• Nie Znaleziono Wyników

Młoda Polska. T. 2, No 30 (1839)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Młoda Polska. T. 2, No 30 (1839)"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

349

JN° 30.

DNIA

19

PAŹDZIERNIKA

1839.

Prenumerata na Mł o d ą Po l s k ą od 1 października do 1 stycznia 1840 wynosi franków trzy.

Pism a i przesyłki pieniężne adressowane mają być franco a. M. E . Januszkiewicz, rue des M ara:s Saint-Ger m ain, 1 7 bis , a Paris.

Dziś kiedy wszyscy odwołują się do Konstytucji trzeciego Ma­

ja , ci aby pokazać w niej rzucone wolą narodu zasady silnej ino- narchji, tamci aby postępom politycznym i społecznym zacho­

dnich ludów przeciwstawić najwyższe dzieło mądrości i um iar­

kowania, rewolucją prawnie dokonaną; inni znowu traktują lęż konstytucją jako szpargał niegodzien uwagi; nie będzie nie­

wczesną rzeczą rozmysł czytelników naszych nad owem dziełem zatrzymać. Rozprawa umieszczona w numerze 25 Młodej Polski, a której drugą część niebawem dam y, wykaże najuprzedzeńszym jak niesłusznie Konstytucją trzeciego Maja posądzono o wielkie reformy społeczne : tymczasem ogłaszamy bystry oględ tejże ustaw y przez Joachima Lelew ela, mający poprzedzać nowe wy­

danie P orównania trzech konstytucje.

O KONSTYTUCJI TRZECIEGO MAJA p r z e z Jo a c h im a Le l e w e l a.

Demokracka rzeczpospolita w ciele stanu szlacheckiego zawarta, doznała niesłychanego sw ych in s tilu o ij utrapienia w XY11 i X V I I I w ie k u . W szechw ładztw o lu d u szlacheckiego musiało walczyć z wym aganiam i m onarchicznem i ; jego zasada równości z wyłącz- nościam i wynoszącej się nad równość a ris to k ra c ji; jego duch braterstw a z zawziętościami re lig ijn e m i, sektarskiem i i intole- ra n c ją ; jego niepodległość z w p ływ e m i przewagą cudzoziemską.

(2)

350

Instituoje, strażniczki wolności w yradzały się i kaleczały, rokosz, veto, konfederacje, same nawet sejm y; a ciało stanu szlacheckiego, tracąc swą dzielność, w idziało wym ykające się z jego rąk te potężne swego wszech władztwa narzędzia.

Ze wszystkich stron wznosiły się k rz y k i przeciw potw ornem u rzeczy pospolitej sta n o w i, przeciw wadom tyrannizującym ją . N arzekano, przyrządzano się do zaradzenia złemu ; kreślono tym końcem plany; je d n i chcieli napraw ić co b y ło zep sute, drudzy przetw orzyć i zastąpić złe ćzemciś coby lepsze b y ło . P opraw ić, b y ło to rzeczpospolitą i je j instytu cje u trz y m a ć ; podstawić inny na je j miejsce porządek, b y ło to w y w ró c ić rzeczpospolitą a usta­

nowić monarchją. Na tych dwóch stanowiskach, potw orzyły się stronnictw a, i każde postępowało aby m n ićj więcej do swego celu dotrzeć : tymczasem skoszlawienie sprężyn rzeczypospolitej pom y­

kało się dalej. -

W ty m u tra p ie n iu , powstała konfederacja Barska. Niem iała ona innego w zawiąsku swym w id o ku , tylko niep odle głość, lecz konfederaci w ustroniu na obcej ziem i w Cieszinie lu b E perje s, z dala poglądając na następńy los ojczyzny, zatrzym yw ali baczność nad je j przyszłym urządzeniem. W nadziei rychłego powodzenia, gotow ali się skreślić na ten koniec plany, rozważali czyli ją napra­

w ić lepiej czy przeistoczyć : do tego szukali św iatła u cudzoziem­

ców. W ie llio rs k i jic h umocowany posłannik do Francji , aby dać poznać stan i in stitu cje swego kra ju , różnym publicistom u d z ie lił opisu rządu w Polszczę i w im ie n iu konfederatów , p y ta ł ic h o zdanie. Le M e rcie r de la R iv ić re , ksiądz M a bly i Jan Jakób Rousseau pisali tedy swe postrzeżenia nad rządem Polskim . K o n ­ federaci upadli w swych przedsięwzięciach, a dzieła tych pisarzy pozostały w ręku Polaków i służyły im za radę i przewodnika.

Dwóch Ostatnich m ia n o w icie , pow inny przedewszyslkim zastana­

wiać pilnego badacza prawodawstwa polskiego.

A lb o w ie m ci dwaj pisarze na los P olski w y w a rli w p ły w nie­

zm ie rn y ; ic h dzieła o rządzie po lskim , stały się punktem , z k tó ­ rego niezgodne zdania o prawodawstwo narodowe spierające się w ych o d ziły. Jan Jakób Rousseau au tor kon traktu socialnego , f i­

lo z o f i p u b lic is ta , b y ł obywatelem m aleńkiej rzeczypospolitej ; ksiądz M ablv, h is to rik , badacz i publicista , b y ł poddany m onarchij absolutnej. D aw ali swój sąd o institucjach rzeczypospolitej i udzie­

la li sw ych uwag i rad, ko ło ro ku 1771 na pytanie W ielhorskiego.

