• Nie Znaleziono Wyników

Górnik. Organ Okręgowy Zagłębia Dąbrowskiego PPS, 1908, nr 46

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Górnik. Organ Okręgowy Zagłębia Dąbrowskiego PPS, 1908, nr 46"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Mr. 46. 0 ZAGŁĘBIE DĄBROWSKIE, LUTY - MARZEC 1908 8

ORGAN OKRĘGOWY ZAGŁĘBIA DĄBROWSKIEGO POLSKIEJ PARTJI SOCJALISTYCZNEJ (Fr. Rew.)

!*? I* » <ł «1 Cena numeru 10 kop., w drodze organizacyjnej 5 kop.

> <J Z 8 Ł c

PROLETARJUSZE WSZYSTKICH KRAJÓW ŁĄCZCIE SIE 1

TOWARZYSZE! PAMIĘTAJCIE O ŚWIĘCIE 1-go MAJA!

OŚMIOGODZINNY DZIEŃ PRACY

Im bardziej kraj jaki jest zacofany ekonomicznie, im ciemniejszy i biedniejszy robotnik, tern dłużej on pracuje, i naodwrót, w krajach o silnie rozwiniętym przemyśle, o kla­

sie robotniczej dobrze zorganizowanej i świadomej swych potrzeb, liczba godzin pracy (tak zwany „dzień roboczy“) jest najkrótsza. W Rosji, gdzie panuje największy ucisk, nędza i wyzysk, dzień roboczy jest dłuższy niż w Polsce, w Polsce dłuższy niż w Niemczech, w Niemczech — niż we Francji, a najkróciej pracuje robotnik angielski, amery­

kański, australijski.

Nic w tern dziwnego. Przedłużanie dnia roboczego, choćby ponad siły robotnika, tyle daje zysków przedsiębior­

com, że wszystkiemi siłami starają się oni do tego dopro­

wadzić. Przy płacy od dnia jest to zupełnie zrozumiałe:

jeżeli robotnik będzie za tę samą zapłatę dłużej pracował, to dla przedsiębiorcy większe dochody. Ale to samo dzieje się przy akordzie. Fabrykant czy obszarnik przedłuża dzień roboczy, albo nawet korzystając z nieświadomości robotni­

ków, nie zmusza ich, ale pozwala im dłużej pracować. Ro­

botnicy są z tego zadowoleni, gdyż zarabiają wtedy więcej i choć wytężają do ostatnich granic swe siły, ale pocieszają się nadzieją lepszego wynagrodzenia. Tymczasem po pewnym czasie kapitalista zmniejsza płacę przy lada spo­

sobności; robotnikom znowu zagląda w oczy widmo głodu i chcąc wyjść na swojem, postanawiają pracować jeszcze dłużej. W ten sposób kapitał może do nieskończoności podnosić wyzysk pracy robotniczej.

Jakie są tego skutki, o tern wiemy wszyscy dobrze.

Nadmierna, długa, wytężona praca, przytępia siły fizyczne i umysłowe robotnika. Ciało jege słabnie, przestaje być odpornem na choroby i lada głupstwo wali go na łóżko, wtrąca do nędzy ostatecznej. Żeby utrzymać zanikającą energję życiową, szuka on pokrzepienia w wódce, która na razie podnieca go, ale potem sprowadza jeszcze większe osłabienie. Życie robotnika i tak krótsze przeciętnie od ży­

cia człowieka zamożnego, skraca się jeszcze bardziej, wydaje on potomstwo słabe i chore, z góry skazane na wszelkie udręczenia cielesne. To samo dzieje się z jego umysłem, który tępieje, staje się niezdolnym do jakiegoś dłuższego wysiłku. Dlatego to widzimy, że w krajach o długim dniu

roboczym ruch proletarjatu nie jest nigdy stały, systema­

tyczny, ciągły, jakim być powinien i jakim jest już w tylu miejscach. Robotnicy mogą tam w przystępie rozpaczy, rzucić się na zarząd fabryczny, wymordować znienawidzo­

nych kierowników pracy, poniszczyć przytem budynki fa­

bryczne, a nawet jak się to w bardziej dzikich okolicach dzieje, sklepy spożywcze pozostające pod ich własnym za­

rządem, aby, gdy potem ten wybuch zostanie siłą zbrojną stłumiony, zgiąć znowu pokornie kark pod stare, tylko je­

szcze silniej zaciśnięte, jarzmo. Takie żywiołowe wybuchy z zabijaniem ludzi i niszczeniem maszyn zdarzały się i w An- glji przed stu laty (na początku dziewiętnastego wieku), w Niemczech przed r. 1848, ale dziś zastąpione one zostały przez daleko wyższe i skuteczniejsze formy ruchu robotni­

czego.

Długi dzień roboczy nietylko na klasie robotniczej źle się odbija, przynosi on szkodę całemu społeczeństwu oraz samemu przemysłowi. Robotnik, który długo pracuje, jest wycieńczony do tego stopnia, że pracuje źle i niedbale, nic może wydoskonalić się w swym fachu i daje, wskutek tego, produkt gorszego gatunku. Nie jest on w stanie dozoro­

wać maszyn należycie i psuje je często. Produkcja krajów o długim dniu roboczym ustępuje zawsze co do jakości wyrobom krajów, w których praca jest krótsza. Przytem fabrykantom brak podniety do zaprowadzania maszyn bar­

dziej udoskonalonych. Wolą oni konkurować ze swymi są­

siadami, posiadającemi lepszą technikę, nadmiernem prze­

dłużaniem dnia pracy i obcinaniem płacy i bez tego nędznej.

Długa praca jest jednoznaczną z produktami tandetnymi, a zwykle przytem drogimi, gdyż pomimo taniości robotnika, ogólne koszty produkcji są wysokie, z powodu drogiego remontu maszyn i ich złej jakości. A jednocześnie wytwa­

rza się coraz liczniejsza klasa ludności zbiedzonej i zdziczałej, słabej fizycznie i duchowo.

Pijaństwo rozwija się coraz bujniej, gdyż robotnik wymęczony nie zdolny jest do innej rozrywki, jak tylko do hulanki, która zabiera mu całą niedzielę, a często i ponie­

działek. Stąd rosną występki wszelkiego rodzaju, a państwo, żeby je poskromić nie umie wynaleść nic innego, jak wię­

zienia, policję, sądy: Kraje o długim dniu roboczym mają największą ilość ludzi, niezdolnych do pełnienia służby wojskowej, z powodu słabego rozwoju fizycznego, najwię-

(2)

cej występków, najmniej gazet, książek, szkół, są one, przy równej ilości mieszkańców, słabsze ekonomicznie od swych sąsiadów.

To są przyczyny, dla których pierwszem i najważniej- szem zadaniem ruchu robotniczego jest skrócenie dnia ro­

boczego. Hasłem w tej walce jest obecnie wszędzie ośmio­

godzinny dzień pracy. Nie oznacza to oczywiście, żebyśmy mieli uważać ośm godzin trudu za szczyt szczęścia, poza którym już nic lepszego nie widzimy. Owszem, nauka wy­

kazuje, że już przy 6 godzinach pracy społeczeństwo mia­

łoby się bardzo dobrze, byle ona była zaprowadzona ro­

zumnie. Ale na razie osiągnięcie dnia 8-godzinnego by­

łoby wielkim potępem, a używanie jednakowego hasła we wszystkich krajach w takim stopniu przyczynia się do spo­

tęgowania ruchu, że zatrzymano się na tej ilości.

Wszystkie te wyżej wyliczone przyczyny składają się na to, że robotnicy świadomi swoich potrzeb i swoich celów korzystają z każdej sposobności, aby zdobyć 8-godzinny dzień pracy. Hasłem robotników w tej walce jest:

8 godzin pracy.

8 godzin odpoczynku.

8 godzin snu. —

Ale zrozumiałą jest dla wszystkich rzeczą, że do walki o ośmiogodzinny dzień roboczy wystąpić należy wtedy, kiedy warunki się ułożą w korzystny dla nas, robotników, sposób. Tymczasem zaś musimy się do tego szykować, wzmacniając swoje organizacje zawodowe i przystępując do naszej organizacji politycznej, jaką jest rewolucyjna frakcja Polskiej Partji Socjalistycznej. Zawsze bowiem pamiętać musimy, że siłą naszą jest świadomość proletarjacka i or­

ganizacja. A kiedy nasze siły wzmocnimy, kiedy świado­

mość socjalistyczna ogarnie jaknajszersze masy robotnicze, kiedy nasze organizacje partyjne i zawodowe wzmogą się bardzo, wtedy wykorzystamy w odpowiednim czasie ko­

rzystne dla nas warunki, zwalczymy naszych wrogów, zdo­

będziemy między innemi: ośmiogodzinny dzień roboczy, który potrzebny nam jest do dalszego rozwoju naszego, abyśmy godnie stanąć mogli do walki o wyzwolenie ludu polskiego z niewoli ekonomicznej, narodowej i politycznej.

BANDYTYZM.

