• Nie Znaleziono Wyników

Bp Paweł Kubicki (1871-1944)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Bp Paweł Kubicki (1871-1944)"

Copied!
35
0
0

Pełen tekst

(1)

Walenty Wójcik

Bp Paweł Kubicki (1871-1944)

Studia Theologica Varsaviensia 8/2, 253-286

(2)

Studia Theol. Vars. 8(1970) nr 2

BP WALENTY WÓJCIK

B P PA W EŁ K U B IC K I (1871— 1944)

T r e ś ć : Wstęp-biografia. I. Uwarunkowania działalności pisarskiej. II. Pisma opublikowane. III. Pozostawione rękopisy. IV. Problemy wy­ dawnicze. V. Wykaz prac drukowanych. VI. Bibliografia.

WSTĘP-BIOGRAFIA

W śród biskupów p rac u jąc y c h w ciągu m inionych 150 lat w diecezji sandom ierskiej w yróżnia się postać ks. P a w ła K u ­ bickiego, su fra g a n a w S andom ierzu od 1918 r. Jego osobowość i działalność duszpasterska, w ychow aw cza, nauczycielska, spo­ łeczna, ad m in istra c y jn a, b isku p ia i p isarsk a zasługuje n a od­ ręb n ą m onografię. O graniczym y się do zarysow ania jego sy l­ w e tk i jak o pisarza.

U rodził się 15 I 1871 w R adom iu jako syn K azim ierza i F ra n ­ ciszki z Sucheckich. Ojciec jego prow adził w łasny w a rszta t kołodziejski w pobliżu kościoła p o bernardyńskiego. Przez 3 la ta uczęszczał późniejszy bp K. do m iejscow ej szkoły ele m en ta rn e j i przez 5 la t do gim n azju m filologicznego. W r. 1888 w stąp ił do sem in ariu m duchow nego w Sandom ierzu. Za d y sp en sją od b ra k u przepisanego w ieku p rzy ją ł św ięcenia k ap łań sk ie 16 V II 1893. P raco w ał jako w ikariusz w parafiach: K lw ów , G ow arczów , Brzeźnica, O patów i Radom . Jesien ią

1897 r. objął stanow isko p re fe k ta szkół ele m en ta rn y c h

a w r. 1900 gim nazjum żeńskiego i szkoły handlow ej m ęskiej w R adom iu. Jednocześnie czynny b y ł jako k ap elan szpitala, w ięzienia i stra ż y pożarnej oraz duszpasterzow ał w sierocińcu T o w arzy stw a Dobroczynności.

W r. 1899 rozpoczął ks. K. s ta ra n ia o uzyskanie stopnia n a ­ ukow ego w A kadem ii D uchow nej w P e tersb u rg u . Na po d sta­ w ie ro zp raw y pt. De cabbalistica in terp reta tion is m ethodo —

origo, principia, fo n tes, usus otrzym ał w 1904 r. ty tu ł k a n d y ­

(3)

a w r. 1907 regensem sem in ariu m duchow nego w Sandom ierzu. Jak o pomoc do u trz y m a n ia nadaw ano m u kolejno e ta t w i­ k a riu sz a w S trom cu i proboszcza w B ielinach O poczyńskich, Ł ukaw ie, Jaro sław icach i w O sieku. Poza ty m w r. 1910 został in stalo w an y jak o kano n ik g rem ialn y k a p itu ły sandom ierskiej a w r. 1919 jako p ra ła t scholastyk. Jednocześnie obejm ow ał s ta ­ now iska w k on sy sto rzu jen eraln y m : sędziego su ro g ata w 1911 r., oficjała jen eraln eg o w 1912 r., w iz y ta to ra zgrom adzeń zakon­ n ych i oficjała sądu biskupiego.

W g ru d n iu 1917 r. n a k o n feren cji b isk u pó w p ro w in cji ko­ ścielnej w arszaw skiej przed staw io n y został ks. K. n a stan o­ w isko bisk u p a su fra g a n a w Sandom ierzu. N om inacja p ap iesk a n a stą p iła w lipcu 1918 r. W d n iu 1 X II tegoż ro k u o trzy m ał sak rę biskupią. Po śm ierci b p a ord y n ariu sza M ariana R yxa k iero w ał diecezją jak o w ik ariu sz k a p itu ln y od 6 VI do 12 X 1930 r. Z b isk up em W łodzim ierzem Ja siń sk im w spółpracow ał w c h a ra k te rz e w ik ariu sza generalnego do 7 II 1933 r. W r. 1937 zam ieszkał w D om u K sięży E m erytó w w Sandom ierzu. Z m arł ta m 11 II 1944 r. P o chow any został w R adom iu obok g rob u rodziców.

I. UWARUNKOWANIA DZIAŁALNOŚCI PISARSKIEJ

W r. 1936 w spom inał bp Κ., iż od pierw szych la t swej p ra c y n a w ik a ria ta c h p a ra fia ln y ch czy n a p re fe k tu rz e w szkołach radom skich pośw ięcał w olne chw ile „n a p ió ro ”. W y trw a ł p rz y ty m poprzez la ta n a jb a rd zie j in ten sy w n y ch i w y czerpu jący ch p rac b iskupich do końca życia. N iektórzy nazyw ali to g rafo ­ m anią. D ziałalność p isa rsk a b pa K. m iała jed n a k głębsze po­ w iązania. S tan o w iła odbicie jego osobowości. Ł ączyła się z jego p racam i społecznym i i z zajęciam i biskupim i. R ozszerzyła się n a sk u tek ku rczący ch się m ożliw ości p rac y ściśle kościelnej.

S p raw a ta budzi zaciekaw ienie, gdyż w edług opinii n a jb liż ­ szych ks. K. m iał ty lk o śred n ie zdolności. P o tw ierd za to św ia­ dectw o z 5 k las gim nazjum , zaw ierające poza stopniem z religii i z geom etrii sam e oceny dostateczne. S ta ra n ia o ty tu ł k a n ­ d y d a ta teologii trw a ły 5 lat. R ozpraw a z zak resu b ib listy k i oceniona została rów nież jako dostateczna. W b ru lio n ie obej­ m u je ona 58 stro n zeszytu szkolnego i w y k azu je w iele p o p ra ­ w ek dokonanych obcą ręką. Pozostaw ione s k ry p ty z w yk ładan ej k lery k o m teologii p a ste rsk ie j są odbiciem osobistych poglądów a u to ra i św iadczą, że nie zajm ow ał się on lite r a tu r ą ściśle naukow ą. R ękopisy z h isto rii K ościoła nie m a ją w artości.

(4)

[3] B P P A W E Ł K U B IC K I 2 5 5

G łów nym m o torem działalności b p a K. nie ty lk o du szpa­ sterskiej ale i pisarskiej b y ła jego szczera i głęboka pobożność. O dznaczał się n ią przez całe życie. Ja k o chłopiec słu żył do M szy św. P ry m ic je o d praw ił p rz e d słynącym łaskam i obrazem N M P w Sulisław icach. B ył jed n y m z organizatorów -koro­ n a c ji tego o b razu w 1913 r. T am często ud aw ał się i tam celebrow ał w 50-lecie sw ych święceń. Corocznie byw ał przez pew ien czas n a Ja sn e j Górze. Szczycił się, że b ył te rc ja rz e m franciszkańskim . Sym bol św. F ran ciszk a — 2 ręce z p rze b ity m i dłońm i — um ieścił w sw ym h e rb ie biskupim . W w. poście

w strz y m y w a ł się od spożyw ania m ięsa. Często odw iedzał

klaszto ry : sió str b e rn a rd y n e k w Sw. K a ta rz y n ie k. Kielc, sióstr M atki Bożej M iłosierdzia w R adom iu i w W arszaw ie, n o rb e rta n e k w Im bram ow icach, fran ciszkanek Im ienia Jezu s i M aryi W spom ożycielki w K lim ontow ie i w Suchedniow ie i i. G łosił ta m ko n feren cje i daw ał rekolekcje. S tale polecał się w listach m odlitw om sióstr. O d p raw iał reg u la rn ie Msze św. za zm arłe zakonnice. U fundow ał m arm u ro w y ołtarz w kościele O pieki N M P w R adom iu. Corocznie odpraw iał w iele Mszy św. z przeznaczeniem styp en dió w n a rzecz określonych klaszto­ rów. K siążki ze sw ej osobistej b ib lio teki rozdaw ał księżom prosząc o odpraw ienie w edług uzn an ia pew nej ilości M szy św. za dusze w czyśćcu cierpiące. Na złoty ju b ileu sz k ap łań sk i p ro ­ sił ty lk o o ciche Msze św. w sw ej inten cji. W testam encie zo­ staw ił sty p e n d iu m n a 3 g reg o rian k i za sw ą duszę. Ja k o e m e ry t codziennie odw iedzał cm e n tarz g rzeb aln y p rzy kościele św. P a ­ w ła w Sandom ierzu. P rzy g o to w ał sobie tru m n ę i p ły tę n a grób swój w R adom iu z n apisem w y rażający m jego żarliw ą w iarę, przy w iązan ie do Kościoła i postaw ę a p o s to ls k ą г. Polecił, by n a jego pogrzebie zam iast w ygłaszania m ów odmówiono cząstkę Różańca św. za jego duszę.

Z pobożnością łączyła się niezw y kła siła w oli bpa Κ., n ie­ p rze c ię tn a obowiązkowość i zadziw iająca pracow itość. Pozo­ staw ione s k ry p ty ze słu chan y ch w yk ład ó w teologii z la t 1891—· 1893 św iadczą, że k le ry k K. chłonął po p ro stu wiadom ości

podaw ane z k a te d ry . Profesorów , jak w skazuje w zm ianka

1 „Świat niejednego zawodzi ale Bóg i Kościół Jego nikogo. Warto zatem całe swe życie urządzić jedynie według myśli Bożej. To mi po­ wiedziały moje przeżycia lat z górą 69”. Ks. Jan Węglicki ufundował płytę z napisem przypominającym, że bp K. był pasterzem według Serca Bożego, niestrudzonym w pracach dla Kościoła.