S ty l filozofa je s t energiczniejszy, żywszy, treściw szy; bez względu na osobę hrabiego W ielhorskiego, którem u chce być posłuszny, rozbiera p rz e d m io t, i nad n im rozpraw ia. Ksiądz M ably spraw ia się z polecenia ja k dworak, pełen u p rze jm o ści, ustawicznie obraca swe słowa do p a n a hrabiego , ma honor mu pow iedzieć, j e ś l i mu wolno p r z e ło ż y ć ; nie unikając licznych powtarzań , je s t ro zw le­

k ły , a m im o interesu , słaby i blad y. O baj' są tej m y ś li, że Polska powinna pozostać rzecząpo^polilą i ustalić się rzecząpospolitą szla­

(3)

checką; obaj życzą ścieśnić władzę kró le w ską, która im się wydaje w Polszczę być nadto przeważną, a zaprowadzić senatorów obiera­

nych ; obadwaj wynurzają swe życzenia za wyzw oleniem poniżonego lu d u . Wszakże składają się często niedostateczną kra ju znajomo­

ścią*

R epublikanin genewski, patrząc z podziwieniem na w ielkość dzi­

wacznego w id o w iska , ja k i mu przedstawia je d y n y obraz pojęć starożytności na m iarę la k o lb rzym ią , pełen podziw ienia głębo­

kości m y ś li w inslitucjaoh które się tyle z je g o teorją k o n tra k tu socjalnego zbiegają, dostrzega niektóre niedoskonałości w szczegu- la c h , oraz pewne nadpsucia, stara się institu cje le utrzym ać, p o le p , szyć, ożyw ić i dać energią ich ru c h o w i. M a bly, ciesząc się że zna­

lazł rzeczpospolilę, niechce narażać je j b y tu , jednakże wszystkie je j in stitu cje znajduje z łe , ustawicznie uderza na niedobre praw a, zwyczaje, uprzedzenia, rozprawia i z b ija , kre śli bieg stopniow y i powolnv do ulepszenia wszystkiego i wskazuje śro dki przechod­

nie., w ym yśla plan y, które mają zdziałać przejistoczenie z g ru n tu , podważa posady narodowe ażeby w ytw orzyć i urządzić.m onarchję reprezentacijną.

P ublicista M ably ustanawia tro n dziedziczny, chce koniecznie podziału władz, ześrodkować (scentralizować) ru c h m achiny, usuwa veto, obala konfederacje, przywodzi do m ilczenia przedsejmowe s e jm ik i, chce aby nieporozum ienia zn ikły, namiętności b y ły po - wściągnione. R epublikanin filo z o f, kocha wolność niecierpiącą spokojności, utrzym uje elekcje naczelnika pa ństw a, chce urządzić dokładniej i dodać sity konfederacjom , szuka środków ja kb y uży­

tecznym uczynić ve to , gotów rozśrodkować adm inistracją dla je j ulepszenia, nie przeraża się, ni tym co zwano nierządem, anarchją, an i nam iętnościam i, któ ry m spodziewa się, że można dać d o b ry kieru nek. M ably duchow ny, surow ych obyczajów, pod skrom ną sukienką niestatecznej m yśli niemogący ustalić swych pojęć, skwa- szońy przestępstwami p o litik i , u siłu je uciszyć złych, niezaslanawia- jąc się nad stratą wolności której je st w ielbicielem . Filozof, pełen zdrożności, wad , niep ow ściągliw ości, kocha ród lu d zki, cieszy się jego giętkością, z podziw ieniem je s t dla wzniosłości um ysłu , po­

zwala bujać wszelkiego rodzaju usposobieniom dobrym czy złym , b y le ocalić wolność, w któ re j jest zamiłowany.

Urządzając Mably machinę wedle swej d o k trin y , pragnie w niej m ieć dobre karczm y dla podróżnych, kw itnący p rzem ysł; rozpo­

znaje przytym obecne położenie diplom aticzne i układa stosunki zewnętrzne z mocarstwami. Rousseau , radzi nie mieć tw ierdz, które są gniazdem tyra n ó w , cieszy się rubasznością i surowością narodu, zstępuje do pierwszych wychowania początków, do o b y­

czajów i do ocenienia sprężyn obywatelstw a. Pierwszy mówi do ro z­

w agi zim nej i sła b o w ite j; drugi do serca dzielnego i żarlkiego.

Tam ten człowieka ro b i narzędziem praw a; len cnoty ludzkie w ru c h pobudza.

