• Nie Znaleziono Wyników

Stylizacja i zjawiska pokrewne w procesie historycznoliterackim

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Stylizacja i zjawiska pokrewne w procesie historycznoliterackim"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Balbus

Stylizacja i zjawiska pokrewne w

procesie historycznoliterackim

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 74/2, 133-163

(2)

Profesorow i J. M. L o tm a n o w i w 60-lecie urodzin

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X X I V , 1983, z . 2 P L I S S N 0031-0514

S T A N ISŁ A W B A L B U S

STYLIZACJA I ZJAW ISKA POKREWNE W PROCESIE HISTORYCZNOLITERACKIM

1

N ie przedstaw ia chyba dla nikogo k w estii spornej tw ierd zen ie, że jedn ym z g łów n ych m otorów procesu h istorycznoliterackiego jest — obok rzeczy tak oczyw istej jak przyrost n ow ych dzieł — stała selek cja, aktualizacja i interpretacja zaistn iałych już faktów literackich, literac­ kiej przeszłości. A m yślę przy tym n ie o reinterpretacjach lek tu row ych, d okon yw an ych s ta le przez literaturoznaw stw o, k rytyk ę literacką i zw y ­ k łe akty czyteln icze, ale o takich, które zaw ierają się w sam ych aktach tw órczych, ujaw niają się zaś w w ytw orach tych aktów, w każdym no­ w y m dziele, które stając się, zaw sze staje wśród tego, co już jest, okreś­ la zatem każdorazow o sw ój stosu nek do tradycji: ustanaw ia ją, prze­ kształca, reinterpretuje. I tradycja ta okazuje się w ów czas jednym z aspektów jego w ew nętrznej struktury. Jest to m y śl bynajm niej n ie­ n ow a, znana co najm niej od czasów propozycji p oetyk i historycznej W ie­ siołow sk iego, pogłębiana potem przez T ynianow a i B achtina, w P olsce k ontynu ow an a przez Sław iń sk iego, obecna na poczesnym m iejscu i w kręgu in n ych m etodologii, by w spom nieć chociażby Ricoeura i G ada- m era. N ie o to w szak że chodzi, by ją teraz rozwijać.

In teresuje m nie tutaj jeden tylko, bardzo szczególny, w ycin ek tego zagadnienia, a m ian ow icie rola, jaką w tak rozum ianym procesie aktua­ lizacji i rein terp retacji tradycji literackiej p ełni stylizacja oraz zjaw i­ ska ze sty liza cją często utożsam iane, ale fu n kcjon ujące w ed łu g nieco in n ych zasad, lub też sty liza cji z jakichś w zględ ów pokrew ne. In tere­ su je m nie i to, czem u stylizacja w ogóle się pojaw ia, do jakiego stopnia jest artystyczn ą z a b a w ą 1, pozostającą n iejak o na m argin esie procesu h istorycznoliterack iego, do jakiego zaś pow ołują ją do życia w ew n ętrzn e

1 P rzegląd stan ow isk teo retyczn ych oraz estety czn y ch o cen d otyczących zja­ w isk a sty liza cji zob. S. S k w a r c z y ń s k a , L a S ty l is a ti o n e t sa p la c e d a n s la

science de la littéra tu re. W zbiorze: Poetics. P o e ty k a . P oetika. W arszaw a 1961,

(3)

m ech an izm y teg o procesu, p ew n e — n azw ijm y to tak — h istory czn oli­ terack ie konieczności.

W centrum n in iejszy ch rozw ażań znajdują się zatem trzy term iny: tradycja, interpretacja, stylizacja. Zacznę od ich w yjaśn ien ia.

P ier w szy stosu ję w znaczeniu: zak tu alizow an a i a k tyw n a w sp ółcze­ śn ie przeszłość literacka, stan ow iąca k u ltu row y k on tek st danego procesu tw órczego i postu lu jąca takiż k on tek st dla każdego w irtu aln eg o aktu o d b io ru 2. Sądzę, iż tak pojętą tradycję w oln o określić m ianem złożo­ nego, w ielo w arstw ow ego system u sem iotyczn ego, system u ustru k turo- w an ego sub specie danego dzieła czy też zespołu d zieł i pełniącego rolę układu od niesienia w procesach interp retacji lek tu row ej. Zakładam w ięc, że każdy u tw ór, a także każdy kultu row o ok reślon y akt lek tu ry m o­ b ilizu je w y selek cjo n o w a n e n iejak o przez sieb ie i zhierarchizow ane ad hoc obszary zaistn iałej już rzeczyw isto ści literack iej i k u ltu row ej, tj. tej rzeczyw istości, do której tak czy inaczej, p o zy ty w n ie lub n eg a ty w n ie się odw ołuje, z której czerpie i której różne w a rstw y układają się w ok ół n iego na p odobieństw o k on cen tryczn ych okręgów; zarazem zaś tak zm o­ b ilizo w a n y i u stru k tu row an y św ia t k u ltu ry sta je się tego utw oru (czy zespołu utw orów ) sy stem em in terp retacyjn ym 3.

Rola takiej in terp retacji polega w p ierw szym rzędzie na u stan ow ie­ n iu sty lu utw oru. U stan ow ien ie sty lu to b ow iem przede w szy stk im okre­ ślen ie stosu nk u d zieła do tradycji, a n a w et ściślej: w łaśn ie u sta n ow ien ie tej tradycji. To zaś jest spraw ą „w artościu jącego” w yb oru i „w artościu­ ją c e j” hierarchizacji d ostęp n ych autorow i (i czyteln ik ow i) zjaw isk k u ltu ­

2 Zob. M. G ł o w i ń s k i , T r a d y c j a literacka. (P r ó b a z a r y s o w a n i a p r o b l e m a t y k i ) . (1959). W zbiorze: P r o b l e m y teo r ii li te r a tu r y . W yboru prac dok on ał H. M a r k i e ­ w i c z . W rocław 1967, zw łaszcza s. 346.

8 Por. J. T y n i a n i o w , F a k t liter acki. (1924). P rzeło ży ł M. P ł a c h e c k i . W:

F a k t lite racki. W arszaw a 1978. — Por. tak że J. L o t m a n , S t r u k t u r a ch udo ż e s t w i e n - nogo ti ek sta . M oskw a 1970, rozdz. P o n ia tije j a z y k a sło w iesn o g o is k u s s t w a , O m n o - ż e s t w i e n n o s t i c h u d o ż e s t w i e n n y c h k o d o w , S is ti e m n o j e i w n ie s i s t i e m n o j e w ch u d o - ż e s t w i e n n o m ti e k s t ie oraz szczególn ie T i e k s t i w n i e t i e k s t o w y j e s t r u k tu r y . — J est

rzeczą dość o czy w istą , że sy stem in terp reta cy jn y trad ycji w y zn a czo n y w irtu a ln ie przez dzieło w jego p ierw o tn y m k o n tek ście h isto ry czn y m (a w ię c i z pun k tu w i­ d zen ia aktu tw órczego) n ie p ok ryw a się z każd orazow ym k o n tek stem trad ycji zm o b ilizo w a n y m przez a k tu a ln e ak ty odbioru: k o n tek st ów p od lega zatem o k r e ­ ślon ej ew o lu c ji w p ro cesie h isto ry czn o litera ck im (w p ły w a ją c na zm ian ę sem an tyk i tek stu ), a ak t odbioru je st jego ak tu a liza cją i zarazem rein terp retu ją cy m „przesu­ n ię c ie m ” (por. J. T y n i a n o w , O e w o lu c j i li te r a c k ie j . <1927). P rzeło ży ł A. P o ­ m o r s k i . W: F a k t lite racki). Z achodzi za tem k on ieczn ość rozróżnienia w i r t u a 1- n e j (w yznaczonej p rzez d zieło w p ierw o tn y m k o n tek ście historyczn ym ) i а к t u a 1- n e j (zm ob ilizow an ej przez ak tu a ln y , o k reślo n y h istoryczn ie, a k t odbioru) sy tu a cji k o m u n ik a cy jn ej. Z teg o p u n k tu w id zen ia tek st sty lizo w a n y p ro jek tu je w tó rn ie w irtu a ln ą sy tu a cję k o m u n ik a cy jn ą św ia d o m ie i sztu czn ie p rzesu n iętą w stecz w z g lę ­ d em p rzew id yw an ej sy tu a cji a k tu a ln ej, przy czym o b y d w ie on e są w o sta teczn y m rach u n k u w irtu a ln ie w y zn a czo n e.

(4)

row ych. K ażdy akt lek tu ry dzieła literackiego jest w ięc nie tylk o od­ cz y ty w a n iem jego „sen su ”, lecz także lekturą jego sem iotyczn ych kon­ tekstów , czy li tradycji, a lektura tradycji u m ożliw ia z k olei lek tu rę jeg o stylu .