(5)

0 ks. A p olinary m K nothe, d arzy ł głębokim szacunkiem re li­ gijnym . Na stan o w isku nauczyciela religii zabiegał o podno­ szenie poziom u swej pracy. Chciał dać uczniom odpow iedni podręcznik. O kazał w iele ta k tu i roztropności życiowej oraz p rzy w iązan ia do K ościoła i jego p raw podczas konfliktó w w szkole, np. w sp raw ie żądanych n abożeństw za zm arłego d y re k to ra , k tó ry nie b y ł katolikiem . L ojalnie p rzy jm o w ał n a ­ rzucane m u siłą fa k tu poboczne zajęcia duszpasterskie.

T alen t organ izacy jn y ks. Κ., jego b y strość w ocenie sy tu acji 1 celow e działanie dla d o b ra Kościoła zajaśniały podczas jego p rac y w sem in ariu m duchow nym . P rzy szed ł ta m w okresie dobudow yw ania now ego paw ilonu, k a p ita ln y c h rem ontów oraz urząd zan ia gm achu i jego otoczenia po b e n e d y k ty n k ach w yw ie­ zionych do Łomży. Z zadań ty ch w yw iązał się doskonale. S p ra ­ w ienie now ych dachów , u rządzen ia wodociągów i kanalizacji, n iw elacja ogrodów, w zniesienie bud y nk ów gospodarczych, u rządzen ie now ej k u ch n i i oddanie jej siostrom zakonnym , um eblow anie kaplicy, w yposażenie biblioteki, zorganizow anie m uzeum , odbudow a kościoła św. M ichała z n a k ry ciem blachą m iedzianą, w zniesieniem w ieży i now ym urządzeniem w nę­ trza, sp raw ienie brązow ej s ta tu y D obrego P a ste rz a n a w iry- darz, obrazów z życia św. S tan isław a K ostki n a k o ry tarze, obrazów św. P a tro n ó w Polski do kaplicy, biskupów sando m ier­ skich do re fe k ta rz a i regensów sem inariu m do k an celarii re k ­ to rsk iej — to w szystko dokonało się podczas k ilk u n a stu la t pod

jego k ierow nictw em . Ks. K. m iał d a r n a k ła n ian ia księży

i św ieckich do w ielkich ofiar dla d ob ra ogółu. U m iał dobrać

sobie w łaściw ych w spółpracow ników . Jednocześnie m ocną

i p ew n ą rę k ą kiero w ał ks. K. spraw am i nauczan ia i w ycho­ w ania. P row adzone przez niego p rotokóły sesji ra d y pedago­ gicznej a zwłaszcza dopiski z osobistym i spostrzeżeniam i i uw agam i św iadczą, że dobrze b y ł zoriento w an y w przebiegu w y kład ó w i egzam inów oraz w e w szystkich spraw ach k le ry ­ ków i profesorów . W nikał w n ajd ro b n iejsze szczegóły życia alum nów . O kazyw ał im życzliwość ale też chciał za w szelką cenę nagiąć każdego do swego w zoru. K ładł nacisk n a poboż­ ność oraz n a cno ty tow arzyskie i kapłańskie. Mogło to niekiedy ciążyć jako nużące m oralizow anie. N iem niej jed n a k osobowość i p race ks. K. w ycisn ęły piętno n a szeregu pokoleń księży. Z m y ślą o stały m podnoszeniu poziom u sem in ariu m i k o n ty ­ n u a c ji swego dzieła troszczył się o w ysyłanie zdolniejszych k lery k ó w i księży n a stu d ia specjalne.

(6)

[ 5 ] B P P A W E Ł K U B IC K I 2 5 7

Ks. K. dostrzegał bolączki społeczeństw a i chciał im w m iarę m ożności zaradzić. W jego n o tatk a ch zn a jd u jem y uw agi, że ów czesna intelig en cja za m ało in tereso w ała się spraw am i spo­ łecznym i. Sam chętnie udzielał się w różnych organizacjach. W R adom iu i w S andom ierzu pracow ał w T ow arzystw ie Do­ broczynności. Podczas I w o jn y św iatow ej był prezesem Ko­ m itetu R atunkow ego. N ależał do kom isji szkolnej. P ełn ił fu n k ­ cje k u ra to ra ra d y opiekuńczej szp itala św. D ucha. C zynny b ył w P o lsk im B iałym K rzyżu. S ta n ął n a czele budow y D om u K sięży E m erytów . P o p ierał budow ę b u rsy dla uczniów itp. N iezależnie od ty ch p rac stw o rzy ł w ielkim w ysiłkiem szeregu la t w łasne dzieło dla d o b ra społeczeństw a. W zruszony dolą dziew cząt, n arażo n y ch n a sk u tek b ra k u środków u trz y m an ia na w ykolejenie, p o djął ju ż podczas p rac y nauczycielskiej w R a­

dom iu m yśl u tw o rzen ia specjalnego zakładu w ychow aw czego. Z darów p ojedynczych osób, jak w łaścicieli m ajątków : K in io r­ skiego ze S tarosiedlic i K ow nackiego z Rożek oraz księży: S zubartow icza, W iśniew skiego, Radom skiego i innych, z ofiar społeczeństw a i z w łasn y ch oszczędności nab y ł w Radom iu p rzy ul. K ozienickiej 31 nieruchom ość, wzniósł b u d y n k i i u rz ą ­ dził p ro je k to w a n y przez siebie zakład opiekuńczy. U roczyste pośw ięcenie p rzy udziale przedstaw icieli w ładz państw ow ych i sam orządow ych n astą p iło 20 X I 1917 r. K ierow nictw o dom u pow ierzył założyciel siostrom M atki Bożej M iłosierdzia, k tó ry ch p rac y p rz y jrz a ł się w zakładzie dla ciężko u k a ra n y c h kobiet w W alendow ie k. W arszaw y. W zakładzie radom skim było około 40 m iejsc dla p ensjonariuszek. Bp Κ., jak św iadczą jego listy do m atk i przełożonej, oddaw ał przez la ta sw oją bieżącą p en sję na rozbudow ę dom u i urządzenie gospodarstw a. W y­ szukiw ał now ych dobrodziejów . W razie p o trzeb y pożyczał n a ­ w et pieniądze n a te n cel. Z ajm ow ał się n a jp ie rw sam a później za p o śred n ictw em przełożonych dom u angażow aniem a rc h ite k ­ tów, rzem ieślników i dostaw ców , n ab y w aniem m ateriałó w biidow lanych itp. W nikał w szczegóły urząd zenia dom u. Cho­ dziło m u głów nie o zorganizow anie w a rszta tó w dla w ycho­ w anek. P isał n iera z o swej m odlitw ie w in te n c ji „połow u” czyli n ap ły w u k a n d y d atek . In tereso w ał się nim i podczas p o b y tu ich w zakładzie i po opuszczeniu go. Do zarządu dom u zasad­ niczo nie ingerow ał. C hciał być ty lk o życzliw ym doradcą a decyzję zostaw iał zawsze, ja k to n iejed n o k ro tn ie podkreślał, m atce przełożonej. G dy zak ład m ógł ju ż pracow ać o w łasnych

(7)

siłach, d y sk re tn ie w ycofał się. Chciał jed n a k stale pom agać przez oddaw anie tam sw oich w ydaw nictw , w y syłanie paczek, przekazy w an ie m ebli itp. Jeszcze w r. 1940 w y ra ż ał radość, że m ógł do R adom ia p rzesłać resztę sw ych druków , szafę i k u ­ fe r z drobiazgam i.

P ra c a p isarsk a ks. K. m iała także zw iązek z n atężen iem jego zajęć bisk up ich w diecezji. W r. 1918 poza obow iązkam i adm i­ n istra c y jn y m i i sądow ym i w k u rii diecezjalnej spadł n a niego ciężar p rac du szp astersk ich w terenie. Ze w zględu n a stan zdrow ia b isk u p ów i różne przeszkody zew nętrzn e w izytacje kanoniczne p a ra fii b y ły rzadkie. Bp K. dosłow nie „przeorał d iecezją”. W ciągu 20 la t odbył on 431 w izy tacji uroczystych i 42 p ry w a tn y c h . W ybierzm ow ał przeszło 532 tysiące w iern y ch 2. N iezm ordow anie praco w ał podczas w izy tacji w konfesjonale, n iera z p rzez znaczną część lub n a w e t przez całą noc. N a czas w. p o stu u d aw ał się zazw yczaj do najw iększego sk up isk a w ie r­ ny ch w diecezji — Radom ia, aby tam nauczać i spow iadać w róż­ ny ch kościołach. R eg u larn ie ud aw ał się także n a o d p usty do Częstochow y, chętnie b ra ł udział w różnych uroczystościach poza diecezją i służył sw ą p racą n a am bonie i w konfesjo­ nale.

N iespodziane w y d a rz en ia zm niejszy ły n atężenie p rac dusz­ p astersk ich i um ożliw iły pośw ięcenie w iększej ilości czasu ,,na p ió ro ”. P rzep ro w ad zan e liczne zm iany p erson alne z upow aż­ nien ia słabnącego ord y n ariu sza diecezji bpa( R yxa, choć były n a ogół tra fn e i dokonane z czystej in ten cji, nie zadow oliły w szystkich. Dołączyło się zadrażnienie z członkiem k o m itetu budow y D om u K sięży E m erytów . P o jaw ił się d ru k o w an y ano­ nim ow o „A p el” przeciw biskupow i K. M iał on dotrzeć do biskupów i do n u n c ja tu ry . Choć bisku p R yx w raz z ogółem księży w y raził z tego pow odu publicznie ubolew anie i zapew ­ n iał bpa К. o sw ym p e łn y m zau fan iu 3, sp raw a ta nie pozostała bez w rażenia. W niosek te n potw ierdza napisanie przez bpa K. pierw szego te s ta m e n tu 12 IV 1930.

2 Dla porów nania w ystarczy podać, że bp Juszyński odprawił w ciągu przeszło 20 lat pracy 171 wizytacji, bp Sotkiewicz w tym samym mniej więcej czasie — 207, bp Ryx — 94. W niektórych parafiach nie widziano biskupa od dziesiątków lat. Na bierzmowanie oczekiwały tysiące dzieci i dorosłych.

3 Wspomina o tym podziękowanie bpa K. z 19 IV 1930 dla księży za „uczucia okazane w ostatnich tygodniach”, „Kronika Diecezji Sando­ m ierskiej” R. 23 (1930) 180. Dowody życzliwości w raz z „Apelem” prze­ kazał autor do swych ak t osobistych. Nie znaleziono ich jednak.

