniczych przeciwników wszelkiego ograniczenia despotycznej władzy carskiej. Gdy w pierwszej Dumie kadeci stanowili czynnik najbar
dziej wpływowy i nadający ton całej izbie, to obecnie rola ich znacznie zeszczuplała. Stąd mu
szą oni Stawać się coraz bardziej umiarkowanemi i wrogiem i wszelkim próbom przekształcenia Du
my na ognisko rewolucji. Odgraniczając siebie od wszystkich żywiołów, nie stojących na gruncie monarchiczno-kohstylucyjnym, kadeci dążą do wy
targowania u rządu bodaj części tej władzy, jaka dotychczas spoczywa niepodzielnie w ręku biuro
kracji. Rozumieją oni, że do tego dojść może tylko wówczas, jeżeli Duma wykaże zdolność do pracy i przetrwa czas dłuższy. Stąd kadetom chodzi przedowszystkim o utrwalenie Dumy i prze
dłużenie jej życia.
Z punktu widzenia burżuazyjnej partji anty- rewolucyjnej takie stanowisko jest najzupełniej zrozumiałe. Kadeci wiedzą dobrze, że tylko przez Dumę uda im się dochrapać władzy, postępują więc tak, aby rządu nie drażnić i w ten sposób nie przyczynić się do rozpędzenia Dumy. Rząd zrozumiał, o co kadetom chodzi, i nabrał pewno
ści siebie, zachwianej do pewnego stopnia wynika
mi wyborów. Stał się on panem sytuacji, wiedząc żu samą groźbą rozpędzenia może zmusić do umiar
kowania opozycję kadecką—jak również i nie Ra
decką.
Rzecz w tym, że te olbrzymie sukcesy, ja
kie odnieśli socjaliści przy wyborach, wcale nie są wynikiem uświadomienia socjalistycznego szero
kich mas ludności, któro głosowały na kandyda
tów socjalistycznych. Ludność stepów kirgizkićh lub Samąrkandy środkowo azjatyckiej tak samo jak i ludność chłopska wielkorosyjskich guberni!
nie przemysłowych wybierała posłów social demo
kratycznych dlatego, że chciała zaznaczyć swój skrajnie antyrządowy nastrój. Rozpędziłeś Dumę kadecką—teraz będziesz miał Dumę socjalistyczną
—powiedzieli wyborcy, doprowadzeni do ostatecz
ności prześladowaniami rządu.
Ale, wybrani przez szerokie masy ludności, wrogo usposobionej względem rządu, posłowie so
cjalistyczni znaleźli się w położeniu dość przy
krym. Ludność, icli posyłająca, pokłada w nich nadzieje, których oni spełnić nie mogą. Ludność ta oczekuje, żę oni w Dumie wywalczą potrzeb
ne wszystkim swobody konstytucyjne, a przedew- szystkim ziemię dla chłopów. Tymczasem o tym mowy być nie może, gdyż rząd przy pierwszej próbie wydarcia mu tego, co stanowi podstawę je
go istnienia, Dtimę rozpędzi. I w ten sposób po-
słowie socjalistyczni znaleźli się jakby w półapce.
Wystąpić rewolucyjnie—znaczyłoby to narazić na szwank istnienie Dumy i w ten sposób stracić za
ufanie tych szerokich warstw ludności, która na
iwną wiarę w cara obecnie przeniosła na Dumę.
Zaniechać wystąpień rewolucyjnych i siedzieć jak trusie posłowie socjalistyczni nie mogą ze wzglę du już na swój charakter. Wszelkie zaś ich wy
stąpienie, już nie rewolucyjne, ale bardziej rady
kalne, będą tylko przyspieszały zawarcie ugody kadetów z rządem. 11
Jednem słowem położenie naszych towarzy
szy rosyjskich i innych, którzy się dali wybrać do Dumy, jest bardzo trudne. Obawiać się ‘nale
ży, : że znaczna ich część straci w Dumie tę re- wolucyjność, jaka ich dotąd cechowała.
Kilka słów o polemice
i taktyce międzypartyjnej.
