P
rowadzone tutaj badania naukowe nie są wiedzą tajemną. Są upowszechniane, w sposób niekonwencjo
nalny w prawdziwej... Akademii Natury czyli nowo wybudowanym na powierzchni ponad dwudziestu hek
tarów Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej Śląskiego
Ogrodu Botanicznego. Z sa
lą audiowizualną na 140 miejsc, biblioteką, terenową pracownią dydaktyczną, wie
żą widokową na Sośniej Gó
rze (329 m n.p.m.) i otwartą u jej podnóża przestrzenią plenerową. Na spotkania o różnym charakterze: ekolo
gicznym, kulturalnym, ro
dzinnym...
Centrum prowadzące dzia
łalność naukową i dydaktycz
ną w wielu specjalnościach (adresowaną do przedszkola
ków, uczniów, studentów, dorosłych) funkcjonuje jak nowoczesna uczelnia dla
obywateli świata. Śląski Ogród Botaniczny przyciąga jak... magnes
Jednym z jej „wydziałów” jest Pra
cownia Studiów nad Systemami Ada
ptacyjnymi, którą kieruje dr Bogdan Ogrodnik, wicedyrektor Śląskiego Ogro
du Botanicznego. Pracownia ta, w cy
klicznych seminariach, spotkaniach upo
wszechnia wyniki badań naukowych.
Dużą wagę przywiązuje równocześnie do rozwijania filozofii przyrody i ekolo
gii głębokiej.
Wiedza z tych dziedzin potrzebna jest dzisiaj każdemu jak czyste powietrze.
Żyjemy przecież w warunkach perma
nentnego kryzysu globalnego, powodo
wanego w ogromnej mierze zniszcze
niem środowiska, kończącymi się zasobami paliw i czystej wody, bagate
lizowaniem zasad zrównoważonego rozwoju. To ostatni moment, byśmy za
częli zastanawiać się nad przyszłością naszej cywilizacji, jej przetrwaniem. To dlatego ten aspekt edukacji ekotogicznej jest tak ważny. Związani ze Śląskim Ogrodem Botanicznym naukowcy od lat prowadzą badania nad jej nowy
mi koncepcjami.
Niektóre z nich już są wykorzysty
wane w praktyce. Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej może się poszczycić najbardziej wszechstronną i najbogaciej rozwiniętą edukacją środo
wiskową dzieci i młodzieży w kraju.
Obecnie prowadzona jest ona w ramach czterech podstawowych programów:
„Bliżej ogrodu, bliżej natury, bliżej czło
wieka”; „Przyrodnicze spo
tkania Śląskiego Ogrodu Bo
tanicznego, „Śląski kalendarz ekologiczny” oraz „Rośliny i klimat”.
Koordynatorem tych progra
mów jest dr Maja Głowacka, kierownik Pracowni Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej.
Nie bez emocji mówi o jej szczegółach, o tym co jest w tej edukacji najważniejsze i najle
piej się sprawdza. Nam najbar
dziej zależy, dodaje dr M. Gło
wacka nie tylko na tym, by dzieci zainteresować tematem, lecz by je nim zafascynować, wpływać na ich postawy, w kontakcie z żywą przyrodą.
Każde dziecko traktujemy indywidualnie.
Zachęcamy np. by podczas zajęć w lesie czy dolinie poznało swoje drzewo, pode
szło do niego, dotknęło i poczuło jego do
broczynny wpływ. W takcie przerw w za
jęciach, dzieci do tych swoich drzew powracają i pytają czy mogą tu jeszcze raz przyjechać ze swoimi rodzicami, ro
dzeństwem? W ten sposób zaczynają od
czuwać i wartość przyrody i poznawać siebie samych. Pomagamy im ten stan od
krywać, zrozumieć, scalać, zdobywaną w naszym Centom Edukacji wiedzę.
Ta nieformalna Akademia Natury ma, podobnie jak cały ogród, szanse na roz
wój bez granic.