(8)

[7] B P P A W E Ł K U B IC K I 2 5 9

N ow y p ro b lem pow stał z chw ilą zaw akow ania stolicy bi­ skupiej w Sandom ierzu. Po sw y m w yborze n a stanow isko w ik ariusza k ap itu ln eg o 6 VI 1930 o trzy m ał bp K. od szergu biskupów w raz z g ratu lac jam i życzenia, a b y został m ianow any o rd y n ariu szem diecezji, gdyż n ik t in n y nie m a lepszych k w a ­ lifikacji. Choć bp K. tego n ig d y nie u jaw n ił, w y d aje się, że w iadom ość o trzy m an a ju ż 12 V III 1930 o nom inacji ks. W ło­ dzim ierza Jasińskiego n a biskupstw o sandom ierskie b y ła nie­ spodzianką. Świadczyć może o ty m fakt, że m im o piękn y ch przem ów ień p o w italn y ch podczas in g resu nowego ord y n ariu sza w spółpraca nie u k ład ała się od początku. Bp K. nie w ziął u działu w uroczystościach k o n se k ra c y jn y c h w Łodzi, nie p rz y ­ ją ł stan ow isk a dziekana k a p itu ły , choć p rze d tem u stn ie w y raził n a to zgodę, i 7 II 1933 p rzestał być m im o w ysiłków bpa J a ­ sińskiego w ik ariu szem g eneralnym .

G dy n a now o zaw akow ała stolica n a sk u te k tra n slo k a ty b pa Jasińskiego do Łodzi, g ru p a księży bez w iedzy bpa K. w y ­ słała p rośbę do n u n c ja tu ry apostolskiej, ab y on został m iano­ w an y ordy n ariu szem w Sandom ierzu. Posunięcie to spowodo­ w ane szczerym u znaniem dla b p a K. nie pom ogło jego sp ra ­ w i e 4. G dy po objęciu zarząd u diecezji przez bpa J a n a K. L orka w czerw cu 1936 r. bp K. zgłosił gotowość do w spółpracy, adm i­ n is tra to r apostolski o trzy m ał in stru k cję , ab y nie angażow ał go do p rac y w k u rii diecezjalnej. M ożna dom yślać się, że pozo­

staw ało to w zw iązku ze w sp o m n ian ą pro śb ą księży i obaw ą, ab y nie p o w tó rzy ły się daw ne tru d n o ści w e w spółpracy. Bp Κ., ja k św iadczą jego p oufne listy do bp a L orka, odczuł to boleśnie. O św iadczył, że m an ekinem w życiu nie b ył i nie pozwoli n a żaden dualizm , że z n ik im w życiu nie m iał ta rć an i nie u tru d ­ n iał życia kościelnego. Poza ty m n ig d y nie dał do poznania, że je s t niezadow olony. Idąc za sugestią a d m in istra to ra diecezji w niósł 26 III 1937 prośbę o . zam ieszkanie w D om u K sięży E m ery tó w w S andom ierzu n a p raw ach gościa. Tym więcej oddał się odtąd p ra c y pisarskiej.

4 Inicjatorzy tłum aczyli, że „prosić zawsze można” i powoływali się na przykład z innej diecezji. Zebrali 156 podpisów na 448 księży diece­ zjalnych. W ybitniejsi księża m. i. ks. Kazimierz Sykulski, dziekan w Końskich zorientowali się w sytuacji i podkreślali, że choć sa z całym uznaniem dla bpa Κ., uw ażają tę akcję za niewłaściwą i niepoważną.

(9)

II. PISMA OPUBLIKOWANE

1. P o m o c e d u s z p a s t e r s k i e

Ja k o owoc w łasn y ch przy g oto w ań do katechizacji, w ykładów i k azań w yd aw ał bp K. d ru k i sam odzielne i ogłaszał w m ie­ sięczniku diecezjalnym recenzje, zalecenia książek, spraw ozda­ n ia itp. P u b lik a c je te przeznaczone b y ły dla m łodzieży i d,la ogółu księży z a tru d n io n y c h w duszpasterstw ie.

P ierw szą pozycję stan o w ił katech izm dla uczącej się m ło­ dzieży w y d an y w r. 1900. W zorow any był on n a ów czesnych katechizm ach niem ieckich. N o ta tk a recen zy jn a uzn ała go za logiczny, jasn y , ścisły, p rzy stę p n y i zaw ierający w iele p ra k ­ ty czn y ch uw ag. Że p rzy b ra k u podręczników okazał się on p rz y d a tn y dla k ilk u pokoleń, św iadczy w znow ienie n ak ład u w form ie p raw ie n iezm ien io n ej w 1908 i d ru k III w y dan ia w 1929 r. W o statn im w y d a n iu a u to r dodał w przedm ow ie i w dom ów ieniu nieco uw ag m etodycznych, o p arty ch n a po­ glądach osobistych i n a obserw acji a nie n a stu d iu m zagad­ nień. M inisterstw o zatw ierdziło ten katech izm od I do III w y ­ d a n ia jako pomoc do n au czan ia religii. Z pojaw ieniem się no ­ w ych podręczników stracił on n a znaczeniu. N akład z 1929 r. nie rozszedł się do r. 1939.

O d ręb ną gru p ę p rac b pa K. stanow i kilkad ziesiąt drobn ych p u b lik a c ji w y d ru k o w an y ch w m iesięczniku diecezjalnym w la­ tach 1908— 1939. Są to p rzed e w szystkim k ró tk ie spraw ozda­ nia z rozpoczęcia i zakończenia ro k u szkolnego w sem in arium i z różnych w yd arzeń kościelnych w S andom ierzu i n a tere n ie diecezji oraz w spom nienia z uroczystości k rajo w y ch czy za­ g ranicznych, w k tó ry c h uczestniczył auto r. N astępnie spo­ ty k am y inform acje, zalecenia i recenzje now ych podręczników d la słuchaczy teologii, pom ocy duszpasterskich, kaznodziej­ skich, ascetycznych, czasopism dla d u chow ieństw a itp. R e­ cenzje m ają c h a ra k te r p rak ty czn y . Nie m ów ią o w y k o rzy stan iu źródeł i lite ra tu ry , nie zw racają uw agi n a założenia teorety czne i tend en cje, n ie po d ają sy n tety czn ej oceny dzieła, ale u jm u ją rzecz raczej z p u n k tu w idzenia przeciętnego księdza. Podnoszą ogólnie za le ty ale też i w y ty k a ją n ajd ro b niejsze n a w e t u ste rk i jak niew łaściw e um ieszczenie przecinków , błędy zecerskie, po­ tk nięcia językow e, niedociągnięcia graficzne itp. A u to r udziela ra d co do przy szły ch w ydań. Rzecz oczyw ista, że w niejed n ej sp raw ie m ożna b y m ieć odm ienne zdanie. T rzeba jed n a k wziąć

(10)

[9] B P W A L E N T Y W Ó JC IK 2 6 1

pod uw agę, że a u to r pisał nie dla specjalistó w lecz chciał po­ dzielić się sw ą le k tu rą z ogółem księży w diecezji. Popad ał czasem w sty l gaw ędziarski. P ra ce te podpisyw ał skrótam i: „ K ” lub „K B ”.

Wśród, tej g ru p y w yróżnić m ożna także kazania, przem ów ie­ nia i re fe ra ty w ygłoszone przez au to ra, odezwy, podziękow ania, uw agi i pouczenia duszp astersk ie. Są też p ró b y p u b lik acji w ia­ domości historycznych. P race te, choć z p u n k tu w idzenia m e­ to d y m ogą budzić zastrzeżenia, b y ły n iew ątp liw ie chętnie czytan e przez odbiorców m iesięcznika diecezjalnego. Św iadczą także o szerokich zaintereso w an iach i o sta ły m d okształcaniu się ich autora.

G ru p ę w iększych d ru k ó w sam odzielnych zapoczątkow ały dw a tłum aczen ia z języ k a niem ieckiego 5. W d n iu 15 I 1927 zaw arł bp K. um ow ę z firm ą H e rd e ra o d ru k w język u polskim p rac y K onstantego H o l l a pt. Die Ju g en d grosser M änner, X II— X III w ydanie. Jak o w a ru n e k dodano, by książka ukazała się przed 1929 r. Tłum acz i a u to r opracow ania w y stą p ił pod p seu ­ donim em F ranciszek K abe 6. Poza p rzek ład em 40 obcych życio­ rysów dodał 15 sylw etek Polaków . Całość ułożył chronolo­ gicznie od św. B e rn a rd a z C lairv au x do A ntoniego S cheura. Szereg życiorysów w y d ał jako osobne odbitki. Jest, to raczej lite r a tu r a b u d u jąc a dla m łodzieży. P o d k reśla w arto ści m o­ raln e w życiu człow ieka. P ra c a rozrosła się do 2 tomów. W y­ daw nictw o nie zostało rozsprzedane m im o rozm ieszczania n a ­ k ła d u w różnych m iejscow ościach. Z firm ą „T y ro lia” w In ns- b ru ck u zaw arł bp K. 13 III 1929 um ow ę o tłum aczenie dzieła Józefa W a l t e r a pt. D er katholische P riester in seinem

L eben u n d W irk e n .'G e istlich e L esungen, V w ydanie p rzy go to­

w ane przez Józefa L i e n s b e r g e r a. Zgodnie z um ow ą bp K. zapłacił w y d aw cy 3% od ceny ty siąca egzem plarzy. Dzieło rozrosło się z 489 stro n in 16° do 1077 stro n in 8°. Tłum acz

s W karcie tożsamości z 27 X II 1918 podał bp Κ., że posiada znajo­ mość języka niemieckiego. W listach z 1925 r. pisał o jakim ś tłum acze­ niu, dokonywanym przez p. Franke, Radom, Wysoka 14. Niektórzy do­ myślali się, że pomagał m u w tłum aczeniu ks. Dominik Ściskała. Św iad­ kowie stw ierdzają, że bp K. nie potrafił porozumieć się w języku nie­ mieckim. Są jednak listy pisane jego ręką do wydawców w Niemczech i Austrii.