(4)

Otóż Jan Jakóh Rousseau , za k lin a ł, abv je d y n ie tylko popra­

w ia ć , Mably nauczał, aby przeistoczyć. Na nieszczęście Polska aż nadto ju ż była usposobiona do m yśli drugiego. Głos filo z o fa , za­

m iłow anie w starodaw nych in s titu c ja c h,ju ż b yły niedostateczne przed utworzoną z nich trw o g ę;{ a nic lepiej ja k bieg wypadków od upadku konfederacji barskiej, nieudow odnilo tego postrzeżenia,

« że Polacy odepchną ze wzgardą takie prawo , którego w dziesięć lu b dwanaście la t polym zapragną i z uniesieniem przyjm ą , byle nie obrażać ic h uprzedzeń, a naprowadzać z rostropnością umie*

jącą m yśl uspasabiać; b yle ich zachęcać aby nienabyw ali w strę tu, a naw et, aby praw dy szukali (M ably 1 10).» T y m sposobem, we dwadzieścia la t po lym (1771-1791) zdrożna igraszka płonnych nauk przemogła, gdy ogarnęła um ysły tw órców ko n stitu cji 3 m aja, us id liła naród , k tó ry , w*y przysiągł się swej w ia rv , i swej dzielności dla nowvch fo rm co miały je g o b y t ocalić.

Oba do radzcy ju ż nieżyli kiedy konslitu cja 3 maja była przyjętą.

W blisk im bardzo czasie (1787) Beulham przejeżdżał przez Polskę i w ielce się cieszył że i jego także radzono się względem praw o­

dawstwa narodowego. N iew iem ja k ie b yły jego rady, czyli się p rzyd a ły, czyli się jem u konstitucja podobała. Możeby M ably p o c h w a lił jej u tw ó r, możeby ją uważał za w zór przechodni, pożyteczny dla następnych przeistoczeń. Z tego względu ten wzór znalazł poklask , i chwalców. « Ze wszystkich ko n s titu c ji od pięciudziesięciu la t ustanow ionych, je s t ona najdawniejsza je ś li wyłączym y konstitucją A m eryki północnej. Błędy je j, b y ­ ły b y tedy. do przebaczenia, m ówi w 1830 R auincr professor uniw ersitetu berlińskiego; więcej do przebaczenia, aniżeli ta m , gdzie się napotyka dłuższe doświadczenie, lu b okoliczności więcej sprzyjające; tam nareszcie gdzie lu d y bardziej w c iw iliza cji posu­

nięte do dzieła podobnego wzięły się. Jakaż tedy to dla P ola­

ków chwała gdy się w y d o b y li z najniedogodniejszego, z na jo krop­

niejszego położenia, położenia w któ rym śro dki rozpaczy nawet wymagałaby pobłażania; gdy u m ie li nadać sobie konstitucją , w której , lepiej niż w ja k ie jk o lw ie k nowszej potem wym yślanej, prawdziwe zasady rozumu i nauki politicznej zdają się być urze­

czyw istnion e, godzące przeszłość, z obecnością i przyszłośoią.w Ludzie um iarkow ania w owym czasie, składali ho łd tem u dziełu prawodawczemu. Sławny mówca W ie lk ie j B rita n ji Burkę, m ó w ił : ludzkość powinna się cieszyć i przechw ala ć, patrząc na odmiany w Polszczę zaszłe : nie ma w nich nic słabego, nic wstydzącego. Ta odmiana jest tak wzniosłej n a tu ry, że się stanie dobrodziejstwem najzacniejszym i najw iększym dla rodu lu d z k ie ­ go. W id z im y obalone , nierząd i n ie w o lę ; w id z im y w zm ocniony tro n miłością na ro d u , bez obrazy w olności... i ty m sposobem ciągnie swe pochwały we wszystkich szczegułach pod każdym względem.

F o x , nazywa konstitucją 3 maja dziełem, dla którego wszyscy

(5)

353

przyja ciele roztropnej w o ln o ś c i, po w in n i czuć szczerą przychyl­

ność. Dawny m iniste r pruski H ertzberg , w jedn ym piśm ie które czytał w akademji be rliń skie j 6 października 1791 r . zwracał uwagę na mądrość tej ko n stytucji. Y olney w swych ru in ach cieszy się z dobrej w ia ry, ja k ą Polska , jedyna z północnych państw, w dniu 3 maja okazała , gdy się w ydobyła z pod zarzutu niepoprawionego ucisku, ja k i g n ió tł dotąd lu d w iejski.

"Wartość tego prawodawstwa maleje w obliczu innych . Thomas Payne uważając konstituoją za próbę mało znaczącą , przyznaje ty lk o , że rząd polski i obywatele polscy chcieli dać przykład, popraw y siebie , przez siebie samych. W tymże czasie, m ówcy, p u b licyści, pisarze, których m yśl bezwarunkowa, wymagała przei­

stoczenia towarzyskiego porządku , z g runtu ra dikalne go, gniew ali się na prawodawców po lskich . Francuscy m ianow icie, którzy wstrząsali od kor/enia stan towarzyski i dopełnia li ogromnego w swym k ra ju przeobrażania, niemogąc n i o b lic z y ć , ni przewidzić końca i wszystkich następstw, c i , głośno po tępiali ten pom nik um iarkowania i koncessij. Jeden z członków konwencji G arran de C oulon (recherches p o li ticjues sur la Pologne V , 14) nie w idzi w 1 7 94 ro ku , w dziele M u bieg o o rządzie P olski, ty lk o lic h e projekta, skle­

cenia , kruchej w swych posadach budow y, która bez wątpienia p rz y s y p ie sw ym i gruzam i, niedaleko widzących budowniczych, co przedsiębiorą d źw ig a ć te tom y. W reszcie system Mablego , m ówi on , . nielepiej b y ł obm yślony dla szlachty samej , ja k nie b y ł uży­

teczny dla lu d u polskiego. A co m ów i o dziele Mablego to odnosi do ko n s titu c ji 1791 ; co głów nie przyswoiła sobie jego zasady, któ ­ ry c h utrzym ać n ik t interesu niem iał.