Rozbudowa Centrum Edukacji...
kosztowała 11,4 milionów złotych. By
ła możliwa dzięki dofinansowaniu w wysokości ponad 5,3 min złotych ze środków Europejskiego Funduszu Roz
woju Regionalnego w ramach Regio
nalnego Programu Operacyjnego Wo
jewództwa Śląskiego „Infrastruktura i Środowisko”.
Jeszcze przed oficjalnym otwarciem doskonale sprawdziło się jako miejsce wielkich plenerowych imprez zapisanych w Śląskim Kalendarzu Ekologicznym.
Podczas majowych obchodów Dnia Róż
norodności Biologicznej i Dnia Roślin przebywało tu ponad dwa tysiące osób.
Podobnie było na czerwcowych Dniach Lasu i zadrzewień. Na lipiec br. zaplano
wano Dzień Ludności, na wrzesień Dzień Dzikiej Fauny, Flory i Siedlisk Naturalnych. Znów tłumy, bo otwarta przestrzeń pu
bliczna na miarę XXI wieku
■g> zaciekawia i przyciąga.
§ Śląski Ogród Botaniczny 1 poprzez swoje nowoczesne
|! Centrum Edukacji... już peł
z n i tak bardzo potrzebną glo- -§ balną misję.
3 Pamiętajmy o... naszym
| wspólnym ogrodzie. Dla jego
| piękna, niewiarygodnej war-
^ tości i roli, jaką i jemu wyznaczono - roli „zielonej
£ arki” dla śmiertelnie zagrożo- Enej planety...
i?
Fot. Michał Karmański
Kolumny dofinansowane ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach
JOLANTA M ATI AKO W SKA
Park „Amelung” od strony starych osiedli
na zapadliskach
Ziejące rozbuchanym ogniem w centrum miasta piece martenowskie huty
„Kościuszko” zniknęły po restrukturyzacji starego, śląskiego przemysłu.
„Przylepione” przez lata do przelotowej linii tramwajowej rozżarzone mar
teny można było, jak scenę z filmu, oglądać zza szyb przejeżdżającej tuż obok tramwajowej „szóstki”. Takiego wyróżnika nie miało, poza Chorzowem, żad
ne inne miasto świata. Bez względu na sytuację ekologiczną, żal było żegnać to ogniste widowisko, niecodzienny symbol miasta.
Ku radości jego mieszkańców, od niedawna tę rolę pełni rozświetlony nocą, wy
soki na ponad czterdzieści metrów szyb górniczy „Prezydent”, najcenniejszy spa
dek po zlikwidowanej kopalni. Z jego platformy widokowej, jak na dłoni widać zmieniający się pejzaż Śląska po przemyśle. Nadal z miejscami od lat opuszczo
nymi przez huty i kopalnie, zdegradowanymi.
Takimi do niedawna były tereny ze stawami w górniczych zapadliskach, przylegającymi do śródmiejskiej ulicy Żołnierzy Września. Dziś stworzony tam, pośród starych blokowisk i szeregowych niskich domów, Park „Ame
lung”, wpisuje się w sposób naturalny, podobnie jak widokowy szyb „Prezy
dent”, w logo dzisiejszego Chorzowa.
K
ażdy może zobaczyć jak tętni życiem, jak bardzo był potrzebny.
Zlokalizowany w odległości spojrzenia z przelotowej ulicy i okien pobliskich blo
ków rozciąga się na powierzchni blisko szesnastu hektarów. I niezmiennie zadzi
wia okolicznych mieszkańców swoim no
wym wizerunkiem. Zbyt długo mieli przed oczami dziki, niebezpieczny, zaro
śnięty chaszczami, zaśmiecony i cuchną
cy śródmiejski krajobraz, jeden z najbar
dziej zdegradowanych zakątków, gęsto zaludnionej dzielnicy Chorzowa II.