6 Na zapytanie bpa K. Kongregacja Soboru odpowiedziała 15 III 1927, że co do umieszczenia im ienia i nazw iska autor m a swobodę, ale opusz­ czać „im prim atur” — „non expedire”.

(11)

dodał obszerne p rzy p isy z w iadom ościam i o życiu Kościoła w Polsce, te k sty pism papieskich, rozporządzeń biskupich, po­ stano w ień synodów polskich po 1918 r. itp. W znacznych p a rtia c h dzieła te k s t W a ltera obejm uje 2— 3 w iersze w gór­ nej części stro n y a resztę stan o w ią p rzypisy. Są też dodatki z m odlitw am i k ap łań sk im i oraz zestaw ienia książek do biblio­ te k i kap łan a. Choć w y b ó r je s t niedokładny, gdyż zaw iera tak dzieła naukow e dla fachow ców ja k i prace przeznaczone dla ogółu in telig en cji oraz szereg książek bez w artości, św iadczy przecież o ja k ie jś o rie n tac ji a u to ra i chęci dopom ożenia księ­ żom w k om pleto w aniu b ib lio tek osobistych. Tłum acz niepo­ trz e b n ie u sp raw ied liw ia się w swej d elikatności z tak ic h czy in ny ch posunięć. P rz ek ła d je s t sw obodny i ła tw y w czytaniu. P ra c ę należy uznać za pożyteczną dla ogółu duchow nych.

Z m y ślą o d o starczen iu pom ocy kaznodziejom w y d ał bp K. zbiór części sw ych kazań pt. Ż y w e Słow o. N a 1127 stro n ach zam ieścił 84 k azan ia niedzielne i 124 św iąteczne. W ydaje się, że p rzed d ru k ie m n o ta tk i kaznodziejskie nie zostały p rze ro ­ bione. N a jed n ą niedzielę p rzy p a d a od 1 do 6 kazań. N a Boże N arodzenie, kied y to bp K. tra d y c y jn ie przem aw iał w k atedrze, m am y 24 kazania. Na V niedzielę postu kazanie o bejm u je aż 34 stro n y , gdyż w odnośnikach dołączono w iele objaśnień k a ­ techizm ow ych i d e k re ty Stolicy Ap. o odpustach. J a k św iadczą dopiski z d atam i i m iejscow ościam i, a u to r w y d ru k o w ał kazania głoszone od początk u swej p ra c y k ap łańskiej do r. 1936. Jak o pom oce cy tu je 22 pozycje, w ty m 5 sta ro d ru k ó w z 17— 18 w.

K azania m ają swe zalety. T reść ich opiera się n a praw d ach w ia ry i u w zględnia k o n k re tn ą sy tu ację słuchaczy. Są p o p u ­ larne. J e s t w n ich p ew n a obrazow ość i plastyk a. Ż biór ich św iadczy o niezw ykłej pracow itości au to ra, k tó ry zw ykł był m aw iać, że n ig d y nie szedł n a am bonę bez przygotow ania. Jak o słab ą stro n ę k azań m ożna by w skazać b rak podania te m a tu i logicznego ro z p la n o w a n ia 7, rozw ijanie w ą tk u raczej w edług

4 Autor zapytał jednego z księży profesorów sem inarium , którego

darzył zaufaniem: „Co sądzisz o tych kazaniach?” Po odpowiedzi: „Nie m a w nich p lan u ” nie w racał więcej do tego tem atu. Dodać trzeba, że słuchacze zwłaszcza dorośli w słuchani byli w kazania bpa K. i pow ta­ rzali sobie, iż „ładnie tłum aczył”. Nużyła monotonna dykcja ze sztucz­ nym dzieleniem zdań, spowodowanym zdaje się skróconym oddechem na skutek otyłości. Dołączało się przesadne akcentowanie i przeciąga­ nie podniesionym tonem określonych samogłosek zwłaszcza przed koń­ cem zdania. W ywoływało to w rażenie sztuczności. Słuchaczy rozpra­ szało także pow tarzające się w czasie kazania nawoływanie do uwagi.

(12)

[ 1 1 ] B P P A W E Ł K U B IC K I 2 6 3

k o jarz en ia w yobrażeń, dłu ży zn y i d y g resje, m ów ienie kazno­ dziei o sobie, zbędne d la czy teln ik a o bjaśnienia, np. w spisie osób, że A dam M ickiewicz b y ł p o e tą itp.

W szeregu m iesięczników diecezjaln ych u k azały się in fo r­ m acje o ty m zbiorze k a z ań z k ró tk im i om ów ieniam i czy też z podk reślen iem ty c h lu b in n y ch zalet. G rzecznościow e w y ­

rażen ie nadziei, że fachow e p ism a i sp ecjaliści ocenią szerzej w artość w y d a w n ic tw a 8, było d e lik a tn y m u chy leniem się od k ry ty k i. Rzeczyw iście, g d y b y a u to r p rze d p u b lik a c ją sw ych n o ta te k sam lu b p rz y pom ocy znaw cy p rzed m io tu przero b ił po siadany m a te ria ł p o d k ą te m użyteczności d la kaznodziei, k tó ry szuk a treściw ego i logicznie ułożonego m a te ria łu , tek stó w źródłow ych i p rzykładów , a m n iej się in te resu je, jak ie było kazanie n a w e t u d an e w ygłoszone przez kogoś innego, w artość

Ż yw eg o S ło w a b y łab y inna.

2. P r a c e h i s t o r y c z n e

O statn ie dziesięciolecie p rze d w y b uch em II w o jn y św iatow ej w yp ełn iły b ad an ia b p a K. n a d h isto rią K ościoła w Polsce po- rozbiorow ej. Z apoczątkow ał je pokaźny tom zaty tu ło w an y :

A n to n i K sa w ery S o tk ie w ic z — bisku p sa ndom ierski 1826— 1901, zarys m o nograficzny. A u to r w łożył w iele p rac y w to dzieło.

Chciał zebrać m ożliw ie n ajw ięcej m a te ria łu pisanego i in fo r­ m acji u stn y c h o opisyw anej postaci. W yko rzy stane poszyty z archiw ów w S andom ierzu, K ielcach i W arszaw ie oraz d ru k i ob ejm u ją ponad 50 pozycji. D odatki w liczbie 84 stanow ią pokaźny choć nie zaws,ze w artościow y m ate ria ł historyczny. Bp K. m iał świadom ość, że nie je s t to p ra c a skończona. B rak w niej an alizy i oceny k ry ty c z n ej źródeł, p rzem yślenia pro ­ blem ów, n aukow ej reflek sji, n aśw ietleń i dociekań h isto ry cz­ nych. A u to r p o d k reślił w e w stępie, że chciał ty lk o zebrać i uporządkow ać m a te ria ły dla zawodowego h isto ry k a. M ożna b y zapytać, czy tak ie stanow isko o podw ójnej pracy: poszu­ kiw aw czej i kom pozycyjnej je s t słuszne. N iem niej stw ierdzić trzeba, że dla b p a Sotkiew icza żyw ił bp K. sp ecjalny pietyzm . U w ażał go za w y b itn ą postać w Kościele. P ra g n ą ł w ystaw ić m u pom nik w p ostaci z a ry su m onograficznego. To n a staw ien ie

8 Np. X. F. J. (Franciszek Jop) w „Krön. Diec. Sand.” R. 30 (1937) 335—336.

(13)

w yczuw a się p rzy lek tu rze książki. Choć je s t w niej w iele zbędnych dy g resji i rozw lekły sty l przy p om in a raczej gaw ędę niż w y k ład naukow y, całość zeb rany ch fak tó w z a ry ­ sow uje wielkość postaci Sotkiew icza i robi w rażen ie n a czy­ telnik u . Ks. J a n F i j a ł e к p isał w liście do a u to ra 29 VII 1931 dziękując za p rzy sła n y egzem plarz: „w iele się z tej książki n au czy łem ”.

Rozgłosu n a b ra ła p raca pt. B o jow n icy kapłani za sprawą

K ościoła i O jc zyzn y w latach 1861— 1915. S tanow i ona główne

dzieło bpa K. W 3 częściach objęła ona 11 w ielkich tomów. Tom 12 m iał zaw ierać spisy osób i m iejscow ości celem u ła t­ w ienia o rien tacji w całym zbiorze. Bp Κ., k tó ry w ychow ał się i w yk ształcił oraz znaczną część swego życia spędził pod rząd am i zaborcy, w yczuw ał w ielkość k rzy w d y w yrządzonej polskości i katolicyzm ow i. P ojedyńcze postacie z okresu roz­ biorow ego w różnych diecezjach opisał w r. 1930 w p rac y pt.

Społeczna działalność K ościoła w Polsce i m a rtyro lo g iu m r z y m ­ skokatolickiego d u ch ow ień stw a oraz w ie rn y c h pod zaborem p ru sk im i ro syjsk im . W czasie k w e re n d y archiw alnej do m o­

nografii o A. K. Sotkiew iczu skonkretyzow ał się p ro je k t, aby w św ietle źródeł ukazać jed e n odcinek oporu ze stro n y społe­ czeństw a polskiego i udow odnić przez to tezę o czynnym udziale d uchow ieństw a w w alce o wolność. Postanow ił bp K. w yszukać w archiw ach i opublikow ać a k ta dotyczące k a r n a duchow nych z rac ji n aru szan ia przepisów ograniczających p rze jaw y pol­ skości i działalności Kościoła oraz w prow adzających tzw. nabo­ żeń stw a galow e i k ręp u ją cy c h poruszanie się duchow nych. K onsultow ał się w tej sp raw ie z ks: prof. J. F ijałkiem , k tó ry m u podsunął ty tu ł pracy. Co do u jęcia ta k różnorodnego m a­ te ria łu udzielali ra d y prof. O skar H alecki i prof. W acław To­

karz. P o w stała p rac a będąca w łaściw ie k atalogiem —■ alfab e­

tyczny m zestaw ieniem nazw isk skazanych duchow nych die­ cezjalnych i zakonnych w b . K rólestw ie P olskim oraz na daw nej L itw ie i B iałorusi. A u to r podał rów nież 2 p rzy k ład y skazania duchow nych p raw osław ny ch z rac ji poparcia udzie­ lanego p o w stan iu w 1863 r . 9 Zasadniczą jed n ostkę katalogow ą stanow i nazw isko, dane id en ty fik u jące osobę oraz reg est czy obszerniejsze streszczenie d o k u m en tu lub n o tatk i archiw alnej o skazaniu. P rz y n iek tó ry ch osobach zebrało się ty ch regestów k ilk a czy kilkanaście.

