• Nie Znaleziono Wyników

Listy Zygmunta Miłkowskiego do Wilhelma Feldmana

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Listy Zygmunta Miłkowskiego do Wilhelma Feldmana"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Listy Zygmunta Miłkowskiego do

Wilhelma Feldmana

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 58/4, 545-565

(2)

LISTY ZYGM UNTA M IŁK O W 3K IEG O DO W ILHELM A FELDM AN A

O pracow ał A D A M GA LO S

W iadom o b yło, że w o k resie n a jo strzejszy ch atak ów na W ilhelm a F eld m a n a w śród liczn eg o grona ponad 50 p isa rzy i uczon ych , którzy sta n ę li w ob ron ie redaktora „ K r y ty k i”, zn a la zł się też Z ygm u n t M iłk o w sk i 1, w ó w c z a s n a le ż ą c y do patriarch ów lite r a tu r y p o lsk iej. Ju ż w c z e śn ie j m ogły istn ie ć m ięd zy n im i ja k ieś n ie zn a n e b liżej k o n ta k ty , skoro u tw o ry T. T. Jeża zn a la zły się na ła m a ch „ D z ie n ­ nika K r a k o w sk ieg o ”, red a g o w a n eg o p rzez F eld m an a w la ta ch 1896— 1897 2.

P o n iższe lis ty rzu cają św ia tło na sto su n k i M iłk o w sk ieg o z F eld m a n em w l a ­ tach 1910— 1914. Z ap oczątk ow ało je p rzesła n ie przez F eld m an a w 1903 r. M ił- k ow sk iem u „ K ry ty k i” z a rty k u łem C h m ielo w sk ieg o i „Ilu stracji P o ls k ie j” z a r ty ­ k u łem sam ego F eld m a n a — obom a p o św ięco n y m i Jeżow i. M iłk o w sk i o d p o w ie ­ dział c iep ły m liste m , w k tórym u d erza stw ierd zen ie, że różn ice sta n o w isk p o li­ ty czn y ch n ie m u szą w p ły w a ć n e g a ty w n ie na k o n ta k ty osob iste. B yła to o d p o­ w ied ź n ie ty lk o na w sp o m n ia n y p rzez M iłk o w sk ieg o lis t F eld m an a, a le w p e w ­ nym stop n iu na jego a rty k u ł. P isa ł w nim w p ra w d zie F eld m an : „Jeż b e z w a ­ runkow o czasu sw e g o n ie w y p rzed ził a n i jako a rtysta, a n i jak o m y ś lic ie l; zrozu ­ m iałą je s t rzeczą, że jako p isa rz te n d e n c y jn y , jako c z ło w ie k czyn u , dużo p rzed ­ sta w ia p u n k tó w , co do k tórych trzeb a i m ożna z nim się ostro śc ie r a ć ”, a le o s t a ­ teczn ie stw ierd za ł, iż „czoło przed n im sch y lić trzeba w hołdzie, i cz c i” 3. T aki w ła ś n ie sto su n ek b ęd zie c h a r a k tery sty czn y dla całej k o resp o n d en cji ob u pisarzy: w sp o m in a li o różn icach sw y c h sta n o w isk p o lity czn y ch , a le za w sze p o d k reśla li w za jem n y sza cu n ek i g o to w i b y li do u słu g.

P ierw sza w y m ia n a listó w w 1903 r. n ie p rzyn iosła jeszcze n a w ią za n ia trw a łej k oresp on d en cji. B y ć m oże h a m o w a ły ją s iln e n ad al sto su n k i M iłk o w sk ieg o z L igą N arodow ą, ze r w a n e dopiero w r. 19Ó8, gdy na znak p ro testu p rzeciw fin a n s o w a ­ niu p o lity k i en d eck iej przez Skarb N arod ow y zrezy g n o w a ł on z p rzew o d n ictw a k o m isji nadzorczej Skarbu i o g ło sił w prasie, znany p o w szech n ie, lis t o t w a r t y 4

1 Zob.: T. S. G r a b o w s k i , W i l h e l m F eld m an . W: P o ls k i s ł o w n i k b io g r a ­

f iczny. T. 6. K ra k ó w 1946, s. 402. — A. C h o ł o n i e w s k i , J a k on ż y j e w m o j e j p a m ię c i. W zbiorze: P a m i ę c i W i l h e l m a F eldm an a. K rak ów 1922, s. 55.

2 Zob. F. E i s e n b e r g , W i l h e l m F eld m an. S z k i c b io g r a ficz n y. W: P a m i ę c i

W i l h e l m a F e ld m a n a , s. 18.

3 W. F [ e l d m a n ] , T. T. Jeż. (Z. M iłk o w sk i). „Ilu stracja P o lsk a ” 1903, nr 14. 4 Zob. W. P o b ó g - M a l i n o w s k i , N a r o d o w a D e m o k r a c ja . 1887— 1918. F a k t y

(3)

W latach p ó źn iejszy ch d w a z a g a d n ien ia u ła tw ia ły zb liżen ie. W rok u 1910, w cza sie w a lk i p u b lic y sty c z n e j, rozp ęta n ej w o k ó ł tzw . sp ra w y r a p e r sw ilsk ie j, w „ K ry ty ce” p o ja w iło się sp oro a r ty k u łó w o p o w ia d a ją cy ch się p rzeciw k o g o sp o ­ darce w M uzeum R a p e r sw ilsk im k u sto sza W. R u ży ck ieg o d e R o sen w erth i p r z e ­ ciw p o p iera ją cem u go J. G a łę z o w sk ie m u , a w ię c po tej sam ej stro n ie co M ił- k o w sk i. D rugi czy n n ik s ta n o w iło tw o r z e n ie w G a licji o d d zia łó w zb rojn ych , co u ta k k o n sek w en tn eg o z w o le n n ik a id e o lo g ii p o w sta ń czej, ja k im b y ł M iłk o w sk i, p a ­ trzącego w dodatku na te p o c z y n a n ia z dużej od leg ło ści, m u sia ło sp o tk a ć się jeżeli n ie z sym p atią, to p r z y n a jm n ie j ze zn aczn ym za in tereso w a n iem . N ie o zn a ­ czało to o czy w iście pop arcia o r ie n ta c ji p ro a u stria ck iej, o czym św ia d czy ch oćb y o sta tn i z zam ieszczon ych tu ta j lis tó w , p isa n y ju ż po w y b u c h u w o jn y .

N ie w ą tp liw ie szczere w y r a z y sy m p a tii, a n a w e t p rzy ja źn i, w id o czn ej w op u ­ b lik o w a n y ch lista ch , n ie m o g ą zatrzeć is tn ie ją c y c h n a d a l p o w a żn y ch różn ic id e o lo ­ giczn y ch p om ięd zy F eld m a n em a M iłk o w sk im . I ta k np. z listó w M iłk o w sk ieg o w id ać, że to w y łą c z n ie d zięk i p o m o cy red ak tora „ K r y ty k i” doszło do k o le jn e g o w y d a n ia R z e c z y o o bron ie c z y n n e j i o S k a r b i e N a r o d o w y m , zn aczn ie p o w ię k sz o ­ nego w sta w k a m i a k tu a ln y m i5. S ta n o w is k o F eld m a n a w o b e c tej k sią żk i b y ło ch yb a zb liżon e do zdania M. K u k iela , zarzu cającego b roszu rze „b łęd y fa k ty c z n e , p e łn e in fo rm a cji p o d su n ięty ch p rzez p r a sę teg o sam ego stro n n ictw a , k tórem u sę d z iw y autor śm ia ło w y rzu ca jego »grube i o b rzyd liw e« b łę d y ”, i d alej: „Z ign orow an a została cała ogrom na p rod u k cja p u b lic y sty c z n a ja w n a i p od ziem n a o sta tn ie j r e w o ­ lu cji. Z ign orow an e czy n y z b ro jn e d o k o n a n e przez P o la k ó w ” 6. W in n y m w y ­ padku F eld m an , za m ieszcza ją c w „ K ry ty ce” a rty k u ł M iłk o w s k ie g o 7, tłu m a c z y ł w osob n ym ośw ia d czen iu , że „W n in ie jsz y m ze sz y c ie zn ajd ą c z y te ln ic y a rty k u ł, k tórego id ee d alek o o d b ieg a ją od ch a ra k teru naszego p is m a ” 8.

W tym sam ym jed n a k o św ia d c z e n iu w id a ć ta k że coś in n ego. Jak k ilk a n a śc ie lat w c z e śn ie j L iga N arod ow a, ta k te r a z obóz n ie p o d le g ło śc io w y starał s ię p rzed ­ sta w ić sieb ie jako k o n ty n u a to ra tr a d y c ji T o w a rzy stw a D em ok ratyczn ego i p od ob ­ n y ch o rien ta cji id eo w y ch X I X w ie k u . Jak pop rzed n io Jeża s ła w ił P o p ła w s k i9, tak teraz w „ K ry ty ce” p o ja w iło s ię stw ie r d z e n ie , że „p rzod ow n icy czynu ju tr z e j­ szego w id zą w nim jed n eg o ze sw o ic h m istrzó w [ . . . ] ” 10.