Ta sprzeczność zdania, zależała od sposobu widzenia p u b licis- tów , k tó rzy, ja k dostrzegać m ożna, sąd zili, ju ż to pragnąc znaleść nagłe ulepszenia stanu towarzyskego na korzyść wszystkich , ju ż 1o zważając środki i postęp w dopełnieniu odm ian. Żaden z nich nie sądził o zasadach ja k ie po dniosła, wedle- tych które obalała.

P ewnie że konstitucja 1791, pod względem to warzy sk ości, dostar­

cza nam nader ciasne o tw o ry, oczekiwania o d le g łe , niepewne o b ie tn ic e ; ale pod innym i w zględ am i, jest w ięcej wyrazista, i po­

w inna pilniejszą zatrzymać uwagę.

M akintosh > u w ie lb ia ł spokojność i wspaniałość przeobrażenia rządu. Rzeczywiście je s t prawie niepodobna coś podobnego w dzie­

jach świata znaleść. To postępowanie, poważne, długie i rozważne, ja k ie naród cały podziela , zgodnie i z przeświadczeniem w y p ró ­ b o w a n ym ; ta zręczność tw órców ko n s tilu c ji w kiero w aniu tak tra fn ym sumnienia narodowego ; je st to zaprawdę tak uderzające, tak nadzwyczajne, że niepodobna nie być zd u m ionym , nie ustąpić z w łasnym i p o ję cia m i, przed tą siłą , która tak usposobiła, naród, s e jm , s e jm ik i, pu blicistów i praw odaw ców , i wszystkie klassy mieszkańców. Wchodząc nawet w ta jn ik i duszy, gdzie dostrzec by można : że to powszechne p rzyzw o lenie, w ynikało raczej z rezi-

(6)

O g n acji, jeszcze się doświadcza- wzruszenia na w idok takiego po-

0 święcenia* takiej w ielkości, a wszystkie zdarzenia, wszystkie b łę d y, wymagają pobłażania , zasługują ty lk o na ubolewanie.

Nie bez ciężkiej tedy boleści przychodzi m i rozważać to zbocze­

nie ze starodawnych zasad , ja kie naród i jego reprezentanci wolą swą najwyższą uznali i za tw ie rd zili. Z tym wszystkim rzeczpospolita przemienioną została w m onarchją, in stitu cje re p u b lik anckie w p ro ­ wadzone pod dynasliczne panowanie. « T ro n u dziedziczenie, a narodu wolność , będą na zawsze rzeczy niezgodne » w ykrzykuje filo z o f ostrzegając Polaków o niebezpieczeństwie za ja k im gonią.

W yczerpnięto wtedy wiele argumentów ; puszczono w obieg tłu m sonsmatów, aby podważyć tę wysoką maximę. Podchwytywana zdanie narodowe, najwięcej, nicbespieczeństwem zamieszek i w p ły - w u’ cudzoziemców w czasie e le k c ji; ja kb y dzieje świata, niedostar- czały w każdym w ie k u , daleko opłakańszych p rz y k ła d ó w , w p ły ­ w ów , klęsk , nieładów i ich daleko dłuższego trw ania w zwadach dynasticznych , które się przewlekają z pokolenia w pokolenie.

« Obrona chrześcjaństwa, postrzega Simonde de Sismondi (etudes sur les constitulions) była powierzona dw om elekcijn ym m onar- chjom , W ęgrom i Polsce. Prawo e lekcji wynosiło na jeden i drugi tro n , nieraz lu d z i tak w ie lkich ja k ic h ledw ie znajdzie między rzą- i dzących n a ro d a m i, a być może że Europa w inna swą całość i b y t, temu ustanowieniu dzi£ tak okrzyczanemu. K ró ló w fra ncuskich praw o do korony było zaprzeczane. Dodając w ojnv z A nglją o j dziedziczenie, trw a ły lat 63. W prawdzie w ojny o sukcessją są j rzadsze, niżeli o elekcje : ale są daleko więcej niszczące. Należy I jeszcze, ja ko następstwo systemu dziedziczenia, liczyć w ojny ja k ie (

królow ie francuscy toczyli o sukcessją in n ych koron. Bieg suk- cessji, osadził na Ironie K arola V I, k tó ry uleg ł pomieszaniu ro - J

zumu przez la t 30 , co najokropniejsze m iało s k u lk i. Pomieszanie rozum u je st rza dkie, ale małoletność je st następstwem nieodzo­

w nym systemu dziedziczenia. W ciągu 520 lat, Francja liczy 93 la t rządu , kró ló w którzy jeszcze niedoszli b y li do la t dwudziestu pię­

ciu. Wszakże w m o narchjach, regencja w czasie m ałoletności je st je d n ą z rządowych form najgorszą. Nie znajdziemy zaś, ja k zaled­

w ie la t 13 wojen o elekcje w całej h is to rji p o ls k ie j, a 10 w całej w ęgierskiej, wszakże ja k w je d n ym tak i w d ru g im k ra ju r konsti- tucje ic h nie zdają się być właściwe do zapobieżenia zamieszkom.