Term in „interp retacja” rozum iem n ie jako „egzegezę”, lecz jako o k reślon y akt w yboru i hierarchizacji znaczeń oraz funkcji, tak przeto, jak u żyw am y tego pojęcia w lin gw istyce struk tu raln ej 4. Interpretacja wT tym rozum ieniu jest w ięc przede w szystk im u stan ow ien iem stru k tu ry (lub też jej aktualizacją) 5. I ty m sam ym , jak w yn ik a z tego, co przed ch w ilą p ow iedziałem , stan ow i każdorazow o jądro procesu konstru ow a­ nia tradycji, zarówno w akcie tw órczym , jak w poszczególnych aktach odbioru. Proces ów przebiega w m yśl zasady koła h erm eneutycznego: strukturalizacja k ontek stów k ultu row ych przez im p u lsy dzieła sprzężo­ na jest zw rotnie ze strukturalizacją (restrukturalizacją) sam ego dzieła w obrębie tak zm obilizow anej m akrostruktury. I dopiero ta h erm en eu - tyczn a płaszczyzna stw arza punkt w yjścia do interpretacji p ojętej jako e g z e g e z a 6. M ówiąc w prost, choć i w znacznym uproszczeniu: to, jak rozum iem y utw ór, zależy od tego, w jakim kontekście go rozpatrujem y; a to, w jakim go rozpatrujem y, jest zdeterm inow ane („zasugerow ane”) przez w ew n ętrzn ą strukturę sam ego utw oru, przez jego — u jaw niającą się na takim tle — „ejdetyczną” strukturę stylisty czn ą , będącą funkcją jego system o w ej, sem iotyczn ej przynależności.

Z tego, co p ow iedziałem , w yn ik a, że pojęcie „ sty l”, stan ow iące w szak nieodzow n y punkt w yjścia dla rozum ienia term inu „stylizacja ”, trak­ tu ję w m y śl założeń antropologicznych teorii k u ltu ry i rów nocześnie zgodnie z teoretyczn ą tradycją praskiej szk o ły strukturalnej 7. S ty l jest w łaściw ością kategorialną utw oru, w łaściw ością usankcjonow anej w k u l­ turze k la sy zjawisk; ma charakter gatu n kow y i sy stem o w y , a tzw . in ­ d yw idu alność sty listy czn a to jedyn ie ind yw id ualizacja ok reślonego s y ­ stem u (zespołu system ów ), zakładająca w sposób konieczn y jego obecność (aktualizację). Rozpoznać s ty l tek stu — zn aczy to um ieć go za k lasy fi­ kow ać, c z y li w łączyć w system , którego zasady „realizuje” (lub „prze­ k ształca” — ale zaw sze chodzi o zasady „tego w ła śn ie” system u).

K ażde dzieło u stan aw ia sw ój s ty l w takiej m ierze, w jakiej potrafi w sk azy w ać na sw ój k u ltu row y kontekst, tj. tradycję. W skazując na ów

4 Zob. D ictio n n a ir e linguis tique. P ar. J. D u b o i s (et autres). P aris 1973, s. 226. 5 Por. P. R i с o e u r, L e C on flit d e s in te rp ré ta tio n s. P aris 1969, s. 31 n., 124 n. 8 H .-G . G a d a m e r , E s t e t y k a i h e r m e n e u ty k a . W: R o zu m , słowo, dzieje. W ar­ sza w a 1979, s. 119 n. (tłum . M. L u k a s i e w i c z ) .

7 W p o lsk im litera tu r o zn a w stw ie n ajk on sek w en tn iej rep rezen tu je to stan ow isk o M. R. M a y e n o w a — zob. rozdz. S t y l , styliza cja , s t y l i s t y k a w : P o e t y k a te o r e ­

ty cz n a . Z a g a d n ien ia ję z y k a . W rocław 1974, s. 318— 321, 333— 360; tam że w y czerp u ­

jący przegląd in teresu ją cy ch nas tutaj stan ow isk teoretyczn ych . — Zob. także N. E. E n k v i s t , O n D efin ing of S ty l e . W: N. E. E n k v i s t , J. S p e n c e r , M J . G r e g o r y, L in g u istics a n d S ty le . London 1964, zw łaszcza s. 14—27.

(5)

k on tek st u jaw n ia zarazem zasady w yb oru i hierarchizacji jego elem en ­ tów oraz p arad ygm atyczn ych reguł, czy li w ła śn ie zasady jego interp re­ tacji. D latego to interp retację k u ltu ry (tradycji) stan o w i każdorazow y akt tw órczy, a pośw iadcza ją produkt tego aktu, dzieło; także — każdo­ razow y akt lek tu ry, a pośw iadcza ją każdy h ip o tetyczn y „zapis konkre­ ty z a c ji”. Tak pojęta in terp retacja tradycji je st w ięc — ujm ując rzecz w p ersp ek ty w ie p oetyk i h istorycznej i pragm atycznej — podstaw ą pro­ cesu stylotw órczego: ak tu alizu je dany, k ultu row o ok reślony, s ty l i za­ razem go przekształca. W w yp ad ku sty liza cji spraw a się nieco kom ­ plikuje.

Term in „ stylizacja” ch ciałb ym nadal rozum ieć w m y śl sw oich w c ześ­ n iejszy ch u s t a le ń 8, z p ew n y m i jednakże ich u ściśleniam i. P ojęcie to będę w ięc od n osił zaw sze do takiej w yp o w ied zi literack iej, której za­ sadą k onstru kcyjną jest podrobienie cudzego sty lu , tj. sty lu , który w św iadom ości społecznej fu n kcjon uje już jako „czyjaś w ła sn ość”, k tó ­ rego regu ły m ożna zatem rozpoznać jako „do kogoś n a leżą ce”, w tó r­ nie — na ogół częściow o tylk o i z zasady jednorazowo — przeszczepione na teren, gdzie przebiega projektow ana przez utw ór i jego h istoryczno­ literacką sy tu ację kom unikacja artystyczna; precyzyjna identyfikacja tej p rzynależności nie jest przy tym absolutnie konieczna, w ystarcza p ew ien sty listy cz n y adres na zew nątrz.

Tak zd efin iow an a sty liza cja pokryw ałaby się z pojęciem n aślad ow ­ n ictw a i epigoństw a. Dla rozróżnienia tych pojęć n iezb ęd ny jest jeszcze jeden elem ent: fa k t podrobienia, przejęcia cudzego s ty lu jest w w y ­ padku sty liza cji jaw n y, szczególn ie p odk reślon y i sta n o w i dom inantę struk tu raln ą tekstu . S ty liza cja zakłada zatem w sposób k onieczn y po pierw sze — u jaw n ien ie, ew okację sw eg o w zorca (podstawy); po drugie — chociażby m in im alną id en tyfik ow aln ość tego w zorca w ła śn ie jako stylu , sty lu przy ty m o p ew n ym stop n iu k ultu row ego dystansu w ob ec terenu, na którym sty liza cji dokonano (tzn. zakłada m ożność stw ierdzenia, że jest on „ czyjś”, że pochodzi spoza zespołu sty ló w w łaściw ych im p lik o­ w anej przez aktualną pozycję kulturow ą tekstu sytu acji k om u nik acyj­ nej); po trzecie — co w yn ik a z poprzedniego — tekst sty lizo w a n y m usi w sk azyw ać drugi system sty listy cz n y , stan ow iący dlań bezpośredni układ odniesienia (teren stylizacji), w obec którego p ierw szy m oże b yć w łaśnie ok reślon y jako „ob cy” i w którego k on tek ście cały w zorzec stylizacji, za p ośred n ictw em rep rezen tu jących go cech tekstu, ulega w tórnem u dystan su jącem u u przed m iotow ieniu i reinterpretacji.

Struktura tek stu sty lizo w a n eg o m usi w ięc z n atu ry rzeczy zaw ierać w ew n ętrzn e rozdźw ięki (n iek onieczn ie jednak przybierające postać an­ tynom ii); je st to struk tu ra n iejak o bicentryczna: p ew n e jej asp ek ty ciążą

8 S . В a 1 b u s, P r o b l e m s t y l i z a c j i w p o e t y c e i n i e k t ó r e z a g a d n ie n ia s t y l u p o e ­

ty c k ie g o . W zbiorze: P o e t y k a i historia. W rocław 1968; tam że przegląd n iektórych

(6)

ku jednem u, inne ku drugiem u biegunow i stylistyczn em u , przy czym obydw a te b ieguny, obydw ie te instancje interpretacyjne („język i”) po­ zostają do sieb ie n aw zajem niesprow adzalne, tzn. są zaw sze w jakiejś m ierze heteronom iczne. N apięcie to (powtarzam: n ie zaw sze i n iek o­ n ieczn ie antynom iczne) jest niezbędnym w arun k iem stylizacji i bez n iego każd y tekst w zam ierzeniu stylizo w a n y będzie odbierany jako epi- goński 9.

O siągane byw a jednak na różne sposoby i w n iektórych skrajnych przypadkach — takich jak im itacja, zdem askow ana przez sam ego auto­ ra falsyfik acja, n iep olem iczn y i n ieparodystyczn y pastisz, itp. — w e ­ w nętrzna struktura tekstu m oże pozostaw ać całkow icie jednorodna (np. w iększość pastiszów K. W yki, Rękopis królodw orski V. Hanki); grun-. tow n ym przem ianom ulega w ted y natom iast struktura w irtualnej s y ­ tu acji kom unikacyjnej, sytu acji w takich razach d ew iacyjnej i polim or- ficznej już przez sam, z punktu w idzenia sem iotyki niezm iernie p rze­ cież doniosły, fakt, że na w stęp ie lek tu ry napotykam y determ inującą ca ły jej proces, m etatekstow ą w istocie, autorską ram ę modalną, nada­ jącą charakter cu d zysłow ow y w yp ow ied zi „autora p rzedstaw ionego”, którego cały sty listy czn y obraz nabiera w zw iązku z tym cech kreow a­ nej fikcji literackiej, podobnie jak cała sytuacja kom unikacyjna, w k tó ­ rej jest on sfin gow an ym nadawcą i w obrębie której „jego” tekst prze­ kształca się w fikcjonalne zdarzenie fabularne, zaprezentow ane wpraw-, dzie w sw oim w łasn ym języku, ale przez prezentera z zewnątrz, tj... spoza obszaru, jaki ów język na terytorium kultury obejm uje.