' Powiadamy, że idziemy drogą postępu, że społeczeństwo się kształci, że robotnicy uświada
miają się, a co za. tym idzie, że inteligencja te
goż robotnika rozwija się. Najwięcej o tern twier
dzą S. D. i lewica P. P. S. zarzucając jednocześ
nie Frakcji Rewolucyjnej, że tylko ona zaciemnia umysły robotników, że ich uczy bandytyzmu. Jak to zwykło bywa w oku swego brata widzi się źdźbło, a w swoim belki się nie widzi. Zajrzyjmy na pierwszą lepszą masówkę, gdzie się S.' D. znaj
duje, ile tam wyinyślań, skierowanych nie pod adresem caratu lub burżuazji.— wcale nie. Carat i burżuazja nięch żyją w spokoju, ale' fraków“
trzeba zjeść, trzeba im wymyślać, z błotem ich mieszać. Próżnoby tam kto szukał .wywodów za
sadniczych, próżnoby chciał zrozumieć, czego chce taki S. D. Oprócz stów: „bandyci, rozbójnicy, drobnomieszczańie“ i całego szeregu wyinyślań, nić tam nie usłyszy. Oto jest „uświadamianie“
robotników przy pomocy zasiewania antagonizmu i nienawiści, .która zaszczepiona na masówce lub zebraniu w sercach słuchaczy przez domorosłego esdeka., suty plon wydaje, Jest to taktyka, która zamiast rzeczywiście, dać. oświatę, wlewa w duszę robotnika żółć i nienawiść jednych do drugich; za
miast jednoczyć, zamiast bratać robotników, roz
dziela ich, tworząc grunt do przyszłych rozłamów i partyjek, pomagając w ton sposób caratowi i burżiiazji gromić skutecznie rozbite szeregi pról.e- tarjatu.
Albo też weźniy do ręki numer jakiegokol
wiek pisma „Socjaldemokracji“. Go tam wymy
ślać, co tam zarzutów, niczym nieuzasadnionych, które się tylko dla tego pisze, aby zasiać niena
wiść do. Frakcji Rewolucyjnej. Weźmy ostatni numer „Gazety Ludowej“ „lewicy“ i od razu na pierwszym wstępie czytamy, że grupa drobno- mieszczan, wcale nie socjalistów, ale poprostu ja-
M 37 G Ó/R N J K 5 krchś szaleńców podszywa się pod P. P. S.,
dając »Gazetę Ludową« Frakcji Rewolucyjnej.
Dziś partjom wzmiankowanym, nie idzie oto, aby uczciwie i zasadniczo krytykować przeciwnika, nie idzie im o istotę rzeczy, nie idzie o zwymy
ślanie, o zasianie wzajemnej nienawiści. Ńie idzie im o to, aby robotnik mógł innych krytykować opierając się na nauce, ale o to, aby on mógł skutecznie wymyślać na innycii. I jakie są tego skutki? Oto takie, że niektórym towarzyszom ży
cie zbrzydło, bo pracując w fabryce obok esdeka albo lewicowca, nic przez Cały dzień nie słyszą tylko słowa: badyci, rozbójnicy i t. d. Oto są ar
gumenty, oto jest sposób krytykowania, wskazany przez part je, które nie „szerzą ciemnoty“, jak my, ale „naukę i kulturę“. Oto taką drogą mii po
stępować zespolenie robotników - socjalistów do skutecznej obrony przeciw caratowi i burżuazji, przeciw ich zaciętym wrogom.
Towarzysze S. D. i „lewica, przestańcie, bo się źle bawicie. Dziś Wam się to jeszcze udaje, ale zbliża się chwila, kiedy robotnik, pomimo wa
szych podszczuwań jednych na drugich, zacznie się skupiać, a wtedy zostaniecie' sami, jak ryba na piasku.
Przestańcie, powiadam, gdyż zamiast pracować na pożytek proletariate, pracujecie na jego szkodę Nie jakieś wymyślania i urągania powinny być używane w polemikach, ale zdania oparte na prawdzie, zdania oparło na istocie rzeczy. Czy Wy umiecie odróżniać konfiskatę od bandytyzmu?
Czy Wy wiecie, skąd w naszej robocie i dla cze
go wzięły początek konfiskaty? Czy Wy wiecie, dla jakich przyczyn rozpoczęto tutor polityczny?
Zastanówcie się dobrze nad tym, a później kryty
kujcie. Mówicie o nas jak o niesucjalistach;
spójrzcie w Wasze szeregi i porachujcie, ile tam macie prawdziwych, według waszego zdania, socja
listów, i zbadawszy i zastanowiwszy się róbcie napaści, krytykujcie innych. Lepiej by byle, za
miast zadrukowywąć papier blagą i wymyślaniem, drukować na nim to, co by robotnikom przyniosło prawdziwą oświatę, lepiej byłoby zwracać uwagę tego robotnika ńa właściwych jogo wrogów, lepiej aby, zamiast szerzenia i podtrzymywania rozła
mów, skupiać Jud roboczy do tej ciężkiej walki o wolność i byt.