W tej części górniczo-hutniczego kie
dyś miasta, w rejonie dzisiejszych ulic:
Żołnierzy Września, 3 Maja, Gołębiej czy Lipińskiej w latach od 1886 do 1971 ubiegłego wieku wydobywano węgiel.
w O
«=31 37^
„ Amelung " przed rewitalizacją
W ostatnich latach działalności kopalni także bezpośrednio pod obecnymi sta
wami, na zawał.
Szkody górnicze były nieuniknione.
Powstawały zapadliska, które od lat dwudziestych ubiegłego wieku zaczęły wypełniać się wodą. Zdeformowana po
wierzchnia nie przeszkadzała tylko przy
rodzie. Wkraczała sobie po swojemu w każde puste miejsce. Opanowała sztucznie powstałe stawy i ich okolice, tworząc wilgotny mikroklimat dla wzro
stu bujnej zieleni. Przez długie lata by
ła to jedyna taka zielona oaza w zachod
niej części miasta Chorzowa, graniczącej ze Świętochłowicami. Bardzo chętnie od
wiedzana przez pobliskich mieszkańców.
Do czasu jednak, aż zamieniła się w dzi
kie wysypisko śmieci i miejsce chuligań
skich harców.
Na chorzowski „Amelung” (tak w lo
kalnym żargonie nazywano to miejsce) strach było chodzić. Prawdziwe proble
my rozpoczęły się na początku lat dzie
więćdziesiątych ubiegłego wieku, gdy kopalnia „Barbara-Chorzów”, właściciel tego terenu, zakończyła swoją działal
ność. Pozostały po niej cuchnące sta
wy - bajora, wcześniej rezerwuar wód dla tego górniczego rejonu i pokopalnia
ne zabudowania. Wśród nich nadszybie, zamułkowego szybu „Karolina”, służą
cego do spuszczania piasku. Pozostał też, wraz z torami, nasyp kolei piasko
wej, docierającej tu z Jaworzna-Szcza- kowej.
Zielony, zdegradowany teren z pozo
stawionymi poprzemysłowymi ruinami, bez gospodarskiego nadzoru, stał się po
strachem okolicy. Napady, pobicia, nie wspominając o głośnych burdach, po
wtarzały się zbyt często. Sytuację pogar
szało rosnące w mieście bezrobocie, większe od przeciętnego na przemysło
wym Śląsku. Mieszkańcy tej chorzow
skiej dzielnicy mieli dość!
Przełom
Z
degradowane obszary poprzemy- słowe zajmują niemal dziesiątą część powierzchni Chorzowa. Gdy tylko pojawiła się możliwość uporządkowania te
go miejsca, jego rewitalizacji i zagospo
darowania z funduszy unijnych, miasto przejęło teren. Pracownicy wydziału
usług komunalnych chorzowskiego Urzędu Miasta potraktowali ten fakt jak wyzwanie.
Spory fragment miejskiej, górniczej przestrzeni „po węglu”, z ciekawie ukształtowanym terenem, walorami krajobrazowymi i jak się miało okazać, po jego fachowej inwentaryzacji, także przyrodniczymi, dawał nadzieję na roz
wiązanie nie tylko problemów spo
łecznych i ekologicznych w mieście.
Uporządkowany obszar stawał się atrak
cyjny także dla inwestorów. To atuty, dzięki którym finansowanie tego przed
sięwzięcia w ramach unijnego progra
mu odzyskiwania zdegradowanych te
renów poprzem ysłow ych stało się możliwe.
Jego koszty oszacowano na blisko 7 milionów złotych. Trzy czwarte tej su
my zapewniał Europejski Fundusz Roz
woju Regionalnego. To automatycznie oznaczało wsparcie chorzowskiego pro
jektu z budżetu państwa. Milion złotych chętnie dołożył dofinansowujący tego ty
pu „zielone” zadania - Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Go
spodarki Wodnej w Katowicach. Pozo
stałą część wydatków zagwarantował bu
dżet Chorzowa.