D la M iłk o w sk ieg o k o n ta k ty z F eld m a n em m ia ły ch a ra k ter b ardziej osob isty. N ie b y ło m o w y o ja k im k o lw ie k u zn a n iu , ch oćb y ogran iczon ym p o w a żn y m i za­ strzeżen iam i, dla id ea łó w , k tó r y m h o łd o w a ł F eld m an , sy m p a ty k PPSD . N o w e w y ­ dan ie R z e c z y o o bron ie c z y n n e j z a w iera ło zd ecy d o w a n e a ta k i na so cja lizm , przy czym autor n ie od różn iał w n im ża d n y ch odm ian n .

5 W yd an ia z 1887 i 1888 r. m ia ły po 46 stron, z 1910 — aż 126.

6 M. K u k i e ł , Z n o w s z e j l i t e r a t u r y p o li ty c z n e j. [R ecen zja]. „ K ry ty k a ” 1910, t. 3, s. 31. 7 Z. M i ł k o w s k i , Z r a c j i d z i e ł a A n to n i e g o K a r b o w i a k a o p o ls k ic h kolo niach a k a d e m i c k ic h . „ K ry ty k a ” t. 30 (1911). 8 „ N a j m ł o d s z y ” w s p ó ł p r a c o w n i k „ K r y t y k i ”. Jw ., s. 67. 9 J. L. P o p ł a w s k i , Z y c i e i c z y n y p u ł k o w n i k a Z y g m u n t a M i łk o w sk ie g o . L w ó w 1902. 10 D z i e w ię ć d z ie s i ę c io l e c ie T. T. Jeża . „ K ry ty k a ” t. 38 (1913), s. 237. 11 K ilk a la t w cz e śn ie j Z. M i ł k o w s k i (S k a r b N a r o d o w y Polski. N ie c o o L i ­

d ze N a r o d o w e j . L w ó w 1905, s. 40— 41, przypis) o k r e śla ł „ u p a trio ty czn ien ie się so ­

(4)

L IS T Y Z Y G M U N T A M IŁ K O W S K IE G O D O W IL H E L M A F E L D M A N A 547

K oresp on d en cja M iłk o w sk ieg o do F eld m a n a , a czk o lw iek n ieo b fita , sta n o w i c ie k a w y m a teria ł do b io g ra fii jej autora. U d erza w niej św ieżo ść u m y słu , k tóra n ie op u ściła pisarza do ostatk a, ż y w o tn o ść c z ło w ie k a czyn u , cią g le p la n u ją ceg o n o w e p rzed sięw zięcia , i tęży zn a fiz y c z n a sta rca , n ie u leg a ją ceg o s ła b o ś c io m 12. W zruszająca je st ta n iezm o rd o w a n a k rzą ta n in a w ie k o w e g o działacza w o k ó ł „spraw p u b liczn y ch ”, ta k jak je p ojm ow ał.

O głaszana k o resp o n d en cja p och od zi z p a p ie r ó w W ilh elm a F eld m an a, p rzech o ­ w y w a n y c h w zbiorach B ib lio te k i Z ak ład u N a ro d o w eg o im . O ssoliń sk ich w e W ro­ c ła w iu (rkps 12281 III, s. 328— 394).

N a n iem a l w sz y stk ic h lista c h z n a jd u je s ię a d res M iłk ow sk iego: lis t 1 — „Z ü­ rich — 31, S tr e u lic h ” ; 2— 8 — „Z ürich, 4, G u g g a ch str.” ; 9— 15 — „W etzikon, К ton Z ürich; 16— 24 — „L au san n e, V illa le S a lè v e - S ig n a l”. O statn ia zm ian a adresu i p r z e n ie sie n ie do „V illa le S a lè v e -S ig n a l su r L a u sa n n e ” n a stą p iło w e w rześn iu 1912 (zob. B ibl. O ssolin eu m , rkps 12852 III, s. 143). L isty podano w p is o w n i zm o­ d ern izo w a n ej, d a ty ich znorm alizow an o.

1

1 9 IV 1903 Szanow ny Kolego,

O trzy m ałem p isan ie W asze z 16/4 r. b. oraz „ K ry ty k ę ” z m [iesią]ca m arc a i „ Ilu stra c ję P o lsk ą ” n r 14 1.

D ziękuję za to w szystko. O W aszym T. T. J e żu w „ Ilu s tra c ji” chciał­ bym coś pow iedzieć. C hciałbym , n ie w iem atoli, czy b ym p o tra fił, po­ w iedzenie bow iem W asze ta k je st p ięk n y m , ta k przep ięk nym , ta k tej poezji, co n ie z głowy, ale z serca try sk a , p ełnym , że odw agę do m ó­ w ien ia m i odbiera. Języ k podobny je s t m i obcym. U stroiliście Jeża w szaty, w jak ich n ie spodziew ałem się oglądać go kiedy.

D obrze żeście tego nie zrobili w cześniej, przed k ilk u bow iem dzie­ siątk am i lat, po p rzeczy tan iu tak ie j w a rto śc i m ojej oceny w zbiłaby m n ie ona w dum ę, ogrom em w szelk ą przech odzącą m iarę. Dziś o d u m ie m ow y już być n ie może. Z astąpiło ją w zru szen ie głębokie.

Jed n o z listu W aszego w y rażen ie słów k ilk u odpow iedzi w ym aga. Piszecie, że „życie postaw iło W as na p o lity czn ie przeciw nym b ieg u ­ n ie ” — przeciw n ym tem u, na ja k im ja sto ję. P rzeciw n icy to nie w ro go­ w ie. Jeżeli są szlachetni, jeżeli z p ra c y d la d o b ra publicznego n ie m y ślą o k rze sa n iu do bra d la osób w łasny ch, jeżeli n ie m ożna im ta k zw anej po sta re m u „ p ry w a ty ” zarzucić; m ogą się p rzy jaźn ić, szanować, kochać n a w e t. Z W aszego w ,,K [rytyce]” a rty k u łu b ije uznanie kroczenia w ży­ ciu m oim drog ą p rostą. Sam o to u zn an ie św iadczy, że droga tak a jest d ro g ą W aszą.

12 D rob n iu tk im p rzyk ład em m oże b y ć fa k t, że M iłk o w sk i lis ty p is a ł w c z e śn ie ran o, tak iż p rzed godz. 8 w y s y ła ł je na p o c z c ie (u w id a czn ia ją to s te m p le na k a rtk a ch pocztow ych ).

(5)

W p rzek o n aniu ty m , w raz z w yrazem wdzięczności dla Was, zasyłam W am, Sz[anow ny] Kolego, serdeczne, p rzy jacielsk ie dłoni W aszej uściśnienie.

Sługa pow olny Z. M iłk o w sk i 1 P. C h m i e l o w s k i , Z y g m u n t M i ł k o w s k i (T o m a s z T e o d o r Jeż). „ K ry ty k a ” 1903, t. 1. — W. F., op. cit. 2 6 1 1911) Szanow ny Panie,

Serdecznie d z ię k u ję W am za list przez Was n a w ezw anie K o m itetu ku uczczeniu Słow ackiego p rze słan y к S p raw ił on w rażen ie ty m lepsze, że, z w y ją tk ie m re d a k c ji „ K ry ty k i” , żadne z pism po lskich krajo w y ch nie zaszczyciło obchodu n a cześć w ielkiego p o ety przez P olaków za g ra ­ nicą urządzonego. Je d n o jeszcze na obchód ów k o resp o n d en ta przysłało. O bojętność ta nieosobliw ie o k i e r o w n i k a c h opinii publicznej w Polsce św iadczy.

W pam ięci p rzecho w u ję łaskaw e odw iedziny m nie [!] przez Was w Z ürichu, trz y m a ją c W as za słowo, że się w r. b. pow tórzą.

Z w ielk ą ochotą złożyłbym W am w izytę w K rakow ie, gdyby po­ m iędzy zdrow iem m oim ’ a m oim i siłam i nie zachodziło zestosunkow anie tego rodzaju, że d la zachow ania zdrow ia pielęgnow ać m uszę siły, celem pokończenia, p rze d tem n im k lam k a w yroczna dla m nie spadnie, p a ru znajd u jący ch się n a w a rsta c ie prac.

Co do p rac ty ch n a su w a się m i na m yśl prośba do W as. Śród. nich je st jedna, w fo rm ie b ro sz u ry druk o w an a r. 1887, w yd an a w czasie ow ym pt. „Rzecz o obronie c zy n n e j i o Ska rbie N a ro dow ym d w u -, trzy -, czy n a w e t c z te ro k ro tn ie 2, k tó re j po trzeba w y d an ia nowego, n a p o lity cz­ no-społecznych dośw iadczeniach opartego i rozszerzonego, uczuw ać się daje. T rudno mi n a n ią w y daw cę w yszukać, jako na rzecz w oczach rządów P olskę „uszczęśliw iający ch” , jako też w szelakich d em o k raty cz­ ny ch i n ied em o k raty czny ch ugodowości, m ocno n iecen zu raln ą. K osztem w łasny m d ru k o w ać jej n ie mogę. Nie m oglibyście przeto, P a n ie Sza­ now ny, któ rego z w ydaw ców , czy to k rak o w sk ich , czy też galicyjskich, na to nam ów ić?...

W kw estii h o n o ra ry jn e j p o p rzestałb y m n a 25 egzem plarzach, ale w y ­ m agałb y m przy słan ia m i do k o re k ty au to rsk iej odbitek arkuszow ych

(6)

L IS T Y Z Y G M U N T A M IŁ K O W S K IE G O D O W IL H E L M A F E L D M A N A 5 49

W ydaw ca o b ro tn y i in te re sy w ła sn e prow adzić u m iejący — z p ew ­ nością n a ty m „owocu zak azan y m ”, nazw iskiem m oim podznaczonym , w yszedłby dobrze.