W ostatnich czasach w różnych zakątkach Zagłębia Dąbrowskiego i w okolicach Zawiercia i na drodze do Cze­

ladzi i na Niemcach, na Niwce, oraz wszędzie zdarzyły się i zdarzają niestety jeszcze napady na przechodniów i po­

dróżnych, napady, urządzane przez zorganizowane bandy i szajki bandyckie. W niektórych przypadkach bandyci podszywają się pod organizacje socjalistyczne, najczęściej zaś podszywają się pod rewolucyjną frakcję Polskiej Partji Socjalistycznej, rozsyłając listy z pogróżkami i grożąc śmier­

cią w razie, jeżeli osobnik, któremu list taki posłano, nie złoży dużego okupu. Zaś burżuazyjne piśmidła ze

„Szmatą Zagłębia" na czele, umyślnie szkalując ruch robo­

tniczy, stale twierdzą, że to czynią socjaliści, że socjaliści a bandyci to jedno i to samo, spodziewając, iż w ten spo­

sób odciągną robotników od naszego czerwonego sztan­

daru, pod którym idziemy do walki o szczęście dla wszy­

stkich, o wolność dla wszystkich. — Chcemy wyjaśnić dla­

tego czytelnikom „Górnika" naszego, jakie są przyczyny istnienia bandytyzmu, kto go popiera i jak wobec smutnego tego zjawiska zachować się powinni robotnicy.

Jak nas uczy historja, bandytyzm wzmagał się zawsze znacznie podczas wielkich ruchów ludowych, podczas okre­

sów rewolucyjnych i powstań. Taka zależność między ma- sowemi wystąpieniami ludu, między wystąpieniami ujawnia- eemi wielkie serce i wielkiego ducha narodów, a bandy­

tyzmem, który jest ujawnieniem upadku moralnego jednostek, jest rzeczą zupełnie zrozumiałą. Albowiem w tym wielkim wirze, jaki przedstawiają rewolucje i powstania ludowe, je­

dnostki mniej silne duchowo, nie mające wielkiego uko­

chania ideałów, o które lud do walki wystąpił, takie jedno­

stki od masy ludowej prędko odpadają i staczając się co­

raz to więcej, zostają w końcu rabusiami i bandytami. — U nas jeszcze jedna istnieje przyczyna, przyczyna poważna, która bezwątpienia do wzmożenia się bandytyzmu przyczy­

niła. A jest nią całe postępowanie najezdniczego rządu carskiego. Wszak cała jego polityka szkolna, to usiłowa­

nie wielkie, duchowego wykoszlawienia młodego pokole­

nia ludu polskiego, to staranie upodlenia dzieci robotni­

ków i chłopów polskich. A całokształt jego ogólnej go­

spodarki w zaborze rosyjskim, który da się określić jednem wyrazem: „złodziejstwo", czyż nie przyczynia się do zde­

moralizowania zupełnego słabszych moralnie jednostek. — Zresztą rząd popiera bandytyzm, sądząc, że w ten sposób zdemoralizuje ruch rewolucyjny, ruch robotniczy, a że tak jest, najlepszy dowód znajdziemy w urządzonym przez po­

licję pogromie sklepów w Warszawie w początkach roku J 905, kiedy ruch rewolucyjny się rozpoczynał. Margrafski główny żandarm w Królestwie (zabity przez Organizację Bojową naszej partji) sądził, iż zapobiegnie się w ten spo­

sób rozszerzeniu się ruchów rewolucyjnych. — A zacho­

wanie się po.,cji wobec bandytów, na których różni wach­

mistrze i strażnicy patrzą przez palce, biorąc od nich ła­

pówki i dzieląc się łupami, czyż nie dowodzi, że carskiej policji i żandarmom zależy na tern, aby bandytyzm się rozwijał, podług ich bowiem rozumowania zabagnić on musi ruch robotniczy i do upadku jego się przyczynić.

Jednem słowem cały szereg rozmaitych faktów zupełnie wyraźnie wskazuje, że rząd stara się stałe zjawisko, towa­

rzyszące wielkim ruchom ludowym — bandytyzm możliwie spotęgować i zabagnić nim ruch robotniczy, aby w ten sposób spowodować jego upadek.

Dla nas świadomych robotników rzeczą jest zrozu­

miałą, że bandytyzm, jako zjawisko szkodę ruchowi na­

szemu przynoszące, zwalczać musimy. Albowiem podszy­

wając się ciągle prawie pod partje robotnicze, bandyci szerzą w ten sposób pogląd dla nas szkodliwy, jakobyśmy pieniądze wymuszali i grabili obywateli kraju naszego.

Pozatem przyczyniają się oni w ten sposób do ociemnienia świadomości mniej wyrobionych i uświadomionych robotni­

ków, którzy chętnie gotowi uznać ograbianie przechodniów i wymuszanie pieniędzy pod groźbą śmierci za wystąpienie partji robotniczych. A my przecież dobrze sobie sprawę zdajemy z tego, że wystąpienia nasze, wystąpienia partji socjalistycznej muszą odpowiadać pod każdym względem naszej proletarjackiej moralności. A gdy weźmiemy jeszcze pod uwagę i to, że bandytyzm jest w rękach największego wroga naszego carskiego rządu — środkiem, który chce on użyć do rozbicia naszych organizacji, do zabagnienia ruchu robotniczego, tedy konieczność zwalczania bandy­

tyzmu będzie każdemu wyrobionemu towarzyszowi zupełnie zrozumiałą.

Zwalczanie bandytyzmu nie będzie, rzecz prosta, po­

legało na teru, abyśmy mieli zajmować się chwytaniem bandytów i oddawaniem icli w ręce carskiej policji, policji której wartość moralna jest taka sama co i bandytów i która dzieląc się z niemi łupami, z rozporządzenia wyż­

szych sfer stupajek i ober-szpiclów, bandytyzm popiera.

Ale tępić i karać będziemy doraźnie wszystkich tych, którzy do niecnych swych praktyk używać będą naszej nazwy partyjnej, którzy niecne swe złodziejstwa okrywać zechcą powagą partji robotniczej. Pozatem musimy wśród ro­

botników szerzyć nasz pogląd na bandytyzm i wykazywać że zabagniając nasz ruch, szkodzi on sprawie robotniczej, a tein samem sprawie wyzwolenia ludu polskiego. Kiedy jaknajszersze warstwy robotnicze zdawać będą sobie sprawę ze szkody, jaką bandytyzm przynosi walce klasy robotniczej o prawa i wolność, wtedy bandytyzm wśród najciemniej­

szych chociażby warstw robotniczych żadnego ideowego oparcia nie znajdzie i będzie musiał zniknąć, to znaczy iż zejdzie on do roli i rozmiarów takich, jakie miał w cza­

sach przedrewolucyjnych. — Zupełnie zniknąć nie może, albowiem jest on jednym z przejawów kapitalistycznego ustroju i wraz z tym ustrojem dopiero zupełnie zniknie.

(3)

1908 GÓRNIK 3

NARODOWO DEMOKRATYCZNA OBŁUDA.

Znamienną cechą Narodowej Demokracji jest obłuda.

Że nie są to czcze tylko słowa, lecz w zupełności odpo­

wiadają prawdzie, najlepiej się pizekonać można czytając endeckie gazetki, wydawane oddzielnie dla chłopów, od­

dzielnie dla robotnika, oddzielnie zaś dla fabrykantów i ob­

szarników narodowo - demokratycznych. W każdej z tych gazetek jedna i ta sama sprawa znajduje inne oświetlenie, inacznej się ją Iłómaczy, inaczej taktuje. Gdy, naprzykład, w nielegalnie wydanych dlanarodowo-demokratycznych, a wła­

ściwie nieświadomych robotników, swoich gazetkach Narodowa Demokracja pisze i o wyzysku i o złemu traktowaniu robotni­

ków przez majstrów i inżynierów i o potrzebie poprawy doli robotniczej, w tym samym czasie w swoich pismach, jak .Gazeta Codzienna" lub .Goniec Warszawski“ przy lada sposobności napada na robotników, nazywając ich rozwy­

drzoną bandę, uważając, że dotychczas za dobrze robotni­

kom się dzieje, że ich żądania poprawy bytu są niczem nieuzasadnione. Podobnie zupełnie ma się sprawa i ze stosunkiem Narodowej Demokracji względem caratu. Ro­

botnikom i chłopom, którzy najwięcej odczuwają straszny ucisk najazdu rosyjskiego, którzy najwięcej ciemiężenie ziemi naszej odczuwają, mówi się dużo w gazetkach swoich 0 niepodległości, o potrzebie walki z caratem. Tymczasem w tych wypadkach, w których Narodowa Demokracja mogła 1 powinna była zaznaczyć swoje wrogie stanowisko wobec rządu i wtedy jednak zdradziła tych nielicznych wprawdzie robotników i tych chłopów, którzy wskutek swej nieświa­

domości stoją jeszcze przy Narodowej Demokracji. Przy­

pominając sobie tylko czytelnicy „Górnika“, źc w drugiej Dumie narodowo-dcmokratyczne Koło polskie, będące przed­

stawicielem Narodowej Demokracji i Narodowego Związku Robotniczego, głosowało za daniem i powiększeniem do­

tychczasowego kontygensu rekruta, że to dzięki carosła- wnemu Kołu „polskiemu“, dzięki przedstawicielstwu naro­

dowo- dem okratycznemu, wyrwano nam silę i do carskiego wojska zapędzono w odległe kraje tysiące naszych synów i braci, aby tam mordowali chłopów i robotników rosyj­

skich. O tern, że to za zgodą Narodowej Demokracji się stało, zapominać nie wolno i my, świadomi robotnicy o tern nic zapomnimy. Przypomnijcie sobie dalej, towarzysze, że to w trzeciej Dumie Kolo polskie, ta sarna narodowa-demo­

kratyczna instytucja, przez u a ta swego prezesa, sprzedaw­

czyka Dmowskiego, złożyła wicrnopoddańcze tr Idy carowi Mikołajowi, za to że nas ciemięży, źc nas morduje, że nas gnębi. O tern również nic wolno nikomu zapomnieć. Ta­

kich przykładów możnaby przytoczyć całą masę, wszystkie one wskazują na to, że Narodowa Demokracja prowadzi politykę obłudy, że jednym mówi jedno, innym zaś drugie, że mówiąc dziś, ale tylko gadając, o niepodległości, i o walce z caratem, z tymże samym caratem się omawia, że jej przedstawiciele, jak Dmowski, wycierają przedpokoje mi­

nistrów carskich, żebrząc c jakieś tam reformy dla Królestwa.