N ic niem oglo lepiej za elekcją m ó w ić, ja k ta liczba statisticzna, lecz nic nie’ b y ło w stanie zastanowić tych y co tym środkiem m n ie ­ m a li ocalić Polskę. « Bądźcie p e w n i, m ó w ił j im filo z o f , że tejże ch w ili, w której praw o dziedziczenia korony, wniesione zostanie, P o lska m oże na zawsze pożegnać się ze swoją wolnością (chap. 8 ).*

Poświęcali wolność dla ocalenia kra ju r bez w zględu na t o , że snadniej jest stracić wolność ugodnie prawodawczemi form am i;, aniżeli ją odzyskać, co po spolicie nie dzieje się bez wstrząśnień;

że snadniej je st spokojnie wypuścić z rą k posiadane prawo elekcji.,.

(7)

zrzekając się go dobrow olnie , a że niehędzie tak gdyby przy zmia­

nie okoliczności potrzeba było prawo dziedziczenia obalać; że w te­

d y, zabraknie form prawodawczych od odzyskania prawa elekcji nabytnego. P rzyw ró cili oni zasadę, przeciw której naród walczy!

przez wieków, cztery (1 3 7 0 -1 79>1) ; przeciw której powstał kiedyś (1338-1370) aby ochronie swój b y t od zupełnej zagłady, dla ocale­

nia ojczyzny. A ta nieszczęsna zasada, plamiąc;, rzeczpospoli tę nie utrzym ała P olski. Dynastja narzeczona , posiadając z obojętnością na w y p a d k i, przyczyniła się do hańby. Z wymaganiami w tym co m iała posiąść, nie wchodząc , ani w umocowanie um ow y z nią? w y­

rzeczonej , ani w ocalenie b ytu , jeszcze je d n ą dała Polakom prze- j slrogę : że tro nu dziedzictw o, niezgodne je s t z wolnością narodu. | Chciano zamknąć kró le w ski dziedziczny m onarchism w ob ręby I ścisłego przewodniczenia władzom państwa; lecz nieodzownie się j stało, że w y zw o lo n o , nie ty lk o osobę świętą i nietykalną kró la , ale jego zwierzchność od wszelkiej odpowiedzialności : je że li łam ał swe przysięgi , i zobowiązania się prawem oznaczone, nie w y z w a la ł, nie uw a ln ia ł mieszkańców od w ierności i posłuszeństwa, z pod swego posłannictwa. Nie ty lk o protestacja zaprzeczająca, | zahaczająca działalność złego , veto , stawało s ię , będąc obalone , j smiesznym w yb rykie m , a nawet zbrodnią skutku mieć niem ogącą;

ale starodawne prawne oburzenie s ię , konfederacja, także znie­

siona i zabroniona, b yłab y b u n te m , g w ałte m , w ystęp kie m , co I

praw o potępiało ja k o zbrodnię stanu. Na próżno głos filozofa da- j wał się słyszeć, że bez ko n fe d e ra cji, dawnoby ju ż rzeczy pospolitej nie b y ło ; nadaremnie w yrażał swą w ielką obawę aby P o ls k i b y t I rychło za niemi nieustat g d y b y j e obalić przedsięw zięto. Jakoż w czasie b u ntu targow ickiego, aby się je m u zastawić, n ie b yło , ani królewskości nowo ustanowionej , ani sejmu świeżo do wozu •) monarchicznego zaprzężonego; ani konfederacji w yklętej i praw o- >1 dawstwem w yw róconej ; naród u jrza ł się rozzb ro jo ny; jego.w.ojska j i jego obrona powierzona nikczem nem u wi&rołom cy, nieodpow ie- il dzialnem u p ra w u ...

Dziedzictw o tro n u , przetwarzając rzeczpospolitą, w istotnym ! jej wgźle pociągnęło koniecznie w pokaleczenie je j w innych jt względach; poniszczyło najdzielniejsze wolności żyw ioły i ukształ- il ciło s ta n , oparty na zupełnie innej posadzie aniżeli była dawna. j|

Mówiono że to b y ł rząd mieszany, k tó ry je st najlepszy z rządów, j|

najlepiej przystający każdem u, zapewniający wolność dla wszy- j s tk ic h ; przyznawano że to była monarchja um iarkowana, przed ! którą cała sprężystość repubłikancka powinna b yła ustąpić na za- Il wsze, ja k o niepotrzebna , a nawet dla rozsądnej wolności szko- jr d liw a.

