• Nie Znaleziono Wyników

Akademia Natury

W dokumencie Śląsk, 2012, R. 18, nr 7 (Stron 58-61)

P

rowadzone tutaj badania naukowe nie są wiedzą tajemną. Są upo­

wszechniane, w sposób niekonwencjo­

nalny w prawdziwej... Akademii Natury czyli nowo wybudowanym na powierzchni ponad dwudziestu hek­

tarów Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej Śląskiego

Ogrodu Botanicznego. Z sa­

lą audiowizualną na 140 miejsc, biblioteką, terenową pracownią dydaktyczną, wie­

żą widokową na Sośniej Gó­

rze (329 m n.p.m.) i otwartą u jej podnóża przestrzenią plenerową. Na spotkania o różnym charakterze: ekolo­

gicznym, kulturalnym, ro­

dzinnym...

Centrum prowadzące dzia­

łalność naukową i dydaktycz­

ną w wielu specjalnościach (adresowaną do przedszkola­

ków, uczniów, studentów, dorosłych) funkcjonuje jak nowoczesna uczelnia dla

obywateli świata. Śląski Ogród Botaniczny przyciąga jak... magnes

Jednym z jej „wydziałów” jest Pra­

cownia Studiów nad Systemami Ada­

ptacyjnymi, którą kieruje dr Bogdan Ogrodnik, wicedyrektor Śląskiego Ogro­

du Botanicznego. Pracownia ta, w cy­

klicznych seminariach, spotkaniach upo­

wszechnia wyniki badań naukowych.

Dużą wagę przywiązuje równocześnie do rozwijania filozofii przyrody i ekolo­

gii głębokiej.

Wiedza z tych dziedzin potrzebna jest dzisiaj każdemu jak czyste powietrze.

Żyjemy przecież w warunkach perma­

nentnego kryzysu globalnego, powodo­

wanego w ogromnej mierze zniszcze­

niem środowiska, kończącymi się zasobami paliw i czystej wody, bagate­

lizowaniem zasad zrównoważonego rozwoju. To ostatni moment, byśmy za­

częli zastanawiać się nad przyszłością naszej cywilizacji, jej przetrwaniem. To dlatego ten aspekt edukacji ekotogicznej jest tak ważny. Związani ze Śląskim Ogrodem Botanicznym naukowcy od lat prowadzą badania nad jej nowy­

mi koncepcjami.

Niektóre z nich już są wykorzysty­

wane w praktyce. Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej może się poszczycić najbardziej wszechstronną i najbogaciej rozwiniętą edukacją środo­

wiskową dzieci i młodzieży w kraju.

Obecnie prowadzona jest ona w ramach czterech podstawowych programów:

„Bliżej ogrodu, bliżej natury, bliżej czło­

wieka”; „Przyrodnicze spo­

tkania Śląskiego Ogrodu Bo­

tanicznego, „Śląski kalendarz ekologiczny” oraz „Rośliny i klimat”.

Koordynatorem tych progra­

mów jest dr Maja Głowacka, kierownik Pracowni Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej.

Nie bez emocji mówi o jej szczegółach, o tym co jest w tej edukacji najważniejsze i najle­

piej się sprawdza. Nam najbar­

dziej zależy, dodaje dr M. Gło­

wacka nie tylko na tym, by dzieci zainteresować tematem, lecz by je nim zafascynować, wpływać na ich postawy, w kontakcie z żywą przyrodą.

Każde dziecko traktujemy indywidualnie.

Zachęcamy np. by podczas zajęć w lesie czy dolinie poznało swoje drzewo, pode­

szło do niego, dotknęło i poczuło jego do­

broczynny wpływ. W takcie przerw w za­

jęciach, dzieci do tych swoich drzew powracają i pytają czy mogą tu jeszcze raz przyjechać ze swoimi rodzicami, ro­

dzeństwem? W ten sposób zaczynają od­

czuwać i wartość przyrody i poznawać siebie samych. Pomagamy im ten stan od­

krywać, zrozumieć, scalać, zdobywaną w naszym Centom Edukacji wiedzę.