Takie obłudne stanowisko Narodowej Demokracji jest przyczyną tego, że nic jest to pattja, kierująca się jakicmiś zasadami, lecz tylko swoim interesem partyjnym i przywód­

ców swoich. W Galicji naprz. narodowi demokraci gotowi zaprzedać sprawy ludu polskiego za kilka posad rządowych dla swoich przywódców. U nas za drobne ustępstwa, wy- żebrzonc w przedpokojach ministrów carskich, gotowt wejść w ugodę z caiatem, zaprzedając sprawy wierzących w ND.

robotników i chłopów. Będąc partją, do której należą różne warstwy społeczne, są właściwie polityczną organizacją za­

możniejszego mieszczaństwa, lubiącego spokój ugodowo ustrojonego. Dlatego też chłopi i robotnicy muszą być zdradzani i są przez Narodową Demokrację zdradzani.

Dla dania zupełnego obrazu obłudy Narodowej Demo­

kracji, obrazu wstrętnego wprawdzie, powiemy jeszcze słów kilka o miejscowej zagłębiowskiej szmacie endeckiej, o t. z.

„Kurjerze Zagłębia“. Już w nr. 44 „Górnika" pisaliśmy o nowych bezprawiach rządu pruskiego wobec Polaków, za­

mieszkałych w zaborze pruskim. Prasa endecka, a między innymi i .Kurjer Zagłębia" rozpoczęli akcję za bojkotem pruskim, nawołując do niekupowania towarów pruskich, spo­

dziewając się tą drogą oddziałać jakoś na opinję bakatystów.

Ale i w tej sprawie wyszło szydło z worka, cała obłuda na­

rodowo demokratyczna, jaka cechuje rzecz prosta i „Kurjer*

ukazała się w całej pełni. Otóż, drukując wstępne artykuły 0 bojkocie towarów pruskich, zamieszczając naiwne felje- tony o niekupowaniu towarów u prusaków, w tychże samych numerach „Kurjer“ w dziale ogłoszeń drukował zawiado­

mienia o rozmaitych firmach katowickich i bytomskich, ró­

żnych panów Wicnerów, Zogelów, Yoelkelów, Hoinkesów 1 innych. (Patrz „Kur. Zagł." Nr. 280, 281 i inne r. z.

oraz r. b.) Czyż może być teraz mowa o uczciwości pa­

nów narodowych demokratów z ,,Kurjcra Zagłębia“? Czyż można poważnie traktować tego rodzaju organizację polity­

czną, której organ tak obłudnie postępuje? Oczywiście, że nie. To też musimy coraz energiczniej wykazywać to obłu­

dne postępowanie Narodowej Demokracji naszym nieświa­

domym braciom robotnikom, którzy dotąd należą do naro­

dowo-demokratycznych organizacji, nie będąc w stanic wsku­

tek małego wyrobienia politycznego «poznać się na polity- cznem szalbierstwie ND. Musimy nieść w ich szeregi słowa świadomości socjalistycznej i przekonać ich, źc tylko my, rewolucyjny odłam Polskiej Partji Socjalistycznej, naprawdę walczymy o narodowe, polityczne i społeczne wyzwolenie ludu polskiego i że szerząc świadomość potrzeby walczenia z wrogami naszymi, wskazujemy jedyną drogę, która nas do zwycięstwa doprowadzi.

Demaskujemy tedy narodowo-demokratyczną obłudę.

PRECZ Z NIEMCAMI.

W ostatnich czasach ukazała się na widowni ruchu politycznego N. D. dzika odezwa nawołująca do wypędzania niemców zamieszkałych u nas. Czytając podobną odezwę, można sobie wyrobić pewne zdanie czctn jest N. D. dla robotnika.

Pamiętamy przecie wielkie slrejki w Lodzi i w ogóle w całym Królestwie, gdzie chodziło o poprawę bytu, o naj­

konieczniejsze potrzeby egzystencji robotnika polskiego, 0 zdobycie choć cząstki praw dla obranego z takowych przez kapitał. Tam więc, gdzie ogólny głos nędzy był podnietą do zaniechania pracy, gdzie widmo nędzy się szerzącej było bodźcem do powzięcia jedynej i możliwej formy walki dla robotnika, wtenczas N. D. protestowała

1 starała się wszclkicini siłami złamać solidarność robotni­

czą, krzycząc szakalim głosem: „Rodacy! Bracia! przemysł upadnie, pomrzemy z głodu“ i temu podobnemi sztukami obłudnemu Czy dzisiaj dopiero przemysł przeszedł w ręce niemców i żydów? Czyż wtenczas był w rękach innych, którego tak zawzięcie bronili?

Nie! Tu nie chodziło N. D. o upadek przemysłu, nic chodziło im o nędze i głód, ale jaskrawię dzisiejszą odezwą potwierdzili, cośmy dawno widzieli, że chodziło o strach budzącego się prolctarjatu ciągnącego świadomie pod sztandar P. P. S.

Widzieliśmy dawno, a dziś stwierdzamy dokumentem pisanym, że przenieśli N-Dccy interes tysięcy prolctarjatu nad swoje li tylko partyjne „ja“, w imię swoich poglądów partyjnych. Widzimy, że chcieli zepchnąć i poniekąd ze­

pchnęli całe masy ofiarnego prolctarjatu, przez swoje jawne stawanie w obronie kapitału, w przepaść zastoju tak rzę­

siście zbarwionego krwią ofiarną tego prolctarjatu.

Dzisiaj gdy reakcja przybrała formy uniemożliwiające ruch masowy, gdy nas zmusiła do cichej pracy i przygoto­

wywania energji i sił na przyszłość, wybucha N. D. z odezwą barbarzyńską, natomiast plującą w zasadzie na poprzednią przeciwstrejkową. Bo jaki stosunek łączy majstra, inżyniera tak zwanych proletariuszy inteligentnych, z izbą panów niemieckich? Czy inżynier, majster, a w szerokim znacze­

niu tej odezwy i robotnik niemiecki, żyją krwią i potem naszym? O obłuda nikczemna?

Główni ciemięzcy, główni wyzyskiwacze są podporą przemysłu według was, ich bronicie jawnie, by nie ubożeli przez strejk, ale prześladujecie wyzyskiwanych, bo są słabsi.

Pytamy więc po co wy obchodzicie święto 3 Maja zadając mu kłam dziejowy?

(4)

Czytajcie w tym testamencie przodków naszych to zobaczycie, jego życzenie w punkcie drugim, ustęp dalej sięgający w przyszłość niż wszystkie konstytucje europejskie,

„kto wstąpi na ziemię polską, wolny jest“.

Czyż to zdanie wypisane przed wiekiem, nie pokrywa nas rumieńcem wstydu? Czyż mamy jawnie zaznaczyć, że się cofamy wstecz i przez to stawać na niższym szczeblu cywilizacji i pojęciu wolności, do naszych pradziadów?

Czy nie widać obłudnej polityki N. D. w każdym jej słowie i czynie?

Tu gdzie nie chodzi o realną korzyść robotnika, tu gdzie możecie swoją obłudną i dwulicową polityką sprawić zamęt, jest was pełno, natomiast gdy chodzi o ścisłą soli­

darność ogólnego proletarjatu, stajecie panowie po stronie silniejszych. Wygodne ale brudne.

W SPRAWIE 40 KATÓW.

W 69 numerze „Kurjera Zagłębia“ spotykamy jedną z licznych wypraw łajdackich, skierowaną nie w myśl zohy­

dzenia bandytyzmu ani rzekomych 40 katów w Łodzi, lecz jawnie w myśl zohydzenia tysiącznego proletarjatu socjali­

stycznego. Kończy „Kurjer“ swój artykuł nikczemny temi słowy: „I ci ludzie śmią się jeszcze mienić obrońcami uci­

śnionych I“

Ódczuwając myśl i jaskrawą tendencję tego artykułu, wnioskować by trzeba, że „Kurjer Zagłębia“ jest faktycznie obrońcą uciśnionych i głosem publicznymi O zgrozo!