(14)

[ 1 3 ] B P P A W E Ł K U B IC K I 265

Do opracow ania I części a u to r w y k o rzy stał 693 p oszyty ak t w 39 arch iw ach oraz 39 druków . We w stępie n a 314 stro nach om aw ia okólniki w ładz ad m in istra c y jn y ch dotyczące sp raw kościelnych i polskich. P rz y ta c za w 3 tom ach całej części 2109 nazw isk ze streszczeniam i aktów skazań. W stęp do czę­ ści II w skazuje 1768 poszytów z 10 archiw ów , w ty m z G rodna 355 i z W ilna 1277 oraz 38 pozycji druko w an ych . A u to r p rz y ­ tacza n a 413 stro n a c h w układ zie rzeczow ym okólniki w ładz ad m in istra c y jn y ch oraz opinie jen e ra ł-g u b e rn a to ró w o ducho­ w ieństw ie katolickim . N azw isk zestaw iono w 3 tom ach tej części 1563. C zw arty tom części II zaw iera w zm ianki o nisz­ czeniu budow li sak raln y ch , p rzedm iotów k u ltu i skarbów k u l­ tu r y polskiej oraz tablice z zestaw ieniam i nazw i osób. Część III stanow i uzu pełnien ie dw u pierw szych. A u to r p rz e jrz a ł w now ych 24 archiw ach w W arszaw ie, K rakow ie, Lwowie i P rz em y ślu 331 poszytów , w ty m 111 w A rchiw u m G łów nym A kt D aw nych w W arszaw ie, świeżo rew in dyk ow any ch z P e ­ tersb u rg a, 8 rękopisów bibliotecznych i 24 d ruki. We w stępie podał okólniki i zarządzenia ad m in istra c y jn e dotyczące sp raw polskich od 1830 r. Tom y 1— 3 zaw ierają uzu pełn ienie nazw isk i regestów z diecezji K ró lestw a; tom 4 — z daw nej L itw y i B ia­ łorusi i diecezji C esarstw a oraz b. G alicji W schodniej. D odane są osoby tru d n e do ustalenia.

We w stęp ie do części I bp K. pisze, że nie w yczerpał m a­ te ria łu źródłowego, gdyż nie w y k o rzy stał archiw ów m ini­ sterstw , w ięzień, etapów i m iejsc zesłania, fortec, k op alń itp. C elem jego p rac y było dostarczenie m a te ria łu dla h isto ry kó w i m onografistów . Podobnie we w stęp ie do części III czytam y, że a u to r nie p rzed staw ia h isto rii d u chow ieństw a polskiego w lata ch 1861— 1915, ale w skazuje ty lk o drogę do a k t i p rze d ­ k ład a m a te ria ł historykom . Bp K. n azy w ał siebie zbieraczem m ateriałów . M iał zam iar zgodnie z zachętam i ze stro n y n iek tó ­ ry ch biskupów opracow ać w te n sam sposób zabór p ru sk i i austriacki.

A u to r p ilnie śledził i zbierał głosy oceniające jego dzieło. P rzed e w szy stk im chodziło m u o opinie historyków . W w. so­ botę 1934 r. p isał do niego ks. J. F i j a ł e k: „W obec ogrom u p o d jęty ch b ad ań arch iw aln y ch , połączonych nieraz z w ielkim i tru d a m i i w y zy sk an ia m ateriałó w źródłow ych, ta k różnolitych i o ile to było m ożliw em w zupełności... schylam bez zastrze­ żeń głow ę z w y razam i najgłębszego uznania... Daj Boże, by

(15)

dzieło to znalazło u zn an ie i rozpow szechnienie w śród k o n fra t- rów , k tó ry c h poprzedników p racę w ta k ciężkich w aru n k ach , n ieraz m ęczeńską dla K ościoła i O jczyzny w ydobyłeś... jak h isto ry k zaw odow y, za co ... i św iat n a u k i historycznej lecz szczególniej duchow ieństw o w dzięcznem i zobow iązanem być w inno. R zeteln y pon adto h isto ry k podziw iać będzie n iezw yk łą skrom ność, z ja k ą oceniasz... sw oje dzieło, ja się n ią b u d u ję i za to tak że hołd sk ład am ”. O. H a 1 e с к i pisał w liście z 11 III 1934, że je s t to „w spaniałe dzieło, pom nik niestrud zon ej p ra c y badaw czej o trw ałe j w arto ści dla h isto rii”. Podobnie też prof. H e n ry k M o ś c i c k i w spom inał pochlebnie o p rac y tej w przem ów ieniu rad io w ym i pisał 27 III 1934: „Dzieło je s t sta ra n n y m i drobiazgow ym zgrom adzeniem m ateriałó w do dziejów m arty ro lo g ii Kościoła w o statn im półw ieczu niewoli. Nie je s t to w ścisłym znaczeniu sy n teza lecz raczej sy stem a­ tyczn y zbiór cennych i częstokroć niezn an y ch dotychczas do­ ku m en tó w , k tó re d la h isto rii tego o kresu posiadają rze teln ą w artość... Mogą się znaleźć pew ne lu k i lu b nieścisłości. Całość stan o w i jed n a k niepośledni dorobek źródłow y”. P ochw ały skie­ row ał do a u to ra w liście z 2 V I 1934 bp prof. M ichał G o d ­ l e w s k i : „N ie w iem , co bardziej podziw iać, czy p racę b en e­ d y k ty ń sk ą , czy ogrom m ateriałó w . Są one p raw d ziw y m spich­ lerzem d la w szystkich, k tó rz y p rag n ą badać dzieje Kościoła naszego w ty ch czasach k ry tyczn y ch ... n ieje d en z h isto ry kó w będzie czerpał w iadom ości”. P rz y c h y ln ą recenzję ogłosił prof. L eon B i a ł k o w s k i . Inni historycy, ja k W. T o k a r z ,

R. M i e n i с к i, A. L e w a k , M. Z d z i e c h o w s k i , S.

Ł e m p i c k i i i. w y rażali się pochlebnie p rzy podziękow a­ n iach za o trz y m an ą książkę.

D ziennikarze oraz n iek tó rzy z biskupów i księży, k tó ry m a u to r p rzesłał egzem plarz swej pracy, zw rócili uw agę n a a k tu a ln e w arto ści dzieła. A dam G r z y m a ł a - S i e d l e c k i pisał 12 V I 1934 w „K u rie rz e W arszaw skim ”, że książka ta przem aw iająca fak ta m i i d o k u m en tam i „w w a ln y sposób p rz y ­ czyni się w opinii polskiej do przypom nienia, czym dla Polski było nasze w yzn anie k atolickie i jego rep re z en ta n ci księża p a trio c i”. Tę sam ą m yśl w y ra ż ały ty tu ły arty k u łó w w dzien­ nik ach i ty g o d nik ach om aw iających to w ydaw nictw o. Pisali: prof. S. S t r o ń s к i, ks. S. W y s z y ń s k i , ks. J. U r b a n , ks. N. C i e s z y ń s k i , J.S. C z a r n e c k i i. i. Szczególnie bi­

(16)

[15] B P P A W E Ł K U B IC K I 267

a k tu a ln e ”, posiada „znaczenie apologetyczne” , że k siążki te ,,i w ładzom rządo w y m w iele pow iedzą i h istory k om p raw d ę w y k ry ją i n iepow ołanym k ry ty k o m u sta z am k n ą”. N iektórzy p rzy ró w n y w a li jego rolę w społeczeństw ie do m isji' spełnianej przez O g n iem i m ieczem . B iu lety n K atolickiej A gencji P r a ­ sowej z 21 V II 1934 podał, że bp K. „pisał nie dla apologii, ale w im ię p ra w d y ”, i zestaw iał liczby skazańców w spom nianych w zbiorze. P odobnie w ypo w iad ały się m iesięczniki diecezjalne i p rasa kościelna. Z pow ołaniem się n a dzieło bpa K. odpow ia­ dano n a zarzu ty , że k le r b y ł opo rtu n istyczn y, że pakto w ał z zaborcą, że „k iero w ał się nie p atrio ty zm em , ale rzym ską ra c ją s ta n u ” itp. „W olnom yśliciel P o lsk i” dostrzegł ze swej stro n y znaczenie p rac y bpa K. n azy w ając ją „ ra ch u n k iem w y ­ staw io n y m Polsce przez k le r k a to lic k i” . A u to r odpow iedział ija ten zarzu t, może w sposób zb y t pow ażny, pow ołując się na p odręczniki m eto d y histo ry cznej 10. P rz y p ub lik acji dalszych tom ów p o w ta rz a ły się w in fo rm acjach bibliograficznych słowa u znania d la dzieła.

O ceniając tę p racę z p e rsp e k ty w y dziesiątków la t trz e b a n a jp ie rw stw ierdzić, że h isto ry cy tra k to w a li ją przede w szy st­ k im z p u n k tu w idzenia grzecznościowego i jako dzieło a m a­ torskie. Nie pisali recen zji po stu d iu m p rzeprow adzonym z u ży­ ciem m eto dy nau k ow ej. Było jed n a k rzeczą oczyw istą, że rów ­ nież i zb ieranie m a te ria łó w dla h isto ry k ó w i m onografistów m usi się dokonyw ać w sposób naukow y, p rz y stosow aniu o k re­ ślonych założeń m etodycznych. P ra c a „zb ieracza” w y ko nan a niefachow o może być b ezużyteczna a czasem n a w e t szkodliw a dla tych, k tó rz y n iek ry ty czn ie będą się opierać na niej. Czy w a rto odrębnie drukow ać m a te ria ły zbieracza, to dalsza kw estia.