M am y w ięc, dajm y na to, taki przekaz:

[K azim ierz W yka]

M ikołaj Sęp Szarzyński

O w o jn ie trw ałej, którą b oleść w ied zie z m iłow an iem

M iłość d w ie to są i boleść siostrzyce. P o ciech y n ie znasz, jeno bojow an ie U sta w n e w b yciu . A lboć m iłow an ie B o leści żąda i w y su sza lice.

Z b oleści lu tej tw ój pokój na n ice I m iło w a n ia szukasz w każdym stanie. Łakom y, k ied yż b oju on ustan ie

C złek, nad rozum ność splątan w tajem nice? 10

9 Z tego w zg lęd u podtrzym uję sw oje w cześn iejsze stan ow isk o w tej spraw ie- (zob. przypis 8), z k tórym na m argin esie sw ej rozpraw y n ie potrafi się zgod zić M. G ł o w i ń s k i (O styliza cji. W zbiorze: P r o b l e m y socjolo gii li te r a tu ry . W ar­ szaw a 1971, s. 130), uznając tę cech ę za w ła ściw o ść p ew n ego tylko, szczególnego typ u sty liza cji. K on tyn u u ję n atom iast w tej m ierze koncep cję sty liza cji sform u ­ ło w a n ą przez M. B a c h t i n a (P r o b l e m y p o e t y k i D o sto je w s k ie g o . Przełożyła, N. M o d z e l e w s k a . W arszaw a 1970, zw łaszcza s. 287 n.).

(7)

Spraw ę u ła tw ia tutaj (choć m oże i n azb yt upraszcza) fakt, iż s ty li­ zacja W yki od w ołuje się do sy stem u sty listy cz n e g o (a w ła ściw ie całego zespołu k ulturow o zin tegrow a n ych system ów sem iotyczn ych ) Sępa S za- rzyńsk iego (i szerzej — liryk i w czesn obarokow ej) za p ośrednictw em alu ­ zji do k onk retn ych tekstów , a m ian ow icie do S o n e tu IV. O w o jn ie n a ­

szej, którą w i e d z i e m y z szatanem , ś w ia te m i ciałem oraz do S onetu V. O n ie t r w a ł e j m iłości r z e c z y ś w ia ta tego. Z acytu jm y przeto początkow y

fragm en t pierw szego z nich:

Pokój — szczęśliw o ść, ale b o jo w a n ie B y t nasz p od n ieb n y. On srogi ciem n o ści H etm an i św ia ta łak om e m arn ości O nasze p iln o czyn ią zep so w a n ie lł.

Sposób S ęp ow ego m ów ienia (a i w ogóle w czesn obarokow y m odel li­ ryk i m etafizyczn ej) został — jak w id ać bez żadnych d odatkow ych ana­ liz — od tw orzony przez W ykę z n ajw yższą p ieczołow itością i drobiaz- gow ością. S ty liza cja ob ejm uje — w sposób w ram ach danej p oetyk i n ajzu p ełn iej jednorodny — w szy stk ie sfe r y stru k tu ry tekstu , realizując (i ew okując ty m sam ym ) w szy stk ie zaangażow ane w ich konstrukcję s y ste m y sem ioty czn e, z jakim i Sęp m iał ak tyw n ie do czynienia: h isto ­ ryczną fazę język a n atu ralnego w e w szy stk ich jego w arstw ach (archaiz­ m y fon etyczn e, m orfologiczn e, lek syk a ln e, sk ład n iow e), retorykę i sy n - ta k ty k ę p oetycką (np. bardzo ostre inw ersje, zatarcie zw iązków hipo- tak tyczn ych ), w e rsy fik a cję (ostre przerzutnie, zatarcie średniów ek, odw rócenie in ton acyjn ej hierarchii średniów ek i klauzul, zaburzenie w e ­ w n ętrzn ego toku in ton acyjn ego w ersów ); obejm uje dalej sam gatu n ek literack i, w yob raźn ię p oetycką (np. abstrakta brane w charakterze k on ­ k retów ), topikę, logikę p oetycką (dialektyczne kontradykcje), m eta fo ­ ryk ę (bój, w alk a, oręż — zaangażow ane w ekspresję zm agań duchow ych), św iatop ogląd p oetyck i i obraz autora, w reszcie ty p o w y tem at tej fo r­ m acji w ty p o w y m dla n iej an tyn om iczn ym ujęciu. S łow em , n ie ma w strukturze artystyczn ej utw oru W yki takiej płaszczyzny, która tw o rzy ­ łab y ów zn am ien n y — i, jak udow odniłem , k onieczn y — dysonans sty - lizacyjny: całość tłu m aczy się w obrębie jednego kulturow ego układu odniesienia, jest zatem — na pozór! — m onocentryczna. I np. taki oto tercy n o w y fragm en t pochodzący z drugiego w skazanego sonetu Sępa:

M iłość je s t w ła sn y b ie g b y cia naszego: A le z ż y w io łó w utw orzon e ciało To ch w a lą c, co zna początk u rów n ego, Z aw odzi duszę [...]12

11 M. S ę p S z a r z y ń s k i , R y t m y , abo w ie r s z e p ols kie . O pracow ała i w s tę ­ p em op atrzyła J. S o k o ł o w s k a . W arszaw a 1957, s. 35.

(8)

— m ożna by z pow odzeniem (bez naruszania jednorodności stru k tu ry tek stu ) dopisać jako „dalszy ciąg” zarówno do pierw szego cytatu (z W y­ ki), jak i do drugiego (z Sępa).

A przecież jednak autorska rama m odalna w pastiszu W yki spraw ia, że tek sty obu autorów (pom inąw szy szczegółow e ich in d yw id ualn e róż­ n ice) posiadają z gruntu odm ienne struk tu ry inform acyjne. U tw ór S za­ rzy ńskiego czytam y w ram ie modalnej:

M ikołaj Sęp Szarzyń sk i pow iada: „[...]”

u tw ór W yki zaś — w ramie:

K azim ierz W yka pow iada: „M ikołaj Sęp Szarzyński rzekłby: »[...]«”

W p ierw szym w ypadku na głów n y przedm iot inform acji w sk azu je p ytan ie o tem at w yp ow ied zi, w drugim — p ytan ie o sty listy cz n e , pod­ m iotow o określone, w łaściw ości w y p o w ie d z i13, tj. o sposób ekspozycji, opracow ania tem atu oraz jego w ybór spośród in n ych m ożliw ych. W p ierw szym w ypadku — w szed łszy niejako w obręb, do w ew n ątrz s ty ­ lu, języka — czytam y w tym języku przede w szystk im tem at; w dru­ gim — p rzyjąw szy do w iadom ości w yb ran y typ o w y tem at (w skazów ka sam ego tytu łu ) — czytam y z tej p ersp ek tyw y przede w szy stk im sty l, pozostając na zew nątrz tego sty lu , jako że jest on nam przez w ła ści­ w e g o autora z zew nątrz pokazany.

To w ła śn ie „pokazyw anie tekstu z zew n ątrz”, a zatem cała kom po­ zycja „podw ójnego cu d zysłow u ” i ostatecznie m etatek sto w y charakter utw oru, spraw ia, że z jednej stron y od czytujem y go w ram ach sy tu acji k om u nik acyjn ej, w obrębie której kontaktuje się z nam i (za pośred­ n ictw em „cudzego” tekstu!) autor nam w sp ółczesny, z drugiej — w obrę­ b ie sytu a cji kom unikacyjnej, sprojektow anej przez k on sek w en tn ą w c ze- sn obarokow ą s ty listy k ę tekstu, w której kontaktuje się z nam i (m ógłby s ię kontaktow ać w ten w łaśn ie sposób) autor o cztery stu lecia od nas oddalony. W ypow iedź w zięta całościow o, tj. jako w yp o w ied ź jaw n ie w sp ółczesna, w yp o w ied ź autorstw a W yki — ma charakter m eta tek sto­ w y . Jej bezpośrednim przedm iotem przekazu jest — w id zia n y z ze­ w nątrz, tj. z punktu w id zen ia chronologicznie odległej („zdystansow a­ n e j ”) k u ltu ry — sty l p oetycki Sępa Szarzyńskiego (czy szerzej: sty l m istyczn ej poezji w czesnobarokow ej). Ten sty l — jako przedm iot p rze­ kazu — u ję ty jest w cu d zysłów pierw szego stopnia, cu d zysłów u stan o­ w io n y niejako sam orzutnie przez czasową odległość h istorycznych fa z języka i sty lu literackiego. Po nim — w cu d zysłow ie drugiego stop ­ n ia — zjaw ia się dopiero jednostkow a w ypow iedź, taka (co do w yboru

13 Zob. n a tem at d w u sto p n io w o ści in form acji w tek ście sty lizo w a n y m oraz pod w ójn ej jego cu d zysłow ow ości: M a y e n o w a , P o e t y k a te o r e ty c z n a , rozdz. S t y ­

(9)

tem atu i jego opracow ania), jaką m ó g ł b y sform ułow ać w ła śn ie S ęp Szarzyński.