Gazeta, która jawnie bez wszelkich ogródek ośmiela się tańczyć po sinych trupach biednego uciśnionego proletarjatu, dla uciechy ich katów śmie się nazywać „dziennikiem spo­

łecznym i politycznymi Szmata obryzgująca błotem po- twarzy straszny podryg konających ciał na szubienicach, śmie się mienić obrońcą tychże. O hańba! Poco rząd po­

szedł szukać katów do Łodzi, mając ich na miejscu? Rząd carski ze zgrają zbirów starał się nie raz wywołać pogromy i rzezie za pomocą band przez siebie uzbrajanych, w celu podobnego zohydzenia ruchu socjalistycznego, lecz mu się to w całości nie udało. Jako spuściznę dalszego prowa­

dzenia niecnej roboty, pozostawił żandarmom i stupajkom, dodać należy najbardziej zaufanym, co spotykamy i w „Kur- jerze Zagłębia“, by wspólnemi siłami starali się zohydzać ruch wolnościowy, skąpany po pas w krwi ofiarnej. Gdyby oficerskie, feldwebelskie pogadanki koszarowe do wojska w celu wmówienia w nich konieczności, bicia socjalistów, były zastrzeżone prawem przedruku, to z pewnością „Kurjer“

znalazłby się przed sądem. Dziwić się i ubolewać należy, że. nie,widzą tego jeszcze robotnicy idący za wami, że wy im w twarz plujecie, że za ich grosze kupionym batem chło­

stacie ich samych. Ich dola,jest dolą ogólnego proletarjatu, więc jest dolą opłakaną, jest również obryzganą krwią mę­

czenników jak rządu, tak kapitału, a wy z szubienic tego proletarjatu robicie jawnie cyrk dla żandarmów, z morza łez, przelanych w strasznych męczarniach, robicie rozkoszne ką­

piele dla ich katów. Czy robotnik tego nie widzi? Liczycie chyba jeszcze po staremu na naiwność robotnika, że chcecie wmówić w niego wytwór bandytyzmu przez socjalizm. Czy

„Kurjer“ pisze dla robotnika? Nie! Robotnik by opluł i pewnie by pluł na podobne wywody. Robotnik umie już myśleć za siebie, umie przedstawić sobie, czerń był i czem jest bandytyzm. Wystarczy wspomnieć dzieje naszych rzą­

dów odwieków, to każdy znajdzie tam całe masy złodziej­

stwa, całe masy bandytyzmu szlacheckiego w tak zwanych czasach rycerstwa panującego. Trylogja Sienkiewicza może być podręcznikiem wyrabiającym instynkty zwierzęce w czło­

wieku, którą łechtacie nasz patrjotyzm. Przeczytajmy opisy podróżników naszych, którzy zawsze mówili, że lasy i bory nasze pełne zwierza i zbójów były. Nie darmo autor wier­

szy „Powrót taty“ maluje czasy bogobojnych zbójów. Czy dziś nie mamy tych samych form bogobojnego złodziejstwa uświęconego już pawem? Czy łapówki za przyjęcie gło­

dnego do pracy nie jest najjaskrawszą formą bandytyzmu przystosowanego do czasu i etyki pozornej? Czy dyrek­

torzy i właściciele fabryk sprzedający robotnika w ręce po­

licji na pewne tortury, jedynie dla tego, że on chce lepszej płacy, nie są bandytami, którym nic nie przeszkadza mo­

dlić się do swojego Boga o siłę dla cara do zgniecenia nędznych niewolników kapitału?

A pamiętne nam jeszcze czasy bogobojne i pełne czci nahajce przedrewolucyjne czem były? Czy wstrząsający bandytyzm łódzki w formie nożownictwa też „Kurjer“ by chciał nazwać wytworem socjalizmu? Czy warszawski spryt kieszonkowego złodziejstwa, urozmaiconego zbrodniami ma być zatarty z dziejów ślepego poglądu „Kurjera*? Czy Zagłębie nie było każdej wypłaty zbryzgane krwią skryto­

bójczej ręki złodziejskiej? Nie przeczymy, że wielu byłych niby naszych towarzyszy było i jest bandytami, lecz nie zaprzeczy nikt z jaką bezwzględnością ich karaliśmy i karać chcemy. Widzimy i spotykamy całe masy innych bandytów jako to ND. Chrześćjańskiej Demokracji, ale się nie staramy zasłaniać powstałych od nas bandytów, mając jasny pogląd, że tych właśnie rzekomych bandytów byłych towarzyszy na­

szych, pchała ta sama chyba myśl do nas, co „Kurjera* w poczet pism mających naprawdę być głosem publicznym.

Zrozumiałym więc jest dla nas, że „Kurjer“ pisząc podobny artykuł chciał przemówić niejako innemi słowami do Strati- latorów i innych — potrzeba mi pieniędzy. O ile „Kurjer*

chciałby każdy objaw złodziejstwa nazwać wytworem socja­

lizmu, to czemu dla większej głupoty nie nazwie napadów policji i wojska po cywilnemu, także pod formę socjalizmu ?

„Kurjer“ w tym razie świadom swego upadku materjalnego, świadom, że najukochańszy cesarz by się raczył pogniewać ze swoją zgrają — i — mógłby interes bies porwać. Czemu

„Kurjer" t!ak świadomy o czynnikach wpływających na wy­

rabianie instynktów zwierzęcych w człowieku, nie nadmienił o bójkach kościelnych prawie pod osłoną wojska? Wiemy!

Musiałby „Kurjer“ wspomnieć o widłach i łopatach w rę­

kach obrońców kościoła starego i nowego, musiałby napi­

sać o nadciąganiu sokołów z poświęconymi mauzerami dla lepszej sprawności zbójeckiej. Tego się nie pisze — bo abonament by strasznie ucierpiał. Czy to nie hańba, „Kur­

jerze“? Wszyscy jesteśmy niewolnikami czasu, ale podłymi niewolnikami są ci, co robią interesy na kajdanach, co są poklaskiem dla żandarmów, co są nikczemną pobudką do pogromów, co są dziećmi potwarzy swej krwi własnej. Ta­

kim jest „Kurjer“ bewstydem, co robi interesy na bezwsty­

dzie swych wabików straganiarskich.

Powtarzaliśmy wam nieraz, ale jeszcze raz przypomi­

namy wam, że robotnik rozumie was i wie, kto dzierżył dawno trybunał moralności, kto sterował łodzią uświadamiania, wie czemu ta łódź nie płynęła przez wsie, z których właśnie dziś tworzy się nędza w mieście. Nie dyskutując nad rzc- rzeczami jasnymi, mówimy: Gryźcie cierpkie owoce z drzewa, któreście pielęgnowali od wieków, a niech was nie straszą nasze bujne pędy latorośli, której byście radzi obciąć ga­

łązki, aby was nie zacieniały. Niestety — już za wysoko rosną, a piąć się nie dziełem starców.

W OBRONIE ZAKORDONOWYCH POLSKICH ROBOTNIKÓW.

Berlin, w kwietniu 1908 r.

Przy trzeciem czytaniu etatu Rzeszy niemieckiej dla spraw wewnętrznych w sobotę dnia 28-go marca zabrał w parlamencie głos tow. Stadthagen, aby ponownie napiętno­

wać rozporządzenie pruskiego ministra spraw wewnę­

trznych, dotyczące kart legitymacyjnych dla zagranicznych robotników rolnych, idących na robotę do Prus.

Wywody tow. Stadthagena w streszczeniu były na­

stępujące:

Przy drugiem czytaniu etatu zaprzeczał sekretarz stanu, jakoby znane pruskie rozporządzenie o przymusie legity­

macyjnym nie miało zawierać żadnego wykroczenia prze­

ciwko prawom Rzeszy. Wobec tych wywodów raz jeszcze najwyraźniej stwierdzam, że rozporządzenie to wykracza

(5)

1908 GÓRNIK 5 przeciwko traktatom handlowym i przeciwko prawu Rzeszy

o paszportach. Ustawa Rzeszy o paszportach wyłącza naj­

wyraźniej przymus paszportowy dla krajowców i cudzo­

ziemców. Nie da się jednak przez żadne stuczne operowanie słowami zaprzeczyć, że owo rozporządzenie wprowadza w istocie przymus paszportowy dla zagranicznych robotników.

Następnie brzmienie rozporządzenia dowodzi, że minister Prus ośmiela się wydawać rozporządzenia dla całych Nie­

miec. (Słuchajcie! słuchajcie! u soc. dem.) Wprawdzie powiedziano, że nie rozchodzi się o podatek, lecz że owe 2 marki od osoby przedstawiają jedynie koszta wystawienia papieru legitymacyjnego. Być może, że ów kawałek pa­

pieru ma wartość połowy feniga; robotników zmusza się do płacenia handlarzom ludzkim towarem lub też towa­

rzystwu handlującemu ludźmi 2 marki od osoby. Ściąga się tutaj opłatę sprzeciwiającą się brzmieniu traktatów handlowych. (Słuchajcie! słuchajcie! u soc. dem.) Ze strony Austrji pogląd ten również został wysuniętym.