W n iek tó ry ch listach i a rty k u ła c h in fo rm acy jn y ch sp o ty ­ k a m y w zm ianki o lukach, nieścisłościach, b ra k u syntezy, o m ożliwości innego u k ład u , pom inięciu podstaw ow ej lite r a ­ tu ry , n iejed n o lity m tra k to w a n iu postaci, niedom ów ieniach, om yłkach i błędach. T rzeba podkreślić, że a u to r słuchał uw ag k ry ty c z n y ch i w m iarę m ożności u w zględniał je w dalszej pracy. Lepiej je s t ułożony w stęp do części II niż do I. Podział m a­ te ria łu w dalszych częściach je s t bardziej logiczny. A u to r w ię­ cej p rzy ta cz a tek stó w a m niej p odaje dow olnych streszczeń. Słuszniejszy okazał się u k ład nazw isk w edług g u b ern ii niż

(17)

w edług diecezji. M ożna go było zastosow ać rów nież w zesta­ w ieniach z te re n u K ró lestw a Polskiego, gdyż diecezje nie zawsze p o k ry w a ły się z g u b ern iam i i w jed n y c h g u b ern iach ściślej in te rp re to w a n o i surow iej realizow ano rozporządzenia i okólniki niż w innych. D la szukającego in fo rm acji w ygod­ niejszy jest u k ład słow nikow y z jed n o litą n u m era cją d la ła t­ w iejszego p o szukiw ania i cytow ania. W d ru g iej części a u to r uw zględnił to w w iększym stopniu. Rozw ażyć należało, czy słuszny b y ł podział n a skazan ia za sp raw ę Kościoła, za sp raw ę O jczyzny itd. Często zazębiały się te sam e rzeczy, śc iśle bio­ rąc Kościół b y ł k ręp o w a n y dlatego, że zaborca uw ażał go za podporę polskości. N a sk u tek podziału rzeczowego te sam e nazw iska p o w ta rz a ją się nieraz w ty c h sam ych częściach i to ­ m ach. Z n a ra sta n ie m m a te ria łu a u to r przekroczył zakreślone granice czasowe, cofając się w części III do p o w stania listo­ padow ego lu b o b ejm ując czasy najnow sze. D rukow ał m ate ria ły bez porządkow ania ich, zaznaczając, że dostarcza h isto ryk om

to, co znalazł. Lepiej było w ydać m etodycznie źródła do

w cześniejszego lu b późniejszego o kresu w odrębn y m zbiorze. W spom inając o s ty lu a u to ra ks. N. C i e s z y ń s k i zauw ażył, że je s t on „nie pozbaw iony u ro k u ” u . N ie je s t to jed n a k język p racy , k tó ra m a służyć h istorykow i. P rzy p o m in a gaw ędę i sty l kaznodziejski, zaw iera w iele w spom nień osobistych i ocen su biek tyw n ych . Zaznaczyć jed n a k trzeba, że część II w y k a­ zuje postęp w sto su n k u do I rów nież i w tej dziedzinie.

W ydaje się, że a u to r po p rzestał n a k o n su lta c ji jedy n ie w sp raw ie ty tu łu i ogólnego u k ład u m ate ria łu . Rzecz w yglą­ d ałab y inaczej, g dy b y szukał ra d y h isto ry k ó w p rz y pisaniu i rozw iązyw aniu problem ów szczegółow ych oraz g dy by zw rócił się o opinię i o ad iu sta cję dzieła p rzed oddaniem ręk o pisu do d ru k u .

Pom im o zastrzeżeń głów nie n a tu ry m etodycznej 12 trz e b a podkreślić zgodnie z opinią w y b itn y ch historyków , że dzieło b p a K. posiada trw a łą w arto ść d la nauk i. N ie ty lk o dostarczyło ono rzetelneg o m a te ria łu do b iografii w ielu postaci ale też otw orzyło przed badaczam i epoki rozbiorow ej now e p ersp ek ­ tyw y. S ystem aty czn e przeszuk an ie a k t ze sp raw am i karn y m i, sądow ym i i ad m in istra c y jn y m i pozwoliło naśw ietlić polityk ę

11 „Nowa K siążka” R. 2 (1935) z. 3 s. 129.

12 Ż tego zapewne powodu nie przeszła k andydatura bpa K. na współ­ pracow nika Komisji Histor. P.A.U.

(18)

[ 1 7 ] B P P A W E Ł K U B IC K I 2 6 9

zaborcy i stanow isko jed n ej g ru p y społeczeństw a. B adań ta ­ k ic h do tąd n ik t nie prow adził. R ozszerzenie zak resu k w eren d y n a in ne w a rstw y i k lasy społeczne stan o w iło by pow ażny w kład do h isto rii ucisku narodow ościow ego i relig ijnego n a naszych ziem iach. Rzecz oczyw ista, że bp K. ograniczył się ty lko do zestaw ienia m a te ria łu źródłow ego, k tó ry dotyczył jed y n ie s p ra w k a rn y c h w ytoczonych przez zaborcę. N ie notow ał n a to ­ m iast objaw ów u jem n y c h z kościelnego i polskiego p u n k tu w idzenia, nie p o daw ał przyczyn, nie w yciągał w niosków osta­ tecznych itp. N iem niej p rac a jego o p a rta n a olbrzym im m a­ teriale ręko p iśm ien ny m stanow i w a ln y w k ład do poznania okresu popow staniow ego. Dlatego też nie m ogą jej pom inąć po­ w ażne dzieła z zak resu h isto rii P o ls k i13 i h isto rii Kościoła w Polsce.

O publikow ane tom y „B ojow ników ” posiadają n iep rz em ija ­ jące znaczenie rów nież dla duch ow ień stw a i dla szerszego ogółu św ieckich. J u ż sw ym i rozm iaram i i zestaw ieniem tysięcy aktó w skazania stanow ią one w ym ow ny nie o d p arty arg u m en t. O dczucie w agi zgrom adzonych faktów zaznaczało się w listach do a u to ra i w odgłosach p ra sy z la t 1934— 1939. T a w ym ow a zbioru sam o rzu tn y ch czynów będący ch p rzejaw em szczerej religijności i zdrow ego p a trio ty z m u trw a n adal. Dodać należy w spom nienie o d elikatności i ostrożności a u to ra w pisan iu o inny ch i w tra k to w a n iu m ateriałó w , k tó re m ogły kom uś zaszkodzić n a sław ie 14. C zy telnika u d e rz a rów nież ja k a ś se r­ deczność o raz u m iłow anie sp ra w y Bożej i ojczystej. Bp S. Ł u - k o m s k i w liście z 5 IV 1934 napisał, że a u to r stw orzy ł „arcydzieło sw ej k ap łań sk iej m iłu jącej d u szy ”.

III. MATERIAŁY POZOSTAWIONE W RĘKOPISACH

Z adziw iającą pracow itość okazyw ał b p K. nie tylko w dusz­ pasterstw ie, ale rów nież w działalności pisarskiej. Po odsu­

13 W krytyce m akiety II tom u podręcznika H istorii Polski w ytknął ks. M. Ż y w c z y ń s k i , że zacytowano tylko 3 tomy pracy bpa K. za­ m iast 11, „K w artalnik Historyczny” R. 64 (1957) n r 4—5 s. 167.

14 Świadczy o tym fakt, że gdy znalazł notatkę o jednym z księży żyjącym wówczas, iż pisał on w 1912 r. do kolegi szkolnego, aby Dy­ rektorow i Spraw Ogólnych w M inisterstwie Spraw W ewnętrznych p o d ­ sunął jego nazwisko przy rozglądaniu się za kandydatam i na biskup­ stwo, wypis z akt zakleił w kooercie i umieścił napis: „Tajne — można otworzyć dopiero w 1966 r.” Wypadło to w 30 lat po śmierci zainte­ resowanego. Siostry klasztoru w Św. K atarzynie nie wiedząc, o co chodzi, zakopały kopertę do ziemi. Oddały ją bpowi J. Lorkowi w 1957 r.

(19)

nięciu się od zajęć ad m in istracy jn o -k ościelny ch pośw ięcał on coraz w ięcej czasu n a szeroko zak rojoną k w eren d ę archiw alną. K o rzy stał p rz y ty m z gościny w dom ach biskupich, u księży i u zakonników . Żył, ja k m aw iał, z zegarkiem w ręku. Był n ieraz aż do śm ieszności oszczędny w w y k o rzy stan iu czasu. N ad poszytam i a k t arch iw aln y ch siedział, ja k podkreślił w liście z 10 X 1936, ocT w czesnego ra n a do nocy. Poza w y ją tk a m i w łasnoręcznie w y k o n yw ał kopie i streszczenia. M niej w ięcej po 2 ty godniach p rz e ry w a ł pracę, b y ochłonąć ze zm ęczenia. Poza w y k o rzy stan iem archiw ów w S andom ierzu i w R adom iu w ielo kro tn ie u d aw ał się do W arszaw y, pracow ał w Lublinie, P iotrkow ie, K aliszu, Płocku, K ielcach, Łom ży, Siedlcach, K ra ­ kow ie, Lw owie, P rzem y ślu , T arnow ie, G rodnie i p a ro k ro tn ie w W ilnie. U dał się też n a Ł otw ę i Litw ę. W Rydze pracow ał przez 10 dni, w K ow nie — przez 4 dni. B ył w A głonie i w P o-

niew ieżu. P lan ow ał poszukiw anie w arch iw ach W aty kan u,

P e te rsb u rg a , B e rlin a i W iednia.

W tra k c ie in ten sy w n y ch p rac arch iw aln y ch n a su w ały się now e tem a ty . P o d n ietę stan o w iły k iero w an e do bpa K. p rośby 0 źródła w o k reślonych spraw ach. Np. abp A ndrzej S zeptycki zw rócił się 16 III 1934 o m a te ria ły do dziejów u n ii w diecezji chełm skiej, sio stry n o rb e rta n k i z Im bram ow ic p rosiły o pomoc w z eb ran iu źródeł dotyczących h isto rii ich k lasz to ru i i.

Owocem ty ch k w e re n d b y ła pokaźna spuścizna ręko piśm ien ­ na z m a te ria ła m i h istorycznym i. W liście do ks. Tadeusza S zubstarskiego w O strow cu Ś w ięto k rzy sk im z 28 X 1942 w y ­ liczył bp K. ręk o p isy o b ejm ujące dalsze to m y Ż yw eg o Słow a, II tom zary su m onograficznego o A. K. Sotkiew iczu, dokoń­ czenie to m u IV części III oraz 2 to m y streszczenia B o jow nikó w , dzieło o Ks. P. Ściegiennym , p racę pt. S ercu B o żem u kapłani

1 lud o fiarują sw e cierpienia lat 1873— 1902, o m ariaw itach, P r z y c z y n y u p a d k u u n ii w 3 tom ach i C zy konieczne b y ły w y ­ padki w O drzyw ole?