Do takich k onstatacji (cudzysłow ow ość, m etatek stow ość w y p ow ied zi) sprow adzają się zazw yczaj n ow sze teorety czn e opracow ania problem u s t y liz a c j i14. A przecież istota rzeczy n ie w tym ostateczn ie tkw i. Istota rzeczy tk w i w tym , że w y p ow ied zi takiej Sęp akurat n i e sform ułow ał i ten n eg a ty w n y fa k t dany nam jest jaw n ie jako struk tu raln a — sem io - tyczn a — cecha całego an alizow anego utw oru.

P rzeprow adzona w yżej rekonstrukcja h ip otetycznego in k w itu (w y ­ znaczonego im p licy tn ie, acz obligatoryjn ie, przez sem iotyczn ą, i h isto ­ ryczną „p rzestrzeń ” m ięd zy ind ek sem au ten tyczn ego autorstw a W yki a ind ek sem sfin gow an ego ja w n ie autorstw a Sępa) m usiała, jak w id zie­ liśm y, w prow adzić tryb w aru n k ow y („rzek łby”). — Bo też sty liza cja nie realizu je struk tu raln ego m odelu p rzytoczenia i n ie d aje w ścisłym sen sie m etatek stu , ale je st qw asi-przytoczeniem i q uasi-m etatekstem . W naszym przypadku: t a k w ł a ś n i e m ów i S ęp S zarzyńsk i, ale rów ­ nocześnie: t o w ł a ś n i e m ów i K azim ierz W yka. Sęp jest tu „ w ła ścicie­ lem ” sty lu i(języka), ale n ie w yp ow ied zi; W yka — „ w łaścicielem ” w y ­ pow iedzi, ale n ie sty lu (języka).

I do tego paradoksu sem iotyczn ego, do tej d ew iacji lin g w istyczn ej i h istoryczn oliterack iej sprow adza się istota sty liza cji. Jest nią fa k t sfin g ow an ia cu d zysłow u i sfin gow a n ia m etatek stu . W ypow iedź jest w ram ach k u ltu ry A (w skazanej przez indeks rzeczyw istego autorstw a) sform ułow an a w m y śl zasad sy stem u sty listy cz n e g o („język a”) n a le ­ żącego do odrębnej od niej i do n iej niered u kow aln ej k u ltu ry В (w sk a­ zanej przez in d ek sy im m an en tn ej stru k tu ry tek stow ej). Inaczej mówiąc: p ew n a w yod ręb n ion a sem io ty czn ie i h isto ryczn ie kultura form u łu je w ła ­ sn e parole w langue zaw łaszczon ej, „p ożyczonej” z obszaru innej, od­ rębnej kultury; i czyni to jaw nie. D latego język jest tu: n iejak o zei- w n ętrzn y w stosu n k u do w yp ow ied zi (funkcja m etajęzyk ow a w y b ija się zaw sze na plan p ierw szy) i podobnie jak cały akt kom unikacji — p o k a zy w a n y ” i „ogląd an y” z zew nątrz, z p ersp ek ty w y k ultu ry, która w p raw d zie język ów rozum ie, ale się nim „n orm aln ie” n ie p osługuje.

U tw ór sty liz o w a n y je st n iejak o tek stem sem ioty czn ie w y a lien o w a ­ nym ; d w ie co n ajm n iej, n iered u k ow aln e w zajem n ie, sfe r y (system y) k u ltu ry dokonują rów nocześnie (acz z różnych, na ogół przeciw staw n ych , pow odów ) i jego aneksji, i ek stradycji. W n aszym p rzyk ładzie — lite ­ racka kultura w. X V I/X V II — aneksji z racji język o w o -sty listy czn y ch , ekstradycji z p rzyczyn y jaw n ego X X -w ieczn eg o autorstwa; kultura X X - -w ieczn a — dokładnie na odw rót. S tyliza cja przypom ina zatem n ie ty le stru k tu ra ln y m odel przytoczenia, ile m odel m o w y pozornie zależnej (lub, jak tu taj — pozornie n iezależnej). S tąd w ła śn ie fik cjon alizacja aktu

(10)

k om u n ik acji i całej sytu acji kom unikacyjnej w relacji: S ęp S zarzyń ­ ski — czy teln ik X X w ieku.

N ie m am y w szak do czynien ia z tekstem Szarzyńskiego O w o jn ie

t r w a ł e j [...], ale z tekstem W yki kreującym Szarzyńskiego jako jaw nie

fik cyjn ego autora tekstu O w o jn ie tr w a łe j [...], a zarazem jednak uka­ zującym go jako — b ynajm n iej n iefik cyjn ego — posiadacza (dysponen­ ta) zasobu środków i regu ł sty lu , w którym tekst W yki został sform u­ łow an y. To, co dla Sępa było k ontek stem i terenem kom unikacji (a ta k ­ że jej upodm iotow ionym narzędziem ), sta je się u W yki przedm iotem p rzedstaw ionym w akcie kom unikacji, sam S zarzyński zaś z podm iotu literack iego przekształca się w m onologującego „bohatera”. Przedm iotem przekazu, św iatem p rzedstaw ionym okazuje się sam a pierw otna, w y ­ znaczona przez k ształt tekstu, sytu acja kom unikacyjna, tzn. te jej aspek­ ty, w których czyteln ik d zisiejszy porozum iew a się z S ęp em jako repre­ zentantem p ew nego obszaru kultury, który stara się pojąć i zin terpre­ tow ać, ale którego nie potrafi uznać za w łasn y. Fikcjonalizacja obejm uje r.iejako p rzed -tek stow y poziom utworu, sferę „czynności tw ó rczy ch ”, p rzestrzeń m ięd zy nadaw cą a odbiorcą. D om ena fik cji literackiej w y ­ kracza tutaj tym sam ym poza w ła ściw y jej obszar w ew n ętrzn ej stru k ­ tu ry tekstu, obejm ując w posiadanie płaszczyznę jego kontek stów k u l­ turow ych.

Cała ta struktura k ontek stów , a w raz z nią w ła ściw y jej typ w y ­ pow iedzi poetyckich, ulega przy tym zasadniczej r e i n t e r p r e t a c j i , tj. — w m y śl w cześn iejszych naszych u staleń term inologicznych — p rze­ budow ana zostaje dość gruntow nie hierarchia jej znaczeń i funkcji; przede w szy stk im d otyczy to struktury inform acyjnej tekstu. W pastiszu W yki przedm iotem przekazu staje się w pierw szym rzędzie w irtualna sytu a cja kom unikacyjna, obejm ująca przestrzeń od początku w. X VII do X X (a w ięc problem: w jaki sposób porozum iew am y się z S zarzyń- skim); w dalszej k olejn ości — s ty l (język) Sępa i jego form acji (a w ięc problem: czym dysponow ała tegoczesna kultura literacka); n astęp n ie — kom p letn a struktura w yp ow ied zi sform ułow anej w ty m języku, potrak­ tow anej jako fik cjon alne — ek sp erym en talne niejako — zdarzenie ję­ zyk ow e (a w ięc problem: jak są zrobione w iersze Sępa); dalej — obraz autora jako sfik cjon alizow an ego podm iotu — bohatera — tego zdarze­ nia (a w ięc problem ow oczesn ej w rażliw ości i tradycji literackiej); i do­ piero na końcu — „treść” (tem at) utworu.

B ez trudu zauw ażym y, że przy lekturze a u ten tyczn ych u tw orów S ę ­ pa ta hierarchia poziom ów inform acyjn ych układa się dokładnie na odwrót. R einterpretacja przyw ołanej tradycji (ew okow anego i reprodu­ kow anego w zorca stylizacji) jest w ięc gruntow na, choć — gdy chodzi o jej rolę k ulturotw órczą — dosyć uboga, sprow adza się m ian ow icie do fu n kcji lud ycznych i dydaktycznych, co zresztą stan ow i p rzyw ilej takiego gatunku jak pastisz.

(11)

W yka — jako sty liza to r — dokonuje tu, n a zw a w szy rzecz po im ie­ niu, takiej interp retacji tradycji literack iej, jakiej zw y k le dokonuje b a d a c z l i t e r a t u r y : m etod yczn ie w yodrębnia, na w łasn ą m od łą porządkuje, an alizuje i objaśnia zespół problem ów z zakresu historii k u ltu ry i literatury, zagadnień pozostających w k om petencji socjologii literatury, p oetyk i historycznej i opisow ej, itd. C ały jego pastisz stan o­ w i rodzaj laboratoryjnego m odelu system atyczn ego procesu badaw czego historyka i teoretyka literatury; jest na w pół żartobliw ą „propozycją, m etod ologiczną”.