Z p rośb ą jed n a k nie n arzu cam się W am, w p rzypuszczeniu niem ożli­ wości. N ieuczynienie jej zadość n ie u jm ie n a w łos szacu nk u rzetelnego, z jak im d la W as pozostaje sługa pow olny

Z. M iłk o w sk i

1 K o m itet k u u czczen iu J. S ło w a c k ie g o w Z ü rich u , pod p rzew o d n ictw em Z. M iłk o w sk ieg o , zo rg a n izo w a ł 26 X II 1909 obchód, na k tó ry m o d czytan o m. in. list red ak cji „ K r y ty k i”. Zob. W. H a h n , R o k S ł o w a c k i e g o . K s i ę g a p a m i ą t k o w a

o b c h o d ó w u r z ą d z o n y c h k u czci p o e t y w r o k u 1909. L w ó w 1911, s. 378— 379.

2 W rz e c z y w isto śc i d w u k ro tn ie, w P a ry żu 1887 i 1888 roku. R óżn ice te k s to w e m ięd zy ty m i w y d a n ia m i b y ły m in im a ln e; d ru gie, k ie sz o n k o w e g o fo rm a tu , o b li­ czone b y ło na ła t w ie js z e r o z p o w szech n ien ie w kraju.

3

17 I 1910 Szanow ny P an ie,

D ziękuję W am b ardzo za o kazaną p rzez W as gotow ość p rzy jścia m i z pom ocą. T akie tera z n a sta ły czasy, że w y d aw cy jed n i bo ją się w d a­ w ać ze m ną, d ru d z y u d ają, że się boją.

Z ap y tu jecie m n ie o ro zm iary po ro zszerzeniu b ro szu ry . P rz y p u sz ­ czam, że będzie albo dw a razy, albo p ó łto ra ra z a w iększa niż pierw sza edycja, k tó rej jed en z p ozostających jeszcze u m nie eg zem plarzy posy­ łam W am pod opaską rów nocześnie z niniejszy m .

D ziękując W am raz jeszcze, zasyłam W am serd eczne pozdrow ienia koleżeńskie — sługa pow olny

Z. M iłk o w sk i PS. W inienem dodać jeszcze, że b ro sz u ry p o trz e b u ję n ajp ó źn iej 15 kw ietn ia, opracow anie zaś n ajw cześn iej skończyć będę m ógł około 15 m arca.

4

8 II 1910 Szanow ny Panie,

D ziękuję — ja k n ajserd eczn iej dziękuję!

S padła b y ła n a m nie nag ła i n iespodziew ana a w ażn a robota, dla k tó re j p rze ra b ia n ie b ro szu ry dla now ej ed y cji odłożyć m usiałem . S ko ń ­ czyłem ją i do Chicago w y p ra w iłe m w czora h Dziś do R ap ersw ilu na inspekcję jad ę 2. Od ju tr a do b ro sz u ry całym i zabiorę się siłam i i za ty

(7)

dzień, za d n i dziesięć n a jd a lej, połow ę onej W am poszlę, a d ru g ą połow ę w p ierw szej połow ie m arca, nie później.

Z asyłam W am, P a n ie Szanow ny, serd eczne pozdrow ienia koleżeńskie S ługa pow olny

Z. M iłk o w sk i

1 N ie udało się u sta lić, o jak ą p racę ch od ziło. K o n ta k ty M iłk o w sk ieg o z P o ­ lo n ią a m ery k a ń sk ą b y ły ż y w e od czasu je g o podróży do S ta n ó w Z jed n oczon ych w 1900 roku.

2 Tzn. na in sp e k c ję M uzeum R a p ersw ilsk ieg o , jak o k on troler R ady M u zealn ej.

5

21 II 1910 Szanow ny Kolego,

K orzy stam nareszcie z uczynności W aszej, posy łając W am, ró w no­ cześnie z n iniejszym , w iększą połow ę opracow anej n a now o m ojej R z e ­ c z y o obronie czyn n ej.

Znajdziecie w rękopisie ustępy, n a k tó re się m ocno skrzyw icie, k tó re jed n a k w oczach W aszych tą b ę d ą m ia ły zaletę, że ru c h um ysłów rozbudzą w k ie ru n k u pożądanym : p a trio ty z m u polskiego — tego p u n k tu spólnego, n a k tó ry m się zejść p ow inny w szy stkie n a p rzek o n an iach r a ­ cjo n aln y ch o p arte stro n n ictw a celem w yzw olenia P olski z niew oli.

Pozw alam sobie — co do b ro szu ry — załączyć w skazów kę jed n ą i do­ dać prośbę jedną.

Skazów ka tyczy się n u m era cji stro n n ic w rękopisie. W stęp, n ap isany później, zaznaczyłem n u m era cją p o d k reślon ą a tra m e n te m czerw onym , d la w skazania, że dla niego m ożna użyć c y fr bądź rzym skich, bądź arabskich.

P rośba odnosi się do przy sy łan ia m i, po zrobieniu k o re k t dw óch czy trzech, w edle p rzy jęteg o u W as zw yczaju, odbitek arkuszow ych, w raz z rękopisem , do k o re k ty au to rsk iej, zao p atry w an ej w e F ra n c ji pod­ pisem au to ra: bon à tirer. P osyłki ta k ie n a pocztach ja k d ru k się op ła­ cają. W sposób ten u Anczyca d ru k o w a ły się ro b o ty m oje n iek tó re. G dyby się to w y daw cy nie podobało, p o d ejm u ję się po rto m u zwrócić.

Z adanie to z tej staw iam racji, że — ja k w iecie — a u to r w d ru k u dopiero dostrzega om yłki n ie dostrzeżone w rękopisie, a polegające bądź n a użyciu w y ra z u niestosow nego, bądź n a potrzebie usunięcia w y ­ raż e n ia nieodpow iedniego. Balzac p rzy k o rek ta ch tak ich u stę p y całe d oda­ w ał lub usuw ał. J a n ie Balzac i n a coś podobnego n ie pozw alam sobie. W ybaczcie m i drobiazgow ość tą. Pochodzi ona z p rag n ie n ia w y da­ nia tej b ro szu ry jak n a jp o p ra w n iej. Może to o sta tn ia już p raca m oja.

(8)

L IS T Y Z Y G M U N T A M IŁ K O W S K IE G O DO W IL H E L M A F E L D M A N A 55J

W raz z podziękow aniem z góry, zasyłam W am, Szanow ny Panie, koleżeński uścisk dłoni. Sługa pow olny

Ż . M iłkowski

6

23 II 1910 1 Szanow ny Kolego,

Usługi koleżeńskiej lepszej niż ta, którąście m i w yśw iadczyli, w y o b ra ­ zić sobie n ie sposób. Do p a n n y W. B . 2 n a B erdyczów piszę. Na skład u W o jn a r a 3 zgadzam się — sam bym o to prosił. — Z asyłam Wam serdeczny koleżeński uścisk dłoni.

Z. M iłkowski

1 D a ta stem p la p ocztow ego. 2 N a zw isk a n ie udało się u stalić.

3 K asp er W o j n a r — w y d a w c a i p u b licy sta krakow ski.

7

27 VI 1910 Szanow ny P an ie,

Dzięki W aszem u zain terw en io w an iu łaskaw em u spraw a d ru k u R ze­ czy o obronie czynnej i o Skarbie Narodowym szła jak n a jle p ie j do chw ili, w k tó re j doszedłszy do końca, tj. do skończenia przeze m nie korygow ania k o lejn o o d b ijan y ch a rk u sz y — co n astąp iło m niej w ięcej parę m iesięcy te m u — zahaczyła się. Od d aw n a ju ż Rzecz w yjść była pow inna. Nie w yszła i n ie w ychodzi jed n ak dla nie znanych m i po­ wodów.

W spraw ie tej d w u k ro tn ie zgłaszałem się do p a n a K. W ojnara, k tó ry książeczkę tą n a skład sp rzed ażny do k sięg arn i swej p rzy jął. P an K. W. nie odpow iada m i.

W obec tego z n a jd u ję się w niew iadom ości, jak ie niniejsze do W as pisanie m o je sens m ieć może. C hyba poskarżenia się tylko? . ..

Nie pozo staje m i przeto nic innego, jeno udzielając W am zaw iado­ m ienia o zagadkow ym zahaczeniu się tak dob rze rozpoczętej rzeczy, przepro sić W as za zaniepokojenie n ią W as znów.

Z asyłam W am, Szanow ny P an ie, w yznanie, w raz z pow tórzeniem w dzięczności, szacunku rzetelnego, z jak im dla W as zostaje sługa po­ w olny

Z. M iłkowski PS. Z w racam uw agę W aszą na zm ianę adresu. W yniosłem się z Zü- ric h u n a w ieś n a usque ad finem.

(9)

8

18 VIII 1910

S zanow ny P anie i Kolego,

N im n a sierpniow ym r. b. zjeździe R ady M uzealnej w R apersw ilu do rozdaw nictw a stypendiów z fu n du szu O stro w sk ie g o 1 p rzystąpiono, zapadła uchw ała: udzielania takow ych w yłącznie m łodzieży z K ró ­ lestw a. W staw iennictw o przeto m oje, ku w ielkiem u m em u żalowi, nie przy dało się p rzedstaw ionem u przez W as Tadfeuszowi] Szem berskiem u.