Sekretarz stanu nie mógł również obalić twierdzenia, że ustanowienie landrata jako instancji orzekającej dla tych zagranicr.iych robotników w przeciwieństwie do postano­

wień traktatów handlowych stwarza dla cudzoziemców inną drogę prawną, jak dla krajowców. Wprawdzie sekre­

tarz stanu powiada, że uczyniono to dla przyśpieszenia sprawy. W takim razie powinien się jednak postarać o przy­

śpieszenie powolnej procedury na drodze prawnej.

Formalnie sprawa przedstawia się tak, że rada związ­

kowa z powodu przekroczeń, jakie zawiera rozporządzenie przeciwko ustawom Rzeszy, na mocy artykułu 19 konsty­

tucji m)’óiałaby wystąpić przeciwko Prusom w drodze egze­

kucji. Ponieważ jednak trudno byłoby domagać się od cesarza egzekucji przeciwko Prusom (Wesołość), zatem wynika, że owe postanowienie o egzekucji pozostaje jedynie na papierze, że Prusy są właściwie satnowładnem państwem w Niemczech. Dowodzi tego wszak również nadpis roz­

porządzenia.

Występujemy przeciwko temu rozporządzeniu, ponie­

waż przez nie robi się z zagranicznych robotników łami- strejków i ludzi obniżających zarobki wobec robotników tutejszych. (Bardzo słusznie! u soc. dem.) Rozporządzenie jest wykroczeniem przeciwko prawu koalicji i godnem przeciwwstawieniem do paragrafu językowego ustawy o sto­

warzyszeniach, paragrafu, który ma uczynić z zagranicznych robotników powolnych łamistrajków dla przedsiębiorców.

Wprost haniebnymi są kontrakty, jakie niemiecka cen­

trala dla robotników rolnych wypracowała dla tych zagra­

nicznych robotników. W sposób wprost wyrafinowany pozostawia się zagranicznych robotników w nieświadomości, jak wielce ujemnym jest dla nich kontrakt. W kontrakcie ustanowione są warunki płacy, które wykraczają przeciwko postanowieniom kodeksu cywilnego. (Słuchajcie! słuchajcie!

u soc. dem.)

Przy tej sposobności chciałbym prosić sekretarza stanu, aby raz przecie potroszczył się o nędzne mieszkania robotni­

ków rolnych, które gorsze są od chlewów dla świń.

(Bardzo słusznie! u soc. dem.) I wobec tego zjawiają się jeszcze wielcy właściciele ziemscy i uskarżają się na zry­

wanie kontraktów przez robotników. Jednak owe kontrakty łamanie umów przez przedsiębiorców wprost wynagradzają (słuchajcie! słuchajcie! u soc. dem.), ponieważ otrzymują oni zatrzymaną część zarobku. Następstwem rozporządze­

nia będzie to, że nędzna stopa życiowa robotników w Niem­

czech jeszcze bardziej zostanie obniżoną. (Bardzo słusznie!

u soc. dem.) Sekretarz stanu niechaj zrobi rządowi pru­

skiemu przedstawienie, aby zważał na ustawy Rzeszy, które przecież i dla niego są ustanowione, i aby nie dopuszczał się gwałcenia międzynarodowych traktatów. (Brawo! u soc. dem.)

W taki sposób niemiecka socjalna demokracja przez usta swego przedstawiciela ujęła się za zakordonowymi polskimi robotnikami.

A „narodowe“ Koło polskie?

Przy drugiem czytaniu etatu urzędu Rzeszy dla spraw wewnętrznych imieniem Koła polskiego przeciwko kartom legitymacyjnym przemawiał poseł Seyda, przyłączając się w zupełności do ówczesnych wywodów tow, Stadthagena.

W międzyczasie jednak odbyło się w Poznaniu walne zebranie Centralnego Towarzystwa Gospodarczego, organi­

zacji szlachty polskiej w Poznańskiem, na którem nie­

dwuznacznie wypowiedziano się przez usta referenta Dziem­

bowskiego przeciwko takiemu stanowisku Koła polskiego.

Nagana obszarników nie pozostała bez skutku — tym razem przy trzeciem czytaniu etatu Koło polskie przykładnic już milczało, tak jak milczało przez cały czas w sejmie pruskim, ilekrotnie poruszaną tam była sprawa kart legity­

macyjnych dla zagranicznych robotników rolnych.

Tak Koło polskie pod zaborem pruskim broni polskiego robotnika z pod innych zaborów. Godni pobratymcy Koła polskiego w Petersburgu i we Wiedniu.

Z ŻYCIA PARTYJNEGO.

Konferencja dzielnicy Niwka. Dnia 8 grudnia od­

była się u nas konferencja dzielnicowa z udziałem 18 Towarzy­

szy reprezentujących 8 fabryki i 2 kopalnie z głosem decydu­

jącym i dwóch gości. Po wybraniu przewodniczącego i sprawdze­

niu mandatów przyjęto następujący porządek dzienny: 1) sprawo­

zdanie a) ze stanu roboty po fabrykach i kopalniach i b) przed­

stawiciela O. K. K ze stanu roboty w okręgu; 2) usamodzielnienie czyli oparcie roboty na miejscowych siłach; 3) samokształcenie;

4) szkoła agitatorska; 5) technika i bibljoteka; 6) milicja i samo ­ obrona; 7) teror polityczny i ekonomiczny; 8) pomoc więźniom politycznym i ich rodzinom; 9) wzajemne ubezpieczenie się od więzień; 10) finanse, długi dzielnicy; 11) związki zawodowe;

12) wolne wnioski.

Przy sprawozdaniu okazało się, że w dzielnicy jest 150 zorganizowanych, 100 płacących podatek partyjny, „Roba“ kol­

portuje się 130 egz., „Górnika“ 150 egz., zebrania odbywają się stale, pomimo że w dzielnicy niema żadnego funkejonarjusza.

Przy punkcie 2 konferencja postanowiła wprowadzić w życie wszystkie uchwały C. K. R-u i kierować się okólnikiem C. K. R-u.

Przy punkcie 5 konferencja postanowiła założyć w każdej fabryce bibljoteki i żelazne kapitały w celu natychmiastowego regulowania należności za bibułę.

Przy punkcie 6 uchwała konspiracyjna.

Przy punkcie 7 teror ekonomiczny potępiono; nad poli­

tycznym dyskusji nie było.

Przy punkcie 8 postanowiono stale zbierać składki na więźni i dawać pomoc rodzinom po więźniach.

Przy punkcie 10 postanowiono zbierać fundusze na bloczki na emigrantów i z tych pieniędzy spłacać resztę długów, jakie są w dzielnicy.

Przy punkcie 12 dokonano wyboru dzielnicowego komitetu do którego weszli prawie ci sami towarzysze, którzy w skład jego wchodzili przedtem. Na konferencji ujawnił się wielki za­

pał do pracy, co wpłynie na rozwój roboty w dzielnicy Niweckiej.

Konferencja dzielnicy Dąbrowa. Dnia 22 grudnia 1907 r. odbyła się konferencja dzielnicy Dąbrowskiej przy udziale 18 delegatów. Z różnych przyczyn nie przybyli na konferencję delegaci 3 fabryk. — Po obiorze przewodniczącego i sekretarza przyjęto następujący porządek dzienny: 1. Sprawozdanie ze stanu roboty partyjnej w okręgu; 2. Milicja i samoobrona; 3. Sprawo­

zdanie kasjera dzielnicowego; 4. Sprawa zaboru pruskiego;

5. Szkoła samokształcenia; 6. Stosunek do Pr. Um. i S. D.;

7. Sprawy gospodarcze; 8. Wybór komitetu dzielnicowego;

9. Wolne wnioski. — Ze sprawozdań jakie przedstawiali delegaci różnych fabryk wynika, że stan naszej organizacji w dzielnicy Dąbrowskiej przedstawia się nienajgorzej i stale się poprawia.

Mamy w dzielnicy 29 kół organizacyjnych liczących około 320 zorganizowanych towarzyszów. Wpływy nasze w dzielnicy dosyć znaczne; socjaldemokracji — nikłe; fr. umiarkowanej — żadne.

Dzielnica kolportuje około 500 egzemplarzy „Robotnika“ i „Gór­

nika“. Zapotrzebowanie bibuły stale się zwiększa. — Po oży­

wionej dyskusji nad sprawozdaniem przyjęto rezolucję następującą jednogłośnie:

„Zważywszy, że jak to wynika ze sprawozdań robota partyjna może stać w dzielnicy Dąbrowskiej bardzo dobrze i że przyczyną tego, że dotychczas w niektórych hutach i ko­

palniach nie stoją organizacje nasze na wysokości zadania wskutek niedbalości i opieszałości niektórych towarzyszów;

(6)

zważywszy dalej, że podstawą naszej pracy organizacyjnej i agitacyjnej jest samodzielne prowadzenie jej przez wszystkich towarzyszów, konferencja dzielnicowa przypomina wszystkim zorganizowanym towarzyszom, iż jesteśmy part ją robotniczą i tylko sami na swoje siły liczyć możemy i wskutek tego cała praca partyjna musi być prowadzoną przez samych zorga­

nizowanych robotników, albowiem „Wyzwolenie robotników musi być dziełem samych robotników“. Konferencja zatem wzywa towarzyszów zorganizowanych do pracy nad uświado­

mieniem i organizowaniem robotników w dzielnicy Dąbrowskiej.“

Przy drugim punkcie porządku dziennego referował członek Egzekutywy OKB Uchwały przyjętej nie podajemy ze względów konspiracyjnych.

