Józef Bieliński
"Krótka wiadomość o tajnych
towarzystwach uczniów
Uniwersytetu Wileńskiego aż do ich
rozwiązania w r. 1824", Michał
Czarnocki, "Rocznik Towarzystwa
przyjaciół nauk w Wilnie", T. I, 1907 :
[recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 7/1/4, 664-669
6 6 4 Recenzye i S praw ozdania.
lu d z ie “ str. 62. (la p su s); „au to r nie kończył j e “ (studyum ) str. 15. (la p su s); „k sią ż k a duchem czasu z a p o s t u l o w a n a “ s tr. 16 (nie szczęśliw e w yrażenie).
K onstanty Wojciechowski,
Czarnocki Michał.
K r ó t k a w i a d o m o ś ć o t a j n y c h t o w a r z y s t w a c h u c z n i ó w U n i w e r s y t e t u W i l e ń s k i e g o , a ż do i c h r o z w i ą z a n i a w r. 1824. Rocznik Towarzystwa przyjaciół nauk w Wilnie 1907. 8° tom I. od str. 1— 38.
Z przedmowy, ja k ą poprzedził pracę om aw ianą w ydaw ca p. H e n ry k M ościcki, dow iadujem y się, źe M ichał Czarnocki, niegdyś uczeń U n iw e rsy te tu W ileńskiego, opracow aną przez siebie wiadomość o tow arzystw ach tajnych, złożył w darze Tyszkiew iczow i w Łohojsku (w r. 1 8 4 1 ); że Tomasz Zan, powróciwszy z długoletniej tu łaczk i po obczyźnie, p rze jrzał ten rękopis i na żądanie Tyszkiew icza zaopa tr z y ł go w p rz y p isk i i objaśnienia ; źe w reszcie p. H Mościcki w y drukow ał go w raz ze swym i przypiskam i w pierw szym tom ie Rocznika P rzy jació ł N auk. Autor, po krótkiej przedm owie, podaje w zarysie h isto ry ę ośw iaty ua L itw ie : mówi o szkole głów nej, poczynając od S tefana Batorego, przebiega w k ilk u w ierszach jej dzieje za czasów Jezuitów , później kom isyi edukacyjnej ; przechodzi do dziejów U ni- n iw ersy tetu cesarskiego i z kolei rzeczy mówi o sobie jako o członku założycielu pierw szego w W ilnie tow arzystw a literackiego w r. 1815. do 16-, które za przyczynieniem się Z ana przem ianow ane zostało w r. 1819. na stow arzyszenie „S ześciu“ czyli „M yślącej m łodzieży“. Pozostało ścią z r. 1819. są protokóły owego T ow arzystw a i ustaw a, które wydaw ca na końcu pam iętników w całości przedrukow ał.
Jeżeli pominiemy „D ziad y “ część I I I , — pam iętn ik Czarno ckiego, biorąc rzecz ściśle chronologicznie, je s t n ajstarszem z dzieł opisujących stow arzyszenia m łodzieży akadem ickiej w ileńskiej, a ja k w ydaw ca zaznacza: p am iętnik ten „zaw iera niejedną cenną w ska zówkę, nie jeden szczegół nowy, lub też zgoła nieznaną inform acyę o początkach tow arzystw tajn y ch w U niw ersytecie W ileń sk im “ ; prócz tego spraw iedliw ie wydaw ca pisze w przedmowie, źe nam „brak dostatecznych św iadectw ze stro n y najpow ołańszej, ze stro n y uczestników i głów nych działaczów w ty ch sto w arzy szen iach “ . Szkoda więc, źe pam iętnik ten ta k późno pojawia się w druku, po 64 latach, albowiem poprzedziły go rozpraw y podobnej tre śc i: Ignaceg o Zdano wicza (1862), Ignacego Domejki (1872), O dyńca (1884) i pism urzędowych, ogłoszonych przez dra Szeligę (1888), Z y g m u n ta W asi lew skiego (1896) i prof. W ierzbow skiego (1901) — dużo bowiem traci na aktualności i dziś nie spraw i takiego w rażenia, jakżeby bez w ątp ien ia wywołał, g d y b y w swoim czasie został ogłoszony. L w ią część pośw ięcił au to r U niw ersytetow i W ileńskiem u w ogólności, że
R ecenzye i Spraw ozdania. 6 6 5
zaś B ieliński Jó z e f w r. 1899. ogłosił jego dzieje, przeto i z tego w zględu praca au to ra wiele tra c i na w artości.