Miasto chętnie zleciło opracowanie projektu pn. „Rewitalizacja zespołu akwenów poprzemysłowych Amelung”.
Z zastrzeżeniem, by prace związane z oczyszczaniem i przyrodniczą odbu
dową zespołu stawów „Amelung” pro
wadzić ostrożnie, etapami, z poszanowa
niem zachowanych naturalnych siedlisk ptactwa wodnego, płazów, zwierząt.
Objął on zagospodarowanie stawów wraz z ich otoczeniem na łącznej po
wierzchni 15,68 hektarów. W ten sposób powstawał niewielki, ale i niezwykły park. Pierwsze w tej części miasta pięk
ne miejsce wypoczynku i rekreacji.
Dokumentację projektową przygoto
wywano dwa lata. Urządzanie nowego parku rozpoczęto na przełom ie lat 2005/2006. W połowie 2007 roku uroczyście go otwarto i przekazano mieszkańcom.
Nowe życie stawów
\ T aj trudniejszym etapem przekształca- I > nia tego zdegradowanego obszam ze stawami o łącznej powierzchni lustra wo
dy - 3,5 hektara, było uporządkowanie gospodarki wodno-ściekowej.
Górnicze stawy, zasilane głównie wo
dami opadowymi, spływającymi z oko
licznych terenów na obniżony wydoby
waniem węgla teren, nigdy nie posiadały naturalnego odpływu. Mimo to, przez la
ta były tolerowanym odbiornikiem oko
licznych ścieków. Spływały do nich wody z ogólnospławnej i deszczowej ka
nalizacji, awaryjnie także z kanału cie
płowniczego oraz ścieki bytowe, boga
te w związki organiczne i ich pochodne.
Przez lata osadzały się na dnie akwenów groźne dla środowiska osady. Należało usunąć je w pierw szej kolejności.
Przy okazji wyłowiono sterty
wyrzuca-nych tu rozmaitych przedmiotów. Po tej
„operacji” przyroda akwenów wyraźnie odżywała.
Kolejnym zadaniem było odcięcie dopływu do nich ścieków. Przejęła je no
wo wybudowana, zbiorcza instalacja wodno-kanalizacyjna. Po oczyszczeniu akwenów, zlikwidowaniu ich wypłyceń, umocowano brzegi i zadbano o ich na
turalne samooczyszczanie.
Mniejszy i mniej zdegradowany staw, leżący po zewnętrznej stronie skarpy, le
piej radził sobie z tym procesem.
Do większego, ulokowanego w rozwidle
niu łagodnie ukształtowanej po zagospo
darowaniu skarpy, trudniej wracało peł
ne życie. Dlatego jego samooczyszczanie trzeba było dodatkowo wesprzeć. Wkom
ponowano więc w małą, parkową archi
tekturę, pionowy kaskadowy strumyk oraz instalację pęcherzykową akwenu, służącą lepszemu utlenianiu bezodpływo
wego stawu.
Zgodnie z zaleceniem prof. dr. hab.
Stanisława Cabały, ekologa z Uniwersy
tetu Śląskiego, zrewitalizowane zgodnie z najlepszą wiedzą stawy zyskały status użytku ekologicznego, zasługującego na pełną ochronę.
W malowniczo ukształtowanej zielonej przestrzeni parku, z wykorzystaniem przemysłowej spuścizny znalazło się miejsce i na trakty spacerowe i na trasy ro
werowe, na kolorowe place zabaw, na ma
łą architekturę i na zakątki niezwykłe. Jak choćby malownicze, romantyczne most
ki na stawie, widziane już z ulicy.
Ścieżka przyrodnicza
N
ajwiększym skarbem nowego parku pozostała ponad wszystko sama przyroda. Ze znawstwem zaprojektowa
na nowa zieleń, wpisana harmonijnie w zachowane jej stare zasoby, tworzy ciekawą ścieżkę przyrodniczą. Z powo
dzeniem można prowadzić tutaj lekcje ekologii w plenerze. Poznawać i doce
niać ożywione, czyste stawy z ich buj
nym życiem toczącym się w rytm natu
ry i strefowo rosnącą roślinnością.