Robotni k.
Konferencja okrgpia Zaitf a Dąbfowskiep.
Dnia 7-go kwietnia odbyła si.ę Konferencja okręgowa Zagłębia Dąbrowskiego ze współudzia
łem 37 towarzyszy z głosem decydującym i 2-cli z doradczym. Porządek dzienny był następujący:
1) Sprawozdahie ze Zjazdu. '2) Sprawozda
nia z dzielnic. 3) Organizacja; a): system roboty;
b) milicja; c) robota wojskiwa; d) robota ży
dowska; e) prasa i literatura; f) bibljoteki; g); fi
nanse. 4) .Pomoc więzienna. 5) Teror. 6) Sto
sunek do innych partji. 7) 1 Maja. 8j Wolne wnioski.
Jeden z towarzyszy złożył krótkie sprawoz- nie ze Zjazdu. Ponieważ sprawa ta była Omawia
na już na posiedzeniach każdego z końliletów dzielnicowych, przyto dyskusji przy tym punkcie wcale nie było.
Po tym nastąpiły sprawozdania
ze'
stano naszej roboty w poszczególnych dzielnicach—Sielce, Dąbrowa, Niemce, Zawiercie i Niwka—oraz z ro
boty kolejowej. Były przedstawione dokładne da
ne cyfrowe, dotyczące nietylko, naszej organizacji i stosunków, ale i wpływów innych partji i frakcji.
Bardzo szeroka dyskusja rozwinęła, się przy punkcie „Organizacja“.
Go do systemu roboty, to w tej kwo- stji wypowiedziało się 12 towarzyszy, przyczem szczegółowo omawiano dawny typ organizacji, uważając go za wadliwy. Powzięto w końcu nastę
pujące uchwały:
I. Oprzeć robotę na miejscowych siłach i dążyć do jak największego pogłębiania my
śli socjalistycznej; komitety dzielnicowe i fa
bryczne oraz koła organizacyjne mają ś'if zbierać bezwarunkowo tio tydzień (przyjęto jednogłośnie).
II. Co tydzień zbierają się niektórzy to
warzysze z dzielnic w celu usystematyzowa
nia roboty, a co iwa tygodnie zbiera się 0. K. K—w celu nadania robocie jednolito
ści. Egzekutywą zbiera się dwa razy na ty
dzień (przyjęto jodu ).
Zaraz potym wybrano Egzekutywę z 5-ciu członków — to jest z każdej dzielnicy pö jednym, co wszyscy towarzysze uznali za najpraktyczniej
sze ze względu na ciągły kontakt Egzekutywy % dzielnicą, co dii jej możność większego niż do
tychczas pogłębienia, organizacji.
W sprawie roboty w b j s ko w ej zabiera
ło glos 4-cli towarzyszy. Stwierdzono, że, jakkol
wiek rutióta jest zapuszczona, to jednak rnaterja- tu nie brak. Zapadła następująca Uchwała.:
Starać się o nawiązanie j-.tk najwięcej sii- stilików w wojsku; żądać od C. K. R. stałego1 Wydawania pisma dla żołnierzy w języku ro
syjskim (przyjęto jednogłośnie).
W sprawie t obuty żydów s k lo j wyjaś
niła się potrzeba litera,tury w źdrganie i fun
ic cjońarjn sza dla uregulowania tój robuiy. Posta
nowiono żądać C. K. R. tego i drugiego.
W dyskusji nad punktem prasa i l'i L erU- t u r a, po przemówieniu 8-iu towarzyszy, postanowio
no stale wydawać miesięczne pismo lokalne dla Zagłębia Dąbrowskiego pod tytułem „Górnik“.
Co do b i lii i o tek, to polecono Egzekuty
wie potiiódz dzielnicom do jak najszybszego utwo
rzenia biblioteczek w celu rozwinięcia samokształ
cenia i wydać w tyin celu specjalne listy skład
kowe. 1
Przy .pukle fi man's e sprawdzono kasę 0.