Ta nieformalna Akademia Natury ma, podobnie jak cały ogród, szanse na roz­

wój bez granic.

Rozbudowa Centrum Edukacji...

kosztowała 11,4 milionów złotych. By­

ła możliwa dzięki dofinansowaniu w wysokości ponad 5,3 min złotych ze środków Europejskiego Funduszu Roz­

woju Regionalnego w ramach Regio­

nalnego Programu Operacyjnego Wo­

jewództwa Śląskiego „Infrastruktura i Środowisko”.

Jeszcze przed oficjalnym otwarciem doskonale sprawdziło się jako miejsce wielkich plenerowych imprez zapisanych w Śląskim Kalendarzu Ekologicznym.

Podczas majowych obchodów Dnia Róż­

norodności Biologicznej i Dnia Roślin przebywało tu ponad dwa tysiące osób.

Podobnie było na czerwcowych Dniach Lasu i zadrzewień. Na lipiec br. zaplano­

wano Dzień Ludności, na wrzesień Dzień Dzikiej Fauny, Flory i Siedlisk Naturalnych. Znów tłumy, bo otwarta przestrzeń pu­

bliczna na miarę XXI wieku

■g> zaciekawia i przyciąga.

§ Śląski Ogród Botaniczny 1 poprzez swoje nowoczesne

|! Centrum Edukacji... już peł­

z n i tak bardzo potrzebną glo- -§ balną misję.

3 Pamiętajmy o... naszym

| wspólnym ogrodzie. Dla jego

| piękna, niewiarygodnej war-

^ tości i roli, jaką i jemu wyznaczono - roli „zielonej

£ arki” dla śmiertelnie zagrożo- Enej planety...

i?

Fot. Michał Karmański

Kolumny dofinansowane ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach

JOLANTA M ATI AKO W SKA

Park „Amelung” od strony starych osiedli

na zapadliskach

Ziejące rozbuchanym ogniem w centrum miasta piece martenowskie huty

„Kościuszko” zniknęły po restrukturyzacji starego, śląskiego przemysłu.

„Przylepione” przez lata do przelotowej linii tramwajowej rozżarzone mar­

teny można było, jak scenę z filmu, oglądać zza szyb przejeżdżającej tuż obok tramwajowej „szóstki”. Takiego wyróżnika nie miało, poza Chorzowem, żad­

ne inne miasto świata. Bez względu na sytuację ekologiczną, żal było żegnać to ogniste widowisko, niecodzienny symbol miasta.

Ku radości jego mieszkańców, od niedawna tę rolę pełni rozświetlony nocą, wy­

soki na ponad czterdzieści metrów szyb górniczy „Prezydent”, najcenniejszy spa­

dek po zlikwidowanej kopalni. Z jego platformy widokowej, jak na dłoni widać zmieniający się pejzaż Śląska po przemyśle. Nadal z miejscami od lat opuszczo­

nymi przez huty i kopalnie, zdegradowanymi.

Takimi do niedawna były tereny ze stawami w górniczych zapadliskach, przylegającymi do śródmiejskiej ulicy Żołnierzy Września. Dziś stworzony tam, pośród starych blokowisk i szeregowych niskich domów, Park „Ame­

lung”, wpisuje się w sposób naturalny, podobnie jak widokowy szyb „Prezy­

dent”, w logo dzisiejszego Chorzowa.

K

ażdy może zobaczyć jak tętni ży­

ciem, jak bardzo był potrzebny.

Zlokalizowany w odległości spojrzenia z przelotowej ulicy i okien pobliskich blo­

ków rozciąga się na powierzchni blisko szesnastu hektarów. I niezmiennie zadzi­

wia okolicznych mieszkańców swoim no­

wym wizerunkiem. Zbyt długo mieli przed oczami dziki, niebezpieczny, zaro­

śnięty chaszczami, zaśmiecony i cuchną­

cy śródmiejski krajobraz, jeden z najbar­

dziej zdegradowanych zakątków, gęsto zaludnionej dzielnicy Chorzowa II.