Szczególnie piękne wiosną i latem są wodne rośliny wynurzone. Wśród nich dobrze znane turzyce i tatarak, trzciny i pałki wodne czy unoszące się na po
wierzchni wody na pływających, gru
bych liściach, grążel żółty z korzeniami zakotwiczonymi się na dnie zbiornika i grzybienie białe.
Wokół stawu, na łagodnych zboczach spacerowej skarpy bez przeszkód rosną różne gatunki drzew i krzewów, posadzo
ne z uwzględnieniem sprzyjających im w tym miejscu warunków, stopnia nasło
necznienia, itp. Bez trudu rozpoznaje się berberys i dziką różę, głóg i pachnący ja
śmin, jarzębinę i leszczynę, śniegulicz- kę i winobłuszcz, sekwoje chińskie i mi
łorzęby, dąb czerwony i dąb szypułkowy, liliowiec i lipę, klony i graby, modrzew i sosnę czarną, sosnę limbę i kosodrze
winę, wierzbę purpurową i szarą oraz wiele innych gatunków, tworzących nie
mal swoiste, miejskie arboretum.
Taki plac zabaw to wielka atrakcja
Prawdziwy zachwyt budzi nieduża wysepka na środku stawu, z kwitnący
mi sezonowo barwnymi rododendrona
mi i azaliami. Wokół wysepki, najczę
ściej można zobaczyć kaczki krzyżówki i łyski. Spotkać tu można również ko
koszkę, a czasem nawet łabędzie. Buj
na, szuwarowa roślinność wysepki słu
ży i tutaj, ja k nad prawdziwym i jeziorami, za schronienie i miejsce lęgo
we dla ptactwa wodnego.
Drugi, znacznie mniejszy staw, do
strzegany tylko z parkowej skarpy (by
łego nasypu kolejowego), oddzielającej go od dużego akwenu, kryje w sobie jeszcze większe bogactwo „amelungo- wej” bioróżnorodności. Jest prawdzi
wym rajem dla ptactwa wodnego, głów
nym siedliskiem wielu gatunków płazów.
Bywa też wiosną miejscem żabiego koncertu. Rechot żab, które upodobały tu sobie gęste, brzegowe, naturalne szu
wary, szeroko roznosi się po okolicy.
Chorzowski Park „Amelung” już rok po „otwarciu” został nagrodzony w kon
kursie pn. „Najlepsza przestrzeń publicz
na województwa śląskiego”, w katego
rii: urbanistyka, za wzorcowy, godny naśladowania przykład rewitalizacji te
renu poprzemysłowego. Od tamtego czasu minęły ponad trzy lata i... pozo
staje niezmiennie w centrum wielkiego zainteresowania, zarówno dewelope
rów budujących domy, jak i chętnych na ich mieszkania.
Wystarczy ze spacerowej skarpy rozej
rzeć się dokoła, by zobaczyć jak rosną nowe mury. Pierwsze po uporządkowa
niu stawów, wybudowano w tle łych wy
sokich bloków osiedle domków jedno
rodzinnych. Po nim powstały kolejne. To magiczne, z każdym rokiem piękniejsze miejsce przyrody, rekreacji i wypo
czynku nadal przyciąga inwestorów bu
dowlanych. Oni najlepiej wiedzą, że w pobliżu takiej śródmiejskiej zielonej oazy chętnych na nowe mieszkania nie zabraknie. Boom budowlany w tej oko
licy trwa dalej!
Rewitalizacja terenów zdegradowa
nych , Amelung” to przykład najlepszych praktyk w odzyskiw aniu terenów po przemyśle w miastach Górnoślą
skiej Aglomeracji. Trzeba je powielać, bo gęsto zaludniony Śląsk ma ich nadal zbyt wiele.
/ - .