Przy trzecim punkcie — sprawozdanie kasowe — przedstawił kasjer dzielnicowy. Sprawozdania kasowe są ogłoszone co miesiąc w pokwitowaniach komisji rewizyjnej i dlatego, będąc znane wszystkim towarzyszom, nie są w tern miejscu przytoczone.

Przy czwartym punkcie sprawa zaboru pruskiego — re­

ferował jeden z delegatów. Przyjęto rezolucję następującą jedno­

głośnie:

„Konferencja dzielnicy Dąbrowskiej zasyła wyrazy sym- pat-ji naszym towarzyszom z zaboru pruskiego. Konferencja przyłącza się do ogólnego protestu przeciw barbarzyńskim bezprawiom rządu pruskiego. Konferencja wyraża nadzieję, że siła moralna polskiego ludu w zaborze pruskim okaże się silniejszą od brutalnej siły hakatystycznego rządu pruskiego i jest pewną, że nic nie zdoła zgnębić ludu polskiego. Kon­

ferencja pochwala postanowienie Egzekutywy OKB., która wysłała odpowiednie pismo do zarządu bratnie] Polskiej Partji Socjalistycznej zaboru pruskiego“.

Do punktu piątego referował o szkoło samokształcenia czło­

nek Egzekutywy OKEu, wyjaśniając jak stoi sprawa założenia szkół agitacyjnych: okręgowej i dzielnicowych oraz kół samo­

kształcenia.

Do punktu szóstego — stosunek do Er. Umiarkowanej i SD., konlerencja potępiła postępowanie Er. Umiarkowanej, która w walce z nami ucieka się do stosowania nieetycznych środków.

Zarazem konferencja dzielnicowa wzywa wszystkich towarzyszów zorganizowanych, aby wszelkie sprawy z Er. Umiarkowaną za­

łatwiali w sposób rzeczowy, bez wycieczek osobistych. — Rezo­

lucję powyższą przyjęto jednogłośnie.

Przy siódmym punkcie porządku dziennego omówiono kilka spraw gospodarczych.

Przy ósmym poraź wtóry obrano ten sam komitet dzielni­

cowy; przy punkcie zaś dziewiątym omówiono kilka spraw drobnych.

Konferencja węzła kolejowego Sos u owić kiego.

Dnia 5 stycznia r. b. odbyła się konferencja kolejowa, na której było obecnych z głosem decydującym 13 delegatów. Z przyczyn rozmaitych nie przybyło na konferencję 11 towarzyszów. Po ubiorze przewodniczącego przyjęto następujący porządek dzienny:

1) sprawozdanie delegatów z poszczególnych organizacji stacyj­

nych; ‘2) finanse; 3) literatura i bibljoteki stacyjne; 4) milicja i samoobrona; 5) wolne wnioski.

Przy pierwszym punkcie porządku dziennego okazńło się, że robota kolejowa przedstawia się nienajgorzej, posiadamy bowiem na każdej stacji obszerne stosunki i ludzi dosyć wyrobionych, przy pomocy których możemy prowadzić naszą organizację kole­

jową. — Jedynie usamodzielnienie roboty partyjnej nie zupełnie wprowadzonem w życie zostało. Po długiej dyskusji przyjęto następującą rezolucję: „Ażeby przyspieszyć wyzwolenie prole- tarjatu z pod jarzma ucisku i wyzysku, w jakiem się on znajduje, musimy, my robotnicy, sami wziąć się do budowania naszej organizacji, musimy organizacją naszą samodzielnie kierować.“

Do 2 punktu porządku dziennego przyjęto wniosek nastę­

pujący: „Chcąc, aby nasze organizacje partyjne funkcjonowały prawidłowo, musimy całą naszą uwagę zwrócić na to, aby po­

datek partyjny regularnie wpływał do kasy okręgowej, albowiem podatek partyjny winien być i jest jedyną podstawą materjalnej egzystencji naszej organizacji.“

Przy 3 punkcie porządku dziennego okazało się, że pisma partyjne kolportowane są dosyć dobrze na węźle kolejowym;

mianowicie 250 egz. „Robotnika“ i tyleż „Górnika". Bibljoteki istnieją na niektórych stacjach, na innych się zakładają. Przy 4 punkcie omawiano sprawy milicji i samoobrony. Szczegółów ze względów konspiracyjnych nie podajemy.

W wolnych wnioskach poruszono sprawę wydaleń robotników na kolejach, przyczem uchwalono, aby organizacja kolejowa, o ile jest to możliwem, sprawy te ujęła w swoje ręce. — Konferencję zakończono wśród ogólnych zapewnień, iż z większą jeszcze energią ogół towarzyszy weźmie się do pracy nad wzmocnieniem i rozwojem organizacji naszej.

KORESPONDENCJE.

Dzielnica N i w k a, kopalnia Barbara. Do dziś dnia siedzieliśmy cicho i prowadzili pracę nad rozwojem organizacji, pomimo takich strasznych represji ze strony pod­

gnitego rządu carskiego. Lecz obecnie, kiedy i jednostki, wi­

dząc przewagę rządu, poczynają dokuczać naszym towarzyszom coraz więcej, zmuszeni jesteśmy postawić ich pod pręgierz opinji robotniczej.

Są niemi dozorca Józef Borda, który w nieludzki sposób traktuje robotników i Symplicjusz Strach, robotnik, który na ka­

żdym kroku szpicluje naszych towarzyszy i donosi administracji.

Ta zaś ofiaruje swe usługi szpiclowskie walącemu się caratowi.

Są to członkowie organizacji ND., która szczyci się tern, że po­

siada takiego łajdaka jak Borda, uważającego siebie za czło­

wieka „wykształconego“ a mającego instynkty wilka i takiego Stracha, który w swej ślepocie i zacofaniu chce ratować gnio­

tące go jarzmo caratu.

Uprzedzamy więc tych łotrów, ażeby się nad tern zastano­

wili co robią i zaprzestali swych niecnych czynów w przeci­

wnym bowiem razie, dłoń socjalisty ich dosięgnie. Szleper.

Dzielnica Sielec. Huta Katarzyna (wiel­

kie piece). Jesionią r. 1905 urządziliśmy w hucie tak zwany bojkot, do którego rzecz prosta przyłączyła się również kuźnia z pod wielkich pieców. Gdy do naszego oddziału przyszedł werk- majster, zapytując, dla czego nie pracujemy, wytłómaczyliśmy mu, iż bojkot objął całą fabrykę i wskutek lego my również bojkot przeprowadzamy. Natomiast jeden z robotników — Kiecher — począł nam wymyślać od socjalistów, żydowskich pachołków itp.

Ogół robotników zażądał od niego odwołania tych wszystkich wy­

mysłów. Lecz czem skorupka za młodu nasiąknie, iem na sta­

rość trąci. Po skończonym bojkocie począł wygrażać się, że do­

nosić będzie administracji fabrycznej. Nie poprzestał tylko na słowach, gdy bowiem w r. 1907 robotnicy wyprowadzili z pod pieca za bramę majstra Nowaka, gdy zaś po kilku dniach wy­

prowadzili go po raz drugi, albowiem Nowak samowolnie do fa­

bryki powrócił, Kiecher spotkawszy hutmajstra, począł mu dora­

dzać, aby dyrekcja zastawiła wielki piec, czem nastraszy się ro­

botników, a wtedy nawet przeproszą oni Nowaka. Jedynie wsku­

tek tego, że dyrekcja obawiała się znacznych strat, wywoła­

nych zastawieniem wielkiego pieca, pomysł i rady Kiechera nie zc stały wprowadzone w życie. Kiecher i obecnie jeszcze uprawia niecne swe rzemiosło, donosząc wszystko hutmajstrowi, grożąc przy tern, że jeżeli miejscowy zarząd nie będzie chciał korzystać z jego donosów, wtedy on napisze do jeneralnej dyrekcji do Berlina. Niecnego szpiega Kiechera przestrzegamy i oddajemy pod sąd opinji robotniczej.

W walcowni jest majster, który tak brutalnie postępuje z robotnikami, wyzywa ich od polskich świń, a dodać należy, że sam jest prusakiem, każe im takie roboty robić, za które im nie chcą zapłacić, bo tam mają robotnicy wszyscy akordowe roboty.

Naprzykład ma się jakąś robotę od sztuki, więc człowiek się śpieszy, żeby coś zrobić i żeby dłużej nie czekali, a gdy walcerz odrobi i troszkę sobie stanie, to ów pan majster przychodzi i roz­

kazuje robić taką robotę, która nie należy do akordu. Gdy go się pytają, kto nam to zapłaci panie majster, wtedy on odpo­

wiada: „ty już i tak masz za wiele tej zapłaty, a jak ci się nie podoba, to możesz sobie iść za bramę.“ Majstrem tym jest pan Bajer, już nieraz pisaliśmy o nim w swoich pismach, żeby się poprawił, ale to, towarzysze, nic nie pomaga.