W tej części górniczo-hutniczego kie­

dyś miasta, w rejonie dzisiejszych ulic:

Żołnierzy Września, 3 Maja, Gołębiej czy Lipińskiej w latach od 1886 do 1971 ubiegłego wieku wydobywano węgiel.

w O

«=31 37^

„ Amelung " przed rewitalizacją

W ostatnich latach działalności kopalni także bezpośrednio pod obecnymi sta­

wami, na zawał.

Szkody górnicze były nieuniknione.

Powstawały zapadliska, które od lat dwudziestych ubiegłego wieku zaczęły wypełniać się wodą. Zdeformowana po­

wierzchnia nie przeszkadzała tylko przy­

rodzie. Wkraczała sobie po swojemu w każde puste miejsce. Opanowała sztucznie powstałe stawy i ich okolice, tworząc wilgotny mikroklimat dla wzro­

stu bujnej zieleni. Przez długie lata by­

ła to jedyna taka zielona oaza w zachod­

niej części miasta Chorzowa, graniczącej ze Świętochłowicami. Bardzo chętnie od­

wiedzana przez pobliskich mieszkańców.

Do czasu jednak, aż zamieniła się w dzi­

kie wysypisko śmieci i miejsce chuligań­

skich harców.

Na chorzowski „Amelung” (tak w lo­

kalnym żargonie nazywano to miejsce) strach było chodzić. Prawdziwe proble­

my rozpoczęły się na początku lat dzie­

więćdziesiątych ubiegłego wieku, gdy kopalnia „Barbara-Chorzów”, właściciel tego terenu, zakończyła swoją działal­

ność. Pozostały po niej cuchnące sta­

wy - bajora, wcześniej rezerwuar wód dla tego górniczego rejonu i pokopalnia­

ne zabudowania. Wśród nich nadszybie, zamułkowego szybu „Karolina”, służą­

cego do spuszczania piasku. Pozostał też, wraz z torami, nasyp kolei piasko­

wej, docierającej tu z Jaworzna-Szcza- kowej.

Zielony, zdegradowany teren z pozo­

stawionymi poprzemysłowymi ruinami, bez gospodarskiego nadzoru, stał się po­

strachem okolicy. Napady, pobicia, nie wspominając o głośnych burdach, po­

wtarzały się zbyt często. Sytuację pogar­

szało rosnące w mieście bezrobocie, większe od przeciętnego na przemysło­

wym Śląsku. Mieszkańcy tej chorzow­

skiej dzielnicy mieli dość!

Przełom

Z

degradowane obszary poprzemy- słowe zajmują niemal dziesiątą część powierzchni Chorzowa. Gdy tylko po­

jawiła się możliwość uporządkowania te­

go miejsca, jego rewitalizacji i zagospo­

darowania z funduszy unijnych, miasto przejęło teren. Pracownicy wydziału

usług komunalnych chorzowskiego Urzędu Miasta potraktowali ten fakt jak wyzwanie.

Spory fragment miejskiej, górniczej przestrzeni „po węglu”, z ciekawie ukształtowanym terenem, walorami krajobrazowymi i jak się miało okazać, po jego fachowej inwentaryzacji, także przyrodniczymi, dawał nadzieję na roz­

wiązanie nie tylko problemów spo­

łecznych i ekologicznych w mieście.

Uporządkowany obszar stawał się atrak­

cyjny także dla inwestorów. To atuty, dzięki którym finansowanie tego przed­

sięwzięcia w ramach unijnego progra­

mu odzyskiwania zdegradowanych te­

renów poprzem ysłow ych stało się możliwe.

Jego koszty oszacowano na blisko 7 milionów złotych. Trzy czwarte tej su­

my zapewniał Europejski Fundusz Roz­

woju Regionalnego. To automatycznie oznaczało wsparcie chorzowskiego pro­

jektu z budżetu państwa. Milion złotych chętnie dołożył dofinansowujący tego ty­

pu „zielone” zadania - Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Go­

spodarki Wodnej w Katowicach. Pozo­

stałą część wydatków zagwarantował bu­

dżet Chorzowa.