N ie chciałem W as in teresam i m oim i kłopotać ani w czasie W aszego w B ru n s h a u p te n 2 po b y tu , ani też w d n iach w ielkich ru ch ó w obcho­ dow ych w K ra k o w ie 3. Poniew aż jed n a k w m om encie obecnym cieszy się — przypuszczam — K raków w zględnym bodaj uspokojeniem , odw a­ żam się na zaniepokojenie W as i zakołatanie do łaskaw ej uczynności W aszej w odniesieniu do w skazanej n a b ezterm inow e n a półkach księ­ garskich u p. W o jnara spoczyw anie m ojej Rzeczy o obronie c z y n n e j4

W spraw ach han dlow ych w ogóle, w k sięg arn ian y ch w szczególności, ab solu tnie n iepoczytalnym się uznaję. S tąd w ynika, że w spraw ie książ- czyny m ojej uw ięzionej pozostaje m i jeno prosić W as o tak ie w im ie­ n iu m oim zarządzenie, k tó re by um ożliw iło w yprow adzenie jej na swo­ bodę.

P roszę i upow ażniam W as n iniejszym : do obniżenia nie znanej mi d o tąd ceny sprzedażnej, do zm iany — jakeście m i z M eklem burgii p i­ sali — okładki, do w szystkiego słow em godziwego, i w ostateczności przeniesienia składu onej do innej księgarni, po obrachow aniu p. K. W oj­ n a ra i w yp łacen iu m u należności. W olałbym , b y do ostateczności tej nie przyszło.

W ybaczcie m i, Szanow ny P anie, n a trę ctw o i p rzy jm ijcie ode m nie w y razy pow ażania rzetelnego, z jak im d la W as pozostaje sługa po­ w olny

Z. M iłkowski

1 K ry sty n J ó zef O s t r o w s k i (1811— 1882) — p isa rz i tłum acz, żyjący w e F ran cji (zm arł w L ozannie); poza fu n d u szem z o sta w ił M uzeum R a p ersw ilsk iem u b o g a ty zbiór k sią żek i d zieł sztuki.

2 M odne uzd row isk o n a d b a łty ck ie w M ek lem b u rgii szw eriń sk iej, niedaleko R ostocku.

3 Tzn. w cza sie obchodów g ru n w ald zk ich .

4 Z. M i ł k o w s k i , R z e c z o obronie c z y n n e j i o S k a r b i e N a r o d o w y m . W y­ d a n ie n ow e, rozszerzon e i do sto su n k ó w ob ecn ych zastosow an e. K raków 1910.

(10)

L IS T Y Z Y G M U N T A M IŁ K O W S K IE G O D O W IL H E L M A F E L D M A N A 553

9

22 IX 1910 Szanow ny P anie,

Serdecznie d z ięk u ję W am za łaskaw e zajęcie się spraw ą m ojej R ze­ czy. S p ra w y te b y ły i są m i obce. Wobec nich zajm u ję zaszczytne sta ­ nowisko tab a k i w rogu. N iegdyś doradcą doryw czym byw ał m i śp. J. I. K raszew ski, alem się od niego w m a te rii tej niczego nie n a u c zy ł к —

Zasyłam W am, Szanow ny P anie, cześć i pozdrow ienia.

Z. M iłkow ski

1 O radach fin a n so w y c h J. I. K ra szew sk ieg o zob.: T. T. J e ż , W s p o m n i e n i a

o J. I. K r a s z e w s k i m . W arszaw a 1888, s. 37.

10

23 IV 1911 Szanow ny P anie,

Poczuw ając się do obow iązku w yw dzięczenia się W am za zasługę, jakąście m i oddali, w y n alazłszy w ydaw cę n a broszurę m oją, i k tó rą uzupełnić m acie w m a ju przenosząc ją od W ojnara do tak iej k sięg arn i, co m a zwyczaj pow ierzone jej d ru k i nie trzy m ać w u k ry ciu, lecz sprze­ daw ać, łam ałem sobie głow ę n ad sposobem u sk utecznien ia w yw dzięcze­ nia się mego. Aż sposób te n w skazała m i „ K ry ty k a ” w ro cznik u X III z m [iesią]ca m arca, w odsyłaczu na stro n n icy 153 h P oniew aż „» K ry ty k a« nie je st organem p a rtii ż a d n ej” , re d a k to r jej przeto przy jm ie ode m nie opracow anie k ry ty c z n e dzieła A ntoniego K arbo w iaka pt. M łodzież polska akadem icka za granicą2, płacąc m i za nie ho n o rariu m w ynoszące po­ łow ę ceny h o n o rarió w w y p łacan y ch przezeń w spółpracow nikom .

G dybyście się n a to zgodzili, posłałbym W am uzupełnienie kw oty p otrzeb nej do naby cia pięciu tom ów (licząc z tom em w stępn y m ) Pa­ m iętników generała Prądzyńskiego 3.

P o trz e b u ję dzieła tego, chcę bow iem napisać: Z tamtego świata głos Ignacego P rą dzyńskiego 4. W sposób ten oddacie m i przysługę jeszcze jed n ą.

Czy zgoda? . ..

P osyłam W am ręk o pis i czekając n a odpowiedź W aszą zasyłam W am pozdrow ienia koleżeńskie — sługa

Z. M iłkow ski

1 W p rzy p isie do a rty k u łu J. B a u d o u i n d e C o u r t e n a y a W s p r a w i e

,,a n t y s e m i t y z m u p o s t ę p o w e g o ” red ak cja stw ierd za ła , że n ie zgadza się ze sta n o ­

w is k ie m autora, a le też, że „»K rytyka« n ie jest organem p a rtii żadnej, p o le dla s ie b ie m a ją tu p r z e d sta w ic ie le różnych o d łam ów le w ic y p o ls k ie j”.

(11)

2 A . K a r b o w i a k , M ł o d z ie ż p o l s k a a k a d e m i c k a za gra nicą . 17951910. K ra ­

k ó w 1910.

3 P a m i ę t n i k i g e n e ra ła P r ą d z y ń s k i e g o . O p racow ał B. G e m b a r z e w s k i . T. 1— 4. T om w stę p n y , pt. G e n e z a p o w s t a n i a li s t o p a d o w e g o , n a p isa ł J. M o s z y ń ­ s k i . K rak ów 1909.

4 B roszury tak iej M iłk o w sk i n ie n a p isa ł, n ie udało się stw ierd zić, czy n ie p o w sta ł ta k i artykuł.

11

3 VI 1911 Szanow ny P a n ie i Kolego,

Ze dw a — jeżeli nie w ięcej ty g od n i tem u otrzy m ałem Prądzyńskiego. N ie podziękow ałem na razie za p rzy sła n ie m i dzieła tego, dom yślając się z nazw y firm y k sięgarskiej, co je w ysłała, żeście urządzili p rzen o ­ siny Rzeczy o obronie czynnej i o S. N. n a skład u G e b e t[hjnera i W ol- f[f]a i że m n ie o szczegółach p rzen o sin ty ch zaw iadom ić raczycie. Do o trz y m an ia przeto w iadom ości tej odkładałem podziękow anie, k tó re — po o trzy m an iu onej — p rzesy łam W am, Kolego Szanow ny, całym a szczerym sercem .

W iadom ość jed n ak jeszcze jed en zaw iera w sobie dom ysł — do­ m ysł odnoszący się do nabycia P am iętników Ignacego Prądzyńskiego. P oniew aż z listu W aszego n a ra c h u n k u W ojnara dow iaduję się, że księg arn ia K. W ojn ara ze sp rzed aży dziełka m ego w ręczyła k. 150, zapew ne więc z k w o ty tej opłaciła w arto ść dzieła P rądzyńskiego. O p łatę tę przypuszczając, oczekuję, z pożądliw ością człow ieka nie obfitującego w m am onę, o odesłanie [!] m i różnicy pom iędzy kw o tą w yd aną na

Pam iętniki I. P. a tą, k tó ra się m n ie należy.

D ziękuję W am raz jeszcze za w yśw iadczone m i przysługi, zasyłam W am, Szanow ny Panie, serdeczne pozdrow ienia koleżeńskie — sługa pow olny

Z. Miłkowski 12

15 V I 191 1

Szanow ny P a n ie i Kolego,

T yle m i koleżeńskich w yśw iadczacie przysług, iż się lękać zaczy­ nam , ażebym W am za nie odpłacił ty m chlebem pow szednim , jakim jest niew dzięczność. C hyba to jed n a k nie n astąp i, z te j bodaj racji, że dla m n ie „k iedy ś” nie n a d e r jest długim . N ie będzie już n a to czasu.

I te ra z oto do p rzy słu g daw n iejszy ch m am do przyłączenia podzięko­ w anie W am za ponaglenie p. W o jn ara do uiszczenia się m i z długu 150 k. Są m i one obecnie b ardzo p o trzeb n e ze w zględu na m ocne m oich w y ­

(12)

L IS T Y Z Y G M U N T A M IŁ K O W S K IE G O D O W IL H E L M A F E L D M A N A 555

d atk ów pom nożenie się w obec zbliżania się te rm in u zjazdu sierp n io ­ wego R ad y M uzeąlnej w R apersw ilu. N a zjeździe ty m rozstrzy gn ąć się m a k w estia istn ien ia M uzeum , k w estia m ocno in te resu jąc a , k tó re j roz­ strzygnięcie n a ra ż a m nie n a o p łaty d u ż e nie ty lk o poczty, lecz i d r u ­ ków, zazw yczaj n ag le i niezw łocznie w razach tak ich p o trzeb n y ch 1.