K.R., przyczem wyjaśniło się, że jest deficytu 20 kop. Zapadła uchwała następująca:
Dążyć bezwarunkowo do stałego regular
nego zbierania składek do 25-go każdego
6 GÓRNIK J6 37 miesiąca. Wydawać co miesiąc pokwitowania.
Zaprowadzić książki kasowe na każdej dziel
nicy w celu umożliwienia wspólnej kontroli.
W sprawie milicji jednogłośnie przyjęto rezolucję dzielnicy Sielec, stawiającą szereg żądań do C. K. R., nie nadających się do ogłoszenia w druku.
Co do pomocy więzić u n ej, to włożono na Egzekutywę obowiązek utworzenia specjalnej komisji, która ma wszelkimi siłami starać się przyjść z pomocą towarzyszom uwięzionym.
Powzięto stosowną uchwałę co do święto
wania 1 Maja. Ogłaszać jej obecnie nie mo
żemy ze względów konspiracyjnych.
W k.weslji z w i ą z k ó w z a wodo w y c h po
stanowiono żądać od C. K. R. natychmiastowego przysłania, funkcjonariusza do załatwienia, tej sprawy.
W,sprawie terom postanowiono zwrócić się do C. K. R. z szeregiem żądań.
W w o 1 n y c h w n i o s k a o h uchwalono, aby każda akcja O.B. była wyjaśniona w „Robotniku“
lub w miejscowych odezwach. Uchwalono też wniosek Dzielnicy Bieleckiej, aby C. K. R. jak naj
szybciej nadał autonomię komitetom dzielnicowym Zagłębia Dąbrowskiego.
W sprawie stosunków do innych par
li j i uznano za konieczno odpowiadać na ich fra
zesy i pot w arze argumentami rzeczowemu
Korespondencje.
S I E L E C.
F a b r.y k a Dietl a. Kilkanaście dni temu wyrzucono z fabryki włóknistej Dietla na Sielcu 10 ludzi. Ludzie ci pracowali w ogrodzie fa
brycznym. W zeszłym roku pracowali do godzi
ny 7-ej wieczorem, przyczeni mieli o godz. 4-ej odpoczynek, czyli tak zwany podwieczorek. Zi
mową porą zaproponowano im, aby pracowali bez podwieczorku do godz. 6-ej; na co się robot
nicy zgodzili. Obecnie, kiedy dzień jest dłuższy, ogrodnik chciał, aby pracowano do 7 ej bez pod- wieczorku.^Otóż robotnicy nie,chcieli zgodzić się na przedłużenie godzin pracy, bez wynagrodzenia za to. i żądali, aby ich zostawiono na starych zeszło
rocznych warunkach, albo też. żeby im zapłacono za tę dodatkową godzinę. To się nie podobało ogrodnikowi fabrycznemu, który, upiwszy się jak bydlę, czepiał się początkowo ludzi, a później oskarżył ich przed dyrektorem. W końcu uradzili, że albo niech robotnicy pracują godzinę dłużej bez wynagrodzenia, albo niech się wynoszą z fabryki.
Skończyło się na usunięciu 10 ludzi z fabryki.
Zaznaczyć trzeba, że kilku z wydalonych robotni
ków pracowało w tej fabryce przy warsztacie po kilkanaście lat i dziś, kiedy przy tej pracy stra
cili zdrowie, tak że żadna fabryka ich nie przyj
mie, są wyrzuceni na ulicę bez żadnej racji, a rodziny ich są skazane na śmierć głodowa.
SOSNOWIEC.
Z fachu stolarskiego. Kiepsko się
•dzieje w naszym fachu stolarskim. Każdy z nas
zmienił się w jakąś maszynę w rękach majstrów, którzy nas wyzyskują na wszystkie strony. I kiedy robotnicy innych fachów organizują się bądź w związki zawodowe, bądź należą do partji politycz
nych, my nic nie robimy, tylko czekamy. 1 na co czekamy? Czy na to, aż majstrowie, wyzyskując, zmuszą nasze rodziny umierać głodową śmiercią?
Czy też czekamy, aż nędza i rozpacz zajrzą do na
szych mieszkań? Towarzysze stolarze, ocknijmy się nareszcie. Zrozumiejmy, że i my jesteśmy ludźmi wyzysk i wanemi; my musimy się organizo
wać, bo inaczej ciężką i czarną jest przyszłość nasza. Spójrzmy wokoło, wszędzie wre walka z kapitałom. W około nas powstają związki zawo
dowe i organizacje polityczne, a my czyż długo bę
dziemy jeszcze spać? Czyż długo jeszcze niejeden z pośród nas, zamiast iść na zebranie, gdzie mógł
by pogadać o swoim losie, będzie wolał iść do knajpki i tam w upodleniu pozbywać się ostatnie
go, ciężko zapracowanego grosza.