W tak im stanie rzeczy rola w ydaw cy je s t przew ażną, jego bowiem obow iązkiem w yjaśnić i uzupełnić to w szj’stko, co au to r po m in ął lu b niepraw idłow o p rzed staw ił. N asuw a się p y tan ie, czy au to r m ógł należycie odpowiedzieć zad an iu h isto ry o g ra fa to w arzy stw i ze spoleń m iędzy młodzieżą akadem icką — w tak im zakresie, ja k praca niniejsza. Nam się zdaje, że nie, a opieram y się w tym sądzie na słowach Z ana, k tó ry utrzy m u je (przypisek na s tr. 6) że Czarnocki należał do ty c h paniczów „bardziej ogładzonych, bogatszych, imion sław niejszych, posiadających języ k i i n a b y tą gotow ą cudzą uczoność, w której sam a powierzchowność b y ła w szystkiem , dusza niczem “ — słowem, n ależał do rzędu tej m łodzieży, dodajm y od siebie, o k tórej Lelewel w lista c h do rodziny pisanych, w yraża się n ader niepochle bnie, zarzucając jej życie hulaszcze. Zan, jako dobry obyw atel kraju, p ra g n ą ł tę młodzież uratow ać od upadku, w c ią g n ą ł j ą do stow arzy szenia — dla w iększej p rz y n ę ty tajnego — ad hoc utw orzonego p. t. „M yślącej m łodzieży“ , zajm ując w niem sam i p a ru jeszcze filoma tów kierow nicze stanow isko ; ta k zw ykle filomaci czynili zak ładając stow arzyszenia, że zawsze b yli przew odniczącym i lu b innym i d y g n i tarzam i. Czarnocki, o istn ie n iu filomatów nie w iedział, do filaretów nie n ależał — działalność przeto jego o g ran iczy ła się do k ilk u po siedzeń T o w arzy stw a „M yślącej m łodzieży“, — a w szystko to, co podaje o inn y ch tow arzystw ach, otrzym ał ju ż z d ru g iej ręki i dla tego do niego nie może się odnosić słuszne żądanie wydaw cy, aby św iadectw a o to w arzystw ach daw ali najpow ołańsi : uczestn icy i głów ni działacze.
W spom ina Czarnocki w przedmowie, że b y ł „ b o g aty w m ate- ry a ły U n iw e rsy tetu W ileń sk ieg o “, lecz podczas rew olucyi listopado wej m a tery ały te zakopane w ziemi z g n iły ; otóż, b rak m ateryałów i nieznajom ość przedm iotu, fataln ie zaciężyły na opisie U n iw ersy tetu , k tó ry dziś m ógłby mieć o ty le w zględną w artość o ileby w ydaw ca przypiskam i rzecz n ap raw ił ; że zaś tego nie uczynił, pozbaw ił trz y czw arte pam iętnika istotnej w artości. Na str. 10. a u to r p isz e : „O św ie cenie z m urów zakonnych Jezuitów przedrzeć się nie mogło do szlach ty litew sk iej. W azowie, Piastow ie, Sasi wcale nie m yśleli o k u ltu rze narodowej i naród sam o sobie nie m yślał, owszem m a gnaci cieszyli się, źe ciem ną szlach tą łatw o rządzić mogą, kierow ać do swoich w idoków “ . I to ma być sy n tez a działalności U n iw ersy tetu za 200 przeszło la t. O pis szkoły średniej (str. 11) za panow ania K a ta rz y n y i Paw ła, wobec specyalnych prac tem u przedm iotowi po święconych, nie w y trzym uje najpobłażliw szej k ry ty k i, dla braku w y jaśn ień ze stro n y w ydaw cy bałam uci czytającego, k tó ry t ą sp raw ą
dotychczas się nie zajm ował. O pisanie re k to ra tu Śniadeckiego (str. 18 i n.) i w ykazanie tych zasłu g , do któ ry ch nie m ógłby się przyznać Śniadecki, a które zaledw ie je s t dopuszczalne w mowie pogrzebowej — dowodzi przedew szystkiem nieznajomości przedm iotu: Śniadecki, n ig d y
6 6 6 R ecenzye i S p raw o zd an ia.