Drugim takim ciemięzcą jest hutmajster Tomalski.

Gdy zajść do niego i mówić mu, że Bajer tak a tak ubliża robotnikom, to ów pan powiada: a cóż, majstrowi wolno, bo on jest starszy.

Bajera i Tomalskiego oddajemy pod sąd robotniczy. Niechaj się opamiętają.

(7)

GÓRNIK 7

Kopalnia Kazimierz, Niemce. Bezgraniczne ciemiężenie ludu pracującego od wielu dziesiątek lat dało ujście zemsty w czasach rewolucji w postaci teroru ekonomicznego, teroru wprost żywiołowego, przeciw któremu energicznie wystę­

powała i wystąpiła P. P. S. F. R. Siła oburzonego robotnika nieraz nie dawała się ująć perswazjom więcej świadomym jedno­

stkom i wylewała się fala zemsty ponad koryto prawdziwej i ce­

lowej drogi ruchu wolnościowego. Dzisiaj, gdy robotnik zrozumiał szerzej cel swój, gdy się przekonał o kociem przymilaniu panów urzędników podczas groźnej naszej podstawy, gdy zrozumiał swoje wyzwolenie przez silną i energiczną pracę, skupianie sił przeciw carowi, ci sami panowie urzędnicy widząc gęste bagnety obok siebie, wrócili do starych form gniecenia. Przykładem niech służy pan sztygar Dębski. Wypadkowo robotnicy musieli pracować na pański dzień tak zwany, odwalając zawaloną po­

chylnię i będąc pozbawieni pracy na numerach przez to i lepszego zarobku, więc się udali do p. Dębskiego, aby im zapłacił za dzień choć tej pracy odkopywania, pan Dębski najwięcej się domagającem dał urlop na 2 tygodnie, to samo uczynił z innymi.

Zwracamy się więc do panów urzędników, abyście nie pro­

wokowali robotników, gdy chcecie by byli ludźmi, jak wy to często mówicie, bądźcie wy nimi.

Czerwony górnik.

Dz. Sosnowice. V/er k Mil o wieki. U nas robota rozwija się stale. Tylko, niestety, niektórych robotników zbytnio obchodzi organizacja fabryczna, a mianowicie na walcowni Józefa Kom an dra i Franciszka Gorela! Będąc starszymi robotnikami czyli futermanami skarżą majstrowi na tych ludzi, którzy się zaj­

mują organizacją fabryczną. Pozatem pierwsi podpisali oni zobo­

wiązanie, iż będą pracować w niedzielę za opłatą zwyczajną.

Dzięki tylko wystąpieniu ogółu robotników na werku zdrada Ko- mandra i Gorela nie wyrządziła wielkiej szkody walcerzom.

W warsztatach mechanicznych mamy pozatem dwóch oso­

bników: Czyrnera, wagmajstra i jego pomocnika Mazura. Ci pa­

nowie obchodzą się z ludźmi w brutalny sposób i traktują robot­

ników jak nie ludzi a bydło; tych mianowicie, którzy należą do organizacji socjalistycznych Mazur kompromituje. Zapomniał, jak przed trzema miesiącami sam przychodził do fabryki o godzinie B ej i zbijał bąki po kątach, a teraz, jak został majstrem, to ludzi przeklina, wyzywa i goni tak w robocie, że nie da się ani obej­

rzeć. Niech on nie zapomina tych czasów, kiedy był robotnikiem, bo jak nam zbraknie cierpliwości to inaczej będziem musieli po­

stąpić.

Dąbrowa, stacja kolei Iwan grodzkiej.

U nas w Dąbrowie robotę dopiero zaczynamy; towarzyszów jest niewielu i to jeszcze na wszystkich liczyć nie możemy, gdyż niektórzy chcą, aby załatwiać im ich sprawy prywatne. Jest jednak kilku takich członków naszej organizacji, którzy przystali do nas i chcą usilnie z nami pracować, więc też się spodzie­

wamy, że ci im wytłomaczą, że my nie jesteśmy partją adwo­

kacką i wprost nie mamy takich sił, żeby ich osobiste interesa załatwiać. Jest tu u nas niejakiś Wyntkowski magazynier, który potrafi się z robotnikami obchodzić w nieludzki sposób.

Dla charakterystyki tego pana niech posłuży fakt następujący:

widział on, jak żyd furman parę kopiejek daje stróżowi, wtedy ów W. wyciąga rękę żądając łapówki. Furman pyta jego jak mu nie wstyd te kilka kopiejek brać, które się należą stróżowi, kiedy on ma ruble, wtedy ów panek furmana zwymyślał i mówi mu, że te parę kopiejek będą na wydatki, a całe ruble to się schowa do kieszeni.

Teraz W. niebardzo dawno jak urządzono teatr NDecki, wziął bilety dla robotników i wysłał ich do teatru: „bo tam możecie oświaty nabrać, a tylko nie chodźcie do uniwersytetu dla wszystkich, bo to jest socjalistyczny i to wszystko co w niem mówią, jest nieprawdą, bo sami słyszycie jak się ksiądz Augu stynik gniewa na tych co chodzą do tego uniwersytetu.“ U nas jeszcze na tyle robotnicy nie są świadomi i nie wiedzą kto jest ich przyjacielem a kto wyzyskiwaczem. Sami widzimy nieraz w kościele jak ksiądz Auguatynik płacze i wymyśla na socja­

listów, a sam organizuje demokratów chrześćjańskich; nie wiemy sami co jemu na tym zależy, bo jeżeli jest księdzem, to powinien pilnować księżych interesów, a nie partyjnych.

Potok, stacja drogi Iwan grodzkiej. Robota organizacyjna u nas w Potoku zaczyna się rozwijać, tylko że mamy podłego dozorcę, prowoka ND., który nam bardzo na prze­

ljjś

szkodzie stoi, więc podajemy go pod pręgierz opinji robotniczej;

żeby postępowanie swoje z robotnikami zmienił. Nazwisko jego Józef Rybak z Jędrzejowa.

Kopalnia Paryż. Kapitaliści i ich zausznicy stale urządzają nagonki na socjalistów-robotników. W naszej kopalni nie lepiej nam się pod tym względem dzieje, jak to niżej po­

dane fakty najlepiej wskazują. Przedewszystkiem dozorcy na sor­

towni przy pomocy robotnika Stefana Wacławika spełniają obo­

wiązki naganiaczy „polskich“ łamistrejkowskich związków. Wa- cławik tym robotnikom, którzy wyrażą swą zgodę przynależenia do polskich związków, każe, za zgodą dozorców, obierać lepszą robotę. Zaś tym robotnikom, których uważają za więcej świa­

domych, za „nieswoich“, tym dają robotę najgorszą, w ten spo­

sób szykanując za przekonania.

Z pośród naganiaczy kapitału wyróżnia się francuz Batió, który przy pomocy najętych szpiclów szpieguje robotników, co mówią i co robią. W ten sposób Batió wie o wszystkiem co myślą nawet robotnicy na naszej kopalni i gnębi więcej wyro­

bionych ludzi, szczególnie naszych towarzyszów, dając im naj­

cięższą robotę. Swoim szpiclom w podziękowaniu za łajdacką robotę przywozi z Francji, dokąd jeździ sobie na urlopy, fajki W podarunku. Kiedy zaś który z naszych towarzyszów podołać tej pracy ciężkiej nie jest w stanie, wtedy Batió każe stróżom wyprowadzić go za bramę. Kiedy Batió po powrocie z Francji, gdzie był na urlopie, dowiedział się, że w oddziale różnych ro­

bót, przez czas „katorżnym“ zwanym, robotnicy poczęli się orga­

nizować, zaprowadził swoje porządki, nie pozwala dwom robot nikom zejść się i rozmawiać, zmusza ludzi do tak ciężkiej pracy, iż nie są w stanie tej roboty wykonać. Przychodzi na kopalnię czasami przed godziną G rano, aby zobaczyć, czy się robotnicy nie zbierają, a kiedy zobaczy kilku ludzi razem, dostaje wtedy ataku nerwowego.

Dopomagają Batiemu w gnębieniu robotników i górników na naszej kopalni dozorca Szezągiel, który nie dosyć, że za przeko­

nania polityczne nas prześladuje, dając gorszą pracę, ale donosi prócz tego administracji kopalnianej. Dla scharakteryzowania Szczągla wystarczy, że za wódkę daje on lżejszą i lepszą robotę.

Drugim takim donosicielem jest Kępiński. Wszystkich tych oso­

bników oddajemy pod pręgierz opinji robotniczej, niechaj się opa­

miętają i zmienią swoje z robotnikami postępowanie oraz zaprze­

staną swych donosicielskich praktyk. Albowiem wywiedzeni z cier­

pliwości wszyscy górnicy z „Paryża" wystąpią przeciw nim, a wtedy eiada, przed siłą jedności robotniczej nic się nie ostoi

bowiem. Górnik z „Paryża“.