Miasto chętnie zleciło opracowanie projektu pn. „Rewitalizacja zespołu akwenów poprzemysłowych Amelung”.

Z zastrzeżeniem, by prace związane z oczyszczaniem i przyrodniczą odbu­

dową zespołu stawów „Amelung” pro­

wadzić ostrożnie, etapami, z poszanowa­

niem zachowanych naturalnych siedlisk ptactwa wodnego, płazów, zwierząt.

Objął on zagospodarowanie stawów wraz z ich otoczeniem na łącznej po­

wierzchni 15,68 hektarów. W ten sposób powstawał niewielki, ale i niezwykły park. Pierwsze w tej części miasta pięk­

ne miejsce wypoczynku i rekreacji.

Dokumentację projektową przygoto­

wywano dwa lata. Urządzanie nowego parku rozpoczęto na przełom ie lat 2005/2006. W połowie 2007 roku uroczyście go otwarto i przekazano mieszkańcom.

Nowe życie stawów

\ T aj trudniejszym etapem przekształca- I > nia tego zdegradowanego obszam ze stawami o łącznej powierzchni lustra wo­

dy - 3,5 hektara, było uporządkowanie gospodarki wodno-ściekowej.

Górnicze stawy, zasilane głównie wo­

dami opadowymi, spływającymi z oko­

licznych terenów na obniżony wydoby­

waniem węgla teren, nigdy nie posiadały naturalnego odpływu. Mimo to, przez la­

ta były tolerowanym odbiornikiem oko­

licznych ścieków. Spływały do nich wody z ogólnospławnej i deszczowej ka­

nalizacji, awaryjnie także z kanału cie­

płowniczego oraz ścieki bytowe, boga­

te w związki organiczne i ich pochodne.

Przez lata osadzały się na dnie akwenów groźne dla środowiska osady. Należało usunąć je w pierw szej kolejności.

Przy okazji wyłowiono sterty

wyrzuca-nych tu rozmaitych przedmiotów. Po tej

„operacji” przyroda akwenów wyraźnie odżywała.

Kolejnym zadaniem było odcięcie dopływu do nich ścieków. Przejęła je no­

wo wybudowana, zbiorcza instalacja wodno-kanalizacyjna. Po oczyszczeniu akwenów, zlikwidowaniu ich wypłyceń, umocowano brzegi i zadbano o ich na­

turalne samooczyszczanie.

Mniejszy i mniej zdegradowany staw, leżący po zewnętrznej stronie skarpy, le­

piej radził sobie z tym procesem.

Do większego, ulokowanego w rozwidle­

niu łagodnie ukształtowanej po zagospo­

darowaniu skarpy, trudniej wracało peł­

ne życie. Dlatego jego samooczyszczanie trzeba było dodatkowo wesprzeć. Wkom­

ponowano więc w małą, parkową archi­

tekturę, pionowy kaskadowy strumyk oraz instalację pęcherzykową akwenu, służącą lepszemu utlenianiu bezodpływo­

wego stawu.

Zgodnie z zaleceniem prof. dr. hab.

Stanisława Cabały, ekologa z Uniwersy­

tetu Śląskiego, zrewitalizowane zgodnie z najlepszą wiedzą stawy zyskały status użytku ekologicznego, zasługującego na pełną ochronę.

W malowniczo ukształtowanej zielonej przestrzeni parku, z wykorzystaniem przemysłowej spuścizny znalazło się miejsce i na trakty spacerowe i na trasy ro­

werowe, na kolorowe place zabaw, na ma­

łą architekturę i na zakątki niezwykłe. Jak choćby malownicze, romantyczne most­

ki na stawie, widziane już z ulicy.

Ścieżka przyrodnicza

N

ajwiększym skarbem nowego par­

ku pozostała ponad wszystko sama przyroda. Ze znawstwem zaprojektowa­

na nowa zieleń, wpisana harmonijnie w zachowane jej stare zasoby, tworzy ciekawą ścieżkę przyrodniczą. Z powo­

dzeniem można prowadzić tutaj lekcje ekologii w plenerze. Poznawać i doce­

niać ożywione, czyste stawy z ich buj­

nym życiem toczącym się w rytm natu­

ry i strefowo rosnącą roślinnością.