nie „pracow ał nad uczniam i p ed agogicznym i“ i nie m ógł w pływ ać bezpośrednio na ich ukształcenie, albowiem nie b y ł prefektem semi- naryum , ani nie zajm ował k a te d ry w W ilnie. Ja k o astronom - obser w ator, badał w obserw atoryum bieg ciał niebieskich, a jako rek to r U n iw ersy tetu — zajmował stanow isko więcej zbliżone do czynności m in istra oświecenia, aniżeli nauczyciela G dyby jeden ty lk o Śniadecki rozum iał potrzebę ośw iaty, ja k dowodzi au to r, a w szyscy in n i pro fesorowie b y li zwolennikam i tej epoki, o której z po g ard ą a u to r wspomina, U n iw e rsy te t W ileń sk i w ta k krótkim czasie nie doszedłby do tego wysokiego stanow iska, ja k ie niepodzielnie zajmował. Źe mło dzi M ińszczanie w obcem dla siebie m ieście trzym ali się k upy i zbie rali się od czasu do czasu na pogaw ędkę lub dla wspólnego odczy ta n ia lekcyi — to tak ie zbieranie się dalekiem jeszcze było, aby je uw ażać za stow arzyszenie literackie, ja k to przed staw ia sobie au to r; posiedzenia rozpoczęły się w roku 1815. A utor je s t tego przekonania (str. 16) źe owo stow arzyszenie, którego b y ł członkiem założycielem , było pierw szem w W ilnie, a w ydaw ca poniekąd to potw ierdza n a str. 3. Z dalszej naszej relacyi jasn o się okaże, że owo sto w arzy szenie z r. 1815. nie b y ły pierw szem w W ilnie..
C zarnocki, opow iadając o „p ro m ien isty ch “, dodaje, że du żą p rze szkodę sp o ty k ał Zan w swoich przedsięw zięciach ze stro n y „ a n ty - p ro m ie n isty ch “, k tórzy na Zana i jego zwolenników m iotali potw arze. Zan, w p rzy p isk u do tego ustępu pam iętnika, p isze: „B artoszew icz i Szahin należeli do T o w arzystw a A nty p ro m ien isty ch , K orow icki, Smokowski, W yrw icz, Cappelli i w ielu innych form alistów (str. 18 )e ; a p. H e n ry k M ościcki ten przypisek Z ana ta k o b ja śn ia : „W łaściw ie „T o w arzy stw a“ A ntyprom ienistych nie było ; nazwę pow yższą n ad ali piszący o filaretach h isto ry c y g ru p ie hulaszczej m łodzieży w ileńskiej, w yśm iew ającej teoryą Z ana. Porów. M ochnacki. P ow stanie nar. poi. w r. 1 8 3 0 — 1831. (Poznań 1863 I. 256 i n a s t.)“ . Z an o is tn ie n iu a n ty p ro m ien isty ch pisze i nazw iska n iek tó ry ch podaje, a tem sam em potw ierdza relacyą Czarnockiego. M ochnacki (spraw dzaliśm y p o d łu g w ydania w rocław skiego z r. 1850. I I . s tr. 59) rzeczyw iście pisze o hulaszczej młodzieży, z paniczyków złożonej, k tó ra postępow aniem swojem, róźnem od prom ienistych, słusznie an ty p ro m ien istą zw ać się pow inna — lecz tenże M ochnacki w yraźnie pisze, a i m y m am y pewne dowody, źe n iek tó rzy profesorowie i pow ażniejsi ludzie mieli to i owo do zarzucenia prom ienistym ; w reszcie i Zan to potw ierdza g d y p isz e : „i w ielu inn y ch form alistów “ . Źe w ydaw ca zanadto po chopnie an ty p ro m ien isty ch identyfikuje z g ru p ą hulaszczą i n ie sp ra w iedliw ie pow ołuje się na M ochnackiego — dowód mamy w p rz y w iedzionym wyżej spisie an ty p ro m ie n isty c h : Cappelli, W yrw icz, K o rowicki, S zahin — to profesorowie U n iw ersy tetu , k tó rz y hulakam i n ig d y nie byli, ta k ja k B artoszew icz filolog i Smokowski m alarz zawsze odznaczali się skrom nością i pow agą.