Skoro jednak sty liza cja — już w sw ej tak prostej, co nie zn aczy ła tw ej do realizacji, postaci jak p astisz — otw iera tego rodzaju m oż­ liw o ści in terp retacji sw eg o w zorca (czyli trad ycji literack iej), to o tw ie­ ra i inne, o fu n k cjach bogatszych, bardziej a rty sty czn ie płodnych i g łę ­ biej sięgających w m ech an izm y procesu h istorycznoliterack iego. Z ajm ę się n im i w d alszych partiach ty ch rozważań.

T ym czasem ch ciałb ym potraktow ać zan alizow an y typ sty liza cji jak a m od elow y, acz i uproszczony, jej przypadek i podsum ow ać głów n e w nioski.

K ażda w y p o w ied ź stylizow an a posiada z zasady sfin g o w a n y charak­ ter m e ta tek sto w y i — w ram ach fik cjon aln ej sy tu a cji kom u nik acyjn ej — „ d w u cu d zysło w o w y” (quasż-dw ucudzysłow ow y), a sy stem o w e (sty listy c z­ ne) in stan cje każdego z cu d zysłow ów znajdują się w m n iej lub bardziej n aw zajem odgraniczonych sferach rzeczy w istości k ultu ry, n ie za leż n ie od tego, czy d an y tek st je st sty listy c z n ie jednorodny, czy n iejed n orod ­ n y. D la jedn ych i dla drugich rodzajów sty liza cji można, jak sądzę, sfo r­ m u łow ać n astęp u jącą ogólną definicję: sty liza cja to s ty l, k tóry zjaw ia się w „n iew ła ściw ej” dla sieb ie p ozycji w obrębie system u k u ltu ry lite ­ rackiej i u jaw n ia przy ty m sw oją gen ea lo gię i(tj. w łaściw ą pozycję k u l­ turow ą) w ak tu aln ym k on tek ście s ty listy c z n y m utw oru; pojęcie p ozycji k u ltu row ej rozum iem ogólnie jako zak res i rodzaj fu n k cji danej w y ­ p ow ied zi w obrębie k u ltu ry dającej się w yod rębn ić i ująć jako system ; w yzn aczn ik am i tej p o zycji będą w ięc tak ie kategorie, jak rodzaj s y ­ tu acji nadaw czo-odbiorczej, typ w irtu aln ego n adaw cy i odbiorcy, h isto ­ ryczna faza lub terytorialn a czy też fu n kcjon aln a odm iana język a n a­ rodowego, sty l literacki, gatunek, konw encja poetyki, prąd, m om en t historyczny.

W w ypadku tek stów n iejed n orod nych (tzn. n ie im itu jących dokładnie w zorca, lecz reprodukujących tylk o w y b ran e jego cech y u m iejscow ione w sąsied ztw ie cech pochodzących ze sty ló w w sp ółczesn ych ) owo p rze­ m ieszczen ie p ozycji k u ltu row ych i w yn ik a jące stąd napięcie będzie u w i­ docznione w e w n ą t r z ich struktury. A w ięc np. p ew n e elem en ty z tej sam ej p łaszczyzny utw oru (tw orzące sek w en cje jednego poziom u) będ.i cią żyły ku jedn em u sy stem ow i stylistyczn em u , inn e ku drugiem u. B yw a też często tak, że podział k om p etencji h eterogen n ych sy stem ó w

(12)

sty listy czn y ch pokryw a się z granicam i poszczególnych poziom ów d zie­ ła, itd. W każdym razie kom petencje takie są po pierw sze w yraźn ie roz­ dzielone i heteronom iczne, po w tóre — jeden system jest zaw sze nad­ rzędny w zględem drugiego (interpretanta pierw szej i drugiej instancji); jeden jest zaw sze „nasz”, uw ew n ętrzn iony niejako, drugi — przyw oła­ n y z zewnątrz.

Ten w ła śn ie fak t pow oduje m etatek stow y i quasi- d w u cu d zysłow ow y charakter inform acji: pierw sza jest inform acją o „obcym ”, „innym niż, n a sz” s t y l u , druga — inform acją o p r z e d m i o c i e zaprezentow a­ n ym w ram ach reguł tego sty lu . S tylizację m ożna by w ięc także okre­ ślić jako realizację sty listy cz n e j hipotezy na tem at sposobu prezen to­ w an ia p ew n ej inform acji w kontekście, gdzie aktualnie żyw o tn e pozo­ stają inne sposoby. Sądzę, że tak ie ujęcie pozostaje w zgodzie zarówno z form ułą Marii R enaty M ayenow ej, która określa sty liza cję jako d w u­ stop n io w y kom unikat: o sty lu i o przedm iocie, w iążąc z drugim aspek­ tem fu n k cję referen cyjn ą (kom unikatyw ną), z p ierw szym — indeksalną (która w m oim przekonaniu stan ow i jedyn ie prefigurację m etajęzyk o­ w ej), oraz jako znak ikon iczny pew nego sty lu 15, jak i z koncep cjam i W inogradow a i B achtina 16, których śladem poszedłem w c z e ś n ie j17.

K ażdy tekst sty lizo w a n y m usi obow iązkow o sp ełniać trzy warunki: 1) w sk azyw ać w zorzec, c z y li podstaw ę sty liza cji (funkcja indeksalna); 2) „n auczyć” odbiorcę w trakcie lek tu ry system o w y ch zasad tego w zor­ ca, tj. zaprezentow ać jego sw o iste elem en ty i reg u ły w takim stop n iu , b y odbiorca potrafił w zorzec n ie tylk o zidentyfikow ać, ale zorientow ać się co do jego system o w eg o charakteru (funkcja m etajęzyk ow a jako p refiguracja indeksalnej); 3) w prow adzić (jaw nie — w postaci str u k tu r tek stow ych , albo la ten tn ie — w postaci m odalnej ram y sy tu a cji kom u­ n ik acyjn ej) drugi, nadrzędny w zorzec (system sty listy czn y ) jako instan ­ cję stylizatorsk iego dystansu, pozw alającą niejako „obejrzeć” ów p ierw ­ sz y w zorzec (styl) z zew nątrz.

2

P rzejd źm y teraz do problem u podstaw ow ego. Z apytajm y o g łó w n e m etod y artysty czn e (stylistyczn e) kształtow ania dynam iki procesu h i­ storyczn oliterackiego, aby n astępnie zapytać, jakie m iejsce zajm uje w śród nich sty liza cja i na czym w istocie polega jej sp ecy fik a , jeśli chodzi o m ożliw ości rein terp retacji tradycji literackiej. Z atytu łu jm y

za-15 I b id e m , zw łaszcza s. 363— 367.

ie w. W i n o g r a d o w , Z a g a d n ie n ie narr a cji w y p o w i a d a w c z e j w s t y li s ty c e . (1926). P rzeło ży ł F. S i e d l e c k i . W: L. S p i t z e r , K. V o s s l e r , W. W i n o g r a ­ d ó w , Z za g a d n i e ń s t y l i s t y k i . Stu dia. W arszaw a 1937. — В а с h t i n, P r o b l e m y

p o e t y k i D o s to j e w s k ie g o , rozdz. S ło w o w dziele D o sto je w s k ie g o .

(13)

tern tę część rozważań: rola sty liz a c ji w procesie h istorycznoliterack im i jej m iejsce w śród p okrew n ych jej zjaw isk.

Jeśli za Januszem S ła w iń sk im rozum ieć proces form ow an ia się tra­ dycji jako „projekcję diachronii w sy n ch ro n ię” 18, jako n ieu sta n n ie do­ konującą się w h istorii litera tu ry i stan ow iącą jej siłę m otoryczną in ter­ pretację p rzeszłości literack iej — tak b y coraz to in n e jej elem en ty u o b ecn ia ły się, o ży w a ły i p rzekształcały w k olejn ych teraźniejszościach, to p odstaw ow ą cechą tradycji będzie, by tak rzec, jej sta tu s p re se n t

p erfect: stan rzeczy, k tó ry już się w praw dzie dokonał, ale k tóry nadal

trw a i zachow uje ak ty w n ą moc. W tak im razie każda sty liza cja h isto ­ ryczna b yłab y próbą nadania statu su p r e se n t p erfect fak tom u m iejsco­ w ion ym ak tu aln ie w p lu sq u a m p e rfe c tu m , a w ięc w m niej lub bardziej w yra źn y m stopniu poza obszaram i zak tu alizow an ej i żyw ej w danej ch w ili tradycji.

W szelkie p odjęcie i u sta n o w ien ie tradycji przez ok reślon y akt tw ór­ czy, m obilizacja k o n tek stów k u ltu row ych w o k ó ł w y tw o ru takiego ak­ tu — stan ow i zarazem określoną transfigu rację sty lu (lub zespołu sty ló w ) tradycji. E fek tem takiej transfigu racji jest zaś n o w y sty l. N atom iast sty liza cja jest taką transfigu racją sty lu , która w rezu ltacie nie daje sty lu jednorodnego i pełnop raw nego, lecz n iejak o cu d zysłow ow y, na ogół (acz n ie zaw sze) jaw n ie syn k retyczn y; sty l, którego rozum ienie w y m aga uobecn ienia przyn ajm niej dw óch h eterogen n ych , n iesprow a- d zalnych n aw zajem do sieb ie sy stem o w y ch k ontek stów . S tylizatorsk a w y p o w ied ź posiada zaw sze w ysu n iętą na plan p ierw szy fu n k cję m eta ­

język ow ą, która stan ow i n iejak o filtr i bazę fu n k cji p ozostałych, z k o­ m u n ik atyw n ą w łącznie. U obecniając d any s ty l tradycji, dokonuje w je ­ go obrębie ok reślon ych w yb orów i przew artościow ań, poddaje go zara­ zem sw ego rodzaju oglądow i zew n ętrzn em u i tym sam ym — ocenie z d y­ stan su ; podkreśla jego odrębność i zaw sze w jak iejś m ierze go su b stan -

cjonalizuje. N ie a sym ilu je go w p ełn i w tym k ontekście stylistyczn y m , k tóry w yznacza obszar ak tu aln ych sy tu a cji k om u nik acyjn ych literatu ry, tj. także obszar a k tu aln ych aktów lek tu ry, z jakim i liczy się sty liza - torski akt tw ó rczy i jak ie w irtu aln ie p rojektuje tekst, w z ię ty jako se - m iotyczn a całość.