Z ty m wszystkim kiedy się zwraca na konstitueją 1/ 91 bez odnoszenia się do dawniejszych in s titu c ij , które ona w zatracenie jf popchnęła, dostrzega się w niej coś uderzającego, nie wyrzeka się miana rzeczypospolitej, gdy zachowuje samowładztwo narodu

(8)

w całym jego blasku , w całym majestacie i zostawia jego działał- h ność parł amen tarsko i reprezentacijnie w dopełnieniu władzy we Ij wszystkich onej gałęziach. M inistrow ie uplatani ze swą władzą w y- jj|

konawczą, przez zwikłane k o m b in a cje , w urzędowanie po w ie rni- Ą ków lu d u ; odpowiedzialni bez pośrednio je d yn ie samemu na ro - i|

d o w i, każdej c h w ili podlegli nieodwołalnem u zw ierzchnictw u ii wszechwładnego sejm u, zawsze do zebrania się gotowemu i prawie nieustającemu; zdawali się zaręczać bezpieczeństwo k ra ju , wierność j

prawom , których bezkarnie przestąpić niem ogli, ani nieporozum ień j wzniecić. Na ostatek konslitucja 3 maja 1791, okazuje się z różnych f w zględ ów , w urządzeniu rządowym wyższą od jin n y c h w p o - li równanie wziętych ; będąc ru chow i narodowemu więcej sprzyja- j jącą od jin n y c h , dostarcza jeszcze silnych w tym celu żyw iołów : '•!

a dobrze uważać że te żyw ioły są owocem dawnych in s litu c ji, p ło - Ij dem um ysłu narodowego.

Louraio , 29 marca 1839.

____________________ j

K rak ó w , d . 3 p aź d zie rn ik a i8 3 g .

« Rzeczpospolita Krakowska nadany miała sobie traktatem Wiedeńskim byt polityczny i instytucje liberalne; traktat więc spomniony zadecydował o losie jego mieszkańców; spodziewać sig ||

wigc przynajmniej należało, żepakta tak jednostronnie narzucone, j dotrzymanemi zostaną tem wierniej, gdy ci na których rzecz sta- I nowione były, nie dali najmniejszego powodu ich pogwałcenia.

Wszakże polityka absolutnych mocarstw, 25 lat pracowała wy­

trwale nad wyzuciem mieszkańców Krakowa ze wszystkich swo­

bód jakie im zaręczone były, nad zburzeniem porządku zapro­

wadzonego między niemi z woli całej Europy, i nakoniec dokazała iż dzisiejsza rzeczpospolita uważana jako stan polityczny nie- | esysluje w ięcćj! Wszystkie jej instytucje zniesionemi zostały samowolnie przez 3 protegujące dwory i ani jeden z artykułów I traktaktu Wiedeńskiego, o ile który z nich dotyczył Krakowa, nie obowiązuje więcej.

Uwagi jednak rzecz g odna, że wzgląd na Francją i Anglją tudzież konieczność wykazania się przed niem i, że stypulacje tra­

ktatu Wiedeńskiego co do Krakowa nie są bynajm niej naruszone mi sprawiły, że obok gwałtu ich ducha i zasad, formy ich

(9)

357

i

zewnętrzne pozostały nietknięte, a ztąd wynikło, że kraj ten nie­

szczęśliwy podlega dziś najpotworniejszemu prawodawstwu.

W miejsce zniesionego rządu konstytucyjnego, niepostanowiono żadnego innego, ńiepowiedziano nigdzie, gdzie się mieści władza, i na tern poprzestano, że praktyczne jej sprawowanie oddano w ręce własnych agentów swoich, rządzących Krakowem pod firmą rządu daw nego; w miejsce ustaw pierwotnych, nie zapro­

wadzono bynajmniej innych odpowiednie nowemu systematowi, ale poprzestano na zakwestyonowaniu ich znaczenia, na poda­

niu wreszcie ich ducha tłómaczeniu i wykładowi owej niewi­

dzialnej władzy rządzącej obecnie Krakowem. Kraj więc wolne­

go miasta Krakowa jest krajem w którym niema rządu, lecz niema i praw żadnych do których by się w potrzebie odwołać można.

Długo mieszkańcy Krakowa sądzili iż stan ich tak opłakany niewiadomy jest protegującym dworom , i że jest skutkiem oso­

bistych nadużyć Rezydentów działających w ich imieniu. Za pośrednictwem więc adressu uchwalonego w r. 1838 przez osta­

tnie zgromadzenie reprezentantów, zgłosili się oni do swoich protektorów. Odpowiedź otrzymana wiadoma jest całej Europie:

proźbę reprezentantów kraju, uznano być niekwalifikującą się do przedstawienia u podnóżka ich tronów . W takiem położeniu obywatele miasta K rakow a, widząc sobie zaprzeczone nawet prawo petycji, poczęli bliżej rozbierać położenie swoje, poczęli się głębiej zastanawiać nad własnością praw tych samych, z któ­

rych ich wyzuwano z taką insolencją. A rt. 118 traktatu Wiedeń­

skiego (zd. 9 Czerwca 1816) nauczył ich, że swobody i instytucje ich kraju, oddane są pod gwarancją całej E uropy, są częścią in te­

gralną zawartego przez nią przymierza, iżeich niktbez przyzwole­

nia całego kongressu naruszać ani zm ieniaćnie może.Oświadczenie zaś podpisane w Chauinont przez Anglją, Austrją, Prussy iRossją w słowach : « L ’alliance des m onarąues les plus puissans de la

« terre, a pour but de preovenir les envahissemens, qui depuis tant

« d’annees avaient desole le monde, et enfin, de fonder une paix

(10)

358

« geniralequi,digne fruit de leurallianceetde leurs yicloires, assu-

« rerait,les d roits,l’independanceet lalibertede toutes lesnations.

« La justice des gouliernemens qai ontgaranticesm axim es tutelai-

« res; pourra elre tardive, mais ses rćsaltats s’accompliront to t a on. tard. Le deuoir des etats faibles e t m ic o n n u s, est de Pin-

« voquer sans cesse, et d’attendre avec confiance et courage. » nauczyło ich że mają tytuł, a nawet włożony na siebie obowiązek reklamowania praw swych od całej E uropy, jako od powagi któ­

ra je gwarantowała.

Pospieszyli więc użyć służącego im tytułu i dopełnić wskaza­

nego im obowiązku. W tych dniach podpisaną została przez naj­

celniejszych obywateli miasta Krakowa petycja do rządu Wielkiej Brytanji, w klórćj po historycznym opisie -wszelkich gwałtów jakich się dopuszczono przeciw instytucjom narodowym nada­

nym traktatem Wiedeńskim krajowi wol. m iast. K rakow a,’ po­

partym autentycznemi dokumentami praw dę podania zaświad- Czającemi, obywatele ciż upraszają rządu Jej Królewskiej Mości.

1. Ażeby za wdaniem się jego mogła być wyznaczona kom- missja z pełnomocnictwa A nglji, Francji, Austrji, Prus i Rossji, w celu dokładnego przejrzenia prawodawstwa publicznego kraju tutejszego ; głównie zaś w celu ustanowienia ostatecznie funda­

m entalnych zasad jego, wedle ducha stypulacji traktaku Wiedeń­

skiego i zastosowania do zasad raz przyjętych, wszystkich innych ustaw i przepisów organicznych będących rozwinięciem kardy­

nalnego prawa kraju.

2 . Aby do składu kommissji tej przypuszczeni być mogli de­

legowani kraju wolnego miasta Krakowa, w ybrani przez Sejm zwyczajny, z głosem przynajmniej objaśniającym.

3. Aby obmyślonemi być mogły środki za pomocąby których Stypulacje traktatu Wiedeńskiego dotyczące stosunków handlo­

wych i komunikacjinych kraju tutejszego z ościennemi państwa­

m i, wzięły swoje wykonanie, i wykonania tego nadal stałą uzy­

skały rękojmią.

(11)

359

4 . A by reforma ustaw Rzpltej Krakowskiej nadanych po osta- teczncm onychże zrew idow aniu, następowała w przyszłości jedynie na drodze temi samem i, ustawami przewidzianej, t. j . za spółdziałaniem i sankcją władz konstytucjinych krajowych.

5. Ażeby władze krajowe nadal postanowione, wolnemi były od wszelkiego zewnętrznego w pływ u i urzędowały jedynie pod wpływem tej odpowiedzialności pod jaką je prawa krajowe pod­

dadzą.

6. Ażeby wreście dla uniknienia na przyszłość podobnych reklamacji akredytowani byli przy rządzie wol. miast. Krakowa, pełnomocnicy rządów angielskiego i francuzkiego, za pośredni­

ctw em których rządy te dokładną o stanie Rzpltćj Krakowskiej m iałaby wiadomość.

— « Dnia 19 września zszedł z tego świata Wojciech H r. Mę- ciński, Senator Wojewoda, b. jen. w. p . krzyża wojs. pols. ka­

waler. Zdrowie i odziedziczony po przodkach majątek złożyw­

szy na ołtarzu ojczyzny, nad tem tylko ubolewał, że mu starga­

ne na jej usługach siły, niodozwalały dzielić losu wygnańców.

W szakże niepozostał pod panowaniem wroga, lecz schroniwszy się do miasta Krakowa , ciągle się pocieszał nadzieją, że jeszcze kiedyś ujrzy tryumfujące orły polskie, gdy tymczasem śmierć pozazdrościła m u lej pociechy.

« Obok tej straty ponieśliśmy drugą, która z domowej w ro- dzinnem gronie płakanej, stała się publiczną : takie były cnoty, taka piękność duszy zmarłej osoby. W dniu 27 Września porzuciła nas Taida z X X . Sułkowskich, Wodzicka, w chwili gdy wszyst­

kie serca sympatycznie z nią pożenione, rozżalone, prosiły Boga o jej zachowanie.