O filaretach pisze Czarnocki p odług źródeł z d ru g iej ręk i czer panych ; od niego więc now ych faktów spodziew ać się nie n ależy
R ecenzye i S p ra w o z d an ia. 6 6 7
i rzeczyw iście w pam iętniku ich nie spotykam y, Grdy mówi o pro cesie filaretów (str. 25) i g d y w spom ina o czynnem a ujemnem dzia ła n iu prof. Becu w w ykryciu T o w arzy stw a filaretów — wydawca, k tó ry dobrze zna tę spraw ę, p o tw ierd za oszczerstwo autora, g d y ż sprostow ania nie podaje.
Za czasów Czarnockiego k rą ż y ły wieści, że burszostw o niem ie ckie wpływ7ało na zw iązki uczniów w ileńskich. Czarnocki dowodzi, źe m niemanie to je s t najfałszyw sze (str. 8), a Zan, popraw iając te k st Czarnockiego pod względem sty lu , nie przeczy, więc potw ierdza to, 0 czem pisze autor pam iętnika. W ydaw ca innego je s t zdania (str. 9) — pisze bowiem : „Pomiędzy stow arzyszeniam i studentów niem ieckich 1 t. zw. Tugendbundem a zw iązkam i uczniów litew sk ich zachodzi jed n ak blizkie pokrew ieństw o ideowe, co można stw ierdzić przez po rów nanie program ów i pism ówczesnej m łodzieży niemieckiej z u sta wami i robotam i literackiem i akadem ików w ileńskich. A nalogie w i doczne są naw et w nazw ach : T u g en d b u n d = zw iązek cnoty, F ilareci- m iłośnicy cnoty i t. p .“ To w yjaśnienie w ydaw cy nie trafia do mego przekonania dla n astęp u jący ch powodów : P rzedew szystkiem — pierw szy zw iązek w Niemczech, naukowo-obyczajowy, t. zw\ T u g e n d b u n d , pow stał w K rólew cu w 1808. r o k u ; chociaż król p ru sk i s ta tu tu tego zw iązku zatw ierdził, chociaż przekonyw ano, kogo należało — że zajmowano się ty lk o nauką i kształceniem obyczajów — Napoleon zm usił do rozw iązania go, co n astąp iło w g ru d n iu 1809. r. Do tego zw iązku należeli przew ażnie wojskowi i u rzęd n icy ; zapewne i mło dzież uniw ersytecka czynny przyjm ow ała udział, ale h isto ry cy o tem nie w spom inają, stą d w niosek, że rola ich w y d atn ą nie była. Od r. 1815. zaczęło się formować stow arzyszenie m łodzieży akadem ickiej t. zw. B u r s c h e n s c h a f t . Z U n iw ersy tetu w Je n ie pierw sze pom ysły w y p ły n ę ły ; zjazd w W artb u rg u w r. 1817. b y ł ju ż masowy, a do piero w końcu 1818. roku ułożono s ta tu t powszechny, w którym przedew szystkiem sformułowano hasło : niepodzielność idei akadem i ckiej i idei narodowości. Pow tóre : Z w iązki m iędzy m łodzieżą akade m icką w ileńską d a tu ją się od roku 1 8 0 4 ; w yprzedzają więc T ugend- bundy i B urschenschafty ; trw ają z przerw am i do końca istn ie n ia U niw ersytetu, K ierunek i c h a ra k te r tych zw iązków jaw nych i ta j nych b y ł jeden i ten sam : pielęgnow anie ję z y k a ojczystego, tra d y - cyi i ćwuczenie się w cnotach obyw atelskich. P ierw szy ten zw iązek sform ułował się, ja k rzekliśm y, w r. 1804. p. t. Tow arzystw o p rzy jaciół nauk. R ek to r Strojnow ski, dopatrując się w ty tu le pretensyo- nalności i zarozum iałości — zatw ierdził s ta tu ta pod tytułem Tow a rzy stw a doskonalącej się m łodzi. O statn ie przem ianow anie ty tu łu stow arzyszenia — T o w a r z y s t w o f i l o m a t y c z n e , n astąp iło w roku 1808. Ten p i e r w s z y zw iązek m łodzieży w W ilnie żywo przypom ina późniejsze grona filareckie pod w zględem regulam inu i układu. Organem to w arzy stw a b y ł T y g o d n i k . Po kilkoletniej przerw ie Zan w z n a w i a tow arzystw o filomatyczne ; lecz z powodów, o których dowiemy się po zbadaniu należytem archiw um
6 6 8 R ecenzye i S praw ozdania.