W ydaje się, że część ty c h m ateriałó w zaginęła p rzy likw i­ dow aniu m ieszkania po zm arły m i w zam ieszaniu podczas w alk n a p rzyczółku sandom ierskim . D om ysł te n p otw ierd za fakt, że gdy w k ilk an aście la t po śm ierci b p a K. p rzeglądał pozo­ staw ione ręk op isy n a p ro śbę ks. S zubstarskieg o ks. prof. Józef P astu sz k a pod k ą te m ich p rzy d atn o ści do d ru k u , nie znalazł ju ż części w ym ien iony ch ty tu łó w . W w orkach złożone b yły teczki zaw ierające k ilk anaście tysięcy k a rte k p o k ry ty c h d r

(20)

ob-[ 1 9 ] B P P A W E Ł K U B IC K I 2 7 1

ny m pism em ręcznym . N a w yróżnienie zasługiw ały odpisy ze źródeł arch iw aln y ch dotyczących dziejów u n ii oraz k a sa ty k laszto ró w w b. K ró lestw ie Polskim . W form ie przerobionej n a d a w a ły się one zgodnie z życzeniem a u to ra do d ru k u jako dalszy ciąg B o jo w n ikó w . Poza ty m cenne b y ły n o tatk i n a p rze ­ szło 1200 stro n a c h drobnego pism a ręcznego o m ariaw ity źm ie. Z aw ierały odpisy d okum entów kościelnych i państw o w y ch oraz w spom nienia i uw agi au to ra. Ten zbiór m ógł być w yk o­ rzy sta n y do p ra c y naukow ej. W sw oim ro d zaju jed y n y m ate ­ ria ł zgrom adził bp K. n a 235 stro n ach O w yd a rzenia ch w O d rzy ­

w ole w 1935 r. B yły to odpisy w yroków sądow ych, zeznania

św iadków , relacje pisem ne i u stn e księży z sąsiednich p arafii itp. Znaczenie dla h isto rii m ógłby m ieć m a te ria ł o działalności dobroczynnej Kościoła, z a ty tu ło w an y T ru d y i cierpienia 15. Ma­ te ria ły te uleg ły rów nież zniszczeniu ie.

W r. 1940 przesłał bp K. ks. A ndrzejow i W yrzykow skiem u teczkę z m ate ria ła m i h isto ry czn y m i i k o respondencją. Są ta m n o ta tk i o ks. J a n ie B oguńskim d u szp asterzu oddziałów pow ­ sta n ia listopadow ego, w y pisy z a k t dotyczące księży z okresu po ty m pow stan iu , opinie naczelników pow iatów o księżach, list ze w zm ian k ą o p ra c y n t. Ks. P. Ściegiennego 17, o F ra n ­ ciszku N ullo i L u d w ik u Coroli, o ograniczaniu K ościoła w Ce­ sarstw ie, o działalności społecznej P olaków w Rosji w lata ch 1863— 1914, o abpach Ja n ie C ieplaku i A n d rz e ju Szeptyckim , o zgrom adzeniu d olorystów itp. 18. Są to raczej d robne fra g ­ m enty.

IV. PROBLEMY WYDAWNICZE

W podziękow aniach szczególnie za I tom B o jo w n ikó w p o w ta ­ rza ły się w zm ianki o p oniesieniu przez b p a , K. kosztów w y­

15 Liczne rękopisy kazań, konferencji, rekolekcji itp., m ateriały o w ię­ ziennictwie, w ykłady z historii Kościoła i teologii pasterskiej mogły mieć po części pewne znaczenie ale na ogół nie przedstaw iały wartości. Bp K. m iał zostawić swoje pam iętniki w klasztorze w Św. K atarzynie k. Kielc. W szafie z pismami po nim, umieszczonej w jednej z cel k lasz­

tornych nie znaleziono ich podczas poszukiwań w 1968 r.

16 Według relacji ks. T. Szubstarskiego sprzed kilku lat padły one ofiarą żarłoczności gryzoniów na skutek niedopatrzenia pracow nika Domu Księży Emerytów.

17 Listem z 27 II 1949 zwróciło się Muzeum Świętokrzyskie do K urii Diecezjalnej w Sandom ierzu o udostępnienie m ateriałów dotyczących ks. P. Ściegiennego.» Odpowiedziano, że bp K. zaczął gromadzić m ateriały do popularnej broszurki o tej postaci. Nie znaleziono jednak żadnych pism na ten tem at.

(21)

daw nictw a. W szystkie n iem al prace poza drobnym i p u b lik a ­ cjam i w czasopism ach ogłaszał a u to r w łasn ym nakładem . Z w rot w y d atk ó w i jak ieś h o n o rariu m mógł mieć ty lk o z I i II w y d a­ n ia katechizm u. R eszta nie została rozsprzedana. O B o jo w n i­

kach pisał bp K. w 1939 r., że ,,za grosz nic się nie sprzedaje,

bo to są rzeczy n iep o p u la rn e ”.

Od r. 1931 niem al w szystkie prace u k azy w ały się w Diece­ z ja ln y m Zakładzie G ra f.-D ru k a rsk im w Sandom ierzu. Dogod­ ność w k o rzy sta n iu z p rac y tego zakładu i tru d n o ści ze znale­ zieniem odpow iedniej d ru k a rn i w Radom iu przew ażyły, że w r. 1936 odstąpił bp K. od zam iaru p rzeniesienia się do tego

m iasta 19, gdyż — ja k p isał —■ „ tru d n o mi będzie z Radom ia

d ru k o w a ć 'w S an d o m ierzu ”. A u to r w płacał nieraz w m iarę po­ siadanej gotów ki k w o ty n a przy szłv druk. R ękopisy tru d n o czytelne d ostarczał n a k a rtk a c h czy n a w e t nieforem n ych k a ­ w ałk ach p a p ie ru najczęściej zapisanego już n a d rugiej stron ie w in nych celach. U pom inał się o szybkie składanie i d ru k dzie­ ła. Sam p rzepro w ad zał k o rek tę. N akłady b y ły stosunkow o w y ­ sokie, od 2 do 3 tysięcy egzem plarzy. Po w y d ru k o w an iu a rk u ­ szy cały n a k ła d najczęściej fu rm an k am i, gdyż ten tra n sp o rt b y ł tań szy niż kolej czy samochód, przew ożono do Z akładu W y­ chowawczego NM P w R adom iu 20. Tam b roszurow ano arkusze, n a jp ie rw u in tro lig a to ra a później sposobem dom ow ym p rzy pom ocy w ychow anek. A u to r rezerw o w ał sobie nieliczne egzem ­ p larz e dla znajom ych i dla w ażniejszych bibliotek 21. Cenę u s ta ­ lał dość w ysoką, odpow iednio do cen prac naukow ych.

We w rześniu 1939 r. w strz y m a n y został d ru k IV tom u części III B ojo w nikó w . N iebaw em podjęto pracę w sposób ostrożny. A u to r żalił się, że „p rzed w o jn ą dru ko w an o 3 arkusze n a ty ­ dzień a te ra z 1 n a 3 ty g o d n ie”. Ze w zględu na zakaż o k u p an ta d ru k a rn ia m u siała pracę p rzerw ać 22.

19 Projektow ał zamieszkać przy kościele Opieki NMP, św. Jan a, b er­ nardynów czy też przy założonym przez siebie zakładzie wychowaw­ czym. S praw a ta w yw oływ ała także pewne odgłosy, że bp K. nie ma już domu w Sandomierzu, że musi iść „na kom orne” itp.

20 Jedynie Ścieżki młodości były na składzie najpierw w Szkole Za­ wodowej Żeńskiej w Sandom ierzu a później w znacznej części w P ry w. G im nazjum Kraw ieckim Żeńskim w Suchedniowie. Chodziło o umożli­

wienie rozsprzedaży.

21 W grudniu 1939 r. pisał, iż ks. P. Gołębiowski obiecał wysłać tomy

Bojow ników , zarÿs monograficzny o Sotkiêwiczu oraz w razie publikacji

pracę o unii do Biblioteki W atykańskiej. Przed śmiercią prosił także o wysłanie do Biblioteki Polskiej w Paryżu. Na koszty wysyłki prze­ znaczył swą jesionkę.

(22)

[21] B P P A W E Ł K U B IC K I 2 7 3

Bp Κ., k tó ry niem al od pierw szych la t swej p rac y k a p ła ń ­ skiej w szystkie sw e oszczędności przeznaczał n a budow ę, u rz ą ­ dzenie i prow adzenie D om u W ychow aw czego pod w ezw aniem O pieki N M P w Radom iu, ju ż w r. 1922 pow ziął m yśl, aby jego w y d aw n ictw a stan o w iły źródło w pływ ów dla tej in sty tu cji. S ą­ dził, że w te n sposób podw ójnie będzie służył społeczeństw u: i przez książki i przez działalność in sty tu c ji w ychow aw czej. Był to jed en z bodźców do p rac y pisarsk iej. Z tego w zględu in te ­ resow ał się bezpiecznym zm agazynow aniem książek. Polecał, aby nie spieszyć się z ich sprzedażą. U stalał nie ty lk o ceny ale n a w e t w ysokość dopuszczalnych r a b a tó w 23. Po w yb uchu w oj­ n y upom inał, ab y nie w yzbyw ać się książek i ceny ich nie obni­ żać. „K ilk a pokoleń zarząd u dom owego niech je sp rz e d a je ”. A rg u m en to w ał w liście z 31 I 1940, że dzieła jego „n a w artości nie stra c ą i za k ilk a se t l a t ”. Nie przew idyw ał, że w krótce ze w zględu n a ciasnotę lokalow ą te zam ierzenia zostaną p rz e ­ k reślon e 24.