D ziękując w ięc za w yśw iadczenie m i tyczącej się d łu g u owego p rz y ­ sługi, zasyłam W am , Kolego Szanow ny, serdeczne pozdrow ienia koleżeń­ skie — sługa pow olny

Z. M iłko w ski

1 Zjazd R ad y M u zea ln ej w d n ia ch 8— 11 V III 1911 od b y ł się w k u lm in a c y jn y m m o m en cie w a lk i p rzeciw k ie r o w a n iu M uzeum p rzez k u stosza R u ży ck ieg o oraz m iał u sto su n k o w a ć się do p ro jek tó w p r z e n ie sie n ia M uzeum do L w o w a , z w a l­ cza n y ch g w a łto w n ie w R ad zie M u zealn ej w y łą c z n ie p rzez sam ego M iłk o w sk ieg o (zob. P r o t e s t M iłk o w sk ieg o z 29 X II 1910. „ S ło w o P o lsk ie ” 1911, nr 4. — S. S z p o ­ t a ń s к i, S p r a w a ra p ersw ilsk a . „ K rytyk a” t. 29 (1911), s. 100). P rzed, w c z a ­ sie i po zjeźd zie p isa ła o ty m bardzo w ie le p rasa p o lsk a i w ie lo k r o tn ie w y ­ p o w ia d a ł się ta k że sam J eż (np. u lotk a z lip c a 1911, W s p r a w i e r a p e r s w i l s k i e j ,

G ło s k o n t r o l e r s k i , a r ty k u ły w „ S ło w ie P o lsk im ” i w ie lu in n y ch p ism ach ; o b fite

m a te r ia ły do te g o za g a d n ien ia zob.; B ibl. O sso lin eu m , rk p sy 12038 III, 12846 II, 12847 IV).

13

22 IX 1911 S zanow ny P anie,

Ju ż em dług W ojn[ara] zam ieścił w ru b ry c e s tra t, z k tó ry m i się n a tym polu często spotykam , k ied y o trzym ałem k a rtę W aszą. W zruszyła m nie ona. Że m i grosz potrzeb n y, tem u n ie przeczę. Nie proszę w ięc W as o nieup om in an ie, ale proszę o nieo d daw an ie sp raw y tej pod sąd p a ń ­ stw ow y. Nie lu b u ję się w procesach. W ostateczności n iech ro zstrzyg n ie sąd obyw atelski, w olałbym jed n a k bez są d u się obejść.

P a n i W [ojnarow a] pisała do m nie w czerw cu i p rzy rzek ła w im ie­ n iu m ęża uiszczenie się z d łu g u w lipcu.

D ziękując W am za k a rtę , zasyłam pozdrow ienia koleżeńskie — sługa pow olny

Z. M iłkow ski

14

1 XI 1911 S zanow n y R edaktorze,

Z nów do W aszej kołaczę „ K ry ty k i” . M am n a w arstacie p rac ę ob­ szern iejszą, p t. O r a tu n e k dla M u zeu m w Rapersw ilu!, d ed yko w an ą za­ m ian o w an ej n a o statn im w R ap[ersw ilu] zjeździe p rzez R adę M uze­

(13)

a ln ą — K om isji U staw ow ej, m ają ce j za zadanie przerobienie U staw y niegodziw ej n a godziwą. K om isja ta, do k tó rej w chodzi czterech m iesz­ kańców K rako w a i k tó ra — ja k się zdaje — w K rako w ie p rzeró bkę opracow ać m a, nie dała jeszcze zn ak u życia. Może praca m oja ponagli ją. W każdym razie poczuw am się do obowiązku, jako b y ły ko n tro ler, udzielić jej w skazów ek odpow iednich, zaczerpniętych z dośw iadczenia w ieloletniego ł.

Owóż — zgłaszając się do W as, Szanow ny R edaktorze, chodzi mi przede w szystkim o to: czy dla p rac y m ojej, k tó re j połow ę dostarczyć bym W am m ógł w połow ie poczynającego się dziś listopada, znajdzie się w piśm ie W aszym m iejsce i czyby ona — w razie, gdyby m i się to w ydało p otrzebnym — m ogła, pó ukazan iu się jej w „ K ry ty c e ” , w yjść w broszurze?

Spis rzeczy w niej p rzed staw ia się, jak n a stę p u je: D edykacja. R y- dzynizm galicyjski. P la n k am p an ii zaborczej. „O rzeczenie” K om isji W e­ ry fik a c y jn e j. A rty k u ł d ra S trońskiego w „R zeczypospolitej” . U staw a ratu n k o w a 2.

U ratow an ie M uzeum N[arodowego] P[olskiego] za granicą bardzo, bardzo m nie obchodzi nie tylko ze w zględu n a szanow anie woli założy­ ciela 3, ale i z pow odu m nożenia się w ychodźtw a polskiego w E uropie zachodniej. W A m eryce w y chodźtw u w stęp u trud nio no , m usi się więc trz y m ać E uropy. Dla niego przeto, ażeby n ie przepadło dla Polski, po­ trzeb n y m i są ogniska p o steru n ko w e takie, ja k m uzea, szkoły, sto w arzy ­ szenia k u ltu ra ln e .

Nie p otrzeb u ję jed n a k n aw racać W as w k ie ru n k u tym . K ończę więc pisanie, zasyłając W am cześć i pozdrow ienia.

Sługa pow olny Z. M iłko w ski Co z W ojnarem słychać? . . .

1 K om isja U sta w o w a w y b ra n a zo sta ła na zjeźd zie 11 V III 1911 (zob. „Słow o P o lsk ie ” 1911, nr 382). S k ład jej p o d a je lis t 15; b rak u jącego n azw isk a n ie udało s ię u zu p ełn ić. W sp om n ian a tu taj p raca n ie b y ła d ru k ow an a w „K ry ty ce”, n a to ­ m ia st już w cześn iej M iłk o w sk i za p o w ia d a ł „uprzyk rzen ie s ię ” tej K om isji („Słow o P o ls k ie ” 1911, nr 429), a później p u b lik o w a ł w zw iązk u z tą spraw ą artyk u ły, zw łaszcza w en d eck im „ S ło w ie P o lsk im ”.

2 R yd zyn izm — g łośn a sp raw a zak u p ien ia o rd y n a cji ryd zyń sk iej po śm ierci k sięcia A. S u łk o w sk ieg o w r. 1909 p rzez rząd pruski. Z ajm o w a ła ona op in ię polską n ie ty lk o w zaborze p ruskim , a le ta k że w G a licji i K r ó le stw ie w la ta ch 19C8—

— 1 9 1 4 — K am pania zaborcza — p la n y w ła d z m ia sta L w o w a sp row ad zen ia tam b ib lio tek i ra p ersw ilsk iej. — „O rzeczen ie” K om isji W ery fik a cy jn ej — broszura:

(14)

L IS T Y Z Y G M U N T A M IŁ K O W S K IE G O D O W IL H E L M A F E L D M A N A 557

jako ręk op is. R a p e r sw il 1911 (Bibl. O sso lin eu m , rkps 12847 IV, s. 89— 120) — zaw iera w y n ik i badań, o d cią ża ją cy ch te n d e n c y jn ie R u życk iego ze sta w ia n y c h m u zarzutów . — A r ty k u ł S. S t r o ń s k i e g o — W s p r a w i e R a p e r s w il u . „R zecz­ p o sp o lita ” 1911, nr 59. S tro ń sk i b y ł sek reta rzem K o m isji W ery fik a cy jn ej. — U sta w a ratu n k ow a — chodzi o zm ian ę sta tu tu M uzeum R a p ersw ilsk ieg o .

3 W ła d y sła w a P latera.

15

25 X I 1911 Szanow ny R edaktorze,

O dpow iadam W am n a k a rtk ę z 22 X I r. b. listem , poniew aż p o trz e ­ buję pom ówić z W am i n a osobności.

Ja k w iecie, n a ostatn im R ad y M uzealnej w R apersw ilu zjeździe za­ m ianow ana została K om isja, złożona, z w y ją tk ie m T arnaw skiego z P rz e ­ m yśla, z sam ych k rak o w ian : d r E rn . B androw ski, d r Ju l. G e rtle r, d r Aug. Sokołowski, inż. W ład. T u rsk i i d r S tr o ń s k i1 i kto ś zdaje się jeszcze. K om isja ta, n azw an a „ustaw o w ą” 2, m a za zadanie: p rzerobienie U staw y w adliw ej n a p o p raw n ą i p rak ty c zn ą . N ie u k on sty tu o w ała się ona jesz­ cze i nie rozpocznie p rac y gdzie indziej jeno w K rakow ie, nie prędzej aż w r[oku] przyszłym , w je d n y m z m iesięcy poprzedzających zjazd przyszłoroczny.

Nie p o trzeb u ję m ów ić W am, ja k m n ie K om isja ta o b ch od zi!. . . Za­ m ierzam przeto: n ajp rz ó d przy p om n ieć jej o zadaniu, jak ie w zięła na siebie, n astęp n ie w skazać jej, co m a robić, a czego nie robić.

