Stół. Na stole puchary. Z lewej wchodzi Apollo, z prawej Tanatos, w strojach sług. Twarze zakryte. Apollo niesie am
forę. Tanatos ma w ręku złoty tamburyn, którym pobrzęku
je, jakby dla zabawy. Na swój widok przystają obaj na chwi
lę, mierząc się wzrokiem, po czym Apollo rozlewa wino do pucharów. Tanatos siada za stołem, na miejscu przeznaczo
nym dla Admeta. Gdy Apollo się doń zbliża, podsuwa mu do napełnienia puchar Admeta. Znów patrzą sobie w oczy, Apollo napełnia puchar. Tanatos wstaje i pobrzękując bę
benkiem, odchodzi na prawe proscenium, gdzie nierucho
mieje. Apollo stawia amforę na stole, przy miejscu przezna
czonym dla I Przyjaciela i wycofuje się w głąb sceny, na le
wo, gdzie również nieruchomieje.
BIESIADA
Z lewej strony wchodzą Admet, Ojciec i Przyjaciele.
Wnoszą Admeta w triumfie, na swych barkach, podrzucają go, wśród wiwatów do góry. Zachowują się rubasznie, śmieją się hałaśliwie, poklepują i ściskają, tarmoszą i całują Adme
ta w zbiorowym hołdzie składanym samczej jurności. I Przy
jaciel przyklęka za Admetem i wkładając mu rękę pomię
dzy nogi, „dorabia” mu ogromnego fallusa. Mężczyźni wybu
chają gromkim śmiechem. Admet ryczy radośnie, niczym Tarzan bijąc się w piersi pięściami.
OJCIEC: Moja krew, moja krew! (podaje rękę „fiutowi”)
Środkowym wyjściem wchodzą Alkestis, z dzieckiem na ręku, Matka i Kobiety, które ciasnym wianuszkiem ota
czają Alkestis. Cała ich uwaga skupiona jest na dziecku.
Apoteoza samiczej opiekuńczości. Kobiety zachwycają się dzieckiem. W pewnej chwili Matka rozwija becik, by z dumą pokazać innym wnuczkowego siusiaka.
Kobieta III „gilga” małego po siusiaku - Kobiety wy
mieniają pieprzne uwagi, wybuchają śmiechem.
Ojciec podchodzi do stołu, ujmuje w dłoń stojący tam dzwoneczek i dzwoni. Wszyscy poważnieją.
Matka, wziąwszy Alkestis pod ramię, prowadzi ją na środek SCENY. Ojciec to samo czyni z Admetem.
Admet delikatnie ujmuje dłoń Alkestis - oboje klękają przed Rodzicami. Robi się cicho, jak makiem zasiał. Alke
stis i Admet wspólnie unoszą dziecko, tak by Rodzice mogli mu pobłogosławić. Ci uroczyście kładą dłonie na głowie dziecka - po czym Alkestis i Admet całują Rodziców po rękach.
Matka idzie do stołu, skąd bierze puchar wina, z pietyzmem moczy w nim wargi, po czym, nie wypuszczając go z rąk, podaje Ojcu, by uczynił to samo, następnie zanurza w winie czubki palców i delikatnie skrapia Alkestis i Adme- ta - to samo czyni Ojciec.
MATKA (bardzo wzruszona): Niech się szczęści!
WSZYSCY (chórem): Niech się szczęści!
Podbiegają do Alkestis i Admeta i skrapiają ich winem, powtarzając zarazem
Niech się szczęści!
Po zakończeniu kolejki, Alkestis i Admet podnoszą się z klęczek, teraz biesiadnicy podchodzą do nich kolejno z gra
tulacjami, ściskając ich, całując, ciesząc się wspólnie z nimi, zachwycając się dzieckiem.
Tymczasem Matka nabiera garść białożółtych płatków kwiatowych (misa stoi na stole, po lewej), podchodzi do Al
kestis i Admeta i obrzuca ich kwiatami.
MATKA (głośno, radośnie): Niech się spełni! (ukradkiem ociera łzy)
WSZYSCY (wrzeszczą entuzjastycznie): Niech się spełni!