Robotnicy stolarze! wstyd i hańbą, nam, je
żeli dłużej w takim stanie będziemy pozostawać ! 1’rzyszło pokolenia nas się wyprą, z pogardą o nas będą wspominać. Dosyć togo! Do pracy, towa
rzysze stolarze! Pokażmy, że i my umiemy pra
cować, że i my umiemy się organizować. Nie po
zostawajmy w tyle za drngiemi, kiedy wszyscy dążą do światła, do lepszej, przyszłości. Nie lę
kajmy się pracy nad sobą i naszeini towarzyszami, boć jest to naszym obowiązkiem. Niech żyje so
lidarność robotnicza! Niech żyją związki zawodo
we .bezpartyjne!
Mi l o w i ce. Rok już minął, jak jednemu z robotników naszej fabryki, Osobie, wpadło w oko kilka kawałków metalu gorącego, z których dwa wyjął mu doktór Kępiński w Warszawie, a jeden kawałek pozostał. Doktór ów, wymógł na Osobie,
| że nie będzie miał do fabryki żadnych pretensji..
Po powrocie Osoba przerobił trzy dni i zachoro
wał na chorobę wewnętrzną. Choroba przeciąg-
j
nęła się aż do 7 marca bieżącego roku. Kiedy po wyzdrowieniu Osoba poszedł do fabryki, odmówiono mu pracy, motywując to tym, że jest schorowa
ny i niezdolny do niej. W taki to sposób Woj
ciech Osoba pozostał na bruku bez pracy i ka w at -
j
ka chloba, mając sam lat 40, żonę i czworo dzieci. Gdy mu jedno z dzieci zachorowało, zawezwał fabrycznego felczera Kachla. Ten nietyiko, że go
nie chciał ratować, nie dosyć, że tył jedną z głów
nych przyczyn nieprzyjęuia do fabryki poszkodowa
nego, ale jeszcze w bardzo cyniczny sposób odzy
wał się o żonie i o dzieciach Osoby.
Hańba łajdakowi ! N I W K A.
W a 1 co w n i a „Hrabia Re n ar d*
Po kilkumiesięcznej pracy agitacyjnej organizacja nanowo się powiększyła. W drugiej rocznicy śmier
ci towarzyszy, poległych pod hutą «Katarzyna«, wywieszono u nas czerwony sztandar z literami P.P.S.F.R. Praca nasza o wiele większe by czy
niła postępy, gdyby nie podłe zachowywanie się naszej administracji, która na każdym kroku jak.
może tak szkodzi naszemu ruchowi robotniczemu.
#37 GÓRNIK 7 1 tak Tomecki, szychlmajster szpioluje po całych
dniach robotników w fabryce i donosi dyrektoro
wi. który natychmiast wydala bez żadnego uprze
dzenia. Mało togo, ów dyrektor traktuje robotni
ków nic jak ludzi, ale jak zwierzęta roboczo. Dru
gim, który wart ze wszech miar napiętnowania jest p. Czerneda. Jeden z robotników dostał no
wą szufelkę fabryczną, która po pewnym czas i o zginęła. Pan Czerneda wytrąca mu za, nią 4 rh.
70 k., tymczasem nowa kosztuje tylko 2.50. Do
dać trzeba, że robotnik ów zarabia tylko 90 kop.
dziennie. Tak to postępują nasi panowie, zwierzch
nicy, taka to jest ich sprawiedliwość.
DĄBROWA.
Kopalnia Paryż. Dingo nie dawaliśmy znaku życia, ale wytrzymać już nie możemy, gdyż serca nasze przepoiły się cierpieniem. Nie dość, że praca w kurzu, zaduchu, zabija zdrowie, a tu jeszcze panowie zwierzchnicy w interesie towarzy
stwa fabrykanckiego .»planowali zaprowadzić na kopalni taki porządek, że zamieniła się ona w istne piekło. A celuje w tych urządzeniach przo-
■dewszystkieth pan Lewartowski. któryby socjali
stów atonii. Pan ton popiera usilnie N.-D., a socjalistów prześladuje na każdym kroku. Wzglę
dem socjalistów wszystko wolno. Wolno ich pchać pod rząd 6 tygodni w najgorszą robotę na noc, wolno ich wyrzucać bez żadnych przyczyn z robo
ty, wolno im zapisywać kary, wolno endekom pod
żegać ciemnych robotników do bicia socjalistów, rozsiewać o nich fałszywo wieści, jakoby oni z ko
ściołów strzelali do robotników z N. D. i t. p.