N a to, ażeby to w szystko u g ru n to w a ło się w pam ięci i u m ysłach członków K om isji, w y d a je m i się rzeczą w skazan ą: przem aw ianie do nich słow em d ru k o w a n y m — a zatem tra fia ją c y m nie ty lk o do nich, ale i do opinii publicznej — co m iesiąc przez całą ro k u 1912 pierw szą połowę. W sposób ten rozbudziłbym i ro zru szał ich i do niejednego z n ich p rze­ konania tra fił.

Tej pom ocy nie udzieli m i b ro szu ra raz w ydana i raz przez każdego członka K om isji czytana, a przez W o jn ara w ydan a na to, ażeby po w y ­ d a n iu ja k n a jry c h le j zapom nianą przez a u to ra n a w e t została.

Ale m oże W am, R edaktorze, p u b lik o w an ie w ten sposób p rac y m o­ jej zaw adza. To co innego. Z re sz tą o p racow yw anie arty k u łó w do niej w g ru d n iu b ym dopiero rozpoczął i w g ru dn iu, około 15, posłałbym W am pierw szy (D edykacja) na styczeń, 30 — n a lu ty itd.

Dogodzi W am to czy nie?

O czekując na łaskaw ą odpow iedź W aszą, zasyłam W am, S zanow ny R edaktorze, pozdrow ienia serdeczne — słu ga pow olny

(15)

W ybaczcie m i n ieporządek listu. P isałem go od d ru g ie j stro n n ic y pod w rażen iem śm ierci K a rc ze w sk ie g o 3, o k tó re j wiadom ość teleg raficznie m nie doszła z K rak o w a pośrednio.

1 D r L eonard T a r n a w s k i — a d w o k a t z P rzem yśla; dr E rn est B a n - d r o w s k i — człon ek S tro n n ictw a D em ok racji P o lsk ie j, p o seł na sejm g a lic y jsk i i c zło n ek k ra k o w sk iej rady m iejsk iej; dr J u lia n G e r t l e r — a d w o k a t z K ra ­ k o w a i rad n y m iejsk i; dr A u gu st S o k o ł o w s k i — p rofesor i p rezes K oła A r ty sty czn o -L itera ck ieg o w K rak ow ie; in ż. W ła d y sła w T u r s k i — u rzęd n ik w y d z ia łu p o w ia to w eg o i radny m ie jsk i w K ra k o w ie; dr S ta n isła w S t r o ń s k i — zn an y p o lity k , zb liżon y do P od olak ów , i p ro feso r ro m a n isty k i w K rak ow ie.

2 Zob. p rzyp is 1 do listu 14.

3 W a cła w K a r c z e w s k i (zm. 24 X 1911) — litera t, b y ł b ib liotek arzem w M uzeum R a p ersw ilsk im w latach 1900— 1910, za in ic jo w a ł on a k cję m a ją cą u zd ro w ić ta m te jsz e sto su n k i, o czym p isa ł w ie lo k r o tn ie w p ra sie i broszurach. P o p iera ł go w tej ak cji M iłk ow sk i.

16

11 III 1913 Szanow ny R edaktorze,

N apadam n a W as pow tórnie. W yśw iadczyliście m i ogrom ną r. 1910 przysługę, um ożliw iając now e rozszerzone R zeczy o obronie c zy n n e j i o S ka rb ie N a ro do w ym w ydanie. Z w racam się do W as z prośbą o za- pośredniczenie m i w m a te rii tej sam ej — ty lko nie o żadne w ydanie, a o oddaw anie chodzi.

N ależy m i się coś — n ie pom nę, ile — od p . K. W ojnara. Poniew aż sk ład R ze c zy o... od K. W. do k sięg arn i G ebet[h]nera i W [olffa] p rzen ie­ śliście, i tam w ięc coś się może sprzedało.

Liczę, S zanow ny Panie, n a to, że jak sp raw am i ty m i zajm ow aliście się p rzed laty, ta k zająć się raczycie obecnie — co do należytości w księ­ garn i jed n ej i dru g iej jako też c o d o p r z y s ł a n i a m i p r z e z G e b e t [h] n e r a i W o 1 [f] f a R z e c z y o o b r [o n i e ] e g z e m ­ p l a r z y z e 25.

Ł askaw e załatw ienie tej spraw y sp otęg u je dla Was, R edaktorze Sza­ now ny, wdzięczność znanego W am ze stro n y nie najgorszej człow ieka, podpisującego się

Z. M iłkow ski A dres mój jak w yżej, w Szw ajcarii.

(16)

L IS T Y Z Y G M U N T A M IŁ K O W S K IE G O D O W IL H E L M A F E L D M A N A 559

17

20 III 1913 Szanow ny R edaktorze,

D ziękując W am za łaskaw e zajęcie się sp raw ą m oją, zaw ia[dam ia]m Was, że zajm ę się m ocno w skazaniem W am m ateriałó w do b ard zo po­ trzebnej [!] przedsięw zięcia 1. Zapow iadam W am jasno, że przeze m nie w skazane m a te ria ły b ęd ą pochodziły przew ażnie ze sfery p rzek o n an io ­ w ej, u p raw ia jąc e j p a trio ty z m , dem ok raty czn ą niepodległościow ość i sp ra ­ w iedliwość społeczną w w ielu p u n k tac h z socjalizm em zgodną. O socja­ listycznych do p ra c y W aszej m ate ria ła c h lepiej w iecie ode m nie.

Zasyłam W am, Szanow ny Panie, serdeczne pozdrow ienia koleżeń ­ skie — sługa pow olny

Z. M iłk o w sk i

1 C hodziło o p rzy g o to w y w a n e przez W. F e l d m a n a D zie je p o l s k i e j m y ś l i

p o li ty c z n e j. Zob. lis ty n astęp n e.

18

3 V 1913 Szanow ny R edaktorze,

Za list z rach u n k iem i za pam ięć o m nie w m om encie w kroczenia żyw ota m ojego w d ziesiąty lat dziesiątek 1 serdecznie W am dziękuję.

Co do źródeł zam ierzonej przez W as p rac y politycznej posłałem W am (proszę o zw ro t po zużytkow aniu) jedno ze źródeł w ażniejszych, dziełko m oje pt. W G alicji i na W schodzie 2, m alu jące stosunek zaboru a u s tria c ­ kiego do sp raw y polskiej i sp ra w y polskiej do k w estii w schodniej w cza­ sie panow ania n a B ałkanie T u rcji i jej w odniesieniu do Polski życzli­ wości — życzliw ości p rzez p o w stan ie styczniow e nie w yzy sk an ej. Mówi o ty m także p rac a m o ja (tom spory) p t. Udział P olaków w spraw ie w schodniej. 1853— 1856, w y d an a w P a ry żu r. 1858 w d ru k a rn i L. M ar­ tinet. Z n a jd u je się ona zapew ne we lw ow skich i krako w sk ich b ib liote­ kach. Polecam rów nież z p rac m oich red ago w any przeze m nie lat d w a­ naście — 1887— 1899 — d w u ty go d nik em igracyjny, w ydaw an y u R eif­ fa w P a ry żu , pt. ,,W[olne] P olskie Słow o” 3. Z m ateriałó w p ió ra n ie mego posiada d ru k i m nogie w biblio tek ach swoich K rakó w jako też Lwów w opracow aniach stań czy k ierii i ugodowców p e te rsb u rsk ich i poznańskich, im iennych i bezim iennych, u k ry w ający ch się pod pseudonim am i roz­ m aity m i („ S k rip to r” 4 пр.), o k tó ry ch lepiej niż ja wiecie.

P rądzyńskiego, dzięki W am, posiadam od daw na, ale egzem plarza przez W as przy słaneg o nie rozcinałem n a w e t jeszcze, ta k m nie była zab- sorbow ała sp raw a rapersw ilsk a, zajm u jąca m n ie jeszcze i obecnie ze

(17)

w zględu n a to, że jeszcze p o zostaje w ręk a c h ludzi o p ierający ch się n a le ­ żytem u jej u regulow aniu. W ciąż m n ie ona żywo obchodzi. P o skończeniu będącej, a do niej się odnoszącej, n a w arstacie u m n ie p rac y — o p racu ję dla W aszej „ K ry ty k i” obszerniejszą P a m ię tn ik ó w P rą dzyńskieg o recen ­

z j ą 5.

M uszę po w zruszeniach, jakie m n ą w strząsn ęły, w ypocząć trochę. W ybaczcie m i, że n a zakończenie niniejszego zw racam się do W a­ szych łaskaw y ch n a m nie względów . K ołacę do n ich w p otrzebie w yegze­ kw ow ania z naciskiem d łu g u od W o jn ara i p rzesłan ia należności z r a ­ c h u n k u G ebet[h]ner i Sp.

Z asyłam W am, R edaktorze Szanow ny, koleżeński uścisk dłoni — sługa pow olny

Z. M iłkow ski

1 M iłk o w sk i 90 la t sk o ń czy ł d op iero 23 III 1914.

2 Z. M i ł k o w s k i , W G a lic ji i n a W schodzie . P r z y c z y n e k do d z i e j ó w p o ­

w s t a n i a 1863. P ozn ań 1880. S ą to w sp o m n ie n ia z w y p r a w y Jeża p rzez R um u n ię.