W szelk ie p odjęcie tradycji (przyłączenie się do n iej, u stan ow ien ie jej) w ią że się n ieod zow n ie z jej interpretacją. W przypadku sty lizacji in terp retacja taka m a jednak charakter szczególn y.

R ozw ażm y kilka, uproszczonych zresztą, sąd ów na tem at paru h isto ­ ryczn oliterack ich oczyw istości:

1) tradycją dla K ochanow skiego jest antyk;

38 J. S ł a w i ń s k i , S y n c h r o n i a i d ia ch r o n ia w p ro c e s ie h is to r y c z n o li te r a c k i m . <1967). W: D zie ło — j ę z y k — tr a d y c ja . W arszaw a 1974, s.

(14)

2) tradycją dla późnego G ałczyńskiego (np. K ro n ik a olszty ń sk a , N io­

be, P ieśni) jest K ochanow ski;

3) tradycją dla prozy polskiej lat p ięćdziesiątych jest X IX -w iecz n y realizm;

4) tradycją dla M iłosza z okresu w ojn y i okupacji (np. IV część

Ocalenia) jest M ickiewicz;

5) tradycją dla M iłosza pow ojennego (tom Ś w ia tło dzienne) jest o św iecen io w y klasycyzm ;

6) tradycją dla B erenta (Ż y w e kam ienie) jest średniow iecze; 7) tradycją dla poezji Tadeusza N owaka jest kultura ludowa; 8) tradycją dla Z bigniew a H erberta jest klasyczna kultura śródziem ­ nomorska.

P rocesy osw ajania tradycji, stosunek do niej, charakter jej a k ty w ­ ności, jej w yrazistość w strukturze tekstów , jej pochodzenie i odległość h istoryczna — w e w szystk ich tych w ypadkach znacznie się m ięd zy so­ bą różnią. To oczy w iste na pierw szy rzut oka. N azw ijm y jednak ow e różnice.

W w ypadku 1 m am y do czynienia z a k t y w n ą k o n t y n u a c j ą form tradycyjn ych , z bezk olizyjn ą ich adaptacją na początkow o ob cym teren ie k ultu row ym , a zarazem — z p rzystosow ującym p rzetw orzen iem tego terytoriu m literackiego, na które zostały przeszczepione. W efek cie pow stają nie ty le repliki, co kulturow e ek w iw alen ty tych form; stw ie r­ d zenie ich p row enien cji w zm aga jedynie poczucie naturalnej ciągłości i pow inow actw a. A daptacja form y polega n ie tylko na pełnej k ultu ro­ w ej asym ilacji w szystk ich jej zaktualizow anych elem en tów , ale także na jej przetw orzeniu oraz poszerzeniu m ożliw ości sem antyczn ych , w taki jednak sposób, b y te n ow e jakości nie tw orzyły k olizyjn ych napięć ani w zględ em w spółczesności, ani w zględem tradycji. M odernizacja trady­ cyjn ej form y p ostępuje w tej sam ej m ierze, w jakiej m odernizujący ją k on tek st odnajduje w tradycji w łasn ą tożsam ość.

W w yp ad ku 2 zachodzi jaw na r e s t y t u c j a form y, która w sw ej postaci p ierw otnej, renesansow ej, od dawna już pozostaje literacko n ie ­ aktyw na, aczkolw iek bynajm niej nie zapom niana. J est to jak gd yb y n ieco n azb yt osten tacyjn e przyznanie się do odległego pokrew ieństw a. O stentacja taka, w kontekście daleko posuniętej m odernizującej m od y­ fik a cji form y i sta w ia n y ch jej zadań sem antyczn ych , budzi poczucie p ew n ej sztuczn ości czy n aw et d ezyn w oltu ry, n iem niej jednak w tórna aneksja tradycji i w łączen ie się pisarza w jej krąg, p otrak tow an y jako krąg w łasn y, nie pozostaw ia w ątpliw ości. W szak zachow ując elem en tar­ n e kanony p ieśni — ody, peanu, przesłania, sielan ki — G ałczyński m ów i w obrębie tego gatunku w łasn ym głosem , stosu je w łasn ą d ykcję (obra­ zow anie, składnię, w ersyfik ację), w prow adza typ ow e w sp ółczesne akce­ soria i tem aty, zbliżając je na zasadzie retorycznego uzgodnienia z to­ piką renesansow ą bez jak iejk olw iek in ten cji w prow adzania sty liza to r

(15)

sk iego napięcia i d ystansu. „W yk ryw a” u K ochanow skiego program ow e so cja listy czn e id e a ły (a n aw et, jak pow iada, u czy się ich od niego) — radosnej pracy, jedn ak ow o tw órczej w e w szy stk ich dziedzinach „pro­ d u k cji” („Tętnią prace. Tak pow stają / w iersze, dom y i sy m fo n ie” 19), m on u m en talizu jącą gloryfik ację „rzeczy lud zk ich ”, pogodną harm onię w szelk ich sfe r życia; i rów nocześn ie w socjalizm ie „ w y k ry w a ” m ożli­ w o ści realizacji ren esan sow ych ideałów , dostrzegając tym sam ym w a ­ runki dla u m iejscow ien ia tutaj ren esan sow ych form , topiki, retoryki.

Jednakże u zgod nien ie p ierw otn ych pred ysp ozycji form y gatunkow ej z n o w y m i jej fu n k cjam i pozostaje przecież n iepełne; m ięd zy „sem an­ tyczn ą p am ięcią” gatu n ku a n o w y m jego zastosow aniem otw iera się znaczna luka. A b y ją zlik w idow ać, czy przynajm niej zam askować, poeta m u si albo sztu czn ie uciekać s ię do w y ra ziście renesansow ej, i przez to sam o już w y ra ziście n iew sp ółczesn ej, retoryk i i topiki, co spraw ia, że otrzy m u jem y n ie ty le „socja listyczn y ren esa n s”, ile jak iś „socjalistyczn y barok” (np. sły n n a „Eos różanopalca z dum ną tw arzą robotnicy 20), albo też form ę trad ycji poddać tak daleko posun iętej m od yfik acji, że giną śla d y jej p row en ien cji i tym sam ym zw iązek z tradycją. W zbudzenie tak iego n ik n ącego zw iązku odbyw a się w ów czas w sposób zastępczy, przez sztu czn e „d o sta w ien ie” do tek stu fu n k cji ind ek saln ej — drogą w p rost form u łow an ych deklaracji („czeladnik u K och anow skiego”, „to w w ierszach Jana tak. I w n im zak otw iczon a m oja n u ta ” 21) lub drogą a lu zji tem a ty czn ych („jakich T r e n ó w [...] m ożna by się jeszcze w nas dosłuchać!” 22) czy stylistyczn ych :

G dy trzcin a zaczyn a p ło w ieć, a żołąd ź w ię k sz y w d ąbrow ie

— na w stęp ie K r o n ik i o l s z t y ń s k i e j 23, co w y raźn ie n aw iązu je do po­ czątku P ieśni ś w ię to ja ń sk ie j.

R estytu cja tego rodzaju najczęściej zatem dochodzi do progu s ty li­ zacji, jest ona b ow iem k on tyn u acją tradycji z zasady program ową (nie­ jako n o rm atyw n ie zaprogram ow aną) i przez to n ieco sztuczną, a rty­ styczn ą. Z drugiej str o n y ociera się o ep igoństw o (gdy m odyfikacja tra­ d ycji jest n iew ielk a , a fu n k cja indeksalna tekstu zatarta i zau tom aty­ zowana). D otyczy ona asp ek tów literack ich przeszłości n ie zapoznanych jeszcze, ale zbyt już od ległych i n ieak tyw n ych , zautom atyzow an ych n ie ­ jako w św iadom ości epoki. Interpretacja tradycji okazuje się w takich razach jaw ną jej m odernizacją przy znacznej redukcji h istoryczn

o-se-19 Κ. I. G a ł c z y ń s k i , P ie śni, V II. W: Dzieła. T. 2. W arszaw a o-se-1957, s. 694. и I b i d e m , X . W: jw ., s. 697.

21 K. I. G a ł c z y ń s k i : N iobe. D e d y k a c ja . W: jw ., s. 435; S p o tk a n i e z m a t k ą . W: jw ., s. 432.

22 K. I. G a ł c z y ń s k i , D zik ie w in o. W: jw ., s. 598. 23 K. I. G a ł c z y ń s k i , K r o n i k a o ls z ty ń s k a . W: jw ., s. 414.