cznego, przewiezionego w ty c h czasach do K rakow a, — tw orzy je ta jn e ; zaprasza do w spółudziału w p racy n ajbliższych swoich przy jaciół. Tow arzystw o to, z o graniczoną liczbą członków, pracuje w w ielkiej tajem nicy la t k ilk a ; — g d y się ju ż zorganizowało, ułożyło s ta tu t, regulam in, — wówczas postanow iło przenieść działalność sw ą na szerszą arenę, w y sy łają c członków sw ych jako organizatorów now ych stow arzyszeń: „m yślącej m łodzieży“ , „prom ienistych“, „fila retó w “ . Ci organizatorow ie ta k się u rząd zali, źe b yli w ybierani na przew odniczących, sek retarzy , skarbników itp . urzędników ; osiągali przez to cel podwójny : zachow yw ali w tajem nicy istn ien ie filomatów i nic nie p rzedsiębrali bez w skazów ek centralnego zarządu tow arzy stw a filomatycznego. W sz y stk ic h ty c h stow arzyszeń jaw nych i ta j n y ch w W ilnie, poczynając od roku 1804, było wspólne h a sło : nauka i cnota ; a więc podobne do h a se ł niem ieckich stow arzyszeń, które znacznie później pow stały. Po trzecie : Ze odszukiw anie się analogii tam , gdzie jej niema, doprow adza n iekiedy do absurdu, klasyczny p rz y k ła d podał K ra u s h a r (M iscellanea IV . 24). Nowosilcow, rozczy tu ją c się w s ta tu ta c h stow arzyszeń m łodzieży niem ieckiej, w danym w ypadku baw arskiej, zw rócił uw agę n a h a sło : p y ta n ie : K ennen sie die Jo h an n isb erg ? , odpow iedź: Nein, gedenke ab e r den 2 May h in zureisen. „Z resztą, niepodobna nie zauw ażyć, pisze Nowosilcow do w . ks. K o nstantego, że pom ieniona d a ta 2 m aja ma niejak i związek z d a tą 8 maja, g d y utw orzono polską k o n sty tu c y ę “ .
W spom inaliśm y na w stępie, że w p am iętn ik u Czarnockiego przechow ał się s ta tu t i protokóły z posiedzeń „M yślącej m łodzieży“ . W y daw ca przedrukow ał i jedno i dru g ie, zaco należy mu się szczera w dzięczność, g d y ż rzeczy te b y ły dotychczas nieznane. U staw a składa się z 9. artykułów , je s t z w ielu względów id entyczną z u staw ą gron filareckich. A rty k u ł V I. opiewa : „Tow arzystw o ma sobie w ła ściwe znaki i sposoby w itan ia, pukania do drzw i, podpisyw ania itp . A le to, jako do isto ty T ow arzy stw a nie należące, w pisanych n in iej szych ustaw ach nie m ają miejsca, a u stn a uchw ała, co do znaków zew nętrznych ta k stanow ić jak o odm ieniać je s t d o stateczn ą“ . I u fi laretów b y ły pewne znaki przy spotykaniu się. W edług zeznań jednych, ja k pisze Nowosilcow w swoim raporcie, przykładano praw ą dłoń do serca ; a in n i ośw iadczyli, źe b y ły następne p y tan ia i odpo w iedzi : k tó ra god zin a? Zorza.