S to su n ek autora do T u rcji w tej k sią ż c e je s t bardzo sto n o w a n y , u zn aje T urcję za „n atu raln ego P o lsk i sp rzy m ierzeń ca ”, a le k o n ta k ty z w ła d za m i tu reck im i n a zy w a „ d elik a tn y m i i d ra żliw y m i”, a p e r sp e k ty w y in te r w e n c ji tu reck iej „m irażem ” (zob. s. 93, 118— 119, 194— 195).

3 O rgan L igi P o lsk iej.

4 C hodzi o p racę zb iorow ą pod red a k cją S c r i p t o r a [E. P i l t z a ] , M a t e r i a ł y

i m y ś l i p o li ty c z n e . Т. 1: N a s z a m ł o d z i e ż (K raków 1902, 1903); t. 2: N a s z e s t r o n ­ n i c t w a s k r a j n e (K raków 1903), w y m ierzo n ą p rzeciw so cja lizm o w i i end ecji.

5 R ecen zja taka n ie uk azała się, p ra w d op od obn ie M iłk o w sk i n ie zd ążył jej napisać.

19

19 I 1914 Szanow ny Panie,

List, któ ry m eście m nie o statn io zaszczycili, tow arzyszy pierw szem u tom ow i opracow anego przez W as dzieła D zieje po lskiej m y śli p o lity c z­ n ej w okresie poroźbiorow ym L W liście ty m w y czy tu ję, że poniew aż w ostatn im m yśli owej p rzejaw ie czynnym m agna pars byłem , na pomoc m oją w e w zględzie w ykazu źródeł jako też p rzy pom inan ia fak tów li­ czycie.

Nie m ogłem n a list ów niezw łoczenie odpow iedzieć dla dw óch po­ wodów: 1° m usiałem się z dziełem W aszym zapoznać, 2° zachorow ałem był i d n i kilk a w łóżku odleżeć m usiałem .

Pozdrow iaw szy, odpow iadam .

Co do źródeł. W posiadaniu m oim znalazłoby się parę, ale W am na pew no znanych, jak np. W G alicji i na W schodzie i jakieś w rodzaju

(18)

tym a rty k u ły i p ióra m ego k o resp o n d en cje po dziennikach rozsypane, któ ry ch w sk azan ie z pam ięci niem o żliw y m m i jest. P ołow y p rac m oich litera c k ic h nie p am iętam . W yd aw ałem la t 12 „W olne Polskie S łow o” we dw adzieścia k ilk a la t po p o w stan iu styczniow ym . W „W PS” często o p o w stan iu m ow a być m usi. Z n a jd u je się ono zapew ne w R apersw ilu, jak pism o tygodniow e w y d aw an e przez Elżanow skiego p rzed pow staniem przez la t k ilk a w P a ry żu , k tórego ty tu ł z pam ięci m i w ypadł 2.

Pom agać W am jed n a k poczuw am się do obow iązku w dzięczności za p arę oddanych m i przez W as przy słu g, z k tó ry c h co do jedn ej o u zu p eł­ nienie proszę.

W yw dzięczyć się W am m ógłbym w sposób d w o jaki — jeden tru d n ie j­ szy, d ru g i łatw iejszy . T ru d n iejszy p o leg ałb y n a ułożeniu dla m nie sp e­ cjaln ie k w estio n ariu sza przez W as — kw estio n ariu sza odnoszącego się do tom u drugiego. Ł atw iejsze by ło b y zw racanie się do m nie o w y ja śn ie ­ nie w każdym w y p ad k u w ątp liw y m .

Co się źródeł tyczy, ogrom ną tak o w y ch ilość w sk azu je T y tu s F i l i ­ p o w i c z w p rzy p isach w a rty k u le p t. W obec racji stanu, zamieszczo­ nym na p ierw szym m iejscu w now orocznym „B iblioteki W arszaw sk iej” zeszycie 3.

L ist n in ie jsz y zakończę prośbą o uzup ełn ienie przysługi. P rz y słu ­ żyliście się m i czasu onego w y n alezien iem w y daw cy na rozszerzoną b ro ­ szurę m o ją R zecz o obronie c zy n n e j i o S ka rb ie N arodow ym . U zupełnie­ niem jej będzie, jeżeli zadość uczynić raczycie prośbie m ojej i w yegze- k[w ]uje[cie] u W o jnara d łu g fr. 150, chociażby przym usow o, gdyby sie to p o trzeb n y m okazało.

1 Tom 1 u k azał się na p rzeło m ie la t 1913 i 1914.

2 „P rzegląd R zeczy P o lsk ic h ”, w y d a w a n y w la ta ch 1857— 1862.

3 T. F i l i p o w i c z , W o b e c r a c j i sta n u . I n t e r w e n c j a d y p l o m a t y c z n a m o c a r s t w

w 1863 r. „ B ib lio tek a W arsza w sk a ” 1914, t. 1, z. 1

20

9 II 1914 1 P. W ojnar p rzy słał m i fran k ó w 40 n a rach u n ek , zapew ne n a rzecz dłu g u . W inienem to łaskaw ej in te rw e n c ji W aszej, o k tó rą n ad al u p ra ­ szam .

Z afrap o w ały m nie w „ K ry ty c e ” a rty k u ły L e liw y 2. M am zam iar w m a te rii tej w piśm ie W aszym głos zabrać, jeżeli w nim w m iesiącu m arcu m iejsce n a pisanie m oje się znajdzie 3.

Sługa pow olny Z. M iłkow ski

L IS T Y Z Y G M U N T A M IŁ K O W S K IE G O D O W IL H E L M A F E L D M A N A 561

(19)

2 K ilk a a r ty k u łó w M. L e l i w y , o p u b lik o w a n y ch w „ K r y ty c e ” w k oń cu r 1913 i na p o czą tk u 1914, d o ty czy ło ru ch u w o jsk o w e g o w G alicji.

3 Żaden tak i a r ty k u ł M iłk o w sk ieg o n ie u k azał się w „ K ry ty ce”.

21

21 II 1914 N ajszanow niejszy R edaktorze,

P osyłam W am p raw ie b ru lio n, czyniąc zadość żąd aniu W aszem u ty ­ czącem u się założenia Ligi. Z ałożenie odbyło się tak , ja k je w b ru lio n ie opisuję. B rulio n d a się p rzez szkła pow iększające odczytać 1.

Do zam ierzonej p rac y W aszej polecam d w u ty g o d n ik „W olne P o lsk ie Słow o” .

W m arcu do „ K ry ty k i” nap iszę o L eliw y Z polskiego ru ch u w o jsk o ­ wego 2.

Z asyłam W am , Szanow ny R edaktorze, w raz z pozdrow ieniem se r­ decznym w y z n a n ia szacu n ku rzeteln ego . S ługa pow olny

Z. M iłko w ski

1 B ru lion u n ie u d ało s ię od n aleźć. Na tej r e la c ji oparł się F e l d m a n w Dziejach polskiej myśli politycznej (t. 3, w y d . 1: W arszaw a 1920, s. 58—59; w yd . 2: W arszaw a 1933, s. 247), p isząc: „P odług b rosz[ury] Skarb Narodowy Polski i obszernego lis tu §p. Jeża do p iszą ceg o te sło w a , z dn. 18 lu te g o 1914, list ten , m im o dow od ów sła b n ą cej p a m ięci p rzeszło d z ie w ię ć d z ie się c io le tn ie g o starca, p r z y ­ n osi m n ó stw o sz c z e g ó łó w , k tó re dotąd d rukiem się n ie p o ja w iły ”.

2 (W), M. L e 1 i w a, M. K u k i e ł , Z polskiego ruchu wojskowego. „K ry ty k a ” t 41 (1914).

22

3 III 1914 Szanow ny R edak to rze,

Na o sta tn ią — z 28 lutego — k a rtę W aszą, w czora o trzy m aną, dziś odpowiedzieć m ogę. Chodzi W am o jakieś p ropozycje angielskie co do le­ gionistów polskich r. 1877 — o czym żadnej n ie p osiadam wiadom ości. Na tą d a tę pam ięć m o ją n a tę ż a m i nic n ie zn ajd u ję. Rok 1877 nic m i 0 żadnych p o lskich legionach i o A nglii nie m ó w i1.