Tylko naszym towarzyszom nie wolno uświadamiać ciemnych braci, bo za to nam grożą policją i ko
zakami, a pan Lewartowski, za urządzenie masów
ki, chce uiścić się na stróżu, pisząc muza to karę.
Napiętnować należy ohydne postępowanie Jana Walosze z y k a i syna jogo, 3 ta ni sł a- w a, którzy szpiclują robotników i wywiadu ją się o zebraniach, na które chcą sprowadzać kozaków, j Sami kolegują z opryszkami i strażnikami. Cho
dzą pode drzwi i podsłuchują, co kto mówi. Po swoich hulankach wyłażą na ulice i walą żelazno- mi pałkami po głowach tych robotników, do któ
rych mają osobiste urazy. Radzimy tym łotrom raz się już opamiętać, bo może być źle.
Huta bankowa. Majstrowie Fri Gabryś z kotłarni, Józef Kwinto i J. Wesołowski z mon-
tarzu brzydko postępują z robotnikami. Gabryś 1 lubi niziutkie ukłony i prezenciki,1 dwaj drudzy I patrzą na przekonania robotników i według tego j krzywdzą jednych a obdarzają przywilejami dru
gich. Szanowni majstrowie powinni zrozumieć, że robotnicy wszyscy są równi i że każdemu się jeść j chce, a pracę robotnika ocenia się nie według wy
sokości „fundy" lub przekonań. Radzimy tedy zmienić system dzisiejszy.
Ząbku w i c e. (E l.e k t r o w n i a) Prowo
dyr N. 1). Jaworski każe przybywającym robotai-
"kom iść do wykurzonego niegdyś przez robotników doktora Nowackiego, a ten zmusza ofiarę głodu przysiądz na wierność N. D. i zapisać się do so
kołów. Do tych samych sokołów, którzy w roku
ubiegłym przychodzili do podejrzanych o należenie do „partji" robotników, aby ich nastraszyć i pró
bowali nawet wykonać zamach, który się zresztą nie udai. Ten sam Jaworski wymyśla robotnikom i nawet próbuje ich bić. Sądzi, że mu „bracia- koledzy“ przebaczą, ale może się grubo omylić, bo my wiumy, z kim mamy do czynienia i nie za
pomnieliśmy jego dawnych sprawek.
M1EMCY
Kopalnia Kazimierz. Dozorca Anto
ni Polak, gorliwy służalca kapitalistów, stara się wszelkimi sposobami zgnębić robotników, którzy pracują pod jego dozorem. Nie dopisuje im to ćwierć, to pół szychty, a często nie dopisuje i po całej. Jeżeli kto spóźni się 5 minut, to każe mu wracać do domu i mówi: »niema dla Ciebie robo
ty« i przed władzą skarży, iż robotnik ten nie chce pracować.
Kopalnia Feliks. Ostrzegamy Towa
rzyszy przed Józefem Waiugą maszynistą, który stale donosi policji. Mamy nadzieję, że nie minie go zasłużona kara.
Z ZA KRATY.
W więzieniu w Będzinie przechadzki nie marny wcale. Niektórzy po 5 miesięcy nie oddy
chali świeżym powietrzem. Spragnieni wolności siedzimy wiecznie w celi brudnej, smrodliwej, ciemnej; nie mamy się czym przykryć, nie mamy piduszki pod głowę. Gdyby choć pożywienie było lepsze. Dają tylko 9 kop. na dzień. Kupujemy za 8 kóp. chleba, pozostaje więc jedna kopiejka. Je
żeli kio chce herbaty, to musi płacić za 1 szklan
ki gorącej wody 2 kop. Za cóż kupić cukru i herbaty? 1’apierosów nie wolno palić. Ukrad
kiem można dawać sobie radę, opłacając wszystko niemożliwie drogo—bo podwójnie. Życie nasze — istne piekło. Jesteśmy żółci, chorzy, katar żo
łądkowy jest nieunikniony, a towarzysze nasi wca
le o nas nie dbają, żadnej materjalnej pomocy od nich nie mamy. Dłużej tak nie powinno być! Nie dość cierpienia moralnego, cierpimy i fizycznie, a Wy, wolni, zapomnieliście o nas. Wiedzcie, , %o jesteście Towarzyszami do śmierci i Waszym obo
wiązkiem jest nas wesprzeć.
SPRAWOZDANIE Z DZIAŁALNOŚCI O. B.
W ZAGŁĘBIU.
Po ponownym zorganizowaniu z u psu tej przez
„lewicę* roboty wzięliśmy się do oczyszczania Za
głębia ze wszelkiego rodzaju pługa wst wili, rozzuch
walonego pozorną bezczynnością 0. B. w naszym okręgu. Działalność swą rozpoczęliśmy od usu
nięcia w Sosnowcu grasującego tam chuligana, w ostatnich czasach będącego na usługach policji
—niejakiego G r z y t y. Następnie przeszliśmy do dzielnicy Niemieckiej, gdzie w ostatnich cza
sach nasza organizacja partyjna ulegała najza
ciętszym atakom ze strony żandarmerji i policji.
Pierwszy padł dnia 20-go lutego żandarm Zat im.
Rok z górą pan ten »działał < na Niemcach bez
karnie, biorąc udział we wszystkich aresztowa
niach. Nad aresztowanemu znęcał się w straszli
8- GÓRNIK wy sposób. Próbował nawet namawiać naszych
towarzyszy do prowokacji, agdymu się to nie uda
wało obwoził aresztowanych po Niemcach jako rzekomych prowokatorów, chcąc ich w ten sposób zmusić do zdrady. Sprytny i odważny, Zatim był faktycznym kierownikiem policji i żandarmów na Niemcach. Nasza O. B. kilkakrotnie wykonywała na niego zamachy, ale te się nie udawały — i dopiero 20-go lutego celne strzały naszych towa
rzyszy powaliły go. Ciężko ranny leżał czas ja
kiś w szpitalu, gdzie w końcu ,umaił.
Jednakże Zatim nie był jedynym. Pozostali gorliwi jego pomocnicy, a. w pierwszym rzędzie prawa jego ręka—0 s t i e pan cza k. Nazajutrz-, po zamachu Zatim a został wykonany wyrok na Ostiepanczuku.' Ten ostatni szedł z kancelarji z trzema strażnikami pod ochroną kilkunastu żoł
nierzy z piechoty i tyluż dragonów. Ujrzawszy towarzyszy - wykonawców wyroku, zwrócił się do pierwszego z szeregu ze zwykłym okrzykiem:
— Ty kto tak oj?
Kajki
w wierch i (Kto jesteś? Ręce do góry !)
— Jestem z bojówki 1*. P. S. Frakcji Rewo
lucyjnej—odpowiedział zagadnięty i, położywszy na miejscu Óstiopaiiczuka, /zwrócił się do następnego strażnika. Ten złapał naszego towarzysza za rę
kę, co jednak nie. przeszkodziło temu ostatniemu dać strzał i ciężko go zranić. Dwaj pozostali strażnicy widząc, co się święci uciekli, pozosta
wiając żołnierzy, którzy natychmiast rozpoczęli re
gularną strzelaninę. Po 10 minutowej wymianie strzałów towarzysze nasi cofnęli się z blacu boju, pozostawiając trupa Ustiopanczuka, ciężko ranne
go strażnika (zmarł wkrótce) i zwłoki naszego to
warzysza, zabitego podczas akcji, a znanego pod pseudonimem Dubasowa.
Po usunięciu Zatlma i Ostiepanczuka zostali jęszcze dwaj „gorliwi“ — W tunik i G r a- bieiica, oprócz zwykłych szpicli i prowokato
rów. W. i G. zostali zabici 20-go w chwili, kiedy przechodzili plantem kolejowym. Tego dnia i o tej że godzinie zostali zabici dwaj robotnicy - pro
wokatorzy—Władysław Piegza i Antoni W ój c i k, o których warto parę słów powiedzieć, po
nieważ ich działalność prowokatorska, ukryta przed ogółem nie zwróciła na siebie uwagi.
-Piegza nie pracował nigdzie już od dłuższe
go czasu i był odduwna podejrzewany o prowoka- torstwo. .Wójcik, pracując wciąż w kopalni, nie ż,wracał niczyjej uwagi i dopiero, po aresztowaniu kilku towarzyszy, kiedy 'zaczęliśmy poszukiwać Zdrajców,, zachowanie się. Wójcika zwróciło naszą uwagę. Na dobitkę otrzymaliśmy przejęty od żandarmów list z planem szczegółu wem rozbicia naszej 0. B, Po przeprowadzeniu dokładnego śledztwa stwierdzono, że W. i P. niejednokrotnie byli widziani w uniformach kozackich. Wójcik -zjawił się raz nawet rewizję tak przebrany. Piegza stale asystował policji. Stwierdzono w dal
szym ciągu, że. tak jeden, jak i drugi utrzymywali stałe stosunki z Zatimem. Wszystkie te, jak rów
nież j inne fakty (natury konspiracyjnej, a więc nie nadające się do ogłoszenia) zmusiły nas do możliwie szybkiego załatwienia się z P. i W.
J6 37 Dnia 26-go marca w Dąbrowie został 'zgła
dzony zabójca nieodżałowanego towarzysza Majla- czyńskiego—członka naszej 0. B. — Pieszczę- w i c z. P. zwierzał się w swoim czasie tow. M.
z czynów bandyckich i, przekonawszy się, że ma do czynienia z człowiekiem, co mu będzię prze
szkadzał w jego niecnej robocie, zabił go. Zabójca nie tylko nio poczuwał się do winy, al,e chwalił się publicznie, mówiąc: „zabiłem bojowca“. Małp tego, chodził po Dąbrowie, odgrażając się, że to samo zrobi ze wszystkiemi bojowcami. „A któ
rych nio sprzątnę, ci zgniją w więzieniu“—zwykł mówić na zakończenie.. Daliśmy mu czas do po
prawy, ostrzegaliśmy, kiedy zaś to nie skutkowało i P. rozzuchwalał się coraz bardziej, O. B. otrzy
mała zleceniu usunięcia, go i wyrok zo&tat-spełnio
ny- Dnia 27 marca w Sosnowcu został zabity strażnik Bp c i a n — najgorliwszy ze wszystkich strażników miejscowych. Bił on aresztowanych w okropny sposób. Jednego z wziętych (zupełnie nie
winnego) .zbił tale,, że go ledwie odratowano. Wy
rok ii a B. spełniono w chwili, kiedy szedł do na
czelnika z raportpm jedną z najruchliwszych ulic Sosnowca.
Oprócz tych akcji, mających na cęlu usuwa
nie szkodliwych jednostek, iąO. B. dokonała dwóch napadów na stację kolei Iwaugrodzkiej Paryż“, napadu na pocztę w Strzemieszycach i na mono
pol na Porąbce (20 .marca), tą ostatnią akcję towarzysze wykonawcy zaczęli od rozbrajania żoł
nierzy i, dopiero kiedy patrol wyrwał się z rąk naszych towarzyszy i wycelował z karabinów, nie pozostawało naszym towarzyszom nic innego, jak użyć broni. W obronie własnego życia musieli za
bić trzech żołnierzy. Prócz tego skonfiskowano pieniądze w monopolu w Sławkowie i w Kluczach.
Wszystkich konfiskat dokonano w biały dzień. Ni
kogo z uczestników akcji powyższych nie areszto
wano.
W wielki Piątek w Sosnowcu ciężko zranio
no pomocnika prokuratora Zahorskiego, a przed - tym dokonam) napadu na st. kol. Iwan. Dnńdów- kę. Z tymi akcjami naszaO.B. nie ma nic wspólnego.
W Sławkowie byt zamach na wachmistrza
i
strażników z Olkusza. Zamach się nip udał, gdyż wachmistrz byl opancerzony. Sądzimy, że. rana, jaką otrzymał, będzie dla niego przestrogą i spowo
duje zaniechanie pa przyszłość zbytnich dowodów gorliwości, bo inaczej będziemy musieli zamach powlórąyć.
Dnia d-go z. rn. zasłał zabiły na Niemcach przez naszą O. B. Józef Ślązak — przemytnik i szpieg jednocześnie. Kiedy towarzysze nasi przy
szli do niego, aby spełnić na nim wyrok śmierci, spotkał ich wystrzałami.
Zawiadomienie.
Towarzysze! w dniu 27 kwietnia wpadło do G-ciu pudów naszej literatury w ręce policji, a mianowicie: %% 214 i 215 Robotnika. Czerwony sygnał, Ludowe odezwy C.K.R. (majowe), A: 37 Górnika i kilka serji broszur myśli socjalistycznej.