(16)

m io tyczn ych uzasadnień; obejm uje też najbardziej widoczną, zew n ętrz­ ną jej w arstw ę, niejako pow ierzchnię stylu , nie zaś jego strukturę, sta ­ rając się w tórnie — ale b ezk olizyjn ie — pow ierzchnię tę dopasować do ak tu aln ych struktur sty listy czn y ch i znaczeniow ych 24.

Przypadek 3 stan ow i przejaw e p i g o ń s t w a . E pigoństw a opa­ tryw anego w praw dzie liczn ym i kom entarzam i i program ow ym i uzasad­ n ien iam i — historycznym i, św iatopoglądow ym i, estetyczn y m i itd. — fa k t jednak pozostaje faktem : w praktyce uzasadnienia te n ie zaow o­ co w a ły i okazało się, że form a Χ ΙΧ -w ieczn ej p ow ieści ten d en cyjn ej, m im o przeróbek i przykraw ań, pozostała w obec św iata w spółczesnego, z jakim m iała do czynienia, zu p ełnie bezradna. I im szerzej go ob ej­ m ow ała, tym w ięk sze połacie sen su odryw ała od rzeczyw istości 25.

Form a epigońska redukuje zatem św iat znaczeń, w k tóry zostaje przeniesiona; tak czy inaczej powtarza tylko, pow iela to, co już p o w ie­ działa, objaw ia się w tej sam ej n iem al postaci, w jakiej już się objaw iła. N ie rew aloryzu je i n ie odśw ieża sw ej sem an tyk i, ale raczej redukuje ją do sw ego rodzaju średniej arytm etycznej dwóch odm iennych epok, kultur, sty ló w . N ie tw orzy też m im o w szystk o ch arak terystycznych dla sty liza cji napięć, poniew aż n iw elu je w łaśn ie to, co w odrębnych sy ste ­ m ach k ultu row ych m ogłoby być ich czynnikiem . E pigoństw u obca jest w istocie diachroniczna p ersp ek tyw a stylu . A k tu alizuje ono w p raw d zie (a raczej podtrzym uje przy życiu) tradycję literacką, lecz jest to tylk o tradycja pogrobow ców . R ytu ał ponow ienia m artw ej form y b ynajm n iej jej n ie w skrzesza, a w ięc tradycją czyni ją jed yn ie na pozór. Z atrzym uje w ruchu proces historycznoliteracki, pozorując jego dynam izację. N ie ­ k ie d y — jak w danym w ypadku — ahistoryzm przebiera się tu w sza ty ortodoksyjnego historyzm u: produkuje złudzenia, że im portując s ty l

24 P ew n a sztuczność, a n a w et pozorność dialogu z trad ycją jest tu jed n ak raczej w ła śc iw o śc ią p oezji G ałczyń sk iego niż resty tu cji jako tech n ik i a rty sty czn ej; w y n ik a ona, ja k sądzę, z próby kom prom isu m ięd zy w y m o g a m i p o ety k i n orm a­ ty w n e j po r. 1949 a d ążnością p oety do zach ow an ia „w łasnego gło su ”. Spośród ó w czesn y ch p rzyk ład ów uk azu jących p ozytyw n e asp ek ty tej tech n ik i m ożna by w sk a za ć np. D ziecię E u ro p y Cz. M i ł o s z a (w: Ś w ia t ło dzien n e, 1953), w sk rze­ szające retoryczn ą trad ycję poezji gn om icznej, lub jeszcze w yraźn iej — jego T r a k ­

t a t p o e t y c k i (1957), ja w n ie przecież n a w ią zu ją cy do S z t u k i r y m o t w ó r c z e j D m o ch o w ­

sk iego; każdy z tych tek stó w posiada n a p lan ie p ierw szy m w y ek sp o n o w a n ą fu n k cję in d ek saln ą, n ie w p ełn i p odporządkow aną k o m u n ik atyw nej, a za tem n ie je s t prostą k on tyn u acją, a le rów n ocześn ie n ie je st także i sty liza cją se nsu stric to, tzn. w zorzec sty lu (gatunku) uobecnia się jak o tak i, ale n ie stw arza d ystan su jako „styl cu d zy”. P rogram ow e d eterm in an ty resty tu cji tk w ią tutaj ca łk o w icie w ew n ą trz p o ety k i i św ia to p o g lą d u autora i n ie w y n ik a ją — jak u G ałczyń sk iego — z zew n ętrzn ych n a cisk ó w p o ety k i n orm atyw n ej okresu.

25 Zob. k ry ty czn o lite ra ck ie diagnozy L. F l a s z e n a z p ierw szej p o ło w y la t p ięćd ziesią ty ch , zebrane w sk on fisk ow an ej książce G ł o w a i m u r (K raków 1959)^ częścio w y przedruk w: L. F 1 a s z e n, C yrograf. W yd. 2. K rak ów 1979.

(17)

z przeszłości, posuw a ty m sam y m h istorię do przodu, podczas gdy w isto ­ cie dzieje się w ła śn ie na odwrót: teraźn iejszość m ów i g łosem przodków; n ie in terp retu je p rzyw ołan ej — ponow ionej — tradycji, ale ją m isty ­ fik u je.

P rzypad ek 4 o k reślm y m ianem r e m i n i s c e n c j i s t y l i s t y c z ­ n e j . M yślę tu zw łaszcza o trzech poem atach M iłosza z la t 1940— 1942:

R zeka, K s ią ż k a z ruin i Podróż, zan alizow an ych n iedaw no p ieczołow icie

pod tym w ła śn ie m. in. kątem przez Jerzego K w iatk ow sk iego, który w yk azał, że tak ie np. asp ek ty stru k tu ry tek stó w M iłosza, jak rytm icz- n o -in to n a cy jn e w y p ełn ie n ie m etryczn ego sch em atu 13-zgłoskow ca, sto ­ su n ek rozczłonkow ania w e rsy fik a cy jn eg o do sk ładniow ego, retoryka poe­ tycka, rodzaj obrazow ania — stan ow ią w yraźn e n aw iązan ia do w iersza M ick iew iczow sk iego, zw łaszcza zaś w iersza epickiej narracji Pana Ta­

deusza, dochodząc n iek ied y do progu a lu z ji26.

M iłosz jednak —· będąc skądinąd m istrzem sty lizacji —- w ty m aku­ rat w ypadku w cale n ie pragnie b yć stylizatorem ; nie m ów i „pożyczonym ” od sw ego poprzednika głosem , podkreśla ty lk o zbieżność w łasn ej dykcji z dykcją M ickiew icza, u znając tę ostatn ią za sw e zu p ełn ie naturalne i praw om ocne dzied zictw o — bez jak ich k olw iek cud zysłow ów , chociaż z siln y m u w y p u k len iem sp ecy fik i w zorca, ale w zorca dalece p rzekształ­ conego w stosu n k u do jego p ierw otn ych fu n k cji g atu n k ow ych i sem a n ­ tyczn ych . W efek cie p ow staje s ty l n ajzu p ełn iej jednorodny, ty le że za­ ch ow u ją cy na planie p ierw szym ek sp licy tn e ślady sw ej p row enien cji, które „odsyłając na zew n ą trz”, w p ełn i zarazem in tern alizu ją i asym ilują ew ok ow an y k ontek st sty listy czn y ; n ie tw orzą d ysonan sow ych napięć, ale prowadzą do kum ulacji fu n k cji p ierw o tn ych i n ow o u stalon ych , do poszerzenia p ojem ności sem an tyczn ej oraz zakresu k om p etencji tego w zorca, tw orzą in terferen cje dodatnie jego fu n k cji p ierw otn ych i w tó r­ nych . B yć m oże, iż w w ięk szo ści p rzypadków d zieje się to w szy stk o podśw iadom ie — jako w e jście w określoną ton ację czy w yobraźnię, n ig ­ d y jednak przypadkow o i bez a rtystyczn y ch u zasadnień zap ew niających stru k tu rze tek stu sty listy cz n ą jednorodność.

Funkcja ind ek saln a je st tutaj m ocno w yeksp onow ana, choć i n ieco zatarta — o ty le m ian ow icie, że jej adres n ie m usi być dokładny i tylk o bardzo w ra żliw e ucho potrafi go p recyzy jn ie zid en tyfik ow ać; chodzi p rzede w szy stk im o „ogólne w sk azan ie na ...”, o: „to brzm i jak ...”, „to p rzypom ina ...” I jeśli n a w et trafiają się stru k tu ry aluzyjn e, zaw sze po ich id en ty fik a cji okazuje się, że „to n iezu p ełn ie ta k ” — gdyż w inn ym otoczeniu, innej roli znaczeniow ej; jak np. w tym oto fragm encie:

O tośm y na ziem i

P ła sk iej, p o tra to w a n ej. W idnokrąg za sn u ty

D y m em czy lu d zk im sm u tk iem . W ronich grom ad n u ty

26 Zob. J. K w i a t k o w s k i , M iło s z u p ro g u okup a cji. „R z e k a ”. W zbiorze:

(18)

C iągną się nad rżysk am i i w ozy w o jen n e W arczą na pustej szosie. W okna ru in ciem ne W iatr n ie s ie piasek . [...]27

— gdzie K w iatk ow sk i dosłuchuje się tonacji i cech obrazow ania z po­ czątku k sięg i VI Pana Tadeusza (w. 19— 23, 38— 42, 48— 50), k sięgi bardzo przecież sielsk iej i odm iennej tem atycznie i n astrojow o od apo­ k alip tyczn ej n iem al Rzeki. W ty m jednak sedno, iż ap okalip tyczny kon­ tek st w iersza M iłosza otw iera za pośrednictw em przyw ołanej tradycji p ersp ek tyw ę ładu i o c a le n ia 28, a zarazem sam ulega m odyfikacji, po­ szerza n iejak o — o odkryte w łaśn ie m ożliw ości — sen sy form y Mic­ k iew iczow sk iej i form ę tę przejm uje na w łasność, eksponując pokre­ w ień stw o z jej p ierw otnym dysponentem .

Od sty liza cji (w u stalonym w yżej sen sie) ten ty p naw iązania do literack iego d ziedzictw a różni się w ięc gru n tow n ie — po pierw sze tym , że rem iniscencja sięga ku tradycji w łasn ej i aktualnej, żyw ej literacko i siln ie zakorzenionej w św iadom ości pisarza oraz epoki; jest to u w y p u k le­ n ie i spotęgow anie zw iązku z w ybranym fragm entem aktualnej trad y­ cji, a zarazem poszerzenie zakresu i znaczeniow ych fu n kcji danej fo r­ my; po drugie — fu n kcja indeksalna ma tutaj charakter n ie egzocen- tryczn y (jak w w yp ad ku stylizacji), lecz endocentryczny, jak w w y ­ padku kontynuacji, jednakże, w przeciw ień stw ie do tego ostatniego, nie zostaje ona w chłonięta i zdom inowana przez inform acyjną (kom unika­ tyw n ą, ekspresyw ną) i w ysu w a się na plan pierw szy. Od epigoństw a dzieli ją to, że funkcja indeksalna jest tu jaw na i w yeksponow ana oraz w iąże się ściśle z transfiguracją ew okow anego wzorca.

R em iniscencja sty listy czn a je st nadzw yczaj spraw na, gd y chodzi o rein terp retację w zorców tradycji. D otyczy z zasady tradycji ak tu al­ n ej, lecz albo zagrożonej i w ypadającej z kręgu w spółczesności, albo — jak w n in iejszych przykładach — ciągle ży w ej, lecz ograniczonej co do zakresu fu n kcjon ow ania, m ożliw ości sem antyczn ych , tem atu itd., stw a ­ rzającej jednak szansę (dom agającej się) n ow ych zastosow ań w zm ie­ n ion ych w arunkach k ultu row ych , tak w łaśn ie, jak w okupacyjnej p oezji M iłosza, gd y zaszła potrzeba ob iektyw izacji i epizacji w izji lirycznej, p rzy rów noczesnej szan sie „w yk rycia” w obrębie w zorca poetyckiej narracji epickiej w izy jn y ch m ożliw ości lirycznych oraz rów nie siln ie odczuw anej potrzebie odnalezienia i m an ifestacji tożsam ości z trady­ cją 2».

R em iniscencja sty listy czn a , w p rzeciw ień stw ie do sty listy cz n e j re­ sty tu cji, sięg a w istotę stylu; in teresu je ją sty l jako sy stem , jako dykcja,

tonacja, jak o w ew n ętrzn a struktura form y. O bejm uje też często tak ie

27 Cz. M i ł o s z , R zek a . W: Ocalenie. W arszaw a 1945, s. 74. 28 Zob. K w i a t k o w s k i , op. cit.

(19)

zjaw iska form alne, jak gatu n ek literacki. O graniczm y się do dw óch przykładów . P ier w szy to K w i a t y polskie T uw im a, re-ak tyw izu ją ce w w yżej op isan y sposób rom antyczn y poem at d ygresyjn y. P rzykład dru­ gi to n ie zw y k le śm iałe, atrak cyjn e i odkryw cze zastosow anie tej sam ej form y gatu n kow ej na gru n cie nauk ow ej eseisty k i h istorycznoliterack iej p rzez Jarosław a Marka R ym k iew icza (A le k s a n d e r F redro j e s t w z ł y m

h u m o rze, 1977; Ju liu sz S ło w a c k i p y t a o godzinę, 1982). W żadnym

z ty ch — tak od m ien n ych skądinąd — przykładów n ie chodzi przecież o posłu żenie się „cudzym gło sem ” jako cudzym , lecz o p oszerzenie sk ali „w łasn ego g ło su ” przy p ełn ej asym ilacji, ale zarazem i gru n tow n ej m o­ d yfik acji fo rm y trad ycyjn ej oraz jaw n ym , m a n ifestacyjn y m n aw et, w sk azan iu p row en ien cji ow ej form y.

P rzypadki 5 i 6 to dw a różne ty p y s t y l i z a c j i — odm ienne p rze­ de w szystk im pod w zględ em stosu nk u do ew okow an ej tradycji oraz sp osob y jej interp retacji. — Zajm ę się n im i za chw ilę.

N atom iast przypadek 7 — je śli brać pod u w agę całość tw órczości p oetyckiej T adeusza N ow ak a w jej chronologicznym przebiegu — przed­ sta w ia pogranicze s ty liz a c ji i k on tyn u acji, a ściślej: p rzejście od p osłu ­ giw an ia się form am i obranej tradycji w tryb ie styliza to rsk im do ich głęb okich stru k tu ra ln ych p rzekształceń sp rzyjających realizacji na tym gru n cie m od elu a k tyw n ej k on tyn u acji — przy w sparciu ze stron y m o­ d elu rem in iscen cji sty listy c z n e j, tem atyczn ej i sporadycznie restytu cji. T w órczość ta sk up ia w sob ie zatem bardzo liczn e a sp ek ty naszej pro­ b lem atyk i i pozw ala ją obejrzeć w p ersp ek ty w ie procesu h isto ryczn o ­ literack iego na stosu n k ow o m ałej i arty sty czn ie dość jednorodnej p rze­ strzen i. T ym p rzypadkiem zajm ę się osobno gdzie indziej 30.

P ozostaje jeszcze przyp ad ek 8, dla k tórego za przykład zn am ien n y w yb rałem tw órczość p oetyck ą Z bign iew a H erberta. Proponuję tu nazwę: r e m i n i s c e n c j a t e m a t y c z n a , albo też ściślej : k u l t u r o w a t r a n s p o z y c j a t e m a t y c z n a . Tego rodzaju postępow anie a r ty ­ styczn e polega na naw iązaniach do określonego i pozw alającego się w y ­ odrębnić kręgu k ultu ry, ak tyw izu jących n ie s ty le jako sy ste m y („ języ ­ k i”), lecz w yselek cjo n o w a n e zesp oły ch arak terystycznych dla nich s y m ­ boli, m otyw ów , tem atów . N aw iązania te operują w ięc znakam i o łatw o rozpoznaw alnych p row enien cjach (w yrazistej fu n kcji indeksalnej), od­ ciętym i jednakże od sw ego w łasn ego stylu , jaw n ie w yab strah ow an ym i z p ierw otnych całościow ych k ontek stów form alnych i ich sem iotyczn ych reguł.

Można b y w ięc rzec, że chodzi tutaj o ru d ym en ty trad ycyjn ych s y ­ ste m ó w sem io tyczn ych , w z ię te jako częściow y budulec sy stem ó w ak tu al­ nych . A sk oro tak, to k ażd y taki elem en t, pełniąc nadane m u n ow e fu n k cje zn aczen iow e, w y stę p u je rów n ocześn ie jako syn ek d och a sw ego

so S. B a l b u s , S t y l i z a c j a ja k o i n t e r p r e t a c j a t r a d y c j i li te r a c k i e j (k on tyn u acja n in iejszej rozpraw y, złożona w „P a m iętn ik u L itera c k im ”).

Cytaty

Powiązane dokumenty

(Skorzystaj z faktu, że funkcja holomorficzna w obszarze jest analityczna w

372 k.p.k., które oprócz sprawozdawczego charakteru uzasadnienia wyroku (jakie wydaje się wyraźnie teraz wynikać z tego przepisu) pozwalało także sądowi powoływanie w

Jeżeli odpow iedź stu d en ta jest błędna, nauczyciel sta ra się naprow adzić studen ta na właściwy tok rozum ow ania zadając pytanie w formie

Dzięki temu czytelnik może zrozumieć przyczyny fragmentaryzacji ruchu narodo- wego po 1989 roku, do których zaliczyć można chęć zmonopolizowania tradycji

Do konferencji należy również określenie, w jaki sposób ma to być stwierdzone na forum zewnętrznym i w jaki sposób ma być powiado­ miona strona akatolicka” (tamże,

Omawiając znaczenie duchowości w jesieni ludzkiego życia, można po- kusić się o stwierdzenie: „Cóż może napisać o niej człowiek (jest nim autor niniejszego

W sprawie przyjmowania Komunii Świętej, udziela się Drodze Neokatechumenalnej okresu przejściowego (nie przekraczającego dwóch lat) na przejście z szeroko rozpowszechnionego w

Kongres „Kraków 2013” nie składał się z samej konferencji histo- ryków sztuki, lecz również obudowany został niezwykle bogatym programem wydarzeń towarzyszących,