A kcja d ru k o w a n ia książek, ab y przez nie w spom agać zakład w ychow aw czy, n a tra fiła n a tru d n o ści w 1936 r. Bp Κ., k tó ry dla siebie b y ł nie ty lk o oszczędny ale sk ąpy do ostateczności, aby ty lk o prow adzić w ydaw nictw o, sta n ą ł wobec konieczności p rze rw a n ia dru k u . Spis d uchow ieństw a diecezji nie zam ieścił go jak o bisk u p a su fra g a n a sandom ierskiego. W persp ek ty w ie pozostaw ała m u więc ty lk o p e n sja z k a p itu ły : po odjęciu w y ­ d atków i "dystrybucji 128,71 zł m iesięcznie. S typ en diów m szal­ nych nie m iał od dłuższego czasu. Poza pokryciem kosztów u trz y m a n ia trz e b a było ponosić w y d a tk i n a podróże w izy ta­ cyjne. Bp K. w spom inał w zaufan iu do b p a J a n a L orka, że od la t dosłow nie niczego sobie nie kupił, od b ire tu i piuski aż do obuwia. P rzeży w ał lęk, że może nie m ieć środków na pow rót z w izytacji, gdy m u oświadczono, że „sam ochód chy ba będzie”.

23 W r. 1932 pisał, że ludzie zazdroszczą zbyt wielu tytułów na skła­ dzie i planow ał przeniesienie książek do domu Sióstr MB Miłosierdzia w W arszawie z zastrzeżeniem trzech czwartych dochodu dla zakładu w Radomiu.

24 Zarząd domu wychowawczego w Radomiu zmuszony był prosić Sem inarium Duchowne w Sandomierzu o bezpłatne przyjęcie książek. Ze względu na brak pomieszczeń ułożono ie w prostopadłościan na korytarzu. Jednocześnie rozesłano oferty do księgarń i do księży pro­ ponując tomy o kilkuset czy o tysiącu stron za symboliczne 10 zł. Ro-. zeszło się zaledwie kilkanaście egzemplarzy. Tymczasem książki te cią­ żyły, gdyż zaczęły je niszczyć gryzonie. Nie widząc innego rozwiązania część książek rozdano a część poszła na m akulaturę.

(23)

Nie m iał grosza n a dorożkę i n a b ile t kolejow y, aby wziąć udział w pogrzebie. Nie odpow iadał na p rośby o w sparcie. Nie sk ładał o fiar n a różne o rganizacje przy sy łające m u b la n k ie ty PKO. Tym czasem m u siał płacić p rzeciętn ie za 8 ark u szy m iesięcznie w d ru k a rn i i ponosić koszty opraw y oraz przew ozu książek do Radom ia.

W tej sy tu a c ji bp K. blisk i był załam ania, czy akcja w y d aw ­ nicza je s t celow a 25. Do nikogo nie żalił się jednak. Rozm owy księży czy biskupów d o ty k ające ty ch sp raw k iero w ał n a inne tem aty . Bp L orek rozum iał tę sy tu ację. W sierp niu 1936 r. w y­ jed n ał u Stolicy Ap. d la b pa K. dyspensę od rezy den cji i obo­ w iązków chórow ych w k a p itu le z pozostaw ieniem całej pensji, tj. bez żadnych potrąceń . Zdecydow ał zatrzym ać bpow i K. p en sję b isk u p a su fra g a n a w w ysokości od 450 do 520 zł m ie­ sięcznie 26. W ten sposób k o n ty n u a c ja d ru k u dalszych tom ów

B o jo w n ikó w została zapew niona. W zw iązku z ty m i tru d n o ś­

ciam i p a ro k ro tn ie w spom inał bp K. w sw ych listach, że dzia­ łalność kościelną w yżej sta w ia niz pracę pisarską, że tej o stat­ n iej zawsze pośw ięcał się ty lk o o tyle, o ile nie przeszkadzała m u ona w pracy kap łań sk iej. W każdej chw ili gotów b ył p rz e r­ w ać k w e re n d y arch iw aln e a n a w e t „złam ać p ióro ”, aby speł­ niać posługi apostolskie.

W początkach w o jn y sądził bp Κ., że po jego śm ierci będzie m ożna pokryć koszty d ru k u pozostałych rękopisów ze sp rze­ daży jego ruchom ości i z ew en tu aln y ch ofiar księży. W te s ta ­ m encie z 21 VI 1940 zdecydow ał, że ks. T. S zu b starsk i zajm ie się p u b lik a c ją II i III to m u Ż yw eg o Sło w a a ks. P io tr G ołębiow ­ ski i ks. W in centy G ra n a t d okooptują księży A n d rzeja W y rzy ­ kowskiego, Ju lia n a M ły narczy k a i F ran ciszk a Z broję celem przy g oto w ania do d ru k u reszty m an u sk ry p tó w . N ad realizacją całości czuwać m iał ks. S zubstarski.

W liście z 28 X 1942 r. ośw iadczył bp Κ., że nie m a ju ż żad­ ny ch środków n a publikację. P rosił ks. S zubstarskiego o do­

25 Gdy w r. 1937 ks. J. W iśniewski żalił się na nieuczciwość w yko­ nawcy chrzcielnicy do kościoła w Borkowicach, który zabrał jego 287 zł, bp K. pocieszał go: „Topimy w druk książek nie wiadomo ile pienię­ dzy bezpowrotnie, dajem y na to nie 300 ale tę cyfrę jeszcze z zerem a może i więcej”.

26 Bp K. sam wpłacał do kasy Domu Księży Em erytów 100 zł m ie­ sięcznie tytułem zwrotu kosztów utrzym ania. Gdy w r. 1937 musiał poddać się operacji, która kosztowała ok. 3000 zł, bp Lorek przysłał mu część zapomogi — 1000 zł. Bp K. potraktow ał to jako pożyczkę i pro­ sił o wycofanie tej sum y ratam i.

(24)

! 2 3 j B P P A W E Ł K U B IC K I 275

b ran ie do w yliczonych osób księży: W acław a K osińskiego i Ro­ m u ald a Śm iechow skiego i rozdzielenie rękopisów m iędzy in sty ­ tucje, ab y one za ję ły się p u b lik acją i k o rzy sta ły ze sprzedaży książek. W yliczył: S em in ariu m D uchow ne w Sandom ierzu, Z grom adzenie B raci D olorystów , k laszto ry sióstr: M atki Bożej M iłosierdzia w Radom iu, B e rn a rd y n e k w Św. K atarzy n ie, N or­ b e rta n e k w Im bram ow icach, Służek M arii N iepokalanej w M a- riów ce i szkoły zaw odow e żeńskie w K lim ontow ie i w Suche­ dniowie. K ażda z ty ch in sty tu c ji w in n a obiecać, że rozpocznie d ru k w ciągu 2 la t od chw ili o trzy m an ia rękopisu. Z o trzym a­ nego dochodu należy spraw ić w itra ż św. M ichała do okna w p rez ­ b ite riu m kościoła sem in ary jn eg o oraz szafy biblioteczne dla w ym ienionych klaszto rów i zakładów 27. R ealizacja ty c h posta­ now ień okazała się z różnych w zględów niem ożliw a.

W ym ienionym w ykonaw com swej woli polecił bp K. ośw iad­ czyć, że sam osobiście nigd y nie k o rzy stał ze sw ych w y daw ­ nictw . K ażdą książkę w y d an ą w łasn y m n ak ład em ofiarow ał zawsze n a jak ąś in sty tu cjg w ychow aw czą. P rzez całe życie tak w szystkim i sw ym i fund uszam i ja k i całym dorobkiem swej p rac y pisarskiej chciał służyć d o b ru społeczeństw a.

Postać b pa K. m ożna b y u jąć poza asp ek tem antropologicz­ nym i psychologicznym pod k ą te m jego ascezy osobistej, dzia­ łalności kap łań sk iej — od w ik a ria tu n a p a ra fii do oficjalatu generalnego, p rac y bislćupiej — w tere n ie i w zarządzie die­ cezją oraz w św ietle jego dzieła społecznego i spuścizny p isa r­ skiej ta k d ru k o w an ej jak i pozostaw ionej w rękopisach. Te od­ cinki różnorodnej działalności spro w ad zały się do jednego m ia­ now nika: P olo n us-vir ecclesia slicu s28, całkow icie pośw ięcający się p rac y n a d pozyskaniem rodaków dla sp raw y Bożej.

Nie m iał on dla siebie ani czasu an i środków m aterialn ych . Całe życie b y ł zapraco w an y i b ied ny n a sposób ew angeliczny 29. Nie szukał zaspokojenia sw ych am bicji. Znosił cicho i pokornie

27 Wyliczył, który rękopis m a być oddany określonej instytucji i na czyje ręce.

28 Pojęcia Kościół-Ojczyzna nie przeciw staw iały się u niego. Nie pytał on, co jest pierwsze. Pod różnym co praw da aspektem oddany był bez reszty i jednej i drugiej idei.

23 Świadczy o tym jego testam ent z 1930 r. Gotówki nie miał. Ru­ chomości jego przedstaw iały w artość głównie jako pam iątki osobiste. To samo powtórzyło się przy testam encie pisanym w r. 1940 i przy śmierci. Rzeczy mogące mieć jakąś w artość oddał na biednych i na bu­ dujące się kościoły.

Cytaty

Powiązane dokumenty

10 W Poznaniu ruchy miejskie po raz pierwsze wystartowały w wyborach (My-Poznaniacy w 2010 roku), także tam odbył się pierwszy Kongres Ruchów Miejskich w 2011 roku.. 11 Do

Wydaje się być słusznym, jest jednak bardzo nieprecyzyjny i jak doświadczamy tego od końca XIX wieku, a szczególnie w XX wieku, służył on często jako parawan usprawiedliwiający

pr. Deze procentuele bijdrage wordt gebruikt om de waterstand ter plaatse van het dijkvak te bereken uit de waterstanden van de opgegeven stations. Dit gebeurt door

2010, s.. Kolejną kwestią mającą wpływ na konkurencyjność jest dostęp do jak naj- większej liczby klientów, a także posiadanie jak najlepszych dostawców. Roz- wój technologii

(4) People don’t realise that when they’re using this, it is incredibly easy for hackers to access their data.. You should only use wi-fi hotspots for things you don’t mind

W pierwszym dziesięcioleciu XIX wie- ku rosyjski profesor Bazyli Pietrow i zna- komity angielski chemik Humphry Davy zaobserwowali, że przy połączeniu obu biegunów dużej

Jakie by ostatecznie nie było stanowisko tego czy innego indywidualnego autora, trudno uniknąć wniosku, że w pracach teorety­ ków praw własności można