« Nową jeszcze innego rodzaju stratę poniosł Kraków, przez zamknięcie dem u wychowanie młodzieży będącego dotychczas pod kierunkiem P . Królikowskiego — Niegodny Senat Krakow­

ski zmusza P . Królikowskiego do opuszczenia Krakowa i zapew­

ne w końcu b . m . ujrzycie go w Paryżu.

D n ia 9 p aź d zie rn ik a ■ 8 3 g . L o n d yn .

Do Redakcji Pism a M toda Polska.

Mam honor prosić Redakcję o umieszczenie poniższego artyku­

(12)

360

łu w swcm piśmie i dołączam zapewnienie szacunku oraz brater­

skie pozdrowienie.

J . Dw e r n i c k i.

Pomiędzy mnogiemi na mnie pociskami jakiemi kolumny pi­

sma 1Sowa Polska są napełnione, widzę zarzut jakobym obojętnie słuchając Anglików dopominających się na meetingach jedynie o kongressowe Królestwo Polskie, okazywał przez to chęć po­

wrócenia pod panowanie dynastji moskiewskiej. — Odpowiadam, że ani na ostatnim m eetingu, ani na żadnym na których bywa­

łem przytom nym , podobnej kweslji nie wnoszono, a jeżeli wspo­

m inano o Królestwie kongressowem i o traktacie Wiedeńskim, to jedynie jako o wypadku historjcznym , a bardziej obw iniając rządy Angielski i Francuzki, iż obojętnie patrzą na wszelkie bez­

prawia Moskwy, i cierpią pogwałcenie naw et traktatu który zagwa­

rantowały konkluzje zaś mówców i rezolucje meetingowe są wszy­

stkie najwyraźniej za odbudowaniem starożytnej niepodległej Pol­

sk i, w najdaw niej szych granicach. Więc zarzut fałszywy, a że naj- niewłaściwiej do m nie zastosowany, dosyć jest przypom nieć : iż w ostatniej kampanji ja pierwszy z garstką walecznych przesze­

dłem wytknięte przemocą pośród Polski, Królestwa kongressowego granice, i przeniosłem bój z wrogiem, na zagony krain dawniej na Polsce zagrabionych; a gdyby zaw istne okoliczności, niezależące odemnie, co jest powszechnie wiadomem, niebyły towarzyszyły tej wyprawie, zapewne dotąd pamięć nawet Królestwa kongres­

sowego zaginęłaby. Później w roku 1832, pod dniem 3 Paźd.

w P aryżu, pierwszy zawiązałem akt wyznania wiary, przez E m i­

gracją przyjęty, którego główną treścią jest najsolenniejsze oświad­

czenie, iż nie dla ośmiu województw ani dla utrzymania zape­

wnień Wiedeńskiego traktatu, ale dla oswobodzenia i odzyskania ca łej Polski jako przed pierwszym zaborem 1772 roku istniała, podnieśliśmy o rę ż , który smutnemi wypadkami na chwilę za­

wieszony, za pierwszą sposobnością do osiągnienia zamierzone­

go celu użytym zostanie; a ufając w świętość sprawy pełni je­

steśmy nadziei, że pomyślny skutek uwieńczy nasze usiłowania.

To jest moja religja z którą zstąpię do grobu.

C odo innych o tyle płaskich i fałszywych, o ile złośliwych potwarzy w rzeczonem piśmie przeciw mnie m iotanych, jakkol­

wiek są mi dotkliwemi, do zbijania ich jednak nie zniżę się; a ponieważ do zdrowego rozsądku niemogę mieć przystępu, chęć zatem szkodzenia mi w opinji Rodaków, niedopnie zamiaru, a to j e s t jedynem najusilniejszym mojćm życzeniem.

Jen erał Dw e r n i c k i.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Za przybyciem do Francji przeznaczony on był do zakładu Avignon, stamtąd przeniósł się do Aurillac gdzie się zatrudniał litografią ; z tego ostatniego

żana przez Cesarzów; a ztąd nie trzeba dziwić się zawziętości i uporowi w walce, do jakiej zerwały się pierw iastki, z których każdemu chodziło o

Też same powody sprawiają, że się niektórzy puszczają na odkrycia soęyalno politycznych dziedzin dla pożytku Polski, nie zapytawszy nikogo co też już jest

Styl dzieła jest nie zły, język gładki. Cytacye niektóre śmie- sznemi nam się wydały. Gnorow- skiego nie zasługuje na zastanow ienie; jeżeliśmy się nad nią

Gdzie więc historycy-filo- zofowie są, tam prawdy historyczne, te proroctwa na przeszłość, przechodzą w życie; słowo staje się ciałem; gdzie się przeszłość

Któż mógł się domyśleć że pogłoska rozniesiona przez dziennikarstwo francuzkie, prywatnemi listami stwierdzona, była nikczemnie ukartowaną potwarzą, ażeby podać

Powstanie listopadowe zdarło ostatnią z tych umów między monarchami o naszą niewolę; lecz zdarło dopiero wtedy, gdy ukazało się za Niemnem i Bugiem!. Bez

Potem, wszak widzimy od rewolucyi francuzkiój, ogólny popęd w narodach do kupienia się w wielkie ciała, do znoszenia lekkich odróżnień i przegródek w ludzkości,