• Nie Znaleziono Wyników

Dwa listy: głos obrony i podzięki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dwa listy: głos obrony i podzięki"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

Dwa listy: głos obrony i podzięki

i.

W pierwszy po wakacjach zi- mowych piątek ukazała się w Małym Przeglądzie krytyka me- tod wychowawczych niektórych profesorów p. t. „Zła metoda".

Wkrótce miałem sposobność za- obserwować, jak przyjęto ją na naszym szkolnym terenie. Prze- de wszystkim przezywanie za- częło znikać z naszego życia szkolnego. Było to przyjecie na- cechowane. dość subtelnie zre- sztą, niezadowoleniem, z przy- stosowaniem się jednak do wy- rażonych przeze mnie dążeń.

Współkoledzy przyjęli mój arty- kuł oczywiście z większą życzli- wością.

Ale nie wszyscy. Gdy artykuł przeczytał mój bliski kolega A. Geldman, spojrzał na mnie protekcyjnie (jest o rok starszy

" w wyższej klasie) i rzekł z od- cieniem wyższości:

— Owszem, niezłe, nawet do- bre — i później mruknął coś jeszcze, czego nie dosłyszałem, a co zaczynało się na „ale" i za- wierało pewne wątpliwości.

Co miało to oznaczać, do- wiedziałam się dopiero szczegó- łowo z jego artykułu z numeru z dn. ! 1 H. Kolega Geldman sta- nął w obronie, niesłusznie po- krzywdzonych, zdaniem jego, prclesorów. Zarzuca mi, że nie spojrzałem na nich jako na zwy-

mających nerwy, a-

e i-k na uczonych i sztywnych j^agcprów, kierujących się tyl-

>"> PietrHami. Czyni to on w Rowach: „jakżeż tu mieć pre-

s j e do profesora, że zdener- wowany, zrozpaczony, straci!

panowanie nad sobą i nazwał kogoś idiotą?"

Ciekawe, gdzie kol. Geldman widzi te moje pretensje? Czyżby w tych słowach, które przyta-

czam z mego artykułu: „Czasem naprawdę zdenerwować się moż- na^ widząc, że jakiś uczeń nie może wybrnąć z niezmiernie łatwego zadania; wówczas usta otwierają się same, by wyrzucić miano cymbała czy bałwana.

Można to zrozumieć, ostatecznie człowiek nie jest aniołem". Czyż by tutaj mój krytyk widział, że nie uważam nauczyciela za czło- wieka z nerwami.

Nie, Kolego, ja nie występuję przeciw takiemu wymyślaniu, zastanawiam się tylko nad po- budkami wymyślania „na zim- no", z premedytacją. Wszystkich zainteresowanych w tym czytel- ników proszę o zabranie głosu, a dla kol. Geldmana mam małą, szczerą, koleżeńską radę:

„przed wydawaniem sądu, ze- chciej zbadać objekt dokładnie, drogi kolego!"

*

Jeśli już mówię o dokładności, to brak jej zarzucić muszę rów- nież samemu panu Redaktorowi.

W numerze z dn. 4. II. na wstę- pie artykułu, omawiającego

„Walkę o tekę" czytamy: „Do walki stanęło 32 koresponden- tów... w wieku 8 — 13 lat'. Nie wiem, na jakiej podstawie okre- ślił p. Redaktor wiek wszystkich uczestników konkursu, stwier- dzam tylko, że w stosunku do mnie określenie to iest mylne,

gdyż mam już 15 l a t Proszę więc o sprostowanie. Chodzi mi tu

nie tylko o wykazanie istniejącej prawdy, ale również o stwier- dzenie, że tak pomysłowy, cie- kawy, dający wielkie pole dla spostrzegawczości i krytycyzmu konkurs znalazł zainteresowanie nie tylko u młodzieży 13-letniej, ale i u czytelników starszych, choćbym ja tylko był ich przed- stawicielem.

Dla wyrażenia wdzięczności II.

w jak najbardziej zwięzłej for- mie, utworzyli ludzie krótkie, zawsze mile brzmiące słówko:

„dziękuję". Dziękować można różnie: łaskawie, uprzejmie, ser- decznie, uniżenie... Istnieją po- dziękowania za wspomaganie pieniężne, moralne, za pożyczki, zwrot, ustąpienie miejsca, za od- powiedź na pytanie: „która go- dzina?" lub: „gdzie się znajduje ta i ta ulica?", za awanse, o- ferty, nagrody, teki...