A rty k u ł I I . opiew a: „Ponieważ p rzyjaźń b y ła pierw szą po b u d k ą ścisłego naszego stow arzyszenia się, na pam iątkę więc tego przybieram y im iona bohaterów w sław ionych p rz y ja ź n ią ...“ ; i dla tego liczba członków m usiała być p a rz y stą (art. V.), dla tego po dwóch członków nowych jednocześnie przyjmowano, dlatego było dwóch prelegentów na kaźdem posiedzeniu. Protokóły przekonyw ają nas, że tre śc ią w ykładów na posiedzeniach b yły utw ory literack ie p ro zaiczne i w ierszowane ; nie nosiły one w yraźnego p iętn a arty k u łu politycznego, ale nie zapom inajm y o tem, źe usta w ą przew idziana b y ła dyskusya, że d y sk u sy e w protokółach nie są ujawmione — stą d
Recenzye i Spraw ozdania.
669
wniosek, że ballada „Różowy k rz a k “ , „T w ardow ski“ , lub ro zp raw a: „O pow ierzchow ności w iersza polskiego“ , — m ogły d y sk u sy ą prze prow adzić n a to ry polityczne.
Sum ując nasze w rażenia po przeczytaniu p am iętnika C zarno ckiego, przychodzim y do w niosku, źe wydaw ca dobrze się zasłu ży ł, w ydobyw ając je z niepam ięci, i pośw ięcając w ydaw nictw u dużo oso bistej p racy ; lecz z robiłby lepiej, g d y b y to wydaw nictw o o g ran icz y ł do przedruku faktów dotychczas nieznanych, ja k protokóły i u staw a Tow arzystw a M yślącej młodzieży.
Józef B ieliński.
Mościcki Henryk:
W i l n o i W a r s z a w a w D z i a d a c hMi
c k i e w i c z a . Tło historyczne III. Części Dziadów. Z 23 rycinami.Warszawa. Nakład Gebethnera i Wolffa 1908. s. 203. 8°. G dyby chodziło o k ró tk ie scharakteryzow anie k siążk i Mości ckiego, nazw ałbym j ą w ybornym komentarzem, ilu stru jący m w y padki, przedstaw ione przez M ickiewicza w I I I . cz. Dziadów. Z anim o d k ry te niedawno A rchiw um filomackie rzuci nowe św iatło na zw iązki w ile ń sk ie , będzie ta k sią ż k a bardzo poważnym i cennym p rz y czynkiem do poznania teg o niezm iernie ważnego w naszych porozbio- row ych dziejach okresu.
Podnieść zaraz na w stępie należy, że au to r p rz y stą p ił do tr a k tow ania tego przedm iotu, nietylko uw zględniając w bardzo szerokim zakresie źródła i opracow ania dotychczas znane, lecz oparł się także na wielu pam iętnikach rękopiśm iennych (Zana, Czarnockiego, Buckie- wicza i t. d.), aktach k a n ce lary i g u b ern ato ra i policyi w ileńskiej, urzędowej
korespondencyi
ks. K onstantego z Nowosilcowem, a nadto na ustn y ch i listow nych relacyach osób ży jący ch . R ozporządzając ta k bogatym m ateryałem , zapełnił niejedną lukę w dotychczasow ych o tej spraw ie wiadomościach, lub też sprostow ał błędne poglądy.Mickiewicz sam p rzyznaw ał, — źe nie lu b ia ł opisyw ać w y padków , nie istniejących w historyi, a w przedmowie do I I I . cz. D ziadów w yraźnie zaznaczył, „źe sceny h isto ry czn e i c h a ra k te ry osób działających sk reślił sumiennie, nic nie dodając i nic nie p rze sa d z a ją c “ .
N a podstawie dokum entów stw ierdził M. niezbicie w ierność h isto ry czn ą skreślonych w D ziadach obrazów, w y jąw szy k ilk a d ro bn y ch odstąpień od praw dy, uczynionych przez poetę świadom ie, a wyw ołanych względam i arty sty czn ej lub też podrzędnej n a tu ry .