W spom nienie m oje, w iążące legiony z A nglią, odnoszą się do w ojny ro sy jsk o -tu rec k iej, k tó ra się rozpoczęła r. 1853, a zakończyła jako w ojn a Rosji z T u rcją, A nglią, F ra n c ją i S a rd y n ią — r. 1856. O w ojnie tej 1 o u d ziale w n ie j P o lak ó w dużo się w czasie swoim m ów iło i pisało. Polaków dw a g a tu n k i em ig racy jn e, d e m o k raty czn y i a ry sto k ra ty cz n y , mocno się n ią in tereso w ało . D em o kracja o fiarow ała się b y ła T u rc ji z po­ mocą pod p ostacią legionów. A ry sto k ra c ja postać tą, ze w zględów d y plo ­

(20)

m atycznych, zm ien iała co do n a z w y i o fiarow ała się T u rc ji z pom ocą pod m ianem „K ozaków S u łta ń sk ic h ”. B ył to k o ncept M ichała Czajkow skiego, który, celem po zyskania d lań u znan ia tureck iego , sam ze siebie ofiarę zrobił, przeistaczając się z gorliw ego k a to lik a w ró w n ie gorliw ego isla- m itę. P rzeisto czen ie się to zraziło do eks-C zajkow skiego H otel L am ­ bert, ognisko polskiej a ry s to k ra c ji e m ig rac y jn ej, w k tó re j [w m iejsce] zestarzałego k sięcia A dam a głów ną [rolę] w d ziałalności d y p lo m aty cz­ nej, pełnionej przez w u ja jego, o d g ry w ał zastępczo W ładysław h r. Za­ m oyski, p u łk o w n ik z r. 1831, dzieln y żołnierz, w d y p lom acji ato li n ie ­ szczęśliw y. D la d yp lo m acji polsk iej w o jn a w schodnia b y ła g ra tk ą n a d a ­ jącą się do w y zyskania. J ą ł się teg o Z am oyski i udało się m u: uzyskać dla siebie, w raz z ty tu łe m gen eralsk im , organizow anie n a w o jn ę z R osją dw unastoty sięczn ej dyw izji, złożonej z p iech o ty, jaz d y i a rty le rii. Zysk ten, osiągnięty kosztem w y lew u n ie k rw i, lecz in try g , oszczerstw i po d­ stępów bez liku, n ie p rzy d a ł się n a nic. O rgan izację d y w iz ji angielskiej, zaledw ie zaczętą, zw ijać i rozpuszczać trz e b a było. M ikołaj I u m arł. A leksander II o pokój p rzy m ierzo n e przeciw ko R osji m ocarstw a p opro­ sił i prośbę jego pośpieszne spotkało zadośćuczynienie.

U k ład y o pokój d o k on ały się w P a ry ż u , gdzie o rg anizacje polskie w ojenn e w T u rc ji i pro teg o w an e p rzez A nglię legiony m ilczeniem po­ m inięte zostały.

Nie zm ilczałem jed n a k ja. O ty m w szystkim , co n a s w T u rc ji w cią­ gu w o jn y w schodniej dotknęło, ja k n a jd o k u m e n tn ie j spisałem i u M ar- tin e ta w P a ry ż u w r. 1858 w y d a łe m p t. U dział P o lakó w w w o jn ie w schodniej. K siążka ta szybko się rozeszła.

C zytam tom 1 W aszych D ziejó w p o lsk ie j m y ś li p o lity c zn e j i z n a jd u ję je dziełem w ażnym , ze w zględu zw łaszcza n a d o k u m en ty , k tó ry c h jest ona w skaźnikiem , bodaj czy nie w y c z e rp u ją cy m d la uczonych p rze b y ­ w ający ch w pobliżu b ib lio tek p ublicznych.

Czy znacie U dział P olaków w w o jn ie w sc h o d n iej? J e s t ona [dziełem] do znalezienia tru d n y m . W b ib lio tek ach k rak o w sk ich i lw ow skich zn a j­ dow ać się m usi.

Z asyłam W am, Szanow ny R edakto rze, pozdrow ienia serdeczne Z. M iłko w ski

P S. B yłbym S zanow nym K olegom S okolnickiem u i S z p o ta ń sk ie m u 2 m ocno w dzięczen, gd y b y ponaglić rac z y li p an a W o jn ara do uiszczenia się z d łu g u w zględem m nie.

L IS T Y Z Y G M U N T A M IŁ K O W S K IE G O D O W IL H E L M A F E L D M A N A 5 6 3

1 W rzec z y w isto śc i w cza sie k ry z y su w sc h o d n ie g o A n g lia sta ra ła się poru szyć P o la k ó w p rzeciw R osji i m. in. w T u rcji rozp oczęto z n ie w ie lk im p ow od zen iem w erb u n ek do le g io n u p o lsk iego.

(21)

2 K o n ta k ty z M. S o k o ln ick im i S. S zp o ta ń sk im M iłk o w sk i zad zierzgn ął w zw iązk u ze sp raw ą ra p ersw ilsk ą . S o k o ln ick i, p o d ó w cza s m ło d y h isto ry k , o sk a r ­ żo n y został p rzez z w o len n ik ó w R u życk iego o n ie le g a ln e n a b y c ie w a r to śc io w y c h k sią żek z b ib lio tek i za n isk ą cenę. S zp otań sk i b rał u d zia ł w a k cji p u b lic y sty c z ­ nej.

23

29 VI 1914 Szanow ny R edaktorze,

Rów nocześnie z niniejszym w ysyłam re d a k c ji „ K ry ty k i” a r t y k u ł 1 u siłu jący przekonać ludzi, ż e w n a s t r o j u w o j e n n y m obecnie p a n u jący m m y d la siebie m oglibyśm y pieczeń upiec, gd y byśm y się zor­ ganizow ali odpow iednio. „ K ry ty k ę ” k w estia ta in te re su je . A rty k u ł w d u ­ chu ty m pod piórem m i rósł, rósł i urósł. U praszam o łask aw e dla niego w zględy.

W ojnar, dzięki W am, zaczął m i d łu g spłacać. O trzy m ałem n a r a ­ c h un ek onego d w u k ro tn ie — zdaje m i się — po fra n k ó w 40. Czekam na ciąg dalszy.

Co do W as, R ed aktorze Szanow ny, p e w n y jestem , iż n a h o n o rariu m za a rty k u ł długo czekać nie będę.

Z asyłam W am pozdrow ienia serdeczne. Sługa pow olny

Z. M iłk o w sk i

1 A rty k u ł n ie zo sta ł ogłoszon y. Zob. lis t 24

24

17 V III 1914 Szanow ny — p rzezacn y R edaktorze,

Czasu onego kiedym red ak cji „ K ry ty k i” posłał, tyczący się niep o d le­ głościowego m łodzieży polskiej n a s tro ju a rty k u ł, w idoki w o jn y inaczej się niż dziś p rzed staw iały h Z ra c ji tej u p raszam W as, R edak torze Sza­ now ny, o łaskaw e odesłanie m i a rty k u łu mego. N ie p rz y d a ł się on W am ; dla m nie będzie on m iał znaczenie archiw alne.

Dzięki w m ieszaniu się A u strii w sp raw y b ałk ań sk ie i zam ąceniu przez n ią takow ych z w o jen k i a u stria c k o -ro sy jsk ie j o S erbię zrobiła się w i e l k a w o j n a e u r o p e j s k a . Szykow ało ją niem ieckie w r ę ­ kach d y n a stii H ohenzollernów cesarstw o — d y n a stii ch oru jącej n a w ła ­ d an ie n a k u li ziem skiej, w yw ołała A u stria. Udział w tej w o jnie P o la ­ ków m a znaczenie inne niż to, jak ie m iał w ro sy jsk o -a u stria ck ie j w o­ jence. W tej o statn iej spraw a po lsk a zależała od n a p stry m koniu jeż­ dżącej łaski au striack iej.

(22)

L IS T Y Z Y G M U N T A M IŁ K O W S K IE G O DO W IL H E L M A F E L D M A N A 665

W ta m te j zaś, w k tó re j sk ład ające się z m ocarstw tej m ia ry i w agi co A nglia, F ra n c ja i R osja T rój porozum ienie w eźm ie się za b a ry z T ró j- przym ierzem , pozbaw ionym w ażnego członka trzeciego (Włoch), a za po­ tężne uw ażan ym być m ogące jeno w obfębie rzeszy niem ieckiej w pi- k ielh aubie p ru sk ie j. W p rzy m ierzu ty m A u stria, ze sw oją a rm ią w różno­ b arw n y ch łata ch i z fin an sam i roztrw on io n y m i n a rep ero w an ie błędów błędam i w iększym i, sm u tn ą g ra rolę.

D oczekaliśm y się n ajw ażn iejszy ch w d ziejach ludzkości w ypadków . Z asyłam W am, Szanow ny R edaktorze, w yznania czci, z ja k ą dla w as zostaje sługa pow olny

Z. M iłko w ski

1 Zob. lis t 23.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W toku dyskusji członkowie Prezydium NRA zwrócili uwagę na inicjatywy 1 działania środowiskowe, omówili tok prac nad ustawą — Prawo o adwokaturze i na

Abstrahując od kwestii braku jednomyślności w sposobie ujmowania przez przed­ stawicieli nauki przedmiotów ochrony przepisów zamieszczonych w rozdziale XXXVI k.k.,

Poszukując przyczyn tej tendencji oraz zasad, na jakich zazwyczaj opiera się w ustawach wyższa karalność zaboru, nie sposób jest poprzestać na ustawodaw­ stwie

W tym miejscu trzeba od razu wyjaśnić, że założeniem nie jest mechaniczna zmiana zależności z jednego na inny organ państwowy, lecz zharmonizowanie

Dlatego spotyka się poglądy, że przy takim specyficznym sposobie zabezpieczenia mamy do czynienia raczej z prowizorycznym zasądzeniem,“ czy nawet z czymś na

Poświęcona ona jest dwóm podstawowym kwestiom: po pierwsze — w jakim trybie osoba trzecia może bronić swych praw przed niekorzystnymi skutkami przepadku

Wprawdzie ogólne ramy takiego jednolitego programu wyznaczyły kodyfikacje karne (choć w tym czasie wiele spośród 'ich rozwiązań zdążyło się nam zestarzeć lub

„(..) N!ie można natomiast odmówić słuszności zarzutowi obrońcy podniesionemu na rozprawie w Sądzie Najwyższym co do niewspółmiemości kary .pozbawienia