W swej, jakby powiedział L. Majda „wściekłej kurtuazji i szalenie dobrym wychowaniu", zaczęli ludzie dziękować nawet za przysługi wcale nie wyświad-..

czone, za to, co było jedynie prostym obowiązkiem osoby, której dziękujemy. Są to zresztą podziękowania zdawkowe, ba- nalne, których nikt nie bierze na serio- Takiego to właśnie rodza- ju (bo wiedząc, że p. Redaktor spełnił tylko dobrze swe obo- wiązki objektywnego sędziego) składam podziękowanie za przy- znanie mi zwycięstwa w „Wal- ce o tekę".

Prawdziwą i gorącą nato- miast wdzięczność winienem p.

Redaktorowi za coś innego — za samą formę tego tak korzyst- nego dla mnie wyroku. Pan Re- daktor dał nam nie tylko objek- tywne, zwięzłe wyniki „Walki", ale cały barwny jej obraz.

Wjaśnię to na własnym przy- kładzie: do „Walki o tekę" wy- słałem tylko, choć wcale pokaź- nej objętości, list, zawierający moje redaktorskie sprawozdanie.

|Gdy czytałem później przebieg I walki, odniosłem wrażenie, że

wraz z innymi „redaktorami"

, znajduję się na jakimś bardzo o- żywionym zebraniu dyskusyj- nym, gdzie dochodzi nawet do rękoczynów. Widziałem siebie, jak sprzeczam się z Izą i Tusią, jak w obronie zdrowego poczu- cia humoru walczę na ringu z kol. Lewkowiczem, jak przecho- dzę do obozu dziewcząt, jak pra- gnę pogodzić te dwa wrogie stronnictwa zwaśnionych kryty- ków, i jak wreszcie na tece re- daktorskiej umieszcza się mój monogram: H. D.

Krótko mówiąc, miałem wra- żenie, że zwycięstwo moje nie było jedynie wynikiem kilkugo- dzinnej pracy nad redaktorską krytyką, ale prawdziwej i gorą- cej walki, w której ścierały się najtęższe umysły i najlżejsze pióra Małego Przeglądu. Sądzę, że podobnego uczucia doznali wszyscy uczestnicy „Walki", żadnego zdaje się głosu p. Re- daktor nie przemilczał i dał nam pełny* niezwykle barwny opis

„Walki o tekę".

Za to więc, za świetną, pisar- ską formę wyników „Walki" w imieniu wszystkich, sądzę, re- daktorów i osobiście, za nade- słanie mi wraz z teką miłych, życzliwych słów zachęty do dal- szej pracy — składam panu Re- daktorowi jaknajserdeczniejsze podziękowanie.

H- DAJCZER (Lublin).

UWAGA REDAKTORA: Napisałeś:

..proszę przyjąć do własnej wiadomo- ści i zamieścić jako list otwarty".

Nie spełniłbym Twojej prośby (mu- szę drukować krytykę mojej pracy — wyrazy uznania wystarczy „przyjąć do wiadomości"), gdyby Twoje po- dziękowanie, czy też omówienie

„Walki" w formie podziękowania nie było tak wytworne. Ładnie podzię- kować jest stokroć trudniej, niż ko- muś z wdziękiem nawymyślać. Dla- tego nie zrobię Ci zawodu : list w drodze wyjątku zamieszczę. Zresztą...

jestem ciężkim redaktorem — nieraz jeszcze pokłócimy się, posprzecza- my

Cytaty

Powiązane dokumenty

Między 11 a 16 maja odbędą się dodatkowe zajęcia (konsultacje), podczas których będzie można wyjaśnić ewentualne wątpliwości po lekturze tekstu. Dokładny termin i miejsce

cję posiadają kobiety, jeżeli umieją przybrać i umaić jaki- mikolwiek wyobrażeniami coś tak płaskiego i bezbarw- nego jak Pan. I jaką samodzielną, jeżeli im

Przez te kilkanaście lat dzielących moje dwie książki poetyckie nie wydarzyło się nic?. Wtedy i teraz dotyka mnie twórczość tych samych poetów, Charlesa Bukowskiego,

Poprawność kolejnej (4) wypowiedzi jest problematyczna - przyczyną, dla której nie kwalifikuje się ona jako bezwzględnie błędna, jest możliwość jej użycia

Jeżeli napisałem tyle o tym zjeździe, to dlatego, że oprócz mnie przysłuchiwało się obradom jeszcze trzech późniejszych członków „Samsary”: znany mi jeszcze z liceum

Kiedy "Burza" znalazł się naprzeciwko nieznajomego, otworzył się lufcik domu, przy którym stał nieznajomy i ukazała się w nim głowa są- siadki:!. - O,

Seans filmowy odróżnia się od fazy lustra jedną zasadniczą cechą, wymienioną przez Metza w Le signifiant imaginaire i komentowaną później po wielokroć w tekstach

Uwagi na marginesie pracy Z. Stąd też poglądy, zawarte przeze mnie w krótkim przyczynku o charakterze polemicznym pt. Kobylińskiego, autora niedawno wydanej