Podbiegają kolejno, obsypując Alkestis i Admeta desz
czem płatków, wrzeszcząc przy tym ile sił w płucach Niech się spełni!
Alkestis i Admet cały czas stoją objęci na środku sceny, przytulając się do siebie czule, całując od czasu do czasu sie
bie i dziecko.
W trakcie kolejnych nawrotów I Przyjaciel dorwał się do amfory, wypija w przelocie potężny haust wina i już zdrowo podchmielony wraca do kolejki, w której tymczasem nastę
pują przetasowania: II Przyjaciel szuka i w końcu znajduje sposobność, by znaleźć się przy II Kobiecie, którą emabluje.
Z kolei Kobiety I i III dopadły III Przyjaciela, którego obie podrywają, nie bez wzajemności. Każdy kolejny nawrót coraz szybciej, aż do biegu. Ojciec tymczasem staje za stołem i podnosi w górę swój puchar. Na ten gest wszyscy pędzą na złamanie karku na swoje miejsca za stołem - Admet bardzo czule i opiekuńczo sadza Alkestis wraz z dzieckiem. Wszyscy podnoszą puchary, tylko I Przyjaciel chwyta amforę.
OJCIEC: Wiwat!
WSZYSCY: Wiwat!
Piją toast. I Przyjaciel intonuje „Sto lat...”, wszyscy pod
chwytują pieśń. Admet, w porywie entuzjazmu, „porywa”
dziecko z ramion Alkestis, wchodzi na stół i triumfalnie unosi go nad głową, pokazując potomka całemu światu. Al
kestis, w trosce o dziecko, po krótkiej chwili odbiera go z powrotem. I Kobieta intonuje „Ore, ore...” (niewerbalnie), wszyscy poddają się nastrojowi euforii. Drą się, ile tchu w piersiach, tupią, bębnią po stole, klaszczą, Tanatos akom
paniuje na tamburynie. Admet rozpoczyna taniec na stole.
Najpierw solo, potem wciąga do tego Alkestis - ta począt
kowo się wzbrania, jednak za namową Matki, która przej
muje opiekę nad dzieckiem, sama wchodzi na stół i oboje tańczą „taniec godowy”. I Kobieta nie wytrzymuje i sama daje przed stołem popis tańca.
Nagle Tanatos rozdziera pazurami poszycie bębenka, który następnie ciska na ziemię. Tamburyn toczy się przez scenę, w końcu przewraca się. Admet chwyta się za głowę, jakby przeszyty straszliwym bólem, zwija się wpół i bez
władnie pada na stół. Alkestis z krzykiem dopada do niego.
Ogólne poruszenie. Wszyscy skupiają się nad leżącym. Oj
ciec wznosi ramiona ku niebu i zaczyna się modlić.
OJCIEC: Władco Dzeusie!
Znajdź jakiś sposób na zły los Admeta!
Stań mu się zbawcą od śmierci, Powstrzymaj Hadesa mordercę.
WSZYSCY: Stań mu się zbawcą od śmierci, Powstrzymaj Hadesa mordercę.
Wszyscy podchwytują modlitwę, która ma pomóc uzdrowić Admeta. Wszyscy klękają ze wzrokiem wzniesionym ku gó
rze i uniesionymi w górę ramionami.
Tanatos występuje do przodu, zrzucając przy tym swe ziemskie przebranie. W tym samym czasie Admet, jakby we śnie wstaje, zsuwa się ze stołu i, jak przyciągany magnesem, idzie na spotkanie Tanatosa. Początkowo zdaje się być za
skoczony, onieśmielony, wkrótce jednak cała sytuacja zdaje się mu podobać. Tanatos, który jawi mu się jako piękna ko
bieta, osacza Admeta, oplata go, niczym bluszcz, zaleca się do niego, łasi, kusi, prowokuje, „oddaje mu się”. Admet pod- daje się biegowi wypadków — odwzajemnia pocałunek Tana
tosa, zrazu nieśmiało, potem coraz bardziej ochoczo obejmuje go - oboje zaczynają wirować w tym pocałunku.