Szczególnie piękne wiosną i latem są wodne rośliny wynurzone. Wśród nich dobrze znane turzyce i tatarak, trzciny i pałki wodne czy unoszące się na po­

wierzchni wody na pływających, gru­

bych liściach, grążel żółty z korzeniami zakotwiczonymi się na dnie zbiornika i grzybienie białe.

Wokół stawu, na łagodnych zboczach spacerowej skarpy bez przeszkód rosną różne gatunki drzew i krzewów, posadzo­

ne z uwzględnieniem sprzyjających im w tym miejscu warunków, stopnia nasło­

necznienia, itp. Bez trudu rozpoznaje się berberys i dziką różę, głóg i pachnący ja­

śmin, jarzębinę i leszczynę, śniegulicz- kę i winobłuszcz, sekwoje chińskie i mi­

łorzęby, dąb czerwony i dąb szypułkowy, liliowiec i lipę, klony i graby, modrzew i sosnę czarną, sosnę limbę i kosodrze­

winę, wierzbę purpurową i szarą oraz wiele innych gatunków, tworzących nie­

mal swoiste, miejskie arboretum.

Taki plac zabaw to wielka atrakcja

Prawdziwy zachwyt budzi nieduża wysepka na środku stawu, z kwitnący­

mi sezonowo barwnymi rododendrona­

mi i azaliami. Wokół wysepki, najczę­

ściej można zobaczyć kaczki krzyżówki i łyski. Spotkać tu można również ko­

koszkę, a czasem nawet łabędzie. Buj­

na, szuwarowa roślinność wysepki słu­

ży i tutaj, ja k nad prawdziwym i jeziorami, za schronienie i miejsce lęgo­

we dla ptactwa wodnego.

Drugi, znacznie mniejszy staw, do­

strzegany tylko z parkowej skarpy (by­

łego nasypu kolejowego), oddzielającej go od dużego akwenu, kryje w sobie jeszcze większe bogactwo „amelungo- wej” bioróżnorodności. Jest prawdzi­

wym rajem dla ptactwa wodnego, głów­

nym siedliskiem wielu gatunków płazów.

Bywa też wiosną miejscem żabiego koncertu. Rechot żab, które upodobały tu sobie gęste, brzegowe, naturalne szu­

wary, szeroko roznosi się po okolicy.

Chorzowski Park „Amelung” już rok po „otwarciu” został nagrodzony w kon­

kursie pn. „Najlepsza przestrzeń publicz­

na województwa śląskiego”, w katego­

rii: urbanistyka, za wzorcowy, godny naśladowania przykład rewitalizacji te­

renu poprzemysłowego. Od tamtego czasu minęły ponad trzy lata i... pozo­

staje niezmiennie w centrum wielkiego zainteresowania, zarówno dewelope­

rów budujących domy, jak i chętnych na ich mieszkania.

Wystarczy ze spacerowej skarpy rozej­

rzeć się dokoła, by zobaczyć jak rosną nowe mury. Pierwsze po uporządkowa­

niu stawów, wybudowano w tle łych wy­

sokich bloków osiedle domków jedno­

rodzinnych. Po nim powstały kolejne. To magiczne, z każdym rokiem piękniejsze miejsce przyrody, rekreacji i wypo­

czynku nadal przyciąga inwestorów bu­

dowlanych. Oni najlepiej wiedzą, że w pobliżu takiej śródmiejskiej zielonej oazy chętnych na nowe mieszkania nie zabraknie. Boom budowlany w tej oko­

licy trwa dalej!

Rewitalizacja terenów zdegradowa­

nych , Amelung” to przykład najlepszych praktyk w odzyskiw aniu terenów po przemyśle w miastach Górnoślą­

skiej Aglomeracji. Trzeba je powielać, bo gęsto zaludniony Śląsk ma ich nadal zbyt wiele.

/ - .

W dokumencie Śląsk, 2012, R. 18, nr 7 (Stron 58-61)

Powiązane dokumenty