Kopalnia Paryż. Pamiętny dla nas dzień ‘28 stycznia, uczciliśmy zawieszeniem czerwonego sztandaru z napisem: „Niech żyje P. P. S. F. R.“, „Śmierć carowi“. Wspaniale kołysał się nasz znak czerwony, dając znać wszystkim zbirom carskim o na­

szej organizacji, gdyby usłużni NDcy na wyścigi przed żandar­

mami nie zabrali go przedwcześnie. Dowiedziawszy się o tern, odebraliśmy NDkom i powrotnie zawiesiliśmy na szczycie kopalni, skąd powiewał wspaniale do zjawienia się umundurowanego i prawdziwego płatnego stupajki, który w bardzo trudny sposób zdjął go lecz z pomocą robotnika czyniącego nie z chęci, lecz z braku świadomości o oo idzie, podał drabinę zakłopotanemu zbirowi. Strasznie raził nasz znak ND. i Chrz. Dem., widać po nieb było chęć pospieszenia z pomocą zdjęcia go, ale rozumieli że niebezpiecznie. — Pali i gryzie was kolor czerwony, bo dobrze, wiecie co on oznacza, i rozumiecie, że na nim robotnicza krew.

Robotnik.

Zawiercie. T o w. Akcyjne. U nas w Zawierciu w Tow. Akc. majstrowie brutalnie się obchodzą ze swojemi ro­

botnikami, klną na nich i co gorsza zdarzają się wypadki, że i do bicia się biorą, jak naprzykład Mańko majster tkacki, który wymyślał jedną robotnicę za to, że jej się źle robiło i poszła do niego ażeby jej naprawił warsztaty, a że to jest kobieta biedna obarczona rodziną bez męża, więc Mańko się jej nie boi, co chce to wyprawia. Przed niedawnym czasem zarzucał jednemu z na­

szych towarzyszy, że za dużo agituje i zagroził mu, że jeżeli będzie tak robił, to mu warsztaty odbierze.

Przypominamy tedy majstrowi Mańce, ażeby się tak brutalnie z robotnikami nie obchodził, albowiem cierpliwość ludzka ma swoje granice.

W tejże samej fabryce majster w Szlicheie, niejaki Zamko, brutalnie również się obchodzi z robotnikami. Jest on prowo­

dyrem ND. i naszych towarzyszy na każdym kroku śledzi,

(8)

Dnia 14 b. m. został zabity ręką bandycką tow. Gieniek (Andrzej Grochowski). Zbrodnicza ręka bratobójcza przecięła pasmo życia najdziel­

niejszego naszego towarzysza. Zbrodnicza ręka odebrała nam najdzielniejszego opiekuna więźniów i ich rodzin, unieruchomiła to wątłe ciało tow.

Gieńka, myśląc, że otworzyła sobie pole niecnej roboty bandyckiej. Zbrodniarzu! Niech krew ta niewinna cię pali! Niech krew naszego brata będzie ci dośmiertną hańbą! Zbrodniarzu! Wyzwa­

łeś nas wszystkich na posterunek usilnej pracy partyjnej, zajmowanej tak gorliwie przez tow.

Gienka. Wydarłeś z nas piorunujący okrzyk.

Dość tego ohydnego bandytyzmu.

Zginąłeś Towarzyszu kochany na polu chwały naszej, bo zginąłeś w imię nasze, bo ległeś i zbro­

czyłeś krwią własną nasz sztandar, w obronie jego czystości.

O cześć ci bojowniku czystej idei, o cześć ci!

oskarża ick przed administracją fabryczną. Gdy jego oddział zastrejkuje, żądając poprawy warunków pracy i płacy, Zamko żąda od administracji, aby ta nie uwzględniała żądań robotników, bo już mają za dużo. Zdarzył się wypadek, że potrzeba było do jego oddziału rajgiera więc było 2 pomocników rajgierzy, jeden pracuje 3 lata, a drugi 6 lat. Więc ów pan dał warsztat temu, który pracuje 3 lata, postąpił zaś niesprawiedliwie dlatego, że jest on endekiem. Robotnik zaś, który pracował 6 lat po­

szedł do niego i mówi, że jemu się ten warsztat słusznie należy.

Zamko w odpowiedzi polecił mu podawać tamtemu, a gdy ten podawać nie chciał, majster oskarżył go przed administracją, że ten robotnik nie chce pracować i żeby natychmiast wydalić go z fabryki, co się też stało. Kiedy zaś jeden robociarz poszedł do niego o podwyżkę, to mu odpowiedział, że podwyżki mu nie da, że on myśli jeszcze poobcinać, a jeżeli komuś się nie podoba, to może sobie iść.

Ładnych obrońców kapitału ma ND. W oczy obiecują robotnikom złote góry, poza oczyma oczerniają ich przed admi­

nistracją fabryczną. Typem takiego pachołka kapitału jest Sta­

nisław Zamko, narodowy demokrata.

Huta Bankowa w Dąbrowie. W Hucie Ban­

kowej w dniu 28 stycznia został zawieszony czerwony sztandar na jednym z oddziałów, na znak, że robotnicy nigdy nie zapomną tych bohaterów, którzy z rozkazu rządu i jenerał - gubernatora Hurki zostali powieszeni na stokach cytadeli warszawskiej jako pierwsi socjaliści polscy za wolność i za sprawę robotniczą w roku 1886. Na tern sztandarze zostały wypisane słowa na­

stępujące :

„Cześć poległym bohaterom za wolność w roku 1886.

Śmierć carowi. Niech żyje rewolucja. Niech żyje P.P.S. F.R.“

Zawieszony został o godzinie 12 ej w nocy z poniedziałku na wtorek, we wtorek o godz. 8 m. 30 rano został zdjęty przez trzech strażników i trzech dragonów.

A gdy inżynierowie i narodowi demokraci zobaczyli czer­

wony sztandar jak powiewał, to prawie że go sami byliby zdjęli, gdyż im się nie spodobał, że jest czerwony, a nie biały z orłem.

Gdy go dragoni zdejmowali to inżynierowie spoglądali na czer­

wony sztandar jak pies z budy. A gdy go zdjęli, w tej chwili narodowa demokracja puściła prowokacyjną pogłoskę, że go za­

wiesili kapitaliści, ażeby wojska z fabryk rząd nie wycofał.

Biada narodowej demokracji, że takie prowokacyjne pogłoski śmiała puścić pomiędzy ciemnych robotników. Świadomy bowiem robotnik nie da się otumanić i nie da się na pasku prowadzić, jak sobie narodowa demokracja myśli. Bo świadomy proletarjat nigdy nie zapomni tych czterech bojowników, którzy zostali po­

wieszeni na stokach cytadeli za wolność i za sprawę robotniczą.

To też świadomy proletarjat będzie stał pod czerwonym sztan darem i będzie walczył o wolność i sprawę robotniczą i nie

opuści czerwonego sztandaru chociażby i ginąć miał.

Hutnik.

OSTRZEŻENIA.

Skorupski Ignacy i Żurek Kazimierz, hu­

tnicy z huty „Ksawera“, szpiegują. Ostrzegamy przed nimi ogół towarzyszy.

Dnia 19 stycznia r. b. zabity został Mikołaj Tylec, górnik z kopalni Feliks na Niemcach, szpieg.

Samoobrona partyjna zabiła Ksenia, robotnika z Huty Ka­

tarzyny, szpiega.

OD REDAKCJI.

Niniejszy nr. 46 „Górnika“ wychodzi za miesiąc luty marzec razem.

Prosimy towarzyszów i organizacjo nasze o nadsyłanie drogą organizacyjną korespondencji i wszelkiego rodzaju wiadomości tyczących się ruchu robotniczego.

ZAWIADOMIENIE.

' .

? i i

Cytaty

Powiązane dokumenty

Niezależnie od tego, za którą z interpretacji się opowiemy; czy okrzykniemy Hamleta pozbawionym skrupułów mścicielem, czy wrażliwym młodzieńcem, czy uwierzymy w

Rodzic prosi dziecko, aby powiedziało, jak należy zachować się nad wodą.. Dziecko odpowiada na

Z punktu widzenia burżuazyjnej partji anty- rewolucyjnej takie stanowisko jest najzupełniej zrozumiałe. Kadeci wiedzą dobrze, że tylko przez Dumę uda im się dochrapać

rzyszy, co napełnia nas otuchą, iż nasza praca partyjna w okręgu i nadal rozwijać się będzie, jest oraz dla nas bodźcem do dalszej, ofiarnej, ale dającej dodatnie wy­.. niki

Tu okazało się, że z tych wszystkich uchwał niektóre są wprowadzone w życie w zupełności, inne znów w niektórych dzielnicach tylko w części i tylko dlatego, że znów

Komitet lokalny składa się z pięciu członków i zbiera się co tydzień. Organizacja dzieli się na 6 kół. które również zbierają się co tydzień, czytają broszury i

Jak nazywały się te urządzenia i kto z nich korzystał dowiesz się z filmu, który znajdziesz pod linkiem: https://www.youtube.com/watch?v=x0hX2J4QNd4 Mikołaj Kopernik był

Rozmawianie o śmierci dziecka jest czymś, co może się wydawać niemal zakazane.. Nie możesz poświęcać czasu na zamartwianie się o reakcje innych